To nie może być przypadek. Volley Gdańsk wygrywa trzecie spotkanie w czwartym meczu w sezonie Wiosna’22. Co więcej, obecnie ‘żółto-czarni’ mają przed sobą bardzo korzystny terminarz. Za drużyną Volley Gdańsk spotkania z Mistrzem, Wicemistrzem, oraz brązowymi medalistami poprzedniego sezonu. Dodatkowo Volley ma za sobą mecz z CTO Volley, które uznawane jest za głównego faworyta do końcowego tryumfu. Bilans trzech wygranych w tych czterech, arcytrudnych spotkaniach jest imponujący. Wynik wynikiem, ale w środowy wieczór imponowała nam również gra, najbardziej utytułowanej drużyny w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Pierwszy set środowej rywalizacji był bardzo wyrównaną partią, która doprowadziła nas do stanu 15-15. Po punktach tercetu Jurczyk – Mysłowski – Ścięgosz, Volley wyszedł na trzypunktowe prowadzenie 18-15. Mimo, że w końcówce Speednet starał się odmienić losy seta, to finalnie partię tę wygrała ekipa Volley Gdańsk. Jeśli chodzi o wyrównaną konfrontacje, to w meczu byłoby na tyle. W drugiej i trzeciej partii, na co nie do końca wskazuje wynik dominowała ekipa Volley Gdańsk, która podobnie jak w meczu z Merkurym, zdecydowanie przeważała na zagrywce. Dodatkowo ‘żółto-czarni’ zagrali bardzo dobre spotkanie w obronie oraz bloku. Jeśli nad spotkaniem pochylimy się nieco bardziej, to zastanawiamy się w którym elemencie, lepszą ekipą był Speednet i…trudno nam takowy znaleźć. Wracając do drugiego seta, Volley Gdańsk odjechał swoim rywalom mniej więcej w połowie i spokojnie wygrał go do 15. Trzecia partia była nieco inna. Gracze Dariusza Kuny wypracowali sobie przewagę na samym początku (10-4) i w dalszej części seta nie pozwolili rywalom na zrobienie sobie krzywdy. Finalnie, set ten zakończył się zwycięstwem 21-17 a cały mecz 3-0.
Dzień: 2022-04-13
Szach-Mat – Merkury
W ostatnim czasie, stosunkowo mocno krytykowaliśmy drużynę Merkury. Forma Mistrzów Siatkarskiej Ligi Trójmiasta sugerowała, że ich środowy mecz z Szach-Matem może być prawdziwą drogą przez mękę. Dodatkowym argumentem, że nasze predykcje mogą się sprawdzić, była forma ‘Szachistów’, którą ci – zaprezentowali w ostatnim meczu z MPS Volley. Mimo wszystko, nieznacznym faworytem w naszych oczach była ekipa Merkurego. To czego z całą pewnością się nie spodziewaliśmy to przebiegu pierwszego seta. Od początku tej partii ‘Szachiści’ mieli gigantyczne problemy z przyjęciem. Dodatkowo psuli oni sporo zagrywek i mieli problemy z wykończeniem własnych akcji. Efekt? 21-10 co jest jednym z wyższych wyników w pierwszej lidze w obecnym sezonie. W drugiej partii Szach-Mat zagrał już o niebo lepiej. Kto wie, czy ‘Szachiści’ nie wygraliby tej partii gdyby ponownie nie psuli tylu zagrywek. Od początku seta, do samego końca mieliśmy jednak walkę punkt za punkt. W końcówce, mimo tego, że to Szach-Mat prowadził 18-17, więcej zimnej krwi zachowali gracze Merkurego. Po dwóch punktach atakującego Wojciecha Małeckiego, Merkury objął prowadzenie i po chwili cieszył się z wygranej seta oraz meczu. Biorąc pod uwagę liczbę straconych punktów od początku sezonu, drużynie Piotra Peplińskiego zależało, by wygrać również trzeciego seta. Po ataku środkowego – Dawida Glanera, Merkury świetnie rozpoczął tę partię (9-5). W dalszej części seta, gracze w niebieskich strojach utrzymywali wypracowaną przewagę i finalnie, po chwili cieszyli się z wygrania tej partii i całego meczu 3-0.
Eko-Hurt – CTO Volley
Nie ma to jak podkur*ić jedną z drużyn w zapowiedzi przedmeczowej. O drużynie Eko-Hurt napisaliśmy sporo gorzkich słów. W zapowiedzi nie zabrakło tradycyjnego wyrzygania słabych wyników oraz napomknięcia o tym, że na parkiecie zobaczymy jedyną pierwszoligową drużynę, która nie wygrała ani jednego spotkania. Dodatkowo zasugerowaliśmy, że ich wygrana jest równie prawdopodobna co wyjazdowa wygrana Trefla z Jastrzębskim Węglem, Putin zostanie kiedykolwiek nominowany do pokojowej nagrody Nobla. Ech, skoro doszło do podanych przed chwilą przykładów, to i wygrana ‘Hurtowników’ była możliwa. Gracze Konrada Gawrewicza wyszli na spotkanie bez żadnych kompleksów, dzięki czemu po chwili od pierwszego gwizdka sędziego prowadzili 8-5. Radość z prowadzenia nie trwała jednak zbyt długo, bowiem po problemach z wykończeniem własnej akcji, CTO zdołało wyrównać (8-8). Mimo to, po kilku pierwszych wymianach, w powietrzu dało się wyczuć, że Eko-Hurt jest w stanie ugrać w meczu korzystny wynik. W dalszej części seta, gracze w białych koszulkach ponownie wyszli na prowadzenie 16-10 i finalnie, choć nie bez problemów – wygrali seta. Urwany punkt faworyzowanej drużyny nie nasycił Eko-Hurtu. Po wyrównanej pierwszej części, drugiego seta (8-8), na prowadzenie ponownie wyszli gracze Eko-Hurt. Kto wie, jaki wpływ na to, że to drużyna Konrada Gawrewicza zdobyła kilka punktów z rzędu miał fakt, że CTO w tym fragmencie straciło mnóstwo sił na dyskusję z sędzią prowadzącym zawody. Po chwili, ze stanu 8-8 zrobiło się 13-8 dla Eko-Hurtu i to oni byli ‘Panami sytuacji’. Kilkupunktowa zaliczka, podobnie jak w pierwszym secie pozwoliła ‘Białym’ na wygranie seta. To z kolei było jednoznaczne z tym, że padł ostatni niepokonany, pierwszoligowy bastion. Na ‘otarcie łez’, drużynie CTO Volley została walka o jeden punkt. Finalnie sztuka ta im się udała, ale z pewnością końcowy wynik setów jest dla ‘Pomarańczowych’ ogromnym rozczarowaniem. Jeśli chodzi o Eko-Hurt to skalą ich dobrego występu niech będzie to, że po skończonym meczu, ‘Hurtownicy’ mieli niedosyt, że w środowy wieczór nie zgarnęli kompletu punktów.
Tufi Team – CTO Volley
Po dwóch dniach meczowych, w których CTO ograło czterech rywali (Szach-Mat, Volley Gdańsk, Merkury oraz Speednet), wydawało się, że przed ekipą z Malborka – teoretycznie łatwiejsze zadanie. Środowymi rywalami ‘Pomarańczowych’ miały być bowiem drużyny, które na początku obecnego sezonu nie zdobyły zbyt dużej liczby punktów. Nie wiemy co siedziało w głowach graczy CTO, ale wydaje nam się, że w środowy wieczór ich celem było sześć punktów a następnie bezpieczna podróż do Malborka. Cóż, jak się później okazało, środowy wieczór do najłatwiejszych oraz najprzyjemniejszych nie należał. Początek meczu z Tufi Team nie zwiastował jakichkolwiek problemów. Po dwóch blokach z rzędu (Macieja Bąka oraz powracającego do składu po kontuzji – Marcina Jędrzejczyka), CTO objeło prowadzenie 11-7. W dalszej części seta posiadali oni kontrolę nad grą, dzięki czemu wygrali tę partię do 15. Druga odsłona była już zdecydowanie inna, pomimo tego, że epilog był taki sam. Środkowa partia, po ataku ze środka Ariela Tańskiego rozpoczęła się lepiej dla CTO (4-1). Po chwili Tufi Team, dzięki atakom przyjmujących wyrównało (6-6). Mimo to, po chwili CTO ponownie ‘odjechało’ rywalom na trzy oczka (14-11). Bardzo ważna, w osiągnięciu przewagi była bardzo dobra zagrywka wcześniej wspomnianego – Ariela Tańskiego. Mimo, że po chwili na tablicy wyników, ponownie mieliśmy remis (18-18) to jednak w końcówce, więcej zimnej krwi zachowali gracze w pomarańczowych trykotach. Drugi set był jednak sygnałem, że CTO aby myśleć o wygranej powinien spiąć pośladki. Sygnał ten, mimo że był bardzo słyszalny, to jednak został przez CTO zignorowany. Początek trzeciej partii rozpoczął się w wymarzony dla Tufi Team sposób. Po chwili od rozpoczęcia seta mieliśmy…6-1 dla drużyny Mateusza Woźniaka. W związku z zaliczką wypracowaną na początku seta, CTO dwoiło i troiło się, aby odrobić stratę. Finalnie sztuka ta udała się przy stanie 17-17. Kiedy wydawało się, że CTO zdoła pójść za ciosem, Tufi Team postawiło w końcówce ‘ścianę’ w postaci Piotra Watusa oraz Wiktora Sroki. Po dwóch blokach tych graczy, ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów.
Husaria Gdańsk – Tiger Team
W zapowiedzi przedmeczowej, nie ma co ukrywać – nie dawaliśmy zbyt dużych szans drużynie Husarii. Na takie a nie inne typowanie złożyła się forma ‘biało-czerwonych’ z początku sezonu. Dwunasta siła trzeciej ligi, w środowy wieczór chciała za wszelką cenę udowodnić, że są lepszą drużyną, niż obecnie wskazują na to wyniki. Husaria Gdańsk była zmobilizowana do tego stopnia, że na przedmeczowej rozgrzewce…zerwali siatkę. Mimo ogromnej mobilizacji, pierwszy set należał jednak do ich rywali – drużyny ‘Tygrysów’. Po wyrównanym początku (4-4), świetną zagrywką popisał się Przemysław Kosecki, z której przyjęciem – Husaria miała potężne problemy. Efektem tego było objęcie prowadzenia przez Tiger Team (10-4). W dalszej części seta zbyt dużo się nie zmieniło. To Tiger Team kontrolował przebieg gry, dzięki czemu odnieśli oni wysokie zwycięstwo (21-9). Drugi set, wyglądał zupełnie inaczej. Husaria Gdańsk zaprezentowała w tej partii, inną – zdecydowanie lepszą siatkówkę. To rzecz jasna miało przełożenie na wynik. Od początku drugiego seta, byliśmy świadkami walki ‘łeb w łeb’ (5-5; 12-12; czy 17-17). O tym, że to Husaria wygrała drugą partię zadecydowała zdecydowanie mniejsza liczba błędów własnych od rywali, w końcówce seta. W związku z wyrównaniem stanu rywalizacji, zwycięzca trzeciego seta – wygrywał również spotkanie. Obie drużyny od początku tej partii wiedziały o jaką stawkę toczy się gra. Podobnie jak miało to miejsce w drugiej odsłonie, tu również byliśmy świadkami bardzo wyrównanego starcia (8-8; 15-15 czy 20-20). W decydującym o wyniku spotkania momencie, na zagrywce pomylił się jeden z Husarzy. Następnie po piłce meczowej dla Tigera, skutecznym blokiem popisał się bardzo aktywny w całym meczu Przemysław Kosecki. Finalnie to Tiger Team wygrywa spotkanie, choć trzeba przyznać, że rywal w środowy wieczór, postawił im bardzo wysoko poprzeczkę.
Wolves Volley – Speednet 2
W ostatnim czasie, drużyna Speednetu 2 musiała mierzyć się z największą krytyką Redakcji od niepamiętnych czasów. Krytyka nie wynikała bynajmniej z wyników osiąganych przez ‘Programistów’, a z niezbyt dobrego stylu gry. Najgorsze wiadro pomyj, spadło na drużynę po meczu z Craftveną, bowiem styl, w którym Speednet przegrał spotkanie, pozostawiał wiele do życzenia. Przed środowym starciem wszyscy zdawali sobie sprawę z faktu, że to Wolves Volley będą faworytem spotkania. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem była wygrana Wilków za komplet punków. Mimo to, Speednet 2 miał ambicję, aby:
- Zagrać dobre spotkanie
- Pokusić się o punkty
Cóż, założony plan udał się tylko połowicznie. Z całą pewnością było to dużo lepsze spotkanie niż w meczu z Craftveną. Mimo tego, graczom Marka Ogonowskiego nie udało się zdobyć punktów gdyż tego dnia, rywal dysponował dużo większą jakością. Nie oznacza to, że był to dla Wilków spacerek. Na początku pierwszego seta, gra była bardzo wyrównana (7-7). Z czasem, zaczęła się zarysowywać przewaga Wilków, którzy od swoich rywali byli dużo skuteczniejsi ‘na siatce’. Ostatecznie pierwszy set padł ‘łupem’ Wilków (21-14). W drugiej oraz trzeciej odsłonie przewaga Wolves Volley była coraz większa. Speednet mimo, że w bloku po raz kolejny radził sobie bardzo dobrze to miał problemy w przyjęciu oraz obronie. Dodatkowo ekipa ‘Programistów’ nie mogła poradzić sobie z dobrze dysponowanymi Tymoteuszem Kalichem, Michałem Niewiadomskim czy Dariuszem Suchwałko, dla którego mecz ze Speednetem, był pierwszym występem w sezonie Wiosna’22. Efektem tego o czym powyżej napisaliśmy, była wygrana Wilków do 11 oraz 12. Wygrana za komplet punktów, wywindowała drużynę Macieja Tarulewicza na wysokie, czwarte miejsce w ligowej tabeli.