Dzień: 2024-11-21

Zapowiedź – MATCHDAY #39

Przed nami przedostatni dzień ‘regularnego grania’. W czwartkowy wieczór dojdzie do sześciu pojedynków. Bardzo ciekawie zapowiadają się dwa mecze w trzeciej lidze, po której poznamy ostateczny kształt podium. Na brak emocji nie będziemy z pewnością narzekać również w meczu drugiej ligi, w którym Hydra Volleyball Team podejmie walczącą o powrót do pierwszej ligi, drużynę DNV VG. Zapraszamy na zapowiedź!

Hydra Volleyball Team – DNV VG

Godz.: 20:30, boisko nr: 1

Nie ma wątpliwości. Porażki z trzema z czterech drużyn walczących o podium rozgrywek daje nam prawdziwy obraz drużyny Hydry Volleyball Team. Precyzując – pierwsza liga nie jest dla Hydry, przynajmniej w tym momencie. Porażki, o których wspomnieliśmy to mecze z BES Boys BLUM, Tufi Team oraz Flotą ACTIVE Team. Dziś wieczorem zadanie nie będzie z pewnością proste, bo ‘Bestia’ zmierzy się z DNV VG i z ‘żółto-czarnymi’ również nie będą faworytem, a to z kolei sprawia, że team Sławka Kudyby zmierza powoli do swojej najgorszej serii w historii Inter Marine SL3. Przypomnimy, że w sezonie Wiosna’23, kiedy Hydra rywalizowała w pierwszej lidze to przegrała sześć spotkań z rzędu. Aktualnie ich niechlubna seria wynosi już cztery, a na dodatek Hydra ma przed sobą perspektywę meczu z jednym z głównych faworytów do awansu. Do zakończenia sezonu Jesień’24 ‘żółto-czarnym’ pozostały dwa spotkania. Poza meczem z ‘Bestią’, trzykrotni Mistrzowie SL3 zmierzą się również z BES Boys BLUM. Choć aktualnie mają oni bardzo dobrą sytuację to trudno zapomnieć o ich ostatnim spotkaniu z MPS-em Volley, w którym DNV sensacyjnie uległo w stosunku 1-2. Przypomnijmy, że we wspomnianym meczu Volley Gdańsk był murowanym faworytem, ale kto wie czy nie zjadła ich właśnie presja tego, że ‘muszą wygrać’. Jeśli chcą awansować, podobna presja towarzyszyć będzie im za kilka godzin. Sądzimy, że tym razem staną jednak na wysokości zadania.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Team Spontan – Kraken

Godz.: 20:30, boisko nr: 2

Przed Krakenem bardzo trudne spotkanie, ale jeśli wszystko poukłada się po myśli drużyny Jurija Charczuka to dziś wieczorem będą świętować awans do drugiej klasy rozgrywkowej. Aby tak się stało, ‘Bestia’ musi sięgnąć dziś po trzy punkty w rywalizacji ze ‘Spontanicznymi’. Miarą tego jak będzie trudno jest to, że w obecnej kampanii tylko dwie drużyny zdołały wygrać ze Spontanem za komplet punktów. Dużo będzie tu zależało od zaangażowania drużyny Piotra Raczyńskiego. W przeszłości bywało z tym bowiem różnie i niekiedy Team Spontan był przyrównywany do drużyny Złomowca Gdańsk czyli ekipy, która kocha wręcz zabierać punkty bogatym, a dawać biednym. Jakby tego było mało, Team Spontan bardzo często miewał problemy kadrowe i występował w zdekompletowanym składzie. Bez wątpienia szansę na tryumf za komplet punktów Kraken ma, ale przypomnijmy, że ‘Pomarańczowi’ zdołali urwać punkt Czerepachom. Czemu z Krakenem miałoby być inaczej? Jest jeszcze inny scenariusz. Może się bowiem okazać, że jakimś cudem Inter Marine Masters pogubią punkty z ACTIVNYMI Gdańsk, ale jest to raczej ciekawostka, która niekoniecznie ma szansę na realizację. Która z drużyn będzie dziś faworytem? Zerknijmy na statystyki:

Ataki: 30,42 vs 29/mecz

Bloki: 5,17 vs 5,92

Asy serwisowe: 4,08 vs 5,08

Ataki rywali: 27,25 vs 28,5

Bloki rywali: 4,75 vs 3,58

Asy serwisowe rywali: 4,08 vs 5,08

Błędy własne: 14,58 vs 19,58

Werdykt? 4-3 dla Krakena, który jest nieznacznym faworytem spotkania. Naszym zdaniem wygrają, ale po podziale punktów.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Inter Marine Masters – ACTIVNI Gdańsk

Godz.: 20:30, boisko nr: 3

W czwartkowy wieczór dojdzie do dwóch pojedynków, które zadecydują o ostatecznym kształcie podium rozgrywek. Oba spotkania zostały zaplanowane na tą samą godzinę. Podczas gdy ‘Mastersi’ zmierzą się z ACTIVNYMI Gdańsk, Kraken rozegra spotkanie z Team Spontan. Nie mamy wątpliwości co do tego, którą drużynę czeka ‘łatwiejsze zadanie’. Choć z wyobraźnią nie mamy większych problemów to trudno poukładać nam sobie w głowie ten, w którym ‘Mastersi’ mieliby stracić punkt w konfrontacji z ACTIVNYMI. Jeśli się tak faktycznie stanie i team Andrzeja Masiaka sięgnie po trzy oczka to zrówna się liczbą punktów z Osadą Truso i o wyższym miejscu w tabeli zadecyduje wówczas stosunek małych punktów. Na tę chwilę Inter Marine Masters tracą do Osady 12 oczek i pobicie tego wyniku zdaje się być jak najbardziej osiągalne. Z drugiej strony chcielibyśmy subtelnie przypomnieć, że nie tak dawno ‘Mastersi’ również dopisywali do swojego konta trzy punkty. Ostatecznie wynik rywalizacji z ostatnią drużyną w tabeli (Tiger Team) skończył się podziałem punktów. Warto zwrócić uwagę również na poprzedni sezon, w którym ‘Mastersi’ byli faworytem rywalizacji z zespołem Artura Kurkowskiego, a jednak musieli uznać ich wyższość. Czysto teoretycznie, ACTIVNI mają jeszcze szansę na utrzymanie w trzeciej lidze. Z uwagi na gorszy stosunek małych punktów musieliby dziś jednak wygrać za komplet punktów, a to byłoby uznane przez nas za jeden z największych ‘twistów’ w historii rozgrywek. Cóż – za kilka godzin będziemy mądrzejsi!

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Empire Spikes Back – Craftvena

Godz.: 21:30, boisko nr: 1

Różnica punktowa pomiędzy dwiema prowadzącymi drużynami z grupy B a resztą stawki jest już kolosalna. Gdybyśmy mówili o wyścigu na 800 metrów, Craftvena wpadałaby właśnie na metę, podczas gdy Empire Spikes Back, Siatkersi oraz Hapag-Lloyd nie miałyby skończonego choćby pierwszego okrążenia. Przepaść szanowni Państwo. Dysproporcja zrobiła się między innymi dzięki świetnej postawie ‘Rzemieślników’ po podziale na grupy. Przypomnijmy, że w rundzie zasadniczej Craftvena tylko w dwóch przypadkach zdołała sięgnąć po pełną pulę. Tak było choćby w spotkaniu rozegranym 26 września, w którym team Bartka Zakrzewskiego podejmował Empire Spikes Back. We wspomnianej rundzie rewanżowej team ‘Rzemieślników’ potrzebował zaledwie trzech spotkań by dwa razy wygrać za komplet oczek. Choć i drużyny nieco słabsze, to pokazuje to jednak, że Craftvena pod koniec seta zaczęła prezentować się już znacznie lepiej i z czasem powinno to zaprocentować. Wydaje się, że po czwartkowej serii gier ich dorobek punktowy będzie jeszcze lepszy. W naszym odczuciu są oni zdecydowanym faworytem starcia i naszej predykcji nie zmienia fakt, że Empire Spikes Back się z czasem rozegrała. Miarą tego jest to, że zespół Grzegorza Grabarskiego wygrał dwa ostatnie spotkania i do meczu będą podchodzić w bardzo dobrych nastrojach. Czy to wystarczy by pokusili się oni o punkty? Cóż, może być ciężko.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

Dream Volley – MPS Volley

Godz.: 21:30, boisko nr: 2

Najważniejszy dzień dla obu drużyn w obecnym sezonie i nie mamy co do tego najmniejszych wątpliwości. Dla ‘Marzycieli’ czwartkowe spotkanie będzie ostatnim meczem w sezonie Jesień’24 i kto wie czy również nie ostatnim w drugiej lidze, przynajmniej na jakiś czas. W środowy wieczór team Mateusza Dobrzyńskiego zmierzył się ze Speednetem 2 i choć byli blisko tego by wygrać, to w końcówce pierwszego seta nie zachowali wystarczająco dużo zimnej krwi i finalnie z punktu cieszyła się ekipa Speednetu 2. Aktualna sytuacja w tabeli wygląda tak, że jeśli dziś to Dream Volley wygra, to na 100% zagwarantują sobie utrzymanie w lidze. Co ciekawe, wystarczy im wynik 2-1, bo wówczas przeskoczą w tabeli AXIS oraz Flotę i Challengersów, od których to drużyn ‘Marzyciele’ mają lepszy stosunek małych punktów. Brzmi jak dobry plan? Oczywiście. Problemem zdaje się być jednak to, że w oczach Redakcji to MPS Volley będzie faworytem czwartkowej konfrontacji. Do ‘meczu sezonu’ team Jakuba Nowaka przystąpi po sensacyjnym zwycięstwie z DNV VG. Należy przyznać, że w ostatnim czasie team ‘Miłośników Piłki Siatkowej’ wskoczył na dość wysoki poziom i gdyby grali tak od początku edycji Jesień’24, to dziś nie musieliby drżeć o utrzymanie. Choć spośród drużyn zagrożonych spadkiem, MPS zdawał się mieć najgorszy terminarz i do wieczornego spotkania podchodzą jako ostatnia drużyna w tabeli, to ich sytuacja może się bardzo szybko zmienić.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Merkury – Szach-Mat

Godz.: 21:30, boisko nr: 3

Po raz pierwszy w obecnym sezonie obie drużyny spotkały się ze sobą w połowie września. Wówczas wyraźnym faworytem starcia był pięciokrotny Mistrz SL3 – Merkury. Sytuacji nie zmieniał tu fakt, że najbardziej utytułowana drużyna w historii ligi podchodziła do meczu po dotkliwej porażce z Bossmanem (0-3). Wydawało się bowiem, że była to tylko wpadka, która Merkuremu zdarzyła się również w mistrzowskim sezonie Wiosna’24. Nic bardziej mylnego. Po bezpośrednim spotkaniu z ‘Szachistami’ z połowy września stało się jasne, że Merkury może mieć w obecnym sezonie potężne kłopoty i finalnie tak było. Po raz pierwszy w historii zespołu Piotra Peplińskiego zabrakło w gronie drużyn walczących o medale. Zamiast tego team musiał walczyć o utrzymanie, ale akurat na tym polu obyło się bez problemów i Merkurego zobaczymy w przyszłym sezonie wśród 10 najlepszych drużyn SL3. We wspomnianej grupie zobaczymy również ‘Szachistów’, którzy zagrali absolutnie szalony sezon, w którym nie brakowało wzlotów i upadków. Po kapitalnym początku Szach-Mat obniżył z czasem loty, by finalnie być o włos od grupy mistrzowskiej. W grupie spadkowej team Dawida Kołodzieja sensacyjnie przegrał ze Staltestem i uznaliśmy, że sezon może potoczyć się dla nich absolutnie koszmarnie. Sytuacja zmieniła się jednak po ich wygranej z Old Boysami i dziś mogą w poczuciu bezpieczeństwa przezimować przed edycją Wiosna’25. Która z drużyn wygra? Wszystko wskazuje na to, że Merkury weźmie udany rewanż za spotkanie sprzed dwóch miesięcy. O tym czy tak będzie przekonamy się już za kilka godzin.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

MATCHDAY #38

Za nami środowa seria gier, w którym poznaliśmy ostateczny kształt podium w pierwszej oraz czwartej lidze. Na brak emocji nie narzekaliśmy również w meczu trzeciej ligi, w którym Osada Truso jako pierwsza drużyna w historii ograła Czerepachy Volley. Zapraszamy na podsumowanie!

BRUXELA WEAR – Aqua Volley 1-2 (21-17; 17-21; 21-23)

Do środkowego spotkania BRUXELA WEAR mogła już podejść na luzie. Nie było bowiem takiej siły, która odebrałaby im bezpośredni awans do trzeciej klasy rozgrywkowej. Z drugiej strony wygrana z Aqua Volley byłaby z pewnością zwieńczeniem udanego sezonu i czymś w rodzaju kropki nad ‘i’. Jeśli chodzi o Aqua Volley to czysto teoretycznie team Mateusza Drężka miał o co walczyć. Jeśli wygraliby bowiem za komplet punktów i odrobili małe punkty to wówczas oni zajęliby miejsce na podium. Cóż – marzenia, bo tak je realnie trzeba nazwać, zostały rozwiane już w pierwszym secie rywalizacji. Choć do połowy seta było 9-9 i Aqua Volley mogła liczyć na happy-end to w drugiej części seta ich gra się całkowicie posypała. Po blokach Kuby Szybko oraz atakach Łukasza Turskiego, BRUXELA odskoczyła swoim rywalom na pięć punktów (17-12) i po chwili cieszyła się z wygrania seta do 17. Taki wynik sprawił, że Aqua Volley spędzi przyszły sezon w IV lidze. Środkowa odsłona przypominała już bardziej sparingową gierkę. Sytuacja obu drużyn nie mogła się bowiem zmienić. Choć do połowy seta byliśmy świadkami wyrównanej gry to w końcowej fazie seta po atakach Michała Maliszewskiego oraz Mateusza Drężka przechylili szale zwycięstwa na swoją korzyść (21-17). Ostatni set rywalizacji był jednocześnie tym najciekawszym. Zdecydowanie lepiej w seta weszli gracze Aqua Volley, którzy rozpoczęli od prowadzenia 8-3. Z czasem gra się wyrównała (12-12) i od połowy seta mieliśmy walkę punkt za punkt, która zaprowadziła nas do stanu 21-21. Ostatnie dwie akcje meczu to skuteczny blok Kuby Szybko oraz błąd ‘Leniwców’, po którym Aqua Volley ‘cieszyła się’ z wygranej meczu. 

BL Volley – Czerepachy Volley 1-2 (18-21; 21-19; 8-21)

Po nieudanym spotkaniu z Maritexem, nie wierzyliśmy, że BL Volley jest w stanie nie tyle co zgarnąć punkt, ale nawet w to, że mogą się zaprezentować nieźle na tle Mistrza trzeciej ligi w sezonie Jesień’24. Już po kilku pierwszych wymianach widać było jednak, że zespół w biało-pomarańczowych barwach nie wystraszył się rywala (8-10). W połowie seta zaczęła zarysowywać się coraz większa przewaga ‘Żółwi’, którzy po ataku Kirila Bohdana, objęli prowadzenie 14-9. Mimo niekorzystnego wyniku ‘Tygrysy’ nie odpuszczały i pod koniec seta przewaga faworyzowanej drużyny wynosiła już tylko jeden punkt (19-18). Ostatnie słowo w secie należało jednak do drużyny w zielonych strojach, którzy po bloku powracającego do składu Kostiantyna Rudnytskyiego, wygrali partię do 18. Środkowa odsłona rozpoczęła się od tempa, w którym ‘Żółwie’ zamieniły się w zające.  Chwilę po gwizdku sędzi prowadzącej zawody było bowiem 6-1 dla drużyny w zielonych strojach. BL Volley podobnie jak w pierwszej odsłonie nic sobie z tego nie robił i po dobrym fragmencie doprowadzili do wyrównania po 11. Dalsza część seta to obraz gry, w którym trudno było połapać się, która z drużyn wywalczyła właśnie tytuł mistrzowski. Ogromna w tym zasługa ekipy BL Volley, która pokazała, że ‘niemożliwe nie istnieje’ i w dalszej części wygrali seta do 19. Wow – brawo! W trzecim secie rywalizacji BL Volley nie był już w stanie rywalizować na podobnym poziomie, co w dwóch pierwszych odsłonach. Efekt tego był taki, że rozdrażnione ‘Żółwie’ wygrały partię do 8, a cały mecz 2-1.

Dream Volley – Speednet 2 1-2 (22-24; 17-21; 21-13)

Redakcja ma tę dziwną przypadłość, że nigdy nie zapamiętuje mądrych rzeczy, a jeśli już to najczęściej jakieś głupoty. Jedną z nich jest tekst piosenki, którą kilkanaście lat temu zaśpiewała Sylwia Grzeszczak z Liberem. Zaczynała się ona tak:

Kolejny dzień przynosi nam nowe szanse

Nowe szanse

I wierze, że nie skończy się tak jak zawsze.

Moglibyśmy przytaczać kolejne wersy, które również by pasowały do aktualnej sytuacji drużyny Dream Volley. ‘Marzyciele’ do spotkania ze Speednetem 2 przystępowali z nadziejami na to, że zdołają wygrać i w konsekwencji innych zdarzeń połączonych w jeden ciąg – utrzymać się w drugiej lidze. Cóż – wygrać się co prawda nie udało, ale jeden punkt sprawia, że przed ‘Marzycielami’ kolejny refren wspomnianej wcześniej piosenki. Jeśli dziś uda im się wygrać z MPS-em to kto wie? Być może uciekną spod gilotyny? Sam mecz? Wspominając je, gracze w niebieskich strojach mają zapewne żal o to, że nie udało im się wygrać premierowej odsłony, która może być na wagę drugoligowego ‘być, albo nie być’. Choć w końcówce ‘Marzyciele’ prowadzili 18-17 to Speednet zdołał doprowadzić do stanu po 20. Końcowa faza seta to dwie zepsute zagrywki ‘Marzycieli’, które w połączeniu z udanymi akcjami Speednetu dały im wygraną do 22. Środkowa odsłona to wyraźna przewaga ‘Programistów’, którzy nie mieli problemów z ograniem rywali (21-17). Ostatni set rozpoczął się od miażdżącej przewagi graczy Mateusza Dobrzyńskiego, którzy rozpoczęli granie od prowadzenia 8-0 i mając taką zaliczkę – nie dało się jej roztrwonić (21-13).

Bossman Team – Speednet 3-0 (21-18; 21-14; 21-18)

Środowe spotkanie będzie dla Speedetu czymś na zasadzie kamyczka, który uwiera w bucie. Niby wszystko jest super, Speednet zdobył trzy dni temu tytuł mistrzowski, ale jednak w środowy wieczór musieli skonsumować ‘tort bez wisienki’. Bossman z kolei może z jednej strony czuć się moralnym zwycięzcą, wygrał wszak dwa spotkania w obecnym sezonie ze Speednetem. Z drugiej jednak strony mogą czuć ogromne rozczarowanie, bo było naprawdę blisko. Cała sytuacja pokazuje jak ważne jest wygrywanie z teoretycznie słabszymi rywalami, czego Bossman na przestrzeni sezonu nie zawsze umiał robić. Podsumowując środowe spotkanie warto zwrócić uwagę na jeszcze dwa aspekty. Czy gdyby Speednet nie miał zapewnionego już mistrzostwa, to w środowy wieczór nie zagraliby lepiej? Czy gdyby Bossman wciąż był w grze i w środę grał pod presją, to wskoczyliby na takie obroty, że wygraliby 3-0? Cóż, nie dowiemy się tego nigdy. Możemy jedynie pogdybać. Jeśli chodzi o samo spotkanie to team Jakuba Kłobuckiego zagrał rewelacyjny mecz, z pewnością jeden z najlepszych w historii swoich występów w SL3. Niesieni dopingiem i ‘Boską pomocą’ gracze Jakuba Kłobuckiego wygrali każdego seta i prawdę mówiąc – ich wygrana ani przez chwilę nie była zagrożona. Po zakończonym spotkaniu Mistrzowie SL3 zostali uhonorowani upominkami oraz gratulacjami od Bossmana za tytuł mistrzowski i obie drużyny w bardzo dobrych nastrojach zakończyły sezon Jesień’24.

Osada Truso – Czerepachy Volley 2-1 (22-20; 20-22; 21-18)

Nie będziemy nikogo oszukiwać. Wydawało nam się, że sytuacja Osady Truso skomplikowała się do tego stopnia, że w sezonie Wiosna’24 będą musieli przekiblować w trzeciej lidze. Wydawało nam się bowiem bardzo mało prawdopodobne, że wygrają oni z Czerepachami Volley i przedłużą swoje szanse na awans. Stało się jednak inaczej – ‘Osadnicy’ stali się pierwszą drużyna w historii, która ograła zespół ‘Żółwi’ i dzięki temu wciąż są bardzo blisko podium rozgrywek i w konsekwencji potencjalnego awansu. Sam mecz? Stał na bardzo wysokim poziomie i gdyby ktoś nie znający realiów obejrzał mecz z boku uznałby, że jest to poziom co najmniej drugiej ligi. Mecz rozpoczął się lepiej dla drużyny z Elbląga, która po kilku atakach Kacpra Bielińskiego, objęła prowadzenie 9-6. Z czasem mecz się wyrównał i choć w końcówce to Czerepachy prowadziły (19-18), to po kilku udanych atakach Grzegorza Myślińskiego, Osada cieszyła się z pierwszego punktu w meczu (22-20). Środkowa odsłona to kontynuacja wysokiego poziomu spotkania. Na półmetku seta Czerepachy zbudowały sobie czteropunktową zaliczkę (13-9). Z czasem ich przewaga topniała i pod koniec seta Osada zdołała doprowadzić do wyrównania po 20. Końcowa faza seta to walka na przewagi zakończona happy-endem ‘Żółwi’. Finałowa partia rozpoczęła się doskonale dla graczy z Elbląga, którzy w połowie seta prowadzili już 10-5. Pod koniec seta i skutecznym bloku Jakuba Górki było już 17-12, a Osada była o włos od tryumfu. Choć po chwili Mistrz trzeciej ligi zniwelował nieco straty to ostatnie słowo należało do Osady, która wygrała do 18. Aktualnie team Kacpra Bielińskiego z niecierpliwością czeka na pozostałe rozstrzygnięcia w trzeciej lidze.

CTO Volley – AIP 1-2 (17-21; 21-13; 17-21)

Z perspektywy kibiców AiP, środowa konfrontacja była bardzo ciekawym pojedynkiem. Przy odrobinie szczęścia mogli oni wskoczyć nawet na drugie miejsce w ligowej tabeli. Stałoby się tak, gdyby Speednet ograł Bossmana, a team Adriana Ossowskiego wygrał z CTO Volley. Z drugiej strony, środowy wieczór mógł się potoczyć skrajnie niekorzystnie, ale to raczej matematyczna ciekawostka. Gdyby bowiem CTO wygrało 3-0 i odrobiłoby bardzo dużo małych punktów, to finalnie przeskoczyli by ‘Przyjaciół’ w ligowej układance. Ostatecznie stało się jednak tak, że AiP zachowało status quo i po bardzo udanym sezonie sięgnęli po historyczne medale w pierwszej klasie rozgrywkowej, za co należą im się brawa! Początek spotkania rozpoczął się wybornie dla zespołu Adriana Ossowskiego. Po skutecznym ataku Mariusza Seroki, AiP objęli prowadzenie 13-7. W dalszej części było już 20-13. W końcówce CTO zdołało nieco ‘przypudrować wynik’ i po czterech punktach z rzędu, set zakończył się wynikiem 21-17. Środkowa odsłona to całkowity zwrot akcji. Ba, drużyny wyglądały tak jakby przy zmianie stron zamieniły się również koszulkami. Po dwóch atakach Jakuba Jetke w środkowej partii, CTO wysunęło się na prowadzenie 11-4! Choć w dalszej części zespół w fioletowo-czarnych barwach się przebudził, to o odrobieniu strat nie mogło być mowy (21-13). Ostatni rozdział rywalizacji ułożył się lepiej dla trzeciej siły obecnego sezonu. Po atakach Mariusza Zarudzkiego oraz Jana Krasińskiego, na tablicy wyników mieliśmy prowadzenie AiP (9-5). Kiedy po ataku z środka siatki Arkadiusza Kowalczyka, CTO zniwelowało straty do jednego oczka (14-15), wydawało się, że czeka nas emocjonująca końcówka. Wspomniane emocje ‘w zarodku’ zabili jednak brązowi medaliści obecnego sezonu, którzy wygrali do 17, a cały mecz 2-1. Brawo!