Dzień: 2022-10-24

Team Spontan – BES Boys BLUM

BES Boys BLUM, przystępowało w poniedziałkowy wieczór do dziesiątego spotkania w ramach rozgrywek Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Póki co, drużyna Ryszarda Nowaka nie ma zbyt wiele okazji do optymizmu. W dziewięciu spotkaniach obecnego sezonu, BES Boys’i wygrali zaledwie jedno spotkanie i plasują się na dwunastym miejscu w tabeli. Biorąc pod uwagę fakt, że tuż pod nimi są Niepoloty, które mają mniej rozegranych spotkań, było pewne, że ‘Chłopcy’ potrzebują w poniedziałek punktów. Zadanie to było utrudnione również z powodu absencji etatowego ‘sypacza’ drużyny – Krzysztofa Wyrzykowskiego. Z drugiej strony nie ma się co oszukiwać, niezależnie od tego, Team Spontan pozostawał faworytem meczu. Biorą jednak pod uwagę poprzedni mecz obu drużyn – liczyliśmy na nieco więcej emocji. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się od wysokiego prowadzenia ‘Spontana’. Po ataku z prawego skrzydła Mariusza Skierkowskiego było już 9-3. W trakcie seta był jeden moment, w którym wydawało się, że BES Boys zdołają nawiązać jeszcze walkę. Po ataku Jacka Ragusa, przewaga Spontana stopniała do dwóch oczek (15-13). Finalnie to gracze Piotra Raczyńskiego zaprezentowali się w końcówce lepiej i to oni cieszyli się z wygranej (21-15). Niestety – to co najlepsze w BES Boys BLUM – skończyło się w pierwszym secie. W drugiej odsłonie, po w miarę wyrównanym początku (7-6), Team Spontan zrobił klasyczny ‘odjazd z peronu’ (10-6). Dalsza część seta to problemy z przyjęciem BES Boys i w rezultacie – pewna wygrana Team Spontan. Ostatni set nie odmienił losów rywalizacji. W partii tej, ‘Chłopcy’ mieli wyraźny problem z zatrzymaniem bardzo dobrze funkcjonującego środka drużyny Team Spontan. Dodatkowo, BES Boys BLUM mieli potężne problemy z wykańczaniem własnych akcji. Trudno w to uwierzyć, ale w trakcie całego spotkania, gracze Ryszarda Nowaka zdobyli zaledwie 23 oczka. Niestety – to za mało by myśleć o ligowych punktach.

TGD – Chilli Amigos

Z jednej strony wiedzieliśmy, że Chilli Amigos nie może zagrać równie słabego meczu co z Info Distributions, z drugiej zaś – nie mieliśmy oporów by postawić na TGD 3-0. W naszym odczuciu to walcząca o mistrzowski tytuł drużyna TGD była dość wyraźnym faworytem. Już przed meczem wiedzieliśmy, że po raz kolejny w obecnym sezonie, Chilli Amigos boryka się z problemami kadrowymi. Nie wiemy czy, a jeśli tak to na ile miało to wpływ, ale pierwszy set rywalizacji to potężny łomot, który zebrały ‘Papryczki’. Zanim się obejrzeliśmy, na tablicy wyników w pierwszej odsłonie było…14-4 dla drużyny Macieja Kota. Przy stanie 17-4 poważnie rozważaliśmy, czy któryś z graczy nie rzuci za chwilę na parkiet białego ręcznika. Po chwili, ‘Amigos’ zdobyli kilka oczek, ale tak czy siak – była to jedna z najbardziej dotkliwych porażek ‘Amigos’ w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Po wygranej pierwszego seta, która poziomem trudności równała się z mrugnięciem powiekami przyszła druga odsłona. Od samego początku tej partii, gracze w czerwonych trykotach prezentowali znacznie lepszą siatkówkę. Po wyrównanej partii, w końcówce to Chilli Amigos stanęło przed bardzo dużą szansą na wygranie seta (19-18). Niestety dla nich, po chwili punkty dla ‘Drogowców’ zdobyli Maciej Kot oraz Kacper Goszczyński i finalnie to TGD cieszyło się z wygranej seta. ‘Co się odwlecze, to nie uciecze’. Co nie udało się w drugiej odsłonie, udało się w trzecim secie. Na pierwsze dwupunktowe prowadzenie, drużynę Chilli Amigos wyprowadził atakiem z lewego skrzydła – Krzysztof Gasperowicz (11-9). Z całą pewnością był to skuteczny sygnał do ataku. Po chwili, Chilli Amigos zdobyło kilka kolejnych punktów i doprowadziło do prowadzenie 17-11. W dalszej części seta, ‘Drogowcy’ próbowali odrabiać straty, ale jak się okazało – bezskutecznie. Finalnie mecz zakończył się podziałem punktów.

BH Rent MiszMasz – ACTIVNI Gdańsk

Sprawdził się scenariusz, który kreśliliśmy w zapowiedziach przedmeczowych. BH Rent MiszMasz przystępował do spotkania z ACTIVNYMI Gdańsk w bardzo dobrych nastrojach spowodowanych wygraną meczu z Team Spontan. Te, po spotkaniu z ACTIVNYMI miały być już wyborne. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że ‘Hotelarze’ sięgną w spotkaniu po komplet punktów. Wartym odnotowania jest fakt, że odgadnięcie wyjściowych składów obu drużyn było w zasadzie niemożliwe. Jeśli chodzi o MiszMasz to w spotkaniu wystąpiło kilku zawodników, których w obecnym sezonie na parkietach SL3 oglądamy nieco rzadziej. ACTIVNI Gdańsk z kolei po raz kolejny w obecnym sezonie wystąpili w innym zestawieniu i chyba staje się to powoli normą. Jeśli chodzi o przebieg meczu, to po początku, w którym raz jedna, raz druga drużyna osiągała nieznaczna przewagę – gra się ustabilizowała. W połowie seta, na tablicy wyników mieliśmy remis po 12. Po chwili na czteropunktowe prowadzenie wyszli jednak ‘Hotelarze’ i kiedy wydawało się, że drużyny zmienią za chwilę strony, przebudzili się ACTIVNI, którzy po bloku Mikołaja Kohnke objęli prowadzenie 19-18. Niestety dla nich, nie wykorzystali dużej szansy na wygraną seta. Pomysł ten, dwoma atakami kończącymi seta wybił ACTIVNYM – Mikola Pocheniuk (21-19). Druga odsłona rywalizacji nie była tak emocjonująca. ACTIVNI popełniali w tej partii sporo błędów, które sprawiły, że MiszMasz objął w połowie seta prowadzenie 11-5. Wysoka zaliczka, choć na moment zniwelowana do jednego oczka (13-12) wystarczyła, ‘Hotelarzom’ na pewną wygraną. W końcówce, punkty pieczętujące zwycięstwo ‘Hotelarzy’ zdobył najskuteczniejszy gracz w historii drużyny – Mateusz Berbeka (21-16). Ostatnia partia rozpoczęła się…od wysokiego prowadzenia ACTIVNYCH (9-3). Od tego momentu, do niemal samego końca, przewaga ACTIVNYCH sukcesywnie topniała, aż na tablicy wyników pojawił się remis po 16. Mimo to, ACTIVNI nie ustawali w staraniach o jeden punkt w meczu. Pod koniec mieli kilka piłek setowych (20-18), ale niestety – mieli również spory problem z wykończeniem własnych akcji. Finalnie spotkanie za komplet punktów wygrywa MiszMasz.

Team Spontan – BH Rent MiszMasz

Całą narrację w zapowiedzi, zbudowaliśmy na tym, że BH Rent MiszMasz gra obecnie swoją najlepszą siatkówkę w SL3. Cóż. W pierwszym secie rywalizacji z Team Spontan, przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Wszystko za sprawą tego, że ‘Hotelarze’ zaprezentowali się w tej partii bardzo słabo i prawdę mówiąc, nie wiemy czy nie był to ich najgorszy set w obecnym sezonie. Chwilę po pierwszym, gwizdku sędziego uwypukliły się problemy w przyjęciu oraz błędy w ataku graczy w czarnych strojach. Dodatkowo, Team Spontan zagrał bardzo dobrze w bloku i biorąc wszystkie wspomniane elementy pod uwagę, wynik 11-5 na początku seta nie mógł przesadnie dziwić. Dalsza część rywalizacji to kontrola przebiegu gry drużyny ‘Spontanicznych’, którzy wygrali pierwszego seta do 12. Środkowa partia wyglądała już zupełnie inaczej. Na początku tej partii, to MiszMasz po bloku Mateusza Berbeki, objął prowadzenie 8-5. W dalszej części seta, dobrze grający gracze Tomasza Walaskowskiego powiększali sukcesywnie przewagę i finalnie wygrali tę partię do 14, doprowadzając tym samym do wyrównania w setach. Ostatni set to jednocześnie najciekawszy fragment meczu. Od samego początku to Team Spontan zdawał się kontrolować przebieg gry. Przez większość seta, ‘Spontaniczni’ utrzymywali dwu-trzypunktową przewagę (8-5; 12-9; czy 19-17). Kiedy wydawało się, że po chwili ‘Spontaniczni’ postawią kropkę nad ‘i’, bardzo ważne punkty dla ‘Hotelarzy’ zdobyli Michał Balcerak oraz kapitan drużyny – Tomasz Walaskowski. Dodatkowo, Team Spontan miał problem z wykończeniem własnej akcji, a to z kolei sprawiło, że zwycięstwo wymknęło im się z rąk. Trzeba przyznać, że ‘come-back’ drużyny BH Rent MiszMasz wywarł na nas konkretne wrażenie.

Zmieszani – Tufi Team

Poniedziałkowa konfrontacja miała być dla Zmieszanych jak piwo na kaca. Jak prysznic, który obmywa ciało po trzydziestopięcio stopniowym upale. Jak zdjęcie krawata oraz marynarki po pięciogodzinnym siedzeniu w kościele oraz na początku imprezy weselnej. No właśnie. Miała. Czy była? Z pewnością nie. O tym, że ‘Tuffiki’ będą w poniedziałkowy wieczór w tarapatach, czuliśmy już przed meczem. Mimo wszystko uznaliśmy, że drużyna Mateusza Woźniaka wyciągnie wnioski z ubiegłego tygodnia i wygrana za komplet punktów pozwoli im wrócić do walki o podium rozgrywek. Początek meczu potwierdził to, co mówiło się od dawna. Zmieszani mają obecnie swój prime i są groźni dla każdej z drugoligowej drużyny. Po bloku środkowego – Artura Maksimova, Zmieszani objęli prowadzenie 7-4. Mimo to, po chwili to Tufi Team zaprezentowało wyraźnie lepszy moment, po którym wysunęli się oni na prowadzenie 15-12. Kiedy na tablicy wyników było 19-15, wydawało się, że to koniec emocji w tej partii. Nieco inny plan miała ekipa Edyty Woźny, która wykorzystała problemy w przyjęciu swoich rywali i doprowadziła do stanu po 19. Ostatecznie końcówka seta należała jednak do ‘Tuffików’, którzy wygrali tę partię 21-19. Druga odsłona to wyrównana walka obu stron (8-8), po której Tufi Team wyszło na prowadzenie 12-9. Podobnie jak miało to miejsce w pierwszym secie, tu również przytrafił im się dłuższy przestój (14-14). O ile w pierwszej odsłonie obyło się bez konsekwencji, tak w drugiej – było inaczej. W końcówce seta, drużynę Zmieszanych do zaskakującej wygranej poprowadził Jakub Wałdoch, który notuje kolejny świetny mecz z rzędu. Ostatnia odsłona rywalizacji to przewaga jakościowa Tufi Team. Z boku można było odnieść wrażenie, że dopiero trzecia odsłona mogła satysfakcjonować graczy Mateusza Woźniaka. Ostatecznie decydującą o zwycięstwie odsłonę, Tufi Team wygrywa do 13. Mimo wygranej, trudno nie odnieść wrażenia, że cel na sezon się od ‘Tuffików’ oddala.

BL Volley – DNV

Żarty się skończyły. O ile na początku obecnego sezonu mogliśmy żartować ze straconych setów drużyny BL Volley, tak w ostatnim czasie i strata punktu z Craftveną sprawiła, że sytuacja BL zaczynała robić się nieciekawa. Gracze BL wiedzieli, że aby dotrzymać kroku czołówce stawki, musieli wygrać w poniedziałek za komplet punktów. Zadanie to nie wydawało się przesadnie łatwe. W obecnym sezonie, drużyna DNV zdobywała punkty ze zdecydowanymi faworytami, tak jak choćby przed tygodniem z Info Distributions. Od pierwszego gwizdka w meczu, gracze BL zdawali się być bardzo skoncentrowani i nastawieni na wynik. Nie minęła chwila od rozpoczęcia meczu, a po dwóch punktach grającego wyjątkowo na środku – Tomka Czopura, BL objęło prowadzenie 11-3. W dalszej części seta, obraz gry się zbytnio nie zmienił. Nadal to biało-pomarańczowi dyktowali warunki gry. To co rzucało się w pierwszym secie w oczy to potężne problemy z przyjęciem, bardzo dobrej zagrywki rywali przez ekipę DNV. Ostatecznie pierwsza partia zakończyła się egzekucją do 9. Drugi set rozpoczął się obiecująco dla osób, które liczyły na emocję w meczu (5-5). Po kilku błędach DNV w połowie seta, BL objęło czteropunktowe prowadzenie 13-9. Kiedy ‘Tygrysy’ poczuły krew – to zadziałał instynkt. W dalszej części seta, gracze w biało-pomarańczowych barwach dorzucili kilka oczek i kiedy na tablicy wyników było 19-12, stało się jasne, która z drużyn wygra seta. Ostatnia odsłona rywalizacji – a jakże, rozpoczęła się lepiej dla graczy Wojciecha Strychalskiego. Po jednym z licznych ataków bardzo aktywnego przez całe spotkanie – Damiana Chojnackiego, zrobiło się 10-6 dla BL. W dalszej części ‘biało-pomarańczowi’ nie zwalniali, w efekcie czego wygrali tę partię do 11 a cały mecz 3-0. Podsumowując – wreszcie zagrali bardzo dobre zawody i pokazali prawdziwą moc.