Dzień: 2023-11-21

Bayer Gdańsk – Speednet 2

To co wydarzyło się na boisku numer 3, należy określić mianem rzeczy niewiarygodnej. Aby dobrze zrozumieć, o czym piszemy należy zagłębić się nieco w sytuację w ligowej tabeli. Przed spotkaniem Speednet 2 oraz ACTIVNI Gdańsk mieli do rozegrania po jednym spotkaniu. Już w zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że nieznacznie łatwiejszego rywala zdają się mieć gracze ACTIVNYCH, którzy zmierzą się z Chilli Amigos. Mimo to uznaliśmy, że walczący o podium Speednet powinien poradzić sobie z wtorkowym rywalem i dopisać do swoich kont komplet punktów. Do pewnego momentu wszystko układało się niemal idealnie. Nie dość, że Speednet wygrał dwa pierwsze sety to na dodatek zbudował sobie bardzo dobrą ‘bazę’ małych punktów. Wygrane w setach do dziewięciu sprawiły, że Speednet powiększył przewagę w małych punktach o kolejne osiemnaście oczek. To sprawiało, że gdyby wygrali również w trzecim secie to przed ACTIVNYMI stałoby bardzo wymagające zadanie. Od początku finałowej partii oblicze spotkania uległo jednak diametralnej zmianie. Bayer wyraźnie poprawił w tej partii przyjęcie, a to z kolei sprawiło, że zaczęli wreszcie wyprowadzać skuteczne ataki i wyszli na prowadzenie 15-12. Pod koniec seta, Bayer prowadził już 20-18 i kiedy wydawało się, że Speednet skomplikował sobie kwestie potencjalnego awansu – zdołali oni doprowadzić do wyrównania, na co wpływ miała bez wątpienia świetna gra w obronie. W końcówce meczu Speednet miał w górze piłkę na 3-0, ale finalnie błąd w ataku popełnił jeden z zawodników. To niestety dla Speednetu się po chwili zemściło i po ataku Jakuba Macieszy, Bayer mógł się cieszyć z jednego punktu w meczu.

Merkury – AIP

Końcówka ligi poukładała się w taki sposób, że w ostatnich dniach meczowych mamy wysyp spotkań, które są o ‘stawkę’. Jednym z tego typu wydarzeń było wtorkowe spotkanie, w którym Merkury podejmował drużynę AIP, z którą jak do tej pory – nigdy nie wygrał. Wracając jednak do rangi spotkania warto nadmienić, że obie drużyny walczyły o brązowe medale SL3. W lepszym położeniu znajdowali się gracze Merkurego, którzy do podium potrzebowali zaledwie jednego punktu. Ten mimo usilnych starań, nie trafił na konta zespołu Piotra Peplińskiego w pierwszej odsłonie. Mimo że Merkury rozpoczął tę partię od prowadzenia 9-4, to w dalszej fazie w ich grze coś się ewidentnie zacięło. To wykorzystali z kolei gracze AIP, którzy po skutecznym ataku Jana Krasińskiego doprowadzili do wyrównania po 15. Po chwili jednak Merkury ponownie odskoczył na kilka punktów 18-15 i jak możecie się zapewne domyślić – i tym razem AIP wyrównało i co więcej – wygrało partię do 19. Drugi set również miał w sobie nutkę szaleństwa. Do połowy seta było równo. W dalszej części Merkury wykorzystał świetnie dysponowanego Maćka Mozola i objęli prowadzenie 20-14. Kiedy wydawało się, że w partii tej do niczego ciekawego już nie dojdzie, AIP zaczęło sukcesywnie odrabiać straty. Sztuka ta drużynie Adriana Ossowskiego się niemal udała, ale ostatnie słowo w secie należało do graczy Merkurego, którzy po ataku Mikołaja Rochny cieszyli się z wyrównania, a co za tym idzie – brązowych medali. W trzecim secie z obu drużyn zeszło nieco powietrze. Przez niemal całego seta lepiej radzili sobie zawodnicy w granatowych strojach, którzy prowadzili do stanu 15-14. W dalszej części, AIP uzyskało na chwilę przewagę jednego punktu, ale tym razem to Merkury zdołał odwrócić losy rywalizacji. Finalnie najbardziej utytułowana drużyna w historii SL3 dorzuciła do swojego koszyczka kolejny skalp. Tym razem na szyje multimedalistów trafią medale koloru brązowego.

Craftvena – Husaria Assistance Partner

W ostatnim czasie tak często chwaliliśmy drużynę Craftveny, że niemal zapomnieliśmy jak paskudną niespodziankę potrafią sprawić swoim kibicom. W ostatnim meczu sezonu ‘Rzemieślnicy’ podejmowali przedostatnią drużynę w lidze – Husarię Gdańsk. W przekonaniu Redakcji oraz Typerów w aplikacji SL3, byli oni zdecydowanym faworytem starcia i to takim, który miał bez problemów sięgnąć po komplet punktów. Już pierwszy set rywalizacji pokazał jednak, że nie będzie to tak łatwe, jak mogłoby się zdawać. Od początku Husaria powiesiła swoim rywalom poprzeczkę na bardzo wysokim poziomie i Craftvena nie miała zbytnio pomysłów jak sforsować zasieki rywali (12-12, 17-17 a następnie po 20). Co ważne, trzeba oddać, że grę obu drużyn oglądało się bardzo przyjemnie. Finalnie po ataku Jakuba Jarosza oraz błędzie jednego z ‘Rzemieślników’, Husaria wygrała pierwszego seta do 21. Środkowa odsłona to wyraźnie lepszy fragment Craftveny, która zdawała się odzyskiwać kontrolę nad boiskowymi poczynaniami. Na półmetku seta, po ataku Aliaksandra Trushyma, Craftvena objęła prowadzenie 10-7. Od tego momentu aż do końca, zespół w czarnych trykotach trzymał swojego rywala na dystans i finalnie wygrał tę partię do 16. Decydujący o zwycięstwie set rozpoczął się lepiej dla ‘Rycerzy’, którzy po skutecznym ataku Łukasza Chomika objęli prowadzenie 6-3. W dalszej części oglądaliśmy próby odwrócenia losów rywalizacji przez Craftvenę. Sztuka ta, graczom Bartosza Zakrzewskiego udała się prawie w połowie seta, gdy zbliżyli się oni do rywala na jeden punkt (12-11). Niestety dla ‘Rzemieślników’ – druga część finałowej partii to popis gry w wykonaniu Husarii, udokumentowana zwycięstwem do 15. Oj tak, była to wreszcie Husaria z poprzednich sezonów. Z pewnością wygrana ostatniego spotkania była dla nich miłym akcentem na zakończenie sezonu Jesień’23.

Flota Active Team – ZCP Volley Gdańsk

Osoby, które myślały, że we wtorkowy wieczór wyjaśni się kwestia spadkowiczów z pierwszej ligi musiały przeżyć ciężki szok odświeżając stronę sl3.com.pl. Do bezpiecznego utrzymania Flota potrzebowała dwóch punktów w dwóch spotkaniach. Zadanie to nie było przesadnie wymagające. Flota mierzyła się bowiem z ZCP Volley Gdańsk, którzy od poprzedniego tygodnia są już pogodzeni ze spadkiem. Z drugiej strony w zapowiedziach przedmeczowych ostrzegaliśmy, że może to być mecz-pułapka, co potwierdził w wywiadzie przedmeczowym Mateusz Dudek. Cóż. Grając pod presją gra się Flocie bardzo źle, o czym na przestrzeni kilku sezonów przekonywaliśmy się niejednokrotnie. Nie inaczej było i we wtorkowy wieczór, gdzie w pierwszym secie rywalizacji Flota była zaledwie tłem dla bardzo dobrze dysponowanych rywali. Efekt? Demolka w wykonaniu ‘żółto-czarnych’, po których drużyna mogła westchnąć z nostalgią pytając dlaczego tak późno. Środkowa partia to zdecydowanie inna – ciekawsza gra. Przyczynili się do tego w głównej mierze sami gracze Floty, którzy zaczęli wreszcie grać na wyższym poziomie. Nie oznacza to bynajmniej, że ZCP zamierzało oddać tę partię bez walki. Oj tak – ZCP pokazało we wtorek charakter i pod tym względem od drużyny Dariusza Kuny bardzo dużo drużyn mogłoby brać cenne lekcje. Mimo że są już w drugiej lidze to we wtorek zagrali z ogromną wolą wygranej. Wracając do meczu – pod koniec środkowej partii po dwóch atakach z rzędu Mikołaja Filanowskiego, Flota prowadziła 18-16 i zdawała się być na dobrej drodze do wyrównania. Po chwili bardzo dużo dla ZCP zrobił ‘Hulin’, który najpierw skutecznie zablokował, a następnie kiwnął i wyprowadził ‘żółto-czarnych’ do stanu 20-20. Końcówka seta to wymiana ciosów obu drużyn, która skończyła się szczęśliwie dla ZCP (24-22). Ostatni set rywalizacji był dla Floty absolutnie kluczowy. Jeśli by go nie wygrali to chcąc utrzymać się w elicie musieliby wygrać środowe spotkanie z Tufi, o co jak wiadomo byłoby szalenie trudno. Na szczęście dla nich finałowa partia ułożyła się świetnie dla graczy Karoliny Kirszensztein, którzy po dwóch punktach z rzędu Macieja Majewskiego, objęli prowadzenie 12-8 i po chwili cieszyli się z ostatniego punktu w meczu.

Eko-Hurt – MPS Volley

Rywalizacja pomiędzy Eko-Hurtem a MPS Volley śmiało można było okrzyknąć meczem o mistrzostwo Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Finalnie mecz zakończył się zwycięstwem MPS Volley w stosunku 2-1 i mimo, że obecnie nadal Eko-Hurt jest liderem pierwszej ligi to trudno wyobrazić nam sobie scenariusz, w którym MPS tuż przed metą miałby ‘poślizgnąć się na skórce od banana’. Takie rzeczy tylko w animowanych bajkach. Skoro już przy tym jesteśmy to trzeba zauważyć, że gra Miłośników Piłki Siatkowej, bajeczna w pierwszym secie nie była. To ‘Hurtownicy’ lepiej weszli w partię. Na półmetku premierowej odsłony było bowiem 12-7 dla zespołu Konrada Gawrewicza, który zdawał się być lepszy w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Finalnie premierowa partia zakończyła się zwycięstwem Eko w stosunku 21-15. Niekorzystny wynik zdawał się rozjuszyć uśpioną bestię z logiem coca-coli na koszulkach. Po świetnej serii na zagrywce Arkadiusza Kowalczyka, MPS Volley prowadził już…10-2! Dopiero po chwili Igor Ciemachowski przerwał tę koszmarną dla Eko-Hurtu serię. Bardzo wysoki wynik sprawił, że obie drużyny zdawały się być już myślami przy trzecim secie. Nikt przy zdrowych zmysłach nie spodziewał się bowiem, że w drugiej części może dojść do jakiegokolwiek ‘twistu’. Finalnie, Eko mogło poutyskiwać jak niegdyś Zbyszek Stonoga na ‘te marne dziesięć punkcików’. Ostatnia odsłona to wreszcie wyrównana gra obu drużyn, choć trzeba przyznać, że Eko-Hurt nie wykorzystało szansy odskoczenia od swoich rywali. W trakcie finałowego seta prowadzili oni już 9-6. Mimo to, MPS perfekcyjnie zareagował na kryzys i po chwili doskoczyli do rywala, doprowadzając do stanu po 12. Kluczowe w naszym odczuciu dla losów seta były dwa punkty ‘Bercika’ oraz ‘Kowala’ zdobyte od stanu 16-16 do 18-16 dla MPS. Tej skromnej, ale jednak przewagi, drużynie Eko-Hurt nie udało się już odrobić. To oznacza, że jeśli MPS wygra środowe starcie ze Speednetem to poznamy piątego w historii Mistrza Siatkarskiej Ligi Trójmiasta.

Team Spontan – Maritex Gdańsk

Na całe szczęście we wtorkowy wieczór nie musieliśmy być świadkami kolejnego walkowera. We wtorek tak jak anonsowaliśmy w zapowiedziach przedmeczowych, Spontan nie miał problemów z tym by skompletować meczową szóstkę. Patrząc na to jak wyglądało wtorkowe starcie, Spontan może mieć spore poczucie rozgoryczenia. Gdyby prezentowali się oni tak jak w meczu z Maritexem to…no właśnie, obecnie możemy wyłącznie pogdybać, a to jak wiadomo nie jest mierzalne. Początek spotkania przebiegał jednak pod dyktando drużyny Maritex Gdańsk, która po ataku kapitana drużyny – wyszła na prowadzenie 10-5. Dalsza część seta to fragment, w którym ‘biało-czarni’ odskoczyli rywalom na osiem punktów (17-9) i kiedy wydawało się, że po chwili Maritex wygra partię – ‘Spontaniczni’ odrobili nieco straty. Finalnie partia ta zakończyła się jednak wynikiem 21-15 dla zespołu Macieja Skowrońskiego. Środkowa odsłona to zwrot akcji, którego się nie spodziewaliśmy. Co ciekawe zważywszy na dalsze wydarzenia lepiej seta rozpoczęli ci, którzy chwilę wcześniej wygrali premierową partię. Po ataku Szymona Sawickiego, Maritex prowadził 7-3 i był na dobrej drodze do tryumfu w meczu. Im dłużej trwał jednak ten set tym bardziej Maritex gasł. Już w połowie seta, Spontan zdołał doprowadzić do wyrównania po 10. Dalsza część partii to fragment, w którym ‘biało-czarni’ kompletnie stanęli i biernie przyglądali się skutecznym atakom Krzysztofa Lepera czy Mariusza Skierkowskiego. Jakby tego było mało – sami popełniali sporą liczbę błędów i wynik 21-14 był w pełni zasłużony. Ostatnia odsłona to podobna historia. Do pewnego momentu Maritex prezentował się solidnie, ale podobnie jak w drugim secie przyszedł taki moment, w którym drużynie ktoś odłączył wtyczkę z zasilaniem. To sprawiło, że od stanu 15-15, ‘Pomarańczowi’ odskoczyli i finalnie wygrali seta do 17. Niestety dla nich druga wygrana w sezonie nie zmieniła już ich położenia w ligowej tabeli.