Po dłuższej przerwie, AVOCADO friends wreszcie podeszło do spotkania w dobrych nastrojach. Na wspomniany optymizm, wpłynęło bez wątpienia ich przekonujące zwycięstwo, które ‘Weganie’ odnieśli nad ekipą BES Boys BLUM. W środowy wieczór, drużyna Arkadiusza Kozłowskiego rywalizowała z beniaminkiem rozgrywek – Info Distributions. Przed meczem można się było zastanawiać, czy ‘Weganie’ zdołają powtórzyć komplet punktów. ‘Roślinożercy’ rozpoczęli spotkania bardzo mocno. Po bloku oraz ataku Filipa Kowalewskiego, objęli prowadzenie w meczu 10-3. Mimo że z czasem prowadzili już 19-13 to najwidoczniej – chyba zbyt wcześnie uwierzyli w zwycięstwo w secie. Po bardzo mądrej grze Info Distributions oraz dobrej serii na zagrywce Marcina Czajkowskiego, Info Distributions zniwelowało stratę do zaledwie jednego oczka. Ostatecznie, mimo kłopotów ‘Weganom’ udało się jednak doprowadzić do szczęśliwego zakończenia (21-19). Drugi set to dominacja ‘Roślinożerców’. Z pewnością w osiągnięciu korzystnego wyniku przez ‘Drukarzy’ nie pomogły bardzo duże problemy w rozegraniu oraz przyjęciu. Ten sam Marcin Czajkowski, który torpedował rywali zagrywką, musiał w drugim secie zmierzyć się z atomową i kapitalną zagrywką Oleksa Chapovskyiego i trzeba przyznać, że to Ukrainiec, wyszedł z tej konfrontacji zwycięsko. Ostatecznie po wspomnianych problemach rywali – ‘Weganie’ wygrali gładko tę partię do 11. Trzeci set to zwrot akcji. Tym razem, to Info Distributions było górą. Po kilku atakach Karola Jarosińskiego, gracze w białych koszulkach wyszli na pięciopunktowe prowadzenie (11-6). Dalsza część seta nie przyniosła już jakiś większych emocji i ostatecznie, ‘Drukarze’ wygrali tę partię do 14.
Dzień: 2023-03-29
Volley Surprise – Tufi Team
Do wczorajszego wieczora myśleliśmy, że najpoważniejszym problemem drużyny Tufi Team jest to, że ekipa Mateusza Woźniaka ma cholerny problem z tym, by wygrywać spotkania za komplet punktów. Cóż. Gdyby tylko to trapiło ex-pierwszoligową drużynę to pół biedy. Po środowej przegranej oraz formie, którą dane nam było oglądać brakuje nam tylko czapeczki foliowej na głowę. No bo tezy, które głosiła Redakcja o tym, że Tufi Team powalczy o awans można już chyba na dobre wcisnąć pomiędzy historiami o reptilianach czy zagrożeniach wynikających z fal 5G. Jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi – Tufi Team nie ma co obecnie marzyć o tym, co było grane w poprzednich sezonach w elicie. Mówiąc precyzyjniej – gracze Mateusza zostali wchłonięci przez drugoligową aurę i nos podpowiada nam, że szybko się z tego nie wykaraskają. Co do Volley Surprise – tu ciekawa historia. Przed poniedziałkową serią gier można było przypuszczać, że ‘Słupszczanie’ prędzej o wygraną, powalczą w meczu z MiszMaszem. Tymczasem – NIESPODZIANKA. Mecz z MiszMaszem zakończył się porażką, natomiast z faworyzowanymi ‘Tuffikami’ w pełni zasłużonym zwycięstwem. No bo powiedzmy sobie wprost – Volley Surprise w pierwszym i drugim secie zaprezentowało więcej jakości i przede wszystkim – nie spękało przed rywalami. Ostatnia partia to już lepsza gra ‘Tuffików’, którzy finalnie sięgają po marną nagrodę pocieszenia w postaci jednego punktu. O tym, że dla Volley Surprise obecny sezon ma być zupełnie inny niż ten poprzedni, świadczy choćby fakt, że po zakończonych meczach, już w korytarzach Ergo Areny, członkowie drużyny oraz kibice nie byli zbytnio zadowoleni z trzech punktów w dwóch meczach. To pokazuje tylko, że cel na obecny sezon jest ambitny.Do wczorajszego wieczora myśleliśmy, że najpoważniejszym problemem drużyny Tufi Team jest to, że ekipa Mateusza Woźniaka ma cholerny problem z tym, by wygrywać spotkania za komplet punktów. Cóż. Gdyby tylko to trapiło ex-pierwszoligową drużynę to pół biedy. Po środowej przegranej oraz formie, którą dane nam było oglądać brakuje nam tylko czapeczki foliowej na głowę. No bo tezy, które głosiła Redakcja o tym, że Tufi Team powalczy o awans można już chyba na dobre wcisnąć pomiędzy historiami o reptilianach czy zagrożeniach wynikających z fal 5G. Jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi – Tufi Team nie ma co obecnie marzyć o tym, co było grane w poprzednich sezonach w elicie. Mówiąc precyzyjniej – gracze Mateusza zostali wchłonięci przez drugoligową aurę i nos podpowiada nam, że szybko się z tego nie wykaraskają. Co do Volley Surprise – tu ciekawa historia. Przed poniedziałkową serią gier można było przypuszczać, że ‘Słupszczanie’ prędzej o wygraną, powalczą w meczu z MiszMaszem. Tymczasem – NIESPODZIANKA. Mecz z MiszMaszem zakończył się porażką, natomiast z faworyzowanymi ‘Tuffikami’ w pełni zasłużonym zwycięstwem. No bo powiedzmy sobie wprost – Volley Surprise w pierwszym i drugim secie zaprezentowało więcej jakości i przede wszystkim – nie spękało przed rywalami. Ostatnia partia to już lepsza gra ‘Tuffików’, którzy finalnie sięgają po marną nagrodę pocieszenia w postaci jednego punktu. O tym, że dla Volley Surprise obecny sezon ma być zupełnie inny niż ten poprzedni, świadczy choćby fakt, że po zakończonych meczach, już w korytarzach Ergo Areny, członkowie drużyny oraz kibice nie byli zbytnio zadowoleni z trzech punktów w dwóch meczach. To pokazuje tylko, że cel na obecny sezon jest ambitny.
Port Gdańsk – Tiger Team
Początek sezonu Wiosna’23 w wykonaniu ‘Portowców’ jest bardzo udany. Drużyna Arkadiusza Sojko miała to potwierdzić w środowy wieczór, w którym mierzyła się z ekipą Tiger Team. Przypomnijmy, że ci drudzy podchodzili do bezpośredniego starcia, tuż po wtorkowym, cennym zwycięstwie z drużyną Wolves Volley. Dyspozycja, którą zaprezentowali wówczas gracze Mateusza Sokołowskiego pozwalała sądzić, że środowy mecz, będzie ciekawym i wyrównanym widowiskiem. Faktycznie. Tak było, ale tylko na początku spotkania, gdzie obie drużyny się ‘badały’ (5-5). Jako pierwsi na prowadzenie wyszli gracze Tiger Team, którzy po ataku Dawida Staszyńskiego, prowadzili 8-6. W dalszej części seta, ‘Tygrysy’ nie umiały utrzymać prowadzenia (10-10), i w drugiej połowie tej partii, na parkiecie grała jedna drużyna. Po kilku zagrywkach Denisa Gostomczyka, ‘Portowcy’ prowadzili już 17-11 i zasadniczo był to koniec emocji. Jeszcze lepiej drużyna ‘z doków’ zaprezentowała się w środkowej odsłonie. Tu nie było ani chwili zwątpienia, która z drużyn wygra partię. Od początku, drużyna w granatowych strojach przejęła inicjatywę i w konsekwencji, po ataku Piotra Baja, objęła prowadzenie 10-3. Dalsza część to dominacja ‘Portowców’ i pewna wygrana do 13. Ostatni rozdział nie zmienił ‘układu sił’. Port Gdańsk po bloku Kamila Sołomina, objął prowadzenie 10-4 i dalsza część seta, była już tylko formalnością. Ostatecznie – ‘Portowcy’ inkasują trzy punkty, tym samym potwierdzając świetną formę w obecnym sezonie.
Flota Toyota Team 2 – TGD
Spotkanie pomiędzy Flotą a TGD, było anonsowane jako jeden z hitów trzeciej ligi. Naprzeciw siebie stanęły bowiem drużyny, które przed sezonem wymieniane były jako te, które mogą potencjalnie awansować do wyższej klasy rozgrywkowej. W zapowiedziach przedmeczowych wskazaliśmy na to, że naszym zdaniem, lepszą formą mogą się obecnie pochwalić gracze TGD i to właśnie ich wskazaliśmy jako faworytów. Jak się okazało, było to dobre posunięcie. Od początku zawodów zarysowała się widoczna przewaga TGD, którzy po skutecznej zagrywce Kacpra Goszczyńskiego, objęli prowadzenie 6-1. Od tego momentu, gracze Macieja Kota kontrolowali przebieg gry i mogli pozwolić sobie na grę ‘punkt za punkt’. W szczytowym momencie, ponownie po ‘zagrze’ wspomnianego przyjmującego, TGD prowadziło 17-9 i stało się jasne, że to oni wygrają tę partie. Drugi set to absolutna demolka. Drużynie ‘Drogowców’ wychodziło w tej części spotkania niemal wszystko. Lepsza gra na siatce, lepsza zagrywka, lepsze przyjęcie, rozegranie czy bloki. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Po zdecydowanie najlepszym secie TGD w obecnym sezonie, ‘Drogowcy’ cieszyli się z wygrania drugiej partii. Do pełni szczęścia, drużynie Macieja Kota brakowało postawienie kropki nad ‘i’. Niestety dla nich – trzeci set, zdecydowanie lepiej rozpoczęli ich rywale, którzy po ataku Łukasza Turskiego objęli pięciopunktowe prowadzenie. W dalszej części partii, ‘Drogowcy’ próbowali odrabiać straty, jednak w ich grze było sporo niedokładności, które niwelowały ich cały wysiłek. W końcówce, po zagrywce Macieja Kota, drużynie TGD udało się złapać kontakt z rywalem (19-18), ale koniec końców, to Flota sięgnęła po ostatni punkt w meczu.
Volley Surprise – MiszMasz
W zapowiedzi przedmeczowej podgrzewaliśmy nieco atmosferkę. W komentarzach, ktoś słusznie zauważył, że niegdyś w MiszMaszu występował również obecny rozgrywający Volley Surprise – Łukasz Grabka. To oznaczało z kolei, że dla połowy graczy będących na parkiecie po stronie ‘Słupszczan’ był to mecz szczególny. Kto wie, może właśnie ta ‘spinka’ sprawiła, że Volley Surprise zagrał w meczu zdecydowanie poniżej oczekiwań? Już na początku spotkania widać było, że graczom ze Słupska nie rozprostowały się jeszcze stawy po długiej podróży. Gracze przebywający w delegacji rozpoczęli seta bardzo niemrawo, co w połączeniu z dobrą postawą MiszMaszu sprawiło, że to ci drudzy, po ataku Jakuba Waszkiewicza, objęli prowadzenie 14-10. W dalszej części, MiszMasz prezentował się na tyle dobrze, że ‘Słupszczanie’ nie mogli nawet myśleć o tym, by odrobić stratę (21-14). Środkowa odsłona rozpoczęła się od kilku błędów popełnionych przez obie drużyny. Więcej popełnili ich gracze Volley Surprise, a to sprawiło, że gracze w czarnych strojach objęli prowadzenie 5-2. W dalszej części, przewaga drużyny Michała Grymuzy stawała się coraz bardziej okazała. Kiedy po kolejnym już błędzie własnym graczy w żółtych strojach, na tablicy wyników było 12-5 dla MiszMasz, uznaliśmy, że jest to koniec emocji w tej partii. Po chwili w ekipie ‘Hotelarzy’ zapanowała jednak ogromna niemoc w ataku, która sprawiła, że ich przewaga stopniała do zaledwie jednego punktu (14-13). W dalszej części seta, MiszMasz zdołał się jednak ‘ogarnąć’ i w konsekwencji ponownie odskoczył rywalom, co zapewniło im wygraną do 17. Ostatni ‘rozdział’ to zwrot akcji. Po wyrównanym początku (8-8), MiszMasz zaczął popełniać błędy w ataku. Te sprawiły, że ‘Słupszczanie’ wyszli na prowadzenie 11-8 i nie dali sobie już zrobić krzywdy. Finalnie, wynik spotkania to 2-1 dla ‘Czarnych’.
AXIS – Oliwa Team
No i co by tu napisać? Nie chcemy zbytnio gnoić drużyny AXIS. Uważamy, że ich sfera mentalna jest obecnie na tak słabym poziomie, że drużynie nie ma co dokładać. Postaramy się zatem delikatnie. Gracze z ulicy Kartuskiej mogli być pełni nadziei patrząc na to, jak wiedzie się ich najbliższym rywalom. Tak się składa, że przed meczem z AXIS, Oliwa rozegrała spotkanie z Flotą Toyota Team i powiedzmy sobie wprost – wyglądała bardzo słabo. Dodatkowo AXIS było zmotywowane tym, że wreszcie spotykają się z rywalem, z którym mogą powalczyć. Na początku obecnej edycji, mierzyli się bowiem z jedynymi drużynami, które jak do tej pory w drugiej lidze nie przegrały (MPS Volley oraz Dziki Wejherowo). Składając to wszystko do kupy – AXIS nie był w naszych oczach bez szans. Pierwszy set spotkania pokazał nam, jak bardzo się myliliśmy. O ile jego początek był jeszcze wyrównany (11-10), tak druga część spotkania to dominacja Oliwy, która może nie grała jakiejś wybitnej siatkówki, ale koniec końców i tak wystarczyło to na AXIS. To jak zaprezentowali się w tej partii gracze Fabiana Polita, przypominało trzeci set spotkania z MiszMaszem. Choć poprzeczka była zawieszona naprawdę nisko – to i tak, w drugiej odsłonie AXIS nie zdołał zagrać lepiej niż w premierowej serii. Zasadniczo, o samym przebiegu tej partii nie ma co zbytnio pisać, więc podamy ciekawostkę. W meczu, po przeciwnych stronach siatki wystąpili bracia – Mateusz oraz Paweł Kubiak. Z pewnością to ten drugi będzie brylował przy Wielkanocnym stole i z rozkoszą przypomni o środowym spotkaniu. Tak się bowiem składa, że wynik drugiej partii to 21-11 dla Oliwy. Ostatni set, przyniósł długo wyczekiwane emocje. Oczywiście nie od początku. AXIS miało bowiem potężne problemy z wykończeniem akcji i niemal każda próba ataku, kończyła się 2 metry za polem gry. To sprawiło, że Oliwa prowadziła 16-9. Jako że ‘Oliwiacy’ też ‘orłami’ w środę nie byli, to mimo 7 punktowego prowadzenia, postanowili zapewnić oglądającym mecz dodatkowe atrakcje. Tym razem, to oni nie potrafili skończyć własnej akcji, a ‘wisienką na torcie’, był moment, kiedy jeden z ‘Oliwiaków’ przebijał sposobem dolnym piłkę – a jakże, w out. Z chaosu, o którym piszemy dobrnęliśmy do stanu po 20 i gry na przewagi. Ta zakończyła się happy-endem Oliwy. Czy był to najbrzydszy mecz drugiej ligi w obecnym sezonie? Pomidor.
Flota Toyota Team – Oliwa Team
Do środowego spotkania, Flota przystępowała po nieudanym spotkaniu z MPS Volley, w którym finalnie udało im się ugrać jeden punkt. Niestety po meczu, drużynie Karoliny Kirszensztein oberwało się od Redakcji, która miała spore zarzuty do tego, że drużyna ewidentnie nie dźwignęła wówczas presji. Poprawą humoru miała być w zamyśle gładka i przyjemna wygrana z Oliwą Team, dla której był to piąty mecz w sezonie Wiosna’23. Już początek spotkania pokazał, która z drużyn powalczy w obecnym sezonie o podium rozgrywek. Kibice Floty nie zdążyli jeszcze usiąść na trybuny, a trzykrotnie do protokołu meczowego wpisał się Paweł Shylin (3-0). W dalszej części seta, Oliwa prezentowała się jednak na tyle dobrze, że Flota nie mogła znaleźć sposobu na to by się ‘urwać’. Sztuka ta, graczom w niebieskich strojach udała się w drugiej połowie partii. Po kilku atakach Krystiana Lipińskiego, na tablicy wyników było już 16-12 dla faworytów. Po chwili, cztery błędy z rzędu dołożyła jeszcze Oliwa i wynik tej partii, był sprawą zamkniętą (21-13). Wiemy, że trudno w to uwierzyć, ale pierwszy set nie był tym najgorszym w wykonaniu drużyny z ‘serca Gdańska’. Druga część spotkania to istny koszmar, o którym Oliwa chciałaby jak najszybciej zapomnieć. Środkowa partia rozpoczęła się bowiem od festiwalu błędów graczy w zielonych strojach. Dodatkowo ekipa Tomka Kowalewskiego miała potworne problemy w przyjęciu i wynik, który zwiastował pogrom – stał się faktem (10-1). Na szczęście dla Oliwy, druga część seta była w ich wykonaniu trochę lepsza, ale tak czy siak – na parkiecie rządzili gracze z ‘koncernu samochodowego’. Ostateczny wynik tej partii to 21-9. Trzecia odsłona, była w wykonaniu ‘Oliwiaków’ już nieco lepsza, ale patrząc na końcowy wynik (21-14) jest to marne pocieszenie. Dzięki wygranej za komplet punktów – Flota umacnia się na fotelu wicelidera.
ZCP Volley Gdańsk – Merkury
W ostatnim czasie, nie szczędziliśmy pochwał dla obecnego mistrza Siatkarskiej Ligi Trójmiasta – Merkurego. Tu nie mogło być w zasadzie inaczej, bo drużyna Piotra Peplińskiego demolowała wręcz kolejnych rywali, wygrywając czterokrotnie za komplet punktów, czyniąc to bez najmniejszego problemu. Już w zapowiedzi przedmeczowej wskazaliśmy, że przed ‘Planetarnymi’ najtrudniejsze z dotychczasowych spotkań w sezonie Wiosna’23. Naprzeciw nich miała bowiem stanąć ekipa, która w poprzednim tygodniu rozgrywek, zdobyła tytuł ‘drużyny tygodnia’. Mimo to, pisząc zapowiedzi przedmeczowe, Redakcji nie zadrżała ręka stawiając na kolejny, piąty już komplet punktów Merkurego. W szlagierowe spotkanie, lepiej weszli gracze ZCP. Ich rywale popełniali sporo błędów na zagrywce, a dodatkowo przyjęcie również nie stało na wybitnym poziomie. Efekt to objęcie prowadzenia przez ZCP (12-9). W dalszej części partii, Merkury próbował niwelować straty, ale ostatni punkt w secie, zdobył jednak Miłosz Bazyliński (21-19). Druga część spotkania to kapitalne otwarcie ‘żółto-czarnych’, którzy po jednym z punktów wspomnianego chwilę wcześniej atakującego – objęli prowadzenie 9-5. Podobnie jak miało to miejsce w pierwszym secie – Merkury próbował do samego końca odwrócić losy rywalizacji, ale z świetnie dysponowanymi graczami ZCP – nie było to wcale łatwe. Mimo że w końcówce ZCP prowadziło już 20-17 i było o włos od wygrania partii, a w konsekwencji meczu, Merkury zdołał doprowadzić do remisu po 20. Ostatni set to przebudzenie Merkurego, który zaczął grać swoją siatkówkę. Po zagrywce atakującego – Wojciecha Małeckiego, Merkury objął prowadzenie 6-3. Tak to już bywa, że rywalizując z Merkurym, a tym samym tracąc na początku trzy oczka już cholernie trudno to odrobić. Tak było w tym przypadku i finalnie zawody zakończyły się zwycięstwem ZCP w stosunku 2-1. To z kolei sprawia, że ‘liga będzie ciekawsza’.