Dzień: 2023-08-28

Eko-Hurt – Szach-Mat

Można to już chyba ogłosić oficjalnie. Koniec klątwy. Koniec fatum. Koniec upokorzeń drużyny Eko-Hurt przez Szach-Mat. Ojjj, nie ukrywamy, że w obecnym sezonie będziemy pompowali balonik dość mocno. Mowa tu rzecz jasna o drużynie Eko-Hurt. To oni w naszych (nie tylko) oczach zdają się być drużyną kompletną. Drużyną gotową do tryumfu. Ileż razy mówiliśmy o tym, że ligę wygrywa nie ta drużyna, która ogra ekipę z samego czuba tabeli. W naszym odczuciu ligę wygrywa się zdobywając trzy oczka (sorry chłopaki) z przykładowym Szach-Matem. Z drużyną, która od jakiegoś czasu ma problem z tym, by mieć zagwarantowany pierwszoligowy byt. Drużyną, która balansuje na granicy pierwszej i drugiej ligi. Pierwszy set – spacerek w wykonaniu ‘Hurtowników’. Ok – wynik tego do końca nie pokazuje, ale serio – dało się odczuć, która z ekip ma kontrolę nad grą. Finalnie gracze Konrada Gawrewicza wygrali tę partię do 17. Zdecydowanie najciekawiej działo się w środkowej odsłonie. Mimo, że Eko-Hurt prowadził w tej partii 18-14, to jednak postanowił zadbać o emocje i pozwolił rywalom na doprowadzenie do wyrównania (19-19). Końcówka to prawdziwy thriller, który mogliśmy oglądać już pierwszego dnia rozgrywek. Ostatecznie – Eko-Hurt choć nie bez problemów sięgnęło po drugie oczko w meczu. Finałowy set to już postawienie kropki nad ‘i’. Eko-Hurt błyskawicznie objął prowadzenie 11-4, a Szach-Mat nawet specjalnie się nie krył z tym, że sytuacja nie wygląda dla nich zbyt korzystnie

Speednet – Tufi Team

Na ‘dzień dobry’ – beniaminek pierwszej ligi – ekipa Tufi Team miała dość wymagające zadanie. Mieli oni bowiem rywalizować z drużyną, która w ostatnim czasie kilkukrotnie kończyła zmagania w grupie mistrzowskiej. Obecnie, choć po małym przemeblowaniu również są jednym z głównych kandydatów do grupy pięciu najlepszych drużyn w SL3. Speednet jest jednak drużyną, która niezwykle często potrafi płatać figla swoim kibicom i tam, gdzie teoretycznie są murowanym faworytem – potrafią pogubić punkty. Jednym z tego typu spotkań było właśnie poniedziałkowe starcie z ‘Tuffikami’. Po tym jak team Mateusza Woźniaka popełniał w pierwszym secie bardzo dużo błędów własnych – Speednet objął prowadzenie 17-10 i nie miał większych problemów z tym by wygrać pierwszą partię do 12. Nieco ciekawiej – głównie za sprawą lepszej gry Tufi Team zaczęło się dziać w drugiej odsłonie. Po punktach Piotra Watusa oraz Łukasza Arciszewskiego, beniaminek objął prowadzenie 11-6. Oczywiście nie wystarczyło to do tego by wygrać odsłony ‘na luzie’. W dalszej części partii po atakach Michała Doroza oraz Karola Strzałkowskiego, Speednet zniwelował stratę do jednego oczka (18-17) i kiedy zapowiadało się na konkretne emocje w końcówce – kilka punktów dla swojego teamu zdobył niezawodny Piotr Watus i na tablicy wyników, w setach mieliśmy remis 1-1. Ostatnia odsłona nie przyniosła już oczekiwanych emocji. Finałowa partia przypominała bardziej to, co oglądaliśmy w pierwszym secie. Pisząc bardziej precyzyjniej – wyrównany był, ale tylko początek. Z czasem ‘Różowi’ podkręcili tempo i finalnie wygrali seta do 14. Czy któraś z drużyn może po tym meczu mówić o pełni szczęścia? Nie do końca.

TGD – Volley Gdańsk

Generalnie co tu dużo gadać. Chyba zdecydowana większość osób spodziewała się takiego wyniku. Beniaminek drugiej ligi kontra spadkowicz z pierwszej. Do niedawna obie drużyny dzieliły dwie klasy rozgrywkowe. Dodatkowo w obecnym sezonie oba teamy walczą o zupełnie inne cele. Celem TGD nie wiemy nawet sami czy jest utrzymanie czy po prostu godne zaprezentowanie w drugiej lidze. Inaczej ma się sprawa w przypadku Volley Gdańsk, dla których brak awansu byłby uznany za sportową katastrofę. Tyle teorii. Jak wyglądało w praktyce? Owszem – był wynik 3-0, ale z całą pewnością nie można powiedzieć o jakiejś ogromnej przepaści, która dzieliłaby obie strony. Słowa te idealnie wręcz pasują do obrazu pierwszego seta, w którym gracze Jakuba Kłobuckiego nie unikali błędów i w konsekwencji – gra była stosunkowo wyrównana. Oczywiście, gdy trzeba było docisnąć rywala to Volley to po prostu zrobił. Druga partia to również wyrównany do pewnego momentu fragment, ale im dalej w las, tym Volley coraz bardziej się rozkręcało. Efekt? Wynik 21-15 i zmiana stron. Ostatnia odsłona to już spora różnica w jakości obu drużyn. TGD choć się starało, to jednak przeciwko tak silnej drużynie – niewiele mogło. Trzykrotni mistrzowie Siatkarskiej Ligi Trójmiasta wykorzystali w ostatnim secie problemy swoich przeciwników w jednym z ustawień i odjechali, by w konsekwencji cieszyć się z pierwszego kompletu oczek w sezonie Jesień’23. Jesteśmy absolutnie przekonani, że tych razy będzie jeszcze sporo.

Dziki Wejherowo – Old Boys

Ok – wiedzieliśmy, że na drużynę z Wejherowa nie czeka najłatwiejszy mecz w sezonie, ale koniec końców uznaliśmy jednak, że tak doświadczona drużyna powinna poradzić sobie z beniaminkiem rozgrywek. Obecnie zastanawiamy się czy Old Boys faktycznie są tacy mocni, czy jednak – Dziki jak to Dziki – zorganizowali dziś ‘dzień dziecka’. Wiadomo – historia pokazała już mnóstwo spotkań, w których team z Wejherowa zawodził, by po chwili – grać rewelacyjną siatkówkę. Z drugiej strony – żebyśmy się dobrze zrozumieli. Old Boys zagrali w poniedziałek świetnie i zrealizowali plan w 100%. Nie dało się lepiej rozpocząć sezonu niż zrobiła to ekipa znad Raduni. Może po kolei. Pierwszy set rywalizacji to prawdziwa demolka. Podczas gdy Old Boys grali bardzo przyjemną dla oka siatkówkę – ‘Dziczyzna’ męczyła się niemiłosiernie. Ba – dziwimy się, że na skrzynkę pocztową Redakcji nie wjechał jak do tej pory mail z podziękowaniami, że ze spotkania nie było transmisji live. Pisząc całkiem serio, choć wiemy, że to mocne słowo to ciśnie nam się na usta. Wstyd. Drużyna z Wejherowa grała w SL3 z najróżniejszymi rywalami. Tymi bardzo mocnymi, które biją się obecnie w pierwszej lidze o medale, jak i tymi gorszymi. Nie przypominamy sobie jednak równie słabego seta co wczoraj. Ok, zostawmy to. W drugiej odsłonie rywalizacji było już zdecydowanie ciekawiej. Wreszcie spóźniony pociąg z Wejherowa dotarł na stacje. Cóż jednak z tego, kiedy naprzeciwko nich stała silna drużyna ‘Dziadków’. Będąc jeszcze w trzeciej lidze przebąkiwało się o tym, że Old Boysi męczą się z rywalami z niższej półki, a prawdziwą moc pokażą dopiero wyżej. Cóż – być może właśnie tak jest? Wracając do drugiego seta, to po wyrównanej pierwszej części (10-10), gracze Bartłomieja Kniecia podkręcili nieco tempo i w konsekwencji objęli trzypunktowe prowadzenie (17-14), którego nie wypuścili już do końca. Trzecia partia to kontynuacja egzekucji. Ba – tu nawet nie było czasu na ostatnie życzenie. Old Boys od razu wzięli sprawy w swoje ręce i nie pozostawili wątpliwości, który team był tego dnia zdecydowanie lepszy.

Team Spontan – Oliwa Team

W zapowiedziach przedmeczowych pisaliśmy, że bilans spotkań pomiędzy drużynami to 4 zwycięstwa ‘Spontanicznych’ oraz trzy ‘Oliwiaków’. Cóż. Po poniedziałkowej serii mamy remis. Oliwa Team to jakieś novum, zagrała dokładnie tak jak przewidywała Redakcja. Wynik 2-1, choć z pewnością po meczu drużyna z ‘serca Gdańska’ ma pewien niedosyt. Ten wynika głównie z przebiegu pierwszego seta, bo powiedzmy sobie wprost. Mogło być spokojnie 3-0. Partia otwierająca spotkanie układała się od samego początku po myśli team-u Tomasza Kowalewskiego. Po świetnym początku i dwóch punktowych akcji Pawła Kubiaka, Oliwa prowadziła już 12-7. Mimo to – w dalszej części seta, to czym imponowała Oliwa od początku zaczęło się psuć. Nie było już polotu. Nie było składnych akcji, spektakularnego widowiska czy siły rażenia. Efekt? 16-16 i parafrazując Chłopaki nie płaczą – ‘słaba psychika już wysłała maila do nadchodzącej kupy, że spotkanie jest w spodniach’. No ileż razy my to już widzieliśmy. Jeśli drużyna X zdoła dogonić w taki sposób rywala to w 95% przypadków go ogrywa. Nie inaczej było i tym razem. Drugi set to bardzo miłe i ciekawe dla oka drugoligowe widowisko. Od samego początku obie ekipy zaprezentowały sporo jakości i co najważniejsze – do samego końca nie wiedzieliśmy, która drużyna wygra. Przy stanie 19-19, skutecznym atakiem popisał się jednak Maciej Tyryłło, a następnie pomylił jeden z graczy Spontana i stan rywalizacji w setach wynosił 1-1. O zwycięstwie musiała zatem zadecydować trzecia odsłona. Ta zaczęła się bardzo podobnie jak pierwsza. Oliwa rozpoczęła wręcz wybornie i w powietrzu unosił się charakterystyczny zapach deja vu. Stety dla Oliwy – tym razem, po tym jak powiedzieli A – powiedzieli również B i finalnie wygrali seta do 15, notując tym samym całkiem miłe rozpoczęcie sezonu Jesień’23.

Speednet 2 – BES Boys BLUM

Dużo przed startem obecnego sezonu mówiło się o Speednecie 2. Wszystko za sprawą faktu ogromnej metamorfozy, którą przeszła w ostatnim czasie ekipa Marka Ogonowskiego. Mowa tu rzecz jasna o kilku przeprowadzonych transferach. O tym jak odmienieni ‘Programiści’ będą się prezentować w trzeciej lidze miał pokazać poniedziałkowy wieczór, w którym mierzyli się oni z jedną z najbardziej doświadczonych ekip w SL3 – BES Boys BLUM. Już początek meczu pokazał, że Speednet może być w obecnym sezonie bardzo mocny. Świetna jakościowa gra ‘Różowych’ wymuszała na swoich rywalach popełnianie bardzo dużej liczby błędów. W efekcie tego – na tablicy wyników mieliśmy błyskawicznie prowadzenie Speednetu 13-4! Zanim BES Boys BLUM się zorientowali – było już w zasadzie po secie. Końcówka pierwszego, to co jedynie okazja do przypudrowania wyniku. Zdecydowanie lepiej ‘Chłopcy’ rozpoczęli drugą odsłonę. Po kilku wymianach było bowiem 5-2 dla ex-drugoligowca. Niestety dla nich – z czasem rozkręcił się Maciej Łukasik, który po serii kilku ataków doprowadził do wyrównania po 8. Dalsza część seta to wyrównany fragment, który zaprowadził nas do stanu 16-15. Po chwili ‘Programiści’ zdobyli kilka oczek z rzędu i wyszli na prowadzenie 19-15, które pozwoliło im na wygranie drugiej partii. Ostatnia odsłona rozpoczęła się w miarę wyrównanie (9-9). Po chwili jednak Speednet podobnie jak w środkowej partii podkręcił tempo i wysunął się na pięciopunktowe prowadzenie 16-11. Mniej więcej w tym momencie stało się jasne, że krzywda im się już w tym meczu nie stanie. Co ciekawe – dzięki zwycięstwu za komplet punktów, Speednet 2 po raz pierwszy w historii wskoczył na fotel lidera. Coraz śmielej mówi się o tym, że szybko go nie opuszczą.