Pomimo faktu, że forma obu drużyn się w ostatnim czasie ewidentnie rozjechała to i tak – w naszych oczach, nieznacznym faworytem była ekipa ZCP Volley Gdańsk. Z drugiej strony – trudno było nam uciec myślami od tego, że ekipa Przemysława Wawera wygrała zaledwie jedno z pięciu ostatnich meczów. Jako, że z Eko-Hurtem poradzili sobie bez większych problemów w rundzie zasadniczej – uznaliśmy, że jest to dobry czas na przełamanie. Niestety dla ‘żółto-czarnych’, mecz rozpoczął się zdecydowanie lepiej dla ‘Hurtowników’. Po problemach w przyjęciu drużyny ZCP, na tablicy wyników było 13-7 dla graczy w białych strojach. Przewaga ta, byłaby zapewne jeszcze większa gdyby nie fakt, że do tego stanu, Eko-Hurt nie zepsuł…pięciu zagrywek! Mimo sporej zaliczki, w grze ‘Hurtowników’ coś zaczęło się ewidentnie psuć. W dalszej części seta to oni mieli widoczne problemy z przyjęciem zagrywki rywali i po chwili ZCP zdołało odrobić straty (17-17). Końcówka seta to bardzo wyrównana gra, która zakończyła się happy-endem ZCP. W połowie drugiego seta, po ataku z przechodzącej piłki Konrada Gawrewicza, Eko-Hurt objął prowadzenie 13-9. W dalszej części seta – prowadził już 20-17 i kiedy wydawało się, że za chwilę postawi kropkę nad ‘i’, bardzo ważne punkty dla ZCP zdobył atakujący – Mikołaj Bogucki (20-20). Końcówka seta była jeszcze bardziej zacięta niż ta z pierwszej odsłony. Ostatecznie – tym razem więcej zimnej krwi zachowała ekipa ‘Hurtowników’, która wygrała 26-24. Ostatni set rywalizacji był jednocześnie najbardziej jednostronnym ze wszystkich. Po ataku z przechodzącej Konrada Buczkowskiego, było 10-5 dla Eko-Hurt. To oznaczało, że trzecia odsłona zaczęła się bardzo podobnie do pierwszej. Tym razem – inny był jednak epilog. Wraz z biegiem seta Eko-Hurt powiększył jeszcze swoją przewagę i bez problemów wygrał seta do 13.
Dzień: 2022-11-07
Merkury – Speednet
Do poniedziałkowej rywalizacji – trzykrotny mistrz Siatkarskiej Ligi Trójmiasta, podchodził z wielkim respektem. Ich rywalem była bowiem ekipa, która jako jedyna ograła ich w rundzie zasadniczej. Dodatkowo – jeśli Merkury w SL3 już przegrywał – to najczęściej właśnie ze Speednetem. Wreszcie – potencjalna przegrana mogła sprawić, że na ostatniej prostej Merkury bardzo skomplikowałby sobie sprawę obrony tytułu. Początek meczu to dobra – wyrównana gra (6-6). Jako pierwsi na istotne prowadzenie wyszli gracze w granatowych trykotach (11-7). Czteropunktowa zaliczka sprawiła, że Speednet musiał wykorzystać pierwszy przysługujący im czas. Ten chyba podziałał, bowiem po chwili ‘Programiści’ wykorzystali problemy w przyjęciu swoich rywali i doprowadzili do wyrównania po 14. Mimo fragmentu, w którym Merkury miał ewidentne problemy, mistrz wyszedł po chwili z opresji i to oni zanotowali lepszą, a co ważniejsze – skuteczniejszą końcówkę (21-17). Drugi set rywalizacji to spora przewaga, którą w pierwszej części partii, zbudowali gracze Merkurego (10-5). Dalsza część seta nie przyniosła większych zwrotów akcji i Merkury mógł cieszyć się z wygranej meczu (2-0). Obu drużynom przyszło powalczyć o ostatni punkt w meczu. Ostatnia partia to niezła gra obu drużyn, po której na tablicy wyników mieliśmy remis (15-15). W końcówce to Speednet objął prowadzenie, choć trzeba przyznać, że dwie podjęte przez sędziego decyzję wywołały ogromne kontrowersję, po których Merkury zamiast na grze – skupił się na kontestowaniu decyzji sędziowskich. Całe chryja była na rękę Speednetowi, który z zimną krwią zdobył kilka ostatnich punktów i wygrał tę partię 21-16.
BL Volley – AXIS
Bez wątpienia – było to jedno z najważniejszych spotkań w trzeciej lidze w obecnym sezonie. Przypomnijmy, że do bezpośredniej rywalizacji, drużyny BL Volley oraz AXIS przystępowały z identycznym dorobkiem punktowym i z wielką nadzieją, na zakończenie sezonu na podium. Już przed meczem wydawało się, że nieco lepszy terminarz mają gracze AXIS, którzy poza meczem z Bez Lipy, mają do rozegrania mecz z Wolves Volley oraz Husarią Gdańsk. Jeśli chodzi o BL Volley to poza poniedziałkowym spotkaniem, czeka ich również mecz z Info Distributions oraz TGD. Cóż – biorąc to pod uwagę, żaden inny wynik niż wygrana ‘Tygrysów’ nie mieściła się członkom tej drużyny w głowie. Pierwszy set rywalizacji stał na wysokim i wyrównanym poziomie. Walka ‘łeb w łeb’, zaprowadziła nas do stanu po 16. Niestety dla Bez Lipy, w końcówce – mimo dobrego przyjęcia, drużyna Wojciecha Strychalskiego miała problemy z wykończeniem akcji i finalnie przyczyniło się to do tego, że to AXIS cieszyło się z wygranej pierwszej odsłony. Sytuacja ta zdała się rozzłościć graczy w biało-pomarańczowych barwach, którzy wyszli na drugiego seta ‘nabuzowani’. Po bardzo mocnym otwarciu tej partii, na tablicy wyników było 7-1 dla BL. W dalszej części seta AXIS się nieco odkręciło (15-9), ale umówmy się – wynik tej partii był sprawą przesądzoną. Ostatni – decydujący o zwycięstwie, a kto wie – być może również awansie set przypominał to, co mieliśmy przyjemność oglądać w pierwszej odsłonie. Pod koniec partii było 17-17. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali gracze Fabiana Polita i to oni wygrali bardzo ważne zawody. Wygrana to krok milowy w kierunku realizacji celu. Jeśli chodzi o BL Volley to wciąż są w grze. Z drugiej strony nie sposób nie zauważyć jak po poniedziałkowej serii gier – oddaliła się ich szansa.
Volley Surprise – BES Boys BLUM
Kto wie, czy spotkanie do którego doszło na boisku numer 3 nie było tym, które w głównej mierze, przyczyni się do spadków do niższej klasy rozgrywkowej. Przypomnijmy, że w walce o utrzymanie liczą się cztery drużyny. Przed spotkaniem wydawało się, że w najlepszej sytuacja była ekipa Volley Surprise. Aby jednak nie stracić dobrego położenia – Volley Surprise powinno w poniedziałek pokusić się o wygraną z BES Boys BLUM. Problem ‘Słupszczan’ był taki, że dla ‘Chłopców’ poniedziałkowe starcie również było szalenie ważne. Początek rywalizacji należał do BES Boys BLUM, którzy po kilku atakach Jacka Ragusa, objęli prowadzenie 7-2. Mimo sporej wydawałoby się zaliczki, Volley Surprise zdołało doprowadzić do wyrównania po 14. Kiedy wydawało się, że ‘Słupszczanie’ pójdą za ciosem, bardzo ważne punkty dla BES Boys’ów zdobył duet Karbownik – Wyrzykowski (16-14). W końcówce seta, Volley Surpise popełniło jeszcze kilka błędów i finalnie – pierwsza partia padła łupem drużyny Ryszarda Nowaka. Najwięcej emocji, kto wie czy nie spośród wszystkich meczów, do których doszło w poniedziałkowy wieczór było w środkowym secie. Od samego początku tej partii, byliśmy świadkami wyrównanej gry punkt za punkt. W końcówce seta, a jakże – po błędach Volley Surprise było 20-18 dla BES Boys BLUM. Niestety dla ‘Chłopców’ nie postawili oni kropki nad ‘i’, tylko dopuścili do sytuacji, w której przeciwnik doprowadził do wyrównania po 20. Dalsza część seta to sytuacja, w której na przemian piłkę setową mieli raz jedni, raz drudzy. Ostatecznie – partię tę, po ataku kapitana drużyny – Macieja Siacha, wygrała drużyna ze Słupska i okolic. Ostatni set rywalizacji nie był już tak emocjonujący. Po stosunkowo wyrównanej pierwszej części seta (9-8), BES Boys BLUM zanotowało świetną serię, w której zdobyli kilka punktów (16-11). W dalszej części seta, Volley Surprise nie zdołało już nawiązać walki ze swoim rywalem i finalnie, mecz zakończył się zwycięstwem BES Boys BLUM.
Swooshers – Speednet 2
Niestety bardzo często bywa tak, że im większe nadzieje związane z meczem – tym większe rozczarowanie po gwizdku sędziego rozpoczynającym mecz. Jeśli ktoś podobnie jak Redakcja spodziewał się wyrównanego spotkania – musiał się mocno zawieść. W pojedynku dwóch drużyn, które w obecnym sezonie nie wygrały ani razu, Speednet 2 rozbił wręcz ekipę Swooshersów oddając im łącznie 19 punktów w meczu. Co ciekawe – Swooshersi dotarli do Ergo Areny ubrani w żółte stroje. Jak się później okazało, ci sportowi wariaci wracali właśnie z Piłkarskiej Ligi Trójmiasta gdzie chwilę wcześniej przegrali pojedynek z Intelem Gdańsk. Kto wie, być może właśnie zmęczenie przyczyniło się do tego, że mecz wyglądał jak wyglądał? Hm, to chyba nie to. Po stronie Speednetu było w poniedziałkowy wieczór zdecydowanie więcej jakości. Tak w zasadzie – w trakcie całego seta pozory wyrównanej gry, były stwarzane tylko na początku pierwszej odsłony (7-11). W dalszej części seta na zagrywce odpalił się jednak Łukasz Anyszkiewicz, który kilkoma asami serwisowymi – wyprowadził ‘Programistów’ na prowadzenie 17-8 i w zasadzie – emocje w tej partii były skończone. Co powiedzieć zatem o drugim secie? Cóż – w partii tej, Nike Poland miało potężne problemy w przyjęciu z czego tym razem, chętnie skorzystali inni gracze w różowych trykotach. Ostatnia odsłona nie zmieniła oblicza meczu. Od stanu 7-6 dla Speednetu, obiecująca gra Swooshersów w tej partii się całkowicie posypała i finalnie – set ten zakończył się zwycięstwem do 7. Cóż – dzięki wygranej za komplet punktów, Speednet 2 zbliża się do dorobku punktowego z poprzedniego sezonu (7 pkt.). Na pobicie tego rezultatu mają jeszcze dwa mecze.
Team Spontan – Dziki Wejherowo
Wąska kadra ‘Spontana’ raz jeszcze dała o sobie znać. Dosłownie tuż przed rozpoczęciem meczu, w sali treningowej pojawił się ostatni (piąty) gracz drużyny Team Spontan. Reszta z uwagi na różne okoliczności nie mogła stawić się na centralnym boisku, by zmierzyć się z drużyną Dzików Wejherowo. Osłabiona kadra ‘Spontanicznych’ sprawiła, że będący w nadkomplecie Dziki zaproponowały, aby jeden z ich graczy…mógł wystąpić w drużynie Team Spontan. Oczywiście nie było takiej możliwości i kilka minut po 19 rozpoczął się mecz. Zaledwie chwilę po pierwszym gwizdku sędziego, Dziki Wejherowo po serii zagrywki Jakuba Klenczona, prowadzili już…12-2! Kiedy zanosiło się na prawdziwy pogrom, gracze z Wejherowa nieco zwolnili i finalnie pierwszy set, zakończył się wynikiem 21-8 dla brązowych medalistów poprzedniego sezonu. Druga odsłona to ‘la zabawa’ drużyny w biało-niebieskich strojach. Gracze z Wejherowa zaprezentowali w tej partii całą gamę siatkarskich rozwiązań i co ciekawe – większość kończyła się zdobytym punktem. Pod koniec seta było już 16-5, ale podobnie jak miało to miejsce w pierwszym secie – w końcówce, Team Spontan nieco przypudrował niekorzystny wynik. Najciekawiej, o ile można tak to ująć, było w ostatnim secie. W połowie seta, uwydatniły się jednak problemy z przyjęciem, które tego dnia mieli gracze Team Spontan i na tablicy wyników mieliśmy 14-10 dla Dzików. W dalszej części seta, Team Spontan zbliżył się do swoich rywali na zaledwie jeden punkt (18-17), ale ostatnie słowo – należało już do ‘Dziczyzny’. Cóż, biorąc pod uwagę obecny sezon, było to najłatwiejsze i chyba również najnudniejsze spotkanie drużyny z Wejherowa.
Volley Gdańsk – AVOCADO friends
Wbrew temu o czym pisaliśmy w zapowiedzi – jedno z najważniejszych dla AVOCADO spotkań w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta, nie zmobilizowało przesadnie graczy tej drużyny. Niestety ‘Weganie’ po raz kolejny w obecnym sezonie mieli bardzo duże problemy kadrowe, które w dużej mierze przyczyniają się do ich – bardzo słabej sytuacji w tabeli. W poniedziałkowy wieczór, AVOCADO stanęło przed jedną z ostatnich szans na ucieczkę ze strefy spadkowej. Na przeszkodzie ‘Roślinożerców’ stała ekipa Volley Gdańsk, która również miała o co walczyć – potencjalna wygrana gwarantowałaby im, że nie skończą sezonu na miejscu bezpośredniego spadku. Jako, że stawka dla obu drużyn była ogromna, od pierwszego gwizdka sędziego byliśmy świadkami bardzo ciekawej i przede wszystkim – niezwykle wyrównanej gry. Pod koniec pierwszego seta, wszystko wskazywało na to, że to ‘Weganie’ będą cieszyli się z wygranej bardzo ważnego seta (19-17). W końcówce tej partii – bardzo dobrze w ataku oraz polu serwisowym zaprezentował się świeży nabytek ‘żółto-czarnych’ – Kamil Gulan. Finalnie, Volley najpierw odrobiło straty a następnie wygrali seta do 21. Drugi set wyglądał nieco inaczej. Przez większość środkowej partii to Volley Gdańsk prowadził kilkoma oczkami. Pod koniec seta na tablicy wyników było 18-15 dla VG jednak dzięki dobrej grze z kontry, ‘Weganie’ doprowadzili do stanu 18-18 a następnie mieli piłkę setową (20-18). Cóż mogłoby się stać w takim momencie? A jakże – kontrowersje podobne do kulminacyjnego momentu z BEemką Volley. Finalnie – po długiej grze na przewagi to Volley wygrał seta 28-26. Ostatnia odsłona to czteropunktowa przewaga ‘Wegan’, na którą drużynę udaną zagrywką wyprowadził Oleksandr Chapovskyi (11-7). Czteropunktowa zaliczka została po chwili przez AVOCADO roztrwoniona (15-15) i końcówka to ponownie walka ‘łeb w łeb’. Podobnie jak w dwóch pierwszych odsłonach – więcej zimnej krwi zachowała ekipa VG i to oni cieszą się z niezwykle ważnych trzech oczek.
Chilli Amigos – Tiger Team
Po tym jak radziły sobie ostatnio obie drużyny, można było odnieść wrażenie, że to Tiger Team będzie faworytem spotkania. Redakcja uznała jednak, że Chilli Amigos przełamie w poniedziałkowy wieczór passę trzech porażek z rzędu. Po tym jak w ‘typie Redakcji’ wskazaliśmy na Chilli, jeden z ‘Tygrysów’, przed rozpoczęciem meczu, próbował nas przekonać, że się mylimy. Cóż – faktycznie się myliliśmy, ale z tym, że w meczu dojdzie do podziału punktów. Chilli Amigos zagrało w poniedziałek dobre zawody i to pomimo faktu, że po raz pierwszy od niepamiętnych czasów – musieli radzić sobie w sześciu graczy. Pierwszy set rywalizacji to wyrównana gra obu ekip, która zaprowadziła nas do stanu 16-16. W kulminacyjnym momencie, bardzo ważne punkty dla swojej drużyny zdobyli Michał Kowalewski oraz Michał Czyżykowski, po których Chilli objęło prowadzenie 19-16 i po chwili cieszyli się z wygranej pierwszego seta. Druga odsłona była równocześnie najbardziej wyrównanym i chyba najciekawszym fragmentem meczu. Lepiej w partię weszli gracze w czerwonych trykotach, którzy przytrzymali swoich rywali blokiem (7-3). Po chwili jednak, Tiger doprowadził do stanu 9-9 i dalsza część seta to wyrównana walka (18-18). O tym, że to Chilli cieszyło się po chwili z wygranej seta zadecydowało kilka błędów w ataku drużyny Tiger Team (21-19). Te, graczom Mateusza Sokołowskiego przydarzały się również w trzecim secie. Dodatkowo, ‘Papryczki’ zagrały dobre zawody w obronie oraz w grze z kontry. Prawdę powiedziawszy – w trzecim secie posiadali przewagę niemal w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła i w pełni zasłużenie, sięgnęli po trzeci punkt w meczu.