Dzień: 2023-05-09

Zapowiedź – MATCHDAY #22

Jedziemy z kolejnymi spotkaniami w SL3. Wtorkowy wieczór zapowiada się kapitalnie. Wszystko za sprawą dwóch pojedynków w pierwszej lidze, które dadzą nam odpowiedzi na pytanie, która z drużyn znajdzie się za burtą, a która od przyszłego tygodnia powalczy o medale. Zapraszamy na zapowiedź!

Volley Surprise – Zmieszani

Godz.: 20:30, boisko nr 1

Choć Volley Surprise rozegrało w obecnym sezonie zaledwie sześć spotkań, możemy pokusić się o tezę, że obecna edycja w ich wydaniu jest…dziwna. Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że drużyna Macieja Siacha potrafiła ograć ex-pierwszoligowców (AVOCADO Friedns oraz Tufi Team), by po chwili przegrać w bardzo słabym stylu z Info Distributions czy przede wszystkim z BES Boys BLUM? Przez brak stabilizacji i nieciekawą formę w kilku spotkaniach – ‘Słupszczanie’ znajdują się obecnie w bardzo nieciekawym położeniu i podobnie jak w poprzedniej edycji – są zagrożeni spadkiem do niższej klasy rozgrywkowej. Ok – sytuację Volley Surprise ‘pudruje’ nieco fakt, że jak do tej pory rozegrali oni najmniejszą liczbę spotkań spośród wszystkich drugoligowców. Z drugiej strony należy zauważyć, że po wtorkowych spotkaniach, będą mieli osiem spotkań na koncie. Piszemy o tym teraz, bowiem wydaje się, że Volley nie będzie faworytem ani w spotkaniu ze Zmieszanymi, ani tym bardziej z liderem rozgrywek – drużyną Floty Tototy Team. To oznacza, że jeśli scenariusz kreślony przez Redakcję się ziści to sytuacja drużyny grającej w delegacji, będzie już bardzo poważna. W zdecydowanie lepszych nastrojach, do wtorkowej potyczki przystąpią gracze Zmieszanych, którzy w siedmiu spotkaniach obecnego sezonu tryumfowali cztery razy. Doskonałe nastroje wynikają również z faktu, że w ostatnim rozegranym przez Zmieszanych meczu, drużyna Edyty Woźny rozbiła uznaną markę, jaką bez wątpienia jest Dziki Wejherowo – w stosunku 3-0. Czy podobnie będzie tym razem? Z pewnością Zmieszani chcieliby sprawić sobie prezent na jubileuszowy – setny mecz w rozgrywkach SL3.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

ACTIVNI Gdańsk – Old Boys

Godz.: 20:30, boisko nr 2

Przed sezonem dużo wskazywało na to, że mecz pomiędzy ACTIVNYMI a Old Boysami może być jednym z ciekawszych wydarzeń w obecnym sezonie w trzeciej lidze. Za taką tezą przemawiał fakt, że obie drużyny wymieniane były jako pretendenci do awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Optyka na tę kwestie zmieniła się nieco po rozpoczęciu sezonu. Owszem – Old Boys faktycznie stanął na wysokości zadania i odprawiał z kwitkiem kolejnych trzecioligowych rywali. Nieco inaczej wyglądała sytuacja u ACTIVNYCH, którzy na początku sezonu, najzwyczajniej w świecie zawodzili. Kiedy kibice drużyny Artura Kurkowskiego pogodzili się z tym, że obecny sezon jest ‘przejściowym’ – team ACTIVNYCH zaczął prezentować świetną formę, której zwieńczeniem było kapitalne zwycięstwo z trzecią siłą poprzedniego sezonu – drużyną Bayer Gdańsk. Kiedy po czterech zwycięstwach z rzędu – sympatycy drużyny ponownie uwierzyli w ‘lepsze jutro’, ACTIVNI dość niespodziewanie polegli w konfrontacji z Chilli Amigos. Przechodząc jednak do wtorkowego spotkania – o tym czy będzie to ‘wielki mecz’ zadecyduje to, jak zaprezentują się gracze Artura Kurkowskiego. Uważamy, że aby ACTIVNI mogli postawić się drużynie Old Boys – muszą zagrać kapitalne zawody. Średniactwo czy przeciętniactwo w tej konfrontacji nie przejdzie. Ciekawostką dotyczącą spotkania jest również fakt, że w przerwie pomiędzy sezonami, szeregi ACTIVNYCH na rzecz…Old Boys opuściło dwóch graczy. Podtekstów dotyczących tego spotkania jest całe mnóstwo. Niezależnie od tego uważamy, że po spotkaniu to drużyna Old Boys będzie miała więcej powodów do radości. O tym czy tak będzie, przekonamy się niebawem.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 0-3

Flota Toyota Team 2 – Speednet 2

Godz.: 20:30, boisko nr 3

Ależ ‘Programiści’ zgotowali wczoraj dobre widowisko. Przypomnijmy, że w poniedziałkowy wieczór – drużyna Speednetu mierzyła się z Craftveną, z którą finalnie – sięgnęła po jedno oczko. Po zawodach, gracze w różowych trykotach mieli mieszane uczucie. Z jednej strony – na tle Craftveny zaprezentowali się naprawdę dobrze. Z drugiej zaś należy pamiętać o tym, że mając rywali ‘na widelcu’ – finalnie nie udało im się wygrać. We wtorkowy wieczór, drużyna Marka Ogonowskiego stanie przed kolejną szansą na ligowe punkty. Tym razem rywalem Speednetu 2 będzie ekipa, z którą jak do tej pory – nie mieli okazji się mierzyć. Flota Toyota Team 2, bo o nich mowa rozegra we wtorkowy wieczór dziewiąte spotkanie w sezonie Wiosna’23. Po ośmiu rozegranych pojedynkach, gracze Karoliny Kirszensztein plasują się na piątym miejscu w lidze z pięcioma punktami straty do miejsca na podium. Należy przy tym zauważyć, że drużyna TGD, która zajmuje obecnie trzecią pozycję w lidze, rozegrała o jedno spotkanie więcej. To oznacza, że jeśli Flota wygra we wtorek za komplet punktów, wówczas zbliżą się oni do podium na zaledwie dwa oczka. Konsekwencja tego, będzie z kolei taka, że wciąż będą się liczyć w walce o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Póki co – nie może być jednak mowy o dopisywaniu punktów przed meczem. Przypomnijmy, że w minionym spotkaniu mało brakowało do tego, by odbiło się to Flocie czkawką. W meczu z Drużyną A, faworyzowana Flota była o włos od straty punktów. Ostatecznie skończyło się wyłącznie na strachu. Wtorkowy wieczór pokaże, czy Flota wyciągnęła z tej lekcji odpowiednie wnioski. Wszak – nie ma co ukrywać, dziś również będą wyraźnym faworytem.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Merkury – Speednet

Godz.: 21:30, boisko nr 2

Ależ sobie skomplikowały sytuację wtorkowi rywale. Początek sezonu wskazywał na to, że obie drużyny – podobnie zresztą jak w poprzednim sezonie, znajdą się w ostatecznym rozrachunku na podium rozgrywek. Obecnie – tacy pewni już tego nie jesteśmy. Zastanawiamy się, która z drużyn może mówić obecnie o większym rozczarowaniu. Przypomnijmy, że Merkury jest obecnym mistrzem Siatkarskiej Ligi Trójmiasta i co więcej – wygrywał tę ligę czterokrotnie z rzędu. W obecnym sezonie, drużynie Piotra Peplińskiego przydarzyła się jednak koszmarna seria trzech porażek z rzędu i była to sytuacja absolutnie bezprecedensowa. Powiedzmy to sobie wprost – chcąc obronić tytuł mistrzowski – na podobną wpadkę nie można sobie pozwolić. Choć Merkury nadal ma szansę na mistrzostwo, to powiedzmy to otwarcie – szansę na to są jednak bardzo małe. Co więcej – przy potencjalnej wygranej Speednetu oraz niekorzystnym dla Merkurego podziału punktów w meczu AIP – Eko-Hurt, Merkury może nawet wypaść z grupy mistrzowskiej co powiedzmy sobie wprost – byłoby największą sensacją obecnego sezonu, a kto wie czy i nie całych rozgrywek ever. Grupy mistrzowskiej nie mają zapewnionej również gracze Marka Ogonowskiego – Speednet. Obecnie ‘Różowi’ znajdują się na piątym miejscu w ligowej tabeli, ale nie trudno wyobrazić nam sobie scenariusz, w którym przegrają oni mecz z Merkurym, a w meczu Eko-Hurtu z AIP dojdzie do podziału punktów. Wówczas – to właśnie Speednet wylądowałby na aucie. Jest jeszcze trzeci scenariusz, w którym w grupie mistrzowskiej znajdzie się zarówno Merkury jak i Speednet. Kto wie – być może to właśnie on jest najbardziej prawdopodobny. Z drugiej strony, obie drużyny nie mogą przed meczem kalkulować i liczyć punkty. Zarówno w jednym jak i drugim obozie planem na nadchodzące spotkanie jest je po prostu wygrać.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Eko-Hurt – AIP

Godz.: 21:30, boisko nr 3

Szczerze? Nie pamiętamy takiego sezonu w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Sezonu, w którym na końcowy tryumf miałoby szansę tyle drużyn. Wreszcie sezonu, w którym odgadnięcie, która z drużyn znajdzie się na podium rozgrywek, a która nie zakwalifikuje się do grupy mistrzowskiej. Piszemy to, bowiem w kontekście drużyn Eko-Hurt oraz AIP mamy właśnie tego typu sytuację. Wygrana – zapewni jednej z drużyn grupę mistrzowską. Przegrana z dużą dozą prawdopodobieństwa – wyrzuci jedną z ekip ‘za burtę’. Po ośmiu spotkaniach w rundzie zasadniczej, lepszą sytuację mają obecnie gracze Eko-Hurtu, którzy zgromadzili o jedno oczko więcej od swoich wtorkowych rywali. Z drugiej strony – należy zauważyć, że do meczu podejdą oni w lepszych nastrojach niż Eko-Hurt. Wszystko za sprawą formy, którą drużyna ‘Przyjaciół’ pokazała w ostatnich meczach. Przypomnijmy, że cztery ostatnie spotkania ‘Adiego i Przyjaciół’ kończyły się zwycięstwami tej drużyny. Jest to tym bardziej imponujące, kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, że w ostatnim rozegranym spotkaniu – AIP rozbiło obecnego mistrza SL3 – drużynę Merkury. Co ciekawe – ostatnim rywalem drużyny Eko-Hurt w sezonie Wiosna’23, również była ekipa Merkury. Niestety dla ‘Hurtowników’ – w tym przypadku zakończyło się zwycięstwem Merkurego, a Eko-Hurt musiał zadowolić się jednym punktem. Która z drużyn jest w naszym odczuciu faworytem wtorkowej konfrontacji? Trudno powiedzieć, ale biorąc pod uwagę gigantyczne doświadczenie drużyny Konrada Gawrewicza w najwyższej klasie rozgrywkowej – nieco więcej szans dajemy właśnie drużynie Eko-Hurt.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

Volley Surprise – Flota Toyota Team

Godz.: 21:30, boisko nr 1

Wszystko wskazuje na to, że to już ostatnia prosta Floty w drodze do upragnionej pierwszej ligi. Obecny lider rozgrywek ma do rozegrania jeszcze pięć spotkań. Poza meczem z Volley Surprise, gracze Karoliny Kirszensztein zmierzą się jeszcze z AVOCADO friends, Dzikami Wejherowo, Tufi Team oraz Zmieszanymi. Nie trzeba śledzić rozgrywek SL3 na bieżąco, aby wiedzieć, że przed Flotą kilka bardzo trudnych spotkań. Z całym szacunkiem dla Volley Surprise, ale to właśnie wtorkowe spotkanie zdaje się być tym teoretycznie najłatwiejszym. Tu nie może być inaczej – ‘Słupszczanie’ są wszak drużyną, która póki co – wciąż musi drżeć o utrzymanie w drugiej klasie rozgrywkowej. Jakby tego było mało – kolejnym argumentem przemawiającym na korzyść Floty jest to, że lider rozgrywek nie w jedynym spotkaniu obu drużyn, do którego doszło w poprzednim sezonie – nie miał większych problemów z tym, by ograć rywali za komplet punktów. Dodatkowo – przerwa w rozgrywkach była dla Floty ogromną korzyścią. Mecze, które drużyna rozgrywała tuż przed dłuższą przerwą w rozgrywkach, były tymi, w których Flota miała spore problemy kadrowe, spowodowane kontuzjami poszczególnych graczy. Obecnie, sytuacja ta zdaje się być już przeszłością. Zbierając to wszystko do kupy, trudno wyobrazić nam sobie scenariusz, w którym faworyzowana ekipa nie zrobiłaby we wtorkowy wieczór ogromnego kroku w kierunku awansu do elity. O tym czy tak będzie, przekonamy się niebawem.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 0-3

MATCHDAY #21

Za nami poniedziałkowa seria gier, po której do zakończenia sezonu, zostało mniej niż 100 spotkań. W poniedziałkowy wieczór dwa bardzo ważne kroki w kierunku pierwszej wygranej w lidze zrobiła ekipa CTO Volley, która wygrała dwa arcyważne pojedynki. Na brak emocji nie narzekaliśmy również w trzeciej lidze, gdzie punkty pogubiło aż trzech pretendentów do awansu. Zapraszamy na podsumowanie!

TGD – Chilli Amigos 2-1 (21-16; 19-21; 21-15)

Po kapitalnym zwycięstwie nad ACTIVNYMI Gdańsk, drużyna Chilli Amigos przystąpiła w poniedziałkowy wieczór do kolejnego spotkania z rywalem, który na papierze wydawał się być bardzo mocny. Wracając na chwilę do wspomnianego spotkania z drużyną Artura Kurkowskiego –  to co zrobili w czwartkowy wieczór ACTIVNI, na tyle spodobało się ‘Papryczkom’, że ci – postanowili pokusić się o coś podobnego. Mówiąc precyzyjniej – otwarcie meczu w wykonaniu Chilli Amigos było jednym wielkim koszmarem. Po prawdziwej miazdze na zagrywce, TGD prowadziło w pewnym momencie…15-3 i zapowiadało się na największe lanie w historii drużyny Chilli, a przypomnijmy, że swego czasu byli oni notorycznie batożeni w drugiej lidze. Jako, że Chilli nie chciało dopisać do swojej historii nowej – niechlubnej karty, w drugiej części seta to oni zaczęli taśmowo punktować i finalnie – po bardzo szarpanym secie, to TGD cieszyło się ze zwycięstwa do 16. Niekorzystny obraz pierwszej odsłony, problemy kadrowe czy rywalizacja z jednym z faworytów do awansu nie załamały jednak graczy w czerwonych trykotach, którzy na drugą partię wyszli z zupełnie innym nastawieniem. Mimo to, w końcówce na tablicy wyników po czterech błędach z rzędu przez ‘Amigos’, było 16-12 dla TGD i wydawało się, że za chwilę team Maćka Kota będzie cieszył się ze zwycięstwa. Niestety dla nich – tym razem to oni zaczęli popełniać błąd za błędem, który sprawił, że po chwili Chilli Amigos wyrównało, a następnie objęło prowadzenie i finalnie wygrało seta. Trzecia partia to już przewaga TGD, które objęło prowadzenie niemal na samym początku seta i spokojnym tempem, doprowadzili do wygranej meczu w stosunku 2-1.

Bayer Gdańsk – Tiger Team 2-1 (21-16; 21-14; 14-21)

Trzecia siła poprzedniego sezonu – drużyna Bayer Gdańsk przystępowała do spotkania z Tiger Team po niespodziewanej porażce, której drużyna doświadczyła w meczu z ACTIVNYMI Gdańsk. Poniedziałkowy mecz, był dla ‘Aptekarzy’ ważny również z tego względu, że kolejna porażka mogłaby bardzo mocno skomplikować sprawę ich potencjalnego awansu do drugiej ligi. O mobilizację w szeregach ‘Aptekarzy’ nie było zatem trudno. Pierwszy set rywalizacji, zdawał się to potwierdzać. O ile początek meczu to wyrównana gra, po której na tablicy wyników było po 11 – tak druga część premierowej odsłony to zdecydowana przewaga drużyny Jakuba Macieszy. Ze stanu 11-11 po chwili zrobiło się 19-12, a to oznaczało z kolei, że większych emocji w tej partii już nie uświadczymy. Nie inaczej było w środkowej odsłonie, która była wypisz – wymaluj kopią tego, co oglądaliśmy w premierowej partii. Dowód? Proszę bardzo – wyniki 11-11, a następnie przy ogromnym udziale Damiana Harica – Bayer wysunął się na prowadzenie 18-13 i po chwili dopiął swego. Przed finałową partią można mieć było poczucie, że Bayer Gdańsk za kilkanaście minut będzie cieszył się z kompletu punktów. Niestety dla nich – finałowa partia zaczęła się dla nich fatalnie. Po problemach z przyjęciem oraz wykończeniem akcji to ‘Tygrysy’ objęły prowadzenie 7-2. Na nic zdały się kolejne ‘czasy’ brane przez ‘Aptekarzy’. Tiger grał dobrze, skutecznie i się nie podpalał. Dzięki temu posiadając w końcówce przewagę około sześciu punktów mógł pozwolić sobie na grę ‘punkt za punkt’, która finalnie sprawiła, że to właśnie oni wygrali tę partię i mecz zakończył się podziałem punktów.

Team Spontan – Dziki Wejherowo 2-1 (21-18; 16-21; 21-13)

Swego czasu legendarny polski zespół – Paktofonika wypuścił piosenkę, której tekst dość dobrze obrazuje to co działo się ostatnio wokół drużyny Team Spontan. Mowa rzecz jasna o piosence ‘Znikam’, a raczej jej fragmencie: ‘Nawet jeśli wszyscy już w ciebie zwątpili – pokaż, że się mylili, nie czekaj ani chwili’. Cóż – ‘Spontaniczni’ kazali swoim kibicom jednak chwilę poczekać. Patrząc jednak na formę, którą drużyna zaprezentowała w poniedziałkowy wieczór, chciałoby się rzec, że warto było. No bo powiedzmy sobie wprost – to nie Spontan był faworytem spotkania i sytuacji tej nie zmieniał nawet fakt, że Dziki przystępowały do pojedynku po dość nieoczekiwanej porażce ze Zmieszanymi. Mimo to – już od pierwszego gwizdka sędziego było widać, że ‘Spontaniczni’ są w poniedziałkowy wieczór sfokusowani na zwycięstwo. Od początku spotkania byliśmy świadkami bardzo dobrej i jakościowej gry obu drużyn, która zaprowadziła nas do stanu po 12. Sygnał do próby ucieczki, świetną zagrywką dał atakujący Spontana – Mariusz Skierkowski (16-14). W dalszej części seta, po kilku atakach Michała Przekopa – Spontan przypieczętował zwycięstwo w premierowej odsłonie (21-18). Środkowa odsłona to walka ‘łeb w łeb’, którą mogliśmy podziwiać do stanu po 11. Tym razem – w rolę pierwszoplanowej postaci wcielił się rozgrywający Dzików – Witold Klimas, po którego bloku oraz zagrywce, Dziki objęły prowadzenie 16-14 i w dalszej części seta ‘przypilnowały wyniku’ (21-16). O zwycięstwie w meczu musiała zadecydować trzeci partia. Ta przebiegała już pod dyktando graczy Team Spontan, którzy błyskawicznie objęli kilkupunktowe prowadzenie 14-7 i nie mieli problemów z tym, by ograć faworyzowaną ‘Dziczyznę’.

CTO Volley – BEemka Volley 3-0 (21-19; 23-21; 25-23)

Na początku podsumowania, chcielibyśmy napisać, że BEemka nam po ludzku zaimponowała. Jak na świeżo po meczu, słusznie zauważył jednak kapitan drużyny – ‘punktów im to nie dało’. Cóż – trudno się z tym nie zgodzić, choć trzeba sobie powiedzieć wprost, że z taką grą jak w poniedziałek – BEemka nie powinna mieć większych problemów z utrzymaniem. Samo spotkanie było bardzo ciekawym widowiskiem, co potwierdza suchy wynik. W każdym z trzech setów, różnica punktowa pomiędzy drużynami wynosiła zaledwie dwa małe oczka. Czy wynik zawodów mógł być inny? Oczywiście. Uważamy nawet, że BEemka zasłużyła na jeden punkt w meczu. Pierwszy set? Wyrównana gra, po której CTO Volley odskoczyło dopiero w końcówce (18-18 – > 20-18). Mimo, że w pierwszym secie nie narzekaliśmy na nudę, to druga oraz trzecia partia była prawdziwą ucztą dla kibiców. Pod koniec środkowej partii, po bardzo kontrowersyjnej decyzji sędzi prowadzącej zawody, na prowadzenie wysunęła się BEemka. W końcówce to ‘Pomarańczowi’ zachowali więcej zimnej krwi i wygrali tę partię do 21. Ostatni set to ponownie ogromna szansa BEemki i zawód związany z brakiem punktu. W końcówce, ‘biało-niebiescy’ mieli kilka piłek setowych, ale finalnie – i tym razem drużyna z Malborka pokazała stalowe nerwy. Co tu dużo gadać – wygrana za komplet punktów sprawiła, że na autostradzie prowadzącej do mistrzostwa – otworzyła się dla CTO bramka wjazdowa.

BL Volley – Port Gdańsk 2-1 (17-21; 21-14; 21-17)

Są takie zwycięstwa, po których nie wiadomo jak człowiek by nie udawał – nie jest w stanie cieszyć się na 100%. Z pewnością dla drużyny BL Volley tego typu zwycięstwem zakończył się ich poniedziałkowy mecz, w którym ‘Tygrysy’ podejmowały ekipę Portu Gdańsk. No bo z jednej strony, po wygranej 2-1, drużyna BL Volley przy równej liczbie rozegranych spotkań co Old Boys, wskoczyła na fotel lidera. Ciemniejsza strona tego zwycięstwa jest jednak taka, że w poniedziałkowy wieczór, BL mogło wypracować sobie jeden punkt zaliczki. Co więcej – w związku z faktem, że punkty pogubiły w poniedziałek również ekipy TGD oraz Bayer Gdańsk – byłby to z pewnością bardzo ważny punkt w kontekście awansu do drugiej ligi. Nieco pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że BL Volley trafił na Port w momencie, kiedy ten zmaga się obecnie z zauważalną zniżką formy. Ok – nie ma co się nad ‘Tygrysami’ dłużej pastwić. Wiadomo o co chodzi. Słowo klucz to niedosyt. Wracając do przebiegu samego spotkania to rozpoczęło się ono perfekcyjnie dla ekipy ‘z doków’, która po bloku Piotra Baja, objęła prowadzenie 14-8, które było wystarczającą zaliczką. W drugim secie – BL odpowiedział swoim przeciwnikom zdecydowanie lepszą grą. Po wyrównanej pierwszej części seta, druga była pokazem mocy w ataku. Decydujący o zwycięstwie set wyglądał podobnie do środkowej odsłony. Wyrównana pierwsza część partii, po którym BL zrobił ‘odjazd’. Bardzo ważnym ogniwem w końcówce był środkowy Tygrysów – Przemysław Kłudkowski. To właśnie po jego dwóch atakach, BL objął kilkupunktową przewagę, która finalnie zapewniła im fotel lidera.

Team Spontan – BES Boys BLUM 3-0 (21-16; 21-9; 21-18)

Po sporej niespodziance, którą z pewnością było zwycięstwo Team Spontan z Dzikami Wejherowo, ‘kolekcjonerzy niezaplanowanych chwil’ przystąpili do drugiego spotkania w poniedziałkowy wieczór. Obojętnie, na jaką kurtuazję byśmy się nie silili – nie damy rady ubrać w słowa tego, że dla Spontana, mecz z BES Boys BLUM miał być tym trudniejszym pojedynkiem. Pewne rzeczy się po prostu nie obronią. Jako, że mamy to już wyjaśnione, to sprecyzujmy. Biorąc pod uwagę formę ‘Spontana’ z poniedziałkowego wieczoru – wygrana z trzynastą siłą obecnego sezonu była obowiązkiem. Nie samo miejsce w tabeli drużyny BES Boys BLUM jest ich największym problemem. Gorszym zdaje się być fakt, że drużyna Ryszarda Nowaka prezentuje obecnie bardzo kiepską formę i prawdę mówiąc – na horyzoncie widać same chmury i ani jednego promyka słońca. Po przegranej poniedziałkowego spotkania, drużynie BES Boys BLUM zostały zaledwie trzy szanse na odmienienie swojego losu. Udało się dwa sezony temu, nie inaczej było w poprzedniej edycji, w której spod gilotyny – ‘Chłopcy’ uciekli dopiero w meczu barażowym. Czy i tym razem sprawdzi się porzekadło mówiące o tym, że ‘do trzech razy sztuka’? Ok – nie wyprzedzajmy jeszcze pewnych zdarzeń. Sam mecz? Dominacja, kontrola, zero stresu, chill. Nie wiemy nawet co wypisywać po przecinku, ale BES Boys BLUM postawiło swoim rywalom poprzeczkę naprawdę nisko. Niech obrazu tego meczu nie zaburzy wynik trzeciego seta. Jako, że narracja tego podsumowania była nieco ponura – słówko otuchy dla ‘Chłopców’? Gorzej niż w kilku ostatnich meczach raczej nie będzie. A Spontan? Cóż, wydaje się, że w poniedziałkowy wieczór postawili pieczęć dokumentującą ich utrzymanie w drugiej lidze. Przez chwilę było groźnie, ale wyjście z kryzysu w taki sposób było doprawdy imponujące.

CTO Volley – ZCP Volley Gdańsk 2-1 (21-17; 24-22; 16-21)

Oj, zdziwilibyśmy się, gdyby na ostatniej prostej, drużyna CTO Volley ‘poślizgnęła się na skórce od banana’. Po rundzie zasadniczej – ‘Mechaniczna Pomarańcza’ ma komplet zwycięstw oraz pięć punktów przewagi nad wiceliderem. Ok, wiemy, że drużyny często denerwują się na Redakcje, gdy ta przedwcześnie koronuje jedną z ekip, ale naprawdę trudno uwierzyć w kataklizm, który dotknąłby obecnie CTO. Jeśli jednak by się tak stało to doszłoby do sytuacji absolutnie bezprecedensowej, o której wspominałoby się latami. Przewalić pięć na dwanaście możliwych punktów i dodatkowo założyć, że rywale będą te punkty zdobywać? Bitch – please! A może… Może obecny plan CTO jest wygranie pierwszej ligi bez jakiejkolwiek przegranej? To byłoby już naprawdę przekozackie. Dobra – na podsumowania sezonu przyjdzie jeszcze czas. Póki co – należy podsumować mecz. Ten rozpoczął się…dość nudno. Nie ukrywamy, że liczyliśmy na coś więcej, ale spore roszady w składzie ZCP sprawiły widocznie, że ‘żółto-czarni’ potrzebowali nieco więcej czasu na wskoczenie na wyższe obroty. Pierwszy set padł łupem CTO i prawdę mówiąc – chyba sami byli zaskoczeni, że wygrana przyszła im tak łatwo. Zdecydowanie trudniej było z kolei w środkowej odsłonie. Bez półśrodków – przechodzimy do samej końcówki seta, w której działo się naprawdę dużo. Co ciekawe – CTO Volley mimo iż był po raz czwarty tego dnia w opałach (w każdym secie w meczu z BEemką Volley) to finalnie za każdym razem wychodził z opresji obronną ręką. Przypadek? Nie sądzę. Ostatni set to pewien twist. Tym razem to ZCP Volley Gdańsk objął kilkupunktowe prowadzenie i wygrał seta do 16. Choć może Redakcja nie powinna tego pisać – może i dobrze się stało. Ten jeden punkt sprawia, że istnieją jeszcze szanse na emocje.

Speednet 2 – Craftvena 1-2 (21-17; 21-23; 19-21)

Gdybyśmy mieli znaleźć porównanie dużej części spotkań z obecnego sezonu w wykonaniu Speednetu to porównalibyśmy je do miesiąca…listopad. Deszcz. Zimno. Przygnębiająco. Mgliście. Dżdżyście. Depresyjnie. Tak jest – nie ma miękkiej gry. Speednet 2 zagrał w SL3 ponad 100 spotkań i tu się nie ma co zbytnio pieścić. Jak będzie źle, to będziemy pierwsi by to napisać. W poniedziałkowy wieczór – mimo, że zakończyło się porażką było naprawdę świetnie. Walka, emocje, pasja. No było w tym spotkaniu wszystko i to było to. Co więcej – było naprawdę bardzo blisko tego, by Speednet wygrał zawody i po meczu – już w szatni wraz z zawodnikami Speednetu zastanawialiśmy się, kiedy było bliżej. Czy w ubiegłym roku z Portem, czy może jednak w poniedziałek? Cóż – trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Pierwszy set rywalizacji to niespodziewane ‘wejście z buta’ drużyny Speednetu, który po kilku chwilach prowadził…5-0! W dalszej części seta, ‘Rzemieślnicy’ się nieco odkręcili, w efekcie czego doprowadzili do wyrównania po 8. Mimo to – Speednet dalej ze wściekłością dociskał pedał gazu i ani myślał zwalniać. To jak widać się opłaciło. W końcówce po punktach Piotra Przywieczerskiego oraz Mateusza Chodyny, Speednet wypracował sobie kilkupunktową przewagę i wygrał do 17. Drugi set? Dajcie nam więcej takich emocji. Wyrównana gra obu drużyn, zaprowadziła nas do końcówki, w której Speednet prowadził 19-17. Jako, że mamy akurat matury tu musimy wrzucić kamyczek do ogródka ‘Programistów’, którzy NIE ZDALI ‘egzaminu dojrzałości’. Mając słaniającego się na nogach rywala – trzeba go docisnąć. Parafrazując słowa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej – jak masz wygrywać mecze w SL3 musisz być twardy. Nie możesz sobie pozwolić, by rozbiła cię jakaś sytuacja (…) Cóż – Speednet sobie pozwolił, co doświadczony gracz Craftvena – wykorzystał. Na szczęście dla widowiska – drugi set nie był jedynym, w którym się coś działo. Trzecia partia również nie zawiodła. Po wyrównanej odsłonie, w końcówce Craftvena objęła prowadzenie 20-16. Mimo, że Speednet zdołał pod koniec zdobyć kilka oczek to jednak finalnie, z wygranej cieszyła się Craftvena.

Tufi Team – Oliwa Team 1-2 (16-21; 21-16; 21-23)

Po rewelacyjnej dyspozycji, którą drużyna Tufi Team zaprezentowała kilka dni wcześniej w konfrontacji z Dream Volley – w oczach Redakcji byli oni wyraźnym faworytem poniedziałkowego starcia. Ich rywalem była bowiem Oliwa, która do pierwszego gwizdka sędziego, miała zaledwie dziewięć punktów w ośmiu spotkaniach. Tufi Team z kolei – potencjalną wygraną za komplet punktów mógł wskoczyć na podium rozgrywek. Jak widać – stawka spotkania była stosunkowo wysoka. Kto wie, być może to właśnie presja sprawiła, że w pierwszej odsłonie rywalizacji, byliśmy świadkami TEGO. Choć trudno to uwierzyć, Oliwa w początkowym fragmencie meczu – miażdżyła swoich rywali. Oliwski walec bezlitośnie punktował wszystkie mankamenty w grze swoich rywali, dzięki czemu w pewnym momencie na tablicy wyników pojawił się wynik wręcz niewiarygodny (16-4)! Kiedy zanosiło się na największe upokorzenie drużyny Mateusza Woźniaka w 88 spotkaniach SL3 – Tufi się ogarnęło i w efekcie uniknęli blamażu, na który się zanosiło. Co więcej – w drugim secie kontynuowali dobrą grę, którą zaprezentowali pod koniec pierwszego seta. Dzięki temu rozpoczęli oni środkową partię od prowadzenia 10-5. W dalszej części seta, było już 18-11 a to oznaczało, że w tej partii krzywda się im już nie stanie. O tym, która z drużyn wygra mecz – musiał zadecydować ostatni set. Po dwóch blokach z rzędu środkowego Macieja Kuci oraz zagrywce Daniela Karpińskiego – Oliwa objęła wysokie prowadzenie 11-5 i w dalszej części seta, zdołali oni tę przewagę utrzymać i finalnie cieszyć się z wygranej. Co było kluczem do zwycięstwa? Zdecydowana przewaga w polu serwisowym.