Dzień: 2023-08-29

Tiger Team – Speednet 2

Po poniedziałkowym spotkaniu z BES Boys BLUM co niektórzy mogli mieć jeszcze wątpliwości. A to, że w BES Boys BLUM mają ogromne braki kadrowe, a to że nie jest to już ta sama drużyna co w drugiej lidze, a to że tamci mieli ostatni raz kontakt z piłką trzy miesiące temu. Podobnych tematów było jeszcze kilka. No i co? Czy po wtorkowej konfrontacji z Tigerem ktoś nadal ma wątpliwości? Z pewnością nie my. Można wygrać 3-0 w różnym stylu. Tu styl był taki, że od samego początku aż do końca nie było wątpliwości, która z drużyn gra o pełną pulę. Pierwszy set wyglądał tak jak wygląda remont w starych mieszkaniach. Wjeżdża ekipa i robi prawdziwą demolkę. W miarę wyrównany set był do stanu 10-8 dla Speednetu choć to i tak nieco naciągana teoria. W każdym razie – z 10 – 8 przeszliśmy płynnie do stanu 19-9, a następnie wygranej do 12. Drugi set wyglądał stosunkowo podobnie. Pisząc precyzyjniej – ‘Tygrysom’ tlenu wystarczyło do stanu po 6. W dalszej części seta dwa razy częściej punkt trafiał na konto Speednetu a to oznaczało, że po chwili cieszyli się oni z drugiego zwycięstwa w sezonie. Do ‘podniesienia’ z parkietu pozostało jeszcze jedno oczko. W trzecim secie w szeregach Speednetu nastąpiło pewne rozluźnienie. Nie było już takiej ‘spinki’ jaką mieliśmy okazję oglądać wcześniej. Pewna nutka nonszalancji sprawiła, że mieliśmy do czynienia z najbardziej wyrównanym setem w meczu. Mimo, że ‘Programiści’ prowadzili na pewnym etapie 14-8 to jednak pozwolili sobie na to, by ‘Tygrysy’ w końcówce meczu nieco poszalały. Efektem tego brykania było 18 oczek w secie. Czy można zatem powiedzieć, że wygrana seta przez Speednet była w końcówce zagrożona? Bitch, Please.

Hydra Volleyball Team – MiszMasz

Ależ to było meczycho. Ba, uważamy że spośród wszystkich dwunastu spotkań w sezonie Jesień’23 – to właśnie mecz Hydry Volleyball Team z MiszMaszem dostarczył najwięcej emocji. Zacznijmy jednak od początku. Do spotkania z ex-pierwszoligowcem, team w błękitnych strojach przystępował tuż po bardzo cennej wygranej ze Zmieszanymi (2-1). Zanim rozbrzmiał jednak pierwszy gwizdek sędziego wydawało się, że to Hydra jest zdecydowanym faworytem starcia. Pierwszy set zdawał się całkowicie zaprzeczać temu o czym napisaliśmy. To MiszMasz wyglądał jak drużyna, która dopiero co grała w wyższej lidze. Po tym jak świetnymi obronami…nogą w jednej akcji popisał się najpierw nowy libero MiszMaszu – Miłosz Szymczak a tuż po nim Dmytro Moroziuk, MiszMasz skończył ważną kontrę i objął prowadzenie 8-5. Z czasem gra się wyrównała. Hydra doskoczyła do rywala na jeden punkt, ale mimo to – delikatną przewagę psychologiczną posiadała drużyna Michała Grymuzy. Przełomowym momentem seta był atak środkowego – Michała Balceraka, który dał prowadzenie MiszMaszowi (18-15), którego ci – nie wypuścili już do końca. Jeśli kibice Hydry liczyli na przebudzenie w drugim secie – musieli się srogo zawieść. W drugim secie to ich rywale prezentowali się bowiem lepiej a przynajmniej do samej końcówki seta. Ta mimo beznadziejnej zdawałoby się sytuacji Hydry (20-16 dla MiszMasz) stała się prawdziwym thrillerem lub jeśli ktoś woli – dramatem MiszMaszu. Mimo wysokiego prowadzenia pozwolili oni bowiem na to, by ich wyrwał im wygraną sprzed nosa. Niebywałe. Ostatni set – a jakże – również emocjonujący. Przez pewien moment wydawało się, że będziemy mieli mały twist i zmianę ról. Pod koniec to Hydra prowadziła 20-17 a mimo to – ich rywale zdołali wyrównać po 20. W końcówce jednak ‘Bestia’ zachowała więcej zimnej krwi i wygrała pierwsze spotkanie w sezonie. Trzeba jednak przyznać, że była to bardzo trudna przeprawa.

Port Gdańsk – Bayer Gdańsk

Po świetnym zwycięstwie z ex-drugoligowcem – drużyną BES Boys BLUM, ‘Portowcy’ w swoim stylu przystąpili z marszu do drugiego pojedynku we wtorkowy wieczór. Tym razem naprzeciw nich stanęła nienasycona sukcesami, drużyna Bayer Gdańsk i trzeba przyznać, że spotkanie to miało bardzo dużo argumentów by uznać je za mecz tygodnia. Czy w praktyce spotkanie również oczarowało? Cóż – nie było źle, ale spodziewaliśmy się nieco więcej emocji. Pierwszy set rywalizacji to 2-3 punktowa przewaga ‘Aptekarzy’ od niemal samego początku (6-3) aż do końcówki (19-16). Za każdym razem gdy Port Gdańsk zbliżał się do swoich rywali i wydawało się, że już ich mają – ci po raz kolejny uciekali. Schemat ten był przerabiany w pierwszym secie wielokrotnie. Epilog tej historii był jednak taki, że Bayer dopiął swego i wygrał seta do 16. ‘Trzecia liga – styl życia’. Liga gdzie nic nie jest pewne. Przed drugim setem drużyny zdawały się zamienić ze sobą koszulkami. W środkowej odsłonie to ekipa ‘z doków’ była o ‘dwa kroki’ przed swoimi rywalami. Mimo, że w drugiej części seta, Bayer tracił zaledwie jeden punkt to tym razem to właśnie oni zostali w ‘peletonie’ i nie udało im się dogonić grupy ucieczkowej. W końcówce kropkę nad ‘i’ zagrywką oraz skutecznym atakiem postawił Denis Gostomczyk. Decydująca o zwycięstwie odsłona rozpoczęła się świetnie dla ‘Portowców’, którzy po ataku lidera tej drużyny – Karola Polanowskiego objęli prowadzenie 9-5. Przyparci do ściany gracze Bayera zareagowali na kryzysową sytuację w najlepszy możliwy sposób. Odpowiedzieli skutecznymi atakami i świetnymi blokami najlepszego gracza spotkania – Macieja Lipińskiego. Efekt to wyrównanie stanu rywalizacji (10-10) a następnie pójście za ciosem. W pewnym momencie Bayer objął bowiem prowadzenie 18-15 i chwilę po tym, cieszył się z pierwszej wygranej w sezonie Jesień’23

Zmieszani – MiszMasz

Po zmianach, które zaszły w ostatnim czasie w Zmieszanych zastanawialiśmy się jak będzie wyglądała drużyna podczas ‘nowego rozdania’. Mimo, że finalnie team Edyty Woźny przegrał spotkanie to trzeba przyznać, że zaprezentował się naprawdę nieźle i był bardzo bliski zwycięstwa o czym za chwilę. Pierwszy set rywalizacji to przewaga widoczna gołym okiem. Nie mówimy tu wyłącznie o samych punktach. Te są bowiem wypadkową tego co dzieje się na parkiecie. Wyższa kultura gry. Mniej błędów. Organizacja na wysokim poziomie. To co w dużej mierze przyczyniło się do wygranej do 14 to bardzo dobre wybloki oraz obrony. W skrócie – MiszMaszowi trudno było się przebić. Zdecydowanie lepiej, gracze Michała Grymuzy prezentowali się w drugim secie. Ten od samego początku był bardzo wyrównany i emocjonujący. Rozumiemy emocję, ale w końcówce seta Zmieszani odpalili się jednak zbyt mocno i tego typu obrazków nie chcielibyśmy jednak oglądać. Konsekwencją sytuacji o której piszemy była czerwona kartka dla libero drużyny i… kto wie czy nie porażka w drugim secie. Ostatnia odsłona to prowadzenie Zmieszanych 16-13. Po chwili kilka skutecznych ataków posłali Mykola Pocheniuk oraz Dmytro Moroziuk, a te sprawiły, że ‘Błękitni’ doprowadzili do wyrównania po 19. Końcówka to wyrównana walka punkt za punkt, która skończyła się happy-endem dla MiszMaszu.

Dream Volley – TGD

W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że owszem – Dream Volley zdaje się być zdecydowanym faworytem starcia. Z tyłu głowy zostawialiśmy jednak kilkanaście procent szans dla TGD na niespodziankę. Wszystko za sprawą tego, że Dream Volley potrafi zaskakiwać w dwie strony. Czy tak było również we wtorkowy wieczór? Cóż – było zupełnie inaczej. Już od pierwszego gwizdka sędziego stało się jasne, która z drużyn powalczy tego dnia o pełną pulę. Po dwóch atakach z rzędu dopisanego do składu Tomasza Piaska – Dream objął prowadzenie 9-4 i w oczywisty sposób utorował sobie drogę do zwycięstwa w premierowej odsłonie. Z czasem ‘Marzyciele’ zdjęli nieco nogę z gazu, a to z kolei sprawiło, że TGD zdołało zniwelować stratę do dwóch oczek (16-14). To co wydarzyło się później przypominało poniedziałkowe starcie ‘Drogowców’ z Volley Gdańsk. Kiedy trzeba było – Dream podobnie jak VG przyspieszyło i finalnie wygrało seta do 17. Drugi set rywalizacji rozpoczął się dość wyrównanie (8-8). ‘Marzycielom’ udało się odskoczyć dopiero w drugiej części seta, gdzie po dwóch atakach Jarka Szmigielskiego – ex pierwszoligowiec prowadził 17-14. Trzypunktowa przewaga w takim fragmencie seta pozwoliła na spokojne dowiezienie wyniku do końca. Trzeci set to rozdział ‘bez historii’. Pisząc bardziej precyzyjniej – zaczęło się od wyniku 10-2, a to z kolei całkowicie zabiło emocję w tej partii. Wynik 3-0 sprawia, że Dream Volley w doskonałych nastrojach oczekuje na kolejne spotkanie w lidze.

Port Gdańsk – BES Boys BLUM

Po poniedziałkowym ‘zimnym prysznicu’, drużyna Ryszarda Nowaka przystępowała do kolejnego spotkania w ramach rozgrywek Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. We wtorek do składu ‘Chłopców’ wrócili między innymi Arkadiusz Wasilewski oraz Łukasz Grzyb czyli gracze, którzy swego czasu występowali w najwyższej klasie rozgrywkowej w SL3. To pozwalało z kolei sądzić, że ‘Chłopcy’ zaprezentują się znacznie lepiej niż miało to miejsce w konfrontacji ze Speednetem. Niestety dla nich – na nadziejach się skończyło. Od samego bowiem początku to drużyna ‘z doków’ prezentowała się lepiej i zasłużenie sięgnęła po komplet punktów. Po pierwszej części seta, po której na tablicy wyników mieliśmy remis 9-9, kilka ważnych punktów dla ‘Portowców’ zdobył Denis Gostomczyk (14-11). W dalszej części seta, ‘Chłopcy’ próbowali jeszcze gonić, ale finalnie to drużyna Arkadiusza Sojko wygrała seta do 16. Drugi set ułożył się od samego początku idealnie dla Portu Gdańsk. Po kilku błędach BES Boys BLUM, na tablicy wyników było 10-6. Mimo stosunkowo wysokiego prowadzenia, ‘Chłopcy’ zdołali doprowadzić do wyrównania po 16 i kiedy wydawało się, że mogą ‘pójść za ciosem’ – pomysł ten szybko wybił im z głowy tercet Bobcow – Gostomczyk – Dobrzeniecki (21-17). Trzeci set to schemat, który przerabialiśmy w dwóch pierwszych odsłonach. Port Gdańsk był lepszy od swoich rywali w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła o te kilkanaście procent co pozwoliło im na wygraną do 18 a całego meczu 3-0.