Dzień: 2023-06-12

Mecz Gwiazd III Liga

Mecz Gwiazd: W trzecioligowych składach na kilka godzin przed meczem doszło do kilku wymian spowodowanych absencjami kilku graczy. Mimo to – na ‘papierze’ składy wydawały się stosunkowo wyrównane i trudno jednoznacznie odpowiedzieć czemu oglądaliśmy aż tak wielką dysproporcję. Z pewnością Dream Team 2 miał mniejsze kłopoty ze znalezieniem wspólnego języka z rozgrywającym – Bartłomiejem Knieciem, co przełożyło się na przewagę drużyny 2 w pierwszej odsłonie. Finalnie ta – zakończyła się zwycięstwem DT2 – 25-20. Jeszcze większe ‘lanie’ drużyna 1 otrzymała w drugiej odsłonie, gdzie prawdę mówiąc – nie podjęła nawet rękawic. Wynik 25-16 i tak nie do końca oddaje różnicy pomiędzy ekipami w tej partii. Ostatni set zwiastował nieco większe emocje. Mniej więcej na półmetku seta mieliśmy remis po 14 i wydawało się, że jeśli Dream Team 1 chce odmienić losy spotkania to jest to idealny moment. Cóż – po chwili Team 2 rozwiał wątpliwości i udokumentował to wygraną do 20, a całego meczu 3-0.

Mecz Gwiazd I Liga

Mecz Gwiazd: Od początku inicjatywę w spotkaniu przejęła ekipa Dream Team 2, w której ‘na sypie’ występował Paweł Huliński. Przewaga w przyjęciu, na siatce czy wreszcie siła rażenia była ewidentnie po stronie Team 2. Z drugiej strony czy można się temu specjalnie dziwić? Mniej więcej połowa składu miała lub nadal ma na swoim koncie styczność z profesjonalną siatkówką. To było z kolei widoczne w samym meczu, którego sety kończyły się do 18, 18 oraz 17. Prawdziwą gwiazdą meczu okazał się gracz, który dostał powołanie last-minute – Kacper Chmielewski (CTO Volley). Swój świetny występ udokumentował 15 oczkami i zasłużenie sięgnął po tytuł MVP spotkania.

Mecz Gwiazd II Liga

Mecz Gwiazd: Spotkanie drugoligowe było zdecydowanie najciekawszym i najbardziej emocjonującym meczem spośród wszystkich meczów gwiazd. Dawno nie mieliśmy bowiem sytuacji, w której o wyniku decydowałby dopiero tie-break. Spotkanie lepiej rozpoczęli gracze drużyny, w której rozgrywającym był MVP drugiej ligi – Jakub Nowak. Finalnie po bardzo wyrównanym starciu set ten zakończył się zwycięstwem Dream Team 1 – 30-28. Druga odsłona po kilku wymianach zawodników – na placu boju lepiej radzili sobie gracze Dream Team 2, czego dowodem była ich wygrana do 22. Trzecia odsłona to kolejny już zwrot akcji, zakończony wygraną DT1. Czwarta odsłona – jakżeby inaczej to pewna wygrana Dream Team 2 i dość wysoki wynik do 16. Finałowa odsłona rozpoczęła się lepiej dla DT1. Warto podkreślić tu fakt, że był to fragment gry, w którym obie drużyny popełniały już sporo błędów, a gra nie stała na najwyższym poziomie sportowym. Finalnie – w mini chaosie lepiej odnaleźli się gracze DT1, którzy wygrali spotkanie 3-2.

Flota Toyota Team – BEemka Volley

Pytamy całkiem serio. Czy po tym jak prezentowała się ostatnio Flota Toyota Team ktoś poza kibicami tej drużyny spodziewał się, że Flota może ograć BEemkę i awansować do pierwszej ligi? No powiedzmy sobie wprost – była to kwestia delikatnie mówiąc – bardzo dyskusyjna. Dawno już z Ekspertami, Redakcja nie miała takiej zgodności co do przebiegu meczu. Cała nasza trójka typowała bowiem 3-0 dla BEemki. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się zgodnie z naszymi typami. Po dwóch atakach z rzędu Michała Ryńskiego – BEemka objęła prowadzenie 13-9 i zdawała się być na najlepszej drodze do wygranej seta. W dalszej części było już 19-14 i umówmy się – część graczy oraz kibiców myślami była już przy środkowej partii. Zanim jednak do tego doszło – Flota realnie postraszyła swoich rywali, ale jak się po chwili okazało – dla ‘biało-niebieskich’ skończyło się tylko na strachu (21-18). Środkowa odsłona wyglądała zupełnie inaczej. Po kilku świetnych zagrywkach Floty, a co za tym idzie – problemach w przyjęciu ‘Zmotoryzowanych’, było 12-7 dla drugoligowca. Dalsza część seta to kontrola boiskowych poczynań przez team Karoliny Kirszensztein i w konsekwencji – doprowadzenie do wyrównania stanu rywalizacji (1-1). Po zakończeniu środkowej partii stało się jasne, że o zwycięstwie w meczu musi zadecydować finałowa odsłona. Ta rozpoczęła się kapitalnie dla licznie zgromadzonej publiczności (11-11). Wyrównana walka trwała do stanu 17-17, po czym to BEemka była zdecydowanie bliższa zwycięstwa. Niestety dla teamu Daniela Podgórskiego, mimo prowadzenia 20-18 popełnili oni po chwili kardynalne błędy w przyjęciu zagrywki Kostiantyna Rudnystkyia i jak się po chwili okazało – kosztowało ich to pierwszoligowy byt. Po dwóch sezonach w elicie stało się jasne, że BEemka spada do drugiej ligi. W drugą stronę zmierza z kolei Flota i trzeba przyznać, że obecny sezon w wydaniu drużyny Karoliny Kirszensztein sprawił, że części kibiców tej drużyny przybyło kilka lat życia. Aj, cóż to były za emocje.

Flota Toyota Team 2 – Volley Surprise

Tak jak powiedzieliśmy chwilę po zakończonych spotkaniach. Podobnych do poniedziałkowych starć w meczach barażowych sobie nie przypominamy. Co tam się działo. Ile zwrotów akcji, ile radości, ile zawodu. Ale po kolei. Na kilkanaście minut przed rozpoczęciem spotkania można było odnieść wrażenie, że zdecydowanie bardziej na drugiej lidze zależy Flocie. To właśnie oni stawili się pod Ergo kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem meczu. To oni mieli okolicznościowe koszulki. To oni byli nabuzowani jak doberman na listonosza. Tak – nawet Stevie Wonder dostrzegłby, że dla Floty był to mecz szczególny. A Volley Surprise? Ok – pewnym rozgrzeszeniem jest to, że na mecz barażowy musieli jechać z dalekiego Słupska. Co więcej – kilku z graczy skończyło pracę o godzinie 17 i w związku z tym – o długiej rozgrzewce nie mogło być mowy. Mimo tych niesprzyjających okoliczności mecz od początku był dość wyrównany z delikatną przewagą Floty, która popełniała nieco mniej błędów i objęła prowadzenie 12-9. Kiedy wydawało się, że mają swoich rywali na widelcu (17-14), nagle doszło do zwrotu akcji, po którym to Volley Surprise zdobył cztery kolejne oczka i objął jednopunktowe prowadzenie (18-17). Mimo to – ostatnie słowo w pierwszej partii należało do Floty, która przytrzymała rywali w końcówce w bloku i finalnie cieszyła się ze zwycięstwa 21-19. Środkowa odsłona ułożyła się dla odmiany perfekcyjnie dla Volley Surprise, które po kolejnym ataku Mariusza Kuczko – objęli prowadzenie 19-13. Kiedy wydawało się, że w secie już nic ciekawego się nie wydarzy – Flota dość nieoczekiwanie podjęła w końcówce rękawice i zdołała doprowadzić do zaledwie jednopunktowej straty (20-19). Końcówka to punkt dla Volley Surprise, z czym gracze Floty przez długi czas nie mogli się pogodzić. To rzecz jasna nie wpłynęło już na wynik setów (1-1). Decydująca o drugoligowym ‘być, albo nie być’ partia to do pewnego momentu – wymarzony scenariusz trzecioligowca. W końcówce seta było bowiem 15-11 i wydawało się, że na tym etapie meczu – tak pokaźnej zaliczki nie da się spieprzyć. A jednak – dało się. Kilka plasów Michała Szajtera sprawiło, że Volley Surprise wrócił z zaświatów i doprowadzili do wyrównania po 16. Następnie – kiedy przeciwnik wciąż był w szoku poszli za ciosem i po chwili cieszyli się z utrzymania w drugiej lidze. Trzeba przyznać, że o realizację tego celu – nie było w poniedziałek łatwo.

Tiger Team – Drużyna A

‘Wiatr zmian’, który mogliśmy w ostatnim czasie obserwować w Drużynie A nie przestał wiać. Do dobrej formy team Michała Drozdrowskiego dorzucił w poniedziałkowy wieczór nowe stroje przez co całość – stała się bardziej profesjonalna. Czy przełożyło się to na wynik? Cóż – z pewnością nie na pierwszego seta, który po kilku punktach Krzysztofa Mądrego rozpoczął się od prowadzenia ‘Tygrysów’ 11-3. W dalszej części rywalizacji, gra obu drużyn wyglądała podobnie, a to oznaczało, że po chwili mieliśmy zmianę stron. Środkowa odsłona to wreszcie to na co czekaliśmy. No bo powiedzmy sobie szczerze – widzieliśmy, że Drużynę A stać na zdecydowanie lepszą grę. To oglądaliśmy przecież w ostatnich tygodniach. Od samego początku seta było wiadomo, że tym razem poprzeczka dla drużyny Tiger Team została powieszona zdecydowanie wyżej. Ba! Dość powiedzieć, że po półmetku środkowej partii wynik spotkania był dla Drużyny A rewelacyjny. Po skutecznej zagrywce Dawida Szumerta oraz ataku Michała Pawłowskiego, Drużyna A prowadziła już 16-10 i co tu dużo mówić – była o włos od doprowadzenia do wyrównania w setach. Końcówka to jednak spora liczba błędów teamu Michała Drozdrowskiego, które sprawiły, że po chwili Tiger doprowadził do wyrównania po 18, a następnie przechylił szale zwycięstwa na korzyść ‘Tygrysów’ (21-19). Ostatnia partia to jeszcze jedna w tym meczu próba zdobycia punktu przez Drużynę A. Początek był wymarzony. Po jednym z błędów drużyny Tiger Team – wysunęli się oni na prowadzenie 6-2. Z czasem gra się wyrównała i mniej więcej od stanu 12-12 mieliśmy pasjonującą wymianę ciosów. Choć w końcówce po atakach aktywnego Michała Pawłowskiego było 21-20 dla Drużyny A – to ostatnie słowo należało do Krzysztofa Mądrego, który w końcówce meczu pociągnął swoją drużynę do wygrania seta do 22 oraz całego spotkania 3-0.