O niezbyt udanym początku sezonu w drużynie Wolves Volley – napisaliśmy niemal wszystko. Z całą pewnością, taka a nie inna narracja, nie sprawiała, ze ‘Wilkom’ grało się lepiej. Szansę na rehabilitację, drużyna Mikołaja Stempina miała w środowy wieczór. Tak się składa, że rywalizowali oni z drużyną, z którą do tej pory – zawsze wygrywali za komplet punktów. W zapowiedzi przedmeczowej Redakcja zachowywała jednak umiarkowany optymizm w kontekście ‘Watahy’ i typowaliśmy podział punktów. Pierwszy set obfitował w sporo niedokładnych zagrań i nie sposób było wyzbyć się wrażenia, że partię tę wygra nie drużyna, która zdobędzie więcej punktów po własnych akcjach, tylko ta, która zyska je po błędach rywali. Sytuacja, którą opisujemy zaprowadziła nas do stanu 12-12. Wówczas po dwóch atakach Tymoteusza Kalisza, Wolves Volley objęło trzypunktowe prowadzenie 15-12, które utrzymało się już do końca. Podobną sytuację mogliśmy zaobserwować w drugiej odsłonie, która rozpoczęła się od prowadzenia Wilków (9-8). W drugiej części seta ‘Wilki’ podkręciły nieco tempo i podobnie jak w pierwszym secie – wygrali różnicą czterech punktów. Jeśli chodzi o ostatnią partię to całą zabawę ‘popsuł’ atakujący Wilków – Szymon Merski. Po dwóch asach serwisowych tego gracza, Wolves wyszli na prowadzenie 11-6 i stało się jasne, która z drużyn wygra seta. Ostatecznie, partia ta zakończyła się wygraną Wilków do 16 a całego meczu 3-0, co sprawiło z kolei, że Wolves dostali konkretnego doładowania w ligowej tabeli.
Dzień: 2022-10-12
AIP – Dziki Wejherowo
Spotkanie pomiędzy AIP a Dzikami Wejherowo było anonsowane jako jedno z najważniejszych wydarzeń w drugiej lidze w ostatnich tygodniach. Naprzeciw siebie stanęły bowiem lider rozgrywek – AIP z brązowymi medalistami poprzedniego sezonu – Dzikami Wejherowo. Podkreślaliśmy to kilkukrotnie, ale napiszemy raz jeszcze. Mimo, że Dziki Wejherowo, w kilku meczach obecnego sezonu zaprezentowały nieciekawą formę, tak na mecze z ligowymi tuzami – można było być spokojnym o ich dyspozycję. Przypomnijmy, że w ostatnim meczu Dziki Wejherowo pokonały Szach-Mat, co z pewnością – nie umknęło uwadze drużyny AIP. Ci zdawali się odrobić cenną lekcję, za którą musieli zapłacić ‘Szachiści’. Na początku pierwszej odsłony AIP grało dobrą jakościowo siatkówkę, która sprawiła, że gracze Adriana Ossowskiego objęli prowadzenie 11-7, które z czasem ewoluowało do stanu 18-12. Przyznamy, że wówczas byliśmy niemal przekonani, że za chwilę dojdzie do zmiany stron. To jednak jak się później okazało, nie było takie oczywiste. Do dobrze naoliwionej maszyny, z czasem dostał się piasek a raczej piach w postaci niezliczonej liczby prezentów dla rywali. Efekt? W końcówce zrobiło się ciepło, ale ostatecznie AIP zdołało wygrać tę partię do 19. W drugiej odsłonie, gracze Adriana Ossowskiego uniknęli podobnej historii. Po wyrównanym początku seta (8-7), ‘Przyjaciele’ zrobili odjazd, po którym na tablicy wyników pojawiło się 13-7 dla faworytów. Mimo to, po chwili Dziki Wejherowo zdołały doprowadzić do wyrównania po 13. Niestety dla nich, było to wszystko na co było ich stać w tej partii. Tak się bowiem składa, że końcówka tego szarpanego seta – należała do AIP. Ostatni set rozpoczął się świetnie dla Dzików Wejherowo. Po ataku Marcina Bryłkowskiego, gracze ze stolicy małego trójmiasta – objęli prowadzenie 8-4. Tym razem to AIP musiało gonić, co udało im się przy stanie 10-10. Druga faza seta to jednak dobra, nieustępliwa gra zawodników w niebieskich trykotach, którzy wygrali partię do 19.
Tufi Team – BH Rent MiszMasz
Po trzech tygodniach przerwy od rozgrywek Siatkarskiej Ligi Trójmiasta, drużyna Tufi Team wróciła by powalczyć o szóstą wygraną w sezonie Jesień’22. Rywalem drużyny Mateusza Woźniaka była ekipa BH Rent MiszMasz, która w ligowej tabeli – znajdowała się tuż za nimi. Z drugiej strony – w zapowiedzi przedmeczowej napisaliśmy, żeby się tym zbytnio nie sugerować, bo jest dość oczywiste, że dystans, który dzieli ucieczkę od peletonu się raczej powiększa niż skraca. Precyzując – to Tufi Team było zdecydowanym faworytem spotkania. Początek meczu rozpoczął się od prowadzenia faworytów 9-6. Stało się to tuż po tym, jak atakujący Tufi Team trafił zagrywką grającego na ‘bombie’ – Tomasza Walaskowskiego. W dalszej części seta, przewaga Tufi Team wynosiła już sześć punktów (14-8) i było sprawą oczywistą, która z drużyn wygra seta. Druga odsłona rozpoczęła się od czteropunktowego prowadzenia Tufi Team (10-6). Te wynikało w głównej mierze z faktu, że MiszMasz za nic w świecie, nie mógł znaleźć sposobu by zatrzymać Piotra Adamczyka, który raz za razem zdobywał dla swojej drużyny punkty. W dalszej części seta, spadkowicze z pierwszej ligi kontrolowali to co działo się na parkiecie i bez większych problemów – wygrali seta do 16. Ostatnia odsłona rozpoczęła się od prowadzenia MiszMaszu (3-0). Radość drużyny nie trwała zbyt długo, bowiem po kilku blokach drużyny Mateusza Woźniaka to faworyt wysunął się na prowadzenie (4-3). W dalszej części seta Tufi Team przez długi czas nie mogło odjechać swoim rywalom. Trzeba podkreślić, że MiszMasz w konfrontacji z faworyzowaną ekipą grał dobre zawody zarówno w przyjęciu jak i obronie. Dodatkowo świetne zawody grał Mikola Pocheniuk i zbierając to wszystko do kupy – pod koniec seta mieliśmy wynik 15-15. W końcówce seta – Adam Hermanowski zdobył dla Tufi kilka punktów i ostatecznie, drużyna Mateusza Woźniaka mogła cieszyć się z kompletu punktów.
ACTIVNI Gdańsk – Team Spontan
Czy da się utrzymać w lidze, nie wygrywając ani jednego spotkania? Patrząc na obecne wyniki ACTIVNYCH, pytanie te zdaje się być bardzo zasadne. Po środowym meczu, ACTIVNI mają rozegrane siedem spotkań, w których zgromadzili cztery oczka. Taki dorobek punktowy sprawia, że drużyna Artura Kurkowskiego znajduje się obecnie na miejscu barażowym. Trzeba przyznać, że patrząc na środowe spotkanie a zwłaszcza na pierwszego seta – można było sądzić, że ACTIVNI pokuszą się o pierwsze zwycięstwo w sezonie. Początek meczu to wyrównana walka obu stron (9-9). Z czasem zaczęła zarysowywać się jednak przewaga ACTIVNYCH, którzy po ataku Roberta Skwiercza ze skrzydła, objęli prowadzenie 15-12. Dalsza część seta to niezliczona liczba niewykorzystanych szans czy piłek setowych. Ostatecznie skończyło się na happy-endzie ACTIVNYCH i trudno się nie zgodzić z tym, że była to wygrana w pełni zasłużona. Niestety dla ACTIVNYCH to co było dla nich dobre, skończyło się w pierwszym secie. W drugiej, a w szczególności w trzeciej partii zobaczyliśmy nowy – odmieniony Spontan. Po wyrównanym początku, Spontan objął trzypunktowe prowadzenie 14-11 i po chwili, mógł cieszyć się z wygranej seta do 17. Trzeci set to podobna historia. Wyrównana walka obu drużyn, która zaprowadziła nas do stanu 8-8. Niestety dla ACTIVNYCH, narzucone przez ‘Spontanicznych’ tempo – okazało się zbyt wysokie dla drużyny Artura Kurkowskiego, która w drugiej części seta – nie była już w stanie, nawiązać równorzędnej walki.