Przed spotkaniem dużo było żartów o tym czy przelew, który wyszedł z siedziby drużyny Szach-Mat w środowy poranek zdąży dojść do graczy Tufi Team. W skrócie chodzi o to, że wygrana za komplet punktów drużyny Tufi Team sprawiłaby, że z pierwszej ligi spadłaby ekipa Floty, natomiast w przyszłym tygodniu to Szach-Mat zagrałby mecz barażowy. Ekipa Dawida Kołodzieja miała realne powody by sądzić, że cały plan się uda. Ilekroć środowi rywale spotykali się w SL3, za każdym razem górą była ekipa Mateusza Woźniaka. Każda seria ma swój kres i przełamanie drużyny Floty przyszło w kluczowym momencie. Początek spotkania to bardzo dobre granie obu drużyn, które zaprowadziło nas do stanu po 10. Przewaga Floty zaczęła się zarysowywać pod koniec seta, gdzie dwoma skutecznymi atakami popisał się środkowy – Arstiom Traskunou (18-16). Po chwili kolejny punkt dołożył drugi z środkowych – Kiril Bohdan i wówczas stało się jasne, że Flota zapewniła sobie miejsce w barażu kosztem Szach-Matu (21-17). Mimo zrealizowania planu, Flota nie zwolniła tempa i w drugim secie po dwóch atakach Krystiana Lipińskiego wyszła na prowadzenie 16-13. Po chwili gracze Karoliny Kirszensztein dopięli swego i po bloku Kirila Bohdana cieszyli się z piątego zwycięstwa w sezonie Jesień’23. Ostatni set to przebudzenie drużyny Tufi Team, która wreszcie zaczęła grać tak jak w wielu meczach obecnego sezonu. To sprawiło, że w trzeciej partii przeciw nasyconej już drużynie Floty, ekipa Mateusza Woźniaka wypracowała sobie bardzo dużą przewagę, która pozwoliła im na wygranie odsłony do 7. Finalnie wygrana tej partii sprawiła, że Tufi zakończyło sezon na szóstym miejscu w lidze.
Dzień: 2023-11-22
ACTIVNI Gdańsk – Chilli Amigos
To, co działo się w środowy wieczór w Ergo Arenie zostanie zapamiętane na długo. Nie inaczej było w spotkaniu ACTIVNYCH z Chilli Amigos. Dla obu drużyn był to mecz szczególny. Jeśli chodzi o ACTIVNYCH to wyjątkowość polegała na tym, że komplet punktów dawał im trzecie miejsce, a co za tym idzie prawo do gry w barażu o drugą klasę rozgrywkową. Jeśli chodzi zaś o Chilli Amigos to ‘Papryczki’ grały w tym meczu o honor oraz o to, by absolutnie nikt nie mógł im zarzucić, że ‘przeszli obok meczu’. Cóż – oba przypadki zostały spełnione. Chilli Amigos w pierwszym secie zagrało na bardzo wysokim poziomie i wydawało się, że zabiorą oni medale ACTIVNYM. W drugiej połowie pierwszego seta, prowadzili bowiem już 16-11 i wydawało się, że po chwili dopną swego. Dalsza część seta to jednak dobra gra blok-obrona zespołu ACTIVNYCH, po którym przewaga ‘Amigos’ topniała w błyskawicznym tempie (18-16 oraz 19-19). W końcówce bardzo ważne punkty dla ACTIVNYCH zdobył Dawid Gosz, który dwukrotnie zablokował rywali i w dużej mierze przyczynił się do zwycięstwa ACTIVNYCH w pierwszym secie. Druga odsłona to kontrola zespołu Artura Kurkowskiego. ACTIVNI wyciągnęli wnioski z pierwszej partii i nie dali ‘urosnąć’ swoim rywalom. W połowie partii ex-drugoligowiec prowadził już 13-10 i po chwili cieszyli się z drugiego punktu w meczu (21-15). W decydującym o barażach secie, ACTIVNI od samego początku narzucili rywalom swoje warunki gry. Graczom Amigos nie pomogły powroty do składu dawno niewidzianych Grzegorza Walukiewicza oraz Daniela Gołuńskiego (10-6). Mimo że po chwili Chilli zniwelowało nieco stratę (10-9), to wobec kolejnej fali skutecznych ataków byli już bezradni i finalnie przegrali tę partię do 13, a cały mecz 0-3. To oznacza z kolei, że w przyszły wtorek w meczu barażowym zobaczymy ekipę ACTIVNYCH Gdańsk.
Hydra Volleyball Team – BEemka Volley
W zapowiedziach przedmeczowych przedstawiliśmy wszystkie scenariusze na środowy wieczór. Jako jeden z nich wskazaliśmy ten, w którym Hydra wygrywa za komplet punktów, dzięki czemu melduje się w meczu barażowym, do którego dojdzie w najbliższy wtorek. Scenariusz ten nie był jednak najbardziej prawdopodobnym spośród wszystkich dostępnych. W odczuciu Redakcji oraz większości typerów w aplikacji SL3 – faworytem spotkania pozostawała BEemka. Już pierwszy set pokazał jednak, że gracze w biało-niebieskich barwach nie prezentują tego dnia najwyższej formy. Po autowym pipe Macieja Wysockiego, BEemka traciła do Hydry już cztery punkty (10-6). W dalszej części seta Hydra zdołała utrzymać swojego rywala na bezpieczny dystans, a pod koniec odsłony powiększyć swoją przewagę i wygrać partię do 14. To oznaczało, że Hydra podtrzymała szansę na baraż, a BEemka straciła możliwość bezpośredniego awansu do elity. Jak się z czasem okazało – nie było to najgorsze, co spotkało tę drużynę w środowy wieczór. Drugi set to partia, gdzie gra obu drużyn się wyrównała. Wreszcie BEemka zaczęła grać dużo lepszą i dokładniejszą siatkówkę. Nie oznacza to bynajmniej, że pokrzyżowało to plany ‘Bestii’, która grała jak w transie. Po skutecznym ataku Sebastiana Konarzewskiego było już 16-12 dla graczy w złotych strojach i stało się jasne, że ‘Bestia’ już tej okazji nie zaprzepaści. Finalnie partia ta zakończyła się wynikiem do 18. Trzeci set to odsłona, w której wygrany zgarniał bilet (z przesiadkami) prowadzący do pierwszej ligi. Partia ta rozpoczęła się kapitalnie dla Hydry, która po kilku atakach przy zagrywce Marcina Czajkowskiego, objęła prowadzenie 6-3. Mimo to ‘Bestia’ po chwili stanęła i moment ten błyskawicznie wykorzystali gracze Daniela Podgórskiego, którzy wyszli na prowadzenie 9-7. Dalsza część seta to wymiana ciosów obu drużyn, która zaprowadziła nas do stanu 19-18 dla Hydry. To właśnie wtedy doszło do scen, których w SL3 nie chcemy oglądać. Po jednej z decyzji sędziowskich (słusznej jak pokazały powtórki), w obozie BEemki się zagotowało, za co wykluczony z meczu został kapitan drużyny. Po wspomnianej sytuacji, BEemka nie zdołała się już podnieść i finalnie Hydra zdobyła po chwili 21 punkt w secie, który był jednoznaczny z kolejnym barażem ‘Bestii’.
Speednet – MPS Volley
NIEWIARYGODNE. Speednet, który w grupie mistrzowskiej prezentował się co najwyżej średnio miał w środowy wieczór do rozegrania ostatnie spotkanie w sezonie. Obojętnie jakim wynikiem nie zakończyłby się ten mecz, drużyna ‘Programistów’ skończyłaby sezon na piątym miejscu. Dało się to w pewien sposób odczuć. Frekwencja Speednetu na środowe spotkanie była najmniejszą od kiedy pamiętamy. Ostatecznie skład desygnowany do gry liczył zaledwie siedmiu graczy, których większość stawiła się na sali tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Jest takie powiedzenie, które dość dobrze nawiązuje do kadry drużyny i obrazuje to, co wydarzyło się w trakcie spotkania: ‘im biedniej tym lepiej’. Początek spotkania to jednak lepszy fragment MPS-u, który raz po raz wykorzystywał dobrze dysponowanego atakującego – Wojciecha Małeckiego i na półmetku premierowej partii, prowadzili 10-7. Z czasem coraz lepiej zaczęli radzić sobie gracze Speednetu, którzy doprowadzili do wyrównania po 17 i w dalszej części, po atakach Karola Strzałkowskiego wygrali seta 22-20. Jeśli MPS grał w pierwszym secie pod presją to co powiedzieć o dalszej części partii? Mimo że ta była w naszym odczuciu przytłaczająca to Miłośnicy Piłki Siatkowej zareagowali na kryzysową sytuację w najlepszy możliwy sposób i środkowa odsłona była kopią tego, co MPS zrobił we wtorkowym spotkaniu z Eko-Hurtem. W skrócie – docisnął rywali, tym razem do 13. Ostatni set decydował o tym czy po tytuł mistrzowski w dziesiątej edycji sięgnie MPS Volley czy może jednak Eko-Hurt. Od początku seta było widać, że MPS zmaga się nie tylko z rywalem, ale również z samym sobą. Po dwóch punktach Piotra Wojtkiewicza, Speednet objął prowadzenie 7-3. Z czasem Miłośnicy Piłki Siatkowej zaczęli grać coraz lepiej, czego efektem było doprowadzenie do wyrównania po 11. W tym momencie po raz kolejny mieliśmy poczucie deja vu. Przespany początek – wyrównanie, a następnie wygrana w meczu. Taki był plan, ale MPS zapomniał, że ten składał się z trzech kroków. Końcówka meczu to emocje na niebywałym poziomie i naprzemienne piłki meczowe po obu stronach. Finalnie, po kolejnym ataku Piotra Wojtkiewicza oraz Kamila Szlejtera, spotkanie wygrała ekipa Speednetu, a to oznaczało, że najczarniejszy koszmar dla MPS-u stał się faktem. Ból oraz gorycz, które towarzyszyły graczom MPS po ostatnim gwizdku są niemal nie do opisania. Jeszcze nigdy cisza, która zapanowała wśród graczy jednej z drużyn nie była tak głośna oraz wymowna. Wynik 1-2 oznaczał bowiem, że na ostatniej prostej, tytuł sprzed nosa MPSowi zabrała drużyna Eko-Hurt.
MiszMasz – Avocado Friends
Choć do niemal samego końca wydawało się inaczej to jednak środowe spotkanie pomiędzy MiszMaszem a AVOCADO było jedynym meczem, który nie niósł za sobą ogromnego ciężaru gatunkowego. Tak jak zaznaczyliśmy na wstępie, MiszMasz do niedawna był zagrożony spadkiem, ale inne wyniki w drugiej lidze sprawiły, że stało się inaczej. Utrzymanie w drugiej lidze wiązało się również z tym, że na drużynie Michała Grymuzy nie ciążyła presja, a przez to grało im się wyraźnie lepiej. Od początku spotkania MiszMasz zaskoczył rywali na zagrywce, a przez to gra ‘Wegan’ nie prezentowała się najlepiej (10-6). Zgodnie z tym, co w wywiadzie przedmeczowym mówił Mateusz Batyra, ‘Weganie’ rozkręcali się z każdą kolejną minutą. Po ataku wspomnianego gracza, przewaga MiszMaszu stopniała do zaledwie dwóch punktów (18-16) i był to moment, w którym ‘Weganie’ mogli doskoczyć do rywali. Niestety dla nich, dwa kolejne punkty zdobył Mateusz Pietrzykowski i finalnie, MiszMasz wygrał tę partię do 18. Środkowa odsłona to udany rewanż ‘Roślinożerców’, choć trzeba przyznać, że przyczynili się do tego również sami gracze MiszMasz, którzy popełniali w tej partii bardzo dużo błędów. Kiedy w połowie seta było 14-6 dla AVOCADO, stało się jasne, że ‘włos z głowy im już nie spadnie’ (21-12). Ostatnia odsłona rozpoczęła się od prowadzenia MiszMaszu w stosunku 5-2. To było jednak tyle dobrego z ich strony. Dalsza część rywalizacji uwypukliła mocniejsze strony ‘Wegan’, którzy najpierw doprowadzili do wyrównania po 11, a następnie poszli za ciosem i wygrali seta do 17.
AXIS – Flota Active Team 2
Piękna historia, piękne zakończenie dla AXIS. Jakiś czas temu ktoś mądry powiedział, że nieraz trzeba zrobić krok w tył, aby następnie pójść dwa do przodu. Przypomnijmy, że zespół Fabiana Polita w minionej edycji był o włos od tego, by utrzymać się w drugiej klasie rozgrywkowej. Ba, wiele osób uważało, że postawa drużyny z końcówki sezonu pozwalała im sądzić, że są moralnymi zwycięzcami. Finalnie mimo wykonania planu po swojej stronie, AXIS musiało pogodzić się ze spadkiem. Wraz z ostatnim gwizdkiem minionego sezonu stało się jednak jasne, że AXIS w drugiej lidze jeszcze ostatniego słowa nie powiedział. W trzynastu spotkaniach obecnego sezonu, drużyna ‘Czerwonych’ wygrała aż dwanaście meczów i w sposób przekonujący awansowała do drugiej ligi. Na koniec – w meczu o mistrzostwo przetrwała trudny moment i podniosła się po porażce w pierwszym secie. Finalnie druga partia skończyła się wygraną do 18, a finałowy set do 17. Po samym spotkaniu zobaczyliśmy wśród graczy prawdziwą eksplozję radości, a nawet…wzruszenie. Sceny, które mogliśmy oglądać po końcowym gwizdku sędziego jeszcze na długo zapadną nam w pamięć. Pierwsze miejsce jest absolutnie w pełni zasłużone. Na koniec słówko o Flocie, bo i tu należy mówić o sukcesie. To, co nie udało się w poprzednim sezonie, udało się teraz i to na ‘własnych warunkach’ – bez konieczności grania w meczu barażowym.