Kategoria: Bez kategorii

MATCHDAY #26

Za nami czwartkowa seria gier, w której wydarzeniem dnia była historyczna wygrana SiiPower. Bardzo ważne zwycięstwo w kontekście utrzymania w trzeciej lidze zanotowała drużyna MiszMasz, która ograła za komplet punktów Wolves Volley. Ponadto – Złomowiec Gdańsk potwierdził świetną formę, ogrywając Hydrę Volleyball Team za komplet punktów. Zapraszamy na podsumowanie!

Sharks – Hapag-Lloyd 3-0 (21-14; 21-18; 21-12)

Biorąc pod uwagę fakt, że po czwartkowej serii gier – Sharksi są na samym szczycie ligowej tabeli, to trzeba przyznać, że Hapag-Lloyd zaprezentował się naprawdę godnie. Ba, w naszym odczuciu zagrali lepiej niż późniejszy rywal ‘Rekinów’ – BVT Gdańsk. Po kilkudziesięciu spotkaniach w Inter Marine SL3, ‘Logistycy’ wiedzą jednak, że dla Redakcji często szklanka bywa do połowy pusta. Nie sposób po czwartkowej serii gier nie wspomnieć o tym, że Hapag-Lloyd przesunął się na sam koniec ligowej tabeli. Tak się bowiem składa, że SiiPower wygrał swoje spotkanie z Only Spikes i obok tych drugich – Hapag pozostaje jedyną drużyną bez zwycięstwa na koncie. Czwartkowe spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia Sharksów (8-5). Mimo wyraźnej przewagi ‘Logistycy’ nie przestraszyli się rywala, czego namacalny dowód otrzymaliśmy w momencie, kiedy blokiem na Andreii Stepanovie, popisał się Dawid Kuziemski. W dalszej części ‘Pomarańczowi’ prezentowali się bardzo dobrze i do pewnego momentu mieli kontakt z rywalem (15-13). ‘Rekinom odpłynąć’ udało się dopiero w dalszej części seta (21-14). Środkowa odsłona to w naszym odczuciu najlepszy set ‘Logistyków’ w obecnym sezonie. W połowie seta team Joanny Kożuch objął sensacyjne prowadzenie 13-12 i choć po chwili je stracił i finalnie przegrał do 18 – zaprezentowali się naprawdę – rewelacyjnie. Trzeci set rozpoczął się od świetnej zagrywki Łukasza Dubickiego, po której ‘Pomarańczowi’ nie mogli zrobić przejścia (7-3). Kiedy to im się udało – było już za późno i z trzech oczek w meczu – cieszyli się faworyci.

Staltest Pomorze – Tufi Team 1-2 (16-21; 19-21; 21-16)

Tuż przed rozpoczęciem meczu wywiadu udzielił środkowy Tufi – Michał Michalunio. We wspomnianej rozmowie poruszony został temat potencjalnej straty punktów przez Tufi w czwartkowym spotkaniu, bo umówmy się – brzmiało to jak scenariusz science-fiction. W naszym odczuciu absolutnym faworytem do wygrania za komplet punktów, była ekipa Tufi Team. Dość niespodziewanie jednak – w meczu napotkali oni sporego kalibru ciężary i przy odrobinie szczęścia – to Staltest mógł wygrać spotkanie. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się od wyraźnej przewagi faworyta, który rozpoczął od prowadzenie 8-4. W dalszej części Tufi nie zwalniali i kiedy na tablicy wyników mieliśmy 19-13, stało się jasne, która z drużyn wygra pierwszą odsłonę. Środkowy set? Świetna gra undergoda, który zawiesił poprzeczkę rywalowi na bardzo wysokim pułapie. Przez większość seta Tufi Team nie mogli sforsować zasieków ustawionych przez Staltest. Ba – to team Arkadiusza Kozłowskiego prowadził w pewnym momencie 16-14. Słabszy moment Staltestu nastał jednak w najmniej oczekiwanym momencie. Pięć kolejnych punktów zdobyła bowiem ekipa Tufi, która finalnie wygrała tę partię do 19. Wydarzenia z drugiego seta powinny być sygnałem ostrzegawczym dla tak doświadczonej drużyny jak Tufi Team. Być czymś, co zmobilizuje faworyta. Czymś w rodzaju paliwa wlanego do baku pojazdu prowadzonego przez ex-pierwszoligowca. W zamian za to – trzeci set po punktach Mikołaja Tempczyka, rozpoczął się od prowadzenia Staltestu 8-4. To oznaczało, że Tufi musiało gonić, ale prawdę mówiąc – było to tak mało przekonujące, że nie miało prawa się udać. Oczywiście – fundamentalna w tym zasługa samego Staltestu, który zagrał świetną partię. Uważamy, że gdyby prezentowali się tak od początku sezonu – dziś ich sytuacja byłaby zdecydowanie lepsza.  

MiszMasz – Wolves Volley 3-0 (23-21; 21-14; 21-14)

Z pewnością większość osób czytających podsumowanie słyszało w życiu o przypadku, w którym ktoś został ‘zakopany żywcem’. Ba – ponoć zdarzały się przypadki, w których zakopana osoba zdołała wydostać się z grobu, a z czasem – ‘żyć jak gdyby nigdy nic’. Czemu o tym piszemy? Ano dlatego, że w ostatnim czasie zdążyliśmy już kilka razy postawić krzyżyk na MiszMaszu. W zapowiedziach przedmeczowych wyliczaliśmy ile potrzebują punktów by się utrzymać. Doszliśmy przy tym do konkluzji, że w czwartkowy wieczór – muszą wygrać z Wolves Volley. Tuż przed rozpoczęciem spotkania okazało się, że ‘Wataha’ przygotowała dla swoich rywali małą niespodziankę – w ich szeregach brakowało bowiem kilku groźnych wilków. Choć w pierwszym secie rywalizacji Wolves potrafili pokazać jeszcze kły, to w drugiej i trzeciej części – byli zaledwie tłem dla swojego rywala. Kto wie jak potoczyłby się mecz, gdyby to Wolves Volley wygrali premierową partię? Na półmetku pierwszego seta to właśnie oni prowadzili 13-10. W końcówce mieli dodatkowo piłkę setową, ale po ataku Mateusza Berbeki oraz dwóch błędach rywali – z pierwszego punktu cieszyli się gracze Jakuba Waszkiewicza. Środkowa odsłona  zapowiadała się dość podobnie (7-7). Po chwili jednak serię siedmiu punktów z rzędu zanotował underdog spotkania, po których prowadzili już 14-7. Wysoka zaliczka pozwoliła im po chwili wygrać seta do 14. Ostatni set wyglądał bardzo podobnie. Po niezłym początku ‘Wilków’, ich gra się posypała jak domek z kart. Podobnie jak w drugim secie było 14-7, więc przewidzenie epilogu tej historii – nie było zbyt trudne (21-14).

Sharks – BVT Gdańsk 3-0 (21-14; 21-12; 21-13)

‘Bobry’ na Boga – ogarnijcie się wreszcie, bo choć przykro to stwierdzić, to stajecie się pośmiewiskiem ligi. To, co wydarzyło się w czwartek przypominało…sceny rodem z osiemnastki. Nie ma w zasadzie sezonu, w którym nie dochodziłoby do mniejszej lub większej draki w zespole BVT. W ‘biało-czarnych’ iskrzyło już na początku sezonu, o czym pisaliśmy kilka tygodni temu. Choć wówczas było już gorąco to ostatecznie udało się ugasić pożar. Jak się okazało – w siedzibie drużyny cały czas tlił się jednak ogień, który rozprzestrzenił się na kilka godzin przed rozpoczęciem czwartkowego spotkania. Co się wydarzyło? Zmiana kapitana – opuszczenie grupy na msg przez byłego kapitana, komentarze na facebooku i wreszcie to, co zauważył jeden z postronnych zawodników – CINEMA. Lepiej byśmy tego nie ujęli. Powiedzenie organizacyjna Stal Mielec straciło na ważności. Dziś jest to ‘organizacyjna drużyna Bobrów’. Może czas wreszcie podjąć decyzję i skoro granie nie przynosi funu, to nie zbierajcie się na kolejny sezon? Może po prostu się do tego nie nadajecie? A Sharksi? Jak widać odejście z drużyny przez dwóch zawodników i założenie swojego teamu było najlepszą możliwą decyzją. Mając tak zorganizowanego rywala – opędzlowanie go było zadaniem bardzo łatwym. Ba – prawdę mówiąc ‘Rekiny’ miały większy problem z Hapag-Lloyd, który po czwartkowej serii gier plasuje się na ostatnim miejscu w lidze. Dla odmiany – Sharksi po sześciu punktach w czwartkowy wieczór wskakują na sam szczyt ligowej układanki – brawo!

ADS Volley – Flota TGD Team 1-2 (18-21; 21-15; 18-21)

Czwartkowy wieczór potoczył się dla ADS w koszmarny sposób. Nie dość, że sami przegrali mecz z rywalem, który w teorii był w ich ‘zasięgu’, to na dodatek – kluczowe spotkanie za komplet punktów wygrała ekipa MiszMasz, a to oznacza, że sytuacja Amatorskiej Drużyny Siatkarskiej stała się jeszcze bardziej skomplikowana. Po ośmiu rozegranych meczach team Jakuba Florczaka ma na swoim koncie zaledwie pięć punktów i ich sytuacja jest już bardzo skomplikowana. Jeśli chodzi o samo spotkanie, to rozpoczęło się ono od bardzo mocnego uderzenia w wykonaniu ex-drugoligowca (6-1). Po nokdaunie w początkowej fazie meczu ADS Volley wstał z kolan i z czasem zdołał wyjść nawet na prowadzenie 17-15! W końcowej fazie seta zabrakło mu jednak zimnej krwi i po ważnych punktach Daniela Iwaszko, Flota wysunęła się na prowadzenie, a następnie wygrała seta do 18. Toc co nie udało się graczom ADS w pierwszej odsłonie – dokonali w środkowej partii. Już na początku seta ruszyli z atakami, po których objęli prowadzenie 9-3! W dalszej części w szeregach ADS zrobiło się nerwowo. Wszystko za sprawą topniejącej przewagi po asach serwisowych Wojciecha Sagatowskiego (13-10). Mimo małego kryzysu – gracze ADS zrobili po chwili przejście i finalnie wygrali tę partię do 15. Ostatni set to wyrównana do stanu 10-9 dla Floty gra. Druga część seta to jednak partia, w której beniaminek trzeciej ligi popełnił kilka błędów, po których Flota wysunęła się na prowadzenie 16-10, by po chwili cieszyć się ze zwycięstwa (21-18).

Dream Volley – Wolves Volley 3-0 (21-17; 21-15; 25-23)

W zapowiedziach przedmeczowych zasugerowaliśmy, że czwartkowa seria gier będzie tą, w której Wolves Volley zapewnią sobie spokojne utrzymanie w trzeciej klasie rozgrywkowej. Zamiast tego – gracze Karola Ciechanowicza postanowili zadbać w końcowej fazie sezonu o większe emocje. Tak się bowiem składa, że na sześć możliwych punktów Wolves Volley zgarnęli…zero. Owszem – pierwszy set rywalizacji z MiszMaszem oraz trzeci z Dream Volley to partie, w których Wolves zabrakło po prostu szczęścia. W ostatecznym rozrachunku może to być jednak marne pocieszenie. Czwartkowe spotkanie rozpoczęło się od przewagi ‘Marzycieli’, po których owszem – widać było dłuższą przerwę, ale również – większą jakość od rywali. Choć do stanu 14-14 obie drużyny szły ‘łeb w łeb’, to w dalszej części – ‘Wilkom’ uciekło przyjęcie, po którym faworyci zdołali odskoczyć, by finalnie wygrać do 17. Jeszcze lepiej team Mateusza Dobrzyńskiego poradził sobie w środkowej odsłonie. Set ten rozpoczął się od prowadzenia Marzycieli…10-2! Na całe szczęście dla kondycji psychicznej ‘Wilków’ – w dalszej części seta wyraźnie poprawili swoją grę, ale i tak – drugi punkt w meczu zdobyła ekipa Dream Volley. Trzecia odsłona była zdecydowanie najciekawszą częścią meczu. Była to ogromna szansa na to, by Wolves Volley nie wracali do domu ‘na pustaka’. Stało się jednak jak w popularnym swego czasu memie, gdzie zawodnik ubrany w koszulkę ‘Wilków’ na pytanie w sklepie czy ‘zbiera punkty’, odburknął tylko ‘nie’. Końcowa faza seta to popis dwóch Tomaszów – Głębockiego z Wolves Volley oraz Nurzyńskiego z Dreamu. Ostatecznie górą był ten drugi. Po dwóch blokach oraz ataku środkowego ‘Marzycieli’, Dream oddalił zagrożenie i zdołał wydrzeć rywalom ostatni punkt sprzed nosa, brawo!

Złomowiec Gdańsk – Hydra Volleyball Team 3-0 (21-19; 21-19; 22-20)

Szanowni Państwo – to już pewne, Złomowiec oszalał! W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że wokół drużyny Witolda Klimasa zaczyna robić się dość poważnie. Uznaliśmy, że jeśli wygrają również z Hydrą, to staną się bardzo poważnym kandydatem do awansu. Nie ukrywamy, że jako Redakcja mamy pewną satysfakcję. Ileż razy można było mówić o ogromnym potencjale drużyny? Wreszcie przekuwa się to na wyniki, a komplet punktów sprawia, że ‘Złomki’ lądują na drugie miejsce w ligowej tabeli. Wow! A Hydra Volleyball Team? W programie szkół jednym z bardzo ważnych aspektów jest ‘czytanie ze zrozumieniem’. W tekstach, które pojawiały się ostatnio na stronie wskazywaliśmy na to, że spotkania Hydry kończą się wynikami 2-1, a wynik 3-0 zdaje się być ‘białym krukiem’. Nie chodziło nam jednak o to, że ‘Bestia’ ma przegrać w stosunku 0-3, a wygrać. Cóż – nie tym razem i nie z tym przeciwnikiem, bo choć każdy z setów był wyrównany, to za każdym razem karta sprzyjała Złomowcowi. Nie jesteśmy zbyt dobrzy w powiedzonka, ale ciśnie nam się na usta to, że ‘szczęście sprzyja lepszym’. Aktualnie to nad czym się zastanawiamy to pytanie czy Złomowiec wykaże się w dalszej części sezonu wystarczającą determinacją do tego by awansować. Niemniej jednak – dziś mają swoje pięć minut. Biorąc pod uwagę siłę drugiej ligi kiedyś a tą obecną – mówimy aktualnie o PRIMETIME drużyny Złomowca w Inter Marine SL3 – brawo!

Maritex – Flota TGD Team 1-2 (21-19; 17-21; 17-21)

Po tryumfie z ADS Volley, Flota TGD przystępowała do drugiego spotkania w czwartkowy wieczór. Tym razem rywal podopiecznych Karoliny Kirszensztein był ‘na papierze’ zdecydowanie bardziej wymagający. Maritex w dość powszechnej opinii miał być bowiem drużyną, która powalczy o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Czy team Michała Pietrasika potwierdził to w czwartkowym spotkaniu? Ekhm…no nie za bardzo. Ilekroć ‘Fioletowi’ rywalizują z drużynami, które ‘coś ogarniają’, to rywale, a nie oni wychodzą z tej konfrontacji zwycięsko. Mecz z Oliwą, Spontantem oraz wczoraj – z Flotą TGD Team pokazały, że Maritex wcale nie jest tak mocny jak mogłoby się wydawać. Nie jest z pewnością drużyną, której nie można ‘ugryźć’. Zastanawiamy się, na którym finalnie miejscu wylądują po meczach z prawdziwymi ‘kotami’. Maritex w następnych meczach zmierzy się z Bayerem, Treflem, Osadą oraz Dream Volley. Cóż – po tym, co widzieliśmy wczoraj – podium im raczej nie wróżymy. A Flota TGD Team? Maszyna zaczęła wreszcie funkcjonować. O ile kwestia wysokich miejsc jest już przesądzona, to trzy wygrane spotkania z rzędu sprawiają, że od drużyny oddaliło się widomo potencjalnej katastrofy, którą byłby spadek do czwartej ligi. Aktualnie Flota wskoczyła na miejsca w środku ligowej stawki i w doskonałych nastrojach mogą wyczekiwać przyszłotygodniowego meczu z Osadą Truso.

Only Spikes – SiiPower 1-2 (14-21; 21-15; 22-24)

W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że dla obu drużyn będzie to mecz szczególny. Obojętnie bowiem jaki padłby wynik – dla jednej z drużyn oznaczało to przełamanie złej passy. W naszych oczach faworytem meczu i to takim, który powinien zgarnąć komplet punktów był zespół Patryka Łabędzia – Only Spikes. Naszą predykcję oparliśmy na zdecydowanie większym doświadczeniu ‘Kanarków’ oraz tym, że w naszych oczach na przestrzeni sezonu radzili sobie lepiej. Już początek spotkania pokazał, że zespół w żółtych strojach będzie miał potężne problemy z wygraniem spotkania. Zdecydowanie lepiej w mecz weszli bowiem gracze SiiPower, którzy od początku spotkania prezentowali większą ‘kulturę gry’. Precyzując – popełniali zdecydowanie mniej błędów i wysunęli się na prowadzenie 8-4. W dalszej części seta gracze OS nie mogli znaleźć sposobu na powstrzymanie lewego skrzydła rywali, który zgarnął zasłużoną wygraną do 14, a tym samym – mógł cieszyć się z historycznego punktu w rozgrywkach! Środkowa odsłona rozpoczęła się od ‘sportowej złości’ faworyta spotkania, który błyskawicznie objął wysokie prowadzenie (8-3). SiiPower nie dawali jednak za wygraną i po chwili…zdobyli pięć punktów z rzędu, doprowadzając tym samym do wyrównania po 8. Po raz kolejny gracze Only Spikes wypracowali sobie przewagę w drugiej części seta (15-11) i po chwili mogli cieszyć się z wyrównania w setach (21-15). Poziom emocji w ostatnim secie? TOP. Serio – to oglądało się bardzo przyjemnie. Lepiej w seta weszli gracze w niebieskich strojach, którzy podobnie jak w premierowej partii – prowadzili 8-4. W dalszej części gracze Only Spikes nie odpuszczali i po ataku Adriana Schramki zdołali doprowadzić do wyrównania po 12. Od tego momentu – aż do samego końca, kibice śledzący mecz na facebooku przeżywali prawdziwy thriller, w którym nie brakowało zwrotów akcji. Ostatecznie – po dwóch skutecznych atakach w końcówce w wykonaniu Grzegorza Modzelewskiego, z wygranej cieszyli się gracze SiiPower (24-22). Wow – brawo!

Zapowiedź – MATCHDAY #26

Przed nami ostatni dzień meczowy w obecnym tygodniu rozgrywek. W czwartek ciekawie zapowiada się starcie Złomowca Gdańsk z Hydrą Volleyball Team. Na brak emocji nie będziemy narzekać w meczu na przełamanie, w którym Only Spikes zmierzy się z SiiPower. Zapraszamy na zapowiedź!

Sharks – Hapag-Lloyd

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

W czwartkowy wieczór drużyna ‘Rekinów’ rozegra dwa spotkania. Pierwszym rywalem ekipy Pablo Kudinova będzie zespół Hapag-Lloyd, który wciąż czeka na premierowe zwycięstwo w sezonie Wiosna’25. Sytuacja ‘Logistyków’ jest tym bardziej nieciekawa, że sporo wskazuje na to, że po dzisiejszym dniu meczowym spadną oni na najniższą lokatę w lidze. Stanie się tak w momencie, w którym drużynie Joanny Kożuch nie uda się powiększyć dorobku punktowego, a w meczu, do którego dojdzie o godzinie 21:00 SiiPower sięgnie po punkt w rywalizacji z Only Spikes. Prawdę mówiąc – potencjalna zdobycz punktowa Sii jest o wiele bardziej prawdopodobna niż punkty Hapag-Lloyd w konfrontacji z Sharksami. Oczywiście takiego scenariusza nie można wykluczyć. Przypomnijmy, że kilka tygodni temu ‘Sharksi’ przegrali sensacyjnie seta z Only Spikes. Poza tym w kilku spotkaniach obecnego sezonu Hapag-Lloyd pokazywał się w wielu fragmentach z dobrej strony. Potencjalnej straty punktów nie wyobrażają sobie rzecz jasna wielcy faworyci nadchodzącego spotkania. Po ostatnich meczach, w których ‘Rekiny’ stracili sporo punktów, zespół Sharks plasuje się na piątym miejscu w ligowej tabeli. Potencjalne dwie wygrane w czwartkowy wieczór mogłyby sprawić, że zdecydowanie poprawią swoją sytuację. W obu meczach są wyraźnym faworytem i jeśli wszystko pójdzie po ich myśli to dziś wieczorem staną się bogatsi o sześć punktów.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

Staltest Pomorze – Tufi Team

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Czy Staltest Pomorze stać na cud i utrzymanie w drugiej lidze? W naszym odczuciu będzie to piekielnie trudne zadanie i póki co – nie widać światełka w tunelu. Oczywiście z tyłu głowy wszystkie drużyny walczące o utrzymanie mogą się łudzić, że w przyszłym sezonie, któraś z drużyn grających w pierwszej lub drugiej lidze nie przystąpi do ligowych zmagań. To oznaczałoby automatycznie, że drużyna, która zajęła miejsce na dole stawki – stanęłaby przed kolejną szansą. Oczywiście na takie dywagacje jest jeszcze zbyt wcześnie, ale konkluzja jest taka, że należy walczyć do końca. Z całą pewnością drużynie Arkadiusza Kozłowskiego przydałyby się punkty w czwartkowym starciu. Będzie o to jednak piekielnie trudno. Tufi Team prezentuje aktualnie doskonałą formę i po dwóch wygranych z rzędu za komplet punktów, team Mateusza Woźniaka zrównał się liczbą punktów z liderem drugiej ligi – Czerepachami Volley. Oczywiście warto zaznaczyć tu, że ‘Żółwie’ rozegrali o jedno spotkanie mniej i wciąż to oni, a nie Tufi są faworytem w wyścigu o złote medale. Tak czy siak – porażka Old Boys we wczorajszym spotkaniu z MPS-em sprawiła, że szanse Tufi na powrót do elity bardzo mocno wzrosły. Jeśli dziś wygrają po raz kolejny, a wszystko na to wskazuje – będą już bardzo blisko. Jesteśmy przekonani. Tufi Team sięgnie dziś po komplet oczek. Możecie robić screenshoty.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 0-3

MiszMasz – Wolves Volley

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Po środowej serii gier sytuacja MiszMaszu zrobiła się bardzo skomplikowana. Do końca sezonu team Jakuba Waszkiewicza ma do rozegrania pięć spotkań, w których myśląc o utrzymaniu, powinien zdobyć…osiem-dziewięć punktów. To oznacza, że ex-drugoligowiec nie ma już marginesu błędu. Należy wziąć pod uwagę fakt, że w dalszej części sezonu zmierzą się jeszcze z Bayerem Gdańsk, który wygrał wszystkie spotkania w sezonie i jest bardzo mało prawdopodobne, żeby akurat MiszMaszowi udało się ograć tak renomowanego rywala. W naszym odczuciu trudno o ligowe punkty będzie również w starciu z Team Spontan, a punktów MiszMasz musi szukać w starciu z Portem Gdańsk, ADS Volley i właśnie w czwartkowy wieczór – z Wolves Volley. Dla obu drużyn czwartkowe spotkanie będzie meczem numer dwa w Inter Marine SL3. Po raz pierwszy i jak dotąd jedyny, obie drużyny zmierzyły się ze sobą na początku sezonu Jesień’24. Wówczas zdecydowanie lepsza okazała się drużyna MiszMasz, a prawdziwe show zaprezentował wówczas przyjmujący – Mateusz Berbeka, który zdobył dla swojej drużyny siedemnaście punktów. Aktualnie wspomniany lider drużyny dopiero wraca do formy po kontuzji, która wyeliminowała go z grania przez sporą część spotkań. Problemów MiszMaszu jest jednak zdecydowanie więcej. Aby myśleć o tryumfie musieliby zagrać co najmniej tak dobrze jak w meczu z Flotą czy Oliwą. Pytaniem pozostaje to, czy jest to możliwe. W naszym odczuciu aktualnie zdecydowanie wyższą formę prezentują gracze Wolves Volley. Jeśli dziś stawią się w komplecie, z czym team w czarnych strojach ma bardzo często problem – nie powinni mieć problemów z tym by ograć rywala. Jeśli jednak będą mieli problemy kadrowe, to absolutnie nie wykluczamy niespodzianki.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 0-3

Sharks – BVT Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Nie wszyscy o tym wiedzą, ale dla obu ekip będzie to mecz szczególny. W Inter Marine SL3 staje się powoli tradycją to, że w trakcie sezonu część zawodników BVT Gdańsk robi podchody pod Redakcję i sonduje możliwość zgłoszenia na kolejny sezon nowej drużyny. W taki sposób z jednej drużyny bazowej (BVT Gdańsk) powstało kilka innych drużyn. Na początku była to ekipa ADS Volley, następnie Aqua Volley, a przed ostatnim sezonem – Sharks. To rzecz jasna systematycznie osłabia drużynę Grzegorza Żyły-Stawarskiego, której trudno jest z czasem zastąpić wartościowych graczy. Pokazują to również wyniki. W czasie, gdy BVT znajduje się na odległym – jedenastym miejscu w tabeli, drużyny, które powstały na mocy rozpadu drużyny radzą sobie zdecydowanie lepiej. ADS Volley rywalizuje w trzeciej lidze, Aqua Volley plasuje się na samym szczycie ligowej tabeli, a Sharksi – wciąż liczą się w walce o awans do wyższej ligi. Aktualnie team Pablo Kudinova traci do podium zaledwie jeden punkt i dziś ma szansę zrobić bardzo duży krok w kierunku awansu. Tak jak wspominaliśmy wcześniej, ‘Rekiny’ rozegrają dziś dwa spotkania, w których będą faworytami. Wydaje się, że mecz z BVT będzie trudniejszą przeprawą niż z ‘Logistykami’. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy – celem drużyny w czwartkowy wieczór będzie komplet sześciu oczek.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

ADS Volley – Flota TGD Team

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Po koszmarnej serii pięciu porażek z rzędu – nad siedzibą Floty TGD Team pojawiło się wreszcie słońce. Choć podopieczni Karoliny Kirszensztein nie byli faworytem starcia z Treflem Gdańsk, to w meczu, do którego doszło tydzień temu doszło do sensacji i to Flota wygrała. Co ciekawe – z Treflem Gdańsk w obecnej kampanii zdołały wygrać tylko dwa zespoły i mowa tu o drużynach, które zmierzą się o godzinie 20:00 w bezpośrednim pojedynku. Wracając jednak do teamu Karoliny Kirszensztein to sądzimy, że będą oni wyraźnym faworytem konfrontacji i w czwartkowy wieczór przybliżą się do celu, który został przedefiniowany jakiś czas temu i którym jest aktualnie utrzymanie w trzeciej lidze. Potencjalna wygrana Floty byłaby tragiczną wiadomością dla ich rywali – ADS Volley. Nie dość, że bezpośredni rywal w walce o utrzymanie powiększyłby swoją przewagę, to na dodatek byłby to kolejny mecz, który pogarszałby i tak nieciekawą sytuację drużyny Jakuba Florczaka. Wspominaliśmy o tym wielokrotnie, ale po udanym początku sezonu ekipie ADS ktoś ‘odciął dopływ prądu’. Abstrahując od wyników trzeba bowiem przyznać, że aktualnie ADS prezentuje się zdecydowanie słabiej niż jeszcze kilka tygodni temu. Sami na tę chwilę nie wiemy jaka jest przyczyna takiego stanu rzeczy. Wiemy natomiast, że jeśli beniaminek trzeciej ligi nie zmieni mentalu i poziomu gry to rywal sięgnie po komplet punktów.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

Dream Volley – Wolves Volley

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Od ostatniego meczu ‘Marzycieli’ w Inter Marine SL3 minęło ponad trzy tygodnie. Po raz ostatni gracze Dream Volley wybiegli na parkiet Inter Marine SL3 1 kwietnia, kiedy mierzyli się z Treflem Gdańsk. Choć w naszych oczach ‘Marzyciele’ byli wówczas faworytem spotkania to mecz zakończył się ich porażką w stosunku 1-2. Długa absencja zespołu Mateusza Dobrzyńskiego doprowadziła do sytuacji, w której kilka drużyn w ligowej tabeli ma od Dream Volley – trzy lub cztery mecze więcej. To oczywiście sprawia, że w obozie Dream Volley rozpalone są nadzieje na powrót do wyższej klasy rozgrywkowej. Aktualnie tracą do podium rozgrywek pięć punktów i na nadrobienie tego wyniku mają trzy mecze. Sądzimy, że to właśnie przez liczbę rozegranych spotkań, która zakłamuje tabelę, część społeczności Inter Marine SL3 pomija Dream Volley w rozważaniach dotyczących podium. Jeśli dziś wszystko pójdzie po ich myśli, to w sposób oczywisty wpłynie to na poprawę sytuacji w ligowej stawce. O zwycięstwo nie będzie bynajmniej zbyt prosto. Wolves Volley prezentują w obecnej kampanii na tyle dobrą formę, że lekceważenie ‘Watahy’ może skończyć się dla faworytów bardzo źle. Kilka tygodni temu przekonała się o tym drużyna Osady Truso. Blisko niespodzianki Wolves Volley byli również w meczu z innymi mocnymi drużynami – Treflem Gdańsk czy Maritexem. Dodatkowo Wolves Volley przystąpią do meczu po serii trzech wygranych z rzędu. Sądzimy, że przytoczyliśmy wystarczająco dużo argumentów, by Dream nie dopisywało sobie punktów już przed meczem.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

Złomowiec Gdańsk – Hydra Volleyball Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Mamy świadomość, że ta zapowiedź może się ‘brzydko zastarzeć’, ale bardzo dużo rzeczy wskazuje na to, że będzie to najlepszy sezon Złomowca od kilku lat. Aktualnie team Witolda Klimasa z pięcioma zwycięstwami w ośmiu meczach plasuje się na trzecim miejscu w ligowej tabeli i ma zaledwie dwa punkty straty do miejsca premiowanego bezpośrednim awansem do pierwszej ligi. Team w miedzianych strojach nie może spoglądać tylko w górę tabeli. Cały czas czują oni oddech Old Boys’ów oraz MPS-u Volley, które plasują się tuż za nimi z jednym punktem straty. To, co działa z pewnością na korzyść Złomowca w kontekście potencjalnego podium to fakt, że przed nimi jeszcze dwa mecze z drużynami z ostatnich miejsc w ligowej tabeli (Kraken oraz Staltest). Poza wspomnianą dwójką – ‘Złomki’ zmierzą się również z Czerepachami, Flotą oraz dziś wieczorem – z Hydrą Volleyball Team. Wydaje się, że trzech wspomnianych rywali będzie testem na to czy aby na pewno ‘Złomki’ są gotowe na milowy krok do przodu. Gdyby obie drużyny spotkały się ze sobą kilka tygodni temu – wówczas nie mielibyśmy wątpliwości i wskazali na Złomowca. Dziś już tacy pewni nie jesteśmy. Hydra po kiepskim otwarciu się ewidentnie przebudziła, wygrywając przy okazji trzy spotkania z rzędu. Na korzyść ‘Bestii’ przemawia z pewnością również fakt, że w sześciu bezpośrednich spotkaniach pomiędzy drużynami – cztery razy wygrywał team Sławomira Kudyby. Dziś wieczorem przekonamy się czy gracze w złotych strojach pokrzyżują mocarne plany Złomowcowi.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

Maritex – Flota TGD Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Po poniedziałkowej serii gier – Maritex wrócił na chwilę na podium trzecioligowych rozgrywek. Dwa dni temu team Michała Pietrasika rywalizował z Portem Gdańsk i wspomniane spotkanie wygrał za komplet punktów. Dzięki temu – wciąż są na dobrej drodze do tego by w przyszłym sezonie występować w wyższej klasie rozgrywkowej. Aby tak się jednak stało, Maritex nie może pozwolić już sobie na wpadki. Uważamy bowiem, że margines błędu został już wykorzystany. Dziś wieczorem ‘Fioletowi’ zmierzą się z Flotą TGD Team i trzeba przyznać, że będą faworytem nadchodzącego starcia. Sytuacji nie zmienia tu fakt, że Flota zdołała się w ostatnim czasie przełamać i to nie z byle kim. Po serii pięciu porażek z rzędu, w którym team Karoliny Kirszensztein przegrał z Portem, Dream Volley, Spontanem, MiszMaszem oraz Bayerem Gdańsk – wygrali oni sensacyjnie z Treflem Gdańsk, krzyżując im przy tym plan na łatwą wygraną, która miała przybliżyć ‘gdańskich lwów’ do drugiej ligi. Wspomniane spotkanie z bardzo mocną ekipą pokazało, że we Flocie wciąż drzemie potencjał i kto wie – być może przez pewną część sezonu wpadli w dołek, z którego zdołali się wykaraskać? Aktualnie team Karoliny Kirszensztein ma jednak zaledwie siedem punktów i wciąż są bardzo realnie zagrożeni spadkiem do czwartej ligi. Choć będzie o to niezwykle trudno – przydałyby im się dziś punkty.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

Only Spikes – SiiPower

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Bezpośrednie starcie na boisku numer 3 będzie dla obu drużyn jednym z najważniejszych spotkań w sezonie Wiosna’25. Wszystko z uwagi na to, że obie drużyny z nadchodzącym spotkaniem wiążą ogromne nadzieje na przełamanie złej passy. Jeśli chodzi o Only Spikes to graczom w żółtych strojach udało się już zdobyć ligowe punkty. Co ciekawe – wygrane sety trafiły się z bardzo silnymi ekipami. Mowa tu o Sharksach oraz Tiger Team czyli drużynami, które na pewnym etapie sezonu byli na samym szczycie ligowej układanki. Aktualnie obie drużyny walczą o podium rozgrywek i kto wie – być może za chwilę będą rywalizowały w wyższej klasie rozgrywkowej. Bardzo dobre sety drużyny Only Spikes z tak renomowanymi rywalami pokazują, że zespół Patryka Łabędzia stać na zdecydowanie lepszy dorobek punktowy niż ten, który team ma aktualnie. Do końca sezonu ‘Kanarki’ zmierzą się z SiiPower, BVT Gdańsk, Hapag-Lloyd, TKKF Orlen oraz Siatkersami. To sprawia z kolei, że dorobek dziesięciu punktów na koniec sezonu zdaje się być jak najbardziej realny. Aby tak się stało – OS powinni wygrać dzisiejsze spotkanie za komplet punktów. Choć SiiPower nie jest z pewnością faworytem starcia, to w obozie ‘Niebieskich’ liczą na premierowy punkt w rozgrywkach. Z kim, jeśli nie z inną drużyną, która również jak do tej pory nie wygrała?  Z całą pewnością na nudę wieczorem narzekać nie będziemy. Jaki będzie wynik? Stawiamy na Only Spikes, ale nie będzie to łatwa przeprawa.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

MATCHDAY #25

Za nami środowa seria gier, w której z bardzo dobrej strony pokazały się ekipy MPS Volley oraz Siatkersów. Co ciekawe – swoje spotkanie wygrała również ekipa Eko-Hurt, która przez większość sezonu wskazywana była jako główny kandydat do spadku. Aktualnie już tacy pewni nie jesteśmy. Dodatkowo – w hicie czwartej ligi, Tiger Team okazał się lepszy od MysterElektroRockets. Zapraszamy na podsumowanie!

Old Boys – MPS Volley 0-3 (17-21; 21-23; 14-21)

Co to ma być? Jak to wytłumaczyć? Gdzie sens? Gdzie logika? Po dwóch spotkaniach MPS-u w obecnym tygodniu rozgrywek mnożą się pytania, a sensownych odpowiedzi brak. We wtorkowej serii gier MPS był dość wyraźnym faworytem z walczącą o utrzymanie drużyną Inter Marine Masters. Jak możecie się domyślić – padł wynik 0-3. Po wspomnianej, dotkliwej porażce – MPS mierzył się z innymi ‘Dziadkami’. Tym razem ich rywalem była ekipa Old Boys i to team z Pruszcza Gdańskiego był wyraźnym faworytem starcia. Już pierwszy set rywalizacji pokazał, że nastąpił jakiś ‘błąd w Matrixie’. Dość nieoczekiwanie – ofiary stały się oprawcami i na odwrót. Po wyrównanym – niemal całym pierwszym secie, na tablicy wyników mieliśmy remis po 17. W końcowej fazie seta gracze z Pruszcza Gdańskiego jednak całkowicie stanęli i po trzech błędach oraz ataku najlepszego gracza meczu – Romana Grzelaka, MPS cieszył się z wygranej do 17! Środkowa odsłona to zdecydowanie najciekawsza partia w meczu. Przez niemal całego seta wydawało się, że Old Boys’i doprowadzą za chwilę do wyrównania w setach. Ich komfortowa sytuacja trwała bowiem do stanu 17-15. Parafrazując klasyka, po chwili ‘coś się, coś się jednak zepsuło’. Po kilku atakach wspomnianego wcześniej MVP oraz, a jakże – błędach graczy w białych trykotach, z wygranej drugiego seta cieszyła się drużyna Jakuba Nowaka. Ogromne rozczarowanie, którym bez wątpienia była porażka w dwóch pierwszych setach podziałała na MPS w najgorszy możliwy sposób. Szanowni Państwo – tego mentalu nie dało się już pozbierać i przypuszczamy, że Old Boys przegraliby tę partię nie tylko z MPS-em, ale również w którymś z czwartoligowców. Brak przyjęcia po ‘białej stronie siatki’ sprawił, że MPS wysunął się na prowadzenie 10-5 i po chwili cieszyli się z bardzo ważnego kompletu punktów – brawo!

Szach-Mat – EKO-HURT 1-2 (14-21; 18-21; 21-16)

Absolutnie wszystkie znaki wskazywały na to, że to Szach-Mat wygra środowe spotkanie. Nie dość, że ‘Szachistom’ szło w obecnym sezonie zdecydowanie lepiej i zdawali się być absolutnym pewniakiem do grupy mistrzowskiej, to mieli również lepszy bezpośredni bilans spotkań z Eko-Hurtem. Warto tu zaznaczyć, że mówimy o całej historii obu drużyn. Nawet wtedy, gdy Szach-Mat walczył o utrzymanie, a Eko-Hurt zdobywał kolejne medale w Inter Marine SL3. Jedynym aspektem, który po przemyśleniu sytuacji mógł przemawiać na korzyść ‘Hurtowników’ to fakt, że Szach-Mat radził sobie w obecnej kampanii lepiej z drużynami z ‘czuba tabeli’. Środowa konfrontacja zaczęła się zdecydowanie lepiej dla ‘Hurtowników’, którzy wykorzystali absolutną nerwówkę i presję, która towarzyszyła rywalom. Już na półmetku seta Eko-Hurt objął prowadzenie 11-5 i mając lepszą zagrywkę i przyjęcie – w dalszej części nie dali już sobie zrobić krzywdy, wygrywając finalnie do 14. Środkowa partia była już bardziej wyrównana, co nie oznacza bynajmniej, że Szach-Mat przestał psuć. Po serii błędów u graczy ‘królewskiej gry’, Eko-Hurt objął prowadzenie 14-11. W dalszej części seta to Eko-Hurt zaprezentowało jednak całą gamę niechlujstwa, po której niemal pewna wygrana wymknęła im się z rąk (19-18). Ostatecznie Szach-Mat pogrążył się w dużej mierze sam. Najpierw zagrywkę zepsuł Jakub Król, a następnie dzieła zniszczenia dokonał były gracz Szach-Matu – Sebastian Rydyger (21-18). Ostatni set środowej rywalizacji rozpoczął się lepiej dla ‘Szachistów’, którzy wykorzystali problemy w przyjęciu rywali (14-11). Choć Eko-Hurt zdołał doprowadzić do wyrównania po 15, to w końcówce seta zdecydowanie lepiej zaprezentowali się gracze Szach-Matu, którzy po kilku punktach Jakuba Króla, wygrali partię do 16. Niestety dla nich – marne to pocieszenie. A Eko-Hurt? Coś co do niedawna wydawało się abstrakcją zaczyna być nadzieją. Kto wie – być może nie wszystko jest jeszcze stracone?

BL Volley – MiszMasz 2-1 (23-21; 17-21; 21-18)

Osoby znające realia Inter Marine SL3 zdawały sobie doskonale sprawę z faktu, że dla obu drużyn było to absolutnie kluczowe spotkanie w kontekście utrzymania w trzeciej lidze. Wynik 2-1 sprawia, że owszem – BL zrobił bardzo ważny krok w kierunku utrzymania, ale z drugiej strony – szanse MiszMaszu nie zostały całkowicie przekreślone. Z całą pewnością – drużynie Jakuba Waszkiewicza będzie śnił się po nocach pierwszy set rywalizacji. Gdyby bowiem MiszMasz go wygrał – a miał ogromną szansę, to dziś mieliby o wiele lepszą sytuację. Inauguracyjna partia obfitowała w zwroty akcji. Najpierw piłki setowe mieli gracze BL Volley (20-18). Po chwili MiszMasz zdobył trzy punkty z rzędu (21-20), ale finalnie – BL zdołał odwrócić losy rywalizacji i wygrał tę partię do 21! Środkowa odsłona do stanu 16-16 była niezwykle wyrównana, a wytypowanie drużyny, która wygra – było wróżeniem z fusów. Sytuacja stała się klarowniejsza po punktach Jakuba Waszkiewicza oraz Łukasza Grabki. Tuz po nich MiszMasz objął prowadzenie 19-17 i po chwili doprowadził do wyrównania stanu rywalizacji (21-17). Ostatni set środowego spotkania to wyraźnie lepsza gra BL Volley, na co nie do końca może wskazywać ‘suchy wynik’. Po asie serwisowym dobrze dysponowanego Marka Podolaka, BL objęli prowadzenie 9-5. Dalsza część seta to gonitwa MiszMasz, którzy doprowadzili do wyrównania przy stanie 17-17. Ostatnie słowo należało jednak do zespołu Wojciecha Strychalskiego, który wygrał tę partię do 18, a cały mecz w stosunku 2-1.

MysterElektroRockets – Tiger Team 1-2 (18-21; 24-22; 17-21)

Po środowym meczu naszła nas myśl…co jeśli Tiger Team się tylko droczył i przegrał na początku dwa spotkania dla niepoznaki byśmy zdjęli z nich presję? Fakty są jednoznaczne. Po meczu z MysterElektroRockets, team Dawida Staszyńskiego ma na swoim koncie już sześć zwycięstw z rzędu, a obok takiego wyniku – trudno przejść obojętnie. Trzeba jednak przyznać, że w środowy wieczór o tryumf nie było łatwo. Jednocześnie warto podkreślić, że mecz był bardzo zacięty i mógł się podobać. Lepiej w pierwszej odsłonie radzili sobie gracze Tiger Team, którzy w szczytowym momencie prowadzili…12-5. Czwarta liga rządzi się jednak swoimi prawami. Już po chwili ‘Tygrysy’ popełnili masę błędów, po których czarna tablica wyników wskazywała remis 14-14! Choć team Dawida Staszyńskiego pchał się ewidentnie w gips, to po świetnej serii na zagrywce Przemysława Masznera cieszyli się ze zwycięstwa do 18. Środkowa odsłona? Chcielibyśmy, aby tak wyglądały wszystkie mecze w czwartej lidze. Gra na przewagi, zwroty akcji czy wreszcie spore emocje. Do pewnego momentu lepiej wiodło się graczom Tigera, którzy po ataku Marcina Kwidzińskiego prowadzili  17-15. Po dwóch arcy-ważnych blokach Mateusza Szematowicza, team z Karczemek wrócił jednak do gry i to oni prowadzili 18-17. Końcowa faza seta to dwa błędy drużyny Tiger Team, po których mieliśmy remis w setach (24-22). Decydujący o zwycięstwie set to wyraźna przewaga Tiger Team, który po atakach Marcina Kwidzińskiego oraz Przemysława Masznera, objął prowadzenie 15-10. W odróżnieniu od drugiego seta – tym razem postawili kropkę nad ‘i’ i dzięki wygranej – powiększyli swoje szanse na awans do trzeciej klasy rozgrywkowej – brawo!

Kraken – Tufi Team 0-3 (18-21; 16-21; 16-21)

Nie pomógł ani powracający do składu Dmytro Moroziuk, ani dopisany przed meczem Serhii Bilokin, ani dopingujący drużynę kontuzjowany Maksim Miklasevich. Prawdę mówiąc zaczęliśmy się zastanawiać czy ‘Bestii’ jest w stanie pomóc cokolwiek. W środowej serii gier Kraken potwierdził, że  jest daleki z formy, którą team prezentował na początku sezonu Wiosna’25. Porażka z Tufi była już…piątą porażką z rzędu, przy czym aż cztery z nich to porażki w stosunku 0-3. Jako, że reszta ligowej stawki ‘nie śpi’, Kraken osuwa się w tabeli coraz niżej i dziś – zdaje się być pewniakiem ‘do spadku’. Już od początku spotkania to, co rzucało się w oczy to dysproporcja w organizacji gry. To Tufi było bardziej poukładaną drużyną i szybko objęli prowadzenie 8-4. W dalszej części Kraken prezentował się już lepiej, ale na dobrze dysponowanych rywali to nie wystarczyło. Wynik? 21-18 dla faworyta. Środkowa odsłona to przewaga drużyny nieobecnego Mateusza Woźniaka. Po punktach Piotra Watusa oraz Wojciecha Paszylka, Tufi objęli prowadzenie 10-7 i choć drużynie Krakena nie można odmówić ambicji, to atuty sportowe były po stronie ex-pierwszoligowca (21-16). Nie inaczej było w ostatnim secie. Po świetnej grze w systemie blok-obrona drużyny Tufi Team, objęli oni prowadzenie 6-2 i już na początku ‘ustawili seta pod siebie’. W dalszej części ‘Tuffiki’ powiększyli swoją przewagę do stanu 14-8 i finalnie bez najmniejszych problemów wygrali do 16. Kolejną rewelacyjną informacją było to, że swoje spotkanie w stosunku 0-3 przegrała drużyna Old Boys, co zdecydowanie zwiększyło szansę Tufi na awans do elity – brawo!

ACTIVNI Gdańsk – Siatkersi 0-3 (13-21; 15-21; 16-21)

Położenie Siatkersów po środowym meczu z ACTIVNYMI? Rewelacyjne, z czego nie każdy zdaje sobie sprawę. Aktualnie team Macieja Tarulewicza plasuje się na czwartym miejscu w ligowej tabeli i mają tyle samo punktów co VB Sulmin. Choć Siatkersi rozegrali o jedno spotkanie mniej, to kluczową informacją jest to – z jakimi rywalami będą w dalszej części sezonu rywalizowali. Team Siatkersów zmierzy się bowiem z Craftveną, Only Spikes, SiiPower oraz TKKF Orlen. To oznacza z kolei, że podium rozgrywek jest jak najbardziej realnym scenariuszem. Wracając jednak do środowego wieczoru – ależ to była dominacja. Ależ to było lanie, co by nie było – faworyta spotkania. Ok – team ACTIVNYCH może tłumaczyć swoją dyspozycję problemami kadrowymi, ale prawdę mówiąc – do końca tego nie kupujemy. Dzieje się dokładnie to, o czym wspominaliśmy wielokrotnie. ACTIVNI byli beneficjentami terminarza, w którym rywalizowali już z całym dołem ligowej stawki. Kiedy zmienili się rywale – zmieniła się również gra drużyny Artura Kurkowskiego, która przy Siatkersach była wersją beta. Była jak niezbyt rozgarnięty kuzyn, który przyjeżdża na wakacje do dużego miasta. Była jak Barkom-Każany Lwów przy Jastrzębskim Węglu. Precyzując – byli dziadami. Po potężnych problemach w przyjęciu ‘zagry’ rywali, rozpoczęli seta od stanu…2-9! Choć w dalszej części seta się ogarnęli, to i tak – Siatkersi wygrali partię wysoko (21-13). Środkowa odsłona jakoś przesadnie się nie różniła. Nadal oglądaliśmy dominację zespołu Macieja Tarulewicza zakończoną zwycięstwem do 15! Ostatni ‘rozdział’ środowego grania rozpoczął się od egzekucji na zagrywce (7-1). Mimo, że Siatkersi się po chwili pogubili i rywale złapali oddech  (9-9), po chwili nastąpiła kontynuacja kanonady zakończona zwycięstwem Siatkersów do 16. Wow – brawo!

Zapowiedź – MATCHDAY #25

W środowej serii gier dojdzie do sześciu pojedynków. Dość ciekawie zapowiada się mecz BL Volley z MiszMaszem oraz dwa spotkania w czwartej lidze. W jednym z nich Tiger zmierzy się z MysterElektroRockets. W drugim ACTIVNI podejmą Siatkersów. Zapraszamy na zapowiedź!

Old Boys – MPS Volley

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Na wstępie chcielibyśmy pochwalić Old Boys’ów. Team Bartłomieja Kniecia jest modelowym przykładem jak powinna radzić sobie drużyna po spadku do niższej klasy rozgrywkowej. Mowa tu o zakasaniu rękawów i wzięciu się do roboty by powalczyć o powrót do wyższej klasy rozgrywkowej. Aby lepiej zrozumieć o czym mówimy – porównajmy Staltest Pomorze czy trzecioligową ekipę MiszMasz. Należy przy tym zauważyć, że początek sezonu nie wskazywał na tak dobre otwarcie. Na inaugurację team w białych strojach przegrał ze Złomowcem oraz Fuxem Pępowo i wówczas nic nie wskazywało na to, że będzie tak dobrze. Kolejne cztery spotkania to jednak wygrane z Krakenem, Flotą, Speednetem 2 oraz Inter Marine Masters, po których team z Pruszcza Gdańskiego wysunął się na trzeciemiejsce w tabeli. Jeśli dziś wygrają po raz kolejny, to zrobią bardzo duży krok w kierunku awansu. O to nie będzie bynajmniej łatwo. Miłośnicy Piłki Siatkowej plasują się na szóstym miejscu w tabeli i jeśli dziś wygrają – mają szansę na to by realnie myśleć o ‘pudle’. Ostatni czas w wykonaniu Miłośników Piłki Siatkowej to jednak sinusoida. Z jednej strony team Jakuba Nowaka potrafi ograć Złomowca. Z drugiej zaś – stosunkowo często przytrafiają im się dużo słabsze mecze, w których pomimo bycia faworytem – przegrywają, jak choćby ten wczorajszy. Jak będzie dzisiaj? W naszym odczuciu więcej szans na tryumf mają gracze Old Boys.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

Szach-Mat – EKO-HURT

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Jeszcze do niedawna sytuacja Szach-Matu zdawała się być komfortowa. Mimo, że team w czarnych strojach miał rozegraną najmniejszą liczbę spotkań spośród wszystkich drużyn w pierwszej lidze, to i tak utrzymywał się w samym czubie ligowej układanki. Kolejne dwa spotkania miały postawić ‘kropkę nad i’ i przypieczętować pierwszą od siedmiu sezonów – grę w grupie mistrzowskiej. Stało się jednak to o czym pisaliśmy w zapowiedziach przedmeczowych. Kilkanaście dni przerwy od rozgrywek sprawiły, że zespół ‘królewskiej gry’ wypadł z rytmu i po krótkiej przerwie ‘nie był już sobą, o nie’. Finalnie ‘Szachiści’ przegrali z DNV Volley Gdańsk oraz Bossmanem i cały wypracowany wcześniej ‘handicap’ poszedł ‘psu w dupę’. Owszem – Szach-Mat nadal ma bardzo dużą szansę na grę w czołowej piątce. Rywalami ‘Szachistów’ będą bowiem dwie drużyny, które okupują ostatnie miejsca w pierwszej lidze i które uznane zostały przez społeczność SL3 jako pewniaki do spadku. Do spotkania z rywalem Eko-Hurt przystąpi wreszcie ze zdecydowanie lepszymi nastrojami niż miało to miejsce jeszcze kilka dni temu. W minionym tygodniu ‘Hurtownicy’ pokazali się bowiem z bardzo dobrej strony i rozbili za komplet punktów 22 BLT Malbork, dzięki czemu przesunęli się w ligowej tabeli na dziewiąte miejsce. Wciąż mają jednak dużą stratę do miejsca gwarantującego utrzymanie czy chociaż miejsca barażowego. Potencjalna wygrana z Szach-Matem byłaby dla Eko-Hurtu czymś zbawiennym. O nią będzie jednak piekielnie trudno.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

BL Volley – MiszMasz

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Po bardzo nieudanym początku sezonu w wykonaniu MiszMaszu – team Jakuba Waszkiewicza się przebudził. Po dwóch wygranych z rzędu (z Oliwą Team oraz Flotą TGD Team), narracja wokół MiszMaszu uległa diametralnej poprawie. Ba – uznaliśmy, że w ich kolejnym meczu – z Kraken Team to właśnie ex-drugoligowiec będzie faworytem. Wspomniane spotkanie ułożyło się dla MiszMaszu jednak w najgorszy możliwy sposób. Nie dość, że popełniali mnóstwo błędów i ich forma była daleka od tego co prezentowali kilka dni wcześniej, to na dodatek – w trakcie meczu groźnej kontuzji nabawił się Igor Kopec. Ostatecznie wspomniany mecz z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie zakończył się koszmarnym wynikiem 0-3, po którym szanse MiszMaszu na utrzymanie diametralnie zmalały. Aktualnie MiszMasz po siedmiu meczach ma zaledwie cztery punkty i do bezpiecznego utrzymania potrzebuje jeszcze…dziesięć oczek! Jeśli dziś przegrają po raz kolejny, to będzie raczej ‘pozamiatane’. Środowe spotkanie będzie bardzo ważne również dla ich rywali – BL Volley. Gracze Wojciecha Strychalskiego również nie mogą pochwalić się dobrymi wynikami. W obecnej kampanii ‘Tygrysy’ rozegrali sześć spotkań, w których zdobyli pięć oczek. Choć jest to słaby bilans to ich przewaga nad choćby MiszMaszem polega właśnie na liczbie rozegranych spotkań. Sądzimy, że w momencie, w którym BL wyrówna tę liczbę, to powinien uciec z ‘niebezpiecznej strefy’. 

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

MysterElektroRockets – Tiger Team

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Z pewnością nie tak wyobrażali sobie przedświąteczne granie zawodnicy MysterElektroRockets. Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu team Pawła Urbaniaka grał bardzo ważne spotkanie z Siatkersami i choć w naszych oczach byli wówczas zdecydowanym faworytem – przegrali mecz w stosunku 1-2. Jak mogliśmy dowiedzieć się w obozie MER – gracze z Karczemek są aktualnie bardzo niezadowoleni z tego jak prezentują się w sezonie Wiosna’25. Według ich zapewnień – prezentują oni aktualnie ledwie kilkadziesiąt procent własnych możliwości. Dysproporcję poziomu tej samej przecież drużyny widzieliśmy w obecnym sezonie już kilka razy. Team z Karczemek potrafi z jednej strony zaprezentować się bardzo dobrze i wygrać prestiżowe spotkania z Sharksami czy TKKF Orlen. Z drugiej zaś strony są oni również ekipą, która potrafi przegrać w meczach po bardzo średniej – by nie powiedzieć słabej grze. Jeśli więc – MER zaprezentuje tę lepszą wersję – mają szansę na korzystny wynik z Tiger Team. Ci drudzy po nieciekawym początku sezonu wreszcie się przebudzili. Do meczu z drużyną w biało-czerwonych barwach zespół ‘Tygrysów’ przystąpi po świetnej serii pięciu wygranych spotkań z rzędu, po których wskoczyli na chwilę na fotel lidera czwartej ligi. Choć podkreślamy to często – styl w niektórych meczach nie był zbyt imponujący, to dla pozostałych drużyn w czwartoligowej stawce – ten pragmatyczny styl bywa zabójczy. Ciekawe czy podobnie będzie i tym razem.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

Kraken – Tufi Team

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Ależ się wszystko popieprzyło. Po rewelacyjnym początku sezonu, w którym Kraken ograł ex-pierwszoligowców – Hydrę Volleyball Team oraz Flotę Active Team, nie było chyba osoby, która przewidziałaby takie problemy ‘Bestii’ w kolejnych tygodniach. Niestety dla Krakena – z czasem przyszła zdecydowana obniżka formy, po której team Jurija Charczuka zdobył zaledwie jeden na dwanaście możliwych punktów. Dyspozycja Krakena nie mogła przejść ‘bez konsekwencji’. Po serii bardzo nieudanych spotkań beniaminek rozgrywek osunął się na ostatnie miejsce w tabeli i dziś jest najpoważniejszym kandydatem do spadku według społeczności Inter Marine SL3. Oczywiście – nic nie jest jeszcze przesądzone, ale aby się utrzymać – Kraken musi zacząć punktować. O to nie będzie jednak łatwo. Ich dzisiejszym rywalem będzie bowiem ekipa Tufi Team, która po ostatniej – miażdżącej wygranej z Fuxem Pępowo, wróciła na miejsca premiowane awansem do pierwszej ligi. Aktualny bilans drużyny Mateusza Woźniaka to siedem rozegranych spotkań i sześć zwycięstw. To, o co można się przyczepić do drużyny to jednak fakt, że stosunkowo rzadko udaje im się wygrywać za komplet punktów, a jak wiemy – to może nieść za sobą przykre konsekwencje. Jeśli jednak Tufi dziś wygra, a umówmy się – wszystko na to wskazuje, to będzie już naprawdę blisko do powrotu do pierwszej ligi po dwóch sezonach spędzonych na zapleczu elity.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 0-3

ACTIVNI Gdańsk – Siatkersi

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Do niedawna ACTIVNI Gdańsk pozostawali jedną z trzech drużyn w całej lidze, która nie zanotowała porażki. Sytuacja zmieniła się jednak w meczu z Sharksami, które ACTIVNI przegrali 1-2. Tak jak wspominaliśmy jednak w magazynie – team Artura Kurkowskiego był wówczas niezwykle blisko by to jednak oni wygrali. Mimo kilkupunktowego prowadzenia w trzecim secie, ex-drugoligowiec jednak ‘stanął’, a chwilę zawahania wykorzystali ‘Sharksi’. W kolejnym meczu ACTIVNI zdołali jednak wygrać za komplet punktów i biorąc pod uwagę to, że mają oni rozegraną najmniejszą liczbę spotkań – wciąż liczą się w walce o podium rozgrywek. Dziś wieczorem ACTIVNI zmierzą się z Siatkersami, którzy mają co prawda tyle samo punktów, ale rozegrali o dwa spotkania więcej od drużyny Artura Kurkowskiego. Aby być jednak w pełni uczciwym – należy podkreślić fakt, że Siatkersi mieli od ACTIVNYCH zdecydowanie trudniejszy terminarz, w którym rywalizowali z większością drużyn walczących o medale. To właśnie ten aspekt sprawia, że trudno wskazać nam faworyta meczu. Nie sposób przejść obojętnie wobec wygranych Siatkersów z Chilli Amigos, Tiger Team czy ostatnio – MysterElektroRockets. Podkreślaliśmy ten fakt wielokrotnie, ale czwartoligowe granie ‘rządzi się swoimi prawami’. To, że jedna drużyna ogrywa faworytów nie oznacza bynajmniej, że tak będzie w kolejnych meczach. To właśnie w czwartej lidze jest bowiem najwięcej ‘chimerycznych’ drużyn w całej lidze.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

MATCHDAY #24

Za nami wtorkowa seria gier, w której bardzo ważny tryumf zanotowała ekipa Speednetu. Z dobrej strony pokazały się również Bayer Gdańsk – co jest już niemal tradycją oraz Oliwa. Zapraszamy na podsumowanie!

BVT Gdańsk – Chilli Amigos 1-2 (21-19; 17-21; 14-21)

W zapowiedziach przedmeczowych wskazaliśmy na to, że według nas – Chilli sięgnie we wtorkowy wieczór po trzy punkty. Dwa w meczu z BVT, natomiast jeden – z Aqua Volley. Cóż – nie pomyliliśmy się, a to oznacza, że team ‘Papryczek’ stał się bardziej przewidywalny niż jeszcze kilka miesięcy temu. Jeśli chodzi o spotkanie z ‘Bobrami’ to początek meczu należał zdecydowanie do graczy w biało-czarnych barwach. Potężne problemy z przyjęciem zagrywki ‘Bobrów’, sprawiło że BVT wysunęło się na prowadzenie 13-7 i wówczas nic nie wskazywało na to, że Chilli może zanotować jeszcze zryw. Dalsza część to jednak systematyczne i mozolne odrabianie strat, co udało się ‘Amigos’ pod koniec premierowej odsłony (19-18). Ostatnie słowo należało jednak do BVT, którzy po skutecznych atakach Jonasza Bullera z lewego skrzydła, cieszyli się z wygranej do 19. Do połowy środkowego seta – obie drużyny stworzyły wyrównane widowisko (10-10). W drugiej części seta z bardzo dobrej strony pokazał się Krzysztof Horeczy, po którego kilku atakach, Chilli objęło prowadzenie 18-14 i po chwili na tablicy wyników mieliśmy remis w setach (21-17). Finałowa partia rozpoczęła się lepiej dla ‘Bobrów’, którzy po atakach Karola Fidurskiego oraz Jonasza Bullera, objęli prowadzenie 5-2! Z trzypunktowej zaliczki, team w biało-czarnych strojach nie nacieszył się jednak zbyt długo. Po chwili ‘Amigos’ doprowadzili bowiem do wyrównania 7-7 i walka ‘łeb w łeb’ trwała do stanu po 14. Kiedy zacieraliśmy sobie ręce na emocjonującą końcówkę – ‘tama’ budowana przez ‘Bobry’ zaczęła przeciekać. Kilka ataków i zagrywek rywali sprawiło, że ‘Amigos’ wygrali partię do 14, a cały mecz 2-1!

MPS Volley – Inter Marine Masters 0-3 (17-21; 19-21; 20-22)

Zdecydowana większość Typerów wskazywała na to, że to ‘Miłośnicy Piłki Siatkowej’ będą faworytem spotkania. Sam mecz pokazał jednak, że forma była, ale ta do ciasta – w święta. Ociężali, spuchnięci, zmęczeni i z problemami kadrowymi. Już przed meczem można było dostrzec, że Inter Marine potraktowało spotkanie poważniej. Taka postawa musiała zostać wynagrodzona. Po wyrównanym początku, po którym mieliśmy remis po 12 – dwoma absolutnie kluczowymi blokami popisał się Artura Majdan. To właśnie po nich, ‘Mastersi’ wysunęli się na prowadzenie 15-12 i w konsekwencji, cieszyli się po chwili z pierwszego punktu w meczu (21-17). Środkowa odsłona to partia, która mogła się podobać choć trzeba przyznać, że w wielu obszarach mieliśmy poczucie deja vu. Podobnie jak w pierwszej części – set rozpoczął się od stanu 11-11, a ‘Mastersi’ wypracowali przewagę dopiero w drugiej części. Tym razem – ciężar zdobywania punktów i wypracowania zaliczki został rozłożony na większą liczbę graczy ubranych w białe trykoty. Ostatecznie po punktach Wiktora Chełmińskiego oraz Tomka Kowalewskiego – ‘Mastersi’ cieszyli się z wygranej do 19. To oznaczało z kolei wygraną meczu i wydawało się, że dwa punkty ‘nasyciły’ graczy Andrzeja Masiaka. Trzeci set rozpoczął się bowiem od stanu…11-4 dla ‘Miłośników Piłki Siatkowej’. Po chwili wydarzył się jednak dla nich absolutny horror i coś – czego nie będą mile wspominać. Choć trudno w to uwierzyć, MPS zanotował po chwili przestój, po którym Inter Marine Masters zaliczyło serię…11 punktów z rzędu (15-11). Czy poszli po chwili za ciosem? Skądże znowu. Zamiast tego postanowili pokazać MPS-owi, że też znają ‘kilka sztuczek’. W konsekwencji gra w końcówce się bardzo wyrównała, ale ostatnie słowo należało do ‘Mastersów’, którzy zdobyli absolutnie kluczowy komplet punktów w kontekście dalszej walki o utrzymanie.

Maritex – Port Gdańsk 3-0 (21-16; 21-18; 21-17)

Jest powiedzenie, które dobrze oddawało nastroje Maritexu przed wtorkową serią gier. Mowa tu o powiedzeniu ‘gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta’. Biło się w zasadzie trzech, ale w dwóch pojedynkach. Mowa tu o pojedynkach Spontana z Oliwą Team oraz Bayerem Gdańsk. Według sprytnego planu graczy Maritexu – trzy wspomniane drużyny miały pomiędzy sobą pogubić punkty, a Maritex – nieco z boczku, miał dopisać do swoich kont trzy punkty w rywalizacji z Portem Gdańsk. Cóż – plan się zasadniczo udał, a z jego drugą częścią – Maritex nie miał najmniejszych problemów. Trzeba przyznać, że spotkanie zaczęło się od obiecująco wyrównanej gry, po której Maritex prowadził zaledwie jednym punktem (9-8). Dopiero w drugiej części faworyt wskoczył na wyższe obroty i w konsekwencji wygrał do 16. Żebyśmy się dobrze zrozumieli – Port Gdańsk naprawdę nie gra jakoś przesadnie źle. Niby mają kontakt z rywalem, ale koniec końców to inne drużyny, a nie Port wygrywają. A to trzy punkty przewagi, a to jakaś walka ‘łeb w łeb’. Cóż jednak z tego skoro w drugim – wyrównanym secie Maritex znowu zwyciężył (21-18). Nie inaczej było w trzeciej odsłonie i jeśli ma to w jakiś sposób pocieszyć ‘Portowców’ to napiszemy, że ‘przegrali po dobrej grze’. Ba – nawet mogą spojrzeć w lustro. Prawda jest jednak taka, że po porażce 0-3, ‘Portowcy’ są już jedną nogą w czwartej lidze. Mają dwa rozegrane spotkania więcej niż MiszMasz i ADS Volley, a tylko jeden punkt przewagi. Wygląda to paskudnie. Jeśli chodzi o Maritex – dzięki wygranej, wskakują na podium rozgrywek i ‘piłka wciąż jest w grze’.

Chilli Amigos – Aqua Volley 1-2 (21-18; 11-21; 15-21)

Tuż po zwycięstwie z BVT Gdańsk, Chilli Amigos przystępowali do drugiego pojedynku we wtorkowy wieczór. W naszym odczuciu, zadanie numer 2 było zdecydowanie trudniejsze, bo ‘Amigos’ mierzyli się z aktualnym liderem czwartej ligi. Jakież było zdziwienie kibiców obu drużyn, którzy oglądali to co działo się na boisku numer 1. Dość niespodziewanie to zespół w czerwonych barwach lepiej rozpoczął spotkanie. Po dobrej zagrywce – ‘Amigos’ wysunęli się na prowadzenie 9-6 i kilkupunktową przewagę utrzymywali aż do końcówki. W niej doszło do sytuacji, w której groźna kolizja pomiędzy Mateuszem Kusznerczukiem a Joanną Ból o mało nie wyeliminowała z dalszej gry libero drużyny. Choć finalnie do tego nie doszło to cała sytuacja zdekoncentrowała ‘Amigos’, którzy roztrwonili swoją przewagę do jednego punktu (18-17). Mimo, że robiło się już naprawdę ‘gorąco’ – Chilli za sprawą Pawła Kalety, postawili po chwili ‘kropkę nad i’ (21-18). Nieudany set i w konsekwencji kolejny stracony punkt wywołał w graczach Aqua Volley sportową złość, po której zaprezentowali oni o wiele lepszą siatkówkę w drugiej części. Choć do połowy seta było to wyrównane widowisko (9-9), to w drugiej części na parkiecie była tylko jednak drużyna – AQUA Volley. Dominacja we wspomnianej części zakończyła się finalnie wygraną faworyta do 11. Ostatni set nie przyniósł zwrotów akcji. Ba – było to łudząco podobne widowisko jak środkowa partia. Wyrówna gra do stanu po 11, po której nastąpił ‘odjazd’ rywala, który wygrał partię do 15 i umocnił się w fotelu lidera czwartej ligi.

Team Spontan – Oliwa Team 0-3 (19-21; 18-21; 16-21)

Dla obu drużyn było to szalenie ważne spotkanie. W ostatnim czasie zwracaliśmy bowiem uwagę na to, że team, który przegra – z dużą dozą prawdopodobieństwa będzie mógł pożegnać się z marzeniami o awansie do drugiej klasy rozgrywkowej. Choć obie drużyny w obecnej kampanii grały w kratkę, to uznaliśmy, że faworytem meczu będzie Team Spontan. Początek wtorkowej rywalizacji rozpoczął się lepiej dla Oliwy, która wysunęła się na prowadzenie 10-6. Mimo niekorzystnego dla Spontana obrazu gry, team Piotra Raczyńskiego zdołał doprowadzić do wyrównania po 14 i walka ‘łeb w łeb’ trwała do stanu po 19. Ostatnie dwie akcje seta to punkty bardzo dobrze dysponowanego duetu – Jeżewski – Galiński (21-19). Do półmetku środkowego seta, nieznaczną przewagę posiadali gracze Team Spontan (10-8). Po kilku atakach Damiana Breszki sytuacja uległa jednak zmianie. Już po chwili Oliwa wysunęła się na prowadzenie 13-11 i od tego momentu, aż do samego końca nie dali sobie zrobić krzywdy, wygrywając finalnie do 18. Ostatni set? Zdecydowana przewaga drużyny ‘z serca Gdańska’, której nie do końca odzwierciedla końcowy wynik. Choć do połowy seta Spontan prowadził z rywalem wyrównaną grę (8-8) to druga część seta była absolutną dominacją drużyny Adama Wyrzykowskiego. Finalnie Oliwa wygrała do 16, cały mecz 3-0 i przesuwa się w tabeli na miejsce premiowane awansem. Wow – brawo!

Speednet 2 – BES Boys BLUM 1-2 (10-21; 21-15; 16-21)

Nie ma co do tego wątpliwości – w obecnej kampanii obie drużyny spisują się poniżej oczekiwań, a bezpośrednie starcie z drużyną, która również przeżywa swoje problemy miał być ‘lekiem na całe zło’. Nieznacznym faworytem starcia była w naszych oczach drużyna BBB i trzeba im oddać – spotkanie rozpoczęli bardzo mocno. Nim się obejrzeliśmy to zespół w szarych trykotach po kilku skutecznych atakach Michała Kanki, prowadził już…10-2! Choć w dalszej części seta Speednet 2 się ‘ogarnął’ to o odrobieniu straty nie było rzecz jasna mowy. Ostatecznie pierwszy set rywalizacji zakończył się wygraną BBB do 10. Po TAKIM otwarciu nie wierzyliśmy, że Speednet zdoła się podnieść. Ku naszemu zaskoczeniu ‘Programiści’ wyglądali w środkowej odsłonie znacznie lepiej. Choć do połowy seta wydawało się, że będzie to wyrównane starcie (10-8), to w dalszej części ‘Programiści’ wykorzystali błędy rywali i wysunęli się na prowadzenie 18-11, a tego jak wiadomo – nie dało się już zepsuć (21-15). Ostatni ‘rozdział’ wtorkowego spotkania to dobra gra środkiem BBB, po której wysunęli się oni na prowadzenie 11-7. Choć po dwóch punktach (11-9), ‘Programiści’ mogli mieć jeszcze nadzieję na tryumf, to zostały one szybko zgaszone. Po atakach byłego gracza Speednetu – Radosława Małeckiego było już 15-10 i po chwili team Daniela Bąby mógł cieszyć się z czwartej wygranej w sezonie, po której wyprzedzili w tabeli swojego wtorkowego rywala.

Speednet – BEemka Volley 2-1 (14-21; 21-18; 21-19)

Parafrazując słynne powiedzonko, w głowie mamy jego zmienione znaczenie. Patrząc na to co wyczynia ostatnio BEemka nie sposób nie pomyśleć o tym, że ‘the trend is not your friend’. Jeszcze do niedawna, BEemka była w naszych oczach absolutnym pewniakiem do gry w grupie mistrzowskiej. Pięć ostatnich spotkań to jednak aż cztery porażki, w tym trzy z rzędu, po których zespół Daniela Podgórskiego wypadł z czołowej piątki. Choć nie wszystko jeszcze stracone, to ich sytuacja się bardzo mocno pokomplikowała. Zupełnie odwrotną sytuację mamy w Speednecie. Zespół Łukasza Żurawskiego był wskazywany jako team, który będzie miał olbrzymie problemy z grą w czołowej piątce. Fakty są jednak takie, że na sześć ostatnich spotkań – Speednet wygrał aż pięć i zasadniczo ich problem był w dużej mierze spowodowany tym, że jeśli Speednet wygrywa – to po podziale punktów. Nie inaczej było we wtorkowy wieczór. W pierwszej odsłonie to BEemka prezentowała o wiele lepszą siatkówkę. Podjęte ryzyko na zagrywce – przyniosło oczekiwany efekt. Odrzuceni od siatki gracze Speednetu mieli problem z wykończeniem akcji i finalnie BEemka wygrała dość gładko – do 14. Środkowa odsłona to zwrot akcji, w której Speednet wyglądał już zdecydowanie lepiej w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Po bloku rozgrywającego ‘Programistów’ – Macieja Miścickiego, aktualny Mistrz Inter Marine SL3, objął prowadzenie 12-9. Choć z czasem po kilku atakach Przemysława Wawera, BEemka doprowadziła do wyrównania po 18, to ostatnie słowo należało już do Speednetu, którzy wykorzystali trzy błędy rywali z rzędu i cieszyli się z doprowadzeniem do wyrównania w setach (21-18). Choć wynik seta na to nie wskazuje – trzecia partia przebiegała pod dyktando ‘Programistów’. Już na początku Speednet wypracował sobie kilkupunktową zaliczkę, którą BEemka próbowała gonić w samej końcówce. Na odwrócenie losów rywalizacji, było już jednak za późno.

Team Spontan – Bayer Gdańsk 0-3 (16-21; 14-21; 15-21)

To nie był wymarzony dzień drużyny Team Spontan. Wtorkowy wieczór miał być czymś w rodzaju ‘pokazem siły’. Niestety dla nich – po drodze poszło coś nie tak i prężenie muskułów zakończyło się ‘zdjęciem gaci przy całej klasie’. Wstyd? Zależy jak na to patrzeć. Należy podkreślić, że Bayer wygrywa przecież z każdym i być może nie ma powodów do tego by ‘drzeć szaty’. Z drugiej strony nie sposób nie napisać o tym, że jeśli wtorkowy wieczór miał być testem ‘czy Spontan się nadaję’, to team Piotra Raczyńskiego oblał go koncertowo. Jeśli w ‘Spontanicznych głowach’ pojawiały się nadzieję na awans, to zostały we wtorkowy wieczór brutalnie spacyfikowane. A Bayer Gdańsk? Cóż – śrubowanie rekordu, świetna gra, golenie kolejnych rywali, autostrada do drugiej ligi. Rany – jak to póki co dobrze wygląda. Zagadką, która chodzi nam od pewnego czasu po głowie jest jednak to, jak gracze w zielono-granatowych strojach wytrzymają presję, która będzie narastać. Wiecie – dla dużej części drużyny będzie to nowa sytuacja. ‘Aptekarzy’ w poprzednich sezonach częściej krytykowaliśmy niż chwaliliśmy. A teraz? Teraz jest zupełnie inaczej i ‘Aptekarze’ mają aktualnie najlepszy PR spośród wszystkich 52 drużyn w lidze. Nie ma się co dziwić. 22 punkty w 8 meczach robią mega wrażenie. Styl i wygrana z teoretycznie groźnym rywalem podlewa te pochwały benzyną.

Fux Pępowo – Złomowiec Gdańsk 1-2 (15-21; 12-21; 21-17)

W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że dla obu drużyn nie będzie to zwykłe ligowe granie. W wielu przypadkach dochodziła bowiem ambicja i chęć ogrania rywali, z którym na co dzień gra się ramię w ramię. Faworytem meczu w naszym odczuciu była ekipa Złomowca Gdańsk, która miała szansę wrócić na podium rozgrywek. Aby tak się jednak stało – musieli wygrać. Początek spotkania to wyrównana gra obu drużyn, po której mieliśmy remis po 11. Po stronie Złomowca bardzo dobrze we wspomnianym fragmencie prezentował się Jakub Graczyk, który do składu Złomowca wrócił po…niemal trzech latach przerwy! Faworytom spotkania udało się odskoczyć dopiero w drugiej części seta i po prowadzeniu 18-14 stało się jasne, że to Złomowiec wygra tę partię. Jeszcze lepiej gracze Witolda Klimasa zaprezentowali się w środkowej odsłonie. Już w pierwszej części objęli wysokie prowadzenie 9-3, które z czasem zostało jeszcze powiększone by finalnie wygrać różnicą…dziewięciu punktów (21-12). Przewaga Złomowca po dwóch pierwszych setach była na tyle duża, że  wszystko wskazywało na to, że idą po komplet punktów. Trzecia odsłona to jednak zwrot akcji. Po wyrównanej pierwszej części, po której tablica wyników wskazywała remis po 13, to ‘Koniczynki’ pokazali się w końcówce z lepszej strony. Po punktach Tomasza Piaska, Damiana Wiśniewskiego czy wreszcie Tomasza Piaska, Fux wygrał tę partię do 17.

📢 KOMUNIKAT ORGANIZATORA 📢

Przypominamy, że zgodnie z regulaminem rozgrywek dopisanie zawodników do składu drużyny możliwe jest wyłącznie do momentu rozpoczęcia dziewiątego spotkania danej ekipy w sezonie.

Jednocześnie informujemy, że maksymalna liczba zawodników zgłoszonych do jednego zespołu wynosi 16.

Zapowiedź – MATCHDAY #24

Zaczynamy poświąteczne granie. We wtorkowej serii gier dojdzie do dziewięciu pojedynków. Bardzo ciekawie zapowiada się mecz drużyn walczących o grupę mistrzowską pierwszej ligi. Na brak emocji nie będziemy narzekać również w starciu trzecioligowym, w którym Spontan zmierzy się z Bayerem Gdańsk. Zapraszamy na zapowiedź!

BVT Gdańsk – Chilli Amigos

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Sympatycy Chilli Amigos zastanawiają się aktualnie czy Chilli Amigos będzie w stanie dokonać tego co w edycji Jesień’24. Wszyscy pamiętamy bowiem zryw ‘Papryczek’ i kapitalną drugą część sezonu, po której ‘Amigos’ wylądowali na trzecim miejscu podium. Powtórzenie tamtego osiągnięcia z pewnością przydałoby się graczom w czerwonych strojach. Choć przed sezonem Chilli byli wymieniani w roli kandydata na drużynę, która będzie biła się o podium – czas pokazał, że niekoniecznie musi tak być. W pierwszych sześciu spotkaniach sezonu Wiosna’25, ‘Amigos’ aż czterokrotnie musieli uznawać wyższość rywali i w konsekwencji, plasują się dopiero na dziewiątym miejscu w ligowej tabeli. Owszem – pewnym pocieszeniem pozostaje fakt, że aż sześć drużyn, które są w tabeli wyżej – rozegrały o co najmniej jeden mecz więcej niż brązowi medaliści poprzedniego sezonu. To pozwala ‘Amigos’ wierzyć, że przy równej liczbie rozegranych meczów – Chilli poprawi swoją lokatę.  We wtorkowy wieczór, rozegrają oni dwa spotkania i trzeba przyznać, że w meczu z BVT będą faworytem starcia. Jak do tej pory, ‘Bobry’ w kampanii Wiosna’25 rozegrali siedem spotkań, w których zdobyli siedem oczek. Z całą pewnością nie jest to wynik, który satysfakcjonowałby graczy Grzegorza Żyły-Stawarskiego. W ostatnim magazynie pokusiliśmy się o tezę, że ‘Bobry’ są swego rodzaju ‘łącznikiem’ pomiędzy dwiema grupami drużyn. Tymi, które mają ambicje by skończyć na podium rozgrywek oraz tymi, którzy wyraźnie odstają. Jeśli nasza teza ma potwierdzenie w faktach – dzisiejsze spotkanie powinni wygrać gracze Chilli Amigos.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

MPS Volley – Inter Marine Masters

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości – w pozostałych meczach sezonu Wiosna’25, Inter Marine Masters będzie walczyło o to, by utrzymać się w drugiej klasie rozgrywkowej. Zadanie to będzie składało się z sześciu etapów. Poza etapem pierwszym, którym będzie starcie z MPS Volley, ‘Mastersi’ zmierzą się również z BES Boys BLUM, Challengersami, Flotą ACTIVE Team, Fuxem Pępowo oraz Krakenem. Patrząc historycznie – do utrzymania graczom Andrzeja Masiaka brakuje aktualnie 6-7 punktów, a to oznacza, że muszą oni punktować ze średnią oscylującą w okolicach 1 pkt/mecz. Z jednej strony nie jest to przesadnie ambitne zadanie. Z drugiej zaś – znając potencjał rywali o każdy punkt trzeba będzie powalczyć. Dużo wskazuje na to, że we wtorek nie będzie o to zbyt prosto. Choć Miłośnicy Piłki Siatkowej przystąpią do meczu po dwóch porażkach z rzędu, to trzeba przyznać, że w meczach z Challengersami czy Hydrą Volleyball Team byli o włos od tego by cieszyć się z tryumfu. Gdyby gracze Jakuba Nowaka zachowali w końcówkach więcej zimnej krwi i nie roztrwonili zbudowanej przewagi, dziś mieliby o dwa punkty więcej i byliby tuż za podium, mając realną szansę na medale lub nawet awans do elity. Choć taki scenariusz nie jest wykluczony, to jednak wspomniane mecze wydłużyły tę drogę. Aby Miłośnicy Piłki Siatkowej ‘wrócili do gry’, we wtorkowy wieczór potrzebują wygraną za komplet punktów. W naszym odczuciu najbardziej prawdopodobnym wynikiem jest jednak podział punktów.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

Maritex – Port Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Odstawmy emocje na bok i skupmy się na faktach. Te są takie, że Maritex, który miał walczyć o awans do wyższej klasy rozgrywkowej wygrał tylko jedno z trzech ostatnich spotkań, a na dziewięć możliwych punktów – zgarnął zaledwie trzy. To w sposób oczywisty przełożyło się na ligową tabelę, w której team Michała Pietrasika zajmuję czwarte miejsce, które jak wiadomo – nic nie daje. Dodatkowo perspektywa na drugą część sezonu również nie jest zbyt dobra, bo jak pokazuje obecny sezon – Maritex niezbyt dobrze radzi sobie z mocnymi drużynami. 0-3 z Oliwą, 0-3 ze Spontanem i perspektywa meczów z Bayerem, Dream Volley, Osadą Truso czy Treflem Gdańsk nie jest zbyt dobra dla ‘Fioletowych’. Cała sytuacja przypomina nam długodystansowy wyścig, w którym jeden z biegaczy postanowił zacząć bieg od sprintu i o ile po pierwszym okrążeniu był ‘na czele’ tak z czasem zacząć puchnąć i kolejne drużyny ich wyprzedzają. Poświąteczne granie będzie dla teamu w fioletowych trykotach okazją do poprawienia nastrojów. Ich rywalem będzie bowiem ekipa Portu Gdańsk, która w obecnej edycji nie radzi sobie zbyt dobrze i aktualnie stoi w rozkroku pomiędzy trzecią, a czwartą ligą. Jeśli bowiem sezon zakończyłby się dziś – Port grałby w meczu barażowym. Jeśli chodzi o team Arka Sojko to jest to pewna zagadka. Z jednej strony team potrafi grać naprawdę nieźle. Z drugiej zaś potrafią zaprezentować się tak, że z pewnością chcieliby o tym szybko zapomnieć. Jedno jest pewne – do utrzymania będą potrzebowali punktów. O tym czy tak się stanie, przekonamy się niebawem!

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

Chilli Amigos – Aqua Volley

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Jednym z ulubionych powiedzionek Redakcji jest ‘kamyczek w bucie’. Piszemy o tym teraz ponieważ bez wątpienia – Chilli Amigos jest dla Aqua Volley wspomnianym ‘kamyczkiem’. Jest drzazgą w palcu, która nie daje o sobie zapomnieć. Jest bólem zęba, przez którego nie można zasnąć. Jest po prostu koszmarem, od którego Aqua Volley kręci się w brzuszku na wymioty. O co chodzi? Oczywiście o miniony sezon. Do pewnego momentu, wszystko układało się idealnie dla graczy Mateusza Drężka, którzy wygrali siedem z ośmiu pierwszych spotkań i pewnym krokiem zmierzali w kierunku podium rozgrywek. W drugiej części sezonu coś się jednak zepsuło i stało się jasne, że Aqua nie awansuje bezpośrednio do trzeciej ligi. Mimo to, team ‘Wodników’ miał jeszcze szanse na awans po meczu barażowym. Aby tak się jednak stało, Aqua Volley musiała wygrać ostatni mecz w sezonie Jesień’24 z…Chilli Amigos. Choć w naszych oczach byli oni wówczas faworytem starcia to mecz zakończył się…wynikiem 3-0 dla ‘Amigos’. Wow – ależ to był twist. Ależ to był zwrot akcji i zakończenie sezonu. Coś co wydawało się niemożliwe – stało się realne. Coś co było koszmarem jednych – okazało się sukcesem drugim. Beneficjentami takiej końcówki sezonu byli gracze Chilli, którzy finalnie ‘sprzątnęli rywalom medale sprzed nosa’. Mimo to, w meczu barażowym okazali się słabsi od drużyny MiszMasz i dziś, zagrają w meczu rewanżowym z Aqua Volley. Podobnie jak wówczas – faworytem meczu będzie team Mateusza Drężka. Czy podobnie jak wtedy – tym razem również ‘Amigos’ okaże się lepsze?

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 0-3

Team Spontan – Oliwa Team

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Przed ‘Spontanicznymi’ absolutnie kluczowy dzień w rozgrywkach Inter Marine SL3. Dziś wieczorem, team Piotra Raczyńskiego rozegra dwa arcytrudne pojedynki, w których będzie rywalizować z Oliwą Team oraz Bayerem Gdańsk. Tu nie ma półśrodków. Jeśli we wtorkowy wieczór odpowiednio nie zapunktują to jeszcze w kwietniu będą mogli uznać sezon za stracony. Trudno wyobrazić sobie bowiem scenariusz, w którym po fiasku we wtorkowych meczach – Spontan mógłby w dalszej części sezonu znaleźć się na podium rozgrywek. Jak pokazują jednak ostatnie mecze ‘Spontanicznych’ – w ekipie Piotra Raczyńskiego jest moc. Ba – w naszym odczuciu ‘Pomarańczowi’ grają najlepiej wtedy kiedy rywalizują z silnymi drużynami. Tak było w meczu z Osadą Truso, tak było również z Maritexem. Czy wobec tego podobnie będzie z Oliwą oraz Bayerem? Bez wątpienia ci pierwsi mają ze Spontanem kilka wspólnych mianowników. I jedni i drudzy potrafią grać na bardzo wysokim poziomie i potrafią ogrywać najsilniejsze drużyny w lidze. W obu przypadkach często dochodzi jednak do problemu, w momencie, w którym są oni wyraźnym faworytem starcia. Należy przy tym zastanowić się czy silną drużyną jest ta, która jest w stanie pokonać najmocniejszych czy jednak ta, która wygrywa regularnie i ‘można na nią liczyć’ wtedy kiedy są faworytem starcia? Która z ekip wygra? Nieco więcej szans na tryumf dajemy Spontanowi. Jakikolwiek inny wynik – nie będzie dla nas jednak zaskoczeniem.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

Speednet 2 – BES Boys BLUM

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Ależ sinusoidę sportowych emocji gwarantuje swoim sympatykom drużyna Speednet 2. W obecnym sezonie ‘Programiści’ są ekipą absolutnie nieprzewidywalną i falują z formą jak żadna inna drużyna w lidze. Bywają dni, w których Speednet 2 prezentuje się mocarnie i w naszym odczuciu, w tych dniach nie pozostawaliby oni bez szans w rywalizacji ze Speednetem 1. Są jednak dni, w których ‘Programiści’ prezentowali się tak, że nie sposób nie zacytować słów: ‘szkoda strzępić ryja’. Ciekawostką dotyczącą Speednetu jest to, że w obecnej kampanii, żadne ze spotkań nie kończyło się wynikiem innym niż 3-0. W trzech przypadkach były to wygrane, natomiast w pięciu, Speednet notował porażki. Do końca sezonu Wiosna’25, ‘Programistom’ zostało pięć spotkań, w których zmierzą się z Fuxem Pępowo, Hydrą Volleyball Team, MPS-em, Staltestem Pomorze i właśnie ekipą BBB. Historycznie do spokojnego utrzymywania wystarczało 14 punktów. To oznacza, że Speednet musi w pięciu najbliższych meczach, zgarnąć pięć oczek. Wydaje nam się, że zespół Marka Ogonowskiego nie będzie miał z tym większych problemów. Jeśli zagrają tak jak z Krakenem, to cegiełkę dołożą już dzisiaj. Podobny plan, który zakłada kolejne punkty do ligowej tabeli ma również zespół BES Boys BLUM. Jak do tej pory, team Daniela Bąby rozegrał siedem spotkań, w których zgromadził osiem oczek. Choć w ostatnim czasie zespół w szarych trykotach uciekł ze strefy spadkowej to wciąż nie może być pewny utrzymania. Dziś wieczorem zmierzą się z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie. Która z ekip wyjdzie z tej konfrontacji ‘obronną ręką’? Nieco więcej szans na tryumf dajemy drużynie Daniela Bąby.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

Speednet – BEemka Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

W ostatnim czasie namaściliśmy BEemkę Volley. Stwierdziliśmy bowiem, że team Daniela Podgórskiego jest już naprawdę blisko do tego by realnie włączyć się w walkę o medale, a nawet więcej – powalczyć o pierwsze złoto w historii występów drużyny w rozgrywkach. Tuż po tym, ‘Zmotoryzowani’ przegrali jednak z Bossmanem oraz CTO Volley przy czym mecz z CTO zapisał się na ‘czarnych kartach’ historii drużyny. Porażka w jednym z setów była jednocześnie najgorszym wynikiem drużyny w historii występów w Inter Marine SL3. Dyspozycja, którą zaprezentowali wówczas gracze Daniela Podgórskiego była…daleka od oczekiwań. We wtorkowy wieczór, będą mieli jednak okazje do tego by się zrehabilitować. Rywalem drużyny będzie bowiem Speednet, który wciąż nie może nawiązać do wyniku oraz gry z poprzedniego sezonu. Na całe szczęście dla ‘Programistów’ – ich ostatnia wygrana za komplet punktów z 22 BLT Malbork dała im tlen. Aktualnie Speednet ma bardzo dużą szansę na to by wskoczyć ‘rzutem na taśmę’ do czołowej piątki ligi. Aby tak się jednak stało – zespół Łukasza Żurawskiego musi dziś wygrać, a o to jak wiadomo – nie będzie łatwo. Poza dwiema drużynami, które zmierzą się o 21 w bezpośrednim pojedynku – ‘chrapkę’ na grupę mistrzowską ma aż sześć innych drużyn, a to z kolei sprawia, że pod tym kątem, jest to sezon wyjątkowy. Która z drużyn wypadnie dziś za burtę? Wydaje nam się, że mimo wszystko Speednet.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

Team Spontan – Bayer Gdańsk

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Czasami w Lidze Mistrzów czy Pucharze Króla zdarzy się, że Real i Barcelona trafią na siebie już w ćwierćfinale lub na wcześniejszym etapie rozgrywek. W takich momentach, sporo osób podkreśla to, że mamy do czynienia ‘z przedwczesnym finałem’. Piszemy o tym teraz, bo po falstarcie sezonu – Spontan nam się rozegrał i po minionym tygodniu wciąż ma realną szansę na awans do drugiej ligi. Przed nimi jednak bardzo trudny wieczór o czym pisaliśmy przy okazji wcześniejszej zapowiedzi. Jeśli chodzi o Bayer Gdańsk to są oni aktualnie absolutną rewelacją sezonu. Jak do tej pory, zespół Damiana Harica rozegrał na wiosnę siedem spotkań i jest jedyną drużyną w trzeciej lidze bez porażki. Warto podkreślić, że na 21 możliwych punktów, Bayer sięgnął aż po 19 i nad drugą drużyną w ligowej tabeli – ma trzy punkty przewagi. Pochwał w kierunku ‘Aptekarzy’ jest znacznie więcej i dajemy Wam słowo – nie zmieścilibyśmy ich wszystkich w jednej zapowiedzi. Warto podkreślić, że ‘Aptekarze’ są obecnie drużyną z najdłuższą serią zwycięstw w całej lidze. Jakby tego było mało – w trzeciej lidze są również najlepsi w: blokach oraz przyjęciu. Dodatkowo spośród wszystkich drużyn w trzeciej lidze – popełniają najmniej błędów. Fundamentów sukcesu ‘Aptekarzy’ nie brakuje. Sądzimy, że jeśli team wytrzyma w drugiej części sezonu presję, to nie ma siły, która zabrałaby im awans. Sądzimy, że zespół ‘z Leverkusen’ udowodni to już za kilka godzin. W naszych oczach są oni faworytem konfrontacji z Team Spontan.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

Fux Pępowo – Złomowiec Gdańsk

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Osoby znające realia Inter Marine SL3 oraz rozgrywek w 3 lidze PZPS zdają sobie doskonale sprawę z tego, że dla obu drużyn nie będzie to ‘zwykły mecz’. Wszystko za sprawą faktu, że spora część zawodników obu ekip, występuje w trzeciej lidze w jednej drużynie – GKS Żukowo. Był okres w Inter Marine SL3, w którym pojawiało się mnóstwo spekulacji dotyczących tego, że Złomowiec oraz Fux Pępowo się połączą i stworzą jedną ekipę. Ostatecznie spekulacje te uciął kapitan Złomowca – Witold Klimas i obie drużyny będą dziś rywalizować w bezpośrednim spotkaniu o ligowe punkty. Póki co wyraźnie lepiej wiedzie się graczom w miedzianych strojach. Złomowiec w siedmiu rozegranych spotkaniach, tryumfował czterokrotnie i aktualnie zajmuje miejsce tuż za podium – na czwartym miejscu. Od dzisiejszego rywala dzieli ich zarówno pięć miejsc w tabeli jak i pięć punktów więcej. Na dorobek dziewięciu oczek ‘Koniczynek’ w obecnej kampanii złożyły się trzy zwycięstwa oraz cztery porażki. Warto podkreślić tu fakt, że tylko raz, graczom Dominika Szadacha udało się wygrać za komplet punktów. To sprawia z kolei, że ‘Koniczynki’ wciąż nie mogą być pewne utrzymania w drugiej lidze, a potencjalne punkty ze Złomowcem – byłyby dla nich na wagę złota. Biorąc pod uwagę aspekty czysto sportowe – w drużynie z Pępowa drzemie spory potencjał. Problemem jest jednak to, że stosunkowo często przytrafiają im się mecze złe, albo te koszmarne jak z Tufi Team. Jak będzie dziś wieczorem? Przekonamy się niebawem!

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

MATCHDAY #23

Za nami ostatni dzień meczowy w obecnym tygodniu rozgrywek. Nawiązując do Świąt – bez wątpienia był to Wielki Czwartek drużyny Team Spontan, która rozbiła za komplet punktów Maritex. Zapraszamy na podsumowanie!

ACTIVNI Gdańsk – SiiPower 3-0 (21-7; 21-12; 21-12)

Do środowego wieczoru – ACTIVNI pozostawali jedną z dwóch niepokonanych drużyn w czwartej lidze. Splot niefortunnych zdarzeń oraz dobra forma rywali sprawiła, że wspomniana seria dobiegła końca. Czwartkowa rywalizacja z SiiPower była zatem idealną okazją do tego by powstałe rany mogły zabliźnić się w ekspresowym tempie. Co ciekawe – przed meczem gracze SiiPower wspominali Redakcji, że szykują na swoich rywali pewne rozwiązania taktyczne. Cóż – teoria jedno, a praktyka drugie, bo już chwilę po pierwszym gwizdku sędziego, team Artura Kurkowskiego objął prowadzenie 8-3. Dalsza część seta to kontynuacja wyraźnej przewagi, zakończona tryumfem do 7! W środkowej odsłonie team Fabiana Ehrlicha poradził sobie już znacznie lepiej. Choć początek spotkania wskazywał na największe mordobicie w obecnym sezonie (13-1), to w dalszej części seta to SiiPower zdobyło więcej punktów od swojego rywala. Owszem – marne to pocieszenie, ale zawsze coś. Ostatecznie team Artura Kurkowskiego wygrał tę partię do 12. Nie inaczej było w finałowym secie, który rozpoczął się bardzo podobnie (8-1). Sygnał do odrabiania strat dał ‘Niebieskim’ Sebastian Rohde, po którego atakach zrobiło się ‘tylko’ 10-7 dla faworyzowanej ekipy. Co ciekawe – ci musieli wziąć nawet czas, po którym – ruszyli z kolejną falą ataków (15-8). Ostatecznie, po kilku atakach najskuteczniejszego gracza ACTIVNYCH – Mateusza Woźniaka, wygrali oni finałową partię do 12, a cały mecz 3-0. Dzięki zwycięstwu – wskoczyli na szóste miejsce w tabeli.

Wolves Volley – ADS Volley 3-0 (21-10; 21-19; 21-17)

W trakcie przedmeczowej rozgrzewki kapitan ADS Volley całkiem słusznie zauważył, że przed drużyną ADS Volley najważniejsze mecze sezonu. Team Jakuba Florczaka ma za sobą mecze z ‘ligowymi koksami’ i w teorii – znajdują się oni aktualnie na etapie sezonu z drużynami, które są w zasięgu. Cóż – z całą pewnością nie potwierdził tego pierwszy set. Potwierdził za to coś innego, o czym informowaliśmy kilkanaście dni temu. W naszym odczuciu ADS po dobrym początku sezonu zanotował bardzo duży zjazd i dziś – nie są w stanie postawić się drużynie ze środka trzecioligowej stawki. Początek spotkania upłynął pod kątem zagrywki z obu stron. W przypadku Wolves Volley – ta wyrządziła sporą krzywdę rywalom, bo od początku meczu mieli wyraźny problem z przyjęciem. Jaka była odpowiedź graczy ADS Volley? Cóż – kilka zepsutych zagrywek, po których ‘underdog’ nie dawał sobie nawet szansy na powodzenie. Ostatecznie pierwszy set zakończył się zwycięstwem Wolves Volley do 10. Środkowa odsłona to moment, w którym ADS mógł uwierzyć w powodzenie i odwrócenie stanu rywalizacji. Pod koniec środkowej partii mieliśmy remis 17-17 i wygrana w secie pozostawała kwestią otwartą. Choć ‘Wilkom’ nie szło przesadnie dobrze, to należy zauważyć, że w końcówce zachowali oni więcej ‘zimnej krwi’ i drugi punkt w meczu trafił do ‘Watahy’. Ostatnia odsłona do stanu 11-11 mogła się nawet podobać. Wówczas myśleliśmy, że dalsza część seta będzie wyrównana i emocjonująca. Po chwili kilka punktów zdobył bardzo dobrze dysponowany w czwartkowy wieczór – Michał Łubiński i ostatecznie Wolves Volley zgarnęli szalenie ważny komplet punktów – brawo!

Hydra Volleyball Team – MPS Volley 2-1 (20-22; 21-18; 21-19)

Wyciągając wnioski tylko na podstawie nazw i historii obu drużyn moglibyśmy sądzić, że był to absolutny hit rozgrywek Inter Marine SL3. Nie będziemy jednak czarować. Jeśli uznalibyśmy, że był to faktycznie hit to na pewno taki mocno zakurzony. Ani jedni ani drudzy po swoim ‘prime’ nie mogą nawiązać do wyników z przeszłości i aktualnie są drużynami z środka drugoligowej stawki. Jako faworyta meczu wskazaliśmy Hydrę i choć MPS był bardzo bliski tryumfu to ostatecznie ‘Bestia’ cieszyła się z wygranej. Początek spotkania należał do Miłośników Piłki Siatkowej, którzy w odróżnieniu od swoich rywali – nie tracili punktów w tak bezsensowny sposób. Oj tak – Hydra popełniała wówczas masę błędów, po których MPS wysunął się na prowadzenie 13-8. W dalszej części seta gracze MPS-u pozazdrościli rywalom i po kilku atakach w środek siatki roztrwonili wysoką wydawałoby się zaliczkę (20-20). Mimo to, w końcówce to MPS zachował więcej zimnej krwi i po skutecznym ataku Krzysztofa Daszkiewicza mogli cieszyć się z pierwszego punktu w meczu (22-20). Pierwszą część środkowej odsłony zapamiętamy z bardzo dobrej gry Mateusza Szczepańskiego, który był najjaśniejszą z głów Hydry. Niestety po chwili doznał kontuzji stawu skokowego, która wyeliminowała go z dalszej gry. Cała sytuacja nie zdekoncentrowała jednak graczy w złotych strojach, którzy pod koniec seta prowadzili 19-12 i choć rywal zniwelował w końcówce straty, to Hydra zdołała doprowadzić do wyrównania w setach (21-18). Finałowa partia zdawała się układać lepiej dla Miłośników Piłki Siatkowej, którzy wykorzystali niedokładne przyjęcie rywali i przez dłuższą część seta utrzymywali czteropunktowe prowadzenie (14-10). Kilkupunktowa zaliczka – co pokazały dwa pierwsze sety sprawiała, że team, który prowadził – osiadał na laurach. Nie inaczej było i tym razem. W końcówce seta oglądaliśmy popis gry Dawida Plichtowicza, który zdobył dla swojej drużyny kilka bardzo ważnych punktów dających Hydrze prowadzenie i w konsekwencji wygraną meczu. 

Maritex – Team Spontan 0-3 (20-22; 14-21; 19-21)

W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że faworytem meczu będzie Maritex. Cóż – gdybyśmy mogli cofać czas – zmienilibyśmy zdanie. Już chwilę przed meczem daliśmy znać kapitanowi Maritexu, że ‘prawdopodobnie wygrają rywale J’. Mimo potężnych problemów kadrowych – team w fioletowych strojach radził sobie zaskakująco dobrze. Ba – w drugiej części to właśnie oni prowadzili 17-14 i wówczas nic nie wskazywało na potencjalny ‘spontaniczny come-back’. Po chwili team w fioletowych strojach popełnił jednak kilka koszmarnych błędów, a to dało tlen rywalom, który słabszy moment rywala wykorzystał idealnie i wygrał do 20. Środkowa odsłona nie była już tak emocjonująca. Mimo, że do składu dołączył siódmy gracz – Maritex nie prezentował się lepiej i w konsekwencji – bez większej walki uległ do 14. Dość ciekawie było w trzecim secie, w którym po ataku oraz bloku Krzysztofa Lepera, Spontan wysunął się na prowadzenie 12-9. Po kilku minutach Maritex za sprawą Stanisława Płochockiego zdołał zniwelować straty do jednego oczka (18-17), ale ostatnie słowo należało do ‘Spontanicznych’, którzy wygrali do 19. Podsumowując spotkanie nie sposób nie wspomnieć o tym, że mimo wygranej za komplet punktów – nie był to najlepszy występ drużyny Piotra Raczyńskiego. Liczba zepsutych zagrywek w trakcie meczu doprowadziła w końcówce do dość nietypowego i nerwowego momentu po pomarańczowej stronie siatki. Ostatecznie skończyło się bez konsekwencji i Team Spontan doskoczył do drużyn, które w dalszej części sezonu mogą powalczyć o podium.

Aqua Volley – Hapag-Lloyd 3-0 (21-13; 21-7; 21-10)

Pisaliśmy o tym w zapowiedzi. Dla Aqua Volley czwartkowe spotkanie było doskonałą okazją do wrócenia na szczyt ligowej tabeli. Aby tak się jednak stało – team Mateusza Drężka musiał wygrać z Hapag-Lloyd za komplet punktów. We wspomnianej zapowiedzi pisaliśmy również, że potencjalny brak kompletu punktów dla ‘Wodników’ byłby z pewnością jedną z największych sensacji w obecnym sezonie. Na początku spotkania nie oglądaliśmy jednak jakiejś gigantycznej przewagi graczy w ciemnych strojach. Ba – po sporej liczbie błędów i nieporozumień u faworyta, na półmetku seta mieliśmy remis 10-10! Wyrównana sytuacja trwała do stanu po 12 i później byliśmy świadkami tego, co już bardzo dobrze w kontekście ‘Logistyków’ znamy. Choć team w pomarańczowych barwach miał niezłe przyjęcie to miał jednak problem ze skutecznością w ataku. Po chwili problemy rywali wykorzystali gracze Aqua Volley, którzy wygrali partię do 13. Dalsza część meczu to jednak wyraźna przewaga faworyzowanej ekipy. Już na początku środkowej odsłony gracze Aqua zaczęli od miażdżącej przewagi, po której tablica wyników wskazywała…8-0! Mniej więcej w tym momencie zaczęliśmy się zastanawiać czy nie jesteśmy właśnie świadkami powtórki z pamiętnego meczu z ACTIVNYMI, w którym Hapag-Lloyd dostał największe lanie w historii swoich występów w lidze. Po chwili gracze w pomarańczowych strojach zdobyli jednak kilka punktów i finalnie skończyli tę partię z siedmioma oczkami na koncie. Ostatni set nie zmienił oblicza spotkania. Wyrównana wymiana trwała do stanu 7-7. W dalszej części oglądaliśmy popis jednej drużyny, która wygrała do 10 i w konsekwencji – odzyskała fotel lidera czwartej ligi – brawo!

MysterElektroRockets – Siatkersi 1-2 (19-21; 21-9; 20-22)

Spotkanie pomiędzy drużynami było anonsowane jako hit czwartoligowych rozgrywek i nie chodziło tu bynajmniej wyłącznie o kwestie sportowe. Już w zapowiedziach przedmeczowych pisaliśmy, że obie ekipy miały w przeszłości wspólne mianowniki i w teorii – mogło to pomóc Siatkersom w rozpracowaniu rywali. Cytując słowa jednej osoby biorącej udział w meczu – MysterElektroRockets zostali rozpracowani ‘jak flaszka w Sylwestra’. Trzeba uczciwie przyznać, że nie było to najlepsze jakościowo spotkanie, które widzieliśmy. Od pierwszego gwizdka sędziego nie brakowało bowiem prostych błędów, ataków w out oraz siatkę. To, co z pewnością podnosiło jednak rangę spotkania to fakt, że w pierwszym secie było ono bardzo wyrównane (15-15). Jako pierwsi na kilkupunktową przewagę wyszli Siatkersi (18-15) i po chwili cieszyli się z wygrania premierowej odsłony do 19. Środkowy set to zupełnie inna historia, w której ‘Rakiety’ zostały odpowiednio skalibrowane i po miażdżącej przewadze – team z Karczemek objął prowadzenie…8-1! Tak pokaźnej zaliczki nie dało się zepsuć. Choć w drugiej części seta Siatkersi się ‘ogarnęli’, to nie byli w stanie nawiązać walki z rywalem i finalnie przegrali tę partię do 9. W decydującej o zwycięstwie partii za sprawą emocji aż kipiało. Lepiej rozpoczęli gracze Macieja Tarulewicza, którzy prowadzili 5-1. Już po chwili stracili jednak prowadzenie i to rywal prezentował się lepiej (8-6). W dalszej części spotkania gra obu ekip się wyrównała i przy stanie 20-20 nie mieliśmy zielonego pojęcia, w którą stronę to pójdzie. Ostatecznie po asie rozgrywającego Sebastiana Wilmy i błędzie jednego z rywali – to Siatkersi ‘odpalili rakietę’, wygrywając seta do 20. Brawo!

Zapowiedź – MATCHDAY #23

Przed nami ostatni dzień meczowy w obecnym tygodniu rozgrywek. Bardzo ciekawie zapowiada się starcie w trzeciej lidze, w której Maritex zmierzy się ze Spontanem. Na brak emocji nie będziemy narzekać z pewnością w starciu Hydry z MPS-em Volley. Zapraszamy na zapowiedź!

ACTIVNI Gdańsk – SiiPower

Godz.: 19:30, boisko nr: 1

Środowy wieczór potoczył się tak, że gdyby tylko istniała kapsuła, która mogłaby nas cofać w czasie, ACTIVNI chętnie by z niej skorzystali i przeżyli ten dzień w zupełnie inny sposób. Nie dość, że kontuzji nabawił się wczoraj Dariusz Lis to na dodatek ACTIVNI zaznali pierwszej porażki w sezonie Wiosna’25. Sytuacja jest tym bardziej bolesna, że przez większość trzeciego seta wydawało się, że to team Artura Kurkowskiego wygra spotkanie. Ostatecznie w końcówce ACTIVNI nie wytrzymali ciśnienia i z tryumfu cieszyli się rywale. W czwartkowy wieczór, mają oni jednak szansę na poprawę swoich nastrojów. Rywalem drużyny będzie bowiem ekipa SiiPower, która przystąpi do meczu po serii siedmiu porażek z rzędu, w których nie udało im się zdobyć choćby punktu. Ostatni mecz z aktualnym liderem – drużyną Tiger Team pokazał jednak, że ‘Niebieskim’ nie brakuje zbyt dużo aby zgarnąć premierowy punkt w rozgrywkach. Mecz z ACTIVNYMI zdaje się być ostatnim – piekielnie trudnym pojedynkiem. W drugiej części sezonu, ‘Niebiescy’ będą rywalizować z dołem ligowej tabeli. Jesteśmy przekonani, że cierpliwość zostanie niebawem wynagrodzona. Kto wie – w momencie, w którym SiiPower będzie miało swój dzień, a ACTIVNYM nie będzie szło, to może ‘Niebiescy’ sięgną po premierowy punkt już dzisiaj? Z pewnością będzie to niezwykle trudne, ale obecny sezon już wielokrotnie pokazał, że ‘niemożliwe nie istnieje’.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

Wolves Volley – ADS Volley

Godz.: 19:30, boisko nr: 2

Dzieje się dokładnie to, o czym pisaliśmy kilkanaście dni temu. Po niezwykle trudnym początku sezonu, w którym Wolves Volley grali z niemal całą ligową czołówką, team Karola Ciechanowicza ma wreszcie terminarz, który pozwoli im na regularne punktowanie. W ostatnich dwóch spotkaniach meczu, ‘Wataha’ mierzyła się z BL Volley oraz Kraken Team i z obu pojedynków wychodzili ‘obronną ręką’. Dużo wskazuje na to, że w konfrontacji z ADS będzie podobnie i po potencjalnym tryumfie – Wolves będzie już bardzo bliski tego by zapewnić sobie utrzymanie. Warto zwrócić bowiem uwagę na to, że potencjalna wygrana z ADS Volley sprawi, że z ogromną dozą prawdopodobieństwa, ‘Wilki’ skończą sezon nad drużyną Jakuba Florczaka. Przyrównując całą sytuację do wydarzeń boiskowych – Wolves Volley wykonali już dwa kroki. Najpierw dobrze przyjęli, po chwili rozegrali, a w czwartkowy wieczór mają szansę na to, by posłać skuteczny atak w przeciwników. Jeśli scenariusz, który kreślimy się sprawdzi to w naszym odczuciu, ADS Volley będzie miało w dalszej części sezonu potężne problemy z utrzymaniem. Choć po kilku spotkaniach w edycji Wiosna’25 ich chwaliliśmy, to dyspozycja drużyny w ostatnim spotkaniu z Bayerem Gdańsk była…bardzo słaba. Oczywiście duża w tym zasługa ‘Aptekarzy’, którzy leją każdego napotkanego rywala. Przegrywać można, ale niekoniecznie w takim stylu jak miało to miejsce kilka dni temu. Jak będzie dzisiaj? W naszym odczuciu to Wolves Volley wygra.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

Hydra Volleyball Team – MPS Volley

Godz.: 19:30, boisko nr: 3

Po pięciu spotkaniach obecnego sezonu – nie mieliśmy problemów z tym by chwalić drużynę MPS Volley. Wszystko jest bowiem kwestią perspektywy. W minionej edycji, Miłośnicy Piłki Siatkowej tak obniżyli poprzeczkę, że 10 punktów po pięciu spotkaniach, zdawało się być kapitalnym wynikiem. Na pozytywnym wizerunku drużyny, dwa dni temu pojawiła się jednak dość głęboka rysa, którą była niespodziewana porażka z Challengersami w stosunku 1-2. Choć było stosunkowo blisko, Miłośnicy Piłki Siatkowej musieli przełknąć gorycz porażki po raz trzeci w sezonie Wiosna’25. Średniak drugiej ligi? Dużo na to wskazuje. Podobnie jest zresztą w przypadku Hydry Volleybal Team, która niezbyt dobrze poradziła sobie z problemami kadrowymi, których team doświadczył na początku sezonu. Aktualny bilans ‘Bestii’ jest identyczny jak MPS-u. Trzy zwycięstwa – trzy porażki. Mimo to, kiedy Hydra w obecnym sezonie wygrywała to za każdym razem w stosunku 2-1. Choć patrząc na przeszłość drużyny w Inter Marine SL3, trudno w to uwierzyć to zespół Sławomira Kudyby po raz ostatni za komplet punktów wygrał…dokładnie 176 dni temu. Ok, wiemy, że dla lepszej klikalności pominęliśmy kilkumiesięczną przerwę w rozgrywkach. Mimo to, od wspomnianego meczu, Hydra rozegrała już 12 spotkań, a to z kolei prawie cały sezon. Okazji do poprawienia wyników z pewnością nie brakowało.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

Maritex – Team Spontan

Godz.: 20:30, boisko nr: 1

Nos podpowiada nam, że będzie to kozackie spotkanie. Naprzeciw siebie staną bowiem drużyny, których ambicje wykraczają znacznie poza trzecioligowym granie. Póki co, zdecydowanie lepiej w drodze do drugiej ligi jedzie się graczom Maritexu. ‘Fioletowi’ wjechali na autostradę na samym początku sezonu i z chwilą przerwy w przydrożnym mopie, mkną lewym pasem. Aktualny bilans drużyny Michała Pietrasika to pięć zwycięstw i jedna porażka. W naszym odczuciu, dotychczasowa trasa nie miała jednak zbyt dużo przeszkód i Maritex nie mierzył się z najsilniejszymi drużynami. Uważamy, że czwartkowe starcie ze Spontanem, będzie dla Maritexu ‘chwilą prawy’. Gdybyśmy byli złośliwi to wypomnielibyśmy, że poprzedni taki moment zakończył się kasacją ‘fioletowego samochodu’. Czy wobec tego, dziś możliwa jest powtórka? Absolutnie nie możemy wykluczyć tego scenariusza. Początek drogi Spontana był bardzo kłopotliwy. Jeszcze przy bramkach wjazdowych na autostradę, Spontan zgubił bilecik, uszkodził szlaban, a na dodatek skończyło im się paliwo w baku. To sprawiło, że już po kilku kilometrach musieli wjechać na stację benzynową i kiedy wszyscy myśleli, że jest już ‘po nich’ – ci niespodziewanie zatankowali VERVĘ. Efekt? Trzy zwycięstwa z rzędu, w których Spontan ogrywał Flotę TGD, ADS Volley oraz ostatnio – Osadę Truso. Zwycięstwo z tymi ostatnimi pokazuje, że zespół Piotra Raczyńskiego nie zapomniał jak gra się w siatkówkę. Dziś wieczorem przekonamy się czy potrafią to udowodnić z faworyzowanym przeciwnkiem.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

Aqua Volley – Hapag-Lloyd

Godz.: 20:30, boisko nr: 2

Choć kilkanaście dni temu Aqua Volley złapała zadyszkę i w konsekwencji przegrała bardzo ważne spotkanie z Sharksami to team Mateusza Drężka wrócił wczoraj na zwycięską ścieżkę, wygrywając z Only Spikes za komplet punktów. Dzięki wygranej, Aqua ponownie wskoczyła na podium rozgrywek, a biorąc pod uwagę fakt, że dziś są zdecydowanym faworytem – mogą wskoczyć nawet na pierwsze miejsce w lidze. Poza samą drużyną Aqua Volley, dużą pracę wykonała przy tym ekipa VB Sulmin, która wczoraj wieczorem – sensacyjnie przegrała z TKKF Orlen i zaprzepaściła szansę na żółtą koszulkę lidera. Czy podobnie może być w przypadku Aqua Volley? W tym sezonie nic nas nie zaskoczy, ale jakakolwiek strata punktów, byłaby ogromną niespodzianką, a nawet sensacją. Dla ‘Logistyków’, czwartkowe spotkanie będzie ósmym spotkaniem w sezonie Wiosna’25. Jak do tej pory, team Joanny Kożuch zdobył zaledwie jeden punkt i już na obecnym etapie sezonu wiadomym jest to, że powtórzenie dorobku punktowego z poprzedniej edycji będzie wybitnie trudnym spotkaniem. Z drugiej strony – po meczu z Aquą Volley kończy się etap grania z ‘ligowymi koksami’. W dalszej części sezonu, ‘Pomarańczowi’ będą grać albo z środkiem, albo dołem ligowej tabeli. To pozwala z kolei sądzić, że kolejne punkty są tylko kwestią czasu. 

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

MysterElektroRockets – Siatkersi

Godz.: 20:30, boisko nr: 3

Sytuacja w czwartej lidze? Nie mamy prawa narzekać na nudę. W naszym odczuciu realną szansę na podium rozgrywek w ostatecznym rozrachunku ma aż…dziewięć drużyn. Ma to rzecz jasna swoje plusy i minusy. Do tych drugich zaliczamy bez wątpienia fakt, że jako Redakcji trudno nam kontynuować tradycję, w której decydujące o podium mecze rozgrywane były na sam koniec sezonu. Wiecie o co chodzi – stopniowanie emocji. Tym razem jest to o tyle trudne, że naprawdę nie wiemy, w którą stronę to pójdzie. Weźmy pod uwagę czwartkowych rywali. Zarówno MysterElektroRockets jak i Siatkersi mieli w obecnym sezonie wzloty oraz upadki. W obu przypadkach zaczęło się od mocnego grania, po którym następowało schłodzenie nastrojów.  W ostatnim czasie obie drużyny wygrały jednak po kilka spotkań i dziś – znów mają dużą szansę na happy-end. Dużo będzie tu zależało od dzisiejszego spotkania, gdzie w naszych oczach to zespół z Karczemek zdaje się być faworytem. Wskazuje na to choćby sytuacja w tabeli, w której zespół MER rozegrał o jedno spotkanie mniej niż Siatkersi, a mimo to ma na swoim koncie o jeden punkt więcej. Z drugiej strony nie można bagatelizować istotnego faktu. W poprzednim sezonie, przyjmujący Siatkersów – Maciej Kot występował w drużynie z kilkoma graczami MER i z pewnością posiada on wiedze dotyczącą słabych stron przeciwników. Zastanawiamy się czy Siatkersi będą w stanie przekuć tę wiedze w ligowe punkty.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

MATCHDAY #22

Za nami środowa seria gier, w której doszło do dziewięciu pojedynków. Z rewelacyjnej strony pokazała się ekipa TKKF Orlen, która ograła za komplet punktów wicelidera – VB Sulmin. Bardzo dużą pracę w kierunku utrzymania w trzeciej lidze wykonała ponadto drużyna Kraken Team. Zapraszamy na podsumowanie!

Aqua Volley – Only Spikes 3-0 (21-17; 21-13; 21-9)

Po bardzo słabym występie z Sharksami gracze Aqua Volley przystępowali do siódmego spotkania w sezonie Wiosna’25. Tym razem ich rywalem była drużyna Only Spikes, która wciąż czeka na premierową wygraną w obecnej kampanii. Już przed meczem było wiadomo, że dla ‘Żółtych’ będzie to mission impossible. Zdecydowanym faworytem była bowiem ekipa Mateusza Drężka. Mimo to, gracze Aqua Volley nie mieli w meczu rozłożonego ‘czerwonego dywanu, prowadzącego do wygranej’. Szczególnie było to widoczne w pierwszym secie rywalizacji, który zaczął się od rewelacyjnej gry ‘Kanarków’. Po skutecznych atakach Adriana Schramki oraz Dominika Chmielowskiego, Only Spikes objął prowadzenie 7-2. Już wtedy zasadnym pytaniem było to czy graczom Patryka Łabędzie uda się powstrzymać napór przeciwnika. Zgodnie z przewidywaniami – dalsza część seta to odrabianie strat przez faworyta i sztuka ta udała im się dopiero przy stanie 16-16. Końcowa faza seta to dobra zagrywka kapitana Aqua Volley i wygrana faworyta do 17. W środkowej odsłonie Only Spikes nie zdołali już zaskoczyć swojego przeciwnika. Był to również dużo słabszy pod względem siatkarskim set niż pierwszy. Przykład? Od stanu 8-4 dla ‘Wodników’ obie drużyny w kolejnych 14 akcjach zdobyli sumarycznie…tylko 2 punkty po własnych akcjach. Cała reszta to błędy po obu stronach siatki – niebywałe! Druga część seta to przewaga faworyta, przypieczętowana zwycięstwem do 13. Trzeci set rywalizacji była zdecydowanie najsłabszym fragmentem ‘Kanarków’, którzy mieli ogromny problem z tym by powstrzymać atakującego przeciwników. Warto podkreślić fakt, że Michał Maliszewski popisał się 24 punktami, czym zbliżył się do rekordu wszechczasów, brawo! Ostatecznie set zakończył się zwycięstwem Aqua 21-9 i w konsekwencji – powrotem na podium rozgrywek!

Kraken Team – MiszMasz 3-0 (21-17; 21-19; 21-17)

Brakuje nam określeń na to, jak ważny był to mecz dla obu drużyn. Na półmetku sezonu można stwierdzić bowiem, że obie drużyny walczą o utrzymanie. W naszym odczuciu faworytem meczu była ekipa MiszMasz, która w ostatnim czasie zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Niestety dla nich – już na początku spotkania widać było, że to nie ich dzień. Liczba błędów drużyny Jakuba Waszkiewicza przerażała. Sprawiała, że chciało się płakać z bezsilności. Jak tak w ogóle można. Brak szacunku do ataków, zagrywki, a przede wszystkim widzów, którzy musieli to oglądać. Choć spotkanie rozpoczęło się lepiej dla ex-drugoligowca (7-4), to wspomniane ‘grzeszki’ nie przeszły bezkarnie. W drugiej części seta Kraken Team zdołał wysunąć się na prowadzenie (15-14), które z czasem zostało jeszcze powiększone. Ostatecznie Kraken wygrał tę partię do 17! Środkowa odsłona rozpoczęła się dla MiszMaszu koszmarnie i nie mówimy tu wyłącznie o poziomie sportowym. Groźnej kontuzji stawu skokowego nabawił się Igor Kopec, po której nie mógł on już kontynuować gry. To z kolei sprawiło, że gracze Jakuba Waszkiewicza musieli kontynuować mecz w szóstkę i prawdę mówiąc – nie wyglądało to zbyt dobrze. Nie jest rzecz jasna tak, że Kraken grał jakoś super. Był po prostu solidniejszy od swoich rywali, a to wystarczyło. W końcowej fazie seta, kiedy na tablicy wyników był remis po 19, słuszną taktyką Krakena było…oddać rywalom piłkę. Był to bowiem pewniak do tego, że ci po chwili popełnią błędy, które dadzą Krakenowi drugą wygraną w sezonie (21-19). Ostatni set to partia, w której Kraken zostawił serducho by zgarnąć komplet oczek i faktycznie to im się udało. Dzięki temu zespół Roberta Skwiercza wyraźnie poprawia swoją sytuację, wskakując na dziewiąte miejsce, brawo!

VB Sulmin – TKKF Orlen 0-3 (11-21; 17-21; 17-21)

Miewacie takie dni, w których wstajecie z łóżka, za oknem świeci słońce, nie macie zbyt dużo obowiązków i wydaje Wam się, że nie ma takiej siły, która zepsułaby Wam ten dzień? Niedługo potem słońce zakrywa chmury i wszystko zmierza w koszmarną stronę aż finalnie jest to dzień, o którym chcielibyście zapomnieć? Cóż – takie uczucie towarzyszyło wczoraj wieczorem graczom VB Sulmin, którzy z pewnością nie mogli szybko zasnąć. Powodem takiego stanu rzeczy był ‘wkurw’, którego nie da się opisać słowami. Zgodnie z predykcjami Redakcji, Ekspertów, Typerów w aplikacji SL3 oraz szerokorozumianej społeczności – VB Sulmin miał w środowy wieczór odzyskać koszulkę lidera. Sprawy się jednak pokomplikowały i klient, który zastawił w lombardzie kosztowności – nie wrócił po to by je wykupić. W zamian za to oglądaliśmy teksańską masakrę piłą mechaniczną w wydaniu ‘Nafciarzy’. Wow – co to do cholery było? Już na początku seta gracze Patryka Potrzuskiego narzucili rywalom swoje warunki gry. Chwilę po gwizdku sędziego, team z Rafinerii prowadził już 14-5! Ostatecznie w drugiej części VB Sulmin zdobył kilka oczek. Warto tu jednak podkreślić, że to nie oni zagrali żenująco. Owszem – nie był to jakiś wybitny poziom, ale na tle rozpędzonego Orlenu wystarczyło to na niewiele (21-11). Środkowa odsłona to zupełnie inne oblicze gry. Wreszcie – przynajmniej do pewnego momentu, gracze VB Sulmin ‘dojechali’. W połowie seta wynik na czarnej tablicy wskazywał remis 13-13. To właśnie wtedy zaczęła zarysowywać się przewaga ‘Nafciarzy’, którzy po atakach Mateusza Bieleckiego oraz Krzysztofa Wasilewskiego, objęli prowadzenie 18-14 i po chwili cieszyli się z arcyważnej wygranej (21-17)! Czy dwa punkty nasyciły ‘Nafciarzy’? Nooo jasne, że nie! Jak gracze Patryka Potrzuskiego połapali się, że VB Sulmin jest mocne wyłącznie na papierze, to całkiem słusznie – postanowili docisnąć swojego rywala. Graczom z Sulmina pod nieustającą presją przeciwnika nie szło zbyt dobrze. Już na początku ‘Nafciarze’ objęli prowadzenie 10-6 i choć na chwilę roztrwonili swoją przewagę (17-16), to ostatnie słowo należało do TKKF Orlen. Wow – ależ nam zaimponowaliście!

Siatkersi – BVT Gdańsk 2-1 (17-21; 21-7; 21-16)

Po dwóch tygodniach przerwy obie drużyny wróciły na parkiety Inter Marine SL3 by zmierzyć się w bezpośrednim pojedynku. W zapowiedzi przedmeczowej pisaliśmy, że dla Siatkersów będzie to doskonała okazja do tego by wziąć rewanż za dwie porażki z minionego sezonu. W naszych oczach byli oni bowiem faworytem meczu. Trzeba przyznać, że udowodnienie swojej wyższości szło Siatkersom dość topornie. Choć team Macieja Tarulewicza rozpoczął od prowadzenia 9-7, to w dalszej części po atakach Jonasza Bullera oraz Karola Fidurskiego ‘Bobry’ wysunęły się na prowadzenie 15-13. Niezbyt dobre granie sprawiło, że w obozie Siatkersów pojawiły się nerwy w konsekwencji, których – żółtą kartką ukarany został jeden z zawodników drużyny. To nie przełożyło się w sposób pozytywny na wynik, bo już po chwili ‘Bobry’ cieszyli się z pierwszego punktu w meczu (21-17). Sportowa złość to chyba idealne określenie na to, co wydarzyło się w środkowej odsłonie. Tym razem emocje towarzyszące Siatkersom podziałały na tę ekipę mobilizująco i Siatkersi wypracowali sobie bardzo dużą zaliczkę już w pierwszej części seta (10-3). W drugiej części team Macieja Tarulewicza nie zdejmował nogi z gazu i w konsekwencji wygrał seta do 7! W połowie trzeciego seta Siatkersi mieli problem by przedostać się przez tamę zbudowaną przez ‘Bobry’ (11-10). Sztuka ta udała im się dopiero w końcowej fazie meczu, w której po atakach Macieja Kota i Filipa Silwanowicza, Siatkersi objęli prowadzenie 19-15 i po chwili cieszyli się z czwartego zwycięstwa w sezonie Wiosna’25.

ACTIVNI Gdańsk – Sharks 1-2 (21-16; 17-21; 18-21)

Mecz pomiędzy drużynami był anonsowany jako hit czwartoligowych rozgrywek i faktycznie – nie zawiedliśmy się. Gdyby nie poważna kontuzja Dariusza Lisa to nie mielibyśmy absolutnie żadnych powodów do narzekania. Lepiej spotkanie rozpoczęli ACTIVNI, którzy do środowego wieczoru pozostawali jedną z trzech niepokonanych drużyn w całej lidze. W połowie seta zarysowała się ich przewaga 13-10, która z czasem ewoluowała do stanu 18-13 i zapewniła drużynie Artura Kurkowskiego pierwszy punkt w meczu. Niestety już na początku środkowej odsłony wydarzyła się wspomniana wcześniej kontuzja i z całą pewnością – było to osłabienie dla ACTIVNYCH. Tuż po niej, czteropunktowe prowadzenie objęli gracze zza naszej wschodniej granicy i to oni kontrolowali dalszy przebieg gry. Kiedy po ataku dobrze dysponowanego Kyrylo Mohulevskiego, Sharksi objęli prowadzenie 14-6 to stało się jasne, że o zwycięstwie zadecyduje dopiero finałowa partia (21-17). Przez większość trzeciej partii wydawało się, że to ACTIVNI ‘mają lepsze karty w rękach’. Team Artura Kurkowskiego prowadził bowiem od samego początku aż do końcówki. Niestety dla nich, w końcowej fazie meczu zabrakło im tak potrzebnej koncentracji lub jak kto woli – zimnej krwi. Faktem natomiast jest, że mimo prowadzenia 17-14, ACTIVNI stracili pięć punktów z rzędu. To dało prowadzenie ‘Rekinom’ 19-17 i po chwili – wygraną meczu. Wow – ten come-back był naprawdę imponujący, brawo!

Fux Pępowo – Tufi Team 0-3 (11-21; 8-21; 13-21)

Nie chcielibyśmy się przesadnie pastwić nad drużyną z Pępowa. W ostatecznym rozrachunku wygrali oni jedno środowe spotkanie i wskoczyli na ósme miejsce w ligowej tabeli. Z drugiej strony – nie możemy się powstrzymać. Swoje napisać musimy. Na Boga, co to była za żenada? Rozumiemy przegrać jednego seta bez podjęcia rękawic, ale trzy? Wyniki do 13, 11 oraz 8? Czy leci z nami pilot? Przecież w składzie z Pępowa znajduje się kilku graczy, którzy grają w 3 lidze PZPS. Poza tym – mają oni w drużynie sporo zawodników, którzy otarli się o poważną siatkówkę i prawdę mówiąc – takie granie nie przystoi. Dla równowagi, bo i zwycięzców trzeba pochwalić. Przed meczem zwracaliśmy uwagę na fakt, że team Mateusza Woźniaka nie wygrał za komplet punktów od kilku tygodni. Jakby tego było mało – ich dyspozycja w ostatnich meczach pozostawiała wiele do życzenia. Środowe spotkanie zadało temu jednak kłam. Już od początku spotkania Tufi mogło pochwalić się bardzo dobrą skutecznością, po której objęli prowadzenie 12-6. W dalszej części Fux dołożył do tego kilka błędów i była to gotowa mikstura do sportowej katastrofy (21-11). Jak wobec tego nazwać wydarzenia w drugim secie? Cóż – spotkanie gołej dupy z batem. Po rewelacyjnej grze w systemie blok-obrona, gracze Tufi rozpoczęli partię od…prowadzenia 9-2! Fux nie miał zbyt dużo do stracenia, a to niestety piętrzyło ich problemy. Po kilku zepsutych serwisach Tufi wygrało tę partię do…ośmiu. Czy gracze z Pępowa ogarnęli się w trzeciej odsłonie? Skądże znowu. Ok – w tym przypadku nie było kompromitacji, ale prawdę mówiąc – było bardzo daleko do tego by ich chwalić. Ostatecznie team Mateusza Woźniaka wygrał tę partię do 13, a cały mecz 3-0. Dzięki temu, wrócili oni na podium rozgrywek, brawo!

Szach-Mat – Bossman Team 1-2 (16-21; 21-13; 17-21)

Po przedostatnim dniu meczowym sytuacja w pierwszej lidze zrobiła się arcyciekawa i przed środową serią gier, aż pięć drużyn miało na swoim koncie jedenaście oczek. Niewiele gorzej wyglądała sytuacja Bossmana, który miał o jeden punkt mniej od ‘grupy ucieczkowej’. To oznaczało, że w środowy wieczór team z puszką piwa w logo był ‘na musiku’. W naszym odczuciu – kolejna porażka sprawiałaby, że team Jakuba Kłobuckiego wypadłby z gry o czołową piątkę ligi. Mimo problemów kadrowych, Wicemistrzowie prezentowali się naprawdę nieźle i po wyrównanym początku (11-11), to oni przejęli inicjatywę i po trzech błędach z rzędu rywali objęli prowadzenie 19-16, a następnie za sprawą Mikołaja Lange oraz Jakuba Kłobuckiego zadali dwa kończące ciosy (21-16). Środkowa partia to przebudzenie Szach-Matu, który zaczął piekielnie mocno i już po chwili od gwizdka sędziego prowadził 8-4. W dalszej części seta Bossman miał wyraźne problemy z przebiciem się przez szczelny blok ‘Szachistów’ i między innymi przez to – Szach-Mat doprowadził po chwili do wyrównania w setach (21-13). Decydujący o zwycięstwie, a kto wie czy nie o układzie tabeli grup mistrzowskiej oraz spadkowej set, rozpoczął się lepiej dla Bossmana, który po bloku Adriana Zajkowskiego, objął prowadzenie 10-7. Po chwili, kilka punktów dorzucił Mikołaj Lange i przewaga wicemistrzów SL3 powiększyła się do sześciu punktów (15-9). Kiedy wydawało się, że wygrana Bossmana będzie tylko formalnością – ostatni, aczkolwiek nieskuteczny zryw zanotowała ekipa ‘Szachistów’. Niestety dla nich – na odwrócenie losów rywalizacji, było już za późno (21-17).

Merkury – AIP 2-1 (12-21; 21-15; 29-27)

Dla obu drużyn środowe spotkanie było niezwykle ważne. W przypadku Merkurego – team Piotra Peplińskiego zdaje się być na dobrej drodze do tego by w obecnym sezonie powalczyć o kolejne medale. Jeśli chodzi o AiP to taki scenariusz również nie był wykluczony, ale po przespanym początku team Adriana Ossowskiego wciąż jest na pograniczu grup mistrzowskiej oraz spadkowej. Początek spotkania należał do brązowych medalistów poprzedniego sezonu, którzy nie mieli problemów z tym by wykorzystać błędy rywali czy ich spore problemy w przyjęciu zagrywki. Efekt? Wysoka przewaga AiP i pewna wygrana do 12! W środkowej odsłonie gra nam się wyrównała. Do połowy seta Merkury nie mógł znaleźć jednak sposobu na przechytrzenie rywala, który po atakach Mariusza Seroki czy Radosława Kleina, prowadził 14-12 i był na dobrej drodze do tryumfu. Gorsza chwila  przydarzyła się jednak AiP w najmniej oczekiwanym momencie. Po problemach ze zrobieniem przejścia Merkury wysunął się na prowadzenie 18-15 i po chwili doprowadzili do wyrównania w setach (21-15). Trzeci set? Thriller, który mógłby trwać w nieskończoność. Tym razem to Merkuremu wiodło się lepiej przez większość seta. Choć po kilku atakach Piotra Kurasa pięciokrotni Mistrzowie SL3 prowadzili już 16-12, to nie zdołali postawić kropki nad ‘i’, a przynajmniej nie w pierwsze tempo (17-17). Dalsza część seta to pasjonująca walka ‘łeb w łeb’, która zakończyła się dwoma błędami zespołu AiP i wygraną Merkurego do 27!

Fux Pępowo – BES Boys BLUM 2-1 (21-18; 14-21; 21-8)

Spotkania derbowe rządzą się nieco innymi prawami i sądziliśmy, że na boisku nr 3 dojdzie do bardzo ciekawego pojedynku. Czy tak faktycznie było? Cóż – z całą pewnością mogło być lepiej i nie mówimy tu wyłącznie o poziomie sportowym, ale również – całej otoczce. Mecz z BBB rozpoczął się od…kombinacji zespołu Fuxa, w którym na prawym skrzydle zobaczyliśmy tym razem środkowego – Patryka Bruchmanna. Początek spotkania wskazywał na to, że będziemy za chwilę świadkami powtórki meczu z Tufi Team. Po kilku chwilach BBB nieoczekiwanie objął wysokie prowadzenie 8-2. Choć obraz dla Fuxa był skrajnie niekorzystny, to w dalszej części sytuacja odwróciła się o 180 stopni i po chwili mieliśmy remis po 14. To nie był bynajmniej koniec dobrej gry ‘Koniczynek’ w pierwszej części meczu. Już po chwili team Dominika Szadacha dołożył kilka oczek i wygrał premierową partię do 18! Środkowa odsłona rozpoczęła się identycznie jak pierwszy set. Ledwo sędzia prowadząca zawody zdążyła gwizdnąć na rozpoczęcie seta, a team BBB ponownie zbudował sobie przewagę 9-2! Tym razem team Daniela Bąby wyciągnął jednak odpowiednie wnioski i nie dał sobie wydrzeć zwycięstwa z rąk. Po mądrej i skutecznej grze drużyna w szarych trykotach zapewniła sobie wyrównanie w setach (21-14). Ostatni set rywalizacji nie mógł się rozpocząć inaczej niż…wysokiego prowadzenia. Tym razem to Fux Pępowo zaczął od stanu 10-3 i w dalszej części sukcesywnie powiększali swoją przewagę, kończąc seta wygraną do 8!