Dzień: 2022-11-03

Merkury – Eko-Hurt

Pamiętając mecz pomiędzy drużynami, do którego doszło w rundzie zasadniczej, mogliśmy spodziewać się dobrego widowiska. Mimo, że emocji nie było tyle co we wspomnianym spotkaniu, to jednak mecz na boisku numer 1 nie zawiódł. No, może i zawiódł, ale Merkurego, który liczył w spotkaniu na kolejny komplet punktów. Pierwszy set rywalizacji przypominał mecz z rundy zasadniczej. Obie drużyny od pierwszego gwizdka sędziego toczyły walkę punkt za punkt. Przy stanie 15-15, Merkury włączył drugi bieg i wykorzystał chwilową niemoc przeciwników, doprowadzając do prowadzenia 19-15. To oznaczało z kolei koniec emocji w tej partii. W drugim secie po dwóch skutecznych atakach z rzędu Mateusza Behrendta, Merkury objął prowadzenie 11-8 i zdawał się być na najlepszej drodze do wygranej seta. Mimo, że w dalszej części po bloku Dawida Glanera, Merkury prowadził już 18-15 to jednak gracze Piotra Peplińskiego nie postawili po chwili kropki nad ‘i’. Po kilku skutecznych akcjach duetu Ciemachowski – Gawrewicz, Eko-Hurt doprowadził do wyrównania po 19 a następnie przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę. Ostatni set nie przyniósł już większych emocji. Lider rozgrywek dość szybko zbudował sobie w tej partii kilkupunktową przewagę (10-7), którą z czasem sukcesywnie powiększał. Finalnie trzeci set zakończył się zwycięstwem Merkurego do 13, a cały mecz 2-1. Dzięki wygranej, Merkury przy jednym meczu przewagi nad CTO ma o cztery oczka więcej. To oznacza z kolei, że ich sytuacja wciąż jest komfortowa.

Dream Volley – AVOCADO friends

Po przegranym spotkaniu z BEemką Volley stało się jasne, że poznaliśmy pierwszego spadkowicza z pierwszej ligi. W związku z tym, Dream Volley w meczu z ‘Weganami’ nie walczył już o utrzymanie, a o to, by ostatnie mecze w elicie – zaprezentować się z dobrej strony i kto wie, być może powalczyć o premierową wygraną. Okazja do tego zdawała się być wyśmienita. Kiedy weźmiemy pod uwagę wszystkie mecze Dream Volley w rundzie zasadniczej to dochodzimy do wniosku, że to właśnie przeciwko ‘Weganom’, gracze Mateusza Dobrzyńskiego wypadli najlepiej. Jak było w czwartkowy wieczór? Uważamy, że bardzo dobrze. Ba, zastanawiamy się czy nie było to najlepsze spotkanie ‘Marzycieli’ w pierwszej lidze. Powiedzieć, że Dream Volley był bliski wygranej meczu to nic nie powiedzieć. Zachowajmy jednak chronologię. Pierwszy set rywalizacji lepiej rozpoczęli ‘Weganie’, którzy po jednym z ataków Miłosza Bazylińskiego, objęli prowadzenie 10-7. Radość ‘Wegan’ nie trwała jednak zbyt długo. Po kilku atakach aktywnego w tym fragmencie gry – Andrzeja Pipki, Dream Volley doprowadził do stanu po 13. Dalsza część seta to wyrównana gra, która zaprowadziła nas do stanu 19-19. W ostatniej piłce, asem serwisowym popisał się lider tej klasyfikacji w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta – Mateusz Dobrzyński i wygrana seta przez Dream, stała się faktem. Druga odsłona była wyrównana do niemal samej końcówki (17-16). O tym, że to ‘Weganie’ finalnie wygrali tę partię zadecydowała bardzo wysoka skuteczność w ataku oraz problemy w przyjęciu, które pojawiły się po stronie ‘Marzycieli’ w końcówce seta. Ostatni – arcyciekawy set to istny rollercoaster sportowych emocji. Co tu dużo mówić – przez większość seta Dream Volley zdawał się być na najlepszej drodze do wygrania meczu (13-8). Wraz z biegiem seta ich przewaga jednak topniała i w końcówce był już remis po 19. Kiedy AVOCADO złapało wiatr w żagle to już nie wypuściło tej szansy z rąk i po chwili wygrali seta do 20. Wygrana po podziale punktów z pewnością nie satysfakcjonuje drużyny Arkadiusza Kozłowskiego. Paradoksalnie – mimo zwycięstwa, utrzymanie w lidze się jakby oddaliło.

Niepoloty – Dziki Wejherowo

W zapowiedzi przedmeczowej zastanawialiśmy się z jakim ‘mentalem’ podejdą do spotkania gracze z Wejherowa. Przypomnijmy, że mówimy tu o drużynie, która jest istnym Robin-Hoodem Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Mowa tu o zabieraniu punktów bogatym (Szach-Mat, Tufi Team, AIP) oraz dawaniu biednym (BES Boys BLUM, Volley Surpirse). Jak było w czwartkowy wieczór? Cóż, tradycja podtrzymana. Żebyśmy zrozumieli się dobrze – nie piszemy tego, by umniejszyć Niepolotom. Do nich jeszcze przejdziemy, ale nie sposób nie odnieść wrażenia, o którym przed chwilą napisaliśmy. Początek rywalizacji to duża liczba błędów Dzików, które szybko wykorzystali gracze Mateusza Bone (10-7). W drugiej części seta uaktywnił się Damian Kolka, po którego atakach było już 18-13 dla ‘Pingwinów’ a co za tym idzie – oznaczało to koniec emocji w tym secie. Drugi rozdział rywalizacji to zupełnie inna historia. Dziki Wejherowo od początku seta zanotowały świetną serię przy zagrywce Adama Śliwińskiego. Dzięki temu, objęli oni prowadzenie 11-5 i tym samym ‘ustawili seta’. Niepoloty nie były już w stanie nawiązać walki w tej partii i po chwili, obie drużyny rozpoczęły trzecią odsłonę. Tę, po ataku dopisanego niedawno do składu Mateusza Szymczaka, lepiej rozpoczęli Niepoloty (7-4). Po chwili kilkoma atakami popisał się atakujący tej drużyny – Mateusz Bone (15-8) i stało się jasne, że niespodzianka staje się właśnie faktem. Dzięki arcyważnej wygranej, Niepoloty uciekają ze strefy spadkowej na miejsce barażowe. Potwierdza się zatem to, o czym pisaliśmy w zapowiedziach. Nadal uważamy, że spośród drużyn zagrożonych spadkiem, sytuacja Niepolotów jest najlepsza.

Tiger Team – Wolves Volley

Tak to już jest, że kiedy nie możemy nachwalić się gry jednej z drużyn – ci, wychodzą za chwilę na parkiet i grają zdecydowanie gorszą siatkówkę niż tą, którą oglądaliśmy w ostatnich tygodniach. Przypomnijmy, że do starcia z ‘Tygrysami’, Wolves Volley przystępowało po serii kilku zwycięstw z rzędu, a to z kolei sprawiało, że w naszych oczach byli dość wyraźnym faworytem spotkania. Już początek meczu pokazał, że będzie to jednak dla nich bardzo trudna przeprawa. Po serii kilku błędów w ataku, ‘Wataha’ traciła do drużyny Mateusza Sokołowskiego już cztery oczka (10-6). W dalszej części seta, ‘Tygrysy’ prowadziły już 15-11, ale trzeba to napisać wprost. Do tego w głównej mierze przyczyniły się błędy ich rywali. Aż trudno w to uwierzyć, ale z piętnastu punktów, Tiger zdobył tylko cztery oczka po własnych akcjach. Reszta to festiwal niedokładności rywali. Mimo, że pod koniec seta Tiger prowadził 19-11 to w końcówce pozwolił swoim rywalom na odrobienie kilku punktów i finalnie partia ta zakończyła się zwycięstwem 21-16. W drugim secie, byliśmy świadkami bardzo wyrównanej i ciekawej partii. To co również ważne dla widowiska – Wilki przestały popełniać błędy, dzięki czemu byli bardzo bliscy wygrania seta. Pod koniec seta i ataku Mikołaja Moszczenko, na tablicy wyników było 20-18 dla ‘Watahy’, po której wydawało się, że za chwilę dojdzie do wyrównania w setach. Nieco inny plan na wieczór miały ‘Tygrysy’, które po blokach Jarosława Szmigielskiego doprowadziły do wyrównania a następnie wygrania partii do 20. Ostatni set lepiej rozpoczęli gracze Mikołaja Stempina. Po dotknięciu siatki przez jednego z ‘Tygrysów’, było 11-6 dla ‘Wilków’. Mimo niekorzystnego obrazu seta, Tiger Team nie składał broni i doprowadził po chwili do wyrównania po 14. Niestety dla nich – końcówka seta należała już do ‘Watahy’, która finalnie wygrała seta do 18.

Hydra Volleyball Team – AIP

Często w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta jest tak, że im bardziej społeczność nakręca się na dany mecz tym większym okazuje się on niewypałem. Od tej zasady są jednak pewne odstępstwa i całe szczęście – tak było w tym przypadku. Uważamy bowiem, że spotkanie drużyn walczących o mistrzostwo drugiej ligi stało na bardzo wysokim poziomie i obfitowało w niesamowite zwroty akcji. Zastanawiamy się obecnie jakim trzeba być malkontentem, aby narzekać na poziom tego meczu. W odczuciu Redakcji oraz Ekspertów, faworytem spotkania była ekipa AIP. Za takim scenariuszem przemawiała forma obu drużyn w ostatnich spotkaniach. Przypomnijmy, że niedawno AIP rozbiło Tufi Team, natomiast po kilku meczach Hydry zastanawialiśmy się, czy możemy już mówić o zadyszce. Tyle teorii. W praktyce na parkiecie w czwartkowy wieczór wyglądało to inaczej. Pierwszy set rywalizacji zdawał się układać po myśli graczy Adriana Ossowskiego. W drugiej części premierowego seta, AIP prowadziło 16-12. Mimo czteropunktowego prowadzenia, wiceliderowi rozgrywek nie udało się postawić kropki nad ‘i’. Pokaźna wydawałoby się przewaga, została po chwili roztrwoniona i w końcówce seta byliśmy świadkami gry na przewagi. Prawdę mówiąc – w naszych oczach po doprowadzeniu do wyrównania, Hydra miała przewagę psychologiczną co po chwili zostało udokumentowane wygraniem pierwszej odsłony. O drugim secie moglibyśmy napisać w zasadzie to samo. To gracze AIP lepiej rozpoczęli partię, ale w drugiej części seta w ich szeregach ponownie zapanowała niemoc. Zupełnie inaczej było po drugiej stronie siatki, bo każda kolejna udana akcja – napędzała Hydrę jeszcze mocniej. Podobnie jak w pierwszym secie tu również po doprowadzeniu do remisu, byliśmy niemal przekonani, że Hydra już tego nie wypuści. Trzeci set a jakże – prowadzenie AIP i finalna gra na przewagi. Tym razem był jednak inny epilog i ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów, co zdaje się być najbardziej sprawiedliwym wynikiem.

Dream Volley – BEemka Volley

ędąca w świetnej dyspozycji BEemka Volley przystępowała w środowy wieczór do jedenastego spotkania w ramach sezonu Jesień’22. Rywalem ‘Zmotoryzowanych’ w czwartkowy wieczór była ekipa Dream Volley, która podobnie jak BEemka – awansowała do elity po sezonie Wiosna’22. Mimo, że historia obu ekip do pewnego momentu była stosunkowo podobna, tak w ostatnim czasie mieliśmy spory rozjazd. Nie ma się co oszukiwać – w czwartkowy wieczór to BEemka była zdecydowanym faworytem konfrontacji. Mimo to, początek spotkania należał do ‘Marzycieli’, którzy objęli prowadzenie (7-5). Dalsza część seta przebiegała jednak pod dyktando graczy w biało-niebieskich barwach, którzy po dwóch atakach, grającego na przyjęciu Jacka Patoły, objęli prowadzenie 12-9. W dalszej części seta, zaliczka BEemki stała się jeszcze bardziej okazała i po chwili, gracze Daniela Podgórskiego cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Druga odsłona rywalizacji przypomniała nam nieco spotkanie z rundy zasadniczej. Wówczas – podobnie jak w czwartek, BEemka rozbiła wręcz rywali. Kto wie jak potoczyłby się ten set gdyby nie…siedem zepsutych zagrywek ‘Marzycieli’ w tej partii. Ostatni set nie zmienił oblicza rywalizacji. BEemka dość szybko objęła kilkupunktowe prowadzenie i bez większych problemów wygrała seta do 14. Wygrana za komplet punktów przez BEemkę oznaczała dwie rzeczy.

1. Beemka zrobiła bardzo ważny krok w kierunku utrzymania w elicie

2. Dream Volley po sezonie spędzonym w pierwszej lidze spadł do niższej klasy rozgrywkowej.