Decyzje dyscyplinarne z dnia 09.05.2024 r.

Organizator Siatkarskiej Ligi Trójmiasta we współpracy z Pomorskim Wojewódzkim Związkiem Piłki Siatkowej podjął następujące decyzje dyscyplinarne:

  • Przemysław Wawer (Volley Gdańsk) – 3 mecze dyskwalifikacji za wybitnie niesportowe zachowanie w trakcie meczu z BEemką Volley. Kara będzie obowiązywała od najbliższego meczu drużyny Volley Gdańsk.

MATCHDAY #30

Za nami trzydziesty dzień meczowy w sezonie Wiosna’24. W środowy wieczór bardzo ważny krok w kierunku piątego mistrzostwa wykonała ekipa Merkurego. W drugiej lidze cztery istotne punkty w kontekście utrzymania w lidze zdobyła drużyna Dream Volley. Zapraszamy na podsumowanie!

Dream Volley – Maritex 3-0 (21-15; 21-17; 23-21)

Po bardzo ważnym zwycięstwie we wtorkowy wieczór, w siedzibie Maritexu odśpiewano piosenkę zespołu B.R.O – ‘wiem, że jeszcze będzie pięknie, przegonimy mrok, przegonimy całe zło – o – o.’ I co? I rozczarowań sto. Mecz z ‘Marzycielami’ miał być opatrunkiem łagodzącym ból, a okazał się solą wsypaną na otwartą ranę. Choć rywale Maritexu również mają swoje problemy, to jednak na przestrzeni całego spotkania wygrali zupełnie zasłużenie. O ile początek spotkania był całkiem obiecujący i ‘Maritex’ podłączył się pod pędzących graczy Dream Volley nieco na gapę, to z czasem nieproszony gość został wyrzucony z pojazdu. Po dwóch błędach z rzędu Marka Wieruszewskiego, Dream Volley objął prowadzenie 13-10 i w dalszej części swą przewagę wyłącznie powiększał. Finalnie wygrał tę odsłonę do 15. Nieco lepiej team Michała Pietrasika zaprezentował się w drugim secie. Minęlibyśmy się z prawdą, gdybyśmy napisali, że Maritex był w tej partii realnym zagrożeniem dla przeciwników. Co to, to nie. Już od początku Dream Volley zaczął grać swoje i w konsekwencji objął prowadzenie 12-8. Z czasem przedostatniej drużynie w ligowej tabeli udało się doprowadzić do wyrównania po 17, ale koniec końców – kolejna fala ataków zatopiła Maritex, który przegrał do 17. Ostatnia odsłona to wreszcie wyrównany set, który mógł się podobać. Choć zaczęło się od dobrej gry Dream Volley, który posiadał przewagę od samego początku seta do stanu 18-14, to w końcówce – coś się zepsuło. Po dwóch atakach Marcina Gorlikowskiego i kilku błędach rywali, Maritex doprowadził do wyrównania po 18, a z czasem miał nawet piłkę setową. Kiedy jednak do tego doszło – Kuba Wierzejski posłał piłkę z zagrywki prosto w drabinki i Dream Volley, który dostał ‘tlen’ tej szansy już nie przegapił, wygrywając ostatecznie 23-21.

Challengers – Drużyna A 3-0 (21-17; 21-15; 21-18)

Zadaniem Challengersów na środowe spotkanie było to by za wszelką cenę zdobyć komplet punktów. Przyznamy, że w naszych głowach nie zakładaliśmy innego scenariusza. Ba, uznaliśmy nawet, że będzie to szybkie lanie, po których team Wojciecha Lewińskiego uda się pod prysznic na przygotowaną specjalnie dla nich strefę z dogodnymi warunkami do przebrania. Choć faworyzowany zespół faktycznie sięgnął po trzy oczka, to już obraz meczu mógł być dla niejednej osoby pewnym zaskoczeniem. Wszystko za sprawą tego jak wysoko poprzeczkę zawiesiła w środowy wieczór Drużyna A. Choć w pewnym momencie team w niebiesko-różowych strojach prowadził już sześcioma punktami (16-10), to po kilku atakach Daniela Iwaszko, Drużyna A zniwelowała stratę do jednego oczka (17-16). Kiedy zaczęło robić się ciekawie, Challengers podkręciło jednak tempo i wygrali premierową partię do 17. Druga odsłona to godna podziwu walka Drużyny A, która na półmetku seta remisowała z głównym pretendentem do awansu po 10. Niestety dla widowiska – team Karola Majkowskiego nie był w stanie utrzymać tego szaleńczego tempa i w jednym z ustawień Challengers zdobyli osiem punktów z rzędu (18-11), po których stało się jasne, która z drużyn wygra (21-15). Ostatni set może być nieco zakłamany, kiedy spojrzymy na suchy wynik. Prawda jest bowiem taka, że Challengers mieli kontrolę od pierwszej piłki w secie i przez długie fragmenty prowadzili czteroma-pięcioma punktami. Dopiero w końcówce w ich szeregi wkradło się rozluźnienie, które kosztowały ich kilka małych oczek. Tak czy siak – Challengers zrobili swoje. Jeśli chodzi o Drużynę A to zaprezentowali się naprawdę godnie.

Old Boys – CTO Volley 1-2 (15-21; 23-21; 19-21)

Apetyty rosną w miarę jedzenia. Po tym jak ‘rzutem na taśmę’ Old Boys wskoczyli do grupy mistrzowskiej, w zespole Bartłomieja Kniecia zaczęła rezonować myśl o tym, by powalczyć o więcej. Skoro udało im się ograć Mistrza SL,3 to czemu nie pójść za ciosem i nie opędzlować CTO? Pierwszy set rywalizacji to jednak spore rozczarowanie drużyny ‘znad Raduni’, która od początku seta miała problemy z powstrzymaniem lewego skrzydła CTO. Dobra i równa gra CTO sprawiła, że po chwili ‘Pomarańczowi’ prowadzili już 16-10 i po krótkiej chwili skończyli seta, który był bez większej historii. Zdecydowanie więcej działo się w kolejnych odsłonach. Środkowa partia to przebudzenie graczy w białych strojach, którzy od samego początku aż do końca szli z rywalem łeb w łeb. W końcówce bardzo dużą pracę w zapewnieniu Old Boysom wyrównania zapewnił były gracz tej drużyny – Adrian Wieleba. Po jednym z wielu tego dnia przypadków, w którym CTO nadziewało się na blok rywala, Old Boys wyszli na prowadzenie i po chwili wygrali seta do 21. Ostatnia odsłona rozpoczęła się dość pechowo dla grającego dobre zawody libero Old Boys, który w związku z urazem musiał opuścić parkiet (8-8). Nie wiemy jaki miało to wpływ na drużynę, ale tuż po chwili CTO zaczęło odjeżdżać rywalom i przy stanie 20-17mieli pierwszą piłkę meczową. Jak często bywa w takich przypadkach – na początku się nie udało, ale z pomocą przyszedł po chwili jeden z graczy Old Boys, który zepsutą zagrywką zamknął mecz i zapewnił drugi punkt drużynie w pomarańczowych trykotach.

Hydra Volleyball Team – Dream Volley 2-1 (21-10; 21-19; 14-21)

Po bardzo ważnych trzech punktach, które były milowym krokiem Dream Volley w kierunku utrzymania w drugiej lidze, ‘Marzyciele’ przystąpili do spotkania z Hydrą, z którą historycznie grało im się bardzo dobrze. Mimo to – w naszych oczach to ‘Bestia’ była zdecydowanym faworytem starcia i sądziliśmy, że skończy się kompletem punktów. Pierwszy set nas w tym tylko utwierdził, bo umówmy się – to była różnica klas. Nie minęło kilka chwil, a Hydra prowadziła już 12-5 i Dream nawet nie udawał, że próbuje podjąć rękawice. A Hydra? Im szło niemal wszystko tak jak nieco od niechcenia Filip Ziółkowski zablokował jednego z rywali. Ostateczny wynik tej partii to 21-10. Na dobrą sprawę – mecz zaczął nam się od drugiego seta. Już w przerwie pomiędzy pierwszą a drugą odsłoną coś musiało przeskoczyć w głowach ‘Marzycieli’, którzy nijak nie przypominali drużyny z premierowej odsłony. Po kiwce z drugiej piłki Mateusza Dobrzyńskiego, Dream objął prowadzenie 10-6 i zdawał się być na dobrej drodze do wyrównania stanu rywalizacji. Mniej więcej w połowie seta obudziła się jednak Hydra, która po kilku skutecznych atakach Dawida Plichtowicza, doprowadziła do wyrównania po 12. Po chwili gracze w złotych strojach poszli za ciosem i pod koniec prowadzili już 19-15. Ostatecznie Dream zdołał jeszcze odrobić kilka punktów, ale to Hydra cieszyła się z wygrania seta, a co za tym idzie meczu. Druga odsłona była jednak dla ‘Bestii’ sygnałem ostrzegawczym, który…ewidentnie zignorowali. Kilka zepsutych zagrywek Hydry, po których Dream objął w trzecim secie prowadzenie 10-6. W odróżnieniu od tego, co działo się w drugiej odsłonie – tym razem nie dali go sobie już wydrzeć. Dalsza część seta to kontynuacja dobrej gry i pewna wygrana do 14. Finalnie, ‘Marzyciele’ ugrali w środę cztery punkty i zażegnali tym samym bardzo duży kryzys. Jeśli chodzi o Hydrę – był to bardziej stracony punkt niż zyskane dwa.

Craftvena – Hapag-Lloyd 3-0 (21-15; 21-17; 21-14)

Miały być trzy punkty, no i są. Po spotkaniu z Hapag-Lloyd, Craftvena zrównała się dorobkiem punktowym z Portem Gdańsk, a to pozwala im mieć nadzieje na utrzymanie w trzeciej klasie rozgrywkowej. Mimo to – patrząc na wyniki poszczególnych setów oraz to ‘ile ważą małe punkty’, ‘Rzemieślnicy nie mogą mówić o pełni szczęścia, bo do wspomnianego Portu – wciąż tracą około pięćdziesięciu. Jeśli chodzi o samo spotkanie to rozpoczęło się ono od bardzo mocnego uderzenia Craftveny, która po asach serwisowych oraz atakach Mirosława Wiśniewskiego oraz Michała Markiewicza, prowadziła 10-2. Im dłużej trwał jednak set, tym coraz śmielej zaczęła sobie radzić drużyna ‘Logistyków’. Po dwóch atakach Mateusza Siwko, ‘Pomarańczowi’ zniwelowali straty do czterech oczek. Trzeba przyznać, że pomogli w tym sami gracze Craftveny, którzy w kolejnym już meczu popełniali bardzo dużą liczbę błędów. W końcówce faworyzowana ekipa się jednak ogarnęła i finalnie wygrała partię do 15. W zapowiedziach przedmeczowych pisaliśmy o meczu, w którym Hapag-Lloyd zdobył największą liczbę punktów w secie. Tak się składa, że było to 17 punktów, czyli dokładnie tyle ile w środowej rywalizacji z Craftveną. Czy było blisko premierowego punktu? Cóż – i tak i nie. To Craftvena miała kilkupunktową przewagę przez całą partię. Pod koniec Hapag zdołał zniwelować stratę do dwóch oczek (18-16), ale kiedy zaczynało robić się gorąco – Craftvena postawiła kropkę nad ‘i’. Trzeci set obie drużyny rozpoczęły od walki ‘łeb w łeb’ (11-9). Dopiero w drugiej części seta, Craftvenie przypomniało się, że w teorii są drużyną znacznie mocniejszą, a na pewno bardziej doświadczoną. Druga część partii to już wyraźna przewaga graczy w czarnych trykotach, którzy wygrali seta do 14, a cały mecz 3-0.

Merkury – CTO Volley 2-1 (21-15; 27-25; 19-21)

Choć Merkuremu bardzo zależy na tym, by nie pompować balonika, to jednak nie da się nie zauważyć, że zespół w granatowych barwach jest na bardzo dobrej drodze do piątego tytułu mistrzowskiego w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. W środowy wieczór lider rozgrywek zmierzył się z odwiecznym rywalem, z którym w SL3 przegrał aż cztery razy. Z drużyną, dla której w naszym odczuciu był to ostatni gwizdek na włączenie się do realnej walki o złote medale. Już pierwszy set pokazał, że pozycja lidera rozgrywek nie jest dziełem przypadku. Mniej więcej w połowie partii Merkury zdołał wypracować sobie trzypunktową zaliczkę (11-8), której CTO nie było w stanie odrobić. Dalsza część seta to zauważalne kłopoty w przyjęciu ‘Pomarańczowych’, które sprawiły, że często musieli atakować z niezbyt dogodnych piłek, co w konfrontacji z Merkurym po prostu nie przeszło (18-12). Końcówka odsłony to spokojna gra i wygrana Merkurego do 15. Środkowa partia to prawdziwy sportowy dreszczowiec. Przez bardzo długi fragment wydawało się, że to CTO jest na doskonałej drodze do wygrania seta. Po kilku błędach Merkurego w połowie partii, przewaga CTO wynosiła już sześć oczek (15-9). Choć wydawało się, że kwestia wygranej jest rozstrzygnięta, to Merkury zdołał doprowadzić do wyrównania (19-19). Na taki obraz złożyło się kilka rzeczy. Doskonała gra blok-obrona, wysoka skuteczność oraz błędy po stronie rywala. Po ‘powrocie z dalekiej podróży’ zespołu w granatowych barwach, byliśmy świadkami walki łeb w łeb, w której, a jakże – szale zwycięstwa na korzyść Merkurego przechyliła doskonała gra w bloku (27-25). Warto podkreślić, że sumarycznie czterokrotni Mistrzowie zdobyli ich w meczu aż…14! W ostatnim secie Merkury stanął przed bardzo dużą szansą na komplet punktów, który sprawiłby, że ich sytuacja w kontekście mistrzostwa byłaby już komfortowa. Jak się możecie domyślać – stało się inaczej. Po wyrównanym secie, z ostatniego punktu ‘cieszyli się’ gracze CTO Volley. Marne to dla nich pocieszenie, bo tak jak wspomnieliśmy – wydaje się, że mistrzostwo im już odjechało. A Merkury? Przed nimi trzy arcytrudne pojedynki ze Speednetem, Old Boys oraz Eko-Hurtem. Presja, która ciąży aktualnie na drużynie staje się coraz większa. Lider rundy zasadniczej za każdym razem stawał się później Mistrzem. Czy podobnie będzie i tym razem?

Zapowiedź – MATCHDAY #30

Nie zwalniamy tempa. W grupie mistrzowskiej pierwszej ligi dojdzie do spotkań, które być może przybliżą nas do odpowiedzi o podział miejsc na podium w obecnym sezonie. W drugiej lidze dojdzie do bardzo ważnego starcia pomiędzy Dream Volley a Maritexem. Zapraszamy na zapowiedź!

Dream Volley – Maritex

Godz.: 19:30, boisko nr: 1

Ależ to była ulga. We wtorkowy wieczór team Michała Pietrasika wygrał pierwsze spotkanie w sezonie Wiosna’24. Rywalem Maritexu była ekipa Floty Active Team, czyli bezpośredni rywal w walce o utrzymanie w drugiej klasie rozgrywkowej. Nie chcemy psuć Maritexowi nastrojów, ale wygrana za dwa punkty nie zmienia zbyt dużo w ich aktualnym położeniu. Do wspomnianej Floty, która znajduje się na ‘bezpiecznym miejscu’, Maritex odzyskał zaledwie jeden punkt. Biorąc pod uwagę to, że do zakończenia sezonu pozostało bardzo mało czasu, to ostatni moment na odmienienie swojej sytuacji. Do zakończenia sezonu Maritex rozegra spotkania z drużynami, które aktualnie plasują się na ósmym, dziesiątym, dwunastym oraz czternastym miejscu. Ewidentnie widać, że przed Maritexem otwiera się duża szansa. Z drugiej strony czy aby na pewno? Dzisiejsze starcie to rywalizacja z Dream Volley, który plasuje się na dziesiątym miejscu. W naszym odczuciu ‘Marzyciele’ są jednym z największych rozczarowań obecnego sezonu. Pamiętajmy, że mówimy o drużynie, która w przeszłości regularnie ‘kręciła się’ przy czołowych lokatach w drugiej lidze. Obecny sezon to osiem spotkań, w których Dream wygrał zaledwie jeden mecz. Choć brzmi to niewiarygodnie to zespół Mateusza Dobrzyńskiego musi bronić się przed spadkiem. Mimo, że forma drużyny jest naprawdę kiepska, to uważamy, że w meczu z Maritexem, Dream Volley zrobi ważny krok w kierunku utrzymania.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Challengers – Drużyna A

Godz.: 19:30, boisko nr: 2

Po wtorkowych zwycięstwach drużyny BES Boys BLUM, Challengersi stracili fotel lidera. Warto w tej sytuacji zwrócić jednak uwagę na fakt, że team Wojciecha Lewińskiego nadal jest o krok przed rywalami walczącymi o medale. Tak się bowiem składa, że jeśli wygrają środowe spotkanie z Drużyną A, to do najważniejszych spotkań w sezonie będą przystępowali z jednym punktem przewagi nad wiceliderem rozgrywek. Oczywiście mowa tu o wygranej z Drużyną A za komplet punktów. Jeśli bowiem Challengers stracą jedno oczko, to owszem – będą liderem trzeciej ligi, ale będą mieli tyle samo punktów co BES Boys BLUM. Czy taki scenariusz jest w ogóle możliwy? Cóż, bardzo w to wątpimy. W naszym odczuciu Challengersi nie będą mieli najmniejszych problemów z tym, by wygrać jedenaste spotkanie z rzędu za komplet oczek. To oczywiście niezbyt dobra wiadomość dla Drużyny A, która walczy aktualnie o utrzymanie w trzeciej lidze. Obecnie zespół Karola Majkowskiego znajduje się tuż pod kreską. Do ‘bezpiecznego’ miejsca Drużyna A traci zaledwie jeden punkt i jeśli udałoby im się go zgarnąć w środę, to byłaby to jedna z największych sensacji obecnego sezonu, która z pewnością przybliżałaby zespół w czarnych strojach do utrzymania. Czy środowy wieczór udowodni, że ‘niemożliwe nie istnieje’? Cóż, przekonamy się niebawem.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Old Boys – CTO Volley

Godz.: 19:30, boisko nr: 3

Ależ to był roller-coaster sportowych emocji w wydaniu drużyny Old Boys. Z nieba do piekła, by finalnie – znaleźć się w grupie pięciu najlepszych drużyn w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Na początku – awans z trzeciej do drugiej, a za chwilę pierwszej ligi. Początkowe spotkania to kilka przegranych pojedynków, po których na Old Boys wiele osób postawiło już krzyżyk. Końcówka rundy zasadniczej to kapitalna dyspozycja, w której Old Boys rozbili Eko-Hurt i wskoczyli na piątą lokatę. Co ciekawe – w całej tej historii swój udział miała również drużyna CTO Volley. ‘Pomarańczowi’ kilkanaście dni temu dość zaskakująco przegrali swoje spotkanie z Bossmanem i po wspomnianym meczu wydawało się, że to Bossman znajdzie się wśród najlepszych pięciu drużyn. Ostatecznie, Old Boys nie oglądało się na inne drużyny i wykonało świetną robotę. W środowy wieczór obie drużyny staną do walki o podium rozgrywek. Aktualnie oba teamy mają po 16 punktów, czyli dokładnie tyle ile przed rozpoczęciem grupy mistrzowskiej miała trzecia drużyna w ligowej stawce – Speednet. To oznacza, że medale w przypadku obu drużyn są na wyciągnięcie ręki.  Która z drużyn wygra mecz? W naszym odczuciu będzie podobnie jak w rundzie zasadniczej, gdzie CTO wygrało w stosunku 2-1. Z tego co widzimy – ‘Pomarańczowi’ wciąż mają apetyt na mistrzowski tytuł.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Hydra Volleyball Team – Dream Volley

Godz.: 20:30, boisko nr: 1

Wiemy, że już o tym wspominaliśmy, ale patrząc na aktualną sytuację Hydry nie sposób nie pomyśleć o weselnych oczepinach i dość popularnej zabawie w tańczeniu dookoła krzeseł, których jest mniej niż osób biorących udział w zabawie. Właśnie tak aktualnie wygląda sytuacja Hydry, która po zaledwie jednym na dziewięć możliwych punktów w trzech ostatnich spotkaniach, z dużą dozą prawdopodobieństwa wypisała się z walki o medale. Oczywiście matematycznie Hydra wciąż się broni. Aby jednak wspiąć się w ligowej tabeli, musiałaby wygrać pozostałe cztery mecze i to najlepiej za komplet punktów. Dodatkowo ‘Bestia’ musi liczyć na potknięcia drużyn, które w ligowej tabeli znajdują się nad nimi. W środowy wieczór zespół w złotych strojach zmierzy się z Dream Volley i będzie to czwarty pojedynek obu drużyn. Choć może brzmieć to zaskakująco, biorąc pod uwagę to jak radzą sobie obie drużyny w obecnym sezonie, to lepszym bilansem bezpośrednich spotkań mogą pochwalić się ‘Marzyciele’, którzy wygrali dwa z trzech spotkań. Sądzimy, że w środowy wieczór Hydra odwróci niekorzystny bilans i wygra spotkanie. Czy za komplet punktów? Tak podpowiada logika, ale ta jest regularnie wyśmiewana. O tym czy tak będzie i tym razem, przekonamy się niebawem.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Craftvena – Hapag-Lloyd

Godz.: 20:30, boisko nr: 2

Mówią, że ‘nadzieja umiera ostatnia’. We wtorkowy wieczór, Port Gdańsk uległ 0-3 z Fuxem Pępowo i przy równej liczbie spotkań co Craftvena ma o trzy punkty więcej. Piszemy o tym teraz, ponieważ chcemy nakreślić aktualne położenie ‘Rzemieślników’. Jeśli team Bartka Zakrzewskiego wygra środowe spotkanie za komplet punktów to zrówna się w ligowej tabeli z drużyną, która plasuje się na miejscu gwarantującym utrzymanie w lidze. To pozwoli z kolei przedłużyć emocje w obecnym sezonie. Oczywiście opisując tę całą sytuację nie sposób nie wrócić do poprzedniego meczu Craftveny, w której ci – dość nieoczekiwanie przegrali z APV Gdańsk. Gdyby wówczas wygrali – ich sytuacja w tabeli byłaby zgoła inna. Aktualnie, choć brzmi to brutalnie – Craftvenie dajemy tylko matematyczne szanse na utrzymanie. Jeśli chodzi o Hapag-Lloyd to kwestia spadku jest już bezdyskusyjna. Po dziewięciu spotkaniach obecnego sezonu, na kontach ‘Logistyków’ nie ma ani wygranej, ani nawet punktu. Team Joanny Kożuch najbliżej historycznego punktu był na samym początku ligowych zmagań. 4 marca ‘Logistycy’ rywalizowali z Portem Gdańsk i w pierwszym secie rywalizacji zdobyli 17 oczek. Jeśli chodzi o pierwszy mecz z Craftveną to ‘Pomarańczowi’ zdobywali odpowiednio 12, 9 oraz 10 punktów. Jak będzie w środowy wieczór?

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Merkury – CTO Volley

Godz.: 20:30, boisko nr: 3

Po wczorajszym wyniku Eko-Hurt  – Speednet, w siedzibach Merkurego oraz CTO Volley wystrzeliły korki od szampanów. Jest bowiem oczywiste to, że szanse obu drużyn na końcowy tryumf poszybowały mocno w górę. Oczywiście zdecydowanie większe szanse na mistrzowski tytuł mają aktualnie gracze Merkurego, którzy rozegrali o jedno spotkanie mniej niż wicelider rozgrywek, a i tak znajdują się na pierwszym miejscu w tabeli. Czy to ostatnia prosta w drodze do mistrzostwa? Merkury ma przed sobą cztery spotkania, w których ma ogromną szansę na piąty mistrzowski puchar do swojej gabloty. Bardzo dużo zależeć będzie tu od dzisiejszego spotkania z CTO Volley, z którym w obecnym sezonie zmierzą się…po raz trzeci. Pierwszy raz obie drużyny spotkały się w meczu, w którym potwornych kontuzji doznali Radosław Róg oraz Wojciech Małecki. W związku z kontuzją tego drugiego, mecz został przerwany i dokończony kilkanaście dni później. Wówczas Merkury po chwili cieszył się z kolejnej wygranej w lidze. Czy w środowy wieczór będzie podobnie? W naszych oczach są oni faworytem meczu, ale tak jak wspomnieliśmy w pierwszej zapowiedzi – CTO Volley wciąż ma ochotę na końcowy tryumf. Jeśli w środowy wieczór wygrają dwa spotkania to zrobią w tym kierunku bardzo ważny krok. O tym czy tak będzie, przekonamy się niebawem!

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

MATCHDAY #29

We wtorkowy wieczór swoje pierwsze spotkanie w sezonie Wiosna’24 wygrała ekipa Maritexu, która włącza się do walki o utrzymanie. W pierwszej lidze trzecie spotkanie z rzędu przegrał Mistrz SL3 – Eko-Hurt. Ponadto w obu grupach trzeciej ligi doszło do zmiany lidera. Zapraszamy na podsumowanie!

ACTIVNI Gdańsk – Tiger Team 2-1 (14-21; 21-18; 21-19)

Od pewnego czasu wspominamy, że dyspozycja drużyny Tiger Team zdaje się być zdecydowanie lepsza niż wskazuje na to miejsce w ligowej tabeli. W niej ‘Tygrysy’ walczą bowiem o utrzymanie w trzeciej klasie rozgrywkowej. Każda zdobycz z faworyzowanym przeciwnikiem była dla ‘Tygrysów’ na wagę złota. Wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego w meczu, zespół Dawida Staszyńskiego pokazał się z bardzo dobrej strony i po kilku chwilach, po skutecznym ataku Mateusza Sokołowskiego prowadzili 10-6. Na nic zdawał się brany przez ACTIVNYCH czas. Po kilku chwilach rozpędzony team w granatowych barwach prowadził 17-11 i po chwili cieszył się z pierwszego punktu w meczu. Trzeba przy tym zauważyć, że był to jeden z najsłabszych setów ACTIVNYCH w obecnej kampanii. Po takim ‘wykonie’ stało się jasne, że ACTIVNI równie słabo w drugim i trzecim secie już nie zagrają. Pomimo tego, to Tiger Team lepiej rozpoczął środkową partię i po kilku wymianach prowadzili 8-6. Faworyzowanym przeciwnikom z tarapatów udało się wyjść tuż po półmetku seta, gdzie po atakach Kacpra Kwiatkowskiego, ACTIVNI wyrównali po 13. W końcówce seta, przy stanie po 18, Tiger Team popełnił trzy błędy, które sprawiły, że w meczu doszło do wyrównania (21-18). Ostatnia odsłona rozpoczęła się od nieciekawego fragmentu. Obie drużyny ponownie popełniały sporo błędów. Nieco więcej było ich po stronie Tigera, a to z kolei sprawiło, że ACTIVNI rozpoczęli partię od prowadzenia 7-4. Choć z czasem ‘Tygrysom’ udało się doprowadzić do wyrównania (8-8), to druga część należała już do zespołu Artura Kurkowskiego, który pod koniec prowadził 20-16. Choć w kilku ostatnich piłkach Tiger zniwelował nieco stratę, to na wygranie meczu zabrakło już sił.

BES Boys BLUM – Pekabex 3-0 (21-2; 21-5; 21-9)

Tak jak pisaliśmy w zapowiedziach. Mecz z Pekabexem był dla drużyny BES Boys BLUM obowiązkiem do wykonania. Był też dobrą okazją do tego, by w meczu wystąpili gracze, którzy w obecnym sezonie niezbyt często pojawiali się na parkiecie. Pierwszy set rywalizacji to miażdząca przewaga ‘Chłopców’, którzy bezlitośnie wykorzystali problemy w przyjęciu u rywali i rozpoczęli seta od prowadzenia…14-0! Dopiero po chwili błąd popełnił jeden z graczy BBB, a to sprawiło, że Pekabex zdobył premierowy punkt w meczu (14-1). Na drugie oczko, gracze Sylwestra Króla musieli poczekać do końcówki seta i choć BBB wygrali tę partię 21-2, to należy podkreślić, że dwa punkty Pekabexu wynikały z błędów faworyzowanych przeciwników. Druga odsłona to kontynuacja lania, choć trzeba przyznać, że Pekabex zaczął w końcu przyjmować piłkę. Owszem – nadal nie potrafili wykończyć akcji, ale jakiś zalążek gry się wreszcie pojawił. Dalsza część seta to dominacja BBB udokumentowana ich zwycięstwem do pięciu. Dopiero w ostatniej odsłonie, Pekabex zagrał na przyzwoitym jak na swoje warunki poziomie. W partii tej pojawiły się pierwsze wymiany, ale nadal – punkty na ‘zielono-białe’ konto wpływały zazwyczaj po błędach w ataku rywali. Ostatecznie, choć Pekabex wykazał się sporą determinacją to nie zdołał w trzeciej odsłonie zdobyć dwucyfrowej liczby punktów (21-9).

BEemka Volley – MiszMasz 3-0 (21-15; 21-14; 23-21)

Po świetnym występie z Volleyem Gdańsk, zadaniem BEemki Volley było we wtorkowy wieczór nie roztrwonić tego, co team zdołał w ostatnim czasie zbudować. Od początku spotkania, w szeregach BEemki widać było spore skupienie oraz nerwy w momentach, w których BEemka popełniała błędy i w konsekwencji traciła punkty. Mimo to, po ataku oraz asie serwisowym Macieja Wysockiego, team w biało-niebieskich barwach objął prowadzenie 11-7. Po kolejnym ataku z bardzo dużą skutecznością Bartosza Kusińskiego, BEemka prowadziła już 16-10 i po chwili cieszyła się z pierwszego punktu w meczu (21-15). Środkowa odsłona to kontynuacja dominacji BEemki, która już na początku seta pokazała się z dobrej strony w obronie, po których co rusz wyprowadzała skuteczne kontry (8-3). W dalszej części, MiszMasz nie był w stanie podjąć rękawic i finalnie partia ta zakończyła się zwycięstwem faworytów do 14. Zdecydowanie najciekawiej było w ostatniej odsłonie, choć przez długi czas – nic na to nie wskazywało. BEemka podobnie jak w pierwszym i drugim secie zdołała sobie wypracować przewagę, która pod koniec seta wynosiła już sześć punktów (19-13). Choć team Daniela Podgórskiego miał już rywala na widelcu, po chwili zaczęli popełniać koszmarną liczbę błędów, które w połączeniu z lepszym fragmentem Miszmaszu – dało nam wyrównanie po 20. Ostatnie słowo należało jednak do ‘drużyny z Bawarii’, która wygrała seta do 21. Dzięki trzem oczkom, BEemka urwała się goniącemu peletonowi. Zobaczymy czy starczy im siły by dojechać do mety jako pierwsi.

Maritex – Flota Active Team 2 2-1 (21-17; 22-24; 21-18)

Baliśmy się nieco o sferę mentalną drużyny Maritexu. Ilekroć bowiem wychodzili w obecnym sezonie na parkiet – za każdym razem w łeb. Bilans hańby do meczu z Flotą wynosił bowiem uwaga: zero zwycięstw, osiem porażek. Przyznacie chyba, że nie brzmi to zbyt imponująco? No dobra, zostawmy przeszłość. Kto wie, być może we wtorkowy wieczór, Maritex wkroczył w nową erę? Żarty żartami, ale z pewnością wygrana z Flotą da ogromnego kopa przed dalszą częścią sezonu. Samo spotkanie rozpoczęło się od bardzo ciekawych wymian obu stron, które zaprowadziły nas do stanu po 13. Mniej więcej w tym momencie, Maritex zaczął odjeżdżać swoim rywalom. Po dwóch punktach Kamila Warnke było już 19-15 dla zespołu Michała Pietrasika, który po chwili cieszył się z pierwszego punktu w meczu (21-17). Środkowa odsłona rozpoczęła się lepiej dla Floty, która na półmetku seta prowadziła 11-7. Mimo to, po chwili zaczęli oni popełniać sporo błędów, co nie jest przecież nowością. Jak pokazują statystyki – to właśnie Flota popełnia najwięcej błędów spośród wszystkich drużyn w drugiej lidze (24,89 vs 19,2 Maritex). Po wspomnianym nieciekawym fragmencie Floty, na tablicy wyników mieliśmy remis po 14. Dalsza część seta to wyrównana i bardzo emocjonująca walka obu stron, która zakończyła się na przewagi i happy-endem Floty (24-22). Ostatni set to walka ‘łeb w łeb’ do stanu po 9. Od środkowej fazy seta, Flota jednak kompletnie stanęła i już po chwili, Maritex prowadził 17-13. Choć w końcówce gracze Michała Pietrasika zadbali o nerwówkę wśród ich kibiców to finalnie, wygrali oni pierwsze spotkanie w sezonie i włączyli się do walki o utrzymanie.

BES Boys BLUM – Inter Marine Masters 3-0 (21-12; 21-17; 21-9)

Po rozjechaniu Pekabexu niczym walec, zespół ‘Chłopców’ stanął do znacznie trudniejszego zadania. Ich rywalem była bowiem czwarta siła obecnego sezonu – Inter Marine Masters. Choć w zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że BBB sięgną prawdopodobnie po wygraną, to jednak uznaliśmy, że Inter Marine Masters zawiesi poprzeczkę wyżej i to znacznie. Cóż – nie zawiesili. Dość widoczne było to już w pierwszej odsłonie, w której wyrównana walka trwała do stanu po 10. W drugiej części seta, ‘Mastersi’ kompletnie stanęli i dziewięć punktów z rzędu powędrowało na konta drużyny Ryszarda Nowaka. Ostatecznie, premierowa partia zakończyła się zwycięstwem ‘Chłopców’ do 12. Środkowa odsłona to najciekawszy fragment meczu. Można było bowiem uwierzyć w to, że mecz nie będzie aż tak jednostronnym widowiskiem. Gracze w białych strojach prezentowali się w tej partii o niebo lepiej i tuż po półmetku remisowali z BBB po 13. Gracze Ryszarda Nowaka sforsowali zasieki rywali dopiero po chwili i w końcówce po kilku atakach oraz skutecznej zagrywce Łukasza Wenty, BBB cieszyli się z drugiego punktu w meczu (21-17). Ostatni set to prawdziwa deklasacja i różnica poziomów. Gracze ‘Masters’ prezentowali się na tle swoich rywali o dwie klasy gorzej. Jeśli chodzi o nowych liderów tabeli – tu było zupełnie odwrotnie. Wszystkie próby ataków im po prostu ‘siadały’. Mocno? Proszę bardzo! Kiwka? Nie ma problemu. I tak do znudzenia. Gra na wysokiej skuteczności, obnażenie mankamentów rywali, czy wreszcie zwieszone głowy przeciwników sprawiły, że gracze Ryszarda Nowaka rozbili ich do 9 i zgarnęli arcyważne punkty do ligowej tabeli. Brawo!

Port Gdańsk – Fux Pępowo 0-3 (16-21; 18-21; 14-21)

Po serii czterech porażek z rzędu, Port Gdańsk przystępował do kolejnego arcytrudnego spotkania w sezonie Wiosna’24. Wtorkowym rywalem ‘Portowców’ była ekipa Fuxa Pępowo, która walczyła o żółtą koszulkę lidera. Mimo to, zespół ‘z doków’ chciał za wszelką cenę poszukać punktów, bowiem ich utrzymanie w trzeciej klasie rozgrywkowej wciąż nie jest kwestią rozstrzygniętą. Gdyby udało im się sięgnąć po choć jeden punkt to wówczas mieliby cztery punkty przewagi nad Craftveną i byłby to bufor bezpieczeństwa pozwalający na wpadkę w bezpośrednim meczu. Jak możecie się domyślać – nic z tych rzeczy. Choć od początku spotkania gracze z Pępowa mieli problemy z przyjęciem, po których ‘Portowcy’ prowadzili 5-3, to z czasem ‘wszystko wróciło do normy’. Po podwójnym odbiciu rozgrywającego Portu – Fux wyszedł na prowadzenie 9-8 i od tego czasu uzyskał inicjatywę w secie. W dalszej części maszyna z Pępowa rozkręcała się coraz mocniej i finalnie wygrała tę partię do 16. Najciekawszym setem był jednak ten środkowy. Do stanu 14-14 nie było bowiem wiadomo, która z drużyn zdoła przechylić szale zwycięstwa na swoją stronę. Po chwili ważnym blokiem oraz atakiem popisał się Jakub Gałecki (19-16), po czym Fux mógł cieszyć się z drugiego punktu w meczu. Ostatnia partia to dominacja graczy występujących w delegacji. Po ataku, bloku oraz asie serwisowym Dominika Bychowskiego, Fux prowadził 12-7 i stało się jasne, która z drużyn za chwilę wygra seta. Ostatecznie graczom Portu udało się w tej partii sięgnąć po 14 oczek. 

EKO-HURT – Speednet 1-2 (16-21; 21-18; 17-21)

Po raz ostatni Eko-Hurt trzy mecze z rzędu przegrał niespełna dwa lata temu. Wówczas przegrał z ZCP, MPS oraz CTO Volley. Czemu o tym piszemy? Ano dlatego, że spotkanie ze Speednetem było trzecią porażką z rzędu ‘Hurtowników’, któremu tytuł mistrzowski zdaje się odjeżdżać coraz dalej. We wtorkowy wieczór drużynie Eko-Hurt nie pomogła nawet obecność Igora Ciemachowskiego, który w związku z kontuzją zagrywał oraz atakował lewą ręką. Samo spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenie Eko-Hurtu, który wygrywał 3-0 i Speednet musiał wziąć pierwszy czas w secie. Prowadzenie ‘Hurtownicy’ utrzymywali mniej więcej do połowy seta (11-8). Z czasem kapitalną robotę zrobił blok Speednetu, który sprawił, że ‘Programiści’ odrobili straty, a po chwili wyszli na prowadzenie 14-11. Po chwili dobrą zagrywką popisał się środkowy Paweł Kolan, po której Eko-Hurt się już nie podniósł (21-16). W środkowej odsłonie Speednet zdawał się iść za ciosem (11-9). Mniej więcej w połowie seta to oni wzorem Eko-Hurtu z pierwszego seta się zacięli, a moment przestoju – Eko-Hurt wykorzystał błyskawicznie (16-13). Końcówka seta to próby odwrócenia wyniku przez Speednet, które ostatecznie spełzły na niczym. Zwycięzca meczu musiał zostać wyłoniony dopiero w trzeciej odsłonie. Choć partia ta rozpoczęła się idealnie dla ‘Różowych’ (4-0), to jednak Eko-Hurt zdołał odrobić straty (8-8). Scenariusz, w którym Speednet najpierw budował przewagę, a następnie trwonił oglądaliśmy jeszcze dwukrotnie. Za trzecim razem – już w końcówce, stało się jednak inaczej i po kilku atakach Mateusza Szturmowskiego, Speednet cieszył się z wygranej ważnego meczu. Oj, walka o medale będzie w tym sezonie pasjonująca.

BL Volley – Volley Surprise 0-3 (10-21; 18-21; 18-21)

Wiecie ile % osób stawiało w typerze na to, że Volley Surprise zgarnie we wtorkowy wieczór pełną pulę? Nieco ponad jeden. Zdecydowana większość uznała, że mecz skończy się zwycięstwem ‘Tygrysów’, którzy w ostatnim czasie byli przez nas dość mocno chwaleni. Cóż. Powiedzonko ‘trzecia liga styl życia’ wciąż aktualne. Już początek spotkania pokazał, że ‘Słupszczanie’ są w mega gazie. Po atakach Jakuba Klimika oraz Damiana Breszki, Volley objął prowadzenie 11-6. Trzeba przyznać, że w dalszej części BL Volley nie robił kompletnie nic, aby ten stan odwrócić. Albo grali kiepsko w obronie, albo popełniali błędy, albo nie nadążali w bloku. Lista mankamentów była bardzo obszerna. Za to Volley Surprise zagrał świetnie i mamy pewną satysfakcję, że rosnącą formę drużyny wyłapaliśmy już przed tygodniem. Druga odsłona to zdecydowanie trudniejsze zadanie dla Volley Surprise. W końcu, BL Volley zaczął bowiem grać w siatkówkę, a nie uchylać się przed piłką niczym w zbijaku. Choć set rozpoczął się od prowadzenia ‘żółto-czarnych’ (13-8), to z czasem BL doprowadził do wyrównania po 15. Kiedy wydawało się, że pójdą za ciosem – problemy z przyjęciem dały ponownie o sobie znać, a to sprawiło, że Volley Surprise odzyskał prowadzenie (18-15) i po chwili cieszył się z wygranej meczu. Team Macieja Siacha parł jednak dalej, tym razem po trzeci punkt w spotkaniu. Po wyrównanym początku seta, mieliśmy wynik po 13. W końcowej fazie seta BL wyglądał tak jak wygląda mucha, która wpadnie w obleśny lep. Na początku ofiara jeszcze walczy, próbuje wydostać się ze śmiercionośnej pułapki, ale koniec jest już przesądzony. Tak było i tym razem, gdzie po kilku chwilach Volley Surprise cieszył się z szalenie istotnego kompletu oczek. Brawo!

APV Gdańsk – Fux Pępowo 0-3 (11-21; 14-21; 10-21)

Wtorkowy wieczór miał dla ‘Koniczynek’ niebagatelne znaczenie. Komplet sześciu punktów sprawiał bowiem, że gracze z Pępowa staliby się nowym liderem rozgrywek. Dodatkowo – wysokie wygrane w poszczególnych setach dawały Fuxowi sporą przewagę w małych punktach, a to z kolei bufor bezpieczeństwa w razie potencjalnej przegranej w stosunku 0-3 ze Spontanem. Cóż – plan zespołu Andrzeja Pipki na wtorkowy wieczór został zrealizowany w 100%. Po spotkaniu z APV, gracze z Pępowa zaczęli śpiewać znaną nutę, z której mogliśmy się dowiedzieć, że ‘mają lidera’. Tu nie mogło być inaczej. Pierwszy set to w miarę wyrównana walka, która zaprowadziła nas do stanu 9-8 dla faworyta. Po kilku atakach Piotra Czerwińskiego, po chwili było już 15-9 i wówczas – obie drużyny myślami były już przy drugim secie (21-11). Środkowa odsłona rozpoczęła się od dwóch asów rozgrywającego APV – Jakuba Szredera (2-0). Niestety dla zespołu Grzegorza Żyły-Stawarskiego były to miłe złego początki. Już po chwili, Fux odrobił stratę, by po chwili samemu objąć prowadzenie 10-5. Dalsza część seta to szarpana gra obu ekip. Dopiero w końcowej fazie partii Cezary Labudda wziął sprawy w swoje ręce i udokumentował drugi punkt ‘Koniczynek’ (21-14). Ostatni set rywalizacji to prawdziwa demolka zespołu APV, który finalnie zdołał ugrać w tej partii ledwie 10 oczek.

Zapowiedź – MATCHDAY #29

Wtorkowa seria gier to bardzo ważne spotkanie na dole drugiej ligi, gdzie walczące o utrzymanie drużyny Maritexu oraz Floty 2, zmierzą się w bezpośrednim pojedynku. Dość ciekawie zapowiadają się również starcia BES Boys BLUM z Inter Marine Masters oraz Eko-Hurtu ze Speednetem. Zapraszamy na zapowiedź!

ACTIVNI Gdańsk – Tiger Team

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Kto wie jak potoczyłby się sezon dla brązowych medalistów poprzedniego sezonu gdyby nie fakt, że od niemal samego początku edycji Wiosna’24, ACTIVNI mierzyli się z mniejszymi bądź większymi problemami kadrowymi. Tu nie chodzi już nawet o to, że w drużynie brakowało poszczególnych graczy. Chodzi bardziej o to, że w naszym odczuciu, siłą ACTIVNYCH od pewnego czasu był właśnie element bardzo dobrego zgrania. Jeśli element ten został zaburzony to i wyniki zespołu Artura Kurkowskiego nie były zbyt imponujące. Do wtorkowej konfrontacji z ‘Tygrysami’, brązowi medaliści poprzedniego sezonu przystąpią rzecz jasna w roli faworyta. Zastanawiamy się jednak czy na ich mentalu nie zostało odciśnięte piętno trzech porażek z rzędu. Po raz ostatni z podobną sytuacją, ACTIVNI mierzy się bowiem niespełna dwa lata temu. Warto zaznaczyć tu jednak fakt, że wówczas team w czarno-żółtych strojach rywalizował na drugim szczeblu rozgrywkowym. W naszym odczuciu, niekorzystny passa znajdzie swój kres już we wtorkowy wieczór. Choć w ostatnim czasie dość mocno chwaliliśmy Tiger Team to uważamy, że najzwyczajniej w świecie – drużynie ‘Tygrysów’ zabraknie we wtorkowy wieczór argumentów. Z drugiej strony jesteśmy niemal przekonani, że team Dawida Staszyńskiego podjedzie do spotkania w pełni zmobilizowany. Aktualnie, Tiger walczy bowiem o to by utrzymać się w trzeciej klasie rozgrywkowej. Poza meczem z ACTIVNYMI, ‘czarno-niebiescy’ zmierzą się jeszcze z DNV, Pekabexem oraz Volley Surprise. Choć szanse na utrzymanie oceniamy bardzo wysoko to jednak każdy punkt z ACTIVNYMI byłby na wagę złota.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

BES Boys BLUM – Pekabex

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Końcówka sezonu to okres, w którym BES Boys BLUM, Speednet i Challengers chcą zrobić wszystko by ‘suchą stopą’ przejść do decydujących o podziale miejsc na podium spotkań. Chyba nikt nie ma już bowiem wątpliwości, że kolory poszczególnych medali zostaną podzielone właśnie między trzema wymienionymi drużynami. Trzeba przyznać, że zespół Ryszarda Nowaka zasłużył na to by znaleźć się w miejscu, w którym aktualnie przebywa. Jak do tej pory, ‘Chłopcy’ rozegrali w sezonie Wiosna’24 dziewięć spotkań i za każdym razem wygrywali. W ośmiu przypadkach był to komplet punktów i tylko raz, w meczu z BL Volley, przeciwnicy ‘skubnęli’ graczom w szarych trykotach jedno oczko. Śmiemy twierdzić, że po spotkaniu z Pekabexem, bilans BBB będzie jeszcze bardziej okazały i będzie to dziesięć zwycięstw, zero porażek. To oznaczać będzie z kolei, że BBB przystąpią do spotkania z Inter Marine Masters rozgrzani i w doskonałych nastrojach. Skoro przy nastrojach jesteśmy to zastanawiamy się w jakich będą kończyć mecz gracze Pekabexu. Już w ostatnim magazynie wspominaliśmy o tym, że w ‘biało-zielonym’ obozie dostrzegamy w ostatnim czasie nutkę frustracji, której próżno było szukać w pierwszych spotkaniach obecnego sezonu. Możemy domniemać, że wynika to z faktu, że mimo dziesięciu rozegranych spotkań, Pekabex wciąż ma problemy ze zdobywaniem punktów w trakcie spotkania. Cóż, uważamy, że przed graczami Sylwestra Króla, jedno z najtrudniejszych dotychczasowych spotkań.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

BEemka Volley – MiszMasz

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Przed graczami BEemki Volley – mecz pułapka. Trudno czasami znaleźć mobilizację po rozegraniu świetnego spotkania, a za takie trzeba bez wątpienia uznać poniedziałkowe starcie z Volley Gdańsk. Po ograniu bezpośredniego rywala w walce o awans do wyższej klasy rozgrywkowej, BEemka wskoczyła na fotel lidera i zdaje się być na bardzo dobrej drodze do awansu. Do zakończenia sezonu, drużynie Daniela Podgórskiego pozostały cztery mecze. Poza ligową czołówką, BEemka zmierzy się również z walczącą o utrzymanie drużyną MiszMasz i jeśli wygra za komplet punktów to przy równej liczbie rozegranych spotkań co 22 BLT Malbork, Volley Gdańsk czy Szach-Mat, wypracuje sobie pewien margines błędu do końca sezonu pozwalający na jedną porażkę. To oznacza z kolei, że BEemka w przypadku wygranej we wtorkowy wieczór – będzie mogła mrozić już szampany. Oczywiście taki scenariusz niezbyt podoba się drużynie Michała Grymuzy. MiszMasz walczy aktualnie o to by utrzymać się w drugiej klasie rozgrywkowej. Podobnie jak BEemka, MiszMasz podchodzi do wtorkowego spotkania w dobrych nastrojach. Te wynikają z faktu, że w poniedziałkowy wieczór, drużyna Michała Grymuzy wygrała bardzo ważne spotkanie z AXIS dzięki czemu wskoczyli na ‘bezpieczne’ miejsce w ligowej tabeli. Potencjalny punkt w konfrontacji z BEemką byłby z pewnością ‘na wagę złota’.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Maritex – Flota Active Team 2

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Ile razy już to pisaliśmy? Nowy mecz, nowe nadzieje Maritexu na odmienienie swojego losu. Analizując aktualna sytuację zespołu Michała Pietrasika i porównując ją do poprzedniego sezonu, do głowy przyszła nam piosenka:

‘Dużo bym dał, by przeżyć to znów. Wehikuł czasu, to byłby cud! Mam jeszcze wiarę, odmieni się los. Znów kwiatek do lufy, wetknie im ktoś’

Przenosząc to na grunt SL3 – jesteśmy przekonani, że Maritex z rozrzewnieniem wspomina czasy z poprzedniego sezonu, w których byli w stanie wygrywać spotkania. Dziś to wszystko pozory. Niby Maritex ma swoje momenty, niby potrafi postraszyć lidera rozgrywek – Staltest Gdańsk, ale finalnie za każdym razem kończy się tak samo. ‘Grali jak nigdy, przegrali jak zawsze’. Czy ta maksyma nie pasuje wręcz idealnie do sytuacji Maritexu? We wtorkowy wieczór, przed zespołem Michała Pietrasika prawdopodobnie ostatnia szansa na ucieczkę spod gilotyny. Jeśli przegrają z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie – będzie po nich. Jeśli chodzi o Flotę to do niedawna, sytuacja beniaminka rozgrywek była bardzo podobna. W odróżnieniu od Maritexu jednak, Flota zdołała wyjść w ostatnim czasie z opresji i dzięki kompletowi oczek w meczu z Oliwą Team, zespół Karoliny Kirszensztein wskoczył na dłuższy moment na bezpieczną lokatę. Jeśli Flota wygra wtorkowe spotkanie to zrobi kolejny, bardzo ważny krok w kierunku utrzymania. W naszych oczach są oni faworytem meczu, ale zastanawiamy się czy zdołają udźwignąć presję, która na nich ciąży? Cóż, przekonamy się już za kilka godzin!

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

BES Boys BLUM – Inter Marine Masters

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Zdecydowanie trudniejszym rywalem niż Pekabex, dla drużyny BES Boys BLUM we wtorkowy wieczór będzie ekipa Inter Marine Masters. Nie mamy co do tego wątpliwości – będzie to mecz, który będzie aż kipiał od podtekstów i smaczków. Te wynikają z faktu, że jeszcze do niedawna, bardzo duża część obecnej ekipy Inter Marine Masters, broniła barw drużyny BES Boys BLUM. Część z nich, opuściła zespół wraz z spadkiem ‘Chłopców’ do trzeciej ligi. Kolejni gracze odeszli z BBB przed obecnym sezonem i w dużej mierze było to spowodowane tym, że do ligi dopisała się drużyna Inter Marine Masters. To oznaczało z kolei, że kadra ‘Chłopców’ została już bardzo wąska i niezbędne były transfery. Patrząc na aktualne wyniki BES Boys BLUM, kapitan i założyciel drużyny – Ryszard Nowak okazał się prawdziwym królem zimowego okienka transferowego. Jego team podejdzie do spotkania z ‘Mastersami’ z dziesięcioma oczkami więcej. W naszym odczuciu, po wtorkowej konfrontacji, różnica ta będzie jeszcze większa. To oznaczać będzie z kolei koniec marzeń drużyny Andrzeja Masiaka o podium rozgrywek, a co za tym idzie – końcu marzeń o drugiej klasie rozgrywkowej. Aby zrealizował się inny scenariusz musiałyby się bowiem nałożyć pewne okoliczności, które nie są zbyt prawdopodobne. Po pierwsze – któraś z ekip: Speednet 2, Challengers lub BES Boys BLUM musiałyby nagle zacząć wszystko przegrywać, a po drugie – Inter Marine musiałoby wygrać pozostałe mecze. Choć czasami takie predykcje się ‘brzydko starzeją’ to uważamy jednak, że drużyny, które staną na podium, poznaliśmy już w poprzedni poniedziałek.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Port Gdańsk – Fux Pępowo

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Po bardzo udanej inauguracji, w której Port Gdańsk wygrał cztery z pięciu spotkań i w ligowej tabeli znajdował się niemal na samym szczycie, w obozie ‘Portowców’ doszło do załamania formy. Cztery kolejne spotkania to następujące wyniki:

– 1-2 z Wolves Volley

– 0-3 z Krakenem

– 0-3 z Fuxem Pępowo

– 0-3 z Team Spontan.

Sekwencja kilku nieudanych spotkań sprawiła, że ‘Portowcy’ spadli z samego szczytu ligowej tabeli na…piąte miejsce. Aktualnie, team Arkadiusza Sojko znajduje się tuż ‘nad kreską’. Precyzując – nad miejscem spadkowym, Port Gdańsk ma trzy punkty przewagi. Biorąc pod uwagę jednak fakt, że z Fuxem Pępowo to gracze występujący w delegacji będą absolutnym faworytem to nad Portem Gdańsk zaczynają zbierać się czarne chmury. W naszym odczuciu, absolutnie najważniejsze spotkania sezonu to mecze z Craftveną oraz APV. Jeśli Port je wygra to utrzyma się w trzeciej lidze. Jeśli chodzi o graczy z Pępowa to z całą pewnością, team Andrzeja Pipki będzie chciał wykorzystać ostatnią wpadkę drużyny Team Spontan, który przegrał z Wolves Volley. To oznacza, że jeśli Fux Pępowo wygra wtorkowe spotkania to zostanie nowym liderem trzeciej ligi grupy B. Choć wyobraźnie mamy naprawdę bujną to trudno wyobrazić nam sobie scenariusz, w którym miałoby stać inaczej.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

Eko-Hurt – Speednet

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Choć nie wszystko jeszcze stracone – Eko-Hurt robi wszystko by zaprzepaścić szanse na obronę tytułu mistrzowskiego. Do niedawna, sytuacja ‘Hurtowników’ była idealna. Eko-Hurt wygrał wszystkie siedem spotkań i miał sporą przewagę nad pozostałymi drużynami w ligowej stawce. W swoim ósmym i dziewiątym meczu w sezonie, Eko-Hurt przegrał z Merkurym, a następnie z Old Boys. Nieciekawa forma oraz brak Igora Ciemachowskiego sprawiają, że po rundzie zasadniczej, Eko-Hurt plasował się na drugim miejscu w ligowej tabeli. Skoro jesteśmy przy liderze drużyny to jest to ciekawa sytuacja. Do niedawna Eko-Hurt mógł obruszać się gdy bardzo duża część społeczności SL3 twierdziła, że to właśnie wspomniany przyjmujący ciągnie grę zespołu. Ostatnie mecze miały zadać temu kłam i udowodnić, że gracz ten jest tylko jednym z wielu ogniw tworzących okazały łańcuch. Cóż, być może to chwilowy kryzys, ale ‘Hurtownicy’ dają ostatnio paliwo do osób stawiających taką tezę. Jeśli chodzi o ich wtorkowych rywali – Speednet prezentuje w ostatnim czasie wyborną formę, dzięki której po raz czwarty z rzędu zameldowali się w grupie mistrzowskiej. Ostatnie pięć spotkań to cztery zwycięstwa oraz porażka po podziale punktów z Merkurym. Dobra gra oraz wyniki sprawiają, że Speednet po rundzie zasadniczej plasował się na trzecim miejscu. Potencjalna wygrana z Eko-Hurtem za komplet punktów może wywindować ich nawet na drugą lokatę. Czy jest to możliwe? Owszem jak najbardziej. Nie ukrywamy, że mamy spory problem z tym by wskazać faworyta meczu. Z jednej strony widzimy, że Eko-Hurt nie był w ostatnim czasie w najwyższej formie, ale trzecia porażka z rzędu? A co nam tam, 51% szans dajemy Speednetowi.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

BL Volley – Volley Surprise

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

W każdym sezonie trafia się co najmniej jeden dzień meczowy, w którym Volley Surprise jednego dnia rozgrywa tylko jedno spotkanie. W standardowych dniach meczowych, Volley Surprise rozgrywa dwa spotkania jednego dnia i ma to rzecz jasne związek z tym, że siedziba drużyny Macieja Siacha mieści się w Słupsku, który od hali Ergo Areny dzieli około stu kilometrów. Aktualnie, team w żółto-czarnych strojach plasuje się na ósmym miejscu w ligowej tabeli i ma dość dobrą pozycję wyjściową przed dalszą walkę o utrzymanie. Awans w ligowej tabeli na ósmą lokatę, team Macieja Siacha zawdzięcza czterem punktom zdobytym w dwóch ostatnich meczach z Pekabexem oraz Inter Marine Masters. Tak jak wspomnieliśmy w ostatnim magazynie – mimo, że Volley przegrał z ‘Mastersami’ mecz to w naszym odczuciu było to najlepsze spotkanie drużyny w obecnym sezonie. Dyspozycja, którą zaprezentowali wówczas ‘Słupszczanie’ była na tyle dobra, że punkty w konfrontacji z BL Volley są opcją, która ‘leży na stole’. O to nie będzie rzecz jasna zbyt prosto. Do spotkania ze ‘Słupszczanami’, zespół ‘Tygrysów’ przystąpi jako piąta siła obecnego sezonu. Dodatkowo mówimy o drużynie, która wygrała cztery z pięciu ostatnich spotkań. Nos podpowiada nam, że seria ta po wtorkowej serii gier będzie jeszcze bardziej imponująca.  

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

APV Gdańsk – Fux Pępowo

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Choć do niedawana, sytuacja APV Gdańsk zdawała się być niemal beznadziejna to po ostatnim, wygranym meczu z Craftveną, w obozie APV zaczęto wierzyć w to, że drużyna jest się w stanie utrzymać w trzeciej klasie rozgrywkowej. Jako, że jako Redakcja stoimy nieco z boku i przyglądamy się całej sytuacji ‘chłodnym okiem’ to uważamy, że team Grzegorza Żyły-Stawarskiego uwierzył w coś co brzmi jak scenariusz science-fiction. W skrócie – w obozie APV wierzą w to, że na finiszu rozgrywek, zdołają wyprzedzić w ligowej tabeli zarówno Crafvenę jak i Port Gdańsk zapewniając sobie tym samym utrzymanie w lidze. Czasu na realizacje zamierzonego celu jest w naszym odczuciu bardzo mało. Do końca sezonu, siódma siła obecnej edycji rozegra jeszcze pięć spotkań i prawdę mówiąc – w naszych oczach będą faworytem tylko jednego z nich – z Hapag-Lloyd. No bo bądźmy poważni. Trudno zakładać, że do sensacji miałoby dojść we wtorkowy wieczór. Za taką uznalibyśmy taki wynik, w którym APV zdobyłoby choć jeden punkt. Z drugiej strony przypominamy sobie pierwsze spotkanie obu drużyn, do którego doszło 11 marca 2024 r. W naszym odczuciu, choć przegrane to było to najlepsze spotkanie zespołu z logo Husarii w tle. Sama powtórka tamtej dyspozycji nie wystarczy. Uważamy, że dysproporcja pomiędzy drużynami jest aktualnie tak duża, że potencjalną zdobycz APV należy traktować jako prawdziwy cud.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 0-3

MATCHDAY #28

Za nami emocjonujący dzień meczowy. W spotkaniu na szczycie drugiej ligi, BEemka Volley wygrała z Volleyem Gdańsk, dzięki czemu wskoczyła na fotel lidera. Bardzo ważne spotkanie w trzeciej lidze grupy B, wygrała drużyna Kraken, która okazała się mocniejsza od Wolves Volley. Zapraszamy na podsumowanie!

AXIS – MiszMasz 1-2 (18-21; 19-21; 21-16)

AXIS staje się w naszych oczach powoli drużyną, która wygrywa wtedy kiedy nie jest faworytem, ale jak się możemy przekonać – w drugą stronę też to działa. Tak było w ostatnim meczu, kiedy team Fabiana Polita dość niespodziewanie przegrał z TGD. Podobnie było również w poniedziałkowy wieczór, gdzie w naszym odczuciu wygrał underdog – ekipa MiszMasz. Pierwszy set rywalizacji to wyrównana gra, która trwała do stanu po 12. Dalsza część seta to skuteczne ataki skrzydłowych MiszMaszu, które w połączeniu z coraz to większymi nerwami w szeregach graczy w czerwonych koszulkach, dały nam prowadzenie 18-14 zespołu Michała Grymuzy. Czteropunktowa zaliczka pozwoliła po chwili dowieźć MiszMaszowi wygraną do końca. Drugi odsłona to jeszcze ciekawsza partia, która po naprzemiennym prowadzeniu jednych i drugich, zaprowadziła nas do stanu po 17. Końcówka seta to próba nerwów obu ekip i szala zwycięstwa przechylona na stronę AXIS. Co ciekawe – ostatni punkt w secie zdobył były gracz ‘Czerwonych’ – Kacper Kania (21-19). Ostatni set to przebudzenie drużyny Fabiana Polita, które było bardzo podobne do tego co oglądaliśmy w meczu z TGD. Tam też AXIS przegrało dwa pierwsze sety, a w trzecim zagrało na zdecydowanie lepszym poziomie i finalnie w meczu doszło do podziału punktów.  Ostatecznie, finałowa partia zakończyła się zwycięstwem ‘Czerwonych’ do 16 co jest dla nich jednak niezbyt dobrym pocieszeniem. Tego dnia, halę Ergo Arene w zdecydowanie lepszych nastrojach opuszczali gracze Michała Grymuzy.

Wolves Volley – Kraken 0-3 (22-24; 12-21; 13-21)

Spotkanie pomiędzy obiema drużynami było anonsowane jako hit trzeciej ligi grupy B. Mecz w dość powszechnej opinii miał fundamentalne znaczenie dla układu ligowej tabeli. W dużym skrócie – przed wygranym spotkania, miała otworzyć się bramka na autostradzie prowadzącej do podium rozgrywek. Wizja wielkiego spotkania zdawała się paraliżować ‘Watahę’, która od początku spotkania popełniła sporo błędów, które zaprowadziły przeciwników do prowadzenia 10-7. Z czasem, po szarpanej grze, Kraken prowadził 17-14 i zdawał się być na bardzo dobrej drodze do pierwszego punktu w meczu. Po chwili, ‘Wataha’ doprowadziła jednak do wyrównania po 20. Końcówka seta to wymiana ciosów, która zakończyła się szczęśliwie dla zespołu zza naszej wschodniej granicy (24-22). Prawdę mówiąc – to by było tyle jeśli chodzi o emocje. W drugim secie, po dwóch atakach Antona Kheruvimova z środka, Kraken objął wysokie prowadzenie 13-6 i w dalszej części nie dał sobie zrobić już krzywdy (21-12). Nie inaczej było w ostatnim secie, w którym po raz kolejny okazało się, że ‘Wilki’ są bezbronne. Choć zaczęło się od stanu 8-8 to każda kolejna piłka uwypuklała mocne oraz słabe strony obu drużyn. Tych drugich było rzecz jasna więcej w zespole Wolves Volley, którzy swoją postawą ani trochę nie przypominali drużyny sprzed tygodnia i ich wygranej z Team Spontan. Finalnie, Kraken wygrał tę partię do 13, a cały mecz 3-0.

TGD – Oliwa Team 2-1 (21-6; 17-21; 21-17)

Ależ to był dziwny mecz. No bo co powiedzieć o spotkaniu, w którym w pierwszym secie TGD demoluje swojego rywala, by w kolejnym z nim przegrać? Zacznijmy od początku. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się od stanu…14-1 dla ‘Drogowców’. Absolutna siatkarska pornografia w wykonaniu Oliwy. Niewiarygodne, niebywałe. Jak można było zagrać taki piach. Rozpoczęło się od ogromnych problemów w przyjęciu piłki zagrywanej przez Maćka Kota. Nawet jeśli od czasu do czasu (na ogół rzadko), Oliwie udało się przyjąć piłkę, a rozgrywającemu dostarczyć ją na skrzydło to i tak nie rozwiązywało to problemów Oliwy. Albo atak w aut, albo w sieć, a najlepszym przypadku – skuteczna obrona TGD, po której następowała kontra. Ostatecznie pierwsza odsłona zakończyła się ogromnym mordobiciem. Co ciekawe, a mamy na to świadków – przed drugim setem powiedzieliśmy głośno, że w drugim secie, Oliwa pewnie wygra. Już na początku seta, Oliwa wyraźnie poprawiła niemal każdy element siatkarskiego rzemiosła. Jeśli chodzi o TGD – wręcz odwrotnie. Do wszystkich trybików, które wprawiały machinę w ruch, dostał się piach. W połowie seta, po skutecznym ataku Pawła Kubiaka, Oliwa prowadziła 13-7. Przyczyna takiego stanu rzeczy? Bardzo prosta – TGD pozazdrościło rywalom przyjęcia z pierwszej odsłony i postanowili te wzorce skopiować. Z czasem, ‘Drogowcy’ byli blisko odwrócenia losów seta (15-14), ale ostatnie słowo należało do teamu Dawida Karpińskiego (21-17). Ostatnia odsłona to ponowne problemy obu drużyn w przyjęciu, którego należałoby szukać albo na boisku obok, albo w salce na ulicy Orłowskiej. Pod koniec seta było po 17 i stało się jasne, że drużyna, która w kulminacyjnym momencie zdobędzie punkty – wygra mecz. Sztuka ta, po punktach Kamila Gadomskiego udała się graczom TGD, którzy inkasują dwa bardzo ważne oczka.

KRUK Volley – Bayer Gdańsk 0-3 (13-21; 17-21; 14-21)

Przed spotkaniem zastanawialiśmy się jak będzie wyglądał ten mecz. Owszem, wiedzieliśmy, że ‘Aptekarze’ będą faworytem starcia, ale podobnie było w przypadku BL Volley, a jednak – Kruk zdołał zdobyć wówczas jeden punkt. Choć będzie to spoiler dla tych co nie znają wyniku – w poniedziałkowy wieczór nie było do tego nawet blisko. Już początek spotkania pokazał, która ze stron powalczy o pełną pulę. ‘Aptekarze’ dość szybko wykorzystali spore problemy w ‘Kruczym przyjęciu’ i objęli prowadzenie 10-5. Z czasem, po dwóch atakach Marka Podolaka było już 16-11 i stało się oczywiste, która ze stron wygra pierwszą partię (21-13). Środkowa odsłona to namiastka wyrównanej gry. Po kilku skutecznych atakach Oliwiera Rymszy, zespół Kruków tracił do faworyzowanych rywali zaledwie dwa punkty (11-9). Wyrównany stan potrwał do drugiej części seta (16-15), ale w decydującym momencie – ‘Aptekarze’ zażyli specyfiki ze swojej fabryki i po chwili cieszyli się z wygrania drugiego seta (21-17). Ostatni set rozpoczął się od one man show w wykonaniu Jakuba Macieszy. Po kilku punktach wspomnianego gracza, Bayer wysunął się na prowadzenie 8-3. W dalszej części seta, Kruk nie dał sobie szansy na to, by odwrócić losy rywalizacji. Zespół Jakuba Florczaka popełniał bowiem wiele błędów, które w połączeniu z jakością ‘Aptekarzy’ sprawiły, że Bayer wygrał tę partię do 14, a cały mecz 3-0. Gdybyśmy mieli zmieścić podsumowanie meczu w dwóch słowach, napisalibyśmy: wygrała jakość.  

AIP – MPS Volley 3-0 (21-17; 21-16; 21-13)

Cudu nie było. Nie było również wiary w to, że z MPS-owi uda się ugrać dobry wynik. Zalążki niezłej gry w wykonaniu Miłośników Piłki Siatkowej widzieliśmy bardzo rzadko. Tak było do połowy pierwszego seta, gdzie MPS zagrał bardzo dobrze w bloku oraz obronie. Po jednym z punktowych bloków Łukasza Paszkowskiego, MPS objął prowadzenie 11-8 i swoją przewagę utrzymał do stanu 14-10. Sygnał do odrabiania strat, drużynie AIP dał trzema skutecznymi atakami Mariusz Seroka (14-13). Po wyrównanym fragmencie (17-17), końcówka seta należała już do Adiego i Przyjaciół, którzy po dwóch akcjach Jana Krasińskiego, cieszyli się z pierwszego punktu w meczu (21-17). Środkowa odsłona zapowiadała się nieźle (5-5). Po chwili, sekwencję czterech ataków w aut posłali jednak gracze MPS i po chwili, AIP prowadziło już 10-5. Dalsza część seta to pełna kontrola graczy w czarno-fioletowych strojach, którzy wygrali finalnie do 16. Porażki w dwóch pierwszych setach sprawiły, że z Miłośników Piłki Siatkowej zeszło wyraźnie powietrze. Już na początku tej partii, po dwóch atakach Radosława Kleina, AIP objęło kilkupunktowe prowadzenie (12-6), którego nie wypuścili aż do samego końca. Trzeba przyznać, że wygrana za trzy punkty nie była czymś nadzwyczajnym. MPS od dawna wygląda bowiem na ekipę, która jest już pogodzona ze spadkiem. W takich okolicznościach nie da się myśleć o dobrym rezultacie.

Bossman Team – Flota Active Team 2-1 (21-11; 16-21; 21-13)

Zastanawiamy się czy to kwestia boiska numer 3 czy innych niewyjaśnionych mocy, ale w poniedziałkowy wieczór, na parkiecie od strony szatni działy się dziwne rzeczy. W telegraficznym skrócie: TGD wygrało z Oliwą pierwszego seta do 6, by kolejnego przegrać, a ostatniego ponownie wygrać. W meczu pierwszej ligi było dość podobnie. Spotkanie rozpoczęło się od bardzo mocnego uderzenia beniaminka pierwszej ligi, który tuż po półmetku seta, prowadził….14-8! Dalej nie było lepiej i egzekucja została zakończona wynikiem 21-11. Po TAKIEJ pierwszej odsłonie w wykonaniu Bossmana wydawało się, że drugi set będzie kontynuacją bardzo dobrej gry drużyny. Jak się możecie domyślać – było zupełnie na odwrót. Po serii bloków Kirila Bohdana, Flota rozpoczęła seta od prowadzenia 6-1. Po chwili było już 12-3 i kiedy zanosiło się na ostrą demolkę, Bossman zdołał wykaraskać się z problemów i finalnie podgonić przespany początek. Ostatecznie stanęło na 16 punktach. O zwycięstwie w meczu musiał zadecydować trzeci set. Po dwóch pierwszych nietrudno było wskazać ‘szczęśliwą stronę’, albo taką, którą fani gry Diablo doceniliby za to, że dodawała po 10 punktów do obrony, ataku oraz wytrzymałości. Losowanie przedmeczowe sprawiło, że część od drabinek zajęli gracze Bossmana, a to oznaczało tarapaty, w które Flota wpadła już na początku seta (10-2). Podobnie jak Bossman w drugim secie tak Flota w dalszej części zdołała nadrobić, ale oczywiście o pozytywnym zakończeniu nie mogło być mowy. Ostatecznie, nieco zwariowany mecz kończy się zwycięstwem Bossmana 2-1 co praktycznie dokumentuje ich utrzymanie w pierwszej lidze.

BEemka Volley – Volley Gdańsk 2-1 (23-25; 21-13; 21-17)

Już na początku obecnego sezonu było wiadomo, że bezpośrednie starcie pomiędzy BEemką Volley a Volleyem Gdańsk nie będzie zwykłym meczem. Cóż. Nie myliliśmy się. Do pewnego momentu mecz był absolutnie rewelacyjnym widowiskiem co potwierdzą chyba wszystkie osoby, które albo brały w nim udział, albo oglądały z trybun bądź na transmisji live. Pierwszy set to bardzo wyrównana walka gdzie na dodatek poziom sportowy dorównywał górnej połówce pierwszej ligi. Pod koniec partii, piłki setowe mieli a to jedni, a to drudzy, ale ostatecznie – po ataku Piotra Ścięgosza i asie serwisowym Daniela Koski, który w meczu z BEemką przekroczył próg 1000 punktów w SL3, ‘żółto-czarni’ cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Środkowa partia do pewnego momentu zapowiadała się równie emocjonująco. Cóż, emocje były, ale te sportowe – tylko do stanu po 12. To w tym momencie wszystko zaczęło się rozjeżdżać. Z jednej stronu – BEemka zaczęła punktować w czym na dodatek nie pomógł sam Przemysław Wawer, który za dyskusję z sędzią został ukarany wykluczeniem z meczu. W takiej atmosferze, Volley nie był w stanie nawiązać już w tej partii walki i BEemka doprowadziła po chwili do wyrównania w setach (21-13). Ostatnia odsłona to walka ‘łeb w łeb’ do stanu po 12. Mniej więcej w połowie seta, kontuzji łuku brwiowego doznał Piotr Ścięgosz, który z tego powodu nie mógł kontynuować gry. Końcowa faza seta to odjazd BEemki, która wygrała finalnie do 17, a cały mecz 2-1. Dzięki wygranej, team Daniela Podgórskiego wskoczył na fotel lidera drugiej ligi i jest już bardzo blisko upragnionego awansu.

* zgodnie z porozumieniem z PWZPS, zachowanie Przemysława Wawera zostanie poddane analizie Pomorskiego Wojewódzkiego Związku Piłki Siatkowej. O ustaleniach poinformujemy w osobnym komunikacie.

AIP – Tufi Team 2-1 (21-18; 19-21; 21-17)

Już w zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że przed drużyną Mateusza Woźniaka, jedna z ostatnich szans na odmienienie swojego losu i utrzymanie się w lidze. Czy Tufi wykorzystało tę szansę? Cóż, powiedzielibyśmy, że tak średnio. Jeden punkt w rywalizacji z AIP tak naprawdę, drużynie Mateusza Woźniaka nic nie daje. Trzeba wziąć bowiem pod uwagę to, że jeden punkt w poniedziałkowy wieczór zdobyła również ekipa Floty, a to oznacza z kolei, że pomiędzy drużynami zachowany został status quo. Jako, że każdy kolejny mecz przybliża nas do końca sezonu – taka sytuacja nie może cieszyć ‘Tuffików’. Jeśli chodzi o samo spotkanie to dość szybko ‘Adi i Przyjaciele’ wypracowali sobie kilkupunktową przewagę (8-5). W dalszej części, po ataku Radosława Kleina, AIP wygrywali już 17-12, a to było jednoznaczne z końcem emocji w secie. Środkowa odsłona rozpoczęła się od kontynuacji dominacji graczy Adriana Ossowskiego, którzy na półmetku seta, prowadzili już 10-5. Wówczas nic nie zapowiadało zmiany sytuacji. Tę zaczęliśmy obserwować już po chwili. Mimo problemów kadrowych na środku bloku, Tufi Team właśnie w dużej mierze po tym elemencie ‘wróciło do gry’ (17-17). Końcowa faza seta to skuteczne ataki Piotra Watusa, które zapewniły Tufi Team pierwszy punkt w meczu. Ostatni set rozpoczął się analogicznie jak dwie pierwsze odsłony – od kilkupunktowego prowadzenia AIP (10-6). Tym razem, zespół AIP poszedł jednak za ciosem i po kilku chwilach cieszyli się z drugiego punktu w meczu. Łącznie w poniedziałkowy wieczór, zespół w czarno-fioletowych barwach zdobył ich aż pięć i zrobił bardzo ważny krok w kierunku utrzymania w pierwszej lidze.

Chilli Amigos – DNV 1-2 (18-21; 18-21; 21-16)

Pół żartem pół serio możemy napisać, że dopiero zestawienie ze sobą obu drużyn mogło sprawić, że jedna z ekip przełamała fatalną passę. Do momentu rozpoczęcia meczu, obie ekipy mogły się bowiem pochwalić tym, że sumarycznie wygrały dwa z dziewiętnastu spotkań. Co ważne – w obu przypadkach była to wygrana z Pekabexem, z którym żadna drużyna w lidze nie ma prawa przegrać. Samo spotkanie rozpoczęło się lepiej dla ‘Amigos’, którzy do pewnego momentu, popełniali zdecydowanie mniej błędów niż rywale (12-8). Z czasem, mimo dość pokaźnej zaliczki Chilli uznało, że zbudowaną przewagę roztrwonią. I faktycznie – po dobrej zagrywce Kacpra Czyżyka, DNV objęło prowadzenie (16-15), którego jak się później okazało, już nie wypuścili (21-18). Środkowa odsłona wyglądała nieco inaczej. Drużyna z ulicy Łużyckiej w Gdyni już na początku seta prezentowała się lepiej od swoich rywali, co po asie Pawła Krzyżaka, zostało udokumentowane ich prowadzeniem 13-9. Choć strata ‘Amigos’ wynosiła już cztery oczka, team w czerwonych strojach nie zamierzał odpuszczać. Z czasem po jednym z ataków wprowadzonego na parkiet Filipa Kosewskiego, Chilli doprowadziło do wyrównania po 16. Cóż jednak z tego, gdy po chwili cały ich wysiłek został roztrwoniony (21-18). Ostatnia odsłona to partia ‘na otarcie łez’ dla drużyny Grzegorza Walukiewicza. Choć do pewnego momentu zapowiadało się na wyrównaną walkę, która potrwa aż do ostatniego gwizdka w meczu (14-14), to końcowy fragment meczu należał do ‘Amigos’. Podsumowując – była to dziesiąta porażka ‘Amigos’ w obecnym sezonie. Masakra. A DNV? Widać, że z meczu na mecz jest coraz lepiej. Aktualnie team Stanisława Paszkowskiego znajduje się na 11 miejscu i wciąż ma szanse na utrzymanie w trzeciej lidze.

Zapowiedź – MATCHDAY #28

Zaczynamy dziesiąty tydzień rozgrywek. W poniedziałkowy wieczór dojdzie do kilku arcyważnych pojedynków. W drugiej lidze BEemka Volley zmierzy się z Volley Gdańsk i będzie to absolutny hit tej klasy rozgrywkowej. Na brak emocji nie będziemy narzekać również w trzeciej lidze grupy B, gdzie Kraken zmierzy się z Wolves Volley. Zapraszamy na zapowiedź!

AXIS – MiszMasz

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Z ręką na sercu przyznajemy, że gdybyśmy mieli cofnąć się w czasie do okresu tuż przed rozpoczęciem sezonu Wiosna’24, to za każdym razem w naszych rozważaniach MiszMasz byłby w tabeli przed drużyną AXIS. Sytuacji nie zmieniał tu fakt, że z zespołu Michała Grymuzy odszedł między innymi Mykola Pocheniuk, który w poprzednim sezonie był dość mocnym punktem swojej drużyny. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że wspomniany przyjmujący dołączył do…AXIS. Bardzo dobre wyniki z obecnego sezonu to oczywiście nie jest wyłączna zasługa jednego zawodnika. Choć w obecnej kampanii AXIS kapitalne występy przeplata tymi nieudanymi, to jednak są jednym z większych pozytywnych zaskoczeń obecnego sezonu. W poniedziałkowy wieczór team Fabiana Polita będzie z pewnością chciał za wszelką cenę zrehabilitować się za ostatnią, niespodziewaną porażkę z drużyną TGD. Gdyby we wspomnianym meczu wygrali, to dziś stawaliby do meczu w pełni komfortowej sytuacji. Obecnie, choć są bardzo bliscy realizacji celu to wciąż nie mogą być pewni utrzymania. Z pewnością w położeniu drużyny AXIS chcieliby być obecnie gracze MiszMaszu. Zespół Michała Grymuzy grał w obecnej kampanii dziewięć spotkań, po których plasują się aktualnie na miejscu barażowym. Team z czarnym logo ma co prawda tyle samo punktów co drużyna Floty Active Team, która znajduje się na bezpiecznej pozycji, to jednak warto zauważyć, że mają oni o jedno rozegrane spotkanie mniej. To oznacza z kolei, że MiszMasz podejdzie do meczu bardzo zmobilizowany. Czy to wystarczy?

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Wolves Volley – Kraken

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Wooooow. Kiedy wydawało się, że w trzeciej lidze w grupie B zapanował względny porządek i poznaliśmy w zasadzie trzy drużyny, które między sobą rozdzielą poszczególne kolory medali, to w pewnym momencie do pokoju wparowała ekipa ‘Wilków’, która wywróciła stolik, na którym były wszystkie ustalenia. Ok, było to nieco koloryzowane, ale wygrana ‘Watahy’ z Team Spontan sprawia, że aktualnie zespół Mikołaja Stempina traci do trzeciego miejsca zaledwie jedno oczko. Zbliżenie się do Krakena nie byłoby aż tak widoczne, gdyby nie fakt, że ci drudzy dość niespodziewanie stracili ostatnio punkt z Craftveną. Różnica jednego punktu, o którym mówimy sprawia, że mecz pomiędzy Wolves Volley a Krakenem może mieć niebagatelne znaczenie dla końcowego układu tabeli. Owszem – Kraken ma aktualnie o jedno rozegrane spotkanie mniej oraz jeden punkt więcej, natomiast dość istotne w tym wszystkim jest fakt, że Kraken ma przed sobą spotkania z Fuxem Pępowo oraz Team Spontan, które to spotkania Wolves Volley mają już za sobą. To z kolei sprawia, że z całą pewnością – pozostały terminarz działa z pewnością na korzyść ‘Wilków’. Która z drużyn wygra? Jeszcze kilkanaście dni temu bylibyśmy przekonani, że Kraken. Po tym co drużyny pokazały w swoich ostatnich meczach mamy ogromny ból głowy z tym by wskazać faworyta. Pierwsze spotkanie obu drużyn wygrała ekipa Wolves Volley, natomiast wówczas Kraken miał spore problemy, które z czasem wyeliminował. Wobec tego stawiamy 51% szans na tryumf drużyny zza naszej wschodniej granicy. Uważamy jednak, że będzie to wyrównane i emocjonujące starcie.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

TGD – Oliwa Team

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

W podsumowaniu ostatniego meczu Oliwy zwróciliśmy uwagę na to, że zespół z ‘serca Gdańska’ jest już jedną nogą w trzeciej lidze. Jest bowiem bardzo mało prawdopodobne, że w końcowej fazie sezonu, w której Oliwa zmierzy się z Dream Volley, Szach-Matem, Maritexem czy TGD, zespół Dawida Karpińskiego zdobędzie komplet dwunastu oczek. Choć brzmi to okropnie – Oliwa jest jedną z czterech drużyn w 46 drużynowej stawce, która jak do tej pory nie wygrała ani razu. Kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, że prócz Oliwy, w gronie tym znajdują się Pekabex oraz Hapag-Lloyd, które dopiero zaczęły przygodę z siatkówką – obraz jest naprawdę kiepski. W końcowej fazie sezonu, Oliwa może powalczyć o to, by z drugą ligą pożegnać się w godny sposób. W poniedziałkowy wieczór, team Dawida Karpińskiego zmierzy się z TGD i mimo, że faworytem pozostają przeciwnicy, to jednak Oliwa nie pozostaje w spotkaniu bez szans. Nie ma co ukrywać, że wynik rywalizacji jest uzależniony od tego, którą twarz ‘Drogowców’ zobaczymy. Jeśli będzie to ta lepsza strona – uważamy, że team Macieja Kota zgarnie komplet punktów. Jeśli zaś dużo gorsza, to nie wykluczamy scenariusza, w którym TGD przegra spotkanie i wówczas – ich sytuacja w tabeli stanie się bardzo nieciekawa. W naszym odczuciu mecz będzie czymś pomiędzy dwoma nakreślonymi scenariuszami. To oznacza, że najbardziej prawdopodobny wynik to podział punktów ze wskazaniem na ‘Niebieskich’.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

KRUK Volley – Bayer Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Choć w teorii Kruk Volley wciąż ma szanse na utrzymanie w trzeciej klasie rozgrywkowej, to w naszym odczuciu w ‘Kruczym obozie’ pogodzono się z tym, że w przyszłym sezonie ‘Kruki’ będą walczyć o podium w czwartej lidze i powrót do wyższej klasy rozgrywkowej. Mimo to, mental drużyny zdaje się być o wiele lepszy niż ma to miejsce w przypadku innych drużyn, którym w oczy zajrzało widmo gry w nowo powstałej czwartej lidze. Przypadkami, o których mówimy, a które niezbyt dobrze radzą sobie z nową sytuacją są między innymi Chilli Amigos czy Craftvena z grupy B. Wracając do ‘Kruków’ – zespół Jakuba Florczaka zdaje się cieszyć grą i rywalizacją z silniejszymi drużynami. To, co nam się z pewnością podoba to fakt, że nawet jeśli rywalizują z faworyzowanym przeciwnikiem to nie zwieszają głów już przed meczem licząc na łagodną egzekucję. Kruki podejmują walkę i jesteśmy przekonani, że podobnie będzie w poniedziałkowy wieczór. Nie oznacza to bynajmniej, że team w niebiesko-zielonych barwach ma w związku z tym szansę na tryumf. W naszym odczuciu zdecydowanym faworytem starcia pozostają ‘Aptekarze’. Dla zespołu Bayer Gdańsk poniedziałkowy mecz będzie już dziesiątym spotkaniem w obecnym sezonie. Dotychczasowy bilans to pięć zwycięstw oraz cztery porażki. Warto przy tym zauważyć, że trzy ostatnie spotkania Bayer wygrywał. Nos podpowiada nam, że po spotkaniu z Krukiem, bilans ten będzie jeszcze korzystniejszy.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 0-3

AiP – MPS Volley

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Jeszcze niedawno obie drużyny spotkały się ze sobą w grupie mistrzowskiej w pierwszej lidze. Pół roku, które minęło od tego czasu to jednak szmat czasu, w którym wszystko się zmieniło. Obie drużyny, które wyjdą o godzinie 20, stoczą bój w grupie spadkowej, walcząc o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Aktualnie, dużo lepszą sytuację mają gracze AIP, którzy od ‘Miłośników Piłki Siatkowej’, zgromadzili dziesięć punktów, a to oznacza, że mają o cztery oczka więcej niż MPS Volley. Z jednej strony na cztery mecze przed zakończeniem sezonu jest to dużo. Z drugiej – jeśli spotkanie za komplet punktów wygra drużyna Jakuba Nowaka, to od AIP będzie ich dzielił zaledwie jeden punkt. Choć MPS gra w obecnym sezonie bardzo słabo, to jednak scenariusz, który przed chwilą nakreśliliśmy nie musi być ‘palcem po wodzie pisanym’. Przypomnijmy, że jedyne zwycięstwo MPS-u w obecnym sezonie to…wygrana z AIP. Czy tym razem będzie podobnie? Jeśli nie – to wielce prawdopodobne, że pierwszego spadkowicza poznamy już dziś wieczorem. W naszym odczuciu, mimo problemów AIP właśnie taki scenariusz jest najbardziej prawdopodobny. Choć obie drużyny są dalekie od optymalnej formy, to i tak AIP zdaje się być bliżej. Stawiamy na podział punktów i wygraną zespołu Adriana Ossowskiego.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Bossman Team – Flota Active Team

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Choć w ostatniej kolejce Bossman Team zrobił naprawdę wiele by zagwarantować sobie grę w grupie mistrzowskiej, to umówmy się – czołową piątkę przegrał już wcześniej. Wracając do ostatniej kolejki – Bossman wygrał z CTO i oczekiwał, że jak w konfrontacji z Mistrzem SL3 wypadnie inny z beniaminków – Old Boys. Tak to już w życiu bywa, że właśnie w takich przypadkach najczęściej przywołujemy słynne zdanie, że jeśli ‘umiesz liczyć? Licz na siebie’. W naszym odczuciu Bossman nie zagra w grupie mistrzowskiej przez słabe występy z Flotą czy Speednetem. Oczywiście po drodze były mecze jak te z AIP, w których team Jakuba Kłobuckiego nie potrafił postawić kropki nad ‘i’. Choć nie jest to najszczęśliwszy okres drużyny, to jednak z kiepskiej sytuacji należy wyciągać jakieś pozytywy. Tymi w naszym przekonaniu jest to, że w naszych oczach Bossman pozostaje faworytem do wygrania grupy spadkowej i jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego – Bossman utrzyma się w lidze. Aktualnie nad miejscem barażowym, beniaminek rozgrywek ma aż pięć punktów przewagi. W naszym odczuciu musieliby się naprawdę postarać by zaliczkę z rundy zasadniczej roztrwonić. A Flota? Cóż – tu też bywało różnie. Ostatecznie po rundzie zasadniczej Flota znajduje się na miejscu barażowym. Z jednej strony mają sporą zaliczkę nad miejscem bezpośredniego spadku. Z drugiej zaś z pewnością będą chcieli wspiąć się w ligowej tabeli o jedną lokatę. Aby tak się stało, Flota musi zacząć wygrywać. Czy stanie się to już w poniedziałkowy wieczór? Choć w rundzie zasadniczej się udało to tym razem stawiamy na udany rewanż zespołu Jakuba Kłobuckiego.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

BEemka Volley – Volley Gdańsk

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Żarty się skończyły. Jesteśmy w okresie, w którym trwają spotkania decydujące o ostatecznym kształcie podium, a co za tym idzie – już za chwilę poznamy drużyny, które awansują do pierwszej ligi. W naszym odczuciu aktualny sezon to najciekawsza edycja w drugiej lidze od początku Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Od początku chęć na awans do wyższej klasy rozgrywkowej miało rekordowe – siedem drużyn. Na obecnym etapie rozgrywek, jako pierwsi szaleńczego tempa nie wytrzymali gracze Hydry Volleyball Team, którzy do piątego miejsca w tabeli tracą już cztery oczka. Aktualnie lider rozgrywek – Staltest ma na swoim koncie 23 punkty w dziewięciu rozegranych spotkaniach. O dwa punkty mniej mają drużyny, które o 21:00 zmierzą się w bezpośrednim spotkaniu. Mimo to, lepszą sytuację mają gracze BEeemki Volley, którzy spośród wszystkich drużyn walczących o awans, rozegrali najmniejszą liczbę spotkań. Co ciekawe – od Szach-Matu oraz 22 BLT Malbork, gracze Daniela Podgórskiego rozegrali aż o dwa mecze mniej. To z kolei sprawia, że według sporej części osób interesujących się drugoligowymi zmaganiami, BEemka jest niemal pewniakiem. Oczywiście bierzemy pod uwagę, że słowa te mogą się bardzo brzydko zestarzeć. Tak się bowiem składa, że poza meczem z Volleyem, BEemka zmierzy się również z pozostałymi trzema drużynami z ligowej czołówki. W naszym odczuciu tu naprawdę może się jeszcze dużo dziać. Jaki scenariusz zakładamy na poniedziałkowy wieczór? Wydaje nam się, że BEemka wygra spotkanie, ale po raz pierwszy w obecnym sezonie będzie musiała podzielić się punktami z rywalem. O tym czy tak będzie, przekonamy się niebawem.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

AiP – Tufi Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Jeśli chodzi o słowo ‘nadzieja’ to można dopasowywać je do narracji, którą chce się poprowadzić. Z jednej strony możemy powiedzieć, że ‘nadzieja matką głupich’. Z drugiej zaś, że ‘nadzieja umiera ostatnia’. Sądzimy, że gracze Tufi Team trzymają się tego drugiego i w czterech ostatnich meczach sezonu, postarają się wskoczyć co najmniej na ósme miejsce w ligowej tabeli. Trzeba przyznać, że plan ten wydaje się być szalony. Z drugiej jednak strony – zespół Mateusza Woźniaka wygrał ostatnie spotkanie z MPS Volley i w bardzo dużym stopniu poprawił swoje humory. Poza samym zwycięstwem, to co zdaje się być ważniejsze to kwestia tego, że gracze Tufi Team uwierzyli w to, że można jeszcze powalczyć. W naszym odczuciu nie bez znaczenia pozostaje fakt aktualnej dyspozycji drużyny. Zestawiając aktualną formę Tufi oraz AIP uważamy, że ci pierwsi nie stoją na straconej pozycji. Dla obu drużyn poniedziałkowe starcie będzie czwartym bezpośrednim pojedynkiem w SL3. Do tej pory lepszym bilansem mogą pochwalić się gracze AIP, którzy wygrali dwa mecze. Tak było chociażby na początku obecnego sezonu w grupie zasadniczej. Przypomnijmy, że na początku marca AIP rozbiło Tufi w stosunku 3-0. Tak jak mówimy – we wspomnianym okresie, obie drużyny prezentowały zupełnie inną formę niż aktualnie. Choć AIP pozostaje faworytem to nie wykluczamy, że w meczu dojdzie do niespodzianki. Ta, otworzyłaby drużynie Mateusza Woźniaka furtkę do poważnego myślenia o utrzymaniu w lidze. Z drugiej strony – jeśli wygra faworyt, to w naszym odczuciu nic już nie uratuje Tufi Team od spadku z ligi.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Chilli Amigos – DNV

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Wszystko wskazuje na to, że poniedziałkowe starcie pomiędzy Chilli Amigos a DNV będzie dla obu ekip meczem na otarcie łez. Trudno wierzyć bowiem w to, że na samym finiszu ligi obie drużyny dostaną nadprzyrodzonych mocy i zaczną wygrywać wszystkie mecze. Nawet, gdyby bowiem się tak stało, to oba zespoły musiałyby liczyć na to, że drużyny, które są przed nimi w tabeli pomogą im w utrzymaniu i same zaczną przegrywać. W skrócie – ten scenariusz jest tak durny, że nie postawilibyśmy na niego nawet złotówki. Tak się bowiem składa, że równie dobrze ową złotówkę moglibyśmy wyrzucić do jakiegoś bagna lub studzienki kanalizacyjnej. Efekt byłby bowiem taki sam. Na finiszu rozgrywek, nieco lepszą sytuację w ligowej tabeli mają gracze Stanisława Paszkowskiego – drużyna DNV. Zgromadzili oni na swoim koncie co prawda tyle samo punktów co ‘Amigos’, ale od zespołu w czerwonych strojach rozegrali o jedno spotkanie mniej. Która z drużyn będzie w naszych oczach faworytem? Dużo zależeć będzie od tego, która z drużyn….będzie miała większe problemy kadrowe. Od początku obecnej edycji, część wyników jest po prostu wypadkową tego, że bardzo często obie drużyny w kolejnych meczach występowały w zupełnie nowym składzie. Brak stabilizacji przekładał się z kolei na wyniki, co ma z kolei odzwierciedlenie w tabeli. Jako, że typ Redakcji trzeba jednak oddać, stawiamy na podział wyników ze wskazaniem na Chilli.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

MATCHDAY #27

Za nami pełne emocji, poniedziałkowe granie. Po kapitalnym meczu, Old Boys ograło Mistrza SL3 – Eko-Hurt i zapewniło sobie grę w grupie mistrzowskiej. W trzeciej lidze, kolejne zwycięstwo za komplet punktów zgarnęła ekipa Challeners. W grupie B, Wolves Volley ograli z kolei lidera rozgrywek – Team Spontan. Zapraszamy na podsumowanie!

Wolves Volley – Team Spontan 2-1 (21-19; 14-21; 21-18)

Nie tak miał wyglądać ten wieczór. Do pewnego momentu wszystko w kontekście Spontana wydawało się być idealne. Drużyna Piotra Raczyńskiego wygrywała mecz za meczem, inkasując przy tym komplet oczek. To z kolei sprawiło, że wskoczyli oni na fotel lidera i sporo osób zaczęło postrzegać ‘Pomarańczowych’ jako głównego pretendenta do mistrzostwa. Dość istotne było również to, że ich główny rywal – Fux Pępowo zaczął w ostatnim czasie gubić punkty. Wobec tego – plan ‘Spontanicznych’ był oczywisty – ograć ‘Watahę’ i w świetnych nastrojach oczekiwać kolejnych spotkań. Jak możecie się domyślać – gówno z tego wyszło. Już na samym początku seta, ‘Wilki’ pokazały, że też mają chrapkę na tryumf. Pierwszy set to dobra gra ‘Wilków’, którzy na przestrzeni seta zbudowali sobie przewagę 15-11. Choć z czasem Spontan doprowadził do wyrównania po 19, to ostatnie słowo należało do ‘Watahy’, która asem serwisowym Karola Ciechanowicza zapewniła sobie pierwszy punkt w meczu. Środkowa odsłona to dość jednostronne widowisko i trzeba przyznać, że w tej partii ‘Spontaniczni’ nie pozwolili swoim rywalom na zbyt wiele. Po wyrównanej pierwszej części (11-10), ‘Wataha’ popełniła serię błędów, po których ‘Pomarańczowi’ objęli prowadzenie 19-12 i po chwili doprowadzili do wyrównania. Ostatni ‘rozdział’ rywalizacji to zacięta walka do stanu po 12. Po trzech atakach Tomasza Głębockiego, zespół w czarnych strojach odskoczył rywalom na trzy oczka (15-12) i nie dał już sobie wydrzeć wygranej sprzed nosa (21-18).

APV Gdańsk – Craftvena 2-1 (23-25; 21-16; 22-20)

W magazynie podsumowującym poniedziałkową kolejkę, Pani Agnieszka stwierdziła, że był to mecz dla koneserów. Nie do końca się z tym zgadzamy, bo owszem – jakość nie stała być może na najwyższym poziomie, ale jednego temu spotkaniu nie można odmówić. Do samego końca nie było wiadomo, która z drużyn wygra, a takie mecze są najlepsze. Choć mecz lepiej rozpoczęli gracze Craftveny (13-6), to z czasem niesieni dopingiem gracze APV doprowadzili do wyrównania po 16. Dalsza część seta to wyrównana walka punkt za punkt. Ostatecznie po bloku oraz ataku Karola Fidurskiego, Craftvena ‘wróciła z dalekiej podróży’ i wygrała premierową odsłonę do 23. Środkowa partia rozpoczęła się od stanu po 7. Po kilku punktach Grzegorza Żyły-Stawarskiego oraz Konrada Piotrowskiego, APV odskoczyło swoim rywalom na pięć oczek (13-8). Od tego momentu aż do końca, team ze skrzydłami w logo utrzymywał rywala na bezpieczny dystans i wygrał seta do 16. Ostatnia partia rywalizacji rozpoczęła się niemal identycznie jak premierowa odsłona. Po sporej liczbie błędów w wykonaniu APV, zespół ‘Rzemieślników’ objął prowadzenie 11-5. Podobna była również środkowa część seta, w której Craftvena roztrwoniła to, co zdołała zbudować. Po bardzo słabym fragmencie Craftveny, APV objęło prowadzenie 13-12. W dalszej części byliśmy świadkami wyrównanej walki punkt za punkt, która skończyła się finalnie wygraną partii przez APV do 20.

Volley Surprise – Pekabex 3-0 (21-3; 21-7; 21-5)

Zgodnie z zapowiedziami przedmeczowymi Volley Surprise wciąż nie może być pewne utrzymania w trzeciej klasie rozgrywkowej. W związku z tym planem, który był absolutnym minimum na poniedziałkowy dzień meczowy było zgarnięcie co najmniej czterech oczek. Trzy z nich miały zasilić konta Volley Surprise po meczu z ‘czewoną latarnią ligi’ – drużyną Pekabex. Choć w naszych oczach ‘Słupszczanie’ byli zdecydowanym faworytem spotkania to jednak z przeszłości nie trudno było nam wskazać mecze, w których mieli obowiązek wygrać, a finalnie zawodzili. Tym razem była inna skala i w związku z tym o żadnej sensacji nie mogło być mowy. Po kilku świetnych zagrywkach Daniela Trzecińskiego, tablica wyników wskazywała na…15-1 dla Volley Surprise. Cierpienie drużyny skutecznym atakiem przerwał po chwili Sylwester Król (15-2). Marne to jednak pocieszenie – Pekabex w dalszej części seta był tylko tłem dla rywali i zasłużenie przegrał tę partię do 3. Nieco lepiej ‘biało-zieloni’ zaprezentowali się w środkowej odsłonie. Co ciekawe, kilka wymian od pierwszego gwizdka Volley prowadził z rywalem zaledwie dwoma oczkami (7-5). Biorąc pod uwagę to, co działo się w premierowej odsłonie mogło to wydawać się nieco dziwne. Boiskowe anomalie, Volley Surprise postanowił przerwać w dalszej części seta, w której raz po raz sunął z kolejnymi atakami dającymi im punkt. Ostatecznie, faworyzowana drużyna wygrała drugiego seta do 7. Ostatnia partia nie przyniosła nam zmiany oblicza spotkania. Volley jak kiwał – tak kiwał dalej, a Pekabex niezbyt dobrze sobie z tym radził. Dominacja Volleya była zresztą nie tylko na tej płaszczyźnie. Stąd, wynik trzeciego seta do 5 nie mógł przesadnie dziwić.

Chilli Amigos – Bayer Gdańsk 0-3 (8-21; 15-21; 18-21)

Zestawiając ze sobą te dwie drużyny, trudno nie nawiązać do historii, w której to właśnie przy Chilli Amigos, Bayer Gdańsk stawiał pierwsze kroki w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Owszem, od tamtego czasu składy obu drużyn się mocno zmieniły, ale zmiana, która najbardziej rzuca się w oczy to poziom pierwszego meczu obu drużyn versus tego, co oglądamy aktualnie. Przypomnijmy, że wspominane przez nas pierwsze spotkanie wygrała ekipa ‘Aptekarzy’. Z czasem ‘układ sił’ w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta się dość mocno zmienił. Dowodem tezy nie jest nawet to, że dziś to Bayer jest zdecydowanie mocniejszą drużyną niż Chilli. Bardziej na myśli mamy to, że ‘Papryczki’ nie są aktualnie drużyną, która jest w stanie nawiązać walkę z ligowymi środkiem tabeli. Co ciekawe – mimo, że Chilli w ostatnim czasie zawiodło tyle razy to nadal uważamy, że gracze w czerwonych strojach potrafią grać zdecydowanie lepiej. Aktualnie są po prostu w fatalnej formie i aż dziw bierze, że wygrali oni spotkanie z Pekabexem. W  poniedziałkowy wieczór nie pomogli również nowi gracze, którzy zostali dopisani do składu ‘Amigos’. Jeśli chodzi o Bayer Gdańsk to ‘Aptekarze’ wygrali właśnie trzecie spotkanie z rzędu i wciąż liczą się walce o piąte miejsce w lidze. Biorąc pod uwagę terminarz – jest to bardzo prawdopodobny scenariusz.

Złomowiec Gdańsk – Oliwa Team 3-0 (21-19; 21-12; 22-20)

Patrząc na to ile historycznie trzeba było zdobywać punktów do tego by się utrzymać – Oliwa jest już w trzeciej lidze. Ok, matematyczne szanse team Dawida Karpińskiego wciąż ma, ale umówmy się – to się nie wydarzy. Mimo wszystko uważamy, że Oliwa w obecnym sezonie miała swoje momenty. Tak było chociażby w pierwszym i trzecim secie rywalizacji z faworyzowanym Złomowcem. Choć od początku spotkania to team Witolda Klimasa uzyskał przewagę (10-6), to z czasem przewaga ‘Miedziowych’ stopniała do zaledwie jednego oczka (18-17). W końcówce Oliwa popełniła jednak błąd, który sprawił, że seta wygrali faworyci (21-19). Środkowa odsłona to najmniej interesująca partia w meczu. Od samego początku seta Oliwa nie potrafiła wskoczyć na taki poziom, jaki prezentowała w premierowej odsłonie. Gracze w zielonych strojach popełniali w tej partii mnóstwo błędów, co w połączeniu z dużo większą jakością po przeciwnej stronie siatki sprawił, że Złomowiec wygrał do 12. Ostatni set to zdecydowanie najciekawszy fragment meczu. Przez długi czas zapowiadało się na to, że faworyzowana ekipa dołoży po chwili trzeci punkt w meczu. Po ataku Krzysztofa Kopernika było bowiem 16-11 dla Złomowca. Sytuacja uległa jednak zmianie w momencie, w którym Oliwa zrobiła przejście i na zagrywkę wszedł atakujący – Mateusz Sadowski. Po świetnej i mocnej zagrywce ‘z góry’, Oliwa wyszła na prowadzenie 18-17. W dalszej części, zespół w zielonych strojach miał nawet setball (20-19), ale Złomowiec zdołał wyjść z opresji i przechylił szale na swoją korzyść (22-20).

Volley Surprise – Inter Marine Masters 1-2 (21-19; 24-26; 19-21)

Nie ukrywamy, że nie robiliśmy sobie większych nadziei na to, że mecz może okazać się jednym z najciekawszych spotkań w trzeciej lidze w obecnym sezonie. Spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia faworyta (9-3), który z czasem zaczął popełniać sporo błędów. Po jednym z nieporozumień, w którym dwóch graczy wzięło się za rozegranie, Inter Marine błyskawicznie roztrwoniło wypracowaną przewagę (9-9). Dalsza część seta to chaos, a to po jednej, a to po drugiej stronie siatki. W takich okolicznościach doszliśmy do momentu, w którym na tablicy wyników widniał remis po 19. Końcówka seta to lepszy fragment Volleya, który po kiwce Daniela Trzecińskiego i błędzie jednego z rywali – wygrali partię do 19. Środkowa odsłona to prawdziwa wojna na wyniszczenie. Choć odsłonę, podobnie jak tę pierwszą lepiej rozpoczęli ‘Mastersi’ (9-4), to z czasem dobrze grający team ze Słupska objął prowadzenie 14-12, w czym bardzo duży udział miał Jakub Klimik. Po jednym z ataków wspomnianego gracza, Volley Surprise miało piłkę meczową, której ani w tym momencie, ani przy stanie 21-20 nie udało im się wykorzystać. Jako, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić – po kilku wymianach, Inter Marine doprowadziło do wyrównania w setach (26-24). Ostatnia partia to kontynuacja ciekawego spotkania, w której do samego końca nie było wiadomo, która z drużyn wygra.  Partia ta, co było w meczu pewną normą, rozpoczęła się od prowadzenia zespołu w białych strojach (5-1). Podobnie jak w dwóch pierwszych odsłonach, jak szybko Inter Marine Masters wypracowali przewagę, tak szybko ją roztrwonili (7-7). Dalsza część seta to optyczna przewaga ‘Mastersów’, którzy nie potrafili jednak udokumentować swojej przewagi na tablicy wyników. Ilekroć im się to udawało, to grająca ‘wesołą siatkówkę’ drużyna przeciwna, doprowadzała do wyrównania (17-17). Końcówka to nieco więcej ‘zimnej krwi’ zespołu w białych strojach, która zapewniła im ósmą wygraną w sezonie Wiosna’24.

KRUK Volley – BL Volley 0-3 (16-21; 11-21; 19-21)

O ile w kruczym obozie tliła się przed meczem myśl, że może uda im się utrzymać, tak w poniedziałkowy wieczór plany te zostały wyrzucone do kosza. Porażka w stosunku 0-3 sprawia, że Kruk na cztery mecze przed końcem sezonu okupuje przedostatnie miejsce w tabeli i tylko cud mógłby sprawić, że się z tego wykaraskają. Poniedziałkowa konfrontacja rozpoczęła się bez zaskoczeń. Po punktach Wojciecha Łuczkowa oraz Tomasza Grudnia, ‘Tygrysy’ objęły prowadzenie 12-7. Dalsza część seta upłynęła dość spokojnie. Ani BL nie musiało się specjalnie silić, by prowadzenie utrzymać, ani Kruk Volley nie wyrażał chęci by oszukać przeznaczenie. Po chwili mieliśmy zatem wynik 21-16, po którym nastąpiła zmiana stron. Środkowa partia to spore problemy w przyjęciu w obozie Kruków. Po dwóch asach serwisowych Adama Czapnika, BL objął prowadzenie 9-4. Dalsza część seta to kontynuacja sporej dysproporcji pomiędzy drużynami, która zakończyła się wynikiem 21-11 dla faworyzowanych ‘Tygrysów’. Ostatni set rywalizacji to wreszcie partia, w której zaczęło się coś dziać. Po bardzo dobrym fragmencie  Kruków, zespół Jakuba Florczaka prowadził 11-6 i był naprawdę bliski wygrania seta. Po chwili, ‘Tygrysy’ się ogarnęły i po ataku Bartosza Zdunka, doprowadzili do wyrównania po 16. Choć w końcówce po dwóch atakach z rzędu Oliwiera Rymszy, BL miał jeszcze swoją szansę, to finalnie – punkt za ostatni set zasilił konta ekipy BL Volley.

EKO-HURT – Old Boys 1-2 (19-21; 14-21; 21-14)

Pamiętacie jak w jednym z pomeczowych podsumowań wspominaliśmy o sygnale odjeżdżającego pociągu w wykonaniu Mateusza Chyla? Wówczas wydawało nam się, że to właśnie ‘Hurtownicy’ zajęli miejsca w wygodnym i komfortowym wagonie prowadzącym do kolejnego mistrzostwa. Jak się okazało – chyba nam się wszystko pomieszało. Wspomniany pociąg zdaje się bowiem nabierać coraz większych prędkości i co gorsze dla Eko-Hurtu – ci zdaje się, że zostali na peronie. Poniedziałkowy wieczór miał być bowiem rehabilitacją za nieudane spotkanie z Merkurym z minionego tygodnia. Pierwszy set zdawał się iść po ich myśli. Po jednym z ataków Marcina Radziewicza, Eko-Hurt prowadził bowiem 15-12 i byli na dobrej drodze do wygranej seta. Tuż po chwili, trzy bardzo ważne punkty dla zespołu w białych strojach zdobył jednak będący w świetnej formie Sebastian Konarzewski, a to dało drużynie ‘Dziadków’ wyrównanie po 16. Ci nie zamierzali się jednak zatrzymywać i po chwili cieszyli się z bardzo cennego punktu. Ten oznaczał, że jeśli drużynie Bartłomieja Kniecia uda się wygrać drugą lub trzecią odsłonę to wskoczą do grupy mistrzowskiej. Środkowa partia układała się dla drużyny z Pruszcza Gdańskiego idealnie. W połowie seta, Old Boys prowadzili już 10-6 i warto tu zaznaczyć, że w wyniku prócz świetnej gry, pomogli Old Boysom również gracze Eko-Hurt, którzy bez Igora Ciemachowskiego wyglądają…bezradni. Dalsza część seta to w pełni zasłużone punkty teamu w białych strojach, który wygrał finalnie do 14. Ostatnia odsłona to marne, ale jednak pocieszenie dla Eko-Hurt. Po zrealizowaniu celu i awansu do grupy mistrzowskiej, Old Boysi zdawali się być już nasyceni i nie parli oni po trzeci punkt w meczu. To w połączeniu z lepszą grą Eko-Hurtu dało nam finalnie podział punktów w meczu.

Challengers – Inter Marine Masters 3-0 (21-17; 21-18; 21-16)

Hit Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Nie dość, że w meczu mierzyły się ekipy, które doskonale się znają i od wielu lat rywalizują, to na dodatek było to spotkanie pomiędzy drużynami, które w obecnej kampanii jeszcze nie przegrały. W naszym odczuciu faworytem spotkania pozostawali gracze Wojciecha Lewińskiego, którzy jak do tej pory byli niczym tornado i demolowali wszystko, co stało na ich drodze. Nieco poważniejszym wyzwaniem miało być dla nich spotkanie z Inter Marine Masters. Od początku spotkania to właśnie lider rozgrywek objął inicjatywę. Po bloku Bartłomieja Dzierzęckiego, lider rozgrywek objął prowadzenie 15-11 i po krótkiej chwili – cieszył się z pierwszego punktu w meczu. Drugi set rozpoczął się bardzo ciekawie i taki stan rzeczy – trwał do niemal samego końca. Od pierwszego gwizdka sędziego w tej partii, obie drużyny prowadziły wyrównana walkę, która zaprowadziła nas do stanu po 16. Dalsza część seta to skuteczne ataki Grzegorza Boguszewskiego czy najjaśniejszej postaci spotkania – Mariusza Kuczki (21-18), po których cieszyli się oni z drugiego punktu w meczu. Ostatnia odsłona miała pokazać to czy Challengers sięgną po dziesiąty komplet oczek w sezonie. Od niemal samego początku gracze w ‘granatowo-różowych’ barwach objęli prowadzenie 6-3. Co ciekawe, mniej więcej taka przewaga utrzymywała się do samego końca.

Zapowiedź – MATCHDAY #27

W obecnym tygodniu rozegramy tylko jeden dzień meczowy. W poniedziałkowy wieczór dojdzie do dziewięciu spotkań, w których dokończone zostaną zmagania w rundzie zasadniczej w pierwszej lidze. Prawdziwym hitem poniedziałkowej serii gier zdaje się być jednak pojedynek pomiędzy Challengers a Inter Marine Masters. Zapraszamy na zapowiedź!

APV Gdańsk – Craftvena

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Zbliżamy się powoli do końca sezonu, a co za tym idzie – do ostatecznych rozstrzygnięć w trzeciej lidze w grupie B. W naszym odczuciu, los drużyny APV jest już w zasadzie przesądzony i team Grzegorza Żyły-Stawarskiego zagra w przyszłym sezonie w nowopowstałej czwartej lidze. Nie sądzimy, że akurat w tej kwestii możemy się pomylić. Choć zespół APV gra w ostatnim czasie nieco lepiej niż jeszcze jakiś czas temu to fakty oraz matematyka nie stoją po stronie zespołu z logo Husarii w tle. W obecnej kampanii zespół APV wygrał bowiem zaledwie jedno z siedmiu spotkań i w ligowej stawce znajduje się na przedostatnim miejscu. Aktualnie do miejsca gwarantującego bezpieczne utrzymanie – APV traci już siedem oczek i aby się utrzymać – musieliby liczyć na prawdziwy cud. Zdecydowanie bliżej, choć również daleko mają gracze Craftveny, którzy na pięć meczów przed końcem sezonu tracą do bezpiecznego miejsca cztery oczka. To oznacza, że poniedziałkowe spotkanie będzie dla nich absolutnie kluczowe. W naszym odczuciu ‘Rzemieślników’ stać na to by zgarnąć komplet punktów. Uważamy bowiem, że ich forma w ostatnim czasie jest zdecydowanie lepsza, a to z kolei pozwala sądzić, że przed zespołem Bartka Zakrzewskiego pojawia się szansa, której do niedawna nie widzieliśmy. Czy Craftvena zdoła wygrać za komplet punktów i włączyć się do walki o utrzymanie?

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

Volley Surprise – Pekabex

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Choć nie ma co dopisywać punktów przed rozpoczęciem spotkania to trudno nie zwrócić uwagi, że nie wszystkie drużyny, które walczą o utrzymanie, grały już z Pekabexem. Wśród nich znajdują się Kruk Volley, Tiger Team czy właśnie Volley Surprise. To oczywiście dobra wiadomość dla graczy Macieja Siacha, którzy w poniedziałkowy wieczór zgarną najprawdopodobniej trzy punkty i wskoczą w tabeli przed Drużynę A. Poza meczem z Pekabexem, team ze Słupska rozegra jeszcze spotkania z Inter Marine Masters, BL Volley, Drużyną A czy Tiger Team. To sprawia, że ‘Słupszczanie’ wchodzą w bardzo ważny okres dla drużyny, który pokaże czy w przyszłym sezonie zobaczymy ich w trzeciej czy może jednak czwartej lidze. Jeśli mielibyśmy stawiać to mimo wszystko sądzimy, że Volley choć nie bez problemów to jednak się finalnie wykaraska i rzutem na taśmę – utrzyma w trzeciej klasie rozgrywkowej. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że obecna kampania jest dla ‘Słupszczan’ bardzo nieudana. Jeśli chodzi o ich poniedziałkowych rywali – zespół Pekabex rozegra o godzinie 19:00 swoje dziesiąte spotkanie w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Póki co, drużynie Sylwestra Króla nie udało się wygrać choćby seta i prawdę mówiąc – w poniedziałek się na to ponownie nie zanosi. Aktualnie jesteśmy ciekawi jak zespół w biało-zielonych barwach zaprezentowałby się na tle Hapag-Lloyd, który okupuje ostatnie miejsce w grupie B. Jeśli po drodze nie wydarzy się nic nieprzewidzianego to o tym, przekonamy się już na jesień. Do tego czasu, ‘biało-zieloni’ mają czas by zdobyć cenne doświadczenie.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Wolves Volley – Team Spontan

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Sytuacja Team Spontan wygląda coraz lepiej. Drużyna, którą przez niemal całą przygodę z Siatkarską Ligą Trójmiasta charakteryzowało to, że dzieliła się ona z przeciwnikami punktami, teraz jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – wygrywa wszystko za komplet punktów. Dzięki temu, do poniedziałkowego starcia Team Spontan podejdzie jako lider rozgrywek. W obecnej kampanii ‘Spontaniczni’ rozegrali dziesięć spotkań, w których aż dziewięciokrotnie sięgali po zwycięstwo. Jednym z nich był tryumf z drużyną Wolves Volley, choć akurat wspomnianego spotkania ‘Spontaniczni’ nie mogą zaliczyć do przesadnie udanych. Wiadomym jest to, że chcąc wygrać Grupę B w trzeciej lidze, trzeba wygrywać niemal wszystko za komplet punktów. W meczu, do którego doszło niemal równy miesiąc temu – 28 marca, Team Spontan wygrał w stosunku 2-1. Jak będzie tym razem? Jeśli chodzi o zespół ‘Wilków’ to team Mikołaja Stempina może czuć pewien niedosyt. Z jednej strony są oni ekipą, która sprawia ogromne kłopoty faworyzowanym rywalom jak Fux Pępowo czy właśnie Team Spontan. Z drugiej zaś strony, to co różni ich od ekip walczących o awans to fakt, że mając naprzeciwko rywala, z którymi mają ‘obowiązek’ wygrać – w ich szeregach panuje wówczas totalne rozprężenie, które sprawia, że ostatecznie mecz kończy się podziałem punktów. Tych jak wiadomo – w ostatecznym rozrachunku może brakować. Jeśli chodzi o mecz ze Spontantem to jest niemal oczywiste, że jeśli ‘Wilki’ przegrają mecz, to mocarne plany będą musieli odłożyć co najmniej o jeden sezon. Czy ‘Wataha’ zdoła nas jeszcze zaskoczyć? Jest to dość mało prawdopodobne. W naszym odczuciu Spontan zainkasuje dziesiątą wygraną w sezonie.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

Złomowiec Gdańsk – Oliwa Team

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Po bardzo dobrym, aczkolwiek przegranym meczu Oliwy z Hydrą Volleyball Team wydawało się, że team Dawida Karpińskiego złapał wreszcie wiatr w żagle i kwestią czasu jest kiedy zaczną wygrywać. Przełamanie miało przyjść już niebawem. W kolejnym meczu Oliwa mierzyła się bowiem z Flotą Active Team 2, czyli sąsiadem w tabeli i drużyną o podobnym potencjale sportowym. Ostatecznie choć wiele osób wskazywało na to, że Oliwa wygra pierwsze spotkanie w lidze to skończyło się na dotkliwej porażce w stosunku 0-3. Wydaje nam się, że wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego we wspomnianym meczu zgasła również nadzieja drużyny z ‘serca Gdańska’ na to, że zdołają oni odmienić swój los. Jeśli spojrzymy na pozostały terminarz Oliwy to dostrzeżemy, że ‘Zieloni’ poza meczem ze Złomowcem, zmierzą się również z Dream Volley, Szach-Matem, TGD oraz Maritexem. W naszym odczuciu spośród pozostałych pięciu spotkań aż w trzech przypadkach to rywal będzie zdecydowanym faworytem. Jednym z tego typu przypadków jest poniedziałkowe starcie Oliwy ze Złomowcem. Dla zespołu Witolda Klimasa, starcie z Oliwą będzie dziesiątym meczem w obecnym sezonie. To, co charakteryzuje ‘Miedziowych’ to to, że są oni drużyną ze środka ligowej tabeli. Z jednej strony są zbyt słabi by włączyć się do walki o medale. Z drugiej zaś są znacznie mocniejsi niż ekipy z dolnej partii tabeli. Mając to na uwadze, stawiamy na to, że Złomowiec zgarnie komplet oczek. To oczywiście fatalna informacja dla Oliwy.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Volley Surprise – Inter Marine Masters

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Szerzej o aktualnej sytuacji Volley Surprise w ligowej tabeli, napisaliśmy przy okazji zapowiedzi ich meczu z Pekabexem. Jesteśmy niemal przekonani, że do spotkania z Inter Marine Masters, team Macieja Siacha podejdzie bogatszy o trzy oczka. To zdaje się być ich obowiązkiem. Uważamy, że zdecydowanie trudniejszym zadaniem będzie dla ‘Słupszczan’ punkt w konfrontacji z Inter Marine Masters. Z drugiej strony – Volley znajduje się aktualnie w takiej sytuacji, że nie może pozwolić sobie na porażki w stosunku 0-3. W naszym odczuciu na miesiąc do zakończenia sezonu o utrzymanie w trzeciej lidze walczy siedem ekip. Poza Pekabexem, który umówmy się – nie ma szans na utrzymanie, mamy Kruk Volley, Chilli Amigos, DNV, Tiger Team czy Drużynę A. W naszym odczuciu, biorąc pod uwagę formę wraz z Pekabexem do czwartej ligi powędrują również Kruki, Chilli oraz DNV. To oznacza, że zostaje jedno miejsce i trzy ekipy spośród, których – każda ma argumenty by się utrzymać. Volley, Tiger czy jednak Drużyna A? Tak jak wspomnieliśmy – bardzo dużo zależy od wyniku z ‘Mastersami’. Przypomnijmy, że zarówno Tiger, jak i Drużyna A zdobyła w konfrontacji z Inter Marine po punkcie. Czy w przypadku Volley Surprise będzie podobnie? Stawiamy, że team w białych strojach będzie tak mocno sfokusowany na meczu z Challengersami, że z Volley Surprise zgubią jedno oczko.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

Chilli Amigos – Bayer Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Atmosfera, która nie jest nawet namiastką tego co kiedyś. Słabe wyniki czy wreszcie problemy kadrowe. Rzecz jasna problemów, które trapią aktualnie zespół w czerwonych strojach jest znacznie więcej i nie sposób opisać ich wszystkich. Kumulując jednak problemy do kupy wychodzi na to, że Chilli Amigos są już jedną nogą w czwartej klasie rozgrywkowej. Przed ‘Papryczkami’ jedna z ostatnich szans na odmienienie swojego losu. Wracając do problemów kadrowych – do zespołu ‘Papryczek’ dołączyli w ostatnim czasie Rafał Redzimski, Sebastian Kostrzewa czy Filip Kosewski. Kto wie, może wspominane trio zdoła sprawić, że ‘mental’ Amigos odbije się od dna? Z drugiej strony owszem, możemy się mylić, ale wydaje nam się, że na parkiecie w szeregach Chilli zobaczymy raczej trzech nowych zawodników, a nie czarodziejów. Precyzując – bardzo wątpimy w to, że Chilli zdoła ugrać punkty. Czy to w starym, czy nieco odświeżonym składzie? Sądzimy, że w poniedziałkowy wieczór Bayer Gdańsk zgarnie komplet punktów i w bardzo dobrych nastrojach rozjadą się na majówkę. Dla teamu Damiana Harcia poniedziałkowe starcie będzie dziewiątym meczem w sezonie Wiosna’24. Aktualnie, team ‘Aptekarzy’ walczy o piąte miejsce w ligowej tabeli, które zdaje się być realne. Aby jednak o nim myśleć, zespół w zielono-granatowych barwach musi w poniedziałkowy wieczór sięgnąć po komplet oczek.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 0-3

EKO-HURT – Old Boys

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Do rozegrania w rundzie zasadniczej w pierwszej lidze zostało tylko jedno spotkanie. Mowa tu rzecz jasna o meczu, w którym Eko-Hurt zmierzy się z ekipą Old Boys. Do połowy minionego tygodnia humory obu drużyn były zdecydowanie lepsze. Jeśli chodzi o ‘Hurtowników’ to sytuacja ta wynikała z faktu, że Eko-Hurt był ówczesnym liderem pierwszej ligi i głównym kandydatem do mistrzowskiego tytułu. Według dość powszechnej opinii, gdyby Eko-Hurt wygrał ubiegłotygodniowe starcie to byłby już o włos od trzeciego w historii, a drugiego mistrzostwa z rzędu. Jak możecie się domyślać – plan ten ‘spalił na panewce’, bowiem Eko-Hurt przegrał arcyważne spotkanie z Merkurym, a na dodatek we wspomnianym meczu nie zdobył ani jednego punktu. To z kolei sprawia, że walka o mistrzostwo ponownie nabrała rumieńców. Oczywiście Eko-Hurt nadal pozostaje jednym z dwóch głównych faworytów do złota. W poniedziałkowy wieczór, zespół Konrada Gawrewicza stanie przed szansą na odzyskanie żółtej koszulki lidera. Aby tak się stało, aktualny Mistrz SL3 musi wygrać z beniaminkiem rozgrywek za komplet punktów. Taki scenariusz oznaczałby koniec marzeń Old Boys o grupie mistrzowskiej. Ba, komfortowa zdawałoby się sytuacja ‘Dziadków’ się w minionym tygodniu skomplikowała. Stało się tak po zwycięstwie Bossmana z CTO Volley, po której ci pierwsi mają aktualnie o jeden punkt w tabeli więcej i lepszy stosunek ‘małych punktów’. To oznacza, że jeśli team z Pruszcza Gdańskiego chce znaleźć się wśród pięciu najlepszych ekip to musi zagrać bardzo dobre spotkanie. W obecnym sezonie team Bartłomieja Kniecia udowodnił, że są w stanie zagrać świetne zawody. Czy podobnie będzie i tym razem?

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

Challengers – Inter Marine Masters

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Po dwóch pełnych miesiącach ligowych zmagań, wkraczamy w fazę sezonu, po której stanie się jasne, która z drużyn uzyska bezpośredni awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Choć w momencie pisania zapowiedzi nie znamy wyniku spotkania pomiędzy Inter Marine Masters a Volley Surprise, to z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy napisać, że o godzinie 21:00 zmierzą się dwie trzecioligowe drużyny, które nie zaznały do tej pory goryczy porażki. Póki co, lepiej wiodło się Challengersom, którzy są absolutną rewelacją obecnego sezonu i nie mówimy tu bynajmniej wyłącznie o trzeciej lidze. Team Wojtka Lewińskiego jest bowiem jedyną drużyną spośród 46 ekip w ligowej stawce, która jak do tej pory nie przegrała ani jednego seta. Bilans? 9 spotkań, w których Challengresi sięgnęli po 27 oczek. Imponujące. Czy po poniedziałkowym wieczorze, punktów będzie już 30? Choć w naszym odczuciu zespół w ‘niebiesko-różowych’ barwach jest faworytem spotkania to jednak wydaje się, że ‘Mastersi’ będą pierwszą drużyną, która w konfrontacji z liderem rozgrywek ugra seta. Samo spotkanie poza aspektami sportowymi zdaje się być ciekawe również ze względu na fakt, że na przestrzeni wielu lat drogi poszczególnych graczy obu drużyn bardzo często się przecinały. Niejednokrotnie gracze obu ekip rywalizowały ramię w ramię albo w zupełnie innych konfiguracjach w różnych ligach czy turniejach. To z kolei sprawia, że oba teamy wiedzą o sobie niemal wszystko. Która z drużyn wykorzysta to w lepszy sposób? O tym przekonamy się niebawem!

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

KRUK Volley – BL Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Po ostatnim tygodniu rozgrywek liczba drużyn, która jak do tej pory nie zanotowała ani jednego zwycięstwa skurczyła się do czterech ekip. Mowa tu rzecz jasna o całej ligowej stawce, która liczy 46 drużyn. Grono drużyn bez zwycięstwa skurczyło się dzięki ‘Krukom’, które ograły Chilli Amigos i zainkasowały dwa oczka. Mimo zwycięstwa, Kruk Volley plasuje się aktualnie na przedostatnim miejscu w ligowej tabeli i za ich plecami znajduje się tylko Pekabex. To oznacza z kolei, że przed drużyną w zielono-niebieskich barwach, pięć spotkań, w których mogą oni powalczyć o utrzymanie w trzeciej lidze. Należy zauważyć, że choć jest to plan możliwy do zrealizowania to jednak będzie to niezwykle wymagające zadanie. Nie ma się co oszukiwać – Kruk nie będzie faworytem spotkania z ‘Tygrysami’. Dla drużyny Wojciecha Strychalskiego, mecz przeciwko przedostatniej drużynie w ligowej stawce będzie meczem numer 9. Choć BL Volley nie mają już praktycznie szans na podium rozgrywek, to w pięciu ostatnich spotkaniach sezonu ‘Tygrysy’ mogą powalczyć o to by zająć co najmniej tak dobre miejsce jak w sezonie Jesień’23. Przypomnijmy, że wówczas skończyło się na szóstej lokacie. Jeśli drużynie BL Volley udałoby się powtórzyć ten wynik, to biorąc pod uwagę to ile w trzeciej lidze mamy w obecnej edycji jakości – można byłoby to uznać za bardzo dobry wynik. Do zakończenia sezonu, BL Volley ma do rozegrania mecze z Bayerem, Chilli, Volley Surprise, Inter Marine Masters oraz właśnie z Krukami. W naszym odczuciu, w czterech z pięciu spotkań BL będzie faworytem, a to oznacza, że powinno być dobrze.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

MATCHDAY #26

Za nami ostatni dzień meczowy w ósmym tygodniu rozgrywek. W meczu na szczycie drugiej ligi Szach-Mat okazał się mocniejszy od 22 BLT Malbork. Jeśli chodzi o pierwszą ligę to bardzo ważny krok w kierunku grupy mistrzowskiej wykonała ekipa Bossmana. Zapraszamy na podsumowanie!

ACTIVNI Gdańsk – BES Boys BLUM 0-3 (21-23; 17-21; 14-21)

Z pewnością nie tak wyobrażali sobie obecny tydzień rozgrywek ACTIVNI Gdańsk. Niestety dla teamu Artura Kurkowskiego, ale dwa mecze z obecnego tygodnia pokazały, że przed ACTIVNYMI jeszcze długa droga by doskoczyć do poziomu najlepszych drużyn z obecnego sezonu. Prawda wygląda bowiem tak:

ACTIVNI – Challengers – w łeb (0-3)

ACTIVNI – BES Boys BLUM – w łeb (0-3).

Ok, można tłumaczyć, że w kilku ostatnich spotkaniach sezonu, ACTIVNI ani razu nie wystąpili w tym samym składzie. Owszem, nie ma tam aktualnie stabilizacji, ale prawda jest taka, że z podobnymi wyzwaniami mierzy się kilkanaście lub kilkadziesiąt drużyn w lidze, z czwartkowymi rywalami ACTIVNYCH na czele. Sam mecz? Team Artura Kurkowskiego miał realną szansę postawić się faworyzowanym rywalom tylko w pierwszej odsłonie, która rozpoczęła się od potężnych problemów w przyjęciu zagrywki przez drużynę BES Boys BLUM. Kiedy team Artura Kurkowskiego prowadził 15-8, chyba wszyscy uczestnicy meczu oraz osoby oglądające transmisje uznały, że BBB stracą za chwilę drugi punkt w sezonie. Druga część seta to jednak fragment, w którym ACTIVNI siedli na dupach i nie byli w stanie zrobić przejścia. To z kolei sprawiało, że BES Boys BLUM rosło z każdą kolejną piłką i finalnie, po kilku blokach w końcówce ‘Chłopcy’ wygrali seta do 21. Druga odsłona to ponowne lepsze otwarcie ACTIVNYCH, którzy z czasem zostali rozpracowani przez BBB (21-17). Ostatnia odsłona to partia bez historii i pewna wygrana zespołu w szarych trykotach (21-14).

Szach-Mat – MiszMasz 3-0 (21-19; 21-11; 21-16)

Czwartkowy wieczór zdawał się być tym, o którym zwykło się mówić ‘być albo nie być’. No więc Szach-Mat zadecydował, że mając taki wybór woli jednak być w gronie drużyn walczących o awans do elity. Pierwszym rywalem ‘Szachistów’ była ekipa MiszMaszu, która broni się aktualnie przed spadkiem do trzeciej ligi. Zestawienie ze sobą tych dwóch konkretnych drużyn sprawiło, że przed meczem uznaliśmy, że Szach-Mat zgarnie pełną pulę. Największe problemy ze sforsowaniem zasieków rywali, Szach-Mat miał w premierowej odsłonie, która przez bardzo długi moment nie wskazywała na to, która z drużyn ją wygra. Choć Szach-Mat lepiej rozpoczął (7-3), to z czasem gra obu drużyn się wyrównała i po skutecznym bloku Przemysława Malujdy na tablicy wyników mieliśmy remis po 14. Pod koniec seta i skutecznym ataku Mateusza Berbeki, Miszmasz był o dwa małe kroki w kierunku sprawienia dużej niespodzianki. Choć gracze Michała Grymuzy prowadzili 19-18, to w końcówce popełnili dwa błędy i finalnie pierwszy set powędrował do ‘Szachistów’. Środkowa odsłona to jednostronne widowisko, w którym gracze MiszMaszu ograniczyli się do roli statystów. Była to partia, w której MiszMasz nie wyglądał zbyt dobrze, ani w przyjęciu, ani obronie, a co za tym idzie w żadnym elemencie. Wynik? 21-11 i zmiana stron. Ostatni ‘rozdział’ rywalizacji nie przyniósł nowych okoliczności, o których w SL3 mówiłoby się miesiącami. Faworyzowana ekipa zrobiła to, co do nich należało (21-16) i po chwili przygotowywali się już do hitowego starcia z 22 BLT Malbork.

22 BLT Malbork – Dream Volley 3-0 (21-17; 21-17; 21-17)

Cudu nie było. Nie było również niespodzianki, którą w naszym odczuciu byłby chociaż punkt ‘Marzycieli’. Nie ma się co oszukiwać. Aktualna forma Dream Volley sprawia, że w zestawieniu z zespołem z Malborka, na team Mateusza Dobrzyńskiego nie stawiał nikt o zdrowych zmysłach. Już od pierwszego gwizdka sędziego, ‘Lotnicy’ przejęli inicjatywę i po kilku punktach nowego zawodnika w obozie 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego – Doriana Walentynowicza, objęli oni prowadzenie 15-9. W dalszej części seta, głównie za sprawą świetnej zagrywki Wojciecha Paszylka, Dream zniwelował stratę do trzech oczek (16-13), ale wobec kolejnej fali uderzeniowej z Malborka byli już bezsilni (21-17). Środkowa odsłona zaczęła się dla Dream Volley dość obiecująco. Po skutecznych atakach Dariusza Tomaszewskiego oraz wspomnianego wcześniej Wojtka Paszylka – ‘Marzyciele’ prowadzili 9-7. Zespół ‘Lotników’ odzyskał prowadzenie mniej więcej w połowie seta, przy zagrywce Damiana Urbanowicza (13-9). Dalsza część seta upłynęła pod kątem dalszego uprzykrzania życia rywalom dobrą zagrą i finalnie, 22 BLT wygrali partię do 17. Nie inaczej było również w trzeciej odsłonie, która była bardzo podobna do tego, co oglądaliśmy w środkowej partii. Wyrównana walka, która zmieniła się na korzyść ‘Przyjezdnych’ tuż po zagrywce Damiana Urbanowicza (13-11). Kiedy było 16-12 dla graczy z Malborka, uznaliśmy, że to początek końca spotkania. Po chwili próby odwrócenia wyniku podjął jeszcze kapitan Dream – Mateusz Dobrzyński, który zdobył dla swojego teamu trzy punkty z rzędu. Niestety dla ‘Marzycieli’ – dalsza część upłynęła pod dyktando ich rywali (21-17).

CTO Volley – Bossman Team 1-2 (21-18; 13-21; 15-21)

‘Bęben maszyny losującej jest pusty, następuje zwolnienie blokady i rozpoczynamy losowanie’. Słowa słynnego Pana Lotto jak nic oddają to, co wyprawia się w ostatnim czasie w Bossmanie. Wygląda to mniej więcej tak, że w momencie, kiedy uznajemy, że jako beniaminek mogą mieć problem – wygrywają i grają świetnie. Kiedy widzimy, że grają świetnie? Myślimy, że kolejne mecze również takie będą, co oczywiście po chwili jest weryfikowane. Kiedy grają najgorsze spotkania w sezonie? Ponownie uznajemy, że Bossman nie jest taki mocny jak mogło się kiedyś wydawać. I co? I znowu następuje zwrot akcji, który sprawia, że team Kuby Kłobuckiego ogrywa CTO Volley i robi bardzo duży krok w kierunku zapewnienia sobie grupy mistrzowskiej. Na ostateczne rozstrzygnięcia trzeba poczekać co prawda do poniedziałkowego wieczoru, ale w naszym odczuciu, Bossman jest już naprawdę bliski realizacji celu. Aby na samym finiszu wypaść z czołowej piątki – Old Boysi muszą wygrać z Eko-Hurtem, co umówmy się – będzie turbo trudne. Jeden punkt nie wystarczy, bo to Bossman ma lepszy stosunek małych punktów. Oj, lubią chłopaki w emocje i zwroty akcji. A ich czwartkowi przeciwnicy? Cóż – nie sposób nie wspomnieć ponownie o tym, że przed rozpoczęciem sezonu CTO zdawał się być jednym z głównych pretendentów do tytułu. Ok – w czwartek, ‘Pomarańczowi’ zapewnili sobie czołową piątkę i jest to wynik lepszy niż w poprzednim sezonie. Nos podpowiada nam jednak, że plan na obecną kampanie był jednak inny.

Szach-Mat – 22 BLT Malbork 2-1 (21-17; 21-19; 17-21)

Do bezpośredniego starcia na szczycie drugiej ligi obie drużyny przystąpiły w doskonałych nastrojach. Te wynikały z faktu, że chwilę wcześniej obie ekipy zainkasowały komplet punktów. Szach-Mat rozprawił się z MiszMaszem, natomiast 22 BLT z Dream Volley. Jeśli chodzi o bezpośredni pojedynek, do którego doszło o 21:30 to już w zapowiedziach wskazywaliśmy na to, że w naszych oczach faworytem pozostają gracze Szach-Matu, którzy w ostatnim czasie zdawali się być w lepszej formie. Mimo to, to gracze Szymona Szymkowiaka lepiej weszli w mecz. Po uruchomieniu dobrze funkcjonującego środka, zespół w niebieskich strojach objął prowadzenie 7-5. Niestety dla nich – z czasem uwypuklił się w ich szeregach problem na skrzydłach, gdzie niejednokrotnie gracze w niebieskich barwach atakowali albo w out albo w siatkę. Błędy rywali zostały wykorzystane przez ‘Szachistów’, którzy po ataku Dawida Kołodzieja objęli prowadzenie 16-13 i po chwili wygrali pierwszego seta do 17. Środkowa odsłona rozpoczęła się od przewagi Szach-Matu na siatce. Gracze w czarnych koszulkach dość często wyblokowywali rywali, po czym wyprowadzali skuteczne kontry, po których objęli prowadzenie 12-8. Mimo, że z czasem prowadzili już 18-14, to w końcówce ‘Lotnicy’ zniwelowali stratę do jednego oczka (20-19). Ostatnie słowo w secie należało jednak do ‘Szachistów’, którzy po ataku ‘Kołka’ cieszyli się z wygranej meczu (21-19). Ostatni set rywalizacji to zwrot akcji. Po stronie BLT uaktywniły się wreszcie skrzydła, które w trzeciej partii były mocną stroną teamu z Malborka. Jeśli chodzi o Szach-Mat, to team w czarnych strojach zaczął popełniać w tej odsłonie sporo błędów i zbierając to wszystko do kupy, dało nam to wygraną BLT do 17. Po podziale punktów, obie drużyny zrównały się dorobkiem w ligowej tabeli i wciąż mają szansę na awans do elity.

Craftvena – Kraken 1-2 (19-21; 16-21; 21-13)

Czwartkowe spotkanie było drugim bezpośrednim meczem pomiędzy drużynami w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Po raz pierwszy, zespoły spotkały się nieco ponad miesiąc temu. Wówczas Kraken nie miał większych problemów z tym by wygrać za komplet punktów. Prawdę mówiąc, wobec rosnącej formy drużyny Jurija Charczuka oraz niezbyt ciekawej Craftveny wygrana za komplet oczek zdawała się być ‘pewniaczkiem’. Już chwilę po pierwszym gwizdku sędziego przekonaliśmy się, że Craftvena nie zamierza oddawać punktów bez walki. Pierwszy set to nieco szarpana gra obu drużyn. Lepiej w boiskowym ‘chaosie’ radzili sobie gracze zza wschodniej granicy, którzy po bloku oraz skutecznej zagrywce Dmytro Hurtovyia, objęli prowadzenie 14-11. Nieustępliwa Craftvena doprowadziła jednak z czasem do wyrównania po 17, a w końcówce byli nawet bliżsi zdobycia punkt niż faworyzowany rywal (19-18). Mimo dobrej szansy, ostatnie słowo w secie należało do ‘Bestii’, która wygrała partię do 19. Środkowa odsłona to najmniej ciekawy fragment meczu. Kraken dość szybko wrzucił wysokie obroty i wykorzystując nerwy w obozie rywali objął prowadzenie 10-5. Mimo wysokiego prowadzenia, Kraken raz jeszcze postanowił ‘pchać się w gips’. Po kilku błędach w środkowej fazie seta oraz przy akompaniamencie okrzyków Jędrzeja Szadejko, Kraken stracił prowadzenie i na tablicy wyników pozostała skromna zaliczka (16-15). Końcowa faza seta to jednak fragment, w którym Kraken się przebudził i finalnie wygrał do 16. Dwa pierwsze sety pokazały jednak, że ‘Rzemieślnicy’ swoją postawą zasłużyli na jeden punkt w meczu. Trzecia odsłona rozpoczęła się lepiej dla faworyzowanej ‘Bestii’ (9-7), jednak po zagrywce ‘Markusa’ Craftvena doprowadziła do wyrównania po 10. Druga część seta to świetna postawa zespołu ‘Rzemieślników’, którzy udowodnili, że potrafią grać w siatkówkę, a ich aktualna pozycja w tabeli to wypadkowa gorszego okresu (21-13).