Kiedy pod koniec lipca 2021 roku, ekipa Letniego Gdańska wygrywała z Oliwą i zapewniła sobie trzecie miejsce w ligowej tabeli a następnie stawała do meczu barażowego o prawo gry w I lidze nic nie wskazywało na to, jak potoczą się losy tej drużyny. Co ciekawe, tego dnia odbyło się również drugie spotkanie barażowe. W nim, ale o prawo gry w drugiej lidze grała ekipa Team Looz, która finalnie musiała uznać wyższość Oliwy Team. Późniejsze losy obu drużyn były zupełnie inne. Letni Gdańsk na jeden sezon wycofał się z rozgrywek natomiast Team Looz po świetnym sezonie w trzeciej lidze awansowało do drugiej. Pierwszym meczem obu drużyn w sezonie Wiosna’22 była bezpośrednia rywalizacja. Faworytem spotkania była ekipa Letniego Gdańska. Co by nie mówić, ale jej kapitan ma w sobie jakiś dar, że zawsze zdoła zmontować ekipę, z którą każdy musi się liczyć. Team Looz z kolei dopiero zbiera doświadczenie w drugiej lidze co było od samego początku widać. To Letni Gdańsk narzucił od początku swoje warunki i grał dojrzalszą siatkówkę. W poczynaniach Team Looz dało się z kolei zauważyć nerwowość, która często towarzyszy czy to debiutantom czy beniaminkom. W drugim secie Team Looz miał swoje momenty. Mniej więcej w połowie partii prowadzili oni 13-11 a następnie 15-11. Mimo sporej jak na ten moment seta zaliczki, wicemistrz trzeciej ligi poprzedniego sezonu ją roztrwonił. Finalnie seta do 18 wygrali ‘Letnicy’ co z pewnością nie wpłynęło dobrze na morale drużyny. Mimo to, ostatnia partia to kolejna próba zdobycia oczka przez Team Looz. Tym razem gracze w czarnych trykotach prowadzili już 16-9. Kiedy całemu światu wydawało się, że w trwonieniu mistrzem jest Mike Tyson, ekipa Looz poprosiła aby potrzymać im piwo. 16-9? Mało. Po chwili na tablicy wyników było już 18-18 i w zasadzie można było gasić światło bo było wiadomo, że Letni to wyciągnie, co zresztą chętnie zrobił. Kluczem do sukcesu w spotkaniu okazało się doświadczenie i brak podpalania się.
Dzień: 2022-03-14
BEemka Volley – Dziki Wejherowo
BEemka Volley zgodnie z powszechną opinią stawiana jest za jednego z głównych faworytów do awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. W swoim składzie, gracze Daniela Podgórskiego mają bowiem wielu zawodników, którzy mają sporę pierwszoligowe doświadczenie. W pierwszym spotkaniu w sezonie Wiosna’22 owe doświadczenie mieli pokazać w konfrontacji z Dzikami Wejherowo. To co z kolei wyróżnia ‘Dzików’ od reszty stawki to z pewnością młody wiek. Ekipa z Wejherowa jest bowiem jedną z najmłodszych drużyn w lidze a co za tym idzie grają nieco inną, nieco bardziej przebojową siatkówkę. Siatkówkę w której nie kalkulują i nie klękają przed żadną drużyną. Podobnie było również w poniedziałkowy wieczór, kiedy to ich rywale byli dość wyraźnym faworytem. O tym, że dla BEemki będzie to raczej przeprawa po muldach a nie autostradzie dowiedzieliśmy się już w pierwszym secie. Finalnie końcówkę lepszą mieli gracze spod znaku BMW. Podobnie było zresztą w drugim secie, który zakończył się identycznym wynikiem. Przed trzecim setem, gracze BEemki nie wyciągnęli najwidoczniej odpowiednich wniosków i dali się rozpędzić Dzikom. W trzeciej partii to właśnie drużyna z Wejherowa była stroną lepszą i zasłużenie wygrała partię do 14. Po meczu można było odnieść wrażenie, że podział punktów nie zadowala żadnej ze stron. BEemki, ponieważ po dwóch wygranych setach wydawało się, że są w stanie postawić kropkę nad ‘i’. Dzikom z kolei bo gdy weźmiemy pod uwagę cały mecz to spokojnie mogli oni pokusić się o wygraną.
Chilli Amigos – Craftvena
Powiemy Wam od razu. Nie lubimy takich spotkań. Spotkań w których nie dzieje się w zasadzie nic wartego odnotowania. To co nas z kolei zastanawia to dyspozycja Craftveny, która jest stabilna jak humory co niektórych przedstawicielek płci pięknej. Pamiętamy taki mecz z poprzedniego sezonu, w którym Craftvena przegrała z Team Looz do 5, by następnie po kilku dniach wygrać…z Chilli Amigos. Serio, nie mamy już pomysłu czemu się tak dzieje. Co ciekawe dyspozycją swoich rywali musieli być zaskoczeni również zawodnicy Chilli Amigos, którzy nastawiali się na ciężki bój. Po opublikowaniu zapowiedzi, kiedy wskazywaliśmy 3-0 dla Chilli gracze ci dziwili się skąd nasz optymizm. Ten w kontekście Chilli wynikał z tego, że na chwile obecną w naszym odczuciu mają mocniejszą drużynę. Inna kwestia jest też taka, że Craftvena aby zagrać dobre spotkanie musi mieć ‘dzień’. W poniedziałek tego dnia zdecydowanie nie miała. Okazję do rehabilitacji, ‘Rzemieślnicy’ będą mieli już we wtorek wieczorem kiedy zmierzą się z Wolves Volley. Wracając jednak do poniedziałkowego meczu. Anonsowany jako nowy rozgrywający drużyny – Maciej Kot wystąpił…na środku. Całe zresztą zestawienie było dość zaskakujące. Na plus z pewnością zaskoczył nas Mateusz Rosa, który w ataku zastąpił nieobecnego w poniedziałkowy wieczór Macieja Wąsickiego. Po zdobyciu 12 oczek otrzymał on w pełni zasłużony tytuł MVP spotkania.
BH Rent MiszMasz – Gonito Volley
Ile razy media społecznościowe na całym świecie będzie obiegać zdjęcie smutnych Tygrysów? Animalsi rwą sobie włosy z głowy, świat zastanawia się co zrobić aby pomóc tym sympatycznym drapieżnikom a oni co? Jajco. Wiemy, że ‘Tygrysy’ podobnie jak ludzie mają swoje uczucia, ale wiemy, że poniekąd przyznają Redakcji rację. No bo co innego napisać o tym co wydarzyło się w meczu z MiszMaszem? Jesteśmy przekonani, że kiedy gracze Gonito wychodzili ze swoich klatek domów to w ich głowach był tylko jeden plan – ograć ‘Hotelarzy’. Powstrzymać rozrastanie się bazy hoteli na ich terytorium. Jak to się obecnie mówi – to miała być mordercza walka o każdy cal Tygrysiego terytorium. Nic z tego. ‘Hotelarz’, który w końcówce poprzedniego sezonu wyglądał jak marnej jakości przytułek, w poniedziałkowy wieczór wyglądał jak nowojorski Ritz. Klasa. To nie była ta sama ekipa, którą pamiętamy. W pierwszym secie BH Rent nie miał większych problemów z ograniem rywala. W drugim secie, na parkiecie wreszcie zaczęło się coś dziać. Przez większość seta jednak utrzymywała się dwupunktowa przewaga ‘Hotelarzy’ i to oni cieszyli się po chwili z wygrania seta. Ostatnia odsłona sprawiła, że w poniedziałkowy wieczór graczom Gonito trudno było zasnąć. Mimo piłki setowej (20-19) dali się bowiem ograć swoim rywalom i po dwóch ciosach debiutującego w SL3 – Bartosza Siacha musieli uznać wyższość rywali.
Volley Kiełpino – Niepokonani PKO Bank Polski
Pierwsze spotkanie po dwóch sezonach spędzonych w drugiej lidze, miało być dla Volley Kiełpino przystaweczką. No właśnie – miało. Po pierwszym kęsie wykwintnego dania, gracze z Kiełpina zaczęli mieć objawy grypy żołądkowej. Na początku, kiedy tylko lekko kręciło w brzuszku, gracze Volley Kiełpino nie widzieli powodów do niepokoju. Z czasem sytuacja stawała się coraz bardziej poważna a lica graczy z Kiełpina – coraz bardziej czerwone. Finalnie Volley Kiełpino nie zrobił kompletnie nic aby wygrać pierwszego seta. W sumie zrobił, ale by tego seta wygrali ich rywale. Liczba błędów własnych, obijania ścian i drabinek była najzwyczajniej w świecie nie do przyjęcia. Kto wie czy całej tej bryndzy nie usprawiedliwia poniekąd fakt, że jeszcze w pierwszym secie dość poważnej kontuzji nabawił się Mikołaj Nowak. Co ciekawe, kolegę z drużyny ciosem a la superman na sor doprowadził Robert Sobisz. Drugi set był w końcu tym, w którym Volley Kiełpino zaczęło nieco lepiej grać. Mimo to obie drużyny wciąż oddawały sobie prezenty w postaci punktów za darmo. Finalnie więcej prezentów otrzymała ekipa ‘Bankowców’ i to ona cieszyła się z wygranej seta. Ostatnia partia to zupełnie inne oblicze zawodników z Kiełpina, którzy mieli kontrolę nad poczynaniami boiskowymi. Cóż jednak z tego skoro zamiast kompletu oczek muszą zadowolić się zaledwie jednym? Podsumowując całe spotkanie jednym zdaniem. Był to mecz dla koneserów.
Dream Volley – Zmieszani
O kapitalnej formie Dream Volley, która przez długi czas przechodziła gdzieś obok niezauważona, napisaliśmy nieco więcej przy okazji meczu, do którego doszło o godzinie 19:00. Drugim rywalem w poniedziałkowy wieczór była drużyna Zmieszanych. Jeszcze przed meczem Dream Volley pokusił się o mały blef, który sugerował, że ekipa Mateusza Dobrzyńskiego zagra w poniedziałek w pięciu graczy. Ostatecznie frekwencja nie była taka zła. Co ciekawe, po obu stronach siatki mieliśmy sporo osób, których siatkarskie losy się wzajemnie splatały. Dla przykładu, kapitan Dream Volley występował niegdyś w Zmieszanych. Ponadto, Jakub Ciesielski, Jakub Wałdoch, Wojtek Kaszuba czy Jakub Kalwas występowali razem w nieistniejącej już drużynie Asy B Klasy. Zostawmy jednak te wspomnienia z boku. Podobnie zresztą pomyślała ekipa Dream Volley, która na parkiecie nie miała sentymentów. Nie miała również większego problemu aby z beniaminkiem wygrać. Pierwszy i trzeci set to dość wyraźna przewaga ‘Marzycieli’, którzy dominowali w niemal każdym elemencie. Sytuacji Zmieszanych z całą pewnością nie poprawiał fakt, że kiedy nie szło, w drużynie pojawiły się pewne zgrzyty, których nie dało się nie zauważyć. Nie wiemy jak potoczy się dalej sezon, ale o wygrywanie w drugiej lidze będzie zdecydowanie trudniej niż w trzeciej. Jeśli chodzi o najciekawszy fragment meczu to był nim drugi set. Zmieszani pod koniec tej partii zniwelowali stratę do jednego oczka (17-18), ale finalnie, podobnie jak to miało miejsce w przypadku meczu Dream Volley z Oliwą i tym razem ‘Marzyciele’ wyszli obronną ręką. Podsumowując. Niespodzianki nie było i spotkanie pewnie wygrał faworyt.
Swooshers – Niepokonani PKO Bank Polski
Debiut w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta drużyny Swooshers przypadł na mecz z Niepokonanymi PKO Bank Polski. Trudno pomiędzy obiema ekipami nie doszukiwać się analogii. Obie drużyny składają się z pracowników, którzy postanowili zgłosić się do rozgrywek. Obie ekipy, co nie jest przecież w SL3 normą mają w swoich składach kobiety. Wreszcie obie drużyny w swoim debiucie w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta przegrały spotkania. Niech droga, którą od czasu pierwszej porażki w lidze, którą PKO pokonało będzie inspiracją dla Swooshers jak małymi kroczkami można piąć się coraz wyżej. No bo powiedzmy sobie szczerze. Gdyby jakiś czas temu ktoś powiedział, że Niepokonani PKO Bank Polski wygrają dwa spotkania z czego jedno z Volley Kiełpino, które przed chwila grało w drugiej lidze to…zapewne odesłaliby go do Tworek. Tak, tylko szaleniec mógłby głosić takie herezję. A jednak. Jak się okazuje da się. W meczu przeciwko Swooshers ekipa ‘Bankowców’ wcieliła się w role profesora, który uczył swoich przeciwników siatkówki. Pierwszy set był dla Swooshersów rzecz jasna czymś nowym. Zanim się obejrzeliśmy, dobiegł końca pierwszy set, który ‘Niepokonani’ wygrali do 5. Drugi set był już zdecydowanie lepszym i bardziej wyrównanym widowiskiem. Ba, przez pewien moment wydawało się, że to ekipa z firmy Nike zdoła pokusić się o niespodziankę, ale zupełnie inny plan na ten wieczór mieli ‘Bankowcy’, którzy wygrali tę partię do 18. Ostatnia odsłona była czymś pomiędzy pierwszym a drugim setem. Postawę Swooshers-ów ani pochwalić, ani zganić. Wynik 21-10 dla Niepokonanych dość wyraźnie pokazuje, że przed debiutującą w SL3 ekipą długa droga.
Dream Volley – Oliwa Team
Moc. Gdyby na poniedziałkowe granie, Dream Volley przygotował okolicznościowe koszulki te miałyby zapewne napis: ‘jedna siła jest w tym mieście, Dream to potęga. A wy kim jesteście?’ Piszemy troszkę z przekąsem, ale posłużmy się zatem przykładem. Od 20 lipca 2021 roku, drużyna Dream Volley wygrała 14 z 17 spotkań. Wynik ten będzie jeszcze bardziej imponujący gdy dodamy, że 4 porażki to mecze przeciwko drużynom z innej galaktyki. Mało tego. Wszystkie 14 spotkania to wygrana za komplet punktów. To nie jest przypadek szanowni Państwo. Przez przypadek to można zrobić dziecko, albo wygrać mecz 2-1. Tu trzeba oddać szacuneczek. Początek meczu rozpoczął się od lania 8-2. Z czasem Oliwa się rozkręcała. Po udanym ataku Tomka Kowalewskiego ich strata wynosiła zaledwie dwa oczka (15-17). Finalnie ‘Oliwiaki’ popełnili kilka błędów własnych i seta wygrali ‘Marzyciele’. Druga odsłona była dla graczy Mateusza Dobrzyńskiego jeszcze lepsza. Dream Volley niczym doświadczony pięściarz bez większego ryzyka okładał swoich rywali. Ci z kolei nie mogli do końca poradzić sobie z komunikacją oraz…nerwami. Efekt tego był taki, że druga partia zakończyła się wynikiem 21-12 dla Dream Volley. Ostatnia odsłona nie odmieniła oblicza spotkania. Oliwa nadal popełniała zatrważającą liczbę błędów własnych co przy jednocześnie świetnej dyspozycji nowego gracza w ekipie Dream Volley – Andrzeja Pipki, mogło oznaczać tylko jedno. Wygrana ‘Marzycieli’ do 14 i wygodny fotel lidera.
AVOCADO friends – Szach-Mat
W środowisku siatkarskim zrzeszonym wokół SL3 zaczęło mówić się, że poziom pierwszej ligi, w obecnym sezonie będzie cholernie wyżyłowany. Zestawienie ze sobą obojętnie jakiej pary spośród dziesięciu drużyn w ligowej stawce sprawia, że każdy może wygrać z każdym. Ok, o tym pisaliśmy już w zapowiedziach, ale w zasadzie potwierdzenie tego dostaliśmy już w pierwszym secie. Gdyby przed meczem ktoś przeanalizował tabele z poprzedniego sezonu, jako faworyta bez wahania wskazałby drużynę Szach-Mat. AVOCADO friends w przerwie pomiędzy rozgrywkami jednak nie próżnowało i pozyskało kilku bardzo wartościowych graczy, którzy pokazali się świetnie w trakcie spotkania. Szczególnie aktywny od początku meczu był Samuel Wróbel, który raz po raz znajdował sposób na to by oszukać swoich rywali i zdobyć punkt. Ci, odpowiadali jednak a to atakami Dawida Kołodzieja, a to blokami nowego środkowego – Artsioma Traskunou. Konsekwencją tej wymiany ognia była gra na przewagi, w której decydujący cios zadał a jakże – nowy nabytek AVOCADO – Jakub Kozłowski. Kiedy wydawało się, że AVOCADO zdoła pójść za ciosem stało się coś czego do końca nie jesteśmy w stanie zdiagnozować. Słabsza forma ‘Wegan’? A może zdecydowanie lepsza Szach-Matu? Cóż, najprawdopodobniej była to mieszanka obu składowych, która sprawiła, że ‘Szachiści’ bez większych problemów ograli swoich rywali do 16 oraz 13 dzięki czemu zainkasowali pierwszą wygraną w sezonie Wiosna’22.