Kategoria: Bez kategorii

Zapowiedź – MATCHDAY #37

Nie zwalniamy tempa. We wtorek dojdzie do kilku ważnych spotkań. Bardzo ciekawie zapowiada się mecz o drugoligowe utrzymanie, w którym Flota TGD zmierzy się z AXIS. Emocji nie zabraknie również w spotkaniach, w którym Inter Marine Masters zmierzą się z Krakenem. Ponadto w czwartej lidze ważą się aktualnie losy ostatecznego kształtu podium rozgrywek. Zapraszamy na zapowiedź!

Wolves Volley – Bayer Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Jeszcze do niedawna obie drużyny mogły spoglądać w ligową tabele z niepokojem. Przez dużą część społeczności SL3, oba teamy były uznawane za te, które mogą mieć potencjalne problemy z utrzymaniem. Okres między 7 października a 6 listopada to jednak bardzo dobra gra ‘Wilków’, którzy we wspomnianym czasie nie przegrali ani razu, a wygrywali kolejno z Tigerem, Portem, ACTIVNYMI oraz Oliwą Team. Dzięki temu awansowali wówczas w ligowej tabeli, w której znaleźli się mniej więcej w środku. Dwa kolejne mecze to jednak porażki z BL Volley oraz Krakenem, po których ‘Wataha’ przesunęła się na jedenaste miejsce. Przed meczem z Bayerem wszystko wskazuje na to, że aby uniknąć barażu i nie stresować się wynikiem MiszMaszu z Oliwą Team, Wolves Volley potrzebują jednego punktu. Jeśli chodzi o ich rywali – Bayer Gdańsk, to lepsza forma przyszła trochę później. Metamorfozę ‘Aptekarzy’ zobaczyliśmy dopiero w momencie, gdy u innych ligowych ekip dały się we znaki pierwsze trudy trwającej edycji. Bayer świetną passę zaczął dwa dni przed Halloween – 29 października. Od tamtego czasu ‘Aptekarze’ wygrali 4 z 5 spotkań, w których zgromadzili łącznie 11 punktów. Dla kontrastu i pokazania tego jak bardzo zmieniła się gra drużyny dodajmy, że przez poprzednie dwa miesiące zdobyli ich zaledwie pięć. Tak czy siak, po 16 punktach w sezonie Jesień’24, Bayer przystępuje do dzisiejszego spotkania ze spokojną głową. Owszem, nie będzie tak dobrze jak na wiosnę, gdzie zdobyli oni 23 punkty, ale wówczas poziom ligi był jednak znacznie niższy.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

AXIS – Flota TGD Team

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Oj, nie pomogli wczoraj gracze Złomowca Gdańsk. Po raz kolejny potwierdza się żelazna zasada ‘umiesz liczyć, licz na siebie’. Po komplecie punktów Challengersów, AXIS oraz Flota TGD Team tracą do beniaminka rozgrywek dwa punkty. To oznacza, że niezależnie jaki będzie dziś wieczorem wynik, jedna z drużyn skończy sezon pod Challenersami a także dzisiejszym rywalem. W drugą stronę działa to podobnie. Jeśli AXIS dziś wygra skończy sezon mając za plecami dwóch rywali. Flota do tego samego potrzebuje wygraną za komplet punktów, bo póki co mają gorszy stosunek małych punktów niż Challengers. Pisząc precyzyjniej – dziś wieczorem dojdzie do spotkania o życie dla obu ekip. Która z drużyn będzie faworytem? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Droga obu ekip do miejsca, w którym są obecnie była dość podobna. Po nieudanym początku sezonu, obie ekipy zaczęły osiągać dobre wyniki dopiero w końcówce. Problem polega na tym, że podobnie zaczęły robić niemal wszystkie drużyny walczące o utrzymanie i AXIS oraz Flota wciąż znajdują się w bardzo nieciekawym położeniu. Szukając odpowiedzi na to, która z drużyn wygra dzisiejsze spotkanie, zerknijmy na statystyki:

– ataki: 28,33 vs 28,08/mecz

– bloki: 3,75 vs 4,83/mecz

– asy serwisowe: 2,58 vs 2,58/mecz

– ataki rywali na mecz: 35,08 vs 31,83

– bloki rywali na mecz: 7,58 vs 4,58

– asy rywali na mecz: 3,5 vs 3,75

– błędy 12,75 (najlepszy wynik w lidze) vs 20,5

Podsumowując – remis 4-4.

Która z drużyn wygra? Cóż – nieco więcej szans na tryumf dajemy Flocie. Jest to jednak procentowy podział 51-49.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

BRUXELA WEAR – Kryj Ryj

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Choć w ostatnim czasie BRUXELA WEAR nie zachwycała, to i tak mają w swoich rękach bezpośredni awans do trzeciej klasy rozgrywkowej. Przed obecnym tygodniem rozgrywek, czyli w momencie, w którym wszystkie drużyny walczące o awans miały rozegrane tyle samo spotkań, gracze Jakuba Florczaka mieli dwa punkty przewagi nad resztą stawki. Z jednej strony jest to spora zaliczka, a z drugiej jest to tak naprawdę jeden mecz. BRUXELA chcąc awansować do wyższej ligi musi dzisiaj wygrać i nie mamy co do tego wątpliwości. W naszym odczuciu są oni faworytem starcia, na co wskazuje chociażby pierwszy mecz obu drużyn. Z drugiej strony team w czarnych strojach nie może pozwolić sobie na zlekceważenie przeciwnika. W ostatnim tygodniu boleśnie przekonała się o tym Aqua Volley, która choć była wyraźnym faworytem, przegrała spotkanie 0-3 i znacznie skomplikowała sobie kwestię potencjalnego awansu. Wspomniane spotkanie pokazało jednak, że zespół Ryszarda Rakowicza jest w stanie z powodzeniem rywalizować z najsilniejszymi drużynami w czwartej lidze. Niestety problemem drużyny jest to, że póki co nie są oni w stanie ustabilizować formy na wysokim poziomie i mecze bardzo dobre przeplatają tymi słabymi. Jeśli dziś ‘Mordeczki’ chcą pokrzyżować plany BRUXELI i wygrać spotkanie, będą musieli zagrać co najmniej tak dobrze jak z Aquą. O to nie będzie jednak prosto.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Oliwa Team – MiszMasz

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Jeśli w najbliższym czasie nie wydarzy się cud – MiszMasz zagra w przyszłym tygodniu w meczu barażowym o prawo gry w trzeciej lidze w przyszłym sezonie. Niesamowite o jakim zjeździe mówimy. Jeszcze do niedawna drużyna Michała Grymuzy była ekipa z środka drugoligowej stawki. Z czasem team zaczął grać jednak coraz gorzej i finalnie w sezonie Wiosna’24 musieli grać w meczu barażowym, w którym zostali rozbici przez Speednet 2 w stosunku 3-0. Wówczas wydawało się, że to była najgorsza rzecz, która mogła przydarzyć się drużynie. Uznaliśmy, że w trzeciej lidze będzie już zdecydowanie lepiej i kto wie – być może wrócą oni po chwili do drugiej klasy rozgrywkowej. Cóż – nic bardziej mylnego. O jakim cudzie pisaliśmy na początku zapowiedzi? Są nawet potencjalne dwa. Spójrzcie sami:

  1. MiszMasz wygrywa za komplet punktów z Oliwą, a Maritex przegrywa z BL Volley 0-3. Wówczas MiszMasz wskakuje przeskakuje Maritex w ligowej tabeli i zapewnia sobie bezpieczne utrzymanie.
  2. MiszMasz przegrywa 0-3 z Oliwą, a ACTIVNI Gdańsk wygrywają z Inter Marine Masters 3-0. Wówczas MiszMasz spadnie bezpośrednio do czwartej ligi.

Choć oba te scenariusze są mało prawdopodobne, to jednak pierwszy i korzystniejszy dla MiszMaszu ma więcej szans na powodzenie. Tak jak informowaliśmy w ostatnim magazynie – Oliwa Team będzie miała w nadchodzącym spotkaniu ogromne problemy kadrowe, a to z kolei daje MiszMaszowi promyk nadziei na udaną końcówkę sezonu. Mimo wszystko uważamy, że team Michała Grymuzy po raz drugi z rzędu wystąpi w meczu barażowym.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Inter Marine Masters – Kraken

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Przy okazji poprzedniego spotkania Krakena pisaliśmy o tym, że do bezpośredniego awansu do drugiej ligi brakuje im ośmiu punktów w trzech meczach. Cóż. Choć nie było łatwo to trzy już zdobyli, a stało się to w poprzednim tygodniu w meczu z Wolves Volley. Aktualizacja sytuacji sprawia, że Kraken potrzebuje pięciu oczek w dwóch meczach, ale będzie to piekielnie trudne, bo zmierzą się z Inter Marine Masters oraz Team Spontan. Ci pierwsi wskoczyli w ostatnim czasie na bardzo wysoki poziom, o czym za chwilę. Ci drudzy jako pierwsza drużyna w historii zdołała wygrać seta z Czerepachami Volley. Oczywiście może się okazać, że w ostatecznym rozrachunku tych punktów będzie potrzeba mniej, ale Kraken musiałby liczyć na to, że Czerepachy opędzlują Osadę, a Inter Marine Masters pogubią punkty z ACTIVNYMI Gdańsk. Szczególnie ten drugi scenariusz dotyczący ‘Mastersów’ zdaje się być mało prawdopodobny. Tak jak wspomnieliśmy chwilę wcześniej – team w białych strojach znajduje się ostatnio w dużym gazie i zdają się być faworytem walki o bezpośredni awans do elity. Dowód? Aktualnie team Andrzeja Masiaka może pochwalić się jedną z najdłuższych serii wygranych z rzędu. Po raz ostatni, Inter Marine Masters przegrali prawie dwa miesiące temu, a konkretniej 23 września w meczu z Czerepachami Volley. Nos podpowiada nam, że we wtorek ta passa się nie skończy i doświadczony zespół zrobi gigantyczny krok w kierunku drugiej ligi.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

BL Volley – Maritex

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Po informacjach, do których dotarła Redakcja, Maritex wciąż nie może spać spokojnie. Wydawało się, że po tryumfie zespołu Michała Pietrasika z Tigerem Team, zespół w fioletowych barwach może wreszcie odetchnąć z ulgą. Jeszcze nigdy bowiem nie zdarzyło się tak aby team, który miał na swoim koncie 14 oczek musiałby drżeć o utrzymanie. Sytuacja poukładała się jednak nieco inaczej. Aktualnie MiszMasz, który znajduje się w ligowej tabeli na miejscu barażowym ma o dwa punkty mniej niż Maritex i również jedno spotkanie do rozegrania. Choć na pierwszy rzut oka MiszMasz nie będzie faworytem meczu z Oliwą, to jednak sytuacja uległa zmianie. Od kilku dni gracze Oliwy Team próbowali przełożyć spotkanie, a wpływ na to ma fakt, że ze składu na mecz z MiszMaszem wypadło aż czterech podstawowych graczy Oliwy. Wobec tego nie trudno wyobrazić nam sobie scenariusz, w którym to MiszMasz wygra spotkanie. To oznacza z kolei, że Maritex musi zdobyć co najmniej jeden punkt w meczu z BL Volley. Choć team Michała Pietrasika nie będzie faworytem starcia, to jednak BL Volley dość często lubi dzielić się punktami z rywalami. W obecnej kampanii zespół Wojciecha Strychalskiego wygrał siedem spotkań i aż w pięciu przypadkach kończyło się na wyniku 2-1. Choć w obecnej kampanii BL nie zdobędzie najprawdopodobniej tyle punktów co na wiosnę (25), to uważamy, że był to naprawdę udany sezon. W dwóch ostatnich meczach sezonu, warto to zaakcentować.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Kraken Team – Chilli Amigos

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Po imponującym zwycięstwie z Aqua Volley, ‘Papryczki’ do wtorkowego spotkania przystąpią jako wicelider ligowej tabeli i team, który ma ogromną szansę na powrót na trzecioligowe parkiety. Tyle z dobrych wieści, bo są również złe. Warto zaznaczyć bowiem, że choć ‘Papryczki’ znajdują się obecnie na miejscu premiowanym awansem to z dużą dozą prawdopodobieństwa może się to zmienić. Aktualnie ich głównym rywalem w walce o srebrne medale jest ekipa BRUXELI WEAR. Choć ‘Amigos’ mają aktualnie jeden punkt przewagi to należy zwrócić uwagę na fakt, że ‘Leniwce’ mają jeszcze dwa mecze do rozegrania. Pierwszy – we wtorkowy wieczór z drużyną Kryj Ryj, natomiast drugi jutro z Aqua Volley. Wszystko wskazuje na to, że w obu wspomnianych przypadkach BRUXELA będzie faworytem a to w połączeniu z faktem, że Chili będzie rywalizowało z Krakenem, może nie być dobrą wiadomością dla ‘Papryczek’. Przed wtorkowym wieczorem zastanawiamy się jak do meczu podejdą gracze Roberta Skwiercza. Z jednej strony zostali oni już Mistrzem IV ligi i mogą pozwolić sobie na to by ‘nie spinać się o wynik’. Z drugiej strony team w granatowych strojach ma szanse na to by zostać zapamiętany jako ekipa, która wygrała wszystkie spotkania w sezonie. Stawiamy, że ‘Granatowi’ dziś wygrają natomiast odbędzie się to po podziale punktów.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

BVT Gdańsk – Craftvena

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Wtorkowe spotkanie będzie meczem o szóste miejsce w czwartej lidze. O tym, że tak będzie wiedzieliśmy już w momencie zakończenia rundy zasadniczej, gdzie BVT oraz Craftvena przegrały mecze o czołową piątkę ligi i choć nie zagrali w grupie mistrzowskiej, to miały bardzo dużą przewagę nad drużynami z miejsc 8-10. Aktualnie lepszą sytuacją mogą pochwalić się gracze BVT, którzy mają na swoim koncie o dwa punkty więcej niż ‘Rzemieślnicy’. Warto podkreślić tu jednak fakt, że team Bartosza Zakrzewskiego rozegrał o jedno spotkanie mniej. Oprócz wtorkowego spotkania, ‘Bobry’ rozegrają jeszcze mecz z Empire Spikes Back i do wspomnianego meczu dojdzie w czwartek wieczorem. O ile w rywalizacji z ESB, Craftvena będzie wyraźnym faworytem meczu tak dziś wieczorem kwestia tego, która z drużyn zwycięży jest bardzo niejednoznaczna. Za obiema drużynami przemawia bowiem sporo argumentów.  Podobne wątpliwości mają również typerzy w aplikacji SL3. Kiedy spojrzymy na to jak rozkładają się proporcje oddanych głosów to dominują tam wyniki 2-1 albo 1-2. Nieznacznym faworytem społeczności SL3 pozostają gracze Craftveny, na których swój głos oddało 55% typerów. Być może wynika to z faktu, że najczęstszym wynikiem BVT w obecnym sezonie było wynik 1-2. Dokładnie tak było w pierwszym meczu obu drużyn, do którego doszło 17 października. Stawiamy na taki sam wynik.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Flota Active Team – Hydra Volleyball Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Przed oraz w trakcie sezonu wydawało się, że oba zespoły będą w stanie do samego końca bić się o awans do pierwszej ligi. Admin fanpage’a Hydry – Jakub Jarosz, który jest wielkim pasjonatem kolarstwa przyzna nam pewnie rację, gdy sytuację w drugiej ligi przyrównamy do wyścigu kolarskiego. Jak to bardzo często bywa, na pewnym etapie wyścigu odrywa nam się grupa ucieczkowa. Zdarza się, że ta z uwagi na szaleńcze tempo się z czasem pomniejsza i ci, którzy nie mają sił zostają po chwili wchłonięci przez peleton. Wydaje się, że przenosząc to na grunt SL3 – idealnym przykładem jest Hydra, która do pewnego momentu wyglądała bardzo mocno. Ostatnie trzy mecze to jednak trzy porażki, po których Hydra została wchłonięta do drugoligowego piekiełka. Działa to również w drugą stronę. Często zdarzają się kolarze, którzy nie załapali się na pierwszą ucieczkę i po przejechaniu pewnego dystansu starają się dołączyć do grupy ucieczkowej, co nie zawsze się rzecz jasna udaje. Przykładem może tu być Flota Active Team, która miała dość niemrawy początek sezonu, ale w jego dalszej części pokazała, że co nieco ogarnia. Dzięki temu przesunęli się w tabeli na piąte miejsce i wciąż mają realną szansę na podium. Aby tak się jednak stało, dziś muszą wygrać i nie ma tu absolutnie żadnych warunków. Czy są w stanie zgarnąć trzy punkty? Są, aczkolwiek będzie to bardzo trudne zadanie. Stawiamy, że będzie to jednak 2-1.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

MATCHDAY #36

Za nami jeden z najciekawszych wieczorów w historii Inter Marine SL3. Tak jak informowaliśmy w zapowiedziach – każdy z dziewięciu spotkań był o wielką stawkę. Najważniejszymi rozstrzygnięciami były tytuły mistrzowskie w pierwszej oraz drugiej lidze, po które sięgnęły Speednet oraz 22 BLT Malbork. Zapraszamy na podsumowanie!

22 BLT Malbork – Flota TGD Team 3-0 (21-16; 21-11; 21-13)

Pozostałe drużyny walczące o awans do pierwszej ligi powinny brać przykład z 22 BLT Malbork. W meczach, w których gra drużyna walcząca o awans z tymi, którzy walczą o utrzymanie powinno to wyglądać właśnie w taki sposób. Absolutna dominacja, podział punktów, niezagrożony żaden z setów. Inne faworyzowane ekipy? Dziadowanie, przegrane mecze, a w najlepszym przypadku sety. Dajcie spokój. Wiadomo nie od dziś, że mistrzowskie tytuły wygrywa się właśnie z takimi rywalami, co zespół z Malborka udowodnił w poniedziałkowy wieczór. Sił Flocie TGD wystarczyło do połowy pierwszego seta (9-9). Po kilku atakach Mikołaja Skotarka, gracze w niebieskich strojach prowadzili już 14-9 i po chwili cieszyli się z pierwszego punktu w meczu (21-16). Środkowa odsłona wyglądała dość podobnie. Do stanu 8-8 nic nie wskazywało na to jak będzie wyglądała druga część seta. Owszem, można się było spodziewać tego, że to team Szymona Szymkowiaka wygra, ale nie aż w tak brutalny sposób. Zaczęło się kapitalną zagrywką Karola Janczewskiego, po którym BLT objęło prowadzenie 12-9. W dalszej części seta gracze Karoliny Kirszensztein mieli problem z tym by zrobić przejście i w niekorzystnym dla siebie ustawieniu stracili kilka punktów z rzędu. Ostatecznie druga partia zakończyła się wygraną faworyta do 11. W trzecim secie rywalizacji było tylko nieznacznie lepiej dla Floty. Finalnie, zespół TGD ugrał w tej partii 13 oczek, ale prawdę mówiąc – ani na chwilę nie nawiązał walki z rywalem, który przyszły sezon spędzi w pierwszej lidze. Skoro przy tym jesteśmy, w której lidze zagra Flota? O tym przekonamy się w najbliższych godzinach!

BEemka Volley – AIP 1-2 (13-21; 21-16; 13-21)

Spotkanie pomiędzy drużynami było anonsowane jako mecz o brązowe medale pierwszej ligi. W lepszym położeniu znajdywali się gracze AiP, którzy przed rozpoczęciem spotkania mieli dwa punkty przewagi nad swoim rywalem. W naszych oczach byli również faworytem meczu. Ledwie tydzień temu pokonali przecież świeżo upieczonego Mistrza SL3 – Speednet. Uznaliśmy jednak, że jeśli BEemka wskoczy na swój wysoki poziom (z czym często ma problem) to wygrana w meczu pozostaje kwestią otwartą. Już na początku spotkania AiP narzuciło rywalom swoje warunki gry i po bloku Mariusza Seroki, objęli wysokie prowadzenie 8-2. W obecnym sezonie pamiętamy takie otwarcia w wykonaniu BEemki. Pamiętamy również szalone pościgi tak jak w meczu z Bossmanem. W poniedziałkowy wieczór było jednak inaczej i team Daniela Podgórskiego wobec świetnie dysponowanego rywala był bezradny. Po chwili mieliśmy bowiem 18-10 i pewną wygraną AiP do 13. BEemka przebudziła się w drugim secie, na co wpływ miała zdecydowana poprawa ich gry. Trzeba uczciwie przyznać, że dopływu tlenu dostarczyli im również gracze AiP, którzy w drugim secie popełniali zdecydowanie więcej błędów niż w premierowej partii. Choć do pewnego momentu oglądaliśmy wyrównaną grę (16-16), to końcowa faza seta należała do teamu Daniela Podgórskiego, który zdobył pięć punktów z rzędu i doprowadził do wyrównania stanu rywalizacji (21-16). Ostatni set rozpoczął się od kilku popsutych zagrywek BEemki, po których AiP objęli prowadzenie 8-5. Dalsza część seta to świetna gra teamu Adriana Ossowskiego, który po dwóch punktach Radosława Kleina objął prowadzenie 12-5 i nie miał problemów z tym by wygrać do 13. Jak się po chwili okazało, dwa punkty w rywalizacji z AiP były na wagę medalu w SL3. Co więcej – jeśli w środowy wieczór wszystko poukłada się po ich myśli, to mają szansę na srebro!

Chilli Amigos – Aqua Volley 3-0 (21-16; 21-11; 21-18)

Fakty są takie, że Chilli Amigos śrubuje aktualnie liczbę wygranych spotkań z rzędu i pod tym kątem są niemal najlepsi spośród 48 drużynowej stawki. W poniedziałkowy wieczór zrobili to ponownie i wygrali za komplet punktów z Aqua Volley robiąc gigantyczny krok w kierunku…no właśnie? W jakim kierunku? To, że zakończy się podium rozgrywek, jest już niemal pewne. Aktualnie zastanawiamy się czy możliwy jest bezpośredni awans do trzeciej ligi i to pomimo faktu, że ‘Amigos’ w ostatnim meczu zmierzą się z niepokonanym Krakenem. A Aqua? Cóż – nie wiemy nawet co napisać. Gracze Mateusza Drężka mogą się tłumaczyć problemami kadrowymi w ostatnich meczach, ale na Boga – któż ich nie ma? Nie da się rozegrać całego sezonu tymi samymi ludźmi. Przyczyn porażek i fatalnej dyspozycji drużyny w ostatnich tygodniach upatrujemy gdzie indziej. Ich pewność siebie jest aktualnie tak duża jak największego szkolnego przegrywa na dyskotece szkolnej. Było to widać choćby w pierwszym secie, który o dziwo rozpoczął się od prowadzenia drużyny Mateusza Drężka (12-8). Kiedy dwoma skutecznymi atakami popisał się Krzysztof Gasperowicz, w ‘psychice Aqua Volley pojawił się strach’. Kiedy Chilli Amigos skumali, że u rywali nastąpił ‘incydent kałowy’, ruszyli do ataku. Już po chwili prowadzili 17-14 i po kilku kolejnych akcjach cieszyli się z wygranej seta do 16. W drugiej partii gracze w krwistoczerwonych strojach zafundowali nam…oglądanie rzezi! Już na półmetku seta, dobrze grający gracze Chilli prowadzili 13-6 i wówczas stało się jasne, że to oni wygrają spotkanie. Jak zaplanowali, tak zrobili (21-11). Kiedy zobaczyli, że Aqua to żadna silna drużyna, a zwykłe ‘leszcze’ – cisnęli dalej. No dobra – ci w trzecim secie chociaż pozorowali, że im zależy. Sił wystarczyło im jednak tylko do połowy seta (11-9). Po chwili ‘Amigos’ prowadzili już 18-14 i po kolejnych akcjach cieszyli się z kompletu punktów. Wow – mega robota!

22 BLT Malbork – Tufi Team 2-1 (21-19; 16-21; 21-18)

Po wygranej z Flotą TGD Team stało się jasne, że 22 BLT Malbork w przypadku wygranej z ‘Tuffikami’, zapewni sobie tytuł mistrzowski. Zadanie, które przed nimi stało nie było bynajmniej zbyt proste, bo rywalizowali z drużyną, która wciąż ma bardzo dużą szansę na awans do elity. Patrząc na poziom spotkania nie można było być rozczarowanym. Precyzując – długimi fragmentami mecz wyglądał jak starcie z pierwszej ligi. Przez większość pierwszego seta to team Mateusza Woźniaka prowadził grę. Na przestrzeni seta prowadzili 7-5; 14-12, czy wreszcie 17-15. W końcowej fazie seta po atakach duetu Skotarek – Janczewski, gracze z Malborka wyszarpali rywalom wygraną z rąk i byli już o włos od końcowego tryumfu w lidze (21-19).  Środkowa partia wydłużyła proces koronacji. Choć po skutecznym ataku Szymona Szymkowiaka, gracze w niebieskich strojach prowadzili już 12-8, to w środkowej fazie seta poszli oni na ‘drzemkę’. Po dobrej postawie Piotra Watusa w polu serwisowym było już 13-13 i w dalszej części Tufi Team kontynuowało dobrą grę, po której wygrali do 16, doprowadzając do wyrównania w setach. Trzecia odsłona rozpoczęła się lepiej dla Tufi Team, którzy po ataku Mateusza Osieckiego, prowadzili 9-6. Po chwili było już 11-11 i kiedy gracze z Malborka ‘poczuli krew’, to już nie odpuścili. Końcówka seta to dwa bardzo ważne punkty Dominika Dzieciucha, po których 22 Baza Lotnictwa Taktycznego Malbork mogła cieszyć się z wygrania drugiej ligi i awansu do elity. Gratulacje!

BEemka Volley – Speednet 0-3 (12-21; 23-25; 12-21)

Po porażce z AiP stało się jasne, że podium rozgrywek nie jest pisane drużynie BEemka Volley. W naszym odczuciu przełożyło się to na mecz ze Speednetem, w którym szansę na grę dostali gracze, którzy w obecnym sezonie grali nieco mniej. Z drugiej strony uznaliśmy, że to właśnie może być motor napędowy BEemki, bo jak wiadomo – gra na luzie i świeżości przynosi niekiedy najlepsze rezultaty. Cóż – nie tym razem. Speednet wrzucił swoich rywali na wysokie obroty od pierwszego gwizdka sędziego i błyskawicznie objął prowadzenie 10-5. Z czasem dysproporcja pomiędzy drużynami wcale nie zmalała i po chwili Speednet cieszył się z pierwszego punktu, który w oczywisty sposób przybliżał ich do wygranej w lidze. ‘Schody’ zaczęły się w drugim secie. Choć na półmetku drugiej partii Speednet objął kilkupunktowe prowadzenie (14-10), to w dalszej części nieustępliwa BEemka zdołała doprowadzić do wyrównania po 19. Końcówka seta to walka punkt za punkt, która zakończyła się dwoma czapami rewelacyjnie dysponowanego Grzegorza Gnatka (25-23). Ten sam zawodnik jak skończył, tak samo zaczął kolejną odsłonę. Po trzech punktach środkowego, Speednet rozpoczął trzeciego seta od prowadzenia 5-1. Choć po chwili BEemka zdołała doprowadzić do wyrównania po 6, to wobec kolejnej fali Speednetu, byli już bezradni i po kilkunastu minutach, gracze Łukasza Żurawskiego mogli cieszyć się z bardzo ważnego kompletu punktów. Na świętowanie musieli jednak trochę poczekać, bowiem swoje spotkanie na boisku nr 1 zaczynał wicelider rozgrywek – Bossman Team. Po porażce zespołu Jakuba Kłobuckiego z CTO Volley stało się jasne, że po raz pierwszy w historii Speednet sięgnął po złoto. Choć w obecnym sezonie zdarzyły się im wpadki, to w naszym odczuciu na nie absolutnie zasłużyli. Po raz kolejny potwierdza się to, że team, który wygrywa rundę zasadniczą po chwili zdobywa tytuł mistrzowski. Brawo!

Challengers – Fux Pępowo 0-3 (18-21; 17-21; 15-21)

Po wygranej za komplet punktów ze Złomowcem, Challeners zrobili ogromny krok w kierunku utrzymania w lidze. Przed meczem z ‘Koniczynkami’ stało się jasne, że aby przypieczętować sobie utrzymanie, team Wojciecha Lewińskiego potrzebuje jeszcze jednego punktu. Oczywiście może się okazać, że wystarczy 13 oczek, które Challengersi zgromadzili. O tym czy tak jednak będzie przekonamy się w najbliższych dniach. Zmierzamy jednak do tego, że w pojedynku beniaminków, team w niebiesko-różowych barwach mógł wywalczyć święty spokój. Cóż – nie wywalczyli. Wynik pierwszego seta zakłamuje nieco obraz gry, ponieważ nie oddaje do końca tego, co działo się na boisku nr 3. Od pierwszego gwizdka sędziego ‘Koniczynki’ przejęły inicjatywę i po dwóch punktach Sebastiana Markowskiego, objęli prowadzenie 13-7. W dalszej części było już 19-14. Pod koniec Challengersi zniwelowali nieco stratę, ale o odwrócenie losów rywalizacji nie mogło być mowy (21-18). Środkowa partia to zdecydowanie odsłona, w której Challengersi stanęli przed szansą na zapewnienie sobie utrzymania. Do końcówki seta było bowiem po 17. Kilka ostatnich piłek w tej partii to popis gry w obronie środkowego – Sebastiana Markowskiego, po których Challengersi popełnili błędy w przeprowadzeniu kontr i musieli ‘obejść się smakiem’. Ostatni set to już wyraźna przewaga ‘Konieczynek’, którzy czuli się bardzo dobrze na parkiecie. Choć na przestrzeni sezonu na to narzekaliśmy, to w drużynie widać było wreszcie dobrą ‘atmosferkę’, na której fali Fux wygrał do 15, a cały mecz 3-0.

Bossman Team – CTO Volley 1-2 (17-21; 23-21; 11-21)

Co to była za historia. Co to za mecz. Co to za rozstrzygnięcie, które finalnie nikogo poza Speednetem nie cieszy? Po spotkaniu Speednetu z BEemką stało się jasne, że aby przedłużyć szansę na tytuł mistrzowski, Bossman musi wygrać z CTO Volley. Patrząc na problemy kadrowe ‘Pomarańczowych’ oraz ogólny obraz drużyn z obecnego sezonu, zadanie to wydawało się jak najbardziej możliwe do realizacji. Jeśli chodzi o tę pierwszą część to kilka godzin przed meczem stało się jasne, że CTO Volley będzie musiało poradzić sobie bez swoich…dwóch rozgrywających oraz…dwóch libero. Czterech zawodników, którzy z różnych względów nie mogli dotrzeć do Ergo Areny zwiastowały kłopociki CTO. Na rozgrzewce przedmeczowej stało się jasne, że ‘na kierownicy’ zobaczymy Adriana Białeckiego i wow – co to był za występ. Wspomniany gracz co prawda występował w przeszłości na tej pozycji, ale było to już dobrych kilka lat temu, czego jak możecie się domyślać – nie było można w zasadzie poznać. Choć spotkanie rozpoczęło się lepiej dla zespołu Jakuba Kłobuckiego (10-7), to im dłużej trwała partia wydawało się jakby Bossman wypił kilka puszeczek ze Szczecina. Pisząc całkiem serio – w drugiej części seta prezentowali się już znacznie gorzej i raz, że dali rywalowi wyrównać po 11, a dwa – dali się ‘Pomarańczowym’ opędzlować do 17. Wówczas stało się jasne, że aby podtrzymać szansę na złoto – muszą wygrać pięć kolejnych setów w lidze. Cóż – marzenia ściętej głowy. W prawdziwym potrzasku gracze Bossmana zdawali się być, kiedy Jakub Jetke wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie 17-15. Mimo niekorzystnego wyniku na chwilę przed zakończeniem seta, Bossman zdołał odwrócić losy rywalizacji i po walce na przewagi, wygrał do 21. Kiedy wydawało się, że pójdą oni za ciosem i wygrają decydującą partię, zaprezentowali się równie słabo jak w przegranym secie z Old Boys. Finalnie partia ta zakończyła się wynikiem do 11. Cały mecz wygrała ekipa CTO, co i tak eliminuje ich z walki o brązowe medale. Jeśli chodzi o Bossmana to muszą uważać. Ok – na złoto szans już nie ma, ale jeśli środowy wieczór nie potoczy się po ich myśli, to mogą spaść nawet na trzecią lokatę.

Old Boys – EKO-HURT 0-3 (16-21; 17-21; 17-21)

Tak jak pisaliśmy w zapowiedziach przedmeczowych – wszystkie poniedziałkowe spotkania były o bardzo dużą stawkę. Nie inaczej było w przypadku konfrontacji drużyn, które w poprzedniej edycji rywalizowały w grupie mistrzowskiej. W poniedziałkowy wieczór walczyły o przedłużenie szans na utrzymanie. Już przed meczem było bowiem jasne, że drużyna, która przegra – zagra w przyszłej kampanii w drugiej klasie rozgrywkowej. W naszym odczuciu nieznacznym faworytem starcia byli gracze Old Boys. Nic bardziej mylnego. Już na początku spotkania Eko-Hurt wskoczył na wysoki poziom i po asie serwisowym Szymona Rachwalskiego, objęli prowadzenie 10-6. Kiedy ten sam gracz zdobył kolejny punkt z ataku, Eko-Hurt wysunął się na prowadzenie 17-11 i stało się jasne, że będą oni o krok bliżej do utrzymania niż ich poniedziałkowy rywal. Środkowa odsłona to wyrównana walka do stanu po 9. Z czasem zaczęła zarysowywać się przewaga drużyny Konrada Gawrewicza, która po ataku Pawła Dawczaka, objęła prowadzenie 15-12. Choć po skutecznych atakach Piotra Wołodźko, Old Boysi zdawali się wracać do życia (16-14), to końcowa faza seta należała do ‘Hurtowników’, którzy wygrali seta do 17 i mogli cieszyć się uniknięciem bezpośredniego spadku. Trzeci set nie miał już znaczenia dla układu tabeli i to było czuć. Precyzując – było to już bardziej sparingowe granie, które zakończyły się wygraną Eko-Hurtu do 17. Wygrana z Old Boys to jednak dopiero połowa drogi do utrzymania. W przyszłym tygodniu ‘Hurtownicy’ zmierzą się w meczu o pierwszą ligę z drużyną z drugiej ligi.

Challengers – Złomowiec Gdańsk 3-0 (21-17; 21-12; 21-18)

Ech. Oczy Wam się otworzą, kiedy Redakcji się zamkną. O tym, że Złomowiec uwielbia przegrywać spotkania, gdy jest faworytem informowaliśmy zanim stało się to modne. Nie wybrzmiał jeszcze ostatni gwizdek sędziego, a na skrzynkę Redakcji posypało się kilka wiadomości, dotyczące tego, co wyczynia się na boisku numer 3. Nie wiemy dokładnie czy Złomowiec zdaje sobie z tego sprawę, ale w ostatnim czasie narobili sobie sporo wrogów. Mowa tu przede wszystkim o zespołach, które walczą o utrzymanie i liczyły na zaangażowanie ‘Miedziowych’ czy to w meczu z Flotą TGD Team, czy ze Złomowcem Gdańsk. Zaangażowanie było, ale na poziomie gierki CC/B z Conradinium. Ot, klepanie bez przywiązywania uwagi do wyniku. Oczywiście taka postawa rywali była wymarzonym scenariuszem dla Challengersów. Z drugiej strony ci znaleźli się trochę w nieciekawym położeniu, bo mimo że zagrali o wiele lepsze spotkanie niż miało to miejsce ostatnio, ich wynik będzie nieco deprecjonowany. A sam mecz? Zaczął się idealnie dla Challengersów (13-8). Po dobrej zagrywce Witolda Klimasa, ‘Złomki’ odrobili stratę (14-14), ale po kilku atakach Fryderyka Górskiego to beniaminek drugiej ligi cieszył się z pierwszego punktu (21-17). Druga odsłona to jeszcze lepsza gra drużyny w niebiesko-różowych strojach, którzy wykorzystali problemy w przyjęciu rywali i objęli pięciopunktowe prowadzenie (12-7). W dalszej części Złomowiec nie powtórzył come-backu z pierwszej odsłony i po kilku chwilach Challengersi prowadzili 18-10, a następnie cieszyli się z trzeciej wygranej w sezonie (21-12). W trzecim secie team Wojciecha Lewińskiego poszedł za ciosem i po kilku chwilach prowadzili 9-4. Z czasem gra obu drużyn się wyrównała (14-14), ale ostatnie słowo należało do zespołu walczącego o utrzymanie, który zgarnął szalenie ważny komplet oczek (21-18).

Zapowiedź – MATCHDAY #36

Zaczynamy intensywny tydzień rozgrywek, w którym otrzymamy odpowiedzi dotyczące tytułów mistrzowskich, spadków oraz drużyn, które zmierzą się w meczach barażowych. W poniedziałek dojdzie do dziewięciu spotkań, w których…każdy jest o wielką stawkę. Choć od początku ligi doszło do niemal trzech tysięcy spotkań – będzie to jeden z najciekawszych wieczorów w historii!

22 BLT Malbork – Flota TGD Team

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Ostatnia prosta w drodze do mistrzostwa? Tekst już nieco oklepany, ale jakże aktualny. Droga graczy z Malborka do miejsca, w którym znajdują się dzisiaj nie była usłana płatkami róż. Druga liga niejednokrotnie pokazywała, że nie można przejść obok meczu i jak gdyby nigdy nic go wygrać. W obecnej kampanii, team Szymona Szymkowiaka dwukrotnie musiał uznać wyższość rywali. Mimo to – ci również nie mają perfekcyjnego sezonu. Ba, gubią punkty jeszcze częściej niż ‘Lotnicy’, a to z kolei sprawia, że zespół w niebieskich barwach jest już o dwa kroki od tytułu mistrzowskiego. Pierwszy z nich, team ‘Lotników’ może wykonać około godziny 20:00. To właśnie wtedy będzie kończył się ich mecz z walczącą o utrzymanie Flotą TGD Team. Ktoś kto obserwuje zmagania drugoligowe doskonale wie, że bagatelizowanie Floty TGD to popularne ‘pchanie się w gips’. Choć team Karoliny Kirszensztein nie był faworytem spotkań z Hydrą Volleyball Team oraz Złomowcem to dość sensacyjnie wygrał i ich położenie w ligowej tabeli uległo diametralnej poprawie. Jeszcze do niedawna Flota była kandydatem nr 1 do spadku. Dziś nie mamy przekonania, że historia drużyny w obecnej kampanii nie zakończy się happy-endem. Poza meczem z ‘Lotnikami’, Flota zmierzy się również z AXIS, a to z kolei sprawia, że wciąż wszystko w ich rękach.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

BEemka Volley – AiP

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Po dwóch porażkach w grupie mistrzowskiej, droga BEemki Volley do historycznego podium w pierwszej lidze się wydłużyła. Przypomnijmy, że team Daniela Podgórskiego po podziale na grupy dwukrotnie przegrał spotkania w stosunku 1-2. Najpierw lepsi okazali się gracze Bossmana, a następnie CTO Volley. Szczególnie w tym drugim meczu, beniaminek pierwszej ligi nie wykorzystał bardzo dużej szansy. Choć przez większość meczu to właśnie oni prowadzili grę to nieudane końcówki w drugim oraz trzecim secie sprawiły, że finalnie ‘BEemka’ musiała zadowolić się zaledwie jednym punktem. Aktualnie możemy tylko gdybać, ale gdyby w czwartkowy wieczór BEemka zgarnęła jeden punkt więcej to wygrana z AIP – nawet po podziale punktów, prawdopodobnie wystarczyłaby do tego by wyprzedzić rywali w tabeli. Wyniki z poprzedniego tygodnia sprawiają, że aby tak się stało, muszą dziś wygrać za komplet oczek. O to nie będzie bynajmniej zbyt prosto, bo jak pokazał miniony tydzień – z AiP trzeba się liczyć. W minioną środę, zespół Adriana Ossowskiego rozegrał dwa spotkania. W pierwszym dość niespodziewanie wygrał z aktualnym liderem pierwszej ligi – Speednetem. W drugim, w którym mierzyli się z wiceliderem – Bossmanem zabrakło im nieco ‘pary’ i od połowy meczu, AiP nie prezentowało się już tak dobrze. Ostatecznie zgarnęli oni jeden punkt i do rywalizacji z BEemką przystąpią z handicapem dwóch punktów. Czy to wystarczy by w ostatecznym rozrachunku znaleźć się przed drużyną Daniela Podgórskiego? Naszym zdaniem tak.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Chilli Amigos – Aqua Volley

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Ależ spieprzyła sobie sytuację drużyna Aqua Volley. Do niedawna team Mateusza Drężka wydawał się absolutnym pewniakiem do podium rozgrywek. ‘Wodnicy’ wygrywali bowiem mecz za meczem i pod koniec rundy zasadniczej mogli pochwalić się bilansem 7 zwycięstw oraz 1 porażki. Był to okres, w którym Chilli Amigos dopiero odbudowywało się po fatalnym początku sezonu. Co się wydarzyło później? Ano to, że Aqua w krótkim czasie skompletowała hat-tricka. Najpierw dwukrotnie dostała lanie od Krakena, a następnie – już dość niespodziewanie od drużyny Kryj Ryj. Finalnie na dziewięć możliwych punktów, Aqua zdobyła…zaledwie jeden. Jako że pozostałe drużyny w tym czasie nie próżnowały, Aqua zrównała się liczbą punktów z dzisiejszym rywalem – Chilli Amigos. Bardzo duża część społeczności SL3 zastanawia się czy piękny sen ‘Amigos’ będzie trwał dłużej. Do meczu z trzecią siłą obecnego sezonu, team Grzegorza Walukiewicza przystępuje po serii 7 zwycięstw z rzędu. Co ciekawe, po raz ostatni ‘Papryczki’ przegrały 8 października gdy rywalizowali…z Aqua Volley. Wspomniany mecz zakończył się wynikiem 3-0 dla drużyny Mateusza Drężka i było to jednocześnie 14 przegrane spotkanie z rzędu przez ‘Amigos’. Dziś obie drużyny znajdują się już w zdecydowanie innym położeniu i mamy ogromny problem z tym by wytypować zwycięzcę. Jako Redakcja, która walczy o tryumf w lidze typerów z atakującym Chilli, stawiamy na Aqua Volley. ‘Albo rybki, albo pipki’. Jeśli mamy odrobić to właśnie na tym meczu.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

22 BLT Malbork – Tufi Team

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Można pokusić się o stwierdzenie, że poniedziałkowe spotkanie oddzieli chłopców od mężczyzn. Choć co do zasady obie drużyny mogą zaliczyć sezon do udanych to historia może wyglądać tak, że tuż przed metą, któraś z drużyn poślizgnie się na skórce od banana i przez kolejną edycję będą musieli kiblować w drugiej lidze. Bliżej awansu są aktualnie gracze 22 BLT Malbork, którzy przed poniedziałkową serią gier mogą pochwalić się tym, że weszli w posiadanie ‘żółtej koszulki lidera’. Jeśli wszystko pójdzie po ich myśli to do spotkania z Tufi Team przystąpią tuż po komplecie oczek z Flotą TGD Team. Jeśli się tak stanie, a gracze z Malborka wygrają również mecz na szczycie drugiej ligi to już dziś wieczorem poznamy Mistrza drugiej ligi. Oczywiście byłby to skrajnie niekorzystny układ dla Tuffików, którzy jeszcze do niedawna byli liderem drugiej ligi. W ostatnich pięciu meczach gracze Mateusza Woźniaka aż czterokrotnie tracili jednak punkty. Po jednym z Fuxem Pępowo, Flotą TGD Team, DNV VG oraz Hydrą Volleyball Team. Jakby tego było mało to w meczu z DNV VG nie udało im się zdobyć choćby jednego punktu co skomplikowało ich komfortową do niedawna sytuację. Żebyśmy się jednak zrozumieli – dużo wskazuje na to, że Tufi awansuje. Ba, mają nawet szansę na tytuł mistrzowski. Aby tak się jednak stało muszą ograć 22 BLT Malbork oraz w przyszłym tygodniu Flotę ACTIVE Team. O to nie będzie jednak zbyt prosto.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

BEemka Volley – Speednet

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Pomimo porażki w ostatnim spotkaniu z AiP, sytuacja Speednetu na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu Jesień’24 wciąż jest komfortowa. ‘Programiści’ po jedenastu rozegranych meczach mają dwa punkty przewagi nad wiceliderem rozgrywek. Z jednej strony jest to dużo, z drugiej mało. W najbardziej optymistycznym wariancie Speednet już dziś będzie cieszył się z mistrzostwa. Aby tak się jednak stało, muszą oni wygrać mecz z BEemką, a następnie Bossman musiałby przegrać z CTO Volley. Choć z dużą dozą prawdopodobieństwa, Speednet przyjedzie dziś wieczorem z szampanami do hali treningowej to jednak o tytule mistrzowskim zadecyduje najprawdopodobniej dopiero ostatni mecz, w którym Speednet podejmie Bossmana. Należy przy tym wszystkim pamiętać, że BEemka z całą pewnością ‘tanio skóry nie sprzeda’ i aby wygrać, Speednet będzie musiał się napocić. Tak jak informowaliśmy – mimo dwóch porażek na inaugurację grupy mistrzowskiej, zespół Daniela Podgórskiego wciąż ma realną szansę na historyczne podium rozgrywek. Przed nimi sądny dzień, w którym rozegrają dwa spotkania. Jeśli powtórzą się wyniki z rundy zasadniczej to wówczas, BEemka będzie musiała zadowolić się miejscem 4 lub 5. W rundzie zasadniczej skończyło się bowiem na wynikach 0-3 z AiP oraz 1-2 ze Speednetem. Dziś BEemka jest jednak w innym miejscu a ich szanse na powodzenie są większe niż mogłoby się to wydawać.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Challengers – Złomowiec Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Ależ skomplikowali sobie sytuacje gracze Challengers. Tak jak informowaliśmy w podsumowaniu ich ostatniego spotkania – wszystko posypało się w momencie kiedy z uwagi na kontuzję, ze składu wypadł Mariusz Kuczko. Wówczas okazało się, jak ważnym ogniwem był wspomniany atakujący. Ostatnie sześć spotkań to porażki drużyny Wojciecha Lewińskiego. Jakby tego było mało, beniaminek rozgrywek przegrywał w tym czasie z pozostałymi drużynami walczącymi o utrzymanie. Najpierw z Dream Volley, następnie z MPS-em, a na koniec przegrali w stosunku 0-3 z AXIS. Do pewnego momentu sezonu wydawało się, że nic im nie grozi. Fatalny okres sprawił jednak, że wszystko wywróciło się do góry nogami. Nie dość, że Challengers nie potrafią wygrać od 24 września to w tym samym czasie – inne z drużyn z dołu tabeli przeszły metamorfozę. Precyzując – był to okres, w którym ofiary stały się oprawcami. Idealnym potwierdzeniem naszej tezy jest dzisiejszy rywal Challengersów. Choć w ostatnim czasie Złomowiec Gdańsk był wyraźnym faworytem konfrontacji z walczącą o utrzymanie Flotą TGD Team to finalnie spotkanie zakończyło się wynikiem 0-3. Dzięki temu przy równej liczbie rozegranych spotkań wskoczyli oni w tabeli nad Challengersów. Jak będzie po dzisiejszym spotkaniu? Oczy pozostałych drużyn walczących o utrzymanie zwrócone są na Złomowca, który zdaje się być w ostatnim czasie ‘Panem ligowego życia i śmierci’.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Bossman Team – CTO Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Przed Bossmanem najważniejszy tydzień w ich historii w Inter Marine SL3. Po minionym tygodniu, w którym Bossman wygrał z AiP w stosunku 2-1, aktualny wicelider ligowej tabeli traci do Speednetu dwa punkty. Dodatkowo obie drużyny rozegrają w środę bezpośrednie spotkanie, które może zadecydować o tytule mistrzowskim. Aby tak się jednak stało to w poniedziałkowej serii gier nie może dojść do scenariusza, w którym przewaga Speednetu w ligowej tabeli urośnie z dwóch do czterech lub pięciu punktów. Wówczas już w poniedziałkowej serii gier, Speednet stałby się Mistrzem, a tego Bossman by zapewne nie chciał. Zastanawiamy się jakie psychologiczne znaczenie ma dla Bossmana fakt, że po raz drugi z rzędu będą oni grali swój mecz tuż po Speednecie. Taka wiedza niekiedy może pomóc, ale z drugiej strony nakłada na team jeszcze większą presję i prawdę mówiąc – bliżej nam do tej drugiej tezy. W poniedziałkowy wieczór na Bossmana czeka bardzo wymagający rywal, który wciąż ma realną szansę na podium rozgrywek. Po zwycięstwie CTO z BEemką, ‘Pomarańczowi’ tracą do podium rozgrywek trzy punkty, a na dodatek – rozegrają w środę bezpośrednie spotkanie z AiP. To z kolei sprawia, że nie ma możliwości by ex-Mistrzowie SL3 ‘przeszli obok spotkania’. Prawdę mówiąc – nie widzimy w tym żadnych wad, bo biorąc pod uwagę liczbę spotkań ‘o coś’ w obecnym tygodniu rozgrywek, nie możemy się wręcz doczekać.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Old Boys – Eko-Hurt

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Dla obu drużyn będzie to jedno z najważniejszych spotkań w historii ich występów w Inter Marine SL3. Będzie to bowiem mecz o utrzymanie. Drużyna, która przegra – spadnie do drugiej ligi. Wygrani będą mieli jeszcze jedną szansę bowiem najprawdopodobniej zobaczymy ich w meczu barażowym. Tak czy siak, oba teamy mogą jeszcze uratować kompletnie nieudany sezon. Która z drużyn jest większym rozczarowaniem? Zależy jak na to spojrzymy. Jeśli przez pryzmat historii i osiągnięć w Inter Marine SL3 to zdecydowanie większym przegranym jest aktualnie Eko-Hurt, który w swojej historii dwukrotnie kończył zmagania ze złotymi medalami na szyi. Ponadto kilka razy, choćby w minionej edycji kończyli na podium. Z drugiej strony mówimy tu o legendzie SL3 nieco zakurzonej. Już przed obecnym sezonem mówiło się sporo o tym, że po metamorfozie, którą przeszła drużyna, team Konrada Gawrewicza będzie potrzebował sporo czasu by grać na wysokim poziomie. Poważne zmiany sprawiły, że wiele osób, które upatrywały Eko-Hurt jako kandydata do grupy spadkowej mogą powiedzieć słynne: ‘a nie mówiłem’? Jeśli chodzi o ich rywali – Old Boys to tu historia jest zupełnie inna. Choć gracze Bartłomieja Kniecia nie są tak utytułowanym zespołem jak ich dzisiejszy rywal to oczekiwania wobec drużyny przed sezonem były zdecydowanie większe. Ba, dużo mówiło się o tym, że Old Boys po sezonie, w którym okrzepli w pierwszej lidze, teraz mogą pokusić się o coś więcej. Mimo kilku ciekawych transferów, gracze w białych strojach nie prezentowali się jednak zbyt dobrze. Mimo to uważamy, że to właśnie team z Pruszcza Gdańskiego będzie dziś wieczorem nieznacznym faworytem starcia, po którym runie nieskalany jak dotąd pomnik, który przez lata budowała ekipa Eko-Hurtu. 

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Challengers – Fux Pępowo

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Sympatycy drużyny Challengers zdają się aktualnie zastanawiać czy ich drużyna przez kilka dni od ostatniego dnia meczowego znalazła sposób na odmianę swojej gry. Nie chcemy się przesadnie powtarzać, ale team, który do niedawna zdawał się być pewniakiem do utrzymania, dziś ma jedną z najgorszych sytuacji w drugiej lidze. Jeśli spojrzymy na ligową tabelę to zobaczymy, że zespół Wojciecha Lewińskiego znajduje się na przedostatnim miejscu. Dodatkowo wydaje się, że to właśnie oni mają najgorszy terminarz. W tym miejscu warto zauważyć jednak, że będą oni rywalizowali z drużynami, które nie walczą już o awans, a i spadek im nie grozi. Wobec tego zastanawiamy się czy będą one w stanie się zmobilizować i zagrać na 100%. Wszyscy wiemy jak to ze Złomowcem w takich sytuacjach bywa. Jeśli chodzi o graczy z Pępowa to podobną narrację budowaliśmy przy okazji ich meczu z Dream Volley i faktycznie – wówczas 'Koniczynki’ przegrały 1-2. Dziś również są oni faworytem starcia, ale zastanawiamy się czy nie będzie 'powtórki z rozrywki’. Warto zauważyć, że będzie to pierwsze spotkanie obu drużyn w Inter Marine SL3. W poprzednim sezonie oba zespoły wygrywały dwie grupy A oraz B trzeciej ligi i wówczas można było się zastanawiać, która grupa jest silniejsza. Po poniedziałkowym wieczorze będziemy nieco mądrzejsi. 

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

MATCHDAY #35

Za nami czwartkowa seria gier, w którym bardzo ważne zwycięstwa zanotowały drużyny Tufi Team oraz AXIS. Ci pierwsi ograli Hydrę Volleyball Team czym zbliżyli się do podium rozgrywek. Ci drudzy ograli z kolei bezpośredniego rywala w walce o utrzymanie. Zapraszamy na podsumowanie!

BEemka Volley – CTO Volley 1-2 (23-21; 19-21; 19-21)

Spotkanie pomiędzy BEemką a CTO Volley było bardzo ważne w kontekście walki o podium rozgrywek. W dużo gorszym położeniu znajdywali się przed meczem ‘Pomarańczowi’, którzy jeśli by przegrali to mogliby już zapomnieć o ‘pudle’. Mecz rozpoczął się dość ospale i przypominał raczej gierkę treningową niż mecz o przedłużenie szansy na medale. Tak czy siak, lepiej spotkanie rozpoczęli gracze w pomarańczowych strojach, którzy po kilku punktach Łukasza Negowskiego oraz Mateusza Behrendta, objęli pięciopunktowe prowadzenie 13-8. Jeśli myślicie, że wystarczyło to do wygrania seta, wyprowadzamy z błędu. Po chwili drobnego urazu nabawił się rozgrywający CTO, a w drużynie zaczęły piętrzyć problemy. Po kilku atakach przyjmujących – Przemka Wawera oraz Macieja Wysockiego, BEemka doprowadziła do wyrównania po 17 i po wyrównanej i wreszcie emocjonującej końcówce, wygrała seta do 21. Środkowa odsłona to partia, którą zapamiętamy z bardzo dużej liczby pomyłek w wykonaniu CTO Volley. Mimo to BEemka nie potrafiła skończyć seta wygraną. Choć końcówka to znana w SL3 taktyka – ‘wszystko na Wawera’, po której prowadzili oni 19-17 to ostatnie słowo w secie należało do CTO, którzy po dobrej zagrywce 'Kowala’ wygrali do 19. Ostatni set rywalizacji przez większość czasu układał się w wymarzony sposób dla BEemki. Pod koniec prowadzili bowiem 18-15 i nic nie wskazywało na to, że dojdzie do zwrotu akcji. Ostatnie akcje meczu to jednak błędy BEemki, które w połączeniu z kilkoma atakami Jakuba Nowaka zakończyło się zwycięstwem 'Pomarańczowych’ do 19.

Hapag-Lloyd – BVT Gdańsk 0-3 (11-21; 18-21; 14-21)

Przed meczem zaprosiliśmy do wywiadu przedmeczowego przedstawiciela ‘Logistyków’ – Bartłomieja Piechockiego. Choć w Inter Marine SL3 panuje pewna psychoza związana z ‘klątwą wywiadu’, jako przedstawiciel drużyny, która na ogół przegrywa swoje mecze, nie miał zbyt dużo do stracenia. We wspomnianym wywiadzie gracz wspominał, że do końca ligowych zmagań chcieliby do swojego dorobku dorzucić jakieś punkty. W pierwszym secie rywalizacji nie mogło być o tym mowy, bowiem to ‘Bobry’ narzucili rywalom swoje warunki gry i bez większego problemu wygrali partię do 11. Nieco więcej zaczęło się dziać w środkowej odsłonie, w której przy dobrej serii na zagrywce Sebastiana Lipskiego, Hapag-Lloyd rozpoczął partię od prowadzenia…7-1! Po chwili gracze BVY rzucili się do odrabiania strat i po kilku udanych akcjach Sergiusza Kota, przewaga ‘Logistyków’ stopniała do jednego oczka (9-8). Po kilku kolejnych wymianach gracze w biało-czarnych strojach wysunęli się na prowadzenie, którego nie wypuścili już do końca. Z pewnością team Joanny Kożuch mógł czuć po wspomnianym secie spory niedosyt. W trzeciej odsłonie gracze w pomarańczowych barwach nie zdołali już toczyć równorzędnej walki z faworyzowanym rywalem. Dodatkowo – co w przypadku tej drużyny jest pewnym novum, zdecydowanie więcej uwagi poświęcali oni decyzjom sędziowskim, które umówmy się – bywały kontrowersyjne. Tak czy siak, BVT doprowadził po chwili do szczęśliwego finału inkasując komplet trzech oczek.

Kraken – Wolves Volley 3-0 (21-16; 25-23; 21-19)

W zapowiedziach przedmeczowych wyliczyliśmy, że do awansu do drugiej ligi Kraken potrzebuje ośmiu oczek. Czwartkowe spotkanie miało być dla nich również tym teoretycznie najłatwiejszym i  prawdę mówiąc – nie zadrżała nam ręka wystawiając typ Redakcji: 3-0. Choć już na tym etapie podsumowania ‘zdradzimy’, że ‘Bestii’ udało się zrealizować cel, to jednak trzeba przyznać, że była to prawdziwa droga przez mękę, o czym za chwilę. Początek spotkania rozpoczął się nieciekawie dla Wolves Volley, którzy na półmetku seta tracili do rywala cztery punkty (12-8), a jakby tego było mało – z powodu kontuzji stawu skokowego, boisko opuścić musiał Wojciech Nowak. Choć karta ewidentnie nie sprzyjała drużynie Karola Ciechanowicza, ci dość niespodziewanie doprowadzili do wyrównania po 13! W dalszej części seta ‘Wataha’ popełniła jednak kilka błędów i po atakach Volodymyra Krolenko oraz Jakuba Wałdocha, Kraken cieszył się z pierwszego punktu w meczu (21-16). Środkowa odsłona to świetne widowisko, którego losy rozstrzygnęły się dopiero w grze na przewagi. Zanim do tego jednak doszło, po dwóch atakach nominalnego libero – Łukasza Fąka, Wolves Volley objęli prowadzenie 17-15 i wydawało się, że po chwili doprowadzą do wyrównania w setach. W dalszej części Kraken doprowadził jednak do wyrównania po 19 i wspomniana gra na przewagi, w której widzieliśmy sporo kiwek po obu stronach siatki, dała finalnie wygraną Krakenowi do 23. Ostatni set to kolejna, chyba nawet większa szansa ‘Wilków’ na jeden punkt. Po skutecznym bloku Mikołaja Moszczenko, Wolves Volley prowadzili w tej partii 17-13. Mimo to w końcówce popełnili sporo błędów i po dwóch atakach Dmytro Hurtovyia, wygrali do 19, a cały mecz 3-0. Uff, nie było im łatwo.

Tufi Team – Hydra Volleyball Team 2-1 (18-21; 21-13; 21-19)

Choć w ostatnim czasie obie drużyny zawiodły, to nie zmieniało to postaci rzeczy, że był to mecz, który może decydować o medalach, a nawet tytule mistrzowskim. Faworytem spotkania była drużyna Mateusza Woźniaka – Tufi Team, która przy wygranej za komplet punktów mogła zrównać się w tabeli z liderem oraz wiceliderem rozgrywek. Cóż – plan na czwartkowy wieczór okazał się nieskuteczny już po pierwszym secie. Należy oddać Hydrze to, że była to ta bardzo dobra wersja Hydry, która jest w stanie punktować z każdym. Po wyrównanej pierwszej części seta (12-12), gracze Hydry Volleyball Team zrobili ‘przełamanie’ i po punktach duetu Kudyba&Ziółkowski wyszli na dwupunktowe prowadzenie (14-12). Bardzo ważnym momentem, kto wie czy nie kluczowym był skuteczny blok Mariusza Szczepańskiego na Piotrze Watusie, po którym ‘Bestia’ objęła prowadzenie 18-15 i po chwili cieszyła się z pierwszego punktu w meczu. Jeśli w pierwszym secie obejrzeliśmy Hydrę wersję 2.0, to w drugiej odsłonie była to jakaś wersja Beta. Wiecie – do testów. Wersja, w której więcej jest błędów niż sensownej treści. Znacie nas już trochę i wiecie, że nieco koloryzujemy, ale prawda jest taka, że poziom, na który wskoczyła ekipa Tufi był dla ich rywali nieosiągalny. Nie dość, że w ataku prezentowali się naprawdę kozacko, to i w obronie trudno było się o cokolwiek przyczepić. Jeśli chodzi o obóz rywali, było zupełnie na odwrót. Tam kiepsko, tu średnio, jeszcze, gdzie indziej niemrawo. Prawdę mówiąc nie sądziliśmy, że Hydra zdoła ugrać w tej partii 13 oczek, co w ostatecznym rozrachunku powinni uznać za nienajgorszy wynik. Z drugiej strony czuliśmy, że trzeci set będzie czymś pomiędzy tym, co oglądaliśmy w pierwszej i drugiej odsłonie i tak faktycznie było. Finałowa partia rozpoczęła się lepiej dla ‘Bestii’, która po bloku Wojciecha Łuczkowa wyszła na prowadzenie 8-5. Warto podkreślić, że czwartkowe spotkanie było bodajże najlepszym meczem Mariusza Szczepańskiego w SL3. Mimo świetnej formy atakującego Hydry, Tufi doprowadziło po chwili do wyrównania po 15. Jakby tego było mało, w końcówce zachowali więcej ‘zimnej krwi’ wygrywając finalnie do 19, a cały mecz 2-1.

Dream Volley – AXIS 1-2 (21-19; 13-21; 13-21)

Czasami w Inter Marine SL3 bywają takie mecze, po których żadna ze stron nie jest zadowolona z wyniku. Dream Volley z oczywistego powodu, natomiast AXIS dlatego, ponieważ nie zdołali zgarnąć kompletu oczek i aktualnie czują ogromny niedosyt. Choć to, co teraz przeczytacie nie spodoba się graczom obu drużyn, to nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy o tym nie napomknęli. Patrząc na długie fragmenty spotkania z boku….trudno było nie dojść do konkluzji, że oba zespoły zajmują adekwatne miejsca w ligowej tabeli. Precyzując – gra po obu stronach siatki nie była raczej z drugoligowego topu. Początek spotkania to mnóstwo chaosu, do której cegiełkę (albo wielką płytę) dołożył arbiter spotkania. Ledwie zaczął się bowiem mecz, a już mieliśmy kilka kontrowersyjnych decyzji. Ok – zostawmy to. Początek spotkania to prowadzenie AXIS (7-4). ‘Marzycielom’ udało się doprowadzić do wyrównania przy stanie 10-10 i wyrównaną grę mieliśmy do momentu, w którym na tablicy wyników mieliśmy remis po 16. W końcowej fazie seta team Fabiana Polita popełnił kilka błędów i po dwóch atakach Michała Hawrylika, Dream Volley wygrał pierwszego seta do 19. Co ciekawe, w ostatniej akcji seta piłka leciała na out, a mimo to – jeden z przyjmujących AXIS próbował odebrać piłkę i zamiast 20-20, mieliśmy 21-19. Fiasko z premierowej odsłony wyzwoliło w graczach AXIS sportową złość. Już na początku środkowej partii ‘Czerwoni’ narzucili rywalom własne zasady gry i po ataku Tomasza Sadowskiego objęli prowadzenie 13-7. Choć w dalszej części seta Dream próbował odrabiać straty, to efekt był taki jak po założeniu czystych skarpetek na cuchnące stopy. W skrócie – nic to nie dało. W trzecim secie obrona ‘Marzycieli’ przed spadkiem do trzeciej ligi wyglądała mniej więcej tak jak na poniższym obrazku:

Choć do półmetka seta gracze w niebieskich strojach ‘trzymali fason’, tak w drugiej części seta całkowicie ‘opuścili gardę’ i dali się opędzlować swoim rywalom, komplikując przy tym kwestię potencjalnego utrzymania. AXIS za to wykonał kolejny krok w kierunku utrzymania. Można się jedynie zastanawiać czy nie będzie przypadkiem tak jak z osobą, która zaniemogła na imprezie, a gdy wstała – jest już po baletach i wszystkie najlepsze dziewczyny poszły już do domu.

EKO-HURT – Merkury 1-2 (21-23; 21-17; 18-21)

W zapowiedziach przedmeczowych przedstawiliśmy cztery warianty sytuacji Eko-Hurtu. W czwartkowy wieczór zrealizował się wariant numer 3, który cytujemy poniżej:

‘Eko-Hurt przegrywa z Merkurym 1-2. Wówczas muszą wygrać z Old Boys by być przed nimi w tabeli’

Choć w czwartkowym spotkaniu było bardzo blisko tego, by Eko-Hurt wygrał również pierwszego seta, a co za tym idzie cały mecz to cytując klasyka (Pudziana) – ‘to i tak by nic nie dało’. Czemu? Ano dlatego, że ‘Hurtownicy’ mają zdecydowanie gorszy bilans małych punktów niż Old Boys. To oznacza z kolei, że aby nie spaść bezpośrednio do drugiej ligi, Eko-Hurt musiałoby wygrać niezależnie, czy w czwartek zrealizował by się scenariusz 2 czy 3. Dobra – wiemy, że to nieco zawiłe więc nie komplikujmy bardziej i napiszmy kilka słów o meczu. W pierwszym secie rywalizacji Eko-Hurt był o włos od wygranej seta, co z pewnością podbiłoby ich morale przed najważniejszym meczem sezonu. Zamiast tego – ‘Hurtownicy’ zostali po raz kolejny ligowymi fajtłapami. Choć przewaga teamu Konrada Gawrewicza nie była tak wysoka jak z Old Boys, to i tak wygrywając 18-14 dali sobie wydrzeć zwycięstwo z rąk (23-21). To, co nie udało się w premierowej odsłonie, Eko-Hurt zrobił w środkowej partii. Mimo że po ataku powracającego do składu po kontuzji Marcina Sledza było 9-5 dla Merkurego, to Eko-Hurt się nieco zrehabilitował za wpadkę z pierwszego seta i tym razem to oni odrobili straty, a następnie wygrali do 17. Finałowa partia to już wyraźna przewaga pięciokrotnych Mistrzów SL3, którzy dopiero pod koniec zwolnili, a mimo to wygrali do 18.

Zapowiedź – MATCHDAY #35

Zaczynamy ostatni dzień meczowy w 11 tygodniu rozgrywek. Bardzo ciekawie zapowiada się starcie w drugiej lidze, w której AXIS zmierzy się z Dream Volley w meczu ‘o spadek’. Na brak emocji nie będziemy narzekać z pewnością również w meczu Hydry z Tufi oraz dwóch meczach w pierwszej lidze. Zapraszamy na zapowiedź!

BEemka Volley – CTO Volley

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Mecz o godzinie 20:00 będzie starciem pomiędzy drużynami, które wciąż mają szansę na podium rozgrywek. Inauguracja grupy mistrzowskiej nie była jednak udana ani dla jednych, ani dla drugich. Jeśli chodzi o BEemkę Volley to team Daniela Podgórskiego musiał uznać wyższość Bossmana, z którym przegrali 1-2. Mimo porażki i niezależnie od tego jak zakończy się dla nich sezon – trudno się ‘Zmotoryzowanych’ przesadnie czepiać. Na przestrzeni sezonów byli oni bowiem drużyną, która balansowała między pierwszą a drugą ligą. W sezonie Jesień’24 po raz pierwszy wskoczyli do grupy mistrzowskiej i tak jak wspominaliśmy na początku, są w grze o ‘pudło’. Jakby tego było mało wydaje się, że drużyna jest budowana w przemyślany sposób, o czym wspominaliśmy jeszcze wtedy, kiedy występowali oni w drugiej lidze. To z kolei sprawia, że perspektywa na kolejne sezony czy lata staje się coraz lepsza. W nieco innych nastrojach znajdują się aktualnie gracze CTO Volley. Przed sezonem ‘Pomarańczowi’ uznawani byli za jednego z absolutnych faworytów do wygrania ligi. Wiele osób do dziś uważa, że to właśnie CTO dysponuje najlepszą kadrą. Cóż jednak z tego, kiedy w trakcie sezonu przegrywają oni aż 6 z 10 pojedynków? Jakiś czas temu w jednym z podsumowań pisaliśmy o tym, że mówimy tu o CTO Hollywood Volley. Był to jednak negatywny kontekst, który pokazywał, że plejada gwiazd nie gwarantuje wyników. Kto wie, być może to właśnie fakt, że poszczególni gracze mają na swoim koncie tytuły mistrzowskie sprawia, że trudniej im o mobilizację?

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Hapag-Lloyd – BVT Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Po porażce w najważniejszym meczu sezonu – z Kryj Ryj, stało się jasne, że dla BVT Gdańsk zabraknie miejsca w grupie walczącej o medale i team Grzegorza Żyły-Stawarskiego będzie musiał zadowolić się grą w grupie B. Niepowodzenie i brak założonego celu sprawił, że z drużyny w sposób ewidentny zeszło powietrze. W swoim pierwszym spotkaniu po podziale na grupy, team w biało-czarnych barwach dość nieoczekiwanie przegrał z drużyną, która wówczas znajdywała się na samym końcu ligowej układanki. W kolejnym meczu, tym razem z Siatkersami również nie było zbyt kolorowo. Choć ‘Bobry’ wygrały wspomniany mecz w stosunku 2-1, to nie zaprezentowali wówczas jakiejś wybitnej dyspozycji. Jeśli zespół Grzegorza Żyły-Stawarskiego chce w przyszłym sezonie myśleć o tym, by bić się o medale, takie spotkania muszą wygrywać i to za komplet punktów. Z drugiej strony, z informacji do której w ostatnim czasie dotarliśmy wynika, że ‘Bobry’ zaprzestały treningów, a to z kolei – nie jest zbyt dobrym prognostykiem przed kolejną edycją. Dodatkowo sporo mówiło się w ostatnim czasie o tym, że kilku obecnych graczy BVT będzie chciało w kolejnej edycji zgłosić swoją drużynę. Wobec tego zasadnym zdaje się pytanie Quo Vadis BVT? Podobnych rozterek i rozkmin nie mają gracze Hapag-Lloyd, dla których obecna kampania była bardzo udana. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę perspektywę. Z teamu, który był w poprzedniej edycji dostarczycielem punktów, Hapag-Lloyd ewoluował w drużynę, która jest w stanie powalczyć o punkty z najlepszymi drużynami w czwartej lidze. Wow – to jest piękna historia. Dyspozycja drużyny w obecnej edycji sprawia, że nie mamy wątpliwości co do przyszłości ‘Pomarańczowych’. Jesteśmy przekonani, że Hapag-Lloyd zgłosi się również na wiosnę.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Kraken – Wolves Volley

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Czysto teoretycznie – Kraken stoi przed ogromną szansą na bezpośredni awans do drugiej ligi. Aby tak się jednak stało, team Jurija Charczuka musi wygrać trzy najbliższe spotkania co nie będzie rzecz jasna zbyt proste. Ba, w naszym odczuciu do drugiego miejsca w lidze potrzebują…ośmiu punktów. Czy jest to możliwe? Jak najbardziej. Team zza naszej wschodniej granicy rozegra bowiem mecze z Wolves Volley, Team Spontan oraz Inter Marine Masters. Nikt nie mówił, że będzie łatwo i szczególnie mecze ze Spontantem oraz ‘Mastersami’ tego dowodzą. W naszym odczuciu teoretycznie najłatwiejszy rywal czeka na nich już w czwartkowy wieczór. Uważamy, że jeśli dziś Kraken nie zdobędzie trzech oczek to w obozie Inter Marine Masters oraz Osady Truso wystrzelą korki od szampanów. Z drugiej strony, jeśli zakończy się na trzech oczkach to i jedni i drudzy mogą zacząć się bać, bo to na pewno napędzi ‘Bestię’. Jeśli chodzi o drużynę Wolves Volley to tak jak informowaliśmy przed chwilą w podsumowaniach wczorajszego wieczoru, ‘Wilki’ zapewniły sobie utrzymanie. Choć w dwóch pierwszych setach z BL Volley im nie szło to w trzeciej partii poprawili przyjęcie i finalnie zgarnęli ostatni punkt w meczu. W czwartkowy wieczór spotkają się ze ‘starymi znajomymi’. Tak się bowiem składa, że obie drużyny rywalizowały w poprzednim sezonie w jednej grupie trzeciej ligi. Wówczas obie drużyny wygrały po jednym meczu. Dziś oba zespoły znajdują się jednak w innym położeniu. Naszym zdaniem Kraken wygra dziś za komplet oczek.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Tufi Team – Hydra Volleyball Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Gdybanie ma to do siebie, że jest niemierzalne. No, ale skoro wywołaliśmy już ten temat to co nam szkodzi – napiszmy to. Gdyby Hydra Volleyball Team w ostatnim czasie nie nadstawiała każdej z swoich czterech liter to dziś byłaby w zupełnie innym położeniu. Dziś moglibyśmy zastanawiać się jakie wzmocnienia i transfery wykona ‘Bestia’ przed kolejnym sezonem, tym razem w pierwszej lidze. Tyle z alternatywnej rzeczywistości, bo kiedy przyszło do sprawdzianów dojrzałości drużyny, ‘Bestia’ zanotowała spektakularne wpadki. Najpierw zgubili punkt z Challengersami, później było jeszcze ‘lepiej’ i team Sławka Kudyby sensacyjnie przegrał z walczącą o utrzymanie Flotą TGD Team. Kiedy wydawało się, że gorzej być nie może – ‘Bestia’ poprosiła o potrzymanie piwa i zaliczyli koncertowy oklep od Złomowca Gdańsk. Hat-trick nieudanych spotkań sprawił, że dziś ‘Bestia’ została wyoutowana i ich szanse na awans do elity są już jedynie ‘marzeniem ściętej głowy’. W zupełnie innych nastrojach do spotkania podejdą gracze Mateusza Woźniaka – Tufi Team. Choć drużyna, która od kilku sezonów balansuje pomiędzy pierwszą a drugą ligą przegrała ostatnie spotkanie w stosunku 0-3, to wciąż pozostaje ‘w grze’. Aby jednak nie zaprzepaścić ogromnej szansy na awans, ‘Tuffiki’ muszą dziś wygrać, co nie jest przecież tak pewne. Ba, jeśli wygrają za komplet punktów to na dwie kolejki przed końcem zrównają się liczbą punktów z aktualnym liderem. Stawka meczu jest zatem naprawdę wielka.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Dream Volley – AXIS

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Wczorajszy wieczór wlał w ‘Czerwone serca’ bardzo dużo nadziei. Choć team Fabiana Polita nie był faworytem starcia z Challengers to AXIS w doskonały sposób wykorzystało mankamenty rywali i dość nieoczekiwanie zgarnęli komplet oczek, po których nie są już ‘pewniakiem’ do spadku. Ba, wiele osób twierdzi, że ‘Czerwoni’ z uwagi na nienajgorszy terminarz mogą okazać się wygranymi. Poza meczem z Dream Volley zmierzą się oni również Flotą TGD. Precyzując – przed nimi dwa spotkania z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie. Jeśli je wygrają to w przyszłym sezonie zameldują się na drugoligowych parkietach. Ich czwartkowi rywale – Dream Volley są w nieco lepszym położeniu, bo mają o jedno spotkanie więcej do rozegrania. Poza czwartkową konfrontacją, Dream Volley poszuka swoich szans w konfrontacji z Flotą TGD Team oraz Speednetem 2. Nie jest wykluczone, że w trzech najbliższych meczach Dream wygra za każdym razem i zapewni sobie utrzymanie w drugiej lidze. Ba, choć wczoraj AXIS naprawdę nam zaimponował to nie zmienia to postaci rzeczy, że w czwartkowej konfrontacji to Dream Volley pozostaje nieznacznym faworytem starcia. Uważamy, że zespół Mateusza Dobrzyńskiego ma większe doświadczenie i najzwyczajniej w świecie – trudno wyobrazić nam sobie scenariusz, że miałoby ich zabraknąć w drugiej lidze. Z drugiej strony nie takie ‘pomniki’ już padały. Kiedyś gracze DNV VG wygrali 49 meczów z rzędu, a w kolejnym sezonie spadli do drugiej ligi, z której nie wygrzebali się do dziś.  

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Eko-Hurt – Merkury

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Choć do wtorkowej serii gier sytuacja ‘Hurtowników’ wydawała się być beznadziejna, team Konrada Gawrewicza dość nieoczekiwanie wygrał spotkanie z Szach-Matem, czym dość mocno zwiększył swoje szanse na utrzymanie. Aktualnie Eko-Hurt wciąż znajduje się na miejscu spadkowym. Warto jednak zauważyć, że ich główny rywal w walce o utrzymanie – Old Boys rozegrali o jedno spotkanie więcej i mają tylko jeden punkt więcej na koncie. Niestety dla dwukrotnych Mistrzów SL3 to właśnie team z Pruszcza Gdańskiego ma lepszy stosunek małych punktów. W związku z powyższym, przedstawiamy kilka możliwych scenariuszy:

  1. Eko-Hurt wygrywa z Merkurym 3-0. Wówczas w ostatnim spotkaniu mogą sobie pozwolić na wynik 1-2 by być przed Old Boys.
  2. Eko-Hurt wygrywa z Merkurym 2-1. Wówczas muszą wygrać z Old Boys by być przed nimi w tabeli.
  3. Eko-Hurt przegrywa z Merkurym 1-2. Wówczas muszą wygrać z Old Boys by być przed nimi w tabeli.
  4. Eko-Hurt przegrywa z Merkurym 0-3. Wówczas muszą wygrać z Old Boys za komplet punktów by być przed nimi w tabeli.

Jest jeszcze kilka innych scenariuszy, ale są one bardziej matematyczną ciekawostką niż potencjalnymi możliwościami. A Merkury? Cóż – ci wydają się nie mieć aktualnie większych problemów. Team Piotra Peplińskiego pogodził się już z faktem, że nie uda im się sięgnąć po medale i końcówkę obecnego sezonu potraktują jako możliwość do podładowania akumulatorów przed wiosennymi zmaganiami. Nos podpowiada nam bowiem, że ostatniego słowa jeszcze w SL3 nie powiedzieli.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

MATCHDAY #34

Za nami szalony wieczór w Inter Marine SL3, w którym bardzo ważne kroki w kierunku utrzymania w lidze wykonały AXIS oraz MPS Volley. Ci drudzy ograli sensacyjnie zespół DNV VG. Podobnie udanego dnia nie mieli za to gracze ACTIVNYCH Gdańsk, którzy po kolejnej porażce niemal przypieczętowali swój spadek do czwartej ligi. Jeśli chodzi o spotkania w elicie to po meczach z AiP punkt do lidera – Speednetu odrobiła ekipa Bossmana. Zapraszamy na podsumowanie!

BL Volley – Wolves Volley 2-1 (21-14; 21-14; 18-21)

Aby przypieczętować sobie utrzymanie w trzeciej lidze, ekipa ‘Wilków’ musiała sięgnąć w środowy wieczór po jeden punkt. Ranga meczu nie zmobilizowała przesadnie ‘Watahy’, którzy w kolejnym już spotkaniu wystąpili ‘gołą szóstką’. Początek spotkania należał do ‘Tygrysów’, którzy po asie serwisowym Bartosza Zdunka, objęli wysokie prowadzenie 10-4. Choć w dalszej części Wolves zniwelowali nieco straty (12-9) to wobec drugiej fali ataków BL Volley byli już bezradni. Jakby tego było mało sami popełniali sporo błędów i po kolejnych dwóch, BL wysunął się na prowadzenie 17-11 by po chwili bez problemów zgarnąć pierwszy punkt w meczu (21-14). Choć wynik środkowej partii był taki sam to jednak obraz gry nieco inny. Od początku seta Wolves Volley prowadziło z faworyzowanym rywalem wyrównaną grę, po której na tablicy wyników mieliśmy remis po 9. Druga część seta to jednak bardzo dobra gra w przyjęciu BL Volley, która w oczywisty sposób przełożyła się na przewagę, którą wypracowali. Jako że w drugą stronę ‘różnie z tym było’ to po asie serwisowym Damiana Chojnackiego było już 19-11 i po chwili team Wojciecha Strychalskiego cieszył się z wygranej partii do 14. Kiedy wydawało się, że trzeci punkt w meczu będzie dla BL formalnością to po udanym początku seta (4-1) zespół BL Volley zaczął mieć spore problemy. Tym razem to gracze Wolves Volley mogli podobać się w elemencie przyjęcia, po którym objęli oni prowadzenie 14-10 i po chwili cieszyli się z wygranego seta, który w naszym odczuciu pieczętuje ich utrzymanie w trzeciej lidze.

ACTIVNI Gdańsk – Bayer Gdańsk 0-3 (14-21; 15-21; 12-21)

Choć w teorii wciąż jest jeszcze szansa na to, że ACTIVNI Gdańsk zdołają się utrzymać to jesteśmy przekonani na 100%, że klamka już zapadła. Tak się bowiem składa, że w meczu ‘o życie’ ACTIVNI zagrają z walczącą o awans drużyną Inter Marine Masters i to rywale będą absolutnym faworytem starcia. Swoich szans ACTIVNI mogli upatrywać w dwóch minionych dniach meczowych, kiedy rywalizowali z drużynami, których pozycja w tabeli również nie była zbyt dobra. Jaki był tego efekt? Ano taki, że na sześć możliwych punktów ACTIVNI zgarnęli jeden. Pora to powiedzieć wprost – ACTIVNI na ten spadek zasłużyli jak mało kto. Do niedawna wydawało się, że podobnych sformułowań użyjemy w kontekście drużyny Bayer Gdańsk. Nic bardziej mylnego. Tak jak pisaliśmy w zapowiedziach, ‘prawdziwych facetów poznaje się po tym jak kończą, a nie zaczynają’. Finisz ‘Aptekarzy’ jest taki, że team Damiana Harica wygrał cztery z pięciu ostatnich spotkań. Co więcej – w ostatnich trzech meczach zgarnęli komplet dziewięciu oczek i w ligowej tabeli wskoczyli na…ósmą lokatę! Niesamowity zwrot akcji, niesamowita metamorfoza drużyny Bayer Gdańsk. Jak wyglądało środowe starcie? Cóż – było absolutną dominacją drużyny Damiana Harica. Prawdę mówiąc w żadnym z setów ACTIVNI nie mieli punktu zaczepienia. Wiecie – momentu, w którym prowadziliby z rywalem wyrównana grę. Tu każdy set wyglądał tak samo. Bayer już na początku wypracowywał sobie sporą przewagę i po chwili dowoził wygraną do końca. Brawo! A ACTIVNI? Cóż – nos podpowiada nam kolejny ‘wiatr zmian’, do którego dojdzie zapewne przed rozpoczęciem kolejnej edycji.

Maritex – Tiger Team 3-0 (21-17; 22-20; 21-12)

Maritex melduje wykonanie zadania. Choć w obecnej kampanii team Michała Pietrasika przeżywa swoje kłopoty to w naszym odczuciu byli oni wyraźnym faworytem starcia z Tiger Team. Nie, żeby Maritex był w obecnym sezonie jakąś mocną drużyną – co to to nie. Ich atutem było jednak to, że w środowy wieczór trafili na jeszcze gorszych. I to znacznie. Mowa tu bowiem o drużynie, która w obecnej kampanii jako jedyna nie zdołała wygrać spotkania. Mimo to, do stanu 17-17 trudno było ocenić, która z drużyn wygra tę partię. Przy okazji wziętego czasu, ze strefy Maritexu usłyszeliśmy zwrot: ‘lubimy takie końcówki’. Cóż – trudno się z tym nie zgodzić, bo tuż po przerwie gracze w fioletowych strojach wrzucili wyższy bieg i po atakach Rafała Siduna oraz bloku grającego z konieczności na rozegraniu – Marcina Gorlikowskiego, Maritex cieszył się z pierwszego punktu w meczu. Środkowa odsłona rozpoczęła się rewelacyjnie dla Maritexu, który na półmetku seta prowadził 10-6. Sygnał do odrabiania strat, skutecznymi blokami dał ‘Tygrysom’ Szymon Burdynewicz. Po chwili kilka ataków dołożył Tadeusz Jakubczyk i na tablicy wyników mieliśmy remis po 17. Końcowa faza seta to wymiana ciosów zakończona dwoma skutecznymi atakami Rafała Siduna (22-20). Ostatnia partia Tiger Team w sezonie Jesień’24 nie przyniósł jakiegoś zwrotu akcji. Team Dawida Staszyńskiego był tylko tłem dla rozpędzonego rywala, który wygrał tę partię do 12, a cały mecz 3-0 i oddalił od siebie widmo spadku.

Aqua Volley – Kryj Ryj 1-2 (19-21; 17-21; 21-17)

Sami zastanawiamy się, co o tym wszystkim sądzić. Może jest tak, że Aqua Volley robi wszystkich ‘w bambuko’ i tylko pozoruje to, że chcą awansować? Może jest tak, że team Mateusza Drężka boi się awansować i mierzyć z dużo silniejszymi zespołami? Może przestraszyli się oni tego, o czym mówimy od dawna, czyli zdecydowanie wyższego poziomu trzeciej ligi? Sami nie wiemy, ale to co wyprawiają gracze Aqua Volley zakrawa na sabotaż. A może to jest coś w rodzaju ‘Szachów 5D’, w których Aqua nie ma już szans na wygraną ligi, ale robią zasłonę dymną przed meczami z BRUXELĄ oraz Chilli Amigos? Wiecie, że niby są ciency, rywal się podjara, a Aqua ich ogoli. Jeśli te nasze wszystkie domysły są ‘od czapy’ to jest to jeszcze gorsza wiadomość dla drużyny Mateusza Drężka. Mogłoby to bowiem oznaczać, że…nie są oni tak mocni jak mogło się innym, w tym nam wydawać. A sam mecz? Już na początku po wybaczcie żenujący żart – ‘Cudzie Jonasza (Bullera)’, gracze Kryj Ryj objęli prowadzenie 12-9. Z czasem faworyzowana ekipa doprowadziła do wyrównania po 17, ale końcowa faza seta należała do ‘Mordeczek’, którzy po ataku Michała Kraski oraz zagrywce Miłosza Kitowskiego, cieszyli się z wygrania pierwszej partii. Druga odsłona to kontynuacja dobrej (ale nie doskonałej, o czym za chwilę) gry Kryj Ryj. Tak się bowiem składa, że choć team Ryszarda Rakowicza prowadził 13-9, to utrzymywał swojego rywala przy życiu tym, że sami popełniali sporo błędów. Dalsza część to również nieciekawa dyspozycja w obronie drużyny Aqua Volley, która zapomniała chyba, że to gra w siatkówkę, a nie cholernego zbijaka (gdzie trzeba się uchylać). W takich okolicznościach zawodnicy Ryszarda Rakowicza cieszyli się po chwili z drugiego punktu w meczu. W trzeciej odsłonie ich gra się jednak posypała. Już przy okazji wcześniejszego seta wspominaliśmy o sporej liczbie błędów. Cóż – w trzecim secie popełniali ich dwa razy więcej. Jako, że i Aqua Volley się nieco ogarnęła to finalnie mecz zakończył się podziałem punktów i zwycięstwem ‘Mordeczek’. Grubo.

AIP – Speednet 2-1 (19-21; 22-20; 21-17)

No i mamy niespodziankę. I to dużą. Wyraźnym faworytem środowego starcia była ekipa Speednetu, która podchodziła do meczu z ‘żółtą koszulką lidera’. W zapowiedzi przedmeczowej wskazywaliśmy jednak, że team Łukasza Żurawskiego może mieć pewne problemy kadrowe. Poza wspomnianym kapitanem zabrakło również Grzegorza Gnatka, Kuby Perżyło oraz Mateusza Szturmowskiego, czyli czterech graczy z podstawowego składu. Nie wiemy na ile te absencje miały wpływ, ale Speednet dość niemrawo wszedł w spotkanie i po kilku udanych akcjach AiP gracze Adriana Ossowskiego objęli prowadzenie 11-7. Po chwili po dwa punkty dla Speednetu zdobyli jednak grający bardzo dobre spotkanie Kamil Szlejter oraz Karol Strzałkowski. Wspomniane punkty były ‘momentem zwrotnym’ seta, bo tuż po chwili Speednet dorzucił kilka kolejnych oczek, po których wyszedł na prowadzenie 18-15 i wygrał do 19. Jak to mówią? Speednet ‘wrócił z dalekiej podróży’. Przed drugim setem wydawało się, że ‘Programiści’ ugasili pożar z początku spotkania i ‘im dalej w las, tym lepiej. Nic bardziej mylnego. Po ataku świetnie dysponowanego Jana Krasińskiego, AiP rozpoczęło druga partię od prowadzenia 11-6. Speednet podobnie jak w pierwszym secie rzucił się do odrabiania strat i po bloku grającego pierwszy mecz w sezonie – Piotra Wojtkiewicza, doprowadzili do wyrównania po 17. W odróżnieniu od drugiego seta, tym razem oglądaliśmy jednak inny epilog. Po kolejnym ataku Jana Krasińskiego oraz błędzie na lewym skrzydle w Speednecie, AiP doprowadziło do wyrównania w setach (22-20). Dla odmiany, trzeci set rozpoczął się lepiej dla Speednetu, który chwilę po rozpoczęciu partii prowadził 7-4. Po chwili cztery punkty z rzędu, w tym jeden po genialnym plasie zdobył najlepszy gracz meczu – Jan Krasiński, po których AIP objęło prowadzenie 9-7. Z czasem przewaga ‘Przyjaciół’ stała się jeszcze większa 11-7 i po kilku chwilach cieszyli się oni z wygranej przybliżającej ich do historycznego podium rozgrywek. Brawo!

AXIS – Challengers 3-0 (21-15; 21-16; 21-12)

Powtórzymy się, ale co tam. Widzieliśmy nudniejsze zakończenia sezonów w drugiej lidze niż te obecne. CO TU SIĘ DZIEJE. Mowa nie tylko o całej grupie drużyn walczących o podium rozgrywek. Równie ciekawie, co w czubie tabeli jest na samym dole, gdzie utrzymania wciąż nie może być pewnych…pięć drużyn. Wydawało się, że pierwsi ‘odpadną’ gracze AXIS, którzy w środowy wieczór grali o życie i to ich rywal był w naszym odczuciu faworytem starcia. I co? No i AXIS wygrało za komplet punktów, po którym nadal są na ostatnim miejscu w lidze. Perspektywa jest już jednak zupełnie inna, bo do bezpiecznej lokaty tracą nie cztery, a jeden punkt. Dodatkowo dużo osób wskazuje na to, że to właśnie ‘Czerwoni’ mają najłatwiejszy terminarz. A Challengers? Cóż – jeszcze niedawno wygrywali za komplet punktów z DNV VG. Z czasem coś się posypało, a prawdziwy dramat zrobił się w momencie, w którym ze składu Challengersów wypadł lider drużyny – Mariusz Kuczko. Wiecie, jak w tym powiedzonku, że ‘dopiero kiedy woda opadła, okazało się kto pływa bez majtek’. Cóż – nie mamy wątpliwości, że aktualnie ‘bez majtek’ pływa team Wojciecha Lewińskiego, który na sześć możliwych punktów w środowy wieczór zgarnął okrągłe zero. Dodatkowo, do końca sezonu rozegrają oni mecze z Fuxem Pępowo oraz Złomowcem i w zarówno jednym, jak i drugim przypadku to rywale będą faworytem. Oj, nad obozem Challengers zaczynają zbierać się czarne chmury i sami zastanawiamy się jaki będzie epilog tej historii.

DNV VG – MPS Volley 1-2 (21-12; 21-23; 22-24)

Wieczór cudów, kolejka cudów, tydzień cudów. Kilku drużynom dopiero pod koniec sezonu, kiedy pali się przy dupce przypomniało się jak gra się w siatkówkę. Tylko w ostatnich dniach mieliśmy wygrane Floty TGD Team z Hydrą Volleyball Team oraz Złomowcem Gdańsk. Mieliśmy również wygraną AXIS za komplet punktów, a swoje ‘trzy grosze’ dorzuciła ekipa MPS Volley, która sensacyjnie ograła walczącą o awans ekipę DNV VG. Przyznajemy bez bicia – przed meczem czy nawet po pierwszym secie nie dawaliśmy Miłośnikom Piłki Siatkowej najmniejszych szans na wygraną. Premierowa partia przebiegała bowiem pod dyktando graczy w żółto-czarnych strojach, którzy wygrali seta do 12. Emocje i to dość poważne zaczęły się od środkowej partii. Duża w tym zasługa MPS, który wskoczył na dość wysokie obroty i od samego początku przysparzał tym kłopotów swoim rywalom. Set ‘Niebiescy’ rozpoczęli od prowadzenia 6-3. Z czasem DNV VG odzyskali kontrolę i tuż po półmetku seta prowadzili 15-11. Kiedy wydawało się, że kwestia wygranej w tej partii jest już przesądzona, trzykrotnym Mistrzom SL3 siadło nieco przyjęcie, po którym czarna tablica wyników wskazywała remis 16-16. W końcówce DNV miało set, a raczej dwa matchballe. Mimo to z prowadzenia 20-18, zrobiło się po chwili 20-20. Końcówka seta to spore kontrowersje sędziowskie, po których MPS cieszył się z doprowadzenia do wyrównania (23-21). Jeszcze większe ‘rzeczy’ działy się w decydującym o zwycięstwie secie, który od samego początku aż do końca był wyrównany. W końcówce – a jakże nie zabrakło kontrowersji, przy czym dyskusje u sędziego trwały bodajże z 3 minuty. Ostatecznie sędzia prowadzący zawody cofnął niekorzystną dla DNV VG decyzję i przyznał powtórkę. To jednak finalnie nic im nie dało, bo po kilku chwilach Miłośnicy Piłki Siatkowej dopięli swego i nadal są w grze o utrzymanie. Szczęście jednych oznacza kaca moralnego drugich. DNV VG mieli bowiem autostradę do pierwszej ligi, ale zamiast przekroczyć bramki postanowili zajechać na chwilę na pobliskiego mopa, gdzie zatrzasnęli się w kiblu. W międzyczasie inne z drugoligowych ekip zmierzają do upragnionego celu. Czy DNV VG zdoła się wydostać w odpowiednim czasie? Cóż, przekonamy się w najbliższych dniach.

AIP – Bossman Team 1-2 (21-18; 17-21; 13-21)

Wynik meczu AiP – Speednet, któremu przyglądali się czekający na swój mecz gracze Bossmana, ułożył się dla nich niemal idealnie. Ok – Speednet nie przegrał 0-3, ale zgubił aż dwa punkty. To oznaczało, że jeśli Bossman wygrałby z AIP za komplet oczek, to traciłby do lidera zaledwie jeden punkt. Ok – ‘jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma’. Już w pierwszym secie rywalizacji Bossman nie mógł poradzić sobie z dobrze zorganizowaną grą przeciwnika. Dodatkowo team Jakuba Kłobuckiego popełniał sporo błędów w ataku i efekt tego był taki, że gracze AiP po ataku Radosława Kleina wysunęli się na dwupunktowe prowadzenie. Choć z czasem Bossman zdołał wyrównać, to w kulminacyjnym momencie seta, popełnili dwa kolejne błędy i po skutecznych atakach Jana Krasińskiego, było już ‘pozamiatane’ (21-18). Do połowy drugiego seta wydawało się, że AiP może sprawić drugą niespodziankę w środowy wieczór. Na półmetku prowadzili bowiem 9-7. Warto odnotować fakt, że bardzo dobrą zmianę dał Dawid Romaniszyn, po którego ataku oraz skutecznej zagrywce Bossman doprowadził do stanu po 9. Uważamy, że był to punkt zwrotny nie tylko seta, ale i całego spotkania, bo w dalszej części gracze w (właśnie rozkminamy czy to kolor niebieski, szary czy może wpadający w zieleń?) strojach zaczęli grać ‘swój mecz’. Po kilku atakach drugiego z rewelacyjnych zmienników – Kamila Gulana, Bossman objął prowadzenie 15-11, którego już nie wypuścił (21-17). Decydujący o zwycięstwie set rozpoczął się od mocnego uderzenia wicelidera rozgrywek. Po kilku punktach Kamila Gulana oraz Macieja Jaskólskiego, Bossman objął prowadzenie 10-3 i po chwili cieszyli się z wygranej do 13, a całego meczu 2-1.

BES Boys BLUM – Challengers 3-0 (21-15; 21-18; 21-14)

Po dotkliwej porażce z 22 BLT Malbork, BES Boys BLUM przystępowało do kolejnego spotkania, które miało przybliżyć ich do pierwszej ligi. Warto zaznaczyć, że było to spotkanie wielkich nieobecnych. O absencji Mariusza Kuczko informowaliśmy przy okazji podsumowania meczu z AXIS. Jeśli chodzi o team BBB to w szeregach ‘Szarych’ zabrakło Patryka Bruchmanna, Miłosza Szymczaka oraz Dominika Jażdżewskiego. Zdecydowanie lepiej poradziła sobie ekipa BBB, która po bloku kapitana, objęła prowadzenie 10-4. W dalszej części seta, Challengersi nie byli w stanie realnie zagrozić swojemu rywalowi i finalnie przegrali oni seta do 15. Nieco lepiej poszło im w środkowej partii, w której przez długi czas mogli mieć nadzieje na wygraną. W drugiej połowie seta prowadzili bowiem 15-13. Po chwili niesamowity bieg Daniela Bąby zakończony skuteczną akcją dały drużynie BBB przełamanie i były punktem zwrotnym seta (15-15). W dalszej części kilka udanych akcji zakończył grający świetne spotkanie Radosław Małecki (18-15) i po chwili faworyzowana drużyna cieszyła się z wygranej drugiego seta. Ostatni rozdział środowej rywalizacji nie przyniósł już zwrotu akcji. Choć do połowy seta Challengersi mogli mieć nadzieję na korzystny wynik 11-10 to druga część seta to zdecydowana dominacja drużyny w szarych trykotach (21-14). Dzięki wygranej za komplet punktów i porażce DNV VG z MPS-em Volley, beniaminek drugiej ligi wrócił do gry o awans.

Zapowiedź – MATCHDAY #34

W środowy wieczór dojdzie do 9 pojedynków. Bardzo ciekawie zapowiadają się mecze w elicie, w której formę AiP sprawdzą kolejno Speednet oraz Bossman Team. Na brak emocji nie będziemy narzekać również w spotkaniach z dolnej partii tabeli drugiej oraz trzeciej ligi. Zapraszamy na zapowiedź!

BL Volley – Wolves Volley

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Jeszcze do niedawna, drużyna Wolves Volley była wskazywana jako jedna z ekip, która padnie ofiarą bardzo wysokiego poziomu trzeciej ligi. Choć nie zgadzali się z tym sami zainteresowani zawodnicy to spore wątpliwości mieliśmy również my. Za takim scenariuszem przemawiała wówczas nieciekawa sytuacja w ligowej tabeli a na dodatek – coraz większe problemy kadrowe drużyny Karola Ciechanowicza. W naszym odczuciu w sposób oczywisty przekładało się to na wyniki. Wolves Volley przegrało wówczas aż pięć z sześciu spotkań i jakby tego było mało – jeśli przegrywali to za każdym razem w stosunku 0-3. Choć wrzesień był bardzo nieudaną kampanią, październik oraz listopad to zupełnie inna historia. Do spotkania z BL Volley, ‘Wataha’ przystąpi po serii czterech zwycięstw z rzędu i biorąc ten fakt pod uwagę, nie są oni bez szans w rywalizacji z BL Volley. Historia ‘Tygrysów’ w obecnym sezonie jest dość podobna. Precyzując – team Wojciecha Strychalskiego od początku sezonu przegrał kilka spotkań, ale kiedy wrzucili wyższy bieg to wygrali sześć z siedmiu pojedynków. Wspomniany bilans mógł być co prawda nieco gorszy, ale team w biało-pomarańczowych barwach dokonał niemal niemożliwego i zdołał podnieść się z beznadziejnej sytuacji w meczu z ACTIVNYMI Gdańsk, przechylając finalnie szale zwycięstwa na swoją korzyść. Dużo wskazuje na to, że w środowym spotkaniu również będą faworytem. Potencjalna wygrana sprawi, że BL Volley niemal na pewno znajdą się w czołowej szóstce najsilniejszej trzeciej ligi w historii. Cóż – nie jest źle. 

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

ACTIVNI Gdańsk – Bayer Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Piosenka motywacyjna zespołu ACTIVNYCH w drodze do hali Ergo Arena? Feel – ‘Pokaż na co Cię stać’. Znajdziemy tam kilka ciekawych wersów. Ten najważniejszy – ‘Pokaż na co cię stać, ale nie jeden raz’. Tylko w taki sposób team Artura Kurkowskiego może zmienić bieg historii. Historii, której finał zdaje się nieuchronny. Wszystko wskazuje bowiem na to, że po środowej serii gier, piąta siła poprzedniego sezonu przypieczętuje swój spadek do czwartej ligi. ACTIVNI mają rzecz jasna nadzieje, że może być inaczej. Że los może okazać się dla nich łaskawy. W naszym odczuciu w całej tej sytuacji przypominają alkoholika, którego problem dostrzegają wszyscy wokół, a tylko jemu wydaje się, że sytuacja jest pod kontrolą. Mniej jaskrawy przykład? Proszę bardzo. Kojarzycie mema, w którym pies siedzi w pomieszczeniu, w którym jest pełno płomieni, a on twierdzi, że wszystko jest w porządku? Niezależnie, który przykład użyjemy nie zmienia to położenia ACTIVNYCH, którzy do wczorajszego meczu mogli liczyć na to, że ograją Port Gdańsk oraz ‘Aptekarzy’ i rzutem na taśmę zapewnią sobie utrzymanie w lidze. Chcieli zrobić to co zrobiła ekipa, z którą się dziś zmierzą. Choć Bayer nie zapewnił sobie wciąż utrzymania to w ostatnich spotkaniach zrobił bardzo dużo by zakończyć sezon z uśmiechami na ustach. W ostatnich czterech meczach, team w zielono-granatowych barwach wygrał aż trzy spotkania i do meczu z ACTIVNYMI podchodzą w doskonałych nastrojach. Jeśli wygrają to już przed meczem z Wolves Volley zagwarantują sobie utrzymanie. Jak to szło? Prawdziwych facetów poznaje się po tym jak kończą, a nie zaczynają?

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Maritex – Tiger Team

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Ostatnie wydarzenia w Inter Marine SL3 ułożyły się dla Maritexu fatalnie. Nie dość, że sami dostawali w łeb raz za razem to na dodatek, pozostałe drużyny walczące o utrzymanie zaczęły wygrywać. Dziś, po pewnym czasie od tego kiedy ostrzegaliśmy Maritex, że ich sytuacja jest bardzo nieciekawa już nikt się nie złości na Redakcje. Nikt nie mówi – ‘co oni pieprzą’. Choć uwierzcie na słowo – nie chcieliśmy, aby tak to się wszystko potoczyło to dziś Maritex zagra w meczu o życie. Meczu o ‘być albo nie być’ w trzecioligowych rozgrywkach. Ten sezon da się jeszcze uratować. Aby tak się jednak stało, gracze Michała Pietrasika muszą się jednak ogarnąć. Muszą być drużyną, która ma wspólny cel. Być jednością. Wówczas mają bardzo dużą szansę na tryumf z ‘Tygrysami’. Jeśli jednak będzie tak, że pomyślą o tym, że mecz przeciwko Tigerowi wygra się sam to nie wróżymy im powodzenia. Tak jak informowaliśmy przy okazji zapowiedzi meczu ‘Tygrysów’ z Oliwą Team – gracze Dawida Staszyńskiego nie są tak słabi by przegrać wszystkie spotkania w sezonie. Oglądaliśmy już takie historię. Historię, w której team zawodził przez cały sezon, a w ostatnim meczu sezonu wspinał się na wyżyny własnych umiejętności i żegnał się z daną klasą rozgrywkową na ‘własnych zasadach’. Z podniesioną głową i czymś co scalało drużynę przed nową edycją. Jak to się wszystko potoczy? Stawiamy na to, że Maritex wykorzysta szansę od losu i oddali od siebie wizję spadku. Jeśli wygrają za komplet – będą bezpieczni.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Aqua Volley – Kryj Ryj

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Do wczorajszego wieczora, drużyna Kryj Ryj miała szanse na podium rozgrywek. Aby tak się jednak stało, zespół Ryszarda Rakowicza musiał wziąć  udany rewanż na Chilli Amigos za mecz z rundy zasadniczej, w której przegrał w stosunku 1-2. Bez zbędnego przedłużania – nie wziął. Ba, we wtorkowej serii gier team ‘Mordeczek’ zaprezentował się na tle tego samego rywala jeszcze gorzej niż miesiąc temu i zamiast wygranej, Kryj Ryj nie zgarnął ani jednego punktu. To oczywiście sprawiło, że szansę ‘Amigos’ na medale bardzo mocno wzrosły. Nie jest to rzecz jasna zbyt dobra wiadomość dla Aqua Volley, która owszem – rozegrała mniej spotkań niż ‘Amigos’, ale aktualnie to oni grają pod presją. Jeśli dziś team Mateusza Drężka nie wygra z Kryj Ryj to bardzo mocno skomplikuje sobie sytuację, która do niedawna wydawała się komfortowa. Tak było chociażby w rundzie zasadniczej, w której Aqua wygrywała z dzisiejszym rywalem w stosunku 2-1. Dziś gracze w ciemnych strojach podchodzą do meczu z zupełnie innym nastawieniem. Jeśli wygrają bowiem za komplet oczek to w ligowej tabeli zrównają się z wiceliderem rozgrywek. Aktualnie zastanawiamy się nad tym czy dwie porażki z rzędu z Krakenem nie złamały drużyny Aqua Volley i czy ci – będą w stanie zakończyć udanie sezon. Cóż, za kilka godzin będziemy już nieco mądrzejsi.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

AiP – Speednet

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Jest już naprawdę blisko. Po ostatnim tryumfie z CTO Volley za komplet punktów, Speednet umocnił się na pierwszym miejscu w ligowej tabeli i od tytułu mistrzowskiego dzielą ich już trzy kroki. To na co warto zwrócić uwagę to fakt, że ‘Programiści’ mają aktualnie handicap w postaci trzech punktów przewagi nad drugim w tabeli Bossmanem. To oznacza, że mają pewien margines błędu. Z całą pewnością  nie chcieliby go jednak wykorzystywać już w środowy wieczór. W naszym odczuciu są oni wyraźnym faworytem starcia i dość prawdopodobnym wynikiem jest powtórka z sezonu zasadniczego, w którym Speednet wygrał za komplet punktów. Taki scenariusz nie jest bynajmniej tylko naszym wymysłem. Na wygraną Speednetu wskazuje ponad…80% typerów. Połowa z nich stawia, że będzie to komplet oczek. Jeśli by tak faktycznie było to gracze w różowych strojach mieliby już 27 punktów. Warto przypomnieć, że równo rok temu, Eko-Hurt wygrywał ligowe zmagania z 26 oczkami, a Speednet ma przecież w zanadrzu jeszcze dwa mecze. Oczywiście  nie ma co dzielić punktów na ‘żywym AiP’. Z tego co słyszymy Speednet może mieć w środowy wieczór pewne problemy kadrowe, a to z kolei sprawia, że szanse zespoły Adriana Ossowskiego rosną. Z drugiej strony pamiętajmy, że ‘Przyjaciele’ wciąż mają realną szansę na pierwsze w historii podium w pierwszej lidze. Aby tak się jednak stało, muszą oni punktować. Również z rywalami z ligowego topu.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

AXIS – Challengers

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Choć jest naprawdę źle i ‘pacjent leży już na OIOMie’ to jest jeszcze szansa na to, by obecny sezon dało się uratować. W zdecydowanie gorszym położeniu znajdują się gracze AXIS, którzy do spotkania przystępują jako ostatnia drużyna w ligowej tabeli. Podkreślaliśmy to wielokrotnie, ale spośród pięciu drużyn, które walczą aktualnie o utrzymanie to AXIS zdaje się być aktualnie w najgorszej dyspozycji. Kiedy spojrzymy na obecny sezon to trudno nie zarzucić małej szyderki i z tego miejsca zaproponować ‘Czerownym’ grę w popularnym programie w TVP – 1 z 10. Tak się składa, że gracze AXIS wygrali w obecnej kampanii zaledwie jedno z dziesięciu spotkań i jest to wynik zawstydzający. Tak jak wspomnieliśmy jednak na wstępie, jeszcze nie wszystko stracone. W trzech ostatnich meczach sezonu, AXIS zmierzy się z Challengersami, Flotą TGD Team oraz Dream Volley. Wszystkie z wymienionych drużyn znajdują się w zagrożonej strefie i może się okazać, że AXIS rzutem na taśmę się utrzyma. Więcej szans na realizacje wspomnianego celu ma rzecz jasna ekipa Wojciecha Lewińskiego – Challengers. Nie dość, że mają oni o cztery punkty więcej od swojego rywala to na dodatek rozegrali od nich o jedno spotkanie mniej. Jeśli środowy wieczór potoczy się po ich myśli to oddalą od siebie kłopoty. Nos podpowiada nam, że to właśnie beniaminek jest faworytem dzisiejszego starcia.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

DNV VG – MPS Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Ależ to jest kapitalny okres drużyny DNV VG. Podkreślaliśmy to wiele razy. Sezon Jesien’24, team ‘żółto-czarnych’ rozpoczął dość niemrawo i bardzo często męczył się z niżej notowanymi rywalami. Kiedy uznaliśmy, że gra na ‘pół gwizdka’ wyeliminuje ich z walki o awans do elity, ‘żółto-czarni’ odpalili prawdziwą rakietę. Aby dobrze zobrazować postawę drużyny to w obecnej kampanii przypominają oni uruchomiony piekarnik, który dopiero z czasem nabiera odpowiedniej temperatury. W naszym odczuciu, DNV VG złapał najlepszą formę na kluczowe spotkania i w czterech ostatnich meczach zgarnęli komplet 12 oczek. Sytuacja jest tym bardziej imponująca kiedy weźmiemy pod uwagę to z kim wówczas rywalizowali. Mowa tu bowiem o trzech poważnych kandydatach do podium rozgrywek oraz zawsze groźnym Złomowcu. WOW. Kapitalnie. Forma trzykrotnych Mistrzów SL3 nie przeszła bez echa. To właśnie DNV VG było bardzo często wskazywane w facebookowym konkursie jako team, który awansuje za chwilę do pierwszej ligi. Aby tak się jednak stało, weterani SL3 (dwanaście sezonów!) muszą wygrać spotkanie z…odwiecznym rywalem. Z pewnością są zdecydowanym faworytem. Zespół MPS przeżywa aktualnie największy kryzys odkąd powstała drużyna czyli ośmiu lat. Ledwie co byli wicemistrzem SL3, a dziś bronią się przed spadkiem do trzeciej ligi. Coraz więcej znaków wskazuje na to, że będzie to walka nierówna i w dwa sezony MPS spadnie z pierwszej do trzeciej ligi. Niebywałe.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

AiP – Bossman Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Wszystko wskazuje na to, że kwestia tytułu mistrzowskiego w sezonie Jesień’24 rozstrzygnie się pomiędzy dwiema drużynami. Mowa tu o Speednecie oraz Bossmanie. Co ciekawe, formę obu wspomnianych drużyn sprawdzi dziś wieczorem ekipa AiP, która najpierw zmierzy się z liderem, a następnie wiceliderem rozgrywek. Choć logika podpowiada, że Bossman oraz Speednet będą wyraźnymi faworytami spotkań to trudno uwierzyć nam w scenariusz, w którym AiP nie powalczyłoby w obu meczach o co najmniej jeden punkt. Podobnie jak w przypadku meczu ze Speednetem tak i tym razem stawiamy na podział punktów, a jeśli faktycznie tak będzie to dwie czołowe drużyny sezonu Jesień’24 zachowają wobec siebie status quo. Jeśli chodzi o Bossmana to team Jakuba Kłobuckiego przystąpi do meczu po zwycięstwie z BEemką Volley. Choć w naszym odczuciu faworytem wspomnianego meczu byli rywale to finalnie zespół z puszką piwa w logo cieszył się ze zwycięstwa. Wspomniana wygrana poza bardzo ważnymi punktami sprawiła jeszcze, że obalona została teza, w której Bossmana można było przyrównać do biegacza, który iście sprinterskim tempem zaczął dystans 1500 metrów i po pokonaniu 400 metrów, wyraźnie zwolnił. Kto wie, być może forma wróciła na ten najważniejszy moment sezonu? Należy to podkreślić bardzo wyraźnie – wciąż są ‘Panami sytuacji’. Jeśli wygrają wszystko do końca za komplet punktów, zostaną Mistrzem dwunastego sezonu Inter Marine SL3.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

BES Boys BLUM – Challengers

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Pompowany od kilku tygodni balonik został w poniedziałkowej serii gier przebity. Mowa tu rzecz jasna o drużynie BES Boys BLUM, która rywalizowała z 22 BLT Malbork i we wspomnianym spotkaniu nie zdobyła choćby punktu. To w sposób oczywisty przekłada się na ich sytuację w tabeli i kwestie potencjalnego awansu do pierwszej ligi. Oczywiście – wciąż jest na to szansa i jeszcze nie wszystko zostało przesądzone. Faktem natomiast jest, że w ostatnim czasie gracze Daniela Bąby nie zachwycają tak jak jeszcze kilka tygodni temu. Dość powiedzieć, że w sześciu ostatnich spotkaniach, ‘Chłopcy’ tylko raz zdołali wygrać za komplet punktów. W pozostałych meczach albo dzielili się dorobkiem z rywalami, albo w najgorszym przypadku przegrywali. W środowy wieczór team Daniela Bąby podejmie drużynę Challengers i z kilku powodów będzie to dla nich spotkanie szczególne. Pierwszą kwestią jest rzecz jasna to, że zwycięstwo za komplet punktów wydłuży ich szansę na bezpośredni awans do elity. Drugą sprawą jest to, że obie drużyny mają ze sobą ‘rachunki do wyrównania’. Choć w poprzednim sezonie, po którym obie drużyny awansowały do drugiej ligi, BES Boys BLUM wygrali wszystkie spotkania w sezonie to koniec końców i tak zajęli miejsce za Challengersami. Środowy mecz nie będzie bynajmniej meczem szczególnym wyłącznie dla ekipy BBB. Challengersi wciąż nie mają pewnego utrzymania w drugiej lidze a każdy punkt ich do tego przybliża. Sądzimy, że w meczu dojdzie do podziału punktów z korzyścią dla BES Boys BLUM.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

MATCHDAY #33

We wtorek siódme zwycięstwo z rzędu, które przybliża drużynę do medali odniosła drużyna Chilli Amigos. Ponadto bardzo ważne mecze w kontekście walki o utrzymanie wygrały drużyny Eko-Hurt oraz Flota TGD Team. Zapraszamy na podsumowanie!

Kryj Ryj – Chilli Amigos 0-3 (17-21; 18-21; 12-21)

Parafrazując słynną przed laty piosenkę Britney Spears napiszemy – Oops, they did it again! To co robi aktualnie Chilli Amigos przypomina lawinę. Jak wiadomo – ta rozpoczyna się zazwyczaj od małej śnieżki by po chwili zniszczyć wszystko co napotka na swojej drodze. Ledwie kilka tygodni temu, gracze w czerwonych strojach zastanawiali się nad sensem dalszego grania. Był to czas, w którym wszyscy z nich dworowali a morale drużyny były na samym dnie. Wszystko zmieniło się 8 października. Od tamtej pory Chilli wygrało siedem spotkań z rzędu, po których wskoczyli na trzecie miejsce w ligowej tabeli. Dziś już nikt się nie śmieje. Dziś drużyny na widok czerwonych papryczek podchodzą z dystansem. Myślą – będzie zbyt pikantnie. Respekt do rywala, któremu w ostatnim czasie wszystko wychodzi było czuć od pierwszego gwizdka sędziego. Po dobrej grze w ataku, team w czerwonych strojach objął prowadzenie 13-9 i z krótką przerwą, kilkupunktowe prowadzenie dowieźli do samego końca (21-17). Choć wynik był bardzo zbliżony do premierowej partii to jednak mamy poczucie, że mecz wyrównał się dopiero w środkowej odsłonie. Po kilku niekorzystnych decyzjach dla ‘Amigos’, zespół Kryj Ryj objął prowadzenie 14-12. Po chwili ‘Amigos’ wyrównali a po dwóch bardzo ważnych punktach środkowego – Filipa Kosewskiego, objęli prowadzenie 16-14. Choć w dalszej części ‘Mordeczki’ podjęły jeszcze walkę to po dwóch błędach w końcówce, z drugiego punktu cieszyli się gracze Chilli Amigos. Niepowodzenie z dwóch pierwszych setów ewidentnie podcięło skrzydła drużynie Kryj Ryj, która w trzeciej partii ‘nie była już sobą, o nie’. Po punktach środkowych – Chilli objęło prowadzenie 11-3 i stało się jasne, że za chwilę będą cieszyli się z arcyważnej wygranej za komplet punktów. Wow – to się naprawdę dzieje!

Tiger Team – Oliwa Team 0-3 (14-21; 19-21; 14-21)

Wtorkowe spotkanie było dla ‘Tygrysów’ przedostatnią szansą na odniesienie pierwszego zwycięstwa w sezonie Jesień’24. To, że nawet przeciwko dobrej Oliwie jest to możliwe, pokazała ostatnio ekipa Wolves Volley, która mimo iż nie była faworytem meczu, zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Z takiej, a z pewnością nie w pierwszym secie nie zaprezentowała się jednak ekipa ‘Tygrysów’, która rozpoczęła spotkanie w swoim stylu. Od samego początku spotkania Tiger Team nie mógł znaleźć skutecznego sposobu na to by zdobywać punkty. Ba – rywale nie chcieli im w tym przesadnie pomagać, bo sami popełniali mało błędów i na półmetku seta mieliśmy prowadzenie Oliwy 11-4. Choć w dalszej części Oliwa prowadziła już…17-7 to w końcowej fazie seta zlitowali się nieco nad chwiejącym przeciwnikiem i zamiast go wykończyć – pozwolili im na zdobycie kilku punktów. Tak czy siak – było to absolutnie jednostronne widowisko. Niezbyt nachalna postawa przeciwników mogła nieco uśpić czujność rywali, którzy w drugiej części seta nie zdołali tak stłamsić rywali. Choć rozpoczęło się dla Oliwy kapitalnie i po punkcie Pawła Jasnocha prowadzili już 6-1 to w dalszej części seta, Tiger Team poprawił przyjęcie i zaprezentował zdecydowanie inną siatkówkę. Wyrównana gra obu drużyn trwała do stanu po 16. Dopiero pod koniec Oliwa uzyskała dwa punkty przewagi, której nie roztrwonili już do końca (21-19). Jeśli ktoś po drugim secie miał nadzieje na to, że w trzeciej partii będzie równie ciekawie – musiał czuć się rozczarowany. Już na półmetku seta stało się jasne, że to Oliwa po chwili wygra. Po ataku Adriana Jaromka było bowiem 11-6. Dalsza część seta to kontynuacja dobrej gry faworyta spotkania, który finalnie wygrał partię do 14, a cały mecz 3-0 poniekąd rehabilitując się za ostatnią porażkę.

Craftvena – Siatkersi 2-1 (21-17; 18-21; 21-16)

Kurczę, nie chcielibyśmy być źle odebrani. Wiemy, że bardzo często narzekamy i marudzimy. Wiemy, ze zamiast pochwalić – wolimy trzykrotnie skrytykować. Wiemy również, że jest to opis meczu czwartej ligi grupy B, ale na Boga – tak dużej niedokładności to nie widzieliśmy od dłuższego czasu. No bo przecież nie jest tak, że jedni i drudzy nie potrafią grać. Nie jest tak, że zawodnicy obu drużyn nie wiedzą, że akcje dzielą się na trzy sekwencję – przyjęcie – rozegranie – atak. We wtorkowy wieczór były momenty, w których obie drużyny próbowały zaskakiwać rywali palcami z pierwszej piłki. Ci drudzy nie pozostawiali rzecz jasna dłużni i odpowiadali tym samym, a gra wyglądała na zasadzie ‘oddajmy piłkę rywalom, niech oni się martwią co z nią zrobić’. Ok – kończymy powoli marudzenie, ale żeby nie było, że wymyślamy, naszej tezy bronią statystyki. Nie pamiętamy bowiem meczu, w którym żadna z drużyn nie zdobyłaby 30 punktów. Pierwszy set to nieznaczna przewaga Craftveny, która po ataku Mateusza Rysia, objęła prowadzenie 16-12 i po chwili cieszyła się z wygrania do 17. Drugi set to zwrot akcji. Choć team ‘Rzemieślników’ prowadził 14-11 to finalnie nie zdołał dociągnąć prowadzenia do końca. Zastanawiamy się na ile wpływ miała sytuacja przy stanie 14-12, w której dość niebezpiecznie zderzyło się dwóch ‘Rzemieślników’. W końcówce seta, punkty pieczętujące wygraną Siatkersów zapewnili Filip Silwanowicz oraz Sebastian Wilma (21-18). Ostatni set rywalizacji rozpoczął się lepiej dla Siatkersów, którzy bardzo głośno celebrowali każdy zdobyty punkt (5-2). Po chwili Craftvena się jednak przebudziła i w drugiej części seta doprowadzili do prowadzenia 16-14, którego nie wypuścili już do końca.

Flota TGD Team – Złomowiec Gdańsk 3-0 (21-12; 26-24; 21-18)

Czy jesteśmy jakoś przesadnie zaskoczeni? Absolutnie nie. Chodzi bowiem o Robin Hooda Inter Marine SL3 – Złomowca Gdańsk, który od kilku sezonów zabiera punkty bogatym, a rozdaje biednym. Oj, historia lubi się powtarzać. MPS Volley, Dream Volley oraz Challengers liczyli na to, że ‘Złomki’ ograją swojego rywala za komplet punktów. Liczyli podobnie jak liczyli kiedyś gracze AXIS i podobnie jak wówczas – skończyło się tak samo. ‘Złomki’ wyznają zasadę, ‘umiesz liczyć, licz na siebie’. Owszem, team w miedzianych strojach niby chciał wygrać, ale nie mamy poczucia, że na parkiecie zostawili serducho w 100%. Zupełnie inne wrażenia mamy po Flocie TGD Team, która w końcówce sezonu imponuje formą i wczoraj zrobiła bardzo duży krok w kierunku utrzymania w drugiej lidze. Co to by była za historia. Drużyna, która była na początku wytykana palcami dziś przechodzi metamorfozę, po której ogrywają tuzy drugiej ligi – Hydrę oraz Złomowca. Pierwszy set rywalizacji to absolutna dominacja zespołu Karoliny Kirszensztein. Już na półmetku Flota TGD prowadziła…14-5. Kiedy zanosiło się na prawdziwy pogrom, ‘Złomki’ się nieco ogarnęły i finalnie zgarnęli 12 oczek. Środkowa odsłona to zdecydowanie najciekawsza część spotkania, w której oglądaliśmy walkę punkt za punkt od początku aż do samego końca. Warto podkreślić tu sytuację z końcówki seta, która być może zaważy o tym, która z drużyn spadnie z drugiej do trzeciej ligi. Po jednym z ataków Floty, sędzia prowadzący zawody przyznał punkt Złomowcowi co wzbudziło natychmiastowe pretensje drużyny walczącej o utrzymanie. Team w miedzianych strojach raz jeszcze pokazał, że zasady fair-play nie są im obce i po chwili Flota cieszyła się z drugiego punktu w meczu dającego im tym samym wygraną. Wow – szacuneczek. Ostatni set to partia, w której Złomowiec kontynuował grę, w której popełniał dużą liczbę błędów. To między innymi dlatego Flota objęła na półmetku prowadzenie 11-6, którego nie wypuściła już do końca (21-18) i zrobiła ogromy krok w kierunku utrzymania w drugiej lidze.

Szach-Mat – EKO-HURT 1-2 (19-21; 19-21; 21-18)

Nie mamy co do tego wątpliwości. Dla ‘Hurtowników’ był to jeden z najważniejszych spotkań z kilku ostatnich sezonów. Na szali znajdywało się bowiem to czy team Konrada Gawrewicza po raz pierwszy w historii spadnie do niższej klasy rozgrywkowej. Potencjalna wygrana z Szach-Matem sprawiała, że czarne myśli, przynajmniej na jakiś czas zostały oddalone. Początek spotkania należał zdecydowanie do Eko-Hurtu, którzy po trzech blokach ‘na dzień dobry’ Konrada Gawrewicza, objęli prowadzenie 5-1. Do pewnego momentu, przewaga Eko-Hurtu nie topniała. Po ataku Wojtka Ingielewicza było bowiem 14-10 a w dalszej części 18-15. Choć sytuacja Eko-Hurtu wydawała się komfortowa to po bloku Michała Bilickiego oraz asie serwisowym Michała Przekopa, Szach-Mat doprowadził do wyrównania po 18. Kiedy wydawało się, że team Dawida Kołodzieja zdołał ‘złamać przeciwnika’ i za chwilę wygra, popełnili oni kilka błędów w końcówce i z pierwszego seta cieszyli się gracze Eko-Hurt. Środkowa odsłona rozpoczęła się lepiej dla ‘Szachistów’, którzy zaczęli od prowadzenia 7-4. Po chwili trzema asami serwisowymi ‘z góry’ popisał się Wojtek Ingielewicz, który w pojedynkę doprowadził do zniwelowania strat do stanu 7-6. Dalsza część seta to wymiana ciosów, po których mieliśmy remis 12-12. Po raz kolejny dobrą robotę wykonał jednak atakujący Eko-Hurtu, który wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 16-14. Skromna zaliczka wystarczyła po chwili do tego by przedostatnia drużyna w tabeli cieszyła się z drugiego punktu w meczu (21-19). Ostatni set to wielka szansa Eko-Hurtu na komplet oczek. Choć pod koniec prowadzili 17-16 to w końcowej fazie seta, Szach-Mat wskoczył na wysokie obroty i finalnie to oni zgarnęli ostatni punkt w meczu. Kto wie – być może właśnie na wagę utrzymania.

Port Gdańsk – ACTIVNI Gdańsk 2-1 (16-21; 21-11; 21-17)

Spośród wszystkich 48 drużyn w lidze – to właśnie Port Gdańsk skończył sezon jako pierwszy zespół. Ligowe ostatki wyzwoliły w ‘Portowcach’ specjalną mobilizację. W obozie ‘z doków’ miano bowiem świadomość, że team wciąż nie jest pewny utrzymania w lidze oraz tego czy nie będą musieli gracz meczu barażowego. Pierwszy set rywalizacji podsycił tylko te obawy, bo faworyzowana drużyna od samego początku meczu miała spore problemy ze sforsowaniem zasieków rywali. Pierwszy set to wyrównana walka od samego początku aż do stanu 15-15. W końcówce seta ‘Portowcy’ popełnili kilka błędów na zagrywce oraz w ataku i po chwili, dość zaskakująco z pierwszego punktu w meczu cieszyli się ACTIVNI. Niestety dla nich – to by było na tyle z dobrych wiadomości. W drugim secie rywalizacji oglądaliśmy bowiem drużynę dobrze znaną z obecnego sezonu. Znaną z tego, że gra słabo, wolno, niedokładnie, niechlujnie. Po bardzo chaotycznej pierwszej części seta, ‘Portowcy’ objęli prowadzenie 10-6. W dalszej części dwoma asami serwisowymi popisał się Paweł Dobrzeniecki i zasadniczo – było już pozamiatane (17-10 -> 21-11). Decydujący o zwycięstwie set nie przyniósł zaskakujących rozstrzygnięć. Choć do połowy seta ACTIVNI trzymali fason (10-10) to po dłuższym przestoju ACTIVNYCH, zespół Arkadiusza Sojko objął prowadzenie 17-12 i po chwili cieszył się z pozytywnego zakończenia sezonu Jesień’24. Choć mogło być kilka punktów więcej to 15 oczek w najsilniejszej trzeciej lidze w historii jest naprawdę dobrym wynikiem. A ACTIVNI? Cóż –  mają jeszcze szansę na utrzymanie, ale te zdają się być już naprawdę małe.

Zapowiedź – MATCHDAY #33

We wtorkowej serii gier dojdzie do kilku ważnych spotkań w kontekście utrzymania. W elicie zmierzą się gracze Eko-Hurtu z Szach-Matem. W drugiej lidze o utrzymanie powalczy Flota TGD Team, natomiast w trzeciej – ACTIVNI z Portem Gdańsk. Zapraszamy na zapowiedź!

Kryj Ryj – Chilli Amigos

Godz.: 20:30, boisko nr: 1

Ledwie kilkanaście dni temu ważyły się ostatecznego kształtu grup mistrzowskiej oraz B. Bardzo ważne mecze rozgrywały wówczas ekipy Kryj Ryj oraz Chilli Amigos. Ci pierwsi rywalizowali z BVT Gdańsk, Chilli Amigos natomiast grało z odwiecznym rywalem – Craftveną. Dzięki wygranym, drużyny, które zmierzą się dziś na boisku numer 1 wylądowały finalnie w grupie walczącej o medale. Choć po podziale na grupy wydawało się, że wtorkowi rywale nie odegrają w grupie mistrzowskiej zbyt ważnej roli, to aktualnie nie jesteśmy tego już tak pewni. Mowa tu przede wszystkim o Chilli Amigos, które aktualnie imponuje formą. Ich ostatnia bardzo ważna wygrana za komplet punktów z BRUXELĄ była…szóstą wygraną z rzędu! Co ciekawe, wspomniana seria rozpoczęła się nieco ponad miesiąc temu – 8 października od meczu z…Kryj Ryj! Jeśli wspaniała passa drużyny w czerwonych strojach będzie trwać dalej i dziś wygrają po raz kolejny, to szanse na podium rozgrywek staną się już bardzo realne. Trzeba wziąć bowiem pod uwagę bezpośredni pojedynek z Aquą Volley, do którego dojdzie w kolejnym tygodniu. Gdyby tak się stało i faktycznie Chilli wskoczyłoby na podium, byłby to jeden z największych come-backów w historii rozgrywek, w których doszło już do ponad 2700 spotkań. Oczywiście inny plan na wtorkowy wieczór mają gracze Kryj Ryj, którzy przegrali na początek grupy mistrzowskiej z Kraken Team. To oczywiście żaden wstyd, bo Kraken zapewnił sobie tytuł mistrzowski oraz awans do trzeciej ligi. Jeśli jednak ‘Mordeczki’ wygrają trzy najbliższe spotkania to kto wie…O to będzie jednak piekielnie trudno. Wydaje się, że już pierwszy krok – z Chilli Amigos okaże się niemożliwy do zrealizowania.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Tiger Team – Oliwa Team

Godz.: 20:30, boisko nr: 2

Cała Oliwa. Kiedy zespół Adama Wyrzykowskiego okrzyknęliśmy drużyną z największym potencjałem i wróżyliśmy im walkę o awans w przyszłym sezonie – ci zawiedli. Nie, że bylibyśmy jakoś przesadnie zdziwieni. Od dawna powtarzamy, że największym problemem drużyny z ‘serca Gdańska’ jest problem z ustabilizowaniem formy na wysokim poziomie. Mecze doskonałe jak te ze Spontanem czy Osadą Truso, Oliwa przeplata tymi bardzo słabymi jak z Wolves Volley. Taki, a nie inny obraz drużyny sprawia, że Oliwa znajduje się mniej więcej w połowie trzecioligowej stawki i gdybyśmy mieli przyrównywać ich do drużyny z wyższej ligi, bez wahania wskazalibyśmy na Złomowca Gdańsk. Takie porównanie jest z jednej strony bardzo dobrą informacją, mówimy tu o solidnej marce. Z drugiej strony sprawia, że nie mamy 100% przekonania czy aby na pewno Oliwa poradzi sobie z Tigerem. Choć szanse na tryumf ‘czerwona latarnia ligi’ ma matematyczne, to jednak wciąż trudno uwierzyć nam, że to właśnie Tiger pozostaje jedyną drużyną spośród 48 ekip, która w obecnej kampanii nie wygrała choćby meczu. Zespół Dawida Staszyńskiego ma dwie okazje by to zmienić. We wtorek zmierzą się z Oliwą, natomiast jutro z Maritexem i może się okazać, że dla tych drugich będzie to mecz o ‘być albo nie być’ w trzecioligowych rozgrywkach. Czy Tiger zdoła się przełamać i z podniesioną głową spaść do czwartej ligi? Przekonamy się o tym w przeciągu kilkudziesięciu godzin.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

Craftvena – Siatkersi

Godz.: 20:30, boisko nr: 3

Po wygranej za komplet punktów z Hapag-Lloyd, Craftvena została liderem czwartej ligi grupy B z dorobkiem 16 punktów w 10 meczach. Nie będziemy nikogo czarować, nie jest to z pewnością jakiś powód do optymizmu. ‘Rzemieślnicy’ z zazdrością zerkają bowiem na to, co dzieje się w grupie mistrzowskiej, gdzie Chilli Amigos wciąż ma realną szansę na podium rozgrywek. Gdyby tylko Craftvena mogła cofnąć czas i raz jeszcze zmierzyć się z Chilli. To oczywiście niemożliwe, ale chcieliśmy podkreślić jak mało drużynę Bartka Zakrzewskiego dzieliło od tego, by być obecnie w zupełnie innym miejscu. Obecny sezon to oczywista nauczka dla ‘Rzemieślników’, że warto walczyć od samego początku sezonu i robić wszystko, by nawet w przegranych spotkaniach nie wracać do domów bez punktu na koncie. Pozostałe trzy mecze sezonu Craftvena powinna potraktować jako cenne doświadczenie przed zmaganiami, do których dojdzie na wiosnę. We wtorkowy wieczór ‘Rzemieślnicy’ zmierzą się z Siatkersami, którzy przystąpią do drugiego spotkania w obecnym tygodniu rozgrywek. Wczoraj byli stosunkowo blisko, by ograć faworyzowane BVT Gdańsk. Ba, przy odrobinie szczęścia mogło skończyć się wynikiem 3-0. Niestety dla nich, mimo prowadzenia w drugim oraz trzecim secie Siatkersi dali sobie wyrwać zwycięstwo z rąk (1-2). Jak będzie dzisiaj? Ostatnie spotkanie obu drużyn zakończyło się kompletem oczek Craftveny. Sądzimy, że dziś wieczorem może być podobnie.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak):

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Flota TGD Team – Złomowiec Gdańsk

Nie oszukujmy się. Przez większość sezonu sytuacja Floty TGD Team wydawała się być beznadziejna do tego stopnia, że chyba nikt poza samymi zainteresowanymi nie wierzył w to, że Flocie uda się utrzymać. Perspektywa zmieniła się w ostatnich tygodniach, bo nie dość, że Flota TGD skubała punkty w niemal każdym meczu, to w swoim ostatnim spotkaniu sensacyjnie ograli Hydrę Volleyball Team. Dzięki temu, przy równej liczbie rozegranych spotkań co AXIS, Dream Volley oraz MPS Volley wskoczyli z ostatniego na dwunaste miejsce w lidze. To oznacza, że jeśli sezon kończyłby się w chwili pisania zapowiedzi – Flota wystąpiłaby w meczu barażowym o prawo gry w drugiej lidze. Cała historia drużyny Krzysztofa Misztala dowodzi, jak bardzo ważne są pojedyncze sety nawet wtedy, gdy przegrywa się mecz. Tak czy siak – do zakończenia sezonu Flocie pozostały trzy spotkania. Dziś ze Złomowcem oraz 22 BLT Malbork a także AXIS. O ile sprawa z AXIS jest dyskusyjna, tak w dwóch pozostałych spotkaniach Flota nie będzie faworytem. Co ciekawe, Złomowiec do spotkania podejdzie świeżo po ograniu tego samego rywala co Flota TGD. 7 listopada team Witolda Klimasa ograł za komplet punktów Hydrę Volleyball Team i udowodnił, że jest w stanie rywalizować z najsilniejszymi. Jak w SL3 przekonywaliśmy się jednak wielokrotnie, problemem drużyny w miedzianych strojach nie jest rywalizacja z drużynami z ligowego topu. Gorzej idzie im bowiem, kiedy mierzą się z teoretycznie słabszymi rywalami. Mimo to, stawiamy na wynik 2-1 dla ‘Złomków’.

Godz.: 21:30, boisko nr: 1

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

Szach-Mat – Eko-Hurt

Godz.: 21:30, boisko nr: 2

Napisać, że to ważny mecz dla obu drużyn to nic nie napisać. Na finiszu grupy spadkowej, w zdecydowanie lepszej sytuacji znajdują się aktualnie gracze Szach-Matu, którzy rozegrali co prawda jedno spotkanie więcej niż Eko-Hurt, ale mają na swoim koncie aż o pięć punktów więcej. Trzeba to powiedzieć wprost – są już o włos od zapewnienia sobie utrzymania. Co ciekawe, bardzo dużo wskazywało na to, że dla ‘Szachistów’ dzisiejsze spotkanie będzie meczem ‘o pietruszkę’. Stałoby się tak wówczas, gdyby zespół Dawida Kołodzieja nie przegrał sensacyjnie ze Staltestem Pomorze. Mimo umówmy się – blamażu, zespół w czarnych strojach zareagował nazajutrz w najlepszy możliwy sposób i wygrał z jednym z głównych rywali w walce o utrzymanie – ekipą Old Boys. Jeśli dziś wygrają ponownie, to na 99% zrealizują swój cel i na wiosnę zobaczymy ich na pierwszoligowych parkietach. Oczywiście wiązałoby się to z ogromnymi problemami Eko-Hurtu, który zdaje się być już jedną nogą w drugiej lidze. Zespół Konrada Gawrewicza przegrał w obecnej kampanii aż siedem z dziesięciu spotkań. Dodatkowo ich obecna forma nie sprawia, że moglibyśmy myśleć o jakiejś cudownej zmianie. Prawdę mówiąc – ‘Hurtownicy’ nie grają aktualnie zbyt dobrze i nie mamy absolutnie poczucia, że mogłoby się to za chwilę zmienić. W związku z tym oraz dużo lepszym sezonem w wydaniu Szach-Matu, stawiamy na team Dawida Kołodzieja.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Port Gdańsk – ACTIVNI Gdańsk

Godz.: 21:30, boisko nr: 3

Spośród wszystkich drużyn grających w sezonie Jesień’24 to właśnie Port Gdańsk będzie ekipą, która jako pierwsza zakończy ligowe zmagania. Mowa tu rzecz jasna o sezonie zasadniczym, do którego nie wliczamy potencjalnego barażu. Aktualnie ‘Portowcy’ plasują się bowiem na 10 miejscu w lidze i wciąż nie mogą być pewni utrzymania. W dwunastu spotkaniach zespół Arkadiusza Sojko zgromadził co prawda 13 punktów, które historycznie wystarczały do bezpiecznego ‘przezimowania’, ale no właśnie – czy tym razem będzie podobnie? Zdecydowanie inny plan na wtorkowy wieczór ma drużyna Artura Kurkowskiego – ACTIVNI Gdańsk. Sytuacja medalistów z poprzednich sezonów jest aktualnie bardzo nieciekawa. ACTIVNI plasują się bowiem na przedostatnim miejscu w ligowej tabeli i bardzo duża część społeczności SL3 to właśnie ich wskazuje jako pewniaka do spadku. Do wtorkowego spotkania poza tym, że z nadzieją ACTIVNI podejdą po emocjonującym, aczkolwiek przegranym meczu z BL Volley. Gdyby w ostatnim spotkaniu graczom Artura Kurkowskiego nie zabrakło nieco zimnej krwi i wygraliby oni finalnie z BL Volley, ich aktualna sytuacja byłaby o wiele lepsza. Tak czy siak ACTIVNI wciąż są w grze. W trzech najbliższych meczach, w których zmierzą się oni z Portem, Bayerem oraz Inter Marine Masters muszą zdobyć 3-4 punkty. Choć nie będzie to łatwe zadanie to nie będzie również nieosiągalne. Przed nimi jeden z najważniejszych spotkań w SL3 w historii.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

MATCHDAY #32

W poniedziałkowy wieczór tytuły mistrzowskie w trzeciej oraz czwartej lidze zapewniły sobie drużyny Czerepachy Volley oraz Kraken Team. W meczu na szczycie drugiej ligi, 22 BLT Malbork ograła za komplet punktów drużynę BES Boys BLUM. Na brak emocji nie narzekaliśmy również w meczu trzeciej ligi, w której Inter Marie Masters ograli Osadę Truso w stosunku 3-0. Zapraszamy na podsumowanie!

Speednet 2 – Fux Pępowo 1-2 (21-23; 21-16; 16-21)

Spotkanie pomiędzy obiema drużynami było anonsowane jako mecz beniaminków drugiej ligi. Nieznacznym faworytem spotkania była dla nas ekipa z Pępowa, a wystawiając ‘Typ Redakcji’ kierowaliśmy się w dużej mierze aktualną formą obu ekip. Początek spotkania to jednak zupełnie inny obraz od tego, co sobie wyobrażaliśmy. To Speednet przejął inicjatywę i na półmetku seta prowadził 11-8. Po chwili zaczęły się dziać rzeczy, które wymykają się poza ramy logiki. Na początku Speednet wykorzystał przestój swoich rywali i objął prowadzenie 18-12. Kiedy wydawało się, że po chwili ‘Programiści’ będą się cieszyć z pierwszego punktu w meczu, tym razem to oni kompletnie stanęli. Po serii skutecznych ataków oraz bloków, ‘Koniczynki’ niwelowali stratę (19-15). Na trzy punkty rywali Speednet 2 odpowiedział atakiem Kamila Lewandowskiego, po którym mieli…pięć piłek setowych (20-15). Jak możecie się domyślać – nie udało im się tego dociągnąć i po dobrej zagrywce oraz wspomnianych już blokach w końcówce seta Fux zdołał odwrócić losy rywalizacji i wygrać do 21. Niesamowite. To, co nie udało się ‘Programistom’ w pierwszym secie, udało się finalnie w środkowej odsłonie. Podobnie jak w premierowej partii Speednet również wypracował sobie w drugiej części seta sporą zaliczkę (18-14). Tym razem zamiast nadstawić czterech liter rywalowi, Speednet doprowadził po chwili do wyrównania w setach (21-16). O zwycięstwie w meczu decydowała trzecia partia, która rozpoczęła się od konkretnego mordobicia w wykonaniu graczy z Pępowa. Po punkcie Sebastiana Markowskiego, ‘Koniczynki’ prowadziły już 11-6. Prawdę mówiąc wynik powinien być jeszcze wyższy, ale gracze z Pępowa ‘nie szanowali zagrywki’. Mimo tych małych niedoskonałości, byli po prostu zespołem lepszym. Kiedy na tablicy wyników było 17-10 dla zespołu Andrzeja Pipki, stało się jasne, która z drużyn wygra mecz.

Osada Truso – MiszMasz 3-0 (21-16; 21-19; 21-15)

Plan Osady Truso na poniedziałkową serię gier zakładał dwie wygrane za komplet punktów, po której Osada gwarantowałaby sobie awans do drugiej klasy rozgrywkowej. Pierwszym krokiem do realizacji celu było pokonanie MiszMaszu, który w ostatnim czasie wpadł w potężny dołek. Już chwilę po pierwszym gwizdku sędziego stało się jasne, że MiszMaszowi będzie bardzo trudno o niespodziankę. Po atakach Dawida Strzyżewskiego oraz Kamila Dobosza, Osada objęła prowadzenie 12-8. Choć z czasem MiszMasz doprowadził do wyrównania po 15, to po dobrej grze w obronie drużyny z Elbląga, po chwili cieszyli się oni z pierwszego punktu w meczu (21-16). Środkowa odsłona to szansa, na którą czekał MiszMasz. Wiadomym było bowiem, że jeden punkt diametralnie zmienia ich położenie w kontekście walki o utrzymanie. Choć Osada miała małą przewagę przez niemal całego seta, to po skutecznym ataku Mateusza Berbeki, MiszMasz zniwelował stratę do jednego oczka (17-16). Końcówka seta to jednak więcej zimnej krwi Osady, która po błędzie jednego z rywali, cieszyła się po chwili z drugiego punktu w meczu (21-19). Ostatni set nie przyniósł już jakiś większych emocji. Gracze Kacpra Bielińskiego dość szybko objęli kilkupunktowe prowadzenie (10-7), które pozwoliło im trzymać swojego rywala na dystans i w konsekwencji przyniosło im trzeci punkt w meczu (21-15). 

Czerepachy Volley – Team Spontan 2-1 (21-16; 21-18; 15-21)

Oj, Czerepachy Volley mogą czuć do nas żal i prawdę mówiąc – byłby on uzasadniony. Ledwie chwilę temu wspomnieliśmy bowiem o tym, że planem ‘Żółwi’ na obecny sezon było wygranie wszystkich 13 spotkań i zgarnięcie kompletu 39 oczek. Jak to w życiu bywa – dopóki o tym nie mówiliśmy, plan był realizowany w 100%. Od początku spotkania wszystko wskazywało na to, że passa będzie podtrzymana. ‘Żółwie’ weszli bowiem w mecz na bardzo wysokim poziomie, do którego Spontan nie mógł się zaadaptować. Po sporych problemach w przyjęciu zagrywki Kirila Bohdana, Czerepachy rozpoczęły partię od prowadzenia 9-3. Z czasem zagrywką popisał się Vlad Bodnar i na tablicy wyników było już 17-10. W końcowej fazie seta, team w zielonych strojach ewidentnie wyhamował i finalnie skończył partię wynikiem 21-16. Na półmetku środkowej odsłony, faworyzowany zespół prowadził 12-7. Z czasem w tryby maszyny dostał się jednak piasek i zespół Dawida Gałki zaczął popełniać sporo błędów, co w połączeniu z coraz lepszą grą Spontana sprawiło, że ich przewaga stopniała do jednego punktu (15-14). W końcówce seta team w zielonych strojach zdobył jednak kilka punktów blokiem i po chwili cieszył się z wygrania seta do 18. Trzecia partia to jednak zupełnie inna historia, w której Spontan prowadził na półmetku seta 10-6. Z czasem wszystko zdawało się wracać do normy i po kilku udanych akcjach, faworyzowana ekipa doprowadziła do wyrównania po 12. Po chwili popełnili jednak trzy błędy z rzędu, po których Spontan wyszedł na prowadzenie 15-12, którego nie wypuścił już do końca i pierwszy przegrany set w Inter Marine SL3 przez Czerepachy stał się faktem (21-15).

BRUXELA WEAR – Kraken Team 1-2 (10-21; 16-21; 21-18)

Już przed meczem stało się jasne, że jeśli Kraken Team nie przegra spotkania w stosunku 0-3, to zostanie Mistrzem czwartej ligi w sezonie Jesień’24. Oczywiście ‘Bestia’ chciała przypieczętować to na swoich zasadach i wygrać dwunasty mecz z rzędu. Już chwilę po pierwszym gwizdku sędziego wiedzieliśmy, że gracze Roberta Skwiercza są w gazie. Po sporej liczbie błędów rywali oraz skutecznej grze, Kraken objął na półmetku prowadzenie 12-5. W dalszej części seta BRUXELA nie była w stanie dorównać tempa rywalom i finalnie przegrali partię do 10, co było jednoznaczne z tym, że Kraken wygrał właśnie czwartoligowe zmagania. Radość w obozie Krakena nie była jednak przesadnie duża – ot ‘kolejny dzień w biurze’.  Drugi set rywalizacji rozpoczął się podobnie jak wyglądała premierowa partia. Po kilku składnych akcjach, Kraken odskoczył rywalom na cztery punkty (10-6) i mógł pozwolić sobie na to, by w dalszej części seta prowadzić z rywalem walkę punkt za punkt. Finalnie po kilkunastu minutach, Kraken mógł cieszyć się z dwunastej wygranej w sezonie Jesień’24 (21-16). Do rozegrania pozostał jeszcze trzeci mecz, który cóż za niespodzianka – rozpoczął się od prowadzenia ‘Bestii’. Po ataku Sebastiana Engelbrechta było 5-1 dla ‘Bestii’ i wszystko wskazywało na to, że idą po pełną pulę. W drugiej części seta drużynie w granatowych strojach siadło przyjęcie, po którym mieliśmy wyrównanie stanu rywalizacji (14-14). Końcowa faza seta to lepsza gra drużyny Jakuba Florczaka, która po skutecznych atakach Łukasza Turskiego, zagwarantowała sobie jeden punkt do ligowej tabeli. Kto wie czy nie był to punkt na wagę bezpośredniego awansu do trzeciej klasy rozgrywkowej. Niezależnie od tego, informacją dnia było jednak to, że Kraken zapewnił sobie tytuł mistrzowski. W przyszłym tygodniu powalczą o to by przejść przez sezon suchą stopą i zostać jedną z nielicznych drużyn, które wygrały wszystkie spotkania w edycji.

Osada Truso – Inter Marine Masters 0-3 (22-24; 18-21; 19-21)

Miał być awans, miało być świętowanie, miało być piwko w drodze powrotnej do Elbląga. Rzeczywistość w poniedziałkowy wieczór była jednak taka, że owszem – Osada zrealizowała plan, ale tylko połowicznie. Mowa tu o wygranej z MiszMaszem. Porównując to jednak do innej dyscypliny – w czasie, gdy MiszMasz można określić jako rywala z wagi koguciej, Inter Marine Masters było rywalem z wagi ciężkiej, który raz, że był wytrzymały na ciosy, a dwa, że sam bił bardzo mocno. Kiedy po dwóch atakach Grzegorza Myślińskiego w drugiej części premierowej partii było 16-14 dla Osady, gracze z Elbląga nie przypuszczali, że tak to się wszystko poukłada. Już po chwili ‘Mastersi’ dorzucali do koszyczka kolejne punkty. To, co było z pewnością siłą drużyny w białych trykotach to element nieprzewidywalności. Cztery kolejne punkty dla ‘Mastersów’ zdobywało bowiem…czterech różnych zawodników (Ragus, Kowalewski, Masiak, Chełmiński). W końcowej fazie seta Osada miała jednak jeszcze swoją szansę, ale nie zdołali wykorzystać piłki setowej i po ataku w aut oraz skutecznym bloku Andrzeja Masiaka, Inter Marine cieszyli się z wygranej pierwszego seta. W środkowej odsłonie obie drużyny nie zwalniały i prawdę mówiąc – trudno było się nudzić oglądając spotkanie z boiska numer 2. Zdecydowanie lepiej w partię weszli gracze w białych strojach, którzy wykorzystali problemy z koncentracją rywali. Po dwóch odgwizdanych dotknięciach siatki z rzędu przez drużynę występującą w delegacji, Inter Marine objęli prowadzenie 11-6. Po chwili zanotowali oni jednak spory przestój i mieli spory problem z tym by zrobić przejście (13-13). W dalszej części raz jeszcze podkręcili tempo i tym razem okazało się to skuteczne (21-18). Ostatni set rywalizacji to walka o szalenie ważny punkt dla układu tabeli. Wiecie – jeden punkt mniej dla bezpośredniego rywala w walce o srebrne medale, a jednocześnie jeden więcej dla siebie. Cóż – było o co walczyć. To, co wydarzyło się w trzecim secie wyglądało bardzo podobnie do premierowej partii. Po ataku kapitana – Kacpra Bielińskiego, Osada prowadziła 16-13, a mimo to – w dalszej części dała sobie wydrzeć zwycięstwo z rąk. Finalnie bardzo dobrze grający zawodnicy Inter Marine wygrali partię do 19, a cały mecz 3-0. Wow – to było naprawdę dobre!

Czerepachy Volley – MiszMasz 3-0 (21-18; 21-8; 21-15)

Dzieje się dokładnie to, o czym pisaliśmy w zapowiedziach przedmeczowych. Mowa rzecz jasna o tym, że MiszMasz dostał w poniedziałkowy wieczór dwa razy bęcki. Raz od Osady Truso, a raz od Czerepachów Volley. To z kolei sprawia, że ich sytuacja na jedną kolejkę przed końcem staje się dramatyczna. Jako, że w meczu z Oliwą, MiszMasz również nie będzie faworytem, nad drużyną Michała Grymuzy zbierają się czarne chmury. Jeśli chodzi o spotkanie z ‘Żółwiami’, w zapowiedzi wypunktowaliśmy siedem elementów, w których Czerepachy byli lepsi od swojego rywala. Mimo ogromnej dysproporcji ‘na papierze’, nie przekładało się to w jakiś szczególny sposób na grę obu drużyn w pierwszej odsłonie. Owszem, ‘Żółwie’ objęły na półmetku kilkupunktowe prowadzenie (13-9), ale po dobrej grze w bloku MiszMaszu, ex-drugoligowiec zdołał zniwelować stratę do jednego oczka (18-17). Ostatnie słowo w secie należało już do drużyny Dawida Gałki (21-18). Środkowa odsłona to partia, o której gracze MiszMaszu chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Set ten był bowiem ogromną dysproporcją i po problemach w rozegraniu i skończeniu ataków, MiszMasz nie był w stanie nawiązać walki (15-5, a następnie 21-8). Ostatni set to w miarę wyrównana gra do stanu 11-9 dla faworyzowanej ekipy, która po chwili wykorzystała gorszy fragment rywali i po asach serwisowych Łukasza Dębskiego, objęli prowadzenie 15-10, a następnie wygrali do 15. Co ciekawe, na boisku obok kończył się właśnie drugi set rywalizacji Inter Marine – Osada Truso, po którym stało się jasne, że Czerepachy zostały Mistrzem trzeciej ligi! Brawo!

BVT Gdańsk – Siatkersi 2-1 (14-21; 21-18; 21-18)

W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że ostatnie wyniki nakazują sądzić, że BVT przegra ósmy mecz w sezonie w stosunku 1-2. Mimo to uznaliśmy, że tym razem będzie inaczej i to właśnie ‘Bobry’ będą faworytem świątecznego grania. Siatkersi od pierwszego gwizdka sędziego zaczęli udowadniać to, co o nich wiemy od dawna. Gdyby mecze w Inter Marine SL3 kończyły się po pierwszym secie to dziś team Macieja Tarulewicza rywalizowałby w grupie mistrzowskiej. Pierwsza część seta to wymiana ciosów, po której na tablicy wyników mieliśmy remis po 12. W drugiej części team BVT miał coraz większe problemy w przyjęciu zagrywki rywali. Jeśli z kolei udało im się przyjąć to popełniali błędy w ataku. Efekt był taki, że Siatkersi wyszli na prowadzenie 16-12 i po chwili mogli cieszyć się z pierwszego punktu w meczu (21-14). Od początku drugiego seta wszystko zdawało układać się po myśli Siatkersów, którzy po bloku Sebastiana Wilmy, objęli prowadzenie 7-1! Jeśli zastanawiacie się czy taką zaliczkę można roztrwonić, spieszymy z odpowiedzią – da się. Już po chwili było bowiem 8-8. Siatkersi mieli w dalszej części kolejną szansę na zamknięcie meczu. Choć prowadzili 13-10, to po raz kolejny stracili prowadzenie (14-14). Jak to w życiu – czasami pojawia się druga szansa. Jeśli spartolimy i ją – tylko naiwniak wybacza sądząc, że za trzecim razem będzie inaczej. Tu trzeciej szansy nie było i ‘Bobry’ po punktach Sergiusza Kota oraz Karola Fidurskiego wygrały tę partię do 18. Decydujący o zwycięstwie set to stan po 14. Po dwóch atakach Michała Niewiadomskiego to Siatkersi byli bliżsi wygranej (16-14). Jak pamiętamy jednak z drugiej odsłony, prowadzenie to żadna gwarancja wygranej i tak było tym razem. Choć Siatkersi mogli wygrać spotkanie za komplet punktów to finalnie zgarniają tylko jeden. Takie mecze jak poniedziałkowy są jednak cenną lekcją, która może zaprocentować na przyszłość.

Old Boys – Staltest Pomorze 2-1 (21-15; 21-19; 19-21)

Gracze Staltestu znowu to zrobili. Kiedy team Arka Kozłowskiego zdobył pierwszy punkt z Eko-Hurtem, społeczność SL3 nie mogła w to uwierzyć. Z czasem zrobili to ponownie, w międzyczasie wygrali z Szach-Matem, a wczoraj – zgarnęli punkt z ekipą Old Boys, przy czym trzeba uczciwie zaznaczyć, że byli stosunkowo blisko wygranej. Podsumowując – nie są z pewnością takimi dziadami za jakich ich wiele osób uważało. Premierowy set był jednocześnie tym najnudniejszym. Do pewnego momentu tej partii, Staltest trzymał fason (10-10), ale pięć kolejnych punktów, które ułożyły pierwszego seta zdobyli gracze w białych strojach (15-10 -> 21-15). Środkowa odsłona rozpoczęła się idealnie dla Old Boys, którzy zdawali się iść za ciosem. Po trzech punktach z rzędu Mikołaja Nowaka, team Bartłomieja Kniecia prowadził 4-1. Mimo to, w dalszej części seta to Staltest zaczął grać świetną siatkówkę, po której objęli oni prowadzenie 15-10. Kiedy w powietrzu zaczął unosić się charakterystyczny zapach niespodzianki, ‘Dziadki’ po kilku blokach doprowadzili do wyrównania po 18, a następnie udało im się wygrać partię do 19. Uff, było naprawdę gorąco. To, co udało się drużynie ‘znad Raduni’ w środkowym secie, nie udało się już w finałowej partii. Po niezbyt ciekawym widowisku, w którym po obu stronach siatki nie brakowało błędów, na tablicy wyników mieliśmy remis po 18. Końcowa faza seta to dwa punkty na wagę wygranej seta zdobyte przez środkowego – Ariela Ellwarda. W związku z podziałem punktów, Old Boys bardzo mocno komplikują sobie kwestię związaną z utrzymaniem w lidze. Oj, będzie jeszcze ciekawie.

22 BLT Malbork – BES Boys BLUM 3-0 (21-18; 21-18; 21-12)

Z dużej chmury mały deszcz. Choć faworytem spotkania była dla nas ekipa z Malborka, to jednak sądziliśmy, że hit drugiej ligi dostarczy nam więcej emocji. Nie żebyśmy mieli pretensje do graczy Szymona Szymkowiaka – ci zrehabilitowali się za porażkę z zeszłego tygodnia i zagrali wielki mecz. Bardziej mowa tu o graczach BES Boys BLUM, którzy jako beniaminek rozgrywek dość mocno rozpychał się łokciami w drugiej lidze i przed poniedziałkowym meczem mieli tyle samo punktów co lider. Prężenie muskułów to jedno, a rzeczywistość drugie. Ta była dla graczy w szarych trykotach bezlitosna. Nie jest rzecz jasna tak, że BBB brakowało argumentów, o czym mogliśmy przekonać się w pierwszej odsłonie rywalizacji. Od pierwszego gwizdka sędziego oglądaliśmy bowiem walkę punkt za punkt, która zaprowadziła nas do stanu 18-18. W końcówce gracze w szarych trykotach popełnili jednak dwa błędy, które w połączeniu ze skutecznym blokiem Szymona Szymkowiaka, sprawiły, że pierwszy punkt w meczu trafił na konto ‘Lotników’. Choć wynik środkowej partii był identyczny, to jednak obraz gry był diametralnie inny. Od samego początku gracze w niebieskich strojach przejęli inicjatywę i po ataku Mikołaja Skotarka, objęli prowadzenie 10-7. W dalszej części seta gracze BBB sobie nie pomagali, a wręcz przeciwnie. Po serii błędów w ich szeregach, rywale objęli prowadzenie 17-11, które choć z czasem stopniało, to okazało się wystarczające (21-18). Ostatni set to kontynuacja dominacji drużyny Szymona Szymkowiaka. Po świetnej zagrywce Tomasza Dąbrowskiego, 22 BLT Malbork objęli prowadzenie 15-8, po którym rywal już się nie podniósł (21-12). Dzięki kompletowi oczek, zespół z Malborka umocnił się na fotelu lidera i w spokoju mogą obserwować mecze swoich rywali. Brawo!