Za nami siódma kolejka w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta, po której tylko jedna drużyna nie zaznała smaku porażki. Mowa o Volley Gdańsk, która pewnie pokonała Asów B Klasy. Ze ’starcia gigantów’ zwycięsko wyszła Trójmiejska Strefa Szkód. Jak to w sporcie bywa, nie obyło się też bez niespodzianek – swój mecz, przeciwko drużynie Speednet, wygrało w tie breaku DCT. Zapraszamy na podsumowanie poniedziałkowej kolejki!
DNV GL S*M*A*S*H – MIKStura 0-2 (17-25; 19-25)
Na boisku nr 3 spotkały się dwie drużyny znajdujące się aktualnie w środku tabeli. Początek meczu nie zwiastował jednak wyrównanego spotkania. MIKStura ponownie zaskoczyła – tym razem pozytywnie – i po kilku doskonałych atakach nieomylnego tego wieczoru Darka Reissa (MVP) oraz Huberta Słowikowskiego uzyskała wyraźne prowadzenie (10:3). Wtedy jednak ekipa S*M*A*S*H, po raz kolejny udowodniła, że żaden przeciwnik oraz wynik nie jest im straszny i wyrównała stan rywalizacji dzięki świetnym atakom oraz trudnej do przyjęcia zagrywce Bartosza Głassa. Ostatecznie jednak, podwójny blok MIKStury znacznie utrudnił graczom z Łużyckiej zdobywanie punktów, przez co pierwsza partia zakończyła się wynikiem 25:17. W drugim secie inicjatywę ponownie przejęła drużyna DNV GL, która przez długi czas znajdowała się na prowadzeniu, m.in. dzięki dobrej dyspozycji Krzysztofa Młynarskiego oraz świetnej asekuracji całej drużyny. MIKStura udowodniła jednak, jak wyrównanym składem dysponuje. Punkty zdobyte przez obu środkowych oraz Olka Wozińskiego, który wszedł na boisko z ławki rezerwowych w drugim secie, okazały się kluczem do wygrania drugiego meczu z rzędu w stosunku 2:0. Podbudowana zwycięstwem MIKStura, zanim zdążyła zejść z boiska, już zaczęła umawiać się na kolejny trening więc z pewnością drużyna nie spocznie na laurach i być może zaskoczy już w kolejnym spotkaniu.
Straż Pożarna Gdańsk – Seargin 2-0 (25-2; 25-5)
Każdy obserwator śledzący rozgrywki Siatkarskiej Ligi Trójmiasta spodziewał się jednostronnego pojedynku na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Każda z drużyn ma odmienne aspiracje, bowiem Strażacy zaciekle walczą o wygraną w całych rozgrywkach, a Seargin walczy z własnymi słabościami. W spotkaniu zabrakło między innymi najlepiej punktującego gracza w Straży – Karola Masiula, aczkolwiek trzeba uczciwie przyznać, że jego absencja nie była widoczna bowiem bardzo dobry mecz rozegrał Filip Ziółkowski. Oglądając mecz nie można było oprzeć się wrażeniu, że Strażacy najprawdopodobniej śpieszyli się do tego, aby ugasić kolejny pożar. W ekspresowym tempie rozprawili się z ‘białymi’ w stosunku 25-2 oraz 25-5, tym samym pobijając rekord różnicy w małych punktach, który do tej pory należał do Trójmiejskiej Strefy Szkód. Przed drużyną Seagrin dwa tygodnie przerwy od SL3, w trakcie której z pewnością popracują nad jakością swojej gry.
Team Spontan – Wirtualna Polska 2-1 (21-25; 25-17; 15-12)
Wirtualni uskrzydleni ostatnią wygraną z Portem Gdańsk, stawili się do rywalizacji, z powracającą po dłuższej przerwie, drużyną Spontanicznych, w roli czarnego konia. Z pewnością mało kto spodziewał się tak wyrównanego spotkania. Wystarczyło rzucić okiem na tabelę oraz poprzednie wyniki, aby jednoznacznie stwierdzić kto jest zdecydowanym faworytem tego meczu. Tymczasem, niespodziewanie dla ekipy Piotrka Raczyńskiego, to Wirtualni wygrali pierwszego seta w stosunku 25-21. Wynik ten podrażnił Spontanicznych i można śmiało stwierdzić, że szybko wzięli się w garść wygrywając drugiego seta 25-17. Można powiedzieć, że w tie-breaku mecz zabił popularny Skiera, który zdobył kilka punktów z rzędu, co pomogło czarnym w osiągnięcie przewagi. W końcówce seta to właśnie jego drużyna wykazała się zimną krwią i gdy Biali popełnili dwa błędy własne (nieudana zagrywka oraz atak) Spontaniczni ostatecznie mogli cieszyć się z wygranej.
Speednet – DCT Gdańsk 1-2 (24-26; 25-19; 14-16)
Pokusimy się o stwierdzenie, że była to najbardziej emocjonująca partia, która odbyła się w poniedziałkowy wieczór w hali treningowej w Ergo Arenie. Wpływ na stawianą tezę ma fakt, że to Speednet był zdecydowanym faworytem potyczki. Podczas meczu Kontenerowcy wspięli się na wyżyny swoich umiejętności. Cały zespół grał świetnie w obronie, mądrze rozgrywał piłki. W ataku brylował Piotr Kochanowski (MVP) oraz Hubert Moskal. Mecz obfitował w długie wymiany, świetne bloki czy grę w defensywie. Tie-breaka doskonale rozpoczął Speednet i w pewnym momencie na tablicy wyników widniał wynik 6-1. Gdy wydawało się, że team z parku Naukowo-Technologicznego będzie w stanie przechylić szale zwycięstwa na swoją stronę, do akcji wkroczył wspomniany już Piotrek Kochanowski, który wraz z kolegami doprowadził najpierw do remisu, a następnie do wygranej meczu, mimo piłki meczowej, którą miała ekipa Piotrka Przywieczerskiego. Wartym odnotowania jest fakt, że kapitan Speednetu zdobył aż 17 punktów w jednym meczu.
Wstrząśnięci nie Zmieszani – Trójmiejska Strefa Szkód 0-2 (21-25; 18-25)
Poziom spotkania bez wątpienia zaskoczył niejednego obserwatora naszych rozgrywek. Znamienny był również fakt, że podobną tezę, co do bardzo wysokiego poziomu, wygłosił jeden z sędziów, któremu przyszło sędziować te poniedziałkowe starcie. Na długo przed pierwszym gwizdkiem, sama myśl o nadchodzącym meczu powodowała przyspieszony puls. Żadna z drużyn nie dopuszczała do siebie myśli, że mogłaby przegrać z bezpośrednim rywalem w walce o ligowe podium. Przed meczem wiadomo było, że strefa mentalna będzie bardzo ważnym elementem, który pomoże w osiągnięciu korzystnego wyniku. Mimo, że jakość poszczególnych graczy stała na wysokim – równym poziomie, to właśnie mental wskazujemy jako czynnik, który przyczynił się do wygranej Trójmiejskiej Strefy Szkód. W spotkaniu ciekawe umiejętności zaprezentował kapitan Drużyny TSS –Patryk Pleszkun. Na początek w celu obrony ’zmarnowanej piłki’ wdrapał się na drabinki. Po kilku minutach o mało nie zerwał kotar oddzielających oba boiska. Wspomniane dwie sytuacje pokazały jak bardzo tego wieczoru zdeterminowani byli czarni. Tytuł MVP meczu, po raz pierwszy, zgarnia dwudziestotrzyletni Marcin Dylowicz. Wyczyn ten należy podkreślić, ponieważ było o niego cholernie ciężko, gdy wokół miało się niemal dwudziestu półprofesjonalnych graczy z obu drużyn. Podsumowując spotkanie, trzeba obiektywnie przyznać, że wygrała drużyna lepsza. Wstrząśnięci, którzy zanotowali pierwszą porażkę, spadli z podium. Obecne miejsce ich jednak nie satysfakcjonuje i w kolejnych spotkaniach będą chcieli udowodnić, że był to wypadek przy pracy.
Volley Gdańsk – Asy B Klasy 2-0 (25-8; 25-9)
Można powiedzieć, że spotkanie Asy B Klasy przegrało na długo przed przybyciem na Ergo Arene. Team Oresta Lewosiuka wyszedł na spotkanie z faworyzowaną drużyną Volley Gdańsk jak na ścięcie. Niestety jak to w sporcie bywa, taka postawa i brak wiary we własne umiejętności mogły przynieść jeden skutek. Volley wręcz zdemolował ‘bordowych’. Jako redakcja dalecy jesteśmy od przypuszczania, że w przypadku innego nastawienia Asy zdołałyby powalczyć o wygraną seta, ale jesteśmy przekonani, że dorobek punktowy byłby zdecydowanie lepszy. Jeśli chodzi o Volley to zostali oni jedną drużyną bez porażki. Dodatkowo pewnie realizują swój cel i jak do tej pory nie przegrali choćby seta. Prezentując taką formę jak obecnie, można powiedzieć, że sensacją będzie jeśli, któraś z drużyn dokona tej sztuki i urwie punkty żółto-czarnym. Jako potwierdzenie tych słów niech będzie fakt, że team VG w drugiej połowie maja jedzie na Mistrzostwa Polski amatorów. W składzie Volley swoje drugie spotkanie rozegrał środkowy Darek Kuna i był to bardzo udany powrót na parkiety SL3 (9 pkt). Jak do tej pory tytuł MVP w drużynie zgarniali: 2x Kuba Roszyk, 1x Przemek Wawer, Paweł Huliński, Kuba Firszt. W poniedziałkowy wieczór tytuł ten zgarnął Daniel Koska.