W środę poznaliśmy pierwszego spadkowicza z elity. Po pięciu sezonach w najwyższej klasie rozgrywkowej, drużyna Tufi Team musi przełknąć gorycz porażki. Dodatkowo w pierwszej lidze, dzięki wygranej, drużyna ZCP Volley Gdańsk zapewniła sobie miejsce na podium. Zapraszamy na podsumowanie!
Gonito Volley – BES24h Nieloty 2-1 (19-21; 21-17; 21-9)
W zapowiedzi przedmeczowej, nie dawaliśmy większych szans drużynie Gonito Volley. Uważaliśmy, że zdecydowanym faworytem, będzie ekipa Nielotów, która do tej pory z ‘Tygrysami’ wygrywała za każdym razem. Dodatkowo w obecnym sezonie wielokrotnie udowadniali, że potrafią grać na równym poziomie z czołówką ligi. W środowy wieczór dostaliśmy dobitny dowód, dlaczego mimo dużego potencjału, Nieloty znajdują się w środku stawki. Mówiąc w skrócie, ponieważ przez cztery już sezony, nie zdołali ustabilizować formy. Ba, dość poważnie zastanawiamy się, czy przed kolejnym meczem, ‘Pingwinów’ nie poprosić o to, by typ Redakcji wpisała osoba, która nigdy nie widziała Nielotów w akcji. Jest bowiem wielce prawdopodobne, że osoba ta miałaby większą skuteczność w owym typowaniu. Środowa rywalizacja, rozpoczęła się od wyrównanej walki obu drużyn (11-11). W drugiej części seta, dały o sobie znać problemy z przyjęciem Gonito, które sprawiły, że Nieloty objęły trzypunktowe prowadzenie (17-14) i w konsekwencji po chwili wygrali seta. Druga partia rozpoczęła się świetnie dla ‘Tygrysów’, którzy po zagrywce środkowego – Tomasza Grudnia, wyszli na prowadzenie 7-2. Niestety dla nich, Nieloty po chwili odpowiedzieli kilkoma składnymi akcjami, które doprowadziły ich do remisu (9-9). Dalsza część seta, była bardzo podobna do pierwszej odsłony z zasadniczą różnicą. Przy stanie (14-14), to drużyna Mateusza Bone miała kłopoty w przyjęciu, po których rywale wyszli na trzypunktowe prowadzenie (18-15) i po chwili wygrali seta. O wygranej w meczu musiał zatem zadecydować trzeci set. Po kilku błędach w przyjęciu oraz ataku Nielotów, to Gonito objęło prowadzenie (8-4). Czteropunktowa przewaga ‘Tygrysów’ trwała do stanu 12-8, po której gracze Wojtka Strychalskiego włączyli wyższy bieg i w konsekwencji zdemolowali swoich rywali, wygrywając seta do 9. Wygrana z faworyzowanymi Nielotami, jest krokiem milowym Gonito, w kierunku utrzymania w drugiej lidze. Brawo.
ACTIVNI Gdańsk – Tiger Team 3-0 (21-11; 21-17; 21-12)
Po kapitalnym zwycięstwie z Chilli Amigos, drużyna ACTIVNYCH Gdańsk, stanęła przed kolejnym wyzwaniem, którym było ogranie siódmej siły obecnego sezonu – drużyny Tiger Team. O tym, dlaczego było to szczególne spotkanie dla obu drużyn, pisaliśmy szerzej w zapowiedzi spotkania. Ciekawostką dotyczącą samego meczu, było również to, że graczy ACTIVNYCH, tuż przed spotkaniem z równowagi starała się wyprowadzić…Pani Agnieszka. Nie wiedzieć czemu, Pani Ekspert na mecz Activnych pokusiła się o założenie koszulki…Chilli Amigos. Mimo tej zniewagi, gracze Activnych zdawali sobie nic z tego nie robić i od pierwszego gwizdka sędziego grali ‘swoją siatkówkę’. Jako, że wiele osób twierdzi, że jest to siatkówka drugoligowa – wynik konfrontacji z Tigerem nie może dziwić. Pierwszy set to wygrana, bez większych problemów do 11. Powiedzmy sobie szczerze. Jeśli w meczu był moment, w którym działo się coś ciekawego, to był to zdecydowanie drugi set. Na niespełna półmetku, Activni prowadzili w tej partii zaledwie jednym oczkiem (9-8). To pozwalało sądzić, że być może dalsza część seta, przyniesie nam jakieś emocję. Nic bardziej mylnego. Po chwili, gracze Artura Kurkowskiego objęli czteropunktowe prowadzenie (12-8), którego nie wypuścili już do samego końca. Ostatnia odsłona środowej rywalizacji, to potwierdzenie dominacji Activnych, którzy wygrali seta do 12. Pisząc o spotkaniu całkiem poważnie, trudno wskazać nam jedną konkretną rzecz, w której Tiger w środowy wieczór, byłby lepszy od swoich rywali. Ok, gracze Mateusza Sokołowskiego całkiem nieźle prezentowali się w bloku. Aby pokusić się o punkty z wiceliderem, trzeba zrobić jednak zdecydowanie więcej.
Wolves Volley – Volley Kiełpino 0-3 (18-21; 15-21; 15-21)
Jedno z najważniejszych spotkań sezonu dla obu drużyn, było dość zaskakujące. Nie chodzi tu bynajmniej o to, że wbrew naszemu typowaniu, spotkanie wygrała ekipa z Kiełpina. Po spotkaniu jesteśmy po prostu zaskoczeni, jak łatwe było to dla Volleya spotkanie. No bo powiedzmy sobie wprost. Wygrana graczy Fabiana Polita ani przez chwilę nie była zagrożona. Wydaje się, że ta drużyna, jest po prostu stworzona do wielkich spotkań. Kiedy z kolei grają z w meczach, gdy są zdecydowanym faworytem, to często zawodzą. Stawiana przez nas teza, jest dobrym prognostykiem przed nadchodzącymi spotkaniami z liderem oraz wiceliderem rozgrywek. Czy Volley Kiełpino zdoła wrócić do drugiej ligi? Odpowiedź na to pytanie poznamy już niebawem. Jeśli chodzi o środową konfrontacją to w miarę wyrównana była pierwsza odsłona. Mimo, że w pewnym momencie, na tablicy wyników było już 15-11 dla drużyny Fabiana Polita, to Wilkom udało się po chwili zniwelować przewagę rywali, do zaledwie jednego oczka (17-16). Niestety dla nich, w dalszej części seta, to Volley Kiełpino pokazało się z lepszej strony i po dwóch punktach Mikołaja Cieszyńskiego, wygrało tę partię do 18. Jeśli chodzi o drugą partię, to ‘Wataha’ wytrzymała tempo swoich rywali zaledwie do połowy seta (10-10). Z czasem uwypukliła się przewaga graczy w granatowych trykotach, którzy finalnie wygrali seta do 15. Nie inaczej było w trzecim secie, który również zakończył się zwycięstwem ‘Granatowych’ do 15. Różnica polegała na tym, że w partii tej Volley Kiełpino bardzo szybko wypracowało sobie przewagę (12-5) i wygrali seta, bez większego ciśnienia.
Szach-Mat – MPS Volley 2-1 (16-21; 21-16; 21-19)
Plan Miłośników Piłki Siatkowej, na środowy wieczór był zgoła inny. Gracze w niebieskich strojach, wygrywając spotkanie mieli zapewnić sobie spokojne utrzymanie. Niestety dla nich, podobny cel miała również ekipa ‘Szachistów’, która podobnie jak w rundzie zasadniczej, ograła MPS w stosunku 2-1. Początek rywalizacji należał do graczy Jakuba Nowaka. Po świetnej zagrywce Mateusza Pytla, ‘Szachiści’ mieli problemy z przyjęciem, a w konsekwencji dwukrotnie z rzędu, z przechodzącej piłki pokarał ich Tomasz Stolc (10-3). Wypracowana na początku seta zaliczka, była na tyle duża, że nie dało się tego zepsuć. Mimo, że Szach-Mat starał się gonić (15-12), to koniec końców pierwszy set, padł łupem MPS-u. Drużyna Szach-Mat, zdołała przebudzić się przed drugim setem. Już na początku środkowej partii, ‘Szachiści’ zdołali objąć prowadzenie (7-2). W początkowym fragmencie, MPS miał problemy zarówno w przyjęciu jak i wykończeniu, co było wodą na młyn dla rozpędzonych graczy Szach-Mat. Po nieudanym początku, gracze MPS wrócili jednak do gry (12-12). Po wyrównanym fragmencie, ponownie bardzo dobry moment miała ekipa Dariusza Peplińskiego, która objęła prowadzenie 17-13 i po chwili wygrała seta do 16. O zwycięstwie w meczu musiał zadecydować trzeci – najbardziej wyrównany set. Emocję w tej partii, były na naprawdę wysokim poziomie. Set rozpoczął się od małej demolki z sędzią w roli głównej. Chwilę dekoncentracji w szeregach ‘Szachistów’, wykorzystali gracze MPS, którzy rozpoczęli partię od prowadzenia 6-3. Dzięki dobrej i konsekwentnej grze, Szach-Mat zdołał odrobić stratę a nawet wyjść na prowadzenie (12-10). Po wyrównanej i emocjonującej końcówce (17-17), ostatnie słowo należało jednak do graczy w czarnych strojach, którzy finalnie wygrali seta do 19, a cały mecz 2-1.
ZCP Volley Gdańsk – Volley Gdańsk 2-1 (23-21; 21-19; 16-21)
Bratobójczy pojedynek numer dwa, nie był tak emocjonujący jak pierwsze spotkanie. Pomimo to, dostaliśmy kawał dobrej siatkówki w wykonaniu obu drużyn. Spotkanie, podobnie jak te w rundzie zasadniczej wygrała ekipa ZCP, która ograła swoich Braci – 2-1. Co ciekawe, wynik ten bardzo mocno komplikuje kwestię srebrnych medali w ich wykonaniu. To pokazuje z kolei, klasę i charakter drużyny Volley Gdańsk, która ani myślała o ułatwianiu realizacji celu ekipie ZCP. W środowy wieczór wygrała zatem piękna idea sportu. Pierwszy set rywalizacji to delikatna przewaga trzykrotnych mistrzów Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Pod koniec seta, gracze Dariusza Kuny byli o włos od tego, by wygrać pierwszą partię (20-18). Niestety dla nich, bardzo długą i kluczową wymianę wygrali gracze ZCP. Po chwili gracze Volley popełnili dodatkowo dwa błędy w ataku i w konsekwencji przegrali pierwszego seta. Drugi set, podobnie zresztą jak pierwszy, również był ciekawym i wyrównanym widowiskiem. Od samego początku do końcówki, obie ekipy walczyły ‘łeb w łeb’. Biorąc pod uwagę również mecz z rundy zasadniczej, była to piąta wygrana końcówka, drużyny ZCP. Trzeci set rywalizacji, należał już do graczy Volley Gdańsk. Do stanu 15-15 byliśmy świadkami wyrównanej gry. W końcówce, ekipa ZCP Volley Gdańsk miała jednak bardzo duże problemy w przyjęciu – szczególnie zagrywki Kuby Firszta i w konsekwencji, przegrała tę partię 16-21. Dzięki wygranej, drużyna ZCP Volley Gdańsk zapewniła sobie miejsce na podium, co biorąc pod uwagę początek sezonu – jest wynikiem imponującym.
Speednet – Tufi Team 3-0 (21-10; 21-18; 21-11)
Trudno na szybko przypomnieć nam sobie równie jednostronny pojedynek w elicie. Walcząca o utrzymanie drużyna Tufi Team, stanęła w środowy wieczór przed ostatnią szansą na odmienienie swojego losu. Aby tak się stało, gracze Mateusza Woźniaka musieli wygrać ze Speednetem i to na dodatek za komplet punktów. Jak wyszło? Cóż, nie będziemy kopać leżącego, bo wiemy, że gracze Tufi Team przechodzą obecnie bardzo trudnie chwilę. Napiszemy zatem najdelikatniej jak się tylko da – nie pamiętamy Tufi Team z równie słabego występu w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Finał tego jest taki, że Tufi Team, po pięciu sezonach spędzonych w elicie, spada do drugiej ligi. Pisząc całkiem serio, patrząc na cały sezon, taki wynik wydaje się być sprawiedliwym i chyba podobne zdanie na ten temat mają sami zainteresowani. Jeśli chodzi o rywali ‘Tuffików’ w środowy wieczór – drużynę Speednet, to obecny tydzień rozgrywek był dla nich wręcz wyborny. W poniedziałek, w arcyważnym spotkaniu, Speednet ograł Eko-Hurt. W środę z kolei dołożył trzy oczka w konfrontacji z drużyną Mateusza Woźniaka, dzięki czemu wskoczył na bezpieczne – drugie miejsce w grupie spadkowej. Trzeba przy tym uczciwie zauważyć, że obecnie mają oni o jedno rozegrane spotkanie więcej niż Szach-Mat oraz Eko-Hurt. To z kolei oznacza, że na finiszu rozgrywek wszystko może się jeszcze wydarzyć. Czas na myślenie o kolejnym przeciwniku jeszcze przyjdzie. Przed Speednetem kilkanaście dni przerwy, w którym drużyna będzie miała chwilę wytchnienia.