Nie ukrywamy, że w zapowiedzi przedmeczowej byliśmy dość surowi dla drużyny Oliwy Team. Powtarzaliśmy to wielokrotnie. Robimy tak wyłącznie w przypadku kiedy wiemy, że drużynę stać na zdecydowanie lepszą grę, niż wskazywałyby na to wyniki. Dokładnie tak odbieramy Oliwę, gdzie potencjał nie do końca szedł w parze z pozycją w tabeli. Sezon Wiosna’23, drużyna z ‘serca Gdańska’ rozpoczęła od rywalizacji ze ‘Spontanicznymi’. W naszym odczuciu, to właśnie gracze Piotra Raczyńskiego byli faworytem spotkania. Już pierwszy set pokazał jednak, że nie będzie to dla Spontana łatwa przeprawa. Po dwóch atakach Macieja Tyryłło, Oliwa objęła prowadzenie 10-6. Czteropunktowa przewaga została po chwili roztrwoniona a wszystko przez środkowego Team Spontan – Tomasza Nurzyńskiego, który w krótkim odstępie czasu, popisał się trzema skutecznymi blokami (10-9). W dalszej części seta, Oliwa ponownie wyszła na prowadzenie (19-15), ale podobnie jak wcześniej – miała problem z tym, by ja utrzymać (19-19). W końcówce seta, Oliwie w myśl, do trzech razy sztuka, udało się finalnie postawić kropkę nad ‘i’. Druga odsłona również stała na dobrym poziomie i była emocjonującym starciem. Tym razem to ‘Spontaniczni’ lepiej rozpoczęli (11-5). Mimo bezpiecznej wydawałoby się przewagi, Oliwa doprowadziła w końcówce do wyrównania (18-18), a następnie przechyliła szale zwycięstwa na swoją stronę. Ostatni set wyglądał tak, jakby Oliwa była już ‘nasycona’. Team Spontan, po wypracowaniu podobnej zaliczki jak tej z drugiego seta, poszedł za ciosem i wygrał ostatnia partię z dużą przewagą. Nie oznacza to bynajmniej, że po meczu mogą czuć satysfakcję. Tak się bowiem składa, że na sześć możliwych punktów w czwartkowy wieczór, Spontan sięgnął po zaledwie dwa oczka.
Dzień: 2023-03-09
TGD – Husaria MD Clean&Bud Gdańsk
Powiedzmy sobie szczerze – tylko szaleniec mógłby stawiać przed meczem na drużynę Husarii. W skrócie – za TGD przemawiały absolutnie wszystkie argumenty. Wszak mówimy tu o drużynie, która otarła się w poprzednim sezonie o podium. O drużynie, która poza późniejszym mistrzem, przegrała najmniejszą liczbę spotkań. Drużynie, która wygrała poprzednie bezpośrednie starcie. Jakby argumentów było mało to wspomnimy tylko, że dodatkowo Husaria w stosunku do poprzedniej edycji się dość mocno osłabiła. I co? I to jest właśnie piękne w sporcie. Nie da rady wygrać meczu ‘na stojąco’. Nie z tak ambitną i żądną punktów drużyną jaką jest Husaria. Być może umiejętności były po stronie TGD, ale z całą pewnością – serducho było po stronie Husarii i to właśnie ono w dużej mierze przyczyniło się do wygranej. Po pierwszym secie, w którym wygrało TGD, ‘Rycerze’ poczuli, że ich rywale tego dnia nie są w najwyższej dyspozycji. Początek drugiej partii rozpoczął się od prowadzenia Husarii 5-2. Po kilku skutecznych atakach Macieja Kota, TGD doprowadziło w połowie seta do wyrównania 12-12, po którym wydawało się, że odzyskują kontrolę. Po kilku atakach Grzegorza Żyły-Stawarskiego, Husaria ponownie odskoczyła swoim rywalom, tym razem skutecznie. Po chwili z prowadzenia 18-14 zrobiło się 21-17 i wygrana seta przez ‘Rycerzy’ stała się faktem. Decydująca o zwycięstwie partia do pewnego momentu, była wyrównanym starciem. Z czasem – będący w dobrej dyspozycji, kapitan Husarii kilkoma skutecznymi atakami oraz zagrywką, wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 19-14 i po chwili Husaria mogła cieszyć się z wygranej meczu.
Wolves Volley – Chilli Amigos
Po porażce poniesionej w konfrontacji z Old Boys, drużyna Wolves Volley miała bardzo dużo czasu na to, by porozmawiać we własnym gronie o tym, co nie zagrało w meczu z drużyną z Pruszcza. Tak się bowiem składa, że wszyscy zawodnicy zostali na sali w oczekiwaniu na mecz z Chilli Amigos, do którego miało dojść o godzinie 21:30. Cóż, wszystko wskazuje na to, że wnioski zostały wyciągnięte kapitalnie, bo w meczu z ‘Papryczkami’ zobaczyliśmy zupełnie inną, odmienioną drużynę. Z drugiej strony trzeba uczciwie powiedzieć, że Chilli Amigos nie postawiło w czwartkowy wieczór poprzeczki zbyt wysoko i z całą pewnością – stać ich na lepszą grę. W pierwszej odsłonie różnica w jakości obu drużyn była widoczna gołym okiem. Wolves w odróżnieniu od ich rywali nie mieli tak dużych problemów z wykończeniem akcji. Efekt na tablicy wyników to 21 do 14, po której nastąpiła zmiana stron. Druga odsłona – była na szczęście zdecydowanie ciekawszym fragmentem meczu. W partii tej, trwała wyrównana walka punkt za punkt, która doprowadziła nas do stanu po 18. Końcówka należała jednak do ‘Wilków’, którzy po skutecznych akcjach Szymona Merskiego oraz Tymoteusza Kalicha, objęli prowadzenie 2-0 w setach. Na otarcie łez, drużynie ‘Papryczek’ został do wygrania jeden set. Nieco inny pomysł na czwartkowy wieczór miała ‘Wataha’. Mimo, że po ataku Pawła Kalety, Chilli prowadziło 13-11 to z czasem ponownie zaczęli popełniać błędy, które ‘Wilki’ bezwzględnie wykorzystali. Trzeci set zakończył się niemal w identyczny sposób jak druga partia. Tandem Merski&Kalich dali swojej drużynie ostatnie punkty, dzięki którym, drużyna Wilków mogła cieszyć się z kompletu oczek. Co ciekawe – ten ostatni w przypływie radości z wygranego spotkania, rozdarł bluzę na klacie jak robił to swego czasu wrestler Hulk Hogan.
Dream Volley – MiszMasz
Prawdopodobnie zabrzmi to dla ‘Marzycieli’ niezbyt ciekawie, ale w ostatnim czasie, drużyna Mateusza Dobrzyńskiego przyzwyczaiła nas raczej do porażek. Ok, wiemy, że rywalizowali w pierwszej lidze, gdzie znajdują się same kozackie teamy, ale fakty są nieubłagane – kiedy weźmiemy pod uwagę końcówkę sezonu Wiosna’22, kiedy Dream awansował do I ligi – drużyna w szarych trykotach przegrała…15 meczów z rzędu i w tabeli wszechczasów szła na dno szybciej niż titanic. Dodatkowo, co również nie dawało powodów do optymizmu, ‘Marzyciele’ przegrali dotkliwie sparing przedsezonowy ze Zmieszanymi w stosunku 0-5. Biorąc pod uwagę, że w czwartek rywalizowali z MiszMaszem, dla którego poprzedni sezon był najlepszy ever – to właśnie graczy w czarnych trykotach wskazaliśmy jako faworyta starcia. Jakie są nasze konkluzję po spotkaniu? Dawno się tak nie pomyliliśmy w ocenie bieżącej sytuacji. No bo umówmy się. Według nas to MiszMasz miał wygrać a tymczasem, Dream Volley był drużyna zdecydowanie lepszą w niemal każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Dodatkowo, w drużynie dobrze zaprezentowali się nowi gracze, a nowy środkowy – Damian Wiśniewski ma ogromny potencjał, która sprawia, że może być on jedną z najjaśniejszych postaci w drugiej lidze. Wracając do drużyny – nie ma się póki co przesadnie podniecać. Faktem jest natomiast, że Marzyciele zagrali bardzo dobre zawody, w których bez problemu ograli szóstą siłę poprzedniego sezonu. Jest jeszcze za wcześnie, ale zastanawiamy się czy przypadkiem nie jest tak, że Dream jest za mocną drużyną na II ligę a za słabą na I. Cóż, po kilku kolejkach będzie wszystko wiadomo.
Team Spontan – Tufi Team
Drugim rywalem Tufi Team w sezonie Wiosna’23, była ekipa Team Spontan. Po zwycięstwie z Info Distributions gdzie ‘Tuffiki’ zgubili jeden punkt, plan na czwartkowy wieczór był jeden – komplet punktów. W odczuciu Redakcji właśnie taki wynik był najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Początek meczu wskazywał, że przedmeczowe scenariusze się najprawdopodobniej sprawdzą. Tufi Team błyskawicznie objął wyraźne prowadzenie. Po ataku Łukasza Arciszewskiego, na tablicy wyników było 13-4 dla Tufi i umówmy się, wygrana seta była tylko formalnością. Druga partia wyglądała już zupełnie inaczej. Tym razem to Team Spontan lepiej rozpoczął seta. Po ataku będącego w bardzo dobrej dyspozycji Mariusza Krynickiego, ‘Spontaniczni’ objęli prowadzenie 9-5. Z przewagi, ‘Spontaniczni’ nie nacieszyli się zbyt długo. Po kilku punktach Piotra Watusa oraz Marka Rogińskiego, Tufi Team objęło prowadzenie 16-12, którego nie wypuścili już do końca. Tak czy siak, dyspozycja ‘Spontanicznych’ w tej partii pozwalała sądzić, że w trzecim secie, drużyna Piotra Raczyńskiego będzie w stanie powalczyć o jeden punkt w meczu. Po wyrównanej pierwszej części seta (9-9), Tufi Team zaczęło popełniać sporo błędów, które sprawiły, że Spontan wyszedł na prowadzenie 13-9. Wzięty przez ‘Tuffików’ czas sprawił, że ‘Spontan’ został wybity na chwilę z rytmu i gra się ponownie wyrównała (14-14). Dalsza część seta to wyrównana walka punkt za punkt, która doprowadziła nas do walki na przewagi (20-20). Partię po bloku Tomasza Nurzyńskiego oraz błędzie indywidualnym jednego z graczy Tufi sprawiła, że mecz zakończył się podziałem punktów.
Info Distributions – Zmieszani
Ależ mocna jest w obecnym sezonie drużyna Zmieszanych. Dla ekipy Edyty Woźny, czwartkowe starcie było drugim meczem w sezonie Wiosna’23. Na początku, Zmieszani gładko rozprawili się z BES Boys BLUM w stosunku 3-0. W czwartkowy wieczór, Zmieszani mieli stoczyć w teorii zdecydowanie trudniejszy bój. Ich rywalem była bowiem ekipa Info Distributions, która przegrała co prawda inauguracyjne starcie z Tufi Team, ale zaprezentowała się w meczu z bardzo dobrej strony. To sprawiało z kolei, że mieliśmy potężny ból głowy wskazując faworyta meczu. Ostatecznie nasz wybór padł na ‘Drukarzy’, co chwilę po pierwszym gwizdku sędziego, zostało błyskawicznie zweryfikowane. Zmieszani po kilku atakach debiutującego w SL3 Bartosza Kusińskiego oraz Andrzeja Skórskiego, objęli wysokie prowadzenie (9-3). Dalsza część seta to absolutna dominacja drużyny Edyty Woźny, która została przypieczętowana punktem wspomnianego wcześniej atakującego. Środkowa odsłona udowodniła, że pierwszy set nie był przypadkiem. Podobnie jak w premierowej odsłonie, Zmieszani ponownie dość szybko wypracowali sobie pokaźną zaliczkę, która wystarczyła do tego, by to oni kontrolowali wydarzenia boiskowe i trzymali rywal na bezpieczny dystans. Info Distributions mimo, że nie grało słabej siatkówki to najzwyczajniej w świecie, na tle Zmieszanych byli drużyną zdecydowanie słabszą. Ostateczny wynik środkowej partii to 21-16. Na ‘otarcie łez’, drużynie ‘Drukarzy’ pozostał ostatni set. Trzecia odsłona od samego początku była wyrównanym widowiskiem, które zaprowadziło nas do stanu po 15. Stało się sprawą oczywistą, że drużyna, która zdoła w tym fragmencie odskoczyć swoim rywalom – wygra seta. Sztuka ta, udała się graczom Info Distributions, którzy po punktach Ernesta Kurysa oraz Macieja Skowrońskiego objęli prowadzenie 19-16, po którym wygrana partii, była już tylko formalnością.
MiszMasz – Dziki Wejherowo
Powiedzmy to sobie wprost – nie rozpieściliśmy drużyny MiszMasz w terminarzu. W dwóch pierwszych spotkaniach sezonu Wiosna’23, drużyna nowego kapitana – Michała Grymuzy, rywalizowała z drużyną mającą pierwszoligowe aspirację – Dzikami Wejherowo oraz ekipą, która w związku ze spadkiem z pierwszej ligi, miała coś do udowodnienia. Mimo bardzo wymagającego kalendarza, obstawialiśmy, że MiszMasz sięgnie w czwartek po trzy punkty. Jeden z nich drużyna w czarnych trykotach miała zdobyć w konfrontacji z Dzikami i akurat co do tego, się nie pomyliliśmy. Pierwszy set rywalizacji był bardzo ciekawym widowiskiem. Mimo, że po kilku błędach graczy w czarnych trykotach, było już 12-6 dla Dzików, to z czasem, gra ‘Hotelarzy’ wyglądała coraz lepiej. Drużynie MiszMasz, po bloku kapitana, udało się doprowadzić do wyrównania po 16. Od tego momentu mieliśmy walkę punkt za punkt, która zakończyła się happy-endem dla MiszMaszu. Z pewnością Dziki, po tej sytuacji muszą wykonać ‘rachunek sumienia’. To nie pierwszy raz w tym sezonie, kiedy trwonią oni solidną przewagę. Niestety dla nich – w odróżnieniu od meczu z Volley Surprise, tym razem się im nie upiekło. Drugi i trzeci set to już zdecydowanie inna gra. Dziki prezentowały się znacznie lepiej i już na początku, po bardzo trudnej ‘zagrze’ Witolda Klimasa, drużyna z Wejherowa objęła prowadzenie, którego już nie oddała. Trzecia odsłona to popis gry duetu Klimas&Bryłkowski, który został udokumentowany wygraną seta do 14.
Drużyna A – Bayer Gdańsk
Przed spotkaniem, niemal wszystkie drużyny w trzeciej lidze zastanawiały się, kto kryje się, a raczej jaki poziom prezentuje nowa drużyna w ligowej stawce – Drużyna A. Układając terminarz, Redakcja nie miała dla nowej ekipy litości. Na ‘dzień dobry’, muszą się bowiem zmierzyć z:
– drużyną, która zajęła w poprzedniej edycji trzecie miejsce
– drużyną, która zajęła czwarte miejsce, ale obok lidera, przegrała najmniejszą liczbę spotkań
– drużyną, która niedawno spadła z drugiej ligi i ma sportowe ambicję by tam wrócić.
Cóż, nie ma miękkiej gry. Pisząc już jednak całkiem serio, team Michała Drozdrowskiego zaprezentował całkiem niezłą siatkówkę i z ciekawością będziemy przyglądać się ich rozwojowi. Kluczową dla nas kwestią i pytaniem jest to, czy można zagrać sezon mając tak wąską kadrę. Cóż – czas to zweryfikuje. Co do samego spotkania, Bayer jako jeden z głównych faworytów do podium rozgrywek nie zawiódł. Z drugiej strony nieco dziwnie oglądało się tę drużynę, która mimo bardzo wielu graczy na ławce, nie zagrzewała do boju swojej ekipy, tak jak miało to miejsce w poprzedniej edycji. Sam przebieg spotkania zbytnio nie zaskoczył. W każdej z partii, ‘Aptekarze’ dość szybko wypracowywali sobie przewagę, która pozwalała im na spokojne prowadzenie gry i pewne zainkasowanie trzech oczek. Z pewnością te, wprawiły drużynę w dobry nastrój przed dalszą częścią sezonu.
Wolves Volley – Old Boys
Sprawdziło się to o czym pisaliśmy po ostatnim meczu drużyny Old Boys. Przypomnijmy, że drużyna znad Raduni rywalizowała we wtorek w meczu z Portem Gdańsk. Wówczas, w grze drużyny Bartłomieja Kniecia można było zaobserwować sporą nerwówkę, która często towarzyszy debiutantom. Po meczu pokusiliśmy się o stwierdzenie, że jesteśmy niemal przekonani, że gdy stres odpuści – gracze Old Boys pokażą w kolejnych spotkaniach moc. Cóż – długo nie trzeba było czekać. W czwartkowy wieczór, a w szczególności na początku spotkania, Old Boys lało swoich rywali bez skrupułów. Choć trudno w to uwierzyć, początek meczu rozpoczął się od prowadzenia graczy z Pruszcza…11-0! Patrząc na to co działo się wówczas na parkiecie czekaliśmy tylko aż z ławki rezerwowych, ktoś rzuci na parkiet biały ręcznik. Na szczęście dla samopoczucia psychicznego ‘Wilków’, demolka nie była aż tak bolesna, na jaką się zapowiadała. W dalszej części seta obie drużyny zdobywały punkt za punkt co w efekcie sprawiło, ze na tablicy wyników było 21-12 dla ‘Staruszków’. Druga odsłona – co tu dużo mówić to dalsza dominacja drużyny Old Boys. ‘Wataha’ choć się starała to nie była w stanie powstrzymać Tomasza Krygera, Piotra Wołodzko czy przede wszystkim atakującego – Jakuba Krasiewicza. Ostatecznie, drugi set to wygrana Old Boys do 13. Ostatnia partia była przez długi fragment stosunkowo wyrównanym widowiskiem (14-13). Niestety dla Wolves Volley, kiedy trzeba było podkręcić tempo, Old Boys to po prostu zrobili i po chwili cieszyli się z pierwszego kompletu oczek w sezonie Wiosna’23.