Długo zastanawialiśmy się jak będzie wyglądało to spotkanie. Z jednej strony BES Boys BLUM ma naprawdę bardzo duży potencjał. Z drugiej strony, Tufi Team kilka dni temu zniszczyło innego z beniaminków – ekipę Challengers. Kiedy zestawiliśmy ze sobą kilka przeciwstawnych argumentów wyszło nam na to, że Tufi wygra po podziale punktów. Pierwszy set rywalizacji był czysta ozdobą rozgrywek SL3 i kolejny mecz w historii Tufi, w którym toczyli oni bardzo długą i wyniszczającą grą na przewagi. Co ciekawe, przez bardzo długi czas w tej odsłonie wydawało się, że to jednak BES Boys BLUM wygra. W naszym oczu to oni mieli optyczną przewagę, którą Tufi zniwelowało dopiero po pewnym czasie. Ostatecznie po skutecznym bloku Wojtka Paszylka, z pierwszego seta cieszyli się ex-pierwszoligowcy. Do połowy drugiego seta byliśmy świadkami wyrównanej rywalizacji (10-10). Mniej więcej w połowie seta, po stronie Tufi uwydatniły się spore problemy z przyjęciem, co błyskawicznie przełożyło się na wynik korzystny dla BBB (16-11). Pięciopunktowa zaliczka wystarczyła do tego, by ekipa Ryszarda Nowaka dowiozła bezpiecznie zwycięstwo do końca. O końcowym rezultacie musiał zadecydować trzeci set, który po szarpanej grze zaprowadził nas do stanu po 14. Bardzo ważne dla losów rywalizacji okazały się bloki Patryka Bruchmanna, po którym gracze w szarych trykotach wyszli na prowadzenie 19-16 i po chwili cieszyli się z wygranej. Jeszcze do niedawna obie drużyny dzieliły dwie klasy rozgrywkowe. Dziś ta różnica się totalnie zatarła i BBB udowadnia, że inne ekipy będą musiały się z nimi liczyć.
Dzień: 2024-09-12
Hydra Volleyball Team – AXIS
Po środowym spotkaniu Hydry ze Speednetem pisaliśmy o pewnym niedosycie, który może czuć ekipa w złotych strojach. Cóż, po spotkaniu z AXIS jest dokładnie tak samo. Z drugiej strony, dwa punkty należy szanować jak Matkę, bo przy odrobinie szczęścia rywali to oni mogli wygrać starcie. Początek meczu ułożył się jednak lepiej dla ‘Bestii’, która rozpoczęła spotkanie od huraganowych ataków, po których prowadzili już 10-5. Był to jednak dość dziwny set, bo z 10-5 mieliśmy po chwili 10-10, by po pięciu kolejnych akcjach było 15-10 dla ‘Bestii’. Tym razem, gracze Sławka Kudyby już tego prowadzenia nie wypuścili i finalnie wygrali do 17. Druga odsłona to zdecydowanie lepsza postawa ‘Czerwonych’, którzy ani razu nie dali swoim rywalom odskoczyć. Co więcej – pod koniec seta to właśnie oni objęli prowadzenie 18-15. Niestety dla nich, po ataku oraz bloku Łukasza Birunta, Hydra doprowadziła do wyrównania po 18 i wydawało się, że po chwili zakończą set happy-endem. Ostatecznie po atakach Tomka Sadowskiego oraz Łukasza Wojdaka, środkowa partia padła łupem ‘Czerwonych’ (21-19). Ostatni set to prawdziwy roller-coaster w wydaniu Hydry, która wydawała się prowadzić grę i mieć bezpieczną przewagę (17-13). Po kolejnych atakach skrzydłowych AXIS to gracze w czerwonych strojach wyszli w końcówce na prowadzenie 18-17, ale tym razem było odwrotnie niż w środkowej partii i szczęście w końcówce uśmiechnęło się do Hydry (21-19), która podobnie jak na wiosnę wygrywa po podziale punktów.
BL Volley – Kraken
Po nieudanym meczu ze Spontanem, BL Volley przystępował do co najmniej tak samo trudnego pojedynku, co chwilę wcześniej. Tym razem rywalem ekipy Wojciecha Strychalskiego była ekipa, która w poprzednim sezonie zajęła wyższe miejsce niż Spontan i była o włos od awansu do drugiej klasy rozgrywkowej. To, że team z Ukrainy radzi sobie bardzo dobrze zobaczyliśmy już od pierwszych minut spotkania. ‘Bestia’ na półmetku premierowego seta wypracowała sobie bowiem pięciopunktową zaliczkę (12-7). Z czasem zespół Jurija Charczuka nie zwalniał i po kilku skutecznych akcjach Aliaksandra Trushyna, Kraken wygrał do 13. W drugim secie byliśmy świadkami przebudzenia zespołu ‘Tygrysów’, który nie dość, że imponował w obronie, to na dodatek sam kąsał swoich rywali skuteczną zagrywką. Choć na początku seta lepiej wiodło się Krakenowi (12-8), to elementy, o których wspomnieliśmy sprawiły, że po ataku Damiana Chojnackiego, to gracze w biało-pomarańczowych barwach cieszyli się z wygranej seta (21-18). Ostatni rozdział czwartkowego spotkania to wyraźnie lepsza gra Krakena, który po asie serwisowym specjalisty w tym zakresie – Antona Hukasova, objęli prowadzenie 10-6. W dalszej części mieliśmy powtórkę tego, co oglądaliśmy w pierwszej odsłonie. Kilka punktów bardzo dobrze dysponowanego Aliaksandra Trushyna, która dała Krakenowi pewną wygraną do 15, a całego meczu 2-1. Dzięki zwycięstwu Kraken wspiął się w górę ligowej układanki. A BL Volley? Cóż, po trzech spotkaniach mają trzy porażki. To o zaledwie jedną mniej niż przez cały poprzedni sezon, a przecież nie mamy jeszcze połowy września.
Hapag-Lloyd – Craftvena
No i mamy sensację. Po 48 przegranych setach z rzędu, Hapag-Lloyd zdobył swój premierowy punkt w Inter Marine SL3. Nie ukrywamy, że odczuwamy w związku z tym dziką satysfakcję. Już od kilku dni informowaliśmy bowiem, że gwiazdka w Lidlu zbliża się nieubłaganie. Było blisko w końcówce poprzedniego sezonu. Jeszcze bliżej było w dwóch meczach obecnego sezonu, gdzie 'Logistycy’ byli blisko punktu z Aqua Volley oraz ekipą Kryj Ryj. Ależ to jest fenomenalna historia drużyny, która się nie zniechęcała i nie spuszczała głów, a zamiast tego zakasała rękawy i w czasie, gdy inni się obijali – oni regularnie trenowali. Jeszcze do niedawna różnica między 'Logistykami’ a innymi ekipami w ligowej stawce była naprawdę duża. Dziś te dysproporcje się zatarły i sądzimy, że to nie koniec niespodzianek, które ‘Pomarańczowi’ będą sprawiać swoim kibicom. A Craftvena? Cóż, twarze się zmieniają, ale tożsamość drużyny niekoniecznie. Miała być walka o powrót do 3 ligi, a tymczasem gracze w czarnych strojach muszą się cieszyć, że Redakcja nie ma w planach tworzenia piątej ligi. Nie wiemy dokładnie, gdzie leży problem ‘Rzemieślników’, ale już od jakiegoś czasu team Bartka Zakrzewskiego gra dużo poniżej oczekiwań. Sami zastanawiamy się, kiedy Craftvena odkręci się z tego marazmu.
BL Volley – Team Spontan
Po świetnej inauguracji sezonu, Team Spontan przystępował do trzeciego spotkania w edycji Jesień’24. Tym razem rywalem ekipy Piotra Raczyńskiego była czwarta drużyna grupy A w poprzednim sezonie. Choć w naszych oczach to Spontan był faworytem, to spotkanie rozpoczęło się zdecydowanie lepiej dla zespołu Wojciecha Strychalskiego. Nim się obejrzeliśmy ‘Tygrysy’ po ataku Bartosza Zdunka, prowadzili już 10-4! To, co mogło się podobać w grze biało-pomarańczowych to dobra gra w obronie i asekuracji, a to z kolei sprawiało, że Spontan miał problemy z tym by wbić się w parkiet (14-9). Choć z czasem ‘Spontaniczni’ wzięli się do roboty i zniwelowali stratę do dwóch punktów (15-13), to ostatnie słowo należało już do zespołu Wojciecha Strychalskiego (21-17). Środkowa odsłona to zupełny zwrot akcji. Choć partia ta rozpoczęła się od wyrównanej gry (6-6), to w dalszej części seta gracze BL zaczęli popełniać mnóstwo błędów, po których ich gra posypała się jak domek z kart. W ostatnim secie emocji niestety jak na lekarstwo. Nie jest to rzecz jasna zarzut do Spontana, bo po przespanym początku złapali oni wiatr w żagle. Zarzut jest bardziej do ekipy BEZ LIPY, bo niestety lipy było i to mnóstwo. Co ciekawe, kiedy BL przegrywał już kilkoma punktami to zarówno w drugim, jak i trzecim secie nie podjęli nawet prób odwrócenia losów rywalizacji. Ech, nie wyglądało to zbyt dobrze. Powtórzenie wyniku z poprzedniego sezonu wydaje się być zadaniem arcytrudnym.
BVT Gdańsk – Empire Spikes Back
Uff, całe szczęście, że kapitan Empire Spikes Back nie gra zbyt długo w SL3 i nie miał okazji słyszeć o słynnej już klątwie wywiadów. W skrócie – najczęściej drużyny, które udzielają przed meczem wywiadu, przegrywają po chwili spotkanie. W pierwszym secie rywalizacji zanosiło się jednak na to, że gracze z biało-czarnym logo będą w stanie tę klątwę przełamać. Po asie serwisowym kapitana, ‘Imperatorzy’ prowadzili bowiem już 19-13 i kompletnie nic nie zapowiadało katastrofy, która miała za chwilę nadejść. Nie wiemy, co wydarzyło się w głowach graczy ESB, ale w końcówce seta popełniali bardzo dużo błędów i finalnie dali sobie wydrzeć zwycięstwo sprzed nosa. Oj, to musiało boleć. Od początku drugiego seta widać było, że podopieczni Przemysława Gorczycy wciąż mieli w głowie to, co się przed chwilą wydarzyło. Partia ta rozpoczęła się bowiem od prowadzenia ‘Bobrów’ (7-1). Po chwili ESB poprosili o czas i tuż po nim gra drużyny wyglądała już dużo lepiej. Nie oznacza to bynajmniej, że na tyle lepiej by zagrozić swoim przeciwnikom, którzy po dwóch atakach Karola Fidurskiego, ponownie odjechali na pięć oczek (16-11) i po chwili cieszyli się z wygrania meczu (21-14). Ostatnia odsłona rozpoczęła się od wyrównanej gry, po której na tablicy wyników mieliśmy remis po 7. W drugiej części seta gracze ESB się jednak ewidentnie zacięli i gracze Grzegorza Żyły-Stawarskiego objęli prowadzenie 18-11, by po chwili cieszyć się z drugiego kompletu oczek w obecnym tygodniu. Wow, to był naprawdę dobry okres drużyny, po którym wskakują oni na fotel lidera czwartej ligi! Brawo!