MATCHDAY #9

W środowy wieczór, dwie bardzo cenne wygrane za komplet punktów, wywalczyła drużyna ZCP Volley Gdańsk. Jednym z najważniejszych wydarzeń dnia, była wygrana AIP, która przełamuje wreszcie koszmarną serię drużyn, które po sezonie Jesień’22, wywalczyły awans do wyższych lig. Zapraszamy na podsumowanie!

ZCP Volley Gdańsk – Hydra Volleyball Team 3-0 (21-19; 22-20; 21-15)

Jedna z legend polskiej sceny muzycznej – Magik śpiewał niegdyś, że ‘życie składa się z krótkich momentów, cudownych chwil czy przykrych incydentów’. Cóż, póki co przygoda Hydry w pierwszej lidze skupia się na tych ostatnich. Z drugiej strony, czy można nazwać incydentami mecze, w których Hydra za każdym razem przegrywa 0-3? Z pewnością – w osiągnięciu korzystnego wyniku, nie pomógł drużynie piekielnie trudny terminarz z początku sezonu. Hydra rywalizowała bowiem z pierwszą, drugą, czwartą oraz piątą siłą poprzedniego sezonu. Makabra. Z drugiej strony, nawet w takich meczach można pokusić się o pojedyncze punkty, co pokazały zresztą inne drużyny. Z całej tej nieprzyjemnej sytuacji dla Hydry, zza chmur wygląda jednak słońce. W dalszej części sezonu, teoretycznie łatwiejsi rywale dopiero przed nimi. Inne ekipy, będą się z kolei boksowały z pierwszoligową śmietanką. Co do samego meczu? Cóż, Hydra miała w nich momenty, w których byli blisko do tego, by ugrać choć jeden punkt. Tak było chociażby w pierwszym secie, w którym zdołali oni doprowadzić do wyrównania po 19, mimo że w pewnym momencie na tablicy wyników było już 19-13! Kiedy dla ZCP zrobiło się naprawdę gorąco – szalenie ważne punkty dla ‘żółto-czarnych’ zdobyli Maciej Jaskólski oraz świetnym blokiem – Jakub Kłobucki. Drugi set to podobna historia, która również zakończyła się happy-endem, drużyny ZCP. Mimo prowadzenia 20-17, ZCP po raz kolejny postanowiło ‘pchać się w gips’. W konsekwencji niechlujności połączonej z determinacją ich rywali – po chwili mieliśmy remis 20-20. Końcówka ponownie należała do zaprawionych w pierwszoligowych bojach – drużyny ZCP. Ostatni set to kropka nad ‘i’, drużyny Przemysława Wawera. ZCP, po ataku Mikołaja Boguckiego objął prowadzenie 8-5, którego już nie oddał i po chwili cieszył się z trzech punktów.

Volley Gdańsk – AIP 1-2 (21-17; 18-21; 19-21)

Wreszcie – stało się. Do zakończenia spotkania Volley Gdańsk – AIP, bilans beniaminków z obecnego sezonu wynosił już 0 zwycięstw oraz 15 porażek. Kres tej katastrofalnej serii położyła ekipa AIP, która wygrała środowe spotkanie. Co więcej – było to dla nich zwycięstwo szczególne, bo odniesione z Volley Gdańsk. Początek rywalizacji to wyrównana gra obu stron, która zaprowadziła nas do stanu po 10. W drugiej części premierowej partii, po atakach Daniela Koski oraz Bartłomieja Wręgi, ‘żółto-czarni’ objęli czteropunktowe prowadzenie (14-10) i od tego momentu kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. Początek drugiej odsłony należał do Volleya. Po punktach Daniela Koski oraz Jakuba Roszyka, ‘żółto-czarni’ objęli prowadzenie 8-4 i wydawało się, że nie będą mieli większego problemu z tym, by dowieźć wynik do końca. Nic bardziej mylnego. Im dłużej trwała bowiem ta partia, tym lepiej radzili sobie gracze AIP, którzy po kilku atakach świetnie dysponowanych skrzydłowych (Krasiński, Seroka), doprowadzili do wyrównania po 13.  Dalsza część seta, mimo że wyrównana to jednak trochę niemrawa i ospała. Z tego niezbyt emocjonującego starcia, górą wyszli gracze AIP, którzy finalnie wygrali do 18. O zwycięstwie w meczu, musiał zadecydować trzeci set. Ponownie – mimo prowadzenia Volley Gdańsk 7-2, gracze w żółto-czarnych trykotach ponownie roztrwonili solidną zaliczkę. To, co okazało się chwilę później miało swoje fatalne konsekwencje. Gdy tylko gracze AIP poczuli wiatr w żagle, to nie zboczyli już z kursu po pierwsze zwycięstwo w sezonie Wiosna’23.

Wolves Volley – TGD 1-2 (11-21; 18-21; 21-18)

Kapitan drużyny Wolves Volley – Mikołaj Stempin jest kolejnym graczem, który nie był w stanie przełamać klątwy wywiadu. Tak się składa, że ilekroć przed kamerami staje przedstawiciel, którejś z drużyn, to najczęściej jego drużyna po chwili przegrywa mecz. Aby jednak nie wystraszyć zbyt mocno przyszłych rozmówców, uspokajamy – i bez wywiadu stawialiśmy na TGD. Wydaje się, że początkowy szok związany z porażką z Husarią już minął i ‘Drogowcy’ zaczynają przypominać tę drużynę, którą pamiętamy z poprzedniego sezonu. Drużynę, która sprawia trudności? swoim rywalom skuteczną grą w ataku czy bloku. Drużyną, która może się podobać w obronie, przez co wyprowadza wiele skutecznych kontr. Wreszcie – drużyną, która popełnia zdecydowanie mniej błędów od rywali. A tych – niestety dla ‘Watahy’, popełniali oni zbyt dużo. Ok, w pewnych spotkaniach ten brak jakości i nutka niechlujstwa by pewnie przeszły.  TGD to jednak czwarta siła poprzedniego sezonu, gdzie na pewne rzeczy, tak jakościowa drużyna sobie nie pozwoli.  Punktem kulminacyjnym problemów, o których piszemy była końcówka drugiego seta, gdzie ‘Wataha’ próbowała dogonić swoich rywali. Niestety dla nich – wśród dwóch zawodników nastąpił błąd w komunikacji, przez co gracze w czarnych strojach, nie dali sobie szans na powalczenie w tej partii. O tym, że wynik rywalizacji mógłby wyglądać inaczej pokazał trzeci set. Wówczas – TGD nie grało już tak skutecznej siatkówki a na dodatek – ‘Wilki’ się nieco rozkręciły i przestały popełniać tyle błędów. Efekt? Wygrana z ‘Drogowcami’ do 18, która finalnie – dała obu drużynom podział punktów.

ZCP Volley Gdańsk – Volley Gdańsk 3-0 (21-14; 21-10; 21-14)

To ile w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta znaczy jeden tydzień, w sposób dobitny pokazała drużyna ZCP Volley Gdańsk. Przypomnijmy, że ledwie tydzień temu, kiedy drużyna Przemysława Wawera ledwo zgubiła punkt z AIP oraz w słabym stylu przegrała z Eko-Hurtem, na drużynę wylało się sporo krytyki. Od wspomnianych spotkań minął równy tydzień i ZCP przystąpiło do środowych zmagań. Najpierw, choć nie bez problemów ‘ogolili’ Hydrę w stosunku 3-0, by następnie, bez najmniejszych problemów ograć swoich braci z Volley Gdańsk. Trzeba przy tym zauważyć, że samym spotkaniem derbowym jesteśmy mega rozczarowani. Przypomnijmy, że poprzednie spotkania obu drużyn były raz, że nieprzewidywalne, a dwa – stały na naprawdę wysokim poziomie sportowym. W środowy wieczór, wysoki poziom trzymało ZCP. Ok, wysoki był również wynik, ale akurat to dla Volleya, marne pocieszenie. Co było przyczyną tak dużej klęski? Cóż, z pewnością nie był to dzień Volleya, który swoje problemy miał również w meczu z AIP. W grze trzykrotnych mistrzów Siatkarskiej Ligi Trójmiasta szwankowało w zasadzie wszystko. Jako, że ich bracia z ZCP od razu zlokalizowali te problemy to je bezwzględnie wykorzystali. W pierwszym secie, w miarę wyrównana gra była tylko do stanu 9-9. W dalszej części VG miało ogromne problemy w ataku, a to przełożyło się na tak wysoki wynik. Prawdziwy pogrom miał dopiero nadejść. Drugi set to pojedynek z gatunku tych, w których tata ogrywa swojego trzyletniego, a na dodatek niezbyt ogarniętego syna w szachy. Cóż – niby syn miał teoretyczne szansę, ale każdy wiedział co się kroi. Trzeci set w wykonaniu VG wyglądał nieco lepiej, ale prawdę powiedziawszy, w pierwszych dwóch partiach, poprzeczka była zawieszona tak nisko, że trudno byłoby zagrać słabiej. Na koniec słówko o samym ZCP, bo to oni byli przecież bohaterami środowego wieczoru. Drużyna Przemysława Wawera dzięki dwóm wygranym za komplet punktów, wskakuje na miejsce wicelidera rozgrywek i całkowicie zmienia optykę na ten sezon.

Tiger Team – TGD 0-3 (11-21; 19-21; 15-21)

Czekające na swoje spotkanie ‘Tygrysy’ miały ten przywilej, że na boisku nr 2, swój pierwszy tego dnia mecz grał ich najbliższy rywal – drużyna TGD. To z kolei sprawiało, że drużyna Mateusza Sokołowskiego mogła podpatrzeć na żywo i wyłapać pewne mankamenty w grze przeciwników, a następnie wykorzystać to w meczu. Tyle teoria. Praktyka była bowiem taka, że ‘Tygrysy’ od początku seta wyglądały tak, jakby zjadły coś niestrawnego. Powolni, ociężali, ospali, smutni, cisi, markotni. Moglibyśmy wymieniać tak bez końca, ale każdy już chyba załapał. To nie był dobry początek w wykonaniu drużyny Mateusza Sokołowskiego. Zanim się obejrzeliśmy, na tablicy wyników było już 9-3 dla ‘Drogowców’. W dalszej części seta za dużo się nie zmieniło. Pełna kontrola drużyny Macieja Kota, która wygrywa do 11. Druga partia wyglądała już zupełnie inaczej. To tak jak z prawdziwymi przedstawicielami gatunku tygrysów. Przez cały dzień mogą się wylegiwać na afrykańskiej sawannie, ale prowokowanie ich – nie jest zbyt dobrym pomysłem. Uważamy, że pierwszy set, w którym TGD zbiło swoich rywali, odbił piętno na kociej psychice. Przez bardzo długi czas wydawało się, że to Tiger wygra środkową partię. W końcówce seta, zespół Mateusza Sokołowskiego prowadził 18-16, ale gdy zrobiło się naprawdę poważnie – to TGD pokazał, że ma jaja ze stali. Z drugiej strony – nie mieli oni za dużo do stracenia. Na bardziej ryzykownej grze mogli tylko zyskać i finalnie – to się opłaciło. Ostatni rozdział rywalizacji to już flaki z olejem. W skrócie, aby nie przedłużać. TGD zrobiło to co na faworyta przystało. Umówmy się – ich rywal w tej partii miał już guzik do powiedzenia.

BL Volley – Husaria MD Clean&Bud 2-1 (21-16; 21-12; 20-22)

Po świetnym rozpoczęciu sezonu, w którym BL Volley wygrał dwa spotkania inkasując przy tym sześć punktów, drużyna w biało-pomarańczowych barwach, przystępowała do kolejnego spotkania w sezonie Wiosna’23. Już w zapowiedzi sugerowaliśmy, że ich rywal – Husaria Gdańsk jest drużyną nieobliczalną, która jest w stanie powalczyć o punkty z ligową czołówką. Tak było chociażby w meczach Husarii z faworyzowanym TGD czy Bayerem Gdańsk. Nie inaczej było i w środowy wieczór. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się od wyrównanej walki, po której, na tablicy wyników był remis po 7. W dalszej części partii gołym okiem można było dostrzec, która z drużyn charakteryzuje się większą kulturą gry. BL Volley, bo o nich przecież mowa, objęło prowadzenie 11-8 i w dalszej części, nie dali sobie zrobić już krzywdy. Początek drugiej odsłony nie sugerował jak jednostronne to będzie widowisko (6-5).  Z czasem, po bloku Tomasza Grudnia ‘Tygrysy’ objęły prowadzenie 9-6 i Husarii nie pozostało nic innego jak podjąć większe ryzyko. To jak się po chwili okazało tylko pogłębiło ich stratę i kiedy na tablicy wyników było 17-10 dla BL Volley, wszystko było już jasne. Husarii pozostała walka o ostatni punkt w meczu. Początek seta ułożył się dla ‘Rycerzy’ w wymarzony sposób. Po ataku Marka Wojnicza z środkowej strefy, Husaria objęła prowadzenie 10-7. Niestety dla nich, to co mozolnie zbudowała – po chwili roztrwoniła własnymi błędami (10-10). Mimo to, kilka kolejnych wymian znowu wyprowadziło ich na kilkupunktowe prowadzenie (16-11). Kiedy wydawało się, że za chwilę spokojnie wygrają tę partię, za odrabianie strat wzięła się ekipa BL. Sztuka ta, ‘Tygrysom’ udała się pod koniec meczu (20-20), ale ostatnie słowo, należało jednak do drużyny dowodzonej przez Grzegorza Żyłę-Stawarskiego.

Start a Conversation

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.