Dzień: 2023-04-05

Port Gdańsk – Bayer Gdańsk

Po wtorkowym spotkaniu, w którym Bayer Gdańsk po raz kolejny w obecnym sezonie nie rzucił na kolana, ‘Aptekarze’ musieli zmierzyć się z zasłużoną krytyką. Tu nie mogło być inaczej – strata punktów z przedostatnim w tabeli Speednetem, który w historii SL3 wygrał zaledwie 11 z 98 spotkań, musiała mieć swoje konsekwencje. Strata punktu sprawiła dodatkowo, że w środowy wieczór na drużynie Bayer Gdańsk ciążyła spora presja. Wszak ich rywal, ‘na papierze’ zdawał się zdecydowanie mocniejszy niż ten, z którym Bayer się dzień wcześniej męczył. Początek środowego spotkania to wyrównana gra obu drużyn, która zaprowadziła nas do stanu po 10. Po skutecznych atakach kapitana – Jakuba Macieszy, Bayer zdołał zbudować sobie czteropunktową zaliczkę (17-13) i to pozwoliło im po chwili cieszyć się z wygranej seta do 16. Drugi set był bardzo podobny. W połowie seta, Bayer prowadził zaledwie jednym oczkiem. Mimo to, patrząc na spotkanie z boku można było odnieść, że gracze w niebiesko-zielonych strojach, kontrolują przebieg gry. Na znaczące prowadzenie (15-11), ‘Aptekarzy’ wyprowadził Maciej Paprocki. Dalsza część seta to bezskuteczne próby doprowadzenia do wyrównania przez ‘Portowców’. Skoncentrowany Bayer – nie dał sobie jednak zrobić krzywdy i po chwili cieszył się z wygrania meczu. Przed zawodnikami Jakuba Macieszy, stało jednak bardzo wymagające zadanie. Zachowanie koncentracji po wygranym meczu jest bowiem bolączką wielu drużyn, o czym notabene – przekonali się 24 godziny wcześniej, sami gracze z Olivii Business Center. Ostatni rozdział rywalizacji to wyrównana gra obu drużyn do połowy seta. Nie ukrywamy, że w tym momencie mieliśmy silne poczucie ‘deja-vu’. Druga część seta to scenariusz, który przerabialiśmy w dwóch pierwszych setach. W skrócie – klasyczny odjazd ‘Aptekarzy’, którzy po chwili przypieczętowali wygraną za komplet punktów. Z pewnością trzy oczka sprawią, że zasiądą oni do świątecznego stołu w świetnych nastrojach.

MVP spotkania – Maciej Paprocki (Bayer Gdańsk)

AXIS – Flota Toyota Team

Po tym jak grały w ostatnim czasie obie drużyny, kreśliliśmy przed spotkaniem, dość czarny scenariusz dla drużyny AXIS. Uznaliśmy wręcz, że dla Floty, mecz z drużyną z ulicy Kartuskiej będzie prawdopodobnie jeszcze łatwiejszym zadaniem niż potyczka z Oliwą Team. Po meczu mamy kolejne potwierdzenie, że mecz meczowi nigdy nie jest równy. Owszem – w pierwszej odsłonie to Flota była stroną dominującą. Po kilku atakach Krystiana Lipińskiego oraz Mateusza Iwaniaka, na tablicy wyników było już 11-3 dla podopiecznych Karoliny Kirszensztein. W dalszej części seta, AXIS się nieco okręciło a nawet próbowało ‘kąsać’ swojego rywala (16-11). Ich strata z początku seta była jednak zbyt duża by myśleć o korzystnym wyniku. Zupełnie inaczej – sprawy się miały w drugim secie. Partia ta do pewnego momentu była pod kontrolą wicelidera rozgrywek (12-8). Z czasem, coraz śmielej zaczynali sobie radzić gracze w czerwonych trykotach, którzy po ataku Krzysztofa Lewandowskiego oraz zagrywce Sebastiana Muńko – doprowadzili do wyrównania po 14. Od tego momentu aż do samej końcówki seta, AXIS miało psychologiczną przewagę wynikająca z ich minimalnego prowadzenia. Mimo to – Flota zdołała w końcówce doprowadzić do wyrównania po 20, po którym mieliśmy grę punkt za punkt. Niestety dla Floty – w końcówce, lider drużyny – Paweł Shylin był w drugiej linii co miało niebagatelne znaczenie dla układu sił na siatce. Finalnie po kilku punktowych akcjach Krzysztofa Lewandowskiego – to AXIS cieszyło się z wygrania seta i doprowadzenia do wyrównania. Ostatnia odsłona to zdecydowanie lepsza gra faworyzowanej Floty, której w osiągnięciu dobrego wyniku, nie przeszkodziły kontuzję dwóch graczy. Ostatecznie trzeci set to zwycięstwo wicelidera do 12, a całego meczu 2-1.

MPS Volley – MiszMasz

Środowe spotkanie pomiędzy MPS-em a MiszMasz-em było kolejnym dowodem na to, że w sporcie – nie ma nic za darmo. Gdyby było tak, że już przed meczem bylibyśmy w stanie ze 100% skutecznością przewidzieć wynik spotkania, jaki wówczas sens miałaby rywalizacja? Z takim ‘mentalem’ do zawodów postanowiła podejść ekipa Michała Grymuzy – MiszMasz. Na papierze to MPS był dość wyraźnym faworytem. Miłośnicy Piłki Siatkowej podchodzili do spotkania jako jedyna drużyna w drugiej lidze, która nie zaznała jeszcze smaku porażki. Co innego wygrać spotkanie, a co innego zgarnąć przy tym komplet oczek. Już chwilę po pierwszym gwizdku sędzi prowadzącej spotkanie wiedzieliśmy, że przed MPS-em nikt nie zamierza ‘pękać’. Po kilku błędach ‘Miłośników’ oraz dobrej dyspozycji Jakuba Waszkiewicza w ataku to MiszMasz objął prowadzenie 10-7. Z czasem MPS próbował gonić, ale ilekroć zbliżał się do swoich rywali na jeden punkt (14-13 oraz 16-15), ci – ponownie odskakiwali. Ostatecznie po zagrywce rozgrywającego ‘Czarnych’ – Daniela Bąby, ‘Hotelarze’ cieszyli się z wygrania seta do 17. Drugi set miał już inny obraz. Po dwóch atakach w środku partii w wykonaniu Piotra Mikołajewskiego, MPS objął prowadzenie 12-8, które pozwoliło drużynie Jakuba Nowaka na nieco spokojniejszą grę i wygraną seta do 15. Jeszcze lepiej – Miłośnicy Piłki Siatkowej zagrali w decydującej o zwycięstwie secie. Po wyrównanym początku, w którym trudno było jednoznacznie stwierdzić która z drużyn wygra (8-8), to MPS zrobił ‘odjazd’. Po kilku punktach Rafała Buczyńskiego oraz Wojciecha Paszylka było już 19-12 a to oznaczało, że ogromnej niespodzianki nie będzie.

MVP spotkania – Piotr Mikołajewski (MPS Volley)

Eko-Hurt – Volley Gdańsk

Po istnym szaleństwie, które wyczynia się ostatnio w pierwszej lidze stało się jasne, że jeśli ‘Hurtownicy’ wygrają z mającym problemy Volleyem Gdańsk za komplet punktów – wówczas wskoczą na fotel lidera pierwszej ligi. W realizacji nakreślonego scenariusza, Eko-Hurt musiał radzić sobie bez najskuteczniejszego gracza obecnego sezonu – Igora Ciemachowskiego. Środowe spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej walki obu stron. Uważamy, że Volley Gdańsk – szczególnie w pierwszej odsłonie zaprezentował najlepszą formę spośród ostatnich spotkań. To sprawiło, że ‘Hurtownicy’ przez długi czas nie potrafili sforsować zasieków ‘żółto-czarnych’. Co więcej – po skutecznych blokach Michała Mysłowskiego oraz Kuby Roszyka, to Volley Gdańsk zdawał się być bliżej wygranej premierowego seta. W dalszej części, Volley Gdańsk zrobił jednak to, czego udało im się unikać przez większość seta – zaczął popełniać błędy. Dzięki nim – Eko-Hurt wróciło z dalekiej podróży i wyrównali. Dalszą część już znacie. Druga odsłona nie była już tak emocjonująca. W secie tym – w ekipie Eko-Hurtu mieliśmy niecodzienny widok. Rozgrywającego, który dotychczas grał wszystkie mecze ‘od deski do deski’ zastąpił debiutujący w SL3 – Damian Grzesiak. Debiut wypadł naprawdę pozytywnie, bo w połowie tej partii – ‘Hurtownicy’ prowadzili 12-7. Pięciopunktowe prowadzenie sprawiło, że Eko-Hurt mógł pozwolić sobie w dalszej części seta na grę ‘punkt za punkt’ (21-16). W ostatnim secie, na tablicy wyników również było 12-7. Różnica pomiędzy dwoma setami była jednak taka, że tym razem Volley Gdańsk podjął raz jeszcze rękawice. W efekcie – zniwelowali oni stratę do zaledwie jednego oczka (16-15), ale ostatnie słowo, należało do Eko-Hurtu, który tym samym, zameldował się na fotelu lidera rozgrywek.

BL Volley – Flota Toyota Team 2

Po piątym tygodniu rozgrywek – w trzeciej lidze pozostały zaledwie dwie niepokonane drużyny (Old Boys oraz Bayer Gdańsk). Do środowej serii gier, grupa ta była poszerzona o BL Volley, ale finalnie – ‘Tygrysy’ się z niej ‘wypisały’. Wszystko za sprawą potyczki ‘Tygrysów’ z Flotą Toyotą Team 2. Od samego początku meczu Flota ruszyła z atakami. Po jednym z nich, w wykonaniu środkowego Adama Jarosa, na tablicy wyników było 9-4 dla graczy w niebieskich strojach. Mimo ‘falstartu’ w wykonaniu ‘Tygrysów’, potrafili się oni podnieść i doprowadzić do wyrównania po 12. Dalsza część to wyrównana gra obu drużyn, która zaprowadziła nas do stanu po 16. We wspomnianym momencie ktoś najwidoczniej polał ‘duże koty’ wodą, bo nie przypominali siebie samych sprzed kilku chwil. Efekt? 0 punktów po ich stronie do końca seta, przy jednocześnie pięciu swoich rywali. Strata seta, nie była jednak najgorszą rzeczą, która spotkała tego wieczora ekipę Wojciecha Strychalskiego. Po drugim – średnio udanym secie było jasne, że BL Volley nie przedłuży świetnej serii meczów bez porażki. Po punktach Eryka Brzozowskiego oraz Michała Łubińskiego, Flota odskoczyła w środkowym secie rywalom na 9-3 i w dalszej części seta – kontrolowali przebieg gry. Trzeci set to klasyka gatunku – drużyna, która wygrywa dwa pierwsze sety jest już nasycona i nie potrafi ‘dojechać rywala’. Ileż razy my to w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta oglądaliśmy?

MVP spotkania – Mateusz Polowiec (Flota Toyota Team 2)

ACTIVNI Gdańsk – Tiger Team

Mieliśmy nosa w zapowiedziach przedmeczowych. Zasugerowaliśmy tam, że spotkanie pomiędzy ACTIVNYMI a Tigerem będzie wyrównaną konfrontacją, w której trudno jest jednoznacznie wskazać faworyta. Mimo wszystko – więcej argumentów dostrzegaliśmy u drużyny Artura Kurkowskiego. Ci, choć nie bez problemów wygrali spotkanie w stosunku 2-1. Początek rywalizacji to świetna postawa ex-drugoligowca, który po bloku Roberta Skwiercza, objął wysokie prowadzenie 14-7. Jeśli ktokolwiek sądzi, że to pozwoliło ACTIVNYM na spokojną wygraną w partii ten mija się z prawdą. Przewaga drużyny Artura Kurkowskiego topniała w oczach i kiedy na tablicy wyników było 18-16, można było odnieść wrażenie, że Tiger po chwili dopnie swego i zdoła wydrzeć rywalom zwycięstwo sprzed nosa. Kilka błędów w końcówce sprawiło jednak, że było to niemożliwe. Drugi set rozpoczął się od wyrównanej walki, po której na tablicy wyników pojawił się remis 7-7 a następnie 11-11. Druga część seta to jednak świetna seria Tigera na zagrywce wykonywanej przez Mateusza Cieśluka. Co ciekawe – w trakcie jednego ustawienia ACTIVNI wykorzystali dwa czasy, po których na tablicy wyników było 15-11 i zasadniczo – oznaczało to koniec emocji w secie. Finalnie Tiger bez problemów utrzymał przewagę i wygrał seta do 13. O zwycięstwie w spotkaniu musiał zadecydować trzeci set. Finałowa partia do pewnego momentu układała się idealnie dla Tigera, który pod koniec seta prowadził 17-12. Pięciopunktowa przewaga pod koniec meczu nie wystarczyła do tego, by dowieźć ją do końca. Co więcej – ‘Tygrysy’ w dalszej części mieli kilka piłek meczowych (20-17), ale po atakach Artura Kurkowskiego oraz Wojciecha Łuczkowa – ACTIVNI zdołali doprowadzić do wyrównania po 20, a następnie po kilku wymianach – wygrać seta.

MVP spotkania – Robert Skwiercz (ACTIVNI Gdańsk)