Zapowiedź – MATCHDAY #22

Po czwartkowej serii gier, wszystkie drużyny z pierwszej ligi będą miały rozegrane po siedem spotkań. Bardzo ciekawie zapowiada się mecz Speednet – Merkury. Na brak emocji nie będziemy narzekać również w meczu drużyn bez zwycięstwa na koncie. O  20 zmierzą się MPS Volley z Flotą TGD Team. Dodatkowo – w  czwartej lidze ważą się losy czterech drużyn w kontekście podziału na grupy. Zapraszamy na zapowiedź!

ACTIVNI Gdańsk – Team Spontan

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Nie mamy pewności czy w Inter Marine SL3 znaleźlibyśmy choćby jedną osobę, która przewidziałaby, że na półmetku rozgrywek ACTIVNI Gdańsk będą mieli na swoim koncie zaledwie cztery oczka. Czas ucieka, a team Artura Kurkowskiego zamiast piąć się w górę ligowej tabeli – spada coraz niżej. Po wtorkowej porażce z Osadą Truso, ACTIVNI spadli na przedostatnią lokatę i ich sytuacja staje się powoli dramatyczna. Czy znajdujemy coś na pocieszenie drużyny? Szukając nieco na siłę wskazalibyśmy na dotychczasowy terminarz ACTIVNYCH. Team Artura Kurkowskiego rywalizował już bowiem z Czerepachami, Osadą Truso oraz Krakenem. Dziś zmierzą się ze Spontanem i z całą pewnością – tu również nie będzie łatwo. W dalszej części edycji Jesień’24, piąta siła poprzedniego sezonu zmierzy się z drużynami, które są w ich zasięgu. Wówczas zacznie się walka o przetrwanie. Oczywiście z perspektywy ACTIVNYCH, milusio byłoby do niej podejść będąc bogatszym o kilka punktów. No chociaż jeden. W historii Inter Marine SL3 obie drużyny mierzyły się trzykrotnie. Za każdym razem górą byli gracze Piotra Raczyńskiego. Jesteśmy przekonani, że po czwartkowej serii gier nic w tej kwestii się nie zmieni. Podobnego zdania są typerzy w aplikacji SL3. Ponad 90% z nich wskazuje na to, że górą będą ‘Spontaniczni’. Za kilka godzin przekonamy się czy mieli oni rację.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

Hapag-Lloyd – BRUXELA WEAR

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Tak to już jest. Apetyty rosną w miarę jedzenia. Po dobrych albo bardzo dobrych występach Hapag-Lloyd w obecnej kampanii, w której ‘Logistycy’ zgromadzili cztery oczka na koncie – pojawiła się w nich silna chęć zdobycia kolejnych punktów. W zapowiedziach przedmeczowych anonsowaliśmy, że może się to wydarzyć w konfrontacji z Chilli Amigos, które dopiero co skończyło koszmarną passę 14 spotkań bez wygranej. Jest to marne usprawiedliwienie – gra się przecież w szóstkę, ale we wspomnianym meczu zabrakło lidera ‘Logistyków’ – Sebastiana Lipskiego. To nie zmienia jednak postaci rzeczy, że cała drużyna na tle ‘Amigos’ zaprezentowała się jednak bardzo słabo i pokusimy się nawet o tezę, że był to ich najsłabszy mecz od kilku miesięcy, a na pewno w obecnym sezonie. Okazję do rehabilitacji gracze Joanny Kożuch będą mieli już po dwóch dniach od wspominanego meczu. W czwartkowy wieczór zmierzą się bowiem z BRUXELĄ WEAR. Tonując jednak nastroje chcielibyśmy wspomnieć, że czysto teoretycznie – dziś zmierzą się ze zdecydowanie bardziej wymagającym rywalem. Czy wobec tego, dysproporcja będzie jeszcze większa niż we wtorek? Wcale nie musi tak być, co w rozgrywkach Inter Marine SL3 udowadniane jest notorycznie. Jeśli jednak BRUXELA Wear zagra na miarę własnych możliwości, to z dużą dozą prawdopodobieństwa wygra za komplet punktów i w konsekwencji zagwarantuje sobie grupę mistrzowską.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

Craftvena – BVT Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Po dość zaskakującej porażce BVT w środowy wieczór ‘Bobry’ przystępują do siódmego spotkania w sezonie Jesień’24. Choć obecnie nie ma jeszcze tragedii to trzeba przyznać, że w ostatnim czasie team Grzegorza Żyły-Stawarskiego zrobił naprawdę dużo by wypaść poza grupę mistrzowską. Aktualnie znajdują się oni na piątej lokacie i dziś zagrają jedno z najważniejszych spotkań od długiego czasu. Ich rywalem będzie bowiem Craftvena, dla której jest to ostatnia szansa na wskoczenie do grupy mistrzowskiej. Aktualnie team Bartka Zakrzewskiego traci do piątego miejsca trzy oczka i aby realnie myśleć o pozytywnym zakończeniu sezonu, dziś muszą wygrać. Aby dobrze zrozumieć w jakim etapie sezonu się znajdujemy, przeanalizujmy terminarz czterech drużyn:

– Kryj Ryj 12 punktów – mecze z Aqua Volley oraz BVT Gdańsk

– BVT Gdańsk 10 punktów – mecze z Craftveną, Hapag-Lloyd oraz Kryj Ryj

– Chilli Amigos 9 punktów – mecze z Craftveną oraz Empire Spikes Back

– Craftvena 7 punktów – mecze z BVT Gdańsk, Siatkersami oraz Chilli Amigos

Z wymienionych czterech drużyn – dwie znajdą się w grupie mistrzowskiej. Jak widać sytuacja staje się arcyciekawa. Po czwartkowej serii gier będziemy już mądrzejsi.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Team Spontan – Maritex

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Do niedawna obie drużyny rywalizowały ze sobą na ‘drugoligowym podwórku’, na którym obie drużyny rozegrały dwa spotkania. Bilans? Po jednym zwycięstwie. Bilans wygranych setów? 3-3. Czy wobec tego dziś wieczorem czeka nas wyrównane spotkanie? Cóż – niekoniecznie. W ostatnim czasie drogi obu drużyn dość mocno się rozjechały. W siedmiu dotychczas rozegranych spotkaniach w sezonie Jesień’24, Maritex wygrał zaledwie dwukrotnie i wciąż nie ma pewnego utrzymania. Tak jak wspominaliśmy kilkukrotnie – historycznie do tego by spać bezpiecznie wystarczało mniej więcej 13-14 punktów. To oznacza, że w sześciu pozostałych meczach Maritex musi zgarnąć 6-7 oczek. Biorąc pod uwagę, że zostały im spotkania z Czerepachami, Krakenem czy właśnie dziś – ze Spontanem, margines wpadek jest naprawdę wąski. Z drugiej strony należy podkreślić, że w meczach, w których team Michała Pietrasika również nie miał w naszych oczach zbyt dużych szans to urywał seta. Tak było z Osadą Truso czy we wtorkowym spotkaniu z Inter Marine Masters. Czy będzie tak również w czwartek? Nie ma co do tego wątpliwości – Team Spontan będzie faworytem spotkania i z pewnością postara się zrobić krok w kierunku podium rozgrywek. Z przeszłości pamiętamy jednak, że ‘Spontaniczni’ bardzo często dzielili się punktami z rywalami. Biorąc te dwie rzeczy pod uwagę, cała historia zazębia nam się coraz bardziej. O tym czy tak będzie, przekonamy się niebawem!

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Hydra Volleyball Team – Dream Volley

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Bijemy się w pierś. Nie ukrywamy, że po dość niemrawym początku Hydry Volleyball Team w obecnej kampanii w nich zwątpiliśmy. ‘Bestia’ poza przegranym meczem z BES Boys BLUM (0-3) wygrała co prawda trzy pozostałe pojedynki, ale w naszym odczuciu nie były to zwycięstwa przekonujące. Mowa tu o zwycięstwach po podziale punktów z AXIS oraz Speednetem 2. W międzyczasie Hydra wygrała co prawda również z MPS-em Volley, ale jak pokazuje obecny sezon – to akurat wyczynem nie jest. W takich okolicznościach Hydra nie była faworytem spotkania z rozpędzoną ekipą 22 BLT Malbork, która do tego czasu w obecnym sezonie zachwycała. Mimo, że team w niebieskich trykotach był dla nas murowanym faworytem, to jednak Hydra udowodniła, że wciąż w Inter Marine SL3 są wielkim graczem. Co ciekawe, swój ostatni mecz w SL3 drużyna Dream Volley rozegrała z tym samym przeciwnikiem – drużyną 22 BLT Malbork. Choć ‘Marzycielom’ nie udało się wówczas wygrać, to byli od tego o włos. Niestety dla nich po raz kolejny w obecnym sezonie Dream Volley nie wytrzymał ciśnienia w końcówce i finalnie dał wydrzeć sobie zwycięstwo z rąk. Jak będzie w środowy wieczór? Faworytem jest oczywiście Hydra, natomiast jeśli spojrzymy historycznie obie drużyny grały ze sobą czterokrotnie, przy czym oba teamy wygrywały po dwa razy. Do dziś pamiętamy słowa kapitana Hydry – Sławomira Kudyby, który swego czasu podkreślał, że Dream Volley to jeden z najbardziej niewygodnych rywali w SL3. W czwartkowy wieczór przekonamy się czy nic w tej kwestii się nie zmieniło.  

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

MPS Volley – Flota TGD Team

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Zwykle do tego typu spotkań dochodziło w samej końcówce sezonu. Wszystko dlatego, ponieważ drużyna, która wygrywała miała szansę rzutem na taśmę uciec spod topora i finalnie utrzymać się w danej lidze. Co się zmieniło? Ano to, że jak do tej pory ani Flota TGD, ani MPS Volley nie dały choćby jednego sygnału, że mogliby powalczyć o utrzymanie. Pisząc precyzyjniej – obawialiśmy się sytuacji, w której odkładając ten mecz na później wszystko byłoby już pozamiatane i oba zespoły podchodząc do rywalizacji wiedziałyby już, że w przyszłym sezonie spotkają się ponownie, tym razem w niższej klasie rozgrywkowej. Teraz potencjalna wygrana którejś z drużyn sprawi, że nadzieje na utrzymanie diametralnie wzrosną, choć trzeba przyznać, że w naszym odczuciu jest na to naprawdę nikła szansa. Jak do tej pory obie drużyny rozegrały po sześć spotkań. W lepszej sytuacji znajdują się gracze Floty TGD Team, którzy we wspomnianych meczach zgromadzili cztery punkty. To oznacza, że choć ich szanse będą już ‘matematyczne’, to po potencjalnej porażce z MPS-em w stosunku 1-2, w teorii wciąż będą ‘w grze’. Jeśli z kolei przegra MPS Volley to w naszym odczuciu nie będzie już takiej siły, która utrzyma drużynę w drugiej lidze. Czy po początku sezonu znajdujemy dla obu ekip jakieś słowa otuchy? Cóż…nie będziemy czarować. Niekoniecznie. Która z drużyn wygra mecz? Wiemy, że brzmi to absurdalnie biorąc pod uwagę serię 18 porażek z rzędu, ale 51% szans na tryumf dajemy Miłośnikom Przegranych Spotkań. Jest jednak bardzo wątpliwe, że któraś z drużyn sięgnie po pełną pulę.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak):

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Speednet – Merkury

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Po wczorajszej wygranej za komplet punktów z Szach-Matem chyba nikt nie ma już wątpliwości. Ambicją Speednetu na obecny sezon jest historyczne zwycięstwo w rozgrywkach. Aktualnie team Łukasza Żurawskiego ma na swoim koncie 13 oczek i plasuje się na trzecim miejscu w ligowej tabeli. Warto podkreślić jednak fakt, że od obecnego lidera, do którego tracą trzy oczka, Speednet rozegrał o jedno spotkanie mniej. Dodatkowo to, co szalenie istotne to fakt, że Speednet pozostaje jedyną drużyną, która prawdopodobnie powalczy o medale i nie rozegrała jeszcze spotkania ze Staltestem. Cała czołówka już z nimi bowiem grała. Czemu to jest istotne? Ano dlatego, że w obecnej kampanii Staltest jest dostarczycielem punktów. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że ‘Programiści’ przy równej liczbie spotkań co lider – mają tyle samo punktów plus bezpośredni mecz z AiP w zanadrzu. Nie jest źle prawda? Dodatkowo w naszym odczuciu z przeżywającym kryzys Merkurym – Speednet jest faworytem. To oczywiście może bardzo mocno skomplikować sytuację drużyny Piotra Peplińskiego, która znajduje się aktualnie pod ogromną presją. Jeśli dziś przegrają to bardzo prawdopodobnym scenariuszem stanie się ten, w którym to właśnie Merkury ‘wypadnie za burtę’ i zamiast o medale, powalczy za chwilę o utrzymanie. Biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze nigdy nie zajęli miejsca niższego niż trzecie – byłaby to największa sensacja obecnego sezonu.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Bossman Team – EKO-HURT

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

No i stało się. Po rewelacyjnym początku sezonu w wykonaniu Bossmana, zespół Jakuba Kłobuckiego przegrał wczoraj pierwsze spotkanie w sezonie Jesień’24. Po wspomnianym meczu nie ma już w pierwszej lidze drużyny, która do półmetku rozgrywek dotarłaby ‘suchą stopą’. Aktualnie zastanawiamy się jak na porażkę zareaguje drużyna z puszką piwa w logo. Często bywa bowiem tak, że pierwsza przegrana staje się początkiem gorszym okresem drużyny. Z drugiej strony na gorszą dyspozycję, wiele osób zwracało już uwagę w spotkaniu Bossmana ze Staltestem. Wówczas skończyło się bez konsekwencji, ale ostatnia drużyna w ligowej stawce była o włos od sprawienia bardzo dużej niespodzianki. Na zaskakujący wynik zespół Staltestu musiał poczekać do kolejnego tygodnia, w którym rywalizował z…Eko-Hurtem. Ostatecznie ‘Hurtownicy’ wygrali wspomniany mecz 2-1, ale prawdę mówiąc nie liczymy tego w ten sposób, że zdobyli oni dwa punkty. Bardziej wygląda na to, że Eko-Hurt stracił wówczas jeden punkt. Istnieje bowiem bardzo duża szansa na to, że było to jedno oczko Staltestu w rundzie zasadniczej. Taki, a nie inny wynik sprawia, że potencjalna grupa mistrzowska się bardzo mocno od ‘Hurtowników’ oddaliła. Do zakończenia rundy zasadniczej team Konrada Gawrewicza ma jeszcze trzy spotkania. Z Szach-Matem, BEemką oraz właśnie dziś – z Bossmanem. Choć czysto teoretycznie istnieje jeszcze szansa na czołową piątkę to w naszym odczuciu, w co najmniej dwóch z trzech przypadków to rywale, a nie Eko-Hurt będą faworytem. Tak będzie między innymi dzisiaj.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

BES Boys BLUM – Flota TGD Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Póki co, sytuacja BES Boys BLUM wygląda rewelacyjnie. Beniaminek rozgrywek rozegrał w obecnej kampanii sześć spotkań, w których aż pięciokrotnie schodził z parkietu ‘z tarczą’. Na rozkładzie drużyny w szarych trykotach mamy: Dream Volley, AXIS, Speednet 2. To, co robi jednak największe wrażenie to zwycięstwa w konfrontacji z Hydrą Volleyball Team czy Tufi Team. Ci ostatni są jednym z głównych faworytów do wygrania drugiej ligi, co potwierdza również ich aktualna sytuacja w tabeli. Na krystalicznym wręcz wizerunku BES Boys BLUM mamy jednak jedną rysę. Tą była z pewnością dość niespodziewana porażka ze Złomowcem Gdańsk. Z drugiej strony często bywa tak, że ‘zimny prysznic’ przynosi świetne efekty. Mamy tu na myśli to, że być może od tego momentu BBB będzie podchodziło do spotkań będąc skoncentrowanym i w pełni szacunku do rywala. W drugiej lidze nie można bowiem dopisywać punktów przed rozpoczęciem meczu. Z takim założeniem BBB powinni podejść do siódmego meczu w sezonie, w którym zmierzą się z Flotą TGD Team. Oczywiście nie wiemy jeszcze jak potoczy się mecz graczy Krzysztofa Misztala z MPS-em Volley. Niezależnie jednak od tego czy Flota TGD wygra wspomniane spotkanie czy przegra, to do meczu z BBB podejdą będąc w nieciekawym położeniu w tabeli. Z pewnością jakakolwiek zdobycz punktowa w starciu z BBB byłaby na wagę złota. Kto wie – być może nawet utrzymania. O to będzie jednak piekielnie trudno.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0                                                     

MATCHDAY #21

Po środowej serii gier przekroczyliśmy barierę 50% rozegranych spotkań w sezonie Jesień’24. Powoli krystalizuje nam się sytuacja w trzeciej lidze, w której Czerepachy Volley wygrały kolejne dwa spotkania za komplet punktów. Dodatkowo w pierwszej lidze, pierwsze spotkanie w sezonie przegrała ekipa Bossman Team. Zapraszamy na podsumowanie!

Siatkersi – Aqua Volley 0-3 (12-21; 7-21; 15-21)

Po zaskakującej zdobyczy punktowej w meczu z Kryj Ryj, Siatkersi stanęli w środowy wieczór przed kolejną szansą na ligowe punkty. Tym razem zadanie zdawało się być zdecydowanie trudniejsze. Ich rywalem była bowiem ekipa Aqua Volley, która podchodziła do meczu jako wicelider rozgrywek. Spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej gry obu ekip, po której Aqua prowadziła zaledwie jednym oczkiem (8-7). Im dłużej trwał jednak set tym bardziej zarysowała się przewaga faworyzowanej ekipy, która po dwóch atakach Mateusza Drężka, wyszła na prowadzenie 14-8, którego już nie wypuścili (21-12). Jeszcze lepiej gracze Aqua Volley zaprezentowali się w środkowej odsłonie, w której nawiązując do ich nazwy – zalali przeciwnika kolejnymi skutecznymi atakami. Aby dobrze zobrazować jak wyglądał wspomniany set, podamy tylko, że po dwóch punktach Konrada Piotrowskiego, Aqua prowadziła….12-1! Gracze Macieja Tarulewicza dopiero w dalszej części seta zaczęli coś grać i finalnie skończyli tę partię z siedmioma oczkami na koncie, co w Inter Marine SL3 – nie zdarzyło im się jeszcze nigdy. Za każdym razem osiągali bowiem wynik dwucyfrowy. Tak było chociażby w ostatnim secie rywalizacji, w którym zaprezentowali się zdecydowanie lepiej. Owszem, faworyt prowadził na półmetku seta 13-6, ale finalnie nie można powiedzieć, że Siatkersi fragmentami nie powalczyli. Ostatecznie team w jasnych strojach zdobył w tej odsłonie 15 oczek, a Aqua Volley zgodnie z tym, co pisaliśmy – na niemal godzinę wskoczyli na fotel lidera czwartej ligi.

Czerepachy Volley – Tiger Team 3-0 (21-10; 21-16; 21-16)

Nie mamy co do tego wątpliwości – był to najlepszy mecz Tiger Team w obecnym sezonie. Marne to jednak pocieszenie, bo i tak nie przyniosło to ‘Tygrysom’ choćby punktu i zasadniczo są już w czwartej lidze. Co do samego meczu, warto podkreślić, że Tiger nie prezentował się nieźle od samego początku rywalizacji. W pierwszym secie gra zespołu Dawida Staszyńskiego wyglądała bowiem bardzo słabo. Kiedy na zagrywce stanął prawdziwy spec w tej dziedzinie – Kiril Bohdan to faworyzowana ekipa wyszła na prowadzenie…12-2! Należy przy tym zauważyć, że przy dłuższej serii, jego koledzy z drużyny zaczynali się na parkiecie…nudzić. W dalszej części seta Tiger dorzucił do swojego skromnego dorobku kilka punktów. Jak podkreślała po meczu Pani Agnieszka – punktów byłoby znacznie więcej, gdyby nie masa ataków w out (21-10). Celowniki, gracze Tiger Team wyregulowali w przerwie pomiędzy setami. Po bardzo dużym rozprężeniu graczy w zielonych strojach ‘Tygrysy’ zniwelowały stratę z 9-4 do 12-11. Po dobrej zagrywce Dominika Maciejewskiego doprowadzili nawet do wyrównania po 13. Druga część seta to jednak przewaga faworyzowanej ekipy, która wygrała partię do 16. Ostatni set wyglądał jeszcze lepiej. Po ataku oraz asie serwisowym rozgrywającego bardzo dobre zawody Dominika Maciejewskiego, Tiger objął prowadzenie 10-9! Kiedy ‘Żółwie’ poczuli jednak zagrożenie to błyskawicznie wysunęli się na kilkupunktowe prowadzenie (16-13) i po chwili cieszyli się z siódmego kompletu oczek.

BVT Gdańsk – Chilli Amigos 1-2 (21-17; 18-21; 18-21)

‘Amigos’ nie zwalniają tempa i wygrywają trzeci mecz z rzędu. Wydaje się, że po tym jak drużynie udało się wreszcie przełamać, Chilli gra zdecydowanie lepiej i aktualnie zbiera tego plony. Początek rywalizacji należał jednak do ‘Bobrów’, którzy po dwóch punktach Nikity Schitki, objęli prowadzenie 11-8. Z czasem po zagrywce wspomnianego gracza, BVT objęli prowadzenie 16-10 i po chwili wygrali seta do 17. W środkowej odsłonie mieliśmy jednak niekorzystny dla BVT zwrot akcji. Choć po ataku Karola Fidurskiego, ‘Bobry’ rozpoczęły partię od prowadzenie 8-5, to po chwili popełnili trzy błędy z rzędu, po których mieliśmy remis po 8. Dla odmiany – Chilli Amigos grało konsekwentną siatkówkę, nie podpalali się, a przede wszystkim w odróżnieniu od rywali – nie popełniali tylu błędów. Kluczowym momentem seta był atak Macieja Wąsickiego i tuż po chwili blok Michała Czyżykowskiego, które wyprowadziły ‘Amigos’ na prowadzenie 18-14 i po chwili dały im wyrównanie stanu rywalizacji (21-18). Ostatni set rozpoczął się w wymarzony sposób dla ‘Amigos’. Nim się zorientowaliśmy gracze w czerwonych strojach prowadzili już 9-2. Z czasem ‘Bobry’ zaczęły jednak gonić i pytaniem pozostawało to czy będzie to gonitwa w stylu BRUXELI czy może jednak Kryj Ryj. Po chwili okazało się, że Chilli Amigos w kryzysowym momencie wytrzymało jednak presje i podobnie jak w konfrontacji z Kryj Ryj – to oni cieszyli się ze zwycięstwa. Brawo!

Speednet – Szach-Mat 3-0 (21-16; 21-19; 25-23)

Po ubiegłotygodniowym zwycięstwie z BEemką, gracze Łukasza Żurawskiego przystępowali do szóstego spotkania w sezonie Jesień’24. ‘Programiści’ cały czas zaskakują rywali swoim składem. W środę zabrakło między innymi Wojciecha Grzyba, którego zastąpił Kamil Szlejter. Na pozycję libero po dłuższej przerwie wrócił ponadto Kacper Janulewicz. Dodatkowo miejsce w składzie wywalczył Jakub Perżyło, który póki co okazuje się bardzo udanym transferem. Początek meczu należał zdecydowanie do Speednetu, który co rusz nękał swoich rywali udaną zagrywką i po ataku wspomnianego przed chwilą Jakuba Perżyło, objęli prowadzenie 10-4! Choć w dalszej części gra obu drużyn się wyrównała, to wypracowana na początku zaliczka zrobiła swoje – pierwszy punkt trafił na konta ‘Programistów’. Zdecydowanie więcej działo się w drugiej oraz trzeciej odsłonie. Środkowa partia rozpoczęła się lepiej dla ‘Szachistów’, którzy po małym zamieszaniu dotyczącym ‘przełożenia’, wysunęli się na prowadzenie 9-7. Komfortowa sytuacja Szach-Matu trwała do ataku Adriana Krampichowskiego, po którym Szach-Mat prowadził 13-10. Dalsza część seta to jednak przewaga ‘Programistów’, którzy po atakach Karola Strzałkowskiego, objęli prowadzenie 19-17 i po chwili cieszyli się z drugiego punktu w meczu (21-19). Kolejną, jeszcze większą szansę na zdobycz punktową, team Dawida Kołodzieja miał w trzeciej odsłonie, w której prowadził…17-13! Grający bardzo dobre zawody – Maciej Miścicki zniwelował blokiem straty do jednego oczka (17-16). Dalsza część rywalizacji to gra na przewagi, która zakończyła się happy-endem Speednetu i wygraną 25-23. 

Czerepachy Volley – Oliwa Team 3-0 (21-19; 21-18; 21-13)

Nie będziemy nikogo czarować. Nie dawaliśmy Oliwie Team najmniejszych szans na korzystny wynik. Na taki obraz złożyło się kilka rzeczy, ale w dużym skrócie uznaliśmy, że dysproporcja pomiędzy drużynami jest obecnie zbyt duża, żeby mogło być ciekawie. Cóż – punktów co prawda nie było, ale po raz pierwszy w obecnym sezonie, któraś z drużyn realnie postraszyła swoich rywali! Jakby tego było mało, Oliwa dokonała tego dwukrotnie. W pierwszym oraz drugim secie. Premierowa partia rozpoczęła się zgodnie z przedmeczowymi predykcjami. Po dwóch atakach z środka Arstioma Traskunou, ‘Żółwie’ objęły prowadzenie 10-5. Z czasem było już 17-12 i zanosiło się na kolejny mecz, w którym ‘nic się nie dzieje’. Końcowa faza seta to jednak dość nieoczekiwane przebudzenie Oliwy, która po serii dobrych zagrywek Pawła Jasnocha oraz Adama Wyrzykowskiego, doprowadziła do wyrównania po 19! W końcówce przyciśnięte do muru Czerepachy zdobyły finalnie dwa punkty, ale i to nie było zbyt łatwe. Należy bowiem podkreślić, że Oliwa prezentowała się wybornie w obronie i kilka mocnych ciosów rywali zdołała skontrować (21-19). Choć wynik drugiego seta na to nie do końca wskazuje to bliżej niespodzianki Oliwa była właśnie w środkowej partii. Na półmetku seta po kolejnych świetnych atakach Damiana Breszki, Oliwa prowadziła bowiem 15-12, a następnie 18-15. Kiedy wydawało się, że po chwili team Adama Wyrzykowskiego urwie rywalowi punkt, gracze Oliwy uderzyli a out, a nieco później zostali zablokowani, a to sprawiło z kolei, że ‘Żółwie’ doprowadzili do wyrównania. Resztę tej historii się zapewne domyślacie (21-19). Trzecia odsłona to zdecydowanie najnudniejsza partia w meczu, w której faworyt zagrał tak jak oczekują tego od nich kibice i wygrał pewnie do 13.

Kraken Team – Empire Spikes Back 2-1 (21-16; 19-21; 21-17)

Zaczniemy od końca. O mały włos, a w meczu mielibyśmy jedną z największych sensacji obecnego sezonu bez podziału na poszczególne klasy rozgrywkowe. Naprzeciw siebie stanęły bowiem ekipy, pomiędzy którymi w ligowej tabeli oddzielało osiem innych drużyn. Precyzując – lider mierzył się z ostatnią drużyną w tabeli. Zestawiając ze sobą obie drużyny, byliśmy przekonani, że mecz zakończy się kompletem punktów, a Empire Spikes Back będą mieli problem z tym, by w poszczególnych setach wychodzić z ‘dyszki’. Rzeczywistość wyglądała jednak tak, że to ‘czerwona latarnia ligi’ weszła kapitalnie w mecz i to właśnie oni rozpoczęli seta od sensacyjnego prowadzenia 12-6! Dalsza część seta to jednak dobra gra w obronie faworyzowanej ekipy oraz spora liczba skutecznych kontr, które sprawiły, że Kraken doprowadził do wyrównania po 16 i to by było tyle z marzeń rywali o wygraniu premierowej partii. Mimo to – w środkowej odsłonie ESB ponownie podjęli rękawice. Środkowa odsłona wyglądała tak, że od samego początku aż do końca mieliśmy walkę ‘łeb w łeb’, w której żadna ze stron nie potrafiła zbudować sobie przewagi. Z czasem sztuka ta udała się ‘Bestii’, która po kilku błędach rywali, objęła prowadzenie 16-13. Wówczas nic nie zapowiadało katastrofy, która czekała tuż za rogiem. Sygnał do walki dwoma skutecznymi atakami wysłał Dominik Chmielowski, po których na tablicy wyników, ESB prowadziło jednym oczkiem (17-16). Mimo usilnych prób, drużynie Roberta Skwiercza nie udało się odwrócić losów rywalizacji i ESB sprawiając ogromną niespodziankę, wygrało partię do 19! Co lepsze – jeden punkt nie był dla ‘Imperatorów’ wystarczający. Kiedy team Grzegorza Grabarskiego zobaczył, że nie taki diabeł straszny jak go malują, kontynuował bardzo dobrą grę, po której prowadzili nawet 15-12. Końcowa faza seta to jednak więcej jakości po stronie Krakena, który finalnie wygrał seta do 17. Mimo to, w zdecydowanie lepszych nastrojach, halę Ergo Arenę opuszczali gracze ESB! Brawo!

Tufi Team – Fux Pępowo 2-1 (21-18; 21-16; 17-21)

Lider drugiej ligi – Tufi Team stanął w środowy wieczór przed dużą szansą na umocnienie się w fotelu lidera i zrobienia kroku w kierunku pierwszoligowych zmagań. Aby tak się jednak stało, gracze Mateusza Woźniaka musieli wygrać z zespołem z Pępowa, który w obecnej edycji faluje formą. Choć w zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na komplet punktów, to jednak jakiś margines sobie zostawialiśmy. Tufi to przecież Tufi i bardzo często dzieli się punktami z rywalami. Nie inaczej było w środowy wieczór. Pierwsza odsłona rozpoczęła się wybornie dla faworyzowanej drużyny. Po bloku Mateusza Michalunio, lider drugiej ligi objął prowadzenie 10-5. Z czasem gracze z Pępowa się zdecydowanie poprawili i po dwóch punktach Jakuba Gałeckiego, doprowadzili do wyrównania po 11. Gracze z Pępowa byli ‘w grze’ do samej końcówki, w której punkt obroną zdobył libero – Dominik Szadach (19-18). Ostatnie dwie akcje seta to udane ataki skrzydłowych Tufi – Piotra Adamczyka oraz Piotra Watusa (21-19). Środkowa odsłona zaczęła się zdecydowanie lepiej dla drużyny występującej ‘w delegacji’. Po skutecznym ataku Andrzeja Pipki, Fux prowadził 5-1. Im dłużej trwała jednak ta partia tym lepiej radzili sobie gracze ex-pierwszoligowca, którzy najpierw doprowadzili do wyrównania po 13, a następnie poszli za ciosem i wygrali do 16. Ostatni set rozpoczął się…dość dziwnie. Po graczach z Pępowa widać było, że wynik 0-2 nie jest szczytem ich marzeń. To sprawiło, że atmosfera w drużynie zrobiła się gęsta i oglądając spotkanie z boku, nie dało się tego nie dostrzec. Mimo to, ‘Koniczynki’ zaprezentowali w tej partii najlepszą siatkówkę spośród trzech setów. Po kilku atakach Cezarego Labuddy, objęli prowadzenie 14-8 i po chwili cieszyli się z nagrody pocieszenia w postaci jednego oczka (21-17).

Flota Active Team – DNV VG 0-3 (19-21; 15-21; 17-21)

‘Żółto-czarna’ maszyna się rozpędza. W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że to DNV VG będzie faworytem spotkania. Był to jednak typ bezpieczny – po podziale punktów. Zasadniczo nie mogło tu być inaczej. Volley nie wygrał w tym sezonie ani jednego spotkania zdobywając komplet oczek, a w naszym odczuciu rywalizował z gorszymi drużynami. Kiedyś musiało nastąpić jednak przełamanie i te przyszło w świetnym momencie – w rywalizacji z potencjalnym konkurentem do walki o podium. Pierwszy set rywalizacji był jednocześnie tym najciekawszym. Co ciekawe Flota rozpoczęła mecz na sypie z Wojciechem Kowalskim, a miało to związek z absencją dwóch nominalnych rozgrywających. Po wyrównanym początku (6-6), Flota popełniła trzy błędy z rzędu, które dały prowadzenie ‘żółto-czarnym’ 9-6. W naszym odczuciu był to absolutnie kluczowy moment seta, bowiem od tego czasu aż do końca trzykrotni Mistrzowie SL3 trzymali swojego rywala na dystans i finalnie wygrali do 19. Środkowa odsłona to zupełnie inna gra. Gra, w której to DNV VG dyktuje swoim rywalom warunki i ustala zasady. Po rewelacyjnej grze w bloku, DNV objęli na półmetku seta prowadzenie 10-7 i podobnie jak w premierowej odsłonie – nie dali już sobie zrobić krzywdy. Różnica pomiędzy dwoma setami była taka, że tym razem gracze w żółtych strojach poszli za ciosem i swoją przewagę jeszcze powiększyli (21-15). Bezzębna Flota nie zdołała ugryźć rywala również w trzeciej odsłonie i na tle bardzo dobrze dysponowanego rywala, wyglądał jak ‘ubogi krewny’ Volleya. Czy znajdujemy jakiś element, w którym ci wyglądaliby lepiej niż rywal? Raczej nie. Efekt był taki, że ‘żółto-czarni’ dość szybko przeszli do konkretów, obejmując wysokie prowadzenie 13-8 i wygrywając finalnie do 17. Brawo!

Bossman Team – BEemka Volley 1-2 (12-21; 18-21; 21-14)

W środowy wieczór padł ostatni niepokonany pierwszoligowy bastion. Mowa tu rzecz jasna o pierwszej porażce Bossmana, po której w pierwszej lidze nie ma już drużyny, bez porażki na koncie. Oj, to był naprawdę udany tydzień w wykonaniu BEemki Volley, która po pięciu punktach w dwóch spotkaniach, wskoczyła na piąte miejsce w ligowej tabeli. To, co jest jednak w naszym odczuciu ważniejsze to fakt, że wygrana z niepokonanym rywalem sprawi, że BEemka będzie czuła się w kolejnych spotkaniach bardzo mocna, a to z kolei daje +5 do umiejętności. Pierwszy set rywalizacji to prawdziwy pokaz mocy beniaminka rozgrywek, który zaskoczył swoich rywali dobrą zagrywką, po której objęli prowadzenie 8-4. Z czasem gracze Daniela Podgórskiego nie zwalniali tempa i widząc, że rywal nie jest zbyt dobrze dysponowany – cisnęli dalej. Po dwóch atakach Michała Ryńskiego było już 17-10 i stało się jasne, że to BEemka dojedzie do mety tej odsłony jako pierwsza (21-12). Środkowa partia wyglądała już inaczej. Precyzując – Bossman zaczął wreszcie grać na zdecydowanie wyższym poziomie. Dyspozycja BEemki w środowy wieczór była jednak tak dobra, że nawet wtedy kiedy nie szło i Bossman prowadził 14-11, BEemka nie spuszczała głów tylko robiła wszystko by odwrócić losy rywalizacji. Po chwili trudy te się opłaciły, BEemka wyrównała po 16, a następnie poszła za ciosem i po dwóch atakach w końcówce Macieja Rzepczyńskiego cieszyła się z wygrania meczu (21-18). Do podniesienia z parkietu pozostał jeszcze trzeci punkt. Ostatnia partia w meczu rozpoczęła się kapitalnie dla Bossmana, który po bloku Macieja Jaskólskiego, objął prowadzenie 8-3. W dalszej części seta zespół Jakuba Kłobuckiego trzymał swoich rywali na dystans i finalnie wygrali seta do 14. Mimo wszystko salę Ergo Arenę opuszczali w kiepskich nastrojach. Ich rywale – wręcz przeciwnie.

Zapowiedź – MATCHDAY #21

Środowa seria gier to kilka bardzo ciekawych spotkań. Po wczorajszym zwycięstwie, dość nieoczekiwanie do walki o grupę mistrzowską włączyła się ekipa Chilli Amigos, która dziś powalczy z BVT Gdańsk. O godzinie 21:00 dojdzie do dwóch bardzo ciekawych spotkań. W drugiej lidze Flota podejmie DNV VG, natomiast w pierwszej Bossman – BEemkę Volley.

Siatkersi – Aqua Volley

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Ależ nas Siatkersi zaskoczyli we wtorkowy wieczór. Team Macieja Tarulewicza podchodził do spotkania z drużyną Kryj Ryj w roli absolutnego ‘underdoga’. Nie ukrywamy, że nie dawaliśmy im zbyt dużej szansy na to, by w meczu zgarnęli choćby jeden punkt. Siatkersi mierzyli się bowiem z drużyną, która wciąż liczy się w walce o grupę mistrzowską i potencjalna wygrana za komplet punktów miała im w tym wyraźnie pomóc. Mimo nieciekawych predykcji dla graczy w jasnych strojach, wygrali oni pierwszego seta, czym dość mocno skomplikowali sytuacje swoim rywalom. Samo spotkanie pokazało jednak, że drużyny z ósmego miejsca w ligowej tabeli nie można lekceważyć. Z pewnością wezmą to sobie do serca gracze Aqua Volley, którzy w środę staną przed dużą szansą na to by wskoczyć na fotel lidera czwartoligowych rozgrywek. Oczywiście będzie to najprawdopodobniej bardzo krótkie ‘liderowanie’. Tuż po nich – o godzinie 20:00 swoje spotkanie rozegra również drużyna Kraken Team, która zmierzy się z Empire Spikes Back i najprawdopodobniej skończy się tam na komplecie punktów. Niemniej – Aqua Volley ma dziś ogromną szansę przypieczętować sobie grupę mistrzowską. Kilka sezonów w pierwszej lidze pokazywało bowiem, że do zagwarantowania sobie miejsca w czołowej piątce wystarczyło 16 punktów. Jeśli dziś team Mateusza Drężka sięgnie po pełną pulę to za kilka tygodni powalczy o medale i awans do trzeciej ligi. Jak widać – stawka spotkania jest bardzo wysoka.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

Czerepachy Volley – Tiger Team

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Trudno znaleźć inne zestawienie, w którym moglibyśmy w obecnym sezonie oglądać większą dysproporcję. Nie mówimy tu bynajmniej wyłącznie o trzeciej lidze – to jest bowiem oczywiste. Mowa o wszystkich czterech klasach rozgrywkowych. Nigdzie indziej takiego zestawienia nie znajdziemy. To jest oczywiste chyba dla wszystkich. Podczas, gdy Czerepachy Volley są już myślami w drugiej lidze, zespół ‘Tygrysów’ może powoli odpalać filmiki na YouTubie by podpatrzeć jak radzą sobie czwartoligowe ekipy. Jeśli bowiem nie wydarzy się cud, to Tiger spadnie za chwilę z hukiem do najniższej klasy rozgrywkowej. Kiedy spojrzymy sobie na statystyki z obecnego sezonu to zobaczymy przepaść:

Punkty w tabeli: Czerepachy 18, Tiger 0

Błędy na mecz: Czerepachy 18,5, Tiger 23,29

Ataki na mecz: Czerepachy 31,1, Tiger 22,1

Bloki na mecz: Czerepachy 7, Tiger 2,57

Asy serwisowe: Czerepachy 7,33, Tiger 2,71

Ataki rywali na mecz: Czerepachy 17,8, Tiger 33,14

Bloki rywali na mecz: Czerepachy 2,67, Tiger 4,43

Asy serwisowe rywali na mecz: Czerepachy 1,5, Tiger 3,43

W przytoczonych tylko statystykach mamy 8-0 dla ‘Żółwi’. Czy znajdujemy choć maleńką szansę dla ‘Tygrysów’ na korzystny wynik? Absolutnie nie.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

BVT Gdańsk – Chilli Amigos

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Tak jak pisaliśmy w podsumowaniu wczorajszego spotkania – Chilli Amigos zmieniło się nie do poznania. Po serii nieudanych spotkań gracze Grzegorza Walukiewicza prezentują się już zdecydowanie inaczej – lepiej. To, że team w czerwonych barwach widać było już w kilku spotkaniach kończących niechlubną serię. ‘Papryczki’ prezentowały się wówczas już naprawdę solidnie i do pełni szczęścia – brakowało im wyłącznie przełamania. To przyszło w meczu z drużyną Kryj Ryj, które Chilli Amigos wygrało 2-1. W naszym odczuciu wygrana pozwoliła ‘Amigos’ uwierzyć w to, że ich przygoda w SL3 może mieć jeszcze sporo dobrych spotkań. Do takich zaliczymy na pewno spotkanie z Hapag-Lloyd. Choć spodziewaliśmy się, że Chilli będą faworytem starcia to uznaliśmy jednak, że w meczu dojdzie do podziału punktów, a już na pewno, że nie będzie to dla nich tak łatwe spotkanie. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna i po przekonującym tryumfie Chilli wskoczyło szóste miejsce w tabeli i wciąż ma realną szansę na grupę mistrzowską, co do niedawna brzmiało jak niezbyt udany żart. Aby tak się jednak stało – Chilli musi wygrać środowe starcie z BVT Gdańsk. O to nie będzie bynajmniej łatwo. W naszym odczuciu to ‘Bobry’ są faworytem spotkania i dużo wskazuje na to, że w dzisiejszym spotkaniu przerwą serię trzech porażek z rzędu.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Speednet – Szach-Mat

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Po chwilowej zadyszce i porażce z Bossmanem (1-2), Speednet wrócił w ostatnim czasie na ‘zwycięską ścieżkę’. Choć team ‘Programistów’ nie miał łatwego zadania z BEemką Volley, to ostatecznie zgarnął dwa punkty w meczu i do środowego spotkania podchodzą jako czwarta drużyna w ligowej tabeli. Choć na pierwszy rzut oka taki wynik nie jest zbyt imponujący, to warto zwrócić uwagę na fakt, że spośród wszystkich drużyn, które wyprzedzają ich w tabeli to właśnie Speednet rozegrał najmniejszą liczbę spotkań. Ba – gdyby w dwóch nadchodzących spotkaniach, team Łukasza Żurawskiego zgarnął komplet punktów to zrównaliby się liczbą punktów z rewelacją obecnego sezonu – ekipą AiP. O to nie będzie jednak łatwo. Speednet w środowy wieczór zmierzy się z Szach-Matem, który w obecnym sezonie już kilka razy udowodnił jak niewygodnym rywalem bywa. Na ‘rozkładzie Szachistów’ mamy dla przykładu aktualnego Mistrza SL3 – Merkurego czy groźną BEemkę Volley. Nawet, jeśli Szach-Mat przegrywał, to i tak zdobywał jedno oczko. W sześciu rozegranych meczach w sezonie Jesień’24 – Szach-Mat aż w pięciu przypadkach zdobywał co najmniej jeden punkt. Sztuka ta drużynie Dawida Kołodzieja nie udała się tylko raz, w konfrontacji z Bossmanem. Do końca rundy zasadniczej, poza meczem ze Speednetem, Szach-Mat ma jeszcze mecze z Eko-Hurtem oraz CTO Volley. Choć nie będzie łatwo to wciąż mają realną szansę na grupę mistrzowską. Aby tak się jednak stało, przydałoby się dziś wieczorem zapunktować.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Czerepachy Volley – Oliwa Team

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Wiemy, że w siatkówce nic nie jest pewne i wszystko się może zdarzyć. W tym przypadku jest jednak nieco inaczej. Gdyby ktoś przyszedł do nas z następującym układem: jeśli Czerepachy wygrają za komplet punktów to Redakcja dostaje 5zł. Jeśli zaś przegra to dajemy sobie uciąć rękę, to wiecie co? Weszlibyśmy w ten zakład bez wahania. Wiemy, że nagroda nie jest zbyt okazała w stosunku do ryzyka, które ponosimy. W naszym jednak odczuciu byłoby to podniesienie 5zł z ziemi, co zrobiłby chyba każdy z nas. W naszym odczuciu nie ma takiej opcji, że czy to Tiger czy Oliwa Team będą w stanie powstrzymać rozpędzoną maszynę Dawida Gałki. Przy okazji wcześniejszej zapowiedzi podkreślaliśmy jak gigantyczna różnica jest pomiędzy nimi a ostatnią ekipą w ligowej tabeli. Nie będziemy teraz przytaczać tych wszystkich statystyk w odniesieniu do Oliwy – musicie zaufać nam na słowo – tu również jest 8-0 dla ‘Żółwi’. Choć jesteśmy przekonani, że i tym razem Czerepachy zgarną komplet oczek, to jednak Oliwa zaprezentuje się na tle potężnej drużyny nieco lepiej. W ostatnim czasie team Adama Wyrzykowskiego sparował chociażby z Bossmanem Team, który aktualnie znajduje się w samym czubie pierwszoligowej układanki. Oczywiście sparingi a liga to dwie zupełnie inne sprawy, aczkolwiek nie wydaje nam się, że Oliwa podejdzie do spotkania ze zwieszonymi głowami. Niemniej bardzo dużo wskazuje na to, że po meczu team ‘z serca Gdańska’ będzie miał na swoim koncie osiem rozegranych spotkań i tylko dziewięć punktów. To oznaczać będzie z kolei, że wciąż przed oczami będą mieli wizję potencjalnego spadku z trzeciej ligi, co biorąc pod uwagę potencjał drużyny, byłoby bardzo dużym zaskoczeniem.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Kraken Team – Empire Spikes Back

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Trudne chwile przeżywają aktualnie gracze Empire Spikes Back. Sam ‘dołek’ jest tym bardziej trudny, że zaczęło się przecież tak pięknie. Przypomnijmy, że na inaugurację sezonu Jesień’24, nowa drużyna w ligowej stawce wygrała z Siatkersami i wówczas chyba nikt nie spodziewał się jak kręta i wyboista będzie ich dalsza droga. Kolejne mecze z BVT, Hapag-Lloyd, Craftveną, Kryj Ryj czy ostatnio Aqua Volley kończyły się porażkami. Dla drużyny Grzegorza Grabarskiego jest to tym bardziej przykre, że z wymienionej listy było kilka drużyn, z którymi aż prosiło się o wygraną. Niestety dla nich znajdujemy jeszcze co najmniej dwie niepokojące sprawy. Pierwszą jest z pewnością to, że ESB ma do rozegrania w rundzie zasadniczej trzy bardzo trudne spotkania: środowe z liderem (Kraken Team), Bruxelą Wear (która jest już o włos od zapewnienia sobie miejsca w top5) oraz Chilli Amigos (którzy się wreszcie przebudzili). Drugą nieciekawą wiadomością jest to, że w kilku ostatnich przegranych meczach forma ESB nie wyglądała zbyt dobrze i z całą pewnością team ‘Imperatorów’ zanotował pod tym kątem ‘zjazd’. Jeśli chodzi o ich środowych rywali – Kraken Team, to owszem, w kilku spotkaniach team Roberta Skwiercza może i nie zachwycał. Na koniec dnia to wszystko nie ma aż tak dużego znaczenia, bo jeśli spojrzymy sobie na tabelę to zobaczymy, że Kraken:

  1. Jest liderem czwartej ligi
  2. Nie przegrał jeszcze spotkania

Cóż. Nie sądzimy, aby to po spotkaniu z ESB miałoby się zmienić. Stawiamy na komplet punktów graczy w granatowych barwach.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Tufi Team – Fux Pępowo

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Chyba nikt nie ma już wątpliwości. Zespół Mateusza Woźniaka obrał kurs w kierunku pierwszej ligi. Po poprzednim tygodniu, w którym ‘Tuffiki’ nadrabiali ligowe zaległości i rozegrali dwa spotkania, wskoczyli na fotel lidera drugiej klasy rozgrywkowej. Wpływ na taki stan rzeczy miały dwie wygrane po trzy-zero, a pamiętamy doskonale z przeszłości, że to normą w przeszłości nie było. Jeśli spojrzymy historycznie, Tufi mając rywala w garści bardzo często się nad nimi finalnie litowali i nie potrafili wygrać za pełną pulę. W rezultacie to miało swoje konsekwencje na koniec sezonu, gdy punktów niekiedy brakowało. W drodze do pierwszej ligi ex-pierwszoligowca czekają jeszcze pojedynki z 22 BLT Malbork, Flotą Active Team, Flotą TGD Team, Hydrą Volleyball Team, Speednetem 2, DNV VG oraz właśnie z Fuxem Pępowo. Choć bardzo dużo wskazuje na to, że będziemy świadkami powrotu do pierwszej ligi, to z pewnością nie będzie to łatwe zadanie. Sądzimy, że już z Fuxem komplet punktów nie jest przesądzony. Owszem, Tufi Team pozostają faworytem meczu, ale gracze z Pępowa z pewnością nie oddadzą meczu bez walki. Wydaje się, że aktualnie największym problemem zespołu Andrzeja Pipki jest brak stabilizacji. ‘Koniczynki’ potrafią z jednej strony zagrać naprawdę dobry mecz, po którym sądzimy, że top5 jest realne, a z drugiej strony potrafią przejść obok spotkania i pozostawić po sobie bardzo słabe wrażenie. Jaki jest nasz typ? Choć Tufi Team nie uniknie problemów (rzecz jasna w drugim secie, który zakończy się na przewagi), to finalnie zgarną komplet oczek.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Flota Active Team – DNV VG

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Jesteśmy przekonani, że gdybyśmy przed sezonem zrobili ankietę wśród drużyn drugoligowych to przedstawiciele większości z nich wskazaliby Flotę oraz DNV VG jako jednych z głównych faworytów do awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Drużyna ‘żółto-czarnych’ blisko realizacji celu była już w poprzednim sezonie. Finalnie, niezbyt udana końcówka sezonu sprawiła jednak, że DNV VG musiał obejść się smakiem. Jeśli spojrzymy na liczbę zwycięstw oraz porażek trzykrotnych Mistrzów SL3, to teoretycznie wszystko się zgadza. ‘Żółto-czarni’ wygrali bowiem 5 z 6 spotkań, a to przecież bilans bardzo dobry. Problemy zaczynają się w momencie, kiedy spojrzymy na dorobek punktowy drużyny, bo w sześciu meczach Volley zgromadził zaledwie 10 oczek. Wszystko za sprawą faktu, że ani razu spośród pięciu zwycięstw nie udało im się wygrać za komplet punktów. Dodatkowo, kiedy przegrywali, to w stosunku 0-3. Potencjalnym problemem Volleya jest również terminarz rozgrywek. Wydaje się, że teoretycznie łatwiejszy terminarz już za nimi. Przed z kolei sporo potencjalnie bardzo trudnych spotkań. Rywalizacja z Flotą Active Team wydaje się jedną z nich. Choć w skali szkolnej obecne występy ocenilibyśmy na cztery minus, to nie zmienia to postaci rzeczy, że wciąż mówimy o drużynie, która:

  1. jest spadkowiczem z pierwszej ligi
  2. wciąż ma realne szansę na awans

Jedno zdaje się być pewne. Drużyna, która przegra wieczorne spotkanie bardzo skomplikuje sobie drogę do pierwszej ligi.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Bossman Team – BEemka Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Po wtorkowej serii gier sytuacja w pierwszej lidze stała się jeszcze bardziej skomplikowana. Komplet punktów BEemki sprawił bowiem, że team Daniela Podgórskiego zrównał się liczbą oczek z piątym Merkurym i jest bardzo bliski grupy mistrzowskiej. Wszystko wskazuje jednak na to, że na pięć wolnych miejsc w grupie drużyn walczących o medale, mamy…siedmiu kandydatów. Wiemy, że brzmi to jak banał, ale patrząc na to jakich rywali mają poszczególne drużyny do końca rundy zasadniczej, napiszemy tyle, że emocji z pewnością nie zabraknie. Wszystko wskazuje na to, że spośród całej pierwszoligowej stawki – zdecydowanie w najlepszym położeniu znajdują się gracze Bossmana, którzy pozostają jedyną drużyną w pierwszej lidze, która jak do tej pory nie przegrała jeszcze spotkania. Dodatkowo do środowego starcia, team Jakuba Kłobuckiego będzie podchodził z fotela wicelidera rozgrywek. Dla Bossmana jest to tym bardziej dobra wiadomość, że to właśnie oni rozegrali najmniejszą liczbę spotkań w całej pierwszej lidze. Jeśli dziś wygrają za komplet punktów to zrównają się z AIP, a w zanadrzu będą mieli dodatkowe spotkanie. O wspomniane trzy oczka nie będzie bynajmniej łatwo. Owszem – Bossman pozostaje faworytem, ale w naszym odczuciu podział punktów jest najbardziej prawdopodobną opcją. O tym czy tak będzie, przekonamy się za kilka godzin.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

MATCHDAY #20

Za nami wtorkowa seria gier, w której na zwycięskie tory wróciła Osada Truso. Ponadto w trzeciej lidze po raz kolejny z dobrej strony pokazała się ekipa Kraken, która wskoczyła na czwarte miejsce w ligowej tabeli. W ‘meczu dnia’, Speednet 2 okazał się mocniejszy od Złomowca Gdańsk. Zapraszamy na podsumowanie!

Inter Marine Masters – Maritex 2-1 (21-17; 15-21; 21-16)

Wtorkowy wieczór był dla ‘Mastersów’ dniem szczególnym. Potencjalne dwie wygrane za komplet punktów utrzymywałyby ich bowiem w samym czubie ligowej tabeli. Mecz był również arcyważny dla Maritexu, który owszem – wygrał ostatnio mecz, ale wciąż pozostawał w niekorzystnym położeniu. Faworytem w naszych oczach był team Andrzeja Masiaka i ze swojej roli przynajmniej w pierwszym secie spisał się bez zarzutu. Po dwóch atakach Tomasza Kowalewskiego w środkowej fazie seta, ‘Mastersi’ objęli prowadzenie 12-8. Maritex w dalszej części nie dał sobie szans na dogonienie rywali. Kiedy mieli bowiem ku temu dobrą okazję – najczęściej atakowali po outach i finalnie przegrali tę partię do 17. Środkowa odsłona to zupełnie inna historia. Po bardzo dobrym fragmencie Rafała Siduna, Maritex rozpoczął partię od prowadzenia 8-4. Kiedy po ataku Wiktora Chełmińskiego, ‘Mastersi’ zniwelowali stratę do jednego oczka (9-8), byliśmy przekonani, że aktualnie grany jest scenariusz, który w obecnym sezonie oglądaliśmy już kilka razy. Precyzując – skuteczne gonienie wyniku przez team w biało-czerwonych barwach. Tym razem było jednak inaczej, bo po chwilowej drzemce gracze Michała Pietrasika za sprawą ataków księdza Strzały oraz wspomnianego wcześniej Rafała Siduna, przypieczętowali wygraną do 15. Ostatni set rywalizacji należał już do faworyta spotkania. Gracze Andrzeja Masiaka wypracowali sobie na półmetku czteropunktową zaliczkę (12-8), która pozwoliła im na spokojną i bezpieczną końcówkę spotkania (21-16).

Kryj Ryj – Siatkersi 2-1 (16-21; 21-13; 21-14)

Do spotkania z Siatkersami gracze Ryszarda Rakowicza podchodzili po dość niespodziewanej porażce z Chilli Amigos. Plan na wtorkowy wieczór był zatem tylko jeden – komplet punktów. Ten miał w oczywisty sposób przybliżyć drużynę do grupy mistrzowskiej czwartej ligi. Cóż – jest wygrana, ale nie za komplet punktów. W związku z tym nastroje również nie są szampańskie. Pierwszy set rywalizacji to proszę wybaczyć – niezbyt dobra siatkówka z obu stron. Choć trudno w to uwierzyć – do stanu 9-6 dla Siatkersów, obie drużyny zanotowały po zaledwie jednym punkcie własnym:

– Maciej Tarulewicz (Siatkersi) na 2-2

– Daniel Szydłak (Kryj Ryj) na 7-6

Niebywałe. Co ciekawe – dalsza część seta nie była o wiele lepsza, liczba ataków w aut wołała o pomstę do nieba. Na Boga. Gdyby ktoś skazał nas na śmierć i dał nam ‘ostatnie życzenie’, poprosilibyśmy o to, by strzelali gracze Kryj Ryj. Wówczas mielibyśmy pewność, że nie spadnie nam włos z głowy. Nie chcemy tu oczywiście deprecjonować wyniku Siatkersów – wygranej się przecież nie spodziewaliśmy, więc tu – ogromne brawa dla drużyny, która raz, że popełniała zdecydowanie mniej błędów, a dwa – wymuszała je u rywala. Ostatecznie team Maćka Tarulewicza zasłużenie wygrał tę partię do 16. W drugim secie rywalizacji coś przeskoczyło w głowach ‘Mordeczek’. Ich gra wyglądała już zupełnie inaczej. Zdecydowanie lepiej wyglądało już rozegranie i precyzja ataków (10-5). W dalszej części po atakach Daniela Szydłaka, Kryj Ryj prowadził 19-9 i po chwili doprowadził do wyrównania (21-15). Kiedy po asie serwisowym Jonasza Bullera, Kryj Ryj prowadził w trzecim secie 14-7, uznaliśmy, że za chwilę sędzia zagwiżdże po raz ostatni. Pięć kolejnych ataków w out z rzędu sprawiło, że po chwili mieliśmy wynik 14-12 i perspektywę ciekawej końcówki. Po chwili ‘Mordeczki’ zamknęły jednak tę partię definitywnie, wygrywając do 14.

Kraken – Port Gdańsk 3-0 (21-13; 21-13; 21-18)

Gracze Portu Gdańsk, którzy czytali przedmeczowe zapowiedzi mogli przecierać oczy ze zdumienia. We wspomnianym tekście wypowiedzieliśmy się bowiem dość jednoznacznie, że faworytem spotkania będą gracze Jurija Charczuka. Zdziwienie ‘Portowców’ mogło wynikać z tego, że w poprzednim sezonie w jednym ze spotkań to Port okazał się mocniejszy. Czemu mając aktualnie dobrą formę, miałoby być inaczej? Ano dlatego, że w naszym odczuciu Kraken ma jeszcze lepszą i są bardzo poważnym kandydatem do podium rozgrywek. To ‘Bestia’ udowodniła już na samym początku spotkania, gdy po trio Dmytro Moroziuka (atak, as, blok), wysunęli się na prowadzenie 11-7. To, co rzuciło się w dalszej części w oczy to fakt, że w naszym odczuciu Kraken ‘nie naciskał’ zbyt mocno zagrywką, która i tak sprawiała ekipie ‘z doków’ potężne kłopoty. Dość powiedzieć, że w całym meczu Kraken miał aż 10 asów! Wracając jednak do pierwszego seta, kiedy graczom Arkadiusza Sojko udało się przyjąć to po chwili i tak punkt trafiał na konto przeciwników, bowiem Port nad wyraz często bił po outach (21-13). Środkowa odsłona rozpoczęła się świetnie dla ekipy ‘z doków’. Po kilku atakach absolutnie najlepszego gracza Portu w tym spotkaniu – Pawła Dobrzenieckiego, ci dość nieoczekiwanie wysunęli się na prowadzenie 9-5. Po chwili jednak ‘wszystko wróciło do normy’ i po kolejnej serii Dmytro Moroziuka, Kraken wysunął się na prowadzenie 12-10, które z czasem jeszcze powiększył, wygrywając finalnie do 13. Ostatnia odsłona nie dawała nadziei na jakieś większe emocje. Faworyzowany Kraken prowadził w końcówce 18-12. Po chwili nie wykończył jednak rywala tylko dał mu się nieco rozkręcić. Przewaga zespołu zza wschodniej granicy była jednak tak duża, że nie dało się tego roztrwonić (21-18).

Inter Marine Masters – MiszMasz 2-1 (21-11; 19-21; 21-13)

Ledwo w zapowiedziach czy magazynie zdążyliśmy pochwalić Inter Marine Masters, a ci – wrócili do starych nawyków. O czym mowa? Ano o tym, że będąc lepiej dysponowanym, dwa razy dali sobie odebrać punkt. Najpierw z Maritexem, a na deser z MiszMaszem. Żeby na koniec sezonu Redakcja nie musiała powiedzieć: ‘A nie mówiłem?’ Co ciekawe – tuż przed rozpoczęciem spotkania zastanawialiśmy się czy MiszMasz nie będzie przypadkiem grał w…czwórkę. Ostatecznie przed pierwszym gwizdkiem sędziego dotarło dwóch zawodników, a w trakcie pierwszego seta – kolejny z nich. W takich warunkach nie można mówić jednak o koncentracji. Nie wiemy czy miało to wpływ, ale w pierwszym secie MiszMasz prezentował się naprawdę miernie. Początek spotkania rozpoczął się od stanu…12-3 dla ‘Mastersów’. Kiedy wszystko wskazywało na to, że w meczu dojdzie do największej ‘rzezi’ w obecnym sezonie w trzeciej lidze, MiszMasz zdołał się nieco ogarnąć, zdobył 11 oczek i w konsekwencji uniknął również kompromitacji. Na ten moment absolutnie nic nie wskazywało jednak na to, że gracze Michała Grymuzy mogą wygrać środkową partię. Po chwili przypomniało nam się jednak, że stare porzekadło: ‘trzecia liga, styl życia’ nie wzięło się znikąd. Po tym jak do składu dołączył Ernest Kurys, MiszMasz przeorganizował swoją grę i wreszcie zaczęło to wyglądać tak jak powinno w każdym meczu. Był to pokaz tego, że warto przychodzić na mecze w co najmniej siedmiu zawodników, co przecież normą w MiszMaszu od dawna nie jest. Tak czy siak, środkowa odsłona to wyrównana partia, która zaprowadziła nas do stanu po 9. Od połowy seta MiszMasz po świetnej zagrywce Michała Grymuzy, wysunął się na prowadzenie 14-9. W dalszej części Inter Marine w swoim zwyczaju zaczęło gonić i sztuka ta, prawie im się końcówce udała (19-19). Ostatnie słowo w secie należało jednak do ex-drugoligowców, którzy po ataku Mateusza Berbeki, wygrali seta do 19. Niekorzystny wynik z środkowej partii ‘podrażnił’ graczy w biało-czerwonych strojach. Po wyrównanej pierwszej części seta (10-10), gracze Andrzeja Masiaka podkręcili tempo i finalnie wygrali seta do 13, a cały mecz 2-1.

Speednet 2 – Złomowiec Gdańsk 2-1 (18-21; 22-20; 21-16)

Słyszeliście o typku, który w loterii Buddy wygrał apartament w Zakopanem plus furkę? To teraz wyobraźcie sobie jego radość (po wygranej) oraz dezorientacje, wkurzenie, rozczarowanie, rozżalenie oraz wyparcie po tym jak się okazało, że najprawdopodobniej – gówno z tego będzie. Czemu o tym piszemy? Ano dlatego, że przez bardzo długi czas wydawało się, że to Złomowiec Gdańsk wygra spotkanie. Ich komfortowa sytuacja trwała do końcówki drugiego seta, który dawałby im wygraną w meczu. Zanim o środkowej partii – słówko o tym, co działo się w pierwszym secie. Pierwsza część partii to wyrównana gra (10-10 -> 14-14). W dalszej części bardzo dobrze zaprezentował się libero Złomowca – Kacper Karasiński, który obronił kilka piłek, po których ‘Złomki’ wyszli na prowadzenie i wygrali do 18. Środkowa odsłona to wyraźna przewaga graczy Witolda Klimasa, którzy na przestrzeni seta prowadzili 10-5, a następnie 17-13. Nawiązując do początku podsumowania – kiedy już cieszyli się z wygranej, Speednet zaprezentował w końcówce świetną i skuteczną grę. Dodatkowo nie popełniał w zasadzie błędów, czego nie można powiedzieć o Złomowcu. Efekt? Gra na przewagi, zakończona happy-endem ‘Programistów’ (22-20). Ostatnia odsłona ułożyła się dla Speednetu idealnie. Choć na początku przegrywali 1-4, to z czasem Złomowiec kompletnie stanął, co w połączeniu ze świetną grą Speednetu mogło przynieść tylko jeden efekt – prowadzenie ‘Programistów’ 11-7. W dalszej części seta gracze Witolda Klimasa próbowali jeszcze odwrócić losy rywalizacji, ale Speednet nie dał już sobie zrobić krzywdy (21-16).

Osada Truso – BL Volley 3-0 (21-18; 21-13; 21-15)

Po wtorkowej serii gier będący już w szatni gracze Osady Truso zadali nam pytanie, czy dzisiaj ich gra wyglądała już lepiej niż w poprzednich spotkaniach, w których team z Elbląga nie uniknął krytyki. Choć odpowiedzieliśmy już na gorąco, to powtórzymy. Tak, we wtorek było znacznie lepiej, czego dowodem jest sześć punktów i odzyskany fotel lidera. Największy opór gracze BL stawili w pierwszym secie rywalizacji. Na półmetku seta było bowiem po 10. Po problemach BL Volley w przyjęciu, gracze z Elbląga odskoczyli rywalom na cztery punkty (15-11) i choć z czasem przewaga ta się zmieniała to finalnie ‘Osadnicy’ wygrali pierwszą partię do 18. Niestety dla widowiska – to by było tyle z wyrównanego spotkania. W środkowej odsłonie Osada prowadziła 12-7 i choć po kilku bardzo dobrych zagrywkach rozgrywającego – Adama Czapnika, BL zniwelowało stratę do dwóch oczek (12-10,) to dalsza część seta przebiegała już pod dyktando graczy z Elbląga (21-13). Ostatni set zapowiadał się dość obiecująco. Po ataku środkowego – Damiana Skrzęty, przewaga ‘Osadników’ wynosiła zaledwie jeden punkt (9-8). Dalsza część seta to jednak wyraźna przewaga faworyzowanej drużyny, która po punktach Dawida Strzyżewskiego czy Grzegorza Myślińskiego, prowadziła już 17-10 i po chwili cieszyła się z kompletu oczek.

Chilli Amigos – Hapag-Lloyd 3-0 (21-8; 21-9; 21-11)

Całe Chilli Amigos. Najpierw łapią serię czternastu porażek z rzędu, a teraz jak gdyby nigdy nic – wygrywają drugi meczyk w przeciągu kilku dni, wskakują na szóste miejsce w ligowej tabeli i mają realną szansę na grupę mistrzowską. Czy nie brzmi to jak szaleństwo? Jeśli chodzi o sam mecz z ‘Logistykami’ to myśleliśmy, że spotkanie przyjmie ‘inny charakter’. W typerze wskazywaliśmy na to, że ‘Pomarańczowi’ pójdą za ciosem i pokusza się o piąty punkt w sezonie Jesień’24. Cóż – we wtorkowy wieczór nie byli tego nawet blisko. Ba – byli cholernie daleko. ‘Amigos’ narzucili swoje warunki gry od pierwszego gwizdka sędziego i po kilku atakach grającego z konieczności na lewym skrzydle – Pawła Kalety, objęli prowadzenie 9-4. To, co rzucało się w oczy w dalszej części to doświadczenie ‘Amigos’, którzy bardzo skutecznie obijali nieźle ustawiony blok rywali i finalnie wygrali wysoko do 8. Środkowa odsłona rozpoczęła się od…9 błędów obu drużyn, które zaprowadziły nas do stanu 7-2 dla Chilli Amigos. Zdecydowanie więcej jakości (tylko po stronie Amigos) widzieliśmy w drugiej części seta, w której Chilli co rusz wyprowadzało akcje, wygrywając do 9. Ostatni set rozpoczął się lepiej dla Hapag-Lloyd, którzy po asie serwisowym Mateusza Siwko oraz dwóch błędach rywali, objęli prowadzenie 6-4. Z czasem wszystko wróciło jednak do normy i po kilku atakach Macieja Wąsickiego, mieliśmy już 14-7, co było jednoznaczne z końcem jakichkolwiek emocji (21-11). Te będą bez wątpienia w dzisiejszej rywalizacji z BVT Gdańsk.

BEemka Volley – Staltest Pomorze 3-0 (21-13; 21-14; 21-15)

Po ubiegłotygodniowym premierowym punkcie Staltestu, zastanawialiśmy się czy drużyna Arkadiusza Kozłowskiego pokusi się we wtorek o drugi punkt do ligowej tabeli. Choć nie wykluczaliśmy takiego scenariusza, to jednak nie zadrżała nam ręka podczas oddawania typu na 3-0 dla BEemki. Już na początku spotkania po punktach, a jakże – środkowych, BEemka objęła prowadzenie 9-4. W dalszej części seta było już 16-8 i stało się jasne, że BEemce włos z głowy już nie spadnie (21-13). Środkowa odsłona nie przyniosła żadnych zmian. Staltest nadal nie prezentował zbyt dobrego poziomu i nie był w stanie nawiązać skutecznej walki z rywalami. Ataki w out, kiwki we własne pole, błędy w komunikacji. Moglibyśmy wymieniać tak jeszcze długo. BEemka na zaciągniętym hamulcu ręcznym na półmetku seta prowadziła tylko jednym punktem (11-10). Z czasem team Daniela Podgórskiego podkręcił jednak tempo i finalnie wygrał partię do 14. Trzeci set to kwintesencja mentalu Staltestu. Po dwóch błędach Bossmana w środkowej strefie, to gracze Arkadiusza Kozłowskiego objęli prowadzenie 10-9. Mimo, że w naszym odczuciu Staltest miał szanse wykorzystać rozluźnienie rywali i wygrać seta, to w dalszej części grał ze zwieszonymi głowami, bez jakiejkolwiek wiary w pozytywne zakończenie. Brakowało tego, co oglądaliśmy chociażby w meczu z Eko-Hurtem. W BEemce wręcz przeciwnie. Po przespanym początku, drużyna Daniela Podgórskiego zareagowała w najlepszy możliwy sposób. Po wykorzystanym czasie, na parkiet wróciła odmieniona drużyna, która wygrała partię do 15, a cały mecz 3-0. Dzięki zwycięstwu BEemka awansowała na szóste miejsce w ligowej tabeli i wciąż ma bardzo duże szanse na grupę mistrzowską.

Osada Truso – ACTIVNI Gdańsk 3-0 (21-14; 21-15; 21-14)

Po pewnej wygranej za komplet punktów z BL Volley, Osada Truso przystępowała do zadania teoretycznie nieco łatwiejszego. Ich rywalem była bowiem ekipa ACTIVNYCH Gdańsk, która nie jest w stanie nawiązać do dobrych wyników z poprzedniego sezonu. Cóż, we wtorkowy wieczór również nie była i mecz zakończył się zgodnie z zapowiedziami, pewną wygraną ‘Osadników’ za komplet oczek. Mimo, że brak punktu nie pomaga w żaden sposób ACTIVNYM w kontekście walki o utrzymanie to należy podkreślić, że ‘były momenty’. Były też stare grzechy. ACTIVNI tym razem dali swoim rywalom zdobyć aż 10 asów serwisowych. Mimo to, team Artura Kurkowskiego do połowy pierwszego seta radził sobie naprawdę nieźle i nie odstępował rywala na krok (10-10). Z czasem zaczęli oni popełniać więcej błędów i finał był taki, że Osada odjechała wygrywając do 14. Drugi set wyglądał nieco inaczej. Już na początku zespół Kacpra Bielińskiego wypracował sobie bardzo pokaźną zaliczkę, którą z czasem jeszcze powiększał. Był to fragment, w którym ACTIVNI popełniali mnóstwo prostych błędów (18-9). Choć zapowiadało się na demolkę, w końcówce gracze Artura Kurtkowskiego podreperowali nieco dorobek punktowy (21-15), co i tak sprawiało, że przegrali piąty mecz w sezonie. Jakieś pozytywy? Ano takie, że w czwartej lidze, do której ACTIVNI nieuchronnie zmierzają, będą rywalizować z ekipą o wdzięcznej nazwie: Kryj Ryj. Być może ACTIVNI podpatrzą pewne rzeczy od kolegów, a to sprawi, że unikną sytuacji jak tej z początku trzeciego seta. Kończąc jednak żarty – sytuacja z początku trzeciego seta wyglądała naprawdę groźnie. Po bardzo mocnym ataku środkowego – Marka Romanowskiego, rozgrywający ACTIVNYCH dostał piłką w twarz i do gry zawodnicy obu drużyn wrócili po dłuższej chwili (9-2). Wspomniana sytuacja nie miała jednak wpływu na dalszy przebieg i po chwili gracze z Elbląga cieszyli się z kompletu punktów, który zbliżył ich do drugiej ligi.

Zapowiedź – MATCHDAY #20

Rozpoczynamy intensywny tydzień rozgrywek, w którym dojdzie do 27 spotkań. Dziewięć z nich zostanie rozegranych dziś wieczorem. Kolejne dwa spotkania rozegra dziś ekipa Osada Truso, która zmierzy się z BL Volley oraz przeżywająca kryzys drużyną ACTIVNYCH Gdańsk. Dość ciekawie zapowiada się również starcie w czwartej lidze, w której Chilli Amigos zmierzy się z Hapag-Lloyd. Zapraszamy na zapowiedź!

Inter Marine Masters – Maritex

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Gracze Inter Marine Masters nie zwalniają tempa. W obecnej kampanii zespół Andrzeja Masiaka rozegrał sześć spotkań, w których aż pięć razy schodził z parkietu ‘z tarczą’. Jedyna porażka, której zaznali ‘Mastersi’ to pojedynek z Czerepachami Volley. Choć z absolutnym i niekwestionowanym pretendentem do tytułu mistrzowskiego, ‘Mastersi’ przegrali 0-3, to trzeba przyznać, że z dotychczasowych rywali ‘Żółwi’ to gracze w białych strojach zaprezentowali się najlepiej. To, co odróżnia aktualne Inter Marine od tego, co pamiętamy w poprzednim sezonie to fakt, że gracze w białych trykotach ‘nauczyli się’ w ostatnim czasie dobijać chwiejącego się rywala. W przeszłości pamiętamy bowiem doskonale, że Inter Marine wyjątkowo lubił dzielić się punktami z rywalami i w konsekwencji poprzedni sezon skończyli na niskim – siódmym miejscu. Aktualnie bardzo dużo znaków na niebie i ziemi wskazuje na to, że tym razem będzie lepiej. Wtorkowym rywalem ‘Mastersów’ będzie ekipa Maritexu, którą jeszcze do niedawna mogliśmy oglądać na drugoligowych parkietach. Sezon Wiosna’24 okazał się jednak bardzo dużym rozczarowaniem, którego zwieńczeniem był spadek z hukiem do trzeciej ligi. Maritex jest modelowym przykładem na to, że często po spadku do niższej ligi, problemy się nie kończą, a dopiero zaczynają. Te zdają się być bardzo poważne. Na półmetku ligowych zmagań utrzymanie Maritexu w trzeciej lidze wciąż jest sprawą dyskusyjną. Niebywałe. 

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Kryj Ryj – Siatkersi

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

W związku z kontuzją Michała Niewiadomskiego, której ten nabawił się w meczu z Kraken Team, zespół Siatkersów poprosił o wolne w tygodniu 7-13 października. W związku z tym, po raz ostatni Siatkersów w SL3 widzieliśmy dwa tygodnie temu w meczu z Hapag-Lloyd. Wspomniane spotkanie, do którego doszło 30 września zakończyło się zwycięstwem drużyny Macieja Tarulewicza po podziale punktów. We wtorkowy wieczór team w białych strojach czeka jednak zdecydowanie trudniejsze wyzwanie. Ich rywalem będzie bowiem ekipa Kryj Ryj, która zrobi wszystko by zmazać plamę po spotkaniu z ubiegłego tygodnia, w którym niespodziewanie przegrali z Chilli Amigos. Do wspomnianego meczu Kryj Ryj zdawał się być niemal pewniakiem do grupy mistrzowskiej. Po porażce 1-2, droga do czołowej piątki czwartej ligi się jednak wydłużyła. Tak jak jednak w szkole – każdy ma szansę na rehabilitację. Jeśli Kryj Ryj wygra wtorkowe spotkanie to będzie już bardzo blisko realizacji celu. Bez wątpienia są oni wyraźnym faworytem. Gdzie powinni upatrywać swoich szans Siatkersi? Z pewnością w powrocie wspomnianego lidera. Kiedy spojrzymy na szczegółowe statystyki z obecnego sezonu to dostrzeżemy, że Siatkersi popełniają mniej błędów własnych niż ‘Mordeczki’. Dodatkowo zdobywają oni więcej punktów po zagrywce. Cała reszta statystyk to wyraźna przewaga Kryj Ryj, którzy nie powinni mieć problemu z wygraniem meczu.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Kraken – Port Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Uff, najgorsze wydaje się być już za Portem Gdańsk. Zespół Arkadiusza Sojko rozegrał już mecze z Osadą Truso czy ostatnio z Czerepachami Volley. Choć do tej pory nie rozpieszczaliśmy ‘Portowców’ z terminarzem to zespół ‘z doków’ znajduje się w ligowej tabeli na wysokim, siódmym miejscu. Patrząc historycznie, do utrzymania w 14 drużynowej lidze (drugiej) wystarczało 13-14 punktów. To oznacza z kolei, że Port Gdańsk musi zdobyć cztery oczka w siedmiu nadchodzących spotkaniach i w naszym odczuciu musiałby się wydarzyć cud by do tego nie doszło. We wtorek graczy Arkadiusza Sojko czeka jednak dość wymagające zadanie. Rywalem ‘Portowców’ będzie ekipa Kraken, która w siedmiu dotychczas rozegranych spotkaniach zgromadziła trzynaście oczek. Należy przy tym zauważyć, że obok Portu są oni drugą drużyną, która rozegrała już spotkania z dwoma głównymi pretendentami do awansu. Kiedy tylko Kraken rywalizował z drużynami, które są w zasięgu, to za każdym razem wygrywał. Tak było w konfrontacjach z BL Volley, ACTIVNYMI, Oliwą, Tigerem czy ostatnio ACTIVNYMI. Uważamy, że lista pokonanych po wtorkowej konfrontacji będzie jeszcze dłuższa. Sądzimy bowiem, że team Jurija Charczuka jest wyraźnym faworytem spotkania. Podobnego zdania są typerzy w aplikacji SL3. W momencie pisania zapowiedzi, ponad 80% typów jest oddanych na zwycięstwo ‘Bestii’.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Inter Marine Masters – MiszMasz

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Według potocznego określenia, MiszMasz jest nieuporządkowanym zbiorem różnych elementów często pozbawionych logicznej struktury. Używa się go często aby opisać stan, w którym panuje niespójność. Cóż – patrząc na to, co w obecnej kampanii wyczyniają gracze Michała Grymuzy trudno byłoby dopasować do nich lepszą nazwę. Precyzując – naprawdę dobre sety czy całe spotkania, MiszMasz potrafi przeplatać tymi dziadowskimi, po których krwawią oczy. Pisząc te słowa jesteśmy w pełni przekonani, że ex-drugoligowiec nie może mieć żadnych zastrzeżeń. Ba, jesteśmy pewni, że sami zdają sobie doskonale sprawę, a my – po prostu głośno mówimy o tym, co myślą wszyscy. W naszym odczuciu kwestią, która w dużej mierze determinuje to jak prezentują się gracze Michała Grymuzy jest to czy danego dnia mają problemy kadrowe, czy jednak nie. Najgorsze mecze drużyny w obecnej kampanii to te, w których rywalizowali oni gołą szóstką. Kiedy kadra była szersza, MiszMasz prezentował się już zdecydowanie lepiej. Niezależnie od tego, które wydanie drużyny dostaniemy we wtorkowy wieczór, to i tak faworyt spotkania będzie jeden. Jest nim rzecz jasna drużyna Inter Marine Masters, która w obecnej kampanii radzi sobie bardzo dobrze, o czym informowaliśmy przy okazji zapowiedzi ‘Mastersów’ z Maritexem.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2=1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Speednet 2 – Złomowiec Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Nie jest źle. Sytuacji nie zmienia tu fakt, że Speednet 2 podejdzie do spotkania po dwóch porażkach z rzędu. Przypomnijmy, że w ostatnim dniu meczowym Speednet 2 rozegrał dwa mecze, w których dwukrotnie musiał uznać wyższość rywali. Najpierw BES Boys BLUM, a następnie DNV VG. Po wspomnianych meczach gracze Marka Ogonowskiego mają na swoim koncie trzy zwycięstwa oraz trzy porażki. Taki bilans sprawia, że ‘Programiści’ plasują się na bardzo wysokim – czwartym miejscu w ligowej tabeli i biorąc pod uwagę fakt, że są oni beniaminkiem rozgrywek nie mają powodów do narzekań. Cały czas muszą się jednak oglądać za swoje plecy. Sytuacja w ligowej tabeli wygląda bowiem tak, że drużyna, która znajduje się na dziewiątym miejscu traci do czwartego Speednetu zaledwie dwa punkty. Nie inaczej jest w przypadku Złomowca, który z dziewięcioma oczkami na koncie plasuje się na ósmym miejscu. Jeśli jednak wygrają ze Speednetem za komplet punktów, to wyprzedzą swoich rywali. Sytuacja Złomowca wygląda tak, że w drugiej lidze grają oni ‘od zawsze’. To sprawia, że bardzo często mierzą się z tymi samymi rywalami. Dream Volley, Hydra Volleyball Team, Tufi Team czy AXIS to tylko przykłady. Czemu o tym piszemy? Ano dlatego, że wtorkowa konfrontacja ze Speednetem 2 będzie dla ‘Złomków’ pewną nowością i rywalizacją z drużyną, której w zasadzie w ogóle nie znają. Owszem – obie ekipy w SL3 już rywalizowały, jednak spotkanie z 8 lipca 2021 r., pamięta zaledwie czterech graczy, którzy grali w tamtym spotkaniu i dziś również mają szansę na występ. Mowa tu o Adamie Śliwińskim oraz Macieju Iwanie ze Złomowca, a także Piotrze Grodzkim i Łukaszu Anyszkiewiczu ze Speednetu. Wspomniany mecz sprzed trzech lat zakończył się zwycięstwem ‘Złomków’ w stosunku 3-0. Dziś w naszych oczach również są faworytem, ale stawiamy na podział punktów.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Osada Truso – BL Volley

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Przed rozpoczęciem zmagań w sezonie Jesień’24 wydawało nam  się, że do bezpośredniego pojedynku Czerepachy – Osada Truso, obie drużyny podejdą bez ani jednej porażki na koncie. Precyzując – byliśmy przekonani, że wspomniane zespoły zjedzą trzecią ligę. O ile w przypadku tych pierwszych się to sprawdziło, tak przypadek Osady Truso jest jednak bardziej skomplikowany niż mogłoby się wydawać. Owszem – ‘Osadnicy’ wciąż są bardzo mocną ekipą, która z dużą dozą prawdopodobieństwa awansuje do drugiej ligi. Jak mogliśmy się jednak przekonać przy okazji ich poprzedniego dnia meczowego – nie są jednak drużyną poza zasięgiem trzecioligowców. Swoją pierwszą porażkę w rozgrywkach Inter Marine SL3, Osada zaliczyła w spotkaniu z Team Spontan. W kolejnym tracili z kolei jeden punkt z Maritexem, który umówmy się – w obecnym sezonie nie błyszczy. Tak czy siak – we wtorek Osada będzie miała dwie okazję do poprawy nastrojów. Poza meczem z BL, zmierzą się również z ACTIVNYMI Gdańsk. W obu wymienionych przypadkach Osada zdaje się być wyraźnym faworytem. Sytuacji nie zmienia tu fakt zwyżkującej formy drużyny BL Volley, którą widać gołym okiem. Początek sezonu Jesień’24 to trzy porażki z rzędu. Kolejne trzy mecze to jednak wygrane z Oliwą, MiszMaszem oraz Bayerem. Dużo wskazuje jednak na to, że we wtorek przed BL Volley najtrudniejsze z dotychczasowych zadań. Jak pokazały jednak poprzednie spotkania – zdobycz punktowa nie jest wykluczona.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Chilli Amigos – Hapag-Lloyd

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Wreszcie. Drużynie Chilli Amigos spadł ostatnio kamień z serca. Choć zespół Grzegorza Walukiewicza nie był faworytem konfrontacji z Kryj Ryj, to jednak właśnie ‘Papryczki’ schodziły z pakietu ‘z tarczą’. Trzeba jednak przyznać, że team w czerwonych strojach zadbał o to, by kibice ich drużyny się nie nudzili. Choć w pierwszym secie prowadzili już 20-15, to w końcówce rywale zdemolowali ich zagrywką i doprowadzili do wyrównania po 20. Biorąc pod uwagę, że w obecnym sezonie taki scenariusz przerabialiśmy już kilkukrotnie – byliśmy przekonani, że i tym razem ‘Amigos’ obejdą się smakiem. Ostatecznie wygrali oni pierwszego oraz trzeciego seta i przerwali koszmarną serię czternastu porażek z rzędu. We wtorkowy wieczór team Grzegorza Walukiewicza ma bardzo dużą szansę by zacząć nową serię – tym razem zwycięstw. Wszystko wskazuje bowiem na to, że to właśnie Chilli Amigos będą faworytem konfrontacji. Sytuacji nie zmienia tu fakt, że spośród wszystkich 48 drużyn w ligowej stawce to właśnie Hapag-Lloyd jest ekipą, która na przestrzeni dwóch ostatnich sezonów zanotowała największy progres. Dziś, team w pomarańczowych barwach jest w stanie rywalizować z pozostałymi ekipami w czwartej lidze i prawdę mówiąc – nie pozostają w tych meczach bez szans. W dotychczasowych pięciu pojedynkach Hapag-Lloyd zdobył dokładnie tyle samo punktów co Chilli. Mimo to uważamy, że o drugie zwycięstwo w historii Inter Marine SL3 będzie im dzisiaj bardzo trudno.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

BEemka Volley – Staltest Pomorze

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Po sześciu spotkaniach obecnego sezonu, los Staltestu jest już niemal przesądzony. W naszym odczuciu potencjalne utrzymanie zespołu Arkadiusza Kozłowskiego byłoby cudem. Mimo skrajnie niekorzystnego bilansu, Staltest do meczu z BEemką podejdzie z podniesionymi głowami. Kilka dobrych lat temu, popularna Sylwia Grzeszczak śpiewała bowiem o tym, by cieszyć się z małych rzeczy, bo wzór na szczęście w nich, zapisany je – ee – st. Cóż. Staltest może się cieszyć z jednego punktu z Eko-Hurtem, bo prawdę mówiąc – niewiele przed meczem na to wskazywało. Należy jednak zauważyć, że team Arkadiusza Kozłowskiego zaprezentował się wówczas całkiem nieźle. Czy to oznacza, że w konfrontacji z BEemką będzie podobnie? Mimo wszystko, jesteśmy dość sceptyczni. Choć BEemka również nie może mówić o super sezonie, to jednak w naszym odczuciu prezentują się oni  niebo lepiej od najbliższych rywali. Team Daniela Podgórskiego rozegrał w obecnej kampanii pięć spotkań, w których wygrywał dwukrotnie. Do wtorkowego spotkania podejdą oni jednak po porażce ze Speednetem. We wspomnianym meczu blisko było jednak tego, by to BEemka cieszyła się ze zwycięstwa. To pokazuje z kolei, że do drużyn z ligowego topu nie dzieli ich zbyt duży dystans. Czas udowodnić tę tezę w najbliższym spotkaniu. W naszym odczuciu, BEemka wygra za komplet oczek i wyraźnie poprawi swą sytuację w kontekście walki o grupę mistrzowską.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Osada Truso – ACTIVNI Gdańsk

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Nad ACTIVNYMI Gdańsk zbierają się czarne chmury i co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Jak można się domyślać jest to w dużej mierze wypadkowa bardzo nieciekawych wyników na początku sezonu. Piąta siła trzeciej ligi w poprzednim sezonie po absolutnym przemeblowaniu drużyny, nie jest w stanie nawiązać do niezłych wyników z przeszłości. Efekt jest taki, że team Artura Kurkowskiego w pięciu dotychczas rozegranych spotkaniach, wygrał tylko raz. Wspomniane zwycięstwo jest jednak marnym pocieszeniem. Doszło bowiem do niego w meczu z Tiger Team, z którym jak pokazuje historia obecnego sezonu – wygrywa każdy. ‘Tygrysy’ w obecnej kampanii nie zdobyły bowiem ani jednego punktu i nic nie wskazuje na to, że miałoby się to zmienić. Z jednej strony jest to pewne pocieszenie, bo zasadniczo – jednego spadkowicza już poznaliśmy. Ostatnie spotkanie z Maritexem pokazało jednak, że ACTIVNI nie prezentują o wiele lepszej formy i jeśli szybko się nic nie zmieni to i ich możemy zobaczyć w przyszłym sezonie w czwartej lidze. Biorąc pod uwagę przedsezonowe oczekiwania, byłaby to sensacja. Tak czy siak – obecny tydzień będzie dla ACTIVNYCH wybitnie trudny. Poza spotkaniem z Osadą zmierzą się również ze Spontanem i w żadnych z tych przypadków nie będą faworytem. Ba, bardzo byśmy się zdziwili, gdyby w dwóch wspomnianych meczach zdobyli choćby punkt. To oczywiście dobra wiadomość dla Osady Truso, która walczy o podium rozgrywek. Ostatnia wizyta graczy z Elbląga w Ergo Arenie to dość nieoczekiwane wyniki. Finalnie w meczach ze Spontanem oraz Maritexem, Osada zdobyła zaledwie trzy na sześć możliwych punktów. Mecz z ACTIVNYMI zdaje się być idealną okazją do zrobienia dużego kroku w kierunku drugiej klasy rozgrywkowej.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

MATCHDAY #19

Za nami czwartkowa seria gier, w której w dorosłość wkroczyła ekipa MPS Volley, która przegrała 18 mecz z rzędu! W pierwszej lidze pierwszego seta w sezonie Jesień’24 urwała ekipa Staltestu Pomorze. W emocjonującym spotkaniu czwartej ligi, górą byli gracze BRUXELI WEAR. Zapraszamy na podsumowanie!

BVT Gdańsk – BRUXELA WEAR 1-2 (17-21; 21-15; 13-21)

Kolejne spotkanie ‘derbowe’ było anonsowane jako jedno z najciekawszych wydarzeń w obecnym tygodniu rozgrywek. Naprzeciw siebie stanęło bowiem wielu zawodników, którzy w przeszłości grali razem w jednej drużynie, a to z kolei wyzwalało w obu ekipach dodatkową mobilizację. Pierwszą odsłonę rywalizacji zapamiętamy ze sporego chaosu, w którym po obu stronach siatki nie brakowało błędów czy zepsutych zagrywek. Taki stan zaprowadził nas do wyniku po 15 i z ręką na sercu – wówczas nie mieliśmy pojęcia, która z drużyn wygra pierwszą odsłonę. Obie strony miały bowiem swoje argumenty. Końcówka seta to dobra gra BRUXELI, która przy sześciu zdobytych punktach pozwoliła swoim rywalom na zaledwie dwa (21-17). Dobra forma z końcówki pierwszej odsłony została zgubiona wraz ze zmianą stron. W środkowej odsłonie to drużynie BVT wychodziło niemal wszystko. Kilkupunktowe prowadzenie na tyle ośmieliło graczy w białych strojach, że ci zaczęli grać bardzo kombinacyjną i nieprzewidywalną dla rywala siatkówkę. Przykładem tego była kiwka Mateusza Cencelka, po której BVT prowadzili 11-5. Choć w dalszej części BRUXELA się znacznie poprawiła to jednak przespany początek ‘Leniwców’ nie pozwolił im już na korzystny wynik (21-15). Ostatni set rozpoczął się od wyrównanej gry obu ekip (8-8). Sytuacja zaczęła się zmieniać, kiedy na zagrywkę wszedł Paweł Kowalski i swoim flotem wypracował przewagę Bruxeli. Po chwili kilka ataków dołożył Oliwier Rymsza oraz Łukasz Turski, po których BRUXELA prowadziła 15-10 i po chwili cieszyli się oni z piątego zwycięstwa w sezonie Jesień’24.

EKO-HURT – Staltest Pomorze 2-1 (21-15; 21-19; 17-21)

W ostatnim czasie czy to w zapowiedziach czy podsumowaniach zastanawialiśmy się czy Staltest Pomorze nie będzie przypadkiem pierwszą drużyną w historii, która nie zdoła zdobyć choćby jednego punktu w pierwszej lidze. Dotychczasowa pierwszoligowa przygoda w tym sezonie to 0 zwycięstw, 0 wygranych setów w pięciu spotkaniach. Choć w czwartkowy wieczór Staltest dorzucił kolejną porażkę, to jednak wygrali oni pierwszego seta. Ba, w naszym odczuciu wygrali go w pełni zasłużenie, bo niemal przez całe spotkanie grali na naprawdę niezłym poziomie. Pierwsza odsłona rozpoczęła się od wyrównanej walki, w której żadna ze stron nie chciała odpuszczać. Dalsza część seta to scenariusz, który w kontekście Staltestu już w obecnym sezonie przerabialiśmy. Kiedy robiło się poważnie rywale odjeżdżali. Nie inaczej było i tym razem. Z wyniku 11-11 mieliśmy po chwili 18-13 i wyjaśnioną sytuację (21-15). Środkowa odsłona wyglądała już nieco inaczej. Owszem, Eko-Hurt zdawał się przez długi czas kontrolować przebieg gry i na półmetku prowadził 11-5. Z czasem w drużynie ‘Hurtowników’ pojawiło się sporo śmieszków i rozluźnienia, po którym na tablicy wyników pojawił się remis po 18. To zmusiło z kolei graczy Eko-Hurt do wzięcia czasu, po którym ‘Hurtownicy’ dopięli w końcu swego (21-19). Drugi set był jednak lampką ostrzegawczą dla Eko-Hurtu, którą ci – w naszym odczuciu zbagatelizowali. Od samego początku trzeciej partii to Staltest przyjął inicjatywę i po ataku Kamila Wołka, objęli prowadzenie 13-11. Choć brzmi to nieprawdopodobnie, od tego momentu aż do samego końca Eko-Hurt nie zdobył ani jednego punktu po własnej akcji. Ani atak, ani blok, ani zagrywka. Jedyna zdobycz pochodziła z błędów Staltestu. Ci mieli jednak tyle akcji, że na kilka błędów mogli sobie pozwolić. Finalnie i tak wygrali bowiem do 17.

ACTIVNI Gdańsk – Maritex 0-3 (17-21; 15-21; 9-21)

Nie ma co ukrywać. W ostatnich tygodniach Maritex nie miał najlepszej prasy. Drużynie Michała Pietrasika co rusz wytykaliśmy kiepskie wyniki i to, że przedsezonowe oczekiwania versus teraźniejszość są od siebie daleko jak Lizbona od Moskwy. Miał być awans, a tymczasem przed meczem z ACTIVNYMI zdecydowanie bliżej było im do czwartej ligi. Cóż – bezpośredni mecz, do którego doszło w czwartkowy wieczór miał być pianką chłodzącą na zbyt mocno opaloną skórę. Czymś, co przyniesie ukojenie. Oczywiście poprawa humorów jednych sprawiała, że drudzy musieli się pogrążyć w beznadziei. Od samego początku meczu stało się jasne, która z ekip opuści Ergo w lepszych nastrojach. To było po prostu widać. Maritex rozpoczął pierwszą partię od prowadzenia 9-5. Z czasem po dwóch skutecznych atakach Rafała Siduna było 18-14 i stało się jasne, że to fioletowi wygrają pierwszą partię. Środkowa odsłona wyglądała bardzo podobnie. Już na początku seta ACTIVNI zostali odarci ze złudzeń. Po ataku Stanisława Płochockiego było 9-4 dla graczy w fioletowych barwach. Z czasem, po dwóch skutecznych zagrywkach Igora Sikory był moment, w którym zastanawialiśmy się czy ACTIVNI zdołają wrócić (15-11). Po chwili Kacper Iwaniuk dokończył jednak dzieła zniszczenia i Maritex mógł cieszyć się z drugiego zwycięstwa w sezonie. Jeśli ktoś myślał, że chociaż w trzecim secie zobaczymy dobrą postawę ACTIVNYCH, ten mógł być ogromnie rozczarowany. Im dłużej bowiem trwał mecz, tym gorzej prezentowali się gracze Artura Kurkowskiego. Trzeci set to klasyka gatunku z obecnego sezonu. Problemy w przyjęciu, po których albo rywale mieli asy, albo dostawali piłkę za darmo i kończyli niekończące się kontry. Finalnie Maritex wygrał tę partię do 9, a cały mecz 3-0 i w kapitalnych humorach wrócili do domów.

Fux Pępowo – MPS Volley 2-1 (16-21; 24-22; 21-15)

Miłośnicy Przegranych Spotkań wkraczają w dorosłość. Ba, Redakcja dotarła nawet na urodzinową imprezę, która rozpoczęła się od tradycyjnych osiemnastu pasków na dupę. Musimy Wam zdradzić, że w pewnym momencie zrobiło nam się nawet MPS-u żal i się za nimi wstawiliśmy. Oto dowód:

Pisząc już całkiem serio – gracze Jakuba Nowaka byli w czwartkowy wieczór naprawdę blisko. Zdecydowanie najbliżej w obecnym sezonie. Mecz rozpoczął się od wyrównanej gry obu ekip, która zaprowadziła nas do stanu po 14. Druga część seta to jednak wyraźna przewaga MPS-u, który po asach Mateusza Kulińskiego oraz atakach Karola Jarosińskiego, wygrał partię do 16. Ten sam gracz, który walnie przyczynił się do zwycięstwa w pierwszej odsłonie, w drugiej niestety dla MPS-u rozregulował celownik. Dwie ostatnie piłki w drugim secie to ataki w aut, które dały graczom z Pępowa wyrównanie w setach (24-22). Ostatnia odsłona rozpoczęła się kapitalnie dla ‘Koniczynek’. Po kilku atakach Andrzeja Pipki, Fux objął prowadzenie 10-3 i w dalszej części seta nie miał już problemów z tym by postawić kropkę nad ‘i’ (21-15). Dzięki zwycięstwu zespół z Pępowa ma tyle samo punktów co siódma w tabeli Hydra. Nie jest źle. A MPS? Cóż – za tydzień rozegrają oni kluczowy mecz w walce o utrzymanie. Jeśli przegrają z Flotą TGD Team to będą mieli potężne problemy z tym, by na wiosnę zagrać w drugiej lidze.

Speednet – BEemka Volley 2-1 (21-15; 16-21; 21-18)

Po porażce z Bossmanem, do której doszło dwa tygodnie temu, Speednet wrócił na parkiety Inter Marine SL3. Ich rywalem w czwartkowy wieczór była BEemka Volley, która przed spotkaniem plasowała się na przedostatnim miejscu w ligowej tabeli. Faworytem spotkania była rzecz jasna ekipa Speednetu, która od samego początku meczu, ze swojej roli wywiązywała się kapitalnie. Już na początku spotkania, po bloku debiutującego w Speednecie Jakuba Perżyło, objęli oni prowadzenie 8-5. Z czasem przewaga Speednetu nie topniała, a stawała się coraz bardziej okazała. Po ataku Mateusza Szturmowskiego mieliśmy bowiem wynik 15-7 i mimo niezłej końcówki seta w wykonaniu BEemki, pierwszy punkt w meczu trafił do wicemistrzów poprzedniego sezonu. Środkowa odsłona to zwrot akcji. Po dwóch blokach z rzędu na prawoskrzydłowym Speednetu, BEemka wyszła na prowadzenie 5-2. Z czasem po ataku dobrze dysponowanego Michała Szymańskiego, BEemka prowadziła 10-6 i w dalszej części seta, utrzymywali swojego rywala na bezpieczny dystans, wygrywając finalnie do 16. O zwycięstwie w meczu musiał zatem zadecydować trzeci set, który rozpoczął się od szarpanej gry z obu stron. A to na prowadzenie wychodzili jedni, a to drudzy i tak na zmianę. W taki sposób dotarliśmy do połowy seta, w którym na tablicy wyników widniał remis po 12, a następnie po 16. W końcowej fazie seta nie brakowało emocji i nie mówimy tu wyłącznie o tych stricte sportowych. Po kontrowersjach w końcówce, Speednet wysunął się na prowadzenie 18-16 i po chwili ‘Różowi’ cieszyli się z wygrania spotkania. Pomijając pierwszą odsłonę trzeba przyznać, że nie była to dla nich łatwa przeprawa. 

Tufi Team – AXIS 3-0 (21-15; 26-24; 21-19)

Co przychodzi nam na myśl, kiedy wracamy do wczorajszego meczu Tufi Team – AXIS? Cóż – silne poczucie deja vu i to z kilku względów. Te same boisko, taki sam przebieg pierwszego seta i w końcu – kolejna gra na przewagi w wydaniu Tufi Team. Oczywiście w tym samym secie, co w poniedziałkowy wieczór. Jakby tego było – ten sam happy-end zakończony kompletem punktów drużyny Mateusza Woźniaka. Jakby tego było mało to analogii można doszukiwać się również do poprzedniego spotkania obu drużyn, do którego doszło do długiej gry na przewagi, która zakończyła się zwycięstwem Tufi Team. Oj, moglibyśmy pisać jeszcze długo, bo podobnych smaczków było znacznie więcej. Sam mecz? Pierwszy set bez większej historii. Team Mateusza Woźniaka zagrał w nim jak na faworyta przystało i wygrał pewnie do 15. W środkowym secie po ataku i asie serwisowym Rafała Deptuły, wszystko wskazywało na spokojny koniec (18-13). Po raz kolejny w tym sezonie Tufi Team postanowiło zadbać jednak o emocje i po dwóch atakach Tomasza Sadowskiego, to AXIS miało z czasem piłkę setową (20-19). Mimo to, po wymianie ciosów w końcówce to Tufi Team miało więcej powodów do radości (26-24). Ostatni set to kolejna szansa graczy w czerwonych strojach. Po bardzo wyrównanym secie, w końcówce gracze AXIS wysunęli się na prowadzenie 19-18. Mimo to, po raz kolejny nie udało im się wykorzystać dużej szansy i komplet oczek trafił na konto nowego lidera drugiej ligi! Brawo!

Zapowiedź – MATCHDAY #19

Hitem czwartkowej serii gier, które powinno przyciągnąć sporą grupę kibiców na trybunach będzie spotkanie w czwartej lidze, w której BVT Gdańsk zmierzy się z Bruxelą Wear. Na brak emocji nie będziemy narzekać również w pierwszej lidze, w której o zwycięstwo powalczą BEemka Volley ze Speednetem. Zapraszamy na zapowiedź!

BVT Gdańsk – BRUXELA WEAR

Godz.: 20:15, boisko nr: 1

Gdzie w czwartej lidze się nie obejrzymy, tam co rusz mamy spotkanie derbowe. W obecnym sezonie takie pojedynki mieliśmy już dwa:

– Bruxela Wear – Aqua Volley

– Aqua Volley – BVT Gdańsk

Pora na rywalizację numer 3. Czemu w przypadku trzech wspomnianych chwilę temu drużyn mówimy o derbach? Ano dlatego, że kiedy duża część graczy z trzech wymienionych ekip rozpoczynała przygodę w SL3 w Husarii Gdańsk. Aj, sami się w tym wszystkim gubimy. Dużo wskazuje jednak na to, że pomiędzy graczami Bruxeli a BVT nie ma ‘złej krwi’. Nie oznacza to bynajmniej, że dla obu ekip będzie to pojedynek jak każdy inny. Nie dość, że chęć udowodnienia byłym kolegom z drużyny robi swoje, to na dodatek obie ekipy walczą aktualnie o grupę mistrzowską. Na półmetku rundy zasadniczej, bliżej realizacji celu jest ekipa Bruxeli, która w pięciu dotychczas rozegranych spotkaniach zgarnęła 10 oczek. Na taki dorobek złożyły się cztery zwycięstwa w pięciu spotkaniach. Choć bilans BVT jest znacznie gorszy (po 2 zwycięstwa oraz porażki), to warto zauważyć, że ‘Bobry’ rozegrali o jedno spotkanie mniej. To oznacza z kolei, że za chwilę team w biało-czarnych barwach może zacząć marsz w górę ligowej tabeli. Jeśli z kolei zdołają ograć faworyzowaną Bruxelę Wear, nadzieje na podium rozgrywek staną się realne. O to naszym zdaniem będzie jednak wybitnie trudno.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

EKO-HURT – Staltest Pomorze

Godz.: 20:15, boisko nr: 2

Nie ma się co oszukiwać. Sympatycy ‘Hurtowników’ zdają sobie doskonale sprawę, że ich ulubieńcy od początku sezonu jadą na trybie ‘ECO’. Pierwsze cztery spotkania w kampanii Jesień’24 to cztery porażki. Trzeba jednak obiektywnie oddać, że gra ‘Hurtowników’ wyglądała lepiej z meczu na mecz i dowód tego otrzymaliśmy w ostatnim spotkaniu, w którym team Konrada Gawrewicza dość niespodziewanie wygrał z CTO Volley. Zwycięstwo było kluczowe nie tylko z uwagi na bardzo nieciekawą sytuację w ligowej tabeli. W naszym odczuciu ważniejszym aspektem była poprawa nastrojów w drużynie. Jak wiadomo nie od dzisiaj – to wyniki budują atmosferę. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z przedmeczowymi przewidywaniami, to Eko-Hurt powinien dołożyć dziś kolejne zwycięstwo i w konsekwencji zdecydowanie poprawić swoją sytuację. Rywalem ‘Hurtowników’ będzie bowiem ekipa Staltestu Pomorze, która w obecnym sezonie prezentuje się bardzo słabo. Już przed poprzednim meczem alarmowaliśmy, że dużo wskazuje na to, że team Arkadiusza Kozłowskiego będzie najsłabszym beniaminkiem, który kiedykolwiek awansował do elity. Oczywiście w poprawie wyników i nastrojów w drużynie – nie pomagają te niekończące się wyliczanki. Czy w grze Staltestu dostrzegamy jakieś pozytywy? Cóż – gra się nieco poprawiła i nie mamy co do tego wątpliwości. Nie oznacza to bynajmniej, że w czwartkowy wieczór dajemy im szansę na powodzenie. Naszym zdaniem Eko-Hurt sięgnie po komplet punktów.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak):

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

ACTIVNI Gdańsk – Maritex

Godz.: 20:15, boisko nr: 3

Od ostatniego spotkania ACTIVNYCH minęło dokładnie 16 dni. Po raz ostatni zespół Artura Kurkowskiego zaprezentował swoje umiejętności 24 września, w meczu z Tiger Team. Wspomniane spotkanie ACTIVNI wspominają bardzo dobrze, bowiem to właśnie wtedy sięgnęli po pierwsze zwycięstwo w obecnym sezonie. Wcześniejsze spotkania, w których ACTIVNI mierzyli się z Krakenem, Czerepachami oraz Oliwą Team kończyły się bowiem porażkami. Choć na drugi dzień po zwycięstwie z Tigerem, ACTIVNI mogli mieć bardzo dobre nastroje, to jednak po upływie dwóch tygodni mamy już nieco inną perspektywę. Z czasem okazało się bowiem, że ‘Tygrysów’ ogrywa każdy i na dodatek ci nie zdobyli do tej pory choćby punktu. To oznacza z kolei, że ACTIVNI są na dobrą sprawę w miejscu wyjścia i aktualnie plasują się na trzecim miejscu od końca. Ok, pewnym pozytywem nieciekawej sytuacji jest to, że spośród wszystkich drużyn w trzeciej lidze to właśnie oni rozegrali najmniejszą liczbę spotkań. Kto wie czy nadganiając ligowe zaległości ich sytuacja nie ulegnie diametralnej poprawie. W nienajlepszych humorach do meczu podejdą również gracze Maritexu, którzy w pięciu spotkaniach obecnego sezonu zgromadzili zaledwie pięć oczek. Na taki bilans złożyły się zwycięstwo z MiszMaszem oraz porażki z Bayerem, Wolves, Osadą czy Oliwą. Prawdę mówiąc jak na nie najtrudniejszy terminarz, Maritex ma aktualnie bardzo nieciekawą sytuację. Jeśli dalej tak pójdzie to mogą stać się ekipą, która w jeden sezon spadnie z drugiej do czwartej ligi. Niebywałe. Kto wygra mecz? Mimo wszystko nieco więcej szans dajemy drużynie Michała Pietrasika.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Fux Pępowo – MPS Volley

Godz.: 21:15, boisko nr: 1

W czwartkowy wieczór zespół MPS Volley ma szansę na to by wkroczyć w dorosłość. Jeśli mecz potoczy się zgodnie z scenariuszem, który mamy w głowie – MPS skończy osiemnastkę. Nie, nie mówimy o 18 rocznicy założenia drużyny. Chodzi o najbardziej koszmarną serię z jaką kiedykolwiek mierzyli się gracze Jakuba Nowaka, którzy po raz ostatni wygrali 4 marca 2024 r. Od tego czasu MPS ilekroć wychodzili na parkiet – za każdym razem przegrywali. Wiemy, jak bardzo wygląda to niedorzecznie, ale po ostatnim meczu drużyny Jakuba Nowaka…nawet ich chwaliliśmy. Choć w konfrontacji z Tufi Team nie dawaliśmy im najmniejszych szans na dobry wynik czy choćby dobre zaprezentowanie się, to MPS w jednym secie przegrał…38-40! Ostatecznie, choć po raz pierwszy od niepamiętnych czasów zostawili serducho na boisku to i tak przegrali. W czwartkowy wieczór również nie są faworytem. Tym razem ich rywalem będą gracze z Pępowa, którzy do spotkania podejdą po trzech porażkach z rzędu. W tym czasie team Andrzeja Pipki przegrał z 22 BLT Malbork, DNV VG oraz Złomowcem Gdańsk. Choć seria zdecydowanie krótsza to czwartkowy mecz również dla nich będzie okazją na przełamanie i poprawę swojej sytuacji w tabeli. Jedno jest pewne – morale drużyny, która przegra, będą fatalne.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Speednet – BEemka Volley

Godz.: 21:15, boisko nr: 2

Choć Speednet po raz ostatni swoje spotkanie rozegrał dwa tygodnie temu, to wokół drużyny zrobił się w ostatnich dniach spory szum. Wszystko za sprawą kary dyskwalifikacji dla kapitana – Łukasza Żurawskiego za zdarzenie, do którego doszło w meczu z Bossmanem. Wobec absencji wspomnianego gracza, Speednet miał kilka dni na to by wymyśleć sposób na ogranie BEemki Volley. Kiedy spojrzymy na kadrę ‘Różowych’ to możemy zauważyć, że w zespole nie zdążył zadebiutować jeszcze Jakub Perżyło i nos podpowiada nam, że do debiutu w różowych barwach dojdzie właśnie dzisiaj. Niezależnie kogo zobaczymy na skrzydłach sądzimy, że Speednet w obecnej formie jest faworytem nadchodzącego spotkania. W obecnym sezonie ‘Programiści’ rozegrali pięć spotkań, w których aż cztery razy wygrywali. Przez wiele osób interesujących się rozgrywkami, Speednet jest uważany za jednego z głównych kandydatów do podium rozgrywek, a kto wie – być może pierwszego w historii tytułu mistrzowskiego. Aby tak się jednak stało, czwartkowe spotkanie gracze Łukasza Żurawskiego muszą po prostu wygrać. Ich rywalem będzie BEemka, która w obecnym sezonie bardzo faluje z formą. Mecze bardzo dobre jak te z CTO potrafią przeplatać tymi kompletnie nieudanymi i na tę chwilę team Daniela Podgórskiego plasuje się na dziewiątym miejscu w ligowej tabeli. Jakby problemów nie było wystarczająco – w czwartkowy wieczór wątpliwy jest występ jednego z najlepszych środkowych ligi – Macieja Rzepczyńskiego. Z pewnością jego pojedynek z Wojciechem Grzybem czy Grzegorzem Gnatkiem byłby ozdobą czwartkowej serii gier. Jaki będzie wynik? Cóż – stawiamy na wygraną Speednetu. Sądzimy jednak, że BEemka pokusi się o punkt pocieszenia.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Tufi Team – AXIS

Godz.: 21:15, boisko nr: 3

Po prawdziwym dreszczowcu zakończonym happy-endem, Tufi Team przystępuje do szóstego spotkania w sezonie Jesień’24. Trzeba przyznać, że jak do tej pory gracze Mateusza Woźniaka zdają się realizować scenariusz, który nakreślili sobie przed sezonem. Mowa rzecz jasna o awansie. W pięciu dotychczas rozegranych spotkaniach, ex-pierwszoligowiec wygrał cztery mecze i raz schodził z parkietu ‘na tarczy’. Choć wyniki są naprawdę niezłe, to warto zwrócić uwagę na fakt, że są również obszary do poprawy. Nie wiemy czy gracze Mateusza Woźniaka zdają sobie sprawę z tego, że aktualnie spośród wszystkich 14 drużyn w drugiej lidze to właśnie oni popełniają średnio najwięcej błędów na mecz (23,6). Dla porównania, najlepsza pod tym kątem ekipa Speednet 2 popełnia tych błędów zaledwie 12,2. Pod tym kątem rewelacyjnie wypada również czwartkowy rywal Tufi – AXIS (13,5). Niestety jak widać po ligowej tabeli, mała liczba błędów nie jest jedyną receptą na sukces. AXIS w obecnej kampanii wygrał zaledwie jeden z sześciu spotkań i w ligowej tabeli plasuje się na czwartymmiejscu od końca. Warto zauważyć również fakt, że spośród wszystkich drużyn w drugiej lidze to właśnie na AXIS zdobywana jest największa liczba asów serwisowych na mecz (5) vs najlepsza pod tym kątem ekipa w lidze – Tufi Team (2,2). Dodatkowo gracze w czerwonych strojach są najczęściej blokowaną drużyną w drugiej lidze – aż 8,83 razy na mecz! Dla porównania Flota Active Team tylko 3,3. Jeśli chodzi o Tufi to jest naprawdę nieźle – 3,4. Zbierając wszystko do kupy wychodzi nam na to, że w meczu nie będzie niespodzianek i po raz szósty w obecnym sezonie ze zwycięstwa będzie cieszyła się ekipa Tufi Team.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

MATCHDAY #18

Wtorkową serię gier zapamiętamy przede wszystkim z świetnej dyspozycji drużyny CTO Volley, która rozbiła Merkurego za komplet punktów. W derbowym meczu drugiej ligi – Flota Active Team wygrała po podziale punktów z Flotą TGD. Zapraszamy na podsumowanie!

Kraken – MiszMasz 2-1 (18-21; 21-17; 21-17)

Patrząc na to jak w ostatnim czasie radziły sobie obie drużyny, z meczem nie wiązaliśmy zbyt dużych nadziei. Przenosząc to na boisko piłkarskie – uznaliśmy, że będzie to ‘mecz do jednej bramki’. Oczywiście górą w tych założeniach miała być ekipa Krakena. Pierwsze pozytywne zaskoczenie w kontekście MiszMaszu dostaliśmy jeszcze przed rozpoczęciem meczu. W obecnym sezonie rzadko zdarzała się im bowiem taka frekwencja, jaką MiszMasz dysponował we wtorkowy wieczór. Drugie zaskoczenie przyszło chwilę po pierwszym gwizdku sędziego prowadzącego zawody. Po niezłej grze ‘blok-obrona’, MiszMasz objął dwupunktowe prowadzenie na półmetku seta (12-10). Wyrównaną grę oglądaliśmy do stanu po 14. Po skutecznych atakach oraz kiwkach Michała Grymuzy oraz Ernesta Kurysa, MiszMasz wyszedł na prowadzenie 17-14, a po chwili cieszył się z pierwszego punktu w meczu. Na początku drugiej odsłony wszystko wskazywało na to, że ex-drugoligowiec idzie po zwycięstwo. Po ataku kapitana prowadzili bowiem 8-4. Po chwili popełnili jednak aż cztery błędy własne z rzędu, a to sprawiło, że ‘Bestia’ się wreszcie przebudziła (8-8). Po blokach Alieksandra Trushyna oraz Maksima Miklashevicha, Kraken objął prowadzenie 17-11, którego już nie wypuścił (21-17). Decydujący o zwycięstwie set zapamiętamy z nieciekawego otwarcia MiszMaszu, który zaczął grać niedokładnie w polu, a na dodatek dość mocno rozregulowały im się celowniki. Po kilku błędach to Kraken objął prowadzenie 10-6. Mimo to, MiszMasz podjął jeszcze próbę odwrócenia losów rywalizacji i choć udało im się nawet wyrównać (12-12), to wobec kolejnej fali Krakena byli już bezradni (21-17).

Flota Active Team – Flota TGD Team 2-1 (21-10; 21-17; 18-21)

Kojarzycie tego mema, gdzie spocony bohater staje przed wyborem, który przycisk wcisnąć? W podobnej sytuacji przed meczem znalazła się trener Karolina Kirszensztein. Tak jak pisaliśmy w zapowiedziach, obojętnie jaki w meczu by nie padł wynik, to dla szeroko rozumianej Floty stanowił on kłopot. Wydaje się, że spośród wszystkich możliwych kombinacji, padł najgorszy możliwy wynik. Mówią, że ‘lepiej dwóch rannych niż jeden zabity’. Wynik 2-1 sprawia jednak, że w naszym odczuciu droga Floty 1 do pierwszej ligi się wydłużyła. Nie inaczej jest z Flotą 2, która po szóstej porażce z rzędu, zmierza w kierunku trzeciej ligi. Pierwszy set rywalizacji wyglądał jednak tak, że Flota 1 wskoczyła na bardzo wysoki poziom, zadając kłam tezie o tym, że nie potrafią w ‘otwarcia’. Finalnie premierowa partia zakończyła się zwycięstwem ‘jedynki’ do dziesięciu! Środkowa odsłona to już inna historia. Ta, w której Flota TGD postawiła się faworyzowanemu rywalowi. Po dobrej grze przedostatnia drużyna drugiej ligi prowadziła…14-10! Kiedy wydawało się, że w secie może dojść do niespodzianki, w obozie TGD uaktywniły się problemy z przyjęciem, które uniemożliwiły osiągnięcie im korzystnego wyniku. Ostatecznie faworyt wygrał w tej partii do 17. To, co nie udało się Flocie TGD w drugim secie, udało się w finałowej partii. Po skutecznym ataku Krzysztofa Misztala oraz dwóch błędach ‘Jedynki’, Flota TGD prowadziła 10-6. Choć z czasem Flota 1 zdawała się odzyskiwać kontrolę (13-13), to w dalszej części seta po kilku atakach Dariusza Rulewskiego, Flota TGD ponownie objęła prowadzenie, którego już nie wypuściła (21-18).

BES Boys BLUM – Speednet 2 2-1 (21-15; 21-13; 14-21)

Nie do końca sprawdziły się predykcje kapitana Daniela Bąby w przedmeczowym wywiadzie. Wspomniany gracz przewidywał, że potencjalne kłopoty mogą mieć na początku meczu. Z czasem, gdy się rozkręcą powinno być lepiej i finalnie jego drużyna powinna wygrać. Było w sumie trochę na odwrót, bo owszem – BES Boys BLUM wygrał mecz, ale to właśnie na początku prezentował się lepiej niż na finiszu. Pierwszy set był bowiem bardzo dobrą partią graczy w szarych trykotach. Po dobrej zagrywce oraz błędach rywali w ataku, ‘Chłopcy’ objęli prowadzenie 12-8, a następnie 18-13 by na koniec pewnie wygrać do 15. Cóż – set bez większej historii. Jeszcze większą dysproporcję oglądaliśmy w środkowej odsłonie, w której po asie serwisowym Patryka Bruchmanna, BBB objęli prowadzenie 9-3. Na nic zdał się czas wzięty wówczas przez Speednet. W dalszej części gracze Marka Ogonowskiego nie potrafili znaleźć sposobu na to by zaskoczyć rywala i efekt był taki, że ci – wygrali, tym razem do 13. Parafrazując piosenkę Myslovitz byliśmy przekonani, że ‘wieczorami Chłopcy wychodzą na ulicę zdobywają komplet punktów’. Nic bardziej mylnego. Trzeci  set rozpoczął się lepiej dla ‘Programistów’, którzy objęli prowadzenie 10-7. Po chwili dwa razy skutecznie z środka siatki zaatakował Patryk Bruchmann (10-9). Wówczas sądziliśmy, że fizyczność, którą imponowali gracze w szarych trykotach wystarczy do tego by finalnie przechylić szale zwycięstwa na swoją stronę. W dalszej części seta, gracze BBB produkowali jednak taśmowo błędy i szerokorozumiana kultura gry była zdecydowanie po różowej stronie siatki. Gracze Speednetu w końcówce objęli prowadzenie 18-10 i wówczas było jasne, że to oni wygrają ostatniego seta (21-14).

Chilli Amigos – Kryj Ryj 2-1 (23-21; 17-21; 21-18)

W ostatnim czasie, bardzo często wypominaliśmy fatalną serię dwóm drużynom. Drugoligowej ekipie MPS Volley oraz właśnie – Chilli Amigos. Ci drudzy śrubowali bowiem serię kolejnych porażek z rzędu. Do spotkania z Kryj Ryj, ‘Amigos’ podchodzili z czternastoma kolejnymi porażkami. Ba, perspektywy na wtorkową serię gier nie były zbyt optymistyczne. To Kryj Ryj był faworytem spotkania i to na dodatek – dość wyraźnym. Na zwycięstwo drużyny Ryszarda Rakowicza stawiało…niespełna 90% osób w Typerze SL3. Na zwycięstwo za komplet punktów, było to około 60%. Cóż. Już w pierwszym secie Chilli Amigos udowodnili, że plotki o ich sportowej śmierci są przesadzone. Po wyrównanej pierwszej części seta, po której tablica wyników wskazywała remis po 11 – ‘Amigos’ ruszyli do natarcia i po kilku składnych akcjach, objęli prowadzenie 18-12. Doświadczenie z tego sezonu nakazywało nam jednak, oglądać seta do końca. Kiedy na zagrywkę w ekipie Kryj Ryj wszedł środkowy – Michał Kraska, ‘Amigos’ zdawało się rekonstruować najgorsze koszmary z obecnego sezonu, w których zaprzepaszczali oni swoje szanse. Kiedy Kryj Ryj doprowadził do wyrównania po 20, byliśmy niemal przekonani, że już tego nie wypuszczą. Tym razem, więcej zimnej krwi w końcówce zachowali jednak gracze Chilli, którzy po chwili cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Środkowa odsłona to przewaga ekipy Ryszarda Rakowicza od samego początku, aż do końca. Team ‘Mordeczek’ wypracował sobie zaliczkę 8-4 i choć z czasem ‘Amigos’ stawali się coraz groźniejsi, ostatnie słowo należało do faworyzowanej ekipy (21-17). Ostatni set rywalizacji przez długi czas układał się lepiej dla drużyny, dla której jest to pierwszy sezon w SL3 (15-11). Choć wówczas sytuacja ‘Amigos’ wydawała się bardzo nieciekawa, to w drugiej części seta Kryj Ryj miał sporo problemów, co w połączeniu z dobrą grą graczy w czerwonych koszulach, zmieniło losy rywalizacji. Chilli najpierw doprowadziło do wyrównania po 18, a następnie poszli za ciosem i po chwili cieszyli się z pierwszej wygranej od 18 marca 2024 r. Brawo!

CTO Volley – Merkury 3-0 (21-16; 21-11; 22-20)

Całą narracje z zapowiedzi można rozbić o kant dupy. Według niej to Merkury jako pierwsza z drużyn, które sięgały po mistrzostwo zdołała się przebudzić. Na potwierdzenie naszej tezy podawaliśmy ostatnie wyniki zespołu Piotra Peplińskiego, po których ci awansowali na trzecie miejsce w ligowej tabeli. O CTO pisaliśmy z kolei to, że są bardzo dalecy od optymalnej formy. W dodatku nie omieszkaliśmy wspomnieć o bardzo niekorzystnym bilansie dwóch zwycięstw i aż czterech porażek. I co? I przyszedł mecz, w którym ‘Pomarańczowi’ wciągnęli swojego rywala nosem. Ależ to była dysproporcja. Ależ to była miazga. Zaczęło się co prawda niewinnie. Po dobrej walce, obie drużyny nie odpuszczały i taki stan trwał do wyniku po 16. Końcowa faza seta to jednak kapitalny fragment ‘Mechanicznej Pomarańczy’, która po atakach Adriana Białeckiego zdobyła pięć kolejnych punktów, które dały im wygraną do 16. Środkowa odsłona to prawdziwy koszmar Merkurego i set, który ci będą z pewnością wspominać jeszcze przez bardzo długi czas. Porażka do 11 jest bowiem najgorszym setem Merkurego od…30 września 2021 r. Wówczas Merkury mierzył się ze Speednetem i w drugim secie przegrali do 10. Różnica pomiędzy tymi dwoma wydarzeniami była jednak taka, że w trzecim secie Merkury zdołał się wówczas wykaraskać i wygrać seta. Tu było inaczej. Ostatni set meczu rozpoczął się tak jak skończył poprzedni – od kapitalnej dyspozycji CTO, po której gracze w pomarańczowych strojach objęli prowadzenie 12-7. W drugiej części seta Merkury zaczął się budzić i zdołał nawet doprowadzić do wyrównania po 19. Jak się po chwili okazało, była to tylko ‘podpucha’ ze strony CTO, które dało rywalom fałszywe poczucie, że mogą coś wskórać. Kiedy ci uwierzyli na serio – CTO zamknął mecz wygrywając finalnie 3-0. Wow. Nie można było grać tak wcześniej?

DNV VG – Speednet 2 2-1 (17-21; 21-19; 21-15)

Nie tak dawno pojedynki pomiędzy DNV VG a Speednetem elektryzowały sympatyków amatorskiej siatkówki i nie mówimy tu bynajmniej wyłącznie o rozgrywkach SL3. Czas mija jednak nieubłaganie i przez kilka sezonów zmieniło się niemal wszystko. Dziś ‘żółto-czarni’ rywalizują nie z pierwszym Speednetem, a drugim. Mimo to, na początku spotkania ‘żółto-czarni’ mogli mieć flashbacki z przeszłości. Ten ‘cholerny’ Sławek Janczak, który męczył ich jeszcze za czasów Inter Marine znów tam był. Znów dawał się we znaki, znów punktował, a Volley znów miał problem by go powstrzymać. W pierwszym secie nie tylko on po stronie Speednetu grał świetnie. Był jeszcze choćby Mariusz Żelazny, który jak doskonale pamiętamy – występował w przeszłości w drużynie trzykrotnych Mistrzów SL3. To właśnie po jego kiwce, Speednet 2 wysunął się na prowadzenie 13-7 i przejął pełną kontrolę nad tym, co działo się na parkiecie. W dalszej części Speednet nie zwalniał tempa i finalnie wygrał premierową odsłonę do 17. W przerwie pomiędzy setami zrozumieliśmy, że wygrana Speednetowi przyszła zbyt łatwo. Że Volley nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Mimo to, druga część układała się świetnie dla ‘Programistów’, którzy po kolejnej kiwce Mariusza Żelaznego, prowadzili 17-13. Kiedy wydawało się, że jest już po wszystkim, Volley po dwóch atakach oraz blokach Piotrka Ścięgosza i Dariusza Kuny wrócili do gry i wyrównali po 18. W końcowej fazie seta ‘żółto-czarni’ poszli za ciosem i finalnie wygrali ‘przegranego seta’ do 19. Decydujący o zwycięstwie set to przewaga Volleya, który wykorzystał problemy w przyjęciu rywali i na półmetku objął prowadzenie 10-6. Z czasem po stronie ‘Programistów’ zobaczyliśmy bardzo dużą liczbę błędów, co niestety popsuło naprawdę dobry mecz, który oglądaliśmy do końca drugiego seta. W takich okolicznościach team Marka Ogonowskiego nie mógł już myśleć o wygranej i finalnie dwa oczka trafiają na konto DNV VG.

Zapowiedź – MATCHDAY #18

Rozpoczynamy kolejny dzień zmagań. Hitem wtorkowej serii gier jest ‘derbowe’ starcie, w którym zmierzą się dwie Floty. Na brak emocji nie będziemy narzekać w pojedynku odwiecznych rywali, w których Merkury podejmie CTO Volley. Zapraszamy na zapowiedź!

Flota Active Team – Flota TGD Team

Godz.: 20:30, boisko nr: 1

Jeszcze do niedawna dysproporcje pomiędzy dwiema drużynami były tak duże, że jakiekolwiek wyobrażenia o bezpośrednim pojedynku, nie miały żadnego znaczenia. Wiecie – coś jak zestawianie ze sobą Adama Małysza z Robertem Mateją. Niby obaj robili to samo, ale jednak jakby inaczej. Był to jednak czas, w którym Flota Active Team miała swój prime w elicie. Po spadku do drugiej ligi wokół ‘rodziny Floty’ pojawiało się mnóstwo spekulacji. Co robić? Łączyć ‘jedynkę’ i ‘dwójkę’? Wystawić jeden team? Dobrać ludzi? Ostatecznie po kilkunastu burzliwych dniach, wszystko stało się jasne. W sezonie Jesień’24 dostaniemy wreszcie derby. Kiedy stało się to jasne, wiele osób spekulowało, kiedy do nich dojdzie. Na początku sezonu? A może jednak na końcu? Ostatecznie Redakcja zaplanowała mecz mniej więcej po środku. Jak możecie się domyślać ze zbudowanej do tej pory narracji – to Flota 1 będzie faworytem. Po niezbyt udanym początku gracze w czerwonych strojach zaczynają się wreszcie budzić. Do spotkania derbowego podejdą oni po wygranej za komplet punktów z MPS. Jeśli wygrają również we wtorek – nadzieję na awans rozpalą się na nowo. Co ciekawe, jeśli by do tego doszło to Flota 1…pogrąży swoich kolegów z ‘dwójki’. Nie ma co ukrywać – potencjalna piąta porażka w piątym meczu bardzo mocno skomplikuje sytuację zespołu Krzysztofa Misztala. W naszym odczuciu może to być ich przysłowiowy ‘gwóźdź do trumny’. Jedno jest pewne – niezależnie jaki w meczu padnie wynik, Karolina Kirszensztein będzie miała powody do zmartwień. Albo skomplikuje się potencjalna kwestia awansu, albo utrzymania.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

BES Boys BLUM – Speednet 2

Godz.: 20:30, boisko nr: 2

To musiało kiedyś nastąpić. Do poprzedniego spotkania BES Boys BLUM, to właśnie ‘Chłopcy’ mogli się pochwalić aktualnie najdłuższą serią zwycięstw spośród wszystkich 48 drużyn w lidze. Team Ryszarda Nowaka wygrał bowiem…17 meczów z rzędu! Kapitalną serię przerwali gracze Złomowca Gdańsk, którzy rozegrali świetne spotkanie i wygrali z ‘Chłopcami’ 2-1. Choć ‘Złomki’ zagrali rewelacyjnie to trzeba przyznać, że w pierwszym i drugim secie zespół Ryszarda Nowaka nie przypominał siebie z wcześniejszych spotkań. Brak precyzji, bicie po autach, oddanie pola rywalom. W skrócie – problemy na absolutnie każdej płaszczyźnie. Choć do wspomnianego meczu BBB byli już wymieniani jako jedni z faworytów do awansu, to po wspomnianym wieczorze stało się jasne, że nie jest to drużyna bez skazy. We wtorek BBB zmierzą się ze Speednetem 2, z którym jeszcze kilka miesięcy temu – rywalizowali w trzeciej lidze. Po raz ostatni obie ekipy zmierzyły się pod koniec sezonu Wiosna’24. Wówczas lepsi okazali się gracze BBB, którzy wygrali spotkanie 2-1. Jak będzie tym razem? Z pewnością ze Speednetem nie będzie łatwo. Gracze Marka Ogonowskiego radzą sobie w obecnej kampanii bardzo dobrze. ‘Programiści’ w czterech dotychczas rozegranych spotkaniach, wygrywali trzykrotnie. Taki bilans sprawia, że plasują się oni na czwartym miejscu w ligowej tabeli. Warto zauważyć tu jednak fakt, że spośród wszystkich drużyn w drugiej lidze, to właśnie oni rozegrali najmniejszą liczbę spotkań. To oznacza, że po wyrównaniu rozegranych meczów, może być jeszcze lepiej. Która z drużyn będzie faworytem meczu? Więcej szans na tryumf dajemy ‘Chłopcom’.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Kraken – MiszMasz

Godz.: 20:30, boisko nr: 2

Ależ kłopoty przeżywają w ostatnim czasie gracze MiszMasz. Zaczęło się jeszcze w poprzednim sezonie. Wówczas przez długi czas wydawało się, że gracze Michała Grymuzy nie będą mieli problemów z utrzymaniem. W związku z faktem, że w SL3 doszło jednak do reformy i z drugiej ligi spadała o jedna drużyna więcej niż dotychczas, MiszMasz musiał grać w spotkaniu barażowym, które finalnie przegrał. Jakby problemów było mało – po spadku do trzeciej ligi, z zespołu odeszło kilku bardzo wartościowych graczy. Choć do drużyny dołączyli inni zawodnicy, to i tak – MiszMasz boryka się od początku sezonu z potężnymi problemami kadrowymi. W dwóch ostatnich meczach team Michała Grymuzy wystąpił w ‘szóstkę’ i jak można się domyślać – oba te spotkania przegrał. Aktualny bilans spadkowicza z drugiej ligi to dwa zwycięstwa oraz aż cztery porażki. To oznacza, że o powrocie do drugiej ligi MiszMasz może już w zasadzie zapomnieć. Sądzimy bowiem, że po wtorkowej serii gier, ich bilans stanie się jeszcze gorszy. Rywalem drużyny będzie bowiem Kraken, który w ostatnim czasie złapał bardzo wysoką formę i wskoczył na czwarte miejsce w ligowej tabeli. Dodatkowo, co bardzo ważne rozegrali oni już spotkania zarówno z Czerepachami, jak i Osadą Truso. To oznacza, że teoretycznie łatwiejszy terminarz dopiero przed nimi. Jeśli we wtorkowy wieczór wygrają ponownie, to w zespole zza naszej wschodniej granicy rozpalą się nadzieje związane z podium rozgrywek.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Chilli Amigos – Kryj Ryj

Godz.: 21:30, boisko nr: 1

Zaczynamy się powoli obawiać o team Grzegorza Walukiewicza. Legenda Inter Marine SL3 przeżywa aktualnie największy kryzys w historii 122 występów drużyny w rozgrywkach. Wiecie – przez długi czas sobie śmieszkowaliśmy, ale ostatnio uznaliśmy, że zasadniczo to my ‘Amigos’ współczujemy. Aktualnie team w czerwonych strojach śrubuje bowiem niechlubny rekord czternastu porażek z rzędu. Jesteśmy przekonani na 100%, że Chilli nie jest aż tak słabe by od czasu do czasu nie wygrywać. Spośród wspomnianej serii było kilka spotkań, w których Chilli było o włos od wygranej. Finalnie w końcówkach mimo prowadzenia dotykał ich jednak paraliż i finalnie tuż przed metą ‘Amigos’ tracili równowagę i się wywracali. Czy przełamanie koszmaru nastąpi we wtorkowy wieczór? Cóż – jest to dość mało prawdopodobne. Rywalem drużyny Grzegorza Walukiewicza będzie bowiem ekipa Kryj Ryj, która w rozgrywkach Inter Marine SL3 radzi sobie coraz śmielej. Aktualnie team Ryszarda Rakowicza rozegrał pięć spotkań, w których trzy razy wygrywał oraz ponosił dwie porażki. Tak jak wspominaliśmy w ostatnim magazynie oraz w jednej z zapowiedzi – team ‘Mordeczek’ wygląda na jedną z sześciu ekip, która powalczy o grupę mistrzowską. Do końca rundy zasadniczej pozostały im cztery spotkania. Wtorkowe – z Chilli Amigos oraz spotkania z Aqua Volley, BVT Gdańsk czy Siatkersami. Uważamy, że w co najmniej dwóch wspomnianych meczach, to właśnie ‘Mordeczki’ będą faworytem.  Jednym z nich jest właśnie dzisiejsza rywalizacja.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

CTO Volley – Merkury

Godz.: 21:30, boisko nr: 2

Na oglądanie pojedynku dwóch z czterech Mistrzów Inter Marine SL3 nie trzeba nikogo przesadnie namawiać. Sytuacji nie zmienia tu fakt, że obie drużyny rozpoczęły obecny sezon dużo poniżej oczekiwań. Choć wydawało się, że obie drużyny w podobnym czasie wyjdą z kryzysu – jako pierwsi poradzili sobie z tym gracze Merkurego, którzy wygrali trzy ostatnie spotkania i po poprzednim tygodniu rozgrywek wskoczyli na wysokie – trzecie miejsce w ligowej tabeli. Choć wiele osób wieszczyło, że to koniec i Merkury po dwóch porażkach na inaugurację nie zdoła się wygrzebać, to dziś jest bardzo blisko grupy mistrzowskiej. Potencjalna wygrana z CTO będzie już krokiem milowym. Zdecydowanie gorzej radzą sobie gracze CTO, którzy na inaugurację przegrali dwa spotkania. W kolejnym dniu meczowym wszystko zadawało się wracać do normy. Niestety dla nich – po ograniu Old Boys, w kolejnym meczu z BEemką CTO ponownie przegrało. Nie inaczej było w kolejnym dniu meczowym, w którym team Bartosza Sobstyla rozgrywał dwa spotkania. W pierwszym okazali się mocniejsi od Staltestu, natomiast w drugim musieli uznać wyższość Eko-Hurtu. We wtorkowej serii gier, CTO rozegra jednak tylko jedno spotkanie, co w ich przypadku nie jest standardem. Która z ekip wygra? Historycznie nieco lepszym bilansem mogą pochwalić się gracze Merkurego, którzy wygrali  5 z 9 pojedynków. W naszym odczuciu to właśnie oni są nieznacznym faworytem nadchodzącego starcia. 

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

DNV VG – Speednet 2

Godz.: 21:30, boisko nr: 3

Jak w skali szkolnej oceniamy w obecnym sezonie drużynę DNV VG? Po głębszym zastanowieniu, dajemy im czwórkę minus. Choć bilans po pięciu rozegranych spotkaniach to cztery zwycięstwa oraz jedna porażka – my patrząc na obecną sytuację, postaramy się przedstawić ‘szklankę do połowy pustą’. Pierwsza sprawa, na którą warto zwrócić uwagę to fakt, że w czterech zwycięstwach Volley nie wygrał ani razu za komplet punktów. Kiedy z kolei przegrywał to w stosunku 0-3. Choć bilans zwycięstw wydaje się bardzo korzystny, to osiem punktów w pięciu meczach nie robi na nikim przesadnego wrażenia. Potwierdza to również tabela, w której DNV VG plasuje się mniej więcej w środku stawki. Warto zwrócić uwagę również na inny fakt. Jak do tej pory DNV VG rywalizowali z drużynami z drugiej części ligowej układanki. To nakazuje z kolei sądzić, że w kolejnych meczach o wygrane nie musi być już tak łatwo. Czy potwierdzenie tej tezy otrzymamy we wtorkowy wieczór? Rywalem trzykrotnych Mistrzów SL3 będzie ekipa Speednetu 2. Niegdyś pojedynki Volleya z Speednetem były ozdobą pierwszoligowych zmagań.  Z czasem Speednet 1 uciekł ‘żółto-czarnym’ i ci – muszą teraz rywalizować z ‘dwójką’. Choć w teorii Volley wciąż jest faworytem to jesteśmy przekonani, że o zwycięstwo nie będzie im łatwo.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

MATCHDAY #17

Za nami poniedziałkowa seria gier. Wydarzeniem dnia był z pewnością drugi set rywalizacji Tufi Team – MPS Volley, w którym oglądaliśmy najdłuższą w historii SL3 grę na przewagi (40-38). Ponadto z bardzo dobrej strony pokazała się ekipa AIP, która po dwóch wygranych jest już niemal pewna grupy mistrzowskiej. Zapraszamy na podsumowanie!

Wolves Volley – Tiger Team 3-0 (21-15; 21-12; 24-22)

O ile do poniedziałkowej serii gier część z osób śledzących trzecioligowe zmagania mogła mieć wątpliwości czy Redakcja słusznie obrała Tiger Team za cel krytyki – to po spotkaniu z Wolves Volley nie ma już  żadnych wątpliwości. Fakty są bowiem takie, że w poniedziałek obejrzeliśmy siódmą porażkę ‘Tygrysów’ w obecnym sezonie. Jeśli to nie jest wystarczająco zła wiadomość to podamy, że po raz siódmy skończyło się bez jakiegokolwiek punktu. Trzeba to sobie powiedzieć wprost. Choć do zakończenia sezonu jeszcze trochę spotkań zostało, to Tiger nie ma w naszych oczach najmniejszych szans na utrzymanie. Tiger nie potrafi wykorzystać nawet nadarzających się okazji. Tak było w pierwszym secie rywalizacji, który zespoł Dawida Staszyńskiego rozpoczął od prowadzenia…9-3! Po chwili kilka skutecznych zagrywek ‘Wilków’ dało nam jednak zwrot akcji i w drugiej części seta mieliśmy już remis po 15. Remisowy wynik sprawił, że gra ‘Tygrysów’ posypała się już do końca i sześć ostatnich punktów w secie zdobyli gracze w czarnych strojach. Druga odsłona to partia bez historii. Tiger nawet nie udawał, że jest w stanie zagrozić rywalom. Finał był taki, że Wolves Volley wygrali tę partię do 12. Najwięcej emocji mieliśmy w trzecim secie. Choć przez niemal całą partię to ‘Wilki’ kontrolowały poczynania boiskowe, to pod koniec seta gracze Tiger Team zdołali doprowadzić do wyrównania po 19. Kiedy wydawało się, że pokuszą się po chwili o pierwszy punkt w sezonie, to po chwili dali sobie wydrzeć wygraną w tej partii z rąk i z kompletu punktów cieszyła się ekipa Wolves Volley! Brawo, to był bardzo ważny krok w kierunku utrzymania.

Inter Marine Masters – Oliwa Team 3-0 (21-15; 21-17; 21-18)

Tak jak wspominaliśmy w zapowiedziach – był to mecz szczególny dla rozgrywających obu drużyn. Tym razem górą było doświadczenie. Inter Marine Masters było drużyną lepszą w niemal każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła i na tle rywali, również ze względu na wiek wyglądali jak profesor przy studencie i to takim z pierwszego roku. Zagubionym, niepewnym. Takim, który myślał, że improwizacja wystarczy do tego by się prześlizgnąć. Nic z tych rzeczy. Nie da się oszukać starego misia na sztuczny miód.  Pierwszy set rywalizacji  rozpoczął się dość obiecująco dla kibiców oczekujących wyrównanego spotkania. Na półmetku seta było bowiem po 11. Po chwili, czteroma punktami w krótkim odstępie czasu popisał się Andrzej Masiak i ‘Mastersi’ wysunęli się na prowadzenie 15-11, którego już nie wypuścili (21-17). Środkowa odsłona układała się lepiej dla Oliwy, która po skutecznym ataku Damiana Breszki prowadziła 10-6. Środkowa część seta to jednak przespany fragment, który sprawił, że Inter Marine Masters doprowadziło do wyrównania po 14. Dalszej części możecie się domyślać (21-17). Ostatni set to bardzo podobna historia. Po dwóch skutecznych blokach Aleksandra Juszczyka, Oliwa prowadziła 11-8. Czy to wystarczyło by cieszyć się z jednego punktu? No jasne, że nie. Mastersi są od jakiegoś czasu jak stare dobre diesle. Długo się rozgrzewają, ale gdy wskoczą na odpowiednie obroty to są nie do zajechania. Gdy już Oliwa się ‘wyprztykała’, zespół w białych barwach zrobił to, co do nich należy, doprowadził do wyrównania, a po chwili cieszył się z wygrania trzeciego seta w meczu. Brawo!

Aqua Volley – Empire Spikes Back 3-0 (21-12; 21-14; 21-11)

Zadanie stawiane przed Aqua Volley nie należało do najtrudniejszych. Choć słowa te czyta się drużynie Empire Spikes Back trudno, to posługujemy się wyłącznie językiem faktów. Podczas gdy drużynie Mateusza Drężka idzie w ostatnim czasie bardzo dobrze, co zostało nagrodzone tytułem drużyny tygodnia – team ESB jest na przeciwległym biegunie i śrubuje liczbę kolejnych porażek. Cóż – nie inaczej było i w poniedziałkowy wieczór, gdzie ‘Imperatorzy’ nie byli w stanie zagrozić faworyzowanemu rywalowi ani na chwilę i zasłużenie przegrali spotkanie 0-3. Z kronikarskiego obowiązku, warto jednak co nieco napisać. Bo powiedzmy sobie szczerze. Momenty były. Tym był z pewnością początek meczu, w którym gracze Aqua Volley nie mieli zbytnio pomysłu na to, jak sforsować zasieki swoich rywali. Efekt był taki, że na półmetku seta gracze Mateusza Drężka prowadzili zaledwie jednym punktem (10-9). Druga część seta to jednak festiwal błędów graczy Empire, po którym faworyzowani rywale wyszli na prowadzenie 18-11 i po chwili wygrali seta do 12. Środkowa odsłona wyglądała już nieco inaczej. Precyzując – Aqua Volley rzuciło się na rywala od samego początku i po ataku Michała Szypszaka, prowadzili 10-4. Choć w dalszej części po bloku Grzegorza Grabarskiego oraz ataku Adriana Schramki, ESB zniwelowali straty (12-9), to dalsza część seta była pod absolutną kontrolą Aqua Volley. Nie inaczej było i w trzecim secie, który po skutecznej zagrywce Konrada Piotrowskiego, Aqua rozpoczęła od prowadzenia…8-2! Wysoki wynik sprawił, że z Empire Spikes Back zeszło powietrze i finalnie trzy punkty powędrowały na konto wicelidera rozgrywek!

AIP – Old Boys 3-0 (21-18; 21-19; 21-11)

Kryzys Old Boys trwa w najlepsze. Sześć ostatnich spotkań to…pięć porażek i zaledwie jedna wygrana. Co gorsza – mecz z AIP był trzecią porażką z rzędu, w którym team z Pruszcza Gdańskiego nie zdobył choćby punktu! Co stało się z drużyną w białych trykotach, która tak dobrze radziła sobie w poprzedniej edycji? W poniedziałkowy wieczór team Bartłomieja Kniecia zdołał podjąć w dwóch pierwszych setach rękawice. Cóż jednak z tego, jeśli na koniec dnia nie są bogatsi o choćby punkt? Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się całkiem obiecująco dla graczy w białych strojach. Po bloku Bartka Więckiewicza, prowadzili oni 10-8. Po chwili zanotowali oni jednak bardzo długi przestój, który wykorzystał tercet Seroka – Pałubicki – Sulima. Po kilku punktach wspomnianych graczy, AIP wysunęło się na prowadzenie 15-11 i w dalszej części seta nie dali już sobie zrobić krzywdy (21-18). Dość ciekawie było również w środkowej odsłonie, w której na półmetku mieliśmy remis po 11. Mówią, że historia lubi się powtarzać. Nie inaczej było i tym razem, bowiem po kolejnych problemach w jednym ustawieniu, gracze Old Boys stracili cztery punkty, po których AIP prowadzili 15-11. Choć w dalszej części zespół Adriana Ossowskiego prowadził 20-16, to po dwóch blokach Mikołaja Nowaka zrobiło się dość nerwowo. Ostatecznie po ataku Jakuba Sulimy, AIP cieszyli się z piątego zwycięstwa w sezonie Jesień’24. Do ‘podniesienia’ z parkietu był jeszcze trzeci set. W nich gracze Old Boys zaprezentowali się jednak równie słabo, co w meczu z Merkurym. Efekt był taki, że zamiast walki oglądaliśmy drużynę, która może mieć potężne problemy z utrzymaniem w pierwszej lidze. Oj, z pewnością nie tak wyobrażali sobie obecny sezon gracze w białych strojach. A AIP? Wręcz przeciwnie. Team Adriana Ossowskiego jest absolutną rewelacją pierwszoligowych zmagań i na jakiś czas, fioletową koszulkę zamieniają na tę żółtą – przewidzianą dla lidera rozgrywek!

BL Volley – Bayer Gdańsk 3-0 (21-13; 21-17; 21-16)

Już w zapowiedziach pisaliśmy, że ‘Tygrysia maszyna ruszyła’. Dobra forma ekipy BL Volley sprawiła, że nie mieliśmy wątpliwości co do tego, która z ekip wygra. Z perspektywy czasu żałujemy jednak, że nie stawialiśmy na komplet punktów zespołu Wojciecha Strychalskiego. Ich rywalem była bowiem ekipa Bayer Gdańsk, która jest jednym z największych rozczarowań obecnego sezonu i nie mówimy tu bynajmniej wyłącznie o trzeciej lidze. Już początek meczu pokazał, że Bayer przeżywa aktualnie największy kryzys od kiedy przystąpili do SL3. Po kilku skutecznych zagrywkach Adama Czapnika, ‘Tygrysy’ rozpoczęły mecz od prowadzenia 5-1. Choć z czasem Bayer zbliżył się do rywala na jeden punkt (10-9), to druga część seta była absolutną dominacją zespołu Wojciecha Strychalskiego. Dość podobny scenariusz, co w pierwszym secie oglądaliśmy w drugiej odsłonie. Po tym jak na tablicy wyników mieliśmy remis po 9, liczyliśmy na emocjonujące starcie. Druga część seta to jednak przewaga graczy w ‘tygrysich barwach’, którzy wygrali partię do 16. Zespół Wojciecha Strychalskiego w tarapatach znalazł się dopiero w trzeciej odsłonie. Po kilku decyzjach sędziowskich, z którymi nie mogli pogodzić się gracze BL, to Bayer Gdańsk objął prowadzenie 14-13. Po chwili Bayer zaprezentował jednak to, z czego w obecnym sezonie słynie. Mnóstwo błędów, niedokładności, zwieszoną głowę. Efekt był taki, że ambitnie grająca ekipa BL po chwili była już na prowadzeniu i finalnie to oni zgarnęli komplet oczek. Warto zaznaczyć, że były to pierwsze trzy punkty drużyny od…22 maja i pojedynku z Chilli Amigos.

Craftvena – Kraken Team 0-3 (18-21; 18-21; 17-21)

W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że choć Kraken Team jest faworytem spotkania, to Craftvena nie pozostaje bez szans w kontekście walki o choćby jeden punkt. Ten byłby szalenie istotny w walce o czołową piątkę czwartej ligi i późniejszej walki o medale. Choć zadanie trudne, to nie science-fiction. Udowodniły to ekipy Bruxeli Wear oraz ostatnio BVT Gdańsk. Spotkanie rozpoczęło się bez większych zaskoczeń. Po skutecznych atakach Bartłomieja Piepera, Kraken wysunął się na prowadzenie 10-7. Kiedy wydawało się, że po chwili team Roberta Skwiercza pójdzie za ciosem, ich gra się zdecydowanie popsuła. Po trzech błędach z rzędu oraz ataku Michała Markiewicza to ‘Rzemieślnicy’ wysunęli się na prowadzenie 16-15. W końcowej fazie seta Kraken się jednak spiął i to on wygrał partię do 18. Taki sam wynik i bardzo podobny przebieg gry oglądaliśmy również w środkowej odsłonie. Choć po dobrej grze Kraken prowadził 16-10, to po raz kolejny w obecnym sezonie w ich szeregach nastąpiło spore rozluźnienie. Te sprawiło, że gracze w granatowych trykotach stracili sześć punktów z rzędu, po których ich przewaga stopniała do jednego oczka (17-16). Choć w obozie Krakena zaczęło robić się ciepło, to w końcówce seta Przemek Motyka zapewnił Krakenowi drugi punkt w meczu (21-18). Trzeci set zapowiadał się kapitalnie dla Craftveny. Po blokach Mateusza Pytlika oraz Emiliano Archentiego, Craftvena rozpoczęła od prowadzenia 8-4. Po chwili było jednak już 8-8. Mimo to, dalsza część seta to wyrównana walka, która zaprowadziła nas do stanu 18-17 dla Krakena. Ostatnie trzy akcje meczu to jednak dużo lepszy fragment Krakena, który po wygranej za komplet punktów, jest już niemal pewny grupy mistrzowskiej. Cóż za zaskoczenie. 

AIP – Szach-Mat 2-1 (21-13; 21-17; 20-22)

Po kolejnych trzech punktach wywalczonych w rywalizacji z Old Boys, gracze AIP przystępowali do drugiego spotkania w poniedziałkowy wieczór. Stawką pojedynku poza samymi ligowymi punktami była również…przepustka do grupy mistrzowskiej. Mowa tu oczywiście o ekipie Adriana Ossowskiego, która w obecnym sezonie się nie zatrzymuje. Pierwszy set rywalizacji zdawał się to potwierdzać, a AIP wydawało się iść po komplet oczek. Pisząc precyzyjniej – Szach-Mat na tle swoich rywali prezentował się jak Zbyszko trzy cytryny przy Fancie. Spora dysproporcja. Mimo to, sytuacja zaczęła nam się klarować dopiero w drugiej części seta (15-11 -> 18-12). Do połowy Szach-Mat trzymał bowiem uniesioną gardę, przez którą rywalom trudno było się przebić (8-7). Finalnie, gracze Adriana Ossowskiego wygrali tę partię do 13, a to oznaczało, że zrealizowali 4/6 poniedziałkowego planu. Po chwili było to już 5/6. Podobnie jak w pierwszej odsłonie, Szach-Mat istniał tylko teoretycznie. Po dobrej zagrywce Mariusza Seroki, którą ten wraz z kolegami nękali przez cały mecz wszystkich przyjmujących rywali, AIP wysunęło się na prowadzenie 12-6. Po chwili było już 21-17, a to oznaczało, że AIP może pochwalić się imponującym bilansem sześciu zwycięstw oraz jeden porażki. Wisienką na torcie miała być trzecia odsłona, w której ‘Przyjaciele’ mieli powalczyć o komplet punktów. Jak sami podkreślali gracze w fioletowo-czarnych barwach, na ostatni set…zabrakło im już sił. Finałowa partia zaczęła się od dobrej gry blokiem ‘Szachistów’, która dała im prowadzenie 4-0. W dalszej części, Szach-Mat utrzymywał przewagę. Zamiast bowiem bić na pałę, postanowili oni skutecznie kiwać lub obijać blok rywali (14-11). Choć gracze Adriana Ossowskiego niemal przez całego seta gonili, to finalnie trzeci punkt trafił w ręce Szach-Matu. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że nie ma już takiej siły, która odebrałaby im grę w grupie pięciu drużyn walczących o medale. Brawo!

Czerepachy Volley – Port Gdańsk 3-0 (21-11; 21-10; 21-11)

Jak ktoś chce czegoś w rodzaju cudu, to musi omijać szerokim łukiem Ergo Arenę. Zwłaszcza w dni meczowe, w których występują Czerepachy Volley. Zielony walec stoczył w poniedziałkowy wieczór szóste spotkanie. Jak możecie się domyślać – szósty raz skończyło się tak samo – wygraną ‘Żółwi’ za komplet punktów. Przed meczem Redakcja ucięła sobie pogawędkę z rozgrzewającymi się graczami Portu i zwróciła uwagę na fakt, że ich rywale to najlepiej zagrywająca drużyna w lidze. Gracze Portu podziękowali za tę ‘podpowiedź’ i po chwili z nową wiedzą stanęli do rywalizacji z renomowanym rywalem. Cóż – tyle teoria. W praktyce gracze w zielonych strojach zdemolowali rywali w każdym elemencie, ale w zagrywce chyba najbardziej. Dziesięć asów serwisowych oraz jedenaście bloków dość dobitnie pokazują w jakich obszarach team ‘z doków’ miał największe problemy. Czy w meczu były nadzieje na coś ciekawszego? Może kiedy na tablicy wyników było ‘zaledwie’ 11-8 dla Czerepachów. Nadzieje te zostały jednak po chwili zabite, gdy po kilku punktach Pawła Shylina ‘zrobiło się’ 21-11. W drugim secie Czerepachy nie czekały nawet chwili. Już po kilku chwilach od gwizdka sędziego, team Dawida Gałki prowadził 12-4 i ‘Portowcy’ mogli się modlić o jak najniższy wymiar kary. Trzeci set nie zmienił obrazu gry. Nadal to zespół składający się z byłych graczy Floty dominował i wygrał seta do 11, a cały mecz 3-0.

Tufi Team – MPS Volley 3-0 (21-16; 40-38; 21-15)

7 czerwca 2021r. Tego dnia Tufi Team mierzy się z Volleyem Gdańsk w sezonie Wiosna’21. Tamto spotkanie, choć nie miało wpływu na mistrzowski tytuł zapamiętaliśmy jednak z innego powodu. To właśnie wtedy w pierwszym secie rywalizacji padł rekord, który został z nami na lata. Wynik pierwszego seta wynosił wówczas 39-37. Czemu o tym piszemy? Ano dlatego, że wspomniany rekord utrzymał się aż do poniedziałkowego wieczoru i konfrontacji Tufi z MPS Volley. Zanim jednak do tego przejdziemy – słówko o pierwszym secie, który przebiegł raczej tak, jak można było się tego spodziewać. Precyzując – wygrał faworyt i naprawdę nie ma co drążyć. Środkowa odsłona to zupełnie inna historia. Od samego początku Miłośnicy Piłki Siatkowej wskoczyli na naprawdę niezły poziom. Poziom, którego w obecnych okolicznościach się po nich nie spodziewaliśmy. To był absolutnie najlepszy fragment od dłuższego czasu i miało to również odzwierciedlenie w wyniku punktowym na czarnej tablicy. Po asie serwisowym kapitana – Jakuba Nowaka oraz ataku Michała Narkowicza, MPS prowadził 18-16. Po chwili Tufi zdołali się wykaraskać z kłopotów i po grze na przewagi, doprowadzili do stanu 23-22. Kiedy z lewego skrzydła, w out zaatakował nowy nabytek MPS-u – Tomasz Lis wydawało się, że jest już po zabawie. Sędzia prowadzący spotkanie dopatrzył się jednak bloku graczy Tufi Team, a to sprawiło, że mieliśmy remis po 23. Od tego momentu, aż do stanu 40-38 dla Tufi mieliśmy wymiany, zwroty akcji, nerwy, emocje i wszystko, czego siatkarska dusza zapragnie. Było po prostu zajebiście. Oczywiście na koniec naszego zdania nie podzielają gracze MPS, którzy zbliżają się już do ‘osiemnastki’. Trzeci set nie miał nawet prawa być czymś ciekawszym niż to, co dostaliśmy w środkowej odsłonie. Obie drużyny zagrały tak jak w pierwszej odsłonie i efekt był taki, że team Mateusza Woźniaka zgarnął komplet punktów. Mimo to, dla MPS-u zapaliło się wreszcie jakieś światełko w tunelu. Mimo porażki 0-3, po poniedziałkowym wieczorze nie mają się czego wstydzić.