Dzień: 2023-10-19
Craftvena – BES Boys BLUM
Plan na pozostałą część sezonu w wydaniu Craftveny to rozpoczęcie marszu w górę tabeli. Pierwszym przystankiem w drodze do celu była w czwartkowy wieczór drużyna BES Boys BLUM. Co ciekawe – choć obie drużyny w SL3 rozegrały sumarycznie ponad 200 spotkań to jeszcze nigdy ich losy nie skrzyżowały się w bezpośrednim pojedynku. Początek rywalizacji to dość wyrównana gra obu drużyn, która zaprowadziła nas do stanu po 14. W kulminacyjnym dla wyniku momencie – odpalił się lider ‘Chłopców’ w obecnym sezonie – Marcin Karbownik. Po dwóch blokach oraz ataku środkowego – BBB wyszli na prowadzenie 18-14, którego już nie wypuścili. Końcówka seta to kolejny już w tym sezonie popis gry w obronie drużyny dowodzonej przez Ryszarda Nowaka (21-16). Środkowa odsłona rozpoczęła się lepiej dla Craftveny, która po skutecznym ataku Dmytro Hurtovyia, objęła prowadzenie 10-7. Mimo że po chwili mieli oni pewne problemy z wykończeniem akcji (11-10), to zaraz znowu odskoczyli rywalom na kilka punktów. Po skutecznym bloku Ivana Buki było bowiem 14-10. BES Boys BLUM nie składa jednak łatwo broni. Po chwili zdołali oni doprowadzić do wyrównania po 16, ale ostatecznie – bardzo wyrównana partia zakończyła się zwycięstwem Craftveny (21-19). To oznaczało, że o zwycięstwie w spotkaniu zadecyduje trzecia odsłona. Ta rozpoczęła się w wymarzony sposób dla Craftveny, która po skutecznej zagrywce ‘Markusa’, wysunęła się na prowadzenie 10-4. Wysokie prowadzenie ‘Rzemieślników’ ewidentnie podcięło skrzydła rywalom, którzy w dalszej części seta już w zasadzie nie próbowali odmienić losy partii. Finalnie po podziale punktów, z wygranej cieszy się Craftvena.
BEemka Volley – AVOCADO friends
W czwartkowy wieczór doszło do dwóch szalenia ważnych spotkań na szczycie drugiej ligi. O ile w przypadku spotkania Hydry z drużyną Old Boys mieliśmy ogromny problem z tym, by wskazać faworyta spotkania, tak w przypadku BEemki z AVOCADO – wątpliwości nie mieliśmy. Dość wyraźnym faworytem spotkania była w naszych oczach BEemka i moglibyśmy to uargumentować na co najmniej pięćdziesiąt sposobów. Mecze w SL3 są jednak dość nieprzewidywalne i właśnie tak – było i tym razem. Chwilę po pierwszym gwizdku sędziego – gracze w biało-niebieskich strojach wysunęli się na prowadzenie 7-5. Jako że gra była dość szarpana – sytuacja ta uległa po chwili zmianie i po ataku Piotra Kozłowskiego – to ‘Weganie’ mieli lepszą sytuację. Kolejny twist? Proszę bardzo – po dwóch akcjach dobrze dysponowanego Michała Szymańskiego – BEemka objęła prowadzenie 15-13 i tym razem sytuacja nie uległa już zmianie. Środkowa odsłona to zupełnie inna historia. Na półmetku seta, ‘Weganie’ objęli prowadzenie 10-7. Wydaje się, że drużyna nieobecnego w czwartkowy wieczór – Arka Kozłowskiego wyciągnęła z pierwszej partii pewne wnioski. Te pozwoliły im na to by nie oddać rywalowi prowadzenia, a…pójść za ciosem. Po ataku Filipa Kowalewskiego było już 15-10 dla AVOCADO. W dalszej części BEemka próbowała jeszcze odwrócić losy seta, ale na to – było już za późno (21-17). O ile strata seta przez BEemki była jeszcze w jakiś sposób zrozumiała, tak przegrana meczu jest sporego kalibru niespodzianką. Tak – w czwartkowy wieczór padła jedyna niezdobyta drugoligowa twierdza. Trzeba przyznać, że na to się absolutnie nie zanosiło. Po ataku Bartka Kusińskiego – BEemka wygrywała 11-7 i zdawała się być na doskonałej drodze do dziewiątej wygranej w sezonie Jesień’23. W drugiej części seta dobrze funkcjonująca drużyna zaczęła się jednak psuć. To w połączeniu z bardzo dobrą dyspozycją skrzydłowych AVOCADO (Batyra, Marlęga oraz Kozłowski) sprawiło, że ‘Weganie’ najpierw doprowadzili do wyrównania po 16, a następnie – przechylili szale zwycięstwa na swoją stronę. Oj, ten sezon jest w wykonaniu ‘Wegan’ naprawdę udany!
Oliwa Team – MiszMasz
Ależ brzydko zestarzały się dla Oliwy przedmeczowe zapowiedzi. Przypomnijmy, że w nich wskazaliśmy, że Oliwa jest drużyną, która oscyluje pomiędzy drużynami walczącymi o awans a tymi, które będą się bronić przed spadkiem. Uznaliśmy, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na koniec sezonu będzie środek stawki. Cóż – po czwartkowej serii gier optyka na tę sytuację się dość mocno zmieniła. Oliwa Team przegrała bowiem w stosunku 0-3 i w ligowej układance – spadli na dziesiątą lokatę. Dla odmiany – MiszMasz, dzięki zwycięstwu za komplet oczek wyraźnie poprawił swoją sytuację i uciekł z zagrożonej strefy – tuż nad Oliwę. Samo spotkanie przebiegało pod dyktando drużyny Michała Grymuzy. Trzeba jednak przyznać, że nie od początku tak było. Lepszy start zanotowała bowiem Oliwa, która po ataku oraz dwóch asach serwisowych Tomasza Kowalewskiego, objęli prowadzenie 8-5 i prowadzili do momentu, kiedy na tablicy wyników pojawił się remis po 14. Od tego momentu Oliwa miała spore problemy ze skończeniem własnych ataków i po kilku atakach Mykoli Pocheniuka oraz Damiana Kolki – z tryumfu w pierwszym secie cieszył się MiszMasz (21-17). Środkowa odsłona rozpoczęła się lepiej dla MiszMaszu, który po ataku ze skrzydła Damiana Kolki – objął prowadzenie 8-4. Po chwili jednak, gracze w biało-błękitnych strojach popełnili serię błędów, po których mieliśmy remis 10-10. W drugiej części seta MiszMasz ponownie zdołał sobie jednak zbudować przewagę (19-16), którą po chwili udokumentowali wygraną seta do 17. Ostatnia odsłona to potwierdzenie dobrej dyspozycji drużyny Michała Grymuzy w czwartkowy wieczór. Po wyrównanej pierwszej części seta, która zaprowadziła nas do stanu 10-10, trzy bardzo ważne ataki dające prowadzenie 16-14 zanotował przyjmujący Mykola Pocheniuk. W dalszej części seta gra Oliwy się już posypała i po chwili MiszMasz cieszył się z pierwszego kompletu punktów w obecnej edycji.
TGD – Maritex Gdańsk
Na boisku numer 1 doszło w czwartkowy wieczór do bardzo ważnego spotkania w kontekście utrzymania w drugiej klasie rozgrywkowej. Zmierzyły się ze sobą bowiem drużyny, które po ośmiu spotkaniach obecnego sezonu – miały zaledwie jedno zwycięstwo na koncie. Nieco lepszą sytuację miała ekipa Maritexu, która jeśli już przegrywała – to zdobywała najczęściej po punkcie. W naszych oczach to właśnie zespół Macieja Skowrońskiego był faworytem poniedziałkowej potyczki. Czy ta przyszła im łatwo? Oj, zdecydowanie nie. Już w pierwszym secie, drużyna TGD pokazała to, co ich charakteryzuje – to, że nie pękają przed rywalem. To właśnie ‘Drogowcy’ rozpoczęli spotkanie lepiej. Po kiwce Wojciecha Sagatowskiego, na tablicy wyników było 10-6 dla ‘Niebieskich’. Przewaga ‘Drogowców’ wraz z upływającymi minutami coraz bardziej topniała i drużynie Maritexu, udało się doprowadzić do wyrównania po 15. Po chwili TGD raz jeszcze stanęło przed szansą postawienia kropki nad ‘i’. Po raz kolejny w obecnym sezonie w polu serwisowym dobrze spisał się środkowy TGD – Maksim Miklashevich. Po jego zagrywce TGD prowadziło 18-15 i było o włos od wygranej seta. W końcówce zawodnicy Macieja Kota popełnili jednak kilka błędów i po bloku Michała Jasnocha oraz ataku Mateusza Osieckiego – Maritex wygrał partię do 19. Środkowa partia to przewaga Maritexu, który po ataku Szymona Sawickiego – wyszedł na prowadzenie 16-10. Kiedy wydawało się, że ich wygrana nie jest ani trochę zagrożona – ‘Drogowcy’ zaczęli rosnąć z każdą kolejną udaną akcją. Choć trudno w to uwierzyć – po chwili doprowadzili do stanu po 18. W końcówce doszło do tego co w pierwszym secie – kluczowy moment = TGD, które popełnia błędy. Finalnie partia ta padła łupem Maritexu do 19. Ostatni set to przewaga Maritexu, który pod koniec prowadził 15-10. Tym razem obyło się jednak bez dreszczowca i gracze Macieja Skowrońskiego spokojnie sięgnęli po wygraną seta. Finalnie komplet punktów sprawił, że sytuacja ‘biało-czarnych’ uległa znacznej poprawie.
Flota Active Team – ACTIVNI Gdańsk
Po wygranej arcyważnego spotkania na szczycie trzeciej ligi ze Speednetem – Flota podchodziła do kolejnego spotkania z bardzo mocnym rywalem. W zapowiedziach przedmeczowych uznaliśmy, że jeśli wygrają również czwartkowe starcie – będą już na autostradzie do drugiej ligi. Spotkanie rozpoczęło się od sporej liczby błędów w wykonaniu ACTIVNYCH, po których Flota prowadziła 7-2. Po chwili zespół Artura Kurkowskiego się jednak ogarnął i po kilku atakach Roberta Skwiercza – doprowadził do wyrównania po 8. Wyrównaną rywalizację oglądaliśmy zaledwie do stanu po 12. W drugiej części seta zaczęła się bowiem zarysowywać przewaga Floty. Po kilku atakach Igora Kazello, zespół w granatowych strojach prowadził już 18-14. Dzieła zniszczenia skutecznym atakiem z lewego skrzydła wykonał Dominik Jakubowski (21-16). Środkowa odsłona zapowiadała się na bardzo ciekawe widowisko. Po dobrym – trzecioligowym graniu, w którym obie drużyny zdobywały punkty po własnych akcjach, a nie błędach rywali – było po 10. Podobnie jak w pierwszym secie i tu – Flota w pewnym momencie uzyskała kilkupunktową przewagę (16-12). Końcówka seta to kilkukrotnie próby doprowadzenia przez ACTIVNYCH do wyrównania (17-16; 18-17; 19-18). Ilekroć ACTIVNI się jednak zbliżali, to za każdym razem Flota odskakiwała. Ostatecznie po dwóch skutecznych atakach Patryka Słowińskiego oraz bloku Mateusza Polowca – Flota cieszyła się po chwili z wygrania środkowej odsłony. Ostatni set to ponownie dobre granie, które sprawiło, że na tablicy wyników mieliśmy remis po 15. Końcówka seta należała tym razem do ACTIVNYCH. Warto zaznaczyć, że w końcówce kapitalną formą błysnął atakujący ACTIVNYCH – Robert Skwiercz. To właśnie on zdobył cztery ostatnie punkty dla swojej drużyny.