Dzień: 2024-05-27

Speednet 2 – Challengers

Podobnie jak w ubiegłym tygodniu, tak i w poniedziałkowy wieczór Speednet 2 rywalizował z drużyną, która walczyła o wygranie ligi. Tak jak miało to miejsce tydzień temu, Speednet wyszarpał od rywali jednego seta, a to sprawiło, że po dwóch wspomnianych meczach zachowany został status qou. Oznacza to, że Challengers zakończyło ligowe zmagania na pierwszym miejscu i awansowali bezpośrednio do drugiej ligi. Jeśli chodzi o Speednet 2, to o tym czy gracze Marka Ogonowskiego awansują do drugiej klasy rozgrywkowej, zadecydują mecze barażowe. Samo spotkanie rozpoczęło się od wymiany ciosów z obu stron, po której na tablicy wyników mieliśmy remis po 8. W dalszej części Speednet miał spore problemy z tym by powstrzymać atakującego Challengers, po którego punktach mieliśmy 18-12 i koniec emocji w pierwszej partii (21-17). Przed środkową odsłoną Speednet postanowił zrobić małe przemeblowanie, w którym na swoją nominalną pozycję atakującego przeszedł Dominik Marlęga, co sprawiło, że gra ‘Programistów’ się wyraźnie poprawiła. Końcówka seta to stan po 18, po której – trzy punkty dla swojej drużyny zdobył niezawodny Mariusz Kuczko (21-19). Przed trzecim setem stało się jasne, że aby Challengers zdobyli mistrzostwo muszą uniknąć wysokiej porażki. Tyle teoria, bo w trakcie seta gracze Wojciecha Lewińskiego byli w poważnych tarapatach (14-9). Ostatecznie set zakończył się wynikiem 21-17 dla Speednetu, co było równoznaczne z tym, że Mistrzem trzeciej ligi grupy A została ekipa Challengersów – gratulacje!

Speednet – Old Boys

W ostatnim czasie wskazywaliśmy na to, że w końcówce sezonu Speednet ma szansę na to by zakończyć sezon ze srebrnymi medalami na szyi. Aby tak się jednak stało ‘Programiści’ musieli wygrać poniedziałkowe starcie, a na dodatek liczyć na to, że we wtorkowym spotkaniu Merkury wygra z Eko-Hurtem. Czy wynik sprawia, że Speednet się do tego przybliżył? I tak i nie. Po dwóch pewnie wygranych setach wydawało się, że gracze Łukasza Żurawskiego pójdą za ciosem i sięgną również po ostatni punkt w sezonie. Stało się jednak inaczej i aby znaleźć się na drugim miejscu podium, Eko-Hurt musi przegrać dziś w stosunku 0-3. Samo spotkanie rozpoczęło się od bardzo dobrej gry w obronie obu drużyn, po której mieliśmy remis po 12. Speednetowi zasieki rywali udało się sforsować dopiero w dalszej części seta i finalnie wygrali tę partię do 17. Jeszcze lepiej ‘Programistom’ wiodło się w środkowej odsłonie, gdzie Old Boysi mieli problemy zarówno w bloku jak i obronie. Dodatkowo, jeśli sami już atakowali to nadziewali się na świetny blok rywali, po którym przewaga Speednetu wynosiła już 9 punktów (14-5). Ostatecznie, w dalszej części seta ‘Dziadki’ się nieco przebudziły, ale o korzystnym wyniku nie mogło być już mowy. Trzecia partia to zdecydowanie lepsza postawa Old Boys. Z drugiej strony, za każdym razem, gdy uciekali rywalom, to po chwili psuli zagrywkę i było tego naprawdę sporo. Tak czy siak, pod koniec prowadzili już 19-16, na co Speednet zdążył jeszcze zareagować doprowadzając do wyrównania po 20. Końcówka seta to jednak punkty duetu Wilkowski & Konarzewski, które zapewniły ‘Dziadkom’ jeden punkt w meczu.

Kraken – Fux Pępowo

Choć każdy wiedział jaki będzie epilog tej historii to jednak musieliśmy się wstrzymać z tym, by koronować graczy z Pępowa już tydzień temu. Do momentu rozstrzygnięcia poniedziałkowego meczu czekaliśmy również z tym by ogłosić, że Kraken zagra w dzisiejszym meczu ze Speednetem o prawo gry w meczu barażowym o drugą ligę. Cała sytuacja związana była z tym, że czysto teoretycznie, Kraken mógł opędzlować rywali pozwalając im zdobyć kilka punkcików w meczu. Już w pierwszym Fux wybił rywalom ostatni argument w postaci ‘matematycznych szans’. Wygrywając seta do 11 stało się jasne, że Fux wygrał ligowe zmagania w grupie B. Tak jak jednak podejrzewaliśmy, ‘Koniczynki’ parły dalej po swoje chcąc wziąć udany rewanż za pierwsze spotkanie obu drużyn oraz po to, by zakończyć ligowe zmagania ‘na pełnej’. Finalnie, druga odsłona zakończyła się zwycięstwem zespołu Andrzeja Pipki do 17. Największym wyzwaniem dla Fuxa, okazała się finałowa partia, w której po ataku Antona Kheruvimova, Kraken prowadził 18-17. Choć Fux był przez moment w opałach, to po chwili wyszli z opresji ‘obronną ręką’ wygrywając spotkanie za komplet punktów i pieczętując tym samym zwycięstwo w lidze z sześcioma oczkami przewagi. Przed zespołem Andrzeja Pipki kilka dobrych tygodni na regenerację, po której staną oni do walki w drugoligowych zmaganiach. Czy będą tam również gracze Jurija Charczuka? Przekonamy się w przeciągu kilku dni. Pierwszy krok w kierunku realizacji planu, Kraken może wykonać już dziś.

Team Spontan – Hapag-Lloyd

Ligowe ostatki w wydaniu Team Spontan były dla nich dość smutnym wydarzeniem. Tego samego dnia w hali treningowej Ergo Arena toczyły się bowiem mecze o mistrzostwo czy awans do wyższej klasy rozgrywkowej. W międzyczasie ‘Spontaniczni’ rywalizowali o dziesiąte zwycięstwo w sezonie, które i tak nie zmieniałoby ich położenia. Co innego Hapag-Lloyd. Tu była szansa na napisanie historii. Stałoby się tak, gdyby ‘Logistycy’ sięgnęli po pierwszy punkt w historii SL3. Plan był tym bardziej utrudniony, że po raz pierwszy w historii w szeregach ‘Logistyków’ zobaczyliśmy tak poważne problemy kadrowe. Pierwszy set to historia, którą w obecnym sezonie oglądaliśmy już wielokrotnie. Po prawdziwej kanonadzie w wykonaniu ‘Spontanicznych’, gracze Piotra Raczyńskiego prowadzili już…13-1! Na szczęście dla kondycji psychicznej drużyny Hapag-Lloyd, po chwili zdobyli oni kilka punktów (głównie za sprawą błędów rywali) i finalnie kończyli seta z pięcioma oczkami na koncie. Środkowa partia to nieco inny charakter, w którym Hapag na początku trzymał się dość dzielnie (6-4). Im dłużej trwał jednak set, tym bardziej zarysowała się przewaga faworyta, który tym razem wygrał do 9. Choć trzeci set rozpoczął się od prowadzenia ‘Spontanicznych’ 9-0, w dalszej części team Piotra Raczyńskiego ewidentnie zwolnił, co przełożyło się na sporo błędów z ich strony. Finalnie po dwóch punktach Bartłomieja Piechockiego w końcówce meczu, Hapag zgarnął w tej partii 14 oczek.

AXIS – Flota Active Team 2

Tak jak drużyny walczące o utrzymanie patrzyły kilka dni temu na Złomowca, tak w poniedziałkowy wieczór patrzyły na AXIS. Gracze w czerwonych strojach podchodzili do spotkania z Flotą w podobnym położeniu. Ani nie walczyli o podium, ani nie musieli się bronić przed spadkiem. W takich okolicznościach trudno niekiedy jest spiąć cztery litery. Jeśli chodzi o postawę AXIS to byliśmy o nich spokojni. Gracze w czerwonych barwach zdają się być nienasyceni. Dodatkowo – dość ważnym argumentem było to, że drużynie Fabiana Polita zależało na tym by po raz kolejny utrzeć nosa drużynie, z którą razem awansowali do drugiej ligi. Pierwszy set wyszedł im bardzo dobrze, rozpoczął się bowiem od prowadzenia 11-4 graczy w czerwonych strojach i stało się jasne, że już tego nie wypuszczą (21-17). Jak po takiej pierwszej partii można zagrać tak jak w środkowej odsłonie? Cóż, nie mamy pojęcia. Faktem jest, że drużyna, którą ledwo co pochwaliliśmy w magazynie za to, że popełniają najmniej błędów – tym razem popełniła ich mnóstwo. Ataki w aut, nieporozumienia, zrywane sieci. Oj, brzydko to wyglądało, a Flota widząc, że przeciwnik ‘nie ogarnia’, nie miała problemów z tym by wygrać do 12. Ostatni set to lepsze otwarcie ‘Czerwonych’, którzy po dwóch kiwkach Tomasza Sadowskiego, objęli prowadzenie 8-6. Po chwili gracze Fabiana Polita poszli za ciosem i ostatecznie wygrali tę partię do 15. O tym czy Flota zdoła się finalnie utrzymać przekonamy się we wtorek wieczorem.

22 BLT Malbork – Hydra Volleyball Team

Tak jak wspominaliśmy w zapowiedziach – wygrana w stosunku 2-1 nic graczom z Malborka nie dawała. Ba, strata choćby oczka pozbawiała ‘Lotników’ szans na awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Prawdę mówiąc w obozie 22 BLT Malbork nie widzieliśmy przesadnej woli walki i wiary, że uda się awansować. Warto podkreślić tu fakt, że poza samą potencjalną wygraną za komplet punktów, gracze z Malborka musieli dodatkowo liczyć na innych. Jak się okazało – wszystko stało się jasne już po pierwszym secie, który padł łupem ‘Bestii’. Hydra Volleyball Team miała w pierwszej partii inicjatywę i z krótkimi przerwami to właśnie oni prowadzili grę (6-3; 9-6; 15-12, czy wreszcie 20-17). Co ciekawe, te ostatnie prowadzenie graczom w złotych strojach niemal wyślizgnęło się z rąk, bowiem skoncentrowani gracze z Malborka doprowadzili w końcówce do wyrównania po 20. Po chwili jednak nie poszli za ciosem i zamiast tego zepsuli dwie zagrywki, na co asem serwisowym kończącym seta odpowiedział środkowy – Paweł Bugowski. Druga odsłona rozpoczęła się zdecydowanie lepiej dla graczy w niebieskich strojach, którzy po ataku oraz asie Mikołaja Skotarka, objęli prowadzenie 8-4. Mniej więcej czteropunktową przewagę, ‘Lotnicy’ utrzymywali aż do końca seta 21-18. Ostatni set to bardzo podobna historia do tej, którą oglądaliśmy chwilę wcześniej. Po kilku punktach Dominika Dzieciucha, gracze z Malborka objęli prowadzenie 8-3, którego nikt nie był im w stanie już odebrać. Nawet ‘Bestia’ (21-17).

Oliwa Team – Maritex

Postawa Oliwy Team mogłaby być przedstawiana przez wszystkich ‘kołczów’ jako wzór tego, że ‘cierpliwość popłaca’. Oj, nie był to łatwy sezon drużyny ‘z serca Gdańska’. Warto jednak pochwalić Oliwę, bo pomimo tego, że już od jakiegoś czasu było wiadomo, że spadają oni do trzeciej ligi – team w zielonych barwach się nie zniechęcał. To jak się okazało – popłaciło w ostatni dzień meczowy, gdzie Oliwa ograła sąsiada w tabeli – Maritex Gdańsk. Gracze w zielonych strojach zanotowali kapitalne otwarcie meczu, gdzie po dobrej grze blok-obrona, team w zielonych strojach prowadził 8-4. Jakby tego było mało, w dalszej części Oliwa grała na tyle szybko, że Maritexowi było trudno o to by ustawić podwójny blok. Wszystko to, o czym piszemy miało oczywiście konsekwencje w postaci wygranej ‘Oliwiaków’ do 17. Jeszcze większa dysproporcja pomiędzy drużynami była w drugiej odsłonie. Po raz kolejny Oliwa imponowała blokami, po których następowały skuteczne kontry (9-6). Dalsza część seta to kontynuacja bardzo dobrego występu ‘czerwonej latarni ligi’ i pewna ich pewna wygrana do 14. Trzeci set to nagły zwrot akcji. Po trzech asach serwisowych z rzędu gracza, którego najczęściej oglądamy na libero (Konrad Szaruga), Maritex objął prowadzenie 10-7. W dalszej części seta wspomniany gracz kontynuował kanonadę z pola serwisowego i kiedy na tablicy wyników było 14-7, stało się jasne, że w meczu dojdzie do podziału punktów. Niezależnie jednak od tego – obie drużyny spotkają się w kolejnym sezonie w trzeciej klasie rozgrywkowej.

Złomowiec Gdańsk – Szach-Mat

Przed meczem dużo uwagi skupiliśmy na presji, która w poniedziałkowy wieczór będzie ciążyła na graczach Szach-Mat. Choć na przestrzeni całego sezonu Szach-Mat miał swój kryzys to jednak druga część edycji Wiosna’24 była bardzo udana, a to z kolei sprawia, że do ostatniego dnia meczowego Szach-Mat ma szanse na bezpośredni awans do elity. Nawet, jeśli tego celu nie uda się zrealizować, to i tak – gracze ‘królewskiej gry’ zagwarantowali sobie minimum mecz barażowy, a idąc dalej – kwestia awansu do elity jest aktualnie bardzo prawdopodobnym scenariuszem. Mimo to – Szach-Mat w poniedziałkowy wieczór nie uniknął ‘chwili grozy’. Tak było chociażby od początku spotkania, w którym ‘Szachiści’ wyglądali na bardzo spiętych i grając przeciw rozluźnionym przeciwnikom, przegrywali 2-5. Po chwili, kiedy puściły pierwsze nerwy – wszystko wróciło do normy i faworyt zaczął grać zdecydowanie lepiej i po wyrównanym środkowym fragmencie, objął prowadzenie po blokach Adriana Krampichowskiego oraz Jakuba Górki (18-16), a następnie wygrał seta do 18. Środkowa odsłona rozpoczęła się dla ‘Szachistów’ idealnie. Po dwóch blokach Sławomira Mizeraczyka, Szach-Mat prowadził na półmetku seta 10-4 i nie miał najmniejszych problemów z tym by wygrać partię do 16. Bardzo podobnie wyglądała ostatnia odsłona, którą po dwóch punktach atakującego w czarnych strojach, Szach-Mat objął prowadzenie 7-2 i po kilku minutach cieszył się z kompletu oczek zapewniającego im podium rozgrywek. Na ostateczne rozstrzygnięcia przyjdzie im jednak poczekać do jutrzejszego spotkania Staltestu z Volleyem Gdańsk.

Craftvena – Port Gdańsk

Od pewnego czasu gracze Craftveny przekomarzali się z Redakcją o procenty, które wskazywaliśmy w kontekście ich utrzymania. Niestety dla nich – po ostatniej porażce z Wolves Volley, szanse ‘Rzemieślników’ na utrzymanie w trzeciej lidze spadły w naszych oczach do 0,001%. Aby pozostać w trzeciej klasie rozgrywkowej, ‘Portowcy’ musieliby się chyba nie stawić w sali treningowej Ergo Arena. Cóż, nie dość, że się stawili, to utrzymanie w trzeciej lidze przypieczętowali i to z przytupem w pierwszym secie rywalizacji. Co ciekawe – choć ‘Portowcy’ grali o utrzymanie to nie przeszkadzało im to, by wyrazić zgodę na to, by Krzysztof Lewandowski grał przez cały mecz w drugiej linii, a Jędrzej Szadejko w pierwszej. Wracając do pierwszego seta, po bardzo dobrej grze w obronie drużyny ‘z doków’, wyszli oni na prowadzenie 10-4. Choć z czasem Craftvena odrobiła nieco stratę to finalnie ‘Portowcy’ wygrali tę partię do 11. Środkowa odsłona była zdecydowanie bardziej wyrównanym fragmentem meczu. Duża w tym zasługa ‘Rzemieślników’, którzy zaczęli grać zdecydowanie lepszą siatkówkę i po ataku kapitana – Bartka Zakrzewskiego, zespół w czarnych strojach prowadził 9-6. W dalszej części nie brakowało gry fair-play, o której już wspominaliśmy. Tym razem, kapitan Portu pomimo faktu, że jego drużyna goniła wynik (11-14), przyznał się sędziemu do dotknięcia piłki w bloku. Mimo straty punktu we wspomnianej akcji, Port zdołał doprowadzić do wyrównania po 17, ale ostatnie słowo w secie należało już do Craftveny, która doprowadziła do wyrównania (21-18). Ostatni set rywalizacji był mała powtórką tego, co oglądaliśmy w meczu Craftveny z Wolves Volley. Mimo, że ‘Rzemieślnicy’ prowadzili już 17-14, to w końcowej fazie meczu dali sobie wydrzeć zwycięstwo sprzed nosa (23-21).