Dzień: 2023-10-12

MPS Volley – Szach-Mat

Gdyby sezon miał się kończyć właśnie dziś – MPS zostałby nowym Mistrzem Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Nie mówimy już tylko o samej pozycji w tabeli. Po prostu gra Miłośników Piłki Siatkowej jest obecnie najbardziej przekonująca. Tam, gdzie inni przegrywają nawet, kiedy są faworytem – MPS po prostu wygrywa. Jednym z ‘meczów-pułapek’ zdawał się być pojedynek z Szach-Matem. Na ‘papierze’ wszystko wskazywało na to, że MPS nie powinien mieć problemów by ograć rywali. W obecnym sezonie było już jednak tyle niespodzianek, że nic nie było pewne. Wspomniana ‘pułapka’ zastawiona na MPS okazała się nieskuteczna, zbyt czytelna, przewidywalna i pozbawiona elementu zaskoczenia. Po prostu. Nie da się oszukać starego misia na sztuczny miód. Początek rywalizacji to przewaga graczy w niebieskich strojach, którzy po ataku Rafała Buczyńskiego objęli prowadzenie 10-6. Z czasem po ataku Sławka Mizeraczyka na tablicy wyników było 16-11, a to oznaczało, że wygranie pierwszego seta był już niemal pewne(21-16). Środkowa odsłona to bodajże najlepszy fragment ‘Szachistów’, którzy nie zaczęli co prawda zbyt dobrze (10-7), ale z czasem potrafili pokazać sportowy charakter i nieco postraszyć faworyzowanego rywala. Po kilku atakach Sebastiana Rydygera, Szach-Mat objął nawet prowadzenie 18-17 i był bardzo bliski wyrównania w setach. Ostatecznie po gwoździu Piotra Mikołajewskiego oraz kilku błędach ‘Szachistów’ – MPS cieszył się po chwili z wygrania meczu. Obu drużynom pozostał do rozegrania ostatni set, w którym na półmetku – MPS prowadził jednym oczkiem (12-11). Po dwóch atakach Wojciecha Małeckiego – MPS odskoczył rywalom na cztery punkty (19-15) i stało się jasne, że MPS zgarnie tego dnia pełną pulę.

Old Boys – Maritex Gdańsk

Powoli potwierdzają się nasze słowa o tym, że drużyna Maritexu przechodzi obecnie kryzys. Wliczając czwartkowe spotkanie z drużyną Old Boys – team Macieja Skowrońskiego rozegrał w obecnej edycji osiem spotkań spośród, których – wygrał zaledwie jeden mecz. Mimo to – sytuacja w tabeli nie jest jeszcze tragiczna, a wpływ na to ma fakt, że w kilku przegranych spotkaniach – udawało im się zgarniać po punkcie. Nieciekawa sytuacja nie dotyczy bynajmniej samej liczby porażek. W ostatnim czasie zauważalne jest to, że ‘biało-czarni’ mają bardzo duże problemy kadrowe i naturalnym jest to, że rodzą się pytania czy pewna formuła się nie wyczerpuje. Jeśli chodzi o mecz z Old Boys’ami to trzeba przyznać, że na tle faworyzowanej drużyny – Martitex zdołał postawić się wyłącznie w trzecim secie, o czym za chwilę. Pierwsza odsłona rozpoczęła się od narzucenia swoich warunków gry przez Old Boys. Po kilku błędach drużyny Macieja Skowrońskiego na tablicy wyników było 8-4 dla ‘Dziadków’. Z czasem przewaga drużyny Bartłomieja Kniecia wynosiła już dziesięć punktów (15-5), po czym beniaminek trzeciej ligi wyraźnie zwolnił (21-13). Środkowa odsłona to wypisz-wymaluj premierowa partia. Wynik 8-4 oraz 16-8 jest tego dowodem. Podobnie jak w pierwszym secie i tu – Old Boys nie czując zbytniej presji ze strony rywala, pozwolili sobie na nieco nonszalancji. Finalnie partia ta zakończyła się wynikiem 21-13. Zdecydowanie najciekawiej było w ostatnim secie, w którym przez długi czas to Maritex prowadził grę (11-9). Druga część partii to jednak prowadzenie Old Boys, na które wyprowadził ich skutecznym blokiem – Tomasz Kryger (16-13). Końcówka seta to dość wyrównana gra, która po ataku środkowego – Radosława Rygielskiego zakończyła się happy-endem beniaminka drugiej ligi.

Hydra Volleyball Team – Oliwa Team

Pomimo faktu, że przed rozpoczęciem spotkania ‘Bestia’ mogła pochwalić się bilansem pięciu zwycięstw oraz jednej porażki to jednak znajdowaliśmy kilka powodów do narzekania. Jesteśmy niemal przekonani, że w tych narzekaniach nie byliśmy odosobnieni. Uważamy, że robili to sami gracze w złotych strojach. Dwa z trzech ostatnich spotkań to cytując klasyka polskiego YouTuba – ‘tak średnio bym powiedział, tak średnio’. Finalnie po koszmarnym początku z Maritexem – Hydra wyszarpała zwycięstwo z rąk rywali, ale były to naprawdę ciężary. Mimo to – uznaliśmy, że w czwartkowy wieczór zobaczymy ich dobry ‘wykon’ w konfrontacji z Oliwą Team. Zespół Tomasza Kowalewskiego do stanu po 16 absolutnie nie odstawał od rywala. W końcówce – będący w niesamowitym gazie od kilkunastu spotkań – Sebastian Konarzewski popisał się dwoma atakami, które w bardzo dużej mierze przyczyniły się do tryumfu Hydry. Wisienkę na torcie dołożył Kacper Wesołowski, po czym obie drużyny musiały zmienić się stronami (21-19). Środkowa partia nie była już tak emocjonująca. Po jednym z ataków Filipa Ziółkowskiego, Hydra objęła prowadzenie 11-6 i wydawało się, że po chwili postawią kropkę nad ‘i’. Niestety dla siebie – po chwili, dzięki duetowi Skrzypkowski & Kucia na tablicy wyników pojawił się remis po 12, a następnie po 17. Końcówka to więcej jakości po stronie graczy w złocistych strojach. Po świetnej zagrywce wspomnianego wcześniej Filipa Ziółkowskiego – Hydra dołożyła do ligowej układanki kolejny cenny punkt. W ostatnim secie, ‘Bestia’ znalazła się w tarapatach. Po ataku oraz asie serwisowym Jakuba Klimczaka, który w trzeciej partii zagrał na środku – Oliwa objęła prowadzenie 10-7. Mimo to ‘Bestia’ nie spanikowała tylko konsekwentną i skuteczną siatkówką wyprowadziła wynik do stanu 16-13. W końcówce Oliwa starała się jeszcze odrabiać straty, ale finalnie – team Sławomira Kudyby cieszył się z bardzo ważnego kompletu oczek.

BES Boys BLUM – Wolves Volley

W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy, że będzie to bardzo wyrównane spotkanie. Ba, do samego końca nie mogliśmy się zdecydować, która z drużyn jest w naszych oczach faworytem spotkania. Cóż. Po meczu musimy przyznać, że jesteśmy bardzo rozczarowani. Drużyna BES Boys BLUM zagrała w czwartkowy wieczór zdecydowanie gorzej niż miało to miejsce w kilku poprzednich spotkaniach tej drużyny. Owszem – w czwartek mieli oni pewne problemy kadrowe, ale która z drużyn ich nie ma? Daleko nie trzeba szukać – ‘Wilki’ również mają spore problemy, a w czwartkowy wieczór wyglądali jak Jastrzębski Węgiel na tle drugoligowej drużyny. Mecz rozpoczął się od wzajemnego ‘badania się’ przez obie drużyny. Po kilku minutach od pierwszego gwizdka sędziego w meczu, na tablicy wyników było po 9. Po kilku atakach Michała Łubińskiego, ‘Wataha’ zdołała odskoczyć swoim rywalom i objąć prowadzenie 13-10. Gdy pod koniec seta sekwencją ataku oraz skutecznego bloku popisał się nowy środkowy ‘Wilków’ – Tomasz Łapiński, stało się jasne, która z drużyn wygra premierową odsłonę (18-14). Druga partia wyglądała nieco inaczej. Drużyna BES Boys BLUM dłużej ‘trzymała fason’ (14-14) i do tego momentu – kwestia wygrania seta była sprawą otwartą. Wilczy duet w postaci dobrze dysponowanych Michała Łubińskiego oraz Szymona Merskiego sprawił, że ‘Wataha’ odskoczyła na 19-16 i po chwili dopięła swego. Ostatnia odsłona to już absolutnie jednostronne widowisko, w którym w role pierwszoplanowych postaci wcielili się gracze Wolves Volley. Trzymając się tematyki dziesiątej muzy – gracze BBB wcielili się w tej partii w rolę statystów, którzy co tu dużo mówić – niewiele mogli. Ostatecznie ‘Wataha’ wygrała tę odsłonę do 11, a cały mecz 3-0. Warto podkreślić fakt, że w całym spotkaniu zdobyli oni aż 50 punktów po własnych akcjach, co jest doskonałym wynikiem.

Tufi Team – CTO Volley

Po ubiegłym tygodniu rozgrywek, w którym CTO Volley ograło wicemistrza SL3 – drużynę Eko-Hurt, a następnie z jedyną drużyną, która do tego czasu nie wygrała – MPS Volley, wydawało się, że ‘Pomarańczowy walec’ wrócił na właściwe tory. Gdy dodaliśmy do tego fakt, że nie tak dawno Tufi poległo w starciu z Merkurym 0-3, to uznaliśmy, że dość wyraźnym faworytem czwartkowego spotkania będą gracze CTO Volley. Team z Malborka od początku prezentował się nieco lepiej od swoich rywali i objął prowadzenie 5-2. Z czasem gra obu drużyn się wyrównała, ale jednak – CTO wciąż posiadało przez większość seta delikatną przewagę (14-13). Sytuacja zaczęła się zmieniać po czterech atakach z rzędu Piotra Watusa, który wyprowadził ‘Tuffików’ na prowadzenie 18-16. Mimo to, pierwszą piłkę setową mieli gracze CTO Volley. Ostatecznie po dwóch błędach drużyny występującej w delegacji oraz skutecznym bloku Łukasza Arciszewskiego – Tufi cieszyło się z wygrania pierwszej odsłony. Środkowa partia to set bez większej historii. CTO Volley objęło w tej partii wysokie prowadzenie 8-3 i do końca seta – trzymali oni swojego rywala na bezpieczny dystans. Finalnie po wygranej do 15, gracze CTO doprowadzili do wyrównania w meczu. Decydujący o zwycięstwie set rozpoczął się od prowadzenia Tufi Team (4-1). Mimo to – na półmetku partii, CTO Volley po dwóch skutecznych blokach środkowego Łukasza Negowskiego, objęło prowadzenie 13-9 i było na doskonałej drodze do zwycięstwa. W drugiej części seta ‘odcięło im jednak prąd’ i nie byli w stanie powstrzymać coraz lepiej grającego beniaminka pierwszej ligi (18-18). W końcówce widać było, że Tufi bardzo mocno urosło. Jeśli chodzi o CTO to roztrwoniona zaliczka dość mocno wybiła ich z rytmu. Finalnie po atakach najlepszego gracza meczu – Piotra Watusa, Tufi wyszarpało zwycięstwo w meczu. Brawo!