Jako, że obie drużyny wygrały na inaugurację to po poniedziałkowym starciu, liczba drużyn bez porażki na koncie musiała uszczuplić się o jedną z ekip. W zapowiedzi przedmeczowej wskazaliśmy, że naszym zdaniem tą drużyną będzie Volley Gdańsk. Prawdę mówiąc – co najmniej do połowy tego meczu, wszystko wskazywało na to, że się pomylimy. Od początku spotkania to ‘żółto-czarni’ prezentowali się lepiej. Mniej więcej w połowie pierwszego seta, po bloku Piotra Ścięgosza, na tablicy wyników było 11-7 dla Volley Gdańsk. Wypracowana czteropunktowa zaliczka sprawiła, że Volley nie miał większych problemów z tym, by tę partię wygrać. Dotychczasowy opis nie pokazuje tego, jak niemrawo w mecz weszli gracze Speednetu, ale uwierzcie na słowo – nie wyglądało to zbyt dobrze. Z drugiej strony pamiętajmy o najważniejszym – gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Drugi set zdawał się pozostawać pod kontrolą ‘żółto-czarnych’. Po ataku wspomnianego wcześniej Piotra Ścięgosza, na tablicy wyników było 14-10. Sytuacja była ‘pod kontrolą’ do stanu 16-13. Wówczas Volley Gdańsk zaczął popełniać błędy w ataku, które Speednet błyskawicznie wykorzystał i wrócił do gry (17-17). Dalsza część seta to bardzo wyrównana gra, która zakończyła się kapitalnym blokiem Grzegorza Gnatka. Skoro jesteśmy przy tym elemencie to uważamy, że był to absolutny klucz do zwycięstwa Speednetu w meczu. W trzecim secie, Speednet albo notował punkty po tym elemencie, albo zdobywał punkty po niezliczonych wyblokach. Mimo to, Volley grał na tyle dobrze, że wynik konfrontacji był sprawą otwartą do samego końca. Ostatecznie, po ataku Karola Strzałkowskiego to gracze w różowych strojach cieszyli się ze zwycięstwa w meczu.
Dzień: 2023-03-13
Craftvena – BL Volley
Po pewnej wygranej na inaugurację, w której BL Volley zmiażdżył wręcz Speednet 2, gracze w biało-pomarańczowych strojach mierzyli się z Craftveną. Przypomnijmy, że ci drudzy swój ostatni mecz rozegrali 17 listopada ubiegłego roku, kiedy ich rywalem była ekipa Bayer Gdańsk. Cóż. Z całą pewnością ‘Rzemieślnicy’ chcieliby jak najszybciej zapomnieć o tym koszmarze, gdyż z całą pewnością był to ich najgorszy występ spośród wszystkich 80 rozegranych spotkań w SL3. Mecz z BL Volley miał być zatem otwarciem nowej karty w historii ‘Rzemieślników’. Mimo ogromnych zmian, które przeszła ostatnio drużyna Bartka Zakrzewskiego, to BL Volley pozostawał faworytem. Początek meczu zdawał się to potwierdzać. Po ataku przyjmującego – Bartka Zdunka, BL objęło prowadzenie 9-5. W dalszej części seta, Craftvena zdołała zniwelować stratę do zaledwie jednego oczka (15-14), ale gdy BL poczuło realne zagrożenie to ponownie odskoczyli swoim rywalom i zasłużenie sięgnęli po pierwszy punkt w meczu. Drugi set był bardziej wyrównanym widowiskiem. Mniej więcej do połowy seta, trwała wyrównana walka ‘łeb w łeb’ (9-9). Z czasem, gdy w polu serwisowym zobaczyliśmy świetnie dysponowanego Damiana Chojnackiego, ‘Tygrysy’ objęły prowadzenie 15-10. Mimo to, po kilku atakach nowego nabytku Craftveny – Michała Markiewicza, Craftvena zdołała doprowadzić do wyrównania po 19. Końcówka należała jednak do ex-drugoligowców, którzy zapewnili sobie drugi punkt w meczu. Ostatnia partia była zdecydowanie najciekawsza. Ba, uważamy że pod kątem emocji był to najciekawszy set spośród wszystkich 27 rozegranych do tej pory spotkań SL3 w sezonie Wiosna’23. Mimo, że przez większość seta to BL miało minimalną przewagę, to pierwszą piłkę setową miała ekipa w czarnych strojach (20-19). Od tego momentu mieliśmy bardzo długą grę na przewagi, której najpiękniejszym momentem była obrona atakującego – Tomasza Czopura (BL Volley). Patrząc na tę sytuację z boku, Craftvena niemal cieszyła się już z jednego punktu w meczu, ale tylko sobie znanym sposobem, wspomniany gracz ‘dał Tygrysom tlen’. Finalnie, po bardzo emocjonującej i obfitującej w zwroty akcji końcówce, to BL sięgnął po trzeci punkt w meczu.
Tiger Team – Chilli Amigos
Do poniedziałkowego spotkania, obie drużyny przystąpiły w nienajlepszych nastrojach. Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu, Chilli Amigos musiało uznać wyższość Wolves Volley. Tiger Team z kolei wygrał co prawda mecz, ale z pewnością brak trzech oczek w konfrontacji ze Speednetem nie jest czymś, czym ‘Tygrysy’ mogłyby się chwalić na mieście. Jeśli chodzi o poniedziałkowe starcie, do którego doszło na boisku numer 2, trzeba podkreślić, że był to bardzo ciekawy pojedynek, których chcielibyśmy oglądać w trzeciej lidze jak najwięcej. Początek spotkania rozpoczął się od bardzo dobrej gry ‘Tygrysów’, którzy objęli prowadzenie 6-0! Sześciopunktowa przewaga, była utrzymywana do stanu 16-10 i kiedy wydawało się, że za chwilę drużyny zmienią strony, wydarzyło się coś, co trudno wytłumaczyć. Mimo kilku piłek ‘w górze’, w szeregach Tigera zapanowała niemoc, która sprawiła, że po chwili na tablicy wyników było już po 18. Atmosferka, która udzieliła się wówczas ‘Amigos’ sprawiła, że byliśmy już przekonani, że to właśnie oni wygrają tę partię. Druga odsłona – a jakże, również rozpoczęła się świetnie dla ‘Tygrysów’. Po bloku Marcina Kwidzińskiego, Tiger objął prowadzenie 9-5. Jak pokazał jednak pierwszy set, taka strata to nic wielkiego dla Chilli Amigos. Po chwili gra obu drużyn się wyrównała, a w końcowej fazie seta, ponownie to gracze w czerwonych trykotach zagrali lepiej. Ostatni set to bardzo wyrównana partia do połowy seta (11-11). W dalszej części, Tiger objął trzypunktowe prowadzenie, ale w odróżnieniu od pierwszego i drugiego seta, do zakończenia partii zostało zbyt mało czasu, by tę przewagę roztrwonić. Finalnie, Tiger sięga po jeden punkt, choć z całą pewnością, czują ogromny niedosyt.
Speednet 2 – BL Volley
W meczu pomiędzy Speednetem 2 a BL Volley byliśmy świadkami bezprecedensowej sytuacji. Wszystko za sprawą tego, że na mecz…nie dotarł sędzia, który zapomniał, że w poniedziałek odbywają się rozgrywki SL3. Na potrzebę chwili, sędzią został libero drużyny ZCP Volley Gdańsk – Sebastian Miąsko. Jeśli chodzi o samo spotkanie to było to bardzo jednostronne widowisko. Od początku meczu BL Volley uzyskało znaczną przewagę, która była udokumentowana prowadzeniem 11-5. W partii tej Speednet nie był w stanie choćby na chwilę toczyć wyrównanej gry i prawdę mówiąc, gdyby ktoś powiedział nam, że pierwszy set będzie tym najlepszym ‘Programistów’ w całym meczu to byśmy nie uwierzyli. A jednak. Druga odsłona to kontynuacja tego co oglądaliśmy w pierwszej odsłonie. Speednet miał w poniedziałkowy wieczór ogromne problemy w przyjęciu, czego efektem było aż 10 asów serwisowych rywali. Dodatkowo, było naprawdę sporo piłek, które ‘Programiści’ oddawali swoim rywalom a ci – nie mieli problemów z precyzją i wykończeniem. Ostatecznie drugi set zakończył się wynikiem 21-10. Co ciekawe – to również nie był najgorszy wynik ‘Programistów’. Trzecia odsłona to już konkretna demolka ‘Programistów’, którzy wcielili się rzecz jasna w role tych bitych. Finalny wynik seta to 21-8 i biorąc pod uwagę całe spotkanie – nie pamiętamy, kiedy Speednet zagrał równie słabe zawody. Owszem, BL był murowanym faworytem starcia, ale mimo wszystko, takiego stylu się nie spodziewaliśmy.
MPS Volley – Zmieszani
Na długo przed rozpoczęciem meczu, byliśmy bardzo ciekawi jak potoczy się to spotkanie. Z jednej strony logika nakazywała sądzić, że drużyna, która przez wiele sezonów występowała w najwyższej klasie rozgrywkowej, nie będzie miała problemów by ograć Zmieszanych. Z drugiej strony, ostatnia forma, którą prezentowali gracze Edyty Woźny wskazywała, że Zmieszanych będzie stać na to, by w meczu powalczyć o co najmniej jeden punkt. Chwilę po pierwszym gwizdku sędziego stało się jasne, że w poniedziałkowy wieczór, zadanie to będzie niezwykle trudne. Mecz rozpoczął się bowiem od prowadzenia Miłośników Piłki Siatkowej 5-0. Po chwili Zmieszani zdołali się otrząsnąć z początkowego knock-downu (8-6), ale im dłużej trwał set, tym większa zarysowywała się przewaga graczy Jakuba Nowaka (15-8). Finalnie, po skutecznej zagrywce Mateusza Kulińskiego, MPS wygrał pierwszą partię do 12. Środkowa partia nie była już tak jednostronnym widowiskiem. Do pewnego momentu, na tablicy wyników było po 8. Po chwili sprawę w swoje ręce wziął nowy nabytek MPS-u, Jakub Nowak 2, który był najjaśniejszą postacią poniedziałkowego starcia. Po kilku atakach wspomnianego przyjmującego, MPS zdołał wypracować sobie kilkupunktową zaliczkę 12-9. Od tego momentu aż do samego końca środkowej partii, MPS trzymał swojego rywala na dystans i nie dał już sobie zrobić krzywdy. Obu drużynom, do rozegrania pozostał trzeci set. O ile na początku tej partii, było jeszcze w miarę emocjonująco, tak z każdą kolejną akcją – MPS ‘zabijał mecz’. Finalnie gracze w niebieskich barwach wyszli na prowadzenie 17-11, po którym nie mieli problemów by wygrać seta. To co należy podkreślić to fakt, że MPS podszedł do spotkania…bardzo przygotowany. Gracze Jakuba Nowaka nie mieli problemów z tym by zlokalizować słabsze elementy Zmieszanej układanki. Zmieszani z kolei nie przypominali samych siebie z poprzednich spotkań. Z boku wydawało się jakby na parkiet wyszli wystraszeni i bez jakiejkolwiek wiary w korzystny wynik.
TGD – Drużyna A
Przed rozpoczęciem meczu, Redakcja miała przyjemność porozmawiania przed kamerą z kapitanem Drużyny A – Michałem Drozdowskim. We wspomnianym wywiadzie, kapitan drużyny odniósł się do rozegranego tydzień wcześniej meczu z ekipą Bayer Gdańsk i podsumował to tak, że gorzej już raczej nie będzie. Cóż. Wydaje się, że w poniedziałkowy wieczór, Drużyna A zagrała gorsze zawody niż tydzień temu, choć trzeba uczciwie przyznać, że w trzecim secie pachniało niespodzianką. Zanim do tego przejdziemy, kilka słów o tym co działo się od pierwszego gwizdka sędziego. Już na samym początku ‘Drogowcy’ udowodnili dlaczego są faworytem spotkania. Po jednym z ataków z lewego skrzydła Macieja Kota, TGD objęło wysokie prowadzenie 9-3. W dalszej części seta, Drużyna A zdołała nieco zniwelować stratę (12-9), ale mówiąc całkiem serio – było to raczej pudrowanie wyniku i patrząc na spotkanie z boku, nie miało się absolutnie poczucia, że TGD mogłoby tę partię przegrać. Po kilku chwilach, ‘Drogowcy’ postawili kropkę nad ‘i’, po czym drużyny mogły zmienić strony (21-14). W drugiej odsłonie, dysproporcja pomiędzy drużynami była jeszcze bardziej widoczna i jeszcze bardziej bolesna dla graczy Michała Drozdrowskiego. W partii tej, to co rzucało się w oczy to potworne problemy w przyjęciu Drużyny A, co w konsekwencji sprawiało, że TGD zdobywało punkty po asach serwisowych, a w najlepszym przypadku dla Drużyny A, dostawali piłkę od swoich rywali za darmo. Efekt? 21-8. Ostatni set był zdecydowanie najciekawszą partią w meczu. Mimo, że po dwóch zagrywkach świetnie dysponowanego atakującego – Piotra Skierkowskiego, było już 9-3 dla TGD to w dalszej części seta, ‘Drogowcy’ zaczęli popełniać sporo błędów własnych. To, w parze z lepszą grą Drużyny A sprawiło, że w końcówce seta było nawet po 19. Końcówka, mimo nerwówki faworyzowanej drużyny padła łupem ‘Drogowców’, którzy zmazali plamę po ubiegłotygodniowej porażce z Husarią Gdańsk.