Dzień: 2023-11-15

Zapowiedź – MATCHDAY #32

Przed nami środowa seria gier. Prawdziwym hitem będzie starcie w grupie mistrzowskiej pierwszej ligi, w którym MPS zmierzy się z Merkurym. Arcyciekawie zapowiada się również spotkanie w grupie spadkowej, gdzie Flota rozegra spotkanie z Szach-Matem. Na brak emocji nie będziemy z pewnością narzekać również w trzeciej lidze, w której ważą się losy awansu do drugiej ligi kilku drużyn. Zapraszamy na zapowiedź!

AXIS – Speednet 2

Godz.: 20:00, boisko nr 1

W środowy wieczór dojdzie do kolejnego hitowego starcia w trzeciej lidze. Naprzeciw siebie staną bowiem drużyny AXIS oraz Speednetu 2, które walczą o bezpośredni awans do drugiej klasy rozgrywkowej. Która z drużyn znajduje się obecnie w lepszym położeniu? Cóż, trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Z jednej strony, kiedy spojrzymy na ligową tabelę to lepszą sytuację zdają się mieć gracze AXIS, którzy przy równej liczbie rozegranych spotkań co Speednet 2, mają o trzy punkty więcej. Dodatkowo zespół Fabiana Polita ma również lepszy stosunek małych punktów, który jak dobrze wiemy – ma często ogromne znaczenie dla końcowego układu tabeli. Z drugiej strony należy wspomnieć o asach w talii kart Marka Ogonowskiego. Mimo straty trzech oczek, Speednet 2 będzie mierzył się w ostatniej kolejce z rywalem, który na ‘papierze’ nie jest tak mocny jak przeciwnik zespołu Fabiana Polita. Przypomnijmy, że Speednet w ostatniej kolejce zmierzy się z drużyną Bayer Gdańsk, dla których obecny sezon jest rozczarowaniem. AXIS w ostatniej kolejce zmierzy się z kolei z Flotą Active Team i istnieje duże prawdopodobieństwo, że tamto spotkanie może przegrać. Idąc dalej, to oznacza z kolei, że jeśli Speednet wygra wtorkowe starcie to rzutem na taśmę może zapewnić sobie bezpośredni awans. Która z drużyn jest naszym zdaniem faworytem? Cóż, odrobinę więcej szans na tryumf dajemy ekipie AXIS, która radzi sobie bardzo dobrze w ‘wielkich meczach’.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Wolves Volley – Port Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr 3

Po porażce we wtorkowy wieczór, drużyna Portu Gdańsk przystępuje do ostatniego spotkania w sezonie Jesień’23. Bez wątpienia obecna edycja to gorsza forma Portu niż ta, którą mieliśmy okazję oglądać w sezonie Wiosna’23. Przypomnijmy, że w poprzedniej edycji Port Gdańsk przez długi czas trzymał kontakt z ścisłą czołówką i finalnie zajęli siódme miejsce. Należy przy tym zauważyć, że do czwartego miejsca tracili wyłącznie dwa punkty, a w całej edycji zgromadzili 22 punkty. Obecnie, po dwunastu rozegranych spotkaniach, zespół Arkadiusza Sojko plasuje się na jedenastym miejscu w lidze i wynik ten z pewnością jest rozczarowaniem. Co ciekawe, jedną z drużyn, która w tamtym sezonie była w tabeli niżej niż drużyna ‘z doków’ to Wolves Volley. Sezon Wiosna’23, ‘Wataha’ ukończyła na ósmym miejscu, ale do siódmego Portu straciła aż pięć punktów. Obecnie zespół Mikołaja Stempina imponuje formą i po jedenastu rozegranych spotkaniach znajdują się na szóstym miejscu w lidze. Jeśli w środowy wieczór nie dojdzie do niespodzianek to ‘Wataha’ ma ogromną szansę na to by zanotować awans w ligowej tabeli. Tak się składa, że są oni wyraźnym faworytem środowej potyczki. Dodatkowo – piąta w ligowej tabeli drużyna BL Volley rozegra mecz z Flotą i to obecny lider będzie faworytem starcia. O tym czy kreślony przez nas scenariusz się ziści, przekonamy się niebawem.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Flota Active Team 2 – BL Volley

Godz.: 20:00, boisko nr 2

To już ostatnia prosta w drodze do mistrzostwa drużyny Floty Active Team. Po jedenastu spotkaniach obecnego sezonu, gracze Karoliny Kirszensztein utrzymują się na samym szczycie ligowej tabeli. Dodatkowo w oczach osób interesujących się rozgrywkami SL3, są oni faworytem w wyścigu po złote medale. Jak do tej pory Flota rozegrała jedenaście spotkań, w których aż dziesięciokrotnie schodzili z parkietu jako zwycięzcy. W środowisku sportowym panuje przekonanie, że każda z drużyn ma w trakcie sezonu co najmniej jeden mecz, w którym nic się nie układa. Zdaje się, że takie spotkanie obecny lidera ma już za sobą. Do wspomnianego wydarzenia doszło kilka tygodni temu, kiedy Flota sensacyjnie przegrała z drużyną Tiger Team, która plasuje się w dolnych rejonach ligowej tabeli. Na wspomniany mini-kryzys, drużyna ‘Granatowych’ zareagowała w najlepszy możliwy sposób i w bardzo dobrym stylu odzyskali fotel lidera. Do końca sezonu drużynie Karoliny Kirszensztein zostały dwa mecze. Poza spotkaniem z BL Volley, Flota zmierzy się w spotkaniu z AXIS. Z pewnością oba te pojedynki będą dość wymagające, ale chcąc grać w drugiej lidze, trzeba takie pojedynki wygrywać. W naszym odczuciu, Flota zrobi w środowy wieczór milowy krok w kierunku złotych medali. Plany te pokrzyżować postarają się gracze BL Volley, którzy po jedenastu spotkaniach obecnego sezonu, znajdują się na piątym miejscu w tabeli. Niestety, BL nie ma już szans na awans do drugiej ligi. Czy mimo to zdołają oni zagrać na wysokim poziomie?

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Szach-Mat – Flota Active Team

Godz.: 21:00, boisko nr 1

Po meczach z początku obecnego tygodnia, odkryliśmy pierwsze karty. Po dwóch kolejnych porażkach drużyny ZCP Volley Gdańsk stało się jasne, że spadają oni do niższej klasy rozgrywkowej. Choć w ligowej tabeli tracą oni do bezpiecznego miejsca trzy punkty to środowa rywalizacja pomiędzy Szach-Matem a Flotą sprawi, że na 100% ZCP znajdzie się w finalnym rozrachunku pod jedną z tych drużyn. Jasna jest również sytuacja na górze tabeli grupy spadkowej. Jest bowiem niemal pewne, że Tufi Team oraz CTO Volley przejdą grupę spadkową ‘suchą stopą’. Wydaje się, że walka o miejsce barażowe rozegra się pomiędzy drużynami Szach-Mat oraz Flotą Active Team. W historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta obie drużyny mierzyły się ze sobą zaledwie raz. W meczu, do którego doszło na początku października, jeszcze w grupie spadkowej, lepsi okazali się gracze Floty Active Team. Po tamtym spotkaniu przyszła jednak zniżka formy. Po kilku porażkach uznaliśmy, że Flota będzie miała spore problemy z utrzymaniem. W ostatnim spotkaniu, gracze Karoliny Kirszensztein wygrali jednak szalenie ważne spotkanie z CTO Volley. Po zwycięstwie przesunęli się w tabelę na miejsce barażowe i trwali na nim do poniedziałku, w którym zostali strąceni przez Szach-Mat pod kreskę. Cóż, nie będziemy owijać w bawełnę. Jesteśmy niemal przekonani, że drużyna, która przegra środową potyczkę spadnie z ligi.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Oliwa Team – Dziki Wejherowo

Godz.: 21:00, boisko nr 3

Po spotkaniach z początku obecnego tygodnia, sytuacja Oliwy Team się nieco rozjaśniła i co tu dużo mówić – zza chmur wyjrzały wreszcie promyki słońca. Wszystko za sprawą kilku pojedynków pomiędzy drużynami znajdującymi się na dole ligowej tabeli. Obecna sytuacja Oliwy wygląda tak, że znajdują się oni na bezpiecznym, jedenastym miejscu w ligowej układance, a na dodatek mają do rozegrania o jedno spotkanie więcej niż drużyny, które okupują miejsca numer 12 oraz 13. To sprawia z kolei, że jeśli dziś Oliwa sięgnie po punkty to ich położenie może ulec diametralnej poprawie. O to nie będzie jednak łatwo. Oliwa Team śrubuje obecnie liczbę spotkań z kolejnymi porażkami. Na dziś licznik ten wynosi już siedem porażek z rzędu. Tak koszmarnej serii, Oliwa w drugiej lidze nie miała jeszcze nigdy dotąd. Sądzimy, że po środowym spotkaniu licznik ten się nie zatrzyma. W naszych odczuciach wyraźnym faworytem spotkania będzie bowiem zespół Dzików Wejherowo. Obecnie zespół Witolda Klimasa ‘ma o co grać’. Istnieje bowiem szansa na to, że w końcówce sezonu wskoczą oni na szóste miejsce w lidze. Aby tak się jednak stało muszą wygrać za komplet z Oliwą oraz z Team Spontan, a na dodatek liczyć na to, że AVOCADO friends potkną się w meczu z walczącym o utrzymanie MiszMaszem.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 0-3

Merkury – MPS Volley

Godz.: 21:00, boisko nr 2

Po poniedziałkowej serii gier, nad siedzibą Miłośników Piłki Siatkowej rozpromieniło się słońce. Wszystko za sprawą faktu, że jeden punkt w konfrontacji z AIP straciła ekipa Eko-Hurt, a to oznacza z kolei, że jeśli MPS wygra środową potyczkę za komplet punktów to przy równej liczbie rozegranych spotkań, wskoczy na fotel lidera rozgrywek, a na dodatek będą mieli pole position przed ostatnimi meczami w sezonie. Oczywiście nie ma co wyprzedzać pewnych zdarzeń. Nie jest przecież powiedziane, że MPS tak gładko poradzi sobie z czterokrotnym mistrzem SL3 – Merkurym. W naszym odczuciu mecz przeciwko Miłośnikom Piłki Siatkowej będzie absolutnie najważniejszym meczem sezonu dla drużyny Piotra Peplińskiego. Jeśli ‘Planetarni’ wygrają za komplet punktów pozostałe mecze to właśnie oni będą cieszyli się z tryumfu w lidze. Taki scenariusz nie jest jednak najbardziej prawdopodobnym, który kiedykolwiek rozważaliśmy. Trzeba uczciwie zwrócić uwagę na fakt, że wszyscy rywale, z którymi przyjdzie się Merkuremu zmierzyć do końca sezonu to drużyny, z którymi w rundzie zasadniczej Merkury przegrywał. Z drugiej strony identyczna sytuacja była z piątą drużyną w grupie mistrzowskiej – Speednetem. W pierwszej rundzie Merkury przegrał z nimi spotkanie w stosunku 1-2, a kilka dni temu, na początek grupy mistrzowskiej, zespół Piotra Peplińskiego cieszył się z kompletu punktów. Czy podobnie będzie tym razem? Z pewnością byłaby to sporego kalibru niespodzianka. W naszym odczuciu, MPS zrobi w środę kolejny krok w kierunku pierwszego mistrzostwa Siatkarskiej Ligi Trójmiasta.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

MATCHDAY #31

Wydarzeniem dnia był z pewnością fakt, że Volley Gdańsk wywalczył sobie tytuł mistrzowski w drugiej lidze. Dodatkowo na zapleczu elity doszło do kilku bardzo ważnych spotkań w kontekście walki o utrzymanie. Zapraszamy na podsumowanie!

Tiger Team – Bayer Gdańsk 0-3 (13-21; 19-21; 18-21)

Spośród wszystkich 38 drużyn w SL3, to właśnie Tiger Team był pierwszą drużyną, dla której sezon Jesień’23 dobiegł końca. Graczom Dawida Staszyńskiego zależało zatem na tym, by ostatni mecz sezonu ułożył się po ich myśli. Cóż, stało się zupełnie na odwrót. Od początku rywalizacji, Bayer Gdańsk narzucił swoim rywalom dość wysokie tempo, których ci nie mogli dotrzymać. Po bloku Andrzeja Ossowskiego oraz asie Macieja Lipińskiego, Bayer objął wysokie prowadzenie 10-2! Po chwili kilka ważnych punktów dla Tigera zdobył jednak Mateusz Cieśluk, po których przewaga nie była już tak drastyczna (12-8). Niestety dla Tigera nie była też na tyle mała, że można ją było odrobić. Finalnie Bayer grając dobrą siatkówkę dowiózł prowadzenie do końca (21-13). Środkowa odsłona to wreszcie nieco ciekawsze widowisko. Zadbali o to przede wszystkim sami gracze Tiger Team, którzy wskoczyli na zdecydowanie wyższy level. W połowie drugiego seta, na tablicy wyników widniał remis po 12. Jako pierwsi istotne prowadzenie objęli gracze Tiger Team, którzy po dwóch atakach Krzysztofa Mądrego, prowadzili 18-14. Niestety dla nich, mimo że mieli rywali na widelcu to w dalszej części seta dopuścili rywali do głosu. Odrabianie strat rozpoczęło się od tego, że Bayer Gdańsk nie dał się kolejny raz oszukać i udało im się wreszcie zablokować kiwkę rozgrywającego przeciwników. Dalsza część to popis indywidualny Macieja Lipińskiego, który zdobył trzy ostatnie punkty w secie i zapewnił Bayerowi zwycięstwo do 19. Ostatnia partia to wyrównana walka, którą oglądaliśmy do stanu 12-12. Tym razem na prowadzenie wyszli gracze Bayera, którzy po ataku Andrzeja Ossowskiego, odskoczyli rywalom na dwa oczka (16-14) i po chwili cieszyli się z siódmego zwycięstwa w sezonie.

TGD – MiszMasz 1-2 (23-21; 21-23; 19-21)

Pod względem atrakcyjności, ciężaru gatunkowego oraz samych emocji w spotkaniu było to najciekawsze wydarzenie wtorkowej serii gier. Należy przy tym zauważyć, że we wtorek doszło do kilku innych spotkań, które miały ogromny wpływ na końcowy układ tabeli. Jeśli chodzi o konfrontację TGD oraz MiszMaszu to było ono szalenie ważne z uwagi na utrzymanie w drugiej klasie rozgrywkowej. W naszych oczach nieznacznym faworytem spotkania była ekipa MiszMasz. Przez długi fragment pierwszego seta, nasze predykcje zdawały się potwierdzać. To zespół Michała Grymuza lepiej rozpoczął spotkanie. Mniej więcej w połowie seta zdołali oni wypracować sobie trzypunktową zaliczkę (13-10). Kiedy po ataku Damiana Kolki, na tablicy wyników było już 18-13 uznaliśmy, że w partii nic ciekawego się już nie wydarzy. Po chwili ‘Drogowcy’ wrzucili jednak wyższy bieg i po ataku Kacpra Goszczyńskiego doprowadzili oni do wyrównania po 20. Końcówka seta to granie na fajnym drugoligowym poziomie. Po bardzo ciekawych wymianach ciosów, Kacper Goszczyński popisał się skutecznym blokiem, po którym gracze TGD cieszyli się z wygranej seta. Druga odsłona to prawdziwy horror. Tym razem to ‘Drogowcy’ mieli nieznaczną przewagę. Mimo że pod koniec prowadzili już 20-18 to jednak nie wykorzystali dwóch piłek setowych. Po chwili doszło do walki na przewagi, w której byliśmy świadkami sytuacji, która była rozpamiętywana przez TGD jeszcze długo po ostatnim gwizdku sędziego. Po ataku z prawego skrzydła zawodnika TGD, sędzia nie dopatrzył się tego, że piłka została dotknięta w bloku przez jednego z graczy MiszMaszu. Efekt? Stracona szansa TGD i po chwili MiszMasz doprowadził do wyrównania w setach. Ostatnia odsłona to kontynuacja ciekawego i zaciętego widowiska (15-15). W końcówce bardzo ważną pracę wykonali skrzydłowi MiszMaszu. Po dwóch atakach Damiana Kolki oraz Mateusza Berbeki, MiszMasz dopiął po chwili swego i zrobił bardzo ważny krok w kierunku utrzymania w drugiej lidze. Trzeba przyznać jednak, że było bardzo gorąco.

Port Gdańsk – Craftvena 0-3 (14-21; 17-21; 18-21)

Obecna słaba forma ‘Portowców’ nie jest przypadkiem. Wtorkowa rywalizacja z Craftveną była czwartą porażką z rzędu i z całą pewnością jest to powód do niepokoju dla drużyny. Co gorsze, ‘Portowcy’ nie przegrywają meczów po heroicznej walce czy po jakiś gigantycznym pechu. Przegrywają w pełni zasłużenie i nie inaczej było we wtorkowy wieczór. Choć nie było to najlepsze otwarcie Craftveny, jakie oglądaliśmy w obecnym sezonie to i tak drużyna Bartka Zakrzewskiego nie miała problemów z tym by objąć prowadzenie 12-8. O tym, która z drużyn wygra partię dowiedzieliśmy się po świetnej zagrywce Michała Markiewicza, który wyprowadził ‘Rzemieślników’ na prowadzenie 18-9. Ostatecznie skończyło się na 14 oczkach dla Portu. W drugim secie dyspozycja zespołu Arkadiusza Sojko była już znacznie lepsza. Do połowy seta mieliśmy nawet problem z tym, by wskazać, która z drużyn wygra tę partię (10-10). Jako pierwsi na prowadzenie wyszli gracze Portu Gdańsk, którzy po ataku Wojciecha Hołowienko prowadzili 14-12. Niestety dla nich, bardzo ważne punkty w kulminacyjnym momencie seta zdobył Ivan Buka. Dodatkowo po chwili kolejną sekwencję udanych zagrywek wykonał ‘Markus’, po których ‘Rzemieślnicy’ odskoczyli rywalom na trzy oczka (19-16) i za chwilę cieszyli się z wygrania meczu. Trzeci set to kolejna próba Portu na ugranie choć jednego oczka. W połowie seta zdawało się to dość prawdopodobne. Duża w tym zasługa samych graczy Craftveny, którzy wykazali się postawą fair play i podpowiedzieli sędziemu, że punkt powinien zostać przyznany drużynie ‘z doków’ (14-11). Mówi się, że ‘dobro wraca’. Nie wiemy czy jest to regułą, ale po chwili dobra karma wróciła do ‘Rzemieślników’, którzy zdołali w dalszej części seta odwrócić stan rywalizacji i finalnie wygrać partię do 18, a cały mecz 3-0.

Volley Surprise – Zmieszani 1-2 (14-21; 23-25; 23-21)

Spotkanie pomiędzy Volley Surprise a Zmieszanymi było jednym z najciekawszych wydarzeń, do którego doszło we wtorkowy wieczór w hali treningowej Ergo Arena. Należy przy tym zauważyć, że zaczęło się dość niemrawo. Już na początku spotkania Zmieszani zdołali odskoczyć rywalom na cztery punkty (9-5). Po chwili przewaga zespołu Edyty Woźny robiła się coraz pokaźniejsza i w drugiej części seta wynik na tablicy wskazywał ośmiopunktową przewagę Zmieszanych (17-9). Końcówka seta to nieco lepsza gra Volley Surprise, którzy po dwóch punktach Mariusza Kuczko, podreperowali nieco dorobek punktowy (21-14). Tak jak wspominaliśmy na początku, dalsza część spotkania to zdecydowanie ciekawsza rozgrywka. Bardzo duży wpływ na taki stan rzeczy mieli sami gracze Volley Surprise, którzy prezentowali się o niebo lepiej niż na początku meczu. Mimo to po świetnych blokach Michała Kocbucha, to Zmieszani objęli prowadzenie 11-7 i zdawali się być na podobnej drodze co w pierwszym secie. Sygnał do odrabiania strat bardzo dobrą zagrywką dał Bartosz Siach. Po dobrym fragmencie, ‘Słupszczanom’ udało się doprowadzić do wyrównania po 17. Końcówka seta to wymiana ciosów pomiędzy drużynami. Bliżej wygranej zdawali się być gracze Volley Surprise, którzy mieli kilka piłek setowych. Niestety dla nich brakowało im odrobinę szczęścia tak jak przy stanie 21-20, kiedy sędzia odgwizdał podwójną piłkę jednego z graczy w żółtych strojach. W decydującym momencie seta więcej zimnej krwi zachowali gracze Zmieszanych, którzy po dwóch punktach Tomasza Jakubowskiego przechylili szale zwycięstwa na swoją stronę. Finalnie wygrali tę partię do 23. Ostatni set to powtórka tego, co oglądaliśmy w środkowej odsłonie, przynajmniej pod względem towarzyszącym nam emocji. Tuż po półmetku seta, lepszą sytuację mieli gracze Volley Surprise, którzy prowadzili 14-12. Mimo to Zmieszani zdołali odrobić stratę i pod koniec partii prowadzić już 20-18. Tym razem w końcówce szczęście uśmiechnęło się jednak do graczy występujących w delegacji, którzy po atakach Mariusza Kuczko oraz Bartosza Siacha zdołali wyrwać rywalom trzeci punkt z rąk.

Husaria Assistance Partner – ACTIVNI Gdańsk 0-3 (15-21; 15-21; 17-21)

Cudu nie było. Zgodnie z zapowiedziami oraz Typerami w aplikacji SL3, ACTIVNI ograli rywali i na dodatek sięgnęli po komplet punktów. Dzięki temu wciąż mają matematyczne szanse na podium rozgrywek. Aby tak się jednak stało muszą liczyć na to, że na finiszu ligi Speednet zacznie gubić punkty. Na te rozważania przyjdzie jednak czas. Sam mecz? Cóż, tego typu spotkania ktoś mądry określił kiedyś mianem meczów dla koneserów. No bo powiedzmy sobie wprost – Husaria nie miała zbyt dużo argumentów by sprawić, że ACTIVNI graliby ‘pod prądem’. Ci drudzy z kolei nie musieli jakoś przesadnie forsować tempa. W naszym odczuciu ich wygrana za komplet punktów nie była ani na chwile zagrożona i to mimo faktu, że patrząc na rozkład punktowy można byłoby wysnuć inne wnioski. Mecz z Husarią, ACTIVNI wykorzystali również do tego by spróbować nowych rozwiązań oraz zamian graczy na poszczególnych pozycjach. Pierwszy set to wyraźna przewaga, która zarysowała się już na początku spotkania (8-4 czy 14-7). Po ataku Czarka Labuddy stało się jasne, że  to ACTIVNI wygrają tę partię (17-10). Nieco ciekawiej było w środkowej odsłonie. Po pierwszej połowie seta, na tablicy wyników widniał bowiem remis po 9. Jako tako drużyna Husarii trzymała się do stanu 15-13 dla ACTIVNYCH. Niestety dla nich, dalsza część to wyraźna przewaga czwartej siły obecnego sezonu. Finalnie partia ta zakończyła się tak jak pierwszy set, wynikiem do 15. Ostatnia odsłona to najpoważniejsza próba Husarii na pokuszenie się o jeden punkt w meczu. Mimo że ACTIVNI prowadzili już 12-7, to w dalszej części Husaria wyszła nawet na prowadzenie (17-16). Tak jak pisaliśmy jednak kilka zdań wcześniej, nawet wtedy nie czuć było, że Husaria pokusi się o niespodziankę. Po chwili ACTIVNI wrócili zza światów i po dwóch punktach kapitana drużyny, wygrali seta do 17, a cały mecz 3-0.

Old Boys – AVOCADO friends 2-1 (21-17; 18-21; 22-20)

Miało być prosto, gładko i przyjemnie. Mowa o tym, że Old Boysi byli w naszych oczach dość wyraźnym faworytem i sytuacji nie zmieniał tu fakt, że AVOCADO prezentuje w obecnej edycji bardzo wysoką formę. Pierwszy set rywalizacji szedł po myśli drużyny Bartłomieja Kniecia, którzy po kilku błędach ‘Roślinożerców’, objęli wysokie prowadzenie 11-6. Komfortowa sytuacja ‘Dziadków’ trwała do ataku Kamila Durnakowskiego, po którym zespół z Pruszcza Gdańskiego prowadził 14-8. Po chwili ‘Weganie’ podjęli jeszcze próby odwrócenia stanu rywalizacji, ale jedynie na co było ich stać to zniwelowanie straty z 6 do 3 punktów (18-15). Końcówka to kolejne błędy ‘Wegan’, która zaowocowała wygraną ‘Dziadków’ do 17. Drugi set to wymiana ciosów, którą oglądaliśmy od pierwszego gwizdka sędziego do stanu po 11. W środkowej fazie partii lepiej wyglądali jednak gracze AVOCADO, którzy po dwóch atakach z rzędu Mikołaja Tempczyka, objęli prowadzenie 15-12. W dalszej części ‘Dziadki’ próbowały odwrócić losy seta, ale poza imponującym atakiem Jakuba Wilkowskiego, po którym piłka od bloku przeciwnika poleciała pod sam sufit – drużyna z Pruszcza nie miała zbyt dużo argumentów. Finał był taki, że ‘Weganie’ doprowadzili po chwili do wyrównania w setach. Ostatnia partia przez długi moment układała się idealnie dla Old Boys. W końcówce prowadzili oni już 20-17. Mimo to, trzy kolejne punkty zdobyli ‘Weganie’. Ostatecznie w przypadku drużyny z Pruszcza Gdańskiego skończyło się wyłącznie na strachu, bo sytuacyjną piłkę w idealne miejsce posłał po chwili Jakub Krasiewicz, po czym Old Boys mogli cieszyć się z bardzo ważnego tryumfu.

Hydra Volleyball Team – Volley Gdańsk 0-3 (14-21; 13-21; 15-21)

W zapowiedziach przedmeczowych wskazaliśmy, że o ile we wtorkowy wieczór nie wydarzy się coś absolutnie nieprzewidzianego to Volley Gdańsk będzie świętował tytuł mistrzowski drugiej ligi. Zadanie stawiane przed ‘Akademikami’ nie było bynajmniej najłatwiejszym. We wtorek mierzyli się oni z Hydrą Volleyball, która podobnie jak Volley grała w poprzednim sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Mimo to, w naszych oczach Volley był wyraźnym faworytem starcia. Ci goście już od dawna grali w innej lidze. Nawet, kiedy bowiem tracili punkty to i tak nie sposób nie było nie odnieść wrażenia, że sufit drużyny wykracza zdecydowanie powyżej drugą ligę. Wiedzieliśmy, że Volley podejdzie do wtorkowego meczu bardzo zmobilizowany. Poza tytułem mistrzowskim chcieli oni dokonać tego w bardzo dobrym stylu. Czy się udało? Jeszcze jak. Szanowni Państwo, to był koncert w wykonaniu graczy Jakuba Kłobuckiego. W pierwszej odsłonie, gracze w czerwonych strojach prezentowali doskonałą formę w obronie i na dodatek wykorzystali problemy z przyjęciem Hydry, co sprawiło, że na półmetku seta prowadzili oni już 13-6. Dalsza część partii to czysta formalność, w której kropkę nad ‘i’, postawił atakujący Volleya – Szymon Zalewski. Środkowa odsłona to kontynuacja przewagi jakości w wykonaniu Volleya Gdańsk. Po punktowym bloku najlepszego gracza spotkania – Adriana Zajkowskiego, Volley objął prowadzenie 14-8 i stało się jasne, która z drużyn wygra tę partię. Po chwili gracze Jakuba Kłobuckiego dopięli swego i…mogli cieszyć się z wygranej całej drugiej ligi! Do rozegrania obu drużynom został trzeci set. Od początku świeżo upieczony pierwszoligowiec starał się udowodnić, że w sezonie Jesień’23 byli bezapelacyjnie najlepszą drużyną drugiej ligi. Po skutecznej zagrywce Mikołaja Lange, na tablicy wyników było 6-1 dla ‘Akademików’. Od tego momentu aż do samego końca, Volley trzymał swojego rywala na bezpieczny dystans i trzeba przyznać, że spacyfikowanie ‘Bestii’, przyszło im nad wyraz łatwo.

Volley Surprise – Maritex Gdańsk 0-3 (16-21; 19-21; 18-21)

Ileż to razy w obecnym sezonie utyskiwaliśmy na formę Maritexu. Ba, jeszcze przed spotkaniem z Volley Surprise zastanawialiśmy się czy drużyna Macieja Skowrońskiego nie wypadnie pod koniec rejsu za burtę i w przyszłym sezonie zobaczymy ich na trzecioligowych parkietach. Po wczorajszym spotkaniu perspektywa na obecny sezon zmieniła się nie do poznania. Po tryumfie z Volley Surprise, Maritex wskoczył na ósme miejsce w ligowej tabeli i jest tylko o jedno miejsce niżej niż w edycji Wiosna’23. Rzecz jasna szczęście jednych oznacza ogromne tarapaty drugich. Po wtorkowej serii gier, w której Volley Surprise przegrało dwa mecze ich sytuacja w tabeli jest już niemal beznadziejna. Ruchome piaski zdają się nie przestawać wciągać graczy ze Słupska. Czy rzutem na taśmę, drużynie Volleya uda się wykaraskać z trzecioligowej pułapki? Przekonamy się niebawem. Jeśli chodzi o samo spotkanie to Maritex od początku zaskoczył rywali świetną zagrywką ‘z góry’, po której objął prowadzenie 7-4. W dalszej części gracze ze Słupska zdołali odwrócić losy rywalizacji i przez chwilę objęli oni prowadzenie 12-10. Niestety dla graczy w żółtych trykotach były to tylko miłe złego początki. Dalsza część seta to wyraźna przewaga graczy Macieja Skowrońskiego, którzy objęli kilkupunktową przewagę i finalnie ograli rywala do 16. Najciekawszym setem w meczu była jednak druga partia. Odsłona ta rozpoczęła się od świetnego grania Volley Surprise, po którym team Macieja Siacha objął prowadzenie 10-5. Dalsza część to jednak regularne odrabianie punktów przez Maritex. Sztuka ta, ‘biało-czarnym’ udała się już przy stanie po 11. Dalsza część to obopólna wymiana ciosów przez drużyny, która zaprowadziła nas do stanu po 19. W końcówce, dwa decydujące punkty dla Maritexu zdobył jednak Karol Jarosiński i po chwili drużyny zmieniły strony. Ostatnia odsłona to kolejna już próba zdobycia punktu w meczu przez Volley Surprise. Trzeba przyznać, że przez długą część seta scenariusz ten wydawał się dość prawdopodobny (16-14). Końcówka to jednak fragment, w którym gra Volleya się posypała. Efekt był taki, że po kilku punktach Maritexu, cieszyli się oni z kompletu punktów w meczu. Brawo!

Husaria Assistance Partner – Drużyna A 3-0 (21-12; 21-14; 21-16)

Po porażce z ACTIVNYMI Gdańsk, ‘Rycerze’ przystępowali do dwunastego spotkania w sezonie Jesień’23. W naszych oczach byli oni faworytem starcia z Drużyną A, ale trzeba przyznać, że spodziewaliśmy się bardziej wyrównanego pojedynku. Już na początku spotkania, Husaria pokazała jednak, która ze stron będzie stroną wiodącą. Po kilku atakach Oliwiera Rymszy, ‘Rycerze’ rozpoczęli partię od prowadzenia 11-5. Mimo to w dalszej części seta, Husaria zaczęła popełniać błędy, a to sprawiło, że Drużyna A zdawała się wracać do gry (13-10). Niestety dla zespołu Michała Drozdowskiego była to jednak chwilowa niemoc rywala, który po kilku punktach Łukasza Chomika, objął prowadzenie 18-10 i po chwili cieszył się z wygranej seta. Druga odsłona rozpoczęła się niemal identycznie. Tym razem po kilku wymianach, Husaria rozpoczęła od prowadzenia 11-6. Mimo że z czasem prowadzili już 16-9 to finalnie dysproporcja pomiędzy drużynami nie była w tej partii już tak duża jak w premierowym secie. W końcówce Drużyna A podkręciła nieco dorobek punktowy, który stanął finalnie na czternastu punktach. Ostatni set to kontynuacja dobrej gry Husarii, która naprzeciw Drużyny A prezentowała się o wiele lepiej niż czyniły to niejednokrotnie wyżej notowane drużyny. Dobrze, przynajmniej do połowy seta radzili sobie sami gracze Drużyny A, którzy w połowie partii remisowali z Husarią po 11. ‘Rycerzom’ udało się odskoczyć swoim rywalom po dwóch asach serwisowych Jakuba Florczaka (14-11). Od wspomnianej zagrywki rozgrywającego, oblicze spotkania uległo zmianie i po chwili, zespół Husarii mógł cieszyć się z pierwszego kompletu punktów od 11 kwietnia, kiedy zdobyli 3 punkty w rywalizacji…z Drużyną A.