Sezon: Jesień 2022

Swooshers – DNV

Spotkanie pomiędzy Swooshersami a DNV było dokładnie 247 meczem w sezonie Jesień’22. Dodatkowo – był to ostatni mecz w sezonie zasadniczym. Nie oznacza to bynajmniej, że drużyny nie miały ‘o co walczyć’. O ile w kontekście Swooshersów trudno mówić w obecnych realiach o walce o ligowe punkty, tak drużyna DNV – wysoką wygraną, mogła zapewnić sobie wyższe miejsce w ligowej tabeli. Biorąc pod uwagę fakt, że w poprzedniej edycji – DNV zdobyło 12 punktów, poniedziałkowe spotkanie było również dobrą okazją do poprawienie tego rezultatu. Finalnie – gracze z Gdyni spełnili cel na ostatni mecz w rundzie i z czteroma zwycięstwami na koncie – zgarnęli o jedno oczko więcej niż w edycji Wiosna’22. Przechodząc do samego spotkania – nie było tu większych zaskoczeń. Po ataku kapitana drużyny – Michała Białka, DNV objęło prowadzenie 10-3. W dalszej części seta mieliśmy klasykę gatunku. Problemy w przyjęciu Swooshersów oraz sporą liczbę błędów własnych. Gdy dodamy do tego dobrą grę w obronie DNV oraz skuteczne kontry – wynik 21-7 nie mógł nikogo dziwić. Jeszcze większa dysproporcja – była w drugim i trzecim secie. W obu tych partiach zakończyło się na wyniku 21-6. To oznaczało z kolei, że DNV zrealizował swój cel, którym było odrobienie ponad 30 małych punktów, które ci – tracili do Portu Gdańsk. Ostatecznie to właśnie gracze z Gdyni znaleźli się na jedenastym miejscu w ligowej tabeli.

AIP – Szach-Mat

Jeśli chodzi o emocję – sezon Jesień’22 ułożył się dla kibiców w najlepszy z możliwych sposobów. O tym, która z drużyn wygra zmagania ligowe, decydował bowiem ostatni set. Do pewnego momentu, mecz układał się dla nich w wymarzony wręcz sposób. W trzeciej partii to Szach-Mat był górą i dzięki wypracowanej przez cały sezon zaliczki – to oni cieszyli się z wygranej drugoligowych zmagań. Wróćmy jednak do początku spotkania. Te rozpoczęło się idealnie dla drużyny AIP, która stłamsiła wręcz swoich rywali i rozpoczęła mecz od prowadzenia… 9-1! W dalszej części seta, AIP nie zwalniało i grając doskonałą siatkówkę –prowadzili 16-5. W końcówce partii, Szach-Mat zdołał się nieco ogarnąć i przestał popełniać tak zatrważającą liczbę błędów, przez co zniwelował nieco stratę. O wygraniu pierwszego seta, nie mogło być jednak mowy. Druga odsłona rywalizacji to potwierdzenie świetnej formy AIP. Jako, że Szach-Mat zagrał w tej partii o wiele lepiej niż w pierwszym secie – wynik rywalizacji nie był dla ‘Szachistów’ tak dotkliwy. Finalnie, środkowa partia skończyła się wynikiem 21-15 dla AIP. To oznaczało z kolei, że o wygranej drugiej ligi – zadecyduje trzeci set. Biorąc pod uwagę to co działo się w dwóch pierwszych odsłonach wydawało się, że AIP postawi po chwili kropkę nad ‘i’. Nic bardziej mylnego. To Szach-Mat rozpoczął zdecydowanie lepiej decydującą partię. Po bloku środkowego tej drużyny – na tablicy wyników było 9-3 dla Szach-Mat i można było odnieść wrażenie, że drużyna skumulowała wszystkie siły na wygranie jednego seta. W dalszej części, AIP próbowało zniwelować stratę jednak jak się okazało – daremnie. Finalnie trzecia odsłona padła łupem ‘Szachistów’, a to oznaczało, że wygrali oni drugoligowe zmagania. Obie drużyny spotkają się za jakiś czas – już w elicie.

Tufi Team – Flota Active Team

Zwieńczeniem bardzo udanego sezonu dla drużyny Floty Active Team, było spotkanie z Tufi Team. Mimo, że drużyna Mateusza Woźniaka przeżywa ostatnio spory kryzys – to w oczach Redakcji nadal pozostawali faworytami starcia. Nieco inne zdanie na ten temat mieli Eksperci, którzy zgodnie typowali zwycięstwo Floty Active Team. Już początek spotkania pokazał, że o zwycięstwo z ‘Tuffikami’ będzie jednak bardzo trudno. Po bardzo dobrym początku, Tufi Team objęło w pierwszym secie prowadzenie 8-3. Z występów Floty w SL3 pamiętaliśmy jednak, że nie ma co zbytnio przywiązywać wagi do początków w wykonaniu tej drużyny. Tym razem było jednak inaczej. Flota jak zaczęła – tak skończyła tę partię. To Tufi Team było stroną absolutnie dominującą i ich wygrana do 12 była w pełni zasłużona. Druga odsłona wyglądała nieco inaczej. Na początku tej partii było 8-7 dla Tufi, choć trzeba przyznać, że większość punktów Floty wynikała z błędów ich rywali. W dalszej części seta, po zagrywce Krystiana Lipińskiego – Flota objęła prowadzenie 15-14, ale po chwili – drugi bieg włączyła ekipa Tufi Team, która ostatecznie wygrała seta do 17. Ostatni set rozpoczął się idealnie dla Floty, która objęła prowadzenie 5-0. Z biegiem seta, Tufi mozolnie odrabiało straty i sztuka ta – udała im się finalnie przy stanie 13-13. Dalsza część seta to niezwykle wyrównana partia. W końcówce przed wielką szansą na wygranie seta, stanęła drużyna Flota Active Team (20-18). Niestety dla nich – po chwili dwa bardzo ważne punkty zdobył środkowy – Łukasz Arciszewski, po których nastąpiła gra na przewagi. Ostatecznie – partię tę, podobnie jak całe spotkanie wygrała drużyna Mateusza Woźniaka. Co było kluczem do zwycięstwa? Jakość, której Tufi Team miało zwyczajnie więcej. Imponująca była przede wszystkim ich gra w obronie.

ACTIVNI Gdańsk – BES Boys BLUM

Trzeci raz się już na to nie nabierzemy. BES Boys BLUM – podobnie jak przez większość poprzedniej edycji – udawało, że są drużyną, która za chwile pożegna się z drugą ligą. Kiedy jednak, gracze Ryszarda Nowaka poczuli realne zagrożenie – to wygrali arcyważne spotkanie na finiszu rozgrywek. Tak było w poprzedniej edycji, w której ‘Chłopcy’ ograli BL Volley. Nie inaczej było i teraz, gdzie wygrana za komplet punktów z ACTIVNYMI – posłała Niepolotów do trzeciej klasy rozgrywkowej. Mimo ucieczki spod gilotyny – przed ‘Chłopcami’ jeszcze jedno bardzo ważne starcie. W poniedziałek zmierzą się oni bowiem z Bayerem Gdańsk o prawo gry w drugiej lidze, w sezonie Wiosna’23. Zanim jednak skupimy się na nadchodzącym meczu – kilka słów o konfrontacji z ACTIVNYMI. Mimo wygranej za komplet punktów – fragmentami nie było to łatwe spotkanie dla graczy w szarych trykotach. W pierwszej odsłonie to ACTIVNI lepiej rozpoczęli. Po chwili od pierwszego gwizdka sędziego – było 7-3 dla drużyny Artura Kurkowskiego. W środkowej części seta, gra się jednak wyrównała i na tablicy wyników pojawił się remis po 13. Decydujący fragment seta to kilka niewymuszonych błędów ACTIVNYCH, które sprawiły, że to ich rywale cieszyli się z pierwszego punktu. Środkowa partia, podobnie jak pierwsza – rozpoczęła się od prowadzenia czternastej drużyny drugiej ligi (5-1). Cóż z tego, skoro po chwili – BES Boys’i doprowadzili do wyrównania po 8. Dalsza część seta to wyraźna przewaga ‘Chłopców’, którzy wygrali tę partię do 15. Ostatni set był szalenie ważny dla BES Boys BLUM. W skrócie – jeśliby go wygrali to uniknęliby bezpośredniego spadku. Przegrana z kolei sprawiłaby, ze w przyszłym sezonie, BES Boys znaleźliby się w trzeciej lidze. Do połowy tej partii, byliśmy świadkami wyrównanej gry obu drużyn. Z czasem zaczęła zarysowywać się przewaga ‘Chłopców’, którzy finalnie wygrali tę partię do 17 i cały mecz 3-0. Co ciekawe – do bezpiecznego utrzymania i uniknięcia barażu – graczom Ryszarda Nowaka zabrakło…dwóch małych punktów. Niesamowite.

Craftvena – Bayer Gdańsk

Mówi się, że ‘wiara przenosi góry’. Cóż. My w odróżnieniu od ‘Aptekarzy’ nie wierzyliśmy w takie rozstrzygnięcie. Inaczej – wiedzieliśmy, że Bayer wygra spotkanie za komplet punktów, ale nie sądziliśmy, że będą w stanie odrobić ponad 30 małych punktów, które były im potrzebne do wskoczenia na podium rozgrywek. I wiecie co? Odrobili tych punktów 42. Niesamowite. To co działo się w meczu na boisku numer 1 nie mieści się w głowie. Od początku spotkania Bayer Gdańsk był tak nabuzowany i nastawiony na korzystny wynik, że trudno nam to opisać słowami. W Siatkarskiej Lidze Trójmiasta, widzieliśmy już grubo ponad 1000 spotkań na żywo. To co zobaczyliśmy w czwartkowy wieczór z pewnością jest jedną z najgrubszych rzeczy. Jak moglibyśmy sądzić inaczej jeśli mecz rozpoczął się od prowadzenia Bayer Gdańsk 10-0? Co więcej – doskonale grający ‘Aptekarze’ nie zwalniali i w dalszej części kontynuowali kapitalną grę, czego efektem była absolutna deklasacja i jeden z najwyższych wyników w całym sezonie Jesień’22 (21-3). Po takim laniu wiedzieliśmy, że podobna historia nie zdarzy się szybko. Już na początku drugiego seta, Craftvena zdobyła cztery oczka. Mimo to, Bayer znów wysunął się na prowadzenie (7-4), które z czasem – sukcesywnie powiększał. Tym razem wygrał partię do 9 a to oznaczało, że po dwóch pierwszych setach – odrobił już 30 małych punktów! To oznaczało z kolei, że do podium rozgrywek wystarczy im wygrać trzecią partię z Craftveną. Myślicie, że chcieli tego dokonać w normalny sposób i wygrać do powiedzmy 17? Skądże znowu. Mega pompka od samego początku seta aż do ostatniego gwizdka sędziego. Wynik? 21-9 i przyznamy szczerze, że jeszcze nigdy nie widzieliśmy tak bezradnej Craftveny. Przed Bayerem – najważniejszy mecz w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. W poniedziałek, drużyna Mateusza Grudnia zmierzy się w meczu barażowym o prawo gry w drugiej lidze. Niesamowita historia.

Oliwa Team – Team Spontan

Powiedzmy to sobie wprost – spotkanie sąsiadów w ligowej tabeli nie niosło za sobą większego ciężaru gatunkowego. Już przed meczem było bowiem wiadomo, że niezależnie jaki w meczu padnie wynik – obie drużyny nie będą zadowolone z osiągnieć w obecnej edycji. Jako nieznacznego faworyta rywalizacji – wskazaliśmy ‘Oliwiaków’. Pierwszy set rywalizacji, zdawał się to potwierdzać. To co rzucało się w oczy to bardzo dobre przyjęcie obu drużyn w pierwszej odsłonie. W związku z tym – mecz mógł się naprawdę podobać. W połowie seta – po ataku środkowego Pawła Kubiaka, Oliwa zdołała zbudować sobie trzypunktową przewagę (14-11), która pomogła im w trzymaniu rywala na dystans i wygraną seta do 18. Druga odsłona rozpoczęła się od serii bardzo dobrych zagrywek Spontana, po której objęli oni prowadzenie 12-7. Skoro jesteśmy przy elemencie zagrywki to trzeba wspomnieć, że do tego stanu – Oliwa zdążyła zepsuć aż pięć piłek z pola serwisowego. W dalszej części seta – Oliwa dołożyła jeszcze dwie nieudane ‘zagry’ i powiedzmy sobie wprost – w taki sposób, seta wygrać się nie dało (21-14). Ostatnia odsłona rozpoczęła się od prowadzenia Oliwy (9-6). Mimo to, po chwili Oliwa zgubiła rytm meczowy, po którym straciła prowadzenie. Po zagrywce sypacza Spontana – Jana Kostrowickiego, zrobiło się 14-11 dla ‘Spontanicznych’, po której drużyna spokojnie dowiozła prowadzenie do końca.

Zmieszani – Niepoloty

Ależ skomplikowała sobie życie drużyna Niepolotów…Przypomnijmy, że do pewnego utrzymania w lidze, graczom Mateusza Bone wystarczył w środowy wieczór zaledwie jeden punkt. Już olać te wygrane spotkań. Jeden punkt. Jeden set. Biorąc pod uwagę ostatnią dyspozycję drużyny i trend pro wzrostowy uznaliśmy, że jedno oczko jest jak najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Niestety dla Niepolotów – inne plany na środowy wieczór miała ekipa Zmieszanych, którą trzeba z tego miejsca bardzo mocno pochwalić. Mimo, że nie groził im ani spadek, ani nie walczyli o podium rozgrywek to jednak w meczu pokazali to co w sporcie jest najpiękniejsze – chęć wygrywania i wole walki. O tym, że proporcje pomiędzy drużynami nam się ostatnio pozmieniały – wiedział chyba każdy. Mimo wszystko – nie spodziewaliśmy się aż tak jednostronnego widowiska i w naszym odczuciu – nie zmienia tej kwestii fakt, że drużyna Niepolotów miała w środę problemy kadrowe. Samo spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej gry obu drużyn (7-7). Jako pierwsi – przewagę osiągnęli Zmieszani, którzy po ataku Michała Kocbucha – prowadzili 11-8. W dalszej części seta zrobiło się już 17-10 i stało się jasne, która z drużyn wygra tę partię. Druga odsłona rywalizacji wyglądała nieco inaczej. Po wyrównanym początku (8-8), żadna ze stron nie zdołała odskoczyć swoim rywalom na kilkupunktowe prowadzenie. Ilekroć zbliżała się do tego ekipa Zmieszanych – Niepoloty wyrównywali (15-15). O tym, która z drużyn wygra tę partię zadecydowała lepsza końcówka w wykonaniu drużyny Edyty Woźny. Po dwóch punktach sypacza Zmieszanych – to właśnie oni wygrali seta do 17. Przed Niepolotami była zatem ostatnia szansa na zdobycie punktu i zapewnienia sobie utrzymania. Po wyrównanej pierwszej części seta (11-11), Zmieszani zaprezentowali dużą jakość w bloku i objęli po chwili prowadzenie 14-11. Uważamy, że to był kluczowy moment tej partii, po którym – Zmieszani bez większych problemów dowieźli zwycięstwo do końca.

Hydra Volleyball Team – Szach-Mat

Po zapewnieniu sobie podium rozgrywek – przed Hydrą pojawiła się szansa na to, by uniknąć barażu i zapewnić sobie bezpośredni awans do elity. Aby tak się stało, ‘Bestia’ musiała ograć swoich rywali i na dodatek liczyć na to, że w meczu pomiędzy AIP a Szach-Matem dojdzie do korzystnego dla Hydry wyniku. Cóż – nie ukrywamy, że w naszym przekonaniu – o realizację tego scenariusza, było bardzo trudno. Dodatkowym utrudnieniem dla Hydry pozostawał fakt, że ich rywale podchodzili do spotkania z bardzo dobrą formą, co zresztą udowodnili już w pierwszym secie. Dodatkowo, na początku rywalizacji – Hydra wyglądała na spiętą co zaowocowało tym, że kilka chwil po pierwszym gwizdku sędziego, wykonali oni bodajże 5 ataków w aut (10-6). W dalszej części seta, Hydra próbowała gonić wynik i po bloku Filipa Ziółkowskiego, zniwelowała z czasem stratę do zaledwie dwóch oczek (15-13). Końcówka to jednak pokaz mocy ‘Szachistów’ i pewna wygrana seta do 15. Jeszcze lepiej dla Szach-Matu, ułożyła się druga odsłona. Po wyrównanym początku seta, uwypukliła się przewaga Szach-Matu, który dominował w niemalże każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Po dwóch blokach z rzędu środkowego – Arstioma Traskunou, było już 19-7 dla Szach-Mat a to oznaczało z kolei koniec emocji w tej partii. Do rozegrania obu drużynom, pozostał trzeci set. Ten – mimo, że karty były już rozdane był zdecydowanie najciekawszą partią. Podobnie jak w dwóch pierwszych odsłonach tu również Szach-Mat zdołał sobie zbudować kilkupunktowe prowadzenie (20-17). W końcówce – gracze w czarnych trykotach mieli jednak pewne problemy z wykończeniem ataku a to z kolei sprawiło, że Hydra doprowadziła do wyrównania po 20. Końcówka seta – należała jednak do ‘Szachistów’, którzy po trzech punktach Dawida Kołodzieja – cieszyli się z wygranej za komplet punktów. W czwartkowy wieczór – Szach-Mat powalczy o tytuł mistrzowski. Jeśli chodzi o Hydrę – to gracze Sławomira Kudyby, powalczą w poniedziałek o awans do elity w meczu z MPS Volley.

DNV – Bayer Gdańsk

Czy po wygranej meczu za komplet punktów można nie być w pełni usatysfakcjonowanym? Na to pytanie postaramy się odpowiedzieć zamiast ‘Aptekarzy’. Odpowiedź brzmi – tak i nie chodzi tu bynajmniej o styl. Chodzi o coś zdecydowanie ważniejszego. Już przed meczem było wiadomo, że Bayer Gdańsk wciąż ma szansę na podium rozgrywek. Aby tak się jednak stało, gracze Mateusza Grudnia musieliby wygrać dwa ostatnie mecze, w których musieliby odrobić mnóstwo małych punktów. Niestety – mimo, że w meczu z DNV – Bayer sięgnął po komplet punktów to mimo wszystko – skomplikował sobie kwestie podium rozgrywek. Wszystko za sprawą trzeciego seta, w którym ‘Aptekarze’ pozwolili swoim rywalom, na zdobycie aż 18 oczek. Zacznijmy jednak od początku. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się lepiej dla graczy z Olivii Business Center. Po dwóch atakach Jakuba Macieszy, na tablicy wyników było 10-7 dla ‘Aptekarzy’. Z czasem – przewaga drużyny Mateusza Grudnia zrobiła się jeszcze większa (19-12). W końcówce jednak – DNV po dwóch atakach Kacpra Jakubowskiego, nieco zniwelowało stratę. Druga odsłona rozpoczęła się dla drużyny Bayer Gdańsk jeszcze lepiej. Po ataku środkowego – Szymona Laskowskiego, Bayer objął w tej partii prowadzenie 10-5. W dalszej części seta, DNV nie było w stanie nawiązać równorzędnej walki ze swoim rywalem i gdybyśmy mieli wskazać przyczynę takiego stanu rzeczy, to z pewnością byłyby to problemy w przyjęciu. Ostatecznie – środkowy set zakończył się identycznie jak pierwszy (21-14). Niestety dla ‘Aptekarzy’, nie byli oni w stanie wytrzymać szaleńczego tempa, które sami narzucili. W trzecim secie – mimo prowadzenia 15-9, Bayer nie wykonał ‘fatality’ nad chwiejącym się rywalem. Zamiast tego – gracze Mateusza Grudnia mieli potężne problemy z przyjęciem ‘zagry’ Mateusza Wiśniewskiego, a to sprawiło, że na tablicy wyników pojawił się remis po 18. Końcówka należała co prawda do Bayera, ale tak jak zaznaczyliśmy na wstępie – o pełnej satysfakcji, drużyna Bayer Gdańsk nie może mówić.