Dzień: 2023-03-23

MiszMasz – AXIS

Nie ma się co oszukiwać. Po początkowych niepowodzeniach, obie drużyny pokładały ogromną nadzieje, związaną z czwartkową rywalizacją. Wszystko za sprawą tego, że naprzeciw nich miała stanąć ekipa, która również ma na początku sezonu Wiosna’23, problemy z wygrywaniem. O tym, że potencjalnie będzie to ciekawe, a przede wszystkim wyrównane widowisko świadczyły między innymi różne typy Redakcji oraz Ekspertów. Czy po zakończonym meczu jesteśmy ukontentowani widowiskiem? O ile pierwszy i drugi set był naprawdę ciekawy, tak trzeci – niestety zawiódł. Głównym winowajcą takiego obrostu spraw była drużyna AXIS, ale do tego przejdziemy za chwilę. Początek spotkania należał do MiszMaszu, który po ataku Jakuba Waszkiewicza, objął prowadzenie 8-5. Trzypunktowa przewaga ‘Czarnych’, była utrzymywana do stanu 14-11. Po chwili, w grze drużyny Michała Grymuzy coś się zacięło, co błyskawicznie wykorzystali gracze w czerwonych trykotach. Po kilku skutecznych akcjach Krzysztofa Lewandowskiego, drużyna z ulicy Kartuskiej doprowadziła do wyrównania po 15. Co więcej – jak się za chwilę okazało, to nie były wszystkie asy w rękawie beniaminka rozgrywek. Kilka ataków Wojciecha Orlańczyka w końcówce sprawiło, że to AXIS cieszyło się z pierwszego punktu. Druga odsłona nie odstępowała poziomem emocji od tego, co oglądaliśmy na początku. Nie ukrywamy, że uwielbiamy takie sety, w których obie drużyny toczą walkę ‘łeb w łeb’, która trwa od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Dość powiedzieć, że w trakcie środkowej partii, żadna ze stron nie zbudowała sobie choćby trzypunktowej przewagi. Mimo to, przez dłuższą cześć, patrząc na spotkanie z boku wydawało się, że to AXIS ma inicjatywę w tym secie. Finalnie – w końcówce duet Berbeka-Balcerak zapewnił MiszMaszowi wyrównanie stanu rywalizacji. O trzecim secie wspomnieliśmy na samym początku. Nie wiemy dokładnie, co zadziało się z drużyną Fabiana Polita, ale w partii tej ‘nie byli już sobą, o nie’. Problemy rywali, były rzecz jasna ‘w to mi graj’ dla ‘Czarnych’, którzy nie rozczulając się nad rywalami – ogolili ich do 11.

Dream Volley – Info Distributions

Już w zapowiedzi przedmeczowej pisaliśmy, że trudno wskazać faworyta spotkania. Ostatecznie typ Redakcji padł na drużynę Dream Volley, która ma co prawda swoje problemy, ale jednak jest to drużyna, dla której był to 68 mecz w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Zestawiając to z 15 spotkaniami Info Distributions, doświadczenie stało ewidentnie po stronie Dream Volley. Dodatkowo, ‘Marzyciele’ rywalizowali w poprzednim sezonie w pierwszej lidze. Mimo że szło im tam mizernie, to jednak sądziliśmy, że w drugiej lidze – będą radzić sobie lepiej. Już początek spotkania pokazał, że ‘Marzyciele’ będą mieli tego dnia spore kłopoty. Po kilku atakach Mateusza Osieckiego, Info Distributions objęło wysokie prowadzenie 9-4. W dalszej części seta, gracze Mateusza Dobrzyńskiego próbowali odrabiać straty, ale prawdę mówiąc – sami chyba nie wierzyli w to, że może się udać. Ostatecznie, ‘Drukarze’ wygrali tę partię do 15, choć trzeba przyznać, że różnica poziomów pomiędzy drużynami była większa, niż mógłby wskazywać na to suchy wynik. Druga odsłona rozpoczęła się od wyrównanej walki obu drużyn (8-8). W dalszej części seta, powróciły stare ‘demony’ Dream Volley. Drużyna w szarych trykotach ponownie zaczęła popełniać sporo niewymuszonych błędów, przez co ich rywale – zrobili klasyczny odjazd zostawiając przy okazji swoich rywali ‘na peronie’. Żeby być wobec Info Distributions uczciwym – należy im oddać, że prezentowali bardzo dobrą grę zarówno w ataku jak i obronie. Wynik 21-16 nie mógł zatem nikogo dziwić. Ostatni set to wreszcie przebudzenie drużyny Dream Volley. Gracze Mateusza Dobrzyńskiego już na początku wysunęli się na prowadzenie (8-5) i w dalszej części partii, utrzymywali nad rywalami bezpieczny dystans. Ostateczny wynik setów to 2-1, który daje drużynie ‘Drukarzy’ przełamanie i pierwsze zwycięstwo w sezonie Wiosna’23.

MPS Volley – Flota Toyota Team

Spotkanie pomiędzy MPS-em Volley A Flotą Toyota Team, było anonsowane jako jedno z najciekawszych spotkań obecnego tygodnia rozgrywek. Co więcej – nie brakowało głosów, że obie drużyny spotykają się ze sobą zbyt wcześniej i że obu drużyn nie zabraknie na podium po zakończonym sezonie. Dodatkowym smaczkiem rywalizacji był fakt, że mierzyły się ze sobą drużyny, które znajdowały się na dwóch pierwszych miejscach. Czy wobec tego, byliśmy świadkami spektaklu? Owszem. W pierwszym secie Flota zaprosiła nas na…dramat. Wiemy, że są to mocne słowa, ale każdy kto grał bądź oglądał pierwszą partię widział, co się działo. Liczba błędów wicelidera rozgrywek była wręcz porażająca. Kapitan MPS-u – Jakub Nowak pokazał w tej partii kunszt oraz taktyczny zmysł. Taktyka ta, polegała na oddaniu piłki swoim rywalom, by ci, martwili się, co z nią zrobić. Jako, że oni nie za specjalnie wiedzieli, to popełnili w tej partii około 15 błędów własnych (po 11 przestaliśmy liczyć). Wynik pierwszego seta nie mógł być zatem inny. Inna miała być gra Floty w drugiej odsłonie i tak faktycznie było. Mimo to – doświadczona ekipa MPS-u nie miała większych problemów, by zbudować przewagę 18-11. W końcówce, Flota nieco przypudrowała wynik, ale koniec końców wciąż mówimy o gigantycznej przewadze Miłośników Piłki Siatkowej. Przed trzecim setem zastanawialiśmy się, czy MPS zdoła utrzymać wysoki poziom koncentracji. Dodatkowo – z minuty na minutę, coraz mniej błędów popełniała Flota i zbierając to wszystko do kupy – byliśmy niemal przekonani, że trzeci set będzie tym najciekawszym. Pierwsza część rywalizacji to wyrównana walka punkt za punkt (10-10). W dalszej części, MPS znalazł się w nowej dla siebie sytuacji. Po punktach Mikołaja Filanowskiego oraz Krystiana Lipińskiego to Flota objęła prowadzenie (16-13). Mimo że po chwili MPS zdołał wyrównać, to jednak ostatnie słowo należało do Floty.

Old Boys – Drużyna A

Miało być gładko i przyjemnie. Ok – Old Boys finalnie dopisuje do swojego konta trzy punkty, choć trzeba przyznać, że Drużyna A zrobiła dokładnie to samo co w kilku poprzednich spotkaniach, w których mierzyli się z faworyzowanymi rywalami. W jednym z setów napsuli oni krwi swoim rywalom, o czym za chwilę. Początek rywalizacji wyglądał tak, jak można się było tego spodziewać. Drużynie A, nie pomogli nowi gracze, którzy w dniu meczowym zostali dopisani do składu. Po kilku atakach Jakuba Krasiewicza oraz Tomasza Krygera, Old Boys objęli prowadzenie 9-4. Wysoka zaliczka wypracowana już w pierwszej części seta sprawiła, że chłopaki z Pruszcza poczuli luz. To w konsekwencji sprawiło, że pod koniec seta uciekło im kilka punktów, które koniec końca nie zagrażały im w wygranej pierwszej partii. Zdecydowanie najwięcej działo się w drugiej części spotkania. Choć poziom sportowy tej partii pozostawiał wiele do życzenia to z wspomnianego chaosu, zrodził się wyniki 15-10 dla Old Boys’ów. Kiedy wydawało się, że drużyna Bartłomieja Kniecia postawi po chwili kropkę nad ‘i’, to zaczęli oni popełniać mnóstwo błędów. Te w połączeniu z kilkoma skutecznymi akcjami Drużyny A sprawiło, że przewaga graczy znad Raduni zaczęła niebezpiecznie topnieć. Konsekwencją rzeczy, o których piszemy było doprowadzenie przez Drużynę A do wyrównania po 20. W końcówce – gdzie Old Boys miało w oczach wizję drugiego straconego punktu w sezonie Wiosna’23 – sprawy w swoje ręce wziął skrzydłowy – Piotr Wołodźko. Po dwóch atakach tego gracza, Old Boys zapewniło sobie wygraną meczu. Do pełni szczęścia – ‘Dziadkom’ została wygrana w trzecim secie. Gracze w niebieskich strojach wyciągnęli wnioski z drugiej partii i tym razem – ograli swoich rywali do 10.

Craftvena – Chilli Amigos

Nie sprawdził się scenariusz, który Redakcja kreśliła w przedmeczowej zapowiedzi. Według niej – Craftvena miała wygrać spotkanie z ‘Amigos’. Finalnie to ‘Papryczki’ wygrywają za komplet punktów i na pewien czas, oddalają od siebie krytykę, która ostatnio na nich spadła. Wracając jednak do samego meczu, obie drużyny przystąpiły do niego tuż po wcześniejszych spotkaniach, w których Craftvena niespodziewanie ograła Flotę Toyotę Team, natomiast Chilli Amigos musiało uznać wyższość drużyny Old Boys. Wyniki wspomnianych spotkań utwierdzały nas w przekonaniu, że ‘Rzemieślnicy’ powalczą o trzecie zwycięstwo w sezonie Wiosna’23. Już początek spotkania pokazał, że nie będzie o to łatwo. Na początku spotkania – ‘Amigos’ ‘przytrzymali’ swojego rywala blokiem, przez co objęli prowadzenie 7-3. W dalszej części seta, konsekwentnie grająca drużyna ‘Rzemieślników’ zdołała wyjść na prowadzenie 13-12, ale w końcówce partii, szale zwycięstwa na stronę ‘Amigos’ przechyliła zdecydowanie lepsza organizacja gry. Drugi set – dla odmiany, rozpoczął się od wysokiego prowadzenia Craftveny. W objęciu sporej przewagi (8-3), graczom w czarnych strojach pomogła świetna seria na zagrywce Michała Markiewicza, z którą rywale mieli spore problemy. Wcześniejszy mecz z Flotą, pokazał jednak, że żadna przewaga nie jest na tyle duża, by ‘Rzemieślnicy’ nie potrafili jej roztrwonić. Podobnie było i tym razem, gdzie po kilku błędach Craftveny – Chilli doprowadziło do wyrównania po 18. Końcówka seta to kolejna już w obecnym sezonie gra na przewagi w wykonaniu ‘Rzemieślników’. Niestety dla nich – i tym razem to rywale byli górą.

Wolves Volley – Flota Toyota Team 2

Nie mają ostatnio szczęścia gracze Wolves Volley. Tak jak wspominaliśmy – ich gra jest obecnie lepsza niż mogłyby wskazywać na to wyniki. Po pięciu spotkaniach ‘Wataha’ ma zaledwie jedno zwycięstwo oraz aż cztery porażki. Jednej z nich – drużyna Mikołaja Stempina doświadczyła w czwartkowy wieczór. Choć pierwszy set na to absolutnie nie wskazywał – ostatecznie ‘Wilki’ przegrały mecz w stosunku 1-2. Początek rywalizacji należał jednak do nich. Od pierwszego gwizdka sędziego ‘Wilki’ ruszyły do ataku. Po kilku atakach z prawego skrzydła w wykonaniu Szymona Merskiego, Wolves Volley objęło pięciopunktowe prowadzeni (8-3). Mimo to, w dalszej części gra się nieco wyrównała (10-9). Druga część seta to jednak zdecydowana przewaga ‘Watahy’, która grała świetną siatkówkę i w konsekwencji, rozbiła swoich rywali do 12. Druga partia to osobny rozdział, który nijak miał się do tego, co oglądaliśmy w pierwszej części. Po skutecznej zagrywce Łukasza Turskiego, Flota objęła bowiem wysokie prowadzenie 11-5. W dalszej części seta, ‘Wilki’ starały się odrobić stratę, ale koniec końców – ich rywale do tego nie dopuścili i do samego końca, utrzymali sześciopunktową przewagę, którą zbudowali na początku. O zwycięstwie w spotkaniu, musiała zadecydować ostatnia partia. Ta, rozpoczęła się od remisu po 8. Mniej więcej w tym momencie stało się jasne, że drużyna, która zdoła odskoczyć swoim rywalom, dowiezie zwycięstwo do końca. Sztuka ta, przy ogromnej pomocy ‘Wilków’, którzy popełnili 3 błędy z rzędu, udała się drużynie z Japońskiego koncernu samochodowego (17-13). W końcówce, ‘Wilki’ nie były już w stanie odrobić strat i finalnie to Flota wygrała spotkanie.

Dziki Wejherowo – BES Boys BLUM

O potencjalnym przebiegu tego spotkania, pisaliśmy już w zapowiedzi przedmeczowej. Dla osób postronnych, które nie znają realiów Siatkarskiej Ligi Trójmiasta, murowanym faworytem do zwycięstwa, była ekipa z Wejherowa. Jak mogło być zresztą inaczej? ‘Dziczyzna’ wygrała dotychczasowe trzy spotkania. Ich rywale z kolei – ponieśli dwie porażki w dwóch spotkaniach i w ligowej tabeli, plasowali się na przedostatnim miejscu. Mimo to, w typie Redakcji wskazaliśmy, że BES Boys’i pokuszą się o jeden punkt. Cóż – z perspektywy tego co oglądaliśmy na parkiecie, gracze Ryszarda Nowaka mogą czuć rozczarowanie, że zakończyło się na zaledwie jednym oczku. Pierwszy set rywalizacji – mimo, że przegrany to jednak ‘Chłopcy’ z pewnością będą go rozpamiętywać. Wszystko za sprawą końcówki, w której Dziki prowadziły 20-17, a mimo to – ‘Chłopcom’ udało się doprowadzić do wyrównania po 20 i kiedy wydawało się, że za chwilę pójdą za ciosem, to myśl tę, szybko wybił swoim rywalom z głowy, dobrze dysponowany Jakub Klenczon (22-20). Druga odsłona rywalizacji potwierdziła to, że BES Boys BLUM nie przyjechali na salę by w meczu zadowolić się rolą statysty. Gracze Ryszarda Nowaka, objęli prowadzenie w połowie partii 11-9. W dalszej części seta, po kilku atakach Jacka Ragusa czy Marcina Karbownika, ‘Chłopcy’ powiększyli przewagę do stanu 17-12, po którym nie dali już sobie odebrać wygranej. Ostatnia odsłona rozpoczęła się lepiej dla graczy w niebieskich trykotach. Po kilku punktowych akcjach Adama Śliwińskiego oraz Dawida Woźnego, na tablicy wyników było 8-5 dla graczy spędzających wieczór w delegacji. Mimo, że z czasem, BES Boys BLUM próbowało odrobić straty, to finalnie drużyna z Wejherowa była wierna temu, co mają w kodzie DNA. Wygrane po podziale punktów, stają się ich wizytówką.

Craftvena – Flota Toyota Team 2

Gdyby grę Floty 2 w czwartkowy wieczór oglądał legendarny już ‘Dario’ grany przez Jana Frycza w ‘Ślepnąc od świateł’ to z pewnością w kierunku zawodników tej drużyny, padłoby słynne: ‘no i nie podobasz mi się’. No bo wiecie jak to jest. Najpierw ekipa Karoliny Kirszensztein wjechała do trzeciej ligi z buta, wygrywając na inaugurację dwa spotkania. Kiedy wydawało się, że za chwilę powalczą o awans – dostali po łepetynie od Craftveny. No coś tu się ewidentnie nie klei, prawda? Prawdę mówiąc – spotkanie mogłoby się równie dobrze skończyć w stosunku 3-0 dla ‘Rzemieślników’. Pierwszy set to dreszczowiec, do którego Craftvena nas powoli przyzwyczaja. Co ciekawe – ‘Rzemieślnicy’ mogli, a w zasadzie powinni wygrać tę część spotkania. W trakcie seta prowadzili bowiem…15-9! Dalsza część partii to ataki Łukasza Turskiego oraz rewelacyjna zagrywka Bartosza Stasiaka, która dała Flocie tlen. Kiedy Flota sukcesywnie niwelowała straty – na parkiecie w szeregach Craftveny zameldował się słynny Włoch – Gianfranco Obsranko. Będąc przy tematyce filmowej – widać było, że w psychice Craftveny czai się strach. Finał to happy-end Floty. Drugi set to już zupełnie inna historia. Mimo problemów ‘z psychą’ w pierwszej partii – Craftvena dalej parła po swoje. Tym razem już bez przeszkód. Nawet jeśli te się pojawiały, to na tle rozpędzonej machiny w czarnych strojach – stawały się nieistotne. Ostatecznie druga odsłona to wynik 21-15 dla Craftveny i wyrównanie stanu rywalizacji. Ciekawie zrobiło się w trzecim secie. Tym razem to podopieczni Karoliny Kirszensztein Macieja Manisty rozpoczęli od prowadzenia 12-7. Czy to wykorzystali? Pytanie retoryczne – oczywiście, że nie. Craftvena w tej partii w dużym stopniu zrehabilitowała się za to co wyczyniła w pierwszej odsłonie. Jako, że w całym spotkaniu nam mega zaimponowali – ograli w końcu wyraźnego faworyta to dostają od Redakcji rozgrzeszenie. Ba, w naszych oczach byli poważnym kandydatem do miana drużyny tygodnia, ale spartaczyli to porażką z Amigos.

Old Boys – Chilli Amigos

Cel Old Boysów na czwartkowy wieczór był znany od samego początku. Graczy znad Raduni interesowało wyłącznie sześć punktów. Jako, że obecna sytuacja w trzeciej lidze wygląda tak, że wszystkie inne drużyny się między sobą ‘boksują’ to sześć punktów dawałoby Old Boysom konkretnego boosta. Tu mały spoiler – jak postanowili, tak zrobili choć trzeba przyznać, że równie dobrze mogliśmy te podsumowanie napisać już przed rozpoczęciem meczu. Prawda jest bowiem taka, że ani Chillisom, ani Drużynie A nie dawaliśmy najmniejszych szans na pozytywny rezultat. Piszemy o tym teraz, ponieważ zarówno ‘Papryczki’ jak i ‘Serialowa’ ekipa, były bliskie tego, by sprawić ogromną niespodziankę. To o czym piszemy nie wydarzyło się oczywiście w pierwszym secie. Ten upłynął w mgnieniu oka i był bardzo jednostronnym widowiskiem. Jakby tego było mało – poważnie wyglądającej kontuzji nabawił się rozgrywający ‘Amigos’ – Radosław Czerniecki. Finał pierwszego seta to wynik 21-7, po którym nastąpiła zmiana stron. To co ponadto wyglądało inaczej to gra obu drużyn. Przyznamy, że nie sądziliśmy, że tak grająca ekipa, jak Chilli w pierwszym secie jest w stanie przejść tak błyskawiczną metamorfozę. W drugiej części spotkania wyglądali oni o niebo lepiej, co w połączeniu z ogromną nonszalancją ‘Dziadków’ sprawiło, że Chilli w pewnym momencie prowadziło 15-11! Kiedy zrobiło się naprawdę poważnie, gracze Old Boys uruchomili w swoim bolidzie tajemniczy guziczek z napisem ‘NITRO’. Od tego momentu, aż do końca seta zdobyli oni dziesięć punktów przy zaledwie jednym oczku swoich rywali. Mimo słabiutkiej drugiej części partii, ‘Amigos’ postanowiło nie składać broni, tylko spróbować ugryźć rywali raz jeszcze. Ostatni set był w pewnym stopniu lustrzanym odbiciem tego, co działo się w środkowej partii. Tym razem to Old Boys objęli kilkupunktową przewagę (15-11). Kiedy wydawało się, że po chwili będą cieszyli się z trzeciego punktu w meczu – tym razem to ‘Amigos’ włączyli tryb pogoni za rywalem. Ostatecznie, zdołali oni doprowadzić do wyrównania po 19, ale po dwóch atakach niezawodnego Piotra Wołodźko to Old Boys cieszyło się z wygrania tej odsłony.