Dzień: 2023-05-16

Speednet – Merkury

Drugie spotkanie obu drużyn w przeciągu tygodnia i drugie zwycięstwo Merkurego. Co więcej – przebieg spotkania również był dwukrotnie taki sam. Pierwsze dwa sety padły łupem czterokrotnych mistrzów SL3. Kiedy zanosiło się na wygraną za komplet punktów – w trzecim secie byliśmy świadkami zwrotu akcji. Finalnie, z wyniku 2-1 najbardziej cieszy się CTO Volley, które z dużą dozą prawdopodobieństwa – sięgnie po tytuł mistrzowski już w środowy wieczór. Wracając jednak do wtorkowego meczu, rozpoczął się on wyrównanej walki obu stron, po której na tablicy wyników było 6-5 dla Merkurego. Im dłużej trwał jednak set, tym coraz większe problemy z wykończeniem ataku mieli gracze Speednetu, którzy co rusz byli łapani na bloku przez Merkurego. Większość seta wyglądała tak, że Merkury albo zdobywał po tym elemencie bezpośrednio punkt, albo po wybloku notował skuteczną kontrę. Ostatecznie – wynik zawodów to wysokie zwycięstwo Merkurego (21-11). Druga odsłona była już zdecydowanie ciekawszą, a przede wszystkim bardziej emocjonującą partią. Lepiej w seta weszli gracze Speednetu, którzy po jednym z ataków Sławomira Janczaka objęli prowadzenie 6-2. W dalszej części, Merkury próbował doprowadzić do wyrównania i finalnie sztuka ta udała się po zagrywce Piotra Peplińskiego (10-10). Druga część seta to walka ‘łeb w łeb’, która zakończyła się happy-endem dla Merkurego. Trzecia odsłona rozpoczęła się od stanu 6-6. Po chwili, przewagę uzyskała drużyna Speednetu, która po bloku Grzegorza Gnatka objęła prowadzenie 13-8 i w konsekwencji, po chwili wygrała seta.

BEemka Volley – Szach-Mat

Czy obecnie jesteśmy świadkami jednego z największych ‘twistów’ obecnego sezonu? Jeszcze kilka godzin przed meczem wydawało się, że miejsca spadkowe podzielą między sobą Hydra, Volley Gdańsk oraz Szach-Mat. Ci ostatni – mieli finalnie wylądować na miejscu barażowym. Tuż przed meczem wydawało się, że BEemka to konkretna fura, z którą nie ma większego sensu stawać do wyścigu. Kiedy Szach-Mat powiedział we wtorkowy wieczór ‘sprawdzam’, okazało się, że to jakiś stary klekot z przebitymi blachami i silnikiem z fiata multipli. Tak – gra BEemki była we wtorkowy wieczór co najmniej tak brzydka jak wspomniane to coś, wypuszczone z włoskiej fabryki. Zastanawiamy się, gdzie była ta BEemka, która kilka dobrych tygodni temu ogoliła ‘Szachistów’ 3-0? Ok, BEemka może tłumaczyć się brakami kadrowymi, ale ‘co byka obchodzi, że się krowa cieli’? Czy nie jest przypadkiem tak, że i Szach-Mat miał we wtorek widoczne problemy kadrowe? Usprawiedliwieniem BEemki Multipli nie jest również poziom sędziowania. No bo wydaje nam się, że owszem były pomyłki i było ich naprawdę sporo. Niemiej jednak – dochodziło do nich w dwie strony. Kiedy Multipla się przegrzewała – ‘Szachiści’ się nie podniecali, tylko robili swoje. Już w przegranym meczu z AIP można było dostrzec sporo pozytywów w grze drużyny Dawida Kołodzieja. W poniedziałkowym spotkaniu zabrakło jednak najważniejszego – punktów. We wtorek zobaczyliśmy wreszcie drużynę, która cieszyła się grą i była drużyną. Widać, że kilka tygodni przerwy w rozgrywkach podziałało na Szach-Mat bardzo dobrze. Czy uda im się uniknąć miejsca barażowego? Cóż – BEemka nadal ma handicap jednego rozegranego spotkania mniej. Mimo to – we wtorek Szach-Mat wykonał plan w 100%, za co należą im się brawa.

Dziki Wejherowo – AVOCADO friends

Oglądając ostatnio drużynę AVOCADO friends z boku przypomina nam się legendarny wręcz film Pulp Fiction. W jednej ze scen doszło do krótkiej wymiany zdań, która na stałe wdarła się do naszego życia. Brzmiała ona mniej więcej tak. – Wszystko ok? – Nie, ku*rewsko daleko od OK. Cóż. Nie wypada się z tym nie zgodzić. Ok, pal licho, że drużynie ‘Wegan’ nie uda się awansować do wyższej klasy rozgrywkowej. To się zdarza. Nie jesteśmy z kolei w stanie zrozumieć jak ex-pierwszoligowiec w drugiej klasie rozgrywkowej może mieć bilans trzy zwycięstwa oraz pięć porażek? Żarty żartami, ale za chwile AVOCADO friends będzie musiało bronić się przed spadkiem. Oszaleliśmy? No chyba nie do końca. Obecnie ‘Weganie’ znajdują się na dziesiątym miejscu z przewagą zaledwie dwóch oczek nad miejscem barażowym. Ok, w powietrzu nie czuć jeszcze obsranych gaci, ale robi się naprawdę nieprzyjemnie. Co gorsze – kolejne trzy mecze to konfrontacja z Tufi Team, Zmieszanymi oraz Flotą Toyotą Team. Lepiej dla ‘Wegan’ byłoby gdybyśmy nie musieli przytoczyć cytatu jednego z ‘kierowników’ – ‘ło matko boska, co to się stanęło?’ Co ciekawe – podobną parszywą narrację moglibyśmy przygotować w kontekście drużyny Dzików Wejherowo. Już w zapowiedziach punktowaliśmy fakt, że poprzedni raz – równie paskudną serię mieli niemal dwa lata temu. We wtorek – w porównaniu do ‘Wegan’ wyglądali na graczy ulepionych z innej gliny. Mimo problemów kadrowych i braku środkowych – Dziki wyglądali na tle swojego rywala kapitalnie. Prawdziwym DZIKIEM był tego dnia Kuba Klenczon. Patrząc na obecną dyspozycję wspomnianego gracza, kłaniamy się w pas lekarzom, którzy na początku jego przygody w SL3, zdołali go poskładać po koszmarnej kontuzji.

Husaria MD Clean&Bud – ACTIVNI Gdańsk

Kiedy ostatni raz ACTIVNI Gdańsk zostali wybrani drużyną tygodnia, po chwili zagrali piach w meczu z Chilli Amigos. Jako że drużyna Artura Kurkowskiego sięgnęła po wspomniany zaszczyt po raz drugi w sezonie, zastanawialiśmy się jak zaprezentują się w meczu z Husarią Gdańsk. Pierwszy set wskazywał, że może być podobnie. Ok – Husaria nie zdołała sobie wypracować tak gigantycznej przewagi, jaką wówczas Chilli Amigos, ale koniec końców – efekt był taki sam. Początek spotkania to wyrównana gra obu drużyn, która zaprowadziła nas do stanu 8-8. W dalszej części seta, po kilku atakach świetnie dysponowanego Łukasza Chomika – Husaria wyszła na prowadzenie 15-9 i wydawało się, że po chwili dopełni swego. Mimo sześciopunktowej zaliczki, Husaria wyglądała tak, jakby bała się wygrać. To sprawiło, że doświadczona w ligowych bojach ekipa ACTIVNYCH doprowadziła do wyrównania, a pod koniec mieli nawet piłkę setową. Mimo to popełnili oni po chwili dwa błędy, a następnie – skuteczną zagrywką powracającego do składu kapitana drużyny – Grzegorza Żyły-Stawarskiego, to Husaria cieszyła się z wygranej seta. Niepowodzenie z pierwszego seta wyzwoliło w drużynie ACTIVNYCH sportową złość. W drugiej partii byli oni już zupełnie inną drużyną. Po kilku świetnych zagrywkach Wojciecha Łuczkowa, ACTIVNI prowadzili 15-5 i finalnie ograli swojego rywala do 10. Ostatni set był czymś pomiędzy tym, co oglądaliśmy w pierwszym a drugim secie. Nie było ani porywająco, ani nudno. O tym, która z drużyn wygra set, zadecydowała lepsza końcówka w wydaniu ACTIVNYCH, którzy od stanu 14-14 pokazali więcej jakości. Co ważne podkreślenia – jest to drużyna, która w trzeciej lidze popełnia najmniej błędów własnych. O ile w trakcie całego spotkania różnie z tym bywało, w końcówce – przynajmniej w tym elemencie byli znacznie lepsi od Husarii i z pewnością przyczyniło się to do ich końcowego tryumfu.

Speednet 2 – Old Boys

Do bezpośredniego spotkania z drużyną Old Boys, team Speednetu mógł podchodzić pełen obaw. Wszystko za sprawą tego, że mierzyli się oni z murowanym faworytem do awansu do wyższej ligi. Ponadto Old Boys podchodziło do spotkania z chęcią udowodnienia, że ubiegłotygodniowa porażka z ACTIVNYMI Gdańsk była dziełem przypadku. Jakby tego było mało, ‘Programiści’ mieli tego dnia spore problemy kadrowe. W sporcie często bywa tak, że im teoretycznie ma być gorzej – finalnie wychodzi nieco lepiej. Uważamy, że właśnie tak było we wtorkowy wieczór. Co ciekawe – mecz rozpoczął się lepiej dla Speednetu, który na początku seta objął prowadzenie 6-2. Po chwili, kilka skutecznych ataków z lewego skrzydła Tomasza Krygera sprawiło, że ‘Dziadki’ doprowadzili do wyrównania po 6. W dalszej części seta – co wydawało się całkiem naturalne, zarysowała się przewaga drużyny z Pruszcza Gdańskiego, która wygrała partię do 12. Druga odsłona to ponownie dobry początek Speednetu, po którym na tablicy remisów był remis 7-7. Dalsza część seta to jednak scenariusz, który przerabialiśmy w premierowej odsłonie. W skrócie – asy serwisowe przeplatane atakami z prawego skrzydła w wykonaniu Jakuba Krasiewicza. Efekt był taki, że Old Boys wygrało tę odsłonę do 14. Trzeci set rywalizacji nie zwiastował zmiany obrazu meczu. Podobnie jak wcześniej – trzecia odsłona rozpoczęła się od stanu 9-9. Nieco inny przebieg miała jednak druga część seta, w której Speednet nie składał broni i finalnie zakończył tę partię z 18 oczkami na koncie. O tym, że ‘Programiści’ nie mogli tego dnia liczyć na niespodziankę, zadecydowała wyraźna przewaga przeciwników w polu serwisowym oraz najzwyczajniej w świecie – większa siła rażenia ekipy Old Boys.

Port Gdańsk – Flota Toyota Team 2

Są takie mecze, w których bardziej niż zwycięzców chwalimy tych przegranych. Jednym z tego typu spotkań był mecz, w którym Port Gdańsk zmierzył się z Drużyną A, która przed rozpoczęciem spotkania okupowała ostatnie miejsce w lidze. Piszemy o tym teraz, ponieważ do meczu z Flotą Toyotą Team, ‘Portowcy’ przystępowali w nienajlepszych nastrojach. Nie wiemy, na ile miało to wpływ na ich postawę w pierwszym secie, ale prawdę mówiąc – sami byliśmy zaskoczeni, jaka dysproporcja dzieliła obie drużyny. Podczas gdy Flota grała szybko, mądrze oraz skutecznie – Port Gdańsk się niemiłosiernie męczył w niemal każdym elemencie. Miał problemy w przyjęciu, rozegraniu, no i rzecz jasna w wykończeniu akcji. W końcówce seta, zwycięstwo Floty przypieczętował Mateusz Polowiec (21-12). Na całe szczęście dla zgromadzonej na trybunach publiczności – w drugim secie było już zdecydowanie ciekawiej. O to, aby nie było nudno – zadbał również arbiter zawodów, którego decyzje niejednokrotnie wprowadzały sporo nerwowości po obu stronach siatki. Mniej więcej na półmetku tej partii, na tablicy wyników był remis po 13. Faworyci spotkania dopiero w końcówce seta zdołali odskoczyć swoim rywalom i finalnie wygrać partię do 17. Warto podkreślić, że w końcówce seta – Flotę do wygranej poprowadził najlepszy gracz spotkania – Dominik Jakubowski, który w końcówce seta był nie do powstrzymania. Ostatnia odsłona była zdecydowanie najciekawszą partią w meczu. Po bardzo wyrównanej grze na tablicy wyników było po 18. W końcówce dwa błędy popełnili jednak gracze Floty, które sprawiły, że Port Gdańsk prowadził 20-18. Mimo że nie udało im się zamknąć seta za pierwszym razem, po chwili doprowadzili do wygranej ostatniej partii (22-20).

Bayer Gdańsk – Wolves Volley

Kilkanaście minut przed rozpoczęciem spotkania, Redakcja ucięła sobie krótka rozmowę z rozgrywającym drużyny Bayer Gdańsk, w której raz jeszcze podkreśliła, że Bayer nie gra obecnie na 100% swoich możliwości. Uznaliśmy bowiem, że zbyt często tracą oni punkty, które w konsekwencji mogą sprawić, że ‘Aptekarze’ przekiblują kolejny sezon w trzeciej klasie rozgrywkowej. Cóż – nie inaczej było we wtorkowy wieczór, ale czy możemy uznać, że podział punktów nas zaskoczył? Hm – niekoniecznie. Wpadki Bayera chyba spowszedniały nam do tego stopnia, że za chwile przestaniemy mówić o nich jako o wpadkach. Z drugiej strony należy podkreślić, że we wtorkowy wieczór czekało ich bardzo trudne wyzwanie. Chyba nikt, kto śledzi rozgrywki SL3 nie miał wątpliwości, że Wolves Volley mają już największy kryzys raczej za sobą, a to oznaczało potencjalne kłopoty ‘Aptekarzy’. Te, jak się okazało nadeszły już w pierwszym secie. Po ataku Tymoteusza Kalicha, na tablicy wyników było 13-9 dla ‘Watahy’. W dalszej części nieustępliwy Bayer doprowadził do wyrównania po 17. Ostatnie słowo należało jednak do ‘Wilków’, którzy w końcówce wytrzymali próbę nerwów i wygrali seta do 19. Środkowa odsłona to namacalny dowód na to, że Bayer potrafi grać świetną siatkówkę. Mniej więcej od stanu 8-6 stłamsili oni swoich rywali na tyle, że ci – odkręcili się dopiero po piętnastu minutach. Zanim do tego jednak doszło – Bayer kontynuował świetną grę i wygrał seta do 14. Początek trzeciego seta rozpoczął się z kolei od wyniku 4-0, co zwiastowało, że gracze Jakuba Macieszy nie będą mieli problemów z tym, by ograć rywali. Tak jak jednak wspomnieliśmy przed chwilą – gorszy moment ‘Wilków’ nie trwał wiecznie. Nie dość, że się ‘odkręcili’ to w dalszej części seta doprowadzili do stanu po 16. Od tego momentu aż do samego końca byliśmy świadkami kapitalnych wymian i sporych emocji. Mówiąc precyzyjniej – była to wizytówka trzecioligowych zmagań. Kilka ostatnich piłek w meczu to piłki meczowe, które miały oba team-y. Ostatecznie – po kontrowersji w końcówce meczu, spotkanie wygrała ekipa Bayer Gdańsk.

Port Gdańsk – Drużyna A

Po kapitalnym rozdziale, który Drużyna A napisała w poniedziałkowy wieczór – team Michała Drozdrowskiego stanął we wtorkowy wieczór przed zadaniem zdecydowanie bardziej wymagającym. W odczuciu Redakcji to ‘Portowcy’ byli zdecydowanym faworytem starcia i prawdę mówiąc – nie mieliśmy większych obaw z tym, by postawić na nich 3-0. Kilka minut przed meczem, zwątpiliśmy jednak w swój typ. Wszystko za sprawą braków kadrowych ‘Portowców’, które sprawiły, że na rozgrzewce przedmeczowej było zaledwie pięciu graczy tej drużyny. Mimo to, na początku pierwszego seta ekipa Arkadiusza Sojko prezentowała się świetnie, co zaowocowało zbudowaniem pokaźnej zaliczki (12-4). W dalszej części seta, Drużyna A próbowała odmienić losy partii, ale umówmy się. Było to niewykonalne. W każdym razie, z każdą kolejną wymianą można było odnieść wrażenie, że Drużyna A prezentuje się coraz lepiej. Potwierdzeniem tych słów były wydarzenia z drugiego seta. Mimo że partia ta rozpoczęła się niemal identycznie jak premierowa odsłona (8-2), to z czasem ‘Portowcy’ gaśli coraz bardziej. Żebyśmy się dobrze zrozumieli – nie roztrwoniliby oni przewagi, gdyby nie bardzo dobra postawa Drużyny A, która po kilku atakach duetu Pawłowski – Iwaszko doprowadziła do wyrównania po 13. Odbudowanie tak wysokiej straty, z punktu psychologicznego było niezwykle ważne dla tego, co działo się w dalszej części seta. Wiadomo – ‘Serialowa’ uwierzyła, że się da, natomiast ‘Portowcy’ wręcz przeciwnie – ich pewność siebie spadała wprost proporcjonalnie z każdym punktem przeciwników. Finalnie – Drużyna A sięgnęła w tej odsłonie po piąty punkt do ligowej tabeli. Dzięki temu, zdołali wyprzedzić Speednet 2. Wracając jednak do meczu – trzeci set to wyrównana walka do stanu po 11. W kluczowym dla partii momencie, dwa bardzo ważne punkty z rzędu zdobył kapitan drużyny Arkadiusz Sojko. Wypracowana zaliczka (13-11), po czasie stała się jeszcze większa i finalnie – drużyna ‘z doków’ wygrała mecz 2-1.

TGD – Craftvena

Solidarności ciąg dalszy. Kolejny dzień meczowy, w którym dochodzi do kilku spotkań faworytów do awansu i po raz kolejny kilka podziałów punktów. Czy można to już nazwać wyścigiem ślimaków? Czy drużyny boją się awansu? Hej, co jest grane? W zapowiedziach przedmeczowych, między wierszami przemyciliśmy informację, że w takiej dyspozycji jak obecnie, Craftvenę opędzlowałaby reprezentacja Muminków. Mimo to – współczesny Robin Hood postanowił oddać potrzebującym punkt i w taki oto sposób – rezultat zawodów to 2-1 dla TGD. Pisząc całkiem serio – przez pierwszego seta nic nie wskazywało na taki obrót spraw. TGD grało swoją dobrą i jakościową siatkówkę, na co ‘Rzemieślnicy’ nie mogli nic poradzić. Choć do połowy seta gra obu drużyn była wyrównana, czego dowodem był wynik 11-11, to dalsza część tej partii upłynęła pod dyktando TGD. Po kilku atakach Kacpra Goszczyńskiego, na tablicy wyników było 19-14 i po chwili ‘Drogowcy’ cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Środkowa partia to kontynuacja bardzo dobrej gry drużyny Macieja Kota, która po ataku Piotra Skierkowskiego objęła prowadzenie 11-8. W dalszej części seta było już 17-11 i zapowiadało się na wynik jeszcze wyższy niż w premierowej odsłonie. Mimo to Craftvenie udało się powalczyć i finalnie zniwelować stratę do zaledwie dwóch oczek (19-17). Kiedy ‘Drogowcom’ zrobiło się gorąco – po chwili postawili oni kropkę nad ‘i’. Ostatnia odsłona zaczęła się od sporego zaskoczenia. Tym razem to Craftvena wyglądała lepiej i objęła prowadzenie 9-5. Przez większość seta drużyna TGD próbowała doprowadzić do wyrównania, ale ostatecznie sztuka ta im się nie udała. Choć w końcówce było naprawdę blisko (18-17), to ‘Drogowcy’ popełnili w końcówce kilka błędów na zagrywce i w meczu doszło ostatecznie do podziału punktów.