Dzień: 2023-03-27

Dream Volley – Team Spontan

Po imponującym zwycięstwie ‘Marzycieli’ ze Zmieszanymi, drużyna Mateusza Dobrzyńskiego przystąpiła do drugiego spotkania w poniedziałkowy wieczór. O ile w przypadku ich konfrontacji ze Zmieszanymi, stawialiśmy na tych drugich, tak w meczu ze Spontanem – to Dream Volley był faworytem starcia. Z pewnością Spontanowi nie pomógł w meczu fakt, że w poniedziałkowy wieczór mieli problemy kadrowe. Już początek meczu pokazał, która z drużyn powalczy o pełną pulę. Po skutecznej zagrywce środkowego – Jacka Kalwasa, Dream Volley objął prowadzenie w meczu 10-5. W dalszej części seta, Damian Wiśniewski zrewanżował się blokiem Juliuszowi Buchcie, po czym – na tablicy wyników było 14-8 i zasadniczo – emocję, były w tej partii zabite. Zdecydowanie ciekawiej, zrobiło się w drugim secie. Mniej więcej do połowy środkowej partii, byliśmy świadkami wyrównanej gry obu drużyn (po 9). Dzięki dwóm asom serwisowym z rzędu Andrzeja Pipki, Dream Volley wysunął się na czteropunktowe prowadzenie (13-9). Mimo bezpiecznej wydawałoby się zaliczki, ‘Marzyciele’ roztrwonili po chwili przewagę (16-16). Ostatnie słowo w partii, należało jednak do graczy Mateusza Dobrzyńskiego, którzy po dwóch błędach ‘Spontanicznych’, cieszyli się z wygranej drugiego seta. Ostatni set rozpoczął się lepiej dla Dream Volley, którzy po ataku ex-ligowca Fabiana Majcherskiego, objęli prowadzenie 12-9. Od tego momentu, aż do samego końca, ‘Marzyciele’ nie dali sobie już zrobić krzywdy i finalnie zainkasowali drugi komplet punktów w poniedziałkowy wieczór.

Eko-Hurt – BEemka Volley

Już przed meczem wydawało się, że starcie pomiędzy Eko-Hurtem a BEemką może być jednym z najciekawszych wydarzeń poniedziałkowej serii gier. Mimo że w naszych oczach to Eko-Hurt był faworytem starcia to jednak BEemka nie pozostawała bez szans. Typ Redakcji nie mógł być zatem inny niż 2-1. Początek rywalizacji to powtórka tego, co oglądaliśmy w meczu BEemki z Volleyem. Seria świetnych zagrywek Michała Ryńskiego sprawiła, że na tablicy wyników było 8-4 dla ‘Zmotoryzowanych’. Po chwili, ‘Hurtownikom’ udało się zniwelować problemy w przyjęciu a to z kolei sprawiło, że gra obu drużyn się wyrównała (12-12). Mimo to, po kapitalnym bloku Daniela Podgórskiego na debiutującym w Eko-Hurcie, Mikołaju Nowaku, BEemka ponownie wysunęła się na prowadzenie 18-15 i zdawała się być na najlepszej drodze do wygranej seta. W końcówce, Eko-Hurt zrobił podwójną zmianę. To, co było jednak kluczowe w odwróceniu losów seta to kapitalna dyspozycja Igora Ciemachowskiego, który w końcówce przechylił szale zwycięstwa na stronę Eko-Hurtu (22-20). Drugi set również nie zawiódł. Mniej więcej w połowie, po błędzie w ustawieniu BEemki, ‘Hurtownicy’ wysunęli się na prowadzenie (13-10). Gracze w biało-niebieskich barwach nie zamierzali jednak odpuszczać. Po asie serwisowym Macieja Wysockiego, który doprowadził do wyrównania po 14, na parkiecie rozpoczęło się małe piekiełko. Wszystko za sprawą faktu, że tuż przed ‘zagrą’ wspomnianego przyjmującego, Eko-Hurt wnioskował do sędziego o czas. Finalnie – kiedy kurz po awanturze nieco opadł, obie drużyny skupiły się na grze w siatkówkę. Po walce ‘łeb w łeb’, która trwała do końca seta, to Eko-Hurt miał więcej powodów do radości (21-19). Ostatni set nie był już tak wyrównany i emocjonujący. Po jednym z ataków Tomasza Sadowskiego, BEemka objęła czteropunktową przewagę (10-6). W dalszej części seta, gracze Daniela Podgórskiego utrzymywali mniejszą lub większą przewagę, która finalnie pozwoliła BEemce na zdobycie jednego punktu w meczu (21-17).

BL Volley – Drużyna A

Po zdobyciu szalenie ważnych trzech punktów w konfrontacji z Chilli Amigos, drużyna BL Volley stanęła przed ogromną szansą, by w kwiecień wkroczyć z idealną wręcz sytuacją w tabeli. Aby tak się stało, ‘Tygrysy’ musiały zgarnąć komplet oczek w konfrontacji z Drużyną A. Czysto teoretycznie – zadanie to nie należało bynajmniej do tych, o których zwykło się mówić ‘niewykonalne’. Wszystko za sprawą tego, że ich rywale znajdowali się na przeciwległym biegunie ligowej tabeli. W czterech rozegranych spotkaniach, ‘Serialowa’ miała na swoim koncie zero zwycięstw i tylko jeden punkt. Mimo to, BL Volley podszedł do spotkania w pełni skoncentrowanym wiedząc, że w kilku poprzednich spotkaniach, Drużyna A sprawiała kłopoty swoim rywalom. Faworyzowana ekipa darowała sobie 'wybadanie rywala’, co jest dość powszechnym zjawiskiem w trzeciej lidze. Zamiast tego, obudził się w nich ‘tygrysi instynkt’, który sprawił, że BL od razu rzucił się swoim przeciwnikom do gardeł. Efekt? Po kilku atakach Bartosza Zdunka oraz Damiana Chojnackiego, BL objął prowadzenie 13-4 i zasadniczo, partia ta była rozstrzygnięta. Środkowy set? 11-4 na początku i powtórka z tego co widzieliśmy w pierwszej odsłonie. BL, wiedząc że nie stanie im się krzywda – zdjęło nogę z gazu i finalnie, ich rywale zdobywali w końcówce kilka punktów. W trzeciej odsłonie liczyliśmy na więcej emocji. Kiedy na tablicy wyników było 12-9 dla BL, zastanawialiśmy się czy Drużyna A jest w stanie nawiązać jeszcze walkę. Zamiast tego, BL dorzucił kilka punktów i finalnie zrealizował swój poniedziałkowy plan w 100%.

Volley Gdańsk – BEemka Volley

Nie wiemy nawet co pisać w kontekście drużyny Volley Gdańsk. ‘Żółto-czarnych’ krytykujemy tak długo i tak często, że zdaliśmy sobie właśnie sprawę, że metoda kija na nich nie działa. Pisząc całkiem serio – Volley Gdańsk stanął w poniedziałkowy wieczór przed szansą na poprawienie swoich nastrojów po druzgocącej porażce z ZCP. Szansę na zrealizowanie swojego celu, mimo pewnych problemów kadrowych zdawały się być naprawdę duże. Rywalem trzykrotnych mistrzów SL3, była bowiem BEemka Volley, z którą to – Volley w SL3, wyłącznie wygrywał. Czasy się jednak zmieniają. Tym razem, w naszych oczach to BEemka była faworytem. Mimo tych słów, to Volley rozpoczął lepiej zawody. Po ataku Maksymiliana Wilka, na tablicy wyników było 12-8 dla trzykrotnych mistrzów SL3. Bezpieczna wydawałoby się przewaga ‘żółto-czarnych’ trwała do stanu 19-16. Mimo, że ówczesna sytuacja BEemki wydawała się kiepska to po dwóch atakach Macieja Wysockiego, a przede wszystkim blokach Mateusza Gaczyńskiego, z pierwszego punktu w meczu, cieszyła się BEemka. Niewykorzystana okazja Volleya nie wpłynęła dobrze na morale drużyny. Na początku drugiego seta, gracze VG byli totalnie zagubieni i w konsekwencji, BEemka po bloku swojego kapitana, objęła prowadzenie 12-5. W dalszej części seta, Volley prowadził odrabiać straty, ale powiedzmy sobie wprost – BEemka nie mogła już tego spieprzyć. Ostatni set rywalizacji był najciekawszą partią w meczu. Lepiej w tę odsłonę weszli gracze w biało-niebieskich strojach, którzy po świetnej serii na zagrywce Michała Ryńskiego, objęli prowadzenie 9-5. Mimo, że z czasem, ‘Zmotoryzowani’ prowadzili już 16-11 to jednak w dalszej części seta, Volley doprowadził do wyrównania po 17. Ostatnia faza meczu to wyrównana walka obu drużyn, która zwieńczona była grą na przewagi. Finalnie – więcej zimnej krwi zachowali gracze Daniela Podgórskiego, którzy zainkasowali bardzo ważny komplet punktów.

BL Volley – Chilli Amigos

Patrząc na to jak układa się sezon Wiosna’23, wiadomym było, że spotkanie z Chilli Amigos będzie dla BL Volley najtrudniejszym z dotychczasowych pojedynków. Mimo to, pierwszy set na to absolutnie nie wskazywał. Po jakościowym początku w wykonaniu obu drużyn (9-8), sygnał do ataku ‘Tygrysom’ dał Damian Chojnacki. Po kilku atakach wspomnianego gracza oraz serii niekorzystnych decyzji dla Chilli podjętych przez sędzie, na tablicy wyników mieliśmy już 15-8 dla BL Volley. Spora przewaga ‘Tygrysów’ sprawiła, że ‘Amigos’ myślami było już przy drugim secie. Ostatecznie – premierowa partia zakończyła się wynikiem 21-11. Zdecydowanie więcej, działo się w drugiej odsłonie. Podobnie jak w pierwszym secie, lepiej w tę partię weszli gracze BL Volley, którzy po ataku Tomasza Grudnia, wysunęli się na czteropunktowe prowadzenie (11-7). Po chwili, ‘Amigos’ zdołali co prawda doprowadzić do wyrównania po 11, ale w dalszej części seta – BL ponownie odskoczyło swoim rywalom (17-14). Pod koniec BL nie wykorzystało kilku piłek meczowych i po kilku atakach Mateusza Rosy, Chilli Amigos doprowadziło do wyrównania po 20. Końcówka to typowa walka ‘łeb w łeb’, którą BL, po ataku Tomasza Czopura, zakończyło na swoją korzyść. Ostatni set rywalizacji również stał na dość wysokim, trzecioligowym poziomie. Od samego początku, żadna z drużyn nie zdołała odskoczyć swoim rywalom na choćby trzy punkty. W trakcie seta mieliśmy wyniki (3-3; 7-7; 11-11; 14-14 czy 17-17). W końcówce, BL zdołało ‘urwać się’ swoim rywalom na dwa punkty (19-17). Finalnie, set zakończył się zwycięstwem ‘Tygrysów’ do 19, a cały mecz 3-0.

Dream Volley – Zmieszani

Czy Dream Volley wyrasta powoli na jedną z najbardziej nieprzewidywalnych drużyn w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta? Być może. Kiedy wydaje nam się, że wygrają mecz – ci, dostają po łbie. Kiedy z kolei sądzimy, że rywale okażą się zbyt mocni? Tak, zgadliście. Wówczas dzieje się na odwrót. Zestawiając ze sobą obie drużyny i podając typ Redakcji wzięliśmy pod uwagę kilka czynników. Najważniejszym z nich była obecna forma obu drużyn. Zmieszani? Proszę bardzo – wygrana za komplet punktów z Oliwą. Dream Volley? Porażki z Flotą Active Team oraz Info Distributions. Tymczasem, ‘Marzyciele’ jak gdyby nigdy nic wychodzą sobie w poniedziałek na parkiet i ogrywają po 3-0 Zmieszanych oraz Team Spontan i stają się poważnym kandydatem do drużyny tygodnia. Gdzie tu sens i logika? Samo spotkanie ze Zmieszanymi, rozpoczęło się od wyrównanej gry obu drużyn. Po kilkunastu minutach, na tablicy wyników był remis po 10. Mniej więcej w połowie seta, ‘Marzyciele’ postanowili zabrać swoich rywali na karuzelę, po której ci drudzy – mieli widoczne niestrawności. Pisząc precyzyjniej – po kilku atakach Andrzeja Pipki oraz Tomasza Janowskiego, Dream Volley objął prowadzenie 17-10, po którym wszystko stało się jasne. Drugi set, choć patrząc na wynik – taki sam, to jednak z pewnymi różnicami. W środkowej partii Dream Volley nie czekał do półmetku z tym, by objąć prowadzenie. Bardzo aktywnym graczem w tej partii był Fabian Majcherski, którego społeczność SL3 kojarzy z pewnością z występów w Treflu Gdańsk. Co ciekawe – w poniedziałkowych meczach, gracz ten nie wystąpił na nominalnej dla siebie pozycji (libero), tylko na przyjęciu. Wracając jednak do ogółu – Zmieszani mieli w tej partii spore problemy z wykończeniem akcji. Ich gra skupiała się głównie na grze skrzydłami, gdzie bardzo często i tak byli blokowani. Efekt? 21-13 i zmiana stron. Nieco lepiej, team Edyty Woźny zaprezentował się w trzecim secie. Do pewnego momentu mogli nawet sądzić, że uda im się wygrać choć jeden punkt (15-15). Końcówka to jednak popis duetu Wiśniewski&Janowski, po której Dream cieszył się z kompletu punktów.

Speednet – Szach-Mat

Poniedziałkowy wieczór, miał być czymś w rodzaju katharsis Szach-Matu. Po kilku porażkach z rzędu, gracze ‘królewskiej gry’ mieli przed sobą jeden cel – przełamać niemoc, która towarzyszy im od początku sezonu Wiosna’23. Zadanie, które zostało przed nimi postawione nie było bynajmniej proste. Tak się składa, że rywalem ‘Szachistów’ była ekipa Speednetu, która jest obecnie brązowym medalistą a na dodatek, w obecnej edycji jeszcze nie przegrała. To co wlewało w serca ‘Szachistów’ nieco optymizmu to fakt, że kiedy ścieżki obu drużyn przecinały się ostatnio poza SL3, to wówczas – górą byli ‘Szachiści’. Liga to jednak co innego, o czym gracze w czarnych strojach, mieli się później przekonać. Pierwszy set rywalizacji to bardzo wyrównana i obfitująca w zwroty akcję walka. W walce na przewagi – więcej zimnej krwi zachowali jednak ‘Różowi’, którzy po dwóch atakach Sławomira Janczaka, cieszyli się z wygrania pierwszej odsłony. Drugi set, a jakże – również był wyrównaną partią, To co rzuciło się w tej odsłonie w oczy to kontrowersje sędziowskie, których powiedzmy sobie wprost, nie brakowało. Przy stanie 14-14, zarysowała się przewaga Speednetu, który po kilku akcjach, objął prowadzenie 18-15 i po chwili wygrał drugą odsłonę. To oznaczało z kolei, że piąta porażka z rzędu Szach-Matu, stała się faktem. Obu drużynom pozostała walka o ostatni punkt w meczu. Mniej więcej na półmetku tej partii, na tablicy wyników mieliśmy przewagę Szach-Matu (14-11). Mimo to, Speednet nie składał broni i po chwili zdołał doprowadzić do wyrównania. Końcówka seta to powtórka tego, co oglądaliśmy w pierwszym secie. Gra na przewagi, emocje, kontrowersje. Różnica polegała na tym, że tym razem skończyło się happy-endem dla Szach-Matu, dla którego jeden punkt jest formą ‘nagrody pocieszenia’.

MPS Volley – Oliwa Team

Kiedy w zapowiedziach przedmeczowych oddawaliśmy ‘Typ Redakcji’ na wygraną za komplet punktów przez MPS Volley – zadrżała nam ręka. Wszystko za sprawą tego, że w dwóch ostatnich spotkaniach, Miłośnicy Piłki Siatkowej mieli swoich rywali, którym koniec końców – oddawali trzeciego seta. Początek spotkania – co staję się w przypadku MPS-u pewną tradycją, gracze w niebieskich strojach, rozpoczęli bardzo mocno. Po chwili od pierwszego gwizdka sędziego, MPS wykorzystał sporą liczbę błędów własnych Oliwy i wysunął się na prowadzenie 8-4. Dalsza część seta to problemy w przyjęciu drużyny z ‘serca Gdańska’, której epilog mógł być tylko jeden – wysoka wygrana MPS. Finalnie wynik seta to 21-12 dla lidera rozgrywek. Przed drugim setem, byliśmy niemal pewni, że równie słaby set, Oliwie się już nie przydarzy. Po kilku atakach Jakuba Klimczaka, Oliwa objęła w partii prowadzenie 8-4. Bezpieczna przewaga drużyny Tomasza Kowalewskiego, trwała do stanu 15-11. Gdy wydawało się, że Oliwa wygra po chwili seta – Oliwa zacięła się w ataku przez co oddała kilka punktów swoim rywalom (15-15). Ci, po tym jak poczuli krew, już nie odpuścili. Finalnie partia ta, zakończyła się zwycięstwem MPS-u do 17. Come-back, który zanotowała ekipa Jakuba Nowaka w środkowym secie z całą pewnością uskrzydlił graczy tej drużyny. W odróżnieniu od poprzednich spotkań, tym razem Miłośnicy Piłki Siatkowej nie mieli problemów z tym, by udowodnić swoją wyższość. Ostatecznie wynik trzeciego seta to zwycięstwo MPS-u do 14. To nad czym powinni się skupić obecnie gracze Oliwy to wyeliminowaniu błędów własnych, których popełniają zdecydowanie zbyt dużo.

Bayer Gdańsk – Craftvena

W zapowiedziach przedmeczowych ostrzegaliśmy drużynę Bayer Gdańsk. Wszystko za sprawą tego, że z całą pewnością, Craftvena nie jest już tą samą ekipa, która skompromitowała się kilka miesięcy wcześniej. Obecnie ‘Rzemieślnicy’ mają pomysł na grę, radość, atmosferę czy najzwyczajniej w świecie – jakość. Mimo, że wyniki nie są jeszcze najlepsze to krok milowy, który poczyniła ostatnio drużyna jest widoczny gołym okiem. Jeśli zaś, Bayer Gdańsk tego nie wiedział, to dostrzegł to pod koniec pierwszego seta. Tak się bowiem składa, że na początku rywalizacji – to ‘Aptekarze’ dominowali na parkiecie. Po bloku Pawła Strzałkowskiego, Bayer objął prowadzenie 10-4, po którym wydawało się, że ich wygrana będzie formalnością. Cóż – po dwóch skutecznych zagrywkach Michała Markiewicza, przewaga ‘Aptekarzy’ stopniała do zaledwie jednego oczka (11-10). W dalszej części gra obu drużyn była szarpana. Raz Bayer miał przewagę czterech punktów, raz jednego i tak w kółko. Ostatecznie set zakończył się zwycięstwem drużyny Jakuba Macieszy, ale powiedzmy sobie szczerze – widowisko nie porwało. Drugi set rozpoczął się niemal identycznie. W głównej roli – ponownie Paweł Strzałkowski, po którego zagrywce, na tablicy wyników było 8-5 dla ‘Aptekarzy’. Kiedy wydawało się, że drużyna z Olivii Business Center pójdzie po chwili za ciosem, popełnili oni aż cztery błędy własne z rzędu, po których mieliśmy remisową grę. Ta, trwała do stanu po 15 i stało się jasne, że drużyna, która na tym etapie zdoła odskoczyć – wygra tę odsłonę. Sztuka ta, udała się finalnie ‘Rzemieślnikom’, którzy po ataku Krzysztofa Lewandowskiego, cieszyli się z wyrównania w meczu. Ostatni set przyniósł najmniej emocji. Bayer Gdańsk zagrał wreszcie tak, jak na kandydata do awansu przystało. Po asie serwisowym środkowego – Szymona Laskowskiego, Bayer objął prowadzenie 10-6, którego nie wypuścił już do końca.