Poniedziałkowe spotkanie MPS-u, które drużyna Jakuba Nowaka przegrała 1-2, zostało odebrane przez drużynę w kategorii katastrofy. Wszystko za sprawą tego, że Miłośnicy Piłki Siatkowej, w spotkaniu z ‘Weganami’ liczyli na komplet punktów. Ostatecznie zgarnęli ‘zaledwie’ jedno oczko. Niespełna dzień później rywalem MPS-u była ekipa Eko-Hurtu. Podopieczni Konrada Gawrewicza po dobrym meczu, przegrali na inauguracje ze Speednetem. Spotkanie z MPS-em miało być zatem dobrą okazją do rehabilitacji. Mecz rozpoczęli lepiej gracze MPS-u, którzy po dwóch atakach Łukasza Gronkowskiego oraz zagrywce Kuby Nowaka objęli prowadzenie 4-1. Z czasem gra się bardzo wyrównała i żadna ze stron ani myślała o odpuszczaniu. Po tym jak Eko-Hurt zdołało wyrównać (5-5) do samego końca trwała walka punkt za punkt. Sytuacja w końcówce zmieniała się jak w kalejdoskopie i kiedy wydawało się, że to Eko-Hurt wygra seta – stało się na odwrót. Po ataku Mateusza Szturmowskiego oraz błędzie ‘Hurtowników’ z pierwszego punktu cieszyli się gracze MPS. Druga odsłona nie przyniosła tylu emocji co pierwszy set. Stało się to za sprawą…dobrze dysponowanych graczy Eko-Hurt. Po wyrównanej pierwszej części seta (11-10), to właśnie oni zdobyli kilka punktów z rzędu (17-12). Pięciopunktowa przewaga w zupełności pozwoliła im na to, by wyrównać stan rywalizacji. Ostatnia odsłona, podobnie jak pierwsza była świetnym widowiskiem. Dość powiedzieć, że maksymalna przewaga jednej z drużyn w tej partii wynosiła zaledwie dwa oczka (6-8). O wygranej meczu zadecydowała gra na przewagi, której byliśmy świadkami w końcówce. Ponownie jak to miało miejsce w meczu ze Speednetem, tym razem również Eko-Hurt przegrał tę grę psychologiczną. Jeśli chodzi o MPS to tak już w życiu bywa. Po poniedziałkowym spotkaniu pisaliśmy, że w meczu z AVOCADO w końcówce meczu, na zagrywce pomylił się Jakub Nowak. W meczu z Eko-Hurtem to właśnie jego blok w ostatniej akcji meczu, dał drużynie wygraną.
Dzień: 2022-03-29
AVOCADO friends – Merkury
Po poniedziałkowym spotkaniu, w którym AVOCADO friends było blisko tego, by ograć faworyzowaną drużynę MPS Volley, zastanawialiśmy się czy są w stanie powalczyć również z Merkurym. Jeśli ‘Weganie’ przygotowywali się do spotkania, oglądając poprzednie spotkania dwukrotnych mistrzów SL3 to musieli czuć zaskoczenie. W drużynie ‘Granatowych’, na sypie nie wystąpił bowiem filar drużyny – Piotr Pepliński, który w poprzednim sezonie zgarnął tytuł MVP ligi. Zamiast wspomnianego gracza na rozegraniu zobaczyliśmy debiutującego w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta – Kacpra Chmielewskiego. Początek meczu rozpoczął się kapitalnie dla ‘Wegan’, którzy po kilku błędach rywali oraz ataku Dawida Romaniszyna objęli prowadzenie 5-1. Radość drużyny AVOCADO nie trwała jednak zbyt długo. Po chwili ‘Granatowi’ zdołali doprowadzić do wyrównania po 11 a następnie wyjść na czteropunktową przewagę (19-15). Mimo, że ‘Weganom’ udało się w końcówce nieco podkręcić tempo to koniec końców, seta wygrał Merkury. Jako, że pierwszy set był w miarę wyrównany, spodziewaliśmy się, że w kolejnych może być podobnie. Niestety – nic bardziej mylnego. W drugim secie, wyrównany był zaledwie początek (5-5). Im dalej w las, tym bardziej uwydatniała się przewaga faworyzowanej drużyny. Gdy po ataku środkowego – Arkadiusza Kowalczyka na tablicy wyników było 15-9, to obie drużyny myślami były już w trzeciej odsłonie. Partia ta przez długi czas była wyrównanym widowiskiem. Obie ekipy walczyły punkt za punkt (8-8 oraz 16-16), ale kiedy rozstrzygały się jej losy, więcej jakości pokazała drużyna Merkury, która tym samym sięgnęła po drugi komplet punktów w sezonie Wiosna’22.
ZCP Volley Gdańsk – Speednet
Po godzinie 21:30, na ‘centralnym boisku’ zmierzyły się ze sobą drużyny, które na inaugurację wygrały swoje spotkania. O tym, że będzie to wyrównane spotkanie świadczyły chociażby Typy Redakcji oraz Ekspertów. Wszyscy stawiali bowiem podział punktów. Pierwszy set rozpoczął się od trzech ataków Marka Sanewskiego (3-0). Z czasem Speednet się otrząsnął i po ataku Wojciecha Grzyba, objął prowadzenie 8-5. Strata trzech oczek nie zniechęciła ZCP, która po chwili doprowadziła do wyrównania (13-13). Od tego momentu, do samego końca trwała walka punkt za punkt. Mimo, że po dwóch oczkach środkowego – Grzegorza Gnatka, Speednet miał piłkę setową to finalnie pierwsza partia padła łupem srebrnych medalistów poprzedniego sezonu w 2 lidze. Druga odsłona była jednostronnym widowiskiem. Świetnie grająca ekipa Speednetu nie dała szans swoim przeciwnikom na korzystny wynik i wygrała tę partię do 13. Ostatni set rozpoczął się identycznie, jak wyglądała druga odsłona. Speednet dominował co sprawiło, że ‘Różowi’ objęli prowadzenie 7-2. Dzięki kapitalnej grze w obronie, ZCP zdołało z czasem doprowadzić do wyrównania 15-15 i kiedy wydawało się, że są w stanie wydrzeć zwycięstwo, decydujący cios zadali gracze Speednetu. W końcówce, walnie do wygranej Speednetu przyczynił się Sławomir Janczak, który w kluczowym momencie zdobył dla swojej drużyny trzy oczka.
Bayer Gdańsk – Tiger Team
Pisanie zapowiedzi i podsumowań niesie za sobą pewne ryzyko. Bardzo często stawiamy tam tezy, które z perspektywy czasu zostają obalone. Przykład? W zapowiedzi spotkania Bayer – Tiger napisaliśmy, że ci drudzy z całą pewnością powalczą o podium rozgrywek. Cóż, jakby to powiedzieć. Po wtorkowym spotkaniu już tacy przekonani nie jesteśmy. To z czym się wstrzeliliśmy to fakt, że mecz był bardzo wyrównany. Początek rywalizacji wyglądał tak, jak przewidzieliśmy w typie Redakcji. Po skutecznej zagrywce Krzysztofa Mądrego, ‘Tygrysy’ prowadziły już 8-4. Mimo tak pokaźnej zaliczki, Tiger Team po chwili roztrwonił przewagę i na tablicy wyników pojawiło się 11-11. W końcówce, po dwóch asach serwisowych Szymona Laskowskiego wydawało się, że to Bayer zdoła wygrać seta (19-19). Po ataku Przemysława Koseckiego oraz błędzie ‘Aptekarzy’, jednak to Tiger cieszył się z wygranej. To co nie udało się w pierwszym secie, udało się w kolejnych. W drugim secie po wyrównanej pierwszej części (12-12), na prowadzenie swoją drużynę wyprowadził kapitan – Mateusz Grudzień (15-12). Trzypunktowa zaliczka wystarczyła do tego, by Bayer dociągnął wynik do końca (21-17) i doprowadził do wyrównania w setach. Ostatnia odsłona była niemal identyczna jak drugi set. W połowie seta, podobnie jak w drugim był remis (12-12). Identyczny był również epilog (21-17). Przyczyną tego, że to Bayer a nie Tiger mógł cieszyć się z wygranej było to, że ci drudzy zaczęli pod koniec popełniać mnóstwo błędów własnych. Te, jak się później okazało niosły za sobą konsekwencję w postaci pierwszej porażki w sezonie. ‘Aptekarze’ z kolei, dzięki wygranej wskakują na trzecie miejsce w tabeli.
Flota Active Team – Craftvena
Po trudnym ligowym boju z Wolves Volley, jeden z największych faworytów do wygrania ligi – Flota Active Team przystąpiła do drugiego spotkania w ramach rozgrywek Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. We wtorkowy wieczór, drużynę wspierała Pani trener, która co rusz dawała wskazówki swoim podopiecznym. Początek meczu rozpoczął się od prowadzenia Floty (4-1). Wypracowana na początku kilkupunktowa zaliczka wystarczyła do tego, by kontrolować przebieg gry. Bardzo aktywny w tej partii był atakujący – Mateusz Wilczewski, który znany jest z występów w drugoligowej drużyny BES BLUM Nieloty. Ostatecznie pierwszy set zakończył się wygraną Floty – 21-14. Druga odsłona rozpoczęła się od wyrównanej gry, po której na tablicy wyników pojawił się remis 8-8. Sytuacja ta zmieniła się w drugiej części seta, w której ‘Rzemieślnicy’ popełnili sporo błędów własnych, które sprawiły, że rywale odjechali na pięć punktów (13-8). Taka zaliczka pozwoliła Flocie na spokojne wygranie seta do 14. Skoro w pierwszym i drugim secie było 21-14 to jak mogłoby być w trzecim? Cóż, to oczywiste. Było tak samo. Wynik 21-14, po którym Flota zgarnia komplet punktów. Trzy oczka sprawiają, że podopieczni Karoliny Kirszenstein wskakują na czwarte miejsce w ligowej tabeli. Jeśli chodzi o Craftvene to drużyna notuje trzecią porażkę z rzędu. Na pocieszenie dodamy, że na rozkładzie mają już ekipy, które z całą pewnością będą liczyć się w walce o medale.
ACTIVNI Gdańsk – Speednet 2
ACTIVNI Gdańsk podczas wtorkowego wieczoru mieli do rozegrania dwa spotkania. Pierwszym rywalem drużyny Artura Kurkowskiego była ‘czerwona latarnia’ ligi – drużyna Swooshers. Po komplecie punktów, z firmową drużyną Nike Poland, przyszedł czas na Speednet 2. Dość oczywistą prawdą było to, że ‘Programiści’ będą bardziej wymagającym rywalem. Mimo, że drużyna Piotra Grodzkiego zajęła w poprzednim sezonie – przedostatnie – jedenaste miejsce, to jednak progres, który drużyna zanotowała, jest dostrzegalny gołym okiem nawet przez Andree Bocelliego. We wtorkowy wieczór, Speednet 2 chcąc poszerzać swoje umiejętności zagrał na jednego rozgrywającego. Kto wie jak potoczyłyby się losy drugiego seta, gdyby Speednet mógł skorzystać z libero – Krzyśka Przywieczerskiego lub Michała Konkela. Lista nieobecnych nie zamykała się wyłącznie na dwóch wspomnianych graczach. W ekipie ‘Programistów’ zabrakło również Mariusza Krausewicza, który był przygotowywany do roli środkowego oraz Piotra Przywieczerskiego, który zagrał mnóstwo spotkań w pierwszej drużynie Speednetu, występującej w elicie. Mimo wszystkich problemów Speednetu trzeba przyznać, że na tle ACTIVNYCH zaprezentowali się znacznie lepiej niż Swooshersi. Ba, sami ACTIVNI przyznali, że są niemal przekonani, że w poprzednim sezonie, drugiego seta by przegrali. Jako, że pierwszy i trzeci set był jednostronnym widowiskiem skupmy się na drugiej odsłonie, w której było bardzo blisko ogromnej niespodzianki. W pewnym momencie, po ataku Mikołaja Witkowskiego było 14-10 dla ‘Programistów’. Po widocznej ‘nerwówce’ Speednetu, po chwili było już 14-14 i do końcówki mieliśmy wyrównana walkę. Po trzech punktach (atak plus dwa asy serwisowe) środkowego ACTIVNYCH – Mikołaja Kohnke, ACTIVNI objęli prowadzenie 20-18 i po chwili zakończyli seta. W trzecim secie, o czym już pisaliśmy, ACTIVNI zmiażdżyli rywali, dzięki czemu sięgnęli po komplet oczek.
Zmieszani – Team Spontan
Spotkanie pomiędzy dwiema drużynami znajdującymi się na podium w tabeli wszechczasów miało wszystko do tego, by stać się hitem wtorkowej serii gier. Na początku słówko wyjaśnienia. Obie drużyny walczą w obecnym sezonie o zupełnie inne cele. Wydaje się, że ‘Spontanicznych’ stać na to aby zająć miejsce na podium rozgrywek. Zmieszani z kolei, jak przystało na drużynę która awansowała mogą w obecnym sezonie przeżywać trudne chwile. Na inaugurację ekipa Edyty Woźny przegrała z Dream Volley 0-3. Nie inaczej było we wtorkowy wieczór. Pierwszy set rozpoczął się od wyrównanej walki (8-8), po której jako Redakcja mieliśmy nadzieję na kapitalne widowisko. Z czasem po dwóch atakach, grającego kolejne spotkanie z konieczności na sypie Rafała Krampy, Team Spontan objął prowadzenie 12-8 i spokojnie dowiózł prowadzenie do końca seta. Drugi set był zdecydowanie najciekawszą partią w meczu. Po bloku rozgrywającego – Daniela Bąby, Zmieszani objęli prowadzenie 9-7. Po czasie gra się nieco wyrównała i to co naszym zdaniem zadecydowało o tym, że to Team Spontan wygrał tę partię do świetna dyspozycja Rafała Krampy. W końcówce gracz ten popisał się dwoma blokami, których w całym meczu zaliczył….osiem! Finalnie po emocjonującej końcówce wygrali ‘Spontaniczni’. Taki a nie inny wynik miał dość negatywny wpływ na grę Zmieszanych, którzy w trzecim secie nie byli w stanie przebić się przez ‘ścianę’ Spontanicznych. W całym meczu gracze Piotra Raczyńskiego zdobyli po blokach aż 13 oczek i pod tym kątem byli zdecydowanie lepszą stroną. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Spontana 3-0, który wywindował ich pozycję w tabeli.
ACTIVNI Gdańsk – Swooshers
Jakkolwiek byśmy się nie silili, nie bylibyśmy w stanie napisać zapowiedzi spotkania w sposób, który dodałby otuchy graczom Swooshers. Wynik konfrontacji był dla nas sprawą oczywistą. ACTIVNI Gdańsk są bowiem drużyną, która za wszelką cenę chce wrócić do drugiej ligi. W realizacji tego celu pomóc ma prawdziwa plejada gwiazd, która dołączyła do drużyny w przerwie pomiędzy sezonami. Mimo tego, że odgadnięcie wyniku zawodów było zadaniem równie wymagającym co zjedzenie obiadu to musimy w tym miejscu wspomnieć o jednej rzeczy. Bardzo zaimponowali nam gracze Swooshers, którzy stawili się na spotkaniu w dziesięcioro graczy. Widać, że mimo niekorzystnych wyników w zespole nie ma elementu zniechęcenia, co nam się bardzo podoba. Samo spotkanie potoczyło się dokładnie w taki sposób w jaki się tego spodziewaliśmy. Już na początku pierwszego seta ACTIVNI objęli prowadzenie 10-2. Bardzo aktywny od początku meczu był debiutujący w SL3 – Kamil Rutkowski. Wypracowana zaliczka była wystarczająca do tego by ACTIVNI spokojnie wygrali pierwszą partię. W drugim secie ACTIVNI zagrali jeszcze lepiej niż w pierwszym. Tym razem pozwolili swoim rywalom na zdobycie zaledwie pięciu oczek. W ostatnim secie Swooshers zdobyło największą liczbę punktów. To nie sprawiło rzecz jasna, że wygrana ACTIVNYCH była choć przez chwilę zagrożona. Podsumowując spotkanie należy zauważyć sporą liczbą punktów własnych w ekipie ACTIVNYCH. Często w przypadku jednostronnych pojedynków jest tak, że drużyna, która wygrywa zdobywa mało punktów po własnych akcjach. Wszystko za sprawą tego, że przeciwnicy popełniają bardzo dużą liczbę błędów własnych. W tym konkretnym przypadku tak nie było co jest pewnym powodem do optymizmu dla Swooshersów.
Dream Volley – BES BLUM Nieloty
Nie wiemy czy to przypadkiem nie klątwa rzucona przez Redakcję Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Dopóki nie rozpływaliśmy się nad formą ‘Marzycieli’, ci wygrywali spotkania rozbijając kolejnych rywali. W pewnym momencie ich kapitalna forma została zauważona i szeroko komentowana. Przed meczem z Nielotami uznaliśmy, że najbardziej prawdopodobnym wynikiem w spotkaniu będzie komplet punktów zdobytych przez Dream Volley. Mimo sporego doświadczenia w typowaniu nie przeszkodził nam fakt, że Nieloty miały lepszy bilans bezpośrednich spotkań. To, że Dream czeka bardzo trudna przeprawa pokazał już początek meczu, który był niezwykle wyrównany. Walka w tej partii była wyrównana od samego początku do końca. Finalnie pod koniec seta to Nieloty zachowały więcej zimnej krwi i wygrali seta 23-21. Drużyna Dream Volley inicjatywę przejęła w drugiej odsłonie. Już na początku seta rozjuszeni ‘Marzyciele’ objęli prowadzenie 7-1. Z czasem mimo, że ‘Pingwiny’ zdołały się zbliżyć do rywali (8-7) to nie potrafili pójść za ciosem. Po kolejnej, kilkupunktowej przewadze, Dream Volley (16-10) nie miał problemów z tym by wygrać tę partię. O wygranej w meczu musiał zadecydować trzeci set. Przypomnijmy, że dla Nielotów nie była to w tym sezonie nowość. 15 marca drużyna po remisie 1-1, przegrała decydującego seta z Team Spontan. Nie wiemy czy to kwestia wyciągnięcia wniosków, ale w ostatniej odsłonie BES BLUM Nieloty byli stroną dyktującą warunki gry. Na początku tej partii po dwóch atakach powracającego do składu Mateusza Bone, Nieloty objęli prowadzenie 8-4. Mimo, że z czasem Dream Volley zdołał wyrównać 15-15, to końcówka seta należała jednak do ‘Pingwinów’, którzy zdobyli kilka punktów z rzędu i przypieczętowali pierwszą wygraną w obecnym sezonie.