Dzień: 2023-09-21

Team Spontan – Hydra Volleyball Team

Ryszard Rembiszewski. Jeśli nie mówi Wam nic te nazwisko – nic straconego, po to macie Redakcję. Niemal na pewno pamiętacie za to słowa: ‘Bęben maszyny losującej jest pusty. Następuje zwolnienie blokady i rozpoczynamy losowanie’. W zapowiedziach przedmeczowych wypisaliśmy przykłady kilku spotkań z obecnego sezonu, gdzie Dawid pokonał Goliata. Dysproporcje pomiędzy dwiema drużynami, które w czwartkowy wieczór stanęły do rywalizacji – zdawały się być gigantyczne. Hydra to drugoligowy top. Drużyna, która wygrała do tej pory wszystkie spotkania i do spotkania podchodziła z ‘żółtą koszulką lidera’. Naprzeciw nich wystąpiła z kolei drużyna, która w każdym kolejnym spotkaniu dostawała po łbie. I co? Jak możecie się domyślać – tym razem w role bitych wcielili się gracze Hydry Volleyball Team. Powiedzmy sobie wprost. Mecz nie wyglądał tak, że Spontan się w jakiś niewytłumaczalny sposób prześlizgnął, pomagał im sędzia czy graczom Sławomira Kudyby podany został przed meczem środek na przeczyszczenie. Trzeba przyznać, że Spontan wygrał spotkanie jak najbardziej zasłużenie. W pierwszym secie rywalizacji lepszą drużyną był jednak faworyt spotkania – Hydra, która wygrała do 14. To co ‘żarło’ w pierwszym secie – w drugim i trzecim już nie istniało. W zamian za to obejrzeliśmy tę najbrzydszą wersję Bestii. Tę, której wstydziłaby się nawet ‘Piękna’. Tę, którą zdołała wykorzystać przedostatnia drużyna w ligowej tabeli. Zostawmy jednak Hydrę i skupmy się na Spontanie. Po w miarę wyrównanej partii dobiliśmy do momentu, w którym na tablicy wyników było po 11. W dalszej części z bardzo dobrej strony pokazał się Mariusz Krynicki oraz nowy nabytek ‘Spontanicznych’ – Fryderyk Górski, który blokiem oraz atakiem postawił kropkę nad ‘i’ w drugim secie. Ostatnia odsłona to bezskuteczne próby Hydry na odwrócenie stanu rywalizacji. Tak się bowiem składa, że Team Spontan kontrolował przebieg wydarzeń boiskowych od pierwszego gwizdka tej partii, aż do ostatniego. Ba – w końcówce to prawdziwy popis gry ‘Spontanicznych’, którzy finalnie rozbili lidera do 14. Z pewnością była to ogromna niespodzianka, która pozwoli teamowi Piotra Raczyńskiego odetchnąć pełną piersią.

ACTIVNI Gdańsk – Wolves Volley

ACTIVNI nie zwalniają tempa. Owszem – nie mieliśmy wątpliwości, że to team Artura Kurkowskiego będzie faworytem spotkania. Uznaliśmy jednak, że ‘Watahę’ stać na to by pokusić się o jeden punkt. Z perspektywy meczu uznajemy, że zagrali oni naprawdę dobre zawody, ale aby obecnie myśleć o przechytrzeniu ACTIVNYCH – trzeba zagrać co najmniej świetnie. Początek spotkania należał do ex drugoligowca, który po kilku atakach Cezarego Labuddy objął prowadzenie 9-6. Mimo że w pierwszym secie ‘Wilki’ dość dobrze przyjmowały to jednak nie byli w stanie odrobić stanu rywalizacji. Pod koniec seta, kiedy na tablicy wyników było 18-14 stało się jasne, która z drużyn wygra. Środkowa odsłona rozpoczęła się od wyrównanej walki obu drużyn, która zaprowadziła nas do stanu po 11. W drugiej części seta wydawało się, że ‘Wilki’ zdołają doprowadzić do wyrównania. Mimo trzypunktowej przewagi (17-14) po chwili posypała im się gra i ponownie to ACTIVNI byli górą (21-17). To co tak chwaliliśmy w pierwszym secie – popsuło się w trzeciej odsłonie. Po problemach w przyjęciu drużyny Mikołaja Stempina, ACTIVNI rozpoczęli ostatnią partię od prowadzenia 5-1. Mimo niekorzystnego otwarcia zdołali oni doprowadzić do wyrównania po 7. Był to fragment, w którym obie drużyny skutecznie kiwały na potęgę, a rywale nie potrafili sobie z tym poradzić. Po kilku skutecznych atakach Krzysztofa Pawlaka w końcówce, ACTIVNI ponownie objęli czteropunktowe prowadzenie (19-15), którego już nie wypuścili.

TGD – AVOCADO friends

Jakby problemów TGD od początku sezonu było mało (trzy porażki, zero punktów na koncie) to na dodatek w czwartkowy wieczór ‘Drogowcy’ musieli radzić sobie z ‘okrojoną kadrą’. O tym, że nie przesadzamy niech świadczy fakt, że zabrakło jednego z liderów drużyny – Kacpra Gosczyńskiego, którego na przyjęciu zastąpił atakujący Piotr Skierkowski. Dodatkowo, co jest obrazkiem niezwykle rzadkim w SL3 – w jednym momencie na parkiecie w drużynie ‘Drogowców’ występowały dwie kobiety. Składając to wszystko do kupy, wynik zawodów zdawał się sprawą dość oczywistą. W pierwszym secie rywalizacji ‘Weganie’ nie mieli większych problemów z tym by zbudować sobie kilkupunktową przewagę. Po bloku Piotra Kozłowskiego było już 14-8 dla ‘Roślinożerców’ i prawdę mówiąc – wygrana seta była już sprawą zamkniętą. Po wygranej ze Spontanem oraz partii z TGD, zwycięstwo w drugim secie wydawało się formalnością. Niemal na półmetku było po 7 i wydawało się, że AVOCADO podkręci za chwilę tempo i zdobędzie drugi punkt w meczu. Inny plan na wieczór mieli jednak ‘Drogowcy’, którzy konsekwentnie przybliżali się do 21 punktu w secie. Po ataku ‘Skiery’, gracze w niebieskich strojach wyszli na dwupunktowe prowadzenie 16-14, po którym ich rywale zmuszeni byli wziąć czas. Ten – jak się po chwili okazało przyniósł odwrotny od zamierzonego skutek. Po chwili bowiem skutecznym atakiem popisał się Maciej Kot, a następnie – już blokiem poprawił Łukasz Żemło. Po wspomnianych akcjach TGD przestało być jedyną drużyną w całej 38 drużynowej stawce, która nie zdołała wygrać seta. Ostatnia odsłona to walka punkt za punkt do stanu po 7. Mniej więcej od tego momentu drogi obu drużyn zaczęły się rozjeżdżać. Po trzech błędach z rzędu TGD – ‘Weganie’ objęli kilkupunktowe prowadzenie, którego nie wypuścili już do końca.

Tufi Team – MPS Volley

Ostatni raz obie drużyny spotkały się na zapleczu elity. Wówczas to MPS był dość wyraźnym faworytem spotkania, a finalnie lepszą drużyną okazała się drużyna Tufi Team. Biorąc pod uwagę fakt, że na początku sezonu ‘Tuffiki’ wygrały spotkanie zarówno z AIP jak i Eko-Hurt, to z pewnością MPS Volley ani myślał o lekceważeniu rywala. Owszem – w naszych oczach to gracze Jakuba Nowaka byli faworytem, ale uznaliśmy, że Tufi stać na co najmniej jeden punkt w meczu. Należy podkreślić fakt, że w czwartkowy wieczór Tufi musiało radzić sobie bez dwóch etatowych graczy – libero oraz atakującego. Mimo to od początku spotkania stawiała solidny opór i po ataku będącego w dobrej dyspozycji Marka Rogińskiego objęli prowadzenie 11-8. Niestety dla nich – kilka kolejnych punktów, za sprawą Mateusza Behrendta padło łupem MPS, który tym samym objął prowadzenie w secie (15-13). W końcówce Miłośnicy Piłki Siatkowej grali uważnie i skutecznie wykorzystali to, że rywale zaczęli się dość regularnie mylić (21-16). Środkowa odsłona była kopią tego, co oglądaliśmy w pierwszym secie. Do półmetku wyrównana gra (10-10), po której następował ‘odjazd’ MPS-u 13-10. W dalszej części seta przewaga graczy w niebieskich strojach zrobiła się jeszcze większa w czym duża zasługa atakującego Wojciecha Małeckiego (21-16). Najbliżej zdobyczy punktowej Tufi Team było w ostatnim secie, gdzie niemal przez całą długość – prowadzili jednym punktem. Ilekroć jednak wychodzili na prowadzenie – MPS za każdym razem doprowadzał do wyrównania. Sytuacja ta uległa zmianie w końcówce, gdy ‘przestrzelił’ jeden z ‘Tuffików’, po chwili Wojtek Małecki skutecznie zaatakował ze skrzydła, a kropkę nad ‘i’ postawił skuteczną zagrywką – Piotr Okoniewski. Sekwencja trzech zdarzeń sprawiła, że MPS wysunął się na prowadzenie 18-17 i już tego nie wypuścił.

Team Spontan – AVOCADO friends

Przed czwartkową serią gier wydawało się, że jeśli Team Spontan miałby poszukać w czwartek wygranej – to ma na to dużo większą szansę w spotkaniu z AVOCADO friends. Na potwierdzenie naszych słów jest mnóstwo argumentów, a jednym z nich jest to, że obaj czwartkowi rywale Spontana – grali w tym tygodniu mecz i to Hydra cieszyła się z trzech punktów. Jako że w wynikach z SL3 trudno w ostatnim czasie szukać jakiejkolwiek logiki to nie inaczej było i tym razem. Zresztą – spójrzcie sami:

Hydra Volleyball Team – AVOCADO friends 3-0

Team Spontan – AVOCADO friends 1-2

Team Spontan – Hydra Volleyball Team 2-1.

W kontekście meczu ‘Spontanicznych’ z ‘Weganami’ nie było jednak większych zaskoczeń. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się od bardzo mocnej gry ‘Wegan’, która sprawiła, że prowadzili oni 8-3. Im dłużej trwał jednak set, tym coraz bardziej śmielej radziła sobie drużyna Piotra Raczyńskiego, która zdołała nawet zniwelować stratę do jednego oczka (11-10). W końcówce ‘Roślinożercy’ zdołali jednak ponownie odskoczyć, w czym spory udział miał środkowy – Mikołaj Tempczyk. Po jego ataku oraz zagrywce AVOCADO prowadziło 20-16 i był to koniec emocji w tej partii. Środkowa odsłona nie była tą, o której w piątkowe popołudnie będzie rozmawiało się w parku Regana. Po wyrównanym początku (10-10), AVOCADO odskoczyło rywalom na sześć punktów 18-12 i po chwili cieszyli się z wygrania spotkania. W trzecim secie ‘układ sił’ się jednak zmienił i to Team Spontan rozpoczął zdecydowanie lepiej 11-5. Mniej więcej od tego momentu rozpoczęła się gonitwa ‘Wegan’, która sprawiła, że pod koniec mieliśmy wynik 18-17. Ostatnie słowo w secie należało jednak do Spontana, który sięgnął tym samym po drugi punkt w sezonie Jesień’23.

Flota Active Team 2 – Craftvena

Ależ to jest udany początek sezonu w wykonaniu Floty. Aby dobrze zrozumieć o czym piszemy musimy wspomnieć, że co dla zasady – w obecnym sezonie zawiedli już niemal wszyscy faworyci. Były bowiem spotkania, w których grubo ponad 90% osób w typerze SL3 wskazywało faworyta, a mecz wygrywał ‘underdog’. Tak było choćby w czwartkowy wieczór, w którym Hydra musiała uznać wyższość Team Spontan. Piszemy o tym teraz, ponieważ Flota jest REGULARNA, o co jak widać – nie jest łatwo. Kiedy jest faworytem – to spotkanie wygrywa. Kiedy mają powalczyć o komplet punktów – to tak robią. Kiedy mają wziąć rewanż za porażkę z poprzedniego sezonu? Proszę bardzo. To naprawdę ‘żre’ i zastanawiamy się jak długo Flota będzie na takim pułapie. Co ciekawe – w pierwszym secie Flota popełniała sporo błędów na zagrywce. Nie wynikało to w dużej mierze z podejmowanego ryzyka. Wspominamy o tym teraz, ponieważ wartym podkreślenia jest fakt, że w całym meczu zdemolowali rywala z pola serwisowego. Łącznie zdobyli 9 asów, z czego sam – genialny w czwartkowy wieczór Igor Kazello. Sama liczba asów dość dobrze pokazuje w jakich obszarach Craftvena przegrała spotkanie. Sami z kolei zdobyli trzy asy i nie stanowili większego zagrożenia dla rywali. Dzięki temu otwierały się opcje dla rozgrywającego, którego praca w czwartek była dość komfortowa. Jakby problemów Craftveny było mało, to na dodatek popełniali oni naprawdę sporo błędów i poza pierwszym niezłym setem – nie stanowili w czwartek większego wyzwania dla nowego lidera trzeciej ligi. Oczywiście to jeszcze trzeba umieć wykorzystać, co jak wspomnieliśmy na początku – Flocie wychodzi genialnie.