Dzień: 2024-03-19

Zapowiedź – MATCHDAY #9

W dziewiątym dniu meczowym do boju rusza ostatnia spośród 46 drużyn, która jak do tej pory nie rozegrała ani jednego meczu. Team Spontan, bo o nich mowa rozegrają we wtorek dwa spotkania, w których zmierzą się z APV oraz Portem Gdańsk. Jeśli wszystko pójdzie po myśli zainteresowanych drużyn to możemy mieć zmianę lidera w pierwszej, drugiej oraz trzeciej lidze grupy A. Zapraszamy na podsumowanie!

Volley Gdańsk – Oliwa Team

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Po dwóch pierwszych spotkaniach obecnego sezonu, Volley Gdańsk miał mieć na swoim koncie sześć punktów. Taki był plan, który był ułożony w głowach trzykrotnych mistrzów Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Cóż, plan nie został zrealizowany w 100% i Volley już w pierwszych spotkaniach obecnego sezonu stracił dwa punkty. O ile brak trzech oczek z Dream Volley nikogo specjalnie nie szokował to strata punktu z TGD jest dla Volleya czymś w rodzaju kamyczka, który uwiera w bucie. Jeszcze do niedawna obie drużyny dzieliły dwie klasy rozgrywkowe, a kilka dni wcześniej TGD było bardzo blisko do tego by wygrać spotkanie. Trzeba powiedzieć sobie wprost. Jeśli Volley chce wrócić do pierwszej ligi to najzwyczajniej w świecie muszą grać lepiej. Druga liga nie jest bowiem miejscem, gdzie rywale będą oddawać punkty Volleyowi za darmo. Czy podobną wolą walki jak wspomniana ekipa TGD wykażą się gracze Oliwy? Początek sezonu w wydaniu drużyny z ‘serca Gdańska’ to droga przez mękę. Oliwiacy rozegrali w obecnej kampanii trzy spotkania, w których zdołali sięgnąć po zaledwie jedno oczko. O ile porażki w stosunku 0-3 z BEemką oraz 22 BLT Malbork można zracjonalizować, tak porażka z drużyną o podobnym potencjale sportowym (MiszMasz) jest dla graczy Dawida Karpińskiego z pewnością bolesna. Na dodatek w poniedziałkowy wieczór również nie będą faworytem, a to oznacza, że święta wielkanocne w ich domach mogą upłynąć na analizowaniu sytuacji w tabeli. 

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Hydra Volleyball Team – MiszMasz

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Po falstarcie Hydry, którą z pewnością był ich mecz w pierwszym tygodniu rozgrywek ze Staltestem Pomorze, ‘Bestia’ w drugim spotkaniu w sezonie Wiosna’24 rozbiła Flotę Active Team 2. Które oblicze drużyny jest zatem prawdziwe? Choć po wspomnianym meczu ze Staltestem, drużyna Sławomira Kudyby musiała mierzyć się z bardzo dużą krytyką to obecna optyka na całą sytuację uległa jednak zmianie. Jak  możemy obecnie oglądać, Staltest jest jedną z rewelacji drugoligowych rozgrywek i poza wygraną z ‘Bestią’, zespół Arka Kozłowskiego wygrał również z innymi mocnymi ekipami w drugiej lidze (z Szach-Matem oraz Złomowcem Gdańsk). Z pewnością drugi mecz Hydry, w którym ci zlali ekipę Floty był czymś, czego zespół w złotych strojach potrzebował. Kolejne, trzecie już spotkanie w obecnej kampanii to mecz z MiszMaszem, który w trzech spotkaniach obecnego sezonu zdobył cztery punkty. Na taki bilans złożyły się dwa zwycięstwa w stosunku 2-1. Poza wygraną z Oliwą, w którym to meczu MiszMasz był faworytem, zespół Michała Grymuzy wygrał również z Dream Volley i z pewnością wygrana ta była jedną z większych niespodzianek w obecnej edycji w drugiej lidze. Czy MiszMasz zdoła sprawić niespodziankę również w meczu z Hydrą? Cóż, nie będzie o to łatwo, ale jeśli spojrzymy na historyczne mecze to sztuka ta graczom w czarnych strojach udała się niemal równe dwa lata temu – 12 kwietnia 2022 r. Wtedy podobnie, jak i teraz drużyny rywalizowały na boisku numer 2. Tak samo i tym razem Hydra jest wyraźnym faworytem. Czy MiszMasz podobnie jak wówczas jest w stanie zaskoczyć?

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Team Spontan – APV Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Spośród wszystkich 46 drużyn w ligowej stawce, Team Spontan jest jedyną drużyną, która jak do tej pory nie zdążyła rozegrać w sezonie Wiosna’24 ani jednego spotkania. Czy nas to dziwi? Absolutnie nie, bo znamy tę drużynę od pierwszego sezonu w SL3 (Wiosna’19) i patrząc historycznie nie jest to żadną anomalią. Jeśli mielibyśmy szukać gdzieś anomalii to jest nią z pewnością fakt, że Team Spontan po raz pierwszy w historii zagra w trzeciej klasie rozgrywkowej. Pewien zjazd formy drużyny Piotra Raczyńskiego oglądaliśmy już od kilku edycji. Zawsze jednak kiedy Spontan wpadał w tarapaty to finalnie udawało mu się z nich wygrzebać. Ostatni sezon był jednak bardzo nieudany. Nie dość, że ‘Spontaniczni’ nie dojechali sportowo to z czasem zaczęły się również problemy organizacyjne, których zwieńczeniem był mecz, który został zweryfikowany jako walkower. W nadchodzącej edycji Spontan będzie próbował się odbudować i kto wie, być może wrócić do drugiej klasy rozgrywkowej. Sprawa nie będzie jednak tak prosta jak mogłoby się wydawać. Pierwszym rywalem zespołu będzie drużyna APV Gdańsk, która w obecnej edycji sprawiła już sporę problemy faworyzowanym przeciwnikom. Ostatecznie mimo bardzo dobrej gry, APV musiało uznać wyższość Fuxa Pępowo, który zgarnął komplet trzech punktów. Mimo porażki po spotkaniu apetyty sympatyków zostały rozpalone. Niestety dość szybko, APV przegrało kolejny mecz i obecnie zastanawiamy się, które oblicze drużyny zobaczymy we wtorkowej konfrontacji. Jeśli APV chce pokusić się o pierwszy punkt w sezonie to musi wspiąć się na naprawdę wysoki poziom i to mimo problemów, z którymi borykają się ich najbliżsi rywale.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3:0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Dream Volley – TGD

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Po dwóch pierwszych spotkaniach obecnego sezonu, w obozie Dream Volley panuje atmosfera podobna do tej, którą można zaobserwować wśród uczestników konduktu pogrzebowego. O ile porażkę z Volley Gdańsk można wytłumaczyć i zracjonalizować, tak przegrana w meczu z MiszMaszem rzuca poważny cień na wizerunek drużyny, która zawsze kończyła drugoligowe zmagania wśród drużyn z górnej części tabeli. Obecnie po dwóch spotkaniach, z dwoma oczkami na koncie, Dream Volley znajduje się na xxx miejscu w tabeli. Dla przykładu o jedno oczko wyżej jest ich wtorkowy rywal – drużyna TGD, co zważywszy na historię obu drużyn napisaną w drugiej lidze jest z pewnością zaskakujące. To, że TGD znajduje się wyżej w tabeli, biorąc pod uwagę początek sezonu nie może jednak dziwić. Zespół Maćka Kota był o włos od wygranej meczu z Volley Gdańsk i z pewnością na tle tego rywala zaprezentował się dużo lepiej niż Dream. Dodatkowo, ‘Drogowcy’ wygrali swoje drugie spotkanie w sezonie Wiosna’24, w którym ich rywalem była Flota Active Team 2. Choć przez wielu, TGD było uznawane za kandydata do spadku to jednak ich obecna dyspozycja sprawia, że wskazanie faworyta meczu z Dream Volley nie jest już taką oczywistością. Owszem, Dream nadal jest faworytem, ale aby wygrać mecz, zespół Mateusza Dobrzyńskiego musi zagrać o wiele lepszą siatkówkę niż miało to ostatnio miejsce. Sądzimy, że po nadchodzącym spotkaniu, ‘Marzyciele’ będą mogli przytoczyć znane powiedzonko: ‘do trzech razy sztuka’.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Challengers – Tiger Team

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Początek sezonu w wykonaniu Challengers można opisywać wieloma słowami. Gdybyśmy mieli wskazać jednak jedno Powiedzieć, że Tiger Team gra w obecnym sezonie poniżej oczekiwań to nic nie powiedzieć. Żebyśmy się dobrze zrozumieli. Nie mieliśmy co do drużyny Dawida Staszyńskiego przesadnych oczekiwań. Przed sezonem uznaliśmy, że ‘Tygrysi zespół’ zakręci się wokół kreski i do samego końca nie będzie wiadomo czy w przyszłym sezonie będą grali w trzeciej czy jednak w czwartej lidze. Rzeczywistość, którą możemy obecnie obserwować jest taka, że ‘Granatowi’ rozegrali trzy spotkania i są jedną z nielicznych drużyn, które jak do tej pory nie wygrały. Dla uczciwości musimy napisać, że krytykując drużynę, należy wskazać również na okoliczności łagodzące. Takimi są dotychczasowi rywale Tigera, bo trzeba zaznaczyć, że w żadnym ze wspomnianych spotkań, Tiger nie był faworytem. Z drugiej strony porażka w stosunku 0-3, którą ci doznali w meczu z BL Volley, a przede wszystkim styl gry sprawia, że sympatycy drużyny mogą z niepokojem spoglądać w przyszłość. Z pewnością całej sytuacji Tiger Team nie pomaga fakt, że we wtorkowy wieczór zmierzą się oni z Challengersami i to ci drudzy są zdecydowanym faworytem starcia. Ba, zdziwimy się, jeśli ekipie Dawida Staszyńskiego uda się sięgnąć po chociaż jeden punkt. Biorąc pod uwagę, że konkurencja odjeżdża to sytuacja drużyny robi się już naprawdę nieciekawa. Dla odmiany Challengers we wtorkowy wieczór stanie przed bardzo dużą szansą na objęcie lidera.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Team Spontan – Port Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Mało znanym faktem jest to, że obie drużyny w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta rozegrały łącznie….266 spotkań! Kawał historii, kupa wspomnień, momentów lepszych oraz tych, w których obie ekipy musiały przełknąć gorzką pigułkę. Na tę chwilę, w SL3 więcej o trzy spotkania rozegrała drużyna ‘Portowców’, która w tabeli wszechczasów z dorobkiem 202 punktów plasuje się na piątym miejscu. Tuż za ekipą ‘z doków’ znajduje się Team Spontan, który w 131 spotkaniach zgromadził na swoim koncie 201 oczek. Choć jak widać, oba zespoły w hali Ergo Arena przecinały się ze sobą wielokrotnie to poza premierowym sezonem Wiosna’19, na parkiecie nie spotkały się ani razu. O tym ile w sporcie znaczy pięć lat świadczy porównanie kadr obu drużyn. W nadchodzącym spotkaniu szanse na występ ma zaledwie czterech graczy, którzy pamiętają tamten mecz: Arkadiusz Sojko, Piotr Baj, Kamil Sołomin z Portu Gdańsk oraz Piotr Raczyński z Team Spontan. Wspomniane spotkanie, do którego doszło 28 maja 2019 r., zakończyło się zwycięstwem Team Spontan w stosunku 2-1. Przed wtorkową konfrontacją, ponownie faworytem są gracze Piotra Raczyńskiego, którzy mają ambicje by po jednym sezonie przerwy wrócić do drugiej klasy rozgrywkowej. O tym czy są na dobrej drodze, przekonamy się już we wtorek późnym wieczorem.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Speednet – EKO-HURT

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Do spotkania z Eko-Hurt, gracze Speednetu podejdą w nienajlepszych nastrojach. Sytuacja ta jest powiązana z faktem, że są oni świeżo po dość bolesnej lekcji siatkówki, którą doświadczyli w poniedziałkowy wieczór z rąk AIP. Przypomnijmy, że wspomniane spotkanie zakończyło się porażką Speednetu w stosunku 0-3. To z kolei sprawia, że po trzech rozegranych spotkaniach w obecnym sezonie, Speednet ma na swoim koncie zaledwie trzy punkty. Trzy punkty na dziewięć możliwych, rozumiecie to? Otwarcie sezonu w wykonaniu drużyny Łukasza Żurawskiego jest naprawdę kiepskie. To nie wszystko. Wszystko wskazuje na to, że po wtorkowym wieczorze, ich sytuacja będzie jeszcze gorsza. Rywalem ‘Programistów’ będzie bowiem aktualny Mistrz SL3 – Eko-Hurt. Początek obecnej kampanii to dwie wygrane ‘Hurtowników’, którzy na swoim koncie zgromadzili pięć oczek. Dodatkowo, tak jak wspomnieliśmy wszystko wskazuje na to, że po spotkaniu ze Speednetem, Eko-Hurt zostanie nowym liderem pierwszej ligi. Warto podkreślić również fakt, że relacje obu drużyn są więcej niż poprawne. Choć od wydarzeń z końcówki poprzedniego sezonu minęło już kilka miesięcy to w obozie Eko-Hurt nie zapominają, że ogromny wkład w mistrzostwo Eko-Hurtu mieli właśnie gracze Speednetu, którzy w ostatnim spotkaniu ówczesnego lidera – MPS-u Volley pokrzyżowali im plany, za co później Eko-Hurt postawił im skrzynkę piwa. Oczywiście we wtorek sentymenty zejdą na boczny tor i zdaje się, że Eko-Hurt powalczy o komplet punktów.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak):  0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

Challengers – Kruk Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Początek sezonu w wykonaniu Challengers można opisywać wieloma słowami. Gdybyśmy mieli wskazać jednak jedno słowo, które opisuje początek sezonu w wykonaniu teamu Wojtka Lewińskiego to: MOC. Na inaugurację obecnej edycji, zespół w granatowo-różowych barwach rozegrał dwa wydawałoby się wymagające spotkania. Rywalami drużyny Wojciecha Lewińskiego były bowiem ekipy, które przez kilka poprzednich edycji kończyły ligowe zmagania w górnej części tabeli. Choć w teorii Challengersi mieli mieć trudną przeprawę to finalnie rozbili swoich rywali w stosunku 3-0 i prawdę mówiąc specjalnie się przy tym nie napocili. Wtorkowi rywale Challengers podchodzą zatem do spotkania tak jak podchodził Dawid do walki z Goliatem. Czy i finał będzie taki sam? Cóż, jest to tak mało prawdopodobne, że prędzej uwierzylibyśmy w to, że w okolicy Ergo Areny zlokalizowano UFO. Tak jak śpiewała Maryla Rodowicz – ‘To se ne vrati!’ Z drugiej strony w obecnym sezonie doszło już do kilku niespodzianek. Ponadto nie trudno nam wskazać mecze z poprzednich edycji, w których ponad 95% osób w typerze wskazywało na zwycięstwo jednej z drużyn, a kończyło się ich porażkami. Czy podobnie będzie i tym razem? Z całą pewnością byłaby to ogromna sensacja. Challengers zdaje się być na doskonałej drodze prowadzącej do drugiej ligi i zdaje się, że we wtorek zaliczą ku niej dwa kolejne kroki.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Speednet 2 – BL Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Dla obu drużyn, wtorkowe starcie będzie meczem numer 4 w obecnym sezonie. Póki co, lepszym bilansem mogą pochwalić się ‘Programiści’, którzy wygrali trzy pojedynki. Warto zaznaczyć tu jednak, że poza spadkowiczem z drugiej ligi – ekipą Volley Surprise, drużyna Marka Ogonowskiego nie miała wybitnie wymagającego terminarza. Ich rywalem były bowiem: Drużyna A, która w minionej edycji zajęła ostatnie miejsce w lidze oraz Kruk Volley, czyli gracze, którzy w zdecydowanej większości występowali w poprzedniej edycji w trzynastej sile minionego sezonu – Husarii Gdańsk. Siedem punktów na dziewięć możliwych nie jest zatem wynikiem, który rzucałby na kolana. Z drugiej strony nie ma na tę chwilę powodów do tego, by zacząć się niepokoić. Gdybyśmy mieli wystawić Speednetowi ocenę szkolną to byłaby to czwórka. Niezależnie od tego jak potoczy się najbliższy mecz drużyny, ocena ta ulegnie zmianie. Naprzeciw Speednetu stanie bowiem ekipa BL Volley, która w trzech spotkaniach obecnego sezonu, zgromadziła od Speednetu o jeden punkt mniej. Niestety dla nich, w jednym meczu doznali również porażki. Jak przyznają jednak sami zawodnicy w czarnych strojach, zespół Challengers był tego dnia poza zasięgiem. Wygrane za komplet punktów w meczach z DNV oraz Tiger Team pokazują jednak, że z ekipą Wojciecha Strychalskiego trzeba się liczyć. Która z drużyn będzie faworytem starcia? Stawiamy na Speednet, ale jeden punkt BL to scenariusz, który naszym zdaniem jest najbardziej prawdopodobny.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0                                  

MATCHDAY #8

Za nami emocjonujący dzień meczowy, w którym wydarzeniem dnia było z pewnością rozbicie BEemki Volley przez beniaminka drugiej ligi – ekipy AXIS. Ponadto po dwa spotkania wygrały 22 BLT Malbork oraz Fux Pępowo. Zapraszamy na podsumowanie!

AXIS – BEemka Volley 3-0 (21-17; 21-18; 21-10)

To jest niesamowite. Niewiarygodne. Niebywałe. Drużyna, którą niemal wszyscy jednym tchem wskazywali jako tę, która z pewnością powalczy o awans, rywalizowała w poniedziałkowy wieczór z beniaminkiem rozgrywek, który jeśli w przeszłości awansował, to po chwili spadał. Kiedy oddawaliśmy ‘Typ Redakcji’ to kusiło nas by dać jeden punkt ‘Czerwonym’. Wówczas pomyśleliśmy jednak: ‘na Boga, to się nie wydarzy’. Cóż. No faktycznie się nie wydarzyło, bo AXIS zrobił coś, o czym nie myśleli sami zawodnicy tej drużyny. To była miazga i nie jakieś punkty osiągnięte przypadkiem czy błędach sędziowskich. Nie, AXIS zasłużyło na wygraną za komplet punktów. Zagrało świetnie. Nie boimy się tego powiedzieć. Mimo, że w SL3 ‘Czerwoni’ zagrali dokładnie 80 spotkań to właśnie w poniedziałek zagrali najlepszy mecz ever. Owszem, można pobiadolić troszkę o tym, że BEemka popełniła w meczu mnóstwo błędów. O tym, że precyzji u nich było tyle ile u Arkadiusza Milika przy wykończeniu akcji, ale raz jeszcze. To AXIS wygrało, a nie BEemka przegrała. Poza tym jak to mówią – gra się tak jak przeciwnik pozwalał. Ten był często pragmatyczny i nie szukał trudnych rozwiązań. Prosta siatkówka, która była jednocześnie bardzo skuteczna. Oczywiście pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że absolutnie kluczowym graczem do tryumfu AXIS był…Tomasz Sadowski, który w przeszłości występował w BEemce, a w meczu zdobył 14 punktów, co było jednocześnie jego najlepszym dorobkiem punktowym w SL3 w jednym meczu. Nie ma co. Dobrze to sobie skurczybyk wymyślił. Na koniec słówko o BEemce, do której w poniedziałkowy wieczór wróciły ‘demony przeszłości’. Ledwo co wspominaliśmy bowiem o tym, że BEemka zdawała się zerwać z łatką, która się do nich przykleiła i mamy kolejny ‘chichot losu’. Od przyszłego tygodnia trzeba swój drugoligowy wizerunek budować od nowa.

Pekabex – Chilli Amigos 0-3 (11-21; 9-21; 11-21)

Po koszmarnych występach drużyny Chilli Amigos w ostatnim czasie, w drużynie doszło do pewnej rewolucji na mocy, której na rozegraniu zobaczyliśmy Radosława Czernieckiego. To z kolei sprawiło, że na libero pojawiła się wyrwa, którą załatał…środkowy – Michał Kowalewski. Już przed meczem wskazywaliśmy, która z drużyn jest zdecydowanym faworytem starcia. Jak mogliśmy się dowiedzieć w wywiadzie przedmeczowym od kapitana Pekabexu – ich celem była dobra zabawa i zdobywanie dużej liczby punktów. Cóż. Ani jednego, ani drugiego nie brakowało. Mecz przebiegał bowiem w dobrej atmosferze, a i punktów Pekabex zdobył najwięcej do tej pory. Pierwszy set rywalizacji był nawet do pewnego momentu dość wyrównany (7-5 dla Chilli). To co mogliśmy zaobserwować w tym fragmencie to niemoc Chilli w wykończeniu akcji i najlepsza jak do tej pory gra Pekabexu w obronie. Sytuacja zmieniła się w dalszej części seta, gdy w polu serwisowym stanął kapitan drużyny – Grzegorz Walukiewicz. Po kilku asach tego gracza, ‘Amigos’ odjechali przeciwnikom na 17-7 i po chwili wygrali pierwszego seta. Środkowa odsłona to wysokie prowadzenie Chilli (10-3), która finalnie skończyła się wynikiem 21-9. W ostatnim secie, Pekabex rozpoczął partię od wyniku…0-7! Niemoc drużyny w biało-zielonych barwach nie po raz pierwszy w sezonie przełamała wspierana przez własnych kibiców Martyna Kowalkę. Po chwili kolejne skuteczne ataki dołożył Sylwester Król, Bartosz Bańkowski oraz Adam Miksa, co wywołało wręcz ekscytację na trybunach oraz w obozie Pekabexu (9-7). Wspomniany fragment był z pewnością najlepszym w wykonaniu Pekabexu w całych rozgrywkach SL3. Dalsza część seta to jednak dominacja Chilli Amigos, które ostatecznie wygrywa tę partię do 11, a cały mecz 3-0.

Hapag-Lloyd – Fux Pępowo 0-3 (15-21; 4-21; 14-21)

Pojedynek Dawida z Goliatem. Aż 111 osób oddało swój typ na to, że Fux Pępowo wygra mecz. Oczywiście, aby uzmysłowić sobie skalę podamy, że jednocześnie na Hapag typ oddało zaledwie pięć osób. Zastanawiamy się czy nie było przypadkiem tak, że komuś przy oddawaniu typu omsknął się po prostu palec. Sądziliśmy bowiem, że na boisku numer 2 obejrzymy konkretne, trzecioligowe lanie. Ku naszemu zaskoczeniu, Hapag Lloyd zagrał KAPITALNEGO pierwszego seta i z całą pewnością był to ich najlepszy set w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Na półmetku pierwszej partii, tuż po świetnym lobie Michała Kądzieli było bowiem po 10. Co ciekawe nie było to ostatnie słowo graczy w pomarańczowych strojach, którzy po ataku oraz bloku Mateusza Siwko wyszli na prowadzenie 15-14. Kto wie jak potoczyłby się ten set, gdyby nie jedna, aczkolwiek w naszym odczuciu kluczowa sytuacja w secie. Po bloku jednego z graczy z Pępowa piłka dość wyraźnie zmierzała na out. Mimo sygnału od zawodników z drużyny, Bartłomiej Piechocki odbił piłkę i zamiast prowadzenia Hapagu, to FUX wysunął się na prowadzenie 16-15 i po chwili wygrał pierwszego seta. Niezbyt dobra forma sprawiła, że Fux na drugą odsłonę wyszedł w pełni zmobilizowany. Chwilę po gwizdku sędziego było już…13-1! Cierpienie graczy w pomarańczowych strojach przerwał po chwili Michał Kądziela. To rzecz jasna nie odwróciło losów rywalizacji i Fux wygrał tę partię do 4. Więcej emocji było za to w ostatnim secie, w którym Hapag-Lloyd dotrzymywał swoim rywalom kroku aż do połowy seta (10-9). W dalszej części partii uwypukliła się jednak przewaga ‘Koniczynek’. Trzeba przyznać jednak, że ‘nie takiego spotkania się spodziewaliśmy’.

Wolves Volley – Fux Pępowo 0-3 (11-21; 19-21; 14-21)

Kiedy po wylosowaniu grup rozważaliśmy, która z ekip może potencjalnie stanowić dla Fuxa jakiś problem to bez wahania wskazywaliśmy na ‘Watahę’. Już w minionych edycjach, zespół Mikołaja Stempina udowodnił, że nawet jeśli rywalizuje z mocarnymi drużynami to ‘nie pęka’ i jest w stanie nawiązać równorzędną walkę. Czy teza ta potwierdziła się w poniedziałkowy wieczór? Cóż, mamy co do tego bardzo poważne wątpliwości. Początek rywalizacji to problemy z przyjęciem w ‘wilczym obozie’, po którym gracze z Pępowa objęli prowadzenie 10-4. W dalszej części Fux nie zwalniał i po bloku oraz ataku Adama Myślisza, objął prowadzenie 18-9, by po chwili cieszyć się ze zwycięstwa. Cóż. Patrząc na pierwsze sety Fuxa z Hapag-Lloyd oraz Wolves Volley trudno nie odnieść wrażenia, że ci pierwsi zawiesili poprzeczkę znacznie wyżej, a przecież nie tak to powinno wyglądać. Sprawę z tego faktu zdawali sobie sprawę sami gracze Wolves Volley, którzy w drugim secie zagrali zdecydowanie lepiej i w pewnym momencie prowadzili już 9-6. Z czasem Fux podkręcił nieco tempo i druga część seta to wyrównana gra obu drużyn. W końcówce, po ataku Tomasza Głębockiego było już 19-17 dla Wolves i stosunkowo blisko na stratę pierwszego punktu w sezonie przez ‘Koniczynki’. W ostatnich akcjach seta, ‘Wilki’ popełniły jednak kilka błędów i z wygranej w partii cieszyli się gracze Andrzeja Pipki. Ostatnia odsłona nie była już tak emocjonująca. Fux po ataku Piotra Czerwińskiego szybko objął kilkupunktowe prowadzenie (9-5) i od tego momentu aż do ostatniego gwizdka sędziego w meczu, Fux nie dał sobie zrobić krzywdy i po dwóch atakach Tomasza Piaska w końcówce, cieszył się z czwartego kompletu oczek w sezonie Wiosna’24.

22 BLT Malbork – Maritex 3-0 (21-15; 21-14; 21-11)

Po pięciu punktach w pierwszym dla ‘Lotników’ tygodniu w SL3, team w niebieskich strojach przystępował w poniedziałek do dwóch kolejnych pojedynków w sezonie Wiosna’24. Tym razem naprzeciw 22 BLT stanęły ekipy Maritexu oraz Złomowca Gdańsk. Patrząc na historię oraz to jak obie ekipy radzą sobie w obecnym sezonie, pierwszy mecz miał być dla ‘Niebieskich’ teoretycznie łatwiejszy. Cóż. Był łatwy i to nawet bardzo. Niestety dla Maritexu, ale powoli staje się to normą, a sam Maritex wygląda jak ledwo człapiąca zwierzyna, rzucona na pożarcie wygłodniałym drapieżnikom. Ilekroć bowiem w obecnym sezonie Maritex gra mecz to za każdym razem kończy się tak samo. W łeb. W łeb. W łeb i w poniedziałkowy wieczór, a jakże – w łeb. Pisząc pół żartem pół serio rozważamy czy Maritex nie powinien mieć tygodnia – dwóch przerwy. Wszystko po to by w szybkim czasie nie pobić rekordu Marcina Najmana w przyjmowaniu kolejnych ciosów na czaszkę. Sam mecz? Momenty Maritex miał. Tak było do stanu po 14 w pierwszym secie, ale finał był taki, że zespół Michała Pietrasika przez dłuższą chwilę nie mógł zrobić przejścia i finalnie przegrał do 15. Błędy w ataku. Błędy w ustawieniu. Błędy w przyjęciu. Błędy w rozegraniu. Błędy w komunikacji. Błędy na zagrywce. Błędne myślenie. Tak, to siedem grzechów głównych Maritexu, choć tego typu wyliczankę bez końca mogłyby kontynuować nawet dzieci bawiące się tego dnia na trybunach. Dramat w trzech aktach. Drugi set bez forsowania tempa padł łupem niebieskich do 14. Ostatnia odsłona to jeszcze mocniejsi ‘Lotnicy’, którzy jechali na duracellach, podczas gdy ich rywale korzystali z baterii słonecznych zapominając niestety, że w poniedziałek przez cały dzień pogoda była do dupy. Finał tej partii to wygrana ‘Lotników’ do 11 i całego meczu w stosunku 3-0.  

AIP – Speednet 3-0 (26-24; 21-17; 21-17)

W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że spotkanie może mieć niebagatelne znaczenie dla końcowego układu tabeli. Historycznie obie drużyny były bowiem sąsiadami w ligowej tabeli. Pierwszy set pokazał, że w obecnej edycji może być podobnie. Niestety druga oraz trzecia partia to zupełnie inna historia, o czym za chwilę. Początek spotkania rozpoczął się od świetnej i wyrównanej gry obu drużyn (6-6). Jako pierwsi na kilkupunktową przewagę zdołali wyjść gracze Adriana Ossowskiego, którzy po ataku Mariusza Seroki, objęli prowadzenie 13-10. Mimo to, Speednet nie zamierzał składać broni i w dalszej części, po dwóch atakach Łukasza Żurawskiego doprowadził do wyrównania po 16. Dalsza część seta to świetne ciosy to jednych, to drugich, po których stan na tablicy wyników wynosił 20-20. W końcówce Speednet miał trzy piłki setowe. Mimo to AIP za każdym razem wychodziło z opresji i po skutecznej kontrze Mariusza Seroki, cieszyli się z wygrania premierowej odsłony 26-24. Niestety tak jak wspomnieliśmy na początku, kolejne odsłony nie były już tak emocjonujące. Środkowa partia rozpoczęła się od stanu 9-6, na którą ekipę AIP skutecznym atakiem wyprowadził Jakub Sulima. Mimo to, Speednet podobnie jak w pierwszej odsłonie doprowadził z czasem do wyrównania po 14 i kiedy wydawało się, że będziemy mieli powtórkę z rozrywki, AIP zostawiło swoich rywali ‘na peronie’. Po kilku bardzo ważnych punktach środkowego – Dawida Glanera, AIP objęło prowadzenie 19-16 i po chwili cieszyli się z wygrania meczu. Ostatnia odsłona od samego początku układała się dla AIP w wymarzony sposób. Po jednym z ataków Jana Krasińskiego, AIP objęło prowadzenie 14-7 i choć pod koniec Speednet próbował odrabiać straty, to AIP wygrało partię do 17, a cały mecz w stosunku 3-0.

22 BLT Malbork – Złomowiec Gdańsk 2-1 (17-21; 21-15; 23-21)

Po gładkim zwycięstwie z Maritexem, zespół 22 BLT Malbork stanął do zadania, które w teorii było tym trudniejszym. Z drugiej strony zastanawialiśmy się w jakiej formie zobaczymy Złomowców. Czy tej z początku sezonu, w którym gracze Witolda Klimasa zgarnęli sześć oczek w dwóch meczach czy jednak tej z meczu ze Staltestem, w którym Złomowiec był tylko tłem dla rywali. Początek spotkania rozpoczął się zgodnie z przewidywaniami i to zespół w niebieskich strojach przejął inicjatywę w meczu i po kilku punktach Bartosza Plasuna, objęli prowadzenie 11-8. W dalszej części sytuacja uległa jednak zmianie. Po dwóch atakach środkowego Maksymiliana Wilka, Złomowiec objął prowadzenie 17-16. Kolejne akcje to skuteczne ataki Marcina Bryłkowskiego, które zapewniły Złomowcom pierwszy punkt w meczu (21-17). Środkowa odsłona to zupełnie inna historia. Podobny był tylko początek, po którym ‘Lotnicy’ wyszli na kilkupunktowe prowadzenie (12-7). W dalszej części nie popełnili oni jednak błędów z premierowej odsłony. Zamiast tego poszli za ciosem i po chwili cieszyli się z doprowadzenia do wyrównania w setach (21-15). Ostatnia odsłona to zdecydowanie najciekawszy fragment meczu, który był wyrównany od samego początku. Spójrzcie sami: (4-4; 8-8; 12-12; 15-15). Pod koniec seta i kolejnych skutecznych atakach Bartka Plasuna, gracze BLT objęli prowadzenie 19-17 i zdawało się, że jest już po meczu. Mimo to Złomowiec zdołał obronić piłkę meczową i doprowadzić do wyrównania po 20. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali jednak gracze BLT, którzy po błędzie w ataku jednego z przeciwników, cieszyli się z wygrania meczu w stosunku 2-1.

Bayer Gdańsk – BES Boys BLUM 0-3 (14-21; 16-21; 18-21)

Po dwóch wygranych na inaugurację, BES Boys BLUM miał się w poniedziałkowy wieczór zmierzyć z drużyną o wiele mocniejszą niż z ówczesnymi rywalami. Mimo, że Bayer w obecnym sezonie nie może poszczycić się zbyt dobrymi wynikami to jednak jest to ekipa, która stawia swoim rywalom poprzeczkę na dość wysokim poziomie. Niezależnie od tych słów, faworytem spotkania pozostawała ekipa BES Boys BLUM, która rozpoczęła spotkanie od bardzo dobrego grania. Po atakach bardzo aktywnych w obecnej edycji Michała Kanki oraz Dominika Jażdżewskiego, ‘Chłopcy’ objęli prowadzenie 10-5. Był to okres gry, w którym BBB wychodziło niemal wszystko tak jak wtedy gdy punkt po sprytnym zagraniu zdobył libero drużyny – Miłosz Szymczak. Z czasem przewaga ‘Chłopców’ nie topniała. Wręcz przeciwnie i po asie serwisowym Patryka Bruchmanna, było już 18-10 dla drużyny Ryszarda Nowaka. Końcówka to kilka oczek Bayera, które nie odwróciły rzecz jasna losów rywalizacji. Środkowa odsłona rozpoczęła się od prowadzenia BBB 6-1 co sprawiło, że w obozie Bayera zagotowało się ‘na czasie’. To jak było po chwili widać nie podziałało budująco, bowiem w krótkim odstępie czasu, Bayer zepsuł aż trzy zagrywki (12-5). Wysokie prowadzenie pozwoliło BES Boy’som na spokojne dowiezienie wyniku. Ostatnia odsłona była jednocześnie tą najbardziej wyrównaną. Początek seta to bardzo dobra dyspozycja obu drużyn w obronie i wynik na tablicy wskazywał remis po 5. W dalszej części świetnie zorganizowana gra BES Boys BLUM sprawiła, że gracze w szarych strojach objęli prowadzenie 14-7 i kiedy wydawało się, że jest już po wszystkim, dość niespodziewanie przebudzili się ‘Aptekarze’. Po kilku skutecznych akcjach Marka Podolaka, Bayer zniwelował stratę do zaledwie jednego oczka (17-16). Mimo to, chwilę później, kropkę nad ‘i’ postawił Dominik Jażdżewski, po którym BES Boys cieszyło się z kompletu oczek.

AIP – Merkury 0-3 (16-21; 16-21; 20-22)

W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że Merkury ma z AIP ‘rachunki do wyrównania’. Wśród drużyn w pierwszej lidze nie jest bowiem łatwo znaleźć ekipę, z którą Merkury miałby niekorzystny bilans bezpośrednich pojedynków. Jeśli takowe się znajdą to jest to raczej wyjątek potwierdzający regułę. AIP do bezpośredniej rywalizacji przystępowało tuż po imponującej wygranej ze Speednetem za komplet punktów. To z kolei pozwalało sądzić, że Merkury choć jest faworytem to w meczu może ‘mieć ciężary’. Cóż, wybaczcie ten spoiler, ale gówno prawda. Mecz zakończył się zwycięstwem ekipy Piotra Peplińskiego za komplet punktów i prawdę mówiąc, ciekawie było tylko w ostatnim secie. Pierwsza odsłona rywalizacji rozpoczęła się od fali błędów w ataku ekipy Adriana Ossowskiego, po którym czterokrotny mistrz SL3 objął prowadzenie 9-6. Oczywiście nie było tak, że wynik był wyłącznie wypadkową błędów rywali. Po kilku perfekcyjnych kiwkach Mikołaja Rochny, dla którego był to pierwszy mecz obecnego sezonu, Merkury prowadził już 15-7 i wydawało się, że koniec zbliża się wielkimi krokami. W dalszej części faworyzowana ekipa złapała jednak zadyszkę co sprawiło, że AIP zniwelowało straty do dwóch oczek (17-15). Ostatnie słowo w secie należało jednak do ‘Planetarnych’, którzy się w porę ogarnęli. Środkowa odsłona rozpoczęła się dla Merkurego równie mocno co premierowa partia. Nim się obejrzeliśmy, Merkury prowadził 9-5. Po chwili po raz kolejny w meczu w ich poczynania wdarła się nonszalancja. Ataki w out, zepsute zagrywki, sporo niedokładności sprawiły, że po chwili na tablicy wyników mieliśmy remis po 12. Kiedy zrobiło się nerwowo, Merkury zdołał się od tego odciąć i po chwili ruszył z kolejną falą punktów, wygrywając partię do 16. Tak jak wspomnieliśmy, najwięcej działo się w trzecim secie, w którym można było odnieść wrażenie, że Merkury zabrał nas swoim wehikułem czasu do meczu sprzed kilkunastu dni. Wtedy również wygrali pewnie dwie pierwsze odsłony i w trzecim zaczęły się schody. Ostatecznie spotkanie z Old Boysami zakończyło się podziałem punktów. W poniedziałkowy wieczór, po ataku Jakuba Sulimy, AIP miało piłkę setową (20-19). Mimo to po chwili Merkury zdołał wyjść z opresji i po dwóch atakach Damiana Gila w końcówce, cieszyli się oni z pierwszego kompletu punktów w sezonie Wiosna’24.