Błogosławiony ten, który niczego nie oczekuje, bo nic go nie rozczaruje. W taki oto sposób rozpoczniemy podsumowanie wtorkowego spotkania. Czemu? Ponieważ przed meczem wydawało się, że to Hydra musi, a BH Rent co jedynie może wygrać spotkanie. Finalnie stało się tak, że to ‘Hotelarze’ wygrali spotkanie co z pewnością, w ‘Hotelu MiszMasz’ wywołało niemałą dawkę pozytywnych emocji. Mecz rozpoczął się od walki ‘punkt za punkt’ obu drużyn (7-7). Po bloku Kamila Gąsiorowskiego, jako pierwsi na istotne prowadzenie wyszli ‘Hotelarze’ (16-13). Seta, skutecznym blokiem dającym wygraną zakończył Maciej Siach. Co ciekawe, drugą partię, również blokiem zakończył jego brat – Bartek, i blok ten był na wagę zwycięstwa w meczu ‘Hotelarzy’. Zanim jednak do tego doszło, byliśmy świadkami niemałej dramaturgii. Kiedy wydawało się, że w secie jest już ‘pozamiatane’ (17-11 dla MiszMasz), Hydra dokonała korekt w składzie. Nie wiemy na ile miało to wpływ, ale mniej więcej od tego momentu ‘Bestia’ zaczęła szaleńczą pogoń, która jak można było przed chwilą przeczytać, zakończyła się bez happy-endu. To co nie udało się w drugim secie, udało się w ostatniej odsłonie. Mimo prowadzenia ‘Hotelarzy’ (8-5) w dalszej części seta to Hydra okazała się lepszą drużyną. Finalnie ekipa Sławka Kudyby wygrała tę partię do 17. Czy psuje to w jakiś sposób nastrój graczy Tomka Walaskowskiego? Nie sądzimy. We wtorkowy wieczór, MiszMasz mógł opuszczać halę z podniesioną głową.
Dzień: 2022-04-12
Gonito Volley – Prometheus
Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, Redakcja w towarzystwie graczy Gonito Volley czuła się nieswojo. Precyzując. We wtorkowy wieczór czuliśmy się jak kochający ojciec, który musi oglądać nienawistne spojrzenia dzieci za to, że w ostatnim czasie byliśmy dla nich surowi. Mamy nadzieje, że ‘Tygrysy’ zrozumieją to, że nie chcemy aby ci się poddali i na swój sposób mobilizujemy ich do walki. Pamiętajcie drogie Tygrysy – dopóki walczycie, jesteście zwycięzcami. Nie da się ukryć, że Gonito Volley nie składa broni. Mimo to, w ich ‘mentalu’ wkradło się w ostatnim czasie niebezpieczne poczucie bezradności. Z pewnością, cztery porażki na inaugurację sezonu, nie pomagają w budowaniu pewności siebie. Wtorkowa potyczka z Prometheusem była piątym spotkaniem w sezonie Wiosna’22. Po pierwszym, aczkolwiek przegranym secie pomyśleliśmy, że był to jeden z lepszych setów Gonito w obecnym sezonie. Gdybyśmy czepiali się gry, drużyny Wojtka Strychalskiego za pierwszą partię, byłoby to nie w porządku. Po prostu, pierwszego seta wygrała drużyna, w której było więcej jakości. Nie inaczej było w drugiej partii, którą to Prometheus wygrał bez najmniejszego wysiłku. Nie wiemy do końca z czego to wynika, ale w partii tej dały o sobie znać ‘demony’ ze spotkania ze Zmieszanymi. Tym razem, Gonito przegrało do 10. W ostatnim secie, obraz gry uległ diametralnej zmianie. ‘Tygrysy’ w tej partii wyglądały naprawdę dobrze. Błędy w przyjęciu Prometheusa, przy jednoczesnym problemie z wykończeniem akcji sprawiły, że Gonito odjechało na kilka punktów (11-5). Mimo to, po chwili Prometheus doprowadził do wyrównania 12-12 i kiedy wydawało się, że za chwilę wygrają trzecią partię, Gonito ponownie odjechało (17-14). W końcówce, Prometheus starał się odrobić stratę, ale finalnie mecz zakończył się podziałem punktów. Czy taki wynik satysfakcjonuje którąś ze stron? Raczej nie.
Bayer Gdańsk – Flota Active Team
Można tupać nóżkami, można wściekać się na Redakcję, ale ta swoje jednak wie. Kiedy przed rozpoczęciem spotkań w tym tygodniu wspominaliśmy, że Bayer Gdańsk nie będzie faworytem nadchodzących spotkań, ci nie byli zbyt zadowoleni. Po porażce z ACTIVNYMI Gdańsk, przyszedł czas na kolejną mocarną drużynę. W zapowiedzi przedmeczowej wskazywaliśmy na to, że Flota wygra spotkanie 3-0 i tak też było. Co ciekawe, Bayer uległ w obecnym tygodniu dwa spotkania z drużynami, które mają w swojej nazwie ACTIVE. Cóż, z pewnością gracze z gdańskiej Oliwy w obecnym tygodniu byli PASYWNI. Co tu dużo mówić, wtorkowe spotkanie oddzieliło ‘ziarno od plew’. Flota Active Team we wtorkowy wieczór udowodniła, że jest piekielnie mocną drużyną. Dzięki zwycięstwu za komplet punktów, drużyna Karoliny Kirszenstein ma doskonałą pozycję wyjściową przed dalszą częścią sezonu. Dodatkowo kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, że w przyszłym tygodniu Flota rozegra dwa spotkania z czternastą oraz dwunastą siłą trzeciej ligi – ich pozycja może być za chwilę doskonała. Z całą pewnością, wtorkowe starcie było najlepszym meczem Floty w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Uważamy, że gracze w niebieskich strojach złapali odpowiedni rytm i z meczu na mecz będą prezentowali się jeszcze lepiej. To co w drużynie, poza samą jakością jest największym atutem to doskonała atmosfera. Często w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta bywa tak, że zbyt szeroki skład sprawia, że w drużynie pojawiają się ‘tarcia’. Póki co we Flocie jedynie co się pojawia, to ‘spijanie sobie z dzióbków’. Pisząc te słowa mamy na myśli DOSKONAŁĄ atmosferę w drużynie i wokół całego projektu, który od długiego czasu tworzy Pani Trener.
BES-BLUM Nieloty – BH Rent MiszMasz
W ostatnim czasie, dość mocno krytykowaliśmy drużynę Nielotów. Nie wiemy czy każdy już załapał, ale najczęściej krytykujemy tych, którzy mają potencjał pozwalający na wygrywanie niemal wszystkich spotkań. Z pewnością, drużyna ‘Pingwinów’ do takich się zalicza. Co by nie mówić, wciąż rozmawiamy o drużynie, która dość regularnie bierze udział w różnego rodzaju turniejach gdzie ma okazję mierzyć się również z drużynami spoza trójmiasta. Dodatkowo, kiedy występują w weekendy na Pogórzu to radzą sobie całkiem nieźle, grając wyrównane spotkania z pierwszoligowcami Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Wobec tego, skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle? Sami nie wiemy, ale okazję do rehabilitacji za początek sezonu, drużyna Nielotów miała w meczu z MiszMaszem. Na początku spotkania, obie drużyny popełniały sporo błędów własnych, które zaprowadziły nas do stanu 9-9. Jako pierwsi na prowadzenie wysunęli się ‘Hotelarze’ (15-11) i to ich łupem padł pierwszy set. Jeśli chodzi o dobry występ MiszMaszu w tym spotkaniu, to by było na tyle. Od początku drugiej odsłony, zdecydowanie lepszą drużyną była ekipa Nielotów. Już na początku drugiej partii, gracze w bordowych strojach objęli prowadzenie 10-4 i nie mieli większych problemów by ograć swojego rywala do…10! Decydujący o zwycięstwie set nie różnił się zbytnio od środkowej odsłony. W finalnej partii to ‘Nieloty’ dyktowały swoim rywalom warunki gry. Partię udanym serwisem oraz atakiem skończył dobrze dysponowany we wtorkowy wieczór – przyjmujący Marek Podolak. To właśnie do tego gracza powędrowała statuetka najbardziej wartościowego gracza spotkania.
Craftvena – Volley Kiełpino
Klątwa wywiadów SL3, ponownie zbiera żniwa. Przed rozpoczęciem meczu Craftveny z Volley Kiełpino, wywiadu Redakcji udzielił kapitan ‘Granatowych’ – Fabian Polit. Jest to już, któryś raz z kolei kiedy po udzieleniu wywiadu, drużyna po chwili przegrywa spotkanie. Nie ukrywamy, że wynik 2-1 dla Craftveny jest dla nas sporego kalibru zaskoczeniem. Powód? Znajdujemy nawet dwa. 1. Craftvena – Chilli Amigos 0-3 (8-21; 10-21; 14-21) 2. Volley Kiełpino – Chilli Amigos 3-0 (21-16; 21-19; 21-18) Sami przyznacie, że na podstawie tych dwóch wyników, można było wytypować faworyta spotkania. Siatkarska Liga Trójmiasta rządzi się jednak swoimi prawami. Mecz rozpoczął się od prowadzenia ‘Rzemieślników’ 9-5. Kilkupunktowa przewaga, jak się później okazało, była na tyle bezpieczna, że gracze z Kiełpina nie mogli zrobić ‘sztycha’. Jeszcze lepiej dla Craftveny rozpoczął się drugi set. Nie minęła chwila od pierwszego gwizdka sędziego w tej partii, a na tablicy wyników było…9-0 dla Craftveny. Przed totalną kompromitacją, swoją drużynę uchronił aktywny w tym fragmencie Piotr Czerwiński, po atakach którego mieliśmy 12-5. W dalszej części seta Volley Kiełpino nadrabiało zaległości z początku, ale koniec końców – to Craftvena cieszyła się z wygrania tej partii. Przed ostatnim setem, drużyna z Kiełpina postanowiła dokonać pewnych roszad. Z rozegrania na przyjęcie przeszedł Fabian Polit, którego w drugą stronę zastąpił Robert Sobisz. Taktyka ta okazała się dość skuteczna, bowiem Volley Kiełpino uratowało dzięki temu honor i wygrało seta. Mimo to, za całokształt, drużynie Craftveny należy się ukłon po sam pas. ‘Rzemieślnicy’ udowodnili we wtorek, że mają ‘wywalone’ w typy ‘ekspertów’ i wychodzą na każdy mecz po zwycięstwo. Brawo.
Team Spontan – Team Looz
Po ubiegłotygodniowej porażce z Dream Volley, Team Spontan stanął przed ogromną szansą na rehabilitację. Rywalem ‘Spontanicznych’ we wtorkowy wieczór była ekipa, która wciąż okupuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Dodatkowo, Team Looz jest jedną z dwóch drużyn, które w obecnym sezonie nie wygrały ani jednego meczu. Z kim zatem, Team Spontan miałby wygrać jeśli nie z ‘czarnymi koszulami’? W składzie Spontana, który został desygnowany do gry pojawiło się dwóch debiutujących w drużynie zawodników – dobrze znany z występów w SL3 – rozgrywający Paweł Krzyżak oraz debiutujący w SL3 – Karol Strzałkowski. Co by nie mówić, na przestrzeni całego spotkania gracze ci okazali się prawdziwymi KOTAMI. Początek spotkania rozpoczął się od wyrównanej gry obu drużyn. Trzeba przyznać, że mimo dość dużej różnicy potencjału obu drużyn, na parkiecie nie dało się tego odczuć (12-12). W momencie kiedy początkowy problem z przyjęciem i rozegraniem Spontana został opanowany, gracze Piotra Raczyńskiego zrobili błyskawiczny odjazd i to oni cieszyli się z wygranej pierwszej partii. W drugim secie, po wyrównanym początku, na zagrywce odpalił się wspomniany Karol Strzałkowski, który wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 13-6. Tak duża zaliczka nie mogła zostać roztrwoniona i po chwili Spontan cieszył się z drugiego punktu w meczu. Kto wie, czy gładkie wygrane w dwóch setach nie uśpiły czujności ‘Spontanicznych’. Po wyrównanej pierwszej części seta, w której Team Looz prowadził 10-9, to właśnie oni zaczęli zdobywać punkty. Po dwóch atakach z rzędu Michała Hawrylika, Looz prowadził już 17-11. Czy mając taką przewagę można to było spieprzyć? O zabranie głosu w tej sprawie poprosiliśmy znanego detektywa Rutkowskiego, któr w swoim stylu odpowiedział – AAAaa jak? Mimo, że brzmi to dość niewiarygodnie, Team Spontan wygrzebał się w końcówce z niezłego gówna i ostatecznie wygrał partię 22-20. Team Looz po przegranej seta może z pewnością ubolewać. Kto wie czy stracony punkt, w ostatecznym rozrachunku nie będzie miał kluczowego znaczenia.