Dzień: 2023-03-15

Team Spontan – AVOCADO friends

Dla obu drużyn, środowe starcie było doskonałą okazją do przełamania. W zapowiedzi wskazywaliśmy bowiem, że obie drużyny przegrały na inaugurację i jeśli w środowy wieczór stanie się tak samo, to w drużynie zacznie się ‘bicie na alarm’. Początek meczu to zdecydowana przewaga ‘Wegan’, którzy po kilku atakach Dominika Marlęgi, objęli prowadzenie 9-4. W dalszej części seta nie ulegało wątpliwości, która z drużyn wygra tę partię. Po dwóch błędach ‘Spontanicznych’, na tablicy wyników było 20-10 dla AVOCADO. W końcówce, Team Spontan nałożył nieco podkładu na niezbyt ciekawą grę w ich wykonaniu. Finalnie pierwsza partia zakończyła się wynikiem 21-14 dla ‘Roślinożerców’. Drugi set, to zupełnie inna historia. Po dwóch atakach Krzysztofa Lepera to Team Spontan lepiej rozpoczął środkową partię (5-2). Po chwili gra się wyrównała (9-9), ale druga część seta to okres lepszej gry ‘Spontanicznych’, którzy mieli kilka piłek setowych (20-17). Mimo stosunkowo bezpiecznego prowadzenia, Spontan nie zdołał zdobyć punktu dającego im wyrównanie w meczu. Zamiast tego, popełnili oni dwa błędy własne, które sprawiły, że na tablicy wyników mieliśmy 20-20. Kiedy wydawało się, że ‘Weganie’ wrócili z dalekiej podróży i po chwili wygrają drugiego seta, bardzo ważny punkt dla drużyny zdobył Mariusz Krynicki (21-20). Decydujący punkt dla Spontana padł po wybloku i skutecznej kontrze, zakończonej atakiem z prawego skrzydła w wykonaniu Mariusza Skierkowskiego. Wynik w setach 1-1. Ostatni set nie dostarczył nam już tylu emocji. Po wyrównanym początku (8-8), inicjatywę w partii, przejęli gracze AVOCADO, którzy po ataku ex-Spontanicznego, Jakuba Kozłowskiego objęli prowadzenie 16-12 i po chwili spokojnie wygrali seta (21-15).

Old Boys – Tiger Team

Mame, nie teraz – ruszyła machina. Mniej więcej w taki sposób można byłoby podsumować to, co dzieje się wokół drużyny Old Boys. Trzecie spotkanie, trzecie zwycięstwo. Po inauguracji, w której drużyna z Pruszcza ograła ‘Portowców’ 2-1 jest tylko lepiej. Co ciekawe, pomiędzy opędzlowaniem kilku drużyn w trzeciej lidze, drużyna Old Boys nie dała szans drugoligowemu Info Distributions w meczu sparingowym, do którego doszło kilka dni temu. To pokazuje, że cel drużyny jest jasno sprecyzowany – mistrzostwo. Wracając do meczu z ‘Tygrysami’ to najwięcej działo się w pierwszym secie. Początek spotkania rozpoczął się od serii świetnej zagrywki z pola serwisowego w wykonaniu Piotra Wołodźko (7-1). Tiger Team nie dał jednak swoim rywalom pójść za ciosem i po kiepskim początku, to oni zdobyli kilka punktów (13-12). W dalszej części seta, ‘Dziadki’ prowadziły już 20-14, ale pod koniec ‘Tygrysy’ zdobyły cztery punkty, przez co wynik seta to 21-18. Niestety dla ‘Tygrysów’ było to wszystko, na co było ich stać w środowy wieczór. Już na początku drugiego seta, drużyna z Pruszcza objęła wysokie prowadzenie 9-2. W drużynie Old Boysów można było zauważyć pewną zależność. Kiedy na tablicy wyników ich przewaga była znaczna, wówczas gracze Bartłomieja Kniecia bardzo często kombinowali a także podejmowali nadprogramowe ryzyko. W momencie kiedy ich przewaga topniała, uruchamiali prostą, aczkolwiek zabójczo skuteczną siatkówkę. Drugi set zakończył się wynikiem 21-13. Ostatnia odsłona to już prawdziwa demolka, gdzie w rolę bitych wcielili się ‘Tygrysy’. Początek seta to 10-1 dla Old Boys, po którym wynik rywalizacji stał się sprawą oczywistą.

ZCP Volley Gdańsk – AIP

O ile w meczu z Eko-Hurtem, drużyna ZCP nie była faworytem tak w kolejnym meczu, w którym drużyna Przemysława Wawera mierzyła się z AIP, ‘żółto-czarni’ mieli obowiązek wygrać spotkanie. Wszystko za sprawą tego, że ZCP mierzyło się z drużyną, która do niedawana rywalizowała w drugiej lidze. Dodatkowo, mając tak wysokie aspirację jak ZCP – nie było innego scenariusza jak ‘ogolić beniaminka’. Dodatkową motywacją ZCP było to, że drużyna w ‘żółto-czarnych’ strojach, przystępowała do spotkania po…pięciu porażkach z rzędu! Początek rywalizacji zwiastował jednak, że koszmarna seria, może być kontynuowana. Po kilku błędach w ataku ZCP, było 9-6 dla beniaminka pierwszej ligi. Dopiero w dalszej części seta, ZCP ‘złapało wiatr w żagle’ i po krótkiej chwili, to oni cieszyli się z prowadzenia 15-12, które po chwili dało im pierwszy punkt w meczu. Druga odsłona była zdecydowanie najciekawszą partią w meczu. Przez długi czas wydawało się, że AIP zdoła doprowadzić do wyrównania. Po jednym z ataków Mariusza Seroki, AIP prowadziło 20-17 a mimo to, ZCP zdołało wyjść z opresji obronną ręką. Szczęście? Doświadczenie w pierwszoligowych pojedynkach? Umiejętności? Trudno powiedzieć. Być może wszystko po trochu. Faktem jest jednak to, że ZCP dogonił swoich rywali a następnie wygrał drugiego seta. Podobnie jak miało to miejsce w pierwszym meczu AIP ze Speednetem, trzecia odsłona była tą, w której drużyna Adriana i Przyjaciół, nie była już w stanie nawiązać walki ze swoim rywalem. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3-0 dla ZCP, co było całkiem niezłą rehabilitacją za porażkę z Eko-Hurtem.

Hydra Volleyball Team – Merkury

Są mocni. Piekielnie. Trzeci mecz, trzecia wygrana, trzeci komplet punktów. Lider. Doskonałe nastroje. Świetna atmosfera. Team spirit. Serio, nawet gdybyśmy na siłę mieli szukać powodów do tego, by Merkurego skrytykować to nic nie przychodzi nam na myśl. Póki co wygląda to tak, że od jakiegoś czasu, gracze w granatowych trykotach zjadają tę ligę i nic nie jest w stanie ich powstrzymać. Kiedy w poprzednich sezonach wydawało się, że mają swój prime i z czasem może nie być tak kolorowo – ci grają coraz lepiej. Gdzie jest do cholery sufit tej drużyny? Nie mówimy wyłącznie o spotkaniu z Hydrą, ale mecze obecnego sezonu były pod taką kontrolą, że nigdzie nie było nawet blisko straty punktów. Niech nie zmylą nikogo wyniki w pojedynczych setach z poprzednich spotkań. Uważamy, że gdyby Merkury musiał, to by podkręcił tempo jeszcze bardziej. Jeśli chodzi o ich rywalizację z Hydrą, to w zasadzie każdy z setów wyglądał niemal identycznie. Merkury dość szybko wypracowywał sobie solidną zaliczkę w pierwszej części seta, po czym zwalniał tempo. Tak było w pierwszej partii, w której prowadzili 13-5. Tak było również w środkowej odsłonie, kiedy na tablicy wyników było 12-6. Nie inaczej było w trzecim secie i choć różnica punktowa była nieco mniejsza (11-7), to każdy znał epilog tej historii. Nachwaliliśmy w podsumowaniu Merkurego więc na koniec słówko otuchy dla Hydry. Patrząc na ostatnie sezony, dwóch najgorszych rywali już za nimi.

Flota Toyota Team – Info Distributions

Oj, nie ma łatwego życia drużyna Info Distributions. Przypomnijmy, że chwilę temu, ‘Biało-czarni’ w wielkim stylu awansowali do wyższej klasy rozgrywkowej. Drużyna Macieja Skowrońskiego zapisała się wówczas na kartach historii SL3 jako drużyna, która jako pierwsza wygrała wszystkie mecze w trzeciej lidze. To pozwalało z kolei sądzić, że ‘Drukarze’ nie podzielą losu innych drużyn, które swego czasu niczym Ikar wzbijały się ku słońcu. Nie wiemy jak stoicie z mitologią, ale wspomnimy tylko, że im wyższy lot, tym większa katastrofa związana ze spadkiem prosto na glebę. Obecnie zdaje się, że na horyzoncie kreuję się powoli najczarniejszy scenariusz. Jeśli coś się szybko nie zmieni, ‘Drukarze’ będą mieli poważne problemy z utrzymaniem. Wracając do meczu – pierwszy set rywalizacji to była prawdziwa demolka. Co tu dużo mówić – Flota upokorzyła swoich rywali ledwo co wypuszczając ich z dziesięciu punktów. Co ciekawe – mimo tej druzgocącej porażki, drugi set wyglądał już zupełnie inaczej. W środkowej partii to Info Distributions przejęło inicjatywę. Po dwóch atakach Szymona Sawickiego drużyna w biało-czarnych barwach, objęła prowadzenie 10-5, którego nie wypuściła już do końca. O zwycięstwie w meczu musiał zadecydować trzeci set. Zanim się z tym oswoiliśmy, na tablicy wyników było już 12-7 dla Floty. Dalsza część spotkania przebiegała już pod dyktando graczy Karoliny Kirszensztein, którzy wygrywają spotkanie inauguracyjne sezon Wiosna’23

ZCP Volley Gdańsk – Eko-Hurt

Z pewnością nie tak wyobrażali sobie powrót na parkiety Siatkarskiej Ligi Trójmiasta gracze ZCP Volley Gdańsk. Biorąc pod uwagę nieudaną końcówkę poprzedniego sezonu, w której ‘żółto-czarni’ przegrali cztery ostatnie spotkania, ZCP chciało jak najszybciej wyprzeć ten okres z pamięci. Najlepszym sposobem zdawało się być zwycięstwo z Eko-Hurtem. O tym, że nie będzie to proste zadania można było dowiedzieć się w zapowiedzi, gdzie cała trójka typujących osób – wskazała na zwycięstwo ‘Hurtowników’. W stosunku do poprzedniego spotkania, gracze Konrada Gawrewicza dokonali pewnych roszad. Nieobecnych Mateusza Chyla oraz Marcina Radzewicza zastąpili Jakub Perżyło oraz Sebastian Rydyger. Początek spotkania to wyrównana walka obu drużyn, w której żadna ze stron nie mogła wyjść na znaczące prowadzenie (10-10). Sytuacja zmieniła się w drugiej części seta, w której uwydatniły się problemy w przyjęciu graczy w żółtych strojach, po których Eko-Hurt objął prowadzenie 17-14 i po chwili wygrał pierwszą partię. Prawdę mówiąc – trzeba przyznać, że pierwsza odsłona nie była jakimś wybitnym widowiskiem, a obie drużyny popełniały w niej sporo błędów. Jako, że ZCP popełniło ich więcej – to Eko-Hurt cieszył się z wygranej. Druga odsłona rywalizacji po jednym z ataków gracza, który jako drugi w historii SL3 przekroczył barierę 1000 punktów – Przemysława Wawera, rozpoczęła się lepiej dla ZCP. Im dłużej trwał jednak ten set, tym lepiej prezentowali się ‘Hurtownicy’ (15-15). W końcówce powróciła zmora ZCP z tego spotkania czyli błędy indywidualne. A to zepsuta zagra, a to atak w out. Finał był taki, że po ataku Igora Ciemachowskiego, Eko-Hurt zapewniło sobie wygraną w meczu. Oczywiście apetyty graczy Konrada Gawrewicza nie zostały zaspokojone. Trzecia odsłona to już ‘set do jednej bramki’. Eko-Hurt pokazało w tej odsłonie zdecydowanie więcej jakości, która dała im wygraną do 15 a całego meczu 3-0. Trzeba przyznać, że to zwycięstwo im się po prostu należało.

AXIS – Dziki Wejherowo

W zapowiedzi przedmeczowej nie dawaliśmy większych szans AXIS na wygraną w meczu. Ba, stawialiśmy nawet, że świeżo upieczona drużyna tygodnia – Dziki Wejherowo, sięgnie w środowy wieczór po komplet punktów. Cóż, co do jednego się nie myliliśmy. AXIS nie przełamał klątwy beniaminków z obecnego sezonu. Po środowym wieczorze, drużyny które awansowały do wyższej klasy rozgrywkowej mają obecnie bilans 0 zwycięstw i aż 10 porażek. Czy w związku z tym, można powiedzieć, że AXIS zaprezentował się z Dzikami źle? Skądże znowu. Ba, uważamy że drużyna Fabiana Polita zagrała bardzo ciekawą, różnorodną a przede wszystkim odważną siatkówkę. Ok, mecz wygrali co prawda ich rywale, ale biorąc pod uwagę renomę Dzików – wstydu absolutnie nie było. Już na początku rywalizacji, gracze w czerwonych strojach pokazali, że dla ich przeciwników, nie będzie to spacerek (4-2). Im dłużej trwał jednak set, tym wyraźniejsza stawało się to, która z ekip jest wymieniana w roli faworyta do awansu, a która dopiero co wskoczyła z trzeciej ligi. W dalszej części seta, gracze z Wejherowa wypracowali sobie zaliczkę 18-14 i po chwili wygrali pierwszą partię. Podobny przebieg miała również środkowa partia. Po wyrównanym początku, po którym na tablicy wyników było po 13, uaktywnił się jeden z najlepszych graczy tego spotkania – Marcin Bryłkowski. Po dwóch atakach tego wspomnianego zawodnika, Dziki wyszły na prowadzenie 15-13 i po chwili cieszyli się z wygrania meczu. Ostatni set rozpoczął się od serii błędów w ataku Dzików Wejherowo (8-4). Po uzyskaniu przewagi czterech punktów, AXIS nie pozwoliło zrobić sobie w tej partii krzywdy i to oni cieszyli się z wygranej seta. Podział punktów jest sprawiedliwym wynikiem. Która z drużyn się z niego bardziej cieszy? Cóż, trudno nam powiedzieć.

Volley Gdańsk – Merkury

Umówmy się. Spotkanie najbardziej utytyłowanych drużyn w historii Siatkarskiej Lidze Trójmiasta, nie elektryzowały kibiców SL3 na tyle, by o meczu mówiło się od tygodni czy nawet dni. Wszystko za sprawą tego, że obecnie obie drużyny, są na zupełnie innym pułapie sportowym. Pisząc precyzyjniej – wynik 3-0 dla Merkurego, był sprawą niemal oczywistą. To z kolei oznaczało, że pojedynek grzał wyłącznie nielicznych pasjonatów. Początek meczu, dość niespodziewanie był wyrównaną partią, która zaprowadziła nas do stanu po 11. W dalszej części, po ataku środkowego – Konrada Przekadzińskiego, obecny mistrz SL3 uzyskał przewagę dwóch punktów (14-12), która jak się później okazało, była wystarczająca do wygrania seta. Druga odsłona wyglądała nieco inaczej. Merkury osiągnął przewagę chwilę po gwizdku otwierającego środkowe starcie (9-6).W dalszej części Volley próbował co prawda odmienić swój los, ale umówmy się – karty były już rozdane. Trzeci set był tym, o którym Volley Gdańsk chciałby jak najszybciej zapomnieć. Trudno w to uwierzyć, ale rozpoczął się on od prawdziwego ‘mordobicia’, po którym Merkury prowadził…11-3. W dalszej części, czterokrotny mistrz nieco zwolnił i finalnie, partia ta zakończyła się zwycięstwem Merkurego do 12. Ciekawostką dotycząca tego meczu jest fakt, że Volley Gdańsk zdobył w meczu o zaledwie jeden punkt mniej niż ich rywale. O czym to świadczy? Ano o tym, że panujący mistrz nie popełnia niemal błędów.

Flota Toyota Team 2 – Husaria MD Clean&Bud

Miało być mega gorąco. Miały być tarcia, a z parkietu miały lecieć iskry. W końcu – miało być siatkarskie, trzecioligowe święto. Czy po meczu jesteśmy ukontentowani? Cóż, tylko połowicznie. Owszem wokół meczu sporo się działo, co wyjaśniliśmy już w zapowiedziach przedmeczowych. Dodatkowo na spotkaniu zameldowała się prawdziwa rzesza kibiców Floty. Jedyne czego nam zabrakło to wyrównanego pojedynku. Powiedzmy sobie wprost, Flota była drużyną znacznie lepszą i ich wygrana ani przez chwilę nie była zagrożona. Pierwszy set rywalizacji nie stał na najwyższym poziomie sportowym. W poczynaniach obu drużyn, można było dostrzec sporo chaosu. Więcej błędów popełniali gracze Husarii i w konsekwencji, Flota objęła prowadzenie 15-9, po którym nie miała problemów z tym, by wygrać seta do 13. W drugim secie, dysproporcja pomiędzy drużynami, którą mogliśmy oglądać na początku seta była druzgocąca. Set rozpoczął się bowiem od prowadzenia Floty….12-4. Bardzo duża przewaga nie była jednak gwarantem wygrania środkowej odsłony. W połowie partii wyglądało to tak, jakby poprzez niezliczoną ilość błędów, Flota chciała podać rękę swoim rywalom (12-9). Kiedy jednak gracze Karoliny Kirszensztein poczuli zagrożenie, to podkręcili tempo i finalnie wygrali seta do 14. Ostatnia odsłona rywalizacji to inna historia niż ta, którą mogliśmy oglądać w dwóch pierwszych setach. Set ten rozpoczął się od…10!! zepsutych zagrywek na 14 zdobytych punktów. W dalszej części, po 15! zepsutej zagrywce w secie, Husaria wysunęła się na prowadzenie 16-12. Mimo czteropunktowej zaliczki, którą obserwowaliśmy pod koniec partii, Husaria roztrwoniła to co udało się jej zbudować i ostatecznie to Flota Toyota Team 2 cieszyła się z wygranej w trzecim secie.