Dzień: 2022-09-14

Volley Surprise – Niepoloty

Po największej niespodziance w środowej serii gier, drużyna Volley Surprise przystępowała do swojego drugiego spotkania tego wieczora. Tym razem rywalem ‘Słupszczan’ była drużyna Niepolotów. O ile w meczu z Dzikami uznaliśmy, że to drużyna z Wejherowa wygra mecz, tak w meczu, w którym rywalem była drużyna Niepolotów, tacy pewni nie byliśmy. Ba, pokusiliśmy się nawet o typ Redakcji 2-1 dla Volley-a. Początek rywalizacji rozpoczął się wybornie dla Niepolotów, którzy po kiwce za blok Dawida Cieszyńskiego, objęli prowadzenie 10-5. W początkowym fragmencie, gracze Volley Surprise popełniali sporo błędów w ataku, a w związku z tym, taki wynik nie mógł za specjalnie dziwić. Kiedy ‘Słupszczanie’ się nieco ‘ogarnęli’ to zaczęli sukcesywnie zmniejszać stratę do rywala. Sztuka ta udała się w momencie, kiedy na tablicy wyników widniał remis po 20. Ostatecznie po emocjonującej końcówce, to Niepoloty cieszyły się ze zwycięstwa. Drugi set rywalizacji był już zupełnie inny. To co rzucało się w oczy to zdecydowanie lepsza gra ‘Słupszczan’, która nie była tak niechlujna jak miało to miejsce w długich fragmentach w pierwszym secie. Po wyrównanej pierwszej części seta (14-14) to Volley Surprise, podobnie zresztą jak z Dzikami miał lepsza końcówkę. We wspomnianej końcówce Niepoloty miały problemy w przyjęciu i to właśnie ten element wskazalibyśmy jako główną przyczyna ich porażki. Ostatni set rywalizacji był pod kontrolą drużyny Macieja Siacha. Owszem były fragmenty, w których Niepoloty wyrównywały, ale przez większość seta, ‘Słupszczanie’ mieli dwu-trzypunktową przewagę. W drugiej części seta przewaga ta urosła do stanu 16-11 i stało się jasne, że drużynie Volley Surprise, krzywda się już nie stanie.

Hydra Volleyball Team – Oliwa Team

Przed meczem zastanawialiśmy się jak będzie wyglądało to spotkanie. Z jednej strony siatki drużyna, która wygrała siedem ostatnich spotkań, z czego aż sześć razy za komplet punktów. Z drugiej zaś ekipa, która stała się w ostatnim czasie dość nieobliczalna i w historii SL3, potrafiła ograć Hydrę, mimo że to ci drudzy byli wówczas faworytem. Po głębszym zastanowieniu wyszło nam na to, że Hydra wygra co prawda spotkanie, ale Oliwa pokusi się w meczu o jeden punkt. Cóż. Do realizacji takiego scenariusza najbliżej było w drugim secie, o którym za chwilę. Pierwsza odsłona rozpoczęła się świetnie dla graczy w złotych trykotach. Po chwili od pierwszego gwizdka sędziego, ‘Bestia’ prowadziła 10-4. Z czasem Oliwa wyglądała coraz lepiej i po serii dobrej zagrywki oraz wykorzystaniu kilku przechodzących piłek, na tablicy wyników pojawił się remis po 15. W końcówce seta, bardzo dobrze zaprezentował się skrzydłowy – Filip Ziółkowski, który w krótkim odstępie czasu zdobył dla swojej drużyny cztery oczka i walnie przyczynił się do wygranej pierwszego seta przez ‘Bestię’. Trzeba przyznać, że do pierwszego punktu w meczu przyczynił się również Marcin Kukielski, z którego zagrywką Oliwa miała w końcówce bardzo duży problem. Drugi set po bloku Karola Grajewskiego, rozpoczął się od prowadzenia Hydry (7-3). W dalszej części seta, Oliwa miała problemy w przyjęciu czego efekt zobaczyliśmy po chwili na tablicy wyników (12-8). Czteropunktowa zaliczka, została po chwili przez Hydrę ‘roztrwoniona’ (15-15) i do samej końcówki trwała walka punkt za punkt (19-19). W pewnym momencie, zabawę postanowił przerwać najlepszy gracz tego spotkania – Filip Ziółkowski (21-19). Ostatnia partia była już jednostronnym widowiskiem. Hydra dość szybko objęła w niej spore prowadzenie (8-4) i od tego momentu, kontrolowała wydarzenia boiskowe.

BL Volley – Tiger Team

Tygrysy z zalesionych terenów z dostępem do wody. Od tropikalnych lasów deszczowych, poprzez zbocza Himalajów na tajdze skończywszy. Wszystkie osobniki pomiędzy Wietnamem a Tajlandią oraz te występujących na Sumatrze czy wschodzie Rosji. W środowy wieczór nastąpił w nich podział. Część z nich sympatyzowała bowiem z Tygrysami z BL Volley a część z Tiger Team. Mecz o to, które tygrysy ‘mają dłuższego’ rozpoczął się od mocnego uderzenia drużyny Wojciecha Strychalskiego. Po chwili od pierwszego gwizdka sędzi prowadzącej zawody było 10-4. Kojarzycie zapewne zdjęcie w którym wielki tygrys zagląda do tafli jeziora, w którym widzi odbicie miłego kociaka? Cóż, tak właśnie wyglądała w pierwszym secie drużyna Tiger Team. Niby mocni, niby lepiej nie zadzierać, ale jak BL Volley mocniej tupnęło nogą, to gracze Tiger Team zmienili się w zwykłego dachowca. Ostatecznie pierwsza partia zakończyła się zwycięstwem BEZ LIPY Volley. Na początku drugiego seta mieliśmy czarne myśli i w popłochu chcieliśmy dzwonić po ‘Animalsów’. Na naszych oczach były bowiem męczone ‘Tygrysy’, które jak wiadomo, są zagrożone wyginięciem. Ostatecznie przyparte do muru zwierzę, pokazało pod koniec seta pazur, dzięki czemu odrobili kilka punktów. Ostatni set rywalizacji rozpoczął się jak dwa pierwsze – od pokaźnej zaliczki BEZ LIPY (11-4). Jak się za chwilę okazało, było jednak z LIPĄ, bo drużyna w biało-pomarańczowych barwach dała ciała i…przegrała seta! Coś co wydawało się nieprawdopodobne, okazało się prawdziwe. Z drugiej strony nie będziemy tu świrować i udawać, że taki wynik nas zszokował. BL Volley w swojej historii wyczyniał już nie takie rzeczy. Podsumowując, w świecie tygrysów panuje obecnie BL Volley. Trzeci set pokazał jednak, że nie mogą oni lekceważyć swoich ‘ziomków’.

AIP – Zmieszani

Po wygranej AIP z drużyną ‘Hotelarzy’ przyszedł czas na drużynę, która na zakończenie poprzedniego sezonu musiała grać dodatkowy mecz barażowy o prawo gry w drugiej lidze. Jak wiemy, Zmieszani dość gładko wygrali wówczas z Volley Kiełpino i zapewnili sobie grę w drugiej lidze. Piszemy o tym teraz, aby dobrze zobrazować dysproporcje, które ‘na papierze’ dzieliły obie drużyny. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że ekipa AIP mierzy w bezpośredni awans do wyższej klasy rozgrywkowej. W swoim składzie drużyna ma wielu, bardzo dobrych jakościowych graczy. I co? W pierwszym secie rywalizacji ze Zmieszanymi wspomniana plejada gwiazd okazała się ‘podrabiańcami’. Miał być obiad w jednej z restauracji w Portofino a skończyło się na kebsonie na Zaspie. Moglibyśmy tak wymieniać bez końca, ale każdy już chyba załapał. Pierwszy set w wykonaniu AIP to absolutne rozczarowanie. Jeśli chodzi o Zmieszanych to należy im się bardzo duży szacunek. Nie jest to pierwszy mecz, w którym drużyna Edyty Woźny jest skazywana ‘pożarcie’ a koniec końców radzą sobie bardzo dobrze. W pierwszym secie Zmieszani wypracowali sobie szybko zaliczkę (9-4) i od tego momentu utrzymywali swoich rywali na dystans. Trzeba przyznać, że poza samą bardzo dobrą gry drużyny Edyty Woźny, swoje dołożyli gracze AIP, którzy psuli wszystko na potęgę. Ostatecznie set zakończył się wynikiem 21-16. Druga i trzecia odsłona była już bez większych emocji. W skrócie – AIP zrobiło wreszcie to, co powinni byli zrobić na początku meczu. Ostatecznie drugi i trzeci set zakończyły się wygranymi do 12 oraz 11.

BH Rent MiszMasz – Flota Active Team

Po porażce z drużyną AIP, drużyna BH Rent MiszMasz stanęła do drugiego pojedynku w środowy wieczór. Tym razem rywalem ‘Hotelarzy’ był mistrz trzeciej ligi – Flota Active Team. W zapowiedziach przedmeczowych wskazaliśmy, że w naszym odczuciu nieznacznym faworytem spotkania będzie drużyna MiszMasz. Wydawało nam się jednak, że będzie to bardzo zacięte spotkanie i o tym, że to MiszMasz wygra, zadecyduje doświadczenie w grze na drugim szczeblu rozgrywkowym. Cóż, zacięty może był, ale wyłącznie pierwszy set. Ten rozpoczął się od stanu 7-7. W dalszej części seta sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Raz na dwupunktowe prowadzenie wychodził MiszMasz, raz z kolei Flota. Pod koniec seta, drużyna Karoliny Kirszensztein objęła trzypunktowe prowadzenie (18-15) i wydawało się, że to do nich trafi pierwszy punkt. W końcówce losy rywalizacji odmienił jednak Mateusz Berbeka, który kilkoma atakami doprowadził do wyrównania (18-18) a następnie wygranej. Prawdę mówiąc, to było na tyle, na ile stać było Flotę w środowy wieczór. W drugim i trzecim secie, Flota niby się starała, niby walczyła, ale koniec końców MiszMasz się zbytnio nie napocił by wygrać pojedynek. Drugi i trzeci set to pełna kontrola ‘Hotelarzy’. Ok na początku drugiego seta to Flota objęła kilkupunktowe prowadzenie (5-2), ale zostało ono błyskawicznie odrobione przez graczy w czarnych koszulkach. Wynik 3-0 oraz to jak radzą sobie obecnie drużyny, które awansowały z trzeciej ligi pokazują, jak duża różnica jest w graniu w poszczególnych klasach rozgrywkowych. Jeśli chodzi o ‘Hotelarzy’, to po dwóch porażkach z rzędu, drużyna wygrywa spotkanie i w sposób zdecydowany poprawia swoją sytuację w tabeli.

Volley Surprise – Dziki Wejherowo

Po niezbyt udanym początku sezonu, w którym ‘Dziczyzna’ o mały włos nie straciła punktów z ACTIVNYMI a następnie musiała uznać wyższość Oliwy, zaczęliśmy się zastanawiać co dzieje się z drużyną z Wejherowa. Nasze wątpliwości co do formy Dzików zostały przelane na papier w przedmeczowej zapowiedzi oraz typowaniu, gdzie wskazaliśmy, że Volley Surprise zdobędzie w meczu punkt. Nie spodziewaliśmy się jednak, że nowa drużyna w ligowej stawce ogra brązowych medalistów poprzedniego sezonu. Ok, widzieliśmy przed meczem, że Dziki mają pewne problemy kadrowe, ale któż ich nie ma? Nie trzeba daleko szukać, bowiem Volley Surprise również miał pewne braki kadrow. Początek meczu rozpoczął się od wyrównanej walki obu drużyn (12-12). Trzeba zauważyć, że w pierwszym secie było mnóstwo błędów własnych obu drużyn i w pewnym momencie uznaliśmy, że seta wygra drużyna, która popełni ich mniej od rywala. Przy stanie (16-16), nastąpił punkt kulminacyjny w partii. Po dwóch punktach Macieja Siacha oraz Daniela Jaworskiego, ‘Słupszczanie’ objęli czteropunktowe prowadzenie i wygrali seta do 17. Druga odsłona to zdecydowanie lepsza gra brązowych medalistów poprzedniego sezonu, którzy wygrali do 12. Trzeba przyznać, że w secie tym nie było ani jednego momentu, w którym dominacja Dzików byłaby zagrożona. Najlepiej graczom w niebieskich trykotach wiodło się na zagrywce oraz w ataku, czego nie można powiedzieć o ich rywalach. Decydujący o zwycięstwie set zaprowadził nas do stanu 12-12. Jako pierwsi na istotne prowadzenie wysunęli się gracze z Wejherowa, którzy po ataku Marcina Bryłkowskiego prowadzili 15-12. Niestety dla nich, prowadzenie te nie okazało się wystarczające. W końcówce drużyna Dzików popełniła…pięć błędów własnych, które sprawiły, że z wygranej meczu cieszyli się gracze Volley Surprise. Wynik zawodów był z pewnością największą niespodzianką środowej serii gier.

AIP – BH Rent MiszMasz

Po dwóch tygodniach przerwy, do rozgrywek Siatkarskiej Ligi Trójmiasta wróciła drużyna AIP. Przypomnijmy, że pierwsze dwa spotkania ‘Adiego i Przyjaciół’ to pięć punktów w dwóch meczach, co biorąc pod uwagę potencjał drużyny – nie było planem wykonanym na 100%. Środowy wieczór miał być inny. Drużyna AIP mierzyła się bowiem z jedenastą oraz dwunastą siłą poprzedniego sezonu i przez Redakcje była uznana za absolutnego ‘pewniaczka’. Spotkanie z ‘Hotelarzami’, gracze AIP rozpoczęli dość nerwowo. Po chwili od pierwszego gwizdka sędziego, na tablicy wyników było po 9. Mniej więcej w połowie seta, AIP przyspieszyło i objęło prowadzenie 17-13, a następnie bez większych problemów wygrało seta do 15. Druga odsłona była znacznie ciekawsza. Z boku można było odnieść wrażenie jakby MiszMasz po pierwszym secie zdał sobie sprawę, że ‘nie taki rywal straszny, jak go malują’. Mimo niezbyt udanego początku seta, w którym MiszMasz przegrywał 6-10 a następnie 12-16, gracze w czarnych strojach potrafili doprowadzić do wyrównania po 17. Kiedy wydawało się, że będziemy świadkami emocjonującej końcówki, drużyna Adriana Ossowskiego zdobyła kilka oczek i finalnie wygrała seta 21-19. Ostatni rozdział rywalizacji rozpoczął się od wysokiego prowadzenia AIP (10-5), które podjęło ryzyko na zagrywce. W dalszej części seta, MiszMasz zdołał nadgonić kilka punktów (18-16), ale finalnie nie był już w stanie odwrócić losów rywalizacji.

ZCP Volley Gdańsk – BEemka Volley

Wygrana wtorkowego spotkania przez ZCP Volley Gdańsk sprawiła, że w środowy wieczór, drużyna Przemka Wawera chciała pójść za ciosem i ograć BEemkę Volley. Nie jest bowiem tajemnicą, że chcąc liczyć się w walce o najwyższe miejsce podium, trzeba wygrywać spotkania za komplet punktów. Wtedy, kiedy jest się zdecydowanym faworytem – jest to niemal obowiązek. W zapowiedziach przedmeczowym zarówno Redakcja jak i Eksperci nie mieli wątpliwości co do tego, której z drużyn będzie bliżej do wygranej. Błyskawicznie po pierwszym gwizdku sędziego, BEemka pokazała, że ma na to ‘wywalone’. Gracze Daniela Podgórskiego świetnie weszli w mecz i prowadzili 6-1. ZCP Volley Gdańsk z kolei popełniał na początku sporo błędów i zajęło im dobrą chwile do tego, by ‘zacząć grać’. Po kolejnej już w tym sezonie kiwce Kuby Kłobuckiego, na tablicy wyników pojawił się remis 9-9. Od tego momentu do samej końcówki, która była zwieńczoną grą na przewagi mieliśmy walkę punkt za punkt, przerywaną niezliczonymi pretensjami do sędziego prowadzącego zawody. Ostatecznie po asie serwisowym Daniela Podgórskiego to gracze w biało-niebieskich barwach cieszyli się z wygranej seta. Zostawiając kwestię tego, która z drużyn wygrała poszczególne sety, można żałować tego, że druga i trzecia partia nie przyniosła już większych emocji. We wspomnianym fragmencie meczu sprawdziła się zasada ‘kto zagrywa, ten wygrywa’. O tym, że nie mieliśmy szans na nieco ciekawszy mecz zadecydowały problemy w przyjęciu i konsekwencje, które za tym idą w drużynie beniaminka. Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów.

Eko-Hurt – MPS Volley

Do bezpośredniej konfrontacji, obie drużyny podchodziły po porażce odniesionej w obecnym tygodniu. Przypomnijmy, że Eko-Hurt musiał uznać wyższość ZCP, natomiast MPS – Speednetu. W zapowiedzi przedmeczowej wskazaliśmy, że nieco większe szanse na wygrane dajemy MPS-owi, ale w meczu najprawdopodobniej dojdzie do podziału punktów. Cóż, nie myliliśmy się. Trzeci mecz, trzeci podział punktów. Tym razem lepszą drużyną okazała się ekipa Miłośników Piłki Siatkowej. Początek rywalizacji należał do MPS-u, który po kilku atakach Adriana Wieleby, objął prowadzenie 9-6. Trzypunktowa zaliczka wypracowana w pierwszej części seta sprawiła, że MPS mógł pozwolić sobie na grę ‘punkt za punkt’, którą obserwowaliśmy w dalszej części seta. W pewnym momencie, Eko-Hurt zdołał złapać ze swoimi rywalami kontakt (16-17), ale w końcówce kilka punktów dla swojej drużyny zdobył duet Nowak-Perżyło i to MPS cieszył się z wygranej. Drugi set, do stanu 10-10, był niezwykle wyrównanym widowiskiem. Po chwili byliśmy świadkami gorszego okresu obu drużyn, w którym obie popełniały sporo błędów własnych (15-15). W końcówce dwa arcyważne bloki zanotował środkowy Eko-Hurtu (Konrad Gawrewicz) i po chwili ‘Hurtownicy’ cieszyli się z doprowadzenia do remisu. Decydujący o wygranej set był jednostronnym widowiskiem. Świetnie grający MPS nie dał w tej partii szans swoim rywalom i finalnie wygrał ją do 13. Uważamy, że wynik 2-1 jest odzwierciedleniem tego co działo się w meczu.