Dzień: 2024-10-16

Zapowiedź – MATCHDAY #21

Środowa seria gier to kilka bardzo ciekawych spotkań. Po wczorajszym zwycięstwie, dość nieoczekiwanie do walki o grupę mistrzowską włączyła się ekipa Chilli Amigos, która dziś powalczy z BVT Gdańsk. O godzinie 21:00 dojdzie do dwóch bardzo ciekawych spotkań. W drugiej lidze Flota podejmie DNV VG, natomiast w pierwszej Bossman – BEemkę Volley.

Siatkersi – Aqua Volley

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Ależ nas Siatkersi zaskoczyli we wtorkowy wieczór. Team Macieja Tarulewicza podchodził do spotkania z drużyną Kryj Ryj w roli absolutnego ‘underdoga’. Nie ukrywamy, że nie dawaliśmy im zbyt dużej szansy na to, by w meczu zgarnęli choćby jeden punkt. Siatkersi mierzyli się bowiem z drużyną, która wciąż liczy się w walce o grupę mistrzowską i potencjalna wygrana za komplet punktów miała im w tym wyraźnie pomóc. Mimo nieciekawych predykcji dla graczy w jasnych strojach, wygrali oni pierwszego seta, czym dość mocno skomplikowali sytuacje swoim rywalom. Samo spotkanie pokazało jednak, że drużyny z ósmego miejsca w ligowej tabeli nie można lekceważyć. Z pewnością wezmą to sobie do serca gracze Aqua Volley, którzy w środę staną przed dużą szansą na to by wskoczyć na fotel lidera czwartoligowych rozgrywek. Oczywiście będzie to najprawdopodobniej bardzo krótkie ‘liderowanie’. Tuż po nich – o godzinie 20:00 swoje spotkanie rozegra również drużyna Kraken Team, która zmierzy się z Empire Spikes Back i najprawdopodobniej skończy się tam na komplecie punktów. Niemniej – Aqua Volley ma dziś ogromną szansę przypieczętować sobie grupę mistrzowską. Kilka sezonów w pierwszej lidze pokazywało bowiem, że do zagwarantowania sobie miejsca w czołowej piątce wystarczyło 16 punktów. Jeśli dziś team Mateusza Drężka sięgnie po pełną pulę to za kilka tygodni powalczy o medale i awans do trzeciej ligi. Jak widać – stawka spotkania jest bardzo wysoka.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 0-3

Czerepachy Volley – Tiger Team

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Trudno znaleźć inne zestawienie, w którym moglibyśmy w obecnym sezonie oglądać większą dysproporcję. Nie mówimy tu bynajmniej wyłącznie o trzeciej lidze – to jest bowiem oczywiste. Mowa o wszystkich czterech klasach rozgrywkowych. Nigdzie indziej takiego zestawienia nie znajdziemy. To jest oczywiste chyba dla wszystkich. Podczas, gdy Czerepachy Volley są już myślami w drugiej lidze, zespół ‘Tygrysów’ może powoli odpalać filmiki na YouTubie by podpatrzeć jak radzą sobie czwartoligowe ekipy. Jeśli bowiem nie wydarzy się cud, to Tiger spadnie za chwilę z hukiem do najniższej klasy rozgrywkowej. Kiedy spojrzymy sobie na statystyki z obecnego sezonu to zobaczymy przepaść:

Punkty w tabeli: Czerepachy 18, Tiger 0

Błędy na mecz: Czerepachy 18,5, Tiger 23,29

Ataki na mecz: Czerepachy 31,1, Tiger 22,1

Bloki na mecz: Czerepachy 7, Tiger 2,57

Asy serwisowe: Czerepachy 7,33, Tiger 2,71

Ataki rywali na mecz: Czerepachy 17,8, Tiger 33,14

Bloki rywali na mecz: Czerepachy 2,67, Tiger 4,43

Asy serwisowe rywali na mecz: Czerepachy 1,5, Tiger 3,43

W przytoczonych tylko statystykach mamy 8-0 dla ‘Żółwi’. Czy znajdujemy choć maleńką szansę dla ‘Tygrysów’ na korzystny wynik? Absolutnie nie.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

BVT Gdańsk – Chilli Amigos

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Tak jak pisaliśmy w podsumowaniu wczorajszego spotkania – Chilli Amigos zmieniło się nie do poznania. Po serii nieudanych spotkań gracze Grzegorza Walukiewicza prezentują się już zdecydowanie inaczej – lepiej. To, że team w czerwonych barwach widać było już w kilku spotkaniach kończących niechlubną serię. ‘Papryczki’ prezentowały się wówczas już naprawdę solidnie i do pełni szczęścia – brakowało im wyłącznie przełamania. To przyszło w meczu z drużyną Kryj Ryj, które Chilli Amigos wygrało 2-1. W naszym odczuciu wygrana pozwoliła ‘Amigos’ uwierzyć w to, że ich przygoda w SL3 może mieć jeszcze sporo dobrych spotkań. Do takich zaliczymy na pewno spotkanie z Hapag-Lloyd. Choć spodziewaliśmy się, że Chilli będą faworytem starcia to uznaliśmy jednak, że w meczu dojdzie do podziału punktów, a już na pewno, że nie będzie to dla nich tak łatwe spotkanie. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna i po przekonującym tryumfie Chilli wskoczyło szóste miejsce w tabeli i wciąż ma realną szansę na grupę mistrzowską, co do niedawna brzmiało jak niezbyt udany żart. Aby tak się jednak stało – Chilli musi wygrać środowe starcie z BVT Gdańsk. O to nie będzie bynajmniej łatwo. W naszym odczuciu to ‘Bobry’ są faworytem spotkania i dużo wskazuje na to, że w dzisiejszym spotkaniu przerwą serię trzech porażek z rzędu.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Speednet – Szach-Mat

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Po chwilowej zadyszce i porażce z Bossmanem (1-2), Speednet wrócił w ostatnim czasie na ‘zwycięską ścieżkę’. Choć team ‘Programistów’ nie miał łatwego zadania z BEemką Volley, to ostatecznie zgarnął dwa punkty w meczu i do środowego spotkania podchodzą jako czwarta drużyna w ligowej tabeli. Choć na pierwszy rzut oka taki wynik nie jest zbyt imponujący, to warto zwrócić uwagę na fakt, że spośród wszystkich drużyn, które wyprzedzają ich w tabeli to właśnie Speednet rozegrał najmniejszą liczbę spotkań. Ba – gdyby w dwóch nadchodzących spotkaniach, team Łukasza Żurawskiego zgarnął komplet punktów to zrównaliby się liczbą punktów z rewelacją obecnego sezonu – ekipą AiP. O to nie będzie jednak łatwo. Speednet w środowy wieczór zmierzy się z Szach-Matem, który w obecnym sezonie już kilka razy udowodnił jak niewygodnym rywalem bywa. Na ‘rozkładzie Szachistów’ mamy dla przykładu aktualnego Mistrza SL3 – Merkurego czy groźną BEemkę Volley. Nawet, jeśli Szach-Mat przegrywał, to i tak zdobywał jedno oczko. W sześciu rozegranych meczach w sezonie Jesień’24 – Szach-Mat aż w pięciu przypadkach zdobywał co najmniej jeden punkt. Sztuka ta drużynie Dawida Kołodzieja nie udała się tylko raz, w konfrontacji z Bossmanem. Do końca rundy zasadniczej, poza meczem ze Speednetem, Szach-Mat ma jeszcze mecze z Eko-Hurtem oraz CTO Volley. Choć nie będzie łatwo to wciąż mają realną szansę na grupę mistrzowską. Aby tak się jednak stało, przydałoby się dziś wieczorem zapunktować.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 2-1

Czerepachy Volley – Oliwa Team

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Wiemy, że w siatkówce nic nie jest pewne i wszystko się może zdarzyć. W tym przypadku jest jednak nieco inaczej. Gdyby ktoś przyszedł do nas z następującym układem: jeśli Czerepachy wygrają za komplet punktów to Redakcja dostaje 5zł. Jeśli zaś przegra to dajemy sobie uciąć rękę, to wiecie co? Weszlibyśmy w ten zakład bez wahania. Wiemy, że nagroda nie jest zbyt okazała w stosunku do ryzyka, które ponosimy. W naszym jednak odczuciu byłoby to podniesienie 5zł z ziemi, co zrobiłby chyba każdy z nas. W naszym odczuciu nie ma takiej opcji, że czy to Tiger czy Oliwa Team będą w stanie powstrzymać rozpędzoną maszynę Dawida Gałki. Przy okazji wcześniejszej zapowiedzi podkreślaliśmy jak gigantyczna różnica jest pomiędzy nimi a ostatnią ekipą w ligowej tabeli. Nie będziemy teraz przytaczać tych wszystkich statystyk w odniesieniu do Oliwy – musicie zaufać nam na słowo – tu również jest 8-0 dla ‘Żółwi’. Choć jesteśmy przekonani, że i tym razem Czerepachy zgarną komplet oczek, to jednak Oliwa zaprezentuje się na tle potężnej drużyny nieco lepiej. W ostatnim czasie team Adama Wyrzykowskiego sparował chociażby z Bossmanem Team, który aktualnie znajduje się w samym czubie pierwszoligowej układanki. Oczywiście sparingi a liga to dwie zupełnie inne sprawy, aczkolwiek nie wydaje nam się, że Oliwa podejdzie do spotkania ze zwieszonymi głowami. Niemniej bardzo dużo wskazuje na to, że po meczu team ‘z serca Gdańska’ będzie miał na swoim koncie osiem rozegranych spotkań i tylko dziewięć punktów. To oznaczać będzie z kolei, że wciąż przed oczami będą mieli wizję potencjalnego spadku z trzeciej ligi, co biorąc pod uwagę potencjał drużyny, byłoby bardzo dużym zaskoczeniem.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Kraken Team – Empire Spikes Back

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Trudne chwile przeżywają aktualnie gracze Empire Spikes Back. Sam ‘dołek’ jest tym bardziej trudny, że zaczęło się przecież tak pięknie. Przypomnijmy, że na inaugurację sezonu Jesień’24, nowa drużyna w ligowej stawce wygrała z Siatkersami i wówczas chyba nikt nie spodziewał się jak kręta i wyboista będzie ich dalsza droga. Kolejne mecze z BVT, Hapag-Lloyd, Craftveną, Kryj Ryj czy ostatnio Aqua Volley kończyły się porażkami. Dla drużyny Grzegorza Grabarskiego jest to tym bardziej przykre, że z wymienionej listy było kilka drużyn, z którymi aż prosiło się o wygraną. Niestety dla nich znajdujemy jeszcze co najmniej dwie niepokojące sprawy. Pierwszą jest z pewnością to, że ESB ma do rozegrania w rundzie zasadniczej trzy bardzo trudne spotkania: środowe z liderem (Kraken Team), Bruxelą Wear (która jest już o włos od zapewnienia sobie miejsca w top5) oraz Chilli Amigos (którzy się wreszcie przebudzili). Drugą nieciekawą wiadomością jest to, że w kilku ostatnich przegranych meczach forma ESB nie wyglądała zbyt dobrze i z całą pewnością team ‘Imperatorów’ zanotował pod tym kątem ‘zjazd’. Jeśli chodzi o ich środowych rywali – Kraken Team, to owszem, w kilku spotkaniach team Roberta Skwiercza może i nie zachwycał. Na koniec dnia to wszystko nie ma aż tak dużego znaczenia, bo jeśli spojrzymy sobie na tabelę to zobaczymy, że Kraken:

  1. Jest liderem czwartej ligi
  2. Nie przegrał jeszcze spotkania

Cóż. Nie sądzimy, aby to po spotkaniu z ESB miałoby się zmienić. Stawiamy na komplet punktów graczy w granatowych barwach.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Tufi Team – Fux Pępowo

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Chyba nikt nie ma już wątpliwości. Zespół Mateusza Woźniaka obrał kurs w kierunku pierwszej ligi. Po poprzednim tygodniu, w którym ‘Tuffiki’ nadrabiali ligowe zaległości i rozegrali dwa spotkania, wskoczyli na fotel lidera drugiej klasy rozgrywkowej. Wpływ na taki stan rzeczy miały dwie wygrane po trzy-zero, a pamiętamy doskonale z przeszłości, że to normą w przeszłości nie było. Jeśli spojrzymy historycznie, Tufi mając rywala w garści bardzo często się nad nimi finalnie litowali i nie potrafili wygrać za pełną pulę. W rezultacie to miało swoje konsekwencje na koniec sezonu, gdy punktów niekiedy brakowało. W drodze do pierwszej ligi ex-pierwszoligowca czekają jeszcze pojedynki z 22 BLT Malbork, Flotą Active Team, Flotą TGD Team, Hydrą Volleyball Team, Speednetem 2, DNV VG oraz właśnie z Fuxem Pępowo. Choć bardzo dużo wskazuje na to, że będziemy świadkami powrotu do pierwszej ligi, to z pewnością nie będzie to łatwe zadanie. Sądzimy, że już z Fuxem komplet punktów nie jest przesądzony. Owszem, Tufi Team pozostają faworytem meczu, ale gracze z Pępowa z pewnością nie oddadzą meczu bez walki. Wydaje się, że aktualnie największym problemem zespołu Andrzeja Pipki jest brak stabilizacji. ‘Koniczynki’ potrafią z jednej strony zagrać naprawdę dobry mecz, po którym sądzimy, że top5 jest realne, a z drugiej strony potrafią przejść obok spotkania i pozostawić po sobie bardzo słabe wrażenie. Jaki jest nasz typ? Choć Tufi Team nie uniknie problemów (rzecz jasna w drugim secie, który zakończy się na przewagi), to finalnie zgarną komplet oczek.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 3-0

Flota Active Team – DNV VG

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Jesteśmy przekonani, że gdybyśmy przed sezonem zrobili ankietę wśród drużyn drugoligowych to przedstawiciele większości z nich wskazaliby Flotę oraz DNV VG jako jednych z głównych faworytów do awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Drużyna ‘żółto-czarnych’ blisko realizacji celu była już w poprzednim sezonie. Finalnie, niezbyt udana końcówka sezonu sprawiła jednak, że DNV VG musiał obejść się smakiem. Jeśli spojrzymy na liczbę zwycięstw oraz porażek trzykrotnych Mistrzów SL3, to teoretycznie wszystko się zgadza. ‘Żółto-czarni’ wygrali bowiem 5 z 6 spotkań, a to przecież bilans bardzo dobry. Problemy zaczynają się w momencie, kiedy spojrzymy na dorobek punktowy drużyny, bo w sześciu meczach Volley zgromadził zaledwie 10 oczek. Wszystko za sprawą faktu, że ani razu spośród pięciu zwycięstw nie udało im się wygrać za komplet punktów. Dodatkowo, kiedy przegrywali, to w stosunku 0-3. Potencjalnym problemem Volleya jest również terminarz rozgrywek. Wydaje się, że teoretycznie łatwiejszy terminarz już za nimi. Przed z kolei sporo potencjalnie bardzo trudnych spotkań. Rywalizacja z Flotą Active Team wydaje się jedną z nich. Choć w skali szkolnej obecne występy ocenilibyśmy na cztery minus, to nie zmienia to postaci rzeczy, że wciąż mówimy o drużynie, która:

  1. jest spadkowiczem z pierwszej ligi
  2. wciąż ma realne szansę na awans

Jedno zdaje się być pewne. Drużyna, która przegra wieczorne spotkanie bardzo skomplikuje sobie drogę do pierwszej ligi.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

Bossman Team – BEemka Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Po wtorkowej serii gier sytuacja w pierwszej lidze stała się jeszcze bardziej skomplikowana. Komplet punktów BEemki sprawił bowiem, że team Daniela Podgórskiego zrównał się liczbą oczek z piątym Merkurym i jest bardzo bliski grupy mistrzowskiej. Wszystko wskazuje jednak na to, że na pięć wolnych miejsc w grupie drużyn walczących o medale, mamy…siedmiu kandydatów. Wiemy, że brzmi to jak banał, ale patrząc na to jakich rywali mają poszczególne drużyny do końca rundy zasadniczej, napiszemy tyle, że emocji z pewnością nie zabraknie. Wszystko wskazuje na to, że spośród całej pierwszoligowej stawki – zdecydowanie w najlepszym położeniu znajdują się gracze Bossmana, którzy pozostają jedyną drużyną w pierwszej lidze, która jak do tej pory nie przegrała jeszcze spotkania. Dodatkowo do środowego starcia, team Jakuba Kłobuckiego będzie podchodził z fotela wicelidera rozgrywek. Dla Bossmana jest to tym bardziej dobra wiadomość, że to właśnie oni rozegrali najmniejszą liczbę spotkań w całej pierwszej lidze. Jeśli dziś wygrają za komplet punktów to zrównają się z AIP, a w zanadrzu będą mieli dodatkowe spotkanie. O wspomniane trzy oczka nie będzie bynajmniej łatwo. Owszem – Bossman pozostaje faworytem, ale w naszym odczuciu podział punktów jest najbardziej prawdopodobną opcją. O tym czy tak będzie, przekonamy się za kilka godzin.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Daniel Podgórski): 1-2

MATCHDAY #20

Za nami wtorkowa seria gier, w której na zwycięskie tory wróciła Osada Truso. Ponadto w trzeciej lidze po raz kolejny z dobrej strony pokazała się ekipa Kraken, która wskoczyła na czwarte miejsce w ligowej tabeli. W ‘meczu dnia’, Speednet 2 okazał się mocniejszy od Złomowca Gdańsk. Zapraszamy na podsumowanie!

Inter Marine Masters – Maritex 2-1 (21-17; 15-21; 21-16)

Wtorkowy wieczór był dla ‘Mastersów’ dniem szczególnym. Potencjalne dwie wygrane za komplet punktów utrzymywałyby ich bowiem w samym czubie ligowej tabeli. Mecz był również arcyważny dla Maritexu, który owszem – wygrał ostatnio mecz, ale wciąż pozostawał w niekorzystnym położeniu. Faworytem w naszych oczach był team Andrzeja Masiaka i ze swojej roli przynajmniej w pierwszym secie spisał się bez zarzutu. Po dwóch atakach Tomasza Kowalewskiego w środkowej fazie seta, ‘Mastersi’ objęli prowadzenie 12-8. Maritex w dalszej części nie dał sobie szans na dogonienie rywali. Kiedy mieli bowiem ku temu dobrą okazję – najczęściej atakowali po outach i finalnie przegrali tę partię do 17. Środkowa odsłona to zupełnie inna historia. Po bardzo dobrym fragmencie Rafała Siduna, Maritex rozpoczął partię od prowadzenia 8-4. Kiedy po ataku Wiktora Chełmińskiego, ‘Mastersi’ zniwelowali stratę do jednego oczka (9-8), byliśmy przekonani, że aktualnie grany jest scenariusz, który w obecnym sezonie oglądaliśmy już kilka razy. Precyzując – skuteczne gonienie wyniku przez team w biało-czerwonych barwach. Tym razem było jednak inaczej, bo po chwilowej drzemce gracze Michała Pietrasika za sprawą ataków księdza Strzały oraz wspomnianego wcześniej Rafała Siduna, przypieczętowali wygraną do 15. Ostatni set rywalizacji należał już do faworyta spotkania. Gracze Andrzeja Masiaka wypracowali sobie na półmetku czteropunktową zaliczkę (12-8), która pozwoliła im na spokojną i bezpieczną końcówkę spotkania (21-16).

Kryj Ryj – Siatkersi 2-1 (16-21; 21-13; 21-14)

Do spotkania z Siatkersami gracze Ryszarda Rakowicza podchodzili po dość niespodziewanej porażce z Chilli Amigos. Plan na wtorkowy wieczór był zatem tylko jeden – komplet punktów. Ten miał w oczywisty sposób przybliżyć drużynę do grupy mistrzowskiej czwartej ligi. Cóż – jest wygrana, ale nie za komplet punktów. W związku z tym nastroje również nie są szampańskie. Pierwszy set rywalizacji to proszę wybaczyć – niezbyt dobra siatkówka z obu stron. Choć trudno w to uwierzyć – do stanu 9-6 dla Siatkersów, obie drużyny zanotowały po zaledwie jednym punkcie własnym:

– Maciej Tarulewicz (Siatkersi) na 2-2

– Daniel Szydłak (Kryj Ryj) na 7-6

Niebywałe. Co ciekawe – dalsza część seta nie była o wiele lepsza, liczba ataków w aut wołała o pomstę do nieba. Na Boga. Gdyby ktoś skazał nas na śmierć i dał nam ‘ostatnie życzenie’, poprosilibyśmy o to, by strzelali gracze Kryj Ryj. Wówczas mielibyśmy pewność, że nie spadnie nam włos z głowy. Nie chcemy tu oczywiście deprecjonować wyniku Siatkersów – wygranej się przecież nie spodziewaliśmy, więc tu – ogromne brawa dla drużyny, która raz, że popełniała zdecydowanie mniej błędów, a dwa – wymuszała je u rywala. Ostatecznie team Maćka Tarulewicza zasłużenie wygrał tę partię do 16. W drugim secie rywalizacji coś przeskoczyło w głowach ‘Mordeczek’. Ich gra wyglądała już zupełnie inaczej. Zdecydowanie lepiej wyglądało już rozegranie i precyzja ataków (10-5). W dalszej części po atakach Daniela Szydłaka, Kryj Ryj prowadził 19-9 i po chwili doprowadził do wyrównania (21-15). Kiedy po asie serwisowym Jonasza Bullera, Kryj Ryj prowadził w trzecim secie 14-7, uznaliśmy, że za chwilę sędzia zagwiżdże po raz ostatni. Pięć kolejnych ataków w out z rzędu sprawiło, że po chwili mieliśmy wynik 14-12 i perspektywę ciekawej końcówki. Po chwili ‘Mordeczki’ zamknęły jednak tę partię definitywnie, wygrywając do 14.

Kraken – Port Gdańsk 3-0 (21-13; 21-13; 21-18)

Gracze Portu Gdańsk, którzy czytali przedmeczowe zapowiedzi mogli przecierać oczy ze zdumienia. We wspomnianym tekście wypowiedzieliśmy się bowiem dość jednoznacznie, że faworytem spotkania będą gracze Jurija Charczuka. Zdziwienie ‘Portowców’ mogło wynikać z tego, że w poprzednim sezonie w jednym ze spotkań to Port okazał się mocniejszy. Czemu mając aktualnie dobrą formę, miałoby być inaczej? Ano dlatego, że w naszym odczuciu Kraken ma jeszcze lepszą i są bardzo poważnym kandydatem do podium rozgrywek. To ‘Bestia’ udowodniła już na samym początku spotkania, gdy po trio Dmytro Moroziuka (atak, as, blok), wysunęli się na prowadzenie 11-7. To, co rzuciło się w dalszej części w oczy to fakt, że w naszym odczuciu Kraken ‘nie naciskał’ zbyt mocno zagrywką, która i tak sprawiała ekipie ‘z doków’ potężne kłopoty. Dość powiedzieć, że w całym meczu Kraken miał aż 10 asów! Wracając jednak do pierwszego seta, kiedy graczom Arkadiusza Sojko udało się przyjąć to po chwili i tak punkt trafiał na konto przeciwników, bowiem Port nad wyraz często bił po outach (21-13). Środkowa odsłona rozpoczęła się świetnie dla ekipy ‘z doków’. Po kilku atakach absolutnie najlepszego gracza Portu w tym spotkaniu – Pawła Dobrzenieckiego, ci dość nieoczekiwanie wysunęli się na prowadzenie 9-5. Po chwili jednak ‘wszystko wróciło do normy’ i po kolejnej serii Dmytro Moroziuka, Kraken wysunął się na prowadzenie 12-10, które z czasem jeszcze powiększył, wygrywając finalnie do 13. Ostatnia odsłona nie dawała nadziei na jakieś większe emocje. Faworyzowany Kraken prowadził w końcówce 18-12. Po chwili nie wykończył jednak rywala tylko dał mu się nieco rozkręcić. Przewaga zespołu zza wschodniej granicy była jednak tak duża, że nie dało się tego roztrwonić (21-18).

Inter Marine Masters – MiszMasz 2-1 (21-11; 19-21; 21-13)

Ledwo w zapowiedziach czy magazynie zdążyliśmy pochwalić Inter Marine Masters, a ci – wrócili do starych nawyków. O czym mowa? Ano o tym, że będąc lepiej dysponowanym, dwa razy dali sobie odebrać punkt. Najpierw z Maritexem, a na deser z MiszMaszem. Żeby na koniec sezonu Redakcja nie musiała powiedzieć: ‘A nie mówiłem?’ Co ciekawe – tuż przed rozpoczęciem spotkania zastanawialiśmy się czy MiszMasz nie będzie przypadkiem grał w…czwórkę. Ostatecznie przed pierwszym gwizdkiem sędziego dotarło dwóch zawodników, a w trakcie pierwszego seta – kolejny z nich. W takich warunkach nie można mówić jednak o koncentracji. Nie wiemy czy miało to wpływ, ale w pierwszym secie MiszMasz prezentował się naprawdę miernie. Początek spotkania rozpoczął się od stanu…12-3 dla ‘Mastersów’. Kiedy wszystko wskazywało na to, że w meczu dojdzie do największej ‘rzezi’ w obecnym sezonie w trzeciej lidze, MiszMasz zdołał się nieco ogarnąć, zdobył 11 oczek i w konsekwencji uniknął również kompromitacji. Na ten moment absolutnie nic nie wskazywało jednak na to, że gracze Michała Grymuzy mogą wygrać środkową partię. Po chwili przypomniało nam się jednak, że stare porzekadło: ‘trzecia liga, styl życia’ nie wzięło się znikąd. Po tym jak do składu dołączył Ernest Kurys, MiszMasz przeorganizował swoją grę i wreszcie zaczęło to wyglądać tak jak powinno w każdym meczu. Był to pokaz tego, że warto przychodzić na mecze w co najmniej siedmiu zawodników, co przecież normą w MiszMaszu od dawna nie jest. Tak czy siak, środkowa odsłona to wyrównana partia, która zaprowadziła nas do stanu po 9. Od połowy seta MiszMasz po świetnej zagrywce Michała Grymuzy, wysunął się na prowadzenie 14-9. W dalszej części Inter Marine w swoim zwyczaju zaczęło gonić i sztuka ta, prawie im się końcówce udała (19-19). Ostatnie słowo w secie należało jednak do ex-drugoligowców, którzy po ataku Mateusza Berbeki, wygrali seta do 19. Niekorzystny wynik z środkowej partii ‘podrażnił’ graczy w biało-czerwonych strojach. Po wyrównanej pierwszej części seta (10-10), gracze Andrzeja Masiaka podkręcili tempo i finalnie wygrali seta do 13, a cały mecz 2-1.

Speednet 2 – Złomowiec Gdańsk 2-1 (18-21; 22-20; 21-16)

Słyszeliście o typku, który w loterii Buddy wygrał apartament w Zakopanem plus furkę? To teraz wyobraźcie sobie jego radość (po wygranej) oraz dezorientacje, wkurzenie, rozczarowanie, rozżalenie oraz wyparcie po tym jak się okazało, że najprawdopodobniej – gówno z tego będzie. Czemu o tym piszemy? Ano dlatego, że przez bardzo długi czas wydawało się, że to Złomowiec Gdańsk wygra spotkanie. Ich komfortowa sytuacja trwała do końcówki drugiego seta, który dawałby im wygraną w meczu. Zanim o środkowej partii – słówko o tym, co działo się w pierwszym secie. Pierwsza część partii to wyrównana gra (10-10 -> 14-14). W dalszej części bardzo dobrze zaprezentował się libero Złomowca – Kacper Karasiński, który obronił kilka piłek, po których ‘Złomki’ wyszli na prowadzenie i wygrali do 18. Środkowa odsłona to wyraźna przewaga graczy Witolda Klimasa, którzy na przestrzeni seta prowadzili 10-5, a następnie 17-13. Nawiązując do początku podsumowania – kiedy już cieszyli się z wygranej, Speednet zaprezentował w końcówce świetną i skuteczną grę. Dodatkowo nie popełniał w zasadzie błędów, czego nie można powiedzieć o Złomowcu. Efekt? Gra na przewagi, zakończona happy-endem ‘Programistów’ (22-20). Ostatnia odsłona ułożyła się dla Speednetu idealnie. Choć na początku przegrywali 1-4, to z czasem Złomowiec kompletnie stanął, co w połączeniu ze świetną grą Speednetu mogło przynieść tylko jeden efekt – prowadzenie ‘Programistów’ 11-7. W dalszej części seta gracze Witolda Klimasa próbowali jeszcze odwrócić losy rywalizacji, ale Speednet nie dał już sobie zrobić krzywdy (21-16).

Osada Truso – BL Volley 3-0 (21-18; 21-13; 21-15)

Po wtorkowej serii gier będący już w szatni gracze Osady Truso zadali nam pytanie, czy dzisiaj ich gra wyglądała już lepiej niż w poprzednich spotkaniach, w których team z Elbląga nie uniknął krytyki. Choć odpowiedzieliśmy już na gorąco, to powtórzymy. Tak, we wtorek było znacznie lepiej, czego dowodem jest sześć punktów i odzyskany fotel lidera. Największy opór gracze BL stawili w pierwszym secie rywalizacji. Na półmetku seta było bowiem po 10. Po problemach BL Volley w przyjęciu, gracze z Elbląga odskoczyli rywalom na cztery punkty (15-11) i choć z czasem przewaga ta się zmieniała to finalnie ‘Osadnicy’ wygrali pierwszą partię do 18. Niestety dla widowiska – to by było tyle z wyrównanego spotkania. W środkowej odsłonie Osada prowadziła 12-7 i choć po kilku bardzo dobrych zagrywkach rozgrywającego – Adama Czapnika, BL zniwelowało stratę do dwóch oczek (12-10,) to dalsza część seta przebiegała już pod dyktando graczy z Elbląga (21-13). Ostatni set zapowiadał się dość obiecująco. Po ataku środkowego – Damiana Skrzęty, przewaga ‘Osadników’ wynosiła zaledwie jeden punkt (9-8). Dalsza część seta to jednak wyraźna przewaga faworyzowanej drużyny, która po punktach Dawida Strzyżewskiego czy Grzegorza Myślińskiego, prowadziła już 17-10 i po chwili cieszyła się z kompletu oczek.

Chilli Amigos – Hapag-Lloyd 3-0 (21-8; 21-9; 21-11)

Całe Chilli Amigos. Najpierw łapią serię czternastu porażek z rzędu, a teraz jak gdyby nigdy nic – wygrywają drugi meczyk w przeciągu kilku dni, wskakują na szóste miejsce w ligowej tabeli i mają realną szansę na grupę mistrzowską. Czy nie brzmi to jak szaleństwo? Jeśli chodzi o sam mecz z ‘Logistykami’ to myśleliśmy, że spotkanie przyjmie ‘inny charakter’. W typerze wskazywaliśmy na to, że ‘Pomarańczowi’ pójdą za ciosem i pokusza się o piąty punkt w sezonie Jesień’24. Cóż – we wtorkowy wieczór nie byli tego nawet blisko. Ba – byli cholernie daleko. ‘Amigos’ narzucili swoje warunki gry od pierwszego gwizdka sędziego i po kilku atakach grającego z konieczności na lewym skrzydle – Pawła Kalety, objęli prowadzenie 9-4. To, co rzucało się w oczy w dalszej części to doświadczenie ‘Amigos’, którzy bardzo skutecznie obijali nieźle ustawiony blok rywali i finalnie wygrali wysoko do 8. Środkowa odsłona rozpoczęła się od…9 błędów obu drużyn, które zaprowadziły nas do stanu 7-2 dla Chilli Amigos. Zdecydowanie więcej jakości (tylko po stronie Amigos) widzieliśmy w drugiej części seta, w której Chilli co rusz wyprowadzało akcje, wygrywając do 9. Ostatni set rozpoczął się lepiej dla Hapag-Lloyd, którzy po asie serwisowym Mateusza Siwko oraz dwóch błędach rywali, objęli prowadzenie 6-4. Z czasem wszystko wróciło jednak do normy i po kilku atakach Macieja Wąsickiego, mieliśmy już 14-7, co było jednoznaczne z końcem jakichkolwiek emocji (21-11). Te będą bez wątpienia w dzisiejszej rywalizacji z BVT Gdańsk.

BEemka Volley – Staltest Pomorze 3-0 (21-13; 21-14; 21-15)

Po ubiegłotygodniowym premierowym punkcie Staltestu, zastanawialiśmy się czy drużyna Arkadiusza Kozłowskiego pokusi się we wtorek o drugi punkt do ligowej tabeli. Choć nie wykluczaliśmy takiego scenariusza, to jednak nie zadrżała nam ręka podczas oddawania typu na 3-0 dla BEemki. Już na początku spotkania po punktach, a jakże – środkowych, BEemka objęła prowadzenie 9-4. W dalszej części seta było już 16-8 i stało się jasne, że BEemce włos z głowy już nie spadnie (21-13). Środkowa odsłona nie przyniosła żadnych zmian. Staltest nadal nie prezentował zbyt dobrego poziomu i nie był w stanie nawiązać skutecznej walki z rywalami. Ataki w out, kiwki we własne pole, błędy w komunikacji. Moglibyśmy wymieniać tak jeszcze długo. BEemka na zaciągniętym hamulcu ręcznym na półmetku seta prowadziła tylko jednym punktem (11-10). Z czasem team Daniela Podgórskiego podkręcił jednak tempo i finalnie wygrał partię do 14. Trzeci set to kwintesencja mentalu Staltestu. Po dwóch błędach Bossmana w środkowej strefie, to gracze Arkadiusza Kozłowskiego objęli prowadzenie 10-9. Mimo, że w naszym odczuciu Staltest miał szanse wykorzystać rozluźnienie rywali i wygrać seta, to w dalszej części grał ze zwieszonymi głowami, bez jakiejkolwiek wiary w pozytywne zakończenie. Brakowało tego, co oglądaliśmy chociażby w meczu z Eko-Hurtem. W BEemce wręcz przeciwnie. Po przespanym początku, drużyna Daniela Podgórskiego zareagowała w najlepszy możliwy sposób. Po wykorzystanym czasie, na parkiet wróciła odmieniona drużyna, która wygrała partię do 15, a cały mecz 3-0. Dzięki zwycięstwu BEemka awansowała na szóste miejsce w ligowej tabeli i wciąż ma bardzo duże szanse na grupę mistrzowską.

Osada Truso – ACTIVNI Gdańsk 3-0 (21-14; 21-15; 21-14)

Po pewnej wygranej za komplet punktów z BL Volley, Osada Truso przystępowała do zadania teoretycznie nieco łatwiejszego. Ich rywalem była bowiem ekipa ACTIVNYCH Gdańsk, która nie jest w stanie nawiązać do dobrych wyników z poprzedniego sezonu. Cóż, we wtorkowy wieczór również nie była i mecz zakończył się zgodnie z zapowiedziami, pewną wygraną ‘Osadników’ za komplet oczek. Mimo, że brak punktu nie pomaga w żaden sposób ACTIVNYM w kontekście walki o utrzymanie to należy podkreślić, że ‘były momenty’. Były też stare grzechy. ACTIVNI tym razem dali swoim rywalom zdobyć aż 10 asów serwisowych. Mimo to, team Artura Kurkowskiego do połowy pierwszego seta radził sobie naprawdę nieźle i nie odstępował rywala na krok (10-10). Z czasem zaczęli oni popełniać więcej błędów i finał był taki, że Osada odjechała wygrywając do 14. Drugi set wyglądał nieco inaczej. Już na początku zespół Kacpra Bielińskiego wypracował sobie bardzo pokaźną zaliczkę, którą z czasem jeszcze powiększał. Był to fragment, w którym ACTIVNI popełniali mnóstwo prostych błędów (18-9). Choć zapowiadało się na demolkę, w końcówce gracze Artura Kurtkowskiego podreperowali nieco dorobek punktowy (21-15), co i tak sprawiało, że przegrali piąty mecz w sezonie. Jakieś pozytywy? Ano takie, że w czwartej lidze, do której ACTIVNI nieuchronnie zmierzają, będą rywalizować z ekipą o wdzięcznej nazwie: Kryj Ryj. Być może ACTIVNI podpatrzą pewne rzeczy od kolegów, a to sprawi, że unikną sytuacji jak tej z początku trzeciego seta. Kończąc jednak żarty – sytuacja z początku trzeciego seta wyglądała naprawdę groźnie. Po bardzo mocnym ataku środkowego – Marka Romanowskiego, rozgrywający ACTIVNYCH dostał piłką w twarz i do gry zawodnicy obu drużyn wrócili po dłuższej chwili (9-2). Wspomniana sytuacja nie miała jednak wpływu na dalszy przebieg i po chwili gracze z Elbląga cieszyli się z kompletu punktów, który zbliżył ich do drugiej ligi.