MATCHDAY #24

Za nami poniedziałkowa seria gier. Kolejne kroki w kierunku awansu do wyższej klasy rozgrywkowej wykonały drużyny Dream Volley oraz BEemka. W drugiej lidze, bardzo ważne spotkanie w kontekście utrzymania w lidze wygrała ekipa BES Boys BLUM. Niestety, poniedziałkowy wieczór to nie tylko świetne mecze i sportowa rywalizacja. Trzecioligowe starcie pomiędzy Chilli Amigos a Niepokonanymi PKO Bank Polski zakończyło się…walkowerem. Zapraszamy na podsumowanie!

Chilli Amigos – Niepokonani PKO Bank Polski 3-0 (21-0; 21-0; 21-0)

Z uwagi na grę nieuprawnionego zawodnika w drużynie Niepokonani PKO Bank Polski, wynik zawodów został zweryfikowany jako walkower. 

Tiger Team – Port Gdańsk 1-2 (15-21; 17-21; 21-19)

Biorąc pod uwagę terminarz ‘Portowców’ do końca sezonu Wiosna’22, wszystko wskazywało na to, że ekipa Tiger Team będzie najsilniejszym z rywali, z którym przyjdzie się ‘Portowcom’ mierzyć. Poza meczem z ‘Tygrysami’, na rozkładzie ekipy z doków zostały spotkania z DNV oraz Swooshersami. Trudno przypuszczać, żeby te mecze mogły zakończyć się niespodzianką. Żeby móc myśleć o kolejnych meczach i potencjalnym podium rozgrywek, drużyna Arkadiusza Sojko musiała rozprawić się na początek z drużyną Tiger Team. Mimo że ekipa Mateusza Sokołowskiego przegrała w obecnym sezonie aż pięć spotkań to wciąż dostrzegamy w nich potencjał. Ten pozwalał nam z kolei sądzić, że dla drużyny Arkadiusza Sojko nie będzie to łatwe zadanie. Pierwszy set rywalizacji, przez dłuższy czas był niezwykle wyrównanym widowiskiem (13-13). Druga część seta została jednak przespana przez ‘Tygrysy’ w efekcie czego, do końca partii Tiger zdobył zaledwie dwa oczka przy ośmiu swoich rywali. Druga odsłona, a jakże – rozpoczęła się od wyrównanej walki ‘łeb w łeb’ (12-12). Podobnie jak miało to miejsce w pierwszym secie, tu również ‘Portowcy’ wykazali się lepszą jakością i wygrali do 17. W trzecim secie zmobilizowała się ekipa Tiger Team. Po ataku ze skrzydła kapitana drużyny, Tiger objął prowadzenie 10-7. Po kilku błędach własnych rywali, przewaga ta, po chwili była jeszcze pokaźniejsza (15-9). W dalszej części seta ‘Portowcy’ dwoili się i troili by doprowadzić do wyrównania. Sztuka ta udała im się przy stanie 19-19, ale po chwili popełnili oni jeden błąd, który został poprawiony blokiem Marcina Kwidzińskiego. Ostatecznie mecz zakończył się zatem podziałem punktów.

BEemka Volley – Prometheus 2-1 (19-21; 21-16; 21-16)

Z pewnością nie tak wyobrażali sobie mecz z Prometheusem gracze BEemki Volley. Miało być gładko, łatwo i przyjemnie. Skończyło się na kolejnej w tym sezonie stracie punktów. Co gorsze, główny rywal do mistrzowskiego tytułu – drużyna Dream Volley wygrała swoje dwa poniedziałkowe spotkania i obecnie to oni są faworytem w wyścigu o drugoligową koronę. Jeśli chodzi o mecz BEemki z Prometheusem to zaczął się on zgodnie z planem faworyzowanej drużyny. Po bloku środkowego – Michała Szymańskiego było 9-6 dla ‘Zmotoryzowanych’. Po chwili, po dwa punkty dla Prometheusa zdobyli Michał Jasnoch oraz Dmytro Moroziuk i na tablicy wyników mieliśmy remis po 12. Po wyrównanym fragmencie (14-14; 18-18), końcówka należała do graczy zza wschodniej granicy. Po ataku oraz bloku Szymona Sawickiego, to Prometheus miał piłkę setową (20-18) i po chwili, Michał Jasnoch postawił kropkę nad ‘i’. Mająca pierwszoligowe ambicję drużyna BEemki musiała przed drugim setem spiąć cztery litery. Nie wiemy dokładnie co powiedzieli sobie w przerwie pomiędzy setami gracze w biało-niebieskich barwach, ale widocznie poskutkowało. Po wyrównanym początku, druga część seta należała do BEemki. Po ataku Wojtka Kiełba, gracze Daniela Podgórskiego objęli prowadzenie 13-9, którego nie wypuścili już do końca seta. Kto wie jak potoczyłyby się losy tej partii gdyby nie problemy w przyjęciu graczy zza wschodniej granicy w drugiej połowie seta. Trzeci set, do pewnego momentu był bardzo emocjonujący (16-16). W końcówce po kilku punktach z rzędu Tomasza Sadowskiego oraz Michała Ryńskiego, BEemka przejęła kontrolę nad meczem i ostatecznie wygrała go 2-1.

BH Rent MiszMasz – Dream Volley 0-3 (18-21; 9-21; 14-21)

Nie ma w ostatnim czasie ‘łatwego życia’ drużyna BH Rent MiszMasz. Nie dość, że ‘Hotelarze’ przegrali cztery spotkania z rzędu, to na dodatek w poniedziałkowy wieczór naprzeciw nich stanął lider rozgrywek – Dream Volley. Cóż, nie trzeba było być super specjalistą aby przewidzieć wynik spotkania. Umówmy się. Każdy o zdrowych zmysłach stawiał na 3-0 dla Dream Volley i tak faktycznie było. Nie oznacza to, że w jednym z setów nie byliśmy świadkami dość ciekawego widowiska, w którym przez chwilę pachniało niespodzianką. Mecz rozpoczął się bowiem od prowadzenia ‘Hotelarzy’ (5-2). Z czasem, ekipa MiszMasz nie słabła. Na półmetku seta mieliśmy wynik 12-12. Po chwili, to Dream po bloku Mateusza Dobrzyńskiego wyszedł na trzypunktowe prowadzenie (18-15). Mimo to, ‘Hotelarze’ po punktach tercetu Gąsiorowski, Berbeka oraz Grabka doprowadzili do wyrównania (18-18). Końcówka należała jednak do Dream Volley i ci, którzy liczyli na niespodziankę – mogli się rozejść. W drugiej odsłonie byliśmy świadkami całkiem innego pojedynku. Dream Volley dosłownie stłamsił swoich rywali i finalnie pokonał ich do 9. Nieco lepiej, BH Rent MiszMasz zaprezentował się w trzecim secie. Nie oznacza to bynajmniej, że byli oni zagrożeniem dla rozpędzonych ‘Marzycieli’. W partii tej,  w obronie dwoił się i troił Libero MiszMasz – Paweł Szymański. Niestety w konfrontacji z świetnie dysponowanym – Jakubem Ciesielskim i spółką, gracze w czarnych trykotach nie mieli po prostu szans.

BEemka Volley – Letni Gdańsk 3-0 (21-10; 21-14; 21-19)

Po stracie jednego punktu w meczu z Prometheusem stało się jasne, że margines błędu w przypadku drużyny BEemki Volley, staje się coraz mniejszy. Aby kontynuować swoją drogę w kierunku mistrzostwa drugiej ligi, a co za tym idzie – awansu do elity, BEemka Volley musiała wygrać kolejne spotkanie za komplet punktów. Zadanie to, biorąc pod uwagę obecną dyspozycję Letniego Gdańska nie wydawało się zbyt wymagające. Należy pamiętać o tym, że Letni Gdańsk zmaga się obecnie z problemami kadrowymi, co było zresztą widać w poniedziałkowy wieczór, kiedy na dwóch spotkaniach drużyny stawiło się ledwie sześciu graczy. Początek spotkania rozpoczął się w dość przewidywalny sposób. Po ataku Tomasza Sadowskiego, BEemka objęła prowadzenie w meczu 8-4. Z czasem przewaga ta stawała się coraz bardziej pokaźna i finalnie zakończyła się zwycięstwem BEemki do 10. Mimo imponującej wygranej, po pierwszym secie nadal (już w trakcie meczu z Prometheusem), kłócili się ze sobą atakujący i rozgrywający…BEemki Volley. Drugi set to potwierdzenie dominacji ‘Zmotoryzowanych’ (11-5), którzy po osiągniętej zaliczce z pierwszej połowy seta, nie mieli problemów by ograć rywala. Ostatni set był tym, który przyniósł najwięcej emocji. Początek tej partii był dość wyrównanym widowiskiem. Na półmetku mieliśmy wynik 9-9. Z czasem na kilkupunktową przewagę zdołali wyjść gracze BEemki (18-13). W końcówce Letni Gdańsk zdołał zdobyć kilka punktów, ale finalnie to biało-niebiescy mogli cieszyć się z kompletu oczek. 

Zmieszani – BES Boys BLUM 1-2 (14-21; 21-9; 14-21)

Dziwny to był mecz pod wieloma względami. Pierwszą sprawą, która rzuciła nam się w oczy to…mobilizacja obu drużyn. Hm, sami nie wiemy, ale to spotkanie nie wyglądało absolutnie na takie, które w ogromnym stopniu mogło decydować o utrzymaniu obu drużyn w drugiej lidze. Poziom emocji był niejednokrotnie większy na towarzyskiej gierce w Conradinium. Drugą kwestią jest przebieg poszczególnych setów.

1 set – dobra gra BES Boys BLUM, beznadziejna Zmieszanych

2 set – dobra gra Zmieszanych, beznadziejna BES Boys BLUM

3 set – dobra gra BES Boys BLUM, beznadziejna Zmieszanych

No nie chcemy tu zbyt mocno cisnąć, ale jeśli chodzi o poziom to widzieliśmy lepsze mecze drugoligowe. Żeby nie było, że potrafimy tylko krytykować, drużynie BES Boys BLUM należą się pochwały za wygraną. Dzięki dwóm oczkom poprawili oni swoją sytuację w tabeli. Ta nie jest rzecz jasna komfortowa, ale to co ważne to fakt, że powiększyli oni przewagę nad Zmieszanymi, którzy są ich bezpośrednimi rywalami w walce o pozostanie w lidze. Przed obiema ekipami pozostały po 3 spotkania w sezonie Wiosna’22. Przyznamy szczerze, że aby się utrzymać, muszą one w trybie pilnym poprawić kilka elementów siatkarskiego rzemiosła. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że zarówno Zmieszani jak i BES Boys BLUM potrafią grać zdecydowanie lepszą siatkówkę niż obecnie. Uważamy, że jest to ostatni czas na to, by to udowodnić.

Dream Volley – Letni Gdańsk 3-0 (21-10; 21-8; 21-15)

Po spotkaniu z jednym z głównych kandydatów do wygrania drugoligowych zmagań – Beemką Volley, drużynie ‘Letników’ przyszło sprawdzić formę lidera drugiej ligi – ekipy Dream Volley. Podobnie jak w pierwszym meczu Letniego Gdańska w poniedziałkowy wieczór, tu również zdecydowanym faworytem byli rywale ‘Letników’. Początek meczu rozpoczął się bez jakichkolwiek zaskoczeń. Dream Volley grał szybciej, mądrzej, lepiej przyjmował, atakował, bronił oraz blokował. W konsekwencji tego nie było zaskoczeń. Dream objął w pierwszej części seta prowadzenie 9-4. Dalsza część seta upłynęła pod kątem wyraźnej przewagi ‘Marzycieli’ i ostatecznie set ten zakończył się zwycięstwem drużyny Dream Volley 21-10. Jeszcze większą przewagę, ‘Marzyciele’ mieli w drugim secie. Co ciekawe, do pewnego etapu ‘Letnicy’ stawiali pewien opór (5-5). Niestety dla nich, od tego momentu do końca seta, Dream Volley zdobył 16 punktów przy zaledwie trzech oczkach Letniego Gdańska. Ostatni rozdział rywalizacji to historia podobna do tej, którą ‘Letnicy’ napisali w poprzednim meczu z BEemką. Tu również ostatni set był  w wykonaniu ‘Letników’ najlepszy. Po wyrównanym początku (6-6), swoją drużynę po ataku na prowadzenie wyprowadził były gracz Letniego – Jacek Kalwas (12-8). Mimo że z czasem Letni próbował jeszcze odrobić stratę z środkowej części seta to finalnie, po chwili Dream cieszył się z wygrania seta oraz całego meczu. Dzięki dwóm zwycięstwom za komplet punktów, ‘Marzyciele’ umocnili się na fotelu lidera.

Craftvena – Swooshers 3-0 (21-8; 21-9; 21-12)

W ubiegłym tygodniu, drużyna Swooshers szlifowała formę na turnieju organizowanym w Olivii Business Center. Dodatkowo, biorąc pod uwagę dyspozycję drużyny w meczu z Bayer Gdańsk oraz problemy kadrowe Craftveny w poniedziałkowy wieczór, można było sądzić, że będziemy świadkami niespodzianki. Nadzieje na zacięty i emocjonujący mecz zostały rozwiane na samym początku. Po chwili od pierwszego gwizdka sędziego było już 8-1 dla Craftveny. Z czasem drużyna Nike zdołała zdobyć kilka punktów. Po skutecznej zagrywce Patryka Matyjaska, Swooshersi tracili do swoich rywali zaledwie sześć punktów (14-8). Niestety dla nich, siedem kolejnych punktów zdobyła Craftvena i drużyny zmieniły po chwili strony. Drugi set, dość niespodziewanie rozpoczął się od stanu 5-5. Po chwili wszystko wróciło jednak do normy i ‘Rzemieślnicy’ objęli prowadzenie 14-6. Sytuację Swooshersów skomplikowała dodatkowo kontuzja stawu skokowego – Pawła Kołakowskiego. Po chwili Craftvena cieszyła się z wygranej drugiej partii. Ostatni set w meczu rozpoczął się od kilku punktów najaktywniejszych w tym spotkaniu – Jędrzeja Szadejko oraz Krzysztofa Lewandowskiego (6-3). Po chwili ‘biało-czarni’ zdołali doprowadzić do stanu (6-5), ale w dalszej części seta uwypukliła się przewaga ‘Rzemieślników’. Finalnie partia ta zakończyła się zwycięstwem Craftveny 21-12. Dzięki wygranej za komplet punktów, ‘Rzemieślnicy’ przesuwają się na dziewiątą lokatę. Dodatkowo – obecnie mają już dodatni stosunek spotkań wygranych do przegranych, co jeszcze na początku sezonu – taką oczywistością nie było.

Eko-Hurt – Szach-Mat 0-3 (15-21; 13-21; 19-21)

Pewne rzeczy, w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta się nie zmieniają. Nie zmienia się chociażby to, że ilekroć obie drużyny staną do bezpośredniej rywalizacji, to Eko-Hurt za każdym razem dostaje po łbie. Poniedziałkowe spotkanie było już czwartym meczem obu drużyn. Tu nie można mówić o przypadku a o pewnego rodzaju patencie. Jeśli chodzi o samo spotkanie to było ono nieco inne niż spotkanie sprzed tygodnia. Wówczas byliśmy świadkami bardzo wyrównanego i emocjonującego meczu. W poniedziałkowy wieczór, emocjonowali się jedynie ‘Hurtownicy’, którzy frustrowali się na potęgę. Szach-Mat z kolei zabijał swoich rywali spokojem, pewnością siebie i co tu dużo mówić – jakością. Co do tego ostatniego chyba nikt nie ma najmniejszych wątpliwości. ‘Szachiści’ w poniedziałkowy wieczór byli lepsi w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Na korzyść Szach-Matu rzucała się w oczy przewaga w bloku a trzeba przyznać, że Eko-Hurt słynie z dobrej gry w tym elemencie. Jeśli chodzi o pierwszy set to po dwóch lub trzech plasach atakującego – Dariusza Peplińskiego, Szach-Mat objął sześciopunktową zaliczkę (11-5). Ta była wystarczająca do tego, by krzywda graczom w czarnych strojach się nie stała. Jeszcze większą przewagę Szach-Mat miał w drugim secie. Po wyrównanym początku (5-5), gracze w czarnych strojach zaczęli ‘swoją grę’, której Eko-Hurt mógł się biernie przyglądać. Oj, dawno nie widzieliśmy tak bezzębnych ‘Hurtowników’ jak miało to miejsce w tej partii. Finalnie set ten zakończył się wynikiem 21-13 dla Szach-Matu. Przed graczami Konrada Gawrewicza była zatem ostatnia szansa na wygranie choćby seta, który może mieć przecież niebagatelne znaczenie w kontekście utrzymania. Z całą pewnością Eko-Hurt w tej partii grał zdecydowanie lepiej. Po bloku środkowego – Kacpra Buczkowskiego, ‘Hurtownicy’ prowadzili w końcówce 19-18. Pomimo to, końcówka należała jednak do ‘Szachistów’, którzy wygrali spotkanie 3-0 i zrobili ogromny krok w kierunku utrzymania.

Start a Conversation

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.