Dzień: 2023-10-31

Zapowiedź – MATCHDAY #25

Przed nami Halloweenowy wieczór w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. We wtorek postraszyć przeciwnika postara się rozpędzona ekipa Tufi Team. Ponadto kolejny krok w kierunku awansu do pierwszej ligi postara się zrobić zespół Old Boys. Na brak emocji nie będziemy narzekać również w dolnych partiach drugiej ligi, w której dojdzie do bezpośrednich pojedynków ważnych w kontekście utrzymania. Zapraszamy na zapowiedź!

Tufi Team – ZCP Volley Gdańsk

Godz.: 20:30, boisko nr 2

Wczorajsze zwycięstwo Tufi Team z ekipą Szach-Mat miało słodko-gorzki smak. Z jednej strony zespół Mateusza Woźniaka po raz kolejny udowodnił, że w obecnym sezonie jest naprawdę mocny. Z drugiej zaś w zapowiedzi przedmeczowej wskazywaliśmy, że potencjalna wygrana z Szach-Matem może przybliżyć zespół Tufi do grupy mistrzowskiej. Mimo że Tufi wykonało wczoraj swoją część większego zadania to jednak figla spłatała im ekipa MPS Volley, która dość niespodziewanie przegrała spotkanie z AIP. To sprawiło z kolei, że nawet jeśli Tufi wygra dziś za komplet punktów to w ostatecznym rozrachunku i tak będą w ligowej tabeli pod nimi. Precyzując – mimo wygranej sprawa awansu do grupy mistrzowskiej się znacznie skomplikowała. Aby tak się stało Tufi musi wygrać z ZCP za komplet punktów i na dodatek liczyć na to, że Speednet przegra swoje spotkanie z Flotą Active Team. Już pierwsza część planu nie jest taka oczywista jak mogłoby się zdawać. Do wtorkowej konfrontacji, ekipa ZCP podejdzie po pierwszym zwycięstwie w sezonie, do którego doszło 18 października. Mimo wspomnianej wygranej z Flotą, sytuacja ZCP nie uległa diametralnej poprawie i do spotkania z drużyną Mateusza Woźniaka podejdą oni z ostatniego miejsca w ligowej tabeli. Obecnie do miejsca barażowego, zespół Dariusza Kuny traci aż cztery punkty. To z kolei sprawia, że i tak już zagmatwana sytuacja ‘żółto-czarnych’ może się pogorszyć jeszcze bardziej. O tym czy tak będzie, przekonamy się niebawem.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

TGD – Volley Surprise

Godz.: 20:30, boisko nr 1

Porażki takie jak w poniedziałkowy wieczór przeciwko drużynie Dzików Wejherowo bolą najbardziej. Chodzi o to, że niby wszyscy wiedzieli, że Dziki są wyraźnym faworytem spotkania. Najwięcej osób wskazało, że najbardziej prawdopodobnym wynikiem będzie komplet punktów graczy z Wejherowa. Podobnie myśleliśmy również my. Początek meczu wskazywał na to, że faktycznie tak będzie. W drugim doszło jednak do sytuacji, w której TGD prowadziło aż 16-8, a mimo to – roztrwoniło przewagę i finalnie przegrali spotkanie 0-3. Brak tego punktu może mieć z pewnością niebagatelne znaczenie w kontekście utrzymania w drugiej lidze. Uważamy jednak, że jednym z najważniejszych spotkań obecnej edycji dla ‘Drogowców’ będzie spotkanie z drużyną Volley Surprise. Obecnie obie drużyny okupują dwa ostatnie miejsca w ligowej tabeli i jeśli sezon zakończyłby się właśnie dziś to pożegnałyby się one z drugą klasą rozgrywkową. W nieco lepszym położeniu znajdują się gracze ze Słupska, którzy po pierwsze znajdują się wyżej w tabeli. Dodatkowo team Macieja Siacha rozegrał o jedno spotkanie mniej od ‘Drogowców’. Wreszcie – w naszych oczach są oni faworytem wtorkowego spotkania. Uważamy, że miejsce drużyny w ligowej tabeli nie oddaje potencjału drużyny. Przykład? Nie tak dawno Volley Surprise potrafiło ograć Tufi Team, które obecnie w pierwszej lidze ma bilans pięciu wygranych oraz trzech porażek. Skoro wtedy ‘żarło’ to co stoi na przeszkodzie by teraz było ponownie?

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Old Boys – Team Spontan

Godz.: 20:30, boisko nr 3

W ostatnim czasie, drużyna Bartłomieja Kniecia zrobiła bardzo dużo do tego by w końcowym rozrachunku – znaleźć się na miejscu, premiowanym awansem do wyższej klasy rozgrywkowej. Zanim do tego dojdziemy, kilka słów o początkach ‘Dziadków’ w drugiej lidze. Drużyna w białych barwach zaczęła bowiem od bardzo mocnego uderzenia pokonując Dzików Wejherowo oraz przede wszystkim Volley Gdańsk. Wówczas przez wielu zostali oni uznani za zespół, który nikt nie będzie w stanie pokonać. Niestety dla ‘Dziadków’ – po chwili przyszły gorsze mecze jak z Oliwą Team, Volley Surprise czy TGD. Kiedy sporo osób uznało, że Old Boys zgaśnie równie szybko jak zabłysnęło i zaprezentowali się z kapitalnej dyspozycji w dwóch ostatnich meczach, w których rywalizowali z Maritexem oraz Hydrą Volleyball Team. O ile wygrana z tym pierwszym rywalem nie była zbyt zaskakująca tak komplet punktów z Hydrą udowodnił, że zespół z Pruszcza jest bardzo mocny. Obecnie team Bartłomieja Kniecia plasuje się na drugim miejscu w lidze i jest na doskonałej drodze do awansu. Kolejnym krokiem w tym kierunku będzie rywalizacja z drużyną Team Spontan, której w obecnej edycji, ewidentnie się nie układa. W naszym odczuciu ‘Spontaniczni’ są obecnie bardzo blisko degradacji do trzeciej ligi. Aby odmienić swój los, zespół Piotra Raczyńskiego musi powalczyć we wtorek o punkty z dużo wyżej notowanymi rywalami. Poza meczem z Old Boys, ‘Spontaniczni’ zmierzą się również z Dream Volley. Uważamy, że jakakolwiek zdobycz punktowa w tych dwóch spotkaniach będzie pewnego rodzaju niespodzianką.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Dream Volley – Team Spontan

Godz.: 21:30, boisko nr 3

Drugim rywalem ‘Spontanicznych’ we wtorkowy wieczór będzie ekipa Dream Volley. Cóż – tak jak wspomnieliśmy przy okazji zapowiedzi pierwszego meczu, los nie oszczędza drużyny Piotra Raczyńskiego. Uważamy bowiem, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem we wtorek jest to, że Team Spontan zakończy wieczór z dokładnie takim samym dorobkiem punktowy jaki mieli przed godziną 20. Z drugiej strony warto tu napisać o pewnej zależności. W obecnym sezonie ‘Spontanowi’ wiodło się najlepiej wtedy kiedy absolutnie nikt na nich nie liczył. Tak było w wygranym meczu z Hydrą Volleyball Team czy spotkaniu, w którym urwali oni punkty faworyzowanej BEemce Volley. Czy wobec tego we wtorek Spontan również pokusi się o punkty? Z pewnością tego scenariusza będą starali się uniknąć ‘Marzyciele’. Ci podejdą do spotkania w kapitalnych nastrojach związanych z faktem, że w tydzień temu dość nieoczekiwanie ograli oni jednego z głównych faworytów do wygrania ligi – BEemkę Volley. Uważamy, że gdyby tylko ‘Marzyciele’ potrafili ustabilizować formę to nawiązaliby oni do największych sukcesów z przeszłości, którymi bez wątpienia było podium rozgrywek i awans do elity. Uważamy, że w poniedziałkowy wieczór pewnym utrudnieniem dla Dream Volley będą…problemy kadrowe. Te w pewnym momencie były na tyle poważne, że doszły do nas słuchy iż drużyna Mateusza Dobrzyńskiego może wystąpić w meczu w…pięciu graczy. Sądzimy, że okres od opublikowania terminarza do wtorkowego meczu był jednak na tyle długi, że Dream zdąży się zorganizować. Jeśli faktycznie do tego dojdzie to Team Spontan nie powinien być dużą przeszkodą w osiągnięciu ósmego zwycięstwa w sezonie Jesień’23.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Hydra Volleyball Team – Zmieszani

Godz.: 21:30, boisko nr 2

Ależ to był zawód. Kilkanaście dni temu, Hydra Volleyball Team zmierzyła się z inną drużyną walczącą o awans do wyższej klasy rozgrywkowej – drużyną Old Boys. Mimo że ‘Bestia’ rozpoczęła zawody w kapitalny sposób to jednak w grze drużyny Sławomira Kudyby coś zaczęło ewidentnie szwankować. W konsekwencji tego oraz niekorzystnych dla nich decyzji sędziowskich, z zawodów został wykluczony naskuteczniejszy gracz Hydry – Sebastian Konarzewski, który w konsekwencji będzie pauzował również w meczu ze Zmieszanymi. Finalnie od tamtego momentu gra Hydry się całkowicie posypała i w konsekwencji, zespół w złotych strojach przegrał spotkanie w stosunku 0-3. Przy obecnym etapie sezonu wspomniana porażka będzie miała z pewnością szereg konsekwencji i kto wie czy wśród nich nie ta najpoważniejsza. Mamy tu na myśli potencjalny brak podium rozgrywek, który spojrzał ‘Bestii’ prosto w oczy. Wtorkowe spotkanie będzie dla Hydry doskonałą okazją do powrotu na zwycięskie tory. Team w złotych strojach zmierzy się bowiem z przeżywającą ogromny kryzys ekipą Zmieszanych. W obecnej ‘kampanii’ drużyna Edyty Woźny rozegrała osiem spotkań, w których zaledwie raz cieszyła się z wygranej. Jako że matematykę naprawdę trudno oszukać, obecna sytuacja Zmieszanych w ligowej układance nie jest zbyt wesoła. Piąta siła poprzedniego sezonu zajmuje obecnie jedenaste miejsce i ma zaledwie dwa punkty przewagi nad ‘strefą śmierci’. Biorąc pod uwagę fakt, że we wtorkowy wieczór nie będą oni faworytem, ich kryzys może się tylko pogłębić. O tym czy tak będzie przekonamy się niebawem.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

MiszMasz – Volley Surpirse

Godz.: 20:30, boisko nr 1

Tu już nie ma miejsca na żarty. Do niedawna sytuacja sześciu drużyn w drugiej lidze wyglądała niemal identycznie. Miały one bowiem po jednym zwycięstwie oraz od sześciu do siedmiu porażek na koncie. Jako pierwsze ze wspomnianej grupy wypisały się ekipy Maritex Gdańsk oraz…MiszMasz. Ci pierwsi wygrali spotkanie z TGD. Drudzy natomiast notują ewidentną zwyżkę formy, która sprawiła, że w ostatnim czasie dość nieoczekiwanie pokusili się oni o punkt z Volley Gdańsk a następnie wygrali za komplet punktów z Oliwą Team. Dobre wyniki przełożyły się na konkretny awans w ligowej tabeli. Obecnie zespół Michała Grymuzy plasuje się na dziewiątym miejscu w tabeli. Oczywiście wynik ten nijak ma się do tego co wykręcili oni w sezonie Jesień’22, ale pamiętajmy, że chwile temu groziło im widmo spadku. Obecnie nadal nie mogą czuć się bezpiecznie, ale z pewnością mają pewną przewagę. Dużo zależeć będzie od wtorkowego spotkania z drużyną Volley Surprise, które – nawiązując do słów z początku zapowiedzi, wciąż mieszczą się w gronie drużyn, którym za dobrze nie idzie. Dla ‘Słupszczan’ wtorkowy dzień meczowy będzie jednym z ważniejszych dni w obecnej edycji. Patrząc czysto teoretycznie, są oni w stanie wygrać oba mecze. Nie sprawia to rzecz jasna, że są oni faworytem – szczególnie meczu z MiszMaszem. Pamiętamy doskonale z przeszłości, że chęć udowodnienia wyższości Volley Surprise nad rywalem już ich gubiła. Odkąd z drużyny MiszMasz odeszli bracia Siach – Volley Surprise jeszcze z MiszMaszem nie wygrał.  Czy sytuacja ulegnie zmianie we wtorkowy wieczór?

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

MATCHDAY #24

Za nami poniedziałkowa seria gier. Z pewnością największą niespodzianką był brak choćby jednego punktu drużyny MPS w konfrontacji z AIP. Dodatkowo kolejne zwycięstwo w elicie zanotowała ekipa Tufi Team. Zapraszamy na podsumowanie!

TGD – Dziki Wejherowo 0-3 (11-21; 19-21; 17-21)

Cudu nie było. W zapowiedziach przedmeczowych kreśliliśmy scenariusz, w którym potrzebująca jak tlenu do życia punktów, ekipa TGD postara się o niespodziankę i pokusi się o chociaż jeden punkt. Wiadomym było bowiem to, że w rywalizacji z Dzikami to ci drudzy są dość wyraźnym faworytem starcia. Mimo to z przeszłości pamiętamy, że nad wyraz często zdarzały im się wpadki. Nie tym razem. Pierwsza odsłona rywalizacji rozpoczęła się od błędów popełnianych przez ekipę TGD, która weszła w mecz bardzo ‘elektrycznie’. Mimo iż Dziki od początku prezentowały doskonale ich charakteryzującą nonszalancję to nie mieli problemów z tym by zbudować sobie zaliczkę 9-3. Dalsza część seta to kontynuacja większej jakości po stronie Dzików i w konsekwencji – pewna wygrana do 11. Środkowa odsłona to zdecydowanie najciekawszy fragment gry. Po popisowej grze w obronie drużyny TGD, zespół Macieja Kota dość nieoczekiwanie objął prowadzenie 7-4. Co ciekawe, wraz z kolejnymi upływającymi minutami sytuacja nie ulegała zmianie i kiedy na tablicy wyników było 16-8 uznaliśmy, że w meczu dojdzie do podziału punktów. Niestety dla ‘Drogowców’ – końcówka seta to fragment meczu, w którym ich gra się całkowicie posypała. Rzecz jasna dość mocno przyczyniła się do tego ekipa z Wejherowa, która po kilku atakach skrzydłowych czy wreszcie – kolejnej świetnej zagrywce Mateusza Węgrzynowskiego, doprowadziła do wyrównania po 18. Końcówka seta to błędy w komunikacji drużyny TGD, której wygrana seta wymknęła się wręcz z rąk. Ostatnia odsłona rywalizacji rozpoczęła się od mocnego uderzenia drużyny występującej w delegacji. Po ataku oraz bloku Marcina Bryłkowskiego, Dziki objęły prowadzenie 10-5. W dalszej części seta emocje zdecydowanie opadły i naszego odczucia nie zmienił tu nawet wynik, który stał się bardziej ‘na styku’. Mimo że w pewnym momencie było już 17-15 dla Dzików, dalsza część seta, a konsekwencji wygrana do 17 stała się faktem.

Drużyna A – Chilli Amigos 1-2 (25-23; 18-21; 17-21)

Zgodnie z tym, o czym informowaliśmy wcześniej, Drużyna A musiała radzić sobie w poniedziałkowym starciu bez rozgrywającego – Roberta Mielewczyka. W zamian za niego, zespół dowodzony przez Michała Drozdowskiego wykorzystał okazję i w ostatnim możliwym momencie dopisał kolejnego gracza, Przemysława Bałdygę. Dla niewtajemniczonych dodamy, że w przeszłości gracz ten reprezentował barwy pierwszoligowego ZCP Volley Gdańsk. W poniedziałkowy wieczór zawodnik ten wystąpił na rozegraniu i z pewnością przyczynił się do dobrej dyspozycji graczy w czarnych strojach. Spotkanie rozpoczęło się jednak lepiej dla doświadczonej ekipy Chilli Amigos, która po ataku Karola Sękielewskiego, prowadziła 8-3. Mimo sporej zaliczki, zespół w czerwonych strojach roztrwonił po chwili przewagę i pozwolił na to by rywale doprowadzili do wyrównania po 9. Dalsza część seta to prawdziwa ‘próba nerwów’. Wyniki 13-13; 16-16; 19-19, które oglądaliśmy dość dobitnie pokazują jak zacięta była to partia. Mimo wszystko od stanu po 19 wydawało się, że to Drużyna A jest o mały krok przed rywalem. Gracze w czarnych trykotach mieli bowiem aż pięć piłek setowych, a Chilli ani jednej. Finalnie po ataku Daniela Iwaszko, a następnie błędzie jednego z ‘Amigo’, Drużyna A dopięła swego (25-23). Środkowa odsłona nie była już tak emocjonująca, choć do pewnego momentu było bardzo ciekawie. Pod koniec seta na tablicy wyników widniał bowiem remis po 16. Końcowa faza seta to jednak kilka zepsutych piłek Drużyny A, które w połączeniu z atakami skrzydłowych Chilli dało im wyrównanie stanu rywalizacji (1-1). Ostatnia partia rozpoczęła się od sporego pecha Drużyny A. A to punkt dla Chilli zdobył libero – Radosław Czerniecki, a to doszło do sporej kontrowersji, po której punkt został przyznany ‘Amigos’, a to Drużyna A przegrała ważną piłkę po świetnej akcji w obronie. Efekt to rozpoczęcie seta od prowadzenia Chilli (6-2). Jak pokazał jednak pierwsza partia – to nie było żadnym gwarantem. Po asie serwisowym Karola Majkowskiego przewaga Chilli stopniała do zaledwie dwóch oczek (12-10). Mimo to – dalsza część seta to dość wyraźna przewaga Chilli, którzy po chwili objęli prowadzenie 18-13, a następnie cieszyli się z wygrania meczu. Mimo to – brak kompletu punktów jest z pewnością dla Chilli pewnym rozczarowaniem.

Tiger Team – Craftvena 1-2 (16-21; 18-21; 21-14)

Nowe stroje, niekoniecznie nowa gra. Tak po krótce możemy zobrazować to, co działo się na boisku numer trzy. W obecnym sezonie, co tu dużo mówić – Tiger Team nie wykorzystuje swojego potencjału, którego bez wątpienia ma. Po bardzo dobrej zagrywce od początku meczu w wykonaniu ‘Rzemieślników’, gracze Dawida Staszyńskiego zostali odrzuceni od siatki, a to z kolei sprawiło, że mieli oni spore problemy z wykończeniem akcji. Efekt? Otwarcie 11-5 dla Craftveny. Po dwóch atakach ‘Markusa’ oraz dobrze dysponowanego Dmytro Hurtovyia było już 18-10 i było to tożsame z końcem emocji w pierwszej partii. Środkowa odsłona rozpoczęła się tak jak skończyła się pierwsza. Nerwowość, która dała o sobie znać w końcówce seta w wydaniu ‘Rzemieślników’ nie odpuszczała. To z kolei sprawiło, że na prowadzenie w drugiej odsłonie wyszły ‘Tygrysy’ 6-2. Mimo sporej przewagi, gracze Dawida Staszyńskiego nie poszli po chwili za ciosem i po kilku składnych akcjach ‘Rzemieślników’ mieliśmy remis po 9. Dalsza część seta to wyrównana walka ‘łeb w łeb’, w trakcie której obie drużyny naprzemiennie uzyskiwały przewagę. Mimo prowadzenia 15-13, Tiger Team zanotował w końcówce sporo niedokładności, a to z kolei sprawiło, że Craftvena sięgnęła po chwili po drugi punkt w meczu i tym samym przełamała niekorzystny bilans bezpośrednich spotkań pomiędzy drużynami. ‘Na stole’ do zgarnięcia leżał ostatni punkt w meczu. Po dobrej zagrywce Dawida Staszyńskiego oraz atakach wprowadzonego w trzecim secie Łukasza Cyrana – Tiger objął prowadzenie 10-7. Od tego momentu ‘Tygrysy’ złapały ewidentnie wiatr w żagle. Po kilku kolejnych atakach było już 18-12 i po chwili, Tiger cieszył się z ‘nagrody pocieszenia’ w postaci jednego punktu. Tak czy siak – po spotkaniu więcej powodów do optymizmu mają ‘Rzemieślnicy’.

BL Volley – Husaria  2-1 (21-11; 21-19; 14-21)

Zgodnie z przewidywaniami Redakcji BL Volley okazał się w poniedziałkowy wieczór drużyną lepszą, ale jeszcze nie na tyle, aby dobić przeciwnika za komplet punktów. Od początku pierwszego seta BL Volley był jak rozpędzający się pociąg. Gracze zaczęli powoli, ale z każdym kolejnym zdobywanym punktem wyglądali jakby nic nie było w stanie ich zatrzymać. Machina poszła w ruch. Husaria mogła tylko bezradnie patrzeć jak zostają rozjechani w tej partii do 11. Nie dość, że mieli problemy ze skończeniem ataku to na dodatek ich przeciwnik rozegrał niemalże perfekcyjnego seta, popełniając tylko dwa błędy i praktycznie miażdżąc rywala. Drugi set rozpoczął się lepiej dla Husarii, która po łomocie sprzed kilku minut była w stanie wstać, otrzepać się i samodzielnie przejść na drugą stronę siatki. Druga partia zaczęła się nieco lepiej dla Husarii, ale po chwili zrobiła nam się bardzo wyrównana walka punkt za punkt, aż do stanu 17-17. W tym momencie BL Volley nieco podkręcił tempo i doprowadził do piłki setowej (20:18). Husaria próbowała się jeszcze bronić, ale niestety dla nich zabrakło im koncentracji i dokładności, a BL zagrało wręcz fenomenalną końcówkę, wygrywając ostatecznie do 19, po błędzie w ataku Oliwera Rymszy. Scenariusz trzeciej odsłony wyglądał bardzo podobnie do poprzedniej partii. Znów lepszy początek Husarii, później doprowadzenie przez BL do remisu i walka punkt za punkt, aż do stanu 12-12. Tym razem jednak koniec miał być zupełnie inny. Husaria powoli zaczęła odskakiwać rywalom, a wszystko rozpoczął Łukasz Chomik, który siał spustoszenie w szeregach ‘Tygrysów’ swoją zagrywką, czym przyczynił się do objęcia przez drużynę czteropunktowego prowadzenia (16-12). Na tym jednak nie koniec, ponieważ BL Volley, mimo prób odwrócenia niekorzystnej dla siebie sytuacji popełniało błąd za błędem, skutkiem czego przewaga rywala systematycznie się powiększała. Na Husarię w końcówce nie było już mocnych i drużyna zdecydowanie postawiła kropkę nad „i”, wygrywając seta 21-14.

Szach-Mat – Tufi Team 1-2 (12-21; 17-21; 21-16)

Po raz kolejny kryształowa kula Redakcji nie zawiodła. Zgodnie z tym, o czym wspominaliśmy w zapowiedzi przedmeczowej, drużyna Tufi stanęła przed ogromną szansą na to, aby awansować do grupy mistrzowskiej. Wiadomym więc było, że muszą rzucić wszystkie siły na dwa ostatnie spotkania. Szach-Mat z kolei w obecnej sytuacji potrzebuje punktów jak tlenu. Podsumowując, mieliśmy świadomość, że kroi nam się bardzo zacięty pojedynek z obu stron. Determinacja graczy Mateusza Woźniaka była widoczna gołym okiem już od pierwszej piłki, dzięki czemu szybko wypracowali sobie zdecydowaną przewagę (5-0). Niesamowita seria ataków zawodników Tufi spowodowała, że przewaga ta jeszcze się powiększała, a sama drużyna była praktycznie nie do zatrzymania w tej partii. Wynik seta 21-12 mówi sam za siebie. Kolejna odsłona również zaczęła się od mocnych ciosów Piotra Watusa, niemniej jednak po kilku punktach graczom Dawida Kołodzieja udało się nieco odzyskać równowagę i doprowadzić do remisu (4-4). Od tego momentu, mimo sporej liczby błędów ‘Szachistów’ oraz niewykorzystanych kontr po udanych obronach, przez dłuższy czas toczyła się walka punkt za punkt. Od stanu 11-11 Szach-Mat zaczął popełniać błąd za błędem, dzięki czemu Tufi udało się wyjść na znaczące prowadzenie (16-11). W tym momencie, cały na biało w polu serwisowym pojawił się Sebastian Kopiczko, którego as serwisowy rozpoczął niezwykłą gonitwę punktową drużyny. Po całej serii udanych zagrywek, bloków i ataków ‘Szachistów’ na tablicy wyników widniało już tylko 17-16 dla ‘Tufików’. I gdy już wydawało się, że Szach-Mat ma rywala na widelcu, znów zanotowali serię błędów własnych, co zakończyło się wygraną seta przez Tufi (21-17). Trzeci set wydawał się być w tym momencie wyłącznie formalnością w wykonaniu ekipy ‘Tufików’. Rozpoczął się jednak od wyrównanej walki punkt za punkt, która trwała aż do stanu 17-16 dla Szach-Matu. Ekipa ligowych ‘byczków’ jest znana z tego, że tanio skóry nie sprzedaje, co miało odzwierciedlenie w końcówce tej odsłony. Nie pozwolili rywalowi zdobyć już nawet  1 punktu i zakończyli seta wynikiem 21-16.

AIP – MPS 3-0 (21-19; 21-13; 21-16)

Umówmy się – AIP nie przystępowało do spotkania w roli faworyta. Wielokrotnie opisywaliśmy już nadzwyczajną formę MPS w obecnym sezonie. Ponadto, po przyjeździe na halę otrzymaliśmy informację, iż nie dość, że nie zobaczymy tego wieczoru po stronie AIP, Tomasza Ćwiertni to jeszcze zabraknie kolejnego świetnego gracza – Janka Krasińskiego. W kontekście wszystkich tych czynników mógł dziwić nadzwyczajny spokój kapitana drużyny AIP, Adriana Ossowskiego, który z pełnym przekonaniem zapewniał, że drużyna wygra mecz. W historii widzieliśmy już kilku szaleńców, którzy ignorując wszelkie znaki na niebie i ziemi parli dalej naprzód, nie kończąc przy tym zbyt dobrze. Okazało się jednak, że nie jest to ten przypadek. Pierwszy set rozpoczął się od zajadłej walki punkt za punkt, która trwała do stanu 14-14. Od tego momentu AIP wypracowało sobie dwupunktową przewagę, którą udało im się dowieźć do końca tej partii i zakończyć ją wynikiem 21-19. Drugiego seta od kiwki rozpoczął rozgrywający AIP – Rafał Dobrowolski i od tego momentu drużyna ani na moment nie straciła przewagi w tej odsłonie, sukcesywnie ją powiększając. Partia ta stała pod znakiem kontrowersji odnośnie decyzji sędziowskich, które pojawiały się z obu stron. Nie odbiło się to jednak na koncentracji w szeregach ‘Fioletowych’, którzy popisywali się zarówno świetnymi atakami, jak i wieloma spektakularnymi obronami. Na ich tle gracze MPS wyglądali po prostu słabiutko. Set zakończył się tak, jak się rozpoczął – udaną kiwką Rafała Dobrowolskiego i dzięki wynikowi 21-13 drużyna mogła już zacząć świętować wygrane spotkanie. Wydawało się, że podrażniony MPS w tym momencie wykorzysta cały swój potencjał i niczym wygłodniałe lwy rzuci się na przeciwnika w trzeciej partii. W końcu już nie raz chwaliliśmy ich za walkę do końca, nawet w beznadziejnych sytuacjach. Nic takiego jednak nie miało miejsca i drużyna Jakuba Nowaka rozpoczęła seta w sposób kompletnie bezjajeczny, a na tablicy wyników szybko pojawił się stan 6-1 dla AIP. W tym momencie chyba jednak MPS przypomniał sobie, o co toczy się stawka. Kilka udanych akcji z ich strony doprowadziło do wyniku 13-13. Był to jednak zryw podobny do tego, kiedy w osobę na łożu śmierci nagle i krótkotrwale wstępują niezwykłe siły. MPS nie pozamykał niedokończonych spraw, a AIP postanowiło postąpić humanitarnie i skrócić ich cierpienia, wygrywając seta 21-16 i cały mecz 3-0.