Dzień: 2022-10-18

Merkury – Eko-Hurt

Po ostatnich meczach w wykonaniu trzykrotnych Mistrzów SL3, można się było zastanawiać, czy Merkury ma obecnie mini-kryzys. Zachowajmy proporcję. Inne drużyny w lidze marzyłyby wręcz o wynikach osiąganych przez lidera. Gracze Piotra Peplińskiego podchodzą jednak do sytuacji tak, że w ostatnich czterech spotkaniach – stracili aż pięć punktów. Odpowiedzią na wątpliwości, miała być wygrana za komplet punktów wtorkowego spotkania z Eko-Hurtem. Zadanie to nie było bynajmniej proste. Tak się bowiem składa, że ‘Hurtownicy’ wciąż nie zagwarantowali sobie gry w grupie mistrzowskiej, co jest oczywistym celem drużyny. Wracając do spotkania – te rozpoczęło się lepiej dla Merkurego. Gracze w granatowych trykotach, objęli w tej partii prowadzenie 10-7 i utrzymywali przewagę do stanu 18-17. Końcówka to dobra gra ‘Hurtowników’, która sprawiła, że byliśmy świadkami bardzo ciekawej gry na przewagi. Ostatecznie seta wygrała drużyna ‘z kosmosu’ i biorąc pod uwagę całego seta – była to raczej wygrana zasłużona, na którą zanosiło się przez większość seta. Druga odsłona nie przyniosła nam tylu emocji. Eko-Hurt przespał większość środkowej odsłony w efekcie czego, na tablicy wyników było 17-8, dla Merkurego. W końcówce, gracze Piotra Peplińskiego pozwolili sobie na zbyt wielką nonszalancję, co w konsekwencji doprowadziło do zniwelowanie straty przez ‘Hurtowników’ (21-16). Wynik ostatniego seta nie odzwierciedla do końca emocji, które towarzyszyły tej partii. Od początku tego seta byliśmy świadkami świetnej i wyrównanej gry obu drużyn, która zaprowadziła nas do stanu 18-18. O tym, że to Merkury sięgnął po wygraną tej partii zadecydowały dwa monster blocki – Ariela Fijoła, po których Merkury mógł cieszyć się z wygranej za komplet punktów.

TGD – Port Gdańsk

Oj nie jest to najlepszy okres drużyny ‘Portowców’ w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Gracze ‘z doków’ w ostatnim czasie obchodzili jubileuszowe – setne spotkanie w SL3. Jak na tak doświadczoną drużynę, ekipa Portu w ostatnim czasie nie zachwyca. Do spotkania z ‘Drogowcami’, gracze Arkadiusza Sojko podchodzili tuż po meczu z trzynastą siłą obecnego sezonu – drużyną Speednet. Mówiąc wprost – ‘Portowcy’ mieli we wspomnianym spotkaniu furę szczęścia, ale finalnie udało im się wygrać. Z pewnością ich potencjalna przegrana – nie zważywszy na obecną słabszą formę, byłaby uznana za ogromną niespodziankę. Zupełnie inaczej było w meczu z TGD, w którym to ‘Drogowcy’ byli faworytem. Już na początku seta, TGD objęło wysokie prowadzenie 11-5 i nie mieli problemów by wygrać tę partię do 16. Nieco więcej emocji mieliśmy w drugiej odsłonie, w której na początku był remis po 8. Z czasem, TGD zbudowało sobie przewagę 14-9 i mimo, że Port zniwelował później nieco stratę, to o wygranej seta nie mogło być mowy. Trzeci set to potwierdzenie jakości ‘Drogowców’, którzy w odróżnieniu od konfrontacji z Husarią – tu nie mieli żadnych problemów z ograniem rywali. Gdybyśmy mieli szukać największych problemów Portu w spotkaniu, to z pewnością byłaby to niezbyt dobra gra w obronie oraz nieskuteczna gra w ataku.

Info Distributions – DNV

W zamyśle ‘Drukarzy’, mecz przeciwko DNV miał być zadaniem prostym, przyjemnym i niezbyt wymagającym. Po godzinie 21, na boisku numer dwa zmierzyły się bowiem drużyna, która w obecnym sezonie jest jedyną niepokonaną trzecioligową ekipą z drużyną, która przed meczem znajdowała się na jedenastym miejscu w ligowej tabeli. Ok, DNV na początku obecnego sezonu zaskoczyło pozytywnie, natomiast wydawało się, że to co wystarczyło na Port – na Info Distributions będzie za mało. W zapowiedzi przedmeczowej ani Redakcja, ani Eksperci nie mieli wątpliwości co do tego, że Info wygra spotkanie i zainkasuje przy tym komplet punktów. Pierwszy set rywalizacji pokazał, że nie będzie to takie proste zadanie jak mogłoby się wydawać. Mimo, że Info zaczęło mecz od prowadzenia 6-1 to po chwili zanotowali nieciekawy fragment, w którym skrzydła rozwinęła ekipa DNV, doprowadzając do wyrównania po 8. Dalsza część najbardziej emocjonującego seta w meczu to walka punkt za punkt, która zaprowadziła nas do stanu 18-18. W końcówce to DNV zachowało więcej zimnej krwi i wygrało seta 21-19. W tym miejscu warto wspomnieć o tym, że pierwsza odsłona zakończyła się ogromnymi pretensjami drużyny Info Distributions, która zarzuciła swoim rywalom grę, która mało ma wspólnego z duchem fair-play. W skrócie – DNV zdobyło ostatni punkt po ataku jednego z ataków rywali w out. Jak sugerowali gracze Info – piłka zanim wyszła poza boisko, dotknęła wyskakującego do bloku – Mateusza Wiśniewskiego. Tak czy siak, wynik pierwszej partii pozostał bez zmian i wielka niespodzianka stała się faktem. Druga i trzecia odsłona nie była już tak emocjonująca. Ok, emocji nie brakowało, ale nie były to emocje stricte sportowe. W trakcie meczu, obie drużyny nie szczędziły sobie uszczypliwych komentarzy oraz szyderstw. Jeśli chodzi o aspekty sportowe – nie ma za specjalnie o czym pisać. Info Distributions zagrało w dwóch kolejnych odsłonach dobrą – jakościową siatkówkę i zrobiło to, co powinien był zrobić faworyt już w pierwszym secie.

Speednet 2 – Port Gdańsk

Ledwo co przytoczyliśmy myśl przewodnią Speednetu, która brzmi: ‘ten mecz był do wygrania’ a niespełna kilka godzin później – tekst ten jeszcze nigdy chyba nie był tak aktualny. Zaraz do tego przejdziemy. Zachowajmy chronologię. W zapowiedzi przedmeczowej przypomnieliśmy, że obie drużyny w SL3 mierzyły się aż ośmiokrotnie. Za każdym razem, zwycięsko z pojedynku wychodzili ‘Portowcy’. Ba, aż siedem ze wspomnianych spotkań to zwycięstwa drużyny ‘z doków’ za komplet punktów. Tylko raz – równy rok temu, Speednet pokusił się o jedno oczko. Jako, że mecz odbywał się w rocznice – ‘Programiści’ mogli uznać to za dobry znak. Pierwsza odsłona rywalizacji to jednak przewaga ‘Portowców’, którzy po wyrównanym początku (9-9), odskoczyli swoim rywalom na pięć punktów (16-11) i nie mieli problemów z tym, by wygrać tę partię. Druga odsłona przez bardzo długi moment zdawała się iść po myśli ‘Granatowych’, którzy na przestrzeni seta prowadzili 13-7 a następnie 16-9. Czy mogło pójść coś ‘nie tak’? Oczywiście. Sygnał do odrabiania strat dał ‘Programistom’ udaną zagrywką Andrzej Iwaniuk (16-11). W dalszej części seta – Speednet imponował wręcz bezbłędną grą, czego nie można było powiedzieć o ich przeciwnikach. Efekt? Doprowadzenie do stanu 18-18 i wykorzystania faktu, że Port się za przeproszeniem ‘obsrał’. Kiedy to nastąpiło, Speednet zdobył kilka oczek i doprowadził do stanu 1-1 w setach. Najwięcej emocji mieliśmy w trzecim secie. CO TAM SIĘ DZIAŁO. Niesiony na fali zwycięstwa z drugiego seta Speednet prowadził w końcówce 17-15. W dalszej części, ‘Programiści’ stanęli przed ogromną szansą na wygraną meczu. W trakcie końcówki mieli bowiem kilka piłek meczowych (20-17), ale tym razem incydent kałowy – wystąpił właśnie u nich. W rezultacie tego, Speednet popełnił w końcówce kilka błędów i miał problemy z tym by skończyć akcję. Chwilę zawahania wykorzystali ‘Portowcy’, którzy rzutem na taśmę – wyszarpali zwycięstwo w meczu. Uważamy jednak, że było to naprawdę kozackie i emocjonujące spotkanie.

Husaria MD Clean&Bud – TGD

Trzecia liga w obecnym sezonie – to jakiś zupełnie inny poziom niż to, co pamiętamy z edycji Wiosna’22. Tu każdy może wygrać z każdym. Przed meczem wydawało nam się, że TGD jest zdecydowanym faworytem starcia. Z drugiej strony, Husaria w obecnym sezonie nie jest absolutnie chłopcem do bicia. Mimo, że drużyna nie gra jeszcze na poziomie, po którym uznalibyśmy, że są gotowi by powalczyć o podium rozgrywek to progres, który poczynili ‘Rycerze’ od ich pierwszego meczu w SL3 jest oszałamiający. Pierwsza odsłona rozpoczęła się lepiej dla ‘Drogowców’, którzy po dwóch błędach z rzędu Husarii, objęli prowadzenie 12-9. Mimo, że w końcówce TGD prowadziło już 18-15 to jednak dobrą pracę dla Husarii wykonał Mateusz Drężek, który wraz z Markiem Wojniczem – wyprowadzili Husarię na prowadzenie 20-19. Niestety dla nich – nie udało im się postawić kropki nad ‘i’, i to drużyna Macieja Kota cieszyła się z wygranej seta. Co nie udało się w pierwszym – udało się w drugim secie. Od początku tej partii byliśmy świadkami wyrównanej, aczkolwiek dziwnej gry. Husaria zdobywała punkty a jednocześnie popełniała mnóstwo błędów, które sprawiły, że TGD punktowało. Piszemy o tym teraz ponieważ drugi set był w tej kwestii anomalią i do teraz głowimy się jak to możliwe, że drużyna, która popełnia 12 błędów w trakcie seta na koniec go wygrywa. To właśnie drugi set w głównej mierze przyczynił się do pomeczowych statystyk, o których na swoim profilu na facebooku – napisali po meczu gracze Husarii. Ostatnia odsłona to dużo lepsza gra ‘Drogowców’, którzy nie popełniali już tylu błędów co finalnie przełożyło się na wynik i wygraną seta do 16.

 

Craftvena – Wolves Volley

Przeżywająca trudne chwilę w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta ekipa Craftveny, przystępowała we wtorkowy wieczór do dziewiątego spotkania w sezonie Jesień’22. Dotychczasowe osiem meczów to bardzo niekorzystny bilans dwóch zwycięstw oraz sześciu porażek. Biorąc pod uwagę przedsezonowe oczekiwania graczy Craftveny – byli oni zdeterminowani, aby w meczu z ‘Wilkami’ odmienić swój los. Początek spotkania to jednak absolutna dominacja ‘Watahy’. Po kilku atakach Szymona Merskiego oraz Mikołaja Moszczenko, Wolves Volley objęli prowadzenie 8-3. W dalszej części seta, Craftvena nadal miała spore problemy z wykończeniem własnej akcji i w konsekwencji – wraz z biegiem seta, powiększała się przewaga ‘Watahy’. Ostatecznie partia ta zakończyła się wynikiem 21-11. W drugiej odsłonie, Craftvena zaprezentowała już dużo lepszą siatkówkę. To co rzucało się w oczy to znacznie lepsze przyjęcie, które pozwalało z kolei na wyprowadzenie skutecznych akcji. Mimo to, to ‘Wilki’ wyszły na prowadzenie 11-7. Dzięki skutecznej zagrywce Mirosława Wiśniewskiego, Craftvena doprowadziła po chwili do wyrównania po 12 i przez krótką chwilę mieliśmy walkę ‘łeb w łeb’ (15-15). Końcówka seta należała jednak do Wolves Volley, którzy po atakach Mikołaja Moszczenko wyszli na trzypunktowe prowadzenie i w konsekwencji, po chwili wygrali seta. Ostatni set to wreszcie taka gra, którą kibice Craftveny oczekują. Po wyrównanym początku (8-8), ‘Rzemieślnicy’ wysunęli się na trzypunktowe prowadzenie (13-10). Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że poza samą zdecydowanie lepszą grą Craftveny, ‘Wataha’ obniżyła w tej partii loty i tym razem to oni popełniali sporo błędów. Mimo to, graczom Mikołaja Stempina udało się w końcówce zniwelować stratę do jednego oczka (17-16). Niestety dla nich – na nic się to zdało. Końcówka meczu należała bowiem do Craftveny, którzy zakończyli mecz skuteczną zagrywką Karola Strzałkowskiego.

Hydra Volleyball Team – ACTIVNI Gdańsk

ACTIVNI Gdańsk nie mogli chyba trafić na gorszy moment, by spotkać się w lidze z Hydrą Volleyball Team. Tak się składa, że ‘Bestia’ sensacyjnie przegrała ostatnie spotkanie z Flotą ACTIVE Team. Na wspomnianą porażkę wpłynęło kilka czynników, do których nie warto już wracać. To co należy podkreślić to fakt, że byliśmy niemal przekonani, że mecz z ACTIVNYMI będzie dla Hydry jednym z najważniejszych spotkań od długiego czasu. Wszystko za sprawą tego, że Hydra chciała jak najszybciej zmazać plamę po wspomnianym spotkaniu. Jaki jest na to najlepszy sposób? Ograć najbliższego rywala za komplet punktów. Już początek meczu zdawał się potwierdzać nasze przypuszczenia. Rozjuszona ‘Bestia’ rzuciła się na swojego przeciwnika od pierwszego gwizdka sędziego i błyskawicznie objęła prowadzenie 12-7. W dalszej części seta, gracze w złotych trykotach prezentowali się jeszcze lepiej i finalnie zdemolowali swojego rywala do 9. W drugim secie – ACTIVNI poprawili przyjęcie i w rezultacie – prezentowali się już o wiele lepiej. Co ciekawe – do połowy seta, na tablicy wyników był remis po 11. W dalszej części seta można było odnieść wrażenie, że ACTIVNI większą uwagę poświęcają sędziowaniu niż graniu w siatkówkę. Nie wiemy na ile miało to wpływ, ale chwilę później ‘Bestia’ zrobiła klasyczny odjazd na 19-13 i po chwili wygrała drugiego seta. Ostatnia partia w meczu rozpoczęła się od kilku ataków najlepszego gracza spotkania – Sebastiana Konarzewskiego, po której zrobiło się…8-1 dla Hydry. Mimo że zapowiadało się na konkretny wpier*ol, ACTIVNI zdołali się po chwili ‘ogarnąć’ i w konsekwencji odrobili kilka punktów. Czy jest to jakieś pocieszenie? Cóż – punktów z tego nie ma, ale chociaż Redakcja była nieco łaskawsza. Na koniec słówko o Hydrze – dzięki zwycięstwu za komplet punktów, ‘Bestia’ wciąż ma bardzo dobrą sytuację w tabeli.

Dream Volley – BEemka Volley

Napiszemy to na samym początku – spodziewaliśmy się nieco innego spotkania. Pisząc innego mamy na myśli bardziej wyrównanego czy emocjonującego. Emocjonujące i wyrównane było do momentu kiedy Redakcja wcieliła się w role Protokolanta. Wówczas było 12-11 dla BEemki i gra Dream Volley wyglądała naprawdę obiecująco. Później wszystko w grze ‘Marzycieli’ się posypało i efekt widzimy patrząc na wynik zawodów. Pisząc całkiem serio – poprzednie spotkanie obu drużyn, do którego doszło w drugiej lidze, w sezonie Wiosna’22 było naprawdę ciekawym widowiskiem, które zakończyło się wynikiem 2-1 dla BEemki. Co ciekawe, skład obu drużyn od wspomnianego meczu się zbytnio nie zmienił, a związku z tym – postawa ‘Marzycieli’ jest daleka od OK. Sami zastanawiamy się jaki jest tego powód i nic mądrego nie przychodzi nam do głowy. Nawet w obecnym sezonie ‘Marzyciele’ pokazywali się czasami z naprawdę dobrej strony. Niestety tych gorszych – było o wiele więcej. Dobitnie zobrazował to mecz z BEemką. Drugi i trzeci set to jakaś totalna egzekucja, której się nie spodziewaliśmy. W całym meczu, gracze Daniela Podgórskiego zdobyli 44 punkty przy zaledwie 19 oczach swoich rywali. To dobitnie pokazuje, która z drużyn była we wtorek lepsza. Oczywiście problemy ‘Marzycieli’, to nie jest zmartwienie BEemki. ‘Zmotoryzowani’ wygrali trzy z czterech ostatnich ligowych spotkań, dzięki czemu wskoczyli na bezpieczne – siódme miejsce w ligowej tabeli i są na dobrej drodze do utrzymania w elicie.

Flota Active Team – BES Boys BLUM

Flota Active Team – po kapitalnym zwycięstwie z faworyzowaną Hydrą Volleyball Team, przystępowała we wtorkowy wieczór do zadania – teoretycznie łatwiejszego. Ich rywalem była bowiem drużyna, która przed meczem okupowała ostatnie miejsce w ligowej tabeli i wygrała zaledwie jedno z ośmiu spotkań. Dodatkowo forma ‘Chłopców’ w ostatnim czasie, umówmy się – najlepsza nie była. Z drugiej strony podskórnie przeczuwaliśmy, że potencjalna wygrana – nie przyjdzie Flocie łatwo. Pierwszy set rywalizacji zdawał się przeczyć naszej tezie. Nie wiemy co działo się z drużyną BES Boys BLUM, ale w początkowej fazie meczu – zostali oni absolutnie stłamszeni przez swoich rywali. Dość powiedzieć, że pierwsza partia rozpoczęła się od prowadzenia Floty…12-2! W danym momencie seta było wiadomo, że ‘Chłopcy’ nie powalczą w nim o wygraną. To co było ważne, to maksymalnie przetrzymać ten trudny dla drużyny moment i zbudować mental pod drugą odsłonę. Finalnie sztuka ta, drużynie Ryszarda Nowaka się udała. Od wspomnianego ogromnego prowadzenia, obie drużyny zdobyły do końca seta po dziewięć punktów (21-11). Druga odsłona rywalizacji wyglądała już nieco inaczej niż pierwszy set. Mimo to, Flota na początku zbudowała sobie sporą przewagę (8-4), po której wydawało się, że będziemy świadkami tego, co w pierwszej partii. Im dłużej trwała jednak ta odsłona, tym lepiej radzili sobie gracze w szarych trykotach. W końcówce doprowadzili oni do wyrównania po 18 i od tego momentu mieliśmy walkę ‘punkt za punkt’. Finalnie partia ta skończyła się małą draką. Wszystko za sprawą faktu, że ‘Chłopcom’ nie spodobała się decyzja sędzi prowadzącej zawody, która przyznała decydujące oczko Flocie. Ostatnia partia w meczu należała już do rozkręcających się z minuty na minutę – BES Boys’ów. Gracze w szarych trykotach objęli w połowie seta prowadzenie 12-8 i w dalszej części seta kontrolowali przebieg gry, wygrywając seta do 14. Cóż – z wyniku 2-1, obie ekipy mogą odczuwać umiarkowany optymizm. Mogło być lepiej, ale tragedii nie ma.