MATCHDAY #9

Za nami przedostatni dzień meczowy w obecnym tygodniu. W środę doszło do aż pięciu pojedynków w pierwszej lidze. Dość niespodziewanie  dwa spotkania przegrał obecny mistrz SL3 – CTO Volley, który najpierw musiał uznać wyższość Speednetu, a następnie Floty Active Team. Zapraszamy na podsumowanie!

Chilli Amigos – Flota Active Team 2 0-3 (17-21; 15-21; 15-21)

Kolejne spotkanie Chilli Amigos w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Precyzując – był to 96 mecz w naszych rozgrywkach. Co ciekawe, w ostatnim czasie Chilli dość mocno popsuły sobie ratio. Jeszcze przed początkiem obecnego sezonu ‘Papryczki’ mogły pochwalić się tym, że mieli więcej zwycięstw niż porażek. Po trzech porażkach w sezonie Jesień’23, Chilli ma po 48 zwycięstw oraz porażek. Nie licząc sezonu spędzonego w drugiej lidze – możemy powoli mówić o jednym z najgorszych początków sezonu w historii drużyny. Owszem, w tym przypadku z pewnością znaczenie ma fakt, że Chilli rywalizowało z większością ligowej czołówki, ale fakty są jednak takie, że początek nie jest zbyt udany. Czy w środowy wieczór było blisko? Cóż – było cholernie daleko. Flota Active Team zagrała kolejne spotkanie, w którym sięgnęła po komplet oczek i dzięki temu wskoczyli na fotel wicelidera. Samo spotkanie nie było zbyt zaskakujące. Ponad 95% osób biorących udział w typerze wskazywało Flotę jako faworyta. Już chwilę po pierwszym gwizdku sędziego, po skutecznych atakach z prawego skrzydła Igora Kazello, Flota objęła prowadzenie 13-6. Mimo to, w dalszej części seta po jednym z bloków Karola Sękielewskiego, Chilli zbliżyło się do faworyta na zaledwie dwa oczka (18-16). Końcówka to jednak kolejne, skuteczne ataki wspomnianego wcześniej Igora Kazello (21-17). Środkowa odsłona rozpoczęła się identycznie – od prowadzenia 13-6. Kiedy po ataku Mateusza Polowca było już 19-13 dla Floty to było to jednoznaczne z tym, że za chwilę dojdzie do zmiany stron. Kiedy Flota miała mecz pod absolutną kontrolą to postanowiła z tego skorzystać i sięgnąć po trzeci punkt w meczu. Zadanie to od początku seta nie było bynajmniej tak proste jak mogło się to wydawać (8-8). Im dłużej trwała jednak ta partia, tym bardziej zarysowywała się przewaga graczy w granatowych strojach, którzy po kilku błędach Amigos objęli prowadzenie 18-13 i po chwili wygrali seta do 15, a cały mecz 3-0.

ZCP Volley Gdańsk – Szach-Mat 1-2 (16-21; 18-21; 21-18)

Spotkanie obu drużyn, które jak do tej pory nie wygrały jeszcze spotkania. W naszym odczuciu nieznacznym faworytem starcia była ekipa ZCP Volley Gdańsk, która w dwóch pierwszych spotkaniach sezonu, mimo porażek – zaprezentowała się z dobrej strony. Wygrane sety z AIP czy CTO Volley to jak pokazały środowe spotkania – w obecnych realiach nie jest niczym wyjątkowym. Wracając do środowego spotkania – te rozpoczęło się od bardzo mocnego grania Szach-Matu, które sprawiło, że team Dawida Kołodzieja objął prowadzenie 8-4. Co więcej – poza samą dobrą dyspozycją graczy w czarnych strojach, po drugiej stronie piętrzyły się błędy ekipy ZCP i konsekwencją było prowadzenie Szach-Matu 16-9. To właśnie przy tym stanie ZCP wzięło czas, który przyniósł jakiś efekt. Gracze Dariusza Kuny zaczęli coś grać, ale rzecz jasna – nie było tu przestrzeni o myśleniu o wygranej seta. Druga odsłona wyglądała już zupełnie inaczej. Szach-Mat nie grał już siatkówki ‘z kosmosu’ i nieco obniżyli loty. Przy jednocześnie lepszej grze ZCP zrobił nam się dość wyrównany fragment, który zaprowadził nas do stanu po 10. Jako pierwsi na znaczące prowadzenie wyszli gracze w żółto-czarnych strojach (14-11). Po chwili jednak bardzo dobrą serią popisał się Sebastian Kopiczko (atak, blok, as) i co chyba ważniejsze – przywrócił pewność siebie Szach-Matu (15-14), który po kilku chwilach cieszył się z wygranej meczu. Ostatnia odsłona rozpoczęła się genialnie dla ZCP, które po ataku Kuby Roszyka, objęli prowadzenie 12-6. Z czasem Szach-Mat zdawał się być na dobrej drodze do odrobienia straty (15-13), ale koniec końców – ostatni set padł łupem ZCP (21-18).

CTO Volley – Speednet 1-2 (17-21; 21-19; 16-21)

Po wtorkowym zwycięstwie z Merkurym, Speednet przystąpił do rywalizacji z mistrzem Siatkarskiej Ligi Trójmiasta – drużyną CTO Volley. W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na niekorzystny dla Speednetu bilans bezpośrednich spotkań. Zaznaczyliśmy jednak, że opcją, która ‘leży na stole’ jest pierwsza wygrana z drużyną z Malborka. Uznaliśmy bowiem, że w premierowych kolejkach, CTO nie zaprezentowało najwyższej dyspozycji, a wygrana Speednetu z Merkurym – uskrzydli ‘Programistów’. Mimo to – jako nieznacznego faworyta wskazaliśmy jednak graczy CTO Volley. Mniej więcej w połowie seta, po kilku atakach Łukasza Żurawskiego, Speednet objął prowadzenie 13-10 i trzypunktową przewagę utrzymał już do samego końca seta. Druga odsłona rozpoczęła się lepiej dla graczy z Malborka, którzy po dwóch atakach z rzędu Jakuba Nowaka, objęli prowadzenie 10-8. Mimo usilnych starań ‘Programistów’, nie udało im się odrobić straty i po skutecznym ataku Mikołaja Skotarka mieliśmy wyrównanie stanu rywalizacji w setach 1-1. Ostatnia odsłon, a jakże – to wyrównana gra obu drużyn, która sprawiła, że po chwili na tablicy wyników był remis po 7. Jako pierwsi na dwupunktowe prowadzenie w secie wyszli gracze CTO, którzy po ataku Adriana Wieleby, objęli prowadzenie 12-10. Po chwili jednak z kapitalnej strony (podobnie jak w meczu z Eko-Hurt) pokazał się środkowy – Piotr Wojtkiewicz. Po kilku atakach oraz blokach tego gracza Speednet wysunął się na prowadzenie 15-12. Mimo że CTO próbowało w końcówce odmienić losy rywalizacji, to koniec końców – zwycięstwo padło łupem Speednetu.

CTO Volley – Flota Active Team 1-2 (21-17; 17-21; 19-21)

O ile potencjalna porażka ze Speednetem była wkalkulowana w ryzyko, tak rezultat spotkania CTO Volley z Flotą Active Team można śmiało nazwać sensacją. Jak inaczej ubrać w słowa to, że mistrz Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Multimedalista najróżniejszych wydarzeń sportowych w całej Polsce przegrywa z beniaminkiem rozgrywek? Ok – wiemy, że z drużyny odeszło dwóch bardzo ważnych graczy (Adam Sobstyl oraz Kacper Chmielewski), ale na Boga – tu nie chodzi tylko o to. Uważamy, że problem leży gdzieś głębiej i CTO musi to szybko przepracować, by pociąg za chwilę nie odjechał. Wracając do meczu – ten rozpoczął się zgodnie z przedmeczowymi predykcjami. W skrócie – mistrz dość szybko zlokalizował obszary, w których Flota nie radziła sobie zbyt dobrze i objął prowadzenie 14-9. Z czasem po ataku Macieja Kozaka, przewaga ‘Pomarańczowych’ stopniała do zaledwie dwóch oczek (15-13). Końcówka seta to jednak skuteczne ataki Damiana Urbanowicza, które zapewniły CTO pierwszy punkt w meczu. Druga odsłona to wyrównana walka do stanu po 11. Po chwili CTO zanotowało ogromny przestój, który sprawił, że gracze Floty zdobyli pięć kolejnych punktów i wysunęli się na prowadzenie 16-11. Mimo że w końcówce niemal zdołali oni ‘wyprostować’ sytuację (18-17), to jednak ostatnie słowo należało do graczy Karoliny Kirszensztein (21-17). Wieńczący spotkanie set rozpoczął się w wymarzony sposób dla beniaminka rozgrywek (10-5). Kiedy pod koniec seta, CTO zdołało doprowadzić do wyrównania (15-15) wydawało się, że po chwili pójdą za ciosem i powtórzą scenariusz, który oglądaliśmy w SL3 mnóstwo razy. Flota pokazała jednak to, że potrafi przezwyciężyć kryzys, który dotknął ją w środkowym fragmencie seta i w końcówce to oni zachowali więcej zimnej krwi. Zwycięstwo swojej drużyny przypieczętował najlepszy gracz spotkania – Paweł Shylin. Brawo!

ZCP Volley Gdańsk – Eko-Hurt 0-3 (14-21; 16-21; 19-21)

Po porażce z Szach-Matem, drużyna ZCP stanęła do zadania w teorii dużo bardziej wymagającego. Ich rywalem była bowiem ekipa Eko-Hurt, która jest obecnym wicemistrzem Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. W pierwszym zdaniu podsumowania dość wyraźnie podkreśliliśmy, że to teoretyczny rywal, bo w naszych oczach był nim również w spotkaniu z Tufi Team. Finalnie spotkanie z początku tego tygodnia wygrała ekipa Mateusza Woźniaka i była to jedna z większych niespodzianek obecnego sezonu. Spotkanie z ‘żółto-czarnymi’ było zatem dla Eko-Hurtu doskonałą okazją do rehabilitacji i co więcej – wykorzystania doskonałych wyników z innych boisk. Po wyrównanym początku spotkania (11-11), świetną serią na zagrywce popisał się atakujący Eko-Hurt – Wojciech Ingielewicz (14-11). Po chwili po dwa punkty zdobyli Igor Ciemachowski oraz Marcin Radziewicz i trudno nie zgodzić się tu z krzyczanymi hasłami przez libero Eko-Hurt – ‘ciuchcia odjechała’ (18-13). Środkowa odsłona zaczęła się lepiej dla ZCP (5-3), ale tym razem świetnie w polu serwisowym zaprezentował się Marcin Radziewicz, który walnie przyczynił się do objęcia prowadzenia przez Eko-Hurt (8-5). W dalszej części seta gra obu drużyn się wyrównała (14-14), ale w końcówce więcej jakości zaprezentowali gracze Eko-Hurt, którzy po bloku numer 194 Konrada Gawrewicza w SL3, objęli prowadzenie 18-15 i po chwili cieszyli się z wygranej. Ostatnia odsłona to najbardziej wyrównana partia w meczu. Kiedy na tablicy wyników było 15-12 dla Eko-Hurt, wydawało się, że ci za chwilę zamkną mecz. Inny plan na spotkanie miała ekipa ZCP, która po dwóch atakach z rzędu Illi Yenoshyna doprowadzili do stanu 19-18 dla Eko-Hurt. Kiedy dla wicemistrza SL3 zrobiło się naprawdę gorąco – Marcin Radziewicz zdobył ostatni punkt w spotkaniu i Eko-Hurt mogło cieszyć się z trzeciego zwycięstwa w sezonie.

AIP – Szach-Mat 1-2 (21-19; 17-21; 22-24)

Oj, zawodzi w obecnym sezonie drużyna AIP. O ile po pierwszych spotkaniach sezonu, w których team Adriana Ossowskiego stracił punkt z ZCP oraz musiał uznać wyższość Tufi Team, można było pisać o falstarcie, tak po środowej rywalizacji z Szach-Matem musimy się nad tym pochylić. Dla obu drużyn, środowe spotkanie było czwartym bezpośrednim pojedynkiem. Do tej pory – ilekroć obie drużyny się spotykały, zawsze górą byli ‘Przyjaciele’. W środowy wieczór również wszystko wskazywało na to, że są oni wyraźnym faworytem. Poza tym, że Szach-Mat drużynie AIP ‘leżał’ to na dodatek, drużyna została bardzo mocno wzmocniona przed startem obecnych rozgrywek. Nie wiemy czy jest to kwestia tego, że brakuje im jeszcze zgrania, ale co tu dużo mówić – póki co zawodzą. Dobrze dla AIP było tylko w pierwszym secie. Choć nie było to wcale łatwe i pod koniec seta prowadzili oni zaledwie jednym punktem (18-17), to w końcówce duet Seroka – Wawer zapewnili drużynie pierwszy punkt w meczu. Środkowa odsłona była wyrównana od samego początku aż do stanu po 15. W końcówce seta kapitalną dyspozycję pokazał Filip Wysocki, który kończył wszystko, nawet wtedy kiedy miał nieciekawą piłkę sytuacyjną. Po czterech punktach wspomnianego gracza (ataki oraz as) w krótkim odstępie czasu, Szach-Mat doprowadził do wyrównania w setach. Ostatnia partia to najbardziej emocjonująca część meczu. Lepiej trzecią odsłonę rozpoczęli gracze AIP, którzy po ataku środkowego – Konrada Gregorowicza, wysunęli się na prowadzenie 9-6. Trzypunktowa przewaga graczy w fioletowo-czarnych strojach trwała do stanu 15-12. ‘Widząc już metę’, gracze AIP po raz kolejny w meczu mieli dość długi przestój. Ten sprawił, że kolejne pięć punktów z rzędu, dające prowadzenie 17-15 zanotowała ekipa Dawida Kołodzieja. Mimo to AIP w dalszej części seta zdołało doprowadzić do wyrównania i gry na przewagi (20-20). W końcówce punkt na wagę drugiego zwycięstwa w sezonie dał ‘Szachistom’ Rafał Guzowski. Oj tak, środa była bardzo udanym dniem dla Szach-Matu!

Start a Conversation

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.