Ha, pamiętacie o tym, że w zapowiedzi przedmeczowej pisaliśmy o tym, że Volley Kiełpino jest stworzone do wielkich spotkań? W poniedziałkowy wieczór potwierdziło się to w 100%. Dzięki kapitalnej wygranej, Volley Kiełpino zrównało się liczbą punktów z ACTIVNYMI Gdańsk. O tym, która z drużyn zajmie ostatecznie drugie miejsce i wywalczy sobie bezpośredni awans, zadecyduje to, jak obie drużyny poradzą sobie z Flotą Radą Dzielnicy UJ. Zanim jednak do tego dojdzie, kilka słów o meczu, w którym zmierzyły się druga oraz trzecia siła trzeciej ligi. Już na początku meczu, Volley Kiełpino zademonstrowało przeciwnikom swoją główną tego wieczoru broń (zagrywkę). Po asie serwisowym Sebastiana Muńko, było 9-5 dla ‘Granatowych’. Wypracowana zaliczka, z czasem stała się większa. Postarali się o to również sami gracze ACTIVNYCH, którzy dla odmiany psuli mnóstwo zagrywek (17-11) i po chwil, gracze Fabiana Polita cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Na początku drugiej odsłony, ACTIVNI prezentowali się o niebo lepiej niż w pierwszej partii. Dobra gra, zaowocowała dwupunktowym prowadzeniem (7-5) drużyny Artura Kurkowskiego. Radość wicelidera nie trwała jednak zbyt długo. Po chwili to Volley Kiełpino wysunęło się na prowadzenie (14-12) i po krótkiej chwili, cieszyli się z wygranej drugiego seta. Ostatni set nie zmienił oblicza spotkania. ACTIVNI nadal mieli potężne problemy z przyjęciem, dzięki czemu gracze Volleya uzyskali podobną przewagę w meczu, jak w spotkaniu z Chilli Amigos. Po chwili od rozpoczęcia finalnej partii, Volley Kiełpino objęło prowadzenie 15-9 i emocje w tej partii zostały zabite. Ok, emocję były, ale wyłącznie podczas czasu, który brali gracze ACTIVNYCH. Niestety, wiceliderowi nie pomogły ani wskazówki, ani podniesiony głos, ani próby mobilizacji. Volley Kiełpino, był tego dnia drużyną, ulepioną z innej gliny.
Liga: Trzecia Liga - Wiosna 2022
Wolves Volley – Volley Kiełpino
Jedno z najważniejszych spotkań sezonu dla obu drużyn, było dość zaskakujące. Nie chodzi tu bynajmniej o to, że wbrew naszemu typowaniu, spotkanie wygrała ekipa z Kiełpina. Po spotkaniu jesteśmy po prostu zaskoczeni, jak łatwe było to dla Volleya spotkanie. No bo powiedzmy sobie wprost. Wygrana graczy Fabiana Polita ani przez chwilę nie była zagrożona. Wydaje się, że ta drużyna, jest po prostu stworzona do wielkich spotkań. Kiedy z kolei grają z w meczach, gdy są zdecydowanym faworytem, to często zawodzą. Stawiana przez nas teza, jest dobrym prognostykiem przed nadchodzącymi spotkaniami z liderem oraz wiceliderem rozgrywek. Czy Volley Kiełpino zdoła wrócić do drugiej ligi? Odpowiedź na to pytanie poznamy już niebawem. Jeśli chodzi o środową konfrontacją to w miarę wyrównana była pierwsza odsłona. Mimo, że w pewnym momencie, na tablicy wyników było już 15-11 dla drużyny Fabiana Polita, to Wilkom udało się po chwili zniwelować przewagę rywali, do zaledwie jednego oczka (17-16). Niestety dla nich, w dalszej części seta, to Volley Kiełpino pokazało się z lepszej strony i po dwóch punktach Mikołaja Cieszyńskiego, wygrało tę partię do 18. Jeśli chodzi o drugą partię, to ‘Wataha’ wytrzymała tempo swoich rywali zaledwie do połowy seta (10-10). Z czasem uwypukliła się przewaga graczy w granatowych trykotach, którzy finalnie wygrali seta do 15. Nie inaczej było w trzecim secie, który również zakończył się zwycięstwem ‘Granatowych’ do 15. Różnica polegała na tym, że w partii tej Volley Kiełpino bardzo szybko wypracowało sobie przewagę (12-5) i wygrali seta, bez większego ciśnienia.
Activni Gdańsk – Chilli Amigos
W ostatnim spotkaniu obu drużyn, do którego doszło 26 października, Chilli Amigos rozbiło swoich rywali 3-0. Od meczu w sezonie Jesień’21 zmieniło się jednak bardzo dużo. W skrócie, Chilli nie jest już takie mocne, natomiast ACTIVNI nie są już tacy słabi. Przed spotkaniem to właśnie drużynę Artura Kurkowskiego upatrywaliśmy jako faworyta spotkania. Przypomnijmy, że mimo nienajlepszej dyspozycji w ostatnim czasie, ACTIVNI wciąż walczą o mistrzowski tytuł. Wtorkowe spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia faworyzowanej ekipy (10-5). Z czasem, ‘Amigos’ zdołali zbliżyć się do swojego rywala na jeden punkt (13-12), ale to było wszystko na co było stać w tej partii graczy w czerwonych trykotach. Dalsza część seta należała do ACTIVNYCH, którzy spokojnie wygrali tę partię do 15. Drugi set to prawdziwa miazga Amigos. Drapiąc się po głowie próbujemy sobie przypomnieć, kiedy gracze Grzegorza Walukiewicza grali taką padlinę jak w drugim secie wtorkowego spotkania. Szczerze? Żaden z pojedynków, nawet tych drugoligowych nie przychodzi nam na myśl. Kiedy na zagrywce stanął Patryk Okulewicz to obiektyw aparatu skierowaliśmy w kierunku ławki rezerwowych Chilli Amigos, po to by pstryknąć jak, któryś z kolegów rzuca na parkiet biały ręcznik. Jako, że to nie nastąpiło, byliśmy świadkami prawdziwej egzekucji. Dość powiedzieć, że pod koniec seta było…18-5 dla ACTIVNYCH. Finalnie, drużynie Chilli udało się zdobyć kilka punktów przez co wynik seta nie jest tak drastyczny. Trzecia odsłona, na całe szczęście była już lepszym widowiskiem. Wreszcie grać zaczęli gracze Chilli Amigos. W połowie partii, na tablicy wyników było po 12. Końcówka należała jednak do ACTIVNYCH, którzy wygrali seta do 18 a cały mecz 3-0. Parafrazując klasyka, we wtorkowy wieczór ‘komplet punktów im się po prostu należał’.
Craftvena – Port Gdańsk
Nie oszukujmy się, wtorkowe spotkanie z Craftveną miało być zaledwie przystankiem, w drodze do podium rozgrywek drużyny Portu Gdańsk. Ba, mimo że w zapowiedzi przedmeczowej wspominaliśmy o tym, że spotkania obu drużyn zawsze dostarczały nam emocji, to do końca sami w to nie wierzyliśmy. Patrząc bowiem na ostatnią dyspozycje ‘Portowców’ wydawało nam się, że obecnie drużyna z doków, dość wyraźnie odjechała swoim rywalom. Zdawała się to potwierdzać również tabela, w której obie drużyny dzieliło sporo miejsc. Jak wypadł zatem mecz? Początek był taki, jak go sobie wyobrażaliśmy przed pierwszym gwizdkiem sędziego. ‘Portowcy’ dość szybko przejęli inicjatywę, w efekcie czego błyskawicznie objęli prowadzenie 8-4. W dalszej części seta kontynuowali dobrą grę i kiedy na tablicy wyników było 15-9, to emocję w tej partii były w zasadzie zabite. Obojętnie ile scenariuszy na to spotkanie nie ułożylibyśmy w naszej głowie, to za cholerę nie wpadlibyśmy na to, co wydarzy się w drugim secie. Po świetnej grze ‘Rzemieślników’, wygrywali oni z faworyzowaną drużyną…10-1! Z czasem ‘Portowcy’ się otrząsnęli z początkowego szoku, dzięki czemu nadgonili trochę punktów, ale nie było już mowy o tym, by wygrać tę partię. W trzecim secie, ogromna niespodzianka wisiała w powietrzu. W połowie tej partii, Craftvena prowadziła już 12-9. Mimo trzypunktowego prowadzenia, ich rywale się w porę ‘odkręcili’, dzięki czemu zdołali doprowadzić do wyrównania 13-13, a następnie prowadzenia (19-15) i w konsekwencji wygrania seta.
Niepokonani PKO Bank Polski – Speednet 2
‘Bankowcy’ do spotkania z ‘Programistami’ podchodzi po wygranym i emocjonującym meczu z ekipą DNV. Początek rywalizacji ze Speednetem rozpoczął się od delikatnej przewagi Niepokonanych (5-3). Z czasem Speednet jednak nie odpuszczał i po jednym z ataków Mateusza Chodyny, gracze w różowych strojach doprowadzili do wyrównania (9-9). Niestety dla ‘Programistów’, było to tyle, na ile było ich stać w tym secie. Mniej więcej od połowy partii, to podopieczni Tomasza Remera przyspieszyli i po chwili na tablicy wyników było 13-9. W dalszej części seta, gracze w biało-czarnych barwach powiększyli jeszcze swoją przewagę i finalnie set ten zakończył się wynikiem 21-13. Drugi set to zupełnie inna historia. Początek tej partii to czteropunktowa zaliczka ‘Programistów’ (10-6). Z czasem coraz lepiej zaczęli radzić sobie gracze PKO Bank Polski, którzy przez niemal całego seta próbowali nadgonić stracony początek. Sztuka ta, graczom w biało-czarnych trykotach udała się przy stanie 17-17. Mimo to, Speednet nadal robił wszystko by wygrać tę partię. Po bardzo wyrównanej i emocjonującej końcówce, fortuna sprzyjała jednak drużynie z sektora bankowego (22-20). W ostatniej odsłonie, po kilku atakach świetnego we wtorkowy wieczór – Tomasza Remera było 8-4 dla PKO. Czteropunktowa zaliczka, jak się później okazało była wystarczająca do tego by Niepokonani spokojnie kontrolowali przebieg tej partii, którą finalnie wygrali do 17, a cały mecz 3-0.
Craftvena – Husaria Gdańsk
Nadrabiająca ligowe zaległości drużyna Craftveny, miała we wtorkowy wieczór do rozegrania dwa spotkania. Ostatni raz, do tego typu sytuacji doszło w sezonie Jesień’21, kiedy ‘Rzemieślnicy’ jednego dnia, rywalizowali ze Speednetem oraz ACTIVNYMI Gdańsk. Wówczas, gracze Bartka Zakrzewskiego wygrali jedno spotkanie i raz musieli uznać wyższość rywali. Przed wtorkową serią gier taki scenariusz był również najbardziej prawdopodobny. Wydawało się bowiem, że ‘Rzemieślnicy’ ograją Husarię, a następnie polegną w konfrontacji z Portem. Początek rywalizacji z Husarią to wyrównana walka obu stron (9-9). Z czasem, po ataku Mariusza Kowary, Husaria objęła prowadzenie 13-10. Niestety dla graczy w biało-czerwonych barwach, radość nie trwała zbyt długo. Po zagrywce kapitana, Craftvena zdołała doprowadzić do remisu 14-14, a następnie kontynuować dobrą grę i wygrać partię do 17. Trzeba przyznać, że było to jednak całkiem miłe dla oka widowisko. Nie inaczej było w drugim secie, w którym Husaria ponownie ‘tanio skóry nie sprzedała’. Mimo że set ten rozpoczął się od kilkupunktowego prowadzenia ‘Rzemieślników’ (11-6), to z czasem Husaria zdołała zniwelować stratę do punktu (12-11). Za każdym jednak razem, gdy Craftvena czuła na swoich plecach oddech przeciwników – przyspieszała. Po kilku składnych akcjach, gracze w czarnych koszulkach mogli cieszyć się z wygrania drugiej odsłony. Trzeci set do dopełnienie formalności. Dobrze grająca Craftvena nie popełniła błędu Volley Kiełpino, i kiedy wygrywała 2-0, postanowiła zagrać jeszcze lepiej. Efektem dobrej gry, była wygrana seta do 14 oraz całego meczu 3-0.
Niepokonani PKO Bank Polski – DNV
Ależ to było dobre spotkanie! W zapowiedzi przedmeczowej wskazywaliśmy na to, że dystans który obecnie dzieli obie drużyny się znacznie zmniejszył. Pamiętamy w historii SL3 momenty, w których DNV nie miało nawet ‘podjazdu’ do swoich rywali. Dzięki ciężkiej pracy, determinacji oraz chęci poprawienia swoich umiejętności, różnice te się powoli zacierają, czego świadkami byliśmy we wtorkowy wieczór. Początek meczu rozpoczął się od prowadzenia DNV 8-4. Niewątpliwy wpływ na taki stan rzeczy miały cztery błędy własne z rzędu ‘Bankowców’. W dalszej części seta, gracze z Łużyckiej utrzymywali, zdawało się bezpieczną przewagę. Jak się później okazało (i na dodatek zostało potwierdzone), prowadzenie 16-11 da się roztrwonić. Dzięki kapitalnej drugiej połowie pierwszego seta, ‘Niepokonani’ wrócili z ‘dalekiej podróży’. Bardzo jasną postacią, rozświetlającą drogę ‘Bankowców’, był Patryk Czyżniak, który zdobył dla swojej drużyny pięć punktów w krótkim odstępie czasu. Finalnie, PKO wygrało seta do 17. W drugim secie, niedająca za wygraną ekipa DNV, ponownie objęła prowadzenie i ponownie było to…16-11. Chyba nie musimy mówić jaki był epilog tej historii? Zgadza się. Bardzo dobra gra ‘Bankowców’ w drugiej części seta sprawiła, że w meczu było już 2-0 dla graczy z sektora bankowego. Dopiero w ostatnim secie, drużynie DNV udało się ‘dopiąć swego’. Kiedy na tablicy wyników, było 18-15 dla DNV, zastanawialiśmy się czy i tym razem gracze z Gdyni wypuszczą prowadzenie. Cóż, było do tego bardzo blisko, bowiem po chwili było po 20. Tym razem zadziałała jednak magiczna zasada – ‘do trzech razy sztuka’. Po punktach Vitalija Lukashenko oraz Michała Orlika to DNV wygrał tę partię.
Swooshers – Speednet 2
Nie opadł jeszcze kurz po ubiegłotygodniowej sytuacji, w której mecz pomiędzy Niepokonanymi PKO Bank Polski a Chilli Amigos, zakończył się walkowerem, a w poniedziałek o mały włos mielibyśmy ‘powtórkę z rozrywki’. Wszystko za sprawą problemów kadrowych Swooshersów oraz…braku znajomości regulaminu. Kilka minut przed rozpoczęciem spotkania w szeregach biało-czarnych było zaledwie dwóch graczy. Z czasem na parkiecie zaczęli pojawiać się kolejni zawodnicy, ale jeden z nich, jak się później okazało nie był wpisany na listę zawodników. Aby nowy gracz w Swooshersach ‘nie pocałował klamki’, gracze ostatniej siły ligi sondowali między sobą czy dopuścić do walkowera przy jednoczesnej grze sprawcy całego zamieszania. Ostatecznie, po długim namyśle Swooshers zagrało bez wspomnianego zawodnika. Już przed meczem było wiadomo, że to ‘Programiści’ są dość wyraźnym faworytem starcia. Od początku meczu, podopieczni Marka Ogonowskiego starali się to udowodnić i po nerwowym początku, ‘Programiści’ objęli prowadzenie 10-4. W końcówce, po ataku Piotra Przywieczerskiego, Speednet miał pierwszą piłkę setową (20-9). W samej końcówce, Swooshersom udało się zdobyć trzy oczka, przez co wynik nie był taki zły. Niestety dla ekipy Nike Poland, kolejne odsłony to dość wysokie porażki. Co ciekawe, ekipa Swooshers w wielu fragmentach wyglądała naprawdę dobrze. Obie drużyny popisywały się czasami długimi wymianami oraz efektownymi obronami. Kibice zgromadzeni na trybunach dość często to doceniali i oklaskiwali czy to swoich graczy czy przeciwników. Finalnie druga partia zakończyła się zwycięstwem Speednetu do 6. Ostatni set to potwierdzenie różnicy pomiędzy obiema drużynami. Po dobrej grze, Speednet cieszył się z wygrania trzeciego seta (21-9) i całego meczu 3-0. Ostatnio po komplet punktów, ekipa ‘Programistów’ sięgnęła 7 września 2020 r., kiedy pokonała Niepokonanych PKO Bank Polski. Dodatkowo, poniedziałkowy mecz zakończył się dziesiątym zwycięstwem ‘Programistów’ w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Oby na kolejną ‘dyszkę’ nie trzeba było czekać tak długo.