Zapowiedź – MATCHDAY #13

Zaczynamy ostatni dzień meczowy w obecnym tygodniu rozgrywek. Dość ciekawie zapowiada się spotkanie w drugiej lidze, gdzie Hydra podejmie przeżywającą kryzys, ekipę MPS Volley. Oczy kibiców będą zwrócone również na trzecią ligę, w której w bezpośrednim spotkaniu zmierzą się Osada Truso z Team Spontan. Zapraszamy na zapowiedź!

Złomowiec Gdańsk – BES Boys BLUM

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Kiedy spojrzymy na cztery ostatnie sezony w drugiej lidze, zobaczymy, że gracze Złomowca Gdańsk utrzymują pewien, stabilny poziom. Na przestrzeni sezonów wyglądało to następująco:

Jesień 2022 – 5. miejsce, 22 punkty,

Wiosna 2023 – 6. miejsce, 20 punktów,

Jesień 2023 – 6. miejsce, 22 punkty,

Wiosna 2024 – 7. miejsce, 18 punktów.

Gołym okiem widać, że w czternastodrużynowej stawce Złomowiec plasuje się w środku. Nie dziwi więc, że ich wyniki są nieprzewidywalne. Zespół potrafi wygrywać z lepszymi, ale jednocześnie przegrywa z tymi gorszymi. Niemniej jednak utrzymują pewien poziom. W obecnej kampanii jest podobnie. Gracze Witolda Klimasa rozegrali cztery spotkania, z których dwa wygrali, a dwa razy schodzili z parkietu pokonani. W czwartkowy wieczór drużyna w miedzianych strojach rozegra kolejne trudne spotkanie, które naszym zdaniem pogorszy ich bilans. Ich rywalem będzie bowiem absolutna rewelacja obecnego sezonu – ekipa BES Boys BLUM. Po poniedziałkowej serii gier, w której swoje spotkanie przegrała drużyna Fux Pępowo, zawodnicy Ryszarda Nowaka deklasują wszystkie inne drużyny w lidze pod względem serii wygranych z rzędu. Aktualnie licznik BES Boys BLUM wskazuje już 17. Aby zrozumieć skalę tego osiągnięcia, należy dodać, że kolejna drużyna w SL3 – 22 BLT Malbork – ma tych wygranych „tylko” pięć. W czwartkowy wieczór BBB będą mieli dwie okazje na podtrzymanie passy. Naszym zdaniem ani „Złomki”, ani AXIS nie powstrzymają tego walca.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

Hydra Volleyball Team – MPS Volley

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Niegdyś na widok takiego zestawienia drużyn kibice SL3 mieli problemy z zaśnięciem. Jeszcze pewien czas temu byłby to bowiem hit, na jaki nie zasługujemy. Czasy się jednak zmieniają, i samo spotkanie przestało elektryzować, stając się jednym z wielu, które w tym tygodniu będziemy mogli obserwować. Jeśli chodzi o Hydrę Volleyball Team, to zespół Sławomira Kudyby radzi sobie w obecnej kampanii lepiej od najbliższego rywala. Nie jest to oczywiście żaden szczególny wyczyn ani powód do optymizmu. „Bestia” zagrała w tej kampanii trzy spotkania. Dwa z nich – ze Speednetem 2 oraz AXIS – wygrała, natomiast kolejny rywal, BES Boys BLUM, „zmiótł Hydrę z planszy”. Nawet w dwóch wspomnianych zwycięstwach Hydra nie mogła mówić o pełnej satysfakcji. W przeszłości gracze w złotych strojach śrubowali bowiem kolejne rekordy wygranych za komplet punktów. To oczywiście drobny zarzut w porównaniu do pokaźnej listy zarzutów wobec MPS Volley. Niegdyś zespół Jakuba Nowaka wygrywał niemal wszystkie spotkania w pierwszej lidze i zajął drugie miejsce na podium. Od pewnego czasu jednak drużyna Miłośników Przegranych Spotkań jest wytykana palcami na ulicy. Obecnie gracze w niebieskich strojach mierzą się z najpotężniejszym kryzysem w swojej historii. Z pewnością wygrana z Hydrą Volleyball Team pozwoliłaby im na chwilę oddechu. Będzie to jednak wyjątkowo trudne.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Empire Spikes Back – Craftvena

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Do czwartkowej konfrontacji obie drużyny podejdą w nienajlepszych nastrojach. Jeśli chodzi o weteranów SL3 – Craftvenę, to team Bartka Zakrzewskiego rozegrał w obecnej kampanii cztery spotkania, z których wygrał zaledwie jedno. Porażki to mecze z Bruxela Wear, Aqua Volley, a ostatnio – z ekipą Kryj Ryj. Choć w dwóch z tych przypadków była walka, to więcej szczęścia i umiejętności mieli rywale „Rzemieślników”. Mimo wszystko, Craftvena zdołała wygrać jedno spotkanie. Czy można zatem mówić o poprawie nastrojów? Niekoniecznie, bo w tym meczu „Rzemieślnicy” zapisali się w historii, dając ekipie Hapag-Lloyd pierwszy punkt w historii SL3. Czwartkowy rywal Craftveny – Empire Spikes Back – postanowił pójść o krok dalej i dopisać kolejny rozdział w historii „Logistyków”. W minionym tygodniu zespół Grzegorza Grabarskiego sensacyjnie przegrał z ekipą w pomarańczowych barwach, co można uznać za spore rozczarowanie. Po niezłym początku, w którym wygrali z Siatkersami, wydawało się, że debiutujący w rozgrywkach zespół będzie częściej przynosił radość swoim sympatykom. Z czasem jednak przyszły porażki, najpierw z BVT Gdańsk, a ostatnio z Hapag-Lloyd, o której wspomnieliśmy wcześniej. Czwartkowe spotkanie będzie więc dla obu ekip okazją na przełamanie i poprawę nastrojów przed dalszą częścią sezonu. W naszym odczuciu, nieco więcej szans na triumf mają „Rzemieślnicy”.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

AXIS – BES Boys BLUM

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Gracze AXIS, którzy byli jednym z największych pozytywnych zaskoczeń poprzedniego sezonu, niezbyt dobrze rozpoczęli sezon Jesień 2024. Na inaugurację „Czerwoni” rozegrali trzy spotkania, w których ponieśli kolejne porażki – ze Speednetem 2, Złomowcem oraz Hydrą Volleyball Team. Jako że SL3 nie wybacza takich długich przestojów, w kuluarach zaczęto mówić, że „Czerwoni” mogą mieć problemy z utrzymaniem się w drugiej klasie rozgrywkowej. W kolejnym meczu rywalizowali z ex-pierwszoligowcem, drużyną MPS Volley. Szalenie ważny dla układu tabeli mecz zakończył się pewnym zwycięstwem AXIS 3-0. Poza tym, że punkty „ważą bardzo dużo”, AXIS odzyskał pewność siebie, co jest dobrym prognostykiem przed dalszą częścią sezonu. Trzeba jednak zauważyć, że w czwartkowy wieczór o wygraną będzie im niezwykle trudno. Ich rywalem będzie bowiem ekipa BES Boys BLUM, której gwiazda świeci najjaśniej w obecnym sezonie. Kapitalna seria, kapitalna gra, kapitalna historia. Czy sympatycy BES Boys BLUM zobaczą także kapitalne zakończenie sezonu? Jeszcze kilka tygodni temu nikt nie brał tego scenariusza na poważnie. Dziś nie ma już śmiechów. Zamiast tego, gdziekolwiek się przysłuchać, ligowcy wskazują BBB jako jednych z głównych kandydatów do awansu. Wkrótce zweryfikujemy, czy słusznie.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Team Spontan – Osada Truso

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Po niespełna czterech tygodniach rozgrywek na trzecioligowym placu boju pozostały zaledwie trzy drużyny, które jak dotąd nie zaznały goryczy porażki. Sytuacja ta zmieni się w czwartkowy wieczór, bowiem dwie z nich zmierzą się w bezpośrednim pojedynku. Team Spontan w sezonie Jesień 2024 rozegrał trzy spotkania, w których zdobył łącznie osiem punktów. Na dotychczasowym rozkładzie „Spontanicznych” znajdują się ostatnia drużyna w lidze – Tiger Team oraz BL Volley. Szczególnie imponujące było zwycięstwo Spontana nad ex-drugoligowcem – MiszMaszem. Bardzo dobre otwarcie sezonu pokazuje, że zespół Piotra Raczyńskiego może włączyć się do walki o podium rozgrywek. Innego scenariusza nie wyobrażają sobie gracze Osady Truso w kontekście swojej drużyny. Jak dotąd „Osadnicy” wygrali wszystkie cztery spotkania i obecnie zajmują drugie miejsce w ligowej tabeli. Z możliwych dwunastu punktów Osada zdobyła jedenaście. Problemy kadrowe, które uniemożliwiły wystawienie optymalnego składu w poprzednim dniu meczowym, nie przeszkodziły drużynie w osiągnięciu celu. Aż strach pomyśleć, co się stanie, gdy Osada zagra w pełnym składzie. Wszystko wskazuje na to, że z każdym kolejnym meczem poziom drużyny będzie coraz lepszy. W czwartkowy wieczór to sprawdzimy. Na koniec warto dodać, że dla ‘Spontanicznych’, mecz z Osadą będzie dobrą okazją do wzięcia rewanżu za spotkanie z turnieju, który kilka miesięcy temu, organizowaliśmy wraz z Fundacją Activne Pomorze.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Oliwa Team – Kraken

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

W obecnej kampanii obie drużyny rozegrały po cztery spotkania, więc już na tym etapie można wyciągnąć pewne wnioski. Na ten moment lepiej radzą sobie gracze Oliwa Team, którzy po dwóch wygranych i dwóch porażkach mają o dwa punkty więcej niż Kraken. Jak podkreślaliśmy w ostatnim magazynie, nie jest to bynajmniej zły wynik. Z drugiej strony, patrząc na kadrę, średnią wieku oraz potencjał poszczególnych zawodników z „serca Gdańska”, można mieć pewne zastrzeżenia. W naszym odczuciu największym problemem Oliwy jest brak stabilności formy. Uważamy jednak, że z czasem, gdy młodzi gracze nabiorą doświadczenia, będą bardzo mocni. Idealnym sprawdzianem ich aktualnej formy wydaje się czwartkowe spotkanie z Krakenem. Na tę chwilę drużyna Jurija Charczuka zgromadziła pięć punktów, co jest pewnym rozczarowaniem. Przypomnijmy, że team zza wschodniej granicy to aktualny srebrny medalista trzeciej ligi (grupy B). Owszem, wiadomo było, że poziom trzeciej ligi na jesieni będzie znacznie wyższy, ale mimo to, rewelacji nie ma. Porażki z Czerepachami i Osadą Truso były zrozumiałe, ale straty punktów z ACTIVNYMI czy BL Volley już optymizmu nie wzbudzają. Z drugiej strony, broniąc Krakena, należy podkreślić, że to właśnie oni mieli dotychczas najtrudniejszy terminarz. Czy po czwartkowym spotkaniu „Bestia” zacznie marsz w górę tabeli? Przekonamy się niebawem!

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Staltest Pomorze – Merkury

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Napisać, że obecny sezon to nieudana przygoda obu drużyn, to nic nie napisać. Aktualnego Mistrza SL3 można porównać do pacjenta, który trafia na SOR po ciężkich obrażeniach. Stan niby stabilny, ale do pełni zdrowia bardzo daleko. Pięciokrotni Mistrzowie SL3 rozegrali dotąd dwa mecze w tej kampanii. O ile porażkę z Bossmanem można było tłumaczyć jako efekt pierwszego spotkania w sezonie, gdzie zespół nie wszedł jeszcze na najwyższe obroty, o tyle przegrana z Szach-Matem budzi poważniejsze obawy. W tym meczu drużyna w ciemnogranatowych barwach zaprezentowała się bardzo słabo, co można uznać za jedno z najgorszych spotkań Merkurego w historii SL3. Potwierdza to również niski dorobek zdobytych punktów – drugi najgorszy wynik w ich dziejach. W czwartkowy wieczór Merkury ma idealną okazję, aby się odbić od dna. Zmierzy się bowiem z „pacjentem”, który walczy o przetrwanie na OIOM-ie. Stan drużyny Arkadiusza Kozłowskiego po dwóch meczach jest dramatyczny. Staltest przegrał oba spotkania, a styl, w jakim to zrobił, znacząco odbiega od standardów pierwszej ligi. W sporcie to wyniki budują atmosferę, a gdy te są złe, nastrój w drużynie automatycznie się pogarsza, co tylko potęguje problemy. Uważamy, że w czwartkowy wieczór Merkury przełamie się i zdobędzie pierwszy komplet punktów w sezonie Jesień’24.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

Team Spontan – Wolves Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Polityka transferowa i budowania drużyny przez ‘Spontanicznych’ na przestrzeni lat, była niemal identyczna. W skrócie – team Piotra Raczyńskiego dysponował bardzo wąską kadrą, liczącą 7-8 zawodników, którzy w tak wąskim gronie, musieli radzić sobie z trudami sezonu. Jeszcze do przedwczoraj byliśmy przekonani, że w tej kwestii nic się nie zmieniło. We wtorek, Spontan dopisał jednak trzech graczy, którzy w przeszłości grali już w pomarańczowych trykotach. Mowa tu o Marcelu Gołębiu, Krystianie Malinowskim czy Dawidzie Gaduli. Część z dopisanych graczy została dlatego, by zastąpić nieobecnych, część by poprawić ‘głębie składu’. Skoro przy tym jesteśmy to nie sposób nie przejść płynnie do ekipy Wolves Volley. Z tego co słyszymy, team Karola Ciechanowicza nie uporał się z problemami kadrowymi, które mieli w minionym tygodniu. Przypomnijmy, że wówczas na sześć możliwych punktów z MiszMaszem oraz Maritexem, ‘Wataha’ sięgnęła po trzy. W skrócie – problemy przeszły bez echa. W dzisiejszym spotkaniu może być jednak inaczej. Według informacji, do których dotarła Redakcja, Wolves Volley będą musieli sobie dziś radzić bez Szymona Merskiego czyli lidera drużyny i z pewnością jego brak będzie bardzo odczuwalny. To rzecz jasna dobra wiadomość dla Spontana, który chce wziąć udany rewanż za poprzedni sezon. Wszyscy pamiętamy bowiem o tym, że to właśnie ‘Wilki’ zabarykadowały Spontantowi drogę do drugiej ligi. Chęć rewanżu w obozie ‘Pomarańczowych’ jest bardzo silna.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Osada Truso – Maritex

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Przyznamy się, że Maritex nas w ostatnim czasie nabrał. Po spadku z drugiej ligi nie sądziliśmy, że team Michała Pietrasika zdoła namieszać w trzecioligowym kociołku. Nieco inny obraz drużyny mieliśmy po ich wygranej z innym z ex-drugoligowców – ekipą MiszMasz. Kiedy wydawało się, że Maritex wrócił do dobrej dyspozycji, nie zadrżała nam ręka wskazując na to, że to Maritex będzie wyraźnym faworytem starcia z Wolves Volley. I co? I ‘Wataha’ rozpracowała Maritex jak chłopców. Okazało się, że to nie było zadaniem równie wymagającym co złamanie Enigmy. Prawdę mówiąc – zrobiłby to największy przygłup z siatkarskich parkietów. Jeśli Maritex nie wyciągnie z wspomnianego spotkania żadnych wniosków to nie przewidujemy, aby w nadchodzący weekend, wkroczyli w dobrych nastrojach. Jeśli nasze predykcje się sprawdzą to Maritex już we wrześniu będzie musiał pożegnać się z mocarnymi planami powrotu do drugiej ligi. W naszym odczuciu już jest pozamiatane. Jaki będzie wynik? Cóż, zdecydowana większość argumentów przemawia za tym, że Osada Truso zgarnie komplet punktów. Jak możemy dowiedzieć się jednak z fanpage’a drużyny Kacpra Bielińskiego, w czwartkowy wieczór, team z Elbląga ponownie będzie musiał improwizować ze składem. O tym na ile te działania okażą się skuteczne, przekonamy się już niebawem.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

MATCHDAY #12

We wtorkowy wieczór z bardzo dobrej strony pokazała się ekipa Portu Gdańsk, która najpierw ograła MiszMasz, a następnie ekipę Tiger Team. W elicie, ze zmiennym szczęściem, rywalizowali gracze CTO Volley, którzy wygrali z Old Boys, by po chwili przegrać z BEemką Volley. Warto odnotować również pierwsze zwycięstwo w sezonie drużyny Dream Volley. Zapraszamy na podsumowanie!

Dream Volley – Flota TGD Team 2-1 (21-15; 15-21; 21-19)

Nie będziemy owijać w bawełnę. Przed meczem uznaliśmy, że team, który przegra spotkanie, znajdzie się w potężnych tarapatach. Za faworyta meczu uznaliśmy graczy Mateusza Dobrzyńskiego, którzy jako team mają ogromne doświadczenie, również w kryzysowych sytuacjach. Trzeba przyznać, że taka sytuacja trwa w zespole Dream od długiego czasu. Niemniej, na początku wtorkowego spotkania to Flota TGD prezentowała się lepiej. Po ataku Bartosza Gradulewskiego, gracze Krzysztofa Misztala objęli prowadzenie 7-3. Z prowadzenia nie cieszyli się jednak zbyt długo, bo po chwili ‘Marzyciele’ doprowadzili do wyrównania po 8. W środkowym fragmencie seta odpalił się szef wszystkich szefów w elemencie zagrywki – Mateusz Dobrzyński. Po asie rozgrywającego, było już 16-10 dla Dream, który po chwili cieszył się z pierwszego punktu w meczu. Środkowa odsłona to jednak zwrot akcji. Po serii punktów wspomnianego wcześniej Bartosza Gradulewskiego oraz będącego w świetnej dyspozycji Kamila Gmyra, Flota objęła prowadzenie 15-10. Trzeba przyznać, że w drugim secie ‘Marzycielom’ nie pomagały również ‘stare demony’ w postaci sporej liczby błędów w ataku. Ostatecznie Flota TGD wygrała tę partię do 15. O zwycięstwie musiał zadecydować trzeci set, który był najciekawszą partią w meczu. Od początku nieco większą inicjatywę wykazywali gracze Dream Volley, którzy w połowie seta prowadzili 11-7. Mimo niekorzystnego obrazu, Flota TGD nie składała broni i po ataku Kacpra Goszczyńskiego zbliżyła się do swoich rywali na jeden punkt (18-17). Choć w obozie Dream Volley zrobiło się ‘ciepło’, to finalnie zdołali po chwili postawić kropkę nad ‘i’, wygrywając seta do 19, zapewniając sobie pierwszą wygraną w sezonie Jesień’24.

Old Boys – Szach-Mat 2-1 (10-21; 21-14; 21-16)

Napisać, że był to dziwny mecz, to… nic nie napisać. Choć premierowa partia rozpoczęła się od wyrównanej gry, która zaprowadziła nas do stanu 7-7, to z czasem wszystko się zmieniło. Jakby to powiedzieć – graczom Old Boys całkowicie odcięło prąd, bo od tego momentu do końca seta zdobyli tylko trzy punkty. W międzyczasie ich rywale zdobyli ich aż czternaście! O ile podobne sytuacje zdarzają się w niższych ligach, tak w pierwszej już niekoniecznie. Problemy w przyjęciu oraz przebiciu się przez ścianę Szach-Matu zrobiły swoje (21-10). Skoro zagrało się taką partię, to pewnie chciałoby się to powtórzyć w drugiej odsłonie, hm? Cóż – to był twist, którego nie do końca się spodziewaliśmy. Podobnie jak w premierowej odsłonie, rozpoczęło się od równej gry obu drużyn (10-10). Dla odmiany tym razem to Szach-Mat zapadł w przedwczesny sen zimowy i po kilku atakach oraz asach serwisowych Bartłomieja Więckiewicza, Old Boys objęli prowadzenie 18-12 i po chwili cieszyli się z wyrównania w meczu (21-14). W ostatnim secie na boisku zameldował się Robert Kościński, który błyskawicznie popisał się dwoma skutecznymi blokami, po których było 7-1 dla 'Dziadków’. Z czasem przewaga graczy w białych strojach urosła do stanu 17-11 i choć pod koniec Szach-Mat zanotował jeszcze jeden zryw (18-14), to o odwróceniu losów rywalizacji nie mogło być mowy (21-16)

MiszMasz – Port Gdańsk 1-2 (18-21; 18-21; 21-15)

Już tydzień temu słyszeliśmy, że MiszMasz może mieć we wtorkowy wieczór kłopoty kadrowe. Kilka minut przed meczem dostaliśmy tego potwierdzenie. Ostatecznie na mecz z Portem Gdańsk zameldowało się sześciu graczy. Co ciekawe, po uzyskaniu zgody od przeciwników oraz sędziego, MiszMasz grał cały mecz ze środkowym Tomaszem Swędą w pierwszej linii. Początek spotkania to wyrównana gra obu drużyn, która doprowadziła nas do stanu 12-12, a następnie 16-16. Końcowa faza seta to bardzo ważne punkty Pawła Dobrzenieckiego oraz Karola Polanowskiego, które zapewniły 'Portowcom’ pierwszy punkt w meczu. Warto tu odnotować, że to właśnie w pierwszym secie wspomniany Karol Polanowski zdobył punkt nr 1000 w Inter Marine SL3. Brawo! Środkowa odsłona rozpoczęła się kapitalnie dla MiszMaszu. Po skutecznym ataku Krzysztofa Horeczego MiszMasz objął prowadzenie 9-3. Ich komfortowa, zdawałoby się, sytuacja trwała do stanu 17-10. Po chwili obejrzeliśmy jednak festiwal błędów w wykonaniu zespołu Michała Grymuzy, który sprawił, że Port zdołał doprowadzić do wyrównania 18-18. Końcówka seta to trzy bardzo ważne punkty Tomasza Bobcowa, które zapewniły drużynie 'z doków’ wygraną w 150. meczu w SL3! Do podniesienia z boiska pozostał jeszcze trzeci set. Ten zaczął się od stanu… 8-0 dla MiszMaszu, który tym razem wyciągnął wnioski i nie dał sobie wydrzeć wygranej z rąk (21-15).

Challengers – Flota TGD Team 2-1 (21-15; 22-24; 21-17)

Po porażce z Dream Volley zespół Flota TGD Team przystępował do meczu z Challengersami jako jedna z dwóch drużyn w drugiej lidze, która do tej pory nie wygrała ani jednego spotkania. Morale w drużynie po porażce z 'Marzycielami’ nie były zbyt wysokie. Dodatkowo, w drugim wtorkowym meczu Flota również nie była faworytem. Mimo to zaczęli w swoim stylu – od mocnej gry, po której prowadzili 6-2. Zespół Krzysztofa Misztala ma jednak to do siebie, że nad wyraz często rekonstruuje słynny lot Ikara. Chwila uniesienia, po której następuje spektakularny upadek. Nie inaczej było i tym razem, bo po ataku Michała Kocbucha Challengers objęli prowadzenie 16-12, a po chwili cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Środkowa odsłona to najbardziej emocjonujący fragment meczu. Dla Floty TGD rozpoczęła się niemrawo. Po błędzie w komunikacji, który przyniósł punkt rywalom, było 4-1 dla Challengers. Z czasem gra się jednak wyrównała i na półmetku seta mieliśmy wynik 10-10. Po skutecznym bloku rozgrywającego Floty TGD, w końcówce team Krzysztofa Misztala prowadził już 20-18. Mimo to niezawodny Mariusz Kuczko doprowadził po chwili do wyrównania na 20. Na punkty atakującego odpowiedział przyjmujący Floty TGD – Kacper Goszczyński, który zaprowadził swoją drużynę do wygrania seta 22-20. Ostatni set nie był już tak emocjonujący. Gracze Wojciecha Lewińskiego objęli prowadzenie 8-3 i od tego momentu trzymali rywala na dystans, wygrywając ostatecznie do 17, a cały mecz 2-1.

CTO Volley – Old Boys 3-0 (21-17; 21-15; 21-18)

Po słabym otwarciu sezonu w wykonaniu CTO Volley, we wtorkowy wieczór mieliśmy wreszcie zobaczyć prawdziwą dawkę umiejętności graczy w pomarańczowych koszulkach. Duży wpływ na ten stan rzeczy miał fakt, że CTO nie miało tym razem kłopotów kadrowych. Już na początku spotkania zobaczyliśmy próbkę dobrej gry, jaką pamiętamy z sezonu Wiosna ’23, kiedy CTO sięgało po tytuł. Dodatkowo, oprócz dobrej gry faworyzowanej ekipy, pomagali sami gracze Old Boys, którzy od początku mieli sporo problemów, w tym także z komunikacją (10-3). Po kilku wymianach gracze z Pruszcza Gdańskiego zaczęli jednak wracać do gry, w czym pomogła mocna zagrywka Sebastiana Konarzewskiego (12-10). Kilka chwil później ten sam gracz nadział się kilka razy na blok (16-11) i po chwili mieliśmy wyłonionego zwycięzcę seta (21-17). Środkowa odsłona rozpoczęła się od wysokiego prowadzenia CTO, które w dużej mierze ustawiło całą partię (6-1). Choć podobnie jak w pierwszej odsłonie Old Boys odrobili niekorzystny wynik z 14-8 na 14-12, to po wzięciu czasu przez CTO ich chwilowy słabszy moment zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki (21-15). Ostatni set to ponownie sporo niechlujstwa po białej stronie siatki. Kilka błędów i nieskończonych ataków wyprowadziło CTO na prowadzenie 11-7. W dalszej części gracze z Pruszcza, za sprawą dwóch bloków Mikołaja Nowaka, wyszli nawet na prowadzenie 15-14, ale ostatnie słowo w meczu należało do Mistrzów SL3 sprzed trzech sezonów (21-18). Komplet punktów sprawił, że w obozie CTO, przynajmniej na chwilę, zrobiło się przyjemnie.

Port Gdańsk – Tiger Team 3-0 (21-15; 21-12; 21-14)

O tym, że zespół 'Portowców’ rozegra swoje drugie spotkanie we wtorkowy wieczór z Tiger Team, a nie z BL Volley, gracze Arkadiusza Sojko dowiedzieli się na kilka godzin przed meczem. Całe zamieszanie było spowodowane chorobami, które zdziesiątkowały graczy BL Volley. Ci poprosili Tiger Team, by zagrali za nich, na co Tiger finalnie przystał. Cóż – za postawę fair-play należą im się brawa i szacunek. Inną kwestią pozostaje forma, w jakiej aktualnie znajdują się gracze Dawida Staszyńskiego. Ta, delikatnie mówiąc, nie jest 'najwyższych lotów’. Po drugiej stronie siatki – wręcz przeciwnie. 'Portowcy’ byli we wtorkowy wieczór w takiej formie, że mogliby pokonać jeszcze kilka innych ekip. Po w miarę wyrównanej pierwszej części premierowego seta (12-11), team z doków odpalił rakietę, a po kolejnym asie serwisowym Karola Polanowskiego objęli prowadzenie 18-12, by ostatecznie wygrać seta do 15. Środkowa odsłona to jeszcze większa dysproporcja. Po raz kolejny świetną serią zagrywek popisał się skrzydłowy Portu, z którą 'Tygrysy’ miały potężne kłopoty. Efekt? Do końcówki seta zanosiło się, że Tiger nie ugra nawet dziesięciu punktów (19-9). Ostatecznie Marcin Kwidziński zdobył dla swojej drużyny punkt, a Tiger skończył z dwunastoma oczkami. Po bardzo słabych dwóch odsłonach, głowy graczy Tiger Team były już zwieszone, co oznaczało, że żadna siła nie powstrzyma 'Portowców’ przed wykończeniem rywali. Na półmetku partii było 12-7 dla graczy Arkadiusza Sojko, którzy po chwili przypieczętowali bardzo ważne trzy punkty. Brawo!

Challengers – Flota Active Team 1-2 (21-9; 18-21; 24-26)

Po dość niespodziewanych problemach, które gracze Challengers przeżywali w trakcie spotkania z Flotą TGD Team, zespół Wojciecha Lewińskiego przystępował do drugiego meczu we wtorkowy wieczór. Czysto teoretycznie – tym razem miało być zdecydowanie trudniej. Pierwszy set rywalizacji był jednak absolutną dominacją beniaminka rozgrywek, który rozbił spadkowicza do 9. To pokazuje, że Flota ma poważny problem z prawidłowym wejściem w mecz. Nie jest to bowiem pierwszy raz w obecnej kampanii, gdy rywal bije ich w premierowej partii. Oczywiście to nie zmartwienie Challengersów, którzy świetnie rozpoczęli spotkanie. Po imponującym zwycięstwie w pierwszej partii, zespół w różowo-niebieskich barwach przystąpił do drugiej odsłony. Tam napotkał jednak nieoczekiwane problemy. Na półmetku drugiego seta tablica wyników wskazywała remis 12:12. Wyrównana gra trwała do stanu 17:17. W końcówce seta z bardzo dobrej strony pokazał się Wojciech Kowalski, którego ataki pozwoliły Flocie wyrównać stan rywalizacji w setach (21-18). Zdecydowanie najwięcej emocji (nie tylko sportowych) było w finałowej partii. Przez większość seta inicjatywę posiadali gracze Floty, którzy po ataku Mikołaja Filanowskiego prowadzili 17-13. Z czasem jednak ich gra się zacięła, a Challengersi doprowadzili do wyrównania 20:20. W końcowej fazie seta, po jednym z ataków graczy w czerwonych strojach, sędzia zasygnalizował dotknięcie piłki w bloku przez jednego z Challengersów. Decyzja kończąca mecz bardzo nie spodobała się jednemu z zawodników beniaminka, który przez długi czas nie mógł pogodzić się z sytuacją. Ostatecznie sędzia pozostał nieugięty, a dwa punkty trafiły do Floty.

CTO Volley – BEemka Volley 1-2 (20-22; 13-21; 21-17)

Po poniedziałkowej potyczce z AIP, gracze BEemki Volley mogli pocieszać się tym, że nawet z najkwaśniejszych cytryn można zrobić pyszną i słodką lemoniadę. Wystarczy nieco popracować nad recepturą, co BEemce udało się w najlepszy możliwy sposób. Początek rywalizacji z CTO Volley rozpoczął się od kapitalnej gry środkowych BEemki, którzy wyprowadzili zespół Daniela Podgórskiego na prowadzenie 8-4. Po nieco przespanym początku CTO zaczęło się jednak budzić i tuż po półmetku seta czarna tablica wskazywała wynik 13-13. Dalsza część seta była klasyczną walką ‘punkt za punkt’, która doprowadziła nas do stanu po 20. O tym, że to BEemka wygrała pierwszą odsłonę, zadecydował ważny punkt Przemysława Wawera oraz błąd jednego z graczy CTO Volley (22-20). Środkowa odsłona to absolutna dominacja beniaminka pierwszej ligi. Po 'ciężkiej zagrywce’ grającego 'swój mecz’ Macieja Rzepczyńskiego, BEemka objęła prowadzenie 9-4. Z czasem zespół Daniela Podgórskiego nie zwalniał i był bliski tego, by nie wypuścić rywala ‘z dyszki’. Ostatecznie CTO ugrało trzynaście punktów, ale to nie było najważniejsze. Faktem było bowiem to, że CTO skompletowało właśnie trzecią porażkę w sezonie Jesień ’24. Ostatni set zapamiętamy z bardzo dobrej zagrywki Jakuba Nowaka, z którą BEemka miała spore problemy. Po kilku ciosach skrzydłowego CTO wyszło na prowadzenie 10-6. Z czasem beniaminek pierwszej ligi zdołał doprowadzić do wyrównania po 14, ale ostatnie słowo w meczu należało do 'Pomarańczowych’.

ACTIVNI Gdańsk – Tiger Team 3-0 (21-18; 21-14; 21-17)

Trudno w to uwierzyć, ale do bezpośredniego spotkania, obie drużyny przystępowały z sumarycznym bilansem, który wynosił zero zwycięstw i aż siedem porażek. W gorszej sytuacji byli rzecz jasna gracze Tigera, którzy nie dość, że przegrali o jedno spotkanie więcej, to na dodatek nie ugrali choćby jednego punkcika. Sądziliśmy, że ten pojawi się na kontach zespołu Dawida Staszyńskiego we wtorkowy wieczór. Cóż – nic bardziej mylnego. Najbliżej tego było w pierwszym secie, w którym Tiger szedł ze swoim rywalem ‘łeb w łeb’, aż do stanu po 18. O tym, że to ACTIVNI wygrali tę partię zadecydowały błędy po tygrysiej stronie siatki oraz ważny punkt Artura Senka. Przegrana partia wpłynęła negatywnie na ostatnią drużynę w ligowej tabeli, bo w drugiej odsłonie, nie dostaliśmy nawet namiastki walki. Już na samym początku ACTIVNI zbudowali sobie pokaźną zaliczkę 8-4, którą z czasem, powiększyli do 15-7 i w konsekwencji, spokojnie dowieźli zwycięstwo do końca. Trzecia odsłona nie zmieniła obrazu meczu. Nadal to ACTIVNI byli stroną dominująca, nadal Tiger Team miał spore problemy z niechlujstwem. Co więcej – po meczu z Portem Gdańsk, Tiger nadal wyrażał chęć zostania drużyną dziadów tygodnia. Nie kleiło się nic proszę Państwa. Finał tego jest taki, że po pięciu spotkaniach, Tiger ma na swoim koncie 0 punktów i w zapasie mecze z kozackimi drużynami. Czy leci z nami pilot? A ACTIVNI? Wreszcie mogą odetchnąć z ulgą i spojrzeć z optymizmem na dalszą część sezonu.

Zapowiedź – MATCHDAY #12

Zaczynamy kolejny dzień ligowych zmagań. We wtorek, szansę na przełamanie będą miały ekipy Dream Volley oraz Floty TGD Team, które zmierzą się w bezpośrednim pojedynku. Dość ciekawie zapowiadają się również zmagania w pierwszej lidze, w której Old Boysi oraz CTO Volley rozegrają po dwa mecze. Zapraszamy na zapowiedź!

Dream Volley – Flota TGD Team

Godz.: 19:30, boisko nr: 1

Po trzech tygodniach rozgrywek, spośród całej drugoligowej stawki pozostały zaledwie trzy drużyny, które nie zdołały wygrać jeszcze spotkania. Po wtorkowej serii gier, liczba ta ulegnie zmniejszeniu, bowiem dwie z nich, zmierzą się w bezpośrednim pojedynku. Jeśli chodzi o Dream Volley to zespół Mateusza Dobrzyńskiego rozegrał do tej pory trzy spotkania, w których zmierzył się z BES Boys BLUM, Volley Gdańsk oraz ostatnio z…Flotą Active Team. Mimo trzech porażek, gdzieś w oddali tli się małe światełko, które może wlać nadzieję w serca ‘Marzycieli’. W ostatnim meczu, co podkreślaliśmy już kilkukrotnie, Dream Volley był o włos od tego by z Flotą Active Team wygrać. Finalnie, w końcówce drugiego seta, Flota zaprezentowała się z dobrej gry w obronie i to właśnie oni wygrali spotkanie. Przypadek Floty TGD Team jest nieco inny. Choć podobnie jak Dream Volley, Flota TGD również rozegrała trzy spotkania to nie mamy poczucia, żeby w którymś ze spotkań byli blisko tryumfu. W dwóch pierwszych spotkaniach – z Fuxem Pępowo oraz Speednetem 2, Flota przegrała dość gładko 0-3. W kolejnym meczu z faworyzowaną ekipą –  Volley Gdańsk, było już znacznie lepiej i gracze Krzysztofa Misztala zgarnęli jedno oczko, ale to było wszystko na co było ich wówczas stać. Która z drużyn przełamie się jako pierwsza? Nieco więcej szans na tryumf dajemy Dream Volley. Sądzimy jednak, że mecz zakończy się podziałem punktów.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Old Boys – Szach-Mat

Godz.: 19:30, boisko nr: 2

Po inauguracji sezonu, w obozie Old Boys nie panują zbyt dobre nastroje. Team Bartłomieja Kniecia rozegrał w sezonie Jesień’24 trzy spotkania i zaledwie raz schodził z parkietu ‘z tarczą’. Miało to miejsce po spotkaniu z Eko-Hurtem, wygranym za dwa punkty. W dwóch kolejnych pojedynkach, w których ‘Dziadki’ zmierzyli się ze Speednetem oraz beniaminkiem pierwszej ligi – BEemką Volley, kończyło się na zaledwie jednym punkcie, a co za tym idzie – dużym rozczarowaniu. Należy przypomnieć bowiem o tym, że w dość powszechnej opinii, gracze Old Boys mieli być czarnym koniem obecnego sezonu i kto wie – być może pokusić się o medale w pierwszej lidze. Oczywiście nie wszystko jest jeszcze stracone, ale aby o tym realnie myśleć – team z Pruszcza Gdańskiego musi podkręcić tempo. W poniedziałkowy wieczór będą mieli do tego aż dwie okazję. Poza meczem z Szach-Matem, zmierzą się jeszcze z CTO Volley. Jeśli chodzi o pierwsze spotkanie to czeka ich trudne zadanie. Na tę chwilę, Szach-Mat jest rewelacją pierwszoligowych zmagań. Team Dawida Kołodzieja rozegrał w obecnej kampanii cztery spotkania i aż trzy razy kończył spotkania ze zwycięstwem na koncie. Szczególnie imponujące było ich zwycięstwo z minionego tygodnia, kiedy ‘Szachiści’ ograli pięciokrotnych Mistrzów SL3 – ekipę Merkurego. Która z drużyn wygra wieczorne starcie? To trochę wróżenie z fusów. Obie drużyny, zmierzą się bowiem po raz pierwszy w historii. 

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

MiszMasz – Port Gdańsk

Godz.: 19:30, boisko nr: 3

To był udany tydzień drużyny MiszMasz w Inter Marine SL3. Mowa tu rzecz jasna o poprzednim tygodniu, w którym MiszMasz ‘zmiótł z planszy’ ekipę Wolves Volley za komplet punktów. Ci – jak się po chwili okazało nie byli tacy słabi, bo chwilę później ograli Maritex, z którym MiszMasz kilka dni wcześniej przegrał. Na tej podstawie można wysnuć wnioski, że gracze Michała Grymuzy są na fali wznoszącej. Po minionym tygodniu rozgrywek, ex-drugoligowcy znajdowali się na czwartym miejscu w ligowej tabeli, a to dobra pozycja wyjściowa by powalczyć o podium rozgrywek. Z drugiej strony warto zaznaczyć, że dużo drużyn znajdujących się w tabeli niżej ma na swoim koncie mniejszą liczbę rozegranych spotkań i sytuacja może szybko ulec zmianie. Dla przykładu, wtorkowy rywal MiszMaszu – Port Gdańsk rozegrał o jedno spotkanie mniej. W trzech dotychczasowych meczach, ‘Portowcy’ zgromadzili trzy oczka, które wywalczyli w konfrontacji z Oliwą Team. Kolejne dwa mecze to porażki 0-3 z Osadą Truso oraz Inter Marine Masters. Warto tu jednak zaznaczyć, że team Arkadiusza Sojko miał do tej pory dość wymagający terminarz, a mimo to, pozostawił po sobie niezłe wrażenie. Co ciekawe, choć zdecydowanie większość czasu obie drużyny grały w innych ligach to w swojej historii rozegrały jedno starcie i doszło do niego…cztery lata temu. W listopadzie 2020 r., górą byli gracze Portu i była to jedyna porażka MiszMaszu w sezonie Jesień’20, po której i tak awansowali z pierwszego miejsca do drugiej ligi, gdzie spędzili kilka kolejnych sezonów. Czy graczom Michała Grymuzy uda się wziąć udany rewanż za tamten mecz?

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Challengers – Flota TGD Team

Godz.: 20:30, boisko nr: 1

Dziwny to sezon w wydaniu Challengers. Początek obecnej kampanii był naprawdę nieudany, a drużyna Wojciecha Lewińskiego nie zaprezentowała się zbyt dobrze na tle 22 BLT Malbork oraz Tufi. Kiedy zaczęliśmy coraz głośniej krytykować zespół, wybierając ich nawet „Dziadami tygodnia”, nieoczekiwanie rozbili Volley Gdańsk, zdobywając komplet punktów. W tym meczu zaprezentowali się na tyle dobrze, że w naszych głowach przestawiliśmy wajchę w zupełnie inną stronę, sugerując, że przed Challengersami może być bardzo dobry czas. I co? Faktycznie tak było, ale tylko w pierwszym secie rywalizacji ze Speednetem 2. W drugiej i trzeciej odsłonie drużyna Wojciecha Lewińskiego nie zaprezentowała się już tak dobrze i ostatecznie dość dotkliwie przegrała.We wtorek będą mieli dwie kolejne okazje do poprawienia dorobku punktowego. W pierwszym meczu zmierzą się z ostatnią drużyną w ligowej tabeli – Flotą TGD Team. Takie zestawienie sprawia, że Challengersi przystąpią do meczu z pewną presją. Potencjalny brak wygranej może sprawić, że atmosfera w zespole stanie się napięta. Z drugiej strony trzeba to powiedzieć wprost: Challengers są faworytem, i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z przewidywaniami, to po wtorkowym wieczorze Flota TGD będzie miała na swoim koncie pięć porażek i żadnej wygranej. W takiej sytuacji będzie im niezwykle trudno odmienić swój los. Oczywiście nie ma co wyprzedzać wydarzeń, ale tak czy inaczej – przed Flotą TGD Team sądny dzień.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

CTO Volley – Old Boys

Godz.: 20:30, boisko nr: 2

Ależ to był falstart w wykonaniu CTO Volley. Czyżbyśmy byli świadkami „zmiany warty” w Inter Marine SL3? Wiele na to wskazuje. W SL3 rozegrano do tej pory 11 pełnych sezonów. Tytuły mistrzowskie w tym czasie zdobywały ekipy: Merkury (5 razy), Volley Gdańsk (3 razy), Eko-Hurt (2 razy) i CTO Volley (1 raz). Aktualnie Volley Gdańsk tuła się po drugiej lidze, a Merkury, Eko-Hurt oraz CTO rozegrały w edycji Jesień 2024 łącznie siedem spotkań i… ani jednego nie wygrały. Szok. Niedowierzanie. Konsternacja i element wyparcia. Czy mamy coś na obronę ekipy CTO? Szukając na siłę, moglibyśmy wskazać na problemy kadrowe, które drużyna „Pomarańczowych” miała w pierwszym dniu meczowym. Z drugiej strony, kto ich w zasadzie nie ma? Ba, cholernie trudno wskazać ekipę w całej lidze, która przystąpiłaby do wszystkich spotkań w swojej historii bez problemów kadrowych. Przykładów nie trzeba szukać daleko – Old Boys mieli w obecnym sezonie podobne problemy, a mimo to w meczu z Eko-Hurtem sobie poradzili. Wracając jednak do CTO – kiedy spojrzymy na kadrę drużyny, dostrzegamy olbrzymi potencjał. Czujemy, że „Pomarańczowa machina” niedługo odpali i zacznie marsz w górę tabeli. We wtorek zagrają dwa spotkania i, jeśli dwukrotnie wygrają, na nowo zaczną wierzyć w drugi tytuł mistrzowski.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Port Gdańsk – BL Volley

Godz.: 20:30, boisko nr: 3

Spośród wszystkich 48 drużyn w ligowej stawce, Port Gdańsk jest drużyną, która wręcz uwielbia dni meczowe, w których zaplanowano dla nich dwa mecze. Warto odnotować również fakt, że ‘Portowcy’ w Inter Marine SL3 grają od samego początku i we wtorkowy wieczór rozegrają spotkania nr 150 oraz 151. Kawał historii oraz mnóstwo wspomnień. Kiedy spojrzymy na tabelę wszech czasów, ekipa Arkadiusza Sojko plasuje się na wysokim, piątym miejscu. Niestety dla nich wciąż mają niekorzystne ratio – 72 zwycięstwa i 77 porażek. Wtorkowy wieczór będzie jeszcze jedną okazją do świętowania. Skrzydłowy Portu – Karol Polanowski, jako piąty gracz w historii przekroczy barierę 1000 zdobytych punktów. Z tego powodu ekipa „z doków” z całą pewnością liczy, że jubileuszowy dzień zakończy się dla nich happy endem. O to jednak nie będzie prosto, ponieważ czekają ich dwa bardzo wymagające spotkania. Po meczu z MiszMaszem zmierzą się bowiem z BL Volley, która zaczęła sezon od trzech porażek, ale wciąż jest uznaną trzecioligową marką. Przebudzenie zespołu Wojciecha Strychalskiego oglądaliśmy już w minionym tygodniu, kiedy ‘Tygrysy’ znalazły sposób na ogranie groźnej Oliwy Team. Wiele wskazuje na to, że team Wojciecha Strychalskiego będzie faworytem nadchodzącego spotkania. Wskazuje na to choćby historia, w której BL wygrał wszystkie trzy dotychczasowe pojedynki z ‘Portowcami’.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Challengers – Flota Active Team

Godz.: 21:30, boisko nr: 1

Spośród wszystkich 48 drużyn w ligowej stawce, Challengers będą pierwszą ekipą, która na tym etapie rozgrywek będzie miała rozegranych już sześć spotkań. Ma to po części związek z faktem, że wielu graczy występujących w drużynie jest spoza Gdańska i team wnioskował o to, by grać dwa mecze jednego dnia. Choć dotychczasowa „podróż” miała miłe akcenty, to jednak większość drogi Challengersów była bardzo wyboista i kręta. W swoim drugim spotkaniu we wtorkowy wieczór team Wojciecha Lewińskiego zmierzy się z Flotą Active Team i trzeba przyznać, że to zespół Karoliny Kirszensztein będzie faworytem starcia. Sytuacji nie zmienia fakt, że w obecnej kampanii na dziewięć możliwych punktów Flota zgarnęła zaledwie cztery oczka. Pisaliśmy to wielokrotnie – póki co team Karoliny Kirszensztein nie zachwyca i jest stosunkowo daleko od formy, którą chcieliby osiągnąć. W ciemnym tunelu pojawiło się jednak światełko, bo przez długie fragmenty meczu z 22 BLT Malbork gracze Floty potrafili grać naprawdę dobrze. Prezentując taką formę, jak z drugiego seta poniedziałkowego spotkania, powinno być dobrze, a Flota powinna niebawem zacząć marsz w górę tabeli. Dziś wieczorem mają na to doskonałą okazję. Obie drużyny do niedawna dzieliły dwie klasy rozgrywkowe, a to kolejny argument przemawiający za tym, że to Flota jest faworytem spotkania.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

CTO Volley – BEemka Volley

Godz.: 21:30, boisko nr: 2

Nos podpowiada nam, że obie drużyny inaczej wyobrażały sobie, jak będzie układał się dla nich sezon Jesień 2024. Jeśli chodzi o CTO Volley, to szerzej kłopoty „Pomarańczowych” opisaliśmy przy okazji zapowiedzi ich meczu z drużyną Old Boys. W skrócie – zamiast sześciu punktów, o które polował przedsezonowy pretendent do tytułu, mamy… jeden. Dodatkowo, wiele osób uważa, że już na początku CTO wymiksowało się z mistrzowskich aspiracji. Uważamy jednak, że skreślanie CTO już na starcie jest błędem. Problemy kadrowe z pierwszego spotkania raczej się już nie powtórzą, a to zdecydowanie zwiększa szanse drużyny w pomarańczowych barwach.Jeśli chodzi o BEemkę, to team Daniela Podgórskiego rozegrał w obecnej kampanii trzy spotkania i tylko raz skończyło się to wygraną. Dodatkowo, porażki z Szach-Matem na inaugurację czy wczorajsza, kiedy BEemka nie zdobyła choćby punktu z AIP, nie napawają optymizmem przed dalszą częścią sezonu. W naszym odczuciu nastroje BEemki po wtorkowym spotkaniu nie będą lepsze. Sądzimy, że to CTO Volley będzie faworytem meczu. Wskazuje na to również historia, która nie jest dla BEemki zbyt korzystna. Jak dotąd obie drużyny mierzyły się dwukrotnie, i w obu przypadkach kończyło się na komplecie oczek CTO. Tym razem będzie o to trudniej.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

ACTIVNI Gdańsk – Tiger Team

Godz.: 21:30, boisko nr: 3

Redakcję można lubić albo nie, ale kiedy obie drużyny wpadają w tarapaty, postanowiliśmy wyciągnąć do nich pomocną dłoń. O czym mowa? Ano o tym, że początek sezonu w wykonaniu obu drużyn to istna katastrofa. Dzięki zestawieniu obu ekip już na tym etapie liczba drużyn bez porażki zmniejszy się do wyłącznie jednej. Oczywiście takie zestawienie niesie za sobą pewne zagrożenie. Drużyna, która przegra, pogrąży się w jeszcze głębszym kryzysie i trudno będzie znaleźć sposób, by ją jakoś pocieszyć. W nieco lepszej sytuacji wydają się być gracze ACTIVNYCH, którzy w trzech spotkaniach zdołali zdobyć jeden punkt. Z drugiej strony warto zaznaczyć, że ich gra naprawdę nie napawa optymizmem, co podkreślaliśmy w ostatnim magazynie. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w ekipie Tiger Team, która nie dość, że nie wygrała meczu, to na dodatek jest jedyną drużyną w trzeciej lidze, która nie zdobyła choćby punktu. Czy są choćby najmniejsze powody do optymizmu? Cóż, w ostatnim spotkaniu z faworyzowaną ekipą Osady Truso było naprawdę nieźle. Jeśli gracze Dawida Staszyńskiego zagrają tak we wtorkowy wieczór, powinni zdobyć pierwsze punkty w sezonie. Czy zdołają wygrać? Mimo wszystko więcej szans na triumf dajemy jednak ACTIVNYM.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

MATCHDAY #11

Poniedziałkowy wieczór zapamiętamy przede wszystkim z bardzo dobrej formy graczy AIP oraz 22 BLT Malbork. Ci drudzy w meczu z Fuxem Pępowo, wygrali poszczególne sety do 8, 11 oraz…6! Meczem dnia było jednak starcie w elicie, w której Bossman ograł Speednet w stosunku 2-1. Zapraszamy na podsumowanie!

Chilli Amigos – BRUXELA WEAR 1-2 (17-21; 21-15; 21-23)

Nie ukrywajmy – nie dawaliśmy zbyt dużych szans ekipie Chilli Amigos na korzystny wynik w poniedziałkowym starciu. Z jednej strony mieliśmy bowiem ekipę, która w ostatnim czasie tylko przegrywała. Z drugiej zaś team, który w obecnym sezonie prezentuje się naprawdę dobrze i w naszym odczuciu powalczą o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Matematyka była zatem prosta – trzy zerko dla Bruxeli. Mimo naszych przypuszczeń – to ‘Amigos’ lepiej weszli w mecz i po dwóch asach serwisowych Grzegorza Walukiewicza, prowadzili 12-6. Z czasem to zespół w czerwonych strojach miał problemy w przyjęciu i ‘Leniwce’ zdołały doprowadzić do wyrównania po 15. Końcówka seta to kontynuacja lepszego fragmentu zespołu Jakuba Florczaka, zwieńczona zwycięstwem do 17. To co nie udało się ‘Amigos’ w pierwszej odsłonie – zrobili w środkowej partii. Co ciekawe, tym razem to Bruxela Wear lepiej zaczęła partię (10-6), a mimo to – z czasem to team w czerwonych strojach przejął inicjatywę. Po kilku akcjach Piotra Kochanowskiego, Chilli objęli prowadzenie 17-13 i po chwili cieszyli się z doprowadzenia do wyrównania w setach. Jak pokazały dwie pierwsze odsłony – nie było zbyt dobrym pomysłem by jako pierwszy, obejmować prowadzenie. W trzeciej odsłonie absolutnie wszystko wskazywało na to, że Chilli Amigos sprawi niespodziankę i wygra spotkanie z faworyzowanym rywalem. Pod koniec seta prowadzili bowiem…18-12. Końcówka w wykonaniu ‘Amigos’ to jednak horror, który będą wspominali jeszcze bardzo długi czas. Napędzeni kolejnymi skutecznymi akcjami gracze Bruxeli doprowadzili do wyrównania po 20, a następnie wygrali seta 22-20. Szok. Brawa dla obu drużyn. Było co oglądać.

Złomowiec Gdańsk – Tufi Team 1-2 (17-21; 15-21; 21-19)

Po nieudanym spotkaniu z BES Boys BLUM, gracze Tufi Team wrócili wczoraj na parkiety SL3. Ich rywalem była ekipa, która w dość powszechnej opinii bywa drużyną nieobliczalną, a przewidzenie ich wyników, bywa niekiedy zadaniem niewykonalnym. Poniedziałkowe starcie rozpoczęło się jednak lepiej dla faworyzowanej ekipy, która już na początku, objęła kilkupunktowe prowadzenie (8-4). Ciekawostką po ‘miedzianej’ stronie siatki było to, że kontuzjowanego Mateusza Węgrzynowskiego, na środku zastąpił…Witold Klimas. Choć z czasem Tufi prowadziło już 11-6 to po chwili, ‘Złomki’ zdołali zbliżyć się do rywala na jeden punkt (13-12). Dalsza część seta to jednak więcej jakości po stronie Tufi (21-17). Środkowa odsłona choć ze zmianą środkowego (Kopernik za Klimasa) nie zmieniła nic w kwestii tego, która z drużyn miała inicjatywę w meczu. Po asie serwisowym Łukasza Arciszewskiego, Tufi prowadziło 10-5 i w dalszej części seta, nie dali już sobie zrobić krzywdy (21-15). Nie ma co ukrywać – do tego momentu, spotkanie było…naprawdę nudne. Na większą dawkę emocji przyszło nam poczekać do trzeciej odsłony, w której tym razem na środku, wystąpił Marcin Bryłkowski. To co uległo jeszcze zmianie to fakt, że tym razem to ‘Złomki’ prowadziły grę i po skutecznej akcji Marcina Jarosławskiego, prowadzili 13-10. Choć w końcowej fazie seta, Tufi zdołało doprowadzić do wyrównania po 18 to po atakach Adama Śliwińskiego, z ostatniego punktu w meczu cieszył się Złomowiec Gdańsk.

Czerepachy Volley – Inter Marine Masters 3-0 (21-12; 21-14; 21-18)

Przed spotkaniem sądziliśmy, że jeśli ktoś ma zaskoczyć Czerepachy Volley to potencjalnie, może to być ekipa Inter Marine Masters. Za drużyną Dawida Gałki przemawiało mnóstwo argumentów, które kazały stawiać na nich 3-0. Atutem ‘Mastersów’ było z pewnością doświadczenie, które nabyli przez nieskończoną liczbę godzin na parkiecie. Cóż – młodzi górą i to dość gładko. Prawdę mówiąc – nie widzieliśmy obszaru, w którym gracze w zielonych strojach byliby w poniedziałkowy wieczór gorsi. Pierwszy set zaczął się od wysokiego prowadzenia ‘Żółwi’, na które swoją ekipę wyprowadził Igor Kazello (11-5). Po asie serwisowym Krzysztofa Wyrzykowskiego, Inter Marine zbliżyli się nieco do rywala (14-11), ale dalsza część seta to absolutna dominacja lidera trzeciej ligi, który wygrał do 12. Środkowa odsłona nie odmieniła losów spotkania. Po bardzo długiej wymianie, ofiarnej obronie i skutecznej kontrze Pawła Shylina, Czerepachy objęły prowadzenie 10-5. Po chwili poszli za ciosem i w konsekwencji, poznaliśmy zwycięzcę pojedynku (21-14). Ostatni set to scenariusz, który już przerabialiśmy. Zdecydowanie więcej jakości po zielonej stronie siatki, który zaowocował prowadzeniem faworyzowanej ekipy 12-7. Choć w dalszej części było już 17-11 to w końcówce,  Inter Marine Masters podpudrowało nieco wynik, kończąc tę partię z 18 oczkami na koncie. Z kronikarskiego obowiązku trzeba odnotować, że jak do tej pory, żadna z ekip przeciwko Czerepachom, tylu punktów nie uciułała. Tak czy siak – cztery mecze, dwanaście punktów, fotel lidera. Nie jest źle.

AIP – Staltest Pomorze 3-0 (21-10; 21-10; 21-14)

Cztery tygodnie przerwy od ligi miały być okresem, w którym Staltest odmieni swoją grę oraz mental i wróci silniejszy. Po porażce z Szach-Matem, na team Arka Kozłowskiego wylała się bowiem spora krytyka. Przed poniedziałkowym starciem z AIP, beniaminek pierwszej ligi postanowił nieco zamieszać w składzie. Po długim czasie, na środek wrócił Jakub Klimczak, którego na bombie zastąpił Mateusz Batyra. Dodatkowo mieliśmy debiut, ale te wszystkie triki, roszady czy czary-mary gówno za przeproszeniem dały. Staltest jak grał słabo tak nadal gra słabo. Po dwóch meczach mają zero punktów, a w tunelu nie tli się jakiekolwiek światełko. O samym meczu też nie ma co się specjalnie rozpisywać, bo gracze Adriana Ossowskiego potraktowali ten mecz adekwatnie do sytuacji. Miała to być lekkostrawna przystawka do drugiego meczu w poniedziałkowy wieczór.  Nikt o zdrowych zmysłach nie sądził, że skończy się inaczej niż szybkim 3-0 dla faworytów. W pierwszym i drugim secie Staltest uciułał dziesięć punktów, ale optymizm mógł mieć z tego taki jak w słynnym już filmie – Stonoga z kilkudziesięciu tysięcy głosów. W trzecim zaczęło się obiecująco. Pierwsza część seta to równa gra, która zaprowadziła nas do stanu 9-8 dla AIP. W drugiej części, ‘Fioletowi’ odpalili jednak rakietę i finalnie wygrali te absolutnie jednostronne widowisko do 14. 

Flota Active Team – 22 BLT Malbork 1-2 (13-21; 21-18; 17-21)

Nie ma u nas najlepszego okresu drużyna Floty Active Team. Zauważamy, że nad wyraz często ich się czepiamy. Z drugiej strony, czy aby na pewno nie mamy powodów? Team, który miał robić awans do elity, na początku obecnego sezonu nie zachwyca. Nie inaczej było również w poniedziałkowy wieczór. Ledwo kibice zdążyli rozsiąść się na drewnianych trybunach, a gracze z Malborka prowadzili już…11-2. Deklasacja, Flota na deskach. Mimo potężnego sierpa prosto na gębę graczy w czerwonych strojach – ci mieli dalej ochotę na bitkę. Wraz z kolejnymi akcjami, team, który nie rokował zaczął odrabiać i finalnie uciułał 13 punktów. Po tak genialnym pierwszym secie, byliśmy przekonani, że team w niebieskich strojach będzie po chwili kontynuował rewelacyjne granie. Jakież było nasze zdziwienie, gdy na półmetku seta, po atakach Przemka Malujdego to Flota objęła prowadzenie 11-7. Absolutny zwrot akcji, którego się nie spodziewaliśmy. Trzeba przyznać, że w środkowej odsłonie, Flota pograła skutecznie blokiem o czym przekonał się atakujący z Malborka – Mikołaj Skotarek (14-9). W końcowej fazie seta nic już się nie zmieniło, a to oznaczało, że o zwycięstwie w meczu musi zadecydować trzeci set (21-18). Finałowa partia to przespany początek Floty, po którym 22 BLT objęło prowadzenie 5-1. W naszym odczuciu to właśnie początek seta wyłonił zwycięzcę, bo w dalszej części, 22 BLT niczym wytrawny pięściarz, trzymał swojego rywala na dystans i cieszył się z wygranej do 17, a całego meczu 2-1.

Kraken Team – Siatkersi 3-0 (21-14; 21-16; 21-13)

Pojedynek drużyn z dwóch siatkarskich światów. Nie chodzi tu o deprecjonowanie Siatkersów, ale prawda jest taka, że za chwilę Krakena w czwartej lidze nie będzie. Jako faworyt, team Roberta Skwiercza robi swoje i na tę chwilę nie znajdujemy argumentów, które przemawiają przeciwko nim. Siatkersi mieli w poniedziałkowy wieczór dwa zadania. Pierwszym z nich było – zaprezentowanie się godnie i to się udało. Drugim to zakończyć mecz bez kontuzji i niestety z tym było gorzej. Sam mecz rozpoczął się zgodnie z przewidywaniami – od prowadzenia 8-3 zespołu w granatowych barwach. Z czasem Kraken kontynuował dobrą grę i finalnie wygrał do 14. Środkowa odsłona to set, w którym przez chwilę to Siatkersi byli na prowadzeniu 6-4. Choć team w białych trykotach prezentował się naprawdę nieźle w obronie czy kombinacyjnej grze to jednak nieco więcej argumentów, miała faworyzowana drużyna przeciwników. Po kilku chwilach, Kraken objął prowadzenie 16-10, a następnie wygrał seta do 16. Trzeci set zapamiętamy głównie z kontuzji, o której wcześniej wspominaliśmy. Mimo skręconego stawu skokowego, Michał Niewiadomski wykazał się wolą walki i kontynuował grę. To nie zmieniło jednak obrazu meczu, w którym Kraken, po krótkiej chwili cieszył się z kolejnego kompletu punktów (21-13).

AIP – BEemka Volley 3-0 (21-15; 21-14; 21-16)

Nieco ponad 60% typerów stawiało na to, że to BEemka Volley wygra poniedziałkową konfrontację. Co ciekawe, tylko niespełna 9% wskazywało na to, że AiP wygra spotkanie za komplet punktów. Cóż – to pokazuje, że nie zawsze większość ma rację. Już na początku spotkania to gracze Adriana Ossowskiego objęli inicjatywę w meczu i po skutecznych kiwkach Jana Krasińskiego, objęli prowadzenie 12-7. Na wypracowaną przewagę, bardzo duży wpływ miała również świetna gra w obronie czy asekuracji. Dodatkowo team Daniela Podgórskiego popełnił kilka błędów i kiedy na tablicy wyników było 16-10 to wiedzieliśmy, że AIP już tego nie wypuści (21-15). W środkowej odsłonie, team w fioletowych strojach nie zamierzał bynajmniej zwalniać tempa. Ba – było jeszcze lepiej. Po bloku Michała Pałubickiego, AiP objęło prowadzenie 10-6. W dalszej części było już 19-13 i kwestia wygranej w meczu, była już rozstrzygnięta (21-14). Przed trzecią odsłoną zastanawialiśmy się czy będąca w gazie ekipa AIP dociśnie swojego rywala czy jednak będziemy świadkami powtórki meczu z CTO Volley. Odpowiedź na nurtujące nas pytanie, otrzymaliśmy błyskawicznie. Podobnie jak miało to miejsce w dwóch pierwszych odsłonach, już na półmetku seta, wygrana zdawała się być przesądzona. BEemka miała spore problemy z tym, by zatrzymać Mariusza Serokę i po kilku atakach wspomnianego gracza, było 12-7 dla ‘Przyjaciół’. Dalsza część meczu upłynęła już spokojnie i bezzębna w poniedziałkowy wieczór BEemka, nie była w stanie zagrozić nowemu liderowi Inter Marine SL3 (21-16). Brawo!

Fux Pępowo – 22 BLT Malbork 0-3 (8-21; 11-21; 6-21)

Po spotkaniu, jeden z graczy z Pępowa poprosił nas byśmy mieli dla nich litość w podsumowaniu. Uff, dobrze, że się nie deklarowaliśmy, bo pewne rzeczy nie mogą przejść niezauważenie. Przed, a także na początku obecnego sezonu, beniaminek rozgrywek mógł prężyć muskuły, licząc na to, że już do samego końca będzie tak gładko jak przez ostatnie miesiące. Cóż – w poniedziałkowy wieczór, team Andrzeja Pipki zderzył się ze ścianą, lub jeśli ktoś woli nawiązywać do ich nazwy – ‘koniczynki’ zostały rozdeptane przez graczy z Malborka. Piękne, zielone niegdyś pole koniczyn wygląda jak po kilkunastogodzinnej wizytacji dzików. Pierwszy set? Fux był tak zagubiony i zahukany tak, że nawet zrobiło nam się ich żal. Odmiennego zdania byli gracze z Malborka, którzy widząc chwiejącego się rywala – postanowili go upokorzyć do 8. W środkowej odsłonie mieliśmy pierwszy sukces graczy z Pępowa. Na przestrzeni całego seta, zdołali oni uciułać dwucyfrową liczbę punktów, co patrząc na cały mecz, było powodem do optymizmu. Trzeci set to kontynuacja wpier*olu jakiego gracze z Pępowa nie przeżyli jeszcze nigdy. Choć gracze w niebieskich strojach mieli naprawdę konkretną zagrę to nic nie usprawiedliwia graczy z Pępowa z tego, że ci – stracili aż dwanaście punktów po asach rywali. W drugiej lidze taki obrazek jest niezwykle rzadki i w obecnym sezonie, przypadek absolutnie bezprecedensowy. Mankamentów czy obszarów, w których team z Malborka zdeklasował rywali jest rzecz jasna zdecydowanie więcej. Nie kopmy jednak leżącego, bo i tak – swój najgorszy mecz w życiu, będą wspominać latami. A 22 BLT Malbork? Jest naprawdę kozacko i o niebo lepiej niż w minionej edycji. Nos podpowiada nam, że to jeszcze nie koniec.

Speednet – Bossman Team 1-2 (19-21; 16-21; 21-17)

Spotkanie pomiędzy Speednetem, a Bossmanem było anonsowane jako absolutny hit Inter Marine SL3. Naprzeciw siebie stanęły bowiem jedyne dwie drużyny, które w obecnym sezonie nie zaznały goryczy porażki i przez wiele osób, uznane zostały za faworytów do złota. Pierwszy set rywalizacji to partia, w której najbardziej wybredni kibice, nie mogli narzekać na nudę. Lepiej w mecz weszli gracze z puszką piwa w logo, którzy niesieni przytłaczającym dopingiem swoich zawodników, zaczęli od prowadzenia 7-1! W dalszej części było już 15-9 i kwestia wygranej seta, zdawała się być zamknięta. W odrobieniu strat przez Speednet, wydatny udział miał Żurek. Bon Żur, można by rzec (19-19). Koniec seta to bardzo duża kontrowersja, po której nastąpiło zamieszanie. Te jednak nic nie dało i z pierwszego punktu w meczu, cieszyli się gracze Jakuba Kłobuckiego. Sytuacja z końcówki seta ewidentnie siedziała w głowach ‘Programistów’, którzy rozpoczęli seta identycznie jak tego na otwarcie. Od stanu 1-7! Tym razem Bossman wyciągnął jednak wnioski i zdołał uniknąć nerwówki w końcówce, wygrywając dość gładko do 16. Trzecia odsłona to zwrot akcji, który dał finalnie Speednetowi ‘nagrodę pocieszenia’ w postaci punktu (21-16). Tak czy siak – Bossman jest na fali i po poniedziałkowym zwycięstwie, zrobiło się naprawdę poważnie. Coś jak przedstawienie drugiej połówki rodzicom. Wszystko co było przed tym – nie jest już takie samo.

Zapowiedź – MATCHDAY #11

Zaczynamy czwarty tydzień meczowy w sezonie Jesień’24. W poniedziałek dwa bardzo ważne spotkania rozegra 22 BLT Malbork, która podejmie Flotę Active Team oraz Fux Pępowo. Oczy kibiców będą skierowane również na zmagania w trzeciej lidze, gdzie Czerepachy stoczą kolejne, w teorii wymagające spotkanie. Hitem dnia będzie jednak starcie w elicie, w której zmierzą się dwie niepokonane drużyny Speednet oraz Bossman Team. Zapraszamy na zapowiedź!

Chilli Amigos – BRUXELA Wear

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Jak Pory roku Vivaldiego

Zmienia się światło w twoich oczach

Powiedz mi życie coś miłego

Nie pędź tak, proszę, daj odpocząć

Znaną piosenka Ryśka Rynkowskiego pasuje jak ulał do aktualnej sytuacji Chilli Amigos. Niegdyś mocna trzecioligowa ekipa od długiego czasu nie może wygrzebać się z marazmu. Brutalna prawda jest jednak taka, że w czasie, gdy inne drużyny zrobiły dwa kroki do przodu, ‘Amigos’ zrobili krok wstecz. Nowy – lepszy rozdział tej historii miał zostać napisany w minionym tygodniu, w którym ‘Papryczki’ rywalizowali z Siatkersami. Choć tym drugim też idzie jak ‘po grudzie’, to jednak na Chilli Amigos to wystarczyło i team Macieja Tarulewicza mógł cieszyć się z premierowego zwycięstwa w rozgrywkach. Jakby tego było mało, w miniony czwartek pierwsze zwycięstwo w Inter Marine SL3 wywalczyła ekipa Hapag-Lloyd, a to oznacza, że Chilli Amigos są ostatnią czwartoligową ekipą bez zwycięstwa na koncie. Przełamanie w poniedziałkowy wieczór zdaje się być bardzo trudną misją. Rywalem ‘Amigos’ będzie bowiem ekipa BRUXELA Wear, która jest aktualnym wiceliderem rozgrywek. W obecnej kampanii ‘Leniwce’ rozegrały cztery spotkania, w których trzy razy schodzili z parkietu z tarczą. Aktualnie trudno się o cokolwiek ekipy Jakuba Florczaka przyczepić. Jeśli będzie tak dalej to istnieje bardzo duża szansa na awans. Aby tak się jednak stało, takie spotkania jak poniedziałkowe trzeba wygrać.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

Złomowiec Gdańsk – Tufi Team

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

To były długie dwa tygodnie dla drużyny Tufi Team. Po kapitalnym otwarciu sezonu, w którym zespół Mateusza Woźniaka rozbił Challengersów, wiele osób zakładało im już medale na szyjach. Hola, hola – nie tak szybko powiedzieli po chwili gracze BES Boys BLUM, którzy wygrali spotkanie w stosunku 2-1. Taki wynik był jednym z większych zaskoczeń drugiego tygodnia rozgrywek, bo co by nie mówić – jeszcze trzy miesiące temu obie drużyny dzieliły aż dwie klasy rozgrywkowe. To pokazuje jednak, że w drugiej lidze nic nie przychodzi za darmo, nawet dla tak uznanej marki jak Tufi Team. Kolejny przykład potwierdzający tę tezę wiąże się z dzisiejszym rywalem ‘Tuffików’. W minionym tygodniu rozgrywek, Złomowiec Gdańsk podchodził do konfrontacji z innym spadkowiczem – drużyną MPS Volley w roli underdoga. Jak możecie się zapewne domyślać – zakończyło się zwycięstwem graczy Witolda Klimasa. Wobec tego zasadnym wydaje się pytanie, czy ‘Złomki’ będą w stanie w poniedziałkowy wieczór ograć innego spadkowicza? Mimo ostatnich wyników,  w naszych oczach faworytem spotkania są gracze Mateusza Woźniaka. Z drugiej strony, historia dotychczasowych pojedynków obu drużyn wskazuje na to, że nie będzie to spacerek. Jak do tej pory obie drużyny mierzyły się dwukrotnie i na tę chwile mamy remis w wygranych. O tym, która z drużyn przechyli szalę na swoją korzyść, przekonamy się niebawem!

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

Czerepachy Volley – Inter Marine Masters

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Kiedy we wtorek opublikowaliśmy terminarz na stronie SL3, sporo osób zastanawiało się, dlaczego obie drużyny zmierzą się już na tym etapie rozgrywek. Dla niewtajemniczonych – krótkie wytłumaczenie. W poprzednich sezonach było bowiem tak, że drużyny, które uznawane były za ekipy z ligowego topu mierzyły się dopiero pod koniec zmagań, czyli wtedy – kiedy ważyły się losy podium rozgrywek. W tej sytuacji jest nieco inaczej, bo choć Czerepachy rozegrały dopiero trzy spotkania to jesteśmy niemal przekonani, że nie będą oni mieli najmniejszego problemu z tym by awansować do drugiej ligi. Prawdę mówiąc – obecnie w trzeciej lidze są oni już tylko ciałem. Wiemy, że zapowiedzi oraz podsumowania spotkań ‘żółwi’ mogą się bardzo brzydko zestarzeć, ale na tę chwilę kompletnie nic na to nie wskazuje. Różnica poziomów pomiędzy graczami w zielonych barwach a resztą ligowej stawki zdaje się być aktualnie kolosalna. Czy w poniedziałkowy wieczór dostaniemy kolejny dowód naszej tezy? Rywalem zespołu Dawida Gałki będzie Inter Marine Masters, który jak do tej pory rozegrał dwa spotkania, a na jego koncie znajduje się pięć oczek. Wygrana z Portem za komplet punktów oraz szczęśliwy podział punktów z BL Volley sprawiają, że w obozie Inter Marine Masters panuje wyraźny optymizm. W przypadku potencjalnej niespodzianki, bądź sensacji będzie to już euforia.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

AIP – Staltest Pomorze

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

W minionym tygodniu drużyna AIP rozegrała dwa kolejne spotkania w Inter Marine SL3. Choć trzy na sześć możliwych punktów mogą stanowić dla graczy Adriana Ossowskiego pewien niedosyt, to warto zauważyć, że zarówno w meczu z Bossmanem, jak i CTO to rywale byli w naszych oczach faworytami. Finalnie skończyło się na tym, że gracze AIP przegrali po podziale punktów z Bossmanem, a następnie wygrali z CTO Volley. W kontekście AiP szczególnie szkoda tego drugiego wyniku. W środowy wieczór CTO mierzyło się bowiem z potężnymi problemami kadrowymi i musieli radzić sobie bez Bartka Sobstyla, Arka Kowalczyka, Jakuba Jetke czy Adriana Białeckiego. Po wygranych dwóch pierwszych setów, zespół ‘Przyjaciół’ przestał jednak grać i finalnie trzeci set padł ‘łupem’ graczy w pomarańczowych trykotach. W poniedziałkowym spotkaniu gracze w fioletowo-czarnych rozegrają dwa kolejne mecze. Pierwszym rywalem AIP będzie ekipa Staltestu, która swój ostatni i jedyny w obecnym sezonie mecz rozegrała jeszcze w sierpniu. Przypomnijmy, że w pierwszym tygodniu rozgrywek zespół Arkadiusza Kozłowskiego zmierzył się z Szach-Matem i z całą pewnością – wspomnianego spotkania nie może zaliczyć do udanych. Jako, że komentowaliśmy to dość obszernie to napiszemy tylko tyle, że Staltest prezentował się wówczas wybitnie słabo. Czy cztery tygodnie przerwy wystarczą do tego, by w poniedziałkowy wieczór otrzymać odmienioną drużynę? Cóż, może być o to trudno.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Flota Active Team – 22 BLT Malbork

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Po spadku do drugiej ligi gracze Floty Active Team nie ukrywali, że celem na ten sezon jest powrót do elity. Pisaliśmy o tym wielokrotnie, ale w tej kwestii nic się nie zmieniło. Co ciekawe – rozpalone oczekiwania graczy Karoliny Kirszensztein nie zostały stłumione nawet po niezbyt imponującym początku sezonu. W obecnej kampanii Flota rozegrała dwa spotkania. W pierwszym meczu spadkowicz z pierwszej ligi mierzył się z beniaminkiem drugiej ligi – Fuxem Pępowo i dość niespodziewanie to gracze z Pępowa wyszli z tej konfrontacji obronną ręką. W kolejnym spotkaniu rozegranym w miniony czwartek, Flota mierzyła się z ekipą Dream Volley. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że byli oni wówczas zdecydowanym faworytem konfrontacji, z przeżywającą kłopoty ekipą ‘Marzycieli’. Ostatecznie Flota wygrała wspomniany mecz, ale styl, w którym tego dokonała – pozostawiał bardzo wiele do życzenia. Precyzując – z taką grą, Flota może jedynie pomarzyć o powrocie na pierwszoligowe parkiety. W poniedziałkowy wieczó team Karoliny Kirszensztein zmierzy się z 22 BLT Malbork, czyli jednym z głównych pretendentów do awansu do elity. Team ‘Lotników’ rozegrał w obecnej kampanii dwa spotkania i w obu zgarnął komplet punktów. Na przejechanym już dystansie w drodze do pierwszej ligi, gracze z Malborka mają Challengersów oraz Złomowca. W obu tych przypadkach kończyło się na wygranej ‘Lotników’. Sądzimy, że w środowy będzie podobnie.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Kraken Team – Siatkersi

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Nie ma co ukrywać. Po pierwszych meczach w sezonie krytyka nie ominęła drużyny Siatkersów. Czy mamy wobec tego jakieś wyrzuty sumienia? Cóż, niekoniecznie. Uważamy bowiem, że mieliśmy moralne prawo utyskiwać na grę drużyny w jasnych strojach. Choć większość drużyny znała ‘zapach ligowej szatni’, to w pierwszych meczach sezonu wyglądali jak ‘dzieci we mgle’. Niemrawo, bez pomysłu, bojaźliwie i bez wiary w zwycięstwo. Jakby tego było mało, ilekroć w końcówce byli stosunkowo blisko wygranej to zawodzili. Co ciekawe, kiedy im to wytknęliśmy pisząc o ‘mentalu, który nie dojechał’ – obrazili się na Redakcję. Tak czy siak, powiew optymizmu mieliśmy w minionym tygodniu rozgrywek. Siatkersi rywalizowali wówczas z Chilli Amigos i po niezłym meczu wygrali spotkanie w stosunku 2-1. Co ciekawe, z tymi samymi ‘Papryczkami’ rywalizowali po chwili gracze Kraken Team. Tu, jak można się domyślać, skończyło się na komplecie oczek zespołu Roberta Skwiercza. Po wspomnianym meczu Kraken umocnił się na fotelu lidera rozgrywek i na tę chwilę, pozostaje jedną z dwóch niepokonanych drużyn w czwartej lidze.  Sądzimy, że w tej kwestii w poniedziałkowy wieczór nic się nie zmieni. Kraken jest bowiem zdecydowanym faworytem. Podobnego zdania są zresztą użytkownicy aplikacji SL3, którzy w ponad 90% stawiają na komplet punktów graczy w granatowych barwach.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

AIP – BEemka Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Po dość niemrawym początku sezonu, w którym BEemka niespodziewanie przegrała konfrontację z Szach-Matem, zespół Daniela Podgórskiego rozegrał w minionym tygodniu mecz z Old Boys i wspomniane spotkanie wygrał w stosunku 2-1. We wspomnianym spotkaniu jakość, którą zaprezentowali gracze w różowych barwach była już zdecydowanie wyższa niż w premierowym spotkaniu. Owszem, drużyna nadal popełniła sporo błędów – szczególnie w trzecim secie, ale tak czy siak – ogólny obraz pozostawili bardzo dobry. Ba, wrażenie było na tyle pozytywne, że wiele osób uznało, że ten najgorszy mecz w sezonie BEemka ma już za sobą, a od minionego tygodnia rozpoczęła marsz w górę tabeli. Trzecim rywalem ‘drużyny z Bawarii’ będzie ekipa AIP. W historii SL3 obie ekipy mierzyły się dwukrotnie i w obu tych przypadkach kończyło się na zwycięstwie drużyny Adriana Ossowskiego. Czy podobnie będzie i tym razem? Jest powiedzenie, które zna niemal każdy. Jest nim: ‘do trzech razy sztuka’. Sądzimy, że w poniedziałkowym spotkaniu BEemce uda się przełamać niekorzystną passę. Jeśli faktycznie tak będzie, a następnie zespół Daniela Podgórskiego znajdzie sposób na ogranie we wtorkowy wieczór drużyny CTO Volley, to obecny sezon może być tym historycznie najlepszym. Jak do tej pory najwyższe miejsce BEemki w SL3 to siódma lokata z sezonu Jesień’22. W obozie BEemki nie wyobrażają sobie, aby taki stan miał trwać dłużej.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

Fux Pępowo – 22 BLT Malbork

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Po raz ostatni graczy z Pępowa mieliśmy okazję oglądać…niemal miesiąc temu. W drugim dniu sezonu Jesień’24 team Andrzeja Pipki rozegrał dwa spotkania, w których zmierzył się z Flotą TGD Team oraz Flotą Active Team. O ile z tymi drugimi ‘Koniczynki’ byli dość wyraźnymi faworytami, tak w konfrontacji z ex-pierwszoligowcem wydawało nam się, że to Flota wygra mecz. Fakt jest jednak taki, że w dwóch wspomnianych meczach beniaminek drugiej ligi zgarnął pięć na sześć możliwych punktów i do poniedziałkowego starcia z 22 BLT Malbork przystąpią w doskonałych nastrojach. Warto zwrócić uwagę na fakt, że w obecnej kampanii drużyny, które występowały w poprzedniej edycji radzą sobie w drugiej lidze doskonale. Poza Fuxem mamy również BES Boys BLUM oraz Speednet 2. Nieźle radzi sobie również ekipa Challengers, którzy opędzlowali przed chwilą Volley Gdańsk za komplet punktów. To pokazuje, że choć to gracze Szymona Szymkowiaka są faworytem poniedziałkowego spotkania to jednak czeka ich dość wymagające spotkanie. Jeśli jednak nasze predykcje się potwierdzą i gracze z Malborka wygrają zarówno z Flotą, jak i Fuxem to w naszym odczuciu będą mieli już autostradę do podium rozgrywek. Już na początku sezonu będą mieli bowiem kilku wymagających rywali za sobą.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Speednet – Bossman Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Po trzech tygodniach rozgrywek w pierwszej lidze pozostały tylko dwie drużyny, które jak do tej pory nie zaznały goryczy porażki. Po poniedziałkowym wieczorze, lista ta uszczupli się o jedną ekipę. Tak się bowiem składa, że niepokonane drużyny zmierzą się w bezpośrednim starciu. Nieco lepszą sytuacją w ligowej tabeli mogą pochwalić się gracze Bossmana, którzy zgromadzili na swoim koncie o jeden punkt więcej. To zasługa dwóch wygranych za komplet punktów. Z drugiej strony, wiele osób wskazuje na to, że to Speednet miał do tej pory najtrudniejszy terminarz. Mierzył się on bowiem z trzecią, czwartą oraz piątą drużyną poprzedniego sezonu. Oczywiście jak w każdej innej kwestii i tu zdania są podzielone. W społeczności SL3 pojawia się coraz więcej głosów o tym, że aktualnie obserwujemy ‘zmianę warty’ i drużyny, które zdominowały poprzednie sezony w tym mogą mieć gigantyczny problem by zakończyć sezon na szczycie. Aktualnie jest bowiem zupełnie odwrotnie. Merkury, Eko-Hurt oraz CTO Volley, czyli ekipy, które zdobyły 8 z 11 tytułów mistrzowskich nie wygrały do tej pory ani jednego spotkania, a sumarycznie miały na to aż siedem okazji. Wspomniana potencjalna zmiana warty pozwala sądzić, że w obecnym sezonie o mistrzostwo mogą powalczyć gracze Speednetu oraz Bossmana. Która z drużyn po poniedziałkowym wieczorze będzie bliżej? Ostatnio lepiej poszło ‘Programistom’. Był to jednak okres, w którym Bossmanowi nie wiodło się najlepiej. Teraz jest zupełnie inaczej.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

MATCHDAY #10

Za nami bardzo ciekawy wieczór w Ergo Arenie. Wydarzeniem dnia była z pewnością pierwsza wygrana ekipy Hapag-Lloyd, po której najdłuższą serię porażek z rzędu, ma aktualnie MPS Volley. Miłośnicy Przegranych Spotkań tym razem okazali się gorsi od AXIS. Zapraszamy na podsumowanie!

MiszMasz – Wolves Volley 3-0 (23-21; 21-18; 21-16)

Czytając zapowiedzi przedmeczowe, ‘Wataha’ mogła jechać na halę Ergo Arena nieco przestraszona. Wszystko za sprawą tego, że zdążyliśmy wspomnieć o ich problemach kadrowych, a na dodatek podkreślić, że bardzo duża część ligowców to właśnie ich uważa za jednego z kandydatów do spadku. Cóż – pierwszy mecz, a raczej wynik spotkania się w tę narrację wpisywał. Z samą grą nie było jednak tak źle, o czym za chwilę. Kiedyś już o tym wspominaliśmy, ale gdybanie ma to do siebie, że jest niemierzalne. No więc, idąc tym tropem – gdyby nie przespany początek pierwszego seta, ‘Wolves Volley’ mogliby się pokusić o co najmniej jeden punkt. Mecz zaczął się bowiem wybornie dla MiszMaszu, który po ataku Mateusza Berbeki prowadził już 11-6. Z czasem Wolves się odkręcili i zdołali doprowadzić do stanu po 20. W końcówce więcej szczęścia mieli jednak gracze MiszMaszu, którzy po asie serwisowym powracającego do składu Macieja Siacha – wygrali do 21. Mecz miał to do siebie, że im dłużej trwał, tym mniejsze budził emocje. W pierwszym było najciekawiej, a w trzecim najnudniej. Druga odsłona była czymś pośrednim i przez długi fragment podobnym do pierwszej odsłony. Zaczęło się od mocnego uderzenia MiszMaszu, po którym team Michała Grymuzy miał przewagę ośmiu punktów (15-7). Choć w dalszej części MiszMasz usilnie próbował popsuć to, co udało im się zbudować, to finalnie wygrali tę partię do 18. W trzecim secie emocji jak na grzybobraniu. Choć Wolves Volley zaczęli seta od prowadzenia 10-8, to w dalszej części ex-trzecioligowiec się spiął i finalnie wygrał seta do 16, a cały mecz 3-0.

Empire Spikes Back – Hapag-Lloyd 1-2 (21-13; 13-21; 19-21)

Niespełna tydzień temu historia napisała się na naszych oczach. Choć nic na to nie wskazywało, autor powieści postanowił w błyskawiczny sposób dopisać kolejny rozdział. Co by nie było zbyt nudno i przewidywalnie – tym razem znalazło się w nim pierwsze historyczne zwycięstwo ekipy Hapag-Lloyd w Inter Marine SL3. Ależ to jest historia. Sami zastanawiamy się, które osiągnięcie dało ‘Pomarańczowym’ większą satysfakcję. Kojarzycie jak w niektórych krajach po bardzo udanej imprezie sportowej, rządzący apelują wręcz do pracodawców, aby ci byli wyrozumiali na nieco mniejszą wydajność w pracy? Co prawda my takich kompetencji nie mamy, ale jesteśmy przekonani, że w siedzibie Hapag-Lloyd wygrana ‘Logistyków’ będzie tematem nr 1. Samo spotkanie nie rozpoczęło się jednak po myśli drużyny Joanny Kożuch. W pierwszej odsłonie to zespół Grzegorza Grabarskiego narzucił rywalom swoje warunki gry i nie miał większych problemów z tym, by wygrać do 13. Od początku środkowej partii ‘Imperatorzy’ się nam ‘popsuli’ i w drugiego seta weszli krokiem niepewnym jak do toi-toia na dworcu w Pasłęku. Po dobrej grze w obronie i skutecznych kontrach, ‘Pomarańczowi’ prowadzili 10-3. W dalszej części Empire Spikes Back dokonali kilku zmian, ale na odwrócenie losów rywalizacji było już za późno (21-13). Ostatni set zdawał się być pod kontrolą ekipy ESB, która na początku prowadziła już 7-1. Z czasem było 15-10 i nic nie wskazywało na to co za chwilę się wydarzy.  Kilka błędów oraz asy serwisowe Mateusza Siwko sprawiły, że na tablicy wyników był po chwili remis po 15. W dalszej części gracze z biało-czarnym logo nie udźwignęli już presji, a Hapag, który przecież nic nie musiał parł po swoje. Resztę tej historii już znacie. Gratulacje!

ACTIVNI Gdańsk – Oliwa Team 0-3 (16-21; 17-21; 17-21)

To, co dzieje się obecnie w ACTIVNYCH niech będzie przestrogą dla innych ekip. Nie da się bowiem budować drużyny w ten sposób. Na kolanie. To długofalowy proces, który wymaga poznania się z zawodnikami w różnych sytuacjach. Tych dobrych, ale i tych najgorszych. Cóż. Ten drugi etap gracze ACTIVNYCH doświadczają niezwykle często. Na początku sezonu można było tłumaczyć porażki tym, że rywalizowali z Czerepachami oraz Krakenem. W czwartek rywalizowali jednak z ekipą, która przystępowała do meczu z bilansem jednego zwycięstwa oraz dwóch porażek. Już na początku spotkania zrozumieliśmy, że popełniliśmy spory błąd w typerze, wskazując na ACTIVNYCH. To Oliwa prezentowała się zdecydowanie lepiej, pokazując przy tym kombinacyjną i ciekawą siatkówkę, z którą ACTIVNI mieli niebywałe kłopoty. 14-8 na półmetku, 21-16 na finiszu. Nie ma o czym mówić. W drugim secie ACTIVNI również nie podjęli specjalnie rękawic. Po świetnej zagrywce Pawła Jasnocha po raz kolejny w tym sezonie uwypukliły się problemy w przyjęciu ACTIVNYCH, po których Oliwa objęła prowadzenie 11-4. Trzeba przyznać, że ACTIVNI mieli również problemy w rozegraniu i ten brak zrozumienia był aż nadto widoczny. W dalszej części seta ACTIVNI zniwelowali nieco straty i finalnie zdobyli w tej partii 17 oczek. Ostatni set rozpoczął się dość niespodziewanie, bo od wysokiego prowadzenia ACTIVNYCH 7-2. Wiekopomna chwila nie trwała jednak zbyt długo i przypominała ładny, aczkolwiek bardzo krótki widok fajerwerków na niebie. Kiedy ACTIVNI się już wyprztykali ze swoich baterii kapiszonów, to Oliwa wyrównała po 8. W dalszej części gracze Adama Wyrzykowskiego objęli kilkupunktowe prowadzenie i spokojnie przypieczętowali komplet oczek. Brawo!

Wolves Volley – Maritex 3-0 (21-17; 21-16; 26-24)

W zapowiedzi tego meczu pisaliśmy o windzie, która miała zaprowadzić Maritex do górnej partii tabeli. Cóż. Rzadko, ale jednak z windami bywa tak, że ta zamiast jechać w górę się zrywa i leci na sam dół – prosto do piekła. Jeden z tego typu przypadków oglądaliśmy w czwartkowy wieczór. Miało być wesele, a był pogrzeb. Ależ ten Maritex jest w obecnym sezonie nieprzewidywalny. A to przegrają na inaugurację, by za chwilę ograć MiszMasz. Co ciekawe, nawet w samym meczu z MiszMaszem oglądaliśmy tę ciemniejszą stronę księżyca. Nie inaczej było w konfrontacji z Wolves Volley, którzy w kapitalny sposób przygotowali się do spotkania i co rusz zadawali swoim rywalom ciosy na zagrywce. Dodatkowo udało im się wyłączyć z gry Rafała Siduna, co samo w sobie było sporą korzyścią. Dodatkowo prezentowali dobrą postawę w obronie i bloku. Jak widać, przepis na sukces był składową kilku czynników, ale ekipie ‘Wilków’ należą się za spotkanie słowa uznania. A Maritex? Cóż. Gracze Michała Pietrasika mieli szansę na ‘nagrodę pocieszenia’ w postaci wygranej trzeciego seta. Choć w końcówce mieli piłkę meczową to fortuna sprzyjała tym lepszym, a nie mamy wątpliwości, że Wolves Volley nimi byli. Warto podkreślić tu jedną bardzo ważną rzecz. Z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa, Maritex ugrał by jednego seta, gdyby nie postawa fair-play i przyznanie się do błędu. Szacuneczek.

BRUXELA WEAR – Aqua Volley 2-1 (21-18; 16-21; 21-13)

Kilka godzin przed meczem, Kruki zamieniły się w…Leniwce. Miało to związek z pozyskaniem sponsora, o czym wspominaliśmy przy okazji poprzedniego podsumowania. Wracając do sympatycznego zwierzaka z logo drużyny – w pierwszym secie leniwce starali się usilnie nawiązać do nowej tożsamości i po przespanym początku, to AQUA Volley objęła prowadzenie 10-6. Z czasem, BRUXELA WEAR podkręciła jednak tempo i po kilku atakach świeżo upieczonego taty – Łukasza Turskiego, objęli prowadzenie 14-12. Uważamy, że był to kluczowy moment seta, bowiem gra punkt za punkt, którą obserwowaliśmy od tego czasu dała po chwili wygraną drużynie w czarnych strojach. Środkowa odsłona to lepsza postawa drużyny Aqua Volley, która po nieco przypadkowym bloku Michała Szypszaka, objęła prowadzenie 11-7. Z czasem zespół Mateusza Drężka prowadził już 17-11 i stało się jasne, że o zwycięstwie zadecyduje trzeci set. Choć liczyliśmy w nim na zdecydowanie więcej, to Aqua Volley nie zdołała wejść na poziom z drugiej odsłony i całkowicie oddali pole swoim rywalom, przegrywając do 13, a cały mecz 1-2. Nie ma co jednak przesadnie przeżywać. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem obu drużyn, spotkają się one w rundzie rewanżowej –  w grupie mistrzowskiej. W naszym odczuciu i jedni i drudzy mają na to ogromną szansę.

Kryj Ryj – Craftvena 2-1 (21-17; 11-21; 22-20)

Przed rozpoczęciem spotkania gracze Craftveny wzorem klubów Plus Ligi mieli prezentacje nowych strojów. Te nie ukrywamy – są naprawdę ładne. To, co ważniejsze to fakt, że wraz z pożegnaniem starych strojów miało być również pożegnanie starej jakości, z która w ostatnim czasie nie było zbyt dobrze. Na początku spotkania ‘Rzemieślnicy’ prezentowali się całkiem nieźle i na półmetku seta mieliśmy remis po 9. W dalszej części seta Kryj Ryj odskoczył jednak na sześć punktów przewagi 17-11 i choć po punktach Mateusza Pytlika Craftvena podjęła jeszcze próbę (18-14), to na korzystny wynik było już za późno. W środkowej odsłonie Crafvena przypominała nieco Bruce’a Bannera, który w wyniku gniewu zamieniał się w posiadającego nieposkromioną moc i siłę – Hulka. To była przepaść mili Państwo. ‘Mordeczki’ mają w sobie jakiś taki dziwny gen, że w trakcie spotkań odcina im prąd, a oni przestają zupełnie grać. Czwartkowe spotkanie z Craftveną nie było pierwszym tego typu przypadkiem. W połowie seta z ‘Ryjów’ drużyny Ryszarda Rakowicza – zniknął uśmieszek. Craftvena prowadziła bowiem 12-4 i finalnie zakończyła seta wysoką wygraną do 11. Skoro jesteśmy w takiej konwencji, to jedziemy dalej. W połowie trzeciego seta Daniel Szydłak trzymał rywali ‘za ryj’ i po jego kilku udanych atakach ‘Mordeczki’ prowadzili 12-7. Z czasem Crafvena zaczęła gonić wynik i po atakach Krzyśka Lewandowskiego czy Michała Markiewicza, było po 17. Końcówka seta to bardzo emocjonujące starcie, w którym Craftvena obroniła kilka piłek meczowych, ale finalnie i tak musiała uznać wyższość swoich rywali. Tak czy siak, musimy przyznać – oglądając spotkanie się nie nudziliśmy, co potwierdzali gracze AXIS oraz MPS Volley, którzy czekali na swoje spotkanie w drugiej lidze.

Hydra Volleyball Team – BES Boys BLUM 0-3 (12-21; 12-21; 18-21)

Nie ma co do tego wątpliwości – do miasta wjechał nowy szeryf. Jest nim rzecz jasna ekipa BES Boys BLUM, która bez kompleksów ogrywa kolejnych mocarnych rywali w drugiej lidze. Na początku był Dream Volley i ok, to zaskoczeniem dużym nie było. W kolejnym meczu BES Boys BLUM wygrali z kolei z Tufi Team i o zespole Ryszarda Nowaka zaczęło robić się głośno. W czwartkowy wieczór w bardzo dobrym stylu ograli Hydrę i udowodnili, że sam awans do drugiej ligi nie nasycił ich apetytów. Pierwsza odsłona rywalizacji rozpoczęła się od wyrównanej gry, w której Hydra mogła podobać się w obronie. Po chwili jednak zorientowaliśmy się, że aby Hydra mogła powalczyć o ligowe punkty, to do obrony powinna dorzucić również coś w ataku. Tu niestety dla graczy Sławka Kudyba było ‘cienko’ i po chwili gracze Ryszarda Nowaka cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Druga odsłona to kontynuacja kapitalnej gry BES Boys BLUM i prawdę mówiąc – trudno było w ich grze znaleźć jakieś mankamenty, które mogłyby odwrócić losy rywalizacji. Kiedy w drugiej części seta było 16-8 dla BBB, to wiedzieliśmy, że krzywda im się już nie stanie (21-12). Często bywa tak, że team po wygranej sowitego obiadu nie ma sił, ani ochoty na deser w postaci trzeciego punktu. Choć przez długi czas wydawało się, że w meczu dojdzie do podziału punktów (10-5), to z czasem Hydra zaczęła trwonić wypracowaną zaliczkę 15-15. Kiedy z kolei BBB poczuli, że trzeci punkt jest w ich zasięgu, to nie mogli nie skorzystać z takiej szansy wygrywając finalnie do 18.

BEemka Volley – Old Boys 2-1 (21-19; 22-20; 16-21)

Już przed meczem przeczuwaliśmy podskórnie, że może to być dobre, a przede wszystkim wyrównane spotkanie. Jako faworyta meczu wskazaliśmy jednak ekipę Old Boys. Początek spotkania należał jednak do beniaminka pierwszej ligi, który bardzo często uruchamiał środek. Po dwóch atakach z rzędu Michała Szymańskiego, objęli oni prowadzenie 8-6. W dalszej części uaktywnił się drugi środkowy – Maciej Rzepczyński i po jego dwóch blokach z rzędu, było 14-9 dla zespołu w różowych barwach.  Mimo to ‘Dziadki’ zdołali po chwili wrócić do gry i doprowadzić do wyrównania po 19. Końcówka seta to bardzo emocjonujące widowisko, które skończyło się dwoma błędami graczy w białych strojach (21-19). Środkowa partia to kontynuacja wyrównanego i ciekawego widowiska. Od samego początku to jednak BEemka miała małą przewagę, choć trzeba przyznać, że drużyna z Pruszcza podążała za nimi jak cień. Walka łeb w łeb zaprowadziła nas do stanu po 20. W końcówce z bardzo dobrej strony pokazał się wprowadzony chwilę wcześniej Bartosz Zochniak, po którego sprytnym zagraniu, było 21-20 dla BEemki. Po chwili decydujący cios zadał najskuteczniejszy gracz w historii ligi – Przemysław Wawer (22-20). Ostatni set to wyraźny spadek jakości w wykonaniu drużyny Daniela Podgórskiego. W BEemce obserwowaliśmy nadprogramową liczbę błędów i był to moment, w którym cofnęliśmy się w czasie do niechlujnego meczu BEemki z Szach-Matem. Mały kryzys przeciwników błyskawicznie wykorzystali gracze Bartłomieja Kniecia, którzy objęli prowadzenie 14-9 i następnie wygrali tę partię do 16.

MPS Volley – AXIS 0-3 (19-21; 16-21; 14-21)

Czy MPS Volley zdoła powstrzymać to szaleństwo i zerwać z łatką największych przegrywów w SL3? Na Boga, przecież w czwartkowy wieczór wygrała ekipa Hapag-Lloyd, a to oznacza, że to właśnie drużyna Jakuba Nowaka może pochwalić się obecnie najdłuższą serią porażek spośród wszystkich 48 drużyn, biorących udział w zabawie (14!). To nie koniec zabawy. Najdłuższa seria porażek z rzędu ever wynosi 26. Czy Miłośnicy Przegranych Spotkań poproszą za chwilę o potrzymanie piwa i rzucą się na nowy rekord? Jeśli chodzi o AXIS, to ‘Czerwoni’ do spotkania z MPS również nie przystępowali w dobrych nastrojach. Ilekroć grali w obecnym sezonie za każdym razem kończyło się na porażce. Od pierwszego gwizdka sędziego zobaczyć mogliśmy, że team Fabiana Polita wyszedł bardzo nakręcony na wynik. Na efekty nie musieliśmy długo czekać. Dobrze grający zawodnicy w czerwonych trykotach, objęli prowadzenie 13-6, a następnie 18-10. Wówczas byliśmy przekonani, że za chwilę drużyny zmienią strony. Nieco inny plan na mecz miał Mateusz Zalewski, który bardzo dobrą zagrywką, wyrządził mnóstwo szkód rywalom i doprowadził do stanu 19-19. Kiedy wydawało się, że MPS zaraz wróci z dalekiej podróży, po chwili popełnili błąd, a dzieła zniszczenia również zagrywką wykonał Dawid Karpinski (21-19). Środkowa odsłona to wyrównane granie do połowy seta (10-11). Nerwy w obozie MPS zrobiły jednak swoje i po chwili gracze w czerwonych trykotach prowadzili już 15-11 i tym razem wygrali już na spokojnie. Trzecia odsłona to bardzo podobny obraz gry, aczkolwiek w tym przypadku AXIS odskoczyło wcześniej niż poprzednio (7-7 -> 17-9). Końcówka seta to kolejne kapitalne obrony i przyjęcie libero AXIS – Katarzyny Marszewskiej, która zasłużenie zgarnęła tytuł MVP i wydatnie przyczyniła się do imponującej wygranej.

Zapowiedź – MATCHDAY #10

Przed nami dziewięć spotkań kończących obecny tydzień zmagań. Bardzo ciekawie zapowiada się mecz w czwartej lidze, w której Aqua Volley zmierzy się z Krukami. Na brak emocji nie będziemy narzekać również w meczu Hydry z BES Boys BLUM oraz BEemki z Old Boys. Zapraszamy na zapowiedź!

MiszMasz – Wolves Volley

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Od rozegranego meczu z Osadą Truso, do którego doszło ponad trzy tygodnie temu, Wolves Volley wracają na parkiety Inter Marine SL3. Nadrabiając ligowe zaległości ‘Wataha’ rozegra w czwartkowy wieczór dwa spotkania. O tym, że w trzeciej lidze nie jest łatwo, wiedzą już chyba wszystkie ekipy w ligowej stawce. Z dużą dozą prawdopodobieństwa przekonają się o tym sami gracze Wolves Volley, których czekają dwa bardzo wymagające zadanie. W meczu nr 1 ‘Wataha’ zmierzy się z ex-drugoligowcem – drużyną MiszMasz. Podobnie będzie i w meczu, do którego dojdzie o godzinie 20. Wówczas ‘Wilki’ rozegrają spotkanie z ostatnią drużyną drugiej ligi w poprzednim sezonie (Maritexem). Kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, że Wolves Volley będą mieli najprawdopodobniej problemy kadrowe, to całość składa nam się do kupy, że nie będą oni faworytem żadnego z najbliższych pojedynków. Jeśli nasze predykcje się potwierdzą, Wolves Volley mogą mieć za chwilę trzy porażki w trzech spotkaniach, a z takiej sytuacji nie jest łatwo się wygrzebać. Jeśli chodzi o MiszMasz to też nie jest jakoś wybitnie dobrze. Team Michała Grymuzy rozegrał w obecnej kampanii trzy spotkania i tylko raz schodzili z parkietu jako zwycięzcy. Biorąc pod uwagę kilka sezonów spędzonych w drugiej lidze, taki wynik jest z pewnością rozczarowaniem. Czwartkowy wieczór jest zatem dobrą okazją do tego by MiszMasz wsiadł do winy, która powiezie ich w wyższe partie ligowej tabeli.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Empire Spikes Back – Hapag-Lloyd

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Mija dokładny tydzień od historycznego meczu Hapag-Lloyd w Inter Marine SL3. Przypomnimy, że do ubiegłotygodniowego spotkania, gracze Joanny Kożuch rozegrali w SL3 dokładnie 48 setów. Za każdym razem kończyło się tak samo – Hapag-Lloyd musiał uznawać wyższość rywali. Od pewnego czasu jednak coś się ewidentnie zmieniło i w powietrzu czuć było to, że ‘Pomarańczowi’ za chwilę zdobędą premierowy punkt. Ten przyszedł w konfrontacji z Crafveną, choć trzeba przyznać, że pod koniec pierwszego emocjonującego seta wydawało się, że i tym razem Hapag-Lloyd będzie musiał obejść się smakiem. Ostatecznie, gracze w pomarańczowych trykotach wytrzymali ciśnienie i wygrali set na przewagi 23-21. Wygrana sprawiła, że w piątkowy poranek w siedzibie Hapag-Lloyd w Gdańsku nie mówiło się o niczym innym. Czy podobnie będzie również jutro? Czy ‘wesołe piątki’ staną się w korporacji czymś tak oczywistym jak owocowe czwartki? Rywalem ‘Logistyków’ będzie ekipa Empire Spikes Back, która w zmaganiach SL3 rozegrała dwa spotkania. W swoim debiucie team Grzegorza Grabarskiego wygrał po podziale punktów z Siatkersami. W kolejnym meczu było już gorzej i ESB przegrało z BVT Gdańsk 0-3. Jak będzie tym razem? Stawiamy na nową drużynę w ligowej stawce. Co więcej, sądzimy, że sięgną oni po komplet oczek. Z drugiej strony, zdobycz punktowa Hapag-Lloyd jest jak najbardziej możliwa i realna.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

ACTIVNI Gdańsk – Oliwa Team

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Nie jest łatwo. ACTIVNI Gdańsk, którzy w poprzednich sezonach regularnie znajdowali się w czołowej piątce drużyn w trzeciej lidze, aktualnie mają spore kłopoty. Od początku obecnego sezonu, team Artura Kurkowskiego rozegrał w SL3 dwa spotkania. W pierwszym pojedynku zmierzyli się oni z srebrnymi medalistami grupy B z poprzedniego sezonu i to Kraken wspomina te spotkanie zdecydowanie lepiej. W kolejnym pojedynku, ACTIVNI zmierzyli się z Czerepachami Volley i wobec głównego pretendenta do wygrania ligi – byli bezsilni. Jakby tego było mało, to właśnie w tym meczu spośród wszystkich ponad 50 spotkań z obecnego sezonu padł rekord liczby asów serwisowych. Jak możecie się domyślać, to nie ACTIVNI zdobywali, a właśnie na nich Czerepachy zdobyli aż…14 asów serwisowych! Szukając podobnego wyniku musimy się cofnąć do sezonu Wiosna’24, gdzie Volley Surprise oraz…ACTIVNI Gdańsk zdobyli odpowiednio 19 i 15 asów na Pekabexie. Nie ma co do tego wątpliwości – aby wygrać mecz z Oliwą, ACTIVNI muszą niezwłocznie poprawić przyjęcie. Jeśli chodzi o Oliwę, to w obecnej kampanii team Adama Wyrzykowskiego rozegrał trzy mecze. Na inaugurację dość niespodziewanie uległ graczom Portu Gdańsk 0-3. Kiedy po wygranej za komplet punktów z Bayerem wydawało się, że Oliwa zaczyna marsz w górę ligowej tabeli, przegrali kolejne starcie z BL Volley. Którą twarz Oliwy zobaczymy w czwartkowy wieczór? Mimo wszystko, 51% szans na wygraną dajemy ACTIVNYM.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Wolves Volley – Maritex

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Nie mamy dobrych wieści dla graczy Wolves Volley. Kiedy nie porozmawiamy z graczami występującymi w trzeciej lidze tam najczęściej słyszymy, że to właśnie Wolves Volley może paść ofiarą bardzo wysokiego poziomu. Za takim scenariuszem przemawiają bardzo częste problemy kadrowe, które doświadcza drużyna Karola Ciechanowicza. Dodatkowo, kiedy spojrzymy na poprzednie sezony, to owszem – Wolves Volley potrafili grać mecze bardzo dobre, ale jednak równie często zawodzili swoich kibiców. Czy podobnie będzie tym razem? Tak jak wspominaliśmy przy okazji zapowiedzi z MiszMaszem, ‘Watahę’ czeka w czwartkowy wieczór bardzo wymagające zadanie. Maritex od początku obecnej kampanii zdążył rozegrać dwa spotkania. W powrocie na trzecioligowe parkiety, graczom Michała Pietrasika nie poszło zbyt dobrze. Zespół w fioletowych strojach musiał bowiem uznać wyższość drużyny Bayer Gdańsk i z pewnością nie możemy tu mówić o miękkim lądowaniu po spadku z drugiej klasy rozgrywkowej. Zdecydowanie lepiej gracze Maritexu poradzili sobie w drugim spotkaniu. Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu grali mecz z MiszMaszem i wyłączając jednego seta, zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. Jeśli w podobnej dyspozycji zobaczymy ich w czwartkowy wieczór, wskazanie faworyta nie będzie problematyczne. Nos podpowiada nam, że meczem z Wolves Volley, Maritex rozpocznie marsz w górę tabeli.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

KRUK Volley – Aqua Volley

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Wszystko wskazuje na to, że dla obu drużyn czwartkowe starcie będzie jednym z dwóch najważniejszych spotkań w sezonie Jesień’24. Drugim rywalem, z którym obie drużyny będą rywalizować ‘na noże’ jest oczywiście ekipa BVT Gdańsk. Aby dobrze zrozumieć o co chodzi, cofnijmy się o kilka sezonów – do edycji Wiosna’22. To właśnie wtedy swój pierwszy mecz w Inter Marine SL3 rozegrała ekipa Husarii Gdańsk. Na przestrzeni sezonów, w ekipie Grzegorza Żyły-Stawarskiego występowało bardzo wielu zawodników trzech drużyn, o których przed chwilą wspominaliśmy. Z tego miejsca warto zaznaczyć, że o ile konfrontacja pomiędzy Krukiem a Aqua Volley może być traktowana jako ‘mecz przyjaźni’, tak spotkanie obu ekip z BVT Gdańsk z pewnością do takich nie zaliczymy. Na tę chwile skupmy się jednak na czwartkowej rywalizacji. Czemu jest to mecz przyjaźni? Ano dlatego, że gracze obu ekip utrzymują bardzo dobre relacje i często spotykają się na sparingach czy treningach. W lidze w tej formule spotkają się pierwszy raz. Która z ekip będzie górą? W naszym odczuciu, faworytem spotkania pozostają gracze Jakuba Florczaka – Kruk Volley. Za takim scenariuszem przemawia fakt, że to właśnie oni radzili sobie lepiej w sparingach, o których wspomnieliśmy. Dodatkowo, choć obie drużyny punktują na początku sezonu bardzo solidnie, to lepiej zdaje się wyglądać ekipa Kruków. O tym czy faktycznie tak będzie, dowiemy się jednak za kilka godzin.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Kryj Ryj – Craftvena

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Do spotkania z Hapag-Lloyd gracze Craftveny przystępowali z porażającym bilansem zaledwie dwóch zwycięstw i aż piętnastu porażek w siedemnastu ostatnich spotkaniach. Dodatkowo przed meczem ich seria porażek z rzędu sięgała aż pięciu. Wygrana miała być zatem chwilą oddechu w bardzo trudnych czasach. Choć gracze Bartosza Zakrzewskiego przerwali tę passę i poprawili nieco swoje ratio, to po samym spotkaniu zdawali się być w jeszcze gorszych nastrojach niż przed meczem. Owszem – Craftvena wygrała z ‘Logistykami’, ale trzeba podkreślić to, że wraz z Hapagiem napisali wówczas wspólnie historię. Do spotkania z Craftveną, Hapag-Lloyd przegrał bowiem aż 48 setów z rzędu. Miało być lekarstwo, a finalnie – gracze w pomarańczowych barwach wtarli sól w otwarte rany ‘Rzemieślników’. Dużo wskazuje na to, że po czwartkowym wieczorze humory Craftveny będą jeszcze gorsze. Ich rywalem będzie bowiem ekipa Kryj Ryj, która w obecnej kampanii rozegrała trzy spotkania, w których zgarnęli cztery oczka. Warto tu podkreślić, że choć nie udało im się wygrać z Krukiem Volley, to jednak byli tego bardzo blisko. W minionym tygodniu Kryj Ryj przegrał z kolei z Krakenem, ale akurat to zdawało się być ‘wkalkulowane’ w obliczenia przedsezonowe. Jak będzie w czwartkowy wieczór? Wydaje się, że mecz może być wyrównanym widowiskiem. Mimo wszystko, nieco więcej szans na tryumf dajemy ‘Mordeczkom’.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Hydra Volleyball Team – BES Boys BLUM

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Choć mamy dopiero trzeci tydzień rozgrywek, w drugiej lidze Inter Marine SL3 zostały zaledwie cztery drużyny, które w obecnej kampanii nie zaznały jeszcze goryczy porażki. Mowa tu o 22 BLT Malbork oraz Fuxie Pępowo. Kolejne dwie zmierzą się w czwartkowy wieczór w bezpośrednim pojedynku, a to oznacza, że liczba z początku zapowiedzi się jeszcze skurczy. W obecnym sezonie Hydra Volleyball Team wygrała dwa spotkania, w których finalnie musieli dzielić się punktami ze Speednetem 2 oraz AXIS. Z całą pewnością w obozie Hydry odczuwany jest w związku z tym pewien niedosyt.  Z drugiej strony, nie ma co kręcić nosem, bo przykładowy Speednet – prezentuje się obecnie bardzo dobrze.  Jeśli chodzi o ekipę BES Boys BLUM, to mówimy tu o pewnej euforii, która zapanowała wśród sympatyków drużyny Ryszarda Nowaka. W sezonie Jesień’24, BES Boys BLUM rozegrali dwa spotkania, w których ograli za komplet punktów Dream Volley, a następnie wygrali mecz z jednym z głównych pretendentów do awansu – drużyną Tufi Team. Aby lepiej zrozumieć w jak kapitalnej dyspozycji są od pewnego czasu gracze BES Boys BLUM, podamy, że aktualnie mogą oni pochwalić się najdłuższą serią wygranych spośród wszystkich 48 drużyn biorących udział w obecnym sezonie. Począwszy od końcówki sezonu Jesień’23, seria BES Boys BLUM trwa już 16 spotkań! Czy Hydrze uda się przerwać te ‘szaleństwo’? Mimo wszystko, nieco więcej szans dajemy ekipie w szarych trykotach!

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

BEemka Volley – Old Boys

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Kapitalny poprzedni sezon w drugiej lidze w wykonaniu BEemki rozpalił nadzieje graczy tej drużyny do czerwoności. Za tym, że BEemka może odgrywać w obecnej kampanii jedną z kluczowych ról w pierwszej lidze nie świadczył bynajmniej wyłącznie poprzedni sezon. Poza tym BEemka była jedną z nielicznych drużyn, które solidnie przepracowały okres pomiędzy sezonami. Dodatkowo team Daniela Podgórskiego się wyraźnie wzmocnił i z boku wyglądało na to, że w zespole panuje świetna atmosfera. I co? I przyszedł pierwszy mecz,  w którym ‘Różowi’ rywalizowali z innym beniaminkiem – Szach-Matem. Po bardzo średnim, by nie napisać kiepskim meczu w wykonaniu BEemki, to Szach-Mat cieszył się z wygranej w stosunku 2-1. Na pierwszą wygraną BEemka musi zatem poczekać co najmniej do dzisiejszego wieczoru. Oczywiście zadanie, które przed nimi stoi nie będzie łatwe. Ich rywalem będzie bowiem ekipa Old Boys, która przez wielu uznawana jest za potencjalnego ‘czarnego konia’ sezonu Jesień’24. W obecnej kampanii team Bartka Kniecia rozegrał dwa spotkania. W pierwszym meczu ograli oni brązowych medalistów poprzedniego sezonu. Gorzej powiodło im się z kolei w konfrontacji z srebrnymi medalistami i jednym z głównych pretendentów do mistrzostwa – Speednetem. Choć Old Boys przegrali 1-2, to zaprezentowali się naprawdę nieźle. W naszym odczuciu to właśnie oni będą nieznacznym faworytem spotkania z BEemką.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

MPS Volley – AXIS

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Jak nie teraz to kiedy? Jak nie z AXIS to z kim? Nie chodzi nam o to, że AXIS to ogórki, ale jednak w obecnym sezonie zdają się być dość daleko od formy z poprzedniego sezonu. Na tę chwilę team Fabiana Polita rozegrał trzy spotkania i jak można się domyślać, za każdym razem dostawał po łbie. Rywalami, którzy okazali się lepsi od ‘Czerwonych’ byli gracze Speednetu 2, Hydry Volleyball Team oraz Złomowca Gdańsk. Czy ekipie Fabiana Polita uda się przełamać w czwartkowy wieczór? Wydaje się, że jest to dość dobry moment aby ustrzelić rywala. Ci zdają się od jakiegoś czasu ‘chwiać na nogach’. Aktualnie od AXIS zależy czy uda im się wykonać efektowne ‘Fatality’ z popularnej niegdyś gry Mortal Kombat. To może nie być aż tak trudne jak może się wydawać. Choć trudno w to uwierzyć, to do czwartkowej rywalizacji MPS Volley przystąpi z przytłaczającą serią…trzynastu porażek z rzędu. Aby dobrze zrozumieć o jakim dramacie mówimy, to podamy, że aktualnie równie parszywą serię mają na swoim koncie gracze…Pekabex. Po raz ostatni MPS wygrał… 4 marca 2024r. Czy w czwartkowy wieczór uda im się przerwać te szaleństwo? Mimo wszystko stawiamy na to, że jednak tak. Z drugiej strony, inny wynik nie mógłby nikogo przesadnie dziwić.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

MATCHDAY #9

Za nami środowe granie, w którym Speednet oraz Bossman po raz kolejny potwierdzili mistrzowskie aspiracje. Dość ciekawym meczem okazała się konfrontacja pomiędzy Flotą Active Team a Dream Volley. Na brak emocji nie narzekaliśmy również w dwóch spotkaniach Osady Truso. Zapraszamy na podsumowanie!

CTO Volley – Speednet 0-3 (16-21; 18-21; 15-21)

Jeszcze w zapowiedziach snuliśmy scenariusz, który sprawi, że po ‘chudych latach’ CTO wróci na sam szczyt SL3. Oczywiście zadanie to było piekielnie trudne, już na samym starcie. Pierwszym rywalem ‘Pomarańczowych’ była bowiem ekipa Speednetu i w naszych oczach to właśnie oni byli faworytem środowej konfrontacji. Kilka minut przed meczem stało się jasne, że obie ekipy podejdą do spotkania z problemami kadrowymi. Te wydawały się poważniejsze po ‘Pomarańczowej’ stronie siatki, bowiem kilka godzin przed meczem, z talii CTO wypadł Jakub Jetke, który jest bardzo ważną i cenną ‘kartą’. To oczywiście nie jedyny kłopot. W związku z wspomnianą absencją, CTO musiało zagrać z konieczności w szóstkę i cały misterny plan na środowy wieczór poszedł wiadomo gdzie. Problemy graczy Macieja Szymuli uwypukliły się już na samym początku, kiedy mieli oni ogromne problemy ze sforsowaniem zasieków w postaci bloku przeciwników. Po skutecznym bloku Łukasza Żurawskiego, Speednet prowadził bowiem 7-2 i przez dalszą część seta kontrolował poczynania boiskowe wygrywając do 16. Środkowa odsłona rozpoczęła się od niezłej gry CTO, którzy po asie serwisowym Grzegorza Dymińskiego, objęli prowadzenie 8-4. Z czasem Speednet zdołał doprowadzić do wyrównania 9-9 i dalsza część seta to walka punkt za punkt, w której trudno było stwierdzić, dla której z ekip zakończy się happy-endem. Ostatecznie to Speednet był górą, a ostatni cios w tej partii zadał skuteczną zagrywką rozgrywający dobrą partię – Maciej Miścicki. Ostatni rozdział pierwszoligowej potyczki to wyraźna przewaga Speednetu, który po dwóch punktach Kamila Szlejtera, objął prowadzenie 9-3. Dalsza część seta to spokojne ‘dowiezienie wyniku’. Na koniec warto odnotować bardzo ważną rzecz. Dla Speednetu środowe spotkanie było meczem nr 150 w Inter Marine SL3 i ‘Różowi’ są pierwszą ekipą, która dobiła do tego pułapu. Trzy punkty w środowej konfrontacji są dla nich piękną jubileuszową niespodzianką. Brawo!

AIP – Bossman Team 1-2 (14-21; 21-16; 16-21)

Po dwóch kapitalnych spotkaniach z inauguracji Bossman przystępował do kolejnego wyzwania. Tym razem ich rywalem była ekipa AiP, która w swoim pierwszym meczu ograła Eko-Hurt. Nie wiemy czy gracze Bossmana zdawali sobie sprawę, ale środowe zadanie było tym bardziej utrudnione, że przed spotkaniem Jakub Kłobucki udzielił nam wywiadu, a to jak wiadomo nie od dziś – przynosi klątwę. Tym razem było jednak inaczej. Bossman od początku spotkania narzucił swoim rywalom ‘twarde warunki’ i kilka chwil po pierwszym gwizdku sędziego, prowadzili 9-5. Z czasem ich przewaga nie topniała i kiedy na tablicy wyników było 17-12, stało się jasne, że pierwszy set padnie ich łupem (21-14). Pierwsza odsłona poszła tak gładko, że Bossman pozwolił sobie na rozprężenie. Środkowa partia była bowiem zupełnie innym obrazem gry. Po wyrównanym początku, po którym był remis po 10, zespół Adriana Ossowskiego odpalił rakietę i po ataku oraz asie serwisowym Radosława Kleina, objęli prowadzenie 16-13. Po wspomnianej akcji Bossman wziął jeszcze czas, ale jak się po chwili okazało – ten nie przyniósł nic dobrego. Po krótkiej chwili drużyny zmieniały bowiem strony (21-16) i o zwycięstwie musiał zadecydować trzeci set. Finałowa partia zdawała się układać dobrze dla graczy w czarno-fioletowych strojach. Po dwóch atakach Jana Krasińskiego, było bowiem 8-6 dla AiP. Po chwili jednak byliśmy świadkami one-man show w wykonaniu Michała Osieckiego. To właśnie po jego czterech punktach w krótkim odstępie czasu, Bossman wyszedł z opresji i co więcej – objął prowadzenie 14-9. Dalsza część seta nie zmieniła już oblicza spotkania i po chwili, gracze Jakuba Kłobuckiego cieszyli się z trzeciej wygranej w sezonie Jesień’24.

Osada Truso – Kraken 2-1 (21-17; 22-20; 16-21)

Kiedy w środowy poranek na stronę sl3.com.pl wrzucaliśmy zapowiedzi przedmeczowe, to nie mieliśmy wiedzy na temat problemów, z którymi będą borykać się gracze Osady Truso. Wiemy, że nie dotyczy to stricte wydarzeń związanych z SL3, ale warto zaznaczyć, że dwóch zawodników Osady pojechało na południe Polski, pomagać w trudnej sytuacji związanej z powodzią. Szacuneczek. W związku z tym, Osada musiała nieco poimprowizować. A to dodali dwóch graczy do składu (Łukasz Nejdrowski oraz Igor Skibiak), a to pozamieniali się pozycjami. Tak czy siak, drużynie z Elbląga nie przeszkodziło to w rozegraniu dobrego pierwszego seta i w konsekwencji ogrania dobrze zorganizowanego rywala. Ważnym momentem pierwszej partii były trzy skuteczne ataki Kamila Dobosza, po których Osada odskoczyła rywalom na pięć oczek (12-7). Mimo, że z czasem Kraken zdołał doprowadzić do wyrównania po 16, to końcowa faza należała już do drużyny występującej w delegacji, która po atakach Grzegorza Myślińskiego oraz Jakuba Chabrosa, wygrała do 17. Środkowa odsłona to najciekawsza partia w meczu. Przez długi czas to Kraken miał inicjatywę i po dwóch punktach Aliaksandra Trushyna, prowadzili 14-9. Z czasem w dobre tryby Krakena wdarł się jednak piasek i dobrze pracująca maszyna zaczęła szwankować (16-16). Końcowa faza seta to wyrównana gra obu drużyn, choć trzeba uczciwie przyznać, że był to fragment, gdzie obserwowaliśmy sporo błędów po obu stronach siatki. Finalnie, w końcówce więcej zimnej krwi zachowali gracze z Elbląga, którzy wygrali do 20. W trzeciej odsłonie wydawało się, że Osada idzie po pełną pulę. Po dobrym fragmencie przyjmujących, prowadzili bowiem 10-6. Po chwili cały zespół zaczął popełniać taśmowo błędy i po chwili na prowadzeniu byli już gracze zza wschodniej granicy (17-14), którzy swojej szansy już nie zmarnowali (21-16).

Flota Active Team – Dream Volley 2-1 (17-21; 22-20; 21-18)

Nie ukrywamy, że po tym jak pocisnęliśmy obu drużynom w zapowiedziach, troszkę obawialiśmy się jechać w środowy wieczór do hali Ergo Arena. Pisząc całkiem serio – gdybyśmy wiedzieli, że obie ekipy nie potrafią, to byśmy nie wymagali. Proste. Ani Flota, ani Dream Volley nie są z całym szacunkiem Pekabexem, tylko ekipami, które swoje w SL3 już zagrały. Ok – dość tego tłumaczenia się. Teraz zmieniamy wajchę i kilka gorzkich słów do ekipy Karoliny Kirszensztein. Serio? Taką grą chcecie wywalczyć awans do elity? Tu trzeba natychmiastowej poprawy, bo w środowy wieczór nie wyglądało to zbyt dobrze. Choć gracze Floty po przeczytaniu podsumowania mogą tupać nóżkami krzycząc: ‘ale jak to? Przecież wygraliśmy!’ Owszem – co do tego zgoda, ale podskórnie wiecie, że to, że wygraliście mecz to cud. W pierwszym secie oglądaliśmy dobrze grający Dream Volley. W ostatnim czasie było z tym różnie, ale gdyby tak ‘Marzyciele’ grali od dawna, w zapowiedzi nie musielibyśmy im wytykać tych wszystkich porażek. Po wyrównanym fragmencie na tablicy był remis po 16. Końcówka to jednak większa kultura gry po stronie ‘Marzycieli’, którzy wygrali do 17. W środkowej odsłonie wydawało się, że jest już ‘pozamiatane’. Pod koniec Dream prowadził bowiem 20-18 i mieli nawet kilka piłek meczowych ‘w górze’. Niestety dla nich Flota zdołała je obronić, a na dodatek po świetnej zagrywce Wojtka Kowalskiego, przechylić szale zwycięstwa na swoją stronę (22-20). Porażka w drugim secie ewidentnie podcięła skrzydła graczom Dream Volley, którzy na początku trzeciej partii przegrywali już 1-7! Z czasem zespół Mateusza Dobrzyńskiego się ‘odkręcił’ i zaczął sukcesywnie gonić rywala. Przewaga Floty była jednak tak duża, że finalnie Dream zdołał ugrać w tej partii 18 oczek.

AIP – CTO Volley 2-1 (21-17; 21-18; 10-21)

Zgodnie z naszymi predykcjami z zapowiedzi, do bezpośredniego spotkania zaplanowanego na godzinę 21:30 obie drużyny podchodziły z bagażem pierwszej porażki w sezonie Jesień’24. AiP okazało się słabsze od Bossmana, natomiast CTO od Speednetu. Tak jak wspominaliśmy przy okazji podsumowania CTO – Speednet, gracze w pomarańczowych barwach mieli tego dnia ogromne problemy kadrowe i to gracze AIP w pierwszej odsłonie bezlitośnie wykorzystali. Do pewnego momentu premierowej odsłonie oglądaliśmy takie lanie, jakiego dawno w pierwszej lidze nie widzieliśmy. Po dwóch atakach środkowego – Dawida Glanera, było już 13-4 dla AIP. Jako, że CTO miało problemy kadrowe, to i w ich obozie próżno było szukać sekundanta. Z drugiej strony może to i lepiej. Widząc poczynania swojej drużyny, zapewne rzuciłby we wspomnianym momencie białym ręcznikiem. W dalszej części AIP chciało najwidoczniej ‘przyoszczędzić na paliwie’ i ewidentnie zluzowali. Finalnie, partia ta zakończyła się zwycięstwem ‘Przyjaciół’ do 17. Środkowa odsłona wyglądała już zupełnie inaczej. Choć nie sądziliśmy, że CTO stać w środowy wieczór na ‘coś pozytywnego’, ci po ataku nominalnego libero – Maćka Szymuli, prowadzili 13-9! Choć w dalszej części było już 17-14, to w końcówce wygrana wymknęła się CTO z rąk i z drugiego punktu cieszyli się gracze Adriana Ossowskiego. To, co nie udało się w drugim secie, udało się finalnie w trzeciej odsłonie. Ostatni set rozpoczął się od wysokiego prowadzenia CTO (7-1). W dalszej części gracze AIP wyglądali tak, jakby byli nasyceni zwycięstwem i niezbyt przesadnie starali się odwrócić losy rywalizacji. Ostatecznie, po krótkiej chwili CTO cieszyło się z nagrody pocieszenia w postaci wygranego seta do 10.

Osada Truso – Tiger Team 3-0 (21-17; 21-17; 23-21)

Choć w naszym odczuciu miało to być spotkanie, w którym dysproporcja pomiędzy drużynami będzie ogromna, to w rzeczywistości różnice te się dość mocno zatarły. Premierowa odsłona rozpoczęła się co prawda dość szablonowo – od wysokiego prowadzenia ‘Osadników’. Po atakach Grzegorza Myślińskiego oraz Dawida Strzyżewskiego, prowadzili oni 13-6 i po chwili cieszyli się z pierwszego punktu w meczu (21-17). Drugi set to dobra dyspozycja Tigera, który na półmetku seta prowadził równorzędną walkę z przeciwnikiem. Kto wie, jak potoczyłyby się losy tej partii, gdyby drużyna zamiast na grze nie musiała skupiać się na niesnaskach wewnątrz drużyny, których byliśmy świadkami. Tak czy siak, Tiger trzymał się dzielnie do momentu, w którym na tablicy wyników było po 16. Końcówka seta to jednak turbodoładowanie Osady, która podobnie jak w pierwszym secie, wygrała do 17. Zdecydowanie najwięcej działo się jednak w ostatniej partii. Po atakach największego kota w drużynie Tiger Team – Tadeusza Jakubczyka, zespół ‘Tygrysów’ objął wysokie prowadzenie (11-6). Od połowy seta Osada rzuciła się do odrabiania strat i choć Tiger dzielnie się bronił, to zespoły zrównały się liczbą punktów przy stanie po 19. W końcówce Tiger miał co prawda piłkę setową, ale finalnie Osada wyszła z opresji obronną ręką. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że spodziewaliśmy się nieco innego obrazu gry.

Zapowiedź – MATCHDAY #9

Zaczynamy dziewiąty dzień meczowy w sezonie Jesień’24. Środa upłynie nam pod kątem zmagań w pierwszej lidze, w której dojdzie do trzech pojedynków. Bardzo ciekawie zapowiada się starcie CTO Volley ze Speednetem. Ponadto w trzeciej lidze dwa kolejne spotkania rozegra niepokonana Osada Truso. Zapraszamy na zapowiedź!

AiP – Bossman Team

Godz.: 20:30, boisko nr: 2

Ależ to był kapitalny tydzień w wykonaniu Bossmana. Przypomnijmy, że team Jakuba Kłobuckiego rozegrał w minionym tygodniu dwa spotkania, w których zgarnął sześć punktów. W pierwszym meczu team z puszką piwa w logo rozegrał mecz z Szach-Matem. Wygrana za komplet punktów z ‘Szachistami’ była tym bardziej imponująca, że zespół Dawida Kołodzieja podchodził do meczu jako lider rozgrywek. Wcześniej pokonali bowiem Staltest oraz BEemkę Volley. Bossman się tym jednak zbyt nie przejął i zmiótł rywala z planszy. Jeszcze lepsze wrażenie Bossman zrobił w drugim meczu, w którym…ograł za komplet punktów aktualnego Mistrza SL3 – Merkurego. Po dwóch wspomnianych spotkaniach apetyty siódmej siły poprzedniego sezonu są ogromne. W środę Bossman zmierzy się z ekipą, która w poprzedniej edycji zajęła szóste miejsce. AIP również zanotowali bardzo udany początek sezonu. W pierwszym meczu team Adriana Ossowskiego ograł Eko-Hurt w stosunku 2-1. Dodatkowo, kilka dni wcześniej zajęli oni drugie miejsce na prestiżowym turnieju, który gromadzi bardzo silne ekipy z całej Polski. Jesteśmy przekonani, że w obecnej kampanii AIP ma ambicję by znaleźć się co najmniej w grupie mistrzowskiej. Aby tak się jednak stało, warto byłoby zaliczyć środowy wieczór do udanych. O to nie będzie jednak prosto, bo poza meczem z będącym w świetnej dyspozycji Bossmanem, AiP zmierzy się z zawsze groźnym rywalem, którym bez wątpienia są gracze CTO Volley.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

CTO Volley – Speednet

Godz.: 20:30, boisko nr: 1

Długo kazali na siebie czekać gracze CTO Volley. Spośród wszystkich 48 drużyn biorących udział w sezonie Jesień’24, to właśnie ‘Pomarańczowi’ są jedyną ekipą, która jak do tej pory nie rozegrała jeszcze spotkania. Jaki to będzie sezon dla CTO? W pomarańczowym obozie liczą na to, że będzie lepiej niż na wiosnę. Przypomnijmy, że wówczas skończyło się na czwartym miejscu, co całkiem zresztą słusznie – zostało odebrane jako bardzo duża porażka. Niezbyt dobry okres drużyny nie rozpoczął się jednak sezon temu. Przypomnijmy, że po mistrzostwie z sezonu Wiosna’23 w kolejnej edycji CTO zajęło najniższe miejsce w historii rozgrywek i skończyli sezon na odległym siódmym miejscu. Czy po dwóch ‘chudych’ sezonach przyjdzie wreszcie lepszy okres? Nie będzie o to łatwo. W środę CTO zmierzy się bowiem ze Speednetem, który ma wystarczająco dużo argumentów by w obecnej kampanii sięgnąć po złoty medal. W naszym odczuciu, w obecnym sezonie Speednet dysponuje bowiem najlepszym składem w swojej historii i zasadnym zdaje się pytanie: ‘jeśli nie teraz to kiedy’? W obecnej kampanii, Speednet zdążył rozegrać dwa spotkania i aktualnie mają na koncie cztery punkty. Z jednej strony są dwie wygrane, ale w naszym odczuciu jest też pewien niedosyt. Tak czy siak, wydaje się, że w środowy wieczór, będą opuszczać halę z trzema zwycięstwami na koncie.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Osada Truso – Kraken

Godz.: 20:30, boisko nr: 3

Jak oceniamy początek sezonu w wykonaniu drużyny Kraken w skali szkolnej? Dajemy im ‘czwórkę’. Punktem wyjściowym naszych dywagacji niech będą wielkie ambicje drużyny. Tu nie mogło być inaczej. Przypomnijmy, że w minionym sezonie gracze Jurija Charczuka zajęli drugie miejsce w grupie B i byli o włos od awansu do drugiej ligi. Przed obecnym sezonem było wiadomo, że będzie zdecydowanie trudniej. W obecnej kampanii Kraken mierzył się z Czerepachami, ACTIVNYMI oraz BL Volley. O ile porażka z tymi pierwszymi nikogo specjalnie nie zdziwiła, tak wygrane z ACTIVNYMI oraz BL Volley z pewnością ucieszyłyby kibiców drużyny. Mimo wszystko uważamy, że w obozie Krakena mają pewien niedosyt. Zarówno w meczach z ACTIVNYMI, jak i BL Volley, team Jurija Charczuka był w stanie zdobyć po trzy punkty. W przegranych setach zabrakło im jednak koncentracji i determinacji by powalczyć o komplet. W naszym odczuciu w środowy wieczór Krakena czeka bardzo trudne wyzwanie. To rywal zdaje się być faworytem meczu. Osada Truso wraca na parkiety SL3 po trzech tygodniach przerwy. Na inaugurację team Kacpra Bielińskiego rozegrał dwa spotkania, w których zgarnął sześć punktów. Choć zwycięzców (szczególnie tych, którzy zgarniają 3 oczka) się nie osądza, to jednak zwycięstwa graczy z Elbląga nie były tak przekonujące jak Czerepachów Volley. Z drugiej strony nos podpowiada nam, że Osada będzie się rozkręcała z meczu na mecz i w kolejnych spotkaniach zobaczymy ich w dużo lepszej dyspozycji. O tym czy będzie tak w środowy wieczór, przekonamy się niebawem. Sądzimy, że Krakena stać będzie jednak na to, żeby zgarnąć jeden punkt.  

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Flota Active Team – Dream Volley

Godz.: 21:30, boisko nr: 1

Ależ to był rozczarowujący początek sezonu w wykonaniu Floty Active Team. Po spadku do drugiej ligi, w obozie Floty podjęto kroki by w jak najszybszy sposób powrócić do grania w elicie. W przerwie pomiędzy sezonami do drużyny dołączyło kilku zawodników, którzy albo wyróżniali się w innych drużynach SL3, albo nie zdążyli wcześniej zadebiutować, ale o ich jakości słyszeliśmy tyle, że moglibyśmy napisać o tym z trzydzieści zapowiedzi. No i jak wyszło w praniu? Ano tak, że Flota dostała na inaugurację w cymbał od Fuxa Pępowo. Choć przestrzegaliśmy spadkowiczów przed ich rywalem – ci jakby w ogóle nie dostrzegali zagrożenia. No nie – drugiej ligi Panowie na stojąco nie wygracie. Choć obie drużyny dzieliły w poprzedniej edycji dwie ligi – na parkiecie nie miało to znaczenia. W środowy wieczór zespół Karoliny Kirszensztein stanie do walki o punkty z drużyną Dream Volley. Jest taki mem, w którym dwie osoby, którym totalnie nie idzie rzucają się sobie w ramiona. Piszemy o tym teraz, bo uścisk ‘przegrywów’ mogliby przed meczem uskutecznić gracze Floty i ‘Marzycieli’. Choć trudno w to uwierzyć, Dream Volley na 17 (!) ostatnich pojedynków, wygrał zaledwie trzy. Nos podpowiada nam, że po środowej potyczce, bilans ten będzie jeszcze gorszy.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Osada Truso – Tiger Team

Godz.: 21:30, boisko nr: 3

Ależ ciężary dźwigają obecnie gracze Tiger Team. Po ostatnim sezonie, w którym ‘Tygrysy’ zajęły ósme miejsce w grupie A w trzeciej lidze, stało się jasne, że team Dawida Staszyńskiego będzie występował w trzeciej klasie rozgrywkowej. Już wówczas było jasne, że poziom trzeciej ligi na jesień zdecydowanie wzrośnie. Nie dość, że do czwartej spadły słabsze drużyny z dwóch grup, to trzecioligową stawkę uzupełniły nowe, bardzo mocne ekipy. Początek sezonu w wykonaniu ‘Tygrysów’ nie jest zbyt udany. Team w ciemnoniebieskich strojach rozegrał do tej pory dwa mecze, po których ma na koncie zero punktów i zamyka ‘trzecioligową układankę’. Dla ósmej siły poprzedniego sezonu nie mamy zbyt dobrych wieści. Wydaje się, że po środowej potyczce ich sytuacja w tabeli nie ulegnie zmianie. Nadal będą na końcu i najprawdopodobniej na ich kontach nie będzie ani jednego punktu. W naszym odczuciu to Osada jest zdecydowanym faworytem starcia i zdziwilibyśmy się, gdyby ci nie sięgnęli po pełną pulę. Historycznie pamiętamy jednak czas, w którym Tiger potrafił pokazać pazur w meczach z wyżej notowanymi rywalami. Czy w środowy wieczór będzie podobnie?  Jest to bardzo mało prawdopodobne.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

AIP – CTO Volley

Godz.: 21:30, boisko nr: 2

W środowy wieczór obie drużyny, które zmierzą się o godzinie 21:30 rozegrają po dwa mecze. Pierwszym rywalem AIP będzie ekipa Bossman Team, natomiast CTO Volley zmierzy się wcześniej ze Speednetem. Która z ekip będzie miała trudniejszą przeprawę? Bardzo trudno powiedzieć, ale jedno jest pewne – jeśli AIP oraz CTO podejdzie do bezpośredniego spotkania z porażką na koncie, to nie będziemy mogli mówić o jakiejś niespodziance. W naszym odczuciu to rywale są bowiem faworytami wspomnianych spotkań. A jak będzie o godzinie 21:30? Wydaje się, że nieco więcej szans na tryumf mają gracze w pomarańczowych barwach. Wskazuje na to między innymi historia. W Inter Marine SL3, obie ekipy mierzyły się jak do tej pory trzykrotnie i za każdym razem górą byli gracze z Malborka. W dwóch przypadkach kończyło się podziałem punktów, natomiast raz – CTO sięgnęło po pełną pulę. Faktem jest natomiast to, że trudno wskazać w SL3 innego rywala, z którym AIP miałoby równie parszywą serię i z którym jeszcze nigdy nie udałoby im się wygrać. Czy w środowy wieczór się to zmieni? Cóż, choć wydaje się, że będzie to stosunkowo wyrównane spotkanie, to więcej szans dajemy jednak CTO. To, co z pewnością działać będzie na korzyść AIP, to fakt, że są oni już ‘w sezonie’. Dla większości graczy CTO będzie to powrót na salę po długiej przerwie.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

MATCHDAY #8

Poniedziałkowe spotkania to wysyp niespodzianek. Swoje spotkania w dotkliwy sposób przegrał Mistrz SL3 – Merkury. Nie inaczej było również w drugiej lidze, gdzie MPS okazał się słabszy od Złomowca, natomiast Volley Gdańsk został rozbity przez Challengersów. Zapraszamy na podsumowanie!

MPS Volley – Złomowiec Gdańsk 1-2 (17-21; 21-16; 19-21)

Nowy sezon – stary MPS. Czy ktoś w ogóle zadał sobie trud, aby wytłumaczyć Miłośnikom Piłki Siatkowej, że przegrywanie spotkań to nie jest tradycja, która ci powinni kultywować? Niezależnie bowiem od tego czy MPS gra w pierwszej czy drugiej lidze – zbiera oklep. Po raz ostatni team Jakuba Nowaka wygrał ponad pół roku temu, a aktualnie seria ich porażek wynosi już…13. Wstyd. Jak słusznie zauważyli po meczu gracze MPS – ‘jesteśmy dziadami’. Cóż, trudno nie przyznać im racji. Oczywiście nie jest też tak, że MPS przegrał mecz, a nie ‘Złomowiec’ wygrał. Po niezbyt udanym początku sezonu, w którym ‘Złomki’ zdobyli 4 na 9 możliwych punktów, zza chmur wyjrzało wreszcie słońce. Już początek spotkania ze spadkowiczem z pierwszej ligi okazał się udany. Po serii punktów Adama Śliwińskiego czy Mateusza Węgrzynowskiego, grający w szóstkę zawodnicy w miedzianych strojach wygrali do 17. Nadzieje na korzystny wynik przyniósł graczom MPS-u drugi set, który ci dość gładko wygrali do 16. Decydująca o zwycięstwie partia rozpoczęła się w wymarzony sposób dla wicemistrzów SL3 z sezonu Jesień’23. Po bloku Mateusza Kulińskiego było bowiem 10-4 dla graczy w niebieskich strojach. Mimo wysokiego prowadzenia, Złomowiec się jednak nie poddawał i po punktach wspomnianego wcześniej Mateusza Węgrzynowskiego, było po 13. W końcówce kilka bardzo ważnych punktów dla Złomowca zdobył Adam Śliwiński i finalnie gracze w miedzianych strojach wygrali tę partię do 19, a cały mecz 2-1. Brawo!

Chilli Amigos – Siatkersi 1-2 (18-21; 21-14; 14-21)

Niezbyt często piszemy zapowiedź w taki sposób, że mają o nią pretensje dwie drużyny. W przypadku meczu Chilli Amigos z Siatkersami tak jednak było. Chilli Amigos kręciło nosem na to, że nowy sezon powinien być nowym rozdaniem, a my nie powinniśmy wspominać o serii meczów bez zwycięstwa. Siatkersi przekomarzali się z nami z kolei o to, że w ostatnim czasie napisaliśmy, że drużynie brakowało charakteru. W zapowiedziach wskazaliśmy również, że drużyna, która przegra, będzie musiała się zmierzyć z naprawdę dużą krytyką. Cóż – pada na Chilli Amigos, a to już niestety dla nich pewna tradycja. Sztuka cierpienia została opanowana w czerwonym obozie do perfekcji. Pierwszy set rywalizacji z drużyną, która w obecnej kampanii jeszcze nie wygrała był dość wyrównanym widowiskiem. Choć w poprzednich spotkaniach tego brakowało, tym razem zacięta końcówka padła łupem drużyny Macieja Tarulewicza (21-18). Druga odsłona to jednak zwrot akcji. Po wyrównanej pierwszej części seta, po której było po 13, bardzo ważne punkty dla ‘Papryczek’, dające im prowadzenie 18-14 zdobył duet Piotr Kochanowski – Michał Kowalewski. W dalszej części Siatkersi nie byli już w stanie odrobić strat (21-14) i o zwycięstwie w meczu musiał zadecydować ostatni set. Partia ta rozpoczęła się perfekcyjnie dla Siatkersów, którzy po kilku bardzo mocnych atakach Michała Niewiadomskiego, objęła prowadzenie 7-2. Kiedy po kilku chwilach wydawało się, że Chilli ‘wraca do gry’ (11-9), druga część seta to wyraźna przewaga zespołu w białych strojach, którzy finalnie wygrali do 14 i zanotowali premierową wygraną w rozgrywkach SL3. Brawo!

Bayer Gdańsk – Czerepachy Volley 0-3 (14-21; 11-21; 12-21)

Oj, poniedziałkowy wieczór był tym, w którym faworyci zawodzili. Tak było z pięciokrotnym Mistrzem SL3 – Merkurym, który niespodziewanie przegrał mecz z beniaminkiem – Szach-Matem. Tak było również w meczu ex-pierwszoligowca – MPS Volley w konfrontacji ze Złomowcem Gdańsk. Nie inaczej było w starciu, w którym Challengers rozbili za komplet punktów Volley Gdańsk. Piszemy o tym teraz, ponieważ Czerepachy Volley mają to wszystko w nosie. Kiedy trzeba opędzlować rywala to to robią i dodatkowo – nie męczą przy tym buły. Z drugiej strony trzeba uczciwie przyznać, że emocji w tych spotkaniach nie ma jednak zbyt dużo. Oczywiście nie jest to wina ‘Żółwi’, ale cóż – weryfikacja przyjdzie dopiero w drugiej lidze. A sam mecz? Połowa pierwszego seta to całkiem niezła dyspozycja ‘Aptekarzy’, którzy tracili do swoich rywali tylko dwa oczka (11-9). Z czasem machina nieobecnego w poniedziałkowy wieczór Dawida Gałki ruszyła i Czerepachy odskoczyli na kilka punktów, wygrywając spokojnie do 14. Jeszcze lepiej faworyzowana ekipa zaprezentowała się w środkowej odsłonie, gdzie faworyci wygrali do 11. W trzecim secie Bayer przestał wierzyć w dobry wynik. Partia ta rozpoczęła się od prowadzenia ‘Żółwi’ 6-1, po którym ‘Aptekarze’ się już nie podnieśli. Podsumowując – trzy mecze, dziewięć punktów. Kierunek na mistrza obrany!

Oliwa Team – BL Volley 1-2 (17-21; 21-14; 18-21)

Dawno nie mieliśmy takiego problemu z tym, by wskazać faworyta poniedziałkowego starcia pomiędzy Oliwą, a BL Volley. Tak się bowiem składa, że zarówno za jednymi, jak i drugimi przemawiało sporo rzeczowych argumentów. Ostatecznie, mimo trzech porażek na inaugurację, uznaliśmy, że to BL Volley jest faworytem meczu. Od pierwszego gwizdka sędziego, kibice na trybunach oraz widzowie na transmisji live nie mogli zbytnio narzekać. Obserwowaliśmy bowiem wyrównaną i dość dobrą jakościową siatkówkę. Warto podkreślić, że pierwsza część seta przebiegała w myśl zasady: ‘kto przyjmuje, ten punktuje’ (12-12). Jako pierwsi swojego rywala ‘przełamali’ gracze BL Volley, którzy bardziej szanowali każdą z piłek. W Oliwie było z kolei zbyt dużo nonszalancji, a to z kolei sprawiło, że team Wojciecha Strychalskiego wygrał tę partię do 17. Środkowa odsłona to do pewnego momentu, bardzo podobny obraz gry. Na półmetku tej partii było bowiem po 10. W odróżnieniu od premierowego seta, tym razem to Oliwa Team stanęła na wysokości zadania i gracze Adama Wyrzykowskiego wykorzystali problemy w przyjęciu swoich rywali, wygrywając finalnie do 14. O zwycięstwie musiał zadecydować trzeci set, który umówmy się – wybitnym widowiskiem nie był. Chaos, który mogliśmy obserwować przez niemal całą partię, zaprowadził nas do stanu po 17. W końcówce trzy błędy z rzędu popełnili gracze Oliwy, a to z kolei sprawiło, że BL cieszył się z pierwszej wygranej w sezonie Jesień’24.

Chilli Amigos – Kraken Team 0-3 (17-21; 14-21; 18-21)

Po ustrzeleniu jedenastej porażki z rzędu, gracze Chilli Amigos przystępowali do drugiego spotkania w poniedziałkowy wieczór. Jeśli ktoś przeczytał zapowiedź spotkania to zasadniczo poznał sposób na przeniesienie się w czasie. Już kilka godzin przed meczem Redakcja pisała bowiem, że spotkanie zakończy się zwycięstwem Krakena. Cóż – to było oczywiste i nie ma się co czarować. Mimo to długimi fragmentami Kraken Team ponownie nie zachwycał, co w obecnym sezonie mogliśmy już zaobserwować. Weźmy pod lupę pierwszego seta. Już na początku tej partii gracze w granatowych strojach popełniali mnóstwo błędów i to Chilli rozpoczęło mecz od kilkupunktowego prowadzenia (8-5). Z czasem zespół Roberta Skwiercza poprawił jednak jakość swojej gry i finalnie wygrał tę partię do 17, choć trzeba przyznać, że bardziej emocjonowaliśmy się w ostatnim czasie schnięciem farby na ścianie. Mało jakości, brzydkie fragmenty, ale koniec końców – punkty do ligowej tabeli. W drugiej odsłonie to zupełnie inna historia, w której Kraken zagrał tak, jak przystało na zdecydowanego faworyta. Kiedy po asie serwisowym Krzysztofa Domarosa było 15-7 dla faworyzowanej ekipy, obie drużyny były już myślami przy trzecim secie. Ba, Chilli zdawało się zbierać na niego siły i fakt – zaprezentowali się całkiem nieźle. Choć po ataku Bartłomieja Piepera było 12-7 dla Krakena, to z czasem gracze w czerwonych strojach zdołali nieco zniwelować straty (17-15). Kiedy wydawało się jednak, że zespół Grzegorza Walukiewicza postraszy rywali – ci zdobyli ostatnie punkty w meczu i finalnie zgarnęli komplet punktów, umacniając się przy tym na fotelu lidera.

Challengers – Volley Gdańsk 3-0 (21-19; 21-18; 21-18)

Po poprzednim tygodniu zespół Challengers został wybrany zaszczytnym mianem ‘Dziadów Tygodnia’. Choć gracze beniaminka drugiej ligi nie byli zachwyceni takim wyborem, to jednak nie mógł on dziwić. Challengersi przegrali bowiem w kiepskim stylu z 22 BLT Malbork, a przede wszystkim Tufi Team. Poniedziałkowy wieczór miał być zatem czymś jak kefir na kaca. Wiecie o co chodzi – miał uśmierzyć psychiczny ból. Mimo to, w zapowiedziach pisaliśmy, że będzie o to piekielnie trudno. Pierwszym rywalem beniaminka była bowiem ekipa, dla której był to 149 mecz w SL3. Choć ostatnie lata były dość ‘chude’, to jednak byli oni dość wyraźnym faworytem starcia. Już chwilę po pierwszym gwizdku sędziego wiedzieliśmy jednak, że trzykrotnych Mistrzów SL3 czekają ciężary. Te pojawiły się od samego początku. Wyrównana walka w secie trwała od samego początku aż do wyniku po 17. Wtedy kluczowym blokiem dającym przełamanie popisał się Fryderyk Górski. Po chwili kilka punktów dorzucił będący w kapitalnej dyspozycji Mariusz Kuczko i pierwszy punkt w meczu zasilił konto Challengers (21-19). Środkowa odsłona to prowadzenie Volleya (8-5), z którego jednak nie nacieszyli się zbyt długo. Po świetnej grze w obronie oraz asekuracji, Challengers wyszli z opresji i sami objęli prowadzenie 15-11. W dalszej części ‘żółto-czarni’ jeszcze próbowali (16-16), ale koniec końców – seta wygrała ekipa Wojciecha Lewińskiego. Nie inaczej było i w trzecim secie, w którym Volley ponownie miał spore problemy z tym by wbić się w parkiet. Nie udawało się to zbyt często ani skrzydłowym, ani środkowym. Co ciekawe – nie udawało się również rozgrywającemu Volleya, który kilka razy nieskutecznie kiwał. Jakby tego było mało, ‘żółto-czarni’ nie potrafili ani zablokować, ani obronić ataków po prostej w wykonaniu Mariusza Kuczko, który zbliżył się liczbą punktów do rekordu wszechczasów. Oj – komplet punktów robi wrażenie. Z drugiej strony mamy świadomość, że gracze VG będą mieli ogromne problemy z powrotem do elity. Odnosimy wrażenie, że takie mecze jak ten poniedziałkowy, będą im się przytrafiały coraz częściej. Znak czasów.  

Szach-Mat – Merkury 2-1 (21-17; 21-17; 18-21)

Nie ukrywamy – nie wierzyliśmy przesadnie w ‘Szachistów’. Pisząc zapowiedzi przedmeczowe zastanawialiśmy się czy będzie 3-0, czy jednak 2-1 dla Merkurego. Ostatecznie uznaliśmy, że gracze Piotra Peplińskiego zmażą plamę z pierwszej kolejki i sięgną po komplet punktów. Cóż – z perspektywy meczu mogą się cieszyć, że finalnie zgarnęli choć jeden. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się od mocnej zaliczki ‘Szachistów’ (10-4), z której z czasem było jak schodzić. Gracze Szach-Matu postanowili zadbać jednak o emocje wśród swoich sympatyków i pod koniec seta ich przewaga stopniała do zaledwie jednego punktu (17-16). Ostatnie słowo należało jednak do graczy ‘królewskiej gry’, którzy wygrali tę odsłonę do 17. Czy to sprawiło, że ‘Szachiści’ zamienili się w ‘syte koty’? Skądże znowu. Środkowa odsłona to nieustanne parcie na rywala, który będąc ‘na musiku’ – mylił się bardzo często. Wyrównana gra w tej odsłonie trwała do stanu po 15 i po raz kolejny w tym sezonie – w końcówkach to rywal, a nie Mistrz SL3 zachował więcej zimnej krwi. Ostatni dwa punkty w secie, które dawały również zwycięstwo ‘Szachistom’, padło łupem środkowego – Michała Bilickiego (21-17). Ostatni set to wyraźna poprawa gry w wykonaniu teamu Piotra Peplińskiego. Mimo to, choć Merkury prowadził 13-9, to doprowadził do nerwówki w końcówce (18-18). Tym razem szczęście uśmiechnęło się jednak do nich i po bloku Marcina Sledza, Merkury miał swoją ‘nagrodę pocieszenia’. A Szach-Mat? W poniedziałkowy wieczór zamienił czarną koszulkę na żółtą. Tę, którą zakładają liderzy. Brawo!

EKO-HURT – Speednet 1-2 (17-21; 21-18; 19-21)

W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że przeżywający spore kłopoty Eko-Hurt będzie miał ogromny problem z tym, by osiągnąć korzystny wynik ze Speednetem. Mimo to, poniedziałkowe starcie rozpoczęło się lepiej dla graczy Konrada Gawrewicza, którzy po atakach Mariusza Jaszczołta, objęli prowadzenie 5-2. Im dłużej trwała jednak ta partia, tym większą inicjatywę przejęli gracze w różowych strojach, którzy dogonili rywala (9-9), a następnie po chwili cieszyli się z wygrania pierwszego seta do 17. Środkowa odsłona rozpoczęła się od wymiany ciosów, która zaprowadziła nas do stanu po 11. W przeciwieństwie do tego co oglądaliśmy w premierowej odsłonie, tym razem druga faza seta należała do Eko-Hurtu. Choć w końcówce kilka punktów zdobył Grzegorz Gnatek, który po sezonie spędzonym w…Eko-Hurcie, wrócił do ‘macierzystego klubu’ (21-18), to ostatnie słowo należało do 'Hurtowników’, którzy po asie serwisowym Wojciecha Bogusza, cieszyli się z doprowadzenia do wyrównania. Ostatni set to sporo błędów po obu stronach siatki i wspomniany nieciekawy fragment, który doprowadził nas do stanu 7-4 dla Speednetu. Choć z czasem 'Hurtownikom’ udało się doprowadzić do wyrównania (11-11) to druga część, podobnie jak miało to miejsce w pierwszym secie, należała już do Speednetu. Choć gracze Łukasza Żurawskiego prowadzili w pewnym momencie już 17-12 to w końcówce nie zdołali uniknąć nerwówki. Po kilku blokach Konrada Gawrewicza, przewaga Speednetu została zniwelowana do jednego oczka, ale koniec końców – po ataku Łukasza Żurawskiego to Speednet cieszył się z wygranej (21-19) i pozostaje jedną z czterech niepokonanych drużyn w pierwszej lidze.

Challengers – Speednet 2 1-2 (21-14; 9-21; 15-21)

Po kapitalnym i co tu dużo mówić – dość nieoczekiwanym zwycięstwie Challengersów z Volleyem Gdańsk, zespół Wojciecha Lewińskiego przystępował do drugiego spotkania w poniedziałkowy wieczór. Tak jak wspominaliśmy na sali, Challengers mieli realną szansę na to, aby stać się pierwszą drużyną w historii SL3, która w przeciągu dwóch tygodni zgarnęła dwa tytuły. Dziadów oraz drużyny Tygodnia. Gdyby bowiem drugi i trzeci set potoczył się dla Challengers tak jak premierowa partia, nie mielibyśmy wątpliwości. Początek spotkania to wyraźna przewaga drużyny w niebiesko-różowych barwach, którzy po ataku Mariusza Kuczko, objęli prowadzenie 12-5. Poza samą dobrą grą Challengers należy podkreślić to, że Speednetowi wybitnie nie szło. Team Marka Ogonowskiego ani trochę nie przypominał drużyny z początku sezonu i pozwalali sobie na szkolne błędy, tak jak ten w końcówce seta, gdy rywale zdobyli punkt po ‘freeballu’ (18-10). Ostatecznie, pierwsza odsłona zakończyła się zwycięstwem Mistrzów trzeciej ligi do 14. Wówczas nic nie wskazywało na to, że po chwili obserwować będziemy zwrot akcji. Na drugą odsłonę Speednet wyszedł jednak odmieniony jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Po kilku skutecznych atakach Sławomira Janczaka, Speednet rozpoczął tę partię od prowadzenia 7-1. Z czasem nie zdejmowali nogi z gazu i po absolutnie jednostronnym widowisku, wygrali do 9! Warto podkreślić, że po meczu z Tufi Team to już kolejny raz, kiedy Challengers nie są w stanie wyjść z ‘dyszki’. Ostatni set to kontynuacja tego, co oglądaliśmy w drugim secie. W skrócie – Challengersi zostali stłamszeni (15-6). W końcówce team Marka Ogonowskiego wyraźnie zwolnił i ostatecznie pozwolił swoim rywalom na uciułanie 15 oczek. Nie zmienia to postaci rzeczy, że dziś obudzili się jako lider drugiej ligi. Brawo!