Za nami ostatni dzień meczowy w drugim tygodniu rozgrywek. W czwartek, dwa bardzo ważne zwycięstwa dające koszulkę lidera, zanotowała drużyna Floty ACTIVE Team. Dodatkowo swój premierowy punkt w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta, zanotowała Drużyna A. Zapraszamy na podsumowanie szóstej serii gier!
AXIS – MPS Volley 0-3 (10-21; 15-21; 17-21)
Po niezłym, aczkolwiek przegranym meczu z Dzikami Wejherowo, drużyna Fabiana Polita miała w kalendarzu co najmniej tak wymagającego rywala jak w środę. Punkt z Dzikami oraz historia, w którym ówczesne Volley Kiełpino urwało seta Miłośnikom Piłki Siatkowej sprawił, że w graczach w czerwonych trykotach była wiara w korzystny wynik. Niestety wiara w powodzenie to jedno, a rzeczywistość drugie. Drużyna Jakuba Nowaka – MPS Volley dość szybko odskoczył swoim rywalom i objął prowadzenie 13-7. W dalszej części seta, ‘Czerwoni’ nie byli w stanie powstrzymać swoich rywali i w konsekwencji, po dwóch atakach z rzędu Mateusza Kulińskiego, MPS wygrał seta do 10. Drugi set ‘został zabity’ zanim tak naprawdę się na dobre rozpoczął. Po skutecznej zagrywce kapitana drużyny, MPS objął prowadzenie 5-0 i co ciekawe, mniej więcej taką przewagę utrzymywał przez większość seta by finalnie wygrać partię do 15. Zdecydowanie najwięcej emocji wzbudził trzeci set. Nie wiemy dokładnie z czego to wynika. Czy z dekoncentracji po wygranej dwóch pierwszych setów? Rozluźnienia? Lepszej gry AXIS? Cóż, pewnie wszystkiego po trochu. Mimo, że MPS prowadził na początku 7-4 i zdawało się wypracował sobie solidną zaliczkę, to w dalszej części seta AXIS zaczęło sukcesywnie dochodzić do głosu. W konsekwencji, po skutecznym ataku oraz bloku środkowego AXIS – Sebastiana Muńko, gracze Fabiana Polita wyszli na prowadzenie 14-10. Biorąc pod uwagę moment, w którym się to wydarzyło, w powietrzu czuć było charakterystyczną woń niespodzianki. Ostatecznie po atakach a przede wszystkim blokach wspomnianego wcześniej Mateusza Kulińskiego oraz Rafała Buczkowskiego, MPS doprowadził do wyrównania po 15 i tyle było z niespodzianki. Finalnie, partia ta zakończyła się zwycięstwem MPS-u do 17, a cały mecz 3-0.
Wolves Volley – Craftvena 1-2 (21-16; 19-21; 19-21)
Już poniedziałkowe spotkanie Craftveny z BL Volley pokazało, że w drużynie ‘Rzemieślników’ drzemie spory potencjał. Mimo to, lepiej w spotkanie weszła ‘Wataha’, która od początku wykorzystała problemy w przyjęciu swoich rywali i wysunęła się na prowadzenie 10-6. Pierwsza część seta to również dobra gra w obronie ‘Wilków’ i prawdę mówiąc – trudno było się ich o coś szczególnie czepiać. Mimo to, w dalszej części seta, ‘Rzemieślnicy’ zdołali odrobić stratę i po zagrywce debiutującego w drużynie Mateusza Mazuraka, tracili do swoich rywali zaledwie jeden punkt. Niestety dla Craftveny, drużyna Bartka Zakrzewskiego nie zdołała pójść za ciosem i po kilku błędach w komunikacji na linii rozgrywający – atakujący, Wolves Volley objął prowadzenie 18-14 i po chwili wygrało seta. Druga odsłona rywalizacji to dalsza przewaga drużyny Wolves Volley, która po bloku Michała Niewiadomskiego, objęła prowadzenie 9-5. Kiedy wydawało się, że sytuacja jest opanowana (15-11), to Craftvena zdobyła cztery kolejne punkty i doprowadziła do wyrównania po 15. Końcówka seta to zażarta walka, która skończyła się happy-endem dla ‘Rzemieślników’. Z pewnością Wolves Volley może sobie po tej partii pluć w brodę. Zwycięstwo mieli bowiem na wyciągnięcie łapy ręki. Na brak emocji nie mogliśmy narzekać również w trzecim secie, który rozpoczął się od prowadzenia Craftveny 5-1. W dalszej części seta, ‘Wataha’ doprowadziła do wyrównania. W końcówce to drużyna Mikołaja Stempina była bliższa zwycięstwa. Niestety dla nich, mimo prowadzenia 19-17 raz jeszcze w tym meczu dali się przechytrzyć. Finalnie, Craftvena wygrywa te dobre i ciekawe spotkanie w stosunku 2-1.
Flota Toyota Team 2 – ACTIVNI Gdańsk 2-1 (21-14; 17-21; 21-18)
ACTIVNI Gdańsk byli ostatnią drużyną w trzeciej lidze, która rozpoczynała zmagania w sezonie Wiosna’23. Przerwa pomiędzy edycjami sprawiła, że w drużynie Artura Kurkowskiego doszło do przemeblowania. Drużynę opuściło kilku zawodników, którzy albo odeszli do innych drużyn, albo przynajmniej na jakiś czas zawiesiło granie w lidze. Jako, że drużyna nie znosi próżni to w ekipie ACTIVNYCH pojawili się nowi gracze. Mimo wszystko, skład podany na edycję Wiosna’23 jest bodajże najwęższą kadrą w historii występów tej ekipy w SL3. To wszystko sprawiało, że zastanawialiśmy się jak będzie wyglądała ich gra w obecnym sezonie. Nie ukrywamy, że po raz pierwszy od niepamiętnych czasów nie pompujemy w ich kontekście balonika. Powód? Nie wydaje nam się, aby ACTIVNI byli w obecnym sezonie głównym kandydatem do awansu. To pokazało zresztą spotkanie z Flotą Toyotą Team. Po w miarę wyrównanym początku pierwszego seta (10-10), to Flota przejęła inicjatywę i po kilku atakach dobrze dysponowanego Macieja Manisty, objęli prowadzenie 14-10. W dalszej części seta, Flota nie zwalniała tempa i zasłużenie wygrała do 14. Druga odsłona wyglądała zupełnie inaczej. Pomimo tego, że to Flota lepiej rozpoczęła tę partię (4-1) to z czasem zaczęli oni popełniać sporą liczbę błędów własnych, które sprawiły, że na półmetku seta było 15-11 dla drużyny Artura Kurkowskiego. Co ciekawe, gra obu drużyn była w tej partii na tyle szarpana, że po chwili Flota odzyskała prowadzenie (16-15), ale koniec końców – w decydującym momencie to ACTIVNI zaprezentowali większą jakość. W końcówce tej partii Flota nie była w stanie powstrzymać skrzydłowych ACTIVNYCH (Sebastian Pietras oraz Robert Skwiercz), co sprawiło, że w meczu mieliśmy remis po 1. O zwycięstwie w zawodach musiał zadecydować trzeci set. Ten rozpoczął się w wymarzony sposób dla graczy Karoliny Kirszensztein. Po kilku punktach duetu Polowiec&Brzozowski, Flota objęła prowadzenie 7-2, którego nie wypuściła już do końca.
Dream Volley – Flota Toyota Team 0-3 (18-21; 16-21; 17-21)
Co jak co, ale takiego obrotu sprawy to się nie spodziewaliśmy. Ok, kalkulowaliśmy, że Flota może wygrać to spotkanie. Nie sądziliśmy jednak, że zgarnie przy tym komplet oczek. W naszym przekonaniu, po tym co widzieliśmy w meczu, w którym ‘Marzyciele’ rozprawili się z MiszMaszem uznaliśmy, że to Dream jest nieznacznym faworytem meczu. Początek meczu wskazywał na to, że mieliśmy nosa. Po dwóch asach serwisowych Dariusza Tomaszewskiego, Flota była zmuszona do tego, by wziąć pierwszy czas w meczu (6-1). Bezpieczna przewaga ‘Marzycieli’, trwała do stanu (12-8). Wówczas, po atakach Kosiantina Rudnytskyia oraz Krystiana Lipińskiego, Flota zdołała doprowadzić do wyrównania po 13. Sam remis nie zadowalał graczy w niebieskich koszulkach, którzy po chwili poszli za ciosem i po zagrze oraz ataku Pawła Shylina, objęli prowadzenie 18-14 i po chwili cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Druga odsłona była lustrzanym odbiciem tego, co oglądaliśmy w pierwszym secie. Po chwili, na tablicy wyników było bowiem 6-1, tym razem dla Floty. Jaka była różnica pomiędzy drużynami? Ano taka, że kiedy Flota miała swojego rywala na widelcu, to po prostu nie dała sobie zrobić krzywdy, i po chwili wygrała drugą odsłonę. Ostatni set to indywidualny popis Pawła Shylina. Po kilku punktach tego gracza, Flota objęła prowadzenie 15-7 i mimo, że pod koniec nieco roztrwoniła zaliczkę, to cieszyła się z kompletu punktów w spotkaniu.
Drużyna A – ACTIVNI Gdańsk 1-2 (16-21; 13-21; 21-15)
W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że mniejsza liczba punktów w czwartkowy wieczór niż pięć, zostanie odebrana jako sportowy zawód. Cóż. O tym, że się nie uda, ACTIVNI wiedzieli już po pierwszym meczu, w którym zmierzyli się z Flotą Toyotą Team. Mimo porażki 1-2 nikt nie spodziewał się, że ACTIVNI mogą zgubić punkty z Drużyną A. O tym, że ekipa Michała Drozdowskiego była stosunkowo bliska premierowego punktu już w poprzednich meczach, napisaliśmy niemal wszystko. Tak czy siak, mecz z ACTIVNYMI zadziałał w myśl zasady ‘do trzech razy sztuka’. Już początek spotkania pokazał, że Drużyna A może pokusić się o niespodziankę. Pierwsza część seta to jednak nie wymiana ciosów, jakiej chcielibyśmy oglądać w każdym meczu. Bardzo dużo punktów było przyznane przez sędziego po tym, jak co rusz, któryś z graczy wpadał w siatkę. Z początkowego chaosu dobrnęliśmy do stanu po 12. W drugiej części seta, uwydatniła się przewaga ACTIVNYCH, którzy wygrali tę partię do 16. W drugiej odsłonie zobaczyliśmy to, co w przypadku Drużyny A, oglądaliśmy w poprzednich spotkaniach. Podsumowując – sporo błędów własnych i w konsekwencji – punktów oddanych za darmo. Przy niezłej grze ACTIVNYCH, wynik 21-13, nie mógł przesadnie dziwić. Po dwóch pierwszych setach chyba nikt nie miał wątpliwości jak potoczy się ostatnia odsłona. Po jednej z zagrywek atakującego ACTIVNYCH – Roberta Skwiercza, gracze Artura Kurkowskiego objęli prowadzenie 7-2 i wydawało się, że za chwilę skoczą pod prysznic. Skoro jesteśmy przy prysznicu, to go po chwili mieli, ale zimny. Dalsza część seta to bardzo dobra zagrywka, w której brylował Karol Majkowski. Ponadto, Drużyna A prezentowała w tej partii wyższą kulturę gry a to co przede wszystkim rzucało się w oczy to świetna gra w obronie. Kombo, o którym wspomnieliśmy sprawiło, że Drużyna A sięgnęła po pierwszy punkt w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta.
MiszMasz – BES Boys BLUM 2-1 (21-19; 18-21; 21-13)
Mecz z drużyną, która od dwóch sezonów do końca sezonu drży o utrzymanie, miał być dla drużyny MiszMasz meczem, po którym ich nastroje staną się zdecydowanie lepsze. Tak się składa, że drużyna Michała Grymuzy, przegrała na inaugurację dwa spotkania, przez co zanotowała najgorszy start w historii swoich występów w SL3. Mecz z ‘Chłopcami’, miał dać ‘Czarnym’ chwilę oddechu i docelowo, miał zapewnić drużynie trzy punkty. Już początek rywalizacji pokazał, że nie będzie to łatwe zadanie. Po kilku wymianach, na tablicy wyników było bowiem po 7. Dalsza część seta to walka, w której żadna ze stron nie zdołała zbudować sobie choćby trzypunktowej przewagi. W końcówce, po zagrywce Antona Hukasova, było 20-18 dla MiszMaszu i po chwili drużyny zmieniły się stronami. Pierwszy set pokazał jednak, że BES Boys BLUM nie stoi w spotkaniu na straconej pozycji. Środkowa odsłona rozpoczęła się idealnie dla ‘Chłopców’, którzy rozpoczęli tę partię od prowadzenia 4-0. Mimo to, MiszMasz doprowadził błyskawicznie do wyrównania (5-5). W dalszej części seta, po kilku atakach Mateusza Berbeki to MiszMasz objął prowadzenie 17-12, po którym wydawało się, że drużyny zmienią za chwilę strony. Nic bardziej mylnego. Po chwili bardzo ważne trzy punkty dające ‘Chłopcom’ tlen zdobył Artur Majdan. Kiedy BES Boys poczuli krew to już nie odpuścili swoim rywalom i wygrali tę partię do 18, całkowicie wykorzystując przestój swoich przeciwników. W ostatnim secie, MiszMasz zrobił dokładnie to, co powinien był zrobić w drugiej partii. Kiedy drużyna w czarnych strojach wypracowała sobie zaliczkę 15-11 to już nie odpuścili i po chwili wygrali seta do 13. Wynik 2-1 sprawia, że żadna z drużyn nie opuszczała sali ukontentowana.
MiszMasz – Flota Toyota Team 0-3 (15-21; 13-21; 18-21)
Po skromnej wygranej MiszMaszu z BES Boys BLUM, drużyna Michała Grymuzy stanęła do zadania zdecydowanie bardziej wymagającego. Ich rywalem była bowiem ekipa Floty Active Team, która z kolei, przystępowała do spotkania po imponującym zwycięstwie z Dream Volley (3-0). Już w zapowiedzi przedmeczowej wskazywaliśmy, że jest dość mało prawdopodobne, abyśmy w czwartkowy wieczór dostali powtórkę z poprzedniego sezonu. Wówczas to MiszMasz był górą. We wczorajszym spotkaniu Flota szybko wzięła się za budowanie przewagi. Po ataku ze skrzydła Krystiana Lipińskiego, było 6-2. W dalszej części seta gra obu drużyn się wyrównała (11-11), ale druga część seta należała już do graczy Karoliny Kirszensztein, którzy po dwóch atakach Macieja Majewskiego w końcówce, wygrali partię do 15. Jeszcze lepiej, Flota radziła sobie w drugiej odsłonie. Mimo, że po dwóch asach serwisowych Dmytro Moroziuka to MiszMasz lepiej wszedł w partię (8-5) to po chwili popełnili oni kilka błędów w ataku, które sprawiły, że Flota doprowadziła do wyrównania po 9. Druga część seta była już absolutnie jednostronnym widowiskiem, która dała Flocie zwycięstwo do 13. Ostatni set był najbardziej wyrównaną partią. Podobnie jak w środkowej odsłonie, tu również lepiej rozpoczęli gracze w czarnych trykotach. Po ataku środkowego – Michała Balceraka, MiszMasz objął prowadzenie 8-5. Podobnie jak wcześniej, wypracowana zaliczka nic im nie dała. Flota najpierw doprowadziła do wyrównania (10-10), a następnie przechyliła szale zwycięstwa na swoją stronę. Dzięki 8 punktom w obecnym tygodniu, Flota wskoczyła na pierwsze miejsce w ligowej tabeli i nos podpowiada nam, że nie będą go chcieli nikomu oddać.
Bayer Gdańsk – Chilli Amigos 3-0 (21-18; 21-15; 21-16)
Już w zapowiedzi przedmeczowej wskazywaliśmy, że najprawdopodobniej będzie to inne spotkanie niż te, które pamiętamy z przeszłości. Dla niewtajemniczonych – Bayer Gdańsk jeszcze nigdy nie wygrał z Chilli Amigos i ‘Aptekarze’ chcieli to jak najszybciej zmienić. Do spotkania przystępowali oni z łatką zdecydowanego faworyta. Wobec tego, można było się zastanawiać czy dźwigną ten ciężar. Początek spotkania w ich wykonaniu był dość nerwowy i team Jakuba Macieszy nie mógł przez dłuższy fragment zbudować sobie przewagi. Ba, to Chilli Amigos rozpoczęło mecz od prowadzenia 8-4. Im dłużej trwał jednak ten set, tym lepiej radzili sobie ‘Aptekarze’. Graczom z Olivii Business Center, swoich rywali udało się złapać już przy stanie 9-9. Od tego momentu, Bayer miał delikatną przewagę, która została udokumentowana zwycięstwem do 18. Drugi set rozpoczął się świetnie dla ‘Aptekarzy’. Po trzech atakach z rzędu wspomnianego wcześniej kapitana drużyny, Bayer objął prowadzenie 9-3. Po chwili na tablicy wyników było już 14-6 i stało się jasne, że krzywda im się już nie stanie. Niemal identycznie co drugi set, wyglądała ostatnia odsłona. Choć trudno w to uwierzyć, tu również było 9-3 a następnie 14-6. Podobny był zresztą epilog, w którym Chilli Amigos w końcówce bezskutecznie próbowało odmienić losy danej partii. Ostatecznie – Bayer Gdańsk wygrywa drugie spotkanie w sezonie i przesuwa się w górę tabeli.
Hydra Volleyball Team – Eko-Hurt 0-3 (16-21; 13-21; 15-21)
Bilans beniaminków? 0 zwycięstw, 12 porażek. Zastanawiamy się czy nie powinniśmy przestać o tym pisać. Za chwilę okaże się bowiem, że drużyny przestaną dążyć do tego, by awansować do wyższej klasy rozgrywkowej. Pisząc całkiem serio – Hydra, która do niedawna śrubowała kapitalną serię zwycięstw w drugiej lidze, przegrywa trzecie spotkanie z rzędu w elicie. Co gorsze dla ‘Bestii’, w żadnym ze spotkań nie udało im się zdobyć nawet oczka. W czwartkowy wieczór, podobnie zresztą jak w środowy, Hydra nie była nawet bliska tego, by zagrozić swoim rywalom. Ok, można wspomnieć o tym, że na początku meczu, obie drużyny zdobywały ‘punkt za punkt’, ale cóż z tego? Kiedy trzeba było podkręcić tempo, to Eko-Hurt to robił i z wyniku po 15 zrobiło się 21 do 16 dla Eko-Hurtu. W środkowej partii było już inaczej. Eko-Hurt nie zamierzał czekać do stanu po 15, tylko od gwizdka sędziego otwierającego seta, rozpoczął ostre granie. Po kilku akcjach, na tablicy wyników było 16-11 dla Eko-Hurtu i wynik tej partii, był kwestią zamkniętą. Ostatnia odsłona rozpoczęła się od wysokiego prowadzenia drużyny Konrada Gawrewicza (15-7). To co rzucało się w tym secie w oczy to niezliczona ilość zepsutych zagrywek, przez co, tak naprawdę Hydra nie dała sobie szans na korzystny rezultat. Ostateczny wynik seta to 21-15 dla Eko-Hurtu, dla którego był to naprawdę świetny tydzień.
Redakcja jest mistrzem samospełniających się przepowiedni. Jaki sens ma pakowanie beniaminkom wszystkich drużyn z grupy mistrzowskiej z poprzedniego sezonu? To jest liga, więc powinna ją drużyna z najbardziej równa formą, a wychodzi na to, że drużyna grająca o utrzymanie może zagrać dobrze końcówkę sezonu i się utrzyma.
uważamy, że w taki sposób emocję będą do samego końca a liga nie będzie rozstrzygnięta po pięciu tygodniach tylko w ostatnich dniach meczowych. Oczywiście możesz mieć inne zdanie, które szanujemy. Pozdrawiamy
A można po polsku? Co to ma być za wypowiedź bez ładu i składu?
Wyczuwam, ze Flota w obu ligach awansuje.