Za nami poniedziałkowa seria gier, w której po raz kolejny z bardzo dobrej dyspozycji pokazali się gracze Speednetu. W trzeciej lidze w grupie A, pierwsze zwycięstwo w sezonie zanotowała z kolei drużyna Kruk Volley. Zapraszamy na podsumowanie!
Bossman Team – Speednet 0-3 (14-21; 19-21; 14-21)
Poniedziałkowe starcie miało być hitem pierwszoligowych zmagań. Cóż. Hitowa była gra, ale drużyny Speednetu, zresztą nie po raz pierwszy. Choć team Łukasza Żurawskiego przegrał ostatnie spotkanie z Merkurym to należy zauważyć, że biorąc pod uwagę również spotkanie z Bossmanem, Speednet wygrał cztery z pięciu ostatnich spotkań i w poniedziałkowy wieczór zapewnił sobie grę w grupie mistrzowskiej. Co ciekawe – choć nie wskazuje na to wynik, to Bossman do pewnego momentu pierwszego seta grał naprawdę nieźle. Od pierwszego gwizdka sędziego trwała wyrównana walka, która zaprowadziła nas do stanu 12-12. Wówczas chyba nikt nie spodziewał się tego, że po chwili gracze w granatowych strojach kompletnie staną i całkowicie oddadzą inicjatywę rywalom, którzy wygrali do 14. Środkowa odsłona to najbardziej wyrównana partia w meczu. 8-8; 12-12; 16-16. Dopiero w końcówce Speednet zdołał urwać się swoim rywalom i objąć prowadzenie 20-17. Trzeba przyznać, że przyczynili się do tego sami gracze Bossmana, którzy rozregulowali w końcówce celowniki i dwukrotnie uderzyli piłkę prosto w siatkę. Mimo to, w końcówce Bossman zdołał odrobić jeszcze dwa punkty i rozpalić nadzieje na wygranie partii. Te zostały jednak po chwili zgaszone jak pet na chodniku (21-19). Ostatnia odsłona to już dramatyczne wydanie Bossmana, który zaczął od stanu 8-2 dla rywali. Po takim prowadzeniu Speednetu, z Bossmana całkowicie uszło powietrze i o awans do grupy mistrzowskiej, team Jakuba Kłobuckiego powalczy z CTO Volley. A Speednet? Z taką grą, ‘Programiści’ są w stanie powalczyć o medale. Brawo!
Volley Gdańsk – Złomowiec Gdańsk 2-1 (21-14; 18-21; 21-17)
Choć jest wygrana, to w ‘żółto-czarnym’ obozie nie ma z pewnością radości czy wielkiego optymizmu. W poniedziałkowy wieczór team Dariusza Kuny miał doskonałą okazję by odskoczyć rywalom. Volley mierzył się bowiem ze Złomowcem, który w obecnym sezonie gra w kratkę i widzi to chyba każdy kto obserwuje zmagania w drugiej lidze. Początek spotkania to idealne wypełnienie napisanego przez Volleya scenariusza. La zabawa, dobra atmosfera, wynik, punkt, radość. Po wygranej seta do 14 wydawało się, że ‘żółto-czarni’ pójdą po chwili za ciosem. Zupełnie inny plan na poniedziałkowy wieczór miała ekipa Złomowca, która po bloku Mateusza Węgrzynowskiego objęła prowadzenie 6-3. Z czasem gra obu drużyn się wyrównała i na półmetku seta mieliśmy wynik po 10. Druga część partii to trzypunktowa przewaga Złomowca (17-14), po której nastąpiła walka ‘punkt za punkt’. Jak można się domyślać, taka strategia nie okazała się dla Volleya zbyt dobra i po dwóch punktach Bartosza Pastuszaka, ‘Miedziowi’ cieszyli się z doprowadzenia do wyrównania (21-18). Ostatnia odsłona to partia, w której Volley rozpoczął od mocnego uderzenia i po kilku punktach Bartłomieja Wręgi oraz Piotra Ścięgosza, objęli prowadzenie 8-4. Dalsza część seta to kontynuacja dobrej gry zawodników Dariusza Kuny, którzy przy stanie 20-11 mieli pierwszą piłkę meczową. W końcówce Złomowiec odrobił kilka oczek, ale o wygraniu meczu nie było już mowy.
AXIS – TGD 1-2 (22-24; 19-21; 21-16)
Po zwycięstwach z BEemką czy Szach-Matem, wygrana z TGD zdawała się być obowiązkiem. Mowa tu bowiem o drużynie, która do meczu z ‘Czerwonymi’ przystępowała po tragicznej serii pięciu porażek z rzędu, w których team Maćka Kota nie zdobył ani jednego punktu. Mimo wspomnianego bilansu, ‘Drogowcy’ liczyli w poniedziałkowy wieczór na przełamanie. Początek spotkania rozpoczął się od pewnych problemów w obronie zespołu TGD, po których AXIS objął prowadzenie 9-5. Kiedy w dalszej części seta było już 15-10 dla AXIS wydawało się, że ‘Czerwoni’ pewnie zmierzają po pierwszy punkt w meczu. Po chwili, zespół Macieja Kota popisał się jednak kilkoma bardzo dobrymi zagrywkami, którymi rywale mieli widoczne problemy, a to sprawiło, że na tablicy wyników mieliśmy remis po 16. Końcówka seta to walka ‘łeb w łeb’, która po punktach Macieja Kota oraz Kamila Gadomskiego została wygrana przez ‘Niebieskich’. Środkowa odsłona to partia, w której TGD wyglądało już znacznie lepiej w obronie niż miało to miejsce na początku spotkania. To w połączeniu z dobrą grą w bloku sprawiło, że AXIS miało potężne problemy by wbić się w parkiet. Po kumulacji detali, o których wspominamy, TGD prowadził w środkowej partii już 12-7. Dalsza część seta to gonitwa AXIS i sztuka ta im się prawie udała (17-16). Końcówka to jednak kolejne już ataki będącego w bardzo dobrej dyspozycji kapitana TGD (21-19). Ostatni set to partia ‘na otarcie łez’ dla ‘Czerwonych’. To oczywiście nie było łatwe bowiem na półmetku seta, na tablicy wyników widniał remis po 13. Przewaga drużyny w czerwonych strojach zaczęła zarysowywać się dopiero w drugiej części seta, gdzie TGD miało spore problemy z powstrzymaniem Tomasza Sadowskiego oraz Michała Kulpińskiego. W rezultacie – AXIS wygrał tę partię do 16.
KRUK Volley – Chilli Amigos 2-1 (16-21; 21-18; 21-15)
Choć liga rządzi się swoimi prawami to jednak obie drużyny miały w głowie sparing sprzed kilku dni, w którym Kruki ‘zadziobały’ Amigos wygrywając z nimi pięć setów, nie tracąc przy tym żadnego. Niezależnie od tego, z poniedziałkowym starciem obie ekipy wiązały spore nadzieje. Gracze w czerwonych strojach z tym by przerwać okropną passę, natomiast w niebieskich by wygrać wreszcie spotkanie. Początek meczu to wyrównana walka, która zaprowadziła nas do stanu po 10. Mniej więcej w połowie premierowej odsłony, gracza Jakuba Florczaka zaczęli się gubić i po sekwencji trzech błędów z rzędu, Chilli objęło prowadzenie 18-14, którego już nie wypuścili. Środkowa odsłona to zmiana oblicza gry. Tym razem po wyrównanej pierwszej części seta, w której czarna tablica wyników wskazywała remis po 13 – to Kruki objęły prowadzenie po ataku powracającego do składu Łukasza Chomika (16-13). Jak mogliśmy dowiedzieć się po pierwszej odsłonie, drużyna, która obejmowała prowadzenie wygrywała po chwili seta. Nie inaczej było i tym razem (21-18) i o zwycięstwie w meczu musiała zadecydować trzecia partia. Choć odsłona ta rozpoczęła się wyśmienicie dla graczy w niebieskich strojach (6-1), to po chwili ‘Amigos’ zdołali doprowadzić do wyrównania (7-7), a nawet wyjść na prowadzenie (11-8). Kiedy wydawało się, że gracze Grzegorza Walukiewicza uzyskują kontrolę nad meczem, ważnym atakiem oraz zagrywką popisał się Michał Laskowski, doprowadzając swoją drużynę do wyrównania (11-11). Dalsza część seta upłynęła już pod dyktando Kruków, którzy wygrali partię do 15, a cały mecz 2-1. Brawo!
Merkury – Flota Active Team 2-1 (21-10; 17-21; 21-15)
Plan Merkurego na poniedziałkowy wieczór był dość prosty – zdobyć trzy punkty i w świetnych nastrojach przystąpić do środowego dnia meczowego. Jak wyszła realizacja planu? Cóż. Nie ma ani trzech punktów, ani tym bardziej dobrych nastrojów. Pal licho z samym wynikiem, ale w trakcie meczu poważnej kontuzji palca ręki, nabawił się Mikołaj Rochna i jest to już kolejna kontuzja w lidze w krótkim odstępie czasu. Z tego miejsca życzymy Mikołajowi szybkiego powrotu do zdrowia! Jeśli chodzi o samo spotkanie to pierwszy set był prawdziwą miazgą i sympatycy Floty mogli mieć poczucie, że po raz kolejny doświadczają koszmaru z poprzednich, nieudanych meczów. Choć do stanu 8-7 Flota wyglądała w miarę nieźle, to po kilku atakach Damiana Gila czy przede wszystkim Macieja Mozola, Merkury odskoczył rywalom na siedem punktów, a po chwili wygrał z przewagą 11 oczek. Środkowa odsłona to całkowity zwrot akcji. Od samego początku, karta sprzyjała drużynie Karoliny Kirszensztein, która objęła prowadzenie 8-4. Niemal cała reszta seta to daremne próby dogonienia rywala przez Merkurego. Po drodze mieliśmy wspomnianą kontuzję i w takich nieprzyjemnych okolicznościach, Merkury przegrał seta do 17. Trzecia odsłona to wyrównana gra obu drużyn, która potrwała do połowy partii 10-9. Dalsza część to przewaga czterokrotnych mistrzów SL3, którzy ostatecznie wygrali seta do 15. Po spotkaniu, radości na twarzach obu drużyn próżno było jednak szukać.
Tiger Team – Drużyna A 3-0 (21-13; 21-16; 21-18)
O tym, że Tiger Team znajduje się aktualnie w niezłej formie, informowaliśmy już w trakcie ostatniego magazynu. Mimo to, sądziliśmy, że Drużyna A zawiesi w poniedziałkowy wieczór poprzeczkę na dużo wyższym pułapie. Ba, w typie Redakcji wskazaliśmy, że pokuszą się oni o punkt. Uwaga – tu mały spoiler – nie było nawet blisko. Mimo słów z początku podsumowania, to Drużyna A lepiej weszła w mecz i po ataku Mateusza Orpiszewskiego, objęli oni prowadzenie 6-3. Radość graczy w czarnych strojach nie trwała jednak zbyt długo, bo już po chwili, po kilku atakach Tadeusza Jakubczyka, Tiger wysunął się na prowadzenie 14-11, którego nie wypuścił już do końca (21-13). Środkowa odsłona rozpoczęła się od nieco chaotycznej gry obu drużyn, po której wynik na czarnej tablicy, wskazywał remis po 8. O ile Tiger po niezbyt dobrej grze potrafił się szybko otrząsnąć, tak Drużyna A popełniała błąd za błędem i po sekwencji trzech z nich, ‘Tygrysy’ objęły prowadzenie 13-9. W dalszej części uaktywnił się Łukasz Cyran, po którego atakach, gracze Dawida Staszyńskiego prowadzili już 17-11 i po chwili cieszyli się z drugiego punktu w meczu. O ile pierwszy set w wydaniu Drużyny A był kiepski, drugi średni, tak z pewnością – trzeci był najlepszy. Nie oznacza to bynajmniej, że był na tyle dobry by sprawić rywalom kłopoty. Kto wie jak potoczyłaby się ta partia, gdyby nie powtórka z rozrywki. Na Boga, nie można popełniać tyle błędów. Dopóki Drużyna A nie poprawi tego elementu to cały czas będzie ekipą, która będzie balansować między trzecią a czwartą ligą. Skoro przy tym jesteśmy – trzy oczka sprawiają, że Tiger Team wskakuje w ligowej tabeli na dziewiąte miejsce. Brawo!
Czy Bossman Team jeszcze będzie grał na swoim poziomie? O to jest pytanie… Zapraszam do dyskusji!
Czy Bossman Team jeszcze będzie grał na swoim poziomie? O to jest pytanie… Zapraszam do dyskusji!
widzę w tym zespole wiele siatkarskich talentów, którzy w trójmieście mogą zrobić wielkie show!
Każdy kto powie na nich złe słowo, będzie rozliczony, nie ukrywam, chciałbym tam kiedyś zagrać.