Zapowiedź – MATCHDAY #14

Przed nami ostatni dzień meczowy najintensywniejszego tygodnia w historii rozgrywek. W czwartkowy wieczór dojdzie do sześciu pojedynków, w których bardzo ciekawie zapowiadają się dwa mecze o godzinie 19:30. W pierwszym Flota podejmie Old Boys, a w drugim dojdzie do ‘derbów’ pomiędzy Aqua Volley a BVT Gdańsk. Zapraszamy na zapowiedź!

SiiPower – Sharks

Godz.: 19:30, boisko nr: 1

W czwartkowy wieczór, SiiPower rozegra swój piąty mecz w Inter Marine SL3. Rywalem ‘Niebieskich’ będzie ekipa Sharks, która rozegra dziś dwa spotkania. Poza meczem z drużyną z gdańskiego Przymorza, team Pablo Kudinova zmierzy się z Siatkersami. O ile w tym drugim przypadku kwestia wskazania faworyta jest dyskusyjna, tak w meczu z Sii, sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Wyraźnym faworytem meczu będzie team zza naszej wschodniej granicy. Jak do tej pory, gracze Sii mierzyli się z Aqua Volley, Craftveną, BVT Gdańsk oraz dwa dni temu – z VB Sulmin. Każdy z wspomnianych pojedynków kończył się dla ‘Niebieskich’ tak samo i jak do tej pory team Fabiana Ehrlicha nie zdołał zdobyć choćby punktu. Pod tym kątem są oni ostatnią drużyną w czwartej lidze i jedną z dwóch w całej 52 drużynowej stawce. Choć w kilku przypadkach było blisko, to na premierowy punkt Sii musi jeszcze poczekać. Czy nastąpi to w czwartkowy wieczór? Cóż – będzie o to bardzo trudno. ‘Sharksi’ będą chcieli zrobić wszystko by podreperować swoją sytuację w ligowej tabeli. Przed rozpoczęciem sezonu wydawało się, że będą oni jednym z faworytów do awansu. Początek sezonu sprawił, że w oczach społeczności SL3 wszystko się zmieniło. Choć znad tafli wody wyłaniała się płetwa grzbietowa to podpływając bliżej okazało się, że to żadne ‘Rekiny’, a pocieszne ‘Delfiny’. W czwartkowy wieczór Sharksi mają okazję zmienić ten wizerunek. Aby tak się jednak stało – potrzebują dwóch przekonujących zwycięstw.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 0-3

Aqua Volley – BVT Gdańsk

Godz.: 19:30, boisko nr: 2

Aqua Volley wciąż płynie z nurtem i ma najlepszy PR u Redakcji od czasu dołączenia do Inter Marine SL3. Początek sezonu w wykonaniu drużyny Mateusza Drężka to cztery spotkania, w których Aqua wygrała wszystkie spotkania i z dziesięcioma punktami na koncie, plasują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli. Już dziś mają jednak szanse by czarne koszulki zamienić na te żółte – które są zarezerwowane dla lidera ligi. Aby tak się jednak stało, Aqua musi wygrać dziś za komplet punktów. Co ciekawe – szansa na wskoczenie na fotel lidera zbiega się w czasie z meczem dla nich szczególnym. Rywalem drużyny będzie bowiem BVT Gdańsk i jeśli ktoś nie wie skąd wynika owa wyjątkowość – spieszymy z wytłumaczeniem. Aktualnie bardzo duża część teamu Mateusza Drężka to gracze, których drużyną macierzystą jest właśnie ekipa ‘Bobrów’. Z czasem w zespole Grzegorza Żyły-Stawarskiego nastąpił rozłam, na mocy którego – Aqua Volley zgłosiła się do ligi jako nowy twór. Jak do tej pory obie drużyny spotkały się w bezpośrednim pojedynku tylko raz. Do wspomnianego meczu doszło 30 września 2024 r. i mecz zakończył się szczęśliwym podziałem punktów dla Aqua. Osoby, które pamiętają tamten mecz mają pewność – choć faworyt dzisiejszego meczu jest zdecydowany to na nudę raczej narzekać nie powinniśmy.  

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

Flota Active Team – Old Boys

Godz.: 19:30, boisko nr: 3

Po wczorajszym spotkaniu ulgę, która towarzyszy drużynie Floty można porównać do tej, którą czuje rodzic, który odnalazł zagubione chwilę wcześniej dziecko w tłumie. Na ‘Flociarzy’ wylała się w ostatnim czasie fala krytyki. Szczególnie mocno team Karoliny Kirszensztein mógł to odczuć po meczu ze Speednetem 2, w którym poza aspektami sportowymi, uwypukliły się mankamenty związane z szerokorozumianą organizacją drużyny. Mecz z Hydrą w sposób oczywisty poprawił nastroje i sytuację w ligowej tabeli. Nie jest rzecz jasna tak, że po jednym meczu, sytuacja Floty jest komfortowa. Trudno aby było inaczej jak team ma zaledwie pięć punktów po czterech pierwszych spotkaniach w sezonie. Nieco lepiej prezentują się w obecnej kampanii gracze Old Boys, którzy przy tej samej liczbie rozegranych spotkań, mają o dwa punkty więcej. Na dorobek 7 oczek złożyły się zwycięstwa ze Stalestem oraz Krakenem oraz dość niespodziewane porażki ze Złomowcem i Fuxem Pępowo. Jak będzie dzisiaj? Stawiamy na wyrównane spotkanie, ale nieco więcej szans na tryumf dajemy Flocie. Jak do tej pory obie drużyny mierzyły się w Inter Marine tylko raz –  w sezonie Wiosna’24. Wówczas za komplet punktów wygrali ‘Dziadki’, ale był to ich zdecydowanie najlepszy sezon w rozgrywkach. Aktualnie forma już nie ta, a co za tym idzie – wynik też będzie najprawdopodobniej inny.  

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

Sharks – Siatkersi

Godz.: 20:30, boisko nr: 1

Po rewelacyjnym początku sezonu, Siatkersi złapali zadyszkę. Dwa ostatnie spotkania drużyny Macieja Tarulewicza kończyły się ich porażkami w stosunku 1-2. Mowa tu o meczach z Aqua Volley oraz VB Sulmin co samo w sobie jest już pewnym usprawiedliwieniem. Obie z wymienionych drużyn sprawują się w obecnej kampanii wyśmienicie i sumarycznie wygrały aż osiem z dziewięciu punktów. Wracając do Siatkersów – obecny bilans drużyny w jasnych strojach to dwa zwycięstwa w czterech spotkaniach co daje miejsce w środku ligowej stawki. Warto podkreślić tu jednak fakt, że spośród wszystkich 14 drużyn w czwartej lidze – Siatkersi mieli jeden z najtrudniejszych terminarzy. Sądzimy, że w dalszej części sezonu, zaczną punktować jeszcze lepiej i już dziś pokusimy się o tezę, że obecny sezon będzie wyraźnie lepszy od edycji Jesień’24, w której Siatkersi zdobyli łącznie dziewięć punktów w trzynastu spotkaniach. Taki dorobek, Siatkersi mogą mieć już po spotkaniu z ‘Rekinami’. Aby tak się jednak stało, musieliby wygrać za komplet punktów o co nie będzie z pewnością łatwo. Jeśli Sharksi chcą włączyć się do walki o podium rozgrywek to powinni dziś wygrać. Tak jak informowaliśmy przy okazji zapowiedzi ich meczu z SiiPower – margines błędu skurczył się już po kilku spotkaniach. Dodatkową ciekawostką dotyczącą spotkania  jest to, że w ostatnim czasie, gracze obu drużyn nie szczędzili sobie wzajemnego wbijania szpileczek. Czy podobnie będzie dziś wieczorem? Przekonamy się już za kilka godzin.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

Hydra Volleyball Team – Staltest Pomorze

Godz.: 20:30, boisko nr: 2

Na Hydrę Volleyball Team wylała się w ostatnim czasie niespotykana dotąd fala krytyki. Czy mamy wobec tego wyrzuty sumienia? Cóż – nie. Uważamy, że jesteśmy w tym wszystkim sprawiedliwi, bo problem nie dotyczył tylko wczorajszego meczu z Flotą, a okresu ostatnich dziewięciu spotkań. Choć aktualnie ‘Bestia’ ma problemy kadrowe to na logikę – czy miała je również 5 meczów temu? No chyba raczej nie. Z drugiej strony team z takim potencjałem musi się wreszcie przełamać i nos podpowiada nam, że będzie to właśnie dzisiaj. Żebyśmy się dobrze zrozumieli – Hydrę krytykujemy zdecydowanie bardziej niż Staltest, w którym wyniki nie są przecież lepsze. Skąd ta różnica? Ano stąd, że z całym szacunkiem, ale po Stalteście zbyt dużo w tym sezonie się nie spodziewaliśmy. Tu aż tak drastycznie nie rozjeżdżają nam się oczekiwania vs rzeczywistość. Prawdę mówiąc jest podobnie jak powinno to wyglądać. Team Arka Kozłowskiego rywalizował w obecnej kampanii z Challengersami, Old Boysami oraz Inter Marine Masters. Dwie porażki w trzech wspomnianych meczach nie są zbyt dobrym wynikiem i jeśli ex-pierwszoligowiec miał przesadnie ambitne plany na obecny sezon, to musi je czym prędzej przedefiniować. Czy dajemy sobie uciąć rękę, że Staltestowi uda się utrzymać? Cóż – konkurencja zdaje się być w tym sezonie piekielnie mocna. Trzeba szukać punktów z faworytami. Również dzisiaj.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

Flota TGD Team – Team Spontan

Godz.: 20:30, boisko nr: 3

Trzecioligowa przygoda obu drużyn miała wyglądać zupełnie inaczej. Co ciekawe – obie drużyny mieliśmy zestawić ze sobą znacznie później. Wcześniej uznaliśmy bowiem, że mają one szansę na to by powalczyć o podium, a bezpośrednie spotkanie drużyn walczących o wysokie cele – zostawiamy zazwyczaj na końcówkę sezonu. Układając terminarz w miniony poniedziałek mieliśmy chyba jednak nosa, bo ani Flota TGD, ani tym bardziej Spontan nie mogą zaliczyć początku sezonu do udanego. Jeśli chodzi o graczy Karoliny Kirszensztein to rozegrali oni trzy spotkania i tylko raz zdołali wygrać (z Kraken Team). W dwóch kolejnych meczach, Flota TGD musiała uznać wyższość Portu Gdańsk oraz Dream Volley i nie owijając w bawełnę – we wspomnianych spotkaniach zaprezentowali się zwyczajnie słabo. Jeśli ich gra nie ulegnie szybkiej poprawie to zamiast myśleć o awansie, Flota zostanie wchłonięta w trzecioligowe bagienko i szybko się z niego nie wykaraska. Jeśli chodzi o Team Spontan – to tu dopiero mamy kłopociki. Choć w zapowiedziach czy magazynie twierdziliśmy, że będzie to przełomowy dla Spontana sezon to rzeczywistość dość brutalnie zweryfikowała te predykcje. Choć Spontan był absolutnym faworytem dwóch pierwszych spotkań to na sześć możliwych punktów zgarnęli tylko jeden. Podsumowując – drużyna, która przegra czwartkowe spotkanie może czuć się jak dzieciak, który tuż po zakończeniu roku szkolnego łamie rękę. Podczas gdy zabawa i fun się dla innych zaczyna, on musi siedzieć z gipsem w domu. Mamy na myśli to, że choć mamy jeszcze marzec to dla przegranych może to być koniec marzeń o powrocie do drugiej ligi.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

MATCHDAY #13

Za nami środowa seria gier, w której z kapitalnej strony pokazała się ekipa Szach-Mat, która pokonała dwie niepokonane jak dotąd drużyny w pierwszej lidze. Na zapleczu elity pogłębia się kryzys Hydry Volleyball Team, która przegrała spotkanie z Flotą Active Team w stosunku 0-3. Zapraszamy na podsumowanie!

Bayer Gdańsk – Wolves Volley 3-0 (21-15; 21-13; 21-17)

Środowy wieczór w Inter Marine SL3 był testem długości…możliwości dominacji na parkiecie. Pisząc bardziej precyzyjnie – drużyny, które od początku sezonu sprawują się kapitalnie (Bayer oraz Maritex) rywalizowały z tym samym rywalem. O ile ci drudzy mieli w spotkaniu pewne problemy i finalnie zgubili jeden punkt, tak Bayer Gdańsk? Ach – co oni aktualnie grają. ABSOLUTNY PRIME w historii swoich występów w SL3. Już nie tęsknimy za tym Bayerem z pierwszych sezonów, w którym zdobywali oni brązowe medale trzeciej ligi. Teraz oglądamy ich absolutny upgrade. Jeśli ktoś oglądał nominowany do Oscara film – ‘Substancja’ ten wie, że Bayer sprzed kilku sezonów to Demi Moore, natomiast ten aktualny to Margaret Qualley – młodsza i znacznie atrakcyjniejsza wersja. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się od obopólnego badania obu drużyn (10-10). W drugiej części seta ‘Wilki’ nie wytrzymały wysokiego tempa i po kilku atakach najlepszego gracza spotkania – Damiana Harica, Bayer cieszył się z pierwszego punktu w meczu (21-15). W środkowej odsłonie dominacja ‘zielono-granatowych’ była jeszcze większa. Trudno było znaleźć element, który Bayerowi w tej partii by ‘nie siedział’. Przyjęcie – rozegranie – atak. Proste i bardzo skuteczne (12-6). Dalsza część nie zmieniała obrazu gry i faworyt wygrał partię do 13. Ostatni set rywalizacji to nieco brzydszy obraz gry po obu stronach siatki. W partii tej nie brakowało błędów na zagrywce czy zepsutych ataków (13-13). Jako pierwsi ‘ogarnęli się’ gracze Damiana Harica, którzy wygrali seta do 17.

Kraken – Old Boys 0-3 (14-21; 29-31; 19-21)

Choć na pierwszy rzut oka wydawało się, że Old Boys jest faworytem środowego starcia, to jednak ich forma z obecnego sezonu oraz fakt, że Kraken ogrywał już w teorii silniejszych rywali sprawiało, że długo zastanawialiśmy się nad typem Redakcji. Ostatecznie wybór padł na team z Pruszcza Gdańskiego, natomiast był to typ bezpieczny – po podziale punktów. Pierwszy set to jednak zaskakująco łatwa przeprawa drużyny w białych strojach. Po sporej liczbie błędów Krakena, OB objęli prowadzenie 13-7 i w dalszej części postawili kropkę nad ‘i’ (21-14). Druga część rozpoczęła tak jak wyglądał pierwszy set. Dużo wyższa kultura Old Boys, którzy błyskawicznie objęli prowadzenie 4-1, a z czasem 10-6. Sytuacja zmieniła się w momencie, w którym Kraken zrobił przejście i na zagrywce stanął Anton Hukasov. Po kilku świetnych serwisach Kraken doprowadził do wyrównania po 10 i od tego momentu gra się bardzo wyrównała. Na szczególne wyróżnienie w zespole Old Boys zasługuje Kamil Durnakowski, który po dwóch pierwszych setach miał…19 punktów! Wracając jednak do wydarzeń z końcówki środkowej partii – ależ to były emocje, ależ się to fajnie oglądało. Była to partia, w której obie strony miały swoje okazje, ale ostatecznie – szczęście uśmiechnęło się do graczy Bartłomieja Kniecia (31-29). Finałowa odsłona miała dwa oblicza. W pierwszym Old Boys prezentowało się kapitalnie i wyszli na wysokie prowadzenie 17-8. Kiedy wydawało się, że po chwili będziemy mieli koniec spotkania – zespół w białych strojach miał spore problemy ze skończeniem ataku i po dobrej grze w obronie – Kraken doprowadził do stanu 20-19. Ostatnia piłka w meczu to jednak kolejna próba środkowego – Łukasza Gronkowskiego, która tym razem okazała się skuteczna.

TKKF Orlen – Aqua Volley 0-3 (14-21; 19-21; 14-21)

Parafrazując słynną scenę ze Shreka – ‘no i skończyło się Orlenowanie’. Po kapitalnych spotkaniach z Sharksami oraz Chilli Amigos przyszedł prawdziwy sprawdzian z SIGMĄ czwartej ligi. W ostatnim czasie narzuciliśmy sporą presję na team Aqua Volley, okrzykując ich najpoważniejszym kandydatem do tego by zaprezentować się godnie w wyższej klasie rozgrywkowej. Aktualnie Aqua bawi się jeszcze wraz z całym przekrojem w parterze budynku. Wiadomym jest, że każde kolejne piętra zarezerwowane są dla gości premium. Wszystko wskazuje na to, że po dłuższym czasie ‘na parterze’ gracze Aqua Volley zaczynają przebąkiwać u menagera by ten wpuścił ich do ‘windy prowadzącej na górę’. Co ciekawe – na tak zuchwały ruch nie może sobie pozwolić byle kto i Aqua Volley zdaje się być w grupie uprzywilejowanych, którzy mogą głośno mówić o swoich oczekiwaniach. Podanie zostało złożone, a osiem kolejnych tygodni będzie sprawdzianem ‘imprezowicza’. Pierwszy test – ten z środowego wieczoru został zdany na ocenę bardzo dobrą. Aqua Volley bawiła się z gracją, nie tłukła się z innymi imprezowiczami, ani nie zrobiła boruty u szatniarza. Jakby tego było mało, zostawili sporo kasy na barze oraz kelnerom w napiwkach. Prawdę mówiąc – trudno się o cokolwiek do nich przyczepić. Przenosząc to na inną płaszczyznę – w pierwszym secie team Mateusza Drężka nie miał problemów z ograniem rywali do 14. Najciekawiej było w środkowej odsłonie, w której faworyt dopiero od stanu 18-18 pokazał moc, by finalnie wygrać do 19. Trzeci set to scenariusz bardzo podobny do premierowej odsłony. Efekt nie mógł być inny niż pewna wygrana i kapitalne nastroje w obozie Aqua Volley.

Maritex – Wolves Volley 2-1 (15-21; 21-16; 21-18)

Nie oszukujmy się – w meczu z Bayerem Gdańsk ‘Wataha’ nie była nawet bliska tego by pomyśleć o punkcie. Myśleliśmy, że podobny los spotka ich w drugim spotkaniu, a tu popatrz – po pierwszym secie to w obozie Maritexu, a nie Wilków mogliśmy usłyszeć głośne AAAAauuuuu. Niestety dla nich nie było to wycie, które wzbudzało w innych strach. Było to raczej wycie w znaczeniu negatywnym. Rozumiecie – wyli, bo się wypieprzyli. Miał być komplet punktów, a już po pierwszym secie rywalizacji plan ‘spalił na panewce’. Co ciekawe – to nie był koniec zmartwień teamu Michała Pietrasika w środowy wieczór. Choć Maritex wygrał środkową partię i doprowadził do wyrównania, to już na początku trzeciej odsłony groźnej kontuzji nabawił się Ksiądz Strzała. Nie wiemy czy to ta sytuacja czy zwyczajnie – świetna gra Wolves Volley, ale to ‘underdog’ spotkania zdecydowanie lepiej rozpoczął partię, która decydowała o wygranej w meczu. Bardzo solidna gra Wolves w połączeniu ze sporą liczbą popsutych zagrywek Maritexu zdawały się być idealną miksturą, która w połączeniu w jedność da wygraną ekipie Wolves Volley. Choć po ataku Szymona Merskiego, Wolves prowadzili już 15-11, to w idealnym momencie dał o sobie znać motor napędowy Maritexu w obecnym sezonie – Kacper Iwaniuk. Po kilku asach serwisowych z rzędu – Maritex wrócił do gry (17-15) i w dalszej części wygrał seta do 18. Jakie wnioski po meczu? Zacznijmy od Wolves Volley, które w ostatnim czasie rywalizowało z ligowymi tuzami i zaprezentowali się naprawdę dobrze. To pozwala patrzeć im w przyszłość z optymizmem. Podobnie – tyle, że do kwadratu mogą być odczucia Maritexu. Skoro potrafią w kryzysowych momentach, to i w tych zwyczajnych meczach (które, dają awans) powinni sobie poradzić.

Tiger Team – Only Spikes 2-1 (21-18; 21-11; 18-21)

W ostatnim czasie już naprawdę zgłupieliśmy. No bo wiecie – na początku jechaliśmy z ‘Tygrysami’, tak, że część z nich nie wytrzymywała presji i postanowiła ‘walić tę ligę’. Z czasem okazało się, że krytyka nic nie dała. Dla teamu ‘Tygrysów’ nie była żadnym bodźcem. Zajęło nam to bardzo długo, ale po środowej serii gier stwierdziliśmy, że ‘Tygrysy’ zostały po prostu wchłonięte przez czwartoligowe bagienko i z czasem będą wygrywać, a czasem nie, dokładnie tak jak zwykły średniak czwartej ligi. Czas chyba raz na zawsze skończyć z tym by mówić, że ‘co to oni nie grali i czego na trzecioligowych parkietach nie widzieli’. Kto wie – być może to właśnie my przyczyniliśmy się do tego, że ‘Tygrysy’ traktowały swoich rywali z pozycji góry? Mowa o traktowaniu na zasadzie ‘jesteśmy faworytem i każdy inny wynik niż 3-0, będzie tragedią’. Prawda jest taka, że nazwa Tiger Team nie robi już na czwartoligowcach żadnego wrażenia, aby odzyskać straconą renomę Tiger Team musi się napocić zaczynając od zera. W naszym odczuciu team powinien wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego w meczu z Only Spikes zamknąć historię i zacząć ją pisać na nowo. Dobra – nie przedłużając – pierwszy set rywalizacji to przewaga ‘Tygrysów’, ale i dzielna postawa zespołu w żółtych strojach. Choć po ataku Przemka Masznera, Tiger prowadził 17-10 to w dalszej części, Only Spikes zniwelowali straty i ostatecznie premierowa partia zakończyła się wynikiem 21-18. Środkowa odsłona to klasyka gatunku. Nie było bowiem w tym sezonie spotkania, w którym team Only Spikes nie zagrałby jednego z setów ‘na stojąco’. Niwelując różnice pomiędzy własną drużyną a faworytem – musisz grać niemal na 100% własnych możliwości. W środkowej odsłonie tak nie było i wynik 21-11 to idealnie odzwierciedla. Ostatni set to przewaga ‘Kanarków’, choć trzeba uczciwie powiedzieć, że Tiger wyciągnął do rywali pomocną dłoń. Pokazują to również statystyki i liczba popełnionych błędów po ‘Tygrysiej stronie siatki’. Co było głównym grzechem Tigera? To, że za wszelką cenę chciał ‘pięknie wygrać’. W czwartej lidze panuje jednak ‘dziki zachód’ i często trzeba sięgać po najprostsze rozwiązania. Ryzykowny atak czy zagrywka kończy się najczęściej punktem dla przeciwników i jesteśmy na 100% pewni, że mówimy tu o grubo ponad 50% przypadków. Przebicie sytuacyjnej piłki lub zagrywki w ‘bezpieczny sposób’ daje bardzo często punkty, no ale aby to wiedzieć – trzeba mieć rozeznanie w czwartej lidze i umieć liczyć. Tiger po 82 spotkaniach w SL3 jeszcze nie ogarnął i stąd te przydługie podsumowanie. Na koniec należy pochwalić team Only Spikes. Determinacja i wola walki ze zdecydowanie wyżej notowanymi rywalami popłaca. Brawo – będzie tylko lepiej!

Szach-Mat – CTO Volley 2-1 (21-19; 21-19; 15-21)

Po trzech pierwszych spotkaniach sezonu w społeczności SL3 nie brakowało osób, które zdążyły już koronować drużynę CTO Volley. Cóż – sami byliśmy tego bliscy, bo ‘Pomarańczowi’ na początku sezonu prezentowali się wybornie i zgarnęli w nich komplet dziewięciu oczek. Choć środowi rywale CTO również mogli się na początku sezonu podobać, to jednak uznaliśmy, że ‘Oranje’ zgarną czwarty komplet oczek w sezonie Wiosna’25. Początek spotkania wyglądał tak, jakby CTO uznało, że rywal się przed nimi położy, a mecz wygra się sam. Zanim ex-mistrzowie SL3 połapali się, że to się nie uda – Szach-Mat prowadził już 8-4. Choć po chwili na tablicy wyników mieliśmy remis, to Szach-Mat dalej z imponującą bezczelnością parł po swoje. Po dwóch punktach z rzędu Dariusza Peplińskiego ponownie objęli oni prowadzenie 16-11 i choć z czasem gracze CTO po raz kolejny rzucili się do odrabiania strat (19-18), to ostatni słowo należało już do drużyny w czarnych trykotach (21-19). Środkowa odsłona to kontynuacja świetnej gry Szach-Matu, który imponował w wielu elementach siatkarskiego rzemiosła. W szczególności mogli podobać się w grze w obronie. Po drugiej stronie siatki też nie było źle, ale spora liczba błędów czy to w ataku czy na zagrywce uniemożliwiła CTO myślenie o wygraniu środkowej partii. Konsekwencja była taka, że ‘Szachiści’ wygrali seta, czym sprawili sporą niespodziankę i sprawili, że ‘liga będzie ciekawsza’. Ostatnia odsłona to już przewaga ‘Pomarańczowych’, którzy całkiem słusznie uznali, że jeśli nie można wygrać meczu, to chociaż jeden punkt by się przydał (21-15).

AIP – EKO-HURT 3-0 (23-21; 21-18; 22-20)

W ostatnim czasie Eko-Hurt mierzył się z potężną krytyką Redakcji oraz szeroko rozumianej społeczności Inter Marine SL3. Nie można się temu przesadnie dziwić. Dwukrotny Mistrz SL3 jest bowiem w ogromnym kryzysie i biorąc to wszystko pod uwagę – nie dawaliśmy im najmniejszych szans na korzystny wynik z AiP. Tu mały spoiler – choć faktycznie było 3-0 dla zespołu Adriana Ossowskiego, to pokusimy się o stwierdzenie, że było to najlepsze spotkanie ‘Hurtowników’ w obecnym sezonie. Nie ma punktów, ale wstydu z pewnością również. W poprzednich spotkaniach rywale niszczyli Eko-Hurt zagrywką i zdobywali dwucyfrową liczbę asów serwisowych. W środę AiP tylko raz zaskoczyli w ten sposób rywali, a jak wiadomo – dużo lepsze niż wcześniej przyjęcie to fundament dobrej gry. Co więcej – gracze w białych strojach sami zdobyli tych asów aż osiem i pod tym kątem mieli wyraźną przewagę. Pierwszy set rywalizacji to partia, którą ‘Hurtownicy’ będą wspominać przez długi czas. Po skutecznym bloku Wojciecha Bogusza, prowadzili bowiem już 20-18 i byli o włos od wygranej seta. Po chwili ważny punkt zdobył jednak Dawid Glaner, a następnie szale zwycięstwa na stronę AiP przechylił niezawodny Mariusz Seroka (23-21). Środkowy set rozpoczął się od ostrego lania, które gracze AiP zafundowali swoim rywalom (8-1). Moment, w którym Eko-Hurt zdołał zrobić przejście okazał się tym przełomowym. Po chwili gracze w białych strojach zdobyli kilka punktów, po których na tablicy wyników mieliśmy remis po 14. Końcowa faza seta to jednak przewaga faworyzowanej ekipy, zwieńczona ich zwycięstwem do 18. Eko-Hurt miał w meczu jeszcze jedną szansę na to, by nie wracać do domu na pustaka. Po kilku skutecznych atakach Sebastiana Rydygera oraz Wojtka Ingielewicza, prowadzili w końcówce 20-19. Podobnie jednak jak miało to miejsce w premierowej odsłonie – i tym razem AiP wyszło z opresji obronną ręką. Dzięki 

Hydra Volleyball Team – Flota Active Team 0-3 (13-21; 18-21; 20-22)

Wiecie – z czytelnikami musimy być uczciwi, bo ci – zaraz wyczują, że coś kręcimy. Był czas w Inter Marine SL3, gdy bardzo chwaliliśmy Hydrę za serię spotkań, w której ci rozbijali kolejnych rywali za komplet punktów. Wspomniane czasy były już na tyle dawno, że ledwo je pamiętamy. Aktualny obraz Hydry ma się nijak do ówczesnego. Uczciwość, o której wspomnieliśmy na początku podsumowania nakazuje nam napisać o tym, że Hydra przeszła w ostatnim czasie metamorfozę na zwykłą popierdółkę, a nie żadną ‘Bestię’. Bilans dziewięciu ostatnich spotkań Hydry? Jedno zwycięstwo – osiem porażek. To jest szanowni Państwo dramat, który wczoraj rozegrał się w trzech aktach. Ok, Hydra może tłumaczyć sobie porażki tym, że borykają się oni z problemami kadrowymi, ale jak to mówią: ‘co byka obchodzi, że się krowa cieli’? W historii SL3 z problemami borykały się już wszystkie drużyny, o czym po pewnym czasie nikt już nie pamięta. O wydarzeniach z ostatnich spotkań pamiętają jednak statystyki, które często przypominamy czy to w zapowiedziach czy podsumowaniach. A Flota Active Team? Cóż – po ostatniej porażce ze Speednetem, Flota potrzebowała wygranej jak tlenu do życia. Pierwszy set okazał się dla nich spacerkiem i pewną wygraną do 13. Środkowa odsłona to już nieco bardziej wymagający trekking, po którym na ich skroniach pojawiły się krople potu  (21-18). Ostatnia odsłona była górską wyprawą, w której puls u Floty był wyższy niż u Wojtka Golli po telefonie od Sylwka Wardęgi. Choć w końcówce Hydra miała okazję do zgarnięcia nagrody pocieszenia (20-19), to w końcowych akcjach dali się przechytrzyć i trzeci punkt w meczu, zasilił konta graczy Floty Active Team.

Szach-Mat – BEemka Volley 2-1 (21-17; 16-21; 21-17)

Chyba nie ma już osoby, która podważałaby to, co teraz napiszemy. Wokół Szach-Matu dzieją się aktualnie wielkie rzeczy. Wow – co to był za wieczór ‘Szachistów’. Gdyby dziś zamiast z CTO i BEemką, Szach-Mat zmierzył się z najlepszym szachistą świata – Magnusem Carlsenem to pewnie jego też by pokonał. W naszym przekonaniu był to jeden z najlepszych o ile nie najlepszy wieczór drużyny Szach-Mat w Inter Marine SL3. Dokładając dwie środowe wygrane gracze ‘królewskiej gry’ mają na koncie cztery zwycięstwa oraz jedną porażkę. Co ciekawe, team Dawida Kołodzieja rozbijał w tym czasie pierwszą, trzecią, czwartą oraz piątą siłę poprzedniego sezonu. Brawo! Samo spotkanie z BEemką rozpoczęło się od rewelacyjnej gry ‘Szachistów’, którzy sukcesywnie budowali przewagę i w drugiej części seta prowadzili już 17-12. Aby nie było zbyt kolorowo – team w czarnych strojach złapał po chwili zadyszkę, po której BEemka zniwelowała niebezpiecznie stratę (18-16). Podobnie jak w pierwszym secie z CTO – i tym razem Szach-Mat zdołał się spiąć i po chwili mogli cieszyć się z wygranej seta. Środkowa odsłona to zwrot akcji. Tym razem to BEemka przejęła inicjatywę i na półmetku seta prowadzili już 12-6. Dalsza część seta to w miarę spokojna gra i ‘dowieziona’ wygrana BEemki do 16. Decydująca o zwycięstwie partia to walka ‘łeb w łeb’ do stanu po 9. Kluczem do tryumfu okazała się lepsza dyspozycja ‘Szachistów’ w środkowej fazie seta. Po atakach Jakuba Króla oraz Sebastiana Kopiczko, Szach-Mat objął prowadzenie 14-10 i po chwili cieszył się z drugiej wygranej w środowy wieczór. Przegrana BEemki była jednoznaczna z tym, że padł ‘ostatni niepokonany bastion’ w pierwszej lidze. Oj, robi się naprawdę ciekawie!

Zapowiedź – MATCHDAY #13

Przed nami trzynasty dzień meczowy, po którym przekroczymy barierę stu rozegranych spotkań w sezonie Wiosna’25. Bardzo ciekawie zapowiada się spotkanie o 19:00, w którym Kraken podejmie Old Boys. Na brak emocji nie będziemy narzekać również w starciu Hydry z Flotą oraz Szach-Matu z BEemką Volley. Zapraszamy na zapowiedź!

Bayer Gdańsk – Wolves Volley

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Na ‘papierze’ jeden z najtrudniejszych dni Wolves Volley w historii Inter Marine SL3. W środowy wieczór ‘Wataha’ zmierzy się z dwiema drużynami, które są uznawane za faworytów do podium rozgrywek. Choć w obu przypadkach najczęściej stawianym wynikiem jest 3-0 dla rywali Wolves, to ci udowodnili ostatnio, że hasło ‘niemożliwe nie istnieje’ nie jest bynajmniej pustym sloganem. W minionym tygodniu Wolves mierzyli się z Osadą Truso i wspomniany mecz zakończył się sensacyjnym zwycięstwem ‘underdoga’ w stosunku 2-1. Czy dziś ta historia ma prawo się powtórzyć? Nie będziemy nikogo czarować – jest to mało prawdopodobny scenariusz. Bayer Gdańsk przystąpi do spotkania po środowym zwycięstwie z Oliwą Team. Ależ to było dobre meczycho. Gdybyśmy wybierali mecz tygodnia to z pewnością ten byłby na podium, a miałby ogromną szansę na tryumf. W meczu z Oliwą, Bayer Gdańsk był o włos od tego by cieszyć się z kompletu punktów. W ostatniej akcji meczu zabrakło im nieco szczęścia i umiejętności gry w ‘dwa ognie’.  Miarą tego jak ewoluował Bayer jest jednak to, że pomimo wygranej 2-1, zespół miał po zakończeniu miny jakby spotkanie zakończyło się ich porażką. Jest to o tyle dziwne, że jeszcze kilka miesięcy temu Oliwa wygrała z Bayerem za komplet punktów. Czasy w Inter Marine SL3 zmieniają się jednak dynamicznie i póki co – ‘Aptekarze’ walczą o awans. W środowy wieczór będą mieli okazję to udowodnić.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

Kraken – Old Boys

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Z pewnością inaczej wyobrażali sobie początek sezonu gracze Old Boys. Niespełna rok temu Old Boys rozpoczęli swoją przygodę w pierwszej lidze i w premierowym sezonie okazali się rewelacją rozgrywek, wskakując z marszu do grupy mistrzowskiej. Wówczas nikt nie spodziewał się jak bardzo popsuje się sytuacja. Od wspomnianego czasu Old Boys’i nie byli w stanie nawiązać do dobrych wyników oraz świetnej gry. W sezonie Jesień’24 team Bartłomieja Kniecia miał problemy na wielu płaszczyznach i finalnie spadli do drugiej ligi z dziewiątego miejsca w tabeli. W przerwie pomiędzy sezonami team w białych strojach postawił na rewolucje kadrową i póki co nie prezentuje się zbyt dobrze. Jak do tej pory team z Pruszcza Gdańskiego rozegrał trzy spotkania, w których wygrał tylko raz. Porażki ze Złomowcem Gdańsk czy Fuxem Pępowo były dla drużyny policzkami. Najpierw w prawy, a następnie w lewy. W swoim czwartym spotkaniu Old Boys podejmie rewelacje obecnego sezonu – drużynę Kraken. Chodź na team Jurija Charczuka nie stawiał w zasadzie nikt, to beniaminek drugiej ligi niespodziewanie wygrał spotkania z faworyzowaną Flotą oraz Hydrą Volleyball Team. Tak jak podkreślaliśmy w ostatnim czasie – jeśli Kraken jest w stanie ograć tak renomowanych rywali, to jest w stanie wygrać z każdym. Czy uda im się również z Old Boys?

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

TKKF Orlen – Aqua Volley

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Ależ rewelacyjny okres ma aktualnie ekipa TKKF Orlen. Po nieśmiałym początku team Patryka Potrzuskiego zaczął rozpychać się w czwartej lidze łokciami i do meczu z Aqua Volley podchodzą po dwóch wygranych spotkaniach z rzędu. Warto zaznaczyć tu, że zarówno w meczu z Sharksami, jak i Chilli Amigos to rywale, a nie ‘Nafciarze’ byli faworytami. Jak przyznał w wywiadzie przedmeczowym kapitan Orlenu – bardzo odpowiada im rola underdogów. Skoro tak, to drużynę ucieszy z pewnością fakt, że zdecydowana większość typerów stawia dziś na Aqua Volley. Nie ukrywamy, że aktualnie mamy małe deja vu. Już w minionym tygodniu Aqua Volley podchodziła do spotkania z drużyną, która radziła sobie bardzo dobrze. Mowa tu o Siatkersach, którzy chwilę wcześniej ograli Tiger Team oraz Chilli Amigos. We wspomnianym spotkaniu Aqua Volley pokazała moc i wygrała mecz w stosunku 2-1. Kilka dni później pokusiliśmy się nawet o tezę, że póki co to właśnie team Mateusza Drężka prezentuje się najlepiej w całej czwartej lidze i jeśli mielibyśmy wskazać drużynę, która mogłaby sobie potencjalnie poradzić w trzeciej klasie rozgrywkowej, to byłaby to właśnie Aqua. Nos podpowiada nam, że po środowym wieczorze nastroje w obozie Aqua będą jeszcze lepsze.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

Maritex – Wolves Volley

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Na początku sezonu – dwie drużyny wyglądają w trzeciej lidze wybornie. Choć rzadko sprawdzają się predykcje społeczności z sekcji komentarzy to jednak w tym przypadku był to strzał w ‘dziesiątkę’. Zarówno bowiem Bayer Gdańsk, jak i Maritex wygrały swoje dotychczasowe spotkania i mogą pochwalić się kompletem zwycięstw. To nie jest rzecz jasna zbyt dobra wiadomość dla Wolves Volley, którym przyjdzie się zmierzyć z obiema wspomnianymi drużynami. Dominację Bayera oraz Maritexu potwierdzają również statystyki. W przypadku Maritexu, team Michała Pietrasika może pochwalić się tym, że w pierwszym i trzecim secie rywalizacji tracą najmniej punktów z całej trzeciej ligi. Dodatkowo mogą pochwalić się tym, że jako zespół tracą najmniej punktów po atakach rywali. Różnica pomiędzy nimi a Wolves Volley jest pod tym kątem naprawdę duża. Podczas gdy Maritex traci na mecz 20 punktów po atakach rywali – Wolves Volley traci ich aż 29. Jeszcze gorzej team Karola Ciechanowicza prezentuje się w bloku. Wynik 0,33 bloków na mecz to najgorszy wynik nie tylko w trzeciej lidze, ale w całej 52 drużynowej stawce. Dla przykładu najlepszy pod tym kątem Bayer Gdańsk blokuje swoich rywali aż 8 razy, a Maritex – 5,67. To oczywiście jeszcze o niczym nie świadczy. Mecz Wolves Volley z Osadą Truso to udowodnił. Wieczorem przekonamy się czy i tym razem Wolves zaskoczą.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

Tiger Team – Only Spikes

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Dla zespołu Only Spikes środowe spotkanie będzie już szóstym spotkaniem w obecnej kampanii. W związku z tym, czas na pewne podsumowanie. W pięciu dotychczas rozegranych spotkaniach team Patryka Łabędzia przegrywał za każdym razem i tylko w jednym przypadku udało im się zdobyć punkt. Do wspomnianego wydarzenia doszło w meczu z Sharksami. Należy przy tym podkreślić, że choć w czterech pozostałych spotkaniach się nie udało, to było naprawdę blisko do tego by team miał dziś więcej punktów. Najbliżej było w meczu z Craftveną, gdzie przy odrobinie szczęścia – Only Spikes mogli ograć aktualnego lidera czwartej ligi. Podsumowując – choć team w żółtych strojach przegrywa, to wytrwałą pracą skracają systematycznie dystans dzielący ich od innych czwartoligowców. W środowy wieczór Only Spikes podejmą zespół Tiger Team, który na początku sezonu jest największym rozczarowaniem spośród wszystkich 52 drużyn w ligowej stawce. Zaskakujące by nie powiedzieć sensacyjne porażki ex-trzecioligowca w meczach z Siatkersami oraz VB Sulmin są poważnymi rysami na bądź co bądź dobrym wizerunku drużyny, na który ci pracowali przez kilka lat. Mecz z Only Spikes będzie dla Tigera meczem ‘pułapką’. Z jednej strony są oni wyraźnym faworytem starcia i powinni wygrać za komplet punktów. Z drugiej zaś bierzemy pod uwagę kryzys w jakim się znajdują. Jeśli dziś stracą punkty po raz kolejny to…cóż – sami boimy się o tym myśleć.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

Szach-Mat – CTO Volley

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Ależ świetnie prezentuje się na początku sezonu ekipa ‘Szachistów’. Jak do tej pory team ‘królewskiej gry’ rozegrał trzy spotkania, w których dwukrotnie schodzili z parkietu jako zwycięzcy. Choć przed spotkaniami ze Speednetem ani AiP, Szach-Mat nie był faworytem, to ostatecznie ‘Szachiści’ ograli zarówno brązowych, jak i złotych medalistów poprzedniego sezonu. Wow – taki wynik musi robić wrażenie i wzbudzać respekt. Co może być usprawiedliwieniem wspomnianych porażek rywali? Wspomniane ekipy mogą tłumaczyć, że w odróżnieniu od ‘Szachistów’ – nie byli oni w regularnym treningu i wraz z biegiem sezonu będą prezentować coraz wyższą formę. Takie tłumaczenie w graczach CTO wzbudza co jedynie subtelny uśmiech. Po raz ostatni CTO Volley trenowało bowiem kilka lat temu, a mimo to – rozjeżdżają kolejnych rywali niczym walec. Do środowej serii gier ‘Pomarańczowi’ rozegrali w obecnej kampanii trzy spotkania, w których zdobyli komplet dziewięciu oczek. Warto wspomnieć, że styl, w którym tego dokonali był kapitalny i ich wygrana nie była zagrożona w żadnym z rozegranych setów. Choć nie dobiliśmy jeszcze do 1/3 ligowych zmagań, to wiele osób już dziś zakłada ‘Pomarańczowym’ koronę na głowę. Osobiście twierdzimy, że jest na to jeszcze zbyt wcześnie. Tak czy siak, dużo wskazuje na to, że CTO Volley podleje dziś te przypuszczenia benzyną. W naszym odczuciu są oni zdecydowanym faworytem, który ma wszystkie argumenty by wygrać za komplet punktów.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 0-3

AIP – EKO-HURT

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Powiedzieć, że jest to słaby początek sezonu w wykonaniu Eko-Hurt to nie powiedzieć nic. Nie chcemy się przesadnie pastwić nad dwukrotnymi Mistrzami SL3, ale obok pewnych rzeczy trudno przejść obojętnie. Dyspozycja drużyny na początku sezonu sprawia, że w ostatnim czasie zastanawialiśmy się czy nie mówimy o słabszej drużynie niż tej, którą dysponował w minionym sezonie Staltest Pomorze. Choć wyobraźnie mamy naprawdę bujną to trudno wyobrazić nam sobie jakąś nagłą rewolucję, która mogłaby odmienić oblicze ‘Hurtowników’ i w konsekwencji utrzymać ich w lidze. Choć nie tak jak rywale, to jednak AiP również nie może mówić o dobrym starcie. Brązowi medaliści poprzedniego sezonu rozegrali w obecnej kampanii pięć spotkań, w których tylko raz zdołali wygrać. Do wspomnianego zwycięstwa i to za komplet punktów doszło w meczu z beniaminkiem pierwszej ligi – 22 BLT Malbork. Cztery pozostałe spotkania to porażki z Volleyem, Szach-Matem, Bossmanem oraz BEemką Volley. To, że AiP wciąż jest ‘na powierzchni’, team Adriana Ossowskiego zawdzięcza temu, że aż w trzech z czterech przypadków, zgarniali po jednym punkcie. Jeśli dziś wieczorem wygrają za komplet punktów, a trudno wyobrazić sobie inny scenariusz, to ich sytuacja będzie już zdecydowanie inna – lepsza. Wówczas grupa mistrzowska stanie się już bardzo realnym scenariuszem.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

Hydra Volleyball Team – Flota Active Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Sympatycy obu drużyn nie narzekają na początku sezonu na brak emocji. Niestety nie są to emocje pozytywne. W przypadku obu ekip nie zabrakło złości, bezsilności oraz rozgoryczenia. W przypadku Hydry Volleyball Team to początek był całkiem niezły i drużyna ograła zespół z Pępowa w stosunku 2-1. Po dwóch kolejnych spotkaniach nad wszystkimi głowami Hydry zebrały się jednak czarne chmury. Choć zespół Sławomira Kudyby był wyraźnym faworytem spotkań z Krakenem oraz Challengersami, to w dwóch wspomnianych spotkaniach doszło do ogromnych niespodzianek i porażek w stosunku 1-2. Jak tłumaczą sami gracze w złotych strojach, we wspomnianych meczach Hydra miała problemy kadrowe i z czasem powinno być już tylko lepiej. Czy te tłumaczenia nas przekonują? Cóż – niekoniecznie. W ostatnich ośmiu spotkaniach ‘Bestia’ wygrała tylko raz. Nieciekawą sytuację mamy również we Flocie Active Team, która przegrała w obecnej kampanii dwa z trzech spotkań. O ile Hydra w tych przypadkach zdobywała chociaż punkt, tak team Karoliny Kirszensztein przegrał dwukrotnie w stosunku 0-3. Jakby tego było mało, do porażek doszło w co by nie mówić – żenującym stylu. Jedno jest pewne – drużyna, która przegra nadchodzące spotkanie znajdzie się w bardzo nieciekawym położeniu i z dużą dozą prawdopodobieństwa może to być koniec marzeń o czołowych lokatach w drugiej lidze.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

Szach-Mat – BEemka Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

W siedzibie BEemki zrobiło się naprawdę przyjemnie. Jeszcze nigdy team Daniela Podgórskiego nie zaczął sezonu w pierwszej lidze w tak dobry sposób. Po trzech spotkaniach ‘Różowi’ mają na koncie trzy zwycięstwa i są na doskonałej drodze do grupy mistrzowskiej. Wracając do serii, ale nieco od innej strony, warto zauważyć, że BEemka jest już o jeden wygrany mecz od tego by powtórzyć serię czterech zwycięstw z rzędu z października ubiegłego roku. Jeszcze nigdy BEemce nie udało się w pierwszej lidze zanotować dłuższej serię. Nos podpowiada nam, że w obecnej kampanii może się to zmienić. BEemka w trzech dotychczasowych spotkaniach ograła Eko-Hurt, 22 BLT Malbork oraz AiP. Patrząc na wyniki z obecnego sezonu trudno nie odnieść wrażenia, że to właśnie w środowy wieczór czeka ich najtrudniejszy rywal. W historii Inter Marine SL3 obie ekipy mierzyły się cztery razy i między drużynami panuje status quo. Tyle samo zwycięstw (po 2) oraz tyle samo wygranych setów (po 5). Warto zauważyć, że ekipy wygrywają na przemian.

Pierwsze spotkanie – BEemka

Drugie – Szach-Mat

Trzecie – BEemka

Czwarte – Szach-Mat

Wiele czynników wskazuje na to, że trzeci tryumf zanotują gracze BEemki. Stawiamy na wynik 2-1 dla zespołu Daniela Podgórskiego.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

MATCHDAY #12

Za nami dwunasty dzień meczowy w sezonie Wiosna’25. We wtorek z bardzo dobrej strony pokazała się ekipa Osady Truso, która po dwóch zwycięstwach zmazała plamę po meczu z Wolves Volley. Najciekawszymi meczami dnia było jednak starcie Speednetu z Volleyem oraz trzecioligowe starcie, w którym Bayer Gdańsk ograł Oliwę Team. Zapraszamy na podsumowanie!

Trefl Gdańsk – MiszMasz 3-0 (21-14; 21-15; 21-17)

‘Gdańskie lwy’ rozkręciły nam się na dobre. W swoim czwartym meczu w sezonie zespół Edwarda Pawluna podejmował MiszMasz, który pozostawał jedyną drużyną w trzeciej lidze bez choćby punktu na koncie. W naszym odczuciu zdecydowanym faworytem spotkania był Trefl i uznaliśmy, że we wtorek sięgną po pierwsze zwycięstwo za komplet oczek. Realizacje założonego planu gracze Trefla zaczęli wdrażać wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego. Zanim się obejrzeliśmy, Trefl prowadził już 11-6, a wspomniany jedenasty punkt efektownym atakiem nad blokiem zdobył najlepszy gracz spotkania – Kuba Shittu. W dalszej części faworyt spotkania miał absolutną kontrolę nad boiskowymi poczynaniami. Prawdę mówiąc – gdyby zniwelowali nieco liczbę pomyłek w ataku, byłoby jeszcze lepiej. Tak czy siak – pierwsza partia to tryumf młodzieży do 14. Środkowa odsłona rozpoczęła się od prowadzenia faworyta 4-0, po którym MiszMasz musiał wykorzystać pierwszy przysługujący im czas. Trzeba przyznać, że jakiś efekt to przyniosło, bowiem po chwili było już 6-6. Sympatycy MiszMaszu oglądający transmisję musieli czuć z czasem rozczarowanie. Po dwóch punktach z rzędu Jakuba Tymińskiego, Trefl objął prowadzenie 14-9 i po chwili cieszył się z drugiego punktu w meczu. Ostatnia odsłona zapowiadała nam zdecydowanie najciekawszą partię w meczu. Do pewnego momentu oglądaliśmy bowiem wyrównaną grę, po której na tablicy wyników mieliśmy remis po 17. Końcowa faza seta to jednak punkty wspomnianego wcześniej Jakuba Tymińskiego oraz skuteczna zagrywka rozgrywającego – Mateusza Skierkowskiego, po której Trefl zgarnia trzy punkty i notuje spory ‘boost’ w ligowej tabeli. 

ACTIVNI Gdańsk – BVT Gdańsk 2-1 (21-14; 19-21; 21-16)

Sami nie wiemy jak ocenić dotychczasową postawę ACTIVNYCH w sezonie Wiosna’25. Z jednej strony team Artura Kurkowskiego pozostaje jedną z trzech drużyn, które w czwartej lidze jeszcze nie przegrały i jest to z pewnością powód do dumy. Z drugiej zwracamy uwagę na fakt, że póki co – ACTIVNI nie mieli najtrudniejszego terminarza, a mimo to – zgubili już dwa punkty. We wtorkowej serii gier byli oni zdecydowanym faworytem konfrontacji z BVT Gdańsk, gdzie tak jak wspominaliśmy w zapowiedziach, atmosfera była przed spotkaniem dość gęsta. Jakby tego było mało – w spotkaniu zabrakło etatowego ‘sypacza’ drużyny – Mateusza Cencelka i w pierwszym secie, z konieczności na rozegraniu wystąpił kapitan drużyny – Grzegorz Żyła-Stawarski. Od początku spotkania faworyzowana ekipa ACTIVNYCH nie miała problemów z tym by objąć wysokie prowadzenie. Raz, że sami grali bardzo dobrze, a dwa – pomagali im w tym gracze w białych strojach, którzy namiętnie walili po outach (16-8 -> 21-14). Środkowa odsłona to niespodziewany zwrot akcji. Na rozegraniu w tej partii zobaczyliśmy Dawida Pipczyńskiego. Choć na początku ‘Bobrom’ nie szło zbyt dobrze i zaczęli seta od stanu 1-5, to już po kilku minutach mieliśmy remis 8-8. Choć wynik w środkowej odsłonie był na styku to trudno tu mówić o jakiejś podniosłej atmosferze czy świetnym graniu. Ot, drużyny sobie pykały i w miarę równo zbliżały się do końca seta. W drugiej części środkowej partii zespół Artura Kurkowskiego miał potężne problemy z wyprowadzeniem ataku, a to w połączeniu z solidną grą rywali – doprowadziło do wyrównania w setach (21-19). Ostatnia odsłona rozpoczęła się lepiej dla ‘Bobrów’, którzy prowadzili już 8-4 i w meczu zanosiło się na ogromną niespodziankę. Po chwili przebudzili się jednak ACTIVNI, którzy doprowadzili do wyrównania po 9, a w dalszej części seta uzyskali przewagę i w konsekwencji, wygrali partię do 16.

VB Sulmin – SiiPower 3-0 (21-16; 21-10; 21-17)

Do spotkania z VB Sulmin zespół SiiPower przystępował po przegranym, aczkolwiek całkiem niezłym spotkaniu z BVT Gdańsk. Mecz z ‘Bobrami’ pokazał, że choć Sii brakuje nieco umiejętności to wolą walki i determinacji są w stanie zagrozić rywalom w poszczególnych setach. Choć nie dawaliśmy ‘Niebieskim’ większych szans na premierowy punkt, to należy podkreślić, że zanosiło się na niego w pierwszym secie rywalizacji z ekipą z Sulmina. Po autowym ataku Michała Tredera, Sii niespodziewanie objęło pokaźną zaliczkę 10-5. W dalszej części po atakach Patryka Nowka oraz kapitana Fabiana Ehrlicha, ‘Niebiescy’ prowadzili już 12-7 i zrobiło się całkiem poważnie. Niestety dla nich, już po chwili VB Sulmin odzyskał kontrolę i objęli prowadzenie 14-13. Dalszy ciąg tej historii chyba znacie (21-16). Środkowa partia to absolutna dominacja ‘Brzuszków’, którzy w połowie seta prowadzili już 10-4. W dalszej części team Kacpra Wiczkowskiego nie zwalniał tempa i finalnie wygrał do 10. Choć w trzecim secie SiiPower zdobyło więcej punktów, to paradoksalnie bliżej zwycięstwa byli w premierowej odsłonie. Na półmetku seta mieliśmy remis 8-8. Ciekawostką dotyczącą tego fragmentu meczu było to, że obie libero zdobyły po punkcie. W drugiej części seta gracze z Sulmina zorientowali się, że muszą podkręcić tempo by nie zmęczyć się przesadnie przed meczem z Siatkersami. Tuż po tym zespół występujący w delegacji zdobył sześć punktów z rzędu, po których prowadzili 18-12 i kwestia zwycięzcy finałowego seta była zamknięta (21-17).

Osada Truso – MiszMasz 3-0 (21-16; 21-14; 21-15)

Właśnie takiej gry oczekiwali od swoich ulubieńców sympatycy Osady Truso. Nie dziadowania i wygranych po 2-1 czy nawet porażek z dużo niżej notowanymi rywalami. Osada zagrała we wtorek tak, że trudno nam się do nich o to przyczepić, co w ostatnim czasie nie było przecież normą. Chwilę po rozpoczęciu spotkania faworyzowana ekipa wyszła na prowadzenie 13-7, na które ‘Osadników’ skutecznymi blokami wyprowadzili Jakub Górka oraz Dawid Strzyżewski. Dalsza część seta nie przyniosła nam zwrotów akcji, a wypracowana zaliczka wystarczyła do pierwszego punktu Osady (21-16). Jeśli ktoś liczył, że w środkowej partii MiszMasz się rozkręci, a mecz się w konsekwencji wyrówna, mógł czuć spore rozczarowanie. Było zupełnie odwrotnie i to Osada prezentowała się lepiej. O ile w pierwszej części seta team z Elbląga nie mógł zablokować Macieja Manisty, tak w drugiej części seta team Kacpra Bielińskiego połapał się co jest i będzie grane i kilka razy udało im się powstrzymać wspomnianego atakującego MiszMaszu (21-14). Ostatni set to podobny scenariusz do środkowej partii. Choć do pewnego momentu drużyny szły po równo (8-8), to w dalszej części Osada zaprezentowała wyraźną przewagę na siatce i po kilku punktach środkowych, objęli prowadzenie 18-10. Tak wysoka przewaga była jednoznaczna z tym, że Osada sięgnie po chwili po drugi komplet punktów w sezonie Wiosna’25.

Oliwa Team – Bayer Gdańsk 1-2 (19-21; 16-21; 22-20)

Nie mamy co do tego wątpliwości. Trzecioligowe spotkanie pomiędzy Oliwą a Bayerem ODDAŁO. Kurcze, fajnie się to oglądało, a miarą tego jak było dobrze było to, że kilka osób czekających na swoje spotkanie z uznaniem pytało ‘która to liga’. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się od w miarę wyrównanej gry. Z każdą kolejną upływająca minutą ‘Aptekarze’ prezentowali się coraz lepiej i po skutecznym bloku Fabiana Polita, objęli prowadzenie 13-9. Choć w końcówce Bayer prowadził 19-16, to nie zdołał uniknąć nerwówki. Po chwili było już 19-19 i prawdziwym game-changerem okazał się Krzysztof Podlaski, który zapewnił swojej drużynie pierwszy punkt w meczu (21-19). Środkowa odsłona to kontynuacja świetnej postawy ‘Aptekarzy’, którzy już w pierwszej części seta zdołali wypracować sobie kilkupunktową zaliczkę (8-5). Nie jest bynajmniej tak, że we wtorkowy wieczór tylko Bayer grał dobrze. Oliwa absolutnie nie odpuszczała i na półmetku seta mieliśmy remis 11-11, po którym wygrana seta pozostawała niewyjaśnioną kwestią. Pierwsze prowadzenie okazało się kluczowe. Wyszli na nie gracze Damiana Harica, którzy po kilku punktach świetnie dysponowanego Krzysztofa Podlaskiego, wyszli na prowadzenie (19-15) i po chwili cieszyli się z kolejnej wygranej w sezonie. To nie mogło rzecz jasna osłabić koncentracji zespołu, któremu został do podniesienia z parkietu – trzeci punkt. Finałową partię zapamiętamy z atomowej zagrywki Damiana Breszki, po której Oliwa objęła prowadzenie 9-7 i prowadzenie z małymi przerwami utrzymywali do stanu 18-17. Po chwili dwa ważne punkty dające Bayerowi prowadzenie zapisali na swoich kontach Tomasz Sadowski oraz Piotr Stapurewicz. Mimo to w końcówce więcej zimnej krwi i również szczęścia (patrz ostatnia akcja meczu) mieli gracze Oliwy. Finalnie mecz zakończył się sprawiedliwym w naszej ocenie podziałem punktów. Ależ to było partidazo. Chcemy więcej takich meczów. Nie tylko w trzeciej lidze.

VB Sulmin – Siatkersi 2-1 (21-14; 16-21; 21-16)

Czekający na swój mecz gracze Siatkersów mogli mieć poczucie, że nie taki straszny ten Sulmin jak go malują. Powiedzmy sobie wprost – team Kacpra Wiczkowskiego nie zagrał z SiiPower najlepszego spotkania od momentu założenia drużyny. Tego zapewne nie dowiemy się już nigdy, ale może to była po prostu zasłona dymna? Zdecydowanie lepszy obraz drużyny mieliśmy w trakcie pierwszego seta spotkania z Siatkersami. Po asie serwisowym Konrada Czykiela, VB Sulmin objął prowadzenie 10-3 i w dużym stopniu ‘ustawił’ pod siebie grę w dalszej części seta. Druga część partii to kolejne asy serwisowe zespołu z Sulmina, które wybiły rywalom myśl o korzystnym wyniku w tej partii (21-14). Środkowa odsłona to zwrot akcji i zdecydowana poprawa gry Siatkersów. Co ciekawe – korzystny wynik nie stłumił emocji w Siatkersach i po raz pierwszy (nie mamy pewności czy nie w historii), żółtą kartką napomniany został Sebastian Wilma. To nie przeszkodziło Siatkersom kontynuować dobrą grę i doprowadzić do wyrównania stanu rywalizacji (21-16). Lepiej w finałową partię weszli gracze z Sulmina, którzy objęli prowadzenie 12-9. Po chwili Siatkersi doprowadzili do wyrównania po 14 i kiedy wydawało się, że zabawa zaczyna się na nowo – Moszyk, Wiczkowski, a przede wszystkim Skorupa sprawili, że zamiast długiej i wyniszczającej gry na przewagi, VB Sulmin błyskawicznie zamknął mecz i mógł cieszyć się z czwartej wygranej w sezonie, brawo!

Osada Truso – ADS Volley 3-0 (21-15; 21-18; 21-17)

Tak to już jest, że jedna z najbardziej krytykowanych drużyn na początku sezonu – po wtorkowych spotkaniach została liderem trzeciej ligi. O tym, że ‘Osadnicy’ ograli chwilę wcześniej MiszMasz – mogliście przeczytać nieco wyżej. Z tego miejsca mały spoiler – w meczu z ADS było podobnie i zespół z Elbląga zgarnął we wtorek komplet sześciu punktów, co diametralnie zmienia ich aktualną sytuację. A sam mecz? Cóż – bez zaskoczeń. Niby ADS Volley miał swoje szanse, niby nie zagrał złego spotkania, ale jak spojrzymy na ogół to zabrakło im po prostu sportowych argumentów. Nie wiemy jeszcze jak potoczy się dalsza część sezonu. Być może beniaminek spadnie do niższej ligi, ale prawdę mówiąc – byłoby super jak każdy beniaminek prezentowałby się w taki sposób. Dotychczasowe mecze to rywalizacje z wyraźnymi faworytami. Za każdym razem w owych spotkaniach ADS pokazywał serducho do walki i za to ich bardzo szanujemy. Dobra – nie przedłużając. Pierwszy set? Błyskawiczne prowadzenie Osady (13-6), po którym nie było już co zbierać (21-15). Środkowa odsłona to partia, w której ADS Volley miał prawo się rozmarzyć. Tuż po półmetku seta team Jakuba Florczaka prowadził bowiem 14-11 i w powietrzu zaczynała unosić się woń potencjalnej niespodzianki. Po chwili jednak na zagrywce stanął Kamil Dobosz, który do spółki z debiutującym w SL3 – Adamem Topolewskim, rozmontowali przeciwników i finalnie Osada wygrała do 18. Ostatni set to do pewnego momentu walka (8-8), po której Osada Truso podkręciła tempo, a ADS Volley wciąż stał na znaku ustąp pierwszeństwa. Ostatecznie Osada wygrała seta do 17, a cały mecz 3-0. Brawo.

Speednet – Volley Gdańsk 2-1 (19-21; 21-16; 21-19)

Ależ to było dobre widowisko. Widowisko, które miało kilka twarzy. Te dobre dla obu drużyn oraz te, o których obie chciałyby jak najszybciej zapomnieć. Wtorkowe spotkanie było roller-coasterem sportowych emocji i wcale nie przesadzamy. Premierowa odsłona rozpoczęła się od bardzo dobrej gry ‘żółto-czarnych’, po której wyszli oni na prowadzenie 9-6. Z czasem gra się wyrównała, a Speednet zdołał złapać rywala przy stanie 16-16. W końcówce kolejny raz przewagę osiągnęli gracze Dariusza Kuny, którzy po nerwowej końcówce – wyszarpali wygraną w pierwszym secie (21-19). Środkowa odsłona była wyrównana (6-6), dopóki spustoszenia w szeregach Volleya swoją zagrywką nie wyrządził Jakub Perżyło. Po serii Speednetu przy zagrze wspomnianego przyjmującego – Speednet odskoczył rywalom na pięć punktów (12-7) i w dalszej części seta nie dał już sobie zrobić krzywdy (21-16). Początek trzeciego seta ułożył się dla ‘Różowych’ w najlepszy możliwy sposób. Po kapitalnym początku i kilku punktach środkowego – Pawła Kolana, Speednet rozpoczął tę partię od stanu…8-1. Wykończenie chwiejącego się rywala byłoby zbyt oczywiste. Zbyt nudne i przewidywalne. Zamiast tego ‘Programiści’ dopuścili do głosu swoich rywali, którzy rośli z każdą kolejną wymianą i w sobie tylko znany sposób doprowadzili do wyrównania po 18. Kiedy wydawało się, że na naszych oczach doszło właśnie do jednego z największych come-backów w historii niemal 3 tysięcy spotkań w Inter Marine SL3 – Speednet wziął sprawy w swoje ręce i po bardzo emocjonującej końcówce, to oni cieszyli się z wygranej. Wow – to był mecz przez wielkie M. To lubimy.

Flota TGD Team – Dream Volley 0-3 (19-21; 17-21; 24-26)

Pomimo zwycięstw ‘Marzycieli’ na początku sezonu, wierni sympatycy drużyny mieli prawo kręcić nosem. Mowa tu o niezbyt przekonującym stylu gry i tym, że nawet z beniaminkiem trzeciej ligi – Dream Volley był w poważnych tarapatach. Koniec końców zespół w granatowych strojach zdobył w trzech pierwszych spotkaniach osiem punktów i do meczu z Flotą TGD Team przystępowali z łatką faworyta. Już w pierwszych kilku wymianach, w których kolejne punkty zdobywali Michał Hawrylik czy Tomasz Nurzyński, Dream objął prowadzenie 5-1. Choć z czasem ‘Marzyciele’ prowadzili już 13-7, to sytuacja uległa zmianie w momencie, w którym Flota TGD zrobiła przejście, a na zagrywkę ‘z góry’ wszedł środkowy Sebastian Sołtys. Kilka akcji później mieliśmy bowiem remis po 14 i wyrównaną grę oglądaliśmy do stanu po 19. Skończyli lepiej ci, którzy zaczęli i po ataku Rafała Żebrowskiego oraz bloku Mateusza Dobrzyńskiego, Dream cieszył się z pierwszego punktu w meczu. Środkowa odsłona to wyraźna przewaga Dream Volley, który objął prowadzenie 16-10 i po chwili mógł cieszyć się z czwartej wygranej w sezonie (21-17). Ostatni set rywalizacji mógł się podobać. Niemal przez całego seta to Flota TGD prowadziła grę i miała przewagę nad swoim rywalem. W końcówce mieli nawet setballe, których nie wykorzystali (20-18), a to jak można się domyślić – po chwili się zemściło. Po bardzo emocjonującej końcówce i ataku Marcina Bitowta – Dream Volley zgarnął komplet punktów. To, co z pewnością wyróżniało ‘Marzycieli’ na tle rywala to wyższa kultura gry, a także dużo lepsza gra w przyjęciu i obronie, co było fundamentem ich tryumfu.

Zapowiedź – MATCHDAY #12

Zaczynamy wtorkową serię gier. Dość ciekawie zapowiada się starcie w czwartej lidze, w której Siatkersi zmierzą się z VB Sulmin. Na brak emocji nie będziemy narzekać również w elicie, w której Speednet podejmie beniaminka – Volley Gdańsk. Zapraszamy na zapowiedź!

Trefl Gdańsk – MiszMasz

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

W ostatnim magazynie Inter Marine SL3 mówiliśmy o bardzo ważnej rzeczy, o której często zapominają nowe drużyny w ligowej stawce. Mianowicie – chodzi o to, że sama wygrana za 2-1 nie przybliża drużyny do podium. Aby załapać się ‘na przepustkę’ do drugiej ligi, trzeba zacząć wygrywać za komplet oczek. Mecz z MiszMaszem będzie dla Trefla czwartym spotkaniem w sezonie Wiosna’25 i tym samym czwartą próbą powalczenia o pełną pulę. Na inaugurację team Edwarda Pawluna dość nieoczekiwanie przegrał z ADS Volley w stosunku 1-2. Dwa kolejne spotkania były już dla ‘gdańskich lwów’ zdecydowanie lepsze i najmłodszy team w lidze wygrywał w nich z Oliwą Team oraz Wolves Volley. We wtorek Trefl podejmie MiszMasz i warto podkreślić tu fakt, że ich rywale pozostają jedną z dwóch drużyn w trzeciej lidze, które jak do tej pory nie wygrały jeszcze spotkania. Jakby tego było mało, team Jakuba Waszkiewicza pozostaje ostatnią drużyną, która nie wygrała choćby seta i póki co plasują się na ostatnim miejscu w lidze. Jeśli sytuacja zespołu nie ulegnie szybko poprawie, to w obecnym sezonie MiszMasz może mieć podobne problemy jak na jesień. Przypomnijmy, że wówczas o ich utrzymaniu w lidze zadecydował dopiero wygrany mecz barażowy z Chilli Amigos. Czy ex-drugoligowcom uda się sprawić niespodziankę i ograć faworyzowanego rywala? Cóż – jest to wątpliwy scenariusz. Stawiamy na pierwszy komplet oczek w sezonie ‘Treflików’.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

ACTIVNI Gdańsk – BVT Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Nowy sezon – stare BVT Gdańsk. Jak nieoficjalnie dowiedziała się Redakcja, po pierwszych spotkaniach obecnego sezonu w zespole ‘Bobrów’ znowu jest niespokojnie. Pomimo tego, że team Grzegorza Żyły-Stawarskiego wygrał dwa z trzech pierwszych spotkań to drużyna nie jest zbyt zadowolona ze swojej postawy i w teamie po raz kolejny doszło do tarć. Sami zastanawiamy się, w którą stronę to pójdzie i czy ‘po burzy wyjdzie słońce’  czy jednak jak to w przeszłości bywało – drużyna w mniejszym czy większym stopniu się rozleci. Zastanawiamy się nad tym jak będzie wyglądała atmosfera, kiedy drużyna zacznie przegrywać. Skoro jest dobrze jak wygrywają, to jak będzie kiedy przyjdą gorsze wyniki?  A te jak nam się wydaje przyjdą już we wtorkowy wieczór, w którym BVT zmierzy się z ACTIVNYMI Gdańsk. Na inaugurację sezonu Wiosna’25, team Artura Kurkowskiego rozegrał dwa spotkania. W pierwszym z nich ex-trzecio, a nawet drugoligowcy zmierzyli się z TKKF Orlen i wspomniane spotkanie wygrali w stosunku 2-1. W kolejnym meczu ACTIVNI zmierzyli się z Hapag-Lloyd i w meczu padła największa różnica punktowa w secie w obecnym sezonie. Precyzując – ACTIVNI Gdańsk wygrali środkowego seta ze swoimi rywalami do…trzech. Choć rywal nie był najbardziej wymagającym w trzeciej lidze, to jednak taki wynik robi wrażenie. Warto zauważyć, że dokładnie z tym samym Hapagiem, z którym ACTIVNI wygrali do trzech, BVT Gdańsk…przegrał tydzień wcześniej seta. Zestawiając to oraz kiepską by nie powiedzieć fatalną atmosferę u ‘Bobrów’ nie trudno wskazać nam faworyta wtorkowej konfrontacji.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

VB Sulmin – SiiPower

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Często jest tak, że nowe drużyny w ligowej stawce potrzebują stosunkowo długo czasu do tego by zaaklimatyzować się z ligą. Zupełnym przeciwieństwem zdaje się być ekipa VB Sulmin, która weszła do SL3 ‘z buta’ i rozpoczęła regularne punktowanie od samego początku. Jak do tej pory zespół z Sulmina rozegrał trzy spotkania. W swoim debiucie drużyna grająca ‘w delegacji’ pokonała pewnie Only Spikes w stosunku 3-0. Po chwili zespół w czarnych barwach mierzył się z ‘Sharksami’ i choć był to wyrównany mecz, to ostatecznie musieli oni uznać wyższość rywali. W swoim trzecim meczu w SL3, VB Sulmin podejmował jednak Tiger Team i choć to rywale byli zdecydowanym faworytem starcia, spotkanie wygrała nowa drużyna w ligowej stawce. We wtorkowy wieczór gracze z Sulmina rozegrają dwa kolejne mecze. Ich pierwszym rywalem będzie ekipa SiiPower, która pozostaje jedyną drużyną w czwartej lidze, która jak do tej pory nie zdobyła choćby punktu. Trzy porażki na inaugurację z Aqua Volley, Craftveną oraz BVT Gdańsk nie sprawiają, że team się poddał. Doskonale widać to było w ich ostatnim spotkaniu, w którym ‘Niebiescy’ chcieli zadać kłam naszym słowom z magazynu, jakoby team był bardzo zniechęcony dwiema porażkami z początku sezonu. W spotkaniu z BVT było niezwykle blisko tego, by zespół Fabiana Ehrlicha zgarnął premierowy punkt w rozgrywkach. Choć zespół z Przymorza miał piłkę setową, to ostatecznie w końcówce zabrakło im ‘chłodnej głowy’ i trzy punkty powędrowały do ‘Bobrów’. We wtorkowym spotkaniu Sii również nie są faworytem. Czy możliwe jest zatem przełamanie i pierwsza zdobycz punktowa w SL3? O tym przekonamy się już niebawem!

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

Osada Truso – MiszMasz

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Tak jak pisaliśmy przy okazji zapowiedzi spotkania MiszMasz z Treflem Gdańsk – team Jakuba Waszkiewicza nie ma póki co łatwego życia. Jeśli nasze przedmeczowe predykcje się sprawdzą to MiszMasz do meczu z Osadą Truso przystąpi z zerowym dorobkiem punktowym w trzech meczach. Jakby tego było mało – w meczu z drużyną z Elbląga również nie będą faworytem meczu i za chwilę może się okazać, że już w marcu MiszMasz może znaleźć się w poważnych tarapatach. Z drugiej strony – w obecnej kampanii zobaczyliśmy już kilka razy, że ‘niemożliwe nie istnieje’. Stało się to chociażby w meczu Osady Truso z Wolves Volley, w którym został pobity rekord nietrafionego odsetka typów w aplikacji SL3. W minionym tygodniu aż 97% typerów stawiało na to, że mecz wygra Osada Truso, a po bardzo słabym pierwszym oraz drugim secie, górą z pojedynku wyszli gracze Wolves Volley. Stracone dwa punkty z ‘Wilkami’ oraz jeden z Krakenem, który do obecnego tygodnia rozgrywek jeszcze nie wygrał, już na początku sezonu komplikuje Osadzie plany o awansie. Po poprzednim sezonie wydawało się, że team z Elbląga wyciągnął wnioski i w obecnym sezonie przestanie gubić punkty z absolutnymi underdogami. Cóż – po kilku meczach wiemy, że nic z tego. Czy wobec tego w meczu z MiszMaszem może dojść do niespodzianki? Sądzimy, że przynajmniej na marzec, ale margines błędu został już wyczerpany i tym razem Osada zgarnie komplet oczek.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

Oliwa Team – Bayer Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Ależ kapitalnie rozpoczęła sezon drużyna Bayer Gdańsk. ‘Aptekarze’ są jedyną obok Maritexu drużyną, która spośród trzecioligowców nie straciła choćby seta. Jak do tej pory team Damiana Harica rywalizował z Portem Gdańsk oraz BL Volley i w obu wspomnianych przypadkach kończyło się pewnym zwycięstwem drużyny ‘z Leverkusen’. Co ciekawe – biorąc pod uwagę końcówkę poprzedniego spotkania, zespół ma już sześć wygranych spotkań z rzędu i pod tym kątem należą do ścisłej czołówki ligi. Czy we wtorkowy wieczór uda im się przedłużyć serię? Nie będzie o to łatwo, bo przyjdzie im rywalizować z zawsze groźną Oliwą Team. Choć na początku sezonu zespół Adama Wyrzykowskiego przegrał dwa spotkania, to z czasem zdecydowanie poprawili swoją grę, zgarniając przy tym komplet sześciu oczek w meczach z Wolves Volley oraz Krakenem. Społeczność Inter Marine SL3 zastanawia się obecnie czy Oliwa jest w stanie przeskoczyć pewien pułap i zacząć regularnie wygrywać, co w konsekwencji przyniosłoby im podium rozgrywek. Odpowiedź na to pytanie powinniśmy dostać już dziś wieczorem. Jeśli bowiem ‘Oliwiacy’ wygrają z ‘Aptekarzami’, to w dalszej części sezonu będą w stanie wygrać z każdym. Jak do tej pory obie drużyny w SL3 mierzyły się tylko raz. Mecz, do którego doszło 10 września 2024 r. wygrała Oliwa Team (3-0), ale trzeba przyznać, że spotkanie było bardzo zacięte. Na podobny scenariusz liczymy dziś wieczorem. Wydaje nam się jednak, że Bayer weźmie udany rewanż za mecz sprzed pół roku.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 0-3

VB Sulmin – Siatkersi

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Mecz o godzinie 20:00 na boisku numer 3 będzie bez wątpienia jednym z hitów wtorkowej serii gier, a nawet tygodnia. Co ciekawe – będzie to kolejne, piąte już spotkanie drużyny z Sulmina na boisku numer 3, które co by nie mówić – na tę chwile wydaje się dla nich szczęśliwe. Nad wynikami oraz aktualną sytuacją VB Sulmin pochyliliśmy się szerzej przy okazji zapowiedzi ich wcześniejszego meczu. Warto dodać tu, że dla drużyny grającej ‘w delegacji’ mecz z Siatkersami będzie miał dodatkowy ‘smaczek’. Wszystko za sprawą faktu, że aktualnym graczem Siatkersów jest Maciej Kot, który w przeszłości trenował przez chwilę graczy Kacpra Wiczkowskiego. Przed wtorkową serią gier wyżej w tabeli znajduje się ekipa z Sulmina, która przy równej liczbie spotkań co Siatkersi, zgromadziła na swoich kontach o jeden punkt więcej. Co ciekawe – obie drużyny rywalizowały z Tiger Team i choć nie były faworytami meczu to wygrały je w stosunku 2-1. Poza tym, zespół z Sulmina rozegrał mecze z Only Spikes i Sharksami, a Siatkersi mierzyli się z Chilli Amigos oraz Aquą Volley. Nie trzeba być wybitnym znawcą rozgrywek by bezsprzecznie stwierdzić, że to Siatkersi mieli na tę chwilę trudniejszy terminarz. W związku z tym wyciąganie wniosku o tym, że mają oni jeden punkt mniej wydaje się bezzasadne. Która z drużyn wygra? Jesteśmy niemal pewni, że mecz zakończy się podziałem punktów. 51% szans na tryumf dajemy jednak drużynie Macieja Tarulewicza.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

Osada Truso – ADS Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Na pierwszy, siódmy i jedenasty rzut oka – wtorkowe spotkanie nie ma prawa być przesadnie interesujące. Wszystko za sprawą faktu, że na ‘papierze’ zdecydowanym faworytem konfrontacji jest Osada Truso. Jak pokazał jednak miniony tydzień w SL3 – tu nic nie jest pewne. O wpadkach Osady napisaliśmy przy okazji zapowiedzi ich pierwszego wtorkowego spotkania z MiszMaszem. Dziś wieczorem team Kacpra Bielińskiego będzie chciał za wszelką cenę zrehabilitować się za spotkanie z Wolves Volley. W dużej mierze uda się to, jeśli ‘Osadnicy’ pokuszą się o komplet sześciu punktów. Wówczas wrócą na szczyt ligowej tabeli i dalej będą liczyć się w walce o bezpośredni awans. Ich drugim rywalem będzie ekipa ADS Volley, która w trzech pierwszych spotkaniach zgarnęła trzy oczka. Trzeba przyznać, że biorąc pod uwagę klasę i ambicję rywali jest to wynik naprawdę dobry, a już na pewno lepszy niż można tego było oczekiwać przed rozpoczęciem sezonu. Dużo mówi fakt, że po przegranym spotkaniu z Dream Volley, gracze ADS Volley czuli ogromny niedosyt, bo jak wszyscy pamiętamy – mieli okazję by mecz wygrać. W naszym odczuciu, choć czasami brakuje im sportowych argumentów to siłą drużyny jest z pewnością mental, który pozwala im niwelować pewne braki w konfrontacji z teoretycznie lepszymi rywalami. Czy we wtorkowy wieczór nasza teza się potwierdzi?

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

Speednet – Volley Gdańsk

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Wtorkowi rywale mierzyli się ze sobą już…jedenastokrotnie. Lepszym bilansem może pochwalić się trzykrotny Mistrz SL3 – Volley Gdańsk. Pamiętamy doskonale czasy, w których ‘żółto-czarni’ zdominowali ligę i wygrali trzy pierwsze sezony, śrubując przy okazji rekord 49 wygranych spotkań z rzędu. Wydaje się, że aktualnie nie ma takiej siły, by któraś z drużyn się do tego wyniku zbliżyła i naszym zdaniem – tak długo rekord będzie aktualny, jak długo będzie stała hala Ergo Arena. Jak wiadomo – wspomniany rekord mógł być o wiele krótszy i przyczynić do tego mogła się ekipa ‘Programistów’. Najbliżej było w meczu rozegranym 10 czerwca 2020 r., kiedy po dwóch pierwszych setach było 1-1, a trzeci set zakończył się długą i wyniszczającą grą na przewagi. Ostatecznie 28-26 wygrała ekipa Volley Gdańsk, której passa skończyła się dopiero w 50 meczu z Eko-Hurtem. Był to mniej więcej moment, w którym nad Volleyem zawisły ‘czarne chmury’. Z czasem to Speednet zyskał zdecydowaną przewagę i dziś to oni są aktualnym Mistrzem SL3. Początek obecnego sezonu to jednak niezbyt dobra forma ‘Programistów’, którzy przegrali dwa pierwsze mecze. Team Łukasza Żurawskiego odkuł się dopiero w minionym tygodniu, w którym rywalizowali z Bossmanem. Czy wygrana sprawi, że Speednet rozpocznie teraz marsz w górę tabeli? O zwycięstwo z beniaminkiem nie będzie łatwo. Volley Gdańsk w czterech dotychczas rozegranych spotkaniach prezentował się na tyle dobrze, że nie pozostaje bez szans w konfrontacji z ‘Różowymi’. Mimo to – nieznacznym faworytem meczu zdaje się być Speednet.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

Flota TGD Team – Dream Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Tego to my się nie spodziewaliśmy. Nie spodziewali się tego również sami gracze Floty TGD Team, którzy choć byli zdecydowanym faworytem spotkania z Portem Gdańsk to jednak ulegli im w stosunku 1-2. Co ciekawe – tuż przed tym spotkaniem z tym samym Portem rywalizowała ekipa Dream Volley, która wygrała wspomniane spotkanie i zdobyła przy tym komplet punktów. Czy wobec tego można wysnuć wniosek, że będą oni faworytem meczu? Cóż – nie jest to jedyny czynnik, który bierzemy pod uwagę, ale tak – w naszych oczach więcej szans na tryumf mają gracze Mateusza Dobrzyńskiego. W obecnej kampanii Dream Volley zdążył rozegrać trzy spotkania, w których wygrywali za każdym razem i z ośmioma punktami na koncie plasują się w samym czubie tabeli. Nie jest bynajmniej tak, że ich gra we wspomnianych spotkaniach stała na ‘galaktycznym poziomie’. Jak przyznał w ostatnim magazynie środkowy Dream Volley – Tomasz Nurzyński, w meczach z Portem czy ADS Volley nie opuszczało ich szczęście i równie dobrze mogło zakończyć się porażkami. Jeśli chodzi o Flotę TGD Team, to po pewnej wygranej za komplet punktów z Krakenem, team Karoliny Kirszensztein podjął ‘Portowców’ i wspomniane spotkanie zakończyło się wynikiem 1-2. Choć potencjał w drużynie oceniamy naprawdę dobrze, to dyspozycja ekipy we wspomnianym meczu pozostawiała wiele do życzenia. Czy podobnie będzie dziś wieczorem? Dla obu drużyn będzie to pojedynek numer 3 w Inter Marine SL3. Po obu wcześniejszych spotkaniach obie drużyny mają status quo. Tak jak zaznaczyliśmy na początku, wydaje się, że po wtorkowym wieczorze lepszy bilans będą mieli ‘Marzyciele’.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

MATCHDAY #11

Za nami jedenasty dzień meczowy, w którym pierwszą porażkę w sezonie poniósł pięciokrotny Mistrz Inter Marine SL3 – Merkury. W drugiej lidze po raz kolejny z bardzo dobrej strony pokazał się Speednet 2, który zainkasował trzy punkty w rywalizacji z ‘Mastersami’. W czwartej lidze TKKF Orlen nie zwalnia tempa i ogrywa faworyzowaną ekipę Chilli Amigos. Zapraszamy na podsumowanie!

Chilli Amigos – TKKF Orlen 1-2 (20-22; 21-15; 19-21)

‘Nafciarze’ nie zwalniają tempa. Pierwszy mecz w SL3 – wynik 0-3, w drugim było lepiej 1-2, a prawdziwą moc ekipa Patryka Potrzuskiego pokazała tydzień temu, ogrywając Sharks w stosunku 2-1. Mimo to, w poniedziałkowy wieczór to brązowi medaliści poprzedniego sezonu zdawali się być faworytem starcia. Naszej predykcji nie zmienił fakt, że team ‘Papryczek’ nie jest w najwyższej formie, o czym świadczy ich ubiegłotygodniowe spotkanie z Siatkersami. Wracając do poniedziałkowego starcia, rozpoczęło się ono od wyrównanej gry obu drużyn, choć trzeba uczciwie przyznać, że po obu stronach siatki nie brakowało błędów (10-10). W naszym odczuciu w pierwszym secie popełniali ich więcej ‘Nafciarze’, natomiast utrzymywali się na powierzchni, ponieważ dominowali nad rywalem w przyjęciu. Choć w końcówce to Chilli prowadziło 19-18, to po chwili z świetnej strony zaprezentowała się Aneta Mierzwa, po której zagrywce – TKKF wyszedł na prowadzenie i finalnie wygrał seta do 20. W środkowej odsłonie z bardzo dobrej strony pokazali się gracze ‘Amigos’, którzy dzięki mądrej siatkówce objęli prowadzenie 10-4 i w dalszej części nie mieli problemów z tym by doprowadzić do wyrównania w setach (21-15). O zwycięstwie musiał zadecydować trzeci set, który z pewnością będzie się śnił ‘Amigos’ po nocach. Podobny casus widzieliśmy już w meczu z Siatkersami. Tak jak i przed tygodniem Chilli miało swojego rywala ‘na widelcu’ (17-15), ale zamiast ich wykończyć – popełnili aż pięć błędów z rzędu i to dało pierwszą piłkę meczową ‘Nafciarzom’. Choć po chwili ‘Amigos’ próbowali ratować jeszcze sytuację, to ostatnie słowo należało do TKKF Orlen, który notuje drugie zwycięstwo w sezonie Wiosna’25 – brawo!

Craftvena – Only Spikes 3-0 (21-19; 21-9; 23-21)

‘Rzemieślnicza maszyna’ się nie zatrzymuje. Czwarte zwycięstwo i czwarta wygrana w sezonie Wiosna’25. Aktualna seria zwycięstw z rzędu zespołu Bartka Zakrzewskiego wynosi już osiem spotkań! Warto podkreślić, że aktualnie to właśnie Craftvena może pochwalić się najdłuższą serią spośród wszystkich 52 drużyn w ligowej stawce. Dobrych wiadomości nigdy za wiele. Aktualnie Craftvena wyrównała swoją najlepszą serię, do której doszło w sezonie Wiosna’20. Należy przy tym podkreślić, że zwycięstwo wcale nie przyszło im tak łatwo jak mogłoby się wydawać. Choć Only Spikes nie zdobyło punktu w poniedziałkowy wieczór to w pierwszym i trzecim secie rywalizacji zaprezentowali się naprawdę nieźle. Do stanu po 15 w pierwszym secie trudno było stwierdzić, która z drużyn wygra. Sytuacja wyklarowała się po bardzo dobrej zagrywce Emiliano Archentiego, po których Craftvena objęła prowadzenie 18-15 i po chwili cieszyła się z pierwszego punktu w meczu. Środkowa odsłona to partia, o której team w żółtych strojach chciałby jak najszybciej zapomnieć. Aby nie przedłużać – absolutna dominacja Crafveny, zakończona ich zwycięstwem do 9. Ostatni set to zdecydowanie największe emocje w spotkaniu. Choć trudno w to uwierzyć, finałowa partia rozpoczęła się od stanu…9-1 dla Only Spikes. Skrajnie niekorzystny wynik sprawił, że w obozie Craftveny podjęto decyzję o powrocie na parkiet Mateusza Pytlika i Michała Markiewicza. To przyniosło oczekiwany efekt, bo mniej więcej od tego momentu Crafvena zaczęła szaleńczy pościg. W drugiej części seta Craftvenie udało się doprowadzić do wyrównania po 15. Po chwili okazało się, że to jeszcze nie koniec ich kłopotów. W dalszej części seta przebudziła się ekipa Only Spikes i do końca seta nie było przesądzone, która z drużyn wygra. Ostatecznie po ataku oraz asie serwisowym Mykoli Pocheniuka, Craftvena wygrywa za komplet punktów, umacniając się na pozycji lidera czwartej ligi.

BL Volley – Port Gdańsk 2-1 (21-16; 21-15; 8-21)

Stare dobre BL Volley. Czasami można zwątpić w drużynę, ale w momencie kiedy to następuje – ‘Tygrysy’ błyskawicznie wracają i dowożą jakość. Tak było w dwóch pierwszych setach rywalizacji z ‘Portowcami’, którzy zapewnili drużynie Wojciecha Strychalskiego drugie zwycięstwo w sezonie Wiosna’25. Już na początku spotkania po punktach Tomasza Grudnia czy najlepszego zawodnika spotkania – Wojciecha Kiełba, BL Volley objął prowadzenie 7-3. Z czasem szaleńcze tempo ‘Tygrysów’ nieco opadło i na półmetku seta mieliśmy remis po 12. Po którejś już kiwce Damiana Chojnackiego, z którą ‘Portowcy’ mieli w poniedziałkowy wieczór spory problem, BL objął prowadzenie 17-14 i po chwili cieszył się z pierwszego punktu w meczu (21-16). W drugim secie rywalizacji grająca pragmatyczną siatkówkę BL Volley wysysała energię ze swoich rywali. Choć zaczęło się od wyrównanej gry (9-8), to BL Volley zaczął regularnie kąsać rywala i po ataku Wojciecha Kiełba, objęli prowadzenie 16-13. To z kolei sprawiło, że z ‘Portowców’ całkowicie zeszło powietrze i finalnie BL mógł cieszyć się z wygranej (21-15). Ostatni set rywalizacji to całkowity zwrot akcji. Po asie serwisowym Wiktora Pawlaka oraz bloku Macieja Gałdy, Port objął prowadzenie 8-3. W dalszej części seta BL nawet jak dobrze przyjął, to miał potężne problemy z wykończeniem akcji, co tylko powiększało przewagę ‘Portowców’. Ostatecznie team Arkadiusza Sojko wygrał seta do 8, ale koniec końców była to wyłącznie ‘nagroda pocieszenia’.

MPS Volley – Złomowiec Gdańsk 2-1 (18-21; 21-12; 21-19)

W zapowiedziach przedmeczowych wskazaliśmy, że faworytem poniedziałkowego starcia będzie ekipa Złomowca, która do meczu przystępowała jako wicelider rozgrywek. Z tyłu głowy mieliśmy jednak świadomość, że w ligowej tabeli jak w saunie. Im wyżej siedzisz tym bardziej grzeje i nie każdy jest w stanie wytrzymać dłużej niż chwilę. Początek spotkania to wyraźna przewaga Miłośników Piłki Siatkowej, którzy ostudzili zapędy przeciwników do gry środkiem, w której Złomowiec się w ostatnim czasie bardzo dobrze czuł (9-3). Choć MPS prowadził wysoko, to w dalszej części roztrwonił przewagę, a następnie pozwolił rywalom na rozwinięcie skrzydeł i wygraną do 18. Środkowa odsłona należała do Miłośników Piłki Siatkowej. Choć zaczęło się ‘lajtowo’ i po punktach Michała Narkowicza czy Mateusza Kulińskiego, MPS prowadził 12-9, tak dalsza część seta to absolutna dominacja zespołu Jakuba Nowaka i pewna wygrana do 12. O zwycięstwie musiał zadecydować trzeci set, który był przy okazji tym najbardziej wyrównanym. Lepiej rozpoczęli gracze jednej z najstarszych drużyn amatorskich na Pomorzu. Po atakach Michała Narkowicza, MPS objął prowadzenie 9-7 i utrzymywał je aż do stanu 15-13. Po punktach środkowych – Maksymiliana Wilka oraz Mikołaja Nowaka, Złomowiec wysunął się w końcówce na prowadzenie i wydawało się, że jesteśmy świadkami rekonstrukcji zdarzeń z premierowej partii. Tym razem MPS stanął jednak na wysokości zadania i po dwóch bardzo ważnych punktach Mateusza Zalewskiego, mógł cieszyć się z drugiego zwycięstwa w sezonie Wiosna’25.

Inter Marine Masters – Speednet 2 0-3 (15-21; 17-21; 16-21)

Na przestrzeni kilkunastu lat, losy poszczególnych zawodników Inter Marine Masters oraz Speednetu przecinały się tyle razy, że dla dużej części graczy obu drużyn, był to mecz szczególny. W ostatnim czasie lepiej w bezpośrednich starciach wiodło się ‘Mastersom’. Czy to w SL3, czy na sparingach czy turniejach. Już przed meczem nos podpowiadał nam, że tym razem role się odwrócą i to Speednet wygra. Warto podkreślić bowiem to, że do spotkania z drużyną Andrzeja Masiaka, Speednet przystępował jako aktualna ‘drużyna tygodnia’. Początek spotkania to wyraźna przewaga ‘Programistów’, którzy zdominowali rywala, który…grał dokładnie tak samo jak w pierwszym secie ze Staltestem. Choć z czasem było już 15-9 dla Speednetu, to po zagrywkach Krzysztofa Wyrzykowskiego, Inter Marine zniwelowało nieco stratę (15-12). Ostatnie słowo należało jednak do teamu Marka Ogonowskiego, który wygrał do 15. Sympatycy ‘Mastersów’ liczyli na to, że ci przejdą rewolucje tak jak kilka dni temu. Cóż – nie ten rywal ani nie ten dzień. Choć drugi set rozpoczął się w idealny sposób dla ‘biało-czerwonych’ (10-6), to z czasem Speednet grał coraz lepiej i po niekończących się atakach duetu Zieliński&Janczak, objął prowadzenie 18-16, a następnie ‘sprzątnął rywalom zwycięstwo sprzed nosa’. Niepowodzenie w dwóch pierwszych setach zachwiało pewność siebie Inter Marine Masters i wręcz odwrotnie – było wodą na młyn dla Speednetu, który nie zamierzał zdejmować nogi z gazu. Choć po zagrywce Jacka Ragusa, ‘Mastersi’ prowadzili 13-10, to dalsza część seta była kopią scenariusza, który był znany niemal wszystkim oglądającym mecz. Ostatecznie Speednet wygrywa spotkanie do 16, mecz 3-0, pnie się w tabeli na wyższe miejsca i wreszcie to właśnie oni królują w osobnym, ale i nieodłącznym duecie. Duecie, który od dawna pisze kolejne rozdziały amatorskiej siatkówki na Pomorzu.

Team Spontan – Port Gdańsk 1-2 (19-21; 21-15; 18-21)

Poniedziałkowy wieczór był koszmarny dla typerów w aplikacji SL3. Aż 85% z nich wskazywało na to, że to Team Spontan wygra spotkanie o godzinie 20:00. Koszmar powinien być w tym podsumowaniu odmieniany przez wszystkie przypadki. Poza tym, że był to koszmar dla typerów, to był to przede wszystkim koszmar dla ‘Spontanicznych’. Przed sezonem wydawało się, że sezon Wiosna’25 może być tym przełomowym dla drużyny Piotra Raczyńskiego. Cóż – wczoraj widzieliśmy, że żadnego przełomu raczej nie będzie, a Spontan to ‘golasek’. Argumentów sportowych widzieliśmy wczoraj naprawdę mało i nie mówimy tu wyłącznie o spotkaniu z ‘Portowcami’. Te rozpoczęło się lepiej dla ‘Pomarańczowych’, którzy po punktach Mariusza Krynickiego oraz Jana Kostrowickiego, objęli prowadzenie 14-11. Kiedy wydawało się, że team Piotra Raczyńskiego nie będzie miał problemów z wygraną, zaczęli popełniać sporo błędów, a w zestawieniu z rosnącą dyspozycją ekipy ‘z doków’, okazało się gotowym przepisem na katastrofę  (21-19). Środkowa odsłona to zupełnie inne oblicze. Po czterech blokach z rzędu (niekoniecznie punktowych) Jana Kostrowickiego, Spontan objął prowadzenie…12-4 i choć w dalszej części ewidentnie zwolnił, to nie miał problemu z doprowadzeniem do wyrównania (21-15). Ostatni rozdział poniedziałkowego starcia to dość nietypowy widok. Po tym jak kontuzji ręki nabawił się Tomasz Bobcow, wspomniany gracz zagrywał…z dołu. Gdybyśmy byli złośliwi stwierdzilibyśmy, że na to, co wyczyniali ‘Spontaniczni’ w przyjęciu to wystarczyło. Chwilę po półmetku seta i dwóch punktach Macieja Gałdy, Port objął prowadzenie 17-13 i po chwili cieszyli się z drugiej wygranej w sezonie (21-18).

Merkury – Bossman Team 1-2 (17-21; 14-21; 21-19)

Są w Inter Marine SL3 pewne prawidła, których nie da się zachwiać. Może i raz na 100 przypadków się trafi, ale z całą resztą jest jak z kanapką, która spadnie na ziemie masłem do dołu. O czym mówimy? Ano o tym, że po raz kolejny Bossman ogrywa Merkurego. O ile w poprzednim sezonie forma drużyn taki rezultat usprawiedliwiała, tak w obecnej kampanii należy zwrócić uwagę, że Merkury przystępował do meczu jako faworyt i team, który do rozpoczęcia spotkania mógł pochwalić się najdłuższą serią zwycięstw spośród wszystkich 52 drużyn w ligowej stawce. Poniedziałkowe spotkanie zaczęło się dość nietypowo, bo na prawym skrzydle u pięciokrotnych Mistrzów SL3 zobaczyliśmy…Kacpra Chmielewskiego. Co ciekawe, do momentu, w którym został on zastąpiony przez Jakuba Wilkowskiego, Merkury prowadził 8-6. Druga część seta to jednak przewaga Bossmana, który przy rywalach wyglądał jak Duracell przy zwykłych ‘paluszkach’. Szybsi, mobilniejsi, sprytniejsi. Efekt? Wygrana do 17. Jeszcze większy pokaz mocy w wykonaniu Bossmana widzieliśmy w środkowej odsłonie, w której Bossman stłamsił rywala i na półmetku seta prowadził 10-5. W dalszej części niby Merkury coś próbował, niby się starał, ale był w tym przekonujący jak dziecko, które tłumaczy, że nie zjadło czekolady, mając przy okazji całą umorusaną twarz. Po dwóch punktach Michała Szawkowskiego, Bossman objął prowadzenie 19-13 i po chwili cieszył się z drugiej wygranej w sezonie (21-14). Ostatni set to wyrównana walka, po której czarna tablica wskazywała wynik 15-15. Po atakach Piotra Kurasa oraz Jakuba Wilkowskiego, ‘Granatowi’ objęli prowadzenie 20-16 i choć w końcówce rywal odrobił kilka punktów, to finalnie wygrali seta do 19. Trudno nie odnieść jednak wrażenia, że marne to dla Merkurego pocieszenie.

Inter Marine Masters – Tufi Team 1-2 (15-21; 14-21; 23-21)

Wyniki w Inter Marine SL3 robią się coraz bardziej dziwne. Weźmy pod lupę poniedziałkowych rywali Inter Marine Masters. Wydawało się, że jeśli ‘Mastersi’ mają powalczyć o punkty, to zdecydowanie łatwiej będzie im w meczu, w którym rywalizować będą ze Speednetem 2. Cóż – tam się nie udało i ‘biało-czerwoni’ musieli próbować swoich sił z pretendentem do awansu. Początek spotkania to koszmar ‘Mastersów’, którzy przez bardzo długi czas nie mogli zrobić przejścia i gdyby zamiast na parkiecie znajdowali się w ringu – któryś z sekundantów rzuciłby na ring ręcznik poddając walkę (11-2). Ku naszemu zdziwieniu – epilog był inny niż w filmie Rocky 4. Precyzując – nikt nie rzucił ręcznika, a Apollo Creed nie został poturbowany tak, że skończyło się to dla niego tragicznie. Zamiast tego, dzielny pięściarz zaczął się odgryzać i zamiast po nokaucie, przegrał dopiero po jednogłośnej decyzji sędziów (21-15). Środkowa odsłona rozpoczęła się bardzo podobnie jak ta pierwsza. Ok – różnica punktowa była nieco mniejsza, ale już na początku seta gracze Tufi Team pokazali swoim rywalom, dlaczego to właśnie oni będą walczyć w dalszej części o awans (8-3). Bierna do tego momentu postawa ‘Mastersów’ uśpiła nieco rywali, którzy zaczęli się po chwili gubić i dość nieoczekiwanie, beniaminek wysunął się na prowadzenie 12-11. Kiedy Tufi połapało się do czego właśnie doprowadzili, ruszyli z kolejnymi atakami i bez najmniejszych problemów wygrali do 14. Ostatni set to partia, po której faworyt może pluć sobie w brodę. Nie można bowiem wygrywać w takim stylu jak w dwóch pierwszych setach, a później przegrać. Choć ‘Tuffikom’ nie szło i pod koniec przegrywali 13-17, to w dalszej części zdawali się odzyskiwać kontrolę (17-17). Ostatnie słowo w secie należało jednak do doświadczonych rywali, którzy zgarnęli nagrodę pocieszenia w postaci jednego oczka.  

Team Spontan – Kraken Team 1-2 (21-13; 23-25; 17-21)

Swoimi zapowiedziami nabraliśmy bardzo dużo Typerów w aplikacji SL3. W czasie ostatniego magazynu czy jeszcze w zapowiedziach, wspominaliśmy o tym, jaki to mocny nie jest w obecnym sezonie Spontan. Kojarzycie ten filmik, w którym pies ujada z wściekłością zza bramy, a gdy się ją otworzy, pokornieje i jest najmilszą psiną w okolicy? Taki wyłania nam się obraz ‘Spontanicznych’. ‘Papierowy Tygrys’, ‘Kolos na glinianych nogach’ itp., itd. Miała być moc, a w poniedziałkowy wieczór okazało się, że Spontanicznego zlały dwie drużyny, które w tym sezonie były lane przez innych. Istnieje uzasadniona obawa o kolejne mecze ‘Oranje’. Skoro tak wyglądali w meczach z dołem tabeli, to jak będą wyglądać z mocnymi? Dobra, bo trzeba pochwalić Kraken Team. Mimo, że w obecnej kampanii nie szło. Mimo, że Redakcja ciągle z zespołu Roberta Skwiercza dworowała, to jednak trzeba oddać im, że nic sobie z tego nie robili, a na pewno nie załamywali. Zamiast tego konsekwentnie walczyli o każdego seta i w poniedziałkowy wieczór dostali za to nagrodę w postaci pierwszej wygranej w sezonie. Trzeba przyznać, że pierwszy set rywalizacji na to nie wskazywał. To ‘Spontaniczni’ lepiej weszli w mecz (21-13), ale w drugiej i trzeciej odsłonie było już znacznie gorzej. Na szczególną uwagę zasługuje to, co działo się w środkowej odsłonie, w której Kraken był górą po długiej grze na przewagi. Dwa punkty w drugą stronę i nasza narracja byłaby zupełnie inna. Trzeci set to dobra gra ‘Granatowych’, którzy wyszli na prowadzenie 9-5 i w dalszej części nie dali sobie już zrobić krzywdy.

Zapowiedź – MATCHDAY #11

Zaczynamy rekordowy tydzień w Inter Marine SL3. Jeszcze nigdy wcześniej w jednym tygodniu nie rozegraliśmy bowiem 33 spotkań. W poniedziałkowej serii gier dojdzie do 9 pojedynków, w których dwa razy zmierzy się ostatnia drużyna, która do tej pory nie rozegrała jeszcze meczu – Team Spontan. Ponadto dość ciekawie zapowiada się starcie w pierwszej lidze, w której Bossman zmierzy się z Merkurym. Zapraszamy na zapowiedź!

Chilli Amigos – TKKF Orlen

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Ależ rozkwita na naszych oczach drużyna TKKF Orlen. Początek sezonu w wykonaniu drużyny Patryka Potrzuskiego to poważne kłopoty na inaugurację, zakończone porażką 0-3 z MysterElektroRockets. Po debiutanckim spotkaniu uznaliśmy, że sezon Wiosna’25 nie będzie łatwą przeprawą i minie sporo czasu zanim ‘Nafciarze’ zaczną regularnie punktować. W swoim drugim spotkaniu w sezonie, TKKF mierzył się z ACTIVNYMI Gdańsk i choć rywal był murowanym faworytem starcia, team w ciemnych strojach pokusił się o premierowy punkt w SL3. Jeszcze lepiej było w minioną środę, w którą ‘Nafciarze’ zmierzyli się z Sharksami i po bardzo dobrej grze wygrali pierwsze spotkanie w rozgrywkach. Rosnąca z meczu na mecz dyspozycja drużyny sprawia, że w siedzibie drużyny spoglądają z optymizmem w przyszłość. W swoim czwartym spotkaniu, zmierzą się oni z czwartym wielkim rywalem. Jeśli gracze TKKF Orlen nie śledzili wyników z poprzednich sezonów – spieszymy z wytłumaczeniem. Po bardzo dobrej kampanii na jesień, gracze Chilli Amigos zakończyli sezon z brązowymi medalami na szyjach. Początek obecnego sezonu to jednak sinusoida nastrojów. Choć team w czerwonych strojach znalazł sposób na ogranie Hapag-Lloyd oraz Only Spikes to niespodziewanie przegrał z drużyną Siatkersów. Niezależnie jednak od tej wpadki oraz coraz większej ‘bezczelności Nafciarzy’, to Chilli Amigos jest faworytem spotkania. Sądzimy jednak, że nową drużynę w ligowej stawce będzie stać na urwanie jednego seta.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

Craftvena – Only Spikes

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Do poniedziałkowego spotkania, ‘Rzemieślnicy’ przystępują w kapitalnych nastrojach. Po dwóch pierwszych spotkaniach sezonu, w których Craftvena pewnie ograła SiiPower oraz Hapag-Lloyd, uznaliśmy, że prawdziwy ‘test jakości’ przyjdzie w kolejnym spotkaniu. Ich rywalem w hitowym starciu czwartej ligi była w minionym tygodniu ekipa MysterElektroRockets i z nimi również ‘Rzemieślnicy’ sobie poradzili. Nie mamy co do tego wątpliwości. Wygrana z dobrym rywalem pozwoli uwierzyć Craftvenie, że w dalszej części sezonu mogą rozdawać w lidze karty. W swoim czwartym spotkaniu sezonu, team w czarnych strojach zrobi wszystko aby przedłużyć świetną serię i umocnić się w fotelu lidera rozgrywek. Ich rywalem będzie ekipa Only Spikes, która wciąż czeka na premierową wygraną w sezonie Wiosna’25. Jak do tej pory, team w żółtych strojach rozegrał cztery spotkania, w których zgarnęli jeden punkt. Choć średnia punktów na mecz odbiega od wyników drużyny z sezonu Jesień’24 to jednak pewną okolicznością łagodząca jest dotychczasowy terminarz drużyny. Only Spikes zmierzyli się bowiem z drużynami, które w większości radzą sobie w obecnej kampanii dobrze. Sądzimy, że w dalszej części sezonu, ‘Kanarki’ rozwiążą niebawem worek z punktami. Czy nastąpi to w meczu z Craftveną? Cóż – chyba jeszcze nie teraz. W naszych oczach ‘Rzemieślnicy’ są w gazie i po dzisiejszym spotkaniu będą mieli 11 oczek na koncie.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

Port Gdańsk – BL Volley

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Po dwutygodniowej przerwie, ekipa BL Volley wraca na parkiety Inter Marine SL3. Początek sezonu w wykonaniu zespołu Wojciecha Strychalskiego należy ocenić na ‘trójkę’ w skali szkolnej. Z jednej strony należy docenić, że ‘Tygrysy’ dość niespodziewanie ograły w pierwszym meczu ekipę Oliwy Team. Niestety dla nich – w swoim drugim meczu zaprezentowali się już o wiele gorzej i byli wyłącznie tłem dla świetnie grających zawodników drużyny Bayer Gdańsk. Wspomniane przez nas spotkanie zakończyło się pewnym tryumfem ‘Aptekarzy’ w stosunku 3-0. To oznacza z kolei, że po dwóch pierwszych meczach, BL ma na swoim koncie dwa punkty i w ligowej tabeli plasują się na odległym – dziesiątym miejscu. Choć nie ma dramatu to należy podkreślić, że poniżej pewnego poziomu, team Wojciecha Strychalskiego nie schodził i od kilku edycji kręcił się w okolicy piątego miejsca. Wydaje się, że powtórzenie tego w obecnej kampanii może być dość trudne i wynika to z tego, że poziom trzeciej ligi od kilku sezonów systematycznie pnie się w górę. Dobrym przykładem zdaje się być ekipa Portu Gdańsk, która mimo kilku ciekawych transferów wciąż ma problem z tym by zacząć regularnie punktować. W obecnej kampanii ‘Portowcy’ rozegrali już cztery spotkania, w których zgarnęli zaledwie dwa punkty. Warto wziąć jednak pod uwagę fakt, że rywalizowali z samymi ‘tuzami’. Bayer, Osada, Dream czy Flota byli wymienianiu przed sezonem jako główni kandydaci do podium rozgrywek. Choć w meczu z BL Volley to ‘Tygrysy’ są na papierze faworytem to wydaje nam się, że jeśli Port zagra tak jak z Flotą – powinni cieszyć się z drugiego zwycięstwa w sezonie Wiosna’25.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

MPS Volley – Złomowiec Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Początek marca to kapitalny okres drużyny MPS Volley. Na początek team Jakuba Nowaka wygrał weekendowy turniej na Pogórzu, a następnie zdemolował Fux Pępowo, zgarniając przy tym komplet punktów. Wówczas wydawało się, że ex-wicemistrzowie SL3 pójdą za ciosem i w dwóch kolejnych spotkaniach dadzą swoim sympatyków wiele powodów do optymizmu. Rzeczywistość okazała się dla nich jednak mniej przyjemna. Na początek MPS musiał uznać wyższość Floty Active Team (1-2), a następnie BES Boys BLUM (1-2). O ile w przypadku meczu z Flotą to rywal był faworytem, tak w meczu z BES Boys BLUM to właśnie na MPS Volley stawiała zdecydowana większość Typerów SL3. To jak wielokrotnie już powtarzaliśmy wynikało z faktu, że zespół BBB w stosunku do poprzedniego sezonu się bardzo osłabił. Z zespołu odeszli między innymi etatowy libero – Miłosz Szymczak, środkowy – Patryk Bruchmann czy atakujący – Dominik Jażdżewski. Jeszcze do niedawna zdobywca ponad 250 punktów w dwóch ostatnich sezonach pozostawał ‘wolnym agentem’. Dosłownie dwa dni temu, poniedziałkowy rywal MPS-u porozumiał się z wspomnianym atakującym i podpisał z nim kontrakt co najmniej do zakończenia obecnego sezonu. Wracając do ogółu należy podkreślić, że faworytem spotkania pozostaje Złomowiec Gdańsk, który znajduje się na bardzo wysokim drugim miejscu w tabeli. Choć team Witolda Klimasa nie ma póki co szans wskoczenia na fotel lidera, to ma szansę na to by obronić drugie miejsce, które z czasem może im dać awans do elity.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

Inter Marine Masters – Speednet 2

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Do spotkania obu drużyn miało dojść już kilkanaście dni temu. Ostatecznie za ‘Mastersów’ wskoczyła ekipa Czerepachów Volley i nie była to dobra wiadomość dla ekipy Speednetu 2. We wspomnianym spotkaniu, team Marka Ogonowskiego nie miał nawet podjazdu do rywali i pozostawił po sobie bardzo kiepskie wrażenie. Te było na tyle nieciekawe, że w naszych wyobrażeniach Speednet 2 pozostawał bez szans w rywalizacji z Flotą Active Team. Dwutygodniowa przerwa pomiędzy wspomnianymi meczami była jednak tak długim okresem, że ‘Programiści’ zdążyli w tym czasie zresetować głowy i zaprezentować zupełnie inną – lepszą wersje. Mówiąc w ich języku – był to udany upgrade. Przypomnijmy, że wspomniane spotkanie zakończyło się zwycięstwem Speednetu w stosunku 3-0, po którym team Marka Ogonowskiego został uznany ‘Drużyną Tygodnia’. W poniedziałkowym spotkaniu, ‘Programiści’ zmierzą się z beniaminkiem drugiej ligi – Inter Marine Masters, który w obecnym sezonie rozegrał tylko jeden mecz. W swoim premierowym w drugiej lidze spotkaniu, zespół Andrzeja Masiaka wygrał z ex-pierwszoligowcem – Staltestem Pomorze i podobnie jak Speednet – przystąpią do spotkania w bardzo dobrych nastrojach. Która z drużyn wygra? Bardzo trudno odpowiedzieć nam na to pytanie. Jak do tej pory w Inter Marine SL3, obie drużyny mierzyły się tylko raz – w sezonie Wiosna’24. Wówczas lepsi okazali się gracze ‘Masters’. Nos podpowiada nam, że tym razem Speednet weźmie udany rewanż.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

Team Spontan – Port Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Najwięksi spóźnialscy w historii ligi wracają na parkiety Inter Marine SL3. Nie pamiętamy już sezonu, w którym Spontan rozpoczynałby zmagania w pierwszym tempie. Niemal zawsze proszą o to by ich start maksymalnie opóźnić. W swoim pierwszym meczu sezonu, zespół Piotra Raczyńskiego zmierzy się z Portem Gdańsk i tak się składa, że będzie to zestawienie dwóch z czterech drużyn, które w SL3 występują od samego początku tj. sezonu Wiosna’25. Mimo, że sumarycznie obie drużyny rozegrały w SL3 aż 321 spotkań to w bezpośrednim starciu mierzyły się tylko pięć razy. Ciekawostką dotyczącą wspólnej historii obu drużyn jest to, że jeszcze nigdy, ‘Portowcom’ nie udało się znaleźć sposobu na ogranie rywali. W czterech przypadkach Spontan wygrywał po podziale punktów, natomiast raz – w kwietniu 2024 r., ‘Pomarańczowi’ sięgnęli po pełną pulę. Jak będzie dzisiaj? ‘Spontaniczni’ zdają się być wyraźnym faworytem starcia i jedną z ekip, która może liczyć się w walce o awans. W przerwie pomiędzy sezonami, Spontan okazał się jednym z największych wygranych ‘okienka transferowego’. Do szeregów drużyny dołączyli między innymi bardzo cenieni w SL3 – Kamil Wołk oraz Igor Kazello. Pierwsze spotkanie nie będzie z pewnością łatwe. Port udowodnił to w meczu z Flotą TGD Team, gdzie choć nie był faworytem to wygrał w stosunku 2-1. Czy w poniedziałkowy wieczór mają szansę by to powtórzyć?

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

Merkury – Bossman Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Ależ poodwracały nam się role w obecnym sezonie. Choć jesteśmy na dość wczesnym etapie sezonu to pewne wnioski można wyciągnąć już teraz. Z pewnością nie będą one zbyt miłe dla Bossmana, który w czterech pierwszych meczach sezonu Wiosna’25, zdążył przegrać już trzy razy. Wspominaliśmy to w ostatnim magazynie, ale warto podkreślić raz jeszcze, że już po trzech pierwszych tygodniach rozgrywek, Bossman ma niemal tyle porażek co przez cały poprzedni sezon. Wyrównać wspomniany wynik, team Jakuba Kłobuckiego ‘ma szansę’ już dziś wieczorem. Rywalem wicemistrzów SL3 będzie bowiem ekipa Merkurego, która rozpoczęła sezon w kapitalny sposób i po czterech spotkaniach, są aktualnym liderem pierwszej ligi. Choć w drużynie nie mówi się o tym głośno, to chyba nikt z obozu pięciokrotnych Mistrzów SL3 nie wyobraża sobie scenariusza, w którym mogłoby ich zabraknąć w grupie drużyn, walczących o medale. Choć na pierwszy rzut oka, poniedziałkowe starcie wydaje się ‘kolejnym meczem’, to warto podkreślić to, że Merkuremu Bossman ewidentnie nie leży. Jeśli spojrzymy na wszystkich rywali drużyny Piotra Peplińskiego w elicie, to gorszy bilans bezpośrednich spotkań mają oni wyłącznie z poniedziałkowym rywalem (0-2). W jednym przypadku jest to remis (5-5 z CTO). Czy Bossman zdoła wygrać z Merkurym po raz kolejny? Jeśli tak to ich sytuacja zmieni się bardzo na plus. Jeśli jednak po raz kolejny przegrają, to grupa mistrzowska oddali się jeszcze bardziej.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

Inter Marine Masters – Tufi Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Choć bardzo mało osób o tym pamięta, to obie drużyny rywalizowały ze sobą już ponad 5 lat temu. W drugim sezonie rozgrywek Inter Marine SL3, w którym panował ‘dziki zachód’, drużyny spotkały się w ówczesnej pierwszej lidze, w której raz w stosunku 2-1 wygrali ‘Mastersi’, natomiast po miesiącu – Tufi wzięło udany rewanż, wygrywając takim samym wynikiem. Od wspomnianego sezonu Jesień’19, drogi obu drużyn się mocno rozjechały. Tufi Team zakorzeniło się mocno w rozgrywki SL3 i z przerwą na ‘sezon covidowy’, występują w nim bez żadnej przerwy. Trochę inaczej sytuacja wygląda u ‘Mastersów’, którzy po sezonie Jesień’19 zrobili sobie przerwę w SL3 na…dokładnie 1562 dni. Powrót na parkiety Inter Marine SL3, datowany jest na 5 marca 2024 i od tamtego czasu, ‘Mastersi’ grają nieprzerwanie. Przez wspomniany rok od swojego powrotu, team Andrzeja Masiaka pokazał się z dobrej strony i w sezonie Jesień’24 zdołali awansować na zaplecze elity, wygrywając w swoim premierowym spotkaniu ze Staltestem Pomorze. Osoby dobrze znające realia rozgrywek wiedzą, że Staltest to nie Tufi i z poniedziałkowym rywalem, ‘Mastersi’ będą mieli o wiele trudniejszą przeprawę. Należy podkreślić bowiem to, że Tufi są zdecydowanym faworytem spotkania i jedną z trzech drużyn, które nie zaznały jeszcze goryczy porażki. Zespół Mateusza Woźniaka rywalizował w obecnej kampanii ze Speednetem 2, Challengersami oraz Złomowcem Gdańsk i na dziewięć możliwych punktów, zgarnęli siedem. Jak będzie dzisiaj? Stawiamy na komplet punktów ‘Tuffików’. Obstawiamy jednak, że wygrana nie przyjdzie im tak łatwo jak mogłoby się wydawać.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 0-3

Team Spontan – Kraken Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Widząc to co wyczyniają obecnie gracze Kraken Team – niemal wszyscy czwartoligowcy, którzy mogliby być potencjalnie zainteresowani awansem zaczęli się zastanawiać ‘czy jest sens’. Jeszcze do niedawna Kraken Team był bowiem królem czwartoligowych parkietów i zapisał się na kartach historii Inter Marine SL3, wygrywając w trakcie sezonu wszystkie trzynaście spotkań. Owszem – nikt nie spodziewał się, że po awansie Kraken zacznie rozdawać w trzeciej lidze karty, ale chyba również nikt, że po czterech meczach na kontach ‘Bestii’ będzie tylko jeden punkt. Porażki z Osadą, Maritexem, Flotą oraz Oliwą nie są z pewnością powodem do dumy dla Krakena. Ok, gracze mogliby pewnie narzekać na dość trudny terminarz, ale pokażcie nam proszę trzecioligowy team, z którym pójdzie ‘łatwo’? Brutalna prawda jest taka, że patrząc w drugą stronę – trzecioligowcy właśnie w Krakenie upatrują ‘dostarczyciela punktów’. Z pewnością na wygraną z ‘Granatowymi’ liczy również team Piotra Raczyńskiego, który dopiero w poniedziałek inauguruje ligowe zmagania. Poprzednie dwa sezony to okresy, w których ‘Spontanicznym’ brakowało naprawdę niewiele by awansować do wyższej ligi. W sezonie Wiosna’24 skończyło się na trzecim miejscu, natomiast w edycji Jesień’24, team ‘Oranje’ prezentował się przez długi czas bardzo dobrze, by całkowicie pogubić się w końcówce i wylądować na piątym miejscu. Jak będzie tym razem? Z pewnością ambicję zespołu są aktualnie na bardzo wysokim poziomie. Mądrzejsi będziemy już dziś wieczorem.  

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

MATCHDAY #10

Za nami czwartkowa seria gier, w której kolejne bardzo ważne zwycięstwa w prestiżowych meczach czwartej ligi, zanotowały ekipy Craftveny oraz Aqua Volley. W wyższych klasach rozgrywkowych pogłębia się za to kryzys dwukrotnych Mistrzów Inter Marine SL3 – Eko-Hurtu oraz  drugoligowej Hydry Volleyball Team. Zapraszamy na podsumowanie.

Hapag-Lloyd – ACTIVNI Gdańsk 0-3 (12-21; 3-21; 11-21)

Najlepsza akcja Hapag-Lloyd w meczu z ACTIVNYMI Gdańsk? Przyniesienie zjawiskowego bębna i przygrywanie na nim do egzekucji, którą urządzili ACTIVNI. Chryste – co to było. Nomen omen – ACTIVNI walili zagrywką w rywala jak w (hehe) bęben. Trzeba uczciwie przyznać, że największe problemy z przyjęciem, team w pomarańczowych strojach miał w drugim secie rywalizacji. W pierwszym zagrali tak, że w sumie nie było powodu do wstydu. W premierowej odsłonie zobaczyliśmy bowiem kilka składnych akcji. Ok – ‘Logistycy’ nie mieli szanse na wygranie seta, ale tak jak mówimy – w miarę nam się podobało. Drugi set to jednak partia, która będzie ciągnęła się za ‘Pomarańczowymi’ jak smród po wdepnięciu butem w psią kupę. Buty można co prawda umyć, ale wspomnienia o wydarzeniu będą budziły niesmak na zawsze. No bo powiedzmy sobie szczerze. Rzadko zdarza się by w jednym secie doszło do dwóch rekordów. Pierwszym było to, że ACTIVNI nigdy tak wysoko w secie nie wygrali. Dotychczas najlepszym wynikiem był ten, w którym ACTIVNI wygrali do 5 ze Swooshersami oraz Pekabexem. Drugi rekord to ten nieprzyjemny dla Hapag-Lloyd. Drużyna Joanny Kożuch nigdy wcześniej nie została tak upokorzona. Poprzednio najwyższa porażka to dwa mecze w trzeciej lidze w grupie B, w której Hapag-Lloyd mierzył się z Fuxem Pępowo i przegrywał wówczas sety do 4. Ok – dość tego pastwienia. W trzecim secie rywalizacji, ACTIVNI nie mieli już tak miażdżącej przewagi z czego z pewnością ucieszyli się środkowi, którzy w odróżnieniu do drugiego seta, zdążyli wejść na boisko. Ostatecznie finałowa partia to wygrana ACTIVNYCH do 11 i awans w ligowej tabeli z dziesiątego na szóste miejsce.

Trefl Gdańsk – Wolves Volley 2-1 (18-21; 21-16; 21-17)

Po dwóch pierwszych spotkaniach sezonu – Trefl miał na swoim koncie trzy punkty. Z jednej strony nie jest to mało, ale z drugiej w obozie ‘Gdańskich Lwów’ zdają sobie sprawę z faktu, że aby liczyć się w walce o podium – muszą podkręcić tempo. Trzecim rywalem podopiecznych Edwarda Pawluna była ekipa Wolves Volley, która kilka dni temu sensacyjnie rozprawiła się z faworyzowaną Osadą Truso. Pierwsza część seta to…dość dziwny obraz gry. Po bardzo mocnym początku w wykonaniu Trefla, po którym objęli oni prowadzenie 7-2 – młodzież całkowicie stanęła. Już po kilku chwilach Wolves Volley wykorzystali problemy w przyjęciu swoich rywali, odrobili straty, a na dodatek – sami wyszli na prowadzenie (13-10). Do problemów w przyjęciu, młodzież z Trefla dorzuciła po chwili błędy w ataku oraz kilka zepsutych zagrywek, co w połączeniu z bardzo solidną grą rywali – dało im pierwszy punkt w meczu (21-18). Środkowa partia rozpoczęła się niemal identycznie  (8-3), ale tym razem obejrzeliśmy już inny epilog. W drugiej części seta, Trefl niczym doświadczony pięściarz, trzymał swojego rywala na dystans nie dając sobie zrobić krzywdy. Z całą pewnością atutem młodszych graczy nad rywalem była zdecydowanie lepsza gra w bloku. To po dwóch skutecznych blokach Jana Wysieckiego w końcówce, stało się jasne, że o wygranej zadecyduje trzeci set (21-16). Finałowa partia to do pewnego momentu wymarzony scenariusz dla kibiców oglądających spotkanie. Mowa tu o walce ‘łeb w łeb’ od pierwszego gwizdka sędziego aż do stanu 10-10. W drugiej części zarysowała się przewaga ‘Treflikow’, którzy odskoczyli rywalom na 2-3 punkty i po chwili cieszyli się z drugiej wygranej w sezonie Wiosna’25.

MysterElektroRockets – Craftvena 1-2 (18-21; 21-12; 20-22)

W zapowiedziach przedmeczowych wskazaliśmy, że bezpośrednie spotkanie pomiędzy drużynami będzie jednym z  najciekawszych wydarzeń w czwartkowej serii gier. Cóż – mieliśmy nosa, bo mecz oglądało się bardzo przyjemnie i było to dobre, czwartoligowe granie. Zdecydowanie lepiej w mecz weszli gracze Craftveny, którzy po dwóch atakach Marka Bobkowskiego, objęli prowadzenie 9-5. Po chwili z pierwszego czasu w secie skorzystali gracze Craftveny i był to strzał w dziesiątkę, bo tuż po nim zobaczyliśmy odmienioną drużynę (9-8). W dalszej części MER utrzymywał jednak delikatną przewagę i wydawali się faworytem wyścigu o pierwszy punkt (18-16). Sygnał do odrabiania strat dał debiutujący w Craftvenie – Mykola Pocheniuk i po chwili to ‘Rzemieślnicy’ cieszyli się z wygranej (21-18). Niepowodzenie w pierwszym secie wyzwoliło w drużynie z Karczemek sportową złość. Już w pierwszej części seta objęli oni prowadzenie 11-7, a to z kolei…nie zmobilizowało Craftveny, a wręcz przeciwnie. Po tym jak ‘Rzemieślnicy’ spuścili głowy,  MER ograł rywala do 12! Ostatni set to najciekawsza partia w meczu. Jako pierwsi przewagę zbudowali sobie gracze MysterElektroRockets, którzy po atakach Sebastiana Pietrasa, prowadzili 9-6. Po bardzo dobrej zagrywce środkowego – Mateusza Rysia, ‘Rzemieślnicy’ objęli prowadzenie 11-9, które z czasem powiększyli do stanu 19-16. Choć w końcówce nie uniknęli nerwów to jednak mecz zakończył się dla nich happy-endem. Dzięki trzeciej wygranej, Craftvena wskoczyła na fotel lidera i pozostaje jedną z trzech niepokonanych drużyn w czwartej lidze!

Hydra Volleyball Team – Challengers 1-2 (21-19; 16-21; 17-21)

Ponura narracja z zapowiedzi dotycząca aktualnej sytuacji Hydry Volleyball Team okazała się dla ‘Bestii’ przerażająco prawdziwa. Nie, Hydra Volleyball Team nie przegrała środowego spotkania z Krakenem przypadkiem. To nie był wypadek przy pracy. Kryzys drużyny trwa od pół roku i w tym czasie team Sławomira Kudyby wygrał zaledwie jedno na osiem spotkań. Już za kilkanaście dni, będą mogli oni postarać się o angaż w popularnym teleturnieju – ‘jeden z dziesięciu’. Przechodząc jednak do pierwszego seta spotkania z Challengersami to trzeba przyznać, że partia mogła się podobać. Choć jakość nie była może na jakimś wybitnym poziomie to liczyło się coś innego – walka punkt za punkt sprawia, że to właśnie wtedy mecz jest najciekawszy. Aby zrozumieć jak to wyglądało, spójrzcie na rozkład punktów (3-3; 7-7; 12-12; 15-15 czy wreszcie 19-19). Ostatnie dwa punkty dające Hydrze prowadzenie w meczu, zdobył najlepszy w czwartkowy wieczór gracz Hydry – Daniel Gierszewski (21-19). Wydawało się, że choć zrodzona z bólem, ale jednak wygrana pierwszego seta sprawi, że Hydra pójdzie za ciosem. Po ataku Filipa Ziółkowskiego, wszystko zdawało się być na dobrej drodze (9-5). Już po chwili kilkoma skutecznymi atakami dającymi wyrównanie popisał się Tomasz Jakubowski (10-10). W dalszej części seta, wygrana wymykała się Hydrze z każdą kolejną akcją. A to ktoś wpadł w siatkę, a to inny zaatakował w aut. Należy przy tym podkreślić, że rywal miał wyraźnie ‘wyższą kulturę gry’ i to wystarczyło do doprowadzenia do wyrównania (21-16). Ostatni ‘rozdział’ czwartkowej rywalizacji to nieco szarpana gra z obu stron. Zaczęło się od wyrównanej walki (9-9), by po chwili Challengersi objęli prowadzenie 13-9. Po kilku akcjach Hydra ‘wróciła jednak do gry’ (15-15), ale ostatnie słowo należało do zespołu Wojciecha Lewińskiego. Co ciekawe – najlepszym graczem spotkania został Michał Szajter, który w przeszłości prowadził rozmowy dotyczące…potencjalnego dołączenia do Hydry.

Siatkersi – Aqua Volley 1-2 (14-21; 11-21; 21-16)

Mecz pomiędzy Siatkersami a Aqua Volley był anonsowany jako hit czwartoligowych zmagań. Naprzeciw siebie stanęły bowiem drużyny, które w obecnej kampanii nie zaznały jeszcze goryczy porażki, a co ważniejsze – prezentowały się bardzo dobrze. Mimo prestiżowych zwycięstw Siatkersów z Chilli Amigos oraz Tiger Team – uznaliśmy, że to team Mateusza Drężka będzie faworytem konfrontacji. Pierwszy set zdawał się to potwierdzać. Po asach serwisowych kapitana ‘Wodników’, wysunęli się oni na prowadzenie 11-5. Z czasem gra obu drużyn się jednak wyrównała i kiedy przewaga faworyta stopniała do jednego oczka, zapowiadała nam się bardzo ciekawa końcówka. Po chwili w Siatkersach uaktywniło się jednak niestabilne przyjęcie, po którym Aqua odskoczyła na kilka oczek i wygrała tę partię do 14. Jeszcze większą dysproporcję oglądaliśmy w środkowej odsłonie, która była zdecydowanie najsłabszym setem Siatkersów w sezonie Wiosna’25. Aqua grała z kolei tak, że gdyby ktoś zapytał nas wczoraj, która drużyna wygra czwartą ligę – bez wahania wskazalibyśmy właśnie na nich. Już na półmetku seta, AV wypracowali sobie przewagę 10-4. W dalszej części postanowili nie zdejmować nogi z gazu i finalnie wygrali tę partię do 11. Wow! Ostatni set to dość nieoczekiwany zwrot akcji. Zdecydowanie lepiej w seta weszli gracze Macieja Tarulewicza, którzy wyrządzili swoim rywalom ogromną krzywdę świetną zagrywką (11-3). Z czasem role się odwróciły i element, którym Siatkersi razili przeciwnika, stał się ich główną bronią i czynnikiem, po którym Aqua wróciła do gry (19-16). Niestety dla teamu Mateusza Drężka, strata z pierwszej części seta okazała się zbyt duża i nie dało się jej już odrobić (21-16).

SiiPower – BVT Gdańsk 0-3 (15-21; 20-22; 15-21)

Mimo tego, że SiiPower ponownie wracało do domu ‘na pustaka’ to jednak po raz pierwszy opuszczali halę treningową Ergo Arena w tak dobrych nastrojach. Wszystko za sprawą faktu, że po raz pierwszy byli w stanie nawiązać walkę i o mały włos, a cieszyliby się z pierwszego punktu w sezonie Wiosna’25. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się jednak od wyraźnej przewagi ‘Bobrów’, na którą drużynę wyprowadził nowy nabytek – Adrian Jaromek (10-4). Mimo niepowodzenia, zespół w niebieskich strojach nie odpuszczał tylko walczył o każdą piłkę jak o życie co w dalszej części spotkania doprowadziło do groźnie wyglądającego upadku Patryka Nowaka. Trzeba przyznać, że ofiarność w wielu momentach popłacała, bo SiiPower imponował wręcz świetnym ustawieniem i grą w obronie. To właśnie dzięki temu i kilku skutecznym kontrom, team Fabiana Ehrlicha zniwelował z czasem straty do trzech oczek (17-14). Ostatnie słowo należało jednak do ‘Bobrów’, które wygrały partię do 15. Środkowa odsłona to bardzo miła dla oka rywalizacja, w której żadna ze stron nie chciała odpuszczać. Presja ze strony ‘Niebieskich’ była tak duża, że w drugiej części seta doszło do ciekawej i bardzo rzadko spotykanej sytuacji, w której BVT wzięło czas…przy swojej zagrywce (17-15). To nie okazało się zbyt dobrym pomysłem. Po ataku debiutującego w SL3 – Marcina Sokołowskiego, zespół SiiPower miał nawet piłkę setową (20-19). Niestety dla siebie – po chwili rywale zdołali wykaraskać się z problemów i po dwóch atakach Mateusza Janiszewskiego, zapewnili sobie wygraną drugiego seta (22-20). Ostatni set to przewaga zespołu Grzegorza Żyły-Stawarskiego, który zbudował sobie kilkupunktową zaliczkę  i wygrał do 15, a cały mecz 3-0.

CTO Volley – EKO-HURT 3-0 (21-13; 21-13; 21-11)

Cudu nie było. Gdyby obie drużyny rozegrały na tę chwilę sto kolejnych pojedynków to za każdym razem to ‘Pomarańczowi’ byliby górą. Wiecie – historię, że ‘Dawid pokonuje Goliata’ można wcisnąć między bajki. Na ogół jest tak, że mocarna drużyna mająca naprzeciw siebie tak dysponowanego rywala – ogrywa ich za komplet punktów. Choć tuz po starcie Eko-Hurt objął nawet prowadzenie to w dalszej części ‘siadło im przyjęcie’, a jak wiadomo – bez tego nie ma co myśleć o czymkolwiek pozytywnym. Gorszą dyspozycję błyskawicznie wykorzystali gracze w pomarańczowych strojach, którzy objęli prowadzenie 11-6 i po chwili cieszyli się z pierwszego punktu w meczu (21-13). Środkowa odsłona była kontynuacją egzekucji, w której w roli kata zobaczyliśmy CTO Volley (7-3). Kilka dobrych zagrywek Konrada Gawrewicza to zdecydowanie za mało, by poza króciutkimi epizodami zaistnieć jako drużyna (7-6). Dalsza część seta to kolejne asy serwisowe Arkadiusza Kowalczyka czy Jakuba Nowaka, po których CTO wygrało ponownie do 13. Ku naszemu zdziwieniu, początek trzeciego seta rozpoczął się od wyrównanej gry, po której na tablicy wyników mieliśmy remis 8-8. Cóż jednak z tego. Dalsza część to rywalizacja, w której CTO zdobyło 13 punktów, a ich rywale…3. Nasze podsumowanie będzie dla ‘Hurtowników’ brutalne. Po poprzednim sezonie wydawało nam się, że słabszej drużyny niż Staltest w pierwszej lidze nie zobaczymy przez kilka kolejnych lat. Aktualnie mamy poważne wątpliwości.   

Złomowiec Gdańsk – Tufi Team 1-2 (23-21; 16-21; 17-21)

Choć historia plus wiele innych czynników nakazywała sądzić, że Tufi Team są faworytem starcia to podskórnie przeczuwaliśmy, że Złomowiec pokaże się z dobrej strony. Nie jest bowiem tajemnicą, że team Witolda Klimasa gra najlepiej wtedy, kiedy rywalizuje z najmocniejszymi. Od początku spotkania żadna ze stron nie potrafiła sobie zbudować istotnej przewagi. Nawet jeśli po ataku Rafała Deptuły, faworyt odskakiwał na dwa oczka (9-7) to było to błyskawicznie ‘gaszone’ przez rywali w miedzianych strojach (9-9). Ta sama historia powtarzała się jeszcze kilka razy (16-14 -> 16-16). Z czasem role się jednak odwróciły i to Złomowiec uciekł rywalom na dwa punkty, co zapewniło im dwie piłki setowe (20-18). Choć w pierwsze tempo za sprawą ataków Piotra Watusa się nie udało, tak po atakach Marcina Bryłkowskiego czy Macieja Iwana – Złomowiec mógł cieszyć się z pierwszego punktu (23-21). Środkowy set wyglądał już zupełnie inaczej. Bardzo duża zasługa w tym graczy Tufi, którzy po asie serwisowym świetnie dysponowanego Łukasza Aricszewskiego, objęli prowadzenie 10-5. Choć w dalszej części seta graczom Złomowca nie można było odmówić ambicji, to jednak za nic w świecie nie mogli oni zniwelować pięciopunktowej przewagi rywali i finalnie przegrali tę odsłonę do 16. Choć trzeci set rozpoczął się lepiej dla ‘Złomków’, którzy prowadzili 8-5, to świetną zmianę dał kapitan Tufi – Mateusz Woźniak. Po ataku oraz zagrywce wspomnianego gracza, a także kilku błędach Złomowca – Tufi dogoniło rywala, a następnie objęli prowadzenie 10-8. Z czasem przewaga ex-pierwszoligowców wzrosła z dwóch do czterech punktów i w ostatecznym rozrachunku, Tufi wygrało spotkanie w stosunku 2-1!

Inter Marine Masters – Staltest Pomorze 2-1 (11-21; 21-17; 21-17)

Początek czwartkowego spotkania był czymś w rodzaju terapii szokowej dla Inter Marine Masters. Wkraczając na zaplecze elity, gracze w białych strojach zostali wrzuceni na taki młyn, że co tu dużo mówić – ‘ewidentnie nie ogarniali’ i wzrokiem wypatrywali osób, które wskazałyby im szybką drogę powrotną do trzeciej ligi. Po kilku punktach Jakuba Klimczaka oraz środkowego – Macieja Kuci, Staltest objął prowadzenie 11-3 i zasadniczo – był to koniec emocji w tej partii (21-11). Przed drugim setem w obozie ‘Mastersów’ uznano, że skoro znaleźli się już na imprezie to może jednak warto przed pójściem spać na niej zatańczyć? Ależ to była zmiana obrazu gry. Zakładamy, że nie wszyscy z ‘Mastersów’ mieli okazję oglądać, ale jako Redakcja po raz ostatni taki ‘twist’ widzieliśmy oglądając w 1996 na VHS animowany film ‘kosmiczny mecz’. We wspomnianym filmie drużyna Jordana rozpoczęła mecz od wysokiego prowadzenia rywali, a sytuacja uległa zmianie dopiero w dalszej części. Wypisz – wymaluj. Początek drugiego seta to zwrot akcji i błyskawiczne prowadzenie ‘Mastersów’. Już na półmetku seta, team w białych strojach prowadził 10-6 i w dalszej części nie miał problemów z tym by postawić kropkę nad ‘i’ (21-17). Po wyrównanym początku finałowej partii (8-8), kilka punktów w bardzo ważnym momencie dał drużynie Andrzej Masiak (12-9). Z czasem Staltest miał problemy z tym by dobić się do parkietu dobrze broniących ‘Mastersów’ i w rezultacie to beniaminek drugiej ligi cieszył się z pierwszego zwycięstwa w sezonie Wiosna’25. Brawo!

Zapowiedź – MATCHDAY #10

Przed nami ostatni dzień meczowy w trzecim tygodniu rozgrywek. Dość ciekawie zapowiadają się dwa starcia w czwartej lidze, w których Craftvena zmierzy się z MysterElektroRockets, natomiast Siatkersi podejmą Aqua Volley. Na brak emocji nie będziemy narzekać również w meczu drugiej ligi, w której Złomowiec zagra z Tufi Team. Zapraszamy na zapowiedź!

Hapag-Lloyd – ACTIVNI Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

W minionym tygodniu przeżyliśmy niemały szok. W swoim pierwszym meczu po spadku do czwartej ligi, ACTIVNI Gdańsk mierzyli się z nową drużyną w ligowej stawce – TKKF Orlen. Choć we wspomnianej konfrontacji, zespół Artura Kurkowskiego był zdecydowanym faworytem spotkania i komplet punktów miał być dla nich tylko formalnością, to mecz z ‘Nafciarzami’ się pokomplikował. Ostatecznie ex-trzecioligowcy wygrali wspomniane spotkanie, ale w drugim secie rywalizacji nie umieli utrzymać koncentracji, co w konsekwencji przełożyło się na stratę punktu. Brak kompletu oczek z niżej notowanym rywalem wyzwoli w graczach ACTIVNYCH sportową złość i w czwartkowy wieczór zrobią z pewnością wszystko by się ‘odkuć’. Okazja do tego zdaje się być całkiem niezła. Rywalem ACTIVNYCH będzie bowiem ekipa Hapag-Lloyd, która przegrała swoje trzy pierwsze spotkania w obecnym sezonie. Warto tu zwrócić uwagę na to, że po dwóch pierwszych spotkaniach ‘Logistyków’ mogliśmy nieco utyskiwać na ich dyspozycję. Cierpliwi kibice zespołu ‘Pomarańczowych’ zostali jednak w ostatnim czasie wynagrodzeni. Choć zdecydowana większość typerów wskazywała na to, że spotkanie za komplet punktów wygra BVT Gdańsk, to jednak w jednym z setów Hapag-Lloyd utarł faworyzowanemu przeciwnikowi nosa i w meczu doszło do podziału punktów. Czy Hapag-Lloyd stać na to by ugrać coś z ACTIVNYMI? Zdaje się, że będzie o to jeszcze trudniej niż wówczas.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 0-3

Trefl Gdańsk – Wolves Volley

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Po dość niespodziewanej porażce na inaugurację z beniaminkiem trzeciej ligi – ekipą ADS Volley, Trefl Gdańsk błyskawicznie poprawił swoje humory. Przypomnijmy, że w minionym tygodniu team Edwarda Pawluna rywalizował z Oliwą Team i wspomniane spotkanie wygrał w stosunku 2-1. Pisaliśmy o tym w minionym tygodniu, ale poza samą wygraną młodzież z Trefla ograła zawodników, którzy kilka lat temu przechodzili tę samą drogę co oni obecnie. Tak się składa, że zdecydowana większość kadry Oliwy to wychowankowie największego klubu w północnej Polsce i w związku z tym zwycięstwo miało podwójny smak. Dodatkowym ważnym aspektem było z pewnością to, że dziś najmłodszy team w lidze uwierzył, że jest w stanie skutecznie rywalizować z o wiele bardziej doświadczonymi ekipami. W czwartkowy wieczór Trefl stoczy trzeci pojedynek w obecnym sezonie. Ich rywalem będzie ekipa Wolves Volley, która w obecnej kampanii rozegrała dwa spotkania. Choć po pierwszym spotkaniu ‘Watahy’ ich sympatycy byli załamani, tak w kolejnym spotkaniu ‘Wilki pokazały pazur’. Choć zdecydowanym faworytem spotkania była w obecnym tygodniu ekipa Osady Truso, to ‘Wilki’ zaprezentowali w dwóch pierwszych setach siatkówkę na bardzo wysokim poziomie i finalnie ograli jednego z głównych kandydatów do awansu. Wspomniana wygrana była zdecydowanie największą niespodzianką obecnego tygodnia rozgrywek. Warto przypomnieć, że na Osadę Truso swój typ oddało aż…97% typerów w aplikacji SL3. Niebywałe. Przed czwartkowym spotkaniem Wolves Volley również są underdogiem meczu. W chwili pisania zapowiedzi ponad 90% osób stawia na Trefla. Dziś wieczorem przekonamy się czy to prawda, że historia lubi się powtarzać.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

MysterElektroRockets – Craftvena

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Po bardzo gładkim początku, w którym MysterElektroRockets rozbili za komplet punktów Only Spikes oraz TKKF Orlen, zespół Pawła Urbaniaka mógł mieć mylne wrażenie, że ‘wciągną oni czwartą ligę nosem’. Nic bardziej mylnego. W swoim trzecim spotkaniu w Inter Marine SL3, zespół z Karczemek zmierzył się w meczu na szczycie z Aqua Volley i to rywal okazał się mocniejszy. Choć po pierwszym secie rywalizacji wydawało się, że MER pozostaną niepokonaną drużyną w czwartej lidze, to Aqua Volley zdołała odwrócić losy rywalizacji i to MysterElektroRockets musieli przełknąć gorycz porażki. W swoim czwartym już meczu w sezonie Wiosna’25, team z Karczemek podejmie Craftvenę, która pozostaje jedyną drużyną w czwartej lidze, która nie przegrała choćby seta. Z drugiej strony będąc całkowicie uczciwym wobec osób czytających zapowiedź trzeba wspomnieć, że ‘Rzemieślnicy’ mierzyli się z Hapag-Lloyd oraz SiiPower i według dość powszechnej opinii w SL3, obie drużyny znajdą się na koniec sezonu w dolnej części tabeli. Zupełnie inne ambicje ma Craftvena, dla której zabrakło w poprzednim sezonie miejsca w TOP5 drużyn w czwartej lidze. Choć w obecnej kampanii w czwartej klasie rozgrywkowej jest o cztery drużyny więcej, to wydaje nam się, że team w czarnych strojach ma na to obecnie większe szanse niż wówczas. Aby tak się jednak stało, muszą punktować nawet w meczach, w których nie są faworytem. Czy tak będzie w czwartkowy wieczór?

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

Hydra Volleyball Team – Challengers

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Takiego obrotu spraw nie spodziewali się chyba nawet najwięksi sceptycy wśród fanów ‘Bestii’. W środowym spotkaniu, Hydra Volleyball Team mierzyła się z beniaminkiem trzeciej ligi – Krakenem i po słabym meczu, musieli uznać wyższość rywali przegrywając w stosunku 1-2. To oznacza z kolei, że po dwóch pierwszych meczach sezonu, Hydra ma na swoim koncie trzy punkty i z pewnością nie jest to wynik, który satysfakcjonowałby graczy w złotych strojach. Należy bowiem wziąć pod uwagę fakt, że w obu tych przypadkach, Hydra była wyraźnym faworytem i w tym przypadku, powodem do kręcenia nosem byłoby nawet pięć na sześć możliwych oczek. Sympatycy drużyny zastanawiają się co dzieje się z drużyną. Jeszcze do niedawna, Hydra charakteryzowała się tym, że grając z underdogiem – wygrywali za komplet punktów. Czy tamte czasy odeszły w niepamięć czy jest to tylko chwilowy przestój? Faktem jest natomiast to, że biorąc pod uwagę poprzedni sezon, Hydra w siedmiu ostatnich meczach na 21 możliwych do zdobycia punktów zdobyła tylko…6! W czwartkowy wieczór, team Sławomira Kudyby powalczy o poprawę wspomnianego bilansu. Ze swoim rywalem, team w złotych strojach mierzył się tylko raz i w meczu z sezonu Jesień’24, zgarnęli dwa oczka. Jak będzie dzisiaj? Za Challengersami cztery spotkania w sezonie Wiosna’25. Team Wojciecha Lewińskiego rywalizował z dość wymagającymi rywalami – Czerepachami, Tufi Team, Złomowcem oraz Staltestem Pomorze. Wszystkie wymienione drużyny albo grały w elicie, albo mają ambicje by się tam dostać. Biorąc to pod uwagę, dorobek czterech punktów nie jest powodem do wstydu. Czy po dzisiejszym spotkaniu, konta Challengers będą pokaźniejsze?

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 2-1

Siatkersi – Aqua Volley

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Nie mamy co do tego wątpliwości. Siatkersi przeżywają aktualnie swój najlepszy okres w historii występów w Inter Marine SL3. W pierwszych dwóch spotkaniach team Macieja Tarulewicza miał bardzo trudny terminarz, w którym mierzyli się z Tiger Team oraz Chilli Amigos. Wspólnym mianownikiem wymienionych drużyn jest to, że przed sezonem były one uznawane jako bardzo poważnych kandydatów do podium rozgrywek. 47 drużynie poprzedniego sezonu to nie przeszkodziło i ograli oni obu rywali w stosunku 2-1. Czy piękna przygoda drużyny w jasnych strojach może być dziś kontynuowana? Choć dostaliśmy już dwa dowody to nadal jesteśmy sceptyczni. Nadal uważamy, że to Aqua Volley ma więcej argumentów by wygrać spotkanie. Jeśli jednak i tym razem Siatkersi wygrają – więcej przeciwko nim nie postawimy. Przechodząc płynnie do zespołu Mateusza Drężka to początek sezonu w ich wykonaniu jest kapitalny. W swoim pierwszym meczu obecnej kampanii, czwarta siła poprzedniego sezonu ograła za komplet punktów SiiPower. O ile taki wynik można było przewidzieć, to wygrana z MysterElektroRockets, a przede wszystkim bardzo dobra gra drużyny sprawiła, że na nowo rozbudziła w ekipie nadzieje na to, że obecny sezon będzie tym przełomowym.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

SiiPower – BVT Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

W ostatnim magazynie Inter Marine SL3 padło wiele gorzkich dla SiiPower. We wspomnianym materiale pochyliliśmy się nad tym, że trudno nam zrozumieć zniechęcenie graczy w niebieskich strojach na tak wczesnym etapie życia drużyny. Jako przykład podaliśmy ekipę Hapag-Lloyd, która na pierwszy punkt w SL3 musiała czekać aż 17 spotkań! Wspomniane słowa uderzyły w dobre struny, bowiem już chwilę po magazynie, gracze SiiPower dementowali nasze ‘rewelacje’, twierdząc, że jest wręcz odwrotnie. Porażki nie sprawiły ponoć, że atmosfera w drużynie stała się bardziej gęsta. Przykładem popierającym tę tezę jest integracyjny wypad drużyny, który wspominają bardzo dobrze. Czy przełoży się to na grę? Cóż – bądźmy realistami. Zdecydowanym faworytem czwartkowego starcia będzie ekipa Grzegorza Żyły-Stawarskiego, która po dwóch pierwszych spotkaniach ma na koncie jedno zwycięstwo. Choć team ‘Bobrów’ wygrał mecz to daleko im było do tego by mówić o optymizmie. Wszystko za sprawą faktu, że w minionym tygodniu, BVT stracił punkt z Hapag-Lloyd i była to sporego kalibru niespodzianka. Wspomniany wynik z pewnością wzbudził w ‘Bobrach’ sportową złość i cel na dzisiejszy wieczór jest jasno sprecyzowany – trzy punkty. W osiągnięciu tego oraz lepszych wyników w dalszej części sezonu ma pomóc drużynie Adrian Jaromek, który dołącza do ekipy, a w przeszłości bronił barw trzecioligowej Oliwy Team. Z całą pewnością będzie to bardzo poważne wzmocnienie drużyny, której ambicją jest regularne wygrywanie spotkań.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 0-3

CTO Volley – EKO-HURT

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Ależ mocno rozpoczęła ekipa CTO Volley. W dwóch pierwszych spotkaniach ‘Pomarańczowi’ rywalizowali z aktualnym Mistrzem SL3 – Speednetem oraz trzykrotnymi Mistrzami – ekipą Volley Gdańsk. We wspomnianych spotkaniach CTO wygrało dwa spotkania, zgarniając przy okazji komplet – sześciu punktów. Styl, w którym tego dokonali był na tyle dobry, że wiele osób już dziś zakłada im koronę na głowę. Oczywiście jak powtarzał przez lata Włodek Szaranowicz – mocne wyjście z progu nie zawsze oznacza daleki skok. Ważne są również inne aspekty takie jak odpowiednia trajektoria, ułożenie nart, wiatr czy noty za styl. Z pewnością baza już jest i będziemy bacznie przyglądać się jak będzie wyglądała drużyna w kolejnych meczach. W potencjalnym sukcesie ‘Pomarańczowym’ pomóc ma powracający na parkiety SL3 – Adam Sobstyl, który został dopisany do składu na kilka dni przed meczem. Prawdę mówiąc czy z wspomnianym graczem czy bez niego, nie wyobrażamy sobie scenariusza, w którym CTO mogłoby pogubić punkty z Eko-Hurtem. Gracze Konrada Gawrewicza rozegrali w obecnej kampanii dwa spotkania i oba mecze skończyły się ich porażkami. O ile w meczu z BEemką, Eko-Hurt jako tako się prezentował, to w meczu z Merkurym byliśmy świadkami bardzo słabego występu. Wiecie – garnitur z paskami, który 15 lat temu robił wrażenie na weselu w Pasłęku – dziś jest już niemodny. Jest przestarzały. Zdecydowanie odstaje od reszty szykownie ubranych biesiadników. Jeśli sytuacja Eko-Hurtu się szybko nie zmieni, to z czasem będą zmuszeni ‘wymienić towarzystwo’. Mowa tu o towarzystwie drugoligowym.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 3-0

Złomowiec Gdańsk – Tufi Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Dla obu ekip będzie to czwarte bezpośrednie spotkanie w Inter Marine SL3. Do pierwszego pojedynku obu drużyn doszło niespełna trzy lata temu – w sezonie Jesień’22. Wspomniany mecz zakończył się zwycięstwem Złomowca w stosunku 2-1. Od tamtego czasu, obie ekipy mierzyły się dwukrotnie i zarówno w 2023 jak i 2024, górą byli gracze Tufi Team. Jak będzie tym razem? Faworytem spotkania zdają się być gracze Mateusza Woźniaka, których celem na obecny sezon jest powrót do elity. Osiągnięcie wspomnianego targetu nie będzie z pewnością łatwym zadaniem. Od początku obecnej kampanii, Tufi Team borykają się z problemami kadrowymi wynikającymi z braku Mateusza Osieckiego czy Piotra Adamczyka. Mimo wspomnianych okoliczności, wygrali oni ze Speednetem 2 oraz Challengersami natomiast powiedzmy sobie wprost – nie był to styl, który miałby kogokolwiek rzucać na kolana. Choć w obu przypadkach Tufi wygrywało to jednak ich przewaga nie była na tyle duża by uznać, że dziś będą pewniakiem do zdobycia trzech oczek. Jeśli bowiem Złomowiec zagra na poziomie, który potrafi prezentować – Tufi może mieć dziś poważne kłopoty. Zespół Witolda Klimasa rozegrał w obecnym sezonie trzy spotkania, w których w bardzo dobrym stylu ograł za komplet oczek ekipy BES Boys BLUM oraz Old Boys. Na dwa bardzo dobre mecze trafił się jednak dużo gorszy, w którym team w miedzianych strojach musiał uznać Challengersów. Jeśli dziś zaprezentują się z tej dobrej strony to ich wygrana nie byłaby z pewnością największą sensacją obecnego tygodnia rozgrywek. Potencjalny tryumf mógłby sprawić, że realnym stałby się scenariusz, w którym ‘Złomki’ powalczyliby w dalszej części sezonu o podium. Naszym zdaniem – stać ich na to.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 0-3

Inter Marine Masters – Staltest Pomorze

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Inter Marine Masters jest jedną z dwóch ekip obok Spontana, które nie zdążyły rozegrać jeszcze meczu w sezonie Wiosna’25. Wytrawne oko wypatrzyło, że w pierwotnym planie, beniaminek drugiej ligi miał kilkanaście dni temu mierzyć się ze Speednetem 2. Ostatecznie za ‘Mastersów’ wskoczyła ekipa Czerepachy Volley, a zespół w białych strojach mógł się w spokoju przygotowywać do turnieju Masters rozgrywanym w Wilnie. Wspomniana taktyka i dogadanie się z Czerepachami przyniosło oczekiwany rezultat, bo grająca ‘na świeżości’ ekipa wygrała mocno obsadzony turniej i do Trójmiasta wróciła z kolejnym skalpem w swojej historii. Przed dzisiejszym spotkaniem zastanawiamy się jak ‘Mastersi’ poradzą sobie w wyższej klasie rozgrywkowej. Jako beniaminek będą rzuceni od razu na głęboką wodę. Rywalem drużyny będzie bowiem ekipa Staltestu Pomorze, która przez wiele sezonów rywalizowała w pierwszej klasie rozgrywkowej. Choć w poprzednim sezonie obie drużyny dzieliły aż dwa poziomy rozgrywek to jednak nie sądzimy by ta różnica była dziś wieczorem widoczna. Sądzimy nawet, że to gracze Inter Marine Masters są nieznacznym faworytem starcia. Po rewolucji kadrowej, którą przeszła ekipa Arkadiusza Kozłowskiego, ex-pierwszoligowiec nie prezentuje przesadnie imponującej formy. W dwóch dotychczas rozegranych meczach, Staltest ograł w stosunku 2-1 ekipę Challengers, a następnie musiał uznać wyższość Old Boys, którzy rozbili ich za komplet punktów. Jeśli dziś przegrają po raz kolejny, to w sezonie Wiosna’25 z pewnością nie będą rozdawać kart.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Mateusz Woźniak): 1-2

MATCHDAY #9

Za nami środowa seria gier, w której po raz pierwszy w sezonie wygrały drużyny Speednetu, BES Boys BLUM oraz TKKF Orlen. Kolejny raz z bardzo dobrej strony pokazała się ekipa Kraken, która ograła faworyzowaną Hydrę Volleyball Team. Zapraszamy na podsumowanie!

Sharks – TKKF Orlen 1-2 (21-15; 26-28; 11-21)

Taktyka zachowań w Inter Marine SL3 jest dość prosta. Lepiej się nie wychylać i nie mówić głośno o tym, że ‘możemy zacząć od trzeciej ligi’. Efekt później jest bowiem taki, że po kilku spotkaniach obecnego sezonu, wspomniane słowa bardzo źle się zestarzały, a szanse ‘Rekinów’ na wygranie czwartej ligi oddalają się z wykładniczą prędkością. Zanim doszło do sportowej katastrofy Sharksów – sytuacja zdawała się być pod kontrolą. To właśnie team Pavlo Kudinova lepiej rozpoczął spotkanie i już po chwili od pierwszego gwizdka sędziego, prowadzili 7-2. W dalszej części seta Sharks kontynuowali dobrą grę i po dwóch atakach w końcówce Łukasza Dubickiego, mogli cieszyć się z pierwszego punktu w meczu (21-15). Środkowa odsłona to zmiana obrazu gry i wyrównana walka obu drużyn. Nie jest bynajmniej tak, że wyrównana gra równała się z jakościową grą. Obie drużyny mogą zrobić pewien rachunek sumienia, bo co by nie mówić – błędów nie uniknęły (12-12). W dalszej części seta mieliśmy walkę ‘łeb w łeb’ oraz bardzo długą grę na przewagi, zakończoną happy-endem ‘Nafciarzy’ (28-26). Niepowodzenie z drugiego seta ‘złamało Rekiny’. Ci zamiast groźnie szczerzyć kły i siać terror, zachowywali się tak jakby zostali bardzo poważnie zranieni harpunem. Choć finałowa partia rozpoczęła się od wyrównanej gry (4-4), to z każdą kolejną piłką ‘Nafciarze’ nabierali pewności siebie i powiększali swoją przewagę. Ostatecznie pracownicy największej firmy w Polsce ograli rywala do 11, dzięki czemu mogą cieszyć się z historycznego zwycięstwa w Inter Marine SL3. Brawo!

Kraken – Hydra Volleyball Team 2-1 (14-21; 26-24; 21-13)

Parafrazując słowa piosenki Britney Spears napiszemy: ‘Oops, they did it again!’. Mowa rzecz jasna o drużynie Krakena, która podobnie jak z Flotą Active Team była wczoraj underdogiem spotkania. Na poparcie naszych słów, przytoczymy dane z ‘typerka’, w którym aż  75% Typerów wskazywało zwycięstwo Hydry. W trakcie pierwszego seta, wszystkie te osoby były bardzo zadowolone. Początek spotkania to z pewnością nie było to wybitnie jakościowe widowisko. Po wyrównanej pierwszej części seta (10-10), team Sławomira Kudyby odskoczył swoim rywalom i po punktach Remigiusza Maczana w końcówce, cieszyli się z wygrania pierwszego seta (21-14). Zdecydowanie najciekawszą partią w meczu była ta środkowa. Mniej więcej w połowie seta, Kraken zdołał zbudować sobie trzypunktową przewagę (14-11). W dalszej części mieli jednak problemy z wykończeniem ataków i w konsekwencji Hydra zdołała doprowadzić do wyrównania po 19. Warto podkreślić, że od tego momentu Kraken miał aż sześć piłek setowych przy ani jednej swoich rywali. Ostatnie dwie piłki w secie to błędy Hydry, po których mieliśmy remis w setach (26-24). Ostatnia partia rywalizacji to odsłona, o której Hydra chciałaby jak najszybciej zapomnieć. Po dobrej grze w obronie Krakena, po której Hydra nie mogła dobić się do boiska, underdog spotkania rozpoczął finałową partię od prowadzenia…11-3! Choć z czasem sympatycy zespołu w złotych strojach mieli nadzieje na podjęcie walki, to były one wytrącane przez kolejne zepsute zagrywki. Dodatkowo w końcówce seta ‘odpalił się’ przyjmujący Krakena – Volodymyr Krolenko, po którego ‘kiwce’, Kraken objął prowadzenie 19-11 i po chwili mogli cieszyć się z wygranej z faworyzowanym rywalem. Wow – brawo!

Tiger Team – VB Sulmin 1-2 (18-21; 21-16; 17-21)

O ile po spotkaniu z Siatkersami można było pomyśleć, że spotkanie było wyłącznie ‘wypadkiem przy pracy’, tak po środowej serii gier mamy już pewność – Tiger nie ogarnia. Choć Zbigniew Wodecki odszedł z tego świata niemal dziesięć lat temu to słowa jego piosenki są ponadczasowe. Są nieśmiertelne. Nie mamy pewności, ale dużo wskazuje na to, że jedna z piosenek została napisana z myślą o Tiger Team. Sami oceńcie:

‘Smutek lubi mnie

Żyjemy jak brat z bratem

Smutek lubi mnie

Zaparzy mi herbatę

Powie nie martw się

BĘDZIE ŹLE’

Zapytamy wprost – co Wyście Panowie zrobili z tą drużyną? Dziś leje Was każdy. Ok – w trzeciej lidze poziom w ostatnim czasie eksplodował. Ścigając się z bolidami, siedząc jednocześnie w passacie nie może się udać. Mimo to Passat to król Polskich dróg. Jakiś poziom prezentuje i jest niezawodny. Chwalony oraz ceniony. Tiger Team nie jest już w Passacie. Przesiadł się na rower i to taki z memów, w którym rowerzysta wkłada kija w szprychy. Dobra – nie znęcamy się, bo to i tak Wam nie pomoże. Dla odmiany trzeba pochwalić drużynę VB Sulmin, bo mimo, że mówimy o nowej ekipie w ligowej stawce to mówimy o teamie z charakterem. Ależ nam się to podoba. Jest zajawka, jest atmosfera, jest naprawdę dobrze. Podoba nam się również to, że team nie pęka w momencie, kiedy rywalizują z rywalem, który w teorii jest faworytem starcia. Oby tak dalej. W przyszłym tygodniu prawdziwa weryfikacja. VB Sulmin zmierzy się z Siatkersami. Cóż to będzie za meczycho!

BES Boys BLUM – MPS Volley 2-1 (22-20; 21-16; 19-21)

W ostatnim czasie presja wokół ekipy BES Boys BLUM robiła się coraz większa. Sytuacja ta wynikała z bardzo słabych wyników vs przedsezonowych oczekiwań. Wiadomo jak jest – piąte miejsce w poprzedniej kampanii rozpaliło apatyty graczy Daniela Bąby. Fatalny początek sezonu sprawił, że zdecydowanie większość Typerów to w MPS-ie upatrywała faworyta meczu. Początek spotkania to wyrównana gra obu drużyn, w których bardzo aktywnymi graczami byli Karol Jarosiński oraz debiutujący w zespole BBB – Mateusz Ciesielski (11-11). Choć optyczną przewagę miał MPS (16-15), to ‘game-changerem’ okazała się skuteczna zagrywka Radosława Małeckiego, po której team BBB objął prowadzenie 18-16 i po kilku chwilach wygrał pierwszą partię. W środkowej odsłonie team Daniela Bąby poszedł za ciosem i tym razem wygrana przyszła im zdecydowanie łatwiej. To co z pewnością rzucało się w tej partii na minus w ekipie MPS-u, to gra w obronie. Po chwili konsekwentnie ciułająca punkty ekipa w szarych trykotach, cieszyła się z pierwszego zwycięstwa w sezonie Wiosna’25 (21-16). W ostatnim secie MPS Volley wrzucił wysoki bieg i błyskawicznie zbudował sobie przewagę, która wydawała się ‘nie do przepier*olenia’. Cóż, choć było blisko to faktycznie – nie dało się. To nie oznacza bynajmniej, że MPS nie najadł się w końcówce meczu stracha. Gdyby los finałowej partii potoczył się inaczej to bez wahania odmienialibyśmy słowo ‘frajerstwo’ przez wszystkie przypadki. Podsumowując jednak mecz, wynik 2-1 dla BBB jest jak najbardziej zasłużony.

Chilli Amigos – Only Spikes 3-0 (21-10; 21-17; 21-10)

Plan na środowy wieczór był prosty. Znaleźć lekarstwo, które będzie lekarstwem na duszę, po poniedziałkowej porażce z Siatkersami. Gdybyśmy byli w 2020-2022 roku bylibyśmy pewni, że Chilli Amigos skorzysta z jakiejś mikstury na parkingu przed salą. Od wspomnianego czasu team w czerwonych strojach przeszedł jednak pewną drogę. Jest bardziej profesjonalnie toteż wybór był inny i w drużynie stwierdzono, że nic tak dobrze nie wpływa na zranioną duszę jak…komplet punktów. Okazja do tego wydawała się być idealna. Rywalem ‘Amigos’ była ekipa Only Spikes, która w trzech dotychczasowych meczach zdobyła zaledwie jeden punkt. Początek spotkania ułożył się dla teamu w czerwonych strojach idealnie. Chilli błyskawicznie odskoczyło rywalom i po ataku Filipa Kosewskiego, prowadzili 10-6. W dalszej części przewaga ‘Amigos’ była jeszcze większa i finalnie wygrali premierową partię do 10. Środkowy set rozpoczął się dość obiecująco. Po kilku wymianach mieliśmy bowiem wynik 7-7 i…rozpalone nadzieje na dalszą część seta. Po kilku minutach brązowi medaliści poprzedniego sezonu zdołali odskoczyć swoim rywalom na trzy punkty i mniej więcej taką przewagę utrzymali aż do końca (21-17). Ostatni set to powrót do grania z premierowej partii. Choć po atakach Patryka Łabędzia, Only Spikes prowadzili nawet 6-5, to po chwili popełnili pięć rażących błędów z rzędu. To wyprowadziło z kolei Chilli na prowadzenie, które z czasem stawało się coraz większe. Efekt to trzy zainkasowane punkty, po których ‘Amigos’ wskakują na fotel lidera czwartej ligi.

Oliwa Team – Kraken Team 3-0 (21-15; 21-18; 21-17)

Na przedmeczowej rozgrzewce przyjmujący Krakena zapewniał, że ‘teraz to już na pewno’. Przemysław Motyka nawiązywał rzecz jasna do falstartu beniaminka trzeciej ligi, który przegrał na inauguracje trzy spotkania i na dziewięć możliwych punktów zdobył zaledwie jeden. Cóż – mały spoiler. Odpowiadając na pierwsze zdanie – teraz też nie. Bilans po meczu z Oliwą Team to 1 na 12 możliwych punktów. Nie jest dobrze Szanowni Państwo, a cała sytuacja pokazuje jaka jest przepaść pomiędzy poszczególnymi ligami. Kraken mógł ogrywać ‘ogórków’ w czwartej lidze, ale w trzeciej klasie rozgrywkowej to oni przybrali zielony mundurek. Już w pierwszym secie rywalizacji stało się jasne, która z drużyn zdominuje spotkanie. Landowski, Jeżewski, Krasiński, Juszczyk. Było ich więcej, ale po punktach wspomnianego kwartetu, Oliwa objęła prowadzenie 12-9, a następnie 14-10. Była moc, z którą Kraken nie mógł sobie poradzić. Efekt? 21-15 i zmiana stron. Wiecie – Kraken nie prezentuje się jakoś fatalnie. Nie przynoszą wstydu. Od oglądania ich spotkań nie bolą oczy. Faktem natomiast jest, że póki co do rywali brakuje im po kilkanaście procent w każdym elemencie. To sprawia, że każdy rywal – Oliwa również obejmuje kilkupunktowe prowadzenie i w dalszej części seta ‘dowozi dorobek do mety’. Tak było również w przypadku środkowej partii (21-18). Ostatni set nie zmienił oblicza spotkania. Choć Oliwa nie unikała w secie błędów, to jednak wciąż – moc, siła, zagrywka, atak, przyjęcie, obrona, kontry i rozegranie było po ich stronie. Nie była to drastyczna różnica, ale jednak. Ostatecznie Oliwa Team wygrała za komplet punktów i po dwóch porażkach z inauguracji nie ma już śladów. Rany się zabliźniły.

Speednet – Bossman Team 2-1 (18-21; 22-20; 21-17)

Położenie Speednetu przed środową konfrontacją było naprawdę nieciekawe. Team Łukasza Żurawskiego pozostawał jedną z dwóch drużyn, która do tej pory nie zdołała wygrać ani jednego spotkania. Jakby tego było mało – ‘Programiści’ mieli do rozegrania mecz z Bossmanem, z którym historycznie im zbyt dobrze nie szło. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się od dobrego i wyrównanego grania, które zaprowadziło nas do stanu po 10. W dalszej części po kilku atakach Szymona Zalewskiego, Bossman wysunął się na prowadzenie 17-13 i choć w końcówce nie brakowało nerwów, to finalnie team w błękitnych strojach cieszył się po chwili z wygranej do 18. Początek drugiego seta pozwalał sądzić sympatykom Bossmana, że ich drużyna idzie po drugie zwycięstwo w sezonie. Po chwili od rozpoczęcia środkowej partii, Bossman wysunął się na prowadzenie 7-3. Z czasem sytuacja uległa jednak zmianie i po kilku punktach Jakuba Perżyło oraz Mateusza Szturmowskiego, Speednet ‘wrócił do gry’. W dalszej części seta ‘Programiści’ prowadzili już 18-14, ale pod koniec partii wicemistrzowie poprzedniego sezonu doprowadzili do wyrównania po 20. Ostatnie dwie piłki w secie to punkty środkowego – Pawła Kolana oraz wspomnianego wcześniej Jakuba Perżyło (22-20). O zwycięstwie w spotkaniu decydował trzeci set, który od początku ułożył się w wymarzony dla Speednetu sposób. Po dobrej grze w przyjęciu oraz chaosie w obozie rywali – Speednet prowadził na półmetku seta 11-6. Choć Bossman z czasem wziął się na poważnie za odrabianie strat (17-16), to ostatnie słowo należało już do aktualnych Mistrzów SL3, którzy mogą wreszcie odetchnąć z ulgą  (21-17).

Volley Gdańsk – Merkury 1-2 (19-21; 16-21; 25-23)

Co by nie mówić – w środowy wieczór dostaliśmy starcie pomiędzy dwiema najbardziej utytułowanymi drużynami w historii Inter Marine SL3. Jak powiedział gość w ostatnim magazynie – mówimy tu o IKONACH. Zdecydowanym faworytem starcia w naszych oczach była ekipa Merkurego, która rozpoczęła sezon Wiosna’25 od bardzo mocnego grania. Od pierwszego gwizdka sędziego, team w granatowych strojach szukał sposobu jak ‘przechytrzyć rywala’. Zadanie to jak się okazało, nie należało do najłatwiejszych, bo Volley Gdańsk nie zamierzał się przed rywalem ‘kłaść’. Drużynie Piotra Peplińskiego udało się objąć istotne prowadzenie po ataku Marcina Sledza (13-10). Choć z czasem ‘żółto-czarni’ odrobili straty (17-17), to ostatnie słowo należało do ‘Granatowych’. W drugim secie opór przeciwnika nie okazał się już tak silny. Po bardzo długiej i ładnej wymianie, Merkury objął prowadzenie 10-6, co na dobrą sprawę ‘ustawiło dalsze granie’ (21-16). Wygrane dwa pierwsze sety sprawiły, że poziom koncentracji na pierwszej planecie od słońca drastycznie spadło. Po bardzo dobrym graniu Volley Gdańsk objął prowadzenie 14-8 i wydawało się, że podział punktów to kwestia czasu. Po chwili cała przewaga ‘żółto-czarnych’ poszła ‘psu w dupę’. Po kilku blokach Merkury wrócił do gry (14-14). Kiedy wydawało się, że po takim come-backu nie ma siły, która wydarłaby im tryumf z rąk, mieliśmy kolejny ‘twist’ akcji. Po bardzo emocjonującej i ‘oddającej kibicom’ końcówce seta, Volley Gdańsk sięgnął po jeden punkt (25-23)!

Czerepachy Volley – Challengers 3-0 (21-17; 21-18; 21-13)

Another day at the office. Czerepachy Volley przystępowali w środę do swojego czwartego spotkania w sezonie Wiosna’25. Ich rywalem była ekipa Challengers, która na zaplecze elity awansowała sezon wcześniej niż ‘Żółwie’ – po edycji Wiosna’24. W środowym pojedynku absolutnym faworytem spotkania była ekipa w zielonych strojach, na którą póki co nie ma mocnych. Choć szanse ‘Żółwi’ na wygraną były już i tak ogromne to te zwiększyły się chwilę po rozpoczęciu spotkania. Wynikało to z faktu, że przy stanie 6-6 kontuzji uniemożliwiającą dalszą grę nabawił się lider Challengers oraz najskuteczniejszy gracz drugiej ligi – Mariusz Kuczko. Chwilę po tym team Dawida Gałki przejął inicjatywę (15-11) i bez większych problemów wygrał seta do 17. Przez bardzo długi fragment środkowej partii, Challengersi prezentowali się na tyle dobrze, że team w zielonych strojach nie był w stanie wypracować sobie przewagi (17-17). W końcowej fazie seta oglądaliśmy jednak ‘typowe Czerepachy’, które kiedy należy podkręcić tempo, to robią to w doskonały sposób, gwarantując sobie kolejne ligowe punkty (21-18). Ostatni set rywalizacji do pewnego momentu zapowiadał się dość ciekawie. Na półmetku seta mieliśmy bowiem remis po 12. Dalsza część to jednak miażdżąca przewaga zespołu Dawida Gałki, który na jeden punkt swoich rywali, odpowiedział aż dziewięcioma (21-13). Wygrana za komplet punktów umacnia Czerepachy na pierwszym miejscu w ligowej tabeli. Warto zauważyć, że do pewnego utrzymania drużynie ‘Żółwi’ brakuje już tylko dwóch punktów. Na realizacje celu mają dziewięć punktów. Powinno się chyba udać.