Zapowiedź – MATCHDAY #26

Zaczynamy dziewiąty tydzień rozgrywek. W poniedziałkowy wieczór dojdzie do dwóch bardzo ciekawych spotkań. W pierwszym z nich, Inter Marine Masters zmierzy się z Team Spontan i spotkanie to może mieć ogromny wpływ na podium rozgrywek w trzeciej lidze. Na brak emocji nie będziemy narzekać również w meczu z dolnych partii tabeli drugiej ligi, gdzie Challengersi podejmą MPS Volley. Zapraszamy na zapowiedź!

Inter Marine Masters – Tiger Team

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Czy była w zasadzie choć jedna osoba, która przekazała Tigerowi, że w zimowy sen zapada się w zimę, a nie na koniec sierpnia? Ewidentnie graczom Dawida Staszyńskiego się wszystko pokręciło. Od początku obecnej edycji zespół w ciemnogranatowych barwach nie przypomina siebie sprzed choćby sezonu. Rozumiemy wszystko. Wiemy, że poziom trzeciej ligi po reformie i podziale na cztery klasy rozgrywkowej poszybował w górę, ale bez jaj. Zero zwycięstw i dziewięć porażek? Do minionego tygodnia sytuacja wyglądała tak, że Tiger chciał dopisać kolejny rozdział w historii SL3 i zapisać się jako team, który nie zdobył choćby punktu. Z pomocną ręką, jak to w tygrysiej rodzinie bywa, przyszła ekipa BL Volley. Dla niewtajemniczonych, zespół Wojciecha Strychalskiego ma tygrysa w logo i taki też przydomek. W ostatnim tygodniu Tiger zdobył wreszcie premierowy punkt w sezonie Jesień’24, po którym nie ma już ani jednej drużyny bez dorobku punktowego. Wiemy, że to marne pocieszenie, ale z nawet beznadziejnej sytuacji jakieś pozytywy wyciągać trzeba. To, co z pewnością jest budujące to mental drużyny, bo mimo porażek zespół się nie zniechęca i nie obraża na otaczającą rzeczywistość. O tym, że nie jest to norma, możemy się przekonać obserwując poczynania pierwszoligowego Staltestu Pomorze, w którym brak wyników sprawił, że atmosfera jest dramatyczna. Oczywiście atmosfera, chęć gry to jedno, a umiejętności drugie. Sądzimy, że w poniedziałkowy wieczór Inter Marine Masters nie będą mieli najmniejszych problemów z tym by sięgnąć po komplet punktów. Ba, każdy inny wynik niż 3-0 dla graczy w białych strojach byłby uznany za sensację.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Staltest Pomorze – Speednet

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Przed Speednetem ostatni krok w kierunku zapewnienia sobie najlepszej pozycji wyjściowej przed grupą mistrzowską. Tak jak wspominaliśmy ostatnio – ‘Programiści’ zdają się być w doskonałej sytuacji i za chwilę postaramy się to udowodnić. Pierwszą kwestią jest to, że na jeden mecz przed zakończeniem rundy zasadniczej Speednet ma o dwa punkty więcej niż po 9 meczach poprzedniego sezonu. Jest to o tyle istotne, że wówczas – team Łukasza Żurawskiego zgarnął srebrne medale. Bardzo dużo wskazuje na to, że rundę zasadniczą zakończą z 21 oczkami na koncie, a to wynik niemal idealny. Wymarzony. Kapitalny. To o pięć punktów więcej niż w poprzedniej edycji. Spójrzmy na to jak sytuacja rozkładała się w ostatnich sezonach i zestawmy to z potencjalnym 21 punktami Speednetu:

– sezon Wiosna’22 – Merkury zgarnia 23 oczka po rundzie zasadniczej i zdobywa tytuł mistrzowski

– sezon Jesień’22 – Merkury zgarnia 22 oczka po rundzie zasadniczej i zdobywa tytuł mistrzowski

– sezon Wiosna’23 – Cto zgarnia 23 oczka po rundzie zasadniczej i zdobywa tytuł mistrzowski

– sezon Jesień’23 – Eko-Hurt zgarnia 18 oczek po rundzie zasadniczej i zdobywa tytuł mistrzowski

Jak widać Speednet jest bardzo bliski. Co ciekawe – jeszcze nigdy nie zdarzyło się, że drużyna, która wygrywała rundę zasadniczą nie zdobywałaby później mistrzostwa. Czy nadszedł zatem czas ‘Programistów’? Dziś wieczorem zmierzą się oni z pogodzonym ze spadkiem Staltestem Pomorze. Tu chłopaki się z pewnością nie obrażą, ale jako team – wyglądają aktualnie tragicznie. Nie mówimy tu bynajmniej wyłącznie o aspektach sportowych. W ślad za słabymi wynikami atmosfera w drużynie jest gorsza niż zła. Pozostałe mecze sezonu Staltest powinien potraktować jako doświadczenie przed nowym sezonem. Niestety dla nich – już w drugiej lidze.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

Empire Spikes Back – BRUXELA WEAR

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Wiadomo, że w pierwszej kolejności trzeba się patrzeć na siebie. Faktem natomiast jest to, że w ostatnim czasie, wyniky w czwartej lidze układały się idealnie dla BRUXELI WEAR. Nie dość, że team ‘Leniwców’ nie próżnował i sam wygrywał mecze za komplet punktów (z Hapag-Lloyd oraz Siatkersami), to na dodatek główni rywale graczy w czarnych stronach w walce o podium pogubili punkty. Tak było, kiedy Kraken Team stracił oczko z Empire Spikes Back, tak było również w czwartkowym spotkaniu, w którym Aqua Volley przegrała seta z Kryj Ryj. Jakby tego było mało – przyszłość Bruxeli również klaruje się w kolorowych barwach. Podczas, gdy sami będą rywalizowali z drużyną z dołu ligowej tabeli, ich najgroźniejsi rywale (Aqua oraz Kraken) zmierzą się w bezpośrednim pojedynku i oczywistym jest, że któraś z nich pogubi punkty. To oznacza, że wszystko wskazuje na to, że sytuacja Bruxeli po obecnym tygodni rozgrywek będzie kapitalna. Z drugiej strony często bywa tak, że ‘ataki na pustej siatce’ są najtrudniejsze. Napastnik mając pustą bramkę, czasami strzela nad poprzeczką. To oczywiście analogia, bo owszem – BRUXELA jest zdecydowanym faworytem meczu, ale pojedynek Krakena z Empire Spikes Back udowodnił, że w SL3 nie ma punktów za darmo. Poprzednie dwa spotkania BRUXELI, choć wygrane za 3-0 to były jednak męczarniami. Sądzimy, że tym razem może być podobnie.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

Inter Marine Masters – Team Spontan

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Jeszcze w poprzednim tygodniu zespół Piotra Raczyńskiego mógł pochwalić się tym, że pozostawał jedną z trzech niepokonanych drużyn w całej 48 drużynowej stawce. Po kapitalnej serii siedmiu zwycięstw z rzędu, znalazła się ekipa, która zdołała ograć ‘Spontanicznych’. Po dwóch bardzo dobrych setach, Oliwa wygrała ze Spontanem i ich pierwsza porażka stała się faktem. Mimo niekorzystnego wyniku sytuacja ‘kolekcjonerów niezaplanowanych chwil’ w ligowej tabeli jest naprawdę niezła. Aktualnie, team Piotra Raczyńskiego okupuje trzecią lokatę i do drugiej drużyny w tabeli traci zaledwie jedno oczko. Dziś wieczorem czeka ich jednak bardzo wymagające wyzwanie. Zmierzą się oni bowiem z Inter Marine Masters, które w ośmiu rozegranych meczach wykręciło identyczny bilans siedmiu zwycięstw oraz jednej porażki. Warto podkreślić tu jednak fakt, że w odróżnieniu od Spontana, ‘Mastersi’ rozegrali już spotkanie z najbardziej wymagającym rywalem w lidze – Czerepachami Volley. Sytuacja drużyny Andrzeja Masiaka mogłaby być jeszcze lepsza, gdyby nie dwa zgubione punkty kilkanaście dni temu. Przypomnijmy, że 15 października ‘Mastersi’ mierzyli się z MiszMaszem oraz Maritexem i choć byli wyraźnym faworytem obu starć to nie udało im się utrzymać wystarczająco wysokiego poziomu koncentracji przez całe spotkanie i w konsekwencji zamiast sześciu oczek Inter Marine zgarnęło ‘zaledwie’ cztery. Która z drużyn będzie faworytem poniedziałkowego starcia? Stawiamy na szczęśliwy dla ‘Mastersów’ podział punktów.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Challengers – MPS Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

W ostatnim czasie wielokrotnie podkreślaliśmy sytuacje drużyn, które będą w końcówce sezonu bić się o utrzymanie w drugiej klasie rozgrywkowej. W naszych rozważaniach stosunkowo często pomijaliśmy drużynę Challengers. Wpływ na taki stan rzeczy miał fakt, że mieli oni rozegrane zaledwie sześć spotkań i była to najmniejsza liczba spośród wszystkich drużyn w lidze. Całkiem słusznie uznaliśmy wówczas, że jak team Wojciecha Lewińskiego zrówna się liczbą spotkań z innymi drużynami, ich dorobek punktowy będzie wyglądał już zupełnie inaczej. W minionym tygodniu gracze w różowo-niebieskich strojach zagrali jednak dwa mecze i oba z nich zakończyły się ich porażką. Najpierw przegrali z Hydrą Volleyball Team, a następnie – z Dream Volley. Szczególnie ta druga porażka była dotkliwa, bowiem doszło do niej z ostatnią drużyną w ligowej tabeli. Jakby problemów było mało – we wspomnianym meczu kontuzji nabawił się lider drużyny i najskuteczniejszy gracz w całej drugiej lidze – Mariusz Kuczko. Jego występ w poniedziałkowy wieczór stoi pod dużym znakiem zapytania. Jaki będzie wynik? Gdyby dwa tygodnie temu ktoś zadał nam to pytanie – uznalibyśmy, że Challengers. Dziś również są faworytem, ale sprawa nie jest tak oczywista. Wszystko za sprawą tego, że w naszym odczuciu ‘Miłośnicy Piłki Siatkowej’ grają lepiej z meczu na mecz i pytaniem pozostaje to, czy w momencie, kiedy rozwiną skrzydła całkowicie – nie będzie już za późno. Jeśli team Jakuba Nowaka przegra poniedziałkowe starcie – zbiorą się nad nimi czarne chmury.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Speednet 2 – Tufi Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Po ośmiu spotkaniach obecnego sezonu, drużyna Mateusza Woźniaka znajduje się w kapitalnym położeniu. Tufi Team wygrało bowiem 7 z 8 spotkań i w ligowej tabeli mają dokładnie tyle samo punktów co lider rozgrywek. Kiedy spojrzymy na terminarz, to w drodze do pierwszej ligi na obecnego wicelidera rozgrywek czekają:

– Flota Active Team

– Hydra Volleyball Team

– DNV VG

– 22 BLT Malbork

Oraz w poniedziałkowy wieczór Speednet 2. Powiedzieć, że nie jest to najłatwiejszy z możliwych scenariuszy, to nic nie powiedzieć. ‘Tuffiki’ zmierzą się bowiem z liderem, czwartą, piątą oraz szóstą drużyną w ligowej tabeli. Z drugiej strony, jeśli chce się awansować i w pierwszej lidze nie powtórzyć historii Staltestu Pomorze, to takie spotkania jak dzisiejsze – trzeba po prostu wygrywać. Jeśli chodzi o ‘Programistów’ to team Marka Ogonowskiego radzi sobie w obecnej kampanii naprawdę nieźle i spośród ośmiu rozegranych spotkań, cztery padły ich łupem. Aktualnie na kontach Speednetu 2 ‘zaksięgowane’ zostało 13 punktów, co wystarczało historycznie do utrzymania w lidze. W pozostałych pięciu spotkaniach Speednet 2 postara się o jak najlepsze miejsce w ligowej tabeli. To, co z pewnością charakteryzuje ‘Programistów’ to fakt, że są oni bardzo niewygodnym rywalem, nawet dla tych największych graczy w drugiej lidze. Aby Tufi mogło w ogóle myśleć o komplecie punktów, muszą być skoncentrowani od pierwszego do ostatniego gwizdka. W naszym odczuciu Speedet 2 będzie miał w meczu swoją szansę na ogranie rywala w jednym secie i z szansy tej zapewne skorzysta.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

MATCHDAY #25

Czwartkowa seria gier to kilka bardzo ciekawych pojedynków. Ważne wygrane w kontekście utrzymania w swoich klasach rozgrywkowych zanotowały ekipy Dream Volley oraz ACTIVNYCH Gdańsk. Z drugiej strony – w czwartkowy wieczór zawiedli ex-Mistrzowie Inter Marine SL3 – CTO Volley oraz Eko-Hurt. Zapraszamy na podsumowanie!

Aqua Volley – Kryj Ryj 2-1 (21-17; 17-21; 21-19)

W naszym odczuciu zdecydowanym faworytem czwartkowego starcia była ekipa Aqua Volley, która dzięki dobrej grze wskoczyła w ostatnim czasie na drugie miejsce w ligowej tabeli. Tego samego nie można powiedzieć o drużynie ‘Mordeczek’, bo w ostatnim czasie zarówno wyniki, jak i styl gry ekipy Ryszarda Rakowicza pozostawiał wiele do życzenia. Mimo to, to właśnie oni rozpoczęli lepiej mecz i tuż po pierwszym gwizdku sędziego prowadzili 5-2. Po sporej liczbie błędów Aqua Volley z pola serwisowego, team Ryszarda Rakowicza utrzymywał przewagę do stanu 13-11. Im dłużej trwała ta partia, tym zespół Kryj Ryj coraz gorzej radził sobie w przyjęciu zagrywki rywali i w dużej mierze to właśnie przez to faworyzowana ekipa objęła prowadzenie 19-15 i po chwili wygrała pierwszego seta. Środkowa odsłona to zupełnie inna historia. Choć od początku seta drużynie ‘Mordeczek’ nie wiodło się najlepiej, to absolutnym game-changerem był moment, w którym w polu serwisowym pojawił się Dominik Brach, po którego trzech asach serwisowych – ‘box’ drużyny niemal eksplodował (12-9). Choć z czasem Aqua zdołała doprowadzić do wyrównania po 17, to wzięty czas przez przeciwników zadziałał w najlepszy możliwy sposób. Cztery kolejne punkty dające wyrównanie w setach zdobyła drużyna Kryj Ryj (21-17). Ostatni set rywalizacji rozpoczął się lepiej dla faworyta. Po błędzie podwójnego odbicia przez przeciwnika, Aqua objęła prowadzenie 8-4. Z czasem team Mateusza Drężka prowadził już 19-14. Choć zapowiadało się na spokojną końcówkę, Kryj Ryj zdołał zniwelować straty do stanu 20-19. Kiedy zrobiło się jednak naprawdę nerwowo, ostatni punkt w meczu zdobyła faworyzowana ekipa, która trzeba przyznać – w czwartek łatwego zadania nie miała (21-19).

Siatkersi – Craftvena 0-3 (12-21; 19-21; 15-21)

Od kilku dni przedstawialiśmy narrację, z której wynikało, że przed Craftveną jedno z najważniejszych spotkań w ostatnim czasie. W naszym odczuciu tylko komplet punktów wydłużałby ich szansę na to, by sezon zakończyć w grupie mistrzowskiej. Początek spotkania należał do ‘Rzemieślników’, którzy od pierwszego gwizdka sędziego wzięli się do ostrej pracy. Po skutecznej kiwce Mirosława Wiśniewskiego, ‘Rzemieślnicy’ objęli prowadzenie 8-3. Siatkersi nie dawali jednak za wygraną i po ataku Filipa Silwanowicza, zniwelowali straty do jednego oczka (10-9). Druga część seta to fragment, w którym Craftvena wykorzystała gorszy fragment rywali i przy dobrej serii na zagrywce ‘sypacza’ objęli prowadzenie 18-12. Trzeba przy tym zauważyć, że sami gracze Siatkersów mieli w tym swój udział, bo nawet kiedy mieli okazje na kontrę – najczęściej atakowali w aut. Ostatecznie premierowa partia zakończyła się wynikiem do 12. Środkowy set był najciekawszą partią w meczu. Na półmetku seta mieliśmy remis po 10. W dalszej części, po atakach Michała Markiewicza oraz Jędrzeja Szadejko, ‘Rzemieślnicy’ objęli prowadzenie 17-13 i zdawali się być na doskonałej drodze do tryumfu. Choć po chwili prowadzili już 20-17, to w końcówce nie uniknęli ‘nerwówki’. Ostatecznie po dwóch punktach rywali, gracze Craftveny spięli cztery litery i po ataku ‘Markusa’ cieszyli się z wygrania seta do 19. Ostatni set to prowadzenie Craftveny 10-4, po którym ‘karty wydawały się rozdane’. Po chwili świetną zagrywką popisał się Michał Niewiadomski, który zniwelował straty Siatkersów do jednego punktu (10-9). Dalsza część seta to jednak wyraźna przewaga Craftveny, udokumentowana zwycięstwem do 15, a całego meczu 3-0. Za tydzień najważniejszy mecz. Crafvena zmierzy się z odwiecznym rywalem (Chilli Amigos) o miejsce w czołowej piątce!

ACTIVNI Gdańsk – MiszMasz 3-0 (21-17; 21-19; 22-20)

Przed spotkaniem informowaliśmy o sporych problemach kadrowych MiszMaszu, którzy próbowali nawet znaleźć dla siebie zastępstwo. Ostatecznie im się to nie udało i team Michała Grymuzy musiał wystąpić bez swoich dwóch podstawowych przyjmujących. Mimo wszystko sądziliśmy, że przeciwko przeżywającej potężny kryzys drużynie ACTIVNYCH, MiszMasz sobie poradzi. Już początek spotkania pokazał jednak, że będzie o to bardzo trudno. Po dwóch punktach Kuby Kwiatkowskiego, ACTIVNI objęli prowadzenie 9-3. Z prowadzenia team Artura Kurkowskiego nie cieszył się jednak zbyt długo, bo po chwili MiszMasz doprowadził do wyrównania po 10 i wyrównana gra trwała do stanu po 16. W końcówce seta odskoczyli rywalom na trzy oczka (19-16) i po chwili cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Środkowa odsłona to bardzo wyrównana gra obu ekip, po której na tablicy wyników mieliśmy remis po 17. W końcówce środkowej partii ataki pieczętujące zwycięstwo ACTIVNYM zapewnił Maciej Kot, Artur Kurkowski oraz Kuba Kwiatkowski (21-19). Ostatni set rywalizacji rozpoczął się od wysokiego prowadzenia ACTIVNYCH. Po kilku atakach Macieja Kota oraz błędach MiszMaszu, team Artura Kurkowskiego objął prowadzenie 8-4. Choć w dalszej części po ataku Pawła Urbaniaka prowadzili już 12-6, to moment dekoncentracji oraz niedokładnego przyjęcia sprawił, że ACTIVNI błyskawicznie roztrwonili swoją przewagę (14-14). W końcowej fazie seta MiszMasz popełnił błąd ustawienia w kluczowym momencie, po którym ACTIVNI objęli prowadzenie i po chwili, po punkcie Marcina Nowickiego cieszyli się z kompletu oczek, po którym uciekli ze strefy spadkowej. Brawo. To był bardzo ważny krok w kierunku utrzymania!

Hydra Volleyball Team – Challengers 2-1 (21-15; 21-17; 13-21)

Będąca w gazie ekipa Hydry Volleyball Team podchodziła do spotkania z beniaminkiem rozgrywek jako wyraźny faworyt starcia. W zapowiedzi przedmeczowej wskazaliśmy, że będzie to najprawdopodobniej komplet punktów i trzeba przyznać, że przez długi czas tak to wyglądało. Chwilę po gwizdku otwierającym mecz, gracze Sławomira Kudyby objęli kilkupunktowe prowadzenie (10-6). Po dwóch próbach kiwki kapitana Hydry, zespół w złotych strojach prowadził już 16-10 i po chwili cieszyli się oni z wygranej seta do 15. Środkowa odsłona  rozpoczęła się od obiecującej gry obu drużyn, która zaprowadziła nas do stanu po 10. Przewaga ‘Bestii’ zaczęła się zarysowywać w drugiej części seta. Po dwóch punktach Pawła Bugowskiego, Hydra objęła prowadzenie 18-15 i po skutecznym ataku Daniela Gierszewskiego cieszyli się z wygrania piątego spotkania z rzędu. Ostatni set był dla nich doskonałą okazją do tego, by w ligowej tabeli wskoczyć na podium! Aby tak się jednak stało, Hydra musiała wygrać, co po dwóch pierwszych setach wydawało się dość prawdopodobnym scenariuszem. Niestety dla ‘Bestii’, trzecia odsłona to jakiś rodzaj zbiorowej amnezji, bo faworyzowana ekipa zaczęła mieć problemy w niemal każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Oczywiście na obraz gry wpłynęła również bardzo dobra i skuteczna gra zespołu Wojciecha Lewińskiego, który objął prowadzenie…12-4! O ile to, że Challengersi są w stanie wygrać seta byliśmy w stanie uwierzyć to taki przebieg gry był jednak bardzo zaskakujący. W drugiej części seta Hydra nie walczyła już o wygranie tej partii. Walczyła o to by uniknąć wstydliwej porażki i to drużynie Sławomira Kudyby się udało (21-13). Dla Challengersów, którzy nie mają zbyt dobrej sytuacji w tabeli był to z kolei bardzo ważny punkt w kontekście utrzymania.

BEemka Volley – EKO-HURT 3-0 (26-24; 21-15; 21-13)

Nie będziemy przesadnie pocieszać brązowych medalistów poprzedniego sezonu. Po czwartkowej serii gier sytuacja Eko-Hurtu w ligowej tabeli stała się dramatyczna. Nie dość, że sami przegrali 0-3, to na dodatek swoje spotkanie dość nieoczekiwanie wygrała drużyna ‘Szachistów’. To oznacza z kolei, że na samym finiszu rundy zasadniczej Eko-Hurt ma trzy punkty straty do miejsca barażowego. Oj, sytuacja robi się bardzo poważna. Poważnie, ale z innego względu zaczyna robić się również w BEemce. Po czwartkowej serii gier, team Daniela Podgórskiego wskoczył na wysokie – czwarte miejsce i jest już o włos od grupy mistrzowskiej. Nos podpowiada nam jednak, że sama obecność w czołowej piątce ich nie zadowoli. Oni chcą więcej – chcą sięgnąć po historyczne medale w pierwszej lidze. Za tydzień czeka ich bardzo ważne spotkanie z Merkurym. Zanim jednak do tego dojdzie, mają kilka dni na świętowanie czwartkowego spotkania, bo trzeba przyznać, że jest co świętować. Mecz ‘pułapka’ z drużyną, z którą ‘trzeba’ wygrać za komplet punktów bywa często najbardziej problematyczny. Tak zapowiadało się to spotkanie choćby w pierwszym secie, w którym Eko-Hurt miał bardzo dużą szansę na wygraną. Choć po atakach Sebastiana Rydygera, ‘Hurtownicy’ mieli piłki setowe to koniec końców – BEemka zawsze wychodziła z opresji obronną ręką. Jaka była recepta graczy Daniela Podgórskiego na taki stan rzeczy? Taki jak bardzo często bywa – BEemka uruchomiła środki. Dodatkowo w końcówce Eko-Hurt popełnił błąd ustawienia i pierwszy punkt w meczu trafił na konto beniaminka pierwszej ligi. Środkowa odsłona nie była już tak ciekawa. Po dobrej zagrywce Przemka Wawera, gracze w różowych strojach wyszli na prowadzenie 10-6 i po chwili spokojnie wygrali partię do 15. Trzeci set to kolejna partia, w której Eko-Hurt nie był w stanie wskoczyć na poziom z poprzednich sezonów. Niby się starali, niby próbowali, ale jak tylko BEemka nieco przycisnęła, to objęła prowadzenie 17-11. Finalnie, po chwili BEemka postawiła kropkę nad ‘i’ wygrywając tę partię do 13, a cały mecz 3-0.

Dream Volley – Złomowiec Gdańsk 0-3 (17-21; 22-24; 17-21)

Nie ma się co oszukiwać. Dream Volley walczy aktualnie o utrzymanie w drugiej lidze, co biorąc pod uwagę historię drużyny w SL3 – może być dla wielu bardzo dużym zaskoczeniem. Prawda jest jednak taka, że przez kilka ostatnich sezonów team Mateusza Dobrzyńskiego miał coraz większe problemy i w ostatnim czasie, po raz pierwszy w historii spadł na same dno drugiej ligi. Do spotkania ze Złomowcem, ‘Marzyciele’ podchodzili z czternastego miejsca, ale z wielkimi nadziejami na ligowe punkty. Dyspozycja ‘Złomków’ z środowego spotkania nakazała sądzić, że cel ten jest jak najbardziej do zrealizowania. Tyle w teorii, bo kiedy zeszliśmy do poziomu praktyki, tak kolorowo już nie było. O ile pierwsza część seta była dość wyrównana i Dream ‘trzymał fason’ (11-11), tak w drugiej części pojawiły się po ich stronie problemy w przyjęciu oraz obronie, które uniemożliwiły im myślenie o korzystnym wyniku (21-17). Przed meczem przeczuwaliśmy, że szansa na wygranie seta, prędzej czy później się dla ‘Marzycieli’ pojawi. Jak się okazało, doszło do tego w środkowej odsłonie. Choć na półmetku seta Złomowiec prowadził 10-7 i zdawał się mieć sytuację pod kontrolą, to pięć kolejnych punktów z rzędu, dające prowadzenie 12-10, zdobył Dream Volley. Choć pod koniec seta ‘Marzyciele’ mieli dwie piłki setowe (20-19 oraz 21-20), to nie wykorzystali swojej szansy i po dwóch atakach Krzysztofa Kopernika to ‘Złomki’ cieszyli się z wygrania środkowej partii (24-22). Ostatni set rywalizacji to wyraźna przewaga Złomowca, którego nie oddaje zbytnio wynik spotkania. Po błędach w ataku oraz problemach w przyjęciu rywali, Złomowiec prowadził pod koniec seta 18-12 i po kilku wymianach cieszył się z kompletu oczek (21-17).

Dream Volley – Challengers 2-1 (16-21; 21-18; 21-17)

Przenieśmy się na chwilę do alternatywnej rzeczywistości, w której Dream Volley wygrywa seta ze Złomowcem, a następnie z Challengersami. Finalnie w dwóch meczach zgarnia dwa oczka i w bardzo słabych nastrojach opuszczają halę Ergo Arenę. Czemu o tym piszemy? Bo rzeczywistość była nieco inna, ale finał w ligowej tabeli jest dokładnie taki sam. Dwa punkty nie zmieniają nieciekawej sytuacji ‘Marzycieli’. Różnica jest jedynie taka, że wygrana działa bardzo pozytywnie na morale drużyny. Trzeba uczciwie zauważyć, że na nią, przynajmniej w pierwszym secie się nie zapowiadało. Choć zaczęło się od wyrównanej gry (9-9), to w środkowej części seta beniaminek rozgrywek odskoczył ‘Marzycielom’ na pięć punktów (16-11) i w dalszej części partii nie miał problemu z wygraniem seta do 16. Środkowa odsłona rozpoczęła się dość podobnie (9-9). W odróżnieniu od premierowej partii, Dream Volley nie przespał jednak kluczowego momentu w secie (15-15). To wszystko sprawiało, że pewność siebie Challengersów malała z każdą kolejną akcją. Jakby tego było mało, parkiet w pewnym momencie opuścił Mariusz Kuczko, który nabawił się urazu. W końcówce seta cztery bardzo ważne punkty, pieczętujące zwycięstwo zdobył Roman Grzelak (21-18). Decydujący o zwycięstwie, a kto wie czy z czasem również o utrzymanie w lidze rozpoczął się od wyrównanej gry, po której na tablicy wyników mieliśmy remis po 10. W bardzo ważnym momencie dwoma atakami popisał się Marcin Juszczak, po których Dream Volley objął prowadzenie 13-11. Było to tym bardziej ważne, że w dalszej części seta Dream utrzymywał przewagę, którą z czasem jeszcze powiększył. Finalnie zespół Mateusza Dobrzyńskiego wygrał do 17 i choć na chwilę może odetchnąć. W ligowej tabeli przesunęli się bowiem na ‘bezpieczne’ – jedenaste miejsce.

CTO Volley – Szach-Mat 1-2 (9-21; 22-20; 11-21)

Zdarzają Wam się takie momenty, w których zastanawiacie się jaki film obejrzeć, patrzycie na obsadę – sama aktorska topka, otwieracie piwko, włączacie film, a po kilku minutach wiecie, że to straszny gniot? Czemu piszemy o tym właśnie teraz? Ano dlatego, że kojarzy nam się to z aktualną sytuacją CTO HOLLYWOOD Volley. Plejada gwiazd, prawdopodobnie najmocniejszy skład na papierze, a w SL3 od długiego czasu w ryj. W czwartkowy wieczór gracze w pomarańczowych mieli zrobić milowy krok w kierunku grupy mistrzowskiej. Prawda jest jednak taka, że zrobili milowy krok, ale do zaszczytnego tytułu dziadów sezonu. Bilans ośmiu spotkań to trzy zwycięstwa oraz pięć porażek. No nie – nie tak to powinno wyglądać. Sama porażka to pół biedy, ale ten żenujący styl? O matko z córką. W pierwszym secie rywalizacji CTO wyglądało tak, jakby po drugiej stronie nie znajdował się Szach-Mat, a Bogdanka Luk Lublin. Jezu, w jakim gazie i transie oni byli. Po bardzo dobrej i zorganizowanej grze ‘Szachiści’ objęli prowadzenie 12-5! Po bloku Sławka Mizeraczyka, (których Szach-Mat) miał absurdalnie dużo, ‘Szachiści’ objęli prowadzenie 19-9 i po chwili zapewnili sobie wygraną w pierwszym secie. Warto podkreślić, że w historii 86 występów był to drugi najgorszy set! (kiedyś przegrali ze Staltestem do 7 xD). No dobra, jedziemy z drugim setem. Ten był najciekawszą partią w meczu, głównie za sprawą CTO, które pokazało, że co nieco jednak potrafi. Mimo to, Szach-Mat trzymał bardzo wysoki poziom. Choć w końcówce ‘Szachiści’ mieli piłkę meczową, to po kilku błędach w końcówce CTO doprowadziło do wyrównania w setach (22-20). Ostatnia odsłona to sentymentalna podróż do pierwszego seta, w którym oglądaliśmy ogromną dysproporcje, w której CTO zostało stłamszone przez rywala i jedyne na co było ich stać to jedenaście oczek. MA SA KRA. Jedno słowo podsumowujące Szach-Mat? KOTY.

Team Spontan – Oliwa Team 1-2 (25-27; 21-10; 18-21)

Do czwartkowego wieczoru w Inter Marine SL3 pozostawały zaledwie trzy drużyny, które w edycji Jesień’24 nie zaznały goryczy porażki. Trzecioligowe Czerepachy Volley, czwartoligowe Kraken Team oraz ekipa, która o 21:00 stanęła do rywalizacji z Oliwą Team – drużyna Spontan. Choć w naszych oczach ‘Spontaniczni’ byli faworytem starcia, to nie sposób było nam przejść obojętnym wobec coraz lepszej formy drużyny Oliwy. O tym, że nie będzie to łatwa przeprawa, gracze Piotra Raczyńskiego zorientowali się już na przedmeczowej rozgrzewce, na której – Oliwa robiła bardzo dobre wrażenie. Dodatkowo, jeśli Spontan oglądał ostatnie magazyny to mógł się dowiedzieć, że w naszych oczach to właśnie Oliwa dysponuje jednym z największych potencjałów do rozwoju spośród wszystkich drużyn w lidze. Początek spotkania należał jednak do Spontana, który na półmetku seta prowadził 10-8, a następnie 17-14. Kiedy wydawało się, że team Piotra Raczyńskiego ma bezpieczną przewagę, Oliwa doprowadziła do wyrównania po 18. Końcówka seta to bardzo wyrównana gra obu drużyn i gra ‘na przewagi’. Dodatkowo w końcówce seta pomiędzy ekipami zaczęło ‘iskrzyć’ i gracze po zdobytych punktach w dość osobliwy sposób (ala Tomek Fornal) celebrowali zdobycie punktu. Ostatecznie, pierwsza odsłona padła łupem Oliwy Team (27-25)! Środkowa odsłona to bardzo udany rewanż ‘Spontanicznych’, którzy zdemolowali rywala wygrywając do 10. Cała partia dowiodła to, że choć Oliwa dysponuje potencjałem, to jednak bardzo często faluje formą, której nie są w stanie ustabilizować. Decydujący o zwycięstwie set rozpoczął się lepiej dla Oliwy, która po dwóch skutecznych atakach Damiana Breszki, objęła prowadzenie 9-6. Dwu-trzypunktową przewagę, team z ‘serca Gdańska’ utrzymał aż do końcówki seta, w której Spontan zdołał doprowadzić do wyrównania po 17. Ostatnie słowo w meczu należało jednak do Oliwy, która po blokach Adama Wyrzykowskiego oraz Pawła Jasnocha, wygrała do 18.

Zapowiedź – MATCHDAY #25

Ostatni dzień meczowy w obecnym tygodniu rozgrywek rozjaśni nam w dużej mierze kwestię grup mistrzowskich w pierwszej oraz czwartej lidze. Dość ciekawią zapowiadają się również zmagania w drugiej lidze gdzie dwa spotkania rozegrają drużyny Challengers oraz Dream Volley. Zapraszamy na zapowiedź!

Aqua Volley – Kryj Ryj

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

W czwartej lidze wciąż mamy kilka znaków zapytania w kontekście podziału miejsc na grupę mistrzowską oraz spadkową. O ile Aqua Volley nie ma się o co bać – ich na pewno nie zabraknie w czołowej piątce, tak sytuacja drużyny Kryj Ryj komplikuje się coraz bardziej. Należy przy tym uczciwie zauważyć, że drużyna ‘Mordeczek’ sama robi bardzo wiele, by w grupie drużyn walczących o medale się nie znaleźć. Jeśli weźmiemy pod uwagę dwa ostatnie spotkania drużyny, to wyłania nam się dość nieciekawy obraz. Na początek drużyna Ryszarda Rakowicza dość niespodziewanie przegrała z Chilli Amigos w stosunku 1-2. Jakby tego było mało, w kolejnym meczu stracili seta z Siatkersami i biorąc pod uwagę fakt, że w dzisiejszym spotkaniu nie będą faworytem – rysuje nam się poważny kandydat, który na samym finiszu rundy zasadniczej wypadnie za burtę. Trudno wyobrazić nam sobie bowiem scenariusz, w którym mająca mistrzowskie aspiracje drużyna Aqua Volley, mogłaby przegrać czwartkowe starcie. Jak do tej pory team Mateusza Drężka rozegrał w obecnej kampanii siedem spotkań, w których zaledwie raz schodził z parkietu jako pokonany. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że w kolejnym tygodniu Aqua zmierzy się z liderem rozgrywek – drużyną Kraken Team, w czwartkowy wieczór nie mają marginesu na wpadkę. Sądzimy, że Aqua stanie na wysokości zadania i zgarnie komplet oczek.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Siatkersi – Craftvena

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Mamy świadomość, że się powtarzamy, ale…to naprawdę ostatni gwizdek na to, żeby Craftvena rzutem na taśmę wskoczyła do grupy mistrzowskiej. Aby tak się stało, gracze Bartka Zakrzewskiego muszą wygrać dwa nadchodzące spotkania. Czwartkowe z Siatkersami oraz te z przyszłego wtorku – z Chilli Amigos. Szybki rzut oka na ligową tabelę i wiemy, że zdecydowanie trudniejsze zadanie będzie te z przyszłego tygodnia. W obecnej kampanii najbliższy rywal Craftveny wygrał dwa z ośmiu spotkań i w ligowej tabeli plasuje się na ósmym miejscu, bez szans na czołową piątkę ligi. To, biorąc nasze przedsezonowe predykcje może być pewnego rodzaju rozczarowaniem. Wydawało nam się bowiem, że team Macieja Tarulewicza to poważny kandydat do czołowej piątki czwartej ligi. Jeśli chodzi o Craftvenę – tu oczekiwania były jeszcze większe, o czym wspominaliśmy w ostatnim magazynie. Owszem, ex-trzecioligowiec ma jeszcze szansę wszystko odkręcić, ale z pewnością liczyli oni na dużo lepszy sezon. Niestety dla nich – aktualna sytuacja w ligowej tabeli to wypadkowa kilku czynników. ‘Rzemieślnicy’ zaledwie raz w obecnym sezonie sięgnęli po komplet oczek. Dodatkowo aż cztery razy schodzili z parkietu jako pokonani i aż w dwóch przypadkach był to wynik 3-0 dla rywali. Jaki jest plan na najbliższe dni drużyny?

  1. Wygrać z Siatkersami 3-0
  2. Liczyć na to, że Aqua Volley ogra Kryj Ryj 3-0
  3. Wygrać w przyszłym tygodniu z Chilli Amigos.

Jest to realne? No jest, ale jak doskonale wiedzą osoby, które kiedykolwiek grały u bukmachera. Im ‘tasiemiec’ dłuższy, tym szansa powodzenia się zmniejsza.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

ACTIVNI Gdańsk – MiszMasz

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Po wczorajszym spotkaniu Bayer Gdańsk – Kraken, sytuacja ACTIVNYCH stała się jeszcze gorsza. Nie dość, że ‘Aptekarze’ zdobyli punkt z faworyzowanym rywalem to w naszym odczuciu zagrali najlepszego seta od kilkunastu jak nie kilkudziesięciu spotkań. Choć było to przegrane spotkanie to widać jednak, że Bayer wygrzebuje się powoli z dołka. Czy to samo możemy powiedzieć o ACTIVNYCH? Cóż – niekoniecznie. Zespół Artura Kurkowskiego rozegrał w obecnej kampanii siedem spotkań i tylko raz schodzili z parkietu jako zwycięzcy. Było to jednak w meczu z Tiger Team, z którymi to – wygrywa przecież każdy. To z kolei sprawia, że tak naprawdę sytuacji ACTIVNYCH nie poprawia w żadnym stopniu. Aby się utrzymać, trzeba punktować z innymi. Czy dojdzie do tego w czwartkowy wieczór? Choć czysto teoretycznie to MiszMasz jest wyraźnym faworytem starcia, to sytuacja nie jest jednak tak zero-jedynkowa jak mogłoby się wydawać. Kilka dni temu team Michała Grymuzy dał nam znać, że poszukuje na czwartkowy wieczór zastępstwa. W chwili pisania zapowiedzi nic w tej kwestii nie wskórali, a to oznacza, że w czwartkowy wieczór zobaczymy drużynę z problemami kadrowymi. Ten element jest zdecydowanie największym mankamentem drużyny w obecnym sezonie i sprawia, że wyniki drużyny są dalekie od wymarzonych. W ośmiu dotychczasowych spotkaniach MiszMasz zdołał wygrać zaledwie dwa razy. Czy dziś uda im się wygrać po raz trzeci? Sądzimy, że tak, aczkolwiek w naszym odczuciu dziś ACTIVNI zdołają urwać rywalom punkt.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

Hydra Volleyball Team – Challengers

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Hydra w ostatnim czasie wygląda kapitalnie. Spójrzcie sami. Oto cztery ostatnie spotkania ‘Bestii’, która ewidentnie włączyła ‘BEAST MODE’:

26 września – wygrana 3-0 z MPS Volley

2 października – wygrana 2-1 z 22 BLT Malbork

17 października – wygrana 3-0 z Dream Volley

24 października – wygrana 3-0 z Fuxem Pępowo.

Wow. Gdybyśmy wybierali drużynę miesiąca, to z pewnością Hydra byłaby bardzo poważnym kandydatem by taki tytuł zgarnąć. W czwartkowej serii gier team w złotych strojach również będzie faworytem, a ich dyspozycja nakazuje sądzić, że po raz kolejny będzie to komplet punktów. Kluczem do sukcesu będzie z pewnością zatrzymanie Mariusza Kuczko, który wykręca w drugiej lidze szalone liczby. Choć Challengersi rozegrali sześć spotkań, a inne ekipy nawet dziewięć, to wspomniany zawodnik jest liderem w klasyfikacji punktowej, których wykręca aż 5,72 na seta! Choć każda drużyna w drugiej lidze wie ‘co będzie grane’, to jak do tej pory nikomu wspomnianego gracza nie udało się zatrzymać. Kto wie, być może będzie to właśnie Hydra? Uważamy, że spośród wszystkich drużyn w drugiej lidze Hydra jest w absolutnej czołówce taktycznego przygotowania do spotkania. Jak zaprezentują się Challengersi? Wygrana za komplet z punktów z DNV VG pokazuje, że potrafią być oni bardzo groźni i lekceważenie beniaminka nie jest zbyt dobrym pomysłem. Niestety te rewelacyjne spotkania gracze Wojciecha Lewińskiego potrafią przeplatać tymi mocno średnimi. Zobaczymy jak będzie dzisiaj.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

BEemka Volley – EKO-HURT

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Czysto teoretycznie – Eko-Hurt nadal jest w grze o grupę mistrzowską. Aby tak się jednak stało, team Konrada Gawrewicza musiałby jednak wygrać z BEemką (najlepiej za komplet punktów) oraz w ostatnim meczu rundy zasadniczej z Szach-Matem. Dodatkowo, team w białych strojach musiałby liczyć na to, że rywale w walce o czołową piątkę pogubią punkty. Zmiennych, które musiałby się poukładać po myśli ‘Hurtowników’ jest jednak tak dużo, że taki scenariusz wydaje się być bardzo mało prawdopodobnym. Zdecydowanie więcej szans na grę o medale mają gracze BEemki Volley, którzy mają o trzy punkty więcej od najbliższego rywala. Poza meczem z Eko-Hurtem, team Daniela Podgórskiego zmierzy się w przyszłym tygodniu z Merkurym i o tego typu spotkaniach zwykło się mówić jako o tych ‘za sześć punktów’. O wspomnianym meczu porozmawiamy jednak za jakiś czas. Nie mówi się bowiem ‘hop’, póki nie przeskoczy się pierwszej przeszkody – drużyny Eko-Hurtu. Owszem, BEemka pozostaje wyraźnym faworytem starcia, ale nie zapominajmy, że zespół Konrada Gawrewicza z całym szacunkiem do rywali – nie prezentuje poziomu jak Staltest Pomorze. Ponadto, w swoim składzie wciąż posiada graczy, którzy uznawani są za absolutną ‘topkę’ na swoich pozycjach. W naszym odczuciu Eko-Hurt gra obecnie poniżej własnych możliwości i zasadnym pytaniem jest to czy zdołają się przebudzić. Nie zapominajmy również o tym, że jeśli nie uda im się awansować do grupy mistrzowskiej to punkty przydadzą im się w kontekście utrzymania w pierwszej lidze.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Dream Volley – Złomowiec Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Mówiąc najdelikatniej jak się da – sprawy się nieco skomplikowały. Mowa rzecz jasna o ekipie Dream Volley, bo to oni przeżywają aktualnie potężne kłopoty. Po poniedziałkowych spotkaniach, w których MPS Volley oraz Flota TGD Team dość niespodziewanie zapunktowały, obie ekipy zepchnęły ‘Marzycieli’ na ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Aktualnie sytuacja wygląda tak, że Dream Volley ma o jeden punkt mniej niż Flota TGD, MPS Volley oraz AXIS. Czy znajdujemy coś na pocieszenie? Wydaje się, że tak, ponieważ Dream Volley obok AXIS, rozegrał z wspomnianej czwórki najmniejszą liczbę spotkań. Dodatkowo, kiedy rzucimy okiem na terminarz każdej z drużyn to można uznać, że w teorii Dream ma najłatwiej. Spójrzcie sami:

Dream – mecze z AXIS, Challengers, Fuxem, MPS-em, Speednetem oraz Złomowcem

Flota TGD Team – mecze z 22 BLT Malbork, AXIS, Hydrą Volleyball Team oraz Złomowcem

MPS Volley – mecze z BES Boys BLUM, Challengers, Dream Volley, DNV VG oraz Speednetem 2

AXIS – mecze z 22 BLT Malbork, Challengers, Dream Volley, Flotą 1, Flotą 2 oraz Fuxem Pępowo.

Oczywiście te wszystkie zmartwienia nie dotyczą Złomowca Gdańsk, który kolejny już sezon prezentuje się tak, by nie musieć się martwić utrzymaniem. Mecz z Dream Volley jest dla Złomowca doskonałą okazją do rewanżu za pamiętny sezon, w którym zajęli oni trzecie miejsce, a ich kosztem awansowali właśnie ‘Marzyciele’. Dziś – przede wszystkim ci drudzy są już w zdecydowanie innym położeniu. Wczorajsza dyspozycja w meczu z DNV VG nakazuje jednak aby być ostrożnym w typowaniu wyniku. Stawiamy na podział punktów.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Dream Volley – Challengers

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Przy okazji poprzedniej zapowiedzi meczu Dream Volley, wspomnieliśmy wyłącznie o czterech drużynach, które mogą być w obecnym sezonie zagrożone spadkiem do trzeciej ligi. Na naszej liście umieściliśmy AXIS, Flotę TGD Team, MPS Volley oraz właśnie Dream Volley. Kiedy spojrzymy jednak na ligową tabelę, to zobaczymy, że gracze Wojciecha Lewińskiego mają o zaledwie jeden punkt więcej niż trzy wspomniane – zagrożone drużyny. To, co jednak sprawiło, że Challengersi nie znaleźli się w zestawieniu to fakt, że spośród wszystkich drużyn w drugiej lidze to właśnie oni rozegrali najmniejszą liczbę spotkań. Która z drużyn wygra? Nie jest to takie oczywiste. Zerknijmy na statystyki:

Skutecznych ataków na mecz: 29 Dream; 31 Challengers

Skutecznych bloków na mecz: 3,43 Dream; 2,83 Challengers

Asy serwisowe na mecz: 4,14 Dream; 1,67 Challengers

Stracone punkty po atakach rywali: 34,43 Dream; 34 Challengers

Stracone punkty po blokach rywali: 5,29 Dream; 4,67 Challengers

Stracone punkty po asach rywali: 2,29 Dream; 2,5 Challengers

Błędy na mecz: 19,3 Dream; 17 Challengers

Werdykt? 4-3 dla Challengers. Bardzo zbliżone statystyki pokazują jednak, że będzie to najprawdopodobniej bardzo wyrównany mecz, który w naszym odczuciu zakończy się podziałem punktów. Nieco więcej szans na tryumf dajemy jednak beniaminkowi.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

CTO Volley – Szach-Mat

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Po niemrawym początku sezonu ‘Pomarańczowa siła’ zdaje się rozkręcać. W ostatnim spotkaniu CTO Volley rywalizowało z Merkurym i po kapitalnym meczu rozbili pięciokrotnych Mistrzów SL3 za komplet punków. Wspomniane spotkanie pokazało, że jeśli tylko CTO nie ma problemów kadrowych, to jest w stanie grać na bardzo wysokim poziomie. Co ciekawe, przez bardzo dużą społeczność SL3 są oni uznawani za team, który dysponuje najsilniejszą kadrą, która powinna poradzić sobie na tyle dobrze, że to na ich szyjach powinny zawisnąć złote medale. Choć do niedawna taki scenariusz brzmiał dość absurdalnie, to aktualna sytuacja nie wygląda już dla CTO tak źle. Do końca rundy zasadniczej ex-mistrzowie SL3 rozegrają jeszcze dwa spotkania. Poza meczem z CTO zmierzą się również z Bossmanem. O ile w tym drugim pojedynku kwestia tego, która z drużyn będzie faworytem jest dyskusyjna tak w meczu z Szach-Matem, sytuacja jest nieco inna. Podobnego zdania są również typerzy SL3, którzy w ponad 80% stawiają na CTO. Sądzimy, że wpływ na taki stan rzeczy ma forma ‘Szachistów’, która niestety dla nich – nie jest już tak dobra jak jeszcze kilka tygodni temu. Do czwartkowego spotkania gracze Rafała Guzowskiego podejdą po trzech porażkach z rzędu. Tak jak wynika jednak z poprowadzonej przez nas narracji, o przełamanie tej passy będzie w czwartek bardzo trudno.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Team Spontan – Oliwa Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Trudno wyobrazić sobie lepszą pierwszą część sezonu niż tę, którą zaprezentowała ekipa ‘Spontanicznych’. Dowód na poparcie tezy? Proszę bardzo. Na tę chwilę zespół Piotra Raczyńskiego pozostaje jedną z trzech spośród czterdziestu ośmiu drużyn, która nie zaznała goryczy porażki. Jak do tej pory ‘Spontaniczni’ rozegrali w obecnej kampanii siedem spotkań, w których zgromadzili osiemnaście punktów. Warto podkreślić tu fakt, że są oni jedyną ekipą, która znalazła sposób na ogranie Osady Truso, co pokazuje jak wielki potencjał brzemię w drużynie. Na krystalicznym wizerunku drużyny pojawia się jednak mała rysa. W kilku przypadkach Spontan tracił bowiem punkty w wygranych meczach, w których spodziewaliśmy się po nich wygranych za komplet oczek. Jeśli chodzi o nadchodzące spotkanie, to owszem – ‘Spontaniczni’ pozostają faworytem meczu, ale ich rywal – Oliwa Team zdaje się rozkręcać z meczu na mecz. W minionym tygodniu przekonali się o tym gracze Czerepachy Volley, którzy o mały włos, a nie straciliby pierwszego punktu w rozgrywkach Inter Marine SL3. Prawdę mówiąc – Oliwa na ten punkt zasługiwała i nie mamy co do tego najmniejszych wątpliwości. Po wspomnianym spotkaniu oraz tym, co oglądamy od dłuższego czasu pokusiliśmy się nawet o stwierdzenie, że to właśnie Oliwa ma największy potencjał spośród trzecioligowców do bardzo szybkiego rozwoju. O czym czy nasze predykcje się kiedyś potwierdzą, przekonamy się za jakiś czas. W czwartkowy wieczór uznajemy jednak, że to Spontan będzie faworytem.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

MATCHDAY #24

W środowej serii gier, ‘pole position’ w walce o mistrzowski tytuł zapewniła sobie ekipa Speednetu, która ograła za komplet punktów AiP. Ponadto z bardzo dobrej strony pokazały się ekipy Hydry Volleyball Team oraz DNV VG, które kontynuują świetny okres. Zapraszamy na podsumowanie!

Flota Active Team – AXIS 3-0 (21-14; 21-17; 21-17)

W zapowiedziach przedmeczowych wypisywaliśmy różne scenariusze, z których wynikało, że AXIS nie jest jeszcze w tragicznej sytuacji. Oczywiście dobrze też nie jest, ale co do zasady – inni mają gorzej. Każda zdobycz punktowa z faworyzowaną Flotą miała przybliżyć ‘Czerwonych’ do utrzymania w drugiej klasie rozgrywkowej. Zadanie to nie było przesadnie ambitne. W obecnej kampanii Flota gubi bowiem punkty na potęgę. Skoro inni mogą, to czemu AXIS nie? W pierwszym secie rywalizacji gracze Fabiana Polita udzielili na to pytanie dość jednoznacznej odpowiedzi – byli po prostu słabi i naprawdę przykro się to oglądało. ‘Czerwoni’ ani trochę nie przypominali drużyny z tamtego sezonu. W środowy wieczór była to bardziej ekipa, która nie tak dawno spadała z drugiej do trzeciej ligi. Wracając do pierwszego seta, po dominacji Floty faworyzowana ekipa wygrała do 14, choć prawdę mówiąc – mogła jeszcze wyżej. W środkowej odsłonie AXIS się wreszcie przebudziło i do drugiej części seta, prowadzili z przeciwnikiem wyrównaną grę punkt za punkt (15-15). Niestety dla nich – po raz kolejny w obecnym sezonie, w końcówce nie wytrzymali presji i to przeciwnik zdobył kilka ostatnich oczek wygrywając finalnie do 17. Ostatni set to bardzo podobna historia. Wyrównana gra obu drużyn (13-13), po której nastąpił odjazd Floty, która wygrała do 17, a cały mecz 3-0. Warto podkreślić, że był to jeden z nielicznych przypadków w obecnym sezonie, w którym do gry Floty trudno się przyczepić. Ot, zagrali bardzo dobre spotkanie i jak na faworyta przystało zgarnęli komplet punktów. Brawo!

Czerepachy Volley – Maritex 3-0 (21-19; 24-22; 21-13)

Czerepachy w strachu! Początkowo myśleliśmy, że ubiegłotygodniowe spotkania ‘Żółwi’ z Oliwą oraz Tigerem to tylko oznaka pewnego znużenia ciągłego wygrywania za komplet punktów. W środowy wieczór przekonaliśmy się, że nie – przyczyna leży gdzie indziej, ale faktem jest, że mecze graczy w zielonych strojach nie są już tak jednostronnymi jak jeszcze kilka tygodni temu. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się według najbardziej prawdopodobnego scenariusza na ten wieczór – od kilkupunktowego prowadzenia faworyta (11-6). Z czasem Maritex przestał bić po outach i zniwelował po chwili stratę do jednego punktu (14-13). W dalszej części seta Czerepachy po atakach Igora Kazello, odskoczyli swoim rywalom na trzy punktu (20-17) i pomimo małej nerwówki wygrali seta do 19. Prawdziwe kłopoty czyhały na nich dopiero w drugim secie. Po świetnej zagrywce Maritexu oraz bardzo dobrym fragmencie grającego z konieczności na ‘sypie’ Marcina Gorlikowskiego, gracze w fioletowych strojach objęli prowadzenie 14-9! W dalszej części było 18-15, a w końcówce 20-18. Mimo kilku szans i piłek setowych ‘w górze’, gracze Michała Pietrasika nie zdołali wykorzystać ogromnej szansy i po chwili Czerepachy cieszyli się z wygrania seta do 22. W ostatniej partii Maritex nie zdołał już wskoczyć na tak wysoki poziom by realnie zagrozić swoim rywalom i finalnie przegrał w tej odsłonie do 13. Należy przyznać, że choć Maritex skończył mecz bez punktów to na pewno z podniesioną głową.

BL Volley – Tiger Team 2-1 (21-18; 21-17; 20-22)

Choć w ‘Typie Redakcji’ wskazywaliśmy na kolejną porażkę Tiger Team w stosunku 0-3, to jednak napomknęliśmy, że gracze Dawida Staszyńskiego nie mają już aktualnie nic do stracenia. Grając na luzie można przykrywać pewne mankamenty i to z tyłu głowy pozwalało nam sądzić, że Tiger Team jest gotowy na pierwszy punkt w sezonie. Nie bez znaczenia przy tym wyobrażeniu był ostatni występ drużyny w meczu z Czerepachami Volley. Jeśli chodzi o środowe spotkanie to rozpoczęło się ono od niespodziewanego prowadzenia graczy w granatowych trykotach. Po dwóch atakach Marcina Kwidzińskiego, Tiger objął prowadzenie 6-3. Radość nie trwała jednak długo, bo już po chwili dwa ważne punkty dające prowadzenie BL, zdobył Adam Czapnik (9-7). Od tego momentu, aż do końca team Wojciecha Strychalskiego nie dał sobie zrobić krzywdy i wygrał partię do 18. Niepowodzenie w pierwszej odsłonie nie zniechęciło graczy z ostatniej drużyny w ligowej tabeli do podjęcia walki. Chwilę po połowie środkowej odsłony zespół Dawida Staszyńskiego prowadził nawet 15-13. Po chwili bardzo ważna i długa akcja dla losów seta padła łupem drużyny w biało-pomarańczowych barwach, którzy wysunęli się na prowadzenie 16-15 i po chwili cieszyli się z wygrania seta (21-17). Ostatni set to zupełnie inna historia, po której nie ma już w SL3 drużyny, która nie zdobyłaby choćby punktu. Już początek seta układał się wyśmienicie dla graczy Tiger Team, którzy objęli prowadzenie 10-6. W dalszej części seta ich przewaga sukcesywnie topniała i przeciwnikom udało się doprowadzić do wyrównania przy stanie po 20. W końcówce szczęście sprzyjało jednak Tigerowi, który wygrał grę na przewagi i cieszył się z pierwszego punktu w sezonie Jesień’24. Brawo, w ostatnich meczach było już naprawdę nieźle i ten punkt im się należał.

DNV VG – Złomowiec Gdańsk 3-0 (21-18; 21-15; 21-14)

Nie no… DNV VG wzięło chyba sobie do serca nasze kręcenie nosem sprzed kilku tygodni i zaczęło wygrywać za komplet punktów! Przypomnijmy, że jeszcze do niedawna DNV VG wygrało pięć spotkań, ale ani razu nie zdobyło przy tym trzech oczek. Sytuacja zmieniła się w ubiegłym tygodniu, w którym ‘żółto-czarni’ ograli Flotę. Nie inaczej było w środowy wieczór, w którym zespół Dariusza Kuny zmierzył się ze Złomowcem Gdańsk. Z tego miejsca – krótkie wyjaśnienie. Nie spodziewaliśmy się bowiem, że obejrzymy taką dominacją oraz połączenia tak dobrej gry Volleya i niestety – tak słabego Złomowca. Pierwszy set to najbardziej wyrównana partia w meczu. Początek spotkania należał do ‘Złomków’, którzy po ataku Mateusza Węgrzynowskiego, objęli trzypunktowe prowadzenie (11-8). Game-changerem był jednak fragment, w którym sprawy w swoje ręce wziął świetnie dysponowany w obecnej edycji Piotrek Ścięgosz. Po jego trzech atakach z rzędu, trzykrotni Mistrzowie SL3 objęli prowadzenie 16-14 i po chwili cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Im dłużej trwał mecz, tym coraz większy zjazd notowali gracze w miedzianych strojach. To rzecz jasna napędzało DNV VG, którzy rozpoczęli seta od prowadzenia 6-1! W dalszej części seta Złomowiec nie dawał sobie szans na odwrócenie losów rywalizacji. Kiedy mieli bowiem piłki w górze – bardzo często bili po autach. Ich przeciwnicy – wręcz przeciwnie i po kilkunastu minutach cieszyli się oni z drugiego seta. Ostatnia partia to jeszcze większa dysproporcja. Choć set zaczął się obiecująco (10-10), to kilka skutecznych kont sprawiło, że Volley objął prowadzenie 14-10, które z czasem jeszcze powiększył i finalnie wygrał partię do 14, a cały mecz 3-0. Wow – to naprawdę bardzo dobry okres ‘żółto-czarnych’. Brawo!

AIP – Speednet 0-3 (11-21; 20-22; 15-21)

Spotkanie było anonsowane jako hit środowej serii gier. Nie ma się co przesadnie dziwić. Mierzyły się bowiem drużyny z drugiego oraz trzeciego miejsca w ligowej tabeli. Czy wobec tego mieliśmy do czynienia z meczem, o którym rozmawialibyśmy jeszcze długo po jego zakończeniu? Cóż – niekoniecznie i nie jest to oczywiście wina Speednetu – ci zagrali kolejny bardzo dobry mecz i kontynuują drogę do pierwszego w historii tytułu mistrzowskiego. Przyczepić można się wyłącznie do AiP, bo poza drugim setem – nie pokazali w środowy wieczór zbyt dobrej siatkówki. Pokusimy się nawet o stwierdzenie, że pierwszy set rywalizacji był jednocześnie tym najsłabszym w wydaniu drużyny Adriana Ossowskiego w obecnym sezonie. Bez ładu, bez składu, bez przyjęcia, bloku, obrony, rozegrania czy ataku. W skrócie – w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła AiP było od przeciwników gorsze. Wobec tego, mocne lanie z pierwszego seta było formalnością. Z ‘siatkarskiego snu’ gracze w fioletowo-czarnych strojach przebudzili się w trakcie zmiany stron. Od początku drugiej odsłony to właśnie ‘Przyjaciele’ objęli prowadzenie 6-3. Z czasem gra obu drużyn się jednak wyrównała i pod koniec seta mieliśmy remis po 19. Jako pierwsi piłkę setową mieli gracze AiP, którzy po skutecznym ataku środkowego – Michała Pałubickiego, wyszli na prowadzenie 20-19. Ostatnie słowo w secie należało jednak do Speednetu, którzy po skutecznych atakach skrzydłowych – Mateusza Szturmowskiego oraz Łukasza Żurawskiego, wygrali seta do 20. Ostatni ‘rozdział’ środowej rywalizacji to wyraźna przewaga graczy w różowych strojach, którzy po asie serwisowym Macieja Miścickiego, objęli prowadzenie 17-10 i po chwili cieszyli się z arcy-ważnego kompletu oczek. Jeśli na ostatniej prostej nic się nie ‘wykrzaczy’, to właśnie Speednet rozpocznie grupę mistrzowską z ‘pole position’. Brawo!

BES Boys BLUM – Fux Pępowo 2-1 (21-16; 21-17; 12-21)

Ech, mamy problem z drużyną BES Boys BLUM. No, bo wiecie – sytuację BBB można rozpatrywać dwutorowo. Z jednej strony są oni beniaminkiem, który może pochwalić się kapitalnym bilansem 7 zwycięstw w 8 meczach. Jest jednak druga strona medalu. Wczorajsze spotkanie było już kolejnym, w którym gracze w szarych strojach nie potrafią zachować koncentracji przez całe spotkanie. Albo wchodzą w mecz bardzo słabo, albo po dobrym początku przegrywają finałową partię. Tak było w zbyt często by uznać to za przypadek. Początek spotkania rozpoczął się bardzo dobrze dla teamu w szarych trykotach, który po kilku asach serwisowych Daniela Bąby objął prowadzenie 12-5! Po tak wysokim prowadzeniu stało się jasne, że nic złego BBB się już tu nie wydarzy i po dalszej grze punkt za punkt, trzecia siła obecnego sezonu wygrała do 16. Środkowa odsłona wyglądała bardzo podobnie. Po kilku wymianach faworyzowana drużyna objęła prowadzenie 10-6, po której mogli sobie pozwolić na podobną grę jak w pierwszym secie. Warto tu zwrócić uwagę na fakt, że Fux nie dał sobie szans na lepszy wynik między innymi dlatego, że mówiąc obrazowo ‘nie szanował zagrywki’ (21-17). Kiedy wydawało się, że mająca absolutną kontrolę nad poczynaniami boiskowymi drużyna BBB sięgnie po chwili po trzeci punkt w meczu, nastąpił absolutny zwrot akcji. Sparaliżowani gracze BES Boys BLUM rozpoczęli tę partię od stanu…1-8! Choć w dalszej części seta gracze BBB próbowali ratować przespany początek, to były to próby daremne. Po kilku chwilach Fux cieszył się z punktu pocieszenia, który przybliżył ich do utrzymania w drugiej lidze (tak, to wciąż nie jest przesądzone).

Bayer Gdańsk – Kraken 1-2 (21-15; 17-21; 16-21)

Wow, ależ nam Bayer zaimponował w pierwszym secie. Generalnie – nieźle było przez całe spotkanie, ale pierwszy set był poziomem, do jakiego Bayer powinien dążyć na stałe. Ba, stawiamy dolary przeciwko orzechom, że gdyby taki poziom jak w premierowej odsłonie z Krakenem prezentowali cały sezon, dziś mieliby co najmniej kilka wygranych na koncie. Wspomniana świetna partia to wiele świetnych twarzy drużyny. A to atak, a to sypka, a to blok, a to przede wszystkim świetna gra w obronie. Zbierając to do kupy, na półmetku seta ‘Aptekarze’ prowadzili 11-7! Co ciekawe, w dalszej części nie zwalniali, tylko nieustannie cisnęli przeciwnika i pod koniec prowadzili aż siedmioma oczkami 17-10! W końcowej fazie seta Kraken nieco podreperował dorobek punktowy, ale i tak zdołał uciułać tylko 15 punktów, co jak na faworyta – kiepski wynik. Warto podkreślić tu jednak to, że to nie Kraken zagrał słabo. To Bayer zagrał najlepszego seta od kilkunastu (kilkudziesięciu?) spotkań! Przed drugim setem zastanawialiśmy się czy team Damiana Harica będzie w stanie utrzymać tak wysoki poziom. Cóż – nie był. Choć w środkowej partii nie wyglądali źle, to aby myśleć o wygranej z Krakenem trzeba zagrać świetnie. Po pewnych problemach w przyjęciu Kraken wysunął się na prowadzenie 10-6. Po chwili po raz kolejny Bayer prezentował się świetnie w obronie i zniwelował straty do jednego oczka (12-11). W drugiej części seta Krakenowi udało się jednak złamać swoich rywali i po punktach Volodymyra Krolenko oraz Alieksandra Trushyna, doprowadzili do wyrównania w setach (21-17). Ostatnia odsłona to najmniej emocjonująca partia w meczu. W secie tym ‘Aptekarze’ popełniali już sporo błędów i nie byli w stanie nawiązać walki z rywalem, przegrywając finalnie do 16.

AIP – Merkury 1-2 (16-21; 21-17; 16-21)

W naszym odczuciu środowe spotkanie było dla Merkurego najważniejszym meczem od tych z sezonu Wiosna’24, które decydowały o piątym tytule mistrzowskim. Wszystko za sprawą faktu, że potencjalna porażka sprawiałaby, że mieliby już zaledwie matematyczne szansę na grupę mistrzowską. To z kolei byłoby absolutnie największą sensacją obecnego sezonu. Żeby była jasność – po wygranym spotkaniu z AIP, sytuacja Merkurego wciąż nie jest idealna. Plus dla najbardziej utytułowanej drużyny jest jednak taki, że wciąż wszystko w ich rękach i nie muszą liczyć na inne drużyny. Samo spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej gry obu drużyn, po której mieliśmy wynik po 15. W dalszej części seta gracze Piotra Peplińskiego uzyskali jednak optyczną przewagę i po kilku punktach Damiana Gila oraz Adama Miotka, wygrali seta do 16. W środkowej odsłonie lepiej wiodło się graczom AIP, którzy do zapewnienia sobie grupy mistrzowskiej bez oglądania się na innych – potrzebowali jednego punktu. Po skutecznej zagrywce Jana Krasińskiego, gracze w fioletowo-czarnych strojach objęli wysokie prowadzenie 10-6. Choć w dalszej części seta Merkury zdawał się ‘wracać do gry’, to w końcówce po kilku atakach Mariusza Seroki, gracze AIP ponownie odjechali na kilka punktów i po chwili cieszyli się z doprowadzenia do wyrównania (21-17). Wydawało się, że w trzecim secie AIP pójdzie po wygraną. Po bardzo dobrym otwarciu prowadzili bowiem 8-5 i nic nie wskazywało na to, że sytuacja ulegnie tak szybko zmianie. Najpierw Merkury doprowadził do wyrównania po 8, a następnie po serii kapitalnej zagrywki Pawła Dolaka, objęli pięciopunktową zaliczkę (15-10), którą utrzymali do samego końca (21-16). Za tydzień mecz o ‘być albo nie być’.

Hydra Volleyball Team – Fux Pępowo 3-0 (21-14; 21-16; 21-19)

‘Bestia’ nie zwalnia tempa. Tym razem na drodze rozpędzonej Hydry stanęła ekipa z Pępowa. Skończyło się tak, że zespół Sławka Kudyby opędzlował kolejnego rywala i na dodatek wrócił do wygrywania za komplet punktów. Dzięki temu wskoczyli na piąte miejsce w ligowej tabeli i jeśli dziś powtórzą to z Challengersami, będą mieli o jeden punkt mniej od lidera rozgrywek. Czy można było sobie wyobrazić lepszy come-back po porażce z BES Boys BLUM? Choć spotkanie z Fuxem nie rozpoczęło się dla Hydry zbyt dobrze (4-7), to po niemrawym początku zespół Sławka Kudyby ruszył do ataku i po bloku wspomnianego kapitana, objęli prowadzenie 13-9. To jak się okazuje nie były jedyne zmartwienia ‘Koniczynek’, które tego dnia z całą pewnością nie były ‘czterolistne’. Choć team z Pępowa wyglądał nieźle w obronie (szczególnie libero), to niestety mieli oni spore problemy z wykończeniem akcji i w dalszej części Hydra prowadziła już 18-10. Ostateczny wynik tej jednostronnej partii to 21-14. Wiadomym było to, że team Andrzeja Pipki nie rozegra już równie słabego seta. Choć w drugiej części było nieco lepiej to dalecy jesteśmy od chwalenia beniaminka drugiej ligi. Do pewnego momentu Fux trzymał gardę i na czarnej tablicy wyników był remis po 16. Końcowa faza seta to jednak przewaga ‘Bestii’, która zdobyła pięć punktów z rzędu i mogła się cieszyć ze zwycięstwa w meczu (21-16). Do podniesienia z parkietu był jeszcze trzeci punkt, ale tu – sytuacja się nieco skomplikowała. Po skutecznym ataku Sebastiana Markowskiego, Fux prowadził w pewnym momencie 16-12 i zdawał się iść po ‘nagrodę pocieszenia’. W dalszej części seta tercet Birunt – Ziółkowski oraz Gierszewski zapewnili ‘Bestii’ wygraną seta do 19, a całego meczu 3-0. Brawo!

Zapowiedź – MATCHDAY #24

W środowej serii gier dojdzie do bardzo ważnych spotkań w pierwszej lidze, w których AIP podejmie najpierw Speednet, a następnie Merkurego. Dość ciekawie zapowiadają się cztery spotkania w drugiej lidze. Zapraszamy na zapowiedź!

Flota Active Team – AXIS

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Sytuacja drużyny AXIS staje się coraz bardziej skomplikowana. Cóż, nie ma się co temu przesadnie dziwić. Zespół w czerwonych barwach wygrał zaledwie jedno z sześciu spotkań i przed obecnym tygodniem rozgrywek plasował się na jedenastym miejscu w ligowej tabeli. We wspomnianych spotkaniach zespół Fabiana Polita skompletował zaledwie sześć oczek i jeśli nie poprawią średniej punktów na mecz, to będą mieli potężne problemy z utrzymaniem w drugiej lidze. Kiedy spojrzymy bowiem na historię tego, ile punktów potrzebowały drużyny w ostatnich pięciu sezonach do utrzymania (nie wliczamy miejsca barażowego) to wychodzi nam, że:

– Wiosna’22 – 13 punktów

– Jesień’22 – 11 punktów

– Wiosna’23 – 13 punktów

– Jesień’23 – 12 punktów

– Wiosna’24 – 12 punktów.

Co to oznacza? Wychodzi na to, że ‘Czerwoni’ muszą zgromadzić w sześciu następnych meczach siedem oczek. O to nie będzie rzecz jasna prosto. Faworytem środowej potyczki są gracze Floty Active Team i sytuacji nie zmienia tu fakt, że ex-pierwszoligowiec przystąpi do rywalizacji po dotkliwym laniu od DNV VG. Nie ma co ukrywać. Bilans czterech zwycięstw oraz trzech porażek na tym etapie sezonu to nie jest szczyt marzeń drużyny, która chciała wrócić do pierwszej ligi. Choć gracze Karoliny Kirszensztein wciąż mają na to szansę, to każdy stracony punkt w środowy wieczór ich od tego wyraźnie oddali.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Czerepachy Volley – Maritex

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Choć od samego początku rozgrywek wydawało się, że Czerepachy są drużyną, która przebrnie trzecioligowe rozgrywki suchą stopą i z dużą dozą prawdopodobieństwa nie straci nawet seta, to miniony tydzień pokazał, że ‘niemożliwe nie istnieje’. Owszem – ‘Żółwie’ wygrali wówczas dwa razy po 3-0, ale o ile we wcześniejszych meczach nie mieli najmniejszych problemów – tak tu mieli ich już naprawdę sporo. Po spotkaniu wiele osób zastanawiało się czy to Tiger, a przede wszystkim Oliwa zagrały tak rewelacyjnie, czy jednak Czerepachy nie były tego dnia tak mocne, jak nas do tego przyzwyczaiły. W środowy wieczór postara się to zweryfikować drużyna Maritexu, która przed obecnym tygodniem rozgrywek plasowała się na ósmym miejscu w ligowej tabeli. Do spotkania z liderem trzecioligowych rozgrywek zespół Michała Pietrasika przystąpi świeżo po porażce z Team Spontan w stosunku 1-2. Choć ostatecznie gracze w fioletowych barwach musieli uznać wyższość rywali, to w meczu zaprezentowali się naprawdę nieźle i byli blisko tego, by sprawić bardzo dużą niespodziankę. Jeśli w środowy wieczór Maritex powtórzyłby ten wynik i pokusił o choćby jeden punkt – byłaby to jedna z największych niespodzianek w całym październiku. Spróbować jej ex-drugoligowiec będzie musiał bez swojego kapitana – Michała Pietrasika. Po stronie ‘Żółwi’ również nie zabraknie osłabień. Jak możemy się dowiedzieć, w meczu zabraknie Kostii Rudnytskiego oraz lidera drużyny – Pawła Shylina. Mimo to, stawiamy na pewne trzy punkty drużyny w zielonych barwach.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

BL Volley – Tiger Team

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Kolejny ‘Tygrysi pojedynek’ w ramach rozgrywek Inter Marine SL3. Podczas, gdy jedni mają się bardzo dobrze, tak drudzy stają się powoli gatunkiem, któremu grozi wymarcie. Trudno bowiem jest dostawać notorycznie baty, by później jak gdyby nigdy nic – rozegrać kolejne spotkanie. Taki status drużyny Tiger Team trwa nieprzerwanie od 27 sierpnia 2024 r. Wiecie – to było dawno. Na dworze było naprawdę ciepło. Pamiętacie kiedy to było? No właśnie – dawno. Aktualnie mamy deszcz, zimno i beznadziejnie. No i właśnie tak wygląda sytuacja Tigera, który w trakcie spotkań ma tyle wigoru i chęci życia, co wspominany wcześniej – ‘Kłapouchy’ z ‘Kubusia Puchatka’. Sądzimy, że ich nastrój po środowej serii gier nie poprawi się ani trochę. Jesteśmy bowiem niemal przekonani, że będzie to dziewiąte przegrane spotkanie z rzędu, w którym Tiger nie ugra choćby seta. Co musiałby się stać by było inaczej? Tiger musiałby zagrać na luzie i zapomnieć o tych wszystkich nieudanych tygodniach. Jeśli zresetują głowę, to kto wie, być może coś urwą? Już w meczu z Czerepachami ‘były momenty’. Będzie to jednak zadanie niezwykle trudne. BL Volley zdaje się rozkręcać i w czterech ostatnich meczach, aż trzy razy schodzili z parkietu ‘z tarczą’. Seria została przerwana w meczu z Osadą Truso, choć trzeba przyznać, że na tle faworyzowanej ekipy team Wojciecha Strychalskiego zaprezentował się godnie. W środę czeka na nich jednak nie Osada, a Tiger. Sądzimy, że w związku z tym BL wzbogaci się o trzy oczka.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski) 3-0

DNV VG – Złomowiec Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Do bezpośredniego spotkania ze Złomowcem Gdańsk, gracze DNV VG przystąpią tuż po ich kapitalnej wygranej za komplet punktów z Flotą Active Team. Wspomniana wygrana jest tym bardziej ważna, że ‘żółto-czarni’ zgarnęli w niej komplet punktów. Ponadto, gracze Dariusza Kuny ‘zamknęli mordy’ malkontentom, którzy (podobnie jak Redakcja), wytykali im, że w obecnej kampanii wygrywali tylko z drużynami z dolnych partii ligowej tabeli, a na dodatek – robili to po podziale punktów. Trzeci szalenie istotny aspekt to fakt, że po pewnej wygranej ze spadkowiczem z pierwszej ligi, morale drużyny poszybowały w górę. Jeśli bowiem można opędzlować Flotę za trzy punkty, to można to zrobić z każdym innym rywalem w drugiej lidze. W środowy wieczór gracze w żółto-czarnych barwach będą chcieli to udowodnić w meczu ze Złomowcem Gdańsk, który stał się drużyną przewidywalną w swej nieprzewidywalności. Kiedy wydaje nam się, że przegrają oni mecz jak z BES Boys BLUM – ci, jak gdyby nigdy nic wygrywają. Kiedy z kolei stawiamy ich w roli faworyta w konfrontacji ze Speednetem 2, gracze w miedzianych strojach dość niespodziewanie przegrywają, pomimo faktu, że mieli we wspomnianym meczu rywala ‘na widelcu’, to zamiast wykorzystać ten fakt Złomowiec w końcówce drugiego seta się całkowicie pogubił i finalnie z wygranej cieszył się Speednet. Która z drużyn wygra? Nieco więcej szans na tryumf dajemy graczom DNV VG. Tak jak wynika jednak z naszych wcześniejszych słów, potencjalna wygrana Złomowca nas jednak nie zaskoczy.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

AIP – Speednet

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Po poniedziałkowej serii gier sytuacja Speednetu oraz AIP stała się jeszcze bardziej korzystna. Aktualnie obie drużyny rywalizują bowiem o podium rozgrywek, między innymi z Bossmanem, który dość niespodziewanie przegrał swoje spotkanie z ekipą Old Boys. Jest to tym bardziej istotne, że wspomniani Old Boysi zakończą rundę zasadniczą w grupie spadkowej i nie zagrożą obu środowym w dążeniu do celu. Dodatkowo – osłabili oni jednego z głównych rywali – lidera rozgrywek, a jak to mówią – ‘nic tak Polaka nie cieszy jak nieszczęście sąsiada’. Wracając do spotkania – obie drużyny znajdują się na odpowiednio drugim oraz trzecim miejscu w ligowej tabeli. Obie mają dodatkowo identyczny bilans sześciu zwycięstw oraz jednej porażki. Wspólnych mianowników jest jednak więcej, bo oba zespoły przegrały z tym samy rywalem – Bossmanem. Mimo, że podobieństw jest całkiem sporo, to lepszą sytuację w tabeli mają gracze AIP, którzy zgromadzili o jeden punkt więcej. Warto tu jednak podkreślić, że za Speednetem przemawia lepszy terminarz. Podczas, gdy gracze AIP zmierzą się w ostatnim meczu rundy zasadniczej z walczącym o grupę mistrzowską – Merkurym, zespół Łukasza Żurawskiego rozegra mecz ze Staltestem i brak trzech punktów byłby w tym meczu sensacją. Jeśli dziś Speednet wygra, a następnie poprawi za tydzień ze Staltestem, to ich sytuacja nie będzie dobra. Będzie kapitalna.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

BES Boys BLUM – Fux Pępowo

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Starcie beniaminków drugoligowych rozgrywek. Niemal przez cały poprzedni sezon bardzo duża część społeczności SL3 zastanawiała się, która z drużyn wygrałaby bezpośrednie spotkanie. Wszystko za sprawą tego, że BES Boys BLUM zdominowało zmagania w trzeciej lidze grupy A, Fux Pępowo z kolei w grupie B. Ba, ci drudzy mieli nawet pomysł, żeby zamiast tradycyjnego meczu gwiazd zorganizować taki, w którym wygrani obu grup spotkaliby się w bezpośrednim starciu. Ostatecznie nie zmienialiśmy formuły, która funkcjonuje od kilku lat. Nic jednak straconego, bo po kilku miesiącach od tamtych wydarzeń oba zespoły zmierzą się wreszcie w długo wyczekiwanym  bezpośrednim starciu. W rozgrywkach drugoligowych obie drużyny zdążyły rozegrać już po siedem spotkań. Jak do tej pory, zdecydowanie lepiej radzą sobie gracze BES Boys BLUM, którzy zgromadzili o sześć punktów więcej od graczy z Pępowa. Na rewelacyjny bilans 16 punktów złożyło się sześć wygranych oraz jedna porażka. W przypadku graczy Fux Pępowo sprawa wygląda trochę gorzej. ‘Koniczynki’ w obecnej kampanii wygrały trzy z siedmiu spotkań i znajdują się w dolnej części ligowej tabeli. Nie oznacza to bynajmniej, że przewidujemy, że mogą mieć potencjalny problem z utrzymaniem w drugiej lidze. Aktualnie mają oni bowiem wypracowaną kilkupunktową zaliczkę nad ‘grupą pościgową’. O tym czy ta zostanie w środę jeszcze powiększona, przekonamy się niebawem. W naszym odczuciu spotkanie wygrają jednak gracze BBB.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Bayer Gdańsk – Kraken

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Pokiereszowany trudami sezonu Bayer Gdańsk wraca na parkiety Inter Marine SL3. Swoje ostatnie spotkanie ‘Aptekarze’ rozegrali ponad dwa tygodnie temu – dokładnie 7 października. Wspomnianego dnia meczowego gracze Damiana Harica nie pamiętają zbyt dobrze. Ba – gdyby mogli to wymazaliby ten dzień z pamięci. Wszystko za sprawą faktu, że rywalizowali wówczas z drużyną BL Volley, z którą finalnie w kiepskim stylu przegrali w stosunku 0-3. Porażka z tym konkretnie rywalem jest tym bardziej bolesna, bo pokazuje, że team, który do niedawna prezentował zbliżony poziom, dość mocno odjechał aktualnie ‘Aptekarzom’. Kiedy spojrzymy na ligową tabelę, to nie mamy wątpliwości. Zespół z Olivii Business Center przeżywa aktualnie największy kryzys, od kiedy przystąpił do zmagań Inter Marine SL3. Po niezłym początku sezonu, w którym Bayer wygrał z Maritexem 2-1, nastąpiła seria porażek, w których Bayer okazywał się gorszy od: Oliwy, Inter Marine, Portu Gdańsk czy wspomnianych wcześniej BL Volley. Dziś również nie będą oni faworytem, a potencjalna wygrana zostałaby odebrana w lidze jako sensacja. Rywalem ‘Aptekarzy’ będzie bowiem zespół Kraken. Gracze Jurija Charczuka znajdują się aktualnie na piątym miejscu w ligowej tabeli, ale tak jak podkreślaliśmy przy okazji ich wcześniejszych spotkań – wciąż mają kontakt z podium rozgrywek i jakby tego było mało, przed nimi teoretycznie łatwiejszy terminarz. Mecz z Bayerem niestety dla ‘Aptekarzy’ jest tego potwierdzeniem. Jaki będzie wynik? Stawiamy na pełną pulę drużyny zza naszej wschodniej granicy.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

AIP – Merkury

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Choć brzmi to szokująco – środowy wieczór to jedna z dwóch ostatnich szans na odmienienie swojego losu i wskoczenie do grupy mistrzowskiej przez Merkurego. Aby zrozumieć o jak szalonym sezonie mówimy, podamy to, że od sezonu Wiosna’21, w którym Merkury grał w pierwszej lidze rozegrał siedem pełnych sezonów. W tym czasie za każdym razem sięgał po medale. Pięć razy złote oraz dwa razy brązowe. Nigdy dotąd nie było jednak sytuacji, w której Merkury nie znalazłby się w grupie mistrzowskiej. Czy dojdzie do tego teraz? Do końca rundy zasadniczej team w granatowych strojach ma dwa spotkania. Jedno z BEemką, a drugie – z AIP. Jak do tej pory obie drużyny rywalizowały ze sobą czterokrotnie. Dwa razy wygrywała drużyna Piotra Peplińskiego, natomiast dwa razy – AiP. We wspomnianych wygranych spotkaniach przez ‘Przyjaciół’, prawdziwą zmorą oraz katem Merkurego okazywał się Tomasz Ćwiertnia, który w obecnym sezonie choć nie zdążył rozegrać jeszcze meczu to jest wpisany do składu drużyny. Jak będzie tym razem? Która z drużyn wygra? Patrząc na ligową tabelę oraz to jak w obecnym sezonie radzą sobie obie drużyny, faworytem zdają się być gracze Adriana Ossowskiego. Z drugiej strony, w naszych głowach wciąż rezonuje to jak rozgrywki Inter Marine SL3 w ostatnich latach zdominowała drużyna Piotra Peplińskiego. Rzeczywistość vs kawał historii. Stawiamy na szczęśliwy dla AiP podział punktów.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Hydra Volleyball Team – Fux Pępowo

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Wiecie jak to jest z ‘Bestiami’. Te często przyjmują dość przyjemne usposobienie. Kiedy jednak się wkurzą – lepiej z nimi nie zadzierać. Efekt ‘wkurzenia’ oglądamy w Hydrze od kilku dobrych spotkań. W tym czasie na rozkładzie drużyny Sławomira Kudyby mieliśmy chociażby aktualnego lidera drugiej ligi – 22 BLT Malbork. Wygrana z ‘Lotnikami’ pokazuje to, że Hydra wciąż ‘to’ ma i jest w stanie wskoczyć na bardzo wysoki poziom. Aby myśleć jednak realnie o podium rozgrywek, w SL3 trzeba odpowiedni bardzo wysoki pułap trzymać przez długi czas. Czy Hydra jest na to aktualnie gotowa? Spośród wszystkich ekip w drugiej lidze, to właśnie team w złotych strojach rozegrał najmniejszą liczbę spotkań. Dla przykładu – do lidera Hydra traci 7 punktów, ale gdy wygra dwa najbliższe mecze za komplet punktów, będzie to tylko jedno oczko. Historia pokazała, że ex-pierwszoligowiec potrafi takie rzeczy robić. O wygraną za komplet punktów nie będzie jednak prosto. Gracze z Pępowa udowodnili to chociażby w ostatniej kolejce, w której urwali punkt wiceliderowi drugiej ligi – Tufi Team. W obecnym sezonie Fux potrafił ograć dla przykładu spadkowicza z pierwszej ligi – Flotę Active Team. Co to dowodzi? Ano to, że jeśli Hydra chce zrealizować swój plan, to na pewno nie będzie to tak łatwe zadanie jak mogłoby się wydawać.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

MATCHDAY #23

Za nami dziewięć spotkań poniedziałkowej serii gier, po których nastąpiła zmiana lidera w drugiej lidze. Dużą niespodzianką okazało się zwycięstwo Old Boys z liderem pierwszej ligi – Bossmanem. Zapraszamy na podsumowanie!

Hapag-Lloyd – BVT Gdańsk 1-2 (15-21; 17-21; 21-19)

Po dwóch spotkaniach, w których Hapag-Lloyd nie zdobył choćby punktu, w siedzibie ‘Logistyków’ odbyło się spotkanie, na którym padały hasła, że to zdecydowanie zbyt długo i w poniedziałkowy wieczór do ‘koszyczka’ trzeba dorzucić kolejne oczko. Mimo szumnych zapowiedzi spotkanie ‘Pomarańczowi’ rozpoczęli dość niemrawo. Po problemach w przyjęciu ‘Bobry’ objęli wysokie prowadzenie 9-2. Z czasem sytuacja zaczęła wyglądać zgoła inaczej. Nie dość, że Hapag-Lloyd zaczął przyjmować, to na dodatek wyglądali dobrze w obronie, a i w ataku co rusz zdobywali kolejne punkty. Dzięki temu w dalszej części zniwelowali stratę do trzech oczek (15-12). Ostatnie słowo w secie należało jednak do ‘biało-czarnych’, którzy po atakach Karola Fidurskiego oraz Sergiusza Kota, wygrali seta do 15. Środkowa odsłona rozpoczęła się od wyrównanej gry, po której mieliśmy remis 8-8. Po raz kolejny należy tu pochwalić grę w obronie zawodników w pomarańczowych trykotach, którzy tym właśnie elementem gasili pewność siebie rywali. Remisową grę mieliśmy aż do stanu po 16. W końcówce, ‘Logistycy’ popełnili jednak…pięć błędów z rzędu, po których ‘Bobry’ cieszyły się z drugiego punktu w spotkaniu. Trzecia odsłona rozpoczęła się kapitalnie dla ‘Logistyków’, którzy rozpoczęli partię od pięciopunktowego prowadzenia (9-4). Z czasem w zespole ‘Pomarańczowych’ pojawiły się stare grzechy. Błędy, błędy i jeszcze raz błędy sprawiły, że ‘Bobry’ doprowadzili do wyrównania po 16. Końcówka seta to absolutny popis nieobecnego w ostatnich spotkaniach – Sebastiana Lipskiego. Po kilku punktach wspomnianego skrzydłowego – Hapag cieszył się po chwili z piątego punktu w sezonie Jesień’24.

BRUXELA WEAR – Siatkersi 3-0 (21-18; 21-15; 21-18)

W ostatnim czasie trochę utyskiwaliśmy na styl drużyny Bruxeli Wear. Punkty niby były, ale prawdę mówiąc – nie były to może, po których ‘Leniwce’ zdobyliby nowych sympatyków. Ot – ‘męczenie buły bruxelki’. Niestety, ale podobnie było w poniedziałkowy wieczór. W naszych oczach zespół Jakuba Florczaka był absolutnym faworytem do wygrania meczu za komplet punktów. Prawdę mówiąc – nie rozumieliśmy Pani Agnieszki, która stawiała na Siatkersów. W naszym odczuciu, gdyby nawet obie drużyny spotkały się w alternatywnej rzeczywistości – tam również gracze w czarnych strojach byliby faworytami. Czy wspomnianą dominację udowodnili w poniedziałkowy wieczór? O opinie poprośmy eksperta:

Pierwsza odsłona rozpoczęła się świetnie dla faworyta. Po bloku Marcina Krupy, Bruxela objęła prowadzenie 12-5. Po świetnej zagrywce Michała Niewiadomskiego oraz atakach Filipa Silwanowskiego, Siatkersi zniwelowali stratę do jednego oczka (12-11)! Wyrównana gra trwała do stanu 16-15, po której wspomniany wcześniej Marcin Krupa oraz Łukasz Turski postawili kropkę nad ‘i’ (21-18). Druga partia to najmniej interesująca odsłona spotkania. Po objęciu prowadzenia (11-7) Bruxela nie popełniła błędów z pierwszego seta i nie dała urosnąć rywalom, wygrywając do 15. Ostatni set rozpoczął się od niespodziewanego i wysokiego prowadzenia graczy Macieja Tarulewicza. Na półmetku zawodnicy w jasnych strojach prowadzili bowiem 12-7! Po chwili jednak cały misterny plan Siatkersów poszedł (wiadomo gdzie) i Bruxela po raz kolejny w obecnym sezonie uciekła spod gilotyny. Dzięki kompletowi oczek, zespół Jakuba Florczaka przesunął się na drugie miejsce w ligowej tabeli. Nie jest źle. Mówiąc jednak prawdę – od kilku spotkań wyniki są jednak lepsze niż gra.

Chilli Amigos – Empire Spikes Back 3-0 (21-6; 21-10; 24-22)

Tak jak wspominaliśmy w ostatnim czasie – Chilli Amigos niczym motorniczy zatrzymał tramwaj, opuścił swoje siedzisko i przestawił tory na inny kierunek. Zamiast kontynuacji serii porażek, teraz jest seria zwycięstw. Po meczu z Empire Spikes Back, licznik wskazuje już cztery. Dodatkowo – jakby tego było mało, w poniedziałkowy wieczór punkty zgubiła również ekipa BVT Gdańsk, a to rewelacyjna wiadomość dla ‘Papryczek’. Jeśli chodzi o samo spotkanie to rozpoczęło się ono od miażdżącej wręcz przewagi graczy w czerwonych trykotach (10-1). Choć z czasem na parkiecie pojawił się podstawowy rozgrywający – Jakub Pisowacki, to prawdę mówiąc nie odmieniło to zbytnio oblicza drużyny ‘Imperatorów’. Ci jak rozpoczęli słabo, tak słabo również skończyli, a Chilli Amigos wygrali do 6! Środkowa odsłona nie wniosła nic nowego do gry obu drużyn. Od początku tej partii gracze Grzegorza Walukiewicza ponownie wjechali na tak wysoki poziom, że ich rywale nie mieli zwyczajnie szans. Po kilku udanych zagrywkach Piotra Kławsiucia, Chilli objęło prowadzenie 12-5. Z czasem Empire Spikes Back nie dawali sobie nawet szans na to, by podjąć walkę. Liczba ataków w aut, szkolnych błędów czy niedokładności porażała i nie ma tu znaczenia fakt, że drużyna występuje w czwartej lidze. Ostatecznie ‘Amigos’ wygrali tę partię do 10. Trzeci set to wreszcie partia, o której gracze ESB powiedzieli po meczu, że ‘zaprezentowali wówczas prawdziwe oblicze’. Nie ma co ukrywać – było po stokroć lepiej. Po skutecznym ataku Filipa Wendta, ESB prowadziło na półmetku seta 13-9. Z czasem, podobnie jak w ostatnim meczu z Krakenem, dobrze naoliwiona maszyna zaczęła szwankować. Chwilowa nieuwaga sprawiła, że ‘Amigos’ doprowadzili do wyrównania, a w końcówce po walce na przewagi wygrali do 22. Kto wie jak potoczyłyby się losy tej partii, gdyby nie kontrowersyjna decyzja sędziowska w końcówce. Warto podkreślić jednak to, że była to dyskusyjna i bardzo trudna do oceny sytuacja.

Old Boys – Staltest Pomorze 3-0 (21-14; 21-10; 21-11)

Nawet nie wiemy od czego zacząć. No, bo wiecie – nawet jak w poprzednich spotkaniach Staltest przegrywał to w ich wydaniu widzieliśmy chociaż albo namiastkę walki albo delikatny fun z gry. Co widzieliśmy w poniedziałkowy wieczór? Katastrofalne zachowanie, beznadziejną atmosferę, obrażonych zawodników i ani jednego pozytywnego sygnału. Prawdę mówiąc – aktualnie zastanawiamy się jaka przyszłość czeka graczy Arkadiusza Kozłowskiego. To, że spadną do drugiej ligi – jest już przecież pewne. Wydaje nam się jednak, że konsekwencje mogą być poważniejsze i kto wie czy nie skończy się końcem projektu, który trwał nieprzerwanie od sezonu Wiosna’20. W tym czasie team Arka Kozłowskiego rozegrał…126 spotkań! Były w tym czasie wzloty, były również upadki, ale obecnie na naszych oczach rozgrywa się dramat. Cała sytuacja pokazuje, że niekiedy awans nie jest zbyt dobrym rozwiązaniem, a może stać się początkiem końca. Oczywiście jest też opcja bardziej optymistyczna, która zakłada, że Staltest po powrocie do drugiej ligi się odbuduje i będzie w niej czerpał radość z gry. Jeśli chodzi o ich przeciwników w poniedziałkowy wieczór – Old Boys to gracze z Pruszcza Gdańskiego, również przystępowali do spotkania w nienajlepszych nastrojach. Nie ma co tej sytuacji porównywać do Staltestu – co to to nie, ale w drużynie ‘Dziadków’ nie było w ostatnim czasie kolorowo. Po poniedziałkowej serii gier wszystko się zmieniło. Old Boysi – tu możemy zdradzić, wygrali bowiem dwa spotkania i w kapitalnych nastrojach opuszczali halę Ergo Arenę. 

22 BLT Malbork – MPS Volley 2-1 (19-21; 21-15; 21-11)

Ostatnie zwycięstwo MPS-u Volley z Flotą TGD Team nie zmieniło zbyt mocno sytuacji Miłośników Piłki Siatkowej w ligowej tabeli. Drużyna Jakuba Nowaka nadal walczy o utrzymanie i w naszym odczuciu spośród trzech ostatnich drużyn w tabeli to właśnie oni mają najgorszy terminarz. Dowodem tego było poniedziałkowe spotkanie z 22 BLT Malbork, który podchodził do spotkania w zgoła odmiennych nastrojach. ‘Lotnicy’ walczą aktualnie o awans do wyższej klasy rozgrywkowej i w poniedziałkowy wieczór stanęli przed ogromną szansą na odzyskanie fotelu lidera. Choć wszystko wskazywało na komplet oczek – gracze Szymona Szymkowiaka napotkali w pierwszej odsłonie bardzo duży opór przeciwników. Po dobrej grze ‘blok-obrona’, ex-pierwszoligowiec objął prowadzenie 8-4, a z czasem swoją przewagę jeszcze powiększył. Po ataku Mateusza Zalewskiego było bowiem już 14-8 i wydawało się, że za chwilę MPS zgarnie bardzo ważny w kontekście utrzymania punkt. Po chwili ‘Lotnicy’ zdołali się jednak odkręcić, a MPS nie wyglądał już tak dobrze jak jeszcze chwilę wcześniej. Efekt? Wynik 18-18 na finiszu seta. Ostatecznie, w końcówce szczęście uśmiechnęło się jednak do MPS-u, który wygrał do 19. Im dłużej trwał jednak mecz – tym gaśli oni coraz bardziej. Tak jak wspominaliśmy – rozpoczęcie meczu było kapitalne, ale w dalszej części seta MPS wyglądał coraz gorzej. Co powiedzieć zatem o drugim oraz trzecim secie? Krzywa formy MPS-u spadała z każdą kolejną akcją. O ile w środkowej odsłonie zaczęło się od obiecującego prowadzenia 8-5, to po chwili do wyrównania po 8, trzema asami serwisowymi z rzędu doprowadził Karol Janczewski. W dalszej części oglądaliśmy już przewagę drużyny z Malborka, która po kilku punktach Mikołaja Skotarka, objęła prowadzenie 17-13 i po chwili wygrała do 15. Ostatni set to już absolutnie jednostronne widowisko, w którym MPS nie był w stanie ‘utrzymać gardy’ i po chwili ‘Lotnicy’ cieszyli się z wygrania seta do 11.

Kraken Team – Hapag-Lloyd 3-0 (21-15; 21-6; 21-13)

Po dobrym spotkaniu z BVT Gdańsk, w którym Hapag-Lloyd pokusił się o jeden punkt, drużyna ‘Logistyków’ przystępowała do zadania w teorii znacznie trudniejszego. Ich rywalem była bowiem ekipa Kraken Team, która do meczu przystępowała z fotelu lidera rozgrywek. Jak pokazało jednak ich spotkanie z Empire Spikes Back – niemożliwe nie istnieje. Nawet, gdy dysproporcja na papierze jest ogromna to wolą walki można sprawić, że mecz nie jest tak jednostronny. Czy drużynie Joanny Kożuch się udało? Cóż – i tak i nie. Jeśli spojrzymy na to co działo się w pierwszym oraz trzecim secie, to odpowiedź będzie twierdząca. Początek spotkania jednak na to nie wskazywał, bo Kraken rozpoczął premierową partię od mocnego uderzenia. Po skutecznym ataku debiutującego w rozgrywkach SL3 – Sebastiana Engelbrechta, Kraken objął prowadzenie…10-3! Grający na pozytywnych emocjach Hapag, bardzo mocno celebrował jednak każdy punkt i…sukcesywnie zmniejszał straty z początku seta. Po skutecznej zagrywce Joanny Kożuch przewaga ‘Bestii’ stopniała do trzech oczek 16-13. Ostatnie słowo należało jednak do graczy Roberta Skwiercza, którzy wygrali tę partię do 15. Drugi set – absolutnie bez historii. We wspomnianej partii gracze w pomarańczowych strojach mieli potężne problemy z przyjęciem, a jak wiadomo – bez tego ani rusz. Finalnie ‘Bestia’ wygrała tę partię do 6. Zdecydowanie lepiej ‘Logistycy’ zaprezentowali się w ostatniej odsłonie. Po kilku skutecznych atakach Sebastiana Lipskiego, na półmetku seta był remis po 10. Kiedy już ostrzyliśmy sobie zęby na końcówkę meczu, faworyzowana ekipa zdobyła kilka punktów z rzędu i finalnie wygrała wysoko do 13, a cały mecz 3-0.

Old Boys – Bossman Team 2-1 (18-21; 21-19; 21-14)

Brzydko zestarzał się mem, który kilka godzin przed meczem Bossman zamieścił na swoim fanpage’u. W skrócie wyglądał on tak, że Old Boys przedstawiony został jako ‘chłopak’, podczas gdy Bossman – mężczyzna. W kontrze dla tego mema mamy jedno przesłanie. Prawdziwych mężczyzn poznaje się po tym jak kończą, a nie zaczynają. Nie dość, że Bossman przegrał mecz to w trzecim secie rywalizacji nie podjął nawet rękawic, o czym za chwilę. Pierwszy set od samego początku zwiastował świetne widowisko. Lepiej w partię weszli gracze z puszką piwa w logo, którzy po atakach Szymona Zalewskiego, objęli prowadzenie 10-6. Po chwili gracze Jakuba Kłobuckiego popełnili jednak kilka błędów, po których mieliśmy remis 10-10. Szarpana i falowana gra trwała w najlepsze. W dalszej części to Bossman ponownie objął czteropunktową przewagę (16-12), ale po dobrej zagrywce graczy w białych strojach, mieliśmy remis po 16. Jako, że graczom Old Boys zabrakło już czasu – kolejne prowadzenie Bossmana było już skuteczne (21-18). Środkowa odsłona to bardzo wyrównana gra obu drużyn, która zaprowadziła nas do stanu po 17. W końcówce trzy błędy z rzędu popełnili gracze Bossmana, po których drużyna znad Raduni objęła prowadzenie 20-17. Mimo to, w końcówce Bossman zdobył dwa kolejne oczka i przy stanie 20-19 dla Old Boys, gracze Bossmana sygnalizowali błąd przyjmującego rywali. Sędzia pozostał jednak nieugięty i w setach mieliśmy remis 1-1. Przegrana drugiego seta sprawiła, że Bossman nie był w trzecim secie w stanie wskoczyć na wysokie obroty, a wobec coraz lepszej gry Old Boys – mogło się to skończyć tylko w jeden sposób. Finalnie gracze Bartłomieja Kniecia wygrali partię do 14, a cały mecz 2-1. Niestety dla nich, pięć punktów w dwóch poniedziałkowych meczach nie da im grupy mistrzowskiej.

22 BLT Malbork – Speednet 2 3-0 (21-19; 21-18; 21-10)

W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że spotkanie wygrają gracze z Malborka. Jakby tego było mało, uznaliśmy, że będą to trzy punkty. Od samego początku Speednet postawił jednak rywalom bardzo trudne warunki i od pierwszego gwizdka sędziego oglądaliśmy walkę ‘łeb w łeb’. Kiedy po ataku Kamila Lewandowskiego oraz bloku Dominika Marlęgi, Speednet 2 objął prowadzenie 13-11, z ‘boxa’ Speednetu zadano nam pytanie co z naszym typem Redakcji (3-0 dla BLT). Niestety dla Speednetu – była to przedwczesna radość. Kluczowym momentem seta był stan po 16. To właśnie wtedy zaczęła zarysowywać się przewaga ‘Lotników’, którzy po kilku atakach Mikołaja Skotarka wygrali do 19. Choć wynik środkowej odsłony był niemal identyczny – to przebieg gry był już zupełnie inny. Od samego początku seta to gracze Szymona Szymkowiaka prowadzili grę i pod koniec seta prowadzili już 20-14. W końcówce Speednet 2 zdołał ‘podpudrować’ jednak wynik kilkoma punktami (21-18). Ostatnia odsłona to absolutna dominacja ‘Lotników’, którzy rozpoczęli seta od prowadzenia 8-4. Choć po ataku Dominika Marlęgi było ‘tylko’ 11-8 dla faworyzowanej drużyny, to w drugiej części seta gra Speednetu się całkowicie posypała i na dziesięć punktów rywali – oni zdobyli zaledwie dwa (21-10). Po zwycięstwie za komplet oczek, gracze z Malborka wskoczyli na fotel lidera drugiej ligi!

Tufi Team – Flota TGD Team 2-1 (23-21; 19-21; 21-15)

Plan Tufi na poniedziałkową serię gier był prosty – opędzlować Flotę TGD za komplet punktów oraz po cichutku liczyć na to, że na boisku obok swoje punkty pogubi drużyna 22 BLT Malbork. Jeszcze zanim wybrzmiał pierwszy gwizdek sędziego, stało się jasne, że część planu już się udała. Na boisku numer 2, seta przegrała bowiem ekipa ‘Lotników’. To oznaczało, że czas wykonać tę drugą – znacznie trudniejszą część. Spotkanie rozpoczęło się rewelacyjnie dla faworyzowanej drużyny i wówczas kompletnie nic nie wskazywało na ich potencjalne kłopoty (13-8, a następnie 16-9). Kiedy wydawało się, że zaraz drużyny zmienią strony, Tufi Team zdobyło zaledwie 1 punkt na…osiem rywali (17-17). Przebudzenie graczy Mateusza Woźniaka przyszło w ostatnim na to momencie. Dalsza część seta to walka punkt za punkt, która zakończyła się szczęśliwie dla ex-pierwszoligowca. Prawdziwą ozdobą seta była jego ostatnia akcja, w której aktualny wicelider zaprezentował świetną grą blok-obrona, po której wygrał partię do 21. Środkowa odsłona udowodniła, że Flota TGD Team prezentuje się w obecnym sezonie naprawdę nieźle, ale najzwyczajniej w świecie brakuje im przysłowiowej kropki nad ‘i’. Po rewelacyjnym środkowym fragmencie seta, w którym Flota non-stop ‘naciskała’ rywala, objęli oni prowadzenie 15-12. W dalszej części po atakach Mateusza Osieckiego wydawało się, że Tufi wracają do gry i po chwili będą się cieszyć z wygranej (18-18). Końcówka to jednak skuteczny atak Kacpra Goszczyńskiego, po którym Flota doprowadziła do wyrównania w setach (21-19). Ostatnia odsłona nie przyniosła nam już większych emocji. Faworyzowana ekipa szybko odjechała swoim rywalom (13-8) i tym razem nie popełnili błędów z pierwszego seta. Precyzując – nie dali się rozkręcić rywalom i finalnie wygrali do 15.

Zapowiedź – MATCHDAY #23

Zaczynamy ósmy tydzień rozgrywek w sezonie Jesień’24. W poniedziałkowy wieczór dojdzie do 9 spotkań, które przybliżą nas do poznania kształtu grup mistrzowskich w pierwszej oraz czwartej lidze. Dodatkowo w drugiej lidze o powrót na fotel lidera powalczy ekipa 22 BLT Malbork. Zapraszamy na zapowiedź!

Hapag-Lloyd – BVT Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Choć BVT Gdańsk podejdzie do spotkania po serii czterech porażek z rzędu to ich sytuacja w ligowej tabeli przed poniedziałkową serią gier – nie jest zła. Aktualnie ‘Bobry’ zbudowały tamę, która ulokowała ich na piątym miejscu w ligowej układance. Jeśli runda zasadnicza zakończyłaby się właśnie dziś, to zespół Grzegorza Żyły-Stawarskiego powalczyłby za kilka tygodni w grupie mistrzowskiej. Aktualnie BVT ma na swoim koncie 11 oczek i przy równej liczbie rozegranych spotkań co Craftvena – dwa oczka więcej. Mimo niekorzystnego bilansu dwóch zwycięstw oraz pięciu porażek, BVT wydaje się być faworytem w wyścigu o wspomnianą grupę mistrzowską, a cała ta sytuacja pokazuje jak ważna jest walka o sety w meczach, które się przegrywa. W każdej z pięciu porażek, BVT zdobywało bowiem jeden punkt. Jeśli jednak ‘biało-czarni’ chcą się znaleźć w czołowej piątce to muszą dziś wygrać i to za komplet punktów. Nie mamy wątpliwości – z pewnością są faworytem. O tym czy zgarną komplet punktów zadecyduje sporo czynników, ale jednym z najważniejszych jest to jak zaprezentują się gracze Hapag-Lloyd. Choć w obecnym sezonie ‘Logistycy’ prezentują zdecydowanie lepszy poziom niż w poprzedniej ‘kampanii’, to jednak mają spory problem z ustabilizowaniem formy i świetne mecze przeplatają tymi bardzo kiepskimi, jak z Chilli Amigos. O tym, którą z twarzy drużyny zobaczymy dziś, przekonamy się już za kilka godzin.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

BRUXELA WEAR – Siatkersi

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

To miał być spacerek. Redakcja obiecywała, że BRUXELA w meczu z Hapag-Lloyd się nawet nie spoci i po szybkim 3-0 będą mogli udać się do swoich domów. Choć faktycznie był komplet oczek, to jednak charakter meczu był inny niż ten, który kreśliliśmy w scenariuszu przed meczem. Jest takie powiedzenie, że za tydzień nikt o stylu nie będzie pamiętał. Cóż – Redakcja ma tę przypadłość, że niestety pamięta. Czemu o tym wszystkim piszemy właśnie teraz? Ano dlatego, że gracze Jakuba Florczaka znajdują się w podobnym położeniu, co przed spotkaniem z ‘Pomarańczowymi’. Dziś podobnie jak tydzień temu nikt o normalnych zmysłach nie przewiduje, że faworyzowana ekipa mogłaby stracić punkt. Choć też tak uważamy, to należy podkreślić, że często tego typu spotkania są meczami ‘pułapka’. No, bo wiecie – BRUXELA WEAR musi dziś wygrać za komplet punktów by liczyć się w walce o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. To jak wiadomo wiąże czasami nogi i proste wydawałoby się rzeczy – stają się tymi trudnymi. Łatwiej jest nieraz skończyć atak na potrójnym bloku niż na ‘czystej siatce’. Siatkersi w obecnej kampanii udowodnili, że potrafią być bardzo niewygodnym rywalem. W minionym tygodniu przekonała się o tym inna z drużyn walcząca o grupę mistrzowską. Choć wszystko wskazywało na to, że Kryj Ryj będą faworytem meczu i powinni sięgnąć po komplet oczek, team Macieja Tarulewicza dość nieoczekiwanie wygrał pierwszą odsłonę. Czy w poniedziałkowy wieczór Siatkersi powtórzą ten wyczyn i sprawią niespodziankę w meczu z faworyzowaną Bruxelą?

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Chilli Amigos – Empire Spikes Back

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Czy ktoś z czytających zapowiedź mógłby z ręką na sercu powiedzieć, że spodziewał się takiego ‘twistu’ w wykonaniu drużyny Chilli Amigos? Niemal cały poprzedni sezon i pierwsza część obecnego to potężne kłopoty ‘Papryczek’, które śrubowały serię kolejnych porażek z rzędu. Kiedy wydawało się, że Chilli będzie przegrywać kolejne mecze, w drużynie doszło do rewolucyjnej zmiany. Na początek team Grzegorza Walukiewicza wygrał z ekipą Kryj Ryj. Po chwili poprawili za komplet punktów z Hapag-Lloyd, a następnie po podziale punktów z BVT Gdańsk. WOW. Nos podpowiada nam, że to nie ostatnie słowo ‘Papryczek’, które podążają zgodnie ze znanym powiedzonkiem ‘from zero to hero’. W poniedziałkowy wieczór ‘Amigos’ mają ogromną szansę sprawić sobie dwie świetne niespodzianki. Pierwszą będzie czwarta wygrana z rzędu, a druga – zrobienie kilku kroków w kierunku grupy mistrzowskiej. Aby o niej jednak realnie myśleć, Chilli musi wygrać za komplet punktów. To jak pokazało ostatnie spotkanie Empire Spikes Back wcale nie musi być łatwo. Drużyna – zagadka, bo tak trzeba aktualnie mówić o ‘Imperatorach’ mierzyła się w ostatniej kolejce z liderem czwartej ligi – Kraken Team i była o włos od tego by sprawić absolutną sensację i pokusić się o wygraną. Ostatecznie niemal na samym finiszu faworyzowana ekipa przechyliła szale zwycięstwa na swoją korzyść. Spotkanie pokazało jednak, że w ESB tkwi spory potencjał. Niestety ESB niekoniecznie potrafi to ‘sprzedać’, co pokazał chociażby mecz z Kryj Ryj czy Hapag-Lloyd. Które wydanie ekipy Grzegorza Grabarskiego zobaczymy w poniedziałkowy wieczór?

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Old Boys – Staltest Pomorze

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Nie jest dobrze. Na tę chwilę obie drużyny znajdują się na samym dnie ligowej tabeli. Oczywiście w zdecydowanie gorszej sytuacji znajdują się gracze Staltestu, w którego utrzymanie nie wierzą najbardziej niepoprawni optymiści. Z drugiej strony, to że z drużyny zeszła już ‘presja wyniku’, może zadziałać na drużynę Arkadiusza Kozłowskiego pozytywnie. Nikt bowiem nie oczekuje od nich tego, że nagle zaczną wygrywać, a to jak wiadomo pozwala grać na luzie, co bardzo często przynosi pozytywne efekty. W zupełnie innych nastrojach i oczekiwaniach do spotkania podejdą gracze Old Boys, którzy są absolutnym rozczarowaniem obecnego sezonu rozgrywek. Team, który jeszcze kilka miesięcy temu był okrzyknięty rewelacją pierwszej ligi, dziś kompletnie zawodzi i bardzo dużo osób zastanawia się o co chodzi. Fakty są jednak dla ‘Dziadków’ druzgocące. Drużyna z Pruszcza Gdańskiego wygrała w obecnej kampanii zaledwie dwa z sześciu spotkań i zgromadziła 6 punktów. W naszym odczuciu team Bartka Kniecia nie ma już szans na grupę mistrzowską i za chwilę będzie bronił się przed spadkiem. Aby wypracować sobie dobrą sytuację na dalszą część ligowych zmagań, gracze w białych strojach muszą dziś wygrać za komplet punktów. Każdy inny scenariusz sprawia bowiem, że team ‘znad Raduni’ wpadnie w konkretne tarapaty, z których może się już nie wygrzebać.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

22 BLT Malbork – MPS Volley

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Jest coś w powiedzeniu, że po każdej burzy wychodzi słońce. Obojętnie jak długa i jak parszywa nie byłaby seria, to z czasem dobiega ona końca. Bardzo bliska przełamania drużyna Jakuba Nowaka była już w poprzednim spotkaniu, kiedy o mały włos, a osiemnastka byłaby odwołana. Ostatecznie mimo prowadzenia Miłośnicy Piłki Siatkowej popełnili w końcówce seta kilka błędów, a FUX swojej okazji już nie zmarnował. Na zwycięstwo MPS musiał poczekać do ubiegłego czwartku, w którym zmierzył się z Flotą TGD Team. Choć gracze w niebieskich strojach byli we wspomnianym meczu w tarapatach, to finalnie skończyło się dla nich szczęśliwie i halę treningową Ergo Arena opuszczali bogatsi o trzy punkty. Dzięki temu wciąż mają realną szansę na utrzymanie, choć trzeba przyznać – o to łatwo nie będzie. Kiedy spojrzymy na pozostały terminarz ich oraz bezpośredniego sąsiada w tabeli – Dream Volley, to wydaje się, że MPS znajduje się w znacznie gorszym położeniu. Dowodem tego jest chociażby fakt, że dziś będą rywalizować z 22 BLT Malbork, który będzie zdecydowanym faworytem starcia. Sytuacji nie zmienia tu fakt, że do poniedziałkowej rywalizacji przystąpią oni po niezbyt udanym poprzednim dniu meczowym. Przypomnijmy, że dwa tygodnie temu 22 BLT rywalizowali z Dream Volley oraz Hydrą Volleyball Team i na sześć możliwych punktów zdobyli zaledwie trzy. Prawdę mówiąc patrząc na ich ówczesną grę, to i tak dużo, bo mało brakowało, a przegraliby również z Dream Volley. Sądzimy jednak, że była to jednorazowa niedyspozycja i w poniedziałek ‘Lotnicy’ wrócą na właściwe tory.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Kraken Team – Hapag-Lloyd

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Ależ to był rozczarowujący występ drużyny Kraken Team. No, bo wiecie – od lidera rozgrywek oraz od drużyny, w której znajduje się mnóstwo graczy z przeszłością w wyższej klasie rozgrywkowej, naprawdę można oczekiwać więcej. Często jest tak, że ze słowa JAKOŚĆ odpada jedna literka i jest JAKOŚ. Tu nie było jakoś. Nie było nawet byle jako. Było po prostu bardzo słabo. Wystarczyło, że w drużynie zabrakło pierwszego rozgrywającego, którego zastąpił libero Krystian Banach, a gra drużyny posypała się jak domek z kart. Nie jest to rzecz jasna wina wspomnianego ‘strażaka’. Grzechy popełniała bowiem cała drużyna i wszyscy wspólnie o mały włos nie przegraliby z Empire Spikes Back. Ostatecznie, po ogromnych bólach ‘Bestia’ zdołała wygrać mecz 2-1, ale po spotkaniu nie mogli mówić o choćby krzcie satysfakcji. Sądzimy, że wspomniany mecz był tym najgorszym w całej edycji i szybko podobny ‘wykon’ się już nie przydarzy. Drużyna Roberta Skwiercza postara się to udowodnić w poniedziałkowy wieczór, w którym zmierzy się z Hapag-Lloyd. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości – gracze w granatowych są absolutnym faworytem spotkania i sensacją byłoby to, gdyby nie udało im się zdobyć kompletu punktów. W ostatnim magazynie podkreślaliśmy, że taryfa ulgowa dla drużyny Hapag-Lloyd się skończyła. Skoro tak to należy przypomnieć ich spotkania z ubiegłego tygodnia. O ile z Bruxelą nie było najgorzej to występ przeciwko Chilli Amigos był absolutnie najsłabszym występem drużyny od kilku miesięcy. Oby dziś było lepiej.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Old Boys – Bossman Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Ależ to się wszystko ‘pokiełbasiło’. Mówimy oczywiście o sytuacji przedostatniej drużyny w ligowej tabeli – Old Boys. Przypomnijmy, że ‘Dziadki’ awansowali do elity po bardzo udanym sezonie Jesień’23, w którym przegrali dwa spotkania. Pierwsze z Oliwą Team oraz drugie z BEemką Volley. Wygrali z kolei 11 innych spotkań w tym z DNV VG. Jest to o tyle ważne, że w związku z różnymi zawirowaniami, w ówczesnym Volleu występowała…zdecydowana większość kadry aktualnego Bossmana Team. Po raz drugi obie ekipy spotkały się w poprzednim sezonie, w którym Bossman wygrał 2-1. W dalszej części sezonu lepiej wiodło się jednak graczom Old Boys, którzy skończyli ligowe zmagania w grupie mistrzowskiej, natomiast Bossman Team zakończył sezon na siódmym miejscu. Od tamtego czasu minęło kilka miesięcy, w których zmieniło się niemal wszystko. Podczas gdy drużyna ‘znad Raduni’ broni się przed spadkiem – Bossman znajduje się na samym szczycie ligowej układanki i przez wielu uważany jest za głównego kandydata do wygrania ligi. Co w tym czasie się zmieniło? Co bardziej odpowiada prawdzie? To, że Old Boys prezentują się znacznie słabiej niż wówczas czy jednak to, że Bossman zrobił bardzo dużo by być w tym miejscu, w którym jest? Trudno udzielić na to jednoznacznej odpowiedzi. Wracając do samego meczu – choć na papierze gracze Jakuba Kłobuckiego są murowanym faworytem, to obecny sezon zaskakiwał już zbyt wiele razy, by uznać to za pewnik.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

22 BLT Malbork – Speednet 2

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

W ostatnim magazynie wspominaliśmy o tym, że przed sezonem niezbyt dobrze oceniliśmy potencjał ‘Programistów’. W naszych przedsezonowych predykcjach – Speednet 2 miał się utrzymać, ale prawdę mówiąc – nie sądziliśmy, że na półmetku sezonu będą na bardzo wysokim – piątym miejscu w ligowej tabeli. W przeszłości bywało bowiem tak, że drużyny, które awansowały do wyższej ligi miały z czasem potężne kłopoty i bardzo rzadko prezentowały się równie dobrze, co aktualnie ‘Programiści’ czy BES Boys BLUM. Jak do tej pory w drugiej lidze Speednet 2 rozegrał siedem spotkań, w których wygrał cztery pojedynki. Warto tu podkreślić fakt, że za każdym razem jak przegrywali, to zdobywali jeden punkt. Choć forma drużyny Marka Ogonowskiego jest naprawdę dobra, to w poniedziałkowym spotkaniu to rywale będą wyraźnym faworytem spotkania. Gdyby ktoś zapytał nas o to jaki będzie wynik spotkania kilkanaście dni temu – bez wahania wytypowalibyśmy komplet punktów drużyny z Malborka. Tak jak jednak wspominaliśmy przy okazji zapowiedzi ich pierwszego spotkania – w ostatnim dniu meczowym, w drużynie ‘Lotników’ nie brakowało mankamentów, które ich rywale bardzo szybko zlokalizowali. Jeśli dziś wieczorem będzie podobnie, to Speednet 2 również zapewne wykorzysta słabe strony przeciwników. Sądzimy jednak, że walcząca o awans do pierwszej ligi drużyna wyciągnie wnioski i w meczu ze Speednetem zgarnie komplet oczek.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Tufi Team – Flota TGD Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Jak sami o sobie mówią gracze Floty TGD Team – ‘Dziady sezonu’ podejdą w poniedziałkowy wieczór do dziewiątego meczu w sezonie Jesień’24. Co ciekawe i poniekąd – paradoksalne, team Krzysztofa Misztala mimo ośmiu porażek z rzędu, wciąż ma szansę na to by…się utrzymać! Zasługą takiego stanu rzeczy jest to, że aż w pięciu przegranych meczach Flota TGD zdobywała po jednym punkcie. To oznacza, że aktualnie w ligowej tabeli wciąż mają kontakt z drużynami, które są nad kreską. Aby jednak myśleć o utrzymaniu, ‘czerwona latarnia ligi’ musi zacząć wygrywać. Nie oszukujmy się, w poniedziałkowy wieczór będzie o to najtrudniej z dotychczasowych spotkań. Flota TGD zmierzy się bowiem z Tufi Team, czyli drużyną pomiędzy, którą w ligowej tabeli dzieli aż dwanaście innych drużyn. Nie ma co do tego wątpliwości – najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest ten, w którym zespół Mateusza Woźniaka sięgnie po pełną pulę. Podobnego zdania są użytkownicy aplikacji SL3, w której ponad 90% typerów stawia na ‘Tuffików’, a ponad 70% obstawia, że będzie to komplet punktów aktualnego lidera rozgrywek. Taki scenariusz byłby wymarzonym. Aktualnie zespół Mateusza Woźniaka czuje na plecach oddech BES Boys BLUM oraz 22 BLT Malbork. Jak pokazuje historia – zbyt częste wygrywanie za dwa, a nie trzy punkty sprawiają, że w końcowym rozrachunku tych punktów brakuje. W obecnym sezonie ex-pierwszoligowiec już dwa razy w taki sposób punkty utopił (ze Złomowcem oraz Fuxem Pępowo). Czy podobnie będzie i tym razem?

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

MATCHDAY #22

Wydarzeniem czwartkowej serii gier było bez wątpienia przełamanie MPS-u Volley, który wygrał wreszcie spotkanie. Dodatkowo, po czwartkowych meczach wszystkie drużyny w pierwszej oraz czwartej lidze mają na swoim koncie po siedem spotkań. Zapraszamy na podsumowanie!

ACTIVNI Gdańsk – Team Spontan 0-3 (20-22; 17-21; 11-21)

Niby było lepiej. Niby była namiastka niezłej gry, ale stare grzechy nie pozwalają ACTIVNYM na to by wygrywać mecze, czy jak możemy zaobserwować w ostatnim czasie – choćby sety. Do wspomnianych grzechów po ostatnim spotkaniu możemy doliczyć również sporą liczbę błędów w niemal każdym elemencie. W pierwszej odsłonie rywalizacji przez długi czas zanosiło się na sporego kalibru niespodziankę. W partii tej nie było bowiem kompletnie widać, że mierzą się drużyny spośród, których jedna nie przegrała jeszcze meczu, a druga przegrywa na potęgę. Po skutecznych atakach środkowych – Artura Senka oraz Artura Kurkowskiego, ACTIVNI objęli prowadzenie 14-12. Przewaga ta była jednak za mała by ‘dowieźć’ ją do końca. Po chwili był już bowiem remis po 16 i dalsza część seta to walka ‘łeb w łeb’, w której więcej zimnej krwi zachowali gracze Piotra Raczyńskiego (22-20). Ciekawa pierwsza partia sprawiła, że mieliśmy podobne oczekiwania do kolejnych setów. Niestety – wszystko co najlepsze ACTIVNI zaprezentowali w pierwszej odsłonie. Środkowa partia przebiegała już pod dyktando drużyny w pomarańczowych strojach, którzy po skutecznych atakach Krzysztofa Lepera, objęli prowadzeni 14-10.  Co ciekawe, ACTIVNI zniwelowali straty do jednego oczka po…dwóch błędach rywali w ustawieniu (18-17). W końcówce trzy asy serwisowe środkowego – Adama Kochanowskiego załatwiły jednak sprawę (21-17). Ostatnia odsłona to partia, w której ACTIVNI nie zdołali podjąć rękawic i po bardzo dużej przewadze Spontan wygrał tę partię do 11 inkasując przy tym komplet oczek.

Hapag-Lloyd – BRUXELA WEAR 0-3 (11-21; 13-21; 18-21)

Do spotkania z BRUXELĄ WEAR zespół Hapag-Lloyd przystępował po bardzo kiepskim meczu z Chilli Amigos, w którym miał potężne problemy w niemal każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Po wspomnianym meczu oraz dobrej dyspozycji BRUXELI w obecnym sezonie, uznaliśmy, że Hapag będzie w czwartek skazany na srogie lanie. Nieco innego zdania był kapitan BRUXELI, który już w trakcie ostatniego magazynu tonował nastroje i stanowczo przekonywał, że nie będzie to takie łatwe spotkanie, jak może się wydawać. Jego teza nie potwierdziła się zbytnio w pierwszej odsłonie, w której po atakach Oliwiera Rymszy gracze w czarnych strojach rozpoczęli od prowadzenia 11-4. Dalsza część seta nie przyniosła już zwrotów akcji i finalnie faworyt wygrał do 11. Nieco lepiej ‘Logistycy’ zaprezentowali się w środkowej odsłonie, w której najjaśniejszą postacią drużyny w pomarańczowych barwach był Karol Kulbacki, który kilka tygodni temu był nominowany do tytułu gracza tygodnia. Mimo kilku skutecznych ataków wspomnianego zawodnika, BRUXELA wygrała środkową odsłonę do 13. Najwięcej działo się w trzecim secie, w którym po ataku Hasana Tolgi-Kaya, ‘Logistycy’ objęli prowadzenie 12-11! Po krótkiej wymianie ciosów, po której mieliśmy remis po 15, trzy bardzo ważne punkty, po których było 19-16 dla BRUXELI, zdobył Damian Grabowski. Po chwili zespół Jakuba Florczaka zadał ostatni cios, wygrywając do 18. Należy przy tym podkreślić, że Hapag-Lloyd zaprezentował się zdecydowanie lepiej niż miało to miejsce kilka dni wcześniej!

Craftvena – BVT Gdańsk 2-1 (21-17; 11-21; 22-20)

Tak jak pisaliśmy w zapowiedziach. Mecz pomiędzy drużynami był szalenie istotny dla całego układu czwartoligowej tabeli. O tego typu spotkaniach zwykło się mówić – mecz za sześć punktów. Tylko wygrana dawała Craftvenie szansę na to by myśleć o grupie mistrzowskiej. Choć mecz rozpoczął się lepiej dla ‘Bobrów’ (4-1), to Craftvena błyskawicznie odrobiła przespany początek i po dwóch atakach Krzysztofa Lewandowskiego, objęli prowadzenie 9-7. W dalszej części seta BVT wyszło nawet na prowadzenie 15-14, ale końcowa faza tej partii to wyraźna przewaga ‘Rzemieślników’, którzy wygrali partię do 17. Środkowa odsłona to zupełnie inny obraz gry. Tym razem to gracze w biało-czarnych barwach dominowali, co zostało szybko udokumentowane na tablicy wyników. Należy przy tym podkreślić, że Craftvena w tej partii mierzyła się z trzema przeciwnikami naraz. Pierwszym była ekipa BVT, drugim ich kibice, a trzecim – bodajże najgroźniejszym – oni sami. Oj tak – ‘Rzemieślnicy’ popełniali w tej partii mnóstwo błędów i absolutnie nie przypominali drużyny z pierwszego seta. Połączenie kilku spraw, o których piszemy sprawiło, że team Grzegorza Żyły-Stawarskiego objął prowadzenie 16-9 i po chwili cieszył się z wyrównania stanu rywalizacji (21-11). Ostatni set to zdecydowanie najciekawsza partia w meczu. To nie oznacza bynajmniej, że mecz był dobrą wizytówką siatkówki. W partii tej bardzo często odgwizdywane były po obu stronach siatki, a to błędy w ataku, a to wpadnięcia w siatkę, a to podwójne piłki. Mało siatkówki w siatkówce zaprowadziło nas do stanu 18-15 dla Craftveny. Kiedy wydawało się, że jest już po zawodach, ‘Rzemieślnicy’ popełnili kolejne trzy błędy, po których mieliśmy remis po 18. W końcówce po akcjach dobrze dysponowanych Mateusza Rysia oraz Krzysztofa Lewandowskiego, Craftvena dopięła finalnie swego (22-20).

Team Spontan – Maritex 2-1 (28-26; 21-12; 14-21)

Ilekroć nie rozmawiamy z graczami Maritexu – ci obruszają się, że w zapowiedziach, podsumowaniach czy magazynach ich krytykujemy. W ostatnich tygodniach spotkaliśmy się z tym tak wiele razy, że zastanawiamy się czy to z nami nie jest coś nie tak. Mimo wszystko uważaliśmy, że bilans dwóch zwycięstw oraz sześciu porażek ex-drugoligowca to DOSKONAŁY powód do krytyki. Z drugiej strony, jeśli sami wyznają zasadę ‘nie ma wyników, o co tyle krzyku’ to nie mamy pytań. No bo spójrzmy na czwartkowe spotkanie. Niby było dobrze, niby Maritex był o włos od pokonania faworyzowanego rywala, który pozostaje jedną z trzech drużyn bez porażki w całej lidze, ale koniec końców zadajemy sobie pytanie: co z tego? Stylu za kilkanaście godzin nikt już nie będzie pamiętać, a wygranych jak nie było, tak nie ma. Z faktu, że stylu nikt nie będzie pamiętać, mogą się bez wątpienia cieszyć gracze w pomarańczowych strojach. No, bo wiecie – po ograniu Osady Truso, zespół w ‘Spontanicznych’ bardzo często prężył muskuły nie przecząc, że interesuje ich druga liga. W czwartkowy wieczór team Piotra Raczyńskiego wystąpił w szóstkę i prawdę mówiąc – ani w meczu z ACTIVNYMI, ani Maritexem nie zaprezentowali się z jakieś super strony. W naszym odczuciu, gdyby w czwartek mierzyli się z nieco bardziej wymagającymi rywalami, mogłoby już nie być tak kolorowo. Ale ok, trzymajmy się konwenansów. Zwycięzców się nie osądza.

Hydra Volleyball Team – Dream Volley 3-0 (21-18; 21-16; 21-14)

Po niezłych, aczkolwiek przegranych spotkaniach z Tufi Team oraz 22 BLT Malbork, Dream Volley przystępował w czwartkowy wieczór z wiarą w to, że z Hydrą zaprezentują się co najmniej tak jak ostatnio. Tylko to dawało bowiem ‘Marzycielom’ szansę na korzystny wynik i poniekąd wyrównywało szansę. Jak wiadomo – Hydra była faworytem spotkania i ze swojej roli – spisała się bez zarzutu. Najwięcej działo się w premierowej odsłonie, w której Hydra Volleyball Team rozpoczęła od mocnego uderzenia i na półmetku seta, prowadzili już 12-8. Po chwili, trzema skutecznymi atakami popisał się Jarosław Szmigielski, który do spółki z kolegami, doprowadził do wyrównania po 12. Dalsza część seta to wyrównana gra do stanu po 16. Niestety dla graczy w niebieskich trykotach – to tyle z dobrych wiadomości. W końcówce seta zespół Mateusza Dobrzyńskiego popełnił kilka błędów własnych, które zniweczyły ich starania. Po chwili Hydra dorzuciła kilka oczek i finalnie wygrała partię do 18. Środkowa odsłona to wyrównana gra do stanu po 12. Druga część seta, podobnie jak w pierwszej partii należała już do ‘Bestii’, która po atakach Filipa Ziółkowskiego, Daniela Gierszewskiego oraz naturalnie – błędów ‘Marzycieli’, objęła prowadzenie 18-15 i po chwili cieszyli się z wygrania spotkania. Ostatni set to wypisz-wymaluj historia z środkowej odsłony. Wyrównana gra do stanu po 10, po którym następował odjazd ‘Bestii’. Ostatecznie team w złotych strojach wygrał za komplet oczek, dzięki czemu wskoczył na szóstą lokatę. Warto tu zaznaczyć, że aż cztery drużyny, które ich wyprzedzają, rozegrały o jeden mecz więcej. A Dream? Cóż – szósta porażka w siódmym meczu sprawia, że ‘Marzyciele’ osunęli się na dwunaste miejsce i aktualnie mają dokładnie tyle samo punktów, co trzynasta oraz czternasta drużyna w tabeli. Oj, będzie się jeszcze dużo działo.

MPS Volley – Flota TGD Team 3-0 (21-19; 21-19; 21-17)

‘Cuda, cuda ogłaszają’. Jako że zbliżają nam się święta, powolutku dostrzegamy jak magiczny jest to czas. Rzeczy, które wydawałoby się są niemożliwe – stają się namacalne. Przykład? Przerwanie katastrofalnej serii Miłośników PIŁKI SIATKOWEJ i wygrana z Flotą TGD Team. Co ciekawe – MPS wygrał to spotkanie nie ledwo co – za dwa punkciki. MPS zgarnął pełną pulę i w obozie Jakuba Nowaka na nowo zaczęto wierzyć w to, że być może uda im się utrzymać. Po tryumfie wskoczyli nawet na przedostatnie miejsce w ligowej tabeli i mają dokładnie tyle samo punktów co Dream Volley. Oj, będzie jeszcze ciekawie. A sam mecz? Ten miał różne oblicza. Prawdę mówiąc niewiele brakowało by MPS przerzucił się z osiemnastki na dziewiętnastkę. Choć w pierwszym secie wygrywali oni 15-12, to po słabszym fragmencie to Flota wysunęła się na prowadzenie 19-17. Mimo bardzo niekorzystnego obrazu MPS zdołał w końcówce odwrócić losy rywalizacji i wyszarpać pierwszy punkt w meczu (21-19). W środkowej odsłonie były wicemistrz SL3 również był w opałach. Choć pod koniec seta gracze MPS wygrywali już 20-16, to po punktach Bartosza Gradulewskiego oraz Wojciecha Sagatowskiego, przewaga MPS zmalała do dwóch oczek (20-18). Po chwili pomocną dłoń MPSowi wyciągnęli rywale, którzy zepsuli zagrywkę i zwycięstwo zespołu Jakuba Nowaka stało się faktem. Po tym jak drużynie Miłośników Piłki Siatkowej spadł kamień z serca, ich gra w trzeciej odsłonie wyglądała już dużo lepiej i grając bez tej cholernej presji, która na nich ciążyła, wygrali partię do 17, a cały mecz 3-0. Brawo!

Speednet – Merkury 2-1 (21-16; 17-21; 21-18)

Tak jak wspominaliśmy w zapowiedziach, mecz pomiędzy drużynami miał ogromne znaczenie dla potencjalnego układu grup mistrzowskie oraz spadkowej. Przed meczem wspominaliśmy o tym, że potencjalna porażka Merkurego może ich wyoutować z grupy mistrzowskiej, a z tego typu kryzysem – drużyna Piotra Peplińskiego się jeszcze nie mierzyła. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się lepiej dla faworyta spotkania – Speednetu. Po dwóch atakach Łukasza Żurawskiego, team w różowych strojach objął prowadzenie 13-8. Sygnał do odrabiania strat dał Merkuremu Daniel Godlewski, po którego dobrej zagrywce, Merkury zniwelował straty do jednego oczka (13-12). To niestety dla nich było wszystko, na co było ich w premierowej partii stać. Perspektywa na drugi set również nie była zbyt optymistyczna. Przy zmianie stron, halę Ergo Arenę musiał opuścić Damian Gil, a to oznaczało, że na prawe skrzydło musiał przejść środkowy – Paweł Dolak. Choć dla wspomnianego zawodnika nie był to pierwszy mecz ‘na bombie’, to należy podkreślić, że zagrał on bardzo dobrze i wydatnie przyczynił się do wygrania przez Merkurego seta. Zanim zostało to udokumentowane, team w granatowych strojach kiepsko wszedł w seta i już od początku musiał gonić (7-3). Zdecydowana zmiana nastąpiła w środkowej części seta, gdzie po serii punktów przy zagrywce Konrada Przekadzińskiego i skutecznej grze na siatce Adama Miotka, Merkury objął prowadzenie 15-12, którego już nie wypuścił (21-17). Ostatni set rywalizacji to wyrównana gra, która zaprowadziła nas do stanu po 13. Po kilku punktach środkowych Speednetu, ‘Programiści’ wysunęli się na prowadzenie 16-13. Swoje dorzucili sami gracze w granatowych strojach, którym w kluczowych momentach zabrakło precyzji i po chwili Speednet cieszył się z szóstego zwycięstwa w sezonie Jesień’24.

Bossman Team – EKO-HURT 3-0 (21-16; 21-13; 21-15)

Po środowej porażce Bossman Team przystępował do spotkania z Eko-Hurtem jako nieco pokiereszowany faworyt. Na krystalicznym wizerunku drużyny w obecnym sezonie, pojawiła się w ostatnich dwóch meczach rysa, która nakazywała sądzić, że przeciwko ‘Hurtownikom’ nie będzie im tak łatwo. Początek spotkania zdawał się to potwierdzać, bo przez długi czas gracze Jakuba Kłobuckiego nie mogli sforsować zasieków rywali i na tablicy wyników mieliśmy remis po 14. O ile ‘Hurtownicy’ mieli problem z skutecznością w ataku to bardzo dobrze blokowali i na półmetku pierwszego seta mieli ich aż pięć. Dalsza część seta to skuteczne bloki z drugiej strony. Po punktach Dawida Romaniszyna i Macieja Jaskólskiego, Bossman wysunął się na prowadzenie 18-14 i po chwili cieszył się z wygrania pierwszej partii do 16. Środkowa odsłona to przewaga Bossmana od samego początku, aż do końca. Kiedy na półmetku seta Bossman prowadził już 10-5, ‘Hurtownicy’ próbowali rotować, dokonywać zmian i różnych innych czarów, ale wszystkie te próby okazały się bezskuteczne. Finalnie Bossman wygrał tę partię do 13 i mógł skupić się na trzeciej odsłonie. Ta rozpoczęła się bez zaskoczeń. Team, który tego dnia dominował, nie zwalniał tempa i chwilę po pierwszym gwizdku sędziego, prowadził już 7-1! Choć z czasem zespół Konrada Gawrewicza próbował coś jeszcze zrobić, to jednak w czwartkowy wieczór zabrakło im argumentów. Dzięki wygranej za komplet oczek, Bossman wskoczył na fotel lidera pierwszej ligi i zapewnił sobie grupę mistrzowską. Brawo!

BES Boys BLUM – Flota TGD Team 2-1 (15-21; 21-15; 21-19)

W oczach społeczności SL3, BES Boys BLUM byli absolutnym faworytem spotkania i zdecydowana większość typerów w aplikacji SL3 stawiała na komplet punktów drużyny Daniela Bąby. Osoby te (w tym również my) całkowicie zignorowały fakt, że choć BBB to bardzo dobra ekipa, to jednak bardzo często mają problemy z wskoczeniem na odpowiedni poziom koncentracji. W obecnym sezonie widzieliśmy to chociażby w meczu ze Złomowcem Gdańsk. Pierwszy set rywalizacji z Flotą TGD był wypisz wymaluj wspomnianym meczem. Rozgrzana po meczu z MPS-em, Flota od samego początku ruszyła do ataku i po kilku atakach Dariusza Rulewskiego oraz Kamila Gmyra, objęła prowadzenie 14-7! Bardzo dużo dobrego dla ‘czerwonej latarni ligi’ robił również Sebastian Sołtys. To właśnie po jego bloku Flota przypieczętowała zaskakującą wygraną do 15. Bardzo słaby pierwszy set rozjuszył ‘Chłopców’, którzy w środkowej odsłonie prezentowali się już zupełnie inaczej i błyskawicznie objęli prowadzenie 7-3, które z czasem powiększyli do bardzo wysokiego wyniku 14-5! Gracze Krzysztofa Misztala przebudzili się dopiero w drugiej części seta, ale o dobrym wyniku nie mogło być już rzecz jasna mowy (21-15). Faworyzowana ekipa weszła w trzeciego seta równie mocno co w środkową partię. Po dwóch atakach Marcina Dobrowolskiego zespół w szarych trykotach objął prowadzenie 12-5  i choć po chwili stracił pięć punktów z rzędu (15-12), to finalnie wygrali tę partię do 19. Sądzimy jednak, że po takim występie z ostatnią drużyną w ligowej tabeli, która nie wygrała jeszcze meczu – BES Boys BLUM muszą zrobić poważny rachunek sumienia. W czwartkowy wieczór ich gra nie wyglądała bowiem zbyt dobrze.

Zapowiedź – MATCHDAY #22

Po czwartkowej serii gier, wszystkie drużyny z pierwszej ligi będą miały rozegrane po siedem spotkań. Bardzo ciekawie zapowiada się mecz Speednet – Merkury. Na brak emocji nie będziemy narzekać również w meczu drużyn bez zwycięstwa na koncie. O  20 zmierzą się MPS Volley z Flotą TGD Team. Dodatkowo – w  czwartej lidze ważą się losy czterech drużyn w kontekście podziału na grupy. Zapraszamy na zapowiedź!

ACTIVNI Gdańsk – Team Spontan

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Nie mamy pewności czy w Inter Marine SL3 znaleźlibyśmy choćby jedną osobę, która przewidziałaby, że na półmetku rozgrywek ACTIVNI Gdańsk będą mieli na swoim koncie zaledwie cztery oczka. Czas ucieka, a team Artura Kurkowskiego zamiast piąć się w górę ligowej tabeli – spada coraz niżej. Po wtorkowej porażce z Osadą Truso, ACTIVNI spadli na przedostatnią lokatę i ich sytuacja staje się powoli dramatyczna. Czy znajdujemy coś na pocieszenie drużyny? Szukając nieco na siłę wskazalibyśmy na dotychczasowy terminarz ACTIVNYCH. Team Artura Kurkowskiego rywalizował już bowiem z Czerepachami, Osadą Truso oraz Krakenem. Dziś zmierzą się ze Spontanem i z całą pewnością – tu również nie będzie łatwo. W dalszej części edycji Jesień’24, piąta siła poprzedniego sezonu zmierzy się z drużynami, które są w ich zasięgu. Wówczas zacznie się walka o przetrwanie. Oczywiście z perspektywy ACTIVNYCH, milusio byłoby do niej podejść będąc bogatszym o kilka punktów. No chociaż jeden. W historii Inter Marine SL3 obie drużyny mierzyły się trzykrotnie. Za każdym razem górą byli gracze Piotra Raczyńskiego. Jesteśmy przekonani, że po czwartkowej serii gier nic w tej kwestii się nie zmieni. Podobnego zdania są typerzy w aplikacji SL3. Ponad 90% z nich wskazuje na to, że górą będą ‘Spontaniczni’. Za kilka godzin przekonamy się czy mieli oni rację.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

Hapag-Lloyd – BRUXELA WEAR

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Tak to już jest. Apetyty rosną w miarę jedzenia. Po dobrych albo bardzo dobrych występach Hapag-Lloyd w obecnej kampanii, w której ‘Logistycy’ zgromadzili cztery oczka na koncie – pojawiła się w nich silna chęć zdobycia kolejnych punktów. W zapowiedziach przedmeczowych anonsowaliśmy, że może się to wydarzyć w konfrontacji z Chilli Amigos, które dopiero co skończyło koszmarną passę 14 spotkań bez wygranej. Jest to marne usprawiedliwienie – gra się przecież w szóstkę, ale we wspomnianym meczu zabrakło lidera ‘Logistyków’ – Sebastiana Lipskiego. To nie zmienia jednak postaci rzeczy, że cała drużyna na tle ‘Amigos’ zaprezentowała się jednak bardzo słabo i pokusimy się nawet o tezę, że był to ich najsłabszy mecz od kilku miesięcy, a na pewno w obecnym sezonie. Okazję do rehabilitacji gracze Joanny Kożuch będą mieli już po dwóch dniach od wspominanego meczu. W czwartkowy wieczór zmierzą się bowiem z BRUXELĄ WEAR. Tonując jednak nastroje chcielibyśmy wspomnieć, że czysto teoretycznie – dziś zmierzą się ze zdecydowanie bardziej wymagającym rywalem. Czy wobec tego, dysproporcja będzie jeszcze większa niż we wtorek? Wcale nie musi tak być, co w rozgrywkach Inter Marine SL3 udowadniane jest notorycznie. Jeśli jednak BRUXELA Wear zagra na miarę własnych możliwości, to z dużą dozą prawdopodobieństwa wygra za komplet punktów i w konsekwencji zagwarantuje sobie grupę mistrzowską.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

Craftvena – BVT Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Po dość zaskakującej porażce BVT w środowy wieczór ‘Bobry’ przystępują do siódmego spotkania w sezonie Jesień’24. Choć obecnie nie ma jeszcze tragedii to trzeba przyznać, że w ostatnim czasie team Grzegorza Żyły-Stawarskiego zrobił naprawdę dużo by wypaść poza grupę mistrzowską. Aktualnie znajdują się oni na piątej lokacie i dziś zagrają jedno z najważniejszych spotkań od długiego czasu. Ich rywalem będzie bowiem Craftvena, dla której jest to ostatnia szansa na wskoczenie do grupy mistrzowskiej. Aktualnie team Bartka Zakrzewskiego traci do piątego miejsca trzy oczka i aby realnie myśleć o pozytywnym zakończeniu sezonu, dziś muszą wygrać. Aby dobrze zrozumieć w jakim etapie sezonu się znajdujemy, przeanalizujmy terminarz czterech drużyn:

– Kryj Ryj 12 punktów – mecze z Aqua Volley oraz BVT Gdańsk

– BVT Gdańsk 10 punktów – mecze z Craftveną, Hapag-Lloyd oraz Kryj Ryj

– Chilli Amigos 9 punktów – mecze z Craftveną oraz Empire Spikes Back

– Craftvena 7 punktów – mecze z BVT Gdańsk, Siatkersami oraz Chilli Amigos

Z wymienionych czterech drużyn – dwie znajdą się w grupie mistrzowskiej. Jak widać sytuacja staje się arcyciekawa. Po czwartkowej serii gier będziemy już mądrzejsi.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Team Spontan – Maritex

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Do niedawna obie drużyny rywalizowały ze sobą na ‘drugoligowym podwórku’, na którym obie drużyny rozegrały dwa spotkania. Bilans? Po jednym zwycięstwie. Bilans wygranych setów? 3-3. Czy wobec tego dziś wieczorem czeka nas wyrównane spotkanie? Cóż – niekoniecznie. W ostatnim czasie drogi obu drużyn dość mocno się rozjechały. W siedmiu dotychczas rozegranych spotkaniach w sezonie Jesień’24, Maritex wygrał zaledwie dwukrotnie i wciąż nie ma pewnego utrzymania. Tak jak wspominaliśmy kilkukrotnie – historycznie do tego by spać bezpiecznie wystarczało mniej więcej 13-14 punktów. To oznacza, że w sześciu pozostałych meczach Maritex musi zgarnąć 6-7 oczek. Biorąc pod uwagę, że zostały im spotkania z Czerepachami, Krakenem czy właśnie dziś – ze Spontanem, margines wpadek jest naprawdę wąski. Z drugiej strony należy podkreślić, że w meczach, w których team Michała Pietrasika również nie miał w naszych oczach zbyt dużych szans to urywał seta. Tak było z Osadą Truso czy we wtorkowym spotkaniu z Inter Marine Masters. Czy będzie tak również w czwartek? Nie ma co do tego wątpliwości – Team Spontan będzie faworytem spotkania i z pewnością postara się zrobić krok w kierunku podium rozgrywek. Z przeszłości pamiętamy jednak, że ‘Spontaniczni’ bardzo często dzielili się punktami z rywalami. Biorąc te dwie rzeczy pod uwagę, cała historia zazębia nam się coraz bardziej. O tym czy tak będzie, przekonamy się niebawem!

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Hydra Volleyball Team – Dream Volley

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Bijemy się w pierś. Nie ukrywamy, że po dość niemrawym początku Hydry Volleyball Team w obecnej kampanii w nich zwątpiliśmy. ‘Bestia’ poza przegranym meczem z BES Boys BLUM (0-3) wygrała co prawda trzy pozostałe pojedynki, ale w naszym odczuciu nie były to zwycięstwa przekonujące. Mowa tu o zwycięstwach po podziale punktów z AXIS oraz Speednetem 2. W międzyczasie Hydra wygrała co prawda również z MPS-em Volley, ale jak pokazuje obecny sezon – to akurat wyczynem nie jest. W takich okolicznościach Hydra nie była faworytem spotkania z rozpędzoną ekipą 22 BLT Malbork, która do tego czasu w obecnym sezonie zachwycała. Mimo, że team w niebieskich trykotach był dla nas murowanym faworytem, to jednak Hydra udowodniła, że wciąż w Inter Marine SL3 są wielkim graczem. Co ciekawe, swój ostatni mecz w SL3 drużyna Dream Volley rozegrała z tym samym przeciwnikiem – drużyną 22 BLT Malbork. Choć ‘Marzycielom’ nie udało się wówczas wygrać, to byli od tego o włos. Niestety dla nich po raz kolejny w obecnym sezonie Dream Volley nie wytrzymał ciśnienia w końcówce i finalnie dał wydrzeć sobie zwycięstwo z rąk. Jak będzie w środowy wieczór? Faworytem jest oczywiście Hydra, natomiast jeśli spojrzymy historycznie obie drużyny grały ze sobą czterokrotnie, przy czym oba teamy wygrywały po dwa razy. Do dziś pamiętamy słowa kapitana Hydry – Sławomira Kudyby, który swego czasu podkreślał, że Dream Volley to jeden z najbardziej niewygodnych rywali w SL3. W czwartkowy wieczór przekonamy się czy nic w tej kwestii się nie zmieniło.  

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

MPS Volley – Flota TGD Team

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Zwykle do tego typu spotkań dochodziło w samej końcówce sezonu. Wszystko dlatego, ponieważ drużyna, która wygrywała miała szansę rzutem na taśmę uciec spod topora i finalnie utrzymać się w danej lidze. Co się zmieniło? Ano to, że jak do tej pory ani Flota TGD, ani MPS Volley nie dały choćby jednego sygnału, że mogliby powalczyć o utrzymanie. Pisząc precyzyjniej – obawialiśmy się sytuacji, w której odkładając ten mecz na później wszystko byłoby już pozamiatane i oba zespoły podchodząc do rywalizacji wiedziałyby już, że w przyszłym sezonie spotkają się ponownie, tym razem w niższej klasie rozgrywkowej. Teraz potencjalna wygrana którejś z drużyn sprawi, że nadzieje na utrzymanie diametralnie wzrosną, choć trzeba przyznać, że w naszym odczuciu jest na to naprawdę nikła szansa. Jak do tej pory obie drużyny rozegrały po sześć spotkań. W lepszej sytuacji znajdują się gracze Floty TGD Team, którzy we wspomnianych meczach zgromadzili cztery punkty. To oznacza, że choć ich szanse będą już ‘matematyczne’, to po potencjalnej porażce z MPS-em w stosunku 1-2, w teorii wciąż będą ‘w grze’. Jeśli z kolei przegra MPS Volley to w naszym odczuciu nie będzie już takiej siły, która utrzyma drużynę w drugiej lidze. Czy po początku sezonu znajdujemy dla obu ekip jakieś słowa otuchy? Cóż…nie będziemy czarować. Niekoniecznie. Która z drużyn wygra mecz? Wiemy, że brzmi to absurdalnie biorąc pod uwagę serię 18 porażek z rzędu, ale 51% szans na tryumf dajemy Miłośnikom Przegranych Spotkań. Jest jednak bardzo wątpliwe, że któraś z drużyn sięgnie po pełną pulę.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak):

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Speednet – Merkury

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Po wczorajszej wygranej za komplet punktów z Szach-Matem chyba nikt nie ma już wątpliwości. Ambicją Speednetu na obecny sezon jest historyczne zwycięstwo w rozgrywkach. Aktualnie team Łukasza Żurawskiego ma na swoim koncie 13 oczek i plasuje się na trzecim miejscu w ligowej tabeli. Warto podkreślić jednak fakt, że od obecnego lidera, do którego tracą trzy oczka, Speednet rozegrał o jedno spotkanie mniej. Dodatkowo to, co szalenie istotne to fakt, że Speednet pozostaje jedyną drużyną, która prawdopodobnie powalczy o medale i nie rozegrała jeszcze spotkania ze Staltestem. Cała czołówka już z nimi bowiem grała. Czemu to jest istotne? Ano dlatego, że w obecnej kampanii Staltest jest dostarczycielem punktów. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że ‘Programiści’ przy równej liczbie spotkań co lider – mają tyle samo punktów plus bezpośredni mecz z AiP w zanadrzu. Nie jest źle prawda? Dodatkowo w naszym odczuciu z przeżywającym kryzys Merkurym – Speednet jest faworytem. To oczywiście może bardzo mocno skomplikować sytuację drużyny Piotra Peplińskiego, która znajduje się aktualnie pod ogromną presją. Jeśli dziś przegrają to bardzo prawdopodobnym scenariuszem stanie się ten, w którym to właśnie Merkury ‘wypadnie za burtę’ i zamiast o medale, powalczy za chwilę o utrzymanie. Biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze nigdy nie zajęli miejsca niższego niż trzecie – byłaby to największa sensacja obecnego sezonu.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Bossman Team – EKO-HURT

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

No i stało się. Po rewelacyjnym początku sezonu w wykonaniu Bossmana, zespół Jakuba Kłobuckiego przegrał wczoraj pierwsze spotkanie w sezonie Jesień’24. Po wspomnianym meczu nie ma już w pierwszej lidze drużyny, która do półmetku rozgrywek dotarłaby ‘suchą stopą’. Aktualnie zastanawiamy się jak na porażkę zareaguje drużyna z puszką piwa w logo. Często bywa bowiem tak, że pierwsza przegrana staje się początkiem gorszym okresem drużyny. Z drugiej strony na gorszą dyspozycję, wiele osób zwracało już uwagę w spotkaniu Bossmana ze Staltestem. Wówczas skończyło się bez konsekwencji, ale ostatnia drużyna w ligowej stawce była o włos od sprawienia bardzo dużej niespodzianki. Na zaskakujący wynik zespół Staltestu musiał poczekać do kolejnego tygodnia, w którym rywalizował z…Eko-Hurtem. Ostatecznie ‘Hurtownicy’ wygrali wspomniany mecz 2-1, ale prawdę mówiąc nie liczymy tego w ten sposób, że zdobyli oni dwa punkty. Bardziej wygląda na to, że Eko-Hurt stracił wówczas jeden punkt. Istnieje bowiem bardzo duża szansa na to, że było to jedno oczko Staltestu w rundzie zasadniczej. Taki, a nie inny wynik sprawia, że potencjalna grupa mistrzowska się bardzo mocno od ‘Hurtowników’ oddaliła. Do zakończenia rundy zasadniczej team Konrada Gawrewicza ma jeszcze trzy spotkania. Z Szach-Matem, BEemką oraz właśnie dziś – z Bossmanem. Choć czysto teoretycznie istnieje jeszcze szansa na czołową piątkę to w naszym odczuciu, w co najmniej dwóch z trzech przypadków to rywale, a nie Eko-Hurt będą faworytem. Tak będzie między innymi dzisiaj.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

BES Boys BLUM – Flota TGD Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Póki co, sytuacja BES Boys BLUM wygląda rewelacyjnie. Beniaminek rozgrywek rozegrał w obecnej kampanii sześć spotkań, w których aż pięciokrotnie schodził z parkietu ‘z tarczą’. Na rozkładzie drużyny w szarych trykotach mamy: Dream Volley, AXIS, Speednet 2. To, co robi jednak największe wrażenie to zwycięstwa w konfrontacji z Hydrą Volleyball Team czy Tufi Team. Ci ostatni są jednym z głównych faworytów do wygrania drugiej ligi, co potwierdza również ich aktualna sytuacja w tabeli. Na krystalicznym wręcz wizerunku BES Boys BLUM mamy jednak jedną rysę. Tą była z pewnością dość niespodziewana porażka ze Złomowcem Gdańsk. Z drugiej strony często bywa tak, że ‘zimny prysznic’ przynosi świetne efekty. Mamy tu na myśli to, że być może od tego momentu BBB będzie podchodziło do spotkań będąc skoncentrowanym i w pełni szacunku do rywala. W drugiej lidze nie można bowiem dopisywać punktów przed rozpoczęciem meczu. Z takim założeniem BBB powinni podejść do siódmego meczu w sezonie, w którym zmierzą się z Flotą TGD Team. Oczywiście nie wiemy jeszcze jak potoczy się mecz graczy Krzysztofa Misztala z MPS-em Volley. Niezależnie jednak od tego czy Flota TGD wygra wspomniane spotkanie czy przegra, to do meczu z BBB podejdą będąc w nieciekawym położeniu w tabeli. Z pewnością jakakolwiek zdobycz punktowa w starciu z BBB byłaby na wagę złota. Kto wie – być może nawet utrzymania. O to będzie jednak piekielnie trudno.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0                                                     

MATCHDAY #21

Po środowej serii gier przekroczyliśmy barierę 50% rozegranych spotkań w sezonie Jesień’24. Powoli krystalizuje nam się sytuacja w trzeciej lidze, w której Czerepachy Volley wygrały kolejne dwa spotkania za komplet punktów. Dodatkowo w pierwszej lidze, pierwsze spotkanie w sezonie przegrała ekipa Bossman Team. Zapraszamy na podsumowanie!

Siatkersi – Aqua Volley 0-3 (12-21; 7-21; 15-21)

Po zaskakującej zdobyczy punktowej w meczu z Kryj Ryj, Siatkersi stanęli w środowy wieczór przed kolejną szansą na ligowe punkty. Tym razem zadanie zdawało się być zdecydowanie trudniejsze. Ich rywalem była bowiem ekipa Aqua Volley, która podchodziła do meczu jako wicelider rozgrywek. Spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej gry obu ekip, po której Aqua prowadziła zaledwie jednym oczkiem (8-7). Im dłużej trwał jednak set tym bardziej zarysowała się przewaga faworyzowanej ekipy, która po dwóch atakach Mateusza Drężka, wyszła na prowadzenie 14-8, którego już nie wypuścili (21-12). Jeszcze lepiej gracze Aqua Volley zaprezentowali się w środkowej odsłonie, w której nawiązując do ich nazwy – zalali przeciwnika kolejnymi skutecznymi atakami. Aby dobrze zobrazować jak wyglądał wspomniany set, podamy tylko, że po dwóch punktach Konrada Piotrowskiego, Aqua prowadziła….12-1! Gracze Macieja Tarulewicza dopiero w dalszej części seta zaczęli coś grać i finalnie skończyli tę partię z siedmioma oczkami na koncie, co w Inter Marine SL3 – nie zdarzyło im się jeszcze nigdy. Za każdym razem osiągali bowiem wynik dwucyfrowy. Tak było chociażby w ostatnim secie rywalizacji, w którym zaprezentowali się zdecydowanie lepiej. Owszem, faworyt prowadził na półmetku seta 13-6, ale finalnie nie można powiedzieć, że Siatkersi fragmentami nie powalczyli. Ostatecznie team w jasnych strojach zdobył w tej odsłonie 15 oczek, a Aqua Volley zgodnie z tym, co pisaliśmy – na niemal godzinę wskoczyli na fotel lidera czwartej ligi.

Czerepachy Volley – Tiger Team 3-0 (21-10; 21-16; 21-16)

Nie mamy co do tego wątpliwości – był to najlepszy mecz Tiger Team w obecnym sezonie. Marne to jednak pocieszenie, bo i tak nie przyniosło to ‘Tygrysom’ choćby punktu i zasadniczo są już w czwartej lidze. Co do samego meczu, warto podkreślić, że Tiger nie prezentował się nieźle od samego początku rywalizacji. W pierwszym secie gra zespołu Dawida Staszyńskiego wyglądała bowiem bardzo słabo. Kiedy na zagrywce stanął prawdziwy spec w tej dziedzinie – Kiril Bohdan to faworyzowana ekipa wyszła na prowadzenie…12-2! Należy przy tym zauważyć, że przy dłuższej serii, jego koledzy z drużyny zaczynali się na parkiecie…nudzić. W dalszej części seta Tiger dorzucił do swojego skromnego dorobku kilka punktów. Jak podkreślała po meczu Pani Agnieszka – punktów byłoby znacznie więcej, gdyby nie masa ataków w out (21-10). Celowniki, gracze Tiger Team wyregulowali w przerwie pomiędzy setami. Po bardzo dużym rozprężeniu graczy w zielonych strojach ‘Tygrysy’ zniwelowały stratę z 9-4 do 12-11. Po dobrej zagrywce Dominika Maciejewskiego doprowadzili nawet do wyrównania po 13. Druga część seta to jednak przewaga faworyzowanej ekipy, która wygrała partię do 16. Ostatni set wyglądał jeszcze lepiej. Po ataku oraz asie serwisowym rozgrywającego bardzo dobre zawody Dominika Maciejewskiego, Tiger objął prowadzenie 10-9! Kiedy ‘Żółwie’ poczuli jednak zagrożenie to błyskawicznie wysunęli się na kilkupunktowe prowadzenie (16-13) i po chwili cieszyli się z siódmego kompletu oczek.

BVT Gdańsk – Chilli Amigos 1-2 (21-17; 18-21; 18-21)

‘Amigos’ nie zwalniają tempa i wygrywają trzeci mecz z rzędu. Wydaje się, że po tym jak drużynie udało się wreszcie przełamać, Chilli gra zdecydowanie lepiej i aktualnie zbiera tego plony. Początek rywalizacji należał jednak do ‘Bobrów’, którzy po dwóch punktach Nikity Schitki, objęli prowadzenie 11-8. Z czasem po zagrywce wspomnianego gracza, BVT objęli prowadzenie 16-10 i po chwili wygrali seta do 17. W środkowej odsłonie mieliśmy jednak niekorzystny dla BVT zwrot akcji. Choć po ataku Karola Fidurskiego, ‘Bobry’ rozpoczęły partię od prowadzenie 8-5, to po chwili popełnili trzy błędy z rzędu, po których mieliśmy remis po 8. Dla odmiany – Chilli Amigos grało konsekwentną siatkówkę, nie podpalali się, a przede wszystkim w odróżnieniu od rywali – nie popełniali tylu błędów. Kluczowym momentem seta był atak Macieja Wąsickiego i tuż po chwili blok Michała Czyżykowskiego, które wyprowadziły ‘Amigos’ na prowadzenie 18-14 i po chwili dały im wyrównanie stanu rywalizacji (21-18). Ostatni set rozpoczął się w wymarzony sposób dla ‘Amigos’. Nim się zorientowaliśmy gracze w czerwonych strojach prowadzili już 9-2. Z czasem ‘Bobry’ zaczęły jednak gonić i pytaniem pozostawało to czy będzie to gonitwa w stylu BRUXELI czy może jednak Kryj Ryj. Po chwili okazało się, że Chilli Amigos w kryzysowym momencie wytrzymało jednak presje i podobnie jak w konfrontacji z Kryj Ryj – to oni cieszyli się ze zwycięstwa. Brawo!

Speednet – Szach-Mat 3-0 (21-16; 21-19; 25-23)

Po ubiegłotygodniowym zwycięstwie z BEemką, gracze Łukasza Żurawskiego przystępowali do szóstego spotkania w sezonie Jesień’24. ‘Programiści’ cały czas zaskakują rywali swoim składem. W środę zabrakło między innymi Wojciecha Grzyba, którego zastąpił Kamil Szlejter. Na pozycję libero po dłuższej przerwie wrócił ponadto Kacper Janulewicz. Dodatkowo miejsce w składzie wywalczył Jakub Perżyło, który póki co okazuje się bardzo udanym transferem. Początek meczu należał zdecydowanie do Speednetu, który co rusz nękał swoich rywali udaną zagrywką i po ataku wspomnianego przed chwilą Jakuba Perżyło, objęli prowadzenie 10-4! Choć w dalszej części gra obu drużyn się wyrównała, to wypracowana na początku zaliczka zrobiła swoje – pierwszy punkt trafił na konta ‘Programistów’. Zdecydowanie więcej działo się w drugiej oraz trzeciej odsłonie. Środkowa partia rozpoczęła się lepiej dla ‘Szachistów’, którzy po małym zamieszaniu dotyczącym ‘przełożenia’, wysunęli się na prowadzenie 9-7. Komfortowa sytuacja Szach-Matu trwała do ataku Adriana Krampichowskiego, po którym Szach-Mat prowadził 13-10. Dalsza część seta to jednak przewaga ‘Programistów’, którzy po atakach Karola Strzałkowskiego, objęli prowadzenie 19-17 i po chwili cieszyli się z drugiego punktu w meczu (21-19). Kolejną, jeszcze większą szansę na zdobycz punktową, team Dawida Kołodzieja miał w trzeciej odsłonie, w której prowadził…17-13! Grający bardzo dobre zawody – Maciej Miścicki zniwelował blokiem straty do jednego oczka (17-16). Dalsza część rywalizacji to gra na przewagi, która zakończyła się happy-endem Speednetu i wygraną 25-23. 

Czerepachy Volley – Oliwa Team 3-0 (21-19; 21-18; 21-13)

Nie będziemy nikogo czarować. Nie dawaliśmy Oliwie Team najmniejszych szans na korzystny wynik. Na taki obraz złożyło się kilka rzeczy, ale w dużym skrócie uznaliśmy, że dysproporcja pomiędzy drużynami jest obecnie zbyt duża, żeby mogło być ciekawie. Cóż – punktów co prawda nie było, ale po raz pierwszy w obecnym sezonie, któraś z drużyn realnie postraszyła swoich rywali! Jakby tego było mało, Oliwa dokonała tego dwukrotnie. W pierwszym oraz drugim secie. Premierowa partia rozpoczęła się zgodnie z przedmeczowymi predykcjami. Po dwóch atakach z środka Arstioma Traskunou, ‘Żółwie’ objęły prowadzenie 10-5. Z czasem było już 17-12 i zanosiło się na kolejny mecz, w którym ‘nic się nie dzieje’. Końcowa faza seta to jednak dość nieoczekiwane przebudzenie Oliwy, która po serii dobrych zagrywek Pawła Jasnocha oraz Adama Wyrzykowskiego, doprowadziła do wyrównania po 19! W końcówce przyciśnięte do muru Czerepachy zdobyły finalnie dwa punkty, ale i to nie było zbyt łatwe. Należy bowiem podkreślić, że Oliwa prezentowała się wybornie w obronie i kilka mocnych ciosów rywali zdołała skontrować (21-19). Choć wynik drugiego seta na to nie do końca wskazuje to bliżej niespodzianki Oliwa była właśnie w środkowej partii. Na półmetku seta po kolejnych świetnych atakach Damiana Breszki, Oliwa prowadziła bowiem 15-12, a następnie 18-15. Kiedy wydawało się, że po chwili team Adama Wyrzykowskiego urwie rywalowi punkt, gracze Oliwy uderzyli a out, a nieco później zostali zablokowani, a to sprawiło z kolei, że ‘Żółwie’ doprowadzili do wyrównania. Resztę tej historii się zapewne domyślacie (21-19). Trzecia odsłona to zdecydowanie najnudniejsza partia w meczu, w której faworyt zagrał tak jak oczekują tego od nich kibice i wygrał pewnie do 13.

Kraken Team – Empire Spikes Back 2-1 (21-16; 19-21; 21-17)

Zaczniemy od końca. O mały włos, a w meczu mielibyśmy jedną z największych sensacji obecnego sezonu bez podziału na poszczególne klasy rozgrywkowe. Naprzeciw siebie stanęły bowiem ekipy, pomiędzy którymi w ligowej tabeli oddzielało osiem innych drużyn. Precyzując – lider mierzył się z ostatnią drużyną w tabeli. Zestawiając ze sobą obie drużyny, byliśmy przekonani, że mecz zakończy się kompletem punktów, a Empire Spikes Back będą mieli problem z tym, by w poszczególnych setach wychodzić z ‘dyszki’. Rzeczywistość wyglądała jednak tak, że to ‘czerwona latarnia ligi’ weszła kapitalnie w mecz i to właśnie oni rozpoczęli seta od sensacyjnego prowadzenia 12-6! Dalsza część seta to jednak dobra gra w obronie faworyzowanej ekipy oraz spora liczba skutecznych kontr, które sprawiły, że Kraken doprowadził do wyrównania po 16 i to by było tyle z marzeń rywali o wygraniu premierowej partii. Mimo to – w środkowej odsłonie ESB ponownie podjęli rękawice. Środkowa odsłona wyglądała tak, że od samego początku aż do końca mieliśmy walkę ‘łeb w łeb’, w której żadna ze stron nie potrafiła zbudować sobie przewagi. Z czasem sztuka ta udała się ‘Bestii’, która po kilku błędach rywali, objęła prowadzenie 16-13. Wówczas nic nie zapowiadało katastrofy, która czekała tuż za rogiem. Sygnał do walki dwoma skutecznymi atakami wysłał Dominik Chmielowski, po których na tablicy wyników, ESB prowadziło jednym oczkiem (17-16). Mimo usilnych prób, drużynie Roberta Skwiercza nie udało się odwrócić losów rywalizacji i ESB sprawiając ogromną niespodziankę, wygrało partię do 19! Co lepsze – jeden punkt nie był dla ‘Imperatorów’ wystarczający. Kiedy team Grzegorza Grabarskiego zobaczył, że nie taki diabeł straszny jak go malują, kontynuował bardzo dobrą grę, po której prowadzili nawet 15-12. Końcowa faza seta to jednak więcej jakości po stronie Krakena, który finalnie wygrał seta do 17. Mimo to, w zdecydowanie lepszych nastrojach, halę Ergo Arenę opuszczali gracze ESB! Brawo!

Tufi Team – Fux Pępowo 2-1 (21-18; 21-16; 17-21)

Lider drugiej ligi – Tufi Team stanął w środowy wieczór przed dużą szansą na umocnienie się w fotelu lidera i zrobienia kroku w kierunku pierwszoligowych zmagań. Aby tak się jednak stało, gracze Mateusza Woźniaka musieli wygrać z zespołem z Pępowa, który w obecnej edycji faluje formą. Choć w zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na komplet punktów, to jednak jakiś margines sobie zostawialiśmy. Tufi to przecież Tufi i bardzo często dzieli się punktami z rywalami. Nie inaczej było w środowy wieczór. Pierwsza odsłona rozpoczęła się wybornie dla faworyzowanej drużyny. Po bloku Mateusza Michalunio, lider drugiej ligi objął prowadzenie 10-5. Z czasem gracze z Pępowa się zdecydowanie poprawili i po dwóch punktach Jakuba Gałeckiego, doprowadzili do wyrównania po 11. Gracze z Pępowa byli ‘w grze’ do samej końcówki, w której punkt obroną zdobył libero – Dominik Szadach (19-18). Ostatnie dwie akcje seta to udane ataki skrzydłowych Tufi – Piotra Adamczyka oraz Piotra Watusa (21-19). Środkowa odsłona zaczęła się zdecydowanie lepiej dla drużyny występującej ‘w delegacji’. Po skutecznym ataku Andrzeja Pipki, Fux prowadził 5-1. Im dłużej trwała jednak ta partia tym lepiej radzili sobie gracze ex-pierwszoligowca, którzy najpierw doprowadzili do wyrównania po 13, a następnie poszli za ciosem i wygrali do 16. Ostatni set rozpoczął się…dość dziwnie. Po graczach z Pępowa widać było, że wynik 0-2 nie jest szczytem ich marzeń. To sprawiło, że atmosfera w drużynie zrobiła się gęsta i oglądając spotkanie z boku, nie dało się tego nie dostrzec. Mimo to, ‘Koniczynki’ zaprezentowali w tej partii najlepszą siatkówkę spośród trzech setów. Po kilku atakach Cezarego Labuddy, objęli prowadzenie 14-8 i po chwili cieszyli się z nagrody pocieszenia w postaci jednego oczka (21-17).

Flota Active Team – DNV VG 0-3 (19-21; 15-21; 17-21)

‘Żółto-czarna’ maszyna się rozpędza. W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że to DNV VG będzie faworytem spotkania. Był to jednak typ bezpieczny – po podziale punktów. Zasadniczo nie mogło tu być inaczej. Volley nie wygrał w tym sezonie ani jednego spotkania zdobywając komplet oczek, a w naszym odczuciu rywalizował z gorszymi drużynami. Kiedyś musiało nastąpić jednak przełamanie i te przyszło w świetnym momencie – w rywalizacji z potencjalnym konkurentem do walki o podium. Pierwszy set rywalizacji był jednocześnie tym najciekawszym. Co ciekawe Flota rozpoczęła mecz na sypie z Wojciechem Kowalskim, a miało to związek z absencją dwóch nominalnych rozgrywających. Po wyrównanym początku (6-6), Flota popełniła trzy błędy z rzędu, które dały prowadzenie ‘żółto-czarnym’ 9-6. W naszym odczuciu był to absolutnie kluczowy moment seta, bowiem od tego czasu aż do końca trzykrotni Mistrzowie SL3 trzymali swojego rywala na dystans i finalnie wygrali do 19. Środkowa odsłona to zupełnie inna gra. Gra, w której to DNV VG dyktuje swoim rywalom warunki i ustala zasady. Po rewelacyjnej grze w bloku, DNV objęli na półmetku seta prowadzenie 10-7 i podobnie jak w premierowej odsłonie – nie dali już sobie zrobić krzywdy. Różnica pomiędzy dwoma setami była taka, że tym razem gracze w żółtych strojach poszli za ciosem i swoją przewagę jeszcze powiększyli (21-15). Bezzębna Flota nie zdołała ugryźć rywala również w trzeciej odsłonie i na tle bardzo dobrze dysponowanego rywala, wyglądał jak ‘ubogi krewny’ Volleya. Czy znajdujemy jakiś element, w którym ci wyglądaliby lepiej niż rywal? Raczej nie. Efekt był taki, że ‘żółto-czarni’ dość szybko przeszli do konkretów, obejmując wysokie prowadzenie 13-8 i wygrywając finalnie do 17. Brawo!

Bossman Team – BEemka Volley 1-2 (12-21; 18-21; 21-14)

W środowy wieczór padł ostatni niepokonany pierwszoligowy bastion. Mowa tu rzecz jasna o pierwszej porażce Bossmana, po której w pierwszej lidze nie ma już drużyny, bez porażki na koncie. Oj, to był naprawdę udany tydzień w wykonaniu BEemki Volley, która po pięciu punktach w dwóch spotkaniach, wskoczyła na piąte miejsce w ligowej tabeli. To, co jest jednak w naszym odczuciu ważniejsze to fakt, że wygrana z niepokonanym rywalem sprawi, że BEemka będzie czuła się w kolejnych spotkaniach bardzo mocna, a to z kolei daje +5 do umiejętności. Pierwszy set rywalizacji to prawdziwy pokaz mocy beniaminka rozgrywek, który zaskoczył swoich rywali dobrą zagrywką, po której objęli prowadzenie 8-4. Z czasem gracze Daniela Podgórskiego nie zwalniali tempa i widząc, że rywal nie jest zbyt dobrze dysponowany – cisnęli dalej. Po dwóch atakach Michała Ryńskiego było już 17-10 i stało się jasne, że to BEemka dojedzie do mety tej odsłony jako pierwsza (21-12). Środkowa partia wyglądała już inaczej. Precyzując – Bossman zaczął wreszcie grać na zdecydowanie wyższym poziomie. Dyspozycja BEemki w środowy wieczór była jednak tak dobra, że nawet wtedy kiedy nie szło i Bossman prowadził 14-11, BEemka nie spuszczała głów tylko robiła wszystko by odwrócić losy rywalizacji. Po chwili trudy te się opłaciły, BEemka wyrównała po 16, a następnie poszła za ciosem i po dwóch atakach w końcówce Macieja Rzepczyńskiego cieszyła się z wygrania meczu (21-18). Do podniesienia z parkietu pozostał jeszcze trzeci punkt. Ostatnia partia w meczu rozpoczęła się kapitalnie dla Bossmana, który po bloku Macieja Jaskólskiego, objął prowadzenie 8-3. W dalszej części seta zespół Jakuba Kłobuckiego trzymał swoich rywali na dystans i finalnie wygrali seta do 14. Mimo wszystko salę Ergo Arenę opuszczali w kiepskich nastrojach. Ich rywale – wręcz przeciwnie.